Curriculum vitae
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Oficyna Wydawnicza GMP
- Data wydania:
- 2015-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1969-01-01
- Liczba stron:
- 258
- Czas czytania
- 4 godz. 18 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788372723055
Chciał być malarzem, tworzyć monumentalne dzieła, został najwybitniejszym ilustratorem książek dla dzieci i młodzieży. Dla grafików, ilustratorów to absolutny ideał, mag. Czarodziej wyobraźni, ambasador wyobraźni, to tylko nieliczne z imion opisujących magiczną moc jego twórczości, dzięki której bez reszty zawładnął i ukształtował wyobraźnię wielu pokoleń Polaków. Trudno znaleźć czytelników, których nie uwiódł delikatnymi, subtelnymi twarzami ludzi o pięknych oczach, smukłych sylwetkach, bajkowym mikrokosmosem pełnym chrząszczy, biedronek, koników polnych, motyli i… krasnoludków. Trudno znaleźć kogoś, kogo nie wprawił w zachwyt owocami współpracy z Janem Brzechwą, Julianem Tuwimem i innymi wybitnymi pisarzami. Lokomotywa, Pan Kleks, Baśnie Andersena, Pinokio to tylko nieliczne z niezapomnianych, wspaniałych dzieł wielkiego mistrza ilustracji.
Wznowiona po ponad 40 latach autobiograficzna książka przypomina niezwykłego artystę, człowieka wielkiej pasji i wrażliwości.
Lekko, bez zbędnego nadęcia, językiem wspaniałego gawędziarza wprowadza nas autor w swoje bogate, aktywne życie, poprzez świat dzieciństwa i młodości przedstawiając swoje fascynacje oraz rozterki życiowe i artystyczne z tego okresu życia.
Muzą Jana Marcina Szancera była ukochana żona Zofia z domu Sykulska. To ona zainspirowała go do napisania tej niezwykle ciekawej książki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 83
- 65
- 15
- 5
- 4
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Na początku chłonęłam autobiografię z ogromną ciekawością, ale im dalej, tym było nudniej. Jan Marcin Szancer nie ma zbyt dobrego pióra (używa też niewłaściwie wielu zwrotów),uwielbia się za to taplać w kompletnie nieistotnych szczegółach.
Fakt, poznał w swoim życiu wielu arcyciekawych, barwnych ludzi, ale czy trzeba pisać o wszystkich?
Ciekawiej zrobiło się pod koniec, gdy rysownik opisywał lata wojenne, Powstanie Warszawskie.
Co istotne, J. M. Szancer był nie tylko ilustratorem, rysownikiem, malarzem, ale również aktorem, reporterem i konspiratorem w czasie II wojny światowej oraz projektował kostiumy do pierwszego programu Zespołu Pieśni i Tańca Budowlanych Warszawy „Starówka” w roku 1953. Zaistniał jako scenarzysta i reżyser w filmie "Teatr mój widzę ogromny" z 1946 roku. Zajmował się tworzeniem scenografii teatralnych i filmowych. Był pierwszym kierownikiem artystycznym polskiej TV
Odbył również niezliczoną ilość podróży.
Pisze niestety niezwykłe chaotycznie, przez strony reż przebija bałwochwalstwo, którego nie znoszę.
Ogólnie z sympatii przeszłam do niechęci. Szkoda, bo jako artystę bardzo go podziwiałam i to się nie zmieni, bez względu na to, jakim był nudziarzem i narcyzem.
Zupełnie także nie rozumiem idiotycznego nie podpisywania ilustracji, i umieszczenie tytułów rysunków na samym końcu, w liście zbiorczej.
Ogólnie - lekkie rozczarowanie.
Na początku chłonęłam autobiografię z ogromną ciekawością, ale im dalej, tym było nudniej. Jan Marcin Szancer nie ma zbyt dobrego pióra (używa też niewłaściwie wielu zwrotów),uwielbia się za to taplać w kompletnie nieistotnych szczegółach.
więcej Pokaż mimo toFakt, poznał w swoim życiu wielu arcyciekawych, barwnych ludzi, ale czy trzeba pisać o wszystkich?
Ciekawiej zrobiło się pod koniec,...
Pierwsza część autobiograficznej dylogii Jana Marcina Szancera, w której autor opowiada o swoim życiu do momentu zakończenia II wojny światowej. Nie jest to (na szczęście) klasyczna autobiografia, a raczej gawęda, snuta z elegancją opowieść przeplatana anegdotami. Szancer żył w ciekawych czasach i otaczali go interesujący ludzie. Jego ojciec chadzał z Matejką do Miejskiej Łaźni Parowej i klepali się na golasa leszczynowymi witkami po plecach. Sam J. M. Szancer przyjaźnił się z Unierzyckim, zięciem Matejki, a jako dziecko pobierał lekcje malowania u Leonarda Stroynowskiego, ucznia Mistrza Jana. Jako dziennikarz Szancer w rocznicę śmierci Wyspiańskiego pojechał do Bronowic, by przeprowadzić wywiady z autentycznymi postaciami z „Wesela”, m.in. z prawdziwym Czepcem. Spotykał też w Jamie Michalikowej gości tego słynnego wesela. A takich smaczków jest tam więcej.
Przede wszystkim Szancer fantastycznie opowiada o Krakowie czasów Franciszka Józefa, o tamtej obyczajowości, sztuce. Pięknie wspomina swoich nauczycieli, profesorów, ludzi, którzy kształtowali jego osobowość. To były prawdziwe autorytety.
Podróżujemy też z Szancerem do Włoch i Francji.
Cały czas romansuje też Szancer, choć artysta plastyk, z teatrem. Duch Melpomeny unosi się nad nim cały czas, od wczesnego dzieciństwa, a scena przewija się przez różne epizody, zarówno prywatne, jak i zawodowe autora.
Jest wreszcie i dwudziestolecie międzywojenne, które Szancer spędził w większości w Warszawie. To tam poznał Jarosego, Ordonkę, Tuwima, Brzechwę; tworzył scenografie do "Cyrulika Warszawskiego", debiutował jako pisarz, nawiązał kolejne przyjaźnie (jak choćby z Wandą Wasilewską czy Janiną Broniewską),tworzył ilustracje do "Płomyka" i pracował przy filmie.
Dramatyczne, ale też wspaniale opisane są losy autora podczas wojny, powstania warszawskiego, wreszcie osiedlenia się w tymczasowej stolicy - Łodzi, gdzie był współzałożycielem pisma dla dzieci "Świerszczyk".
Już nie mogę się doczekać, aż przeczytam drugą część wspomnień Szancera "Teatr Cudów"!
Pierwsza część autobiograficznej dylogii Jana Marcina Szancera, w której autor opowiada o swoim życiu do momentu zakończenia II wojny światowej. Nie jest to (na szczęście) klasyczna autobiografia, a raczej gawęda, snuta z elegancją opowieść przeplatana anegdotami. Szancer żył w ciekawych czasach i otaczali go interesujący ludzie. Jego ojciec chadzał z Matejką do Miejskiej...
więcej Pokaż mimo to"Curriculum vitae" Jana Marcina Szancera od dzieciństwa /przelotem/po okres rok 1945,czyli zakończenie II wojny światowej.Jego życie nie zawsze kolorowe jak jego ilustracje mogłoby być scenariuszem na film
"Curriculum vitae" Jana Marcina Szancera od dzieciństwa /przelotem/po okres rok 1945,czyli zakończenie II wojny światowej.Jego życie nie zawsze kolorowe jak jego ilustracje mogłoby być scenariuszem na film
Pokaż mimo toJan Marcin Szancer opowiada o swojej drodze artystycznej, życiu zaplątanym w tryby historii ze swadą i humorem. Jego wspomnienia sięgają czasów sprzed I wojny światowej, aż po zakończenie drugiej. W opowieści skupia się przede wszystkim na swoich zmaganiach ze sztuką, poszukiwaniu artystycznej drogi, podróżach, środowisku artystów krakowskich i później warszawskich. Ponieważ to okres między wojenny więc przewija się przez karty historii mnóstwo znanych nazwisk artystów prowadzących barwne życie. Szancer opisuje swoich znajomych, współpracowników nie szczędząc czytelnikowi anegdot. Sam ma niezwykłe szczęście i kilka pomyślnych zbiegów okoliczności odmienia jego życie, a niekiedy nawet je ratuje.
Jak przystało na dżentelmena starej daty o kobietach nie pisze zbyt wiele. Można by nawet powiedzieć, że dość oszczędnie wspomina o swoim życiu osobistym. Tu i ówdzie wspomni o żonie, raczej, żeby czytelnik miał świadomość, że jest. Potem długo, długo nic i gdy w końcu zadajemy sobie pytanie, ale co na te wszystkie przygody jego żona, to dostajemy krótką informację o rozwodzie. Dopiero Zosia pojawia się częściej i jakby z większą czułością wspominana przez autora.
.............................................................................
Dotychczas znałam ilustracje Szancera, które budzą mój zachwyt od najmłodszych lat, teraz poznałam samego artystę. Okazał się człowiekiem z krwi i kości. Temu poważnemu profesorowi ze zdjęć przypadło w udziale żyć w czasach, które sprawiły, że w połączeniu z talentem jego życie było barwne ale i niepozbawione dramatów.
Jan Marcin Szancer opowiada o swojej drodze artystycznej, życiu zaplątanym w tryby historii ze swadą i humorem. Jego wspomnienia sięgają czasów sprzed I wojny światowej, aż po zakończenie drugiej. W opowieści skupia się przede wszystkim na swoich zmaganiach ze sztuką, poszukiwaniu artystycznej drogi, podróżach, środowisku artystów krakowskich i później warszawskich....
więcej Pokaż mimo to"Curriculum vitae" tak jak nazwa wskazuje (łac. „bieg życia”, „przebieg życia”) autor przez swoje wspomnienia przedstawia nam historię swojego życia. Ten wspaniały artysta potrafił to zrobić w bardzo przyjemny sposób. Poprzez jego opowiadania poznajemy przedwojenny artystyczny Kraków i Warszawę. Dowiadujemy się również, że Szancer był nie tylko malarzem, ale również aktorem, reporterem i konspiratorem w czasie II wojny światowej. Polecam dla wszystkich miłośników artysty oraz osobom które interesują przedwojenna Polską.
ps na pewno sięgnę po drugi tom wspomnień pod tytułem "Teatr Cudów"
"Curriculum vitae" tak jak nazwa wskazuje (łac. „bieg życia”, „przebieg życia”) autor przez swoje wspomnienia przedstawia nam historię swojego życia. Ten wspaniały artysta potrafił to zrobić w bardzo przyjemny sposób. Poprzez jego opowiadania poznajemy przedwojenny artystyczny Kraków i Warszawę. Dowiadujemy się również, że Szancer był nie tylko malarzem, ale również...
więcej Pokaż mimo toPierwsza część opowieści autora o życiu w przedwojennej Polsce. Historia poszukiwania swojego miejsca w życiu jednego z najznakomitszych ilustratorów książek opowiedziana dyskretnie i z humorem. Wśród bohaterów tej opowieści wielu wybitnych znakomitości tamtych i późniejszych czasów. Warto przeczytać.
Pierwsza część opowieści autora o życiu w przedwojennej Polsce. Historia poszukiwania swojego miejsca w życiu jednego z najznakomitszych ilustratorów książek opowiedziana dyskretnie i z humorem. Wśród bohaterów tej opowieści wielu wybitnych znakomitości tamtych i późniejszych czasów. Warto przeczytać.
Pokaż mimo toLeciutko i dowcipnie o świecie, którego już nie ma...
Leciutko i dowcipnie o świecie, którego już nie ma...
Pokaż mimo toZ wielką przyjemnością czytałam "Curriculum vitae". Okazało się, że Pan Szancer jest nie tylko mistrzem kreski ale i malarzem słowa.
Jak sam powiedział - sama kreska potrafi przedstawić dramatyzm, który kolory mogą rozproszyć - tak też jest ze słowami - pięknie dobrane wystarczą nam na zobrazowanie wydarzeń, a jeśli jest ich zbyt wiele - rozpraszają czytelnika i gubi się sedno. Tu znalazłam wiele pięknych słów opisujących dramatyczną drogę życia rysownika poprzez równie dramatyczne losy naszej ojczyzny. Wspaniała lektura o wyjątkowym człowieku.
Z wielką przyjemnością czytałam "Curriculum vitae". Okazało się, że Pan Szancer jest nie tylko mistrzem kreski ale i malarzem słowa.
więcej Pokaż mimo toJak sam powiedział - sama kreska potrafi przedstawić dramatyzm, który kolory mogą rozproszyć - tak też jest ze słowami - pięknie dobrane wystarczą nam na zobrazowanie wydarzeń, a jeśli jest ich zbyt wiele - rozpraszają czytelnika i gubi się...
Dla mnie w dzieciństwie nie było lepszych ksiazek niż te iliustrowane przez Szancera. Z radością sięgnęłam po wznowienie pierwszego tomu jego wspomnień. Na szczęście opatrzony jest znanymi ilustracjami, m.in. do basni Andersena, ale tylko czarno-białe.
Szancer ma urok gawędziarza, przybliża nam okres międzywojenny, swoje dzieciństwo, początki edkacji i zamiłowanie do sztuk plastycznych. Chciał byc malarzem, malować monumentalne wielkie płótna, a stał się cenionym scenografem i rysownikiem.
Wspomina traumę pierwszej wojny światowej, którą spędził w Krakowie. Miał wtedy ledwie naście lat. Fascynował go Grotteger, malarstwo Wyspiańskiego, Axentowicza, rozpoczął lekcje rysunku u Leonarda Stroynowskiego. Wiele nauczył się o historii malarstwa i rysunku, a przy okazji poznał swoją muzę na całe życie, Zosię. Próbował swych sił też na deskach teatralnych, ale deklamator z niego był mizerny. Swoje wpadki i teatralne przygody opisywał z prawdziwą swadą. Dane mu było obserwować wielkich jak Schiller, Jaracz, Jarosy przy pracy, wiele dalo mu podpatrywanie Dunikowskiego. W swoje losy wplata pyszne anegdoty o intelektualistach międzywojennej Warszawy. Udało mu się dotrzec do kolebki kultury, Italii, któa zainspirowałą go na wieele lat.
Ojciec nie pochwalał artystycznych dążeń Jana, bo fach niepewny, ale w końcu dał mu odpowiednie ku temu wykształcenie.
Losy młodego małzónka podczas wojennej zawieruchy opowiedziane są bez epatowania sztraszliwymi szczegółąmi, jednak wiadomo, że napatrrzył się na ludzkie nieszczęście, rozstrzeliwania, wywózki żydowskich przyjaciół do obozu, nieustannie zły los rozdzielał go z żoną.
Jednym słówem dziełó arcyciekawe, pełne polotu, pokazujące trudy losów wybitnej osobowości, walkę o pisma dla dzieci jak Promyk, owocną współpracę z Janem Brzechwą. Wciągająca lektura dzięki talentowi gawędziarskiemu. Dla mnie to też smutna, osobista refleksja na temat świata, który przez okupację hitlerowską i sowiecką skazany został na zagładę.
Dla mnie w dzieciństwie nie było lepszych ksiazek niż te iliustrowane przez Szancera. Z radością sięgnęłam po wznowienie pierwszego tomu jego wspomnień. Na szczęście opatrzony jest znanymi ilustracjami, m.in. do basni Andersena, ale tylko czarno-białe.
więcej Pokaż mimo toSzancer ma urok gawędziarza, przybliża nam okres międzywojenny, swoje dzieciństwo, początki edkacji i zamiłowanie do...
J. M. Szancer - człowiek, który wypełnił moje dzieciństwo ilustracjami.
J. M. Szancer - człowiek, który wypełnił moje dzieciństwo ilustracjami.
Pokaż mimo to