Afrykańskie Boże Narodzenie z dziećmi ulicy

Są na świecie dzieci, które nawet jeśli by otrzymały prezent na Boże Narodzenie to i tak nie miałyby gdzie go schować. Mowa o dzieciach ulicy, którymi w Abidżanie opiekuje się Anderson Kouamé, prezes Fondation Égalité. W rozmowie z Radiem Watykańskim podkreśla, że dla jego podopiecznych najwspanialszym świątecznym prezentem byłoby znalezienie stałego i bezpiecznego miejsca do spania, bo to jest pierwszy krok ku godnemu życiu.

Afrykańskie Boże Narodzenie z dziećmi ulicyAleksandar Todorovic / Shutterstock
Afrykańskie Boże Narodzenie z dziećmi ulicy

Bezdomne dzieci są powszechnym widokiem na ulicach tego dynamicznie rozwijającego się miasta na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Fundacja niesie codziennie wsparcie prawie 550 nieletnim. "Pomoc im to nasze powołanie, niesiemy ją w imię Chrystusa" — mówi Anderson Kouamé. Obecny prezes fundacji sam był dzieckiem ulicy przez ponad dwadzieścia lat. "Zastraszanie, nieszczęście i upokorzenie były częścią mego codziennego życia. Znosiłem wiele ludzkiej niegodziwości, a jedyną bronią była determinacja i odwaga. Otrzymałem pomoc i teraz ofiaruję ją innym" – mówi papieskiej rozgłośni.

"Na Boże Narodzenie chcemy sprawić trochę radości dzieciom. Postanowiliśmy podzielić się z nimi posiłkiem i obdarować potrzebnymi rzeczami. Sytuacja jest jednak taka, że nawet gdy te dzieci otrzymują prezenty, które im dajemy, to i tak dalej nie mają, gdzie spać. Nie mają też, gdzie przechowywać rzeczy, które od nas otrzymały. Taka jest prawdziwa rzeczywistość" – mówi Kouamé.

Wyznaje, że kierowana przez niego fundacja nie czeka tylko na Boże Narodzenie, by pomóc konkretnie dzieciom ulicy i dać im trochę uśmiechu, ale robi to każdego dnia w roku. "Najważniejsze jest im pomóc w znalezieniu schronienia, to byłby naprawdę duży krok dla ich przyszłości. To są dzieci i młodzi ludzie, którzy nie wybrali życia na ulicy i przechodzenia przez to, przez co teraz przechodzą. Ich sytuacja jest wynikiem lekkomyślności rodziców, którzy zdecydowali się porzucić te dzieci na ulicy, nie biorąc za nie odpowiedzialności. Wielu z tych młodych ludzi jest utalentowanych. Wciąż mają nadzieję. Potrzebują tylko kogoś, kto poda im rękę" – mówi Anderson Kouamé.

reklama
reklama

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło: KAI
Data utworzenia: 24 grudnia 2023, 13:30
reklama
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.