Wzmocniona powietrzna obstawa północnej flanki NATO. Polskie F-16 też tam są [TAKA CIEKAWOSTKA]

NATO wzmacnia powietrzną ochronę państw bałtyckich. Już nie tylko polskie i belgijskie F-16, ale dodatkowo amerykańskie F-15 i duńskie F-16 mają być zabezpieczeniem na wypadek niechcianych rosyjskich intruzów.

Sojusznicze samoloty stacjonują w państwach bałtyckich w ramach misji NATO Baltic Air Policing. Obecną zmianą dowodzą Polacy z 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. Cztery polskie F-16 stacjonują w litewskiej bazie Siauliai i formalnie są kontyngentem Orlik X. Ich dyżur na niebie państw bałtyckich rozpoczął się pierwszego grudnia i potrwa kilka miesięcy.

Zobacz wideo

Plany zakładały, że razem z Polakami w tym dyżurze będą brali udział Belgowie, którzy wystawili do tego zadania też cztery F-16. Belgijskie maszyny stacjonują w estońskiej bazie Amari. Ze względu na napiętą sytuację w regionie, plany zostały jednak zmodyfikowane. W połowie stycznia dosłanie czterech swoich F-16 zapowiedzieli Duńczycy. Przyleciały 26 stycznia i dołączyły do polskich maszyn w Siauliai. Jednocześnie przyleciały też niezapowiedziane wcześniej amerykańskie myśliwce F-15. Sześć maszyn wylądowało w estońskiej bazie Amari. Z oficjalnego komunikatu wynika, że Amerykanie i Duńczycy przybyli tylko na ćwiczenia, które mają potrwać niecały tydzień.

Standardowe zadania maszyn państw NATO w ramach misji Baltic Air Policing to pozostawanie w gotowości do natychmiastowego alarmowego startu i przechwycenia obcych maszyn, które zbliżają się do granic przestrzeni powietrznej państw bałtyckich w niepokojący sposób albo je przekroczą. Litwa, Łotwa i Estonia ze względu na swoje rozmiary i stosunkowo skromne budżety obronne, nie posiadają nowoczesnych samolotów wielozadaniowych, więc polegają na wsparciu innych państw Sojuszu. Misja trwa nieprzerwanie od przystąpienia państw bałtyckich do NATO w 2004 roku.

W ramach Baltic Air Policing samoloty sojusznicze regularnie są podrywane w trybie alarmowym i przechwytują rosyjskie samoloty. Zazwyczaj lecące nad wodami międzynarodowymi Bałtyku, ale bez włączonych transponderów, bez zgłaszania swoich zamiarów i blisko granicy. Faktyczne naruszenie następowało dotychczas incydentalnie i raczej przypadkowo. Od 2014 roku i agresji Rosji na Ukrainę, intensywność alarmowych startów istotnie wzrosła. Podczas poprzedniej misji Orlik IX trwającej cztery miesiące na początku 2021 roku, piloci polskich F-16 spędzili w powietrzu 500 godzin, wykonali 120 misji, z czego 20 było startami alarmowymi na przechwycenie.

Teraz w ramach misji Orlik X została zorganizowana wspólnie z Belgami sesja zdjęciowa w powietrzu. Prezentujemy jej efekty dzięki uprzejmości fotografa Bartosza Bery i  st. sierż. Piotra Gubernata z wojskowego zespołu Combat Camera, który nagrał zamieszczony w tekście film.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.