Jak już informowaliśmy, w lesie w pobliżu Rudy Malenieckiej bielika zwyczajnego, którego ludzie darzą wielkim uznaniem i traktują jak orła, znalazł w krzakach
Stanisław Młodziński. Ptak miotał się na ziemi, nie mógł latać. Na ratunek ruszyli funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Radoszycach i Komendy Powiatowej Policji w Końskich – opowiadał sierżant
Piotr Przygodzki oficer prasowy koneckich policjantów. Funkcjonariusze zobaczyli, że ptak ma na nodze obrączkę. Odczytali, że miał ją założoną w Gdańsku i prawdopodobnie aż stamtąd przyleciał w nasze strony. Bielika zabrał łowczy Koła Łowieckiego "Iskra",
Robert Luzeńczyk. Następnego dnia przekazał go pracownikom Nadleśnictwo Ruda Maleniecka, którzy zawieźli do Zespołu Szkół Leśnych do Zagnańska. Tu są wspaniałe warunki dla dochodzących do sił i zdrowia ptaków i z powodzeniem od 30 lat działa Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych.
Padł z wycieńczenia
Tadeusz Kiedrzyn, który w ZSL w Zagnański zajmuje się poranionymi, chorymi ptakami drapieżnymi opowiedział nam o szczegółach badań. - Wnioskując po ilości opierzeń stwierdzić należy, że bielik miał trzy lata. Prawdopodobnie drogę z Gdańska do Rudy Malenieckiej przebył w jeden dzień. Przypuszczam, że poszukiwał partnera lub partnerki. Niemniej przelot na tak długiej trasie jest bielika jest zadaniem wyczerpującym siły fizyczne Gdy trafił do nas był bardzo osłabiony - opowiada pan Tadeusz. Noc ze środy na czwartek przeżył. Dostał pokarm z witaminami, ale kilka godzin później padł. - Martwego bielika wysłaliśmy do Państwowego Instytutu Weterynarii do Puław, gdzie została zrobiona sekcja zwłok. Po kilku tygodniach otrzymaliśmy wyniki. Państwowy Instytut Weterynarii autorytatywnie twierdzi, że przyczyną śmierci bielika zwyczajnego było wycieńczenie organizmu. Sekcja ponadto wykazała, że z braku pożywienia jego organy wewnętrzne zaczęły się rozkładać. W sumie tak bardzo był osłabiony, że nie był w stanie podnieść się do lotu - informuje.
Zagłodził się
Być może bielik bardzo wystraszył się czegoś, kogoś, innego bardziej silniejszego bielika, orła w okolicy Rudy Malenieckiej, gdzie te ptaki również gniazdują. Przeżył szok, którego skutki uboczne zmieniły jego postępowanie. Nie potrafił nic sobie upolować do zjedzenia. Nie wiemy jak długo był bez kęsa jedzenia nim odnaleźli go ludzie. W zasadzie silny ptak, słabł, słabł, aż znaleźli go ludzie, którzy chętnie udzielali pomocy, na którą było już za późno – podsumowuje Tadeusz Kiedrzyn z Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych.
Komentarze opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Orzeł bielik zagłodził się i padł z wycieńczenia. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".