FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Wiemy, gdzie powstaną dwie polskie elektrownie atomowe. Czy mamy się czego obawiać?

Od lat trwają gorące dyskusje, czy Polska powinna mieć elektrownie atomowe. Popyt na prąd nieustannie rośnie i wkrótce możemy mieć problemy energetyczne. Jest jednak jeden problem. Gdzie miałyby stanąć? Eksperci wskazali już dwa regiony. Czy prawidłowo?

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

W styczniu 2009 roku polski rząd zdecydował o rozpoczęciu prac nad Programem Polskiej Energetyki Jądrowej. Zadanie związane z budową i eksploatacją pierwszej polskiej elektrowni jądrowej zostało powierzone PGE Polskiej Grupie Energetycznej SA.

Pierwszym zadaniem było wskazanie możliwych lokalizacji obiektu. Było ich kilkanaście i obejmowały one regiony północne, wschodnie i centralne naszego kraju, w tym okolice Klempicza, Bełchatowa, Kozienic czy Połańca.

Pozostały trzy najbardziej korzystne miejsca, dwa z nich oddalone od siebie o zaledwie 15 kilometrów. Oba położone są w pobliżu wybrzeża Bałtyku, między Łebą a Władysławowem. Pierwszą lokalizacją jest Lubiatowo-Kopalino (gmina Choczewo), gdzie elektrownia miałaby stanąć w pobliżu Jeziora Kopalińskiego.

Fot. Max Pixel.

Zachwyceni nie są ani mieszkańcy, ani też turyści, którzy uwielbiają spędzać tam gorące letnie dni, chłodząc się w wodzie. Elektrownia też potrzebuje sprawnego systemu chłodzenia wodą z morza, jeziora lub rzeki, dlatego lokalizacja jest odpowiednia.

Drugie potencjalne miejsce to niedaleki Żarnowiec (gmina Krokowa), gdzie do 1990 roku prowadzono prace nad pierwszą elektrownią atomową, zakończone niepowodzeniem z powodu poczarnobylskich protestów społecznych i problemów ekonomicznych. Jednak usunięcie zdewastowanych budowli i oczyszczenie terenu pochłonie miliony złotych, dlatego ta lokalizacja jest wskazywana przez ekspertów jako mniej korzystna.

Obecnie trwają badania lokalizacyjne i środowiskowe, które dadzą ostateczną odpowiedź, które z tych dwóch miejsc będzie najbardziej korzystne, zarówno ze względu na oddziaływanie elektrowni atomowej na środowisko naturalne, jak i odwrotnie.

Fot. New China.

Pod uwagę brane są m.in. zjawiska pogodowe. To one mogą bowiem sprawić, że podczas suszy wyschną ujęcia wody przeznaczonej do chłodzenia reaktora lub też huraganowe wiatry uszkodzą infrastrukturę obiektu. Pogoda może też ograniczyć lub zwielokrotnić skutki awarii w elektrowni.

Którakolwiek lokalizacja na Pomorzu zostanie wybrana, elektrownia powstanie tam najpóźniej w 2033 roku. Kilka dni temu poznaliśmy miejsce planowanej drugiej elektrowni jądrowej. To okolice Bełchatowa na Ziemi Łódzkiej. Elektrownia jądrowa, w pobliżu uruchomiona zostanie do 2043 roku.

Wędrówka obłoku radioaktywnego

Lokalizacja obiektu w rejonie wybrzeża jest korzystna, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nad Polską dominują wiatry południowo-zachodnie. Nawet w przypadku katastrofy, co jest niezwykle mało prawdopodobne, obłok radioaktywny, z największym ryzykiem, zepchnięty zostałby w kierunku wód Bałtyku, nie zagrażając innym regionom naszego kraju.

Radioaktywna chmura nad elektrownią atomową w Fukushimie w marcu 2011 roku. Fot. AP.

Strefa skażenia ograniczona byłaby do absolutnego minimum, względem lokalizacji elektrowni w centrum lub na południu kraju, gdzie chmura radioaktywnego pyłu mogłaby opaść na znaczny obszar Polski.

Trzęsienie ziemi i tsunami

Naukowcy badają lokalizacje również pod kątem aktywności sejsmicznej. Choć środkowa i północna Polską są niemal wolne od trzęsień ziemi, to jednak mogą one odczuwać wstrząsy, których epicentra znajdować się będą na sąsiednich terenach. Zagrożeniem może się okazać obszar sejsmiczny w Skandynawii i na Półwyspie Sambia w obwodzie kaliningradzkim.

W tym drugim w 2004 roku doszło do umiarkowanych wstrząsów, które spowodowały niewielkie szkody w północno-wschodniej Polsce. Jeśli dojdzie tam do trzęsienia o sile powyżej M6.0, przed czym ostrzega jeden z rosyjskich sejsmologów, ziemia zatrzęsie się też w rejonie planowanej elektrowni.

Nie ma jednak zagrożenia jej uszkodzeniem, ponieważ obiekty tego typu są dostosowane nawet do silniejszych wstrząsów, zgodnie z wytycznymi Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). W naszej pamięci pozostają jednak dwie największe awarie w elektrowniach w Czarnobylu i japońskiej Fukushimie.

Fot. Max Pixel.

Za tą drugą odpowiedzialne nie było bezpośrednio trzęsienie ziemi, największe w dziejach Japonii, lecz wywołane przez nie uderzenie fal tsunami o wysokości kilkudziesięciu metrów. Elektrownia Fukushima I jest obiektem starego typu, który swoją działalność rozpoczął jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku, mniej więcej w tym samym czasie, co w Czarnobylu.

Susza i fale upałów

Podczas największych fal upałów i okresów posuchy, we Francji bloki elektrowni atomowych są wyłączane z powodu braku możliwości ich odpowiedniego chłodzenia. W przypadku lokalizacji elektrowni na wybrzeżu, ten problem byłby rozwiązany.

Po pierwsze bardzo wysokie temperatury zdarzają się tam najrzadziej spośród innych obszarów nizinnych, a po drugie latem, w więc wówczas, gdy susza i wysychające rzeki i jeziora mogą okazać się najbardziej niebezpiecznym zjawiskiem, Pomorze należy do najbardziej wilgotnych regionów.

Gorzej sytuacja wygląda na Ziemi Łódzkiej, która obok Mazowsza i Wielkopolski zalicza się obecnie do najbardziej stepowiejących obszarów kraju. Susze z biegiem lat są coraz silniejsze i powodują coraz większe reperkusje. Z ich powodu wysychają m.in. liczne jeziora.

Kiedy powstanie elektrownia?

Poznaliśmy już ostateczną decyzję rządu w sprawie budowy elektrowni jądrowych, teraz trzeba czekać na początek prac terenowych. Wciąż trwają badania środowiskowe, które powinny się wkrótce zakończyć. Budowa miałaby się rozpocząć w ciągu najbliższych kilku lat.

Fot. Max Pixel.

Pierwszy blok jądrowy na Pomorzu ma ruszyć w 2033 roku, a potem kolejne bloki, co 2 lata, aż do 2043 roku. Każdy ma mieć orientacyjną moc rzędu od 1 do 1,5 GW, a w sumie mają mieć od 6 do 9 GW. Będą to reaktory generacji III lub III+, ale nie typu HTR czy SMR, ponieważ te technologie są jeszcze w fazie zbyt małego zaawansowania.

Rząd musi się spieszyć, ponieważ zgodnie z zobowiązaniami wobec Unii Europejskiej za 10 lat już tylko 60 procent energii powinno pochodzić z węgla, a w 2050 roku 50 procent. Można to osiągnąć jedynie inwestując w odnawialne źródła energii oraz energię z atomu. Łącznie inwestycja pochłonie co najmniej 50 miliardów złotych.

W realizacji tej wielkiej i od dawna potrzebnej inwestycji, chcą nam pomóc Amerykanie, którzy w tej chwili dysponują jednymi z najbardziej zaawansowanych i bezpiecznych technologii jądrowych na świecie. Spółki General Electric i Westinghouse, kluczowi gracze zza oceanu, gwarantują usługi na najwyższym poziomie.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Ministerstwo Energii.

prognoza polsat news