Czterej pancerni i pies - Recenzja

Podróż sentymentalna

Podróż sentymentalna - druga recenzja komiksu Czterej pancerni i pies

Gdy adaptuje się fenomen, trudno wyjść z tego starcia zwycięsko. Tuzowi polskiego komiksu z okresu PRL, Jerzemu Wróblewskiemu, także nie poszło zbyt dobrze, gdy wziął się za polską popkulturową "świętość" - Czterech pancernych i psa.

 

Powieść Janusza Przymanowskiego, wydana w 1964 roku, kończyła się tam, gdzie potem 8. odcinek serialu, następnie – dzięki odniesionemu ogromnemu sukcesowi – rozrosła się do łącznie ponad 700 stron. W międzyczasie, od roku 1966, powstawał znany chyba każdemu w Polsce serial z młodym Januszem Gajosem w roli Janka Kosa. Materia powieści okazała się idealna pod potrzeby ówczesnego rządu – przyjaźń żołnierzy Wojska Ludowego z tymi z Armii Czerwonej była wtedy w cenie, postaci, na których przyszło pracować reżyserowi i scenarzystom, zostały napisane tak, że z miejsca budziły sympatię, główny przeciwnik to generyczni wręcz naziści, a cel bohaterów był szczytny – wyzwalanie Polski. Propagandowo zagrało na 100%, trafiło też prosto w serduszka polskich czytelników i widzów (o czym świadczą chociażby ciągłe powtórki serialu w TVP mimo ponad pół wieku od premiery).

 

Nie dziwi więc, że Czterej pancerni trafili na karty komiksu. Nawet dwa razy – Jerzy Wróblewski rysował paski dla "Dziennika Wieczornego" w latach 1968–69, a Szymon Kobyliński przygotował trzy zeszyty w latach 1970-71. Teraz wersja Wróblewskiego wróciła dzięki serii Z archiwum… Ongrysa, na dodatek w odświeżonej formie, bo z dymkami (oryginalnie tekst był sobie, rysunki sobie). I jak wypada po tylu latach?

 

Otóż: średnio. Rysunkowi nie można wiele zarzucić – Wróblewski wie, co robi, utrzymuje większość czasu podobieństwo postaci do serialowych aktorów, więc nie mamy problemu z ich identyfikacją. Dodanie dymków było dobrą decyzją (tu ciężka praca Macieja Jasińskiego i jego zespołu, którzy oryginalny tekst zamienili na komiksowe paski i dymki), ułatwiającą odbiór utworu jako komiksu, a nie tylko skrótu powieści Przymanowskiego z ilustracjami. Wydanie prezentuje się godnie – twarda oprawa, dobry papier i wysoka jakość druku zawsze są w cenie.

Jednak nie ukrywajmy: Czterej pancerni to nic nowego. Każdy z nas zna tę historię, wiemy, jak toczą się losy Janka i załogi, a nawet jeśli nie znamy powieści (na której opiera się komiks), to różnice między nią a serialem są niewielkie. W skrócie: dostajemy dokładnie to samo, co widzieliśmy już parę razy, w ładnej oprawie.

 

Plusy

  • wydanie
  • sentyment
  • odświeżony wygląd

Minusy

  • nic nowego

Werdykt

Czterej pancerni i pies to mniej udany tom Z Archiwum Jerzego Wróblewskiego. Wina nie leży jednak w autorze, a w materii – bo ileż razy można przeżuwać tego samego kotleta? Nadal jest ciekawym dodatkiem do kolekcji, miłą podróżą sentymentalną i gratką dla fanów serialu i książki. Dla pozostałych czytelników będzie stanowczo mniej atrakcyjnym komiksem.

W tym artykule

Podróż sentymentalna - druga recenzja komiksu Czterej pancerni i pies

6.5
Może być
Czterej pancerni to gratka dla fanów serii i Wróblewskiego. Pozostali mogą sobie odpuścić.
Czterej pancerni i pies
Zobacz również
Komentarze