Pan Michał jechał swoim samochodem ulicą Warszawską. Jakiś czas potem okazało się, że musi zapłacić mandat. Zdjęcie zrobił mu fotoradar Straży Miejskiej. Według danych, które otrzymał jechał z prędkością 83 kilometrów na godzinę.
ZNAKI W TLE
- Problem w tym, że zgodnie z instrukcją obsługi fotoradar stał w miejscu, gdzie nie można było go ustawić, bo może dochodzić do błędów pomiaru – uważa radomianin i cytuje zapisy instrukcji, która mówi, że w zasięgu wiązki laserowej emitowanej przez maszynę „nie mogą znajdować się żadne przeszkody, które mogłyby (...) spowodować zakłócenia sygnału. Należą tu w szczególności drzewa, wysokie krzewy, słupy lamp ulicznych, znaki drogowe, tablice informacyjne" – czytamy w instrukcji.
- Jak widać na moim zdjęciu jest komplet tego, co w zasięgu działania fotoradaru nie może się znajdować – przekonuje pan Michał i pokazuje zdjęcia, na którym poza jego autem widać znaki, krzaki, latarnie i tablice z billboardami.
STAŁY ZA DALEKO
Strażnicy miejscy odpierają zarzuty i przekonują, że pomiar odbywa się zgodnie z przepisami i instrukcją.
– Fotoradar jest ustawiany w taki sposób, że wiązka laserowa, którą emituje obejmuje swym zasięgiem tylko dwa pasy ruchu. Widoczne na zdjęciu znaki, czy latarnie znajdują się poza zasięgiem urządzenia – tłumaczy Piotr Stępień, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Radomiu. – Ponadto, jeśli znak, czy drzewo znajdą się w zasięgu fotoradaru i dojedzie do zakłócenia sygnału, to urządzenie wskazuje błąd pomiaru i nie wykonuje zdjęcia.
WIELE SKARG
Piotr Stępień dodaje, że praktycznie nie ma dnia, żeby do strażników nie przychodziły pisma zarzucające nieprawidłowe działanie urządzenia.
– Mieliśmy kierowcę, który zarzucał nam, że fotoradar działał, kiedy było za zimno, tymczasem on ma wbudowany czujnik temperatury i automatycznie wyłącza się, kiedy jest ona zbyt niska – opowiada rzecznik. – Ten pan pędził przez miasto z prędkością ponad stu dwudziestu kilometrów na godzinę. Ogólnie zasada jest taka, że najwięcej uwag mają ci, którzy najszybciej jeżdżą.
Czytelnik „Echa Dnia" z wyjaśnieniami strażników się nie zgadza.
– Odległość pomiaru można ustawić, ale emitowany sygnał i tak dociera dalej – przekonuje.
Dodaje, że mandat zapłaci, ale sprawę będzie wyjaśniał dalej.
NIK SPRAWDZIŁ
To, w jaki sposób strażnicy miejscy używają fotoradarów sprawdza w całej Polsce Najwyższa Izba Kontroli. W Radomiu inspektorzy kontrolę prowadzili w czerwcu tego roku i pozytywnie ocenili tutejszą Straż Miejską. W raporcie czytamy, że w pobliżu miejsc, w których urządzenie stało, są szkoły i przedszkola, przejścia dla pieszych i przystanki autobusowe. Miejsce były wytypowane na podstawie analizy stanu bezpieczeństwa na drogach sporządzonego przez policję, a także informacji z Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji i pism, które wpływały do strażników od mieszkańców Radomia. Kontrolerzy wyjechali też w teren i sprawdzali, jak pracują funkcjonariusze z fotoradarem. Stwierdzili, że urządzenie było ustawiane prawidłowo, a sama kontrola dobrze oznakowana.
Tomasz Dybalski „Echo Dnia"
[email protected]
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?