Jeszcze 15 lat temu Katarzyna Obara była uznawana za jedną z największych gwiazd Telewizji Polskiej. Choć stawiała pierwsze kroki w branży, to w programach stacji występowała u boku doświadczonych w zawodzie dziennikarzy. Jej niespodziewane zniknięcie z ekranów, wywołało wśród widzów wiele spekulacji.
Pierwsze kroki w telewizji Katarzyna Obara stawiała na antenie TVP3 Wrocław. Najpierw nosiła taśmy czy mikrofony, pełniła również rolę researcherki, opowiadając o różnych sytuacjach z Dolnego Śląska. Trudne początku nie zraziły jej jednak do pracy w telewizji. Później przez pewien czas występowała na antenie Polsatu, współprowadząc z Krzysztofem Ibiszem program "Dwa światy", lecz ostatecznie powróciła do TVP. — Miałam dwadzieścia kilka lat i otrzymałam szansę dołączenia do ekipy, w której były Grażyna Torbicka, Kasia Dowbor, Jola Fajkowska czy Agata Młynarska, czyli dziennikarki, które przez lata tworzyły historię telewizji. To było coś niesamowitego — wspominała w wywiadzie dla Plejady.
Obara zdobyła sympatię widzów, prowadząc takie programy jak "Ale Dwójka", "Ale Lato", "Mój pierwszy raz" czy "Teleexpress Junior". Największą popularność zyskała, gdy w duecie z Maciejem Dowborem zaczęła prowadzić "Pytanie na śniadanie". Dobra passa trwała do 2009 roku, wówczas dziennikarka zaszła w ciążę i urodziła córkę, Zuzannę. Najpierw przebywała na urlopie macierzyńskim, a później zdecydowała się kontynuować opiekę nad dzieckiem, korzystając z prawa do urlopu wychowawczego.
Choć władze stacji zapewniały, że będzie mogła powrócić na wizję, niespodziewanie wszystko się zmieniło. — Pod koniec kwietnia 2010 r., tuż przed długim weekendem majowym, dostałam list polecony z Telewizji Polskiej. (…) W środku znajdowało się pismo z informacją, że Telewizja Polska rozwiązuje ze mną umowę o pracę z powodu "likwidacji" mojego stanowiska. A ja wówczas byłam zatrudniona na stanowisku dziennikarz/prezenter. Jakieś kuriozum — wspominała z rozgoryczeniem wiele lat później. — Mocno to przeżyłam. Byłam bardzo zaskoczona tą sytuacją — wyznała.
Choć dziennikarka wiedziała, że zwolnienie było niesłuszne, to nie zdecydowała się walczyć o swoje prawa w sądzie. Początkowo starała się o posadę w konkurencyjnej stacji, lecz ówczesny dyrektor, Edward Miszczak, odprawił ją z kwitkiem, motywując swoją odmowę stwierdzeniem, że "drugiej Magdy Mołek TVN nie potrzebuje". W końcu postanowiła odpuścić.
Początkowo Obara skupiła się na polityce, w którą zaangażowała się na szczeblu lokalnym. Najpierw była radną Wrocławia, a później kandydowała na stanowisko prezydenta miasta, zajmując w głosowaniu trzecie miejsce. Ostatecznie jednak porzuciła te plany i zajęła się branżą gastronomiczną. Dziś jej restauracja z powodzeniem prosperuje od ponad 10 lat. Była dziennikarka spełnia się w obecnej pracy i nie widzi szansy, by w przyszłości powrócić na ekrany. — Zarówno telewizja, jak i polityka to definitywnie zamknięte rozdziały mojego życia — przekonuje.