27.02.2013 Views

Prof. dr inż. Jan Pająk "EKSPLOZJA UFO W TAPANUI Z ROKU 1178 ...

Prof. dr inż. Jan Pająk "EKSPLOZJA UFO W TAPANUI Z ROKU 1178 ...

Prof. dr inż. Jan Pająk "EKSPLOZJA UFO W TAPANUI Z ROKU 1178 ...

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Proof copy ([5p/4] w trakcie udoskonalania)<br />

<strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong><br />

"<strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> W <strong>TAPANUI</strong> Z <strong>ROKU</strong> <strong>1178</strong> AD,<br />

KTÓRA PRZEMIEŚCIŁA KONTYNENTY"<br />

Wydanie czwarte - poszerzone<br />

Monografia naukowa, Wellington, Nowa Zelandia, 2010 rok,<br />

ISBN 0-9583380-6-X.<br />

Copyright © 2010 by <strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>.<br />

Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość ani też żadna z części niniejszej monografii<br />

nie może zostać skopiowana, zreprodukowana, przesłana, lub upowszechniona w<br />

jakikolwiek sposób (np. komputerowy, elektroniczny, mechaniczny, fotograficzny, nagrania<br />

telewizyjnego, itp.) bez uprzedniego otrzymania wyrażonej na piśmie zgody autora lub<br />

zgody osoby legalnie upoważnionej do działania w imieniu autora.<br />

Zarejestrowano w Bibliotece Narodowej Nowej Zelandii jako Depozyt Legalny nr<br />

16180 z dnia 2 lipca 1996 roku. Wydano w Nowej Zelandii prywatnym nakładem autora.<br />

W maju 2009 roku monografia ta została przeformatowana na PDF, oraz<br />

udostępniona w owym formacie PDF po włączeniu do niej ilustracji. Data upowszechnienia<br />

(wy<strong>dr</strong>uku) niniejszego przeformatowanego egzemplarza: 5 stycznia 2010 roku. (W<br />

przypadku dostępu do kilku egzemplarzy tej monografii rekomendowane jest zapoznawanie<br />

się z egzemplarzem o najnowszej dacie wy<strong>dr</strong>uku!)<br />

Niniejsza monografia stanowi raport naukowy z przebiegu badań autora. Stąd<br />

prezentacja wszelkich zawartych w niej materiałów posiadających wartość dowodową lub<br />

dokumentacyjną dokonana została według standardów przyjętych dla publikacji (raportów)<br />

naukowych. Szczególna uwaga autora skupiona była na wymogu odtwarzalności, t.j. aby<br />

każdy naukowiec pragnący zweryfikować lub pogłębić badania autora był w stanie<br />

powtórzyć ich przebieg i dojść przy tym do tych samych wyników.<br />

Niniejsza monografia [5p/4] jest czwartą polskojęzyczną adaptacją następującej<br />

publikacji naukowej [5e/3] oryginalnie wydanej w języku angielskim:<br />

<strong>Pająk</strong> J.: "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong> A.D. which tilted the Earth", Dunedin,<br />

New Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, a private edition by the author, 78 pages<br />

(including 31 illustrations).<br />

Tłumaczenia i adaptacji z języka angielskiego dokonał jej autor.<br />

Przed wrześniem 1998 roku autor tej monografii rezydował pod następującym<br />

a<strong>dr</strong>esem z tropikalnej wyspy Borneo (gdzie niniejsza monografia została przygotowana):<br />

<strong>Prof</strong>esor Madya Dr <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, No. 28, Olive Gardens, Batu 7 (7th Mile),<br />

Penrissen Road, 93250 Kuching, Sarawak (Borneo), Malaysia<br />

Jednak po 2001 roku kontakt z autorem był już poprzez następujący jego nowozelandzki<br />

a<strong>dr</strong>es (ciągle ważny w 2009 roku, gdy monografia ta była przeformatowana na PDF):<br />

P.O. Box 33250, Petone 5046, New Zealand<br />

Tel. dom (2010 r): +64 (4) 56-94-820, Email: janpajak@gmail.com , jpajak@poczta.wp.pl


2<br />

SPIS TREŚCI czwartego wydania monografii "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui z roku <strong>1178</strong> AD,<br />

która przemieściła kontynenty" (ISBN 0-9583380-6-X)<br />

Str: Rozdział:<br />

A-1 A. Legendarna eksplozja z Nowej Zelandii<br />

A-11/12 Rysunki A1 i A2 (zdjęcia krateru Tapanui)<br />

B-13 B. Kto i dlaczego symuluje <strong>UFO</strong>nautów, <strong>UFO</strong>, eksplozje <strong>UFO</strong>, itp.<br />

C-17 C. Materiał dowodowy potwierdzający wystąpienie w <strong>1178</strong> roku<br />

kataklizmicznej eksplozji koło Tapanui<br />

C-18 C1. Legendy Maorysów opisujące eksplozję koło Tapanui<br />

C-21 C2. Ogromny krater koło Tapanui<br />

C-30 C3. Interpretacja nazw maoryskich z okolic krateru Tapanui<br />

C-31 C4. Brak koło Tapanui organicznych artyfaktów datowanych przed 13 wiekiem<br />

C-32 C5. Historyczny brak lasów w centrum Wyspy Południowej Nowej Zelandii<br />

C-34 C6. Koncentryczny porządek w ułożeniu <strong>dr</strong>zew powalonych wokół Tapanui<br />

