"Kobieta kot" wypiera się operacji plastycznych. "Przestańcie przerabiać moje zdjęcia"

Kobieta, której zdjęcia od lat były używane do zilustrowania uzależnienia od operacji plastycznych, dziś twierdzi, że nigdy nie korzystała z usług chirurga, a wygląd zawdzięcza genom. Na dowód pokazała zdjęcie sprzed lat.

 Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl 

Joycelyn Wildestein to kobieta, której historia spokojnie mogłaby stać się materiałem na scenariusz filmowy. Była jedną z najbogatszych kobiet w USA, jej głośny rozwód i ekstrawaganckie życie swego czasu były na ustach wszystkich. Jej zdjęcia stanowiły przykład uzależnienia od operacji plastycznych, jednak dziś Joycelyn wszystkiego się wypiera. Twierdzi, że nigdy nie poddała się operacjom, a dowodem mają być jej zdjęcia z młodości. 

Zobacz wideo Maja Hyży lubi swoje ciało, choć planuje operacje: Biust jest kilka pięter niżej

"Kobieta kot" nie urodziła się w bogatej rodzinie. Fortunę zawdzięcza mężowi

Głośne batalie sądowe z byłym mężem, kryminalne wątki, a w tle miliony dolarów. Joycelyn Wildestein, znana jako Kobieta Kot zyskała miano ekscentrycznej milionerki uzależnionej od operacji plastycznych. Dziś jednak wszystkiego się wypiera.

Jocelyn Wildenstein urodziła się w 1940 r.  Lozannie i wychowywała się w normalnej szwajcarskiej rodziny należącej do klasy średniej. Jako nastolatka związała się ze szwajcarskim producentem filmowym Cyrilem Piquetem, z którym mając zaledwie 17 lat, przeprowadziła się do Paryża. Następnie spotykała się z Adnan Khashoggi, saudyjskim miliarderem i handlarzem bronią, przez którego poznała swojego przyszłego męża, Aleca Wildesteina, potomka słynnego kolekcjonera sztuki i dziedzica jego ogromnej fortuny. Poznali się podczas safari w Afryce i natychmiast się w sobie zakochali. Para doczekała się dwójki dzieci. 

 

"Kobieta kot" twierdzi, że nigdy nie przeszła żadnej operacji plastycznej. Dowodem ma być zdjęcie, kiedy miała 15 lat

Jocelyn Wildenstain, czyli tzw. Kobieta Kot pokazała jakiś czas temu zdjęcia z młodości, które mają udowadniać, że nigdy nie poddała się żadnej operacji plastycznej.

To ja jako 15-letnia uczennica klasy baletowej w Szwajcarii, więc może przestaniecie spekulować na temat mojego wyglądu! Praso, przestańcie! Proszę, przestańcie przerabiać moje zdjęcia, bo nie macie racji. Przestańcie publikować nieprawdziwe zdjęcia mnie.

- napisała.

 

Dłuższy opis apelujący o nieprzerabianie jej fotografii został skasowany. Jocelyn utrzymuje, że jej charakterystyczny wygląd- skośne oczy oraz wyraziste kości policzkowe i szerokie usta- to zasługa genów.

Były mąż "Kobiety kot" potwierdza jej uzależnienie od operacji plastycznych

W 1998 r. jeszcze podczas trwającej sprawy rozwodowej z mężem miliarderem, Jocelyn, w wywiadzie dla Vanity Fair opisywała ich ekstrawagancki styl życia, oraz wyliczyła, że miesięcznie para wydawała około miliona dolarów. Podział majątku i wysokie alimenty pozwoliły kobiecie kontynuować luksusowe życie. Podczas głośnego rozwodu wywiadu udzielił również jej wówczas jeszcze mąż. Z wywiadu możemy dowiedzieć się, że nie potwierdza on wersji jakoby Jocelyn nie korzystała z usług chirurga plastycznego.

 

W rozmowie z Vanity Fair były mąż Wildenstein twierdzi, że przez długie lata małżeństwa nie pamięta, by kiedyś widział ją, gdy nie była w okresie rekonwalescencji po kolejnych zabiegach.

Później były operacje plastyczne. Byliśmy małżeństwem od około roku, kiedy Jocelyne powiedziała mi, że mam poduszki pod oczami. Później wspólnie udaliśmy się na eye-lift. Dla Jocelyne to był jednak tylko początek. Zwariowała. Zawsze dowiadywałem się ostatni. Myślała, że może naprawić swoją twarz jak mebel. Skóra tak nie działa, ale ona nie słuchała.
Od kiedy ją znam, ona zawsze leczyła się po jakimś zabiegu.

- mówił jej były mąż, który uważa, że zabiegami kobieta całkowicie się oszpeciła.

A wy? Wierzycie w wersję Jocelyn? Czy uważacie, że jest ofiarą uzależnienia od operacji plastycznych? Dajcie znać w komentarzach.

Źródła: Vanity Fair, money.pl, Instagram

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.