Dzikie pływanie. Przemiany

Dzikie pływanie

Dzikie pływanie – tym sformułowaniem będę nazywał w artykule korzystanie z jezior, rzek i morza w celach rekreacyjnych. Warunkiem koniecznym będzie pływanie w wodzie poza miejscami wyznaczonymi do kąpieli, przez cały rok lub tylko w pewnych okresach. Istnieją pływaczki i pływacy wód otwartych, którzy poszukują rywalizacji sportowej i wyczynu, długich przepraw i zawodów.

Niektórzy koncentrują się na pływaniu zimą, adaptując się do niskich temperatur, inni poszukują pomocy technologicznych, takich jak różne kombinezony, płetwy i deski. Tutaj chciałbym zająć się pływaniem, którego istotą jest najprostsze wejście do wody, aktywność dla przyjemności, relaksu i poczucia więzi z przyrodą. Wtedy, kiedy mamy na sobie tylko kąpielówki, czepek i okularki, a do pasa przymocowaną małą bojkę asekuracyjną lub deskę.

Odrywamy stopy od podłoża i dosłownie przenosimy się w inną przestrzeń. Nasycamy zmysły doświadczeniem dostępnym jedynie dla… kosmonautów. Tak. Mamy poczucie mniejszej grawitacji, innego ciśnienia wywieranego na ciało. Ucho odbiera radykalnie inne bodźce i często wpadamy w delikatną hipotermię, dającą odczucie pewnego odrealnienia świata wokół nas. Chodzi o spontaniczne pływanie, jednak połączone z oszacowaniem ryzyka. To ważna sprawa, do której potrzebny jest zdrowy rozsądek i pływackie doświadczenie.

Dzikie pływanie – wczoraj

Oglądam często stare zdjęcia przedstawiające pływaczki i pływaków sprzed II wojny światowej. Pełne plaże nad Wisłą w Warszawie i Krakowie. Taki stan trwał mniej więcej do lat 60., może 70. ubiegłego wieku. Pomimo ponoszonego ryzyka, starano się oswajać żywioł. Wypadki oczywiście się zdarzały, ale ludzie żyli jakoś bliżej wody. Oprócz pływania wpław, popularne były różnego typu regaty rozgrywane na rzekach, szczególnie na Wiśle. W latach 70. odbywał się też maraton pływacki Gdynia – Hel.

W Polsce mieliśmy specyficzną sytuację. Ogromna ilość ludzi przewędrowała ze wschodu na zachód kraju. Na terenach, na których żyli wcześniej, często nie było licznych zbiorników wodnych i rozwiniętej infrastruktury pływackiej, a na pewno nie miały tej skali co Bałtyk, Odra lub Wisła.

W takich miejscach nie mogła rozwijać się kultura pływacka, czyli umiejętność pływania i zdolność do oceny zagrożeń w wodach otwartych. W takich regionach jak np. Śląsk, możliwości nauki pływania były dużo większe. Pływalnie publiczne powstawały już na przełomie XIX i XX wieku. W czasach PRL dyrektorzy dużych zakładów przemysłowych mieli ambicję, by powstawały pływalnie przeznaczone dla pracowników i ich rodzin.

Jednak w pewnym momencie kultura pływacka przestała się rozwijać. Wraz z rozkwitem przemysłu, toksyczne ścieki były w coraz większej ilości odprowadzane do rzek bez oczyszczenia. W latach 80. trudno już było sobie wyobrazić pływanie w Wiśle ze względów sanitarnych. Jednoczesne dążenie do regulacji rzek powodowało, że traciły one naturalny potencjał do samooczyszczania. Gdzieś w latach 60. zaczęto zakazywać pływania w wodach otwartych.

Z jednej strony, pomyślano, że walka z utonięciami powinna polegać na zakazach pływania, z drugiej, pojawił się pomysł, by rzeki służyły do transportu wielkogabarytowego. Wtedy nie ma tam miejsca dla małych łódek, a tym bardziej pływaków. Założono, że jeśli ludzi odsunie się od wody, to przy okazji nie będą mieli oni wglądu i kontroli nad tym, co z tą wodą się dzieje.

Tak powstała tendencja do „zagarniania” akwenów przez dzierżawców, którzy uzurpowali sobie prawo do wyłącznego korzystania z wody, wbrew ustawie o powszechnym do niej dostępie. Jeden z pływaków starszego pokolenia z Torunia podsumował sprawę tak: „Po prostu służby mundurowe otrzymały pierwsze motorówki i wyrzuciły nas z rzeki”. Część środowiska związanego z ratownictwem wodnym zaczęła promować pływanie, ale tylko w obrębie wyznaczonych, nadzorowanych kąpielisk.

Taka strategia może mieć jednak odwrotny skutek. Na kąpielisku strzeżonym plażowicz poczuje się zbyt bezpiecznie i zrzuci odpowiedzialność za swoją aktywność w wodzie na ratownika, który tak naprawdę nie jest w stanie dostrzec wszystkiego, co się dzieje wokół. Patrząc na statystyki z ostatnich lat, ten pomysł się nie sprawdza. W Polsce nadal tonie około 500 osób rocznie.

Dzikie pływanie – dzisiaj

Sytuacja pływaków dzikich wód zaczęła się zmieniać na początku lat 90. XX wieku. Uruchamiano oczyszczalnie, które radykalnie poprawiły jakość wód w rzekach. Nie znaczy to, że sytuacja jest dobra, a jedynie, że woda stała się w wielu miejscach „pływalna”. Jeszcze dziesięć lat temu właściwie nie mogliśmy obserwować pływaków przemierzających jeziora i rzeki, teraz sytuacja powoli się zmienia. W 2018 roku zacząłem z innym amatorem rzek, Łukaszem Tkaczem, przemierzać wpław Wisłę od Goczałkowic do Bałtyku. Praktycznie nikt oprócz nas regularnie nie pływał wtedy w rzece.

Obecnie znamy około 100 osób systematycznie pływających w samej tylko Wiśle. Zaczęły się rozwijać imprezy typu slow-swimming, czyli krótkie, zorganizowane przeprawy przez jeziora dla amatorów, połączone z rodzinnymi piknikami. Rozwinął się także w kraju ruch pływaków zimowych, aktywnych przez cały okres od listopada do końca marca. Jest ich około 500.

Można odnieść wrażenie, śledząc media, że odbywa się teraz jakieś starcie medialne pomiędzy zwolennikami dzikiego pływania a osobami, które chcą tego dalej zakazywać. W porównaniu z Czechami, Irlandią i Wielką Brytanią, pływających jest nadal bardzo mało, ale coś zdecydowanie drgnęło. Afery związane z zanieczyszczaniem rzek przez przemysł chemiczny, wydobywczy i rolnictwo nie pomagają w promocji naszych wód dla celów rekreacyjnych i turystycznych.

Dzikie pływanie – jutro

Przyszłość będzie należała do nas. Trzeba nadal budować kulturę pływacką, czyli w praktyce uczyć się techniki pływackiej, tak jak uczymy się matematyki i języka polskiego. Media powinny rzetelnie informować o prawdziwych przyczynach utonięć. Narracja właściwie już zaczyna się zmieniać. Jeśli co czwarta – piąta osoba utonęła, będąc pod wpływem alkoholu, to znaczy, że większość ludzi tonie „na trzeźwo”, nie umiejąc odpowiednio ocenić sytuacji.

Są to z reguły mężczyźni w średnim wieku, kąpiący się rekreacyjnie oraz wędkarze wypadający przypadkowo z łódek. Nie mają oni doświadczenia pływackiego w wodach otwartych. To nie jest tak, że toną „tylko dobrzy pływacy” – tych jest po prostu na razie mała garstka i właściwie wszyscy w tym środowisku się znają. To nie znaczy, że wypadków nie będzie. One się zdarzą.

Zakazy pływania powinny obowiązywać w pobliżu urządzeń hydrotechnicznych, portów, ujęć wody, rezerwatów przyrody i w przypadku własności prywatnej, jeśli właściciel nie wyraża zgody na pływanie. W pozostałych przypadkach znaki zakazu powinny być zamienione na tablice ostrzegawcze: „niebezpieczny nurt”, „falochron”, „zanieczyszczenie wody, stężenie bakterii”. Wtedy pływak odpowiedzialnie może podjąć decyzję – pływać czy nie. Ratownicy wodni powinni zdobywać umiejętności również w rzekach i w morzu. Jeśli nie będą tego robić, to zawsze będą odradzać pływanie w trudniejszych akwenach.

Nie wszyscy ratownicy koncentrują się na wygrywaniu przetargów na kąpieliska strzeżone. Część widzi możliwość organizowania lotnych patroli, które nie będą nakładać mandatów za „dzikie pływanie”, a będą podpowiadać, jak pływać bezpiecznie, jakiej użyć asekuracji i jak pomagać osobie tonącej. Głęboko wierzę, że tylko zbliżenie do wody może przynieść pozytywne efekty w kwestii redukcji ilości utonięć i budowy świadomości ekologicznej Polaków.

Jakie nowe sporty wodne zyskują na popularności i czy uprawianie ich służy środowisku wodnemu przeczytacie w artykule: Nowe sporty wodne. Czy ekosystem może ucierpieć?

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover