Katarzyna Skrzynecka kończy 45 lat. Jej kariera to fatalne błędy i wielkie zwycięstwa. "Pod pozorami ukrywania prywatności jest wszędzie"

Katarzyna Skrzynecka kończy 45 lat, a to znaczy, że jest już od ponad ćwierćwiecza (!) obecna na scenie. To właśnie w 1990 zadebiutowała na Festiwalu w Opolu i ten występ stał się kamieniem milowym w jej karierze, której początek zbiega się z rozpoczęciem nowej epoki w Polsce, no i współczesnego show-biznesu. Przypadek? Nie sądzę...

Na przykładzie kariery Katarzyny Skrzyneckiej można idealnie prześledzić rozwój polskiego show-biznesu. Ona jest jego dzieckiem, produktem i poniekąd współtwórczynią. Cofnijmy się więc w czasie o 23 lata. Kasia Skrzynecka, studentka warszawskiej Akademii Teatralnej, rozpoczyna współpracę z Teatrem Dramatycznym. Gra główną rolę w musicalu "Metro" na zmianę z... Katarzyną Groniec. Jak to się stało, że jedna dziś jest ikoną ambitnej twórczości, a druga "paszteciarskiej" - dosłownie i w przenośni? Dobre pytanie.

Niewiele aktualnie początkujących gwiazd może pochwalić się takim emploi jak Skrzynecka. Ona ma dyplom warszawskiej Akademii Teatralnej, Szkoły Muzycznej II stopnia na Wydziale Fortepianu i Wokalistyki oraz prestiżowe artystyczne wyróżnienia, np. stypendium w Paryżu, zwycięstwo w koncercie debiutów podczas Festiwalu w Opolu czy nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla młodych aktorów. Jako aktorka zaczynała właśnie od ról teatralnych (występowała na deskach warszawskich teatrów: Powszechnego, Dramatycznego, Syreny, Komedii). Były dobre recenzje, angaże do produkcji telewizyjnych i kinowych... A do tego wszystkiego Skrzynecka była jeszcze piekielnie ładna.

Katarzyna SkrzyneckaKatarzyna Skrzynecka Katarzyna Skrzynecka debiutuje w Opolu/Fot. EN Katarzyna Skrzynecka debiutuje w Opolu/Fot. EN

<< ZOBACZ, JAK ZMIENIAŁA SIĘ SKRZYNECKA >>

Świetny początek. To fakt. Ale też świetny temat dla mediów show-biznesowych. A w latach 90. ten termin obejmuje nie tylko kolorowe magazyny kobiece, które przy okazji pisały o gwiazdach (np. "Sukces"), ale przede wszystkim kolorówki pokroju "Życia na gorąco", a wejście w romans z nimi to już wizerunkowo niebezpieczna zabawa. Z jednej strony duże grono odbiorców, z drugiej strony wywiady o współczynniku banału wynoszącym 100%. Skrzynecka stała się królową tego typu pisemek. Można było na takie coś rzucić okiem smażąc kotlety, a potem użyć do wyłożenia kotu kuwety. Skutki? Prestiż mały, popularność duża.

Dlaczego jednak w większości tego typu pism była Skrzynecka? Bo z jednej strony to wymarzona wnuczka/synowa/córka (ładna, utalentowana i swojska), a z drugiej to aktorka i wokalistka, która mówiła absolutnie w-s-z-y-s-t-k-o.

Katarzyna SkrzyneckaKatarzyna Skrzynecka Dobre Rady Dobre Rady

Ale to, co wybaczały lata 90., nowe milenium wzięło na celownik szydery. Kaliber? Największy. Bo młodsi odbiorcy Skrzynecką kojarzyli już jedynie jako aktorkę serialową i tę, co ma parcie na szkło. Bo w XXI wieku inaczej interpretuje się zapraszanie fotoreporterów na ślub, opowieści o psie, kocie, miłości, śmierci matki. Nie jako chęć podtrzymania więzi z czytelnikami, ale jako ostentacyjną żądzę zwrócenia na siebie uwagi, a tego internet nie wybacza.

Katarzyna Skrzynecka i Zbigniew UrbańskiKatarzyna Skrzynecka i Zbigniew Urbański EN EN

Skrzynecka sama się podkładała, jej krzykliwe stroje, wpadki (nie chodzi nawet o źle dobrany fason sukienki, ale np. incydenty typu nieogolona pacha , paradowanie z plastrem antykoncepcyjnym w widocznym miejscu), zdjęcia ze ślubu z komisarzem Komendy Głównej Policji w Warszawie, Zbigniewem Urbańskim, potem wylewanie brudów przy równie głośnym rozwodzie, aż wreszcie nieszczęsna reklama pasztetów, za sprawą której w oczach młodego pokolenia stała się królową kiczu.

Ona wysyła sprzeczne komunikaty. Mówi, że nie sprzedaje, a sprzedaje. Pod pozorami ukrywania prywatności jest wszędzie. Mama jej umiera i czuje się w obowiązku płakać o tym, gdzie się da. Udziela wywiadu z chłopakiem i opowiadają, jak nie lubią pozowanych sesji oraz chronią prywatność - a towarzyszy temu pozowana sesja. Jej historia rozwodowa była, moim zdaniem, jedną z bardziej żenujących w polskich mediach - powiedziała "Pressowi" Korwin Piotrowska.

Katarzyna SkrzyneckaKatarzyna Skrzynecka mat. reklamowe Mat. reklamowe

Dziś dużo mówi się o hejcie i podejmowane są działania, aby mu przeciwdziałać, jednak te kilka lat temu, gdy ze Skrzyneckiej wręcz wypadało się nabijać, to pojęcie było nieznane. "Przecież sama chciała, aby tak ją traktować" - zdawali się wszyscy tłumaczyć. Skrzynecka próbowała walczyć z falą hejtu, nagrała nawet utwór razem z Mezem pt. "Opluj.pl", który nienawiści i kpin nie powstrzymał. Jak posłuchacie, to zrozumiecie...

 

Wydawało się, że nie ma sposobu, aby Katarzyna Skrzynecka odzyskała sympatię ludzi. Co ciekawe, mimo wszystko udało jej się to. Jak? Za każdym razem, gdy traciła dobrą passę przez jakieś fatalne medialne posunięcie, to szczere do bólu wypowiedzi  pozwalały jej na wielki powrót. Były więc wywiady o nieudanym małżeństwie, poszukiwaniu miłości oraz bardzo mocne wyznania o staraniach o dziecko i poronieniach. Szczerość była autentyczna, ale i czasami przytłaczająca.

Ja też przeszłam przez ten trudny moment, kiedy czekało się na radość macierzyństwa i okazywało się kolejny i kolejny raz, że jeszcze nie tym razem. To jest zawsze bardzo trudny moment dla każdego małżeństwa, dla każdej kobiety. W przypadku, jeżeli medycyna daje jeszcze nadzieję i lekarz sam nie powie, że już nie ma nadziei i że kolejny raz będzie już niestety niemożliwy, warto potraktować to jako coś bardzo przykrego i trzeba przez to przebrnąć i nie poddawać się - opowiedziała w "Pytaniu na śniadanie".

Mówiąc o najintymniejszych sprawach, często najboleśniejszych, zyskiwała sympatię. Wiele kobiet - tych skrzywdzonych przez męża, tych zrezygnowanych poszukiwaniami miłości, tych bezskutecznie starających się o dziecko. Dzięki Skrzyneckiej wiele zaczynało wierzyć, że z porozwodowego dołku można wyjść, że można po 30-tce się zakochać i być kochaną (ba, być kochaną przez młodego mistera fitness!), po pięciu poronieniach szczęśliwie urodzić. I byłoby ok, ale prędzej czy później Skrzynecka zawsze chlapnęła coś, co znów ciągnęło ją na samo dno. Coś takiego, jak na przykład obrona Joanny Liszowskiej, która rozbiła się samochodem będąc pod wpływem alkoholu.

Zobacz wideo

Wypowiedź - fatalna, tłumaczenia - mętne, a cała popularność i sympatia, którą zapewniła jej wygrana show " Twoja twarz brzmi znajomo ", obróciły się w niwecz. Dziś nieprzyjemna sprawa z Liszowską nieco przyschła, "TTBZ" trwa nadal ze Skrzynecką w jury. A popularność znów idzie w górę. Tendencja wzrostowa utrzymuje się. Dzięki ciepłym rodzinnym zdjęciom na FB , wpisom na blogu o macierzyństwie, ale chyba przede wszystkim... Mniejszej liczbie wywiadów. Bo wywiady Skrzyneckiej naprawdę wydają się szczere, ale nie zawsze powinna decydować się na rozmowę z każdym.

Zobacz wideo

Królowa pasztetów, królowa wpadek, królowa tabloidów - tak o niej mówią i choć pewnie raczej nie zapowiada się, aby to się zmieniło, to mimo wszystko królowa to królowa, a że królestwa wątpliwej jakości... To już inna bajka.

Zuzanna Iwińska

Pobierz darmową aplikację Plotek na telefony z Androidem

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.