C-35 C7. Olbrzymi ptak Moa i jego masowe wyginięcie około <strong>1178</strong> roku<br />

C-38 C7.1. Telekinetyczne mutowanie jako wytłumaczenie<br />

dla faktu nagłego pojawienia się super-ptaka Moa<br />

C-46 C7.2. Nowozelandzcy giganci ludzcy<br />

C-53 C7.3. Falowanie przestrzeni czasowej jako wytłumaczenie<br />

dla nieustających do dzisiaj obserwacji ptaka Moa<br />

C-60 C8. Pola zmodyfikowane lub wzbudzone eksplozją Tapanui<br />

C-60 C8.1. Zmiany pola magnetycznego w okolicach krateru Tapanui<br />

C-62 C8.2. Pole telekinetyczne oraz spowodowana nim<br />

aktywność biologiczna krateru Tapanui<br />

C-67 C8.3. Pole telepatyczne zmodyfikowane następstwami eksplozji Tapanui<br />

C-74 C8.4. Pole zaburzeń przestrzeni czasowej w kraterze Tapanui<br />

C-78 C9. Deficyt niektórych pierwiastków (np. selenu) w glebie okolic Tapanui<br />

C-79 C10. Napowierzchniowe depozyty złota w Otago<br />

C-82 C11. Ceramiczne kamienie i trinitite<br />

C-83 C11.1. Trinitite<br />

C-84 C11.2. Hipotezy wyjaśniające pochodzenie ceramicznych kamieni<br />

C-88 C11.3. Dowodowe znaczenie kamieni ceramicznych z Tapanui<br />

C-88 C11.4. Kamienie ceramiczne spoza Nowej Zelandii<br />

C-89 C12. Namagnesowane odłamki metalu znajdowane w okolicach krateru Tapanui<br />

C-90 C13. Gwałtowna zmiana klimatu Nowej Zelandii zaistniała po eksplozji Tapanui<br />

C-91 C14. Podsumowanie faktów dotyczących eksplozji Tapanui<br />

C-95/109 15 Rysunków (C1 do C15) z materiałem dowodowym na eksplozję Tapanui<br />

D-110 D. Materiał dowodowy że eksplozja koło Tapanui posiadała globalny charakter<br />

D-110 D1. Historyczne zapisy eksplozji Tapanui<br />

D-110 D1.1. Zapis mnicha Gerwazego z Kanterbury (Anglia)<br />

D-115 D1.2. Obserwacja Gengis Khana (Mongolia)<br />

D-117 D2. Dowody na globalne zmiany klimatyczne<br />

(tzw. Małą Epokę Lodową) po <strong>1178</strong> roku<br />

D-122 D3. Teoria autora że eksplozja Tapanui pochyliła skorupę Ziemi<br />

D-141 D3.1. Jak obiektywnie potwierdzić<br />

pochylenie skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui


3<br />

D-143 D4. Hipoteza autora że okres średniowiecza wywołany został zakłóceniem<br />

ziemskiego pola magnetycznego (tzw. ”hałasem telepatycznym”)<br />

z eksplozji Tapanui<br />

D-155 D4.1. Prognozy o nadchodzeniu ”neo-średniowiecza” się sprawdziły -<br />

do dzisiaj owa złowróżebna epoka już zapanowała na Ziemi<br />

D-164 D5. Apel do czytelników o wskazywanie dalszych<br />

materiałów dowodowych dotyczących eksplozji Tapanui<br />

D-165 1 Rysunek D1 (równoczesna widzialność księżyca z Anglii i Nowej Zelandii)<br />

E-166 E. Hipotezy wyjaśniające pochodzenie krateru Tapanui<br />

E-166 E1. Oficjalna hipoteza "obsuwiska ziemi"<br />

E-168 E2. Hipoteza meteorytu uderzającego o Ziemię<br />

E-169 E3. Hipoteza eksplodującego gazu<br />

E-169 E4. Hipoteza autora o statku <strong>UFO</strong> eksplodującym koło Tapanui<br />

F-171 F. Ziemski magnokraft jako klucz do zrozumienia pozaziemskich <strong>UFO</strong><br />

F-173 F1. Atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów<br />

F-182 Rysunek F1 (Cygaro-kształtny stos magnokraftów typu K6)<br />

G-183 G. Wehikuły <strong>UFO</strong> oraz ich niszczycielska energia<br />

H-184 H. Materiał potwierdzający hipotezę iż eksplozja wehikułu <strong>UFO</strong><br />

trzeciej generacji (tzw. ”wehikułu czasu”) uformowała krater Tapanui<br />

I-193 I. Moralna wymowa celowego eksplodowania wehikułu czasu nad Tapanui<br />

J-195 J. Eksplozja tunguska<br />

J-196 J1. Podobieństwa pomiędzy eksplozjami w Tapanui i w regionie tunguskim<br />

K-203 K. Eksplozja <strong>UFO</strong> sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat<br />

jaka zaistniała w okolicach rzeki Ren<br />

K-205 K1. Pomosty lodowe pomiędzy Australią,<br />

Nową Zelandią i Patagonią w Ameryce Południowej<br />

K-209 K2. Materiał dowodowy na istnienie pomostów lodowych<br />

przed poślizgiem skorupy Ziemi 13.5 tysiąca lat temu<br />

K-216 K3. Niektóre implikacje istniejących jeszcze 13.5 tysiąca lat temu<br />

pomostów lodowych pomiędzy kontynentami<br />

L-219 L. Jeszcze inne eksplozje <strong>UFO</strong><br />

(t.j. poza eksplozją Tapanui, tunguską, oraz znad Renu)<br />

M-227 M. Filozoficzne następstwa badań Tapanui<br />

M-228 M1. Filozoficzne implikacje nieprzychylnego przyjęcia badań Tapanui<br />

N-234 N. DWANAŚCIE PRAWD O PRAWDZIE<br />

O-242 O. Aspekty akademickie tej monografii<br />

O-243 O1. Historia niniejszej monografii oraz jej wpływ<br />

na kształtowanie się poglądów autora<br />

O-264 O2. Przedmiot, cel, i tezy tej monografii<br />

O-270 O3. Osiągnięcia akademickie wynikające z badań eksplozji Tapanui


P-274 P. Podsumowanie<br />

4<br />

R-276 R. Na zakończenie monografii ”freelance naukowca”<br />

R-280 Rysunek R1 (dwa zdjęcia lądowiska <strong>UFO</strong> K8 jakie obserwowałem przez 5 lat)<br />

S-281 S. Literatura uzupełniająca i poszerzająca treść niniejszej monografii<br />

T-284 T. Wykaz publikacji o kraterze Tapanui parafrazujących niniejszą monografię<br />

U-286 U. O autorze<br />

Z-287 Z. Załącznik (Instrukacja dojazdu do krateru Tapanui, Indeks, itp.)<br />

Z-289 Rysunek Z1 (najbardziej edukacyjny szlak zwiedzania krateru Tapanui)<br />

Zestawienie rysunków<br />

do czwartego wydania monografii "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui z roku <strong>1178</strong> AD, która<br />

przemieściła kontynenty" (ISBN 0-9583380-6-X)<br />

Ponieważ egzemplarze niniejszej monografii [5/4] planowane są do udostępniania za<br />

pośrednictwem Internetu, gdzie w niektórych przypadkach dołączenie ilustracji może<br />

stanowić problem, w poniższym zestawieniu rysunków i tablic dodatkowo podano w jakim<br />

innym opracowaniu autora dany rysunek lub tabela też są dostępne. Przykładowo symbol<br />

[1/3]-F1 oznacza iż dana ilustracja użyta też została w monografii [1/3] jako rysunek numer<br />

F1. Użycie symbolu ~ oznacza albo starszą wersję tego samego rysunku albo też rysunek<br />

bardzo podobny. Zauważ, że w następujących parach monografii autora występują bardzo<br />

podobne do siebie ilustracje: [1/4] i [1/3], [3/2] i [3], [5/4] i [5/3], [5/3] i [5/2], [6/2] i [6].<br />

Rys. A1. Perspektywiczna fotografia całego krateru Tapanui. [5]-1; [5/2]-1; [5/3]-A1;<br />

Rys. A2. Wschodnie obrzeże krateru Tapanui. [5/2]-2; [5/3]-A2; [1/2]-O34; [1/3]-P4; [1w] K4;<br />

Rys. C1. Dwa zdjęcia lotnicze krateru Tapanui. [5]-2; [5/2]-3; [5/3]-C1;<br />

Rys. C2. Kształt i wewnętrzna topografia krateru Tapanui. [5]-4; [5/2]-4; [5/3]-C2;<br />

Rys. C3. Trzy podstawowe odmiany eksplozji kraterujących. [5]-5; [5/2]-5; [5/3]-C3;<br />

Rys. C4. Kratery parabolicznye z eksplozji podziemnych. [5]-6,7; [5/2]-6; [5/3]-C4;<br />

Rys. C5. Złożone kratery tarczowe z eksplozji naziemnych. [5]-8; [5/2]-7; [5/3]-C5;<br />

Rys. C6. Podobieństwo Tapanui i Tunguskiej. [5]-9; [5/2]-8; [5/3]-C6; [1/2]-O35; [1/3]-P5;<br />

Rys. C7. Zniszczenia Nowej Zelandii od eksplozji Tapanui. [5]-3; [5/2]-9; [5/3]-C7;<br />

Rys. C8. Puszcza rodzima Nowej Zelandii około 1840 r. [5]-10; [5/2]-10; [5/3]-C8;<br />

Rys. C9. Drzewa powalone eksplozją Tapanui. [5]-11; [5/2]-11; [5/3]-C9;<br />

Rys.C10. Tornado nad kraterem Tapanui. [5]-12; [5/2]-12; [5/3]-C10;<br />

Rys.C11. Deficyt mikroelementów na Wyspie Południowej. [5]-13; [5/2]-13; [5/3]-C11;<br />

Rys.C12. Pokłady złota na Wyspie Nowej Zelandii. [5]-16; [5/2]-14; [5/3]-C12;<br />

Rys.C13. Przykłady kamieni ceramicznych. [5]-14; [5/2]-15; [5/3]-C13;<br />

Rys.C14. Namagnesowany odłamek z krateru Tapanui. [5]-27; [5/2]-16; [5/3]-C14;<br />

Rys.C15. Samorodek namagnesowanego ”izotopu złota”. [5p/4]-C15;<br />

Rys. D1. Księżyc widoczny naraz w Anglii i w Nowej Zelandii. [5/2]-17; [5/3]-D1;<br />

Rys. F1. Cygarokształtny stos siedmiu magnokraftów (i <strong>UFO</strong>) typu K6.


Rys. Z1. Edukacyjny szlak zwiedzania krateru Tapanui [5/2]-37; [5/3]-Z1;<br />

5<br />

Uwagi:<br />

(1) Zanim niniejsza wersja tej monografii została wystawiona w internecie, spora<br />

liczba omawianych w niej tematów była już wcześniej prezentowana w internecie na<br />

totaliztycznych stronach - po ich przykłady patrz strony o nazwach ”ufo_proof_pl.htm”,<br />

”explain_pl.htm”, ”evolution_pl.htm”, czy ”soul_proof_pl.htm”. Tamte totaliztyczne strony<br />

ciągle powinny byc dostępne i do dzisiaj. Dlatego podczas omawiania tematów które są<br />

również dyskutowane na stronach internetowych totalizmu, przy niektórych z owych<br />

tematów podane również zostały nazwy stron internetowych na jakich dany temat jest<br />

także omawiany. Jeśli więc czytelnik zechce, może z owym tematem dodatkowo zapoznać<br />

się z internetu. Aby znaleźć internetowe a<strong>dr</strong>esy danych stron, wystarczy w jakiejś<br />

wyszukiwarce, np. w www.google.com , wpisać za słowo kluczowe nazwę strony której się<br />

szuka. Przykładowo, aby znaleźć stronę o nazwie ”dipolar_gravity_pl.htm”, wystarczy w<br />

wyszukiwarce www.google.com wpisać słowo kluczowe ”dipolar_gravity_pl.htm” (tyle że<br />

bez cudzysłowiów).<br />

(2) Niniejsza monografia [5/4] oryginalnie opublikowana była w 1997 roku - jak to<br />

wyjaśnia punkt #27 z jej po<strong>dr</strong>ozdziału O1. Do 2001 roku udostępniana ona była w<br />

papierowej formie poprzez rozsyłanie pocztą jej egzemplarzy. Od 2001 roku jest ona<br />

upowszechniana gratisowo w internecie - początkowo w formatach DOC i WP5 oferujących<br />

oddzielnie tekst i oddzielnie ilustracje. Dopiero w maju 2009 roku monografia ta<br />

przetłumaczona została na format PDF zaś ilustracje zostały włączone do jej tekstu. Aby<br />

zmniejszyć jej objętość do rozmiarów akceptowalnych przez internetowe serwery, wydatnie<br />

skrócone w niej musiały wówczas zostać dwa rozdziały które w pierwszym jej<br />

sformułowaniu opisywały bardzo dokładnie magnokrafty i wehikuły <strong>UFO</strong>. Pozwalenia na<br />

wydatne skrócenie owych dwóch rozdziałów dostarczyła świadomość, że dokładne opisy<br />

magnokraftów są już upowszechniane gratisowo w internecie w tomie 3 monografii [1/4],<br />

zaś równie dokładne opisy wehikułów <strong>UFO</strong> są nieodpłatnie upowszechniane w internecie w<br />

tomie 13 monografii [1/4]. Tam też zainteresowani czytelnicy mogą je znaleźć. Nie ma więc<br />

potrzeby aby opisy te były również włączone do treści niniejszej monografii [5p/4].


Rozdział A.<br />

A-1<br />

<strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong><br />

LEGENDARNA <strong>EKSPLOZJA</strong> Z NOWEJ ZELANDII<br />

Motto tego rozdziału: "Legendy to prawdziwe zdarzenia przekazane nam w zaszyfrowanej<br />

formie."<br />

W warownej wiosce maoryskiej {obecnie przekształconej w małe miasteczko},<br />

później nazwanej "Mataura", wszystko zaczynało się jak w typowy poranek zimowy<br />

ówczesnego roku (<strong>1178</strong>). Wioska ta zlokalizowana była głęboko na południu Wyspy<br />

Południowej Nowej Zelandii. Położona na szczycie lokalnego wzgórza panowała ona nad<br />

okolicą, z góry patrząc na parującą w porannym słońcu sawannę upstrzoną koronami<br />

majestatycznych <strong>dr</strong>zew lokalnie nazywanych "totara" jaka rozciągała się od horyzontu po<br />

horyzont. Maoryscy wojownicy na straży w wieżyczkach obserwacyjnych słyszeli<br />

dochodzące z tej sawanny głośne nawoływania żerujących super-ptaków "Moa" oraz<br />

odgłosy głuchych stąpań wzbudzane przez te olbrzymy wielkości dzisiejszej żyrafy. Ludzie<br />

właśnie ukończyli poranny posiłek i rozglądali się za ocienionym miejscem do odpoczynku<br />

aby uniknąć palących promieni słonecznych. Duszne sub-tropikalne powietrze było wciąż<br />

chłodne, aczkolwiek jego temperatura szybko rosła. Niespodziewanie, wojownicy na straży<br />

dostrzegli ten z lekka nachylony ku południu, prawie pionowy, cygaro-kształtny obiekt o<br />

pokarbowanych bokach wyglądających jak róg łowionych przez nich niektórych stworzeń<br />

morskich (patrz rysunek F1). Szybował on bezszelestnie po zachodniej stronie nieba, jarząc<br />

się intensywnie. Wartownicy zakrzyknęli ostrzeżenie "mata-ura", "mata-ura". W starożytnym<br />

języku maoryskim okrzyk ten był odpowiednikiem dla dzisiejszego zawołania "<strong>UFO</strong>", "<strong>UFO</strong>".<br />

Dla upamiętnienia po wsze czasy tragicznych wydarzeń jakie za chwilę miały nastąpić, owa<br />

maleńka maoryska miejscowość nazwana później została "Mataura" właśnie od owego<br />

okrzyku wartowników. Wszyscy zerwali się aby popatrzeć. Oglądane od spodu cygaro<br />

miało kształt poziomo karbowanej kolumny lub rogu o dyskoidalnej podstawie jarzącej się<br />

silnym białym światłem jak tarcza Księżyca w pełni (patrz rysunek F1). Cygaro zatrzymało<br />

się dokładnie ponad warowną osadą, śledzone z nabożną uwagą przez wszystkich jej<br />

mieszkańców zaalarmowanych okrzykami wartowników. Było tak ogromne że jego cień<br />

sięgał daleko poza granicami palisady. Po dłuższym nieruchomym zawisie cygaro ruszyło<br />

na wschód w kierunku następnej osady, w pobliżu miejsca zlokalizowania jakiej wyrosło<br />

później miasteczko nazywane Tapanui. Jego lot śledziły rzesze Maorysów. Osiągnęło ono<br />

wzgórze które obecnie nazywane jest "Puke-ruau" {w języku maoryskim "puke-ruau"<br />

znaczy "wzgórze-które-wstrząsnęło-światem"}, na czubku jakiego owa następna osada była<br />

zlokalizowana. Po chwilowym zawisie nad ową osadą Puke-ruau, od górnego końca cygara<br />

próbował odłączyć się pojedynczy statek. Coś jednak nie wyszło z manewrem rozłączania,<br />

bo nagle z cygara buchnął oślepiający błysk. Dla znacznej liczby Maorysów błysk ten był<br />

ostatnim widzianym obrazem, bowiem jego żar w ułamku sekundy spopielił ich ciała. Ci<br />

nieliczni którzy przez przypadek stali osłonięci przed jego niszczącą mocą zaczęli<br />

przeżywać istny koniec świata. Ziemia zakołysała się pod uderzeniami około siedmiu serii<br />

potężnych eksplozji. Powietrze zgęstniało od żaru prawie uniemożliwiającego oddychanie.<br />

Wszystko dookoła buchnęło płomieniami. Garstka ciągle jeszcze żywych Maorysów z<br />

paniką rzuciła się do pobliskiej rzeki, jednakże do wody dotarło już zaledwie kilku z nich. Ci<br />

nieliczni którzy przeżyli szerzącą się zagładę z trwogą opowiadali później swoim następcom<br />

jeżące włosy opowieści o oceanie płomieni jaki rozciągał się od horyzontu po horyzont i<br />

ogarniał wszystko dookoła, o huraganie jaki zdzierał powierzchnię gleby i jak brzytwą zgalał


A-2<br />

pnie ogromnych <strong>dr</strong>zew totara tuż przy korzeniach, o ognistej grzybiastej chmurze jaka paliła<br />

ich skórę, o gorącym pyle rozsadzającym płuca, o rozpalonych do czerwoności kamieniach<br />

wielkości budynków jakie z gwizdem nadlatywały gdzieś z nieba, o ogromnych falach<br />

wzburzonego oceanu wdzierających się głęboko w ląd, oraz o wielu latach niespotykanego<br />

zimna, ulew, powodzi, głodu, chorób, śmierci i rozkładu jakie nadciągnęły potem.<br />

W Nowej Zelandii do obecnych czasów przetrwał niezwykły monument owych<br />

przerażających wydarzeń. Jest nim nazwa małego miasteczka "Mataura", która jest<br />

starożytnym odpowiednikiem dla dzisiejszego terminu "<strong>UFO</strong>". Stąd Mataura jest<br />

prawdopodobnie jedynym miastem na świecie jakiego nazwa posiada tak <strong>dr</strong>amatyczne<br />

pochodzenie, tak niezwykłą historię i tak niekonwencjonalne znaczenie.<br />

Opowieści podobne do opisanej powyżej do dzisiaj powtarzane są przez potomków<br />

byłych wojowników maoryskich z wioski Mataura. Autorowi opowiedział ją Mr Allan<br />

CHITTOCK (Waikoikoi, 5 R.D. Gore, New Zealand). Są one jedynie niewielkim przykładem<br />

ogromnego bogactwa maoryskiej tradycji mówionej dotyczącej tzw. "Nga Ahi o Tamaatea",<br />

t.j. legendarnych ogni ogromnego pożaru jakie w nowozelandzkim piśmiennictwie znane są<br />

lepiej pod ich angielską nazwą "The Fires of Tamaatea" (t.j. "Ogni Tamaatea"). Do dzisiaj<br />

przetrwały one poprzez przekazywanie z ojca na syna przez nowozelandzkich tubylców<br />

zwanych Maorysami (po angielsku "Maori"). Głównym bohaterem wszystkich tych legend<br />

jest mityczny wódz "Tamaatea", przez niektóre plemiona zwany też "Tamau". Jeśli jego<br />

nazwisko rozbić na maoryskie słowa "Ta-ma-Atea", wówczas daje się je tłumaczyć jako<br />

"potężny-z-przestrzeni-kosmicznej". Natomiast po jego rozbiciu na słowa "Tama-Atea"<br />

oznacza ono "Syn-Kosmosu" lub "Syn-Wszechświata" (t.j. słowo "Tama" oznacza "syn" -<br />

córkę można opisać słowami "Tama-Hine", zaś słowo "Atea" używane jest w kilku różnych<br />

znaczeniach, m.in. obejmujących "kosmos", "wszechświat", "przestrzeń kosmiczną" i "niebo<br />

w sensie kosmosu" - z wyłączeniem jednak znaczenia "nieboskłon" dla określenia którego<br />

Maorysi użyliby odmiennego słowa "rangi"). Tama-Atea pochodził z gwiazd, przybywał na<br />

Ziemię na swoim dyskoidalnym statku kosmicznym zwanym "Mata-ura" lub "Mata-aho" (co<br />

dosłownie znaczy "tarcza lub oblicze promienistego światła" i jest maoryskim<br />

odpowiednikiem dla dzisiejszego terminu "<strong>UFO</strong>"), posiadał moce magiczne, łatwo wpadał w<br />

gniew, zaś rozgniewany był w stanie spalić całą Ziemię powodziami ognia, pochylić<br />

kontynenty, wybić całe gatunki zwierząt (np. ptaka Moa), itp. Informacja przewijająca się<br />

jako główny motyw wszystkich tych legend o "Ogniach Tamaatea" podaje, że ogromny<br />

wehikuł "synów kosmosu" dowodzony przez Tamaatea eksplodował w dawnych czasach<br />

nad Nową Zelandią, rozsiewając pożary, śmierć i zagładę dotykające wszystko co żyło na<br />

terenie tego kraju. Eksplozja spowodowała też pochylenie Ziemi i sprowadziła zimny klimat<br />

do Nowej Zelandii. Pierwszą z tych legend autor usłyszał wkrótce po objęciu w 1983 roku<br />

posady wykładowcy na Politechnice w Invercargill. Jej przytoczony poniżej opis nie jest<br />

dosłownym powtórzeniem najpierw poznanej treści tej pierwszej legendy, a powstał przez<br />

złożenie razem kilku różnych jej wersji usłyszanych przez autora.<br />

"Niedaleko Invercargill znajduje się wyspa obecnie zwana Wyspą Stewarta {po<br />

angielsku: Stewart Island}. W czasach Mata-ura wyspa ta zwała się "Te-Puka-o te-waka-o-<br />

Maui". {W maoryskiej mitologii o Ogniach Tamaatea zwrot "w czasach Mata-ura" lub "w<br />

czasach Mata-acho" reprezentuje odpowiednik naszego zwrotu "w bardzo dawnych<br />

czasach", zaś używany jest dla określenia czasów gdy "synowie-kosmosu" przybywający<br />

na Ziemię w swoich świetlistych statkach "Mata-ura" byli dosyć częstymi gośćmi<br />

kontaktującymi się z ludźmi na stopie niemal codziennej. Po maorysku nazwa "Te-Puka-ote-waka-o-Maui"<br />

oznacza "kamień kotwiczny z canoe Maui" i nawiązuje ona do kształtu<br />

Wyspy Południowej Nowej Zelandii wyglądającej jak łódź. Wyspa Stewarta zlokalizowana w<br />

pobliżu czoła Wyspy Południowej wygląda jak kamień kotwiczny dla tej łodzi. Z kolei „Maui”<br />

to mitologiczny olbrzym opisany dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, który żył w Nowej Zelandii<br />

w czasch wyłaniania się wysp tego kraju spod przykrywającego je poprzednio morza i<br />

lodowca - patrz rozdział K, stąd w legendach łączony jest on z wieloma faktami<br />

przyporządkowanymi narodzinom i kształtowaniu się tych wysp. W tym miejscu warto


A-3<br />

również wspomnieć, że przed <strong>1178</strong> rokiem nie istniała na świecie mapa która oddawałaby<br />

dokładnie kształt jakiegokolwiek lądu, a także że Maorysi wogóle nie posiadali map.<br />

Interesującym jest więc skąd znali oni tak dokładnie wygląd swoich wysp, jako że przy<br />

braku map niemalże jedynym innym sposobem wizualnego poznania kształtu Nowej<br />

Zelandii byłoby oglądnięcie tego kraju z orbity okołoziemskiej.} Na wyspie "Te-Puka-o tewaka-o-Maui"<br />

żyła wtedy piękna Maoryska. Jej uroda była tak olśniewająca, że "synowiekosmosu"<br />

którzy mieszkali na gwiazdach i stąd widzieli wszystko co się znajduje na Ziemi,<br />

nie mogli oderwać od niej oczu. Ich dowódca, wszechpotężny Tamau, zapałał wielką<br />

miłością do tej kobiety i zaczął regularnie prześladować ją w swoim promienistym statku<br />

"Mata-ura". Jak to jednak zwykle w życiu bywa, i tym razem coś stanęło na przeszkodzie<br />

jego bezkarności. Tą przeszkodą był mąż pięknej Maoryski, który przewidując kolejne<br />

przybycie synów-kosmosu, zabrał swą żonę na Wyspę Południową i ukrył ją w pieczarze.<br />

Gdy dowódca statku dowiedział się o uprowadzeniu swej wybranki, wpadł we wściekłość i<br />

zarządził pościg. Jego statek poszybował aż do osady Mataura, ale nie znalazł tam<br />

poszukiwanych. Gdy w dalszym pościgu dotarł on do wzgórza Pukeruau, wtedy zrozumiał<br />

że jego poszukiwania są daremne. Wściekłość z przegranej i żądza rewanżu były tak<br />

ogromne, że dowódca statku wybuchł rządzą zemsty, rozpalając niebo magicznymi<br />

płomieniami śmierci i zniszczenia. Wybuch jego gniewu był tak wszechmocny, że nie tylko<br />

spalił on licznych Maorysów i zabił wszystkie ptaki Moa, ale także pochylił on Ziemię<br />

zmuszając morza do wystąpienia z brzegów oraz sprowadzając zimno na Nową Zelandię.<br />

Dla upamiętnienia tego wybuchu wyspa "Te-Puka-o te-waka-o-Maui" (t.j. dzisiejsza Wyspa<br />

Stewarta) nazwana została "Te Ura-a-Te Raki-Tamau" co można tłumaczyć jako "Niebo<br />

rozpalone przez Tamau". Później owa nieco przydługawa nazwa została skrócona do<br />

"Rakiura" ("raki-ura" po maorysku znaczy "płonące-niebo")."<br />

Obecnie używaną nazwę "Stewart Island" (t.j. Wyspa Stewarta) "Rakiura" otrzymała<br />

od białych osadników przybyłych do Nowej Zelandii w ubiegłym wieku. Oczywiście<br />

upowszechnianie się nowego nazewnictwa oznaczało też stopniowe zapominanie legend<br />

maoryskich wyjaśniających stare nazwy.<br />

Legendy o Ogniach Tamaatea są bardzo pięknym i romantycznym fragmentem<br />

nowozelandzkiego folkloru. Niestety zanikają one szybko wraz z wymieraniem ostatnich<br />

starszych ludzi którzy je jeszcze pamiętają. Dla ich utrwalenia i stąd dla zabezpieczenia<br />

przed zaprzepaszczeniem pięknej spuścizny kulturowej tego kraju, autor od dłuższego już<br />

czasu (aczkolwiek jak dotychczas bezskutecznie) postuluje podjęcie w odnośnych<br />

miejscowościach Nowej Zelandii akcji "Artyści szlakiem eksplodującego <strong>UFO</strong>". Zgodnie z tą<br />

akcją we wszystkich miejscowościach związanych legendami z eksplozją <strong>UFO</strong> koło<br />

Tapanui, np. w Rakiura, Mataura, Pukeruau, Tapanui, Waikaka, itp., artyści formowaliby i<br />

gromadziliby zbiory dzieł sztuki tematycznie ilustrujących związek danego miejsca z<br />

eksplozją <strong>UFO</strong>. Przykładowo w Rakiura zbudowany mógłby zostać pomnik przedstawiający<br />

dynamizm i psychologię pary małżeńskiej uciekającej przed <strong>UFO</strong>, w Mataura - rodzaj<br />

realistycznej rzeźby w pełnej skali pokazującej wygląd wehikułu <strong>UFO</strong> od którego nazwa<br />

tego miasteczka się wywodzi, w Pukeruau - rzeźba przedstawiająca któreś ze światowych<br />

następstw eksplozji <strong>UFO</strong> (potop, ruch lądów, spalenie osad ogniem wybuchu, itp.), w<br />

Tapanui cygaro wehikułów <strong>UFO</strong> i <strong>dr</strong>amatyzm zachowania ich załogi w momencie eksplozji,<br />

zaś w Waikaka rzeźba przedstawiająca obraz palącej grozy, panicznej ucieczki, oraz<br />

termicznej śmierci i zniszczenia jakie eksplozja ta posiała dookoła. Na dodatek do<br />

powyższego, w każdym z tych miejsc utworzone mogłoby zostać niewielkie muzeum z<br />

tematycznymi dziełami sztuki, eksponatami poeksplozyjnymi, oraz opisami legend<br />

odnoszących się do owej eksplozji. Zrealizowanie takiego szlaku posiadałoby wiele<br />

korzystnych następstw. Przykładowo powodowałoby to wzrost zainteresowania turystów w<br />

tych miejscowościach, stymulowałoby wzbudzanie zainteresowania miejscowych ludzi w<br />

przeszłości swego regionu, ułatwiałoby miejscowej młodzieży znalezienie własnej<br />

tożsamości i ukierunkowanie swego działania na twórcze tory, zezwalałoby na<br />

organizowanie różnych imprez podążających owym "szlakiem eksplodującego <strong>UFO</strong>",


A-4<br />

dostarczałoby slogan tematyczny do podejmowania późniejszych akcji, stanowiłoby motyw<br />

inspiracyjny dla wysiłków artystycznych, stwarzałoby uzasadnienie dla promocji i<br />

finansowania dzieł sztuki, itp.<br />

Cechą prawie wszystkich legend o Ogniach Tamaatea jest, że opisują one to samo<br />

przerażające zdarzenie tyle że oglądane oczami coraz to innych obserwatorów. Zbiegiem<br />

okoliczności, w chwili usłyszenia pierwszej z tych legend, autor właśnie pracował nad teorią<br />

statku kosmicznego napędzanego polem magnetycznym a zwanego przez niego<br />

"magnokraft" - patrz rysunek F1. (Statek ów stanowi ziemski odpowiednik <strong>UFO</strong>, co zostanie<br />

wyjaśnione w rozdziałąch F i G.) Jedna z części teorii autora opisuje atrybuty miejsc gdzie<br />

takie magnokrafto-podobne wehikuły eksplodują (patrz po<strong>dr</strong>ozdział F1). Stwierdza ona że z<br />

uwagi na unikalną budowę i zasadę działania tych wehikułów, ewentualne miejsca ich<br />

eksplozji muszą się odznaczać kilkunastoma bardzo charakterystycznymi cechami które<br />

powinny umożliwić ich szybką identyfikację. Dla przykładu obszar zniszczenia musi w nich<br />

przyjmować kształt charakterystycznego "motyla" - patrz rysunek C6, którego główna oś<br />

musi przebiegać wzdłuż południka magnetycznego. W chwili rozpoczęcia swych badań<br />

autor wiedział o istnieniu tylko jednego miejsca eksplozji takich wehikułów, t.j. o Tunguskiej<br />

w Centralnej Syberii, gdzie cygaro złożone z trzech <strong>UFO</strong> typu K6 eksplodowało 30 czerwca<br />

1908 roku (po szczegóły patrz rozdział J). Stąd zasłyszana legenda o Rakiura niezwykle go<br />

zainteresowała, bowiem mogła ona oznaczać że Nowa Zelandia jest także miejscem<br />

wybuchu takich wehikułów. Natychmiast więc po jej usłyszeniu rozpoczął on usilne<br />

poszukiwania centrum tego wybuchu. Z uwagi na niedokładność i wieloznaczność<br />

wskazówek zawartych w legendach maoryskich, poszukiwania te przyniosły rezultaty<br />

dopiero w 1987 roku, kiedy to dzięki aktywnej pomocy miejscowych przyjaciół autor zdołał<br />

umiejscowić ogromny eliptyczny krater o wymiarach około 900x600x130 metrów,<br />

zlokalizowany niedaleko miasteczka Tapanui w Prowincji Otago Nowej Zelandii - patrz<br />

rysunki A1 i A2. Z uwagi na bliskość do owego miasteczka, został on nazwany "kraterem<br />

Tapanui".<br />

Wokół krateru Tapanui lokalne nazwy maoryskie przyjmują wymowne znaczenie. Po<br />

przetłumaczeniu, nazwy te dostarczają fascynującego opisu potężnej eksplozji zgodnej z<br />

treścią legend maoryskich o Ogniach Tamaatea (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C3). W uzupełnieniu do<br />

tych nazw których znaczenie zostało już objaśnione poprzednio, przytoczmy tu kilka innych<br />

ich przykładów: HAKATARAMEA (Ha-ka-tara-mea = ogień rozpalony oddechem statku<br />

kosmicznego), HOKANUI (Hau-ka-nui = podmuch strzelających płomieni), OMARAMA (Omarama<br />

= odpadnięty z tarczy Księżyca), OTARAIA (O-tara-ia = opadły róg rozszczepiony<br />

na części), POMAHAKA (Po-maha-ka = noc wielu strzelających płomieni), <strong>TAPANUI</strong> (Tapa-nui<br />

= ogromna eksplozja), TOKANUI (To-ka-nui = ogromny opadający ogień),<br />

WAIKOIKOI (Wahi-koikoi = obszar ogniem utwardzonych dzid), WAIKAKA (Wai-kaka =<br />

obszar czerwony z gorąca), WAIPAHI (Wahi-pa-ahi = obszar eksplodującego ognia).<br />

Sam krater Tapanui jest też niezwykły. Cechuje się on różnorodnymi atrybutami,<br />

jakie wszystkie sugerują jego pochodzenie z potężnej eksplozji magnetycznej. Wymieńmy<br />

tutaj kilka z tych atrybutów. Jego kształt stanowi lustrzane powtórzenie strefy powalonych<br />

<strong>dr</strong>zew z Tunguskiej na Syberii (rysunek C6). Oś główna krateru pokrywa się z<br />

prawdopodobnym przebiegiem lokalnego południka magnetycznego w <strong>1178</strong> roku.<br />

Wszystko w jego obrębie jest turbulentnie namagnesowane. Oprócz pola magnetycznego<br />

występuje w nim też (nieznane poprzednio nauce) pole "telekinetyczne". Coś w nim w<br />

sposób przypadkowy (niepowtarzalny) płata figle na urządzeniach technicznych,<br />

zatrzymując silniki samochodów i traktorów, zakłócając działanie kamer telewizyjnych i<br />

aparatów fotograficznych, wariując różdżki i wahadełka radiestetów, itp. W glebie i<br />

kamieniach tego krateru zamrożone są zakłócenia przestrzeni czasowej indukujące<br />

przeżycia paranormalne u medytujących w nim osób, wzmacniające (amplifikujące) ich<br />

myśli, wypełniające ich skryte życzenia, wnoszące szczęście i sukces do ich następnych<br />

działań, itp. Dno krateru zaścielone jest warstwą zwęