Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od rozstrzelania sinych cieni aż po klucze do Malewicza

Janusz MIlanowski.
Andrzej Wróblewski - ‚Rozstrzelanie I”
Andrzej Wróblewski - ‚Rozstrzelanie I” Grzegorz Olkowski
Współczesna sztuka polska doczekała się stałej ekspozycji w ratuszu. Jutro otwarcie wystawy „Malarstwo i rzeźba polska drugiej połowy XX w.”, wystawy artystycznych znakomitości - wypada dodać.

Kurator wystawy Anna Kroplewska-Gajewska, podkreśla że największe zasługi w tworzeniu kolekcji sztuki polskiej drugiej połowy XX w. miało dwoje twórców i opiekunów zbiorów: Halina Załęska w latach 1947-1977 oraz Andrzej Ściepuro - lata 1970-1990. To w znacznej mierze dzięki nim możemy od jutra podziwiać najlepszą reprezentację powojennej sztuki polskiej do końca lat 80.

Warto przy tym pamiętać, że nowa stała wystawa jest kontynuacją ekspozycji galerii na pierwszym piętrze prezentującej sztukę polską do 1939 r. Z pewnością warto najpierw zacząć od „witkacych”, by przeżyć ciekawe estetyczne kontinuum.

Błękity ekspresji

Mocne uderzenie na początku: „Pijący zawodnik” i „Chrystus”, Tadeusza Brzozowskiego obok „Uczniów z Emaus”, Jerzego Nowosielskiego.

Jednak najbardziej poruszające jest dramatyczne rozliczenie z II wojną światową. Tu widzimy je w zimnych tonach „Rozstrzelania” Andrzeja Wróblewskiego; w pytaniu zastygłym na twarzy chłopca, który zaraz zginie i dłoni mężczyzny zaciśniętej w bezsile. Ten wybitny obraz (zakupiony od rodziny artysty) trafił do toruńskiego muzeum właśnie dzięki Halinie Załęskiej.

- Wówczas jeszcze nikt nie odkrył twórczości Wróblewskiego, a Halina Załęska już wiedziała, że to jest ważne - podkreśla Anna Kroplewska-Gajewska. Obok „Rozstrzelania”, które wywarło ogromny wpływ na następne pokolenia malarzy, eksponuje się „Nagrobek kobieciarza” - obraz, w którym Wróblewski łączył motywy ilustracyjne z formą krzyża.

Na przeciwko w równie ekspresywnym błękicie widzimy „Portret cyrkowca” Marka Oberländera, kolejnego artysty pokolenia zagnanego przez wojnę „prawie na skraj szaleństwa” - jak sam napisał. Prosty, niesamowicie intensywny obraz jakby rozszarpanej postaci z odwróconą głową.

W tym miejscu wystawy odnotowano również epizod socrealizmu postaciami „Brukarzy” Alfreda Lenicy, by zaraz zaprosić nas do świata kolorystów reprezentowanych przez Potworowskiego, Nachta-Samborskiego, Dominika, Taranczewskiego i naszego toruńskiego mistrza Stanisława Borysowskiego. I jeszcze smutno piękna finezja Tymona Niesiołowskiego jako akcent niezgody na narzuconą, oficjalną linię sztuki tworzącej murarski epos.

Struktura pytań

Koloryzm sąsiaduje z metaforą i metafizyką świetnych prac Kazimierza Mikulskiego, Zdzisława Beksińskiego, Zbigniewa Makowskiego i Anny Gűntner. Z tego tajemniczego świata przechodzimy do przestrzeni, w której obraz stawał się zapisem działania, czy - jak widział to Tadeusz Kantor - „opanowanym przypadkiem”.

Polscy taszyści, strukturaliści i popartowcy szukający nowych rozwiązań formalnych jak wspomniany Kantor, Bronisław Kierzkowski, Aleksander Kobzdej, Jonasz Stern czy Władysław Hasior drążyli jakby materię (być może przemijania). Ten ostatni, reprezentowany przez „Oczekiwanie”, podniósł upadły, niepotrzebny przedmiot wpisując się na zawsze w historię europejskiej sztuki.

W tej jednej sali obcujemy z filozofami sztuki, którzy w niespokojnych fakturach obrazów zadają pytania o sens kruchego świata; bo czym innym są kompozycje z kości Jonasza Sterna - człowieka, który przeżył własną śmierć.

Grupa Wprost

Zanim przejdziemy do malarzy operujących znakiem, szukających najprostszych form, zobaczymy też wiele rzeźb takich twórców jak Stanisław Horno-Popławski, Alina Szapocznikow, Olgierd Truszyński, Kazimierz G. Zemła, czy Adolf Ryszka.

Abstrakcjonistów reprezentuje nestor polskiej awangardy Henryk Stażewski wraz z Edwardem Krasińskim, Stefanem Gierowskim i innymi malarzami angażującymi nasze odczucia wyłącznie określoną formą.

Ostatnia sala należy do nowych realistów. Możemy zobaczyć monumentalny obraz Łukasza Korolkiewicza „Mieszkańcy Sodomy” czy „Łódź - Piotrkowska”, Andrzeja Sadowskiego. Hiperrealizm i prace grupy Wprost zawdzięczamy Andrzejowi Ściepurze .

- To jego dość niezwykła zasługa, gdyż musimy pamiętać, że wtedy muzea nie miały zgody na kupowanie prac kontestujących rzeczywistość społeczną - podkreśla Anna Kroplewska-Gajewska. - Czekaliśmy na tę wystawę 25 lat - kończy kurator. - Dzięki poznaniu sztuki drugiej połowy dwudziestego wieku możemy nauczyć się rozumieć sztukę obecną.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto