731. dzień rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie. W sobotę mijają dwa lata od rozpoczęcia przez siły rosyjskie zakrojonej na szeroką skalę inwazji na Ukrainę. Od tego czasu dziesiątki tysięcy ludzi zostało zabitych i rannych, miliony Ukraińców zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a ataki spowodowały miliardowe szkody na Ukrainie.
24 lutego 2022 r. prezydent Rosji Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę, tłumacząc, że dąży do „demilitaryzacji i denacyfikacji” swojego prozachodniego sąsiada.
Na kilka godzin przed pierwszymi atakami rakietowymi na Kijów Wołodymyr Zełenski zwrócił się do obywateli Rosji – „Jeśli nas zaatakujecie, zobaczycie nie nasze plecy, ale nasze twarze”. Władimir Putin miał wtedy nadzieję, że stanie się odwrotnie – że Kijów upadnie w ciągu zaledwie kilku dni.
Po pojawieniu się doniesień o eksplozjach w ukraińskich miastach, a także w stolicy, prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił stan wojny na całym terytorium kraju. Społeczność międzynarodowa potępiła inwazję jako lekkomyślną i niesprowokowaną, odpowiedziała bezprecedensowymi sankcjami. Na całym świecie odbywały się proukraińskie wiece, a biznes zachodni zaczął wycofywać się z Rosji.
Minęły dwa lata, Ukraina nadal się broni, ale zmęczenie jest coraz większe, nie tylko na zamarzniętym froncie, gdzie brakuje amunicji i posiłków, ale także w sojuszniczych stolicach. Pieniądze w Waszyngtonie skończyły się w styczniu, a pesymizm rośnie także w Europie – tylko co dziesiąty ankietowanych wierzy w zwycięstwo Ukrainy. Jedna trzecia szukałaby raczej rozwiązania kompromisowego.
Koszty wojny są ogromne. Od początku zakrojonej na szeroką skalę inwazji zginęły dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy i cywilów. Miliony zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów. Całe miasta wzdłuż tysiąckilometrowej linii frontu zostały zrównane z ziemią. Mimo wszystko determinacja Ukrainy do obrony i przetrwania pozostaje niezachwiana.
