26 lat od wielkiej powodzi we Wrocławiu. "Nikt się nie spodziewał, że woda zaleje taką część miasta"

26 lat temu w wyniku tzw. powodzi tysiąclecia, ponad 30 proc. Wrocławia znalazło się pod wodą. - Dla mieszkańców Wrocławia powódź w 1997 roku jest najważniejszym wydarzeniem w historii miasta - powiedział Adam Pacześniak, rzecznik prasowy Centrum Historii Zajezdnia.

Powódź, do której doszło w 1997 roku we Wrocławiu, zaskoczyła wszystkich. Nikt się nie spodziewał, że miasto właściwie znajdzie się pod wodą. W tym roku obchodzimy 26. rocznicę tych tragicznych wydarzeń.

Zobacz wideo Burze uderzyły w Polskę. Towarzyszyły im gradobicia, ulewy i silny wiatr

"Powódź tysiąclecia" we Wrocławiu. Kolejna rocznica tragicznych wydarzeń

W 1997 roku początek lipca obfitował w intensywne opady deszczu. W wielu województwach odnotowano, że stan wód przekroczył stany alarmowe. Od 4 lipca stopniowo podnosił się również poziom Odry. Po powodzi, do której doszło w 1903 roku we Wrocławiu, zbudowano obiekty hydrologiczne, które miały zabezpieczać miasto w podobnej sytuacji. Wierzono więc, że system uchroni stolicę Dolnego Śląska od kolejnej powodzi.

 

W 1997 roku Wojewódzki Komitet Przeciwpowodziowy podjął decyzję o wysadzeniu wałów przeciwpowodziowych w Janowicach, Jeszkowicach oraz Łanach. Twierdzono wówczas, że może to zmniejszyć skalę powodzi i uratować miasto - zdania były jednak podzielone. Wielu mieszkańców nie wyraziło na to zgody. 11 lipca w Łanach zorganizowano protest i uniemożliwiono wysadzenie wału.

Kolejnego dnia woda wdarła się do Wrocławia, zalewając osiedle Kozanów. W południowej części miasta mieszkańcy zostali odcięci od prądu. Zalane zostały szpitale, drogi i zabudowania. 13 lipca 30 proc. Wrocławia było już zalane. Dopiero 6 sierpnia poziom wód się obniżył. We Wrocławiu sytuacja była o tyle trudna, że nałożyły się na siebie dwie fale powodziowe - z Odry i Widawy.

Wrocław. Powódź z 1997 roku zostanie w pamięci mieszkańców na zawsze

Powódź we Wrocławiu jest określana jako tzw. powódź tysiąclecia. Doszło do uszkodzenia blisko 44 kilometrów dróg i ponad 20 mostów. Ludzie uciekali na dachy, tam z helikopterów zrzucano jedzenie. - Wszyscy spodziewali się fali, ale nikt się nie spodziewał, że woda zaleje taką część miasta - mówił Krzysztof Romańczukiewicz, fotograf z Wrocławia, cytowany przez TVN 24.

- Pamiętam, jak wyglądał Kozanów. Był bardzo zalany. Wyruszyliśmy tam pontonem. Widziałam człowieka, który płynął po ulicy kajakiem. W kajaku kot, którego udało mu się uratować z zalanego mieszkania - mówiła jedna z mieszkanek miasta, cytowana przez Gazeta.pl. - Starsze osoby do ostatniej chwili nie chciały uciekać. Powtarzały często, że już raz, podczas wojny, straciły cały swój dobytek i nie chcą go stracić po raz kolejny - relacjonowała kolejna wrocławianka.

- Dla mieszkańców Wrocławia powódź w 1997 roku jest najważniejszym wydarzeniem w historii miasta - powiedział Adam Pacześniak, rzecznik prasowy Centrum Historii Zajezdnia, cytowany przez TVN 24. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.