Pobierz PDF
Pobierz PDF

Aktualności

 
2016-09-15

Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło

 Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło

Niecodzienne zajęcia odbyły się w piątek, 9 września, dla klasy 4 Szkoły Podstawowej im. Janusza Korczaka w Tumlinie. Nie prowadzili ich nauczyciele poszczególnych przedmiotów, nie było ławek i zeszytów. Były za to wyjątkowo ciekawe lekcje przyrody, empatii, zdrowej rywalizacji i dobrej zabawy. Wraz z wychowawczynią - panią Martą Wesołowską, pedagogiem szkolnym - panią Moniką Lisowską oraz pedagogiem specjalnym - panią Izabelą Salwą uczniowie skorzystali z uprzejmości państwa Marii i Mariana Szcześniaków z Tumlina - Podgrodu i "wprosili się" na wykopki.

wykopki

wykopki

 wykopki

Państwo Szcześniakowie są rodzicami naszej kochanej uczennicy Ani, która przez cały tydzień nie mogła doczekać się wizyty gości. Kiedy wreszcie nastał ten dzień, Ania była trochę zgaszona..., ale przeciwsłoneczne okulary pożyczone od pani Moniki dodały jej śmiałości i znacznie poprawiły humor! O godzinie 10:00 nastąpił PIERWSZY PRZEJAZD KOPACZKI, tzw. "dwurzędówki" (gdyż rozkopuje dwie grządki jednocześnie). Miło było patrzeć na zadowolone, lekko zdziwione twarze dzieci, gdy na wierzch zaczęły wysypywać się jasne bulwy ziemniaków. Z naprawdę wielką ochotą zaczęły je zbierać. Szybko ujawnili się przodownicy pracy, którzy rywalizowali, kto uzbiera więcej wiader, kto szybciej napełni worek. Kilku chłopców pracowało z takim zaangażowaniem, że gdy kopaczka trochę opóźniła drugi przejazd (z racji udziału w sesji zdjęciowej) oni wydłubywali ziemniaki rękoma! Przy trzecim przejeździe pracowali już tylko najwytrwalsi, przy okazji okazało się, że chłopcy są szybcy i pracują "na czas", za to dziewczynki są dokładniejsze i bardziej wytrwałe. Dlatego też jako pierwsze (w końcu damy mają pierwszeństwo) podjechały furą na miejsce ogniskowe. W czasie zbierania ziemniaków niektórzy przyznali, że na polu pracują po raz pierwszy, nigdy nie widzieli, jak wyglądają wykopki, nie wiedzieli, ile trzeba się natrudzić, aby zajadać się smacznymi daniami z ziemniaków. I właśnie o to chodziło opiekunom: docenić pracę innych ludzi, spróbować samemu, oczywiście na miarę swoich możliwości, dostrzec wartość pracy i współpracy. Okazało się, że grupka dzieci "spod parasola ochronnego" pani Izy, tak naprawdę wcale go nie potrzebuje. Julka, Marcin i Ania dawali radę, a jeśli nawet chwilami nie dawali, to nie narzekali, nie przeszkadzali innym, tylko z uśmiechem czekali na wsparcie. Zachowywali się wzorowo! Po pracy nadszedł czas na zasłużony posiłek i wypoczynek. Na polanie przy ognisku, gdzie kolejny troskliwy rodzic zadbał nawet o ciepłą wodę "w kranie", spędziliśmy przeszło dwie godziny. Był to czas na pogadankę o walorach ziemniaka, na wesołe zabawy i sportowe konkurencje - oczywiście cały czas w "ziemniaczanym klimacie", na swobodny kontakt z naturą, na pieczenie kiełbasek, jabłek, chleba i ziemniaków, na obserwacje i refleksje wychowawcze. Niektóre z nich są takie: dokąd ma sięgać nasza wychowawcza i rodzicielska troska o dobrostan naszych dzieci, kiedy pozwolić im się sparzyć, ubrudzić, zmęczyć, przegrać, ustąpić, posmucić się. Kiedy zacząć kształtować CZŁOWIEKA... Czy 10-latek domagający się pomocy przy zdjęciu kiełbasy z patyka to jeszcze bezradne dziecko, czy już nieporadny młodzieniec? Czy obrażona 10-latka to egzocentryczny dzieciak, czy już panienka z fochem? Tak szybko postępują zmiany cywilizacyjne, że większość naszych uczniów sądziła, że ziemniaki będziemy piec na patykach i prawie wszyscy byli zaskoczeni, że przy ognisku piecze się też jabłka. Czy to przez żmije i kleszcze tak bardzo oddaliliśmy się od natury? To refleksja dla nas, rodziców i wychowawców. Może skłoni nas do uważniejszego spojrzenia na nasze dzieci, przyjrzenia się ich sprawom i problemom... Na zakończenie tego wyjątkowego, pracowitego dnia wzniosły się okrzyki na cześć rywalizujących drużyn, a opiekunowie uznali, że wszyscy są zwycięzcami. Nie był on chyba bardzo wyczerpujący, bo dzieci zapowiedziały, że za rok chętnie przyjdą do państwa Szcześniaków, aby pomóc w wykopkach.

Izabela Salwa i Marta Wesołowska


Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło - galeria

 
Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło
 
Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło
 
Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło
 
Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło
 
Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło
 
Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło
 
Ziemniaki, kartofle i pyry, czyli tumlińskie wykopki na wesoło