Przejdź do strony
REKLAMA zamknie się za sekund
REKLAMA zamknie się za sekund
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Karabin przeciwpancerny wz.35 (Ur). Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".
Pamietać jednak nalezy że szkody przez niego wyrzadzone były bardzo łatwe do naprawy więc w sytuacji gdy przeciwnik panowal na polu bitwy faktycznie prawie każdy pojazd " zniszczony" przez ura wcześniej czy pozniej wracał z powrotem do służby.Owszem, pojazd trafiony pociskiem z UR-a dawało sie zazwyczaj naprawić ( tyle ze po bitwie - na czas walki byl tak czy owak wyeliminowany), chyba ze pocisk trafil w silnik, zbiornik paliwa albo w amunicje powodujac pożar/wybuch, natomiast zdecydowanie gorzej było z "naprawa" zabitych czołgistow ... sprzet do którego zaczyna brakowac wyszkolonej obsługi staje sie bezużyteczny i tu bym upatrywał sukcesu bojowego UR-a
UR był napewno dobrym rozwiązaniem w naszej sytuacji gdy nie mieliśmy wystarczającej ilosci innej skutecznej broni ppanc ( myśle o Boforsie ). Karabin ten był na pewno skuteczną bronią gdyż przebijał praktycznie każdy niemiecki pancerz. Pamietać jednak nalezy że szkody przez niego wyrzadzone były bardzo łatwe do naprawy więc w sytuacji gdy przeciwnik panowal na polu bitwy faktycznie prawie każdy pojazd " zniszczony" przez ura wcześniej czy pozniej wracał z powrotem do służby. Ale lepszy UR niż nic.
Broń faktycznie skuteczna. Nuta i klauzula tajności negatywnie wpłynęła na przeszkolenie wojska w zakresie skuteczności, właściwie nie było szkolenia. w kwestii ilości Urów na wyposażeniu WP we wrześniu 1939 w rożnych źródłach podawane są najprzeróżniejsze dane w przedziale od 1200 do 3.000 sztuk.
Czytałem, że Niemcy po zdobyciu jakiegoś magazynu w Polsce wysłali Włochom do Afryki 500 jeszcze ciepłych URów. Doszło do tego, że z tymi karabinami spotkali się nasi karptczycy gdzieś na pustyni.
Ad DzikichomikPocisk do karabinu UR w zasadzie mial identyczna konstrukcje jak pocisk do zwyklego karabinu mausera, nie bylo tam żadnych rdzeni wolframowych, wykorzystwal on do niszczenia wrogiego pojazdu tzw efekt Gerlicha, polegalo to na tym ze pocisk w momencie uderzenia oddawał cala swoja energie kinetyczną pancerzowi celu powodujac wybicie korka ze stali który nastepnie wpadal do srodka pojazdu i niszczyl odłamkami urzadzenia oraz zabijał zaloge.Dziadek znajomego, był przeszkolony w obsludze URa, opowiadal ze szkolacy ich oficerowie szczegolny nacisk kladli na fakt ze obsluguje sie to jak zwykly karabin, wiec w zasadzie żadne specjalistyczne przeszkolenie nie bylo konieczne. Ze wspomnien żołnierzy- uczestników Wrzesnia, wynika ze w kwestii uzycia URa bardzo deprymujacym był fakt ze pojazd trafiony z URa czesto nawet nie zaznaczał strzału, po prostu najczesciej jedynie zatrzymywał sie, a czesto nawet jechał dalej mimo ze np zaloga juz nie żyła.Przy trafieniu z boforsa od razu bylo wiadomo ze sie trafilo, bo pojazd zazwyczaj efektownie wybuchał lub palil sie, tu tego nie bylo, mimo ze bron byla rownie skuteczna co dzialko ...co okazywalo sie byc dla zołnierzy spragnionych sukcesu czesto w sytuacji duzego zagrozenia problemem natury psychologicznej .Tak na marginesie, zamek w URze to nadmuchana wersja zamka z eksperymentalnego polskiego karabinka KP 32 opracowanego równiez przez Maroszka, ktory pozostał na etapie prototypu i nie wszedł do służby
Nie do końca.Przeszkolenie nie dotyczyło obsługi broni, która jak słusznie zauwazyłeś, była identyczna z obsługą typowego karabinu. Obejmowało raczej zastosowanie taktyczne karabinów - sposób ustalania pozycji, parametry i tym podobne. Trzeba też pamiętać, że przeszkolona w obsłudze Ur-a była garstka najlepszych strzelców (przeważnie podoficerów) a otoczka tajemnicy na pewno nie służyła wykorzystaniu tej broni w czasie walk. Trzeba też wspomnieć, że karabiny przeciwpancerne posiadaływ momencie wybichu wojny praktycznie wszystkie walczące państwa. Zmierzch karabinów ppanc nadszedł dopiero wraz z pojawieniem się nowej generacji czołgów, których gruby pancerz przebijały już wyłącznie pociski wielkokalibrowe. O tym najboleśniej przekonali się NIemcy w 1941 roku, kiedy działkami 37mm bezskutecznie obstukiwali czołgi KV i T-34.
" Wbrew utartym poglądom można przyjąć, że karabiny ppanc. wz 35. były dość szeroko używane w walkach z Niemcami przez żołnierzy co najmniej 40 pułków piechoty i 31 pułków kawalerii !!! We wrześniu 1939r. była to broń bardzo skuteczna. Wystrzeliwany z niej pociski przebijały pancerze wszystkich niemieckich pojazdów pancernych, które użyte były w boju w czasie kampanii wrześniowej!!!"I dopiszę, że jeszcze w wielu źródłach jest napisane, że załogi nie były przeszkolone co obniżało wartość bojową.To w sumie jest taka wielka wersja karabinu na większe pociski, tylko zamiast do piechoty strzela się do czołgu - i w czym filozofia w zakresie przeszkolenia. Jedyne w sumie co trzeba było powiedzieć, to gdzie strzelać by spowodować jak najwięcej zniszczeń, a czego unikać.A na jakiej zasadzie działał pocisk do tego karabinu p.panc?Pocisk miał rdzeń wolframowy z tego co pamiętam, przez co miał większą wytrzymałość i siłę przebicia.Czyli po trafieniu w płytę pancerną czołgu, rozpadał się wewnątrz pojazdu raniąc załogę? Czy lepiej było trafiać i przebić blok silnika? (o ile był w stanie)
jakoś nie bardzo wiem o co chodzi z tymi 31 pułkami kawalerii - nie wszystkie pułki dostały czy to tylko błąd w tekście?
Z tego co wiem to eksport do Urugwaju był tylko przykrywką... Po prostu broń miała być tajna.
Super . O to mi właśnie chodziło . Mój wujek się ucieszy z tych informacji. Mało który żołnierz z tamtych lat drugiej wojny światowej wiedział o możliwościach Polskiego Karabinu pancernego UR. Gdyby każdy żołnierz używający karabinu przeciwpancernego UR może mielibyśmy mniej strat .Tak naprawdę to był karabin mauser z polskiej licencji przeznaczony na eksport do Urugwaju. To ostatnie zdjęcie jest bardzo ciekawe . Bardzo dziękuję za ten artykuł i proszę o więcej.