Obserwuj w Google News

Katarzyna Obara opowiedziała o kulisach zwolnienia z TVP: "Mocno to przeżyłam"

3 min. czytania
30.06.2022 09:41
Zareaguj Reakcja

Katarzyna Obara była dziennikarką Telewizji Polskiej przez 15 lat. Gdy była na urlopie wychowawczym, została zwolniona. W najnowszym wywiadzie dla Plejady Obara opowiedziała o kulisach odejścia z Telewizji Publicznej.

Katarzyna Obara
fot. Michał Wargin/ East News

Katarzyna Obara aż przez 15 lat była związana z Telewizją Polską. Najpierw zaczynała pracę w lokalnej telewizji TVP3, natomiast później popularność przyniosła jej rola prowadzącej " Pytanie na śniadanie". Gdy gwiazda urodziła dziecko, została zwolniona z TVP. O kulisach pożegnania z TVP opowiedziała w rozmowie z serwisem Plejada.pl.

Zobacz też:  Dziennikarka TVP szczerze: "Fanom nie przeszkadza, że jestem kobieca. Taką stworzył mnie Bóg"

Katarzyna Obara opowiedziała o kulisach zwolnienia z TVP: "Mocno to przeżyłam"

 "W połowie 2008 r. zaszłam w ciążę i poinformowałam o tym moich przełożonych. Pracowałam wówczas w redakcji "Pytania na śniadanie", którego szefową była Alicja Resich-Modlińska. W kwietniu 2009 r. urodziłam Zuzię i, w związku z tym, że miałam już ten "złoty róg" telewizyjny, czyli umowę o pracę, przysługiwał mi urlop macierzyński, który w pełni wykorzystałam, a po nim skorzystałam z przysługującego mi prawa do rocznego urlopu wychowawczego. Napisałam wniosek w tej sprawie i prezes Braun wyraził na to zgodę. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku i mam do czego wracać.

Pod koniec kwietnia 2010 r., tuż przed długim weekendem majowym, dostałam list polecony z Telewizji Polskiej. Pomyślałam, że to może jakieś zaległe dokumenty. Okazało się, że nie. W środku znajdowało się pismo z informacją, że Telewizja Polska rozwiązuje ze mną umowę o pracę z powodu "likwidacji" mojego stanowiska. A ja wówczas byłam zatrudniona na stanowisku dziennikarz/prezenter. Jakieś kuriozum!" - powiedziała Obara w najnowszym wywiadzie

Obara zdradziła, że mocno przeżyła całą sytuację i nie kryła zaskoczenia takim obrotem sprawy.

"Mocno to przeżyłam. Byłam bardzo zaskoczona tą sytuacją, tym bardziej że przebywając już na urlopie wychowawczym, nie stanowiłam dla TVP żadnego obciążenia finansowego, nie byłam też obciążeniem dla np. ZUS-u, bo matka na wychowawczym nie otrzymuje świadczeń pieniężnych. Miałam wtedy pięć dni kalendarzowych, żeby zgłosić do sądu pracy, że nie zgadzam się z tą decyzją i chcę pozwać mój zakład pracy. Ale nie miałam tego głowy, zajmowałam się moim rocznym dzieckiem, poza tym to było tuż przed długim majowym weekendem, administracja pracowała "w kratkę" i… odpuściłam.

Nie pomógł mi też pewnie mój charakter – zawzięłam się i pomyślałam: "nie chcecie mnie, to nie". Prawdopodobnie, gdybym poszła z tym do sądu pracy, wygrałabym sprawę" - podkreśliła dziennikarka.

 W wywiadzie padło też pytanie, czy któraś z koleżanek czy kolegów Obary wstawili się za nią.

"Nie. Ale gdy zwalniano Katarzynę Dowbor czy Monikę Richardson, też nikt się Rejtanem w ich sprawie nie kładł. To takie środowisko. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Każdy dba głównie o siebie. Ktoś mi kiedyś powiedział, że miejsce na antenie jest ograniczone, doba ma tylko 24 godziny, więc jeśli nie będzie ciebie, to ktoś inny na pewno szybko cię zastąpi" - powiedziała Katarzyna Obara.

Dziennikarka próbowała wrócić na antenę, odbywając rozmowę z konkurencyjną stacją TVN, jednak Edward Miszczak, ówczesny szef stacji nie był zainteresowany.

"Spotkałam się kiedyś z Edwardem Miszczakiem i usłyszałam od niego, że "drugiej Magdy Mołek TVN nie potrzebuje". Później, gdy Nina Terentiew przeszła do Polsatu i zmieniła się dyrekcja Dwójki, podjęłam próbę powrotu do TVP, ale nic z tego nie wyszło. A że dla mnie praca w telewizji nigdy nie była sprawą życia i śmierci, w pewnym momencie odpuściłam. Poza tym, po urodzeniu Zuzy wszystko się przewartościowało. Zrozumiałam, że bycie dziennikarką stoi mocno w kolizji z życiem rodzinnym. Nie można być na sto procent tu i tu. Zawsze któryś z obszarów cierpi - albo ten prywatny, albo zawodowy. A ja nie chciałam, żeby po kilku latach okazało się, że dziecko mówi do mnie ciociu, zamiast mamo" - powiedziała.

Obecnie Katarzyna Obara jest właścicielką restauracji i nie myśli o powrocie do mediów.

EN_01185294_4859
fot. Tricolors/ East News
Galeria
9 Zobacz galerię
fot. EAST NEWS