Nasza Historia: „Huzarzy śmierci” w obronie Nieporętu w sierpniu 1920 roku

mapka-huzarzy-śmierci

Położenie pododdziałów polskich w Nieporęcie wieczorem 14 sierpnia 1920 r.(B. Waligóra, Bój na przedmościu Warszawy w sierpniu 1920 r., Warszawa 1934)

W Bitwie Warszawskiej 1920 roku obrona Nieporętu na linii Kanału Królewskiego to jeden z ważniejszych punktów ciężkości walk z bolszewikami na przedmościu warszawskim. Ważna rolę w tej walce odegrali kawalerzyści z Ochotniczego Dywizjonu Jazdy „Huzarzy Śmierci”.

Polska linia obrony w pobliżu Kanału Królewskiego była doraźna, słabo umocniona i obsadzona oddziałami piechoty (4. Batalion z 157. PP z grupy „Zegrze”), kawalerii (Ochotniczy Dywizjon Jazdy „Huzarzy Śmierci”, 1. szwadron 201 Ochotniczego Pułku Szwoleżerów) i artylerii (6 baterii artylerii lekkiej 75 mm. i 2 baterie artylerii ciężkiej kal. 120 mm, razem 36 dział).

 

W dniu 14 sierpnia 1920 r. w godzinach południowych do Nieporętu dotarł z Jabłonny Ochotniczy Dywizjon Jazdy „Huzarzy Śmierci” dowodzony przez por. Józefa Siłę – Nowickiego, który natychmiast wysłał kilkuosobowy patrol konny w kierunku Wólki Radzymińskiej, celem rozeznania sił bolszewickich w tym rejonie. Patrol został ostrzelany z broni maszynowej przez sowieckie oddziały od strony Wólki Radzymińskiej i Dąbkowizny, ale oddział polski dalej prowadził rozpoznanie terenu stwierdzając obecność rosyjskiej 81. Brygady Strzelców. Huzarzy, głównie z 3. Szwadronu policyjnego podporucznika Jezierskiego, prowadzili stałe rozpoznanie przedpola Nieporętu oraz okolic i przez łączników wysyłali meldunki sytuacyjne do sztabu grupy operacyjnej „Zegrze”.

 

 

Porucznik Siła–Nowicki rozlokował dowództwo dywizjonu centralnie w Nieporęcie, a patrole były wysyłane w kierunku Beniaminowa, Dąbkowizny, Wólki Radzymińskiej oraz Izabelina, gdzie niespodziewanie patrol huzarów spotkał gen. Franciszek Latinik dowódca 1 Armii Polskiej wizytujący linię frontu. Generał był zaniepokojony sytuacją w rejonie Nieporętu i zażądał, aby 10. Dywizja Piechoty gen. Lucjana Żeligowskiego wyrzuciła nieprzyjaciela z lasów Nieporęt-Izabelin. Bolszewicy wtargnęli bowiem przez lukę radzymińską kierując się do Jabłonny, zajmując chwilowo Kąty Węgierskie, dlatego generał rozkazał przyprowadzenie przez dywizję gen. Żeligowskiego obsady tej linii do porządku. Aby jeszcze bardziej poprawić łączność, z rozkazu dowódcy grupy „Zegrze” zainstalowano w kwaterze dowódcy 3. Szwadronu w Nieporęcie telefon, celem nawiązania bezpośredniej łączności pomiędzy płk. Małachowskim dowodzącym w Zegrzu Południowym, a por. Siłą-Nowickim stacjonującym w Nieporęcie.

 

Z 3. Szwadronu „Huzarów Śmierci” wydzielono specjalny, wzmocniony pluton w sile 35 konnych policjantów pod dowództwem podporucznika Sarneckiego, którego zadaniem było utrzymywanie stałej łączności z dowództwem 48. Pułku Piechoty stanowiącego załogę fortu w Beniaminowie. Pluton utrzymywał też łączność pomiędzy załogą fortu oraz stacjonującymi w Nieporęcie bateriami grupy artylerii płk. Maluszyckiego. Meldunki huzarów o spodziewanym ataku brygad bolszewickiej 27. Dywizji Strzelców na Nieporęt spowodowały wysłanie do Nieporętu jako wzmocnienia oddziałów 4. Batalionu 157. Pułku Piechoty z VII Brygady Rezerwowej podpułkownika Kazimierza Zenktelera. Dowodzenie zgrupowaniem sił w Nieporęcie przejął por. Stanisław Stypa.

 

Bardzo ważna była współpraca kawalerzystów dywizjonu z artylerzystami, którym przekazywano na bieżąco meldunki o pozycjach bolszewickich w rejonie Nieporętu, Beniaminowa, Dąbkowizny i Wólki Radzymińskiej. Rosjanie obsadzili tereny leśne na wysokości Nieporętu i przygotowali natarcie na godziny wieczorne 14 sierpnia, jeszcze przed przybyciem głównych sił polskich z Jabłonny (Legionowa). Po godzinie 20:00 nieprzyjaciel siłami jednej z brygad 27. Dywizji Strzelców zaatakował Nieporęt, w momencie gdy na rozwidlenie dróg dotarła kolejna kolumna autobusów z I. Batalionem 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Autobusy ze względu na bliskość frontu jechały z wyłączonymi światłami. Przywieziony pododdział natychmiast skierowano do osłony stanowisk polskiej artylerii, której osiem baterii otworzyło ogień na wprost do atakujących bolszewików. Ta taktyka prowadzenia ostrzału przez artylerię podyktowana była skąpym obsadzeniem polskiej obrony przez oddziały piechoty. Ogień na wprost prowadziło osiem baterii, w tym dwie baterie artylerii ciężkiej, stacjonującej na północnym skraju Nieporętu. Jeden z artylerzystów tak opisał tę walkę: Z nastawionych poziomo luf armatnich buchnęły strugi ognia i żelaza. Grzmot wystrzałów działowych, zmieszany z hukiem pękających granatów i trajkotem pracujących karabinów maszynowych własnych i nieprzyjacielskich stworzyły piekielną muzykę, budząca w okolicznych lasach stokrotne echa. Skuleni za tarczami dział kanonierzy pracowali gorączkowo w ciemnościach, potęgowanych tumanami pyłu, jaki wzbijał się z suchej roli po każdym strzale. W przerwach między salwami dział rozlegały się ochrypłe okrzyki komend rosyjskich i ogień salwami nieprzyjaciela.

Piechota bolszewicka powitana została ogniem zaporowym 36 dział i nie była w stanie przełamać bronionych pozycji polskich. Kilkakrotnie powtarzane natarcia załamywały się tuż przed linią stanowisk artylerii strzelającej na wprost kartaczami. W ten wieczór 14 sierpnia polska artyleria pokazała swoje największe możliwości. Bolszewicy nie wytrzymali silnego ognia dział i przerwali natarcie. Piechurzy 29. Pułku z bagnetami na broni ruszyli przed pozycje baterii i dotarli do krawędzi lasu nie napotykając oporu wroga, który poprzestał tylko na ostrzale wsi z karabinów i broni maszynowej.

Po godzinie 23:00 walki ustały, a oddziały rosyjskie wycofały się na wschód w kierunku Wólki Radzymińskiej. Utrzymanie drugiej linii przedmościa pod Nieporętem wymagało od polskiego dowództwa zastosowania niekonwencjonalnych sposobów zarówno transportu wojsk jak i użycia oddziałów kawalerii, artylerii i piechoty do wykonywania wspólnych zadań. Sprawną realizację tych zadań umożliwiał istniejący system łączności, który pozwalał na natychmiastowe przekazywanie informacji i rozkazów pomiędzy sztabami a oddziałami walczącymi na linii frontu. Udział dywizjonu „Huzarów Śmierci” w walkach pod Nieporętem w dniach 14-15 sierpnia 1920 roku, to jedna z najchlubniejszych kart w krótkiej historii tego oddziału. Bolszewicy linii Kanału Królewskiego w Nieporęcie nie przeszli!

 

Dariusz Wróbel

Ważniejsze źródła:

J. Dąbrowski, S. Topolewski, Historia Garnizonu Zegrze w latach 1873- 1939, Warszawa 2003,
M. Gajewski, Huzarzy Śmierci Wojny 1920 r., Białystok 1999,
J. Odziemkowski, Bój batalionu por. Stefana Pogonowskiego o Wólkę Radzymińską 15 sierpnia 1920 r., „Rocznik Wołomiński”, t. III, Wołomin 2007.