Kup subskrypcję
Zaloguj się

Wszystkie "sprytne" kampanie PiS. Tak partia przechytrzyła kodeks

Do tej pory politycy bali się kampanijnego falstartu jak ognia. Byli przekonani, że zbyt wczesne wypuszczenie spotów czy wywieszenie plakatów może ich sporo kosztować. Tym razem jest inaczej – rząd ruszył z akcjami agitacyjnymi już wczesną wiosną. Oto nasze podsumowanie kampanii wyborczej PiS, która teoretycznie kampanią wyborczą oczywiście nie jest.

Plakaty rządu PiS zalały Polskę. Niby nie są to plakaty wyborcze, ale mało kto ma wątpliwości, czemu tak naprawdę służą.
Plakaty rządu PiS zalały Polskę. Niby nie są to plakaty wyborcze, ale mało kto ma wątpliwości, czemu tak naprawdę służą. | Foto: Mateusz Madejski / Business Insider Polska

"Gdzie te pieniądze były zakopane?"

Już w marcu Mateusz Morawiecki uderzył w mediach społecznościowych w Donalda Tuska. Przypomniał słowa byłego premiera, który pytał, czy ktoś wie, gdzie są "zakopane miliardy", które można by przeznaczyć na cele społeczne. W filmiku Morawiecki odpowiada, że jego rząd "znalazł te miliardy".

Filmik, jak się szybko okazało, nie był jednorazową akcją. Już wkrótce na polskich ulicach zaczęły się pojawiać tajemnicze billboardy "Gdzie te miliardy były zakopane?". To był tylko tzw. teaser – element kampanii, który ma rozbudzić ciekawość odbiorcy, nie zdradzając jednak szczegółów, ani nawet tego, kto stoi za reklamą. Potem pojawiły się kolejne billboardy, już wprost mówiące, że to rząd PiS "znalazł" miliardy, których Tusk znaleźć nie mógł.

Były też kolejne spoty, wciąż działa rządowa strona niezakopane.gov.pl.

Trudno uznać to wszystko za kampanię informacyjną rządu. Widać wyraźnie, że spoty mają stricte kampanijny charakter i uderzają w głównego oponenta PiS, czyli Donalda Tuska.

Zobacz także: Tajemnicze billboardy, zakopane miliardy i mafie vatowskie. Znamy kolejny ruch wyborczy PiS

"Rząd blisko ludzi"

Kampania o zakopanych miliardach przeszła właściwie bez echa. Nawet dopytywani przez nas o to politycy PiS przyznawali, że o niej nie słyszeli. Szybko pojawiła się więc nowa kampania prekampanijna, mniej konfrontacyjna, mająca w założeniu pokazać empatię rządzących. Jej tytuł to "Rząd blisko ludzi". Pojawiły się billboardy (choć niezbyt liczne), były też filmiki z drobnymi przedsiębiorcami czy z wójtami niedużych gmin. Bohaterowie filmików nie chwalą wprost polityków Zjednoczonej Prawicy, raczej opowiadają, jak to dobrze im się żyje w czasach rządów PiS.

Strona kampanii również działa na rządowej domenie gov.pl. Natomiast również i "Rząd blisko ludzi" nie wywołał większych emocji. Być może również dlatego rządzący zechcieli spróbować czegoś innego.

Jeden z filmików kampanii "Rząd blisko ludzi"

"Skrytki Platformy"

Takim pomysłem była bez wątpienia gra terenowa "Skrytki platformy". W miastach turystycznych organizowano zabawy nieco przypominające słynne podchody. Chodziło o to, by chodzić po kurortach z przygotowanymi przez PiS mapami i szukać "skrytek", w których "Tusk zakopał skarby". W pewnym sensie było to zatem nawiązanie do pierwszej kampanii, o zakopanych miliardach.

Tu też nie wszystko poszło po myśli speców z PiS. Jak pisała "Gazeta Wyborcza", na przykład w Elblągu nie było zbyt wielu chętnych do poszukiwania skarbów, trzeba więc było zwozić działaczy PiS z kraju, ze słynnym Oskarem Szafarowiczem na czele.

Politycy Zjednoczonej Prawicy Jacek Ozdoba (z lewej) i Michal Moskal (w środku) szukają "skrytek PO" w Zakopanem. 15 lipca 2023 r.
Politycy Zjednoczonej Prawicy Jacek Ozdoba (z lewej) i Michal Moskal (w środku) szukają "skrytek PO" w Zakopanem. 15 lipca 2023 r. | Paweł Murzyn / East News

Trzeba przyznać, że nie tylko partia Jarosława Kaczyńskiego robi kampanie "terenowe". Po głównych kurortach jeździ też "wystawa" o "milionerach z PiS" autorstwa Platformy Obywatelskiej.

"Aleja Milionerów PiS" w Sopocie — akcja Platformy Obywatelskiej. Na środku kartonowa podobizna prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w tle podobizny m.in. prezesa Orlenu Daniela Obajtka i o. Tadeusza Rydzyka.
"Aleja Milionerów PiS" w Sopocie — akcja Platformy Obywatelskiej. Na środku kartonowa podobizna prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w tle podobizny m.in. prezesa Orlenu Daniela Obajtka i o. Tadeusza Rydzyka. | Piotr Hukalo / East News

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo:

"Pikniki 800 plus"

O ile sukces poprzednich kampanii i akcji można kwestionować, to trzeba przyznać, że o "Piknikach 800" plus jest przynajmniej bardzo głośno.

Są to letnie wydarzenia, w których spędzić czas może cała rodzina. Clou programu to oczywiście promowanie waloryzacji popularnego programu. Ale przy okazji rodzina może odwiedzić stoisko policji, Lasów Państwowych czy spółek skarbu państwa. Zdarza się na przykład, że Krajowa Grupa Spożywcza rozdaje na takich eventach za darmo watę cukrową. Są też występy klaunów, można postrzelać również z zabawkowego łuku. Można dostać też masę darmowych gadżetów od państwowych firm czy instytucji – na przykład torby czy czapeczki z logo 800 plus. Często po piknikach chodzą bez krawatów znani politycy PiS i rozdają właśnie te gadżety.

Na piknikach widać obecność państwowych firm. Sponsorują one np. darmową watę cukrową.
Na piknikach widać obecność państwowych firm. Sponsorują one np. darmową watę cukrową. | Mateusz Madejski / Materiały prasowe

Czy to jeszcze promocja programu, czy już kampania wyborcza? Waloryzacja ma wejść dopiero w przyszłym roku (choć PO sugerowała, by podnieść wypłaty już w czerwcu), a pikniki są zdominowane przez polityków PiS. Opozycja uważa zatem, że pikniki to kolejna "podprogowa" kampania wyborcza.

Nie wiadomo, ile do końca pikniki kosztują podatnika. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przekazało jednak, że na same pluszaki, wiatraczki, ołówki i balony wydało 300 tys. zł.

Czytaj też: Nieoficjalnie: w poniedziałek prezydent Duda ogłosi ważną datę? Polacy na to czekają

Poseł na billboardzie, poseł na płocie

Były w Polsce czasy, że za zbyt wczesne rozwieszenie billboardów polityk mógł skończyć karierę polityczną. W tym sezonie ta zasada jednak nie obowiązuje.

Oczywiście teoretycznie nie są to billboardy kampanijne. A to Michał Moskal życzy przy drodze "bezpiecznych wakacji", a to Norbert Kaczmarczyk podkreśla, że wspiera sport i straż pożarną. Południe Polski plakatami dosłownie zalał Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a na Pomorzu ogłasza się z kolei rzecznik rządu Piotr Müller. Jego reklama tak naprawdę promuje... jego sprawozdanie poselskie.

Nie jest tak, że tylko posłowie Zjednoczonej Prawicy promują się w ten sposób. Polskie miasta też są pełne plakatów z parlamentarzystami KO. W przypadku ugrupowania rządzącego są natomiast pytania, kto za kampanię płaci. I nie zawsze odpowiedź jest tu prosta.

Rzecznik rządu promuje się na pomorskiej wsi.
Rzecznik rządu promuje się na pomorskiej wsi. | Mateusz Madejski / Business Insider Polska

"Nowe konkrety"

Myli się jednak ten, kto uważa, że rząd i PiS stawiają teraz tylko na alternatywne kampanie, zapominając o tradycyjnych spotach czy billboardach. Ostatnio ruszyła kampania "Nowe konkrety". Są plakaty, są filmiki, jest specjalna strona na domenie gov.pl.

Rząd w tej kampanii chwali się głównie waloryzacją 800 plus, ale również programami dotyczącymi leków i autostrad. Tu jednak i strona, i plakaty, wyglądają skromniej i mniej efektownie niż w przypadku dwóch pierwszych akcji.

Zadowolona z waloryzacji rodzina to motyw przewodni kampanii "Nowe konkrety".
Zadowolona z waloryzacji rodzina to motyw przewodni kampanii "Nowe konkrety". | Mateusz Madejski / Business Insider Polska

Orlen też wkroczył w kampanię

Stwierdzenie, że państwowe spółki zaangażowały się w kampanię PiS, nie będzie zbyt kontrowersyjne. Jednak pod koniec kwietnia Orlen opublikował film, w którym wprost uderzył w polityków opozycji.

W filmiku przypomniano wypowiedzi z połowy 2022 r., w którym politycy PO ostrzegali przed katastrofą energetyczną. Koncern Obajtka podkreśla, że nic takiego się nie stało – dzięki działaniom rządu i samego Orlenu.

No dobrze, ale ile to wszystko kosztuje?

Opozycja uważa, że to wszystko jest nie fair. Po pierwsze dlatego, że rząd wykorzystuje państwowe pieniądze, by promować PiS. A przecież opozycja do takich pieniędzy dostępu nie ma. Po drugie – rząd ma narzędzia, by promować swoje działania w prekampanii. Opozycja ma tu związane ręce.

Zdaniem PKW, prawo jest po prostu dziurawe. "Zdaniem Państwowej Komisji Wyborczej nieodzowne jest ustawowe uregulowanie konsekwencji niedozwolonego prowadzenia tzw. »prekampanii wyborczej« i jej skutków, zarówno dla gospodarki finansowej komitetów wyborczych, jak i dla podmiotów podejmujących te działania" – wynika z wypowiedzi PKW dla "Newsweeka".

Pozostaje pytanie, ile kosztuje podatnika robienie kolejnych kampanii dla PiS. Poprosiliśmy o wyjaśnienia i Kancelarię Premiera, i rzecznika PiS Rafała Bochenka. Odpowiedzi jednak nie przyszły.

Koszty są natomiast gigantyczne, co do tego nie ma wątpliwości. Skoro rząd potrafił wydać 300 tys. na pluszaki i wiatraczki, można zgadywać, że na wszystkie kampanie idą grube miliony. Patrząc na skalę akcji, zapewne już wydano ich dziesiątki. NIK podał niedawno, że w 2022 r. na reklamowanie działań rządu Mateusza Morawieckiego wydano ponad 137 mln zł. A przecież to nawet nie był rok wyborczy...

Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska