Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Z ciszy do ciszy

Poznań Poznań
Odszedł niezwykły fotograf Ireneusz Zjeżdżałka (1972-2008).

Wywodził swoje fotografie z ciszy, pokazywał miejsca opuszczone i chwytał wyczuwalną w nich jeszcze obecność człowieka. Ireneusz Zjeżdżałka, ceniony dokumentalista, fotografował o: o samotności, o potrzebie bycia z kimś, o trudnej historii, zapomnieniu. 25 lipca przegrał walkę z chorobą. Trudno w to uwierzyć. Miał 36 lat. Kto go znał, wie, że odszedł niezwykły człowiek. Kto znał jego zdjęcia, wie, że odszedł niezwykły fotograf.

Ireneusz Zjeżdżałka urodził się w 1972 roku we Wrześni, ukończył w Poznaniu Akademię Rolniczą, od roku 2002 należał do Związku Polskich Artystów Fotografików. Autor licznych szkiców o fotografii, redaktor naczelny cenionego pisma „Kwartalnik Fotografia", kurator wielu wystaw (m.in. w galerii "pf" w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu).

Zaczepiał oko na ukrytym i trudno dostępnym. Myślałam o jego zdjęciach, że funkcjonującą wbrew czasowi, że Eryk (bo dla znajomych i przyjaciół był Erykiem) rzeczywiście podejmował ryzyko, szedł pod prąd, na przekór chwytliwym sztuczkom technologii. Był w fotografowaniu cierpliwy, nie łamał sobie języka, chłonął obraz. I dawał czarno-biały obraz, który zachwycał. Pokazywał, iż wystarczy oddalić się nieco od głównego nurtu, by znaleźć coś duchowo bliskiego. Fotografował coraz ciszej, docierał do pięknej granicy mówienia. Nie czuł się dobrze w kulturze powielania, nie odpowiadała mu fotografia cyfrowa, wiele jego zdjęć posiada obwódkę negatywu. Ciągnęło go na peryferie.

Tematami jego rozpoznawalnych, melancholijnych, kontemplacyjnych, niekiedy onirycznych zdjęć stawały się m.in. reklama Kodaka z fragmentem hasła: "szybko zrobisz zdjęcia", samotna fabryka, ciemna sala z wywróconym krzesłem i przebijające się do niej światło, pusty korytarz, tory kolejowe, a nad nimi pasy instalacji elektrycznej, biegnące równolegle pasma rur, dzieci ulic Wrześni (wystawa "Bez atelier"). Światło na tych zdjęciach prowadziło wyraźnie bardziej dokądś niż skądś. Dokąd zaprowadzi go teraz?

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

The Cure i ich słynna oda do żałości. Ten album to arcydzieło muzyki popularnej

Krytycy nie byli zachwyceni. Wytwórnia wróżyła komercyjne samobójstwo. Zespół się jednak uparł, by album wydać. I słusznie, bo obchodząca właśnie 35. urodziny płyta „Disintegration” The Cure to arcydzieło muzyki popularnej.

Łukasz Kamiński
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną