Zygmunt Frankiewicz okazał się bezwzględny. Najlepszy radny w Polsce na aucie

  • Michał Wroński
  • Opublikowano: 16 października 2018 - 12:19 | Zaktualizowano: 16 października 2018 - 12:22
O niespodziewanym zakończeniu kariery radnego, zaletach bezpartyjności w samorządzie i życiu po 12 latach w radzie miasta rozmawiamy z Janem Pająkiem, wieloletnim radnym miejskim Gliwic i zwycięzcą organizowanego przez redakcję PortalSamorządowy.pl plebiscytu "Samorządowiec Roku 2018" w kategorii „radni miejscy”.
  • Najlepszy miejski radny 2018 r. przez trzy kadencje zasiadał w gliwickiej radzie miasta. Tym razem nie dostał szansy, by powalczyć o mandat. Nie znalazł się na liście swego ugrupowania.
  • Nie pasowałem do tej układanki, bo byłem po stronie mieszkańców i się upominałem o ich sprawy – komentuje. Nie wyklucza jednak, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie, gdyż – w jego opinii - uzasadnienie dla jego nieobecności na liście nosiło znamiona pomówienia.
  • Zygmunt Frankiewicz wygra wybory prezydenckie w Gliwicach – uważa radny Pająk. - Chyba, że będzie druga tura. A może być druga tura z Jarosławem Gonciarzem – dodaje.

Po trzech kadencjach w radzie miasta tym razem zabrakło dla pana miejsca na listach Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza. Jest jakiś chichot historii w tym, że najlepszy radny miejski w tegorocznej edycji naszego konkursu już wkrótce stanie się byłym radnym.

- No, jest tak. Dlatego, gdy teraz piszę jakieś pismo do urzędu, to dopisuję słowo „jeszcze”. Jan Pająk, jeszcze radny rady miasta Gliwice. Żartuję sobie, ale to pali w środku. Bo gdybym był winny, to sam bym zrezygnował. Natomiast sposób, w jaki mnie potraktowano… Tak się nie traktuje ludzi.

Jak widzi pan swoje życie po życiu w radzie miasta?

- Czas pokaże. Na pewno będę szukał pracy. Wiele osób namawia mnie do stworzenia czegoś, co skupi wszystkich tych ludzi, którzy mają trochę inne zdanie niż władza w Gliwicach. A takich ludzi jest wielu, bo przeżywaliśmy przecież referenda w Gliwicach. Wtedy byłem po stronie prezydenta, teraz stwierdzam, że to jego oponenci mieli rację. Na pewno nie będę jednak prowadził z byle powodu zmasowanego ataku na urząd miejski. Dam pole do popisu przyszłym radnym. Niech zapracują na dietę.

Radny Jan Pająk i red. Rafał Kerger na rynku w Gliwicach. (fot. M. Wroński / PTWP)
Radny Jan Pająk i red. Rafał Kerger na rynku w Gliwicach. (fot. M. Wroński / PTWP)

Cała ta sytuacja była dla pana zaskoczeniem?

- Totalnym. Cztery lata temu w wyborach miałem 1347 głosów, co było chyba trzecim wynikiem w Gliwicach. Owszem, miałem przeczucie, że mogę wylądować gdzieś na końcu listy, natomiast myślałem, że skoro miałem prawie 1400 głosów i dzięki nim do rady wszedł jej późniejszy przewodniczący, to będę niezagrożony. Że będzie im zależało na tym, żeby jednak przewodniczący rady miasta ponownie był radnym. Teraz to może stanąć pod znakiem zapytania. Ludzie na ulicy okazują mi ogromne wsparcie. I mówią: nie idziemy głosować, bo na kogo mamy oddać głos? A ja im mówię: nie, trzeba iść głosować.

A nie miał pan wcześniej poczucia, że wasze drogi się rozjeżdżają?

- Ja do tej układanki nie pasowałem, bo byłem po stronie mieszkańców i się upominałem o ich sprawy. Wiem, że miałem kilka „wpadek”. Swego czasu byłem jedynym radnym z obozu Zygmunta Frankiewicza, który głosował za przygotowanym przez radnych PO projektem uchwały w sprawie stref płatnego parkowania oraz parkowania osób niepełnosprawnych. Później mi się zresztą za to dostało. A ja tłumaczyłem, że będąc osobą niepełnosprawną, lepiej wiem, co mi jest potrzebne aniżeli urzędnik, który nie wie, czym jest niepełnosprawność. Później drążyłem sprawę składowiska odpadów przy ul. Cmentarnej, a ostatnio wstrzymałem się od głosowania przy okazji podwyżki cen odpadów komunalnych. Takich sytuacji miałem zresztą więcej. Na dodatek ilekroć zabiegałem o coś w urzędzie miejskim i dostałem odpowiedź pozytywną, to potem chodziłem i sprawdzałem, czy faktycznie to jest zrobione. Były przypadki, kiedy moje wnioski nie zostały wykonane. Kilka po roku. Więc wysyłałem kolejne pisma z pytaniem, dlaczego. Mam jeszcze trzy bądź cztery rzeczy do sprawdzenia, bo miały być wykonane w trzecim kwartale. I na pewno – mimo że kończy się kadencja – wystosuję kolejne zapytanie, jeśli te rzeczy zrobione nie zostały.

I na tym zakończy pan karierę radnego…

Tak, muszę pozamykać te tematy.

Radny Jan Pająk podczas rozmowy z dziennikarzami Portalu Samorządowego. (fot. M. Wroński / PTWP)
Radny Jan Pająk podczas rozmowy z dziennikarzami Portalu Samorządowego. (fot. M. Wroński / PTWP)

Podobno rozważa pan skierowanie sprawy do sądu?

- Bardzo poważnie nad tym myślę.

O co się tu jednak sądzić? Każda partia ma prawo układać sobie tak listy wyborcze, jak uzna za stosowne.

- I tego się nie czepiam. Wszystko to jednak, co pojawiło się przy okazji tłumaczenia, dlaczego mnie nie ujęto na liście, to już pomówienia. A ja chcę chodzić po Gliwicach z podniesioną głową. Nie zrobiłem niczego z tych rzeczy, o których była mowa w oświadczeniu KDGZF. I chciałbym, aby te sprawy zostały wyczyszczone. Chodzi mi tylko o prawdę. Niech każdy odpowiada za swoje czyny. Muszę jednak najpierw sprawdzić, czy to jest sprawa, z którą by można iść do sądu i przedyskutować ten temat w rodzinie. Na razie nie wiem, czy gra jest warta świeczki.

Jak pan ocenia sojusz prezydenta Frankiewicza z Koalicją Obywatelską?

- Śmieszne to jest. Prezydent zawsze negatywnie wypowiadał się o Platformie. To było widać nawet na sesjach rady miasta. I teraz otrzymuje ich wsparcie, czyści swoje szeregi? Ja tego poparcia nie rozumiem. Wydaje mi się jednak, że za darmo to się nie odbyło. Nie wiem, czy to jest prawda, ale słyszałem „na mieście”, że żona pana posła Budki ma być wiceprezydentem.

A pan nie myślał przed tym wszystkim o przejściu do Platformy?

- Miałem propozycje z Platformy. Z tym że jakbym do nich poszedł, to też by mnie usunęli z listy. Tyle że byłbym w większej grupie osób poszkodowanych, a tak to jestem sam.

Czytaj: Kolejni członkowie odchodzą z gliwickiej PO

Czy to nowe środowisko, o którego stworzeniu mam myśli, będzie się wiązać z PiS-em?

- Nie wiem.

A pan byłby na taki krok gotowy?

- Aktualnie nie wiem. W pierwszej kadencji startowałem jako kandydat bezpartyjny, ale z listy PO i potem zresztą „dostałem” za to, że jestem z Platformy. Dlatego potem, jak była Koalicja dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza, to się ucieszyłem. Byłem bezpartyjny. Nie byłem w żadnych partyjnych strukturach.

W samorządzie jest lepiej być bezpartyjnym?

- Tak. Nie jest się kojarzonym z żadną opcją polityczną. I na dziś nie widzę żadnej alternatywy dla środowisk niezależnych, bezpartyjnych, ruchów miejskich.

Czy Zygmunt Frankiewicz wygra wybory prezydenckie w Gliwicach?

- Wygra. Chyba że będzie druga tura. A może być druga tura z Jarosławem Gonciarzem. Gdyby nie było tych ruchów, które miały miejsce, to może by się to wszystko spokojnie odbyło. Jak co cztery lata. A teraz trochę się to poplątało i nie wiadomo, jak się rozstrzygnie. Oni nie sądzili, że to się „rozleje”. Zaczęło się ode mnie, później wyskoczył temat sytuacji w PO.

Czytaj: Prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz powalczy o reelekcję

A swoją drogą, jak to jest, że w takim dużym mieście może tak długo rządzić jedna opcja i jeden prezydent?

- Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ nie chcę spotkać się z nim w sądzie. Jest spora grupa mieszkańców, która poprze pana Frankiewicza.

To wystarczy w tak dużym mieście jak Gliwice?

- Wielu osób nie interesuje to, co się dzieje w Gliwicach. Ludzie są zajęci tym, żeby im się dostatnio żyło. Chcą, żeby były przystanki, żeby jeździł autobus, żeby były ponaprawiane drogi. Może część nawet nie wie, kto jest prezydentem. Jest grupa, która się interesuje, ale nie jest zbyt liczna. Żeby była jasność: ja nie twierdzę, że nie dzieje się nic. Miasto potrafi zrobić naprawdę duże rzeczy, ale przewraca się na małych rzeczach typu dziura w chodniku, brak kosza czy wybita szyba na przystanku. Tyle że te drobne rzeczy najbardziej denerwują mieszkańców. A ja się właśnie tymi małymi rzeczami zajmowałem i doprowadzałem urzędników do wrzenia.

Radny Jan Pająk i red Rafał Kerger (fot. M. Wroński / PTWP)
Radny Jan Pająk i red Rafał Kerger (fot. M. Wroński / PTWP)

Przechodząc z gruntu lokalnego na bardziej ogólny. Za panem 12 lat w radzie miasta, ma pan już pewien ogląd funkcjonowania samorządu. Jak zatem – z perspektywy już prawie byłego radnego – funkcjonują rady w Polsce? Czy czuł się pan przydatny?

- I tak, i nie. Rady mają moc uchwałodawczą, prezydent wykonawczą, a i tak w większości przypadków decyduje urzędnik. I to jest problem. Wszędzie jednak rolą radnego powinno być stawanie po stronie mieszkańców, a nie władzy, bo to mieszkańcy mu płacą dietę. Oczywiście trzeba rozgraniczać potrzeby mieszkańców, bo nie wszystkie wnioski są realne i nie zawsze można je zrealizować.

Ze strony niektórych prezydentów miast można czasem usłyszeć opinie, że dobrze byłoby zlikwidować instytucję absolutorium jako swego rodzaju fikcję. Co pan na to?

- A co w sytuacji, gdy władze miasta będą podejmowały zobowiązania przy braku kontroli? Kiedy zadłużą miasto na ogromne środki? Co wtedy? Bankructwo, komisarz? Musi być organ, który to kontroluje.

Mimo tych mechanizmów pierwsza gmina w Polsce już zbankrutowała. Okazało się, że to za mało, by uchronić samorząd przed zadłużaniem się w parabankach.

- Jak rada gminy pozwoliła na coś takiego? Przecież musiała dać na to zgodę. A jeżeli tak, to ci ludzie powinni ponieść konsekwencje.

Może jakimś pomysłem na przyszłość jest uzawodowienie radnych?

- To dobry pomysł, ale podejrzewam, że do tego nie dojdzie. Pytanie też, czy nie byłoby lepiej, by – dla odpolitycznienia samorządu terytorialnego – wprowadzić okręgi jednomandatowe. Obowiązujący obecnie model nie jest sprawiedliwy. Wielu ludzi, startując pod takim czy innym szyldem, dostaje w wyborach po głowie za to, że są właśnie z takiej czy innej opcji politycznej. Wiadomo, że partie w Warszawie się ścierają, bo muszą. Dlaczego jednak to wszystko ląduje tu na samym dole? Tak nie powinno być. Samorząd powinien zajmować się sprawami ludzi, a nie sprawami ludzi i tym, co się ma napisane na plecach.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!