Pochodzenie magii Aleksandra Sadura 7,3
ocenił(a) na 713 tyg. temu Nie miałam wielkich oczekiwań wobec tej książki. Może nie była najlepszą przeczytaną w życiu, ale widzę w tej historii potencjał i myślę, że tom drugi wciągnie mnie bardziej.
Wykreowany przez autorkę świat jest chyba tu najmocniejszym atutem, ponieważ naprawdę wzbudził moją ciekawość. Wszystkie krainy wzorowane były na tych prawdziwych - słowiański, inspirowany Chinami, czy też Bliskim Wschodem. To nie jedyne miejsca, jednak to tam głównie toczy się akcja. Również widoczne były różnice w ich kulturach, co dodatkowo wbudzało zaonteresowanie. Największy kontrast stanowiły państwa, gdzie panował matriarchat i patriarchat.
Przejdźmy do bohaterów, a jest ich trochę. Nie każdego polubiłam, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Mamy tu Liyen - arystokratkę, która niestety wydała mi się dość nudnawa. Wiem, że dorastała w takim, a nie innym systemie i nie było jej łatwo przez własną odmienność, jednak nie znalazłam w niej nic, czym zaskarbiłaby sobie moją sympatię. Dla kontrastu dużą sympatią obdarzyłam Kala. Nie wiedzieć czemu myślałam wcześniej, że to krasnolud... W każdym razie zasłużył na mój szacunek, ma złote serce, ale jest też człowiekiem rozsądnym. Niezbyt ciekawa z charakteru była z kolei Nayla, królewna. Niemniej jej ze względu na to, co przeżyła, naprawdę współczuję i tej bohaterce życzę wszystkiego, co najlepsze. Bogna, wiedźma, może nie jest moją ulubienicą, ale ma w sobie tę... iskrę. Coś, co sprawia, że się ją lubi. Jest jednak też postać poboczna, która z jakiegoś powodu mnie irytowała - Ige. Niestety była obecna przez cały czas...
Do bohaterów mam uczucia mieszane. Przejdźmy jednak do fabuły. Wątki postaci pozornie na początku się nie łączą. To nie jest historia, gdzie grupka postaci wyrusza w podróż i się zaprzyjaźnia. To bohaterowie, którzy trafiają na siebie przypadkiem i to wcale nie tak prędko. Tak naprawdę wszystkie wątki naprawdę łączą się dopiero na koniec. Na początku odczuwałam lekką nudę i już byłam gotowa porzucić książkę, gdy wreszcie poczułam zainteresowanie losami postaci. Końcówka była już prawdziwie ciekawa i to ona zachęca mnie do czekania na drugi tom "Pochodzenia magii". Co ciekawe, sam tytuł również nabiera sensu dopiero na samiutkim końcu. Również zauważę, że dobrze wykreowana została ta "zła strona", złoczyńca tej historii, ponieważ nie jest kolejnym złolem, a grupą f×natyków religijnych wzbudzających prawdziwą nienawiść.
Niewiele mogę się wypowiedzieć na temat stylu Aleksandry Sadury, ponieważ słuchałam książki w formie audiobooka na Empik Go. Niestety lektorka była w moim odczuciu naprawdę nieprzyjemna, szczególnie gdy czytała dialogi. Brzmiały one przez nią sztucznie, zwłaszcza że każda postać mówiła praktycznie tak samo. Jeśli pojawi się drugi tom, przeczytam go jako ebooka, ponieważ nie chcę się męczyć i z lektorką, i z beznadziejnym podziałem audiobooka, gdzie jedna część trwa ponad godzinę...
Książkę uważam za godną uwagi i mogę ją polecić. Dostaje ode mnie 7/10 i polecam ją osobom około 15+