Reklama

Geopolityka

Prawdziwa historia człowieka-legendy. „Snajper” na ekranach polskich kin

  • Fot. Lockheed Martin
    Fot. Lockheed Martin
  • <p>Grafika: Defence24.pl</p>
    <p>Grafika: Defence24.pl</p>

Wyreżyserowana przez Clinta Eastwooda historia życia Chrisa Kyle’a - amerykańskiego snajpera z Navy SEAL weszła 20 lutego br. na ekrany polskich kin. Okazało się, że jest to jeden z tych filmów, na którym widzowie nie zaczynają wychodzić z sali od razu po pojawieniu się końcowych napisów.

„Snajper” jeszcze przed polską premierą wywołał u nas ogromne kontrowersje. Z jednej strony stanęli ludzie, którzy po prostu ujrzeli przejmującą i smutną historię jednego z amerykańskich bohaterów wojennych. Z drugiej uaktywniły się osoby, które zobaczyły „niezłego psychola, który miał radochę z zabijania”. Dlatego chociażby tylko po to, by stwierdzić kto ma rację - warto pójść do kina.

Kim był Chris Kyle?

Film „Snajper” to opowieść o Chrisie Kyle’u, który za swoje osiągnięcia uzyskał u amerykańskich żołnierzy przydomek „Legenda” a u wrogów „Szajtan ar-Ramadi” (Diabeł z Ramadi). Za jego głowę bojownicy iraccy wyznaczyli nagrodę w wysokości 180 tysięcy dolarów. Był to najskuteczniejszy snajper w historii sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. W czasie czterech misji w Iraku zabił 255 osób z czego 160 zostało oficjalnie potwierdzonych przez Pentagon. Dwukrotnie ranny, był też sześciokrotnie lekko kontuzjowany przez bliski wybuch miny. Do jego największych osiągnięć zalicza się zastrzelenie irackiego bojownika z odległości 1920 m.

Christopher Scott Kyle wstąpił do armii mając 25 lat wybierając najtrudniejszą formację - elitarne oddziały komandosów marynarki Navy SEAL. Służył w amerykańskich siłach zbrojnych 10 lat - od 1999 do 2009 r. Za swoją walkę dwukrotnie otrzymał Srebrną Gwiazdę i pięciokrotnie Brązową Gwiazdę. Po odejściu z armii Kyle założył firmę ochroniarską (szkolącą m.in. snajperów). Wydał też autobiograficzną książkę („American Sniper”), która została przetłumaczona m.in. na język polski („Cel snajpera”).

Snajper
Nominowany do Oskara Bradley Cooper jako Chris Kyle – fot. Warner Bros. Entertainment Polska

Starał się również pomagać byłym żołnierzom, którzy nie potrafili się odnaleźć po odejściu do cywila i którzy cierpieli na stres pourazowy. Z tego powodu też zginął 2 lutego 2013 roku zastrzelony przez człowieka prawdopodobnie niezrównoważonego psychicznie. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Proces mordercy rozpoczął się 11 lutego 2015 r.

Amerykańskie i polskie spojrzenie na żołnierzy

Clint Eastwood nie miał łatwego zadania, ponieważ musiał pokazać prawdziwą historię człowieka-legendy, znanego przede wszystkim ze swoich „wyczynów” bojowych. Tymczasem w rzeczywistości Kyle miał takie same problemy jak inni żołnierze. Dlatego chociaż „Snajper” to typowy film wojenny, nie skupia się tylko na działaniach w Iraku, ale również na sytuacji żony i dzieci Kyle’a. Pokazuje m.in. jak ogromny wpływ na rodziny żołnierzy mają misje bojowe, i to na nawet jeżeli są wykonywane przez wydawałaby się, doskonale wyszkolonych komandosów SEAL.

Snajper
Żona Chrisa Taya - grana przez Sienne Miller – fot. Warner Bros. Entertainment Polska

Co ciekawe duża część internautów w Polsce potępia Chrisa Kyle’a klasyfikując go jako „przygłupa z amerykańskiej wiochy”, „zwyrodnialca” a nawet „mordercę, z którego robi się bohatera”. Przy ocenie filmu w jednym przypadku użyto nawet sformułowania: „dałem 4 gwiazdki... z litości i tylko dlatego, że w końcu tego błazna ktoś zastrzelił…”.

Tymczasem nazwanie snajpera mordercą jest przejawem najwyższej głupoty. Żołnierze (a tym bardziej komandosi) są rzeczywiście szkoleni do zabijania, ale od morderców różnią się motywami. Kto tego nie dostrzega powinien się poważnie zastanowić, czy wie w jakim świecie żyje.

Pamiętajmy ponadto, że film „Snajper” w Stanach Zjednoczonych bił rekordy popularności zarabiając w przeciągu 6 tygodni w kinach amerykańskich prawie 250 milionów dolarów. Pobił m.in. tzw. „ rekord weekendu z Super Bowl” przynosząc wtedy zysk w wysokości 31,9 mln dolarów. Sama książka natomiast pozostawała przez 18 tygodni na liście bestsellerów publikowanej przez „New York Timesa” (w tym przez 13 tygodni na czele). Amerykanie nie wyśmiali więc tej historii, ale są z niej bardzo dumni.

Zobaczyć i zrozumieć

„Snajper” to film trudny dla Polaków, głównie dlatego, że coraz mniej ludzi w Polsce potrafi zrozumieć zwykłych, amerykańskich „farmerów”, którzy z pobudek patriotycznych chcą walczyć za swój kraj. Amerykańska duma z ojczyzny jest przez Polaków często wyśmiewana i przedstawiana jako przejaw głupoty i "prostactwa". Trudno jednak zgodzić się z takim rozumowaniem.

Snajper
Syryjski snajper Mustafa grany przez Sammy’ego Sheika– fot. Warner Bros. Entertainment Polska

Clint Eastwood uczciwie przedstawił całą historię. Film pokazuje tragedie przeżywane przez ludzi po obu stronach konfliktu. Reżyser nie oczernia Irakijczyków i nie robi z nich idiotów. Syryjski snajper Mustafa (grany przez Sammy’ego Sheika), który przez lata nękał amerykańskich żołnierzy był po prostu niebezpiecznym przeciwnikiem, którego trzeba było unieszkodliwić, ponieważ zagrażał kolegom. Nie mówi też o patriotyzmie u żołnierzy na misjach. Pokazuje natomiast dosadnie jak walka za kraj powoli przeradza się u nich po prostu w walkę w obronie kolegów. I powinno się wierzyć, że to dlatego Chrisa Kyle wracał kilkakrotnie do Iraku („…pamięta się nie tych, których się ocaliło. ale tych, których się ocalić nie udało …).

U wielu Amerykanów rzeczywiście istnieje prosty podział ludzi na "wilki, owce i psy pasterskie". Kyle zaliczał siebie do "psów pasterskich" i starał się chronić swoich kolegów w taki sposób, w jaki go wyszkolono. Dlatego prawdopodobnie wierzył, że gdyby został w domu ze swoją rodziną, zginęłoby więcej jego kolegów.

Film wojenny ale i historyczny

„Snajper” to dobrze nakręcony film, co gwarantuje nie tylko reżyser (Oscar za „Bez przebaczenia”), ale nominowani do Oscara: operator Tom Stern i scenograf James J. Murakami („Oszukana”) oraz nagrodzony Oscarem montażysta Joel Cox („Bez przebaczenia”). Krytykując film pamiętajmy dodatkowo, że otrzymał on dwie nominacje do Oscara w kategoriach: „najlepszy film” i „najlepszy aktor” (Bradley Cooper jako Chris Kyle). Dużo scen było kręconych w Maroku, a więc w bardzo podobnej scenerii. Wykorzystano również pustynny krajobraz miasteczka El Centro położonego ok. 160 km na wschód od San Diego.

Ważną role przy kręceniu zdjęć mieli: żona Chrisa – Taya Kyle i Kevin Lacz - kolega Chrisa z oddziału SEAL Team 3, bardziej znany jako „Dauber”. Taya Kyle odkryła przed ekipą filmową wiele szczegółów z życia osobistego: „…dzięki czemu mogliśmy w pełni zrozumieć, co oznaczało dla nich bycie razem”.

„Dauber” zadbał o to, by sceny były nakręcone jak najbardziej realnie, sam zresztą biorąc w nich udział jako aktor (jego nazwisko jest w czołówce). Pokazywał m.in. jak obsługuje się karabin snajperski dalekiego zasięgu, jak prowadzi się walkę w mieście i w budynkach, jak zachowywali się komandosi i żołnierze piechoty morskiej, jak wyglądało współdziałanie z lotnictwem i artylerią.

Zastanawiając się nad realnością oglądanych scen warto przytoczyć opinię „Daubera”” „…kiedy założyłem mundur, chwilami czułem, jakbym znów był w Iraku. Scenografia na planie była niesamowita, więc pod względem wizualnym wszystko się zgadzało. Potem chodziło już tylko o to, aby ponownie wejść w rolę członka oddziału. To oczywiście nie to samo, ale emocje wracają. Zrobiło to na mnie wrażenie…”.

Snajper
Grający w filmie Kevin Lacz „Dauber” były komandos z oddziału SEAL Team 3 – fot. Warner Bros. Entertainment Polska

Pozostali aktorzy zostali przeszkoleni przez wojskowych instruktorów: „…jak prawidłowo trzymać broń, jak wchodzić do pomieszczeń, sprawdzając, czy nikogo w nich nie ma, a także przyswoić sobie żargon, jakim posługują się żołnierze”. Bradley Cooper uczył się między innymi wykorzystania trzech karabinków snajperskich który wykorzystywał Kyle: .338 Lapua, .300 Win Mag oraz MK11.

Oczywiście w filmie nie ma wszystkiego, co jest potrzebne by zostać snajperem. Nie ma więc szczegółów na temat szkolenia SEAL, sposobów wyszukiwania stanowisk i kamuflażu, sposobów kalibracja broni itd. Ale pomimo tego można mieć wyobrażenie, co przeżywali żołnierze walczący w Iraku.

Snajper
fot. Warner Bros. Entertainment Polska

Jeżeli tego nie zauważymy to „Snajper” może być po prostu obejrzany jako bardzo dobrze nakręcony film wojenny, potraktowany bez głębszego przesłania. Jeżeli jednak chcemy "coś" z kina wynieść to zastanówmy się przy okazji, czy to co wielu Polaków wyśmiewa u Amerykanów nie jest właśnie tym, czego ludziom w kraju zaczyna brakować.

Reklama

Komentarze (27)

  1. Urko

    1. Niedawno widziałem ten film i nie jest zły. Ale na Oscara oczywiście nie zasłużył. Podstawowym problemem, z którym nie poradzili sobie twórcy filmu to brak realnej możliwości zapakowania całego życiorysu konkretnego człowieka w 2 godzinnym dziele. Przez to wszystko jest potraktowane bardzo skrótowo i wybiórczo. Szczególnie, że próbowano pokazać zarówno coś z rzeczywistych wojskowych akcji, jak i z życia prywatnego. W rezultacie powstało coś w rodzaju pokazu slajdów, krótkich przebłysków, które jakoś słabo się ze sobą wiążą i nie wyjaśniają wyraźnie motywów "naszego" bohatera i tego jakim był człowiekiem. Tego filmu chyba nie można zrozumieć, jeśli się wcześniej nie czytało "pamiętnika". Ja nie czytałem... 2. Dużo mówimy o "amerykańskim patriotyzmie" i o kryzysie patriotyzmu w Europie. Myślę, że to przesada i że współczesna młodzież wcale nie jest gorsza od tej dawnej, przynajmniej w Polsce. Warto zwrócić uwagę, że nim trzeba było się sprawdzić, zawsze narzekano, że kiedyś było lepiej, ludzie byli inni itd. Co do reszty Europy - to chyba nie ma tutaj jednego nawet kraju, którego obywatelom nie przychodziło bronić swojej ziemi i osobistej tożsamości z bronią w ręku. Mieszkańcy Europy, przez wieki, mieli już nie jedną okazję pokazywać swój patriotyzm. Amerykanie są młodym, sztucznym narodem, który tak na prawdę nigdy nie walczył na swojej ziemi, bo nawet jej nie miał gdy powstawał, więc muszą to bardziej manifestować. 3. Tutaj mam taką uwagę na temat potrzeby stworzenia w Europie nowego, "europejskiego patriotyzmu" i może nawet wspólnej europejskiej armii. Osobiście bardzo mi się ta bardzo amerykańska koncepcja podoba, ale w nią nie wierzę.

  2. Szabla

    Ciekawy tekst, łączy recenzję z dobrym przesłaniem. Warto dodać, że film jednak przerysowuje pewne rzeczy, np. Mustafa jest prawie w całości wymyślony, bo w książce praktycznie go nie ma, a nagroda tych tysięcy dolarów była ustanowiona za któregokolwiek amerykańskiego snajpera, a nie konkretnie Kyle'a. Inna rzecz, że faktycznie brakuje nam umiejętności fetowania wartości związanych z państwem, patriotyzmem, bohaterstwem. Mam wrażenie, że u nas bycie patriotą, nie mówiąc już o mówieniu o tym w razie potrzeby, jest odbierane jako coś dziwnego, wstydliwego, niezrozumiałego. Jakoś tez inspirowany tym filmem zacząłem się zastanawiać, jak wyglądałaby reakcja naszego społeczeństwa, gdyby zaczęły się u nas dziać podobne rzeczy jak na Ukrainie. I doszedłem do wniosku, że większość by się nie przejęła, póki nowa władza w ich okolicy nie próbowałaby zabrać internetu.

    1. szeregowy

      Amerykanie po wojnie w Wietnamie też nie mieli lekko. Tego fetowania uczyli się latami i teraz żołnierze US ARMY wracają z misji jako bohaterowie.

  3. Marcin

    PS, czy "Mustafa" nie miał przypadkiem przedstawiać irackiego snajpera znanego m.in. pod pseudonimem "Juba", któremu przypisuje się co najmniej 37 "zlikwidowanych przeciwników" w rejonie Bagdadu? Czy ktoś posiada jakąś informację n.t. tej postaci?

    1. PL

      Juba to raczej jedna z brygad snajperskich Irakijczyków

    2. Rain Harper

      "Juba" o ile wierzyć amerykańskim weteranom, to konglomerat kilku różnych szczęściarzy. Niektórzy żyli dłużej, inni krócej. Ale wszystkie ich trafienia szły na konto mitycznego "Juby". Nihil novi, Niemcy też przypisywali asom pancernym osiągnięcia całego pułku ;)

    3. Marcin

      Dzięki. Z takimi opiniami też się spotkałem, że facet (o ile istniał) był tylko "przykrywką" dla całego komanda, a według innych w ogóle był postacią fikcyjną, na której konto szły trafienia z całego obszaru. Zastanawiam się nad tym, bo praktycznie nic na jego (lub ich) temat nie mogłem się dowiedzieć, od kiedy po raz pierwszy spotkałem się z tematem.

  4. wy tak na serio?

    pogratulować "patriotyzmu". Walczyć z wrogiem, którego sami wyhodowali. Orwellowska wojna nigdy nie miała się skończyć. "Świat" potrzebuje wroga, inaczej załamał by się system kontroli, hierarchii, jakoś trudno mi się z tym nie zgodzić, dorastając w naszym pięknym, wspaniałym, nowym świecie... Bronią swojej ojczyzny??? W Iraku??? Powodem wojny w Iraku nie był terroryzm (co sam oświadczył ćwierć inteligent Bush), tylko kłamstwo! Kłamstwo o broni masowej zagłady! O tym wielki świat już zapomniał, tak samo jak o aneksji Krymu przez kacapa. To, że Polsce potrzeba więcej patriotyzmu, jest zupełnie inną historią. Ale jeśli ma to być krwawy biznes pod przykrywką patriotyzmu dla farmerów tudzież wieśniaków, to już lepiej, żeby ta agonia trwała i każdy dostał to na co zasłużył... Jaki jest stan wiedzy yankesa na temat yankeskiej odmiany demokracji obnażył weteran w ciekawej ankiecie poniżej http://www.filmsforaction.org/watch/marine-corps-veteran-opens-eyes-hearts-and-minds-of-american-sniper-moviegoers/

    1. :)

      Myślisz, że jak zarzucisz nas wykrzyknikami i pytajnikami, to będziesz mądrzejszy? Którego wroga sobie wyhodowali? Saddama, czy może Al-Kaidę? Idąc tym tokiem rozumowania Polska wyhodowała sobie Hitlera. Jakby Jankesi mieli polskie podejście do obrony ojczyzny (która w mniemaniu wielu moich rodaków powinna zaczynać się na linii granicznej), to historia XX wieku wyglądałaby dużo gorzej. Co do kłamstwa w Iraku, to jest już tak oklepany slogan, że wystarczy podłożyć muzykę i przebój roku gwarantowany. Wszyscy powtarzają o "kłamstwie w Iraku", a dlaczego? Bo wszyscy inni mówią o kłamstwie w Iraku i nawet ktoś książkę napisał. A pochylenie się nad tematem pozwala dostrzec wiele faktów, chociaż kosztuje trochę pracy, co wielu odstrasza. Proponuje panu "na serio" przyjrzeć się, jakie były działania wywiadów amerykańskiego, brytyjskiego i - co ciekawe - niemieckiego, które doprowadziły do generalnego przekonania (wśród wspólnoty wywiadowczej), że broń w Iraku jest. I jak miały się do tego działania Husajna, który zachowywał się tak, jakby broń miał. I jak to wszystko skumulowało się w jedną z największych wpadek wywiadu, a nie celowych kłamstw. I wreszcie - jak możemy mówić o kłamstwie, jeśli Husajn miał broń chemiczną? Proponuję poczytać o operacji CIA kryptonim "Avarice", kiedy agencja wykupiła od byłego oficjela Saddama kilkaset rakiet z sarinem. Nie były to ilości, o których mówiły raporty wywiadu, ale stwierdzenie, że "żadnej boni chemicznej w Iraku nie było", to jeszcze większa bzdura, niż wypowiedzi Busha na ten temat. NYT o tym pisał. I na koniec ta pogarda inteligenta dla "farmerów, tudzież wieśniaków". Pogratulować.

  5. Mirosław Znamirowski

    "Dlatego chociaż „Snajper” to typowy film wojenny, nie skupia się tylko na działaniach w Iraku, ale również na sytuacji żony i dzieci Kyle’a." Mam nadzieję, że te "rodzinne" sceny, które dzieją się w USA są zrealizowane w obrazie Clinta Eastwooda lepiej niż w filmie "Byliśmy żołnierzami". Bo w "dziele" Mela Gibsona te domowe scenki rodzajowe "kładą" cały film.

  6. Falconek

    Jest różnica pomiędzy wolą walki za ojczyznę, a bezkrytycznym podejściem do polityki własnego rządu. Amerykanin przekonany, że w Iraku walczy za ojczyznę jest właśnie przykładem osoby o wypranym mózgu.

    1. Marcin

      A za co walczy, za Wolny Tybet, czy za McDonalda na każdym rogu w Bagdadzie? Żołnierz powinien charakteryzować się czymś, co nazywasz "bezkrytycznym podejściem do polityki własnego rządu", bo musi on wypełniać rozkazy, które ktoś wyda. Żołnierz walczy za ojczyznę, kiedy rząd go wysyła na wojnę. Taka jest prawda. Chyba, że przyjmiemy założenie, że walka za ojczyznę jest tylko wtedy, gdy walczy się na ziemi ojczystej. Ale jest to wyjątkowo głupie założenie - potępia wszystkie wojny, na których można coś zyskać i chwali tylko te, które są wojnami desperackimi.

  7. Jarek

    Wojna,to brudna sprawa i niestety tacy ludzie są na niej potrzebni. To ,że Amerykanie są z niego dumni,wcale mnie nie dziwi. Rosjanie też są dumni ze swojego"Motoroli" i "Giwiego". Denerwuje mnie tylko jedno; po co, cały ten medialny szum wokół takich postaci? Kolejny film,kolejna książka,kolejne porównanie; Ten "zneutralizował" cel z 1500m,a tamten z 2500m! I oczekiwanie na kolejny rekord! Nazywajmy rzeczy po imieniu; cel to człowiek,neutralizacja,to zabijanie! Czy normalnemu facetowi,który idzie zabijać w obronie kolegów i bliskich,potrzebna jest po powrocie medialna chwała,czy może bardziej ciepło żony i bliskość dzieci! Prawdziwy wojownik nie potrzebuje pochlebstw i szumu wokół siebie,bo zna swoją wartość! Chyba,że chodzi tylko i wyłącznie o kasę,a wtedy cała ta śpiewka o dumie,honorze i bezinteresowności,to pic na wodę. Martwi mnie tylko jedno; promowanie takich postaw,nie uwalnia kolejnych pokoleń od niemyślenia o wojnie.

    1. Zdziwiony

      Lepiej by było zamieść temat wojny pod dywan, żeby kolejne pokolenia nie wiedziały, że takie coś w ogóle istnieje? Jeśli może cię to pocieszyć, to takie postawy są coraz częstsze - duża część "kolejnych pokoleń" widzi w wojnach tylko interesy brudnych korporacji. Efekt jest smutny - większość krajów Europy przestała być zdolna do jakiejkolwiek wojny. A sąsiadów mamy bardzo zdolnych.

  8. hedelix

    w Doniecku nie doszedł by do 10. Jesli już 11 to był by ten morderca.

    1. :)

      Hedelix, może jak napiszesz po polsku (poprawnie, z interpunkcją itd.), to może zrozumiem, o co dokładnie tobie chodzi. Bo na razie to mi przypomina zadanie z gatunku "co autor chciał przez to powiedzieć". Jedyne co zrozumiałem, to pochwała rosyjskich snajperów działających w Donbasie. Cóż, wojska rosyjskie, zwłaszcza Specnaz i WDW zawsze przykładały się do rozwoju snajperstwa w swoich szeregach, temu nie zaprzeczę. Z niechlubnym wyjątkiem bitwy o Grozny podczas "Pierwszej Czeczeńskiej", kiedy zapewne orientujesz się, co się stało.

    2. Sejsmo

      Strzelałem z wielu karabinów snajperskich. Również z tak chwalonego w PRL-u i na wschodzie SWD - używanego często w wojnie na Ukrainie. Do np. AWM Accuracy International nie ma porównania. Nawet się nie zbliża. Nawet od nie tak dobrego dobrego, ale też niezłego Sako TRG nie przechodził w pobliżu. Różnica między wschodnim a zachodnim sprzętem tej klasy, to coraz większa przepaść. Podobnie w kwestii procedur, które dają coraz większe odległości trafień we w miarę stałych warunkach strzelania, lub w nocy.

  9. Steve

    Polacy w dużej mierze stracili "bojowego ducha" oraz wiele innych cech utożsamianych z patriotyzmem. Wybory, jakich dokonują, same mówią za siebie.

    1. dgb

      To prawda aczkolwiek nie ma co się też za bardzo takiemu postępowaniu dziwić, tam ludzie dbają o kraj i dużo za niego oddadzą, bo i ich rządzący starają się wypełniać swoje zadania, a przynajmniej dbać o obronę kraju. A tutaj w Polsce jak mieć patriotycznego ducha, skoro widzisz, że przywódcy są skupieni głównie na karierach i łupieniu, a przetargi na uzbrojenie są realizowane latami każdy, a wojska praktycznie nie ma. Nic dziwnego, że nikt nie chce stać się mięsem armatnim.

  10. yoko

    Normalna ciężka praca antypolskiej propagandy przynosi efekty. Polacy nie mają podziwiać patriotów bo nie mają być patriotami. Mają zachwycać się demonami które mordowały polskich patriotów w gustownej monochromatycznej oprawie teraz z potwierdzonym znakiem jakości Amerykańskiej Akademii Filmowej. A od filmów które mówią o poświęceniu i to w dodatku na polu walki należy ich odganiać kijem bo to zawsze prowadzi do niewygodnych pytań typu - Gdzie filmy o polskich patriotach walczyli z wrogiem? Hymn na cześć UB-ecji który właśnie święci triumfy to ponura wizja współczesnej Polski bardziej niż tej przedstawionej na ekranie.

  11. Super Trooper

    dobry film..., wielu znajdzie tam siebie, a obejrzenie uchroni niejedno małżeństwo

  12. Dynamit

    Właśnie obejrzałem.Wg mnie przeciętny film o wojnie jakich wiele.Słabo zarysowana fabuła, gra aktorska jakoś nie powala, scenarzysta chyba miał gorszy dzień.Jestem fanem filmów wojennych ale jak dla mnie średnio.

  13. Steve

    Jak słyszy się o kolejnych ściętych przez ISIS dziennikarzach i pracownikach organizacji humanitarnych, to dobrze jest czasami pomyśleć, że podobnych żądnych krwi bandytów Kayle uśmiercił dwie setki. U Luttella jest opis, jak zaczaili się kiedyś na małe spotkanko Al-Kaidy. 50 alkaidowców zostało wystrzelanych przez kilku snajperów + erkaemistę w parę minut.

  14. patriota

    "Co ciekawe duża część internautów"... Autor słyszał o agenturze wpływu? Wie ile komentarzy na forach zamieszczanych jest przez płatnych zdrajców, pachołków Rosji :)?

    1. rabarbarus

      O przepraszam, ale niektórzy z nich są całkiem bezpłatni. Oni na prawdę wierzą, że tylko Rosja może ocalić świat przed "judeo-jankesko-banderowskim" spiskiem.

  15. Maxim

    Polakom film się podoba. Weź poprawkę na to że polskie fora internetowe są zdominowane przez rosyjskich czekistów którzy piszą na zamówienie kremla.

  16. Alf

    "U wielu Amerykanów rzeczywiście istnieje prosty podział ludzi na "wilki, owce i psy pasterskie". Kyle zaliczał siebie do "psów pasterskich" i starał się chronić swoich kolegów w taki sposób, w jaki go wyszkolono. Dlatego prawdopodobnie wierzył, że gdyby został w domu ze swoją rodziną, zginęłoby więcej jego kolegów." Jest tylko jedno ale: gdy miał dwoje dzieci mógł zostać w USA i szkolić... może byłoby z tego 20 stu takich jak on i lepiej przyczyniliby się do zwycięstwa niż on sam... Jakkolwiek postać nietuzinkowa i bardzo pozytywna...

  17. sms

    Dobry tekst - recenzja. Dzięki.

  18. damiank16

    Ogólnie film kiepski jako film nie jako historia....jak dla mnie można było to zrobić o wiele lepiej...

  19. śmiech

    Na pewno nie będą płacił za to, by oglądać ogłupiającą mnie propagandę! Znajoma była (ma wstęp za darmo, bo kina rozdają bilety dziennikarzom) i stwierdziła, że to film na poziomie sowieckiej propagandy wojennej, tylko tak jak "słuszna" była propaganda sowiecka za PRL tak teraz słuszna jest propaganda USA w III RP. :-D

    1. jhg

      Propaganda sowiecka jest nadal i ty jestes tego najlepszym przykladem.

    2. :)

      A może obejrzysz, zanim skomentujesz? Chyba, że zdasz się całkowicie na zdanie znajomej. Nie dam się ogłupiać, ale całkowicie zdam się na czyjąś opinię, nie sprawdzając samemu, co to takiego - gratuluję podejścia. Takie jakby rodem z PRL-u.

    3. VfV

      "Znajoma była (...)". Seks również znajoma uprawia za Ciebie? Nie byłeś, nie widziałeś ale wiesz najlepiej.

  20. F-22h Supeh haptoh

    Odradzają? A była kiedykolwiek?

  21. Marcin

    "Tymczasem nazwanie snajpera mordercą jest przejawem najwyższej głupoty. Żołnierze (a tym bardziej komandosi) są rzeczywiście szkoleni do zabijania, ale od morderców różnią się motywami. Kto tego nie dostrzega powinien się poważnie zastanowić, czy wie w jakim świecie żyje." - wyrazy najwyższego uznania dla Autora za te słowa. Nareszcie ktoś powiedział wyraźnie i bez ogródek coś tak oczywistego. Wielka brawa dla Pana.

  22. bartek

    Fajny tekst. Bardzo dobry komentarz dotyczący naszego podejścia do amerykańskiego patriotyzmu. Mnie osobiście imponuje ich duma, profesjonalizm i poświęcenie. Myślę, że te cechy w Polsce się odradzają choć na pewno nie ułatwiają tego marni, słabi moralnie i skorumpowani politycy, traktujący swoją rolę bardziej jako "niezłą fuchę" zamiast służby.

  23. Alf

    Potwierdzam co napisano i polecam film. Pozdrawiam

  24. R2

    Chęć walki za Ojczyznę, patriotyzm nie jest rozumiana i jest wyśmiewana tylko przez niektóre kręgi społeczeństwa nie tylko zresztą w Polsce. Przez kogo, to na tym forum nie trzeba wyjaśniać...

  25. jacek

    niezła recenzja, film na pewno oglądnę...

Reklama