MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodos: Tutaj Kolos strzegł portu

Dariusz Brożek
Port Mandraki. Ponoć w starożytności stał tutaj Kolos Rodyjski. Teraz upamiętniają go kolumny z jeleniem i łanią. Na drugim planie ufortyfikowana latarnia morska z przełomu XIV i XV w.
Port Mandraki. Ponoć w starożytności stał tutaj Kolos Rodyjski. Teraz upamiętniają go kolumny z jeleniem i łanią. Na drugim planie ufortyfikowana latarnia morska z przełomu XIV i XV w. Dariusz Brożek
Jedna z najbardziej znanych greckich wysp geograficznie znajduje się już w Azji. Turystów przyciąga tutaj klimat, znakomita kuchnia, liczne zabytki i wyśmienite warunki do surfowania na deskach.

Na drugi dzień po wylądowaniu na Rodos wyruszyłem do miejscowego portu, gdzie przez ponad pół wieku stał jeden z cudów świata starożytnego - Kolos Rodyjski, wybudowany w latach 294-283 przed naszą erą przez Charesa z Lindos. Gigantycznego posagu oczywiście nie zobaczyłem, gdyż został zniszczony w 227 lub 226 r. przed naszą erą przez trzęsienie ziemi. Jego szczątki przez kilkaset lat leżały w wodzie budząc swoimi rozmiarami podziw u greckich, rzymskich i arabskich podróżników.

W 654 r. wyspę zdobyli Arabowie. Nowi władcy sprzedali resztki kolosa kupcowi z Emessy, który - jak podaje w swojej kronice Teofanes Wyznawca - wywiózł je na grzbietach aż 900 wielbłądów.

Na ostrogach portu Mandraki stoją obecnie kolumny z rzeźbami jelenia i łani, które są symbolami wyspy. Ponoć w starożytności właśnie w tym miejscu znajdował się posąg boga słońca Heliosa. Moja przewodniczka po Rodos Marta przekonywała, że okręty wpływały pod kolosem do portu. Statuetki z rozkraczonym nad wejściem do portu olbrzymem można tam kupić na straganach. Tymczasem zdaniem niektórych historyków, Kolos Rodyjski wcale nie stał przed portem, lecz na pobliskim wzgórzu. Jedno jest pewne, wykonany był z brązu i miał około 30 m. wysokości.

Na przełomie XIV i XV w. przed portem wybudowano ufortyfikowaną latarnię morską Św. Mikołaja (Agios Nikolaos), która obecnie jest jedną z atrakcji turystycznych.

W twierdzy joannitów

Zamek joannicki na Rodos
(fot. Dariusz Brożek)

Port i skromne kolumny upamiętniające jedno z najbardziej znanych dzieł starożytności nieco mnie rozczarowały. Bardziej imponująco wygląda natomiast zamek rycerzy joannitów, którzy władali wyspą przez ponad 200 lat. Szkopuł w tym, że twierdza to rekonstrukcja z lat 30 minionego wieku, kiedy wyspą władali Włosi, którzy uczynili z niej znany kurort.

Wróćmy do joannitów, którzy zdobyli Rodos w 1309 r. W XV wieku odparli dwa ataki egipskich mameluków. Ulegli jednak oddziałom Sulejmana Wielkiego, który w czerwcu 1522 r. zaatakował wyspę. Liczące 160 tys. wojska tureckie przez pół roku szturmowały miasto, bronione przez około 7 tys. joannickich rycerzy z całej chrześcijańskiej Europy. Obrońcy skapitulowali w grudniu i opuścili wyspę 1 stycznia 1523 r. Czyli równo 490 lat temu.

Słuchając tej opowieści przypomniałem sobie o krwawych wydarzeniach w moim rodzinnym Międzyrzeczu z 12 października 1520 r., kiedy miasto i zamek zdobyli brandenburscy najemnicy i joannici, którzy spieszyli na pomoc Krzyżakom walczącym wówczas z Polską. W odróżnieniu od mahometan Sulejmana Wielkiego, joannici nie dali żadnych szans obrońcom - mieszkańcy zostali wycięci razem z załogą zamku.

Yamas, czyli na zdrowie

Wyspa leży w strefie dużej aktywności sejsmicznej, dlatego wiele zabytkowych budowli uległo zniszczeniu podczas licznych trzęsień ziemi nawiedzających ten region. Kolejną plagą są pożary, wybuchające podczas lipcowych i sierpniowych upałów. W czasie dwutygodniowego pobytu nie doświadczyłem na szczęście żadnego z tych kataklizmów. Byczyłem się na piaszczystych plażach, kąpałem i podróżowałem busami. Bo Rodos to przede wszystkim słońce i wypoczynek. Turystów z całego świata kusi bezchmurnym niebem i ciepłym jak zupa morzem, którego temperatura oscyluje latem w granicach 25 stopni Celsjusza.

Rodos to także wyśmienita kuchnia, oparta na baraninie, owocach morza i warzywach. Oraz oczywiście oliwie z oliwek, którą podje się tutaj do wielu dań i przekąsek. Szczególnie polecam smażony ser saganaki oraz przypominające nieco nasze gołąbki kokainisto, czyli faszerowane mięsem i warzywami pomidory. Jeśli chodzi o trunki, wizytówką wyspy są serwowane w karafkach i stosunkowo niedrogie wina, nazywane przez miejscowych retsina. Wyróżniają się charakterystycznym smakiem, gdyż winiarze dodają do nich wyciąg z żywicy sosny.

Grecy nie są wprawdzie zbyt trunkowi, ale wieczorami w tawernach i pubach wciąż słychać Yamas, czyli "na zdrowie". Miłośnicy mocniejszych trunków raczą się anyżówką ouzo, która po rozcieńczeniu wodą nabiera mlecznej barwy. Popularny jest także bimber z wytłoczyn winogron oraz oczywiście metaxa - winiak produkowany z winogron i win z dodatkiem ziół.

Mimo kryzysu, w stolicy wyspy Rodos tłumy jak w centrum Berlina. Grecy zaznaczają jednak, że turystów angielskich i skandynawskich wypierają Polacy, Czesi, Rosjanie i Bułgarzy. Osoby pragnące wypocząć z dala od zgiełku powinny szukać pensjonatu w którejś z ponad 40 osad na wschodnim brzegu. Zachodni brzeg to natomiast raj dla surferów, którzy przyjeżdżają tam z całego świata, by szaleć na ogromnych falach.

Od 1947 r. wyspa należy do Grecji, ale geograficznie znajduje się już w Azji. Dzieli ją zaledwie 20 km. od Turcji. Wśród wypoczywających tutaj turystów popularne są jednodniowe wycieczki promem do tureckich kurortów Bodrum i Marmaris nad Morzem Egejskim. Należy jednak pamiętać o zabraniu ze sobą paszportu.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska