Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na koniec rundy blamaż w stolicy

Bogusław Kukuć
Trójka nowych widzewiaków opuszcza boisko przy Konwiktorskiej w minorowych nastrojach (od lewej): Jacek Chańko,  Patryk Rachwał i Jacek Ratajczak
Trójka nowych widzewiaków opuszcza boisko przy Konwiktorskiej w minorowych nastrojach (od lewej): Jacek Chańko, Patryk Rachwał i Jacek Ratajczak
Absurdalny regulamin piłkarskiej ekstraklasy sprawił, że w stolicy ostatni mecz rundy rewanżowej toczył się o różne stawki. Przy remisie Polonia zyskiwała punkt w nowej tabeli kolejnego etapu, a Widzew żadnego.

Absurdalny regulamin piłkarskiej ekstraklasy sprawił, że w stolicy ostatni mecz rundy rewanżowej toczył się o różne stawki. Przy remisie Polonia zyskiwała punkt w nowej tabeli kolejnego etapu, a Widzew żadnego.

Przy wygranej warszawiacy dopisywali sobie w rywalizacji grupy „medalowej” dwa punkty, a Widzew jeden punkcik w grupie „spadkowej”. Już to sprawiło, że motywacje obu rywali były różne.

W tej sytuacji defensywny wariant łodzian nie zdawał się na nic, zwłaszcza że nie mogli wystąpić kontuzjowany Mariusz Jop oraz odsunięci za kartki Daniel Bogusz i Sławomir Gula.

Wariant otwartej gry gości okazał się jednak zbyt optymistyczny. Także dlatego, że rekonwalescenci Patryk Rachwał i Daniel Dubicki nie byli jeszcze w pełni sił, a nikt nie potrafił współpracować z debiutującym napastnikiem Jackiem Ratajczakiem. Obraz meczu nie był typowy: dłużej przy piłce byli goście, ale gole strzelali wyłącznie gospodarze i oni wypracowali znacznie więcej pozycji bramkowych.

Już pierwszy atak polonistów przyniósł im prowadzenie. W 6 minucie pozostawiony bez opieki Mateusz Bartczak przebiegł z piłką lewą stroną boiska. Próbował gonić go Rachwał, ale czynił to nieporadnie, pozwalając na dośrodkowanie.

Pasywnie zachował się Marcin Ludwikowski, gdyż stał na linii bramkowej, a piłki nie potrafili wybić obrońcy. Nadbiegający Igor Gołaszewski z bliskiej odległości uderzył piłkę z powietrza i było 1:0.

Próby wyrównania widzewiaków przyniosły okazje, ale warszawiakom, których kontrataki były o wiele groźniejsze od czytelnych ataków gości. Sam Bartosz Tarachulski mógł strzelić „wiosennym kolegom” trzy gole: w 16, 27 i w 31 minucie. W tym ostatnim przypadku były widzewiak z 13 metrów trafił piłką w poprzeczkę.

W 28 minucie po rogu Gołaszewskiego z prawej strony piłka trafiła do niepilnowanego Mariusza Malinowskiego, który głową podwyższył wynik na 2:0. Przy stałych fragmentach gry poloniści zbijali się w grupkę, potem rozbiegali, a zdezorientowani łodzianie patrzyli na gmach Intraco, a inni na Pałac Kultury. W ostatniej minucie pierwszej połowy Gołaszewski przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Widzewa.

Po przerwie m.in. na skutek energicznych protestów Andrzeja Grajewskiego, sędzia Tomasz Pacuda zmienił koszulkę z czarnej (był ubrany tak, jak piłkarze Polonii) na żółtą.

Ale arbiter nie zmienił sposobu prowadzenia zawodów. Naszym zdaniem, pokazał za dużo kartek widzewiakom, nie karząc wcale polonistów za podobne, a nawet groźniejsze faule. W tak jednostronnym meczu gospodarzom pomoc arbitra wcale nie była potrzebna. Tak łatwe do prowadzenia spotkanie trudno „sknocić”, ale jednak Pacudzie się to udało.

Mecz rozgrywano przy przejmującym zimnie, mrzawce, a widoczność była też kiepska. Zła pogoda nie wystraszyła kibiców Widzewa, którzy przyjechali pociągiem specjalnym.

Krzywiznę stadionu zajęło ponad pół tysiąca łódzkich fanów, a przed stadionem była ich prawie setka. Tuż po zmianie stron sympatycy Widzewa rozświetlili stadion racami świetlnymi i cześć z nich rzucili za bramkę (ale nie na płytę boiska). Chwilę później awantury wszczęli kibice Polonii z tzw. trybuny kamiennej. Kilkunastu z nich wyważyło bramę, wbiegło na murawę i zaczęło demolować reklamy. Myślałem, że w podobnych wyczynach pseudokibice nie są w stanie mnie zaskoczyć. A jednak potrafili. W walce ze służbami porządkowymi użyli... gaśnic, którymi razili „po oczach”. Odpowiedzialni za porządek na stadionie też mieli twórczy wkład w wydarzenia pozasportowe. Zabrali aparat fotoreporterowi „Widzewiaka”, który potem oddali, ale bez karty umożliwiającej robienie zdjęć. Rzecznik prasowy Polonii poradził mu zwrócić się o pomoc do policji.

Spotkanie ponownie zostało przerwane, a próbujący uspokajać kibiców Gołaszewski został uderzony w głowę deską, rzuconą z trybun. Piłkarzowi na szczęście nic się nie stało, a skonfundowani nieco tym wydarzeniem chuligani wrócili na trybunę i po około pięciu minutach arbiter mógł wznowić grę.

Do końca spotkania kibice Widzewa popisowo dopingowali swoich piłkarzy, natomiast sympatycy Polonii ograniczali się do wyzwisk pod adresem łódzkiego zespołu.

Początek drugiej połowy należał do łodzian, którzy nie potrafili jednak wymanewrować uważnej defensywy gospodarzy. W 60 min strzał Rachwała sprawił kłopoty Mariuszowi Liberdzie.

Trzecią bramkę dla Polonii zdobył w 63 minucie Mateusz Bartczak z karnego, podyktowanego za kontrowersyjny faul Jacka Chańki na Marcinie Kusiu.

Podobnie dyskusyjna była jedenastka za faul Tomasa Żvirgżdauskasa na Maxwellu Kalu w 82 minucie. Główna różnica polegała na tym, że gospodarze pewnie wykorzystali karnego, a goście nie umieli. Sygnalizowany strzał w środek bramki Sławomira Rutki odbił nogą bramkarz Polonii. Według przedmeczowych ustaleń, karnego miał wykonywać Chańko, ale strzelił kto inny. Powtórzyła się historia z Wodzisławia, gdy podobne pudło odnotował Suchomski. Miejmy nadzieję, że Wdowczyk skończy z tą beztroską i brakiem odpowiedzialności. W przedłużonym o 5 minut meczu wynik się już nie zmienił. Był to czwarty ligowy mecz Widzewa pod wodzą nowego trenera. Bilans jest słaby (dwa remisy i dwie porażki). Na pierwsze zwycięstwo trzeba poczekać do kolejnej fazy rozgrywek.

Rywali dzieliła różnica klas. Warszawiacy efektownie zrewanżowali się łodzianom za weliminowanie z Pucharu Polski. Po raz pierwszy Polonia wygrała w lidze oba mecze i to bez straty gola (6-0). To kolejny dowód kompromitującej dyspozycji Widzewa tej jesieni. Tradycją też była widzewska mobilizacja w stolicy, a w sobotę był to blamaż oraz powód do złośliwości i kpin z widzewiaków. Jest faktem, że nikt z gości nie zagrał dobrze, a do poprawności zbliżył się pracowity Marcin Zając. Debiutant Jacek Ratajczak wyróżnił się tylko tym, że w twardych starciach nie bał się żadnego rywala, a przy przepychankach można na niego liczyć niczym na Oliwę w NHL.

Gole

1:0 – Gołaszewski (6)

2:0 – Malinowski (38, głową)

3:0 – Bartczak (63, karny)

Składy

Polonia: Liberda – Kuś, Malinowski, Kaliszan, Żvirgżdauskas – Gołaszewski (76, Adamski), Pawlak, Ekwueme, Bartczak – Bąk (82, Moskal), Tarachulski (69, Ciesielski). Trener: Werner Liczka.

Widzew: Ludwikowski – Michalczuk (70, Bocian), Urbaniak, Rutka – Dubicki (46, Gajewski), Zając, Rachwał, Wiechowski (61, Suchomski), Chańko – Kalu, Ratajczak. Trener: Dariusz Wdowczyk.

Kartki
Żółte: Rutka, Michalczuk, Rachwał, Zając (wszyscy Widzew).

Sędzia - Tomasz Pacuda (Częstochowa).

Widzów około 3,5 tysiąca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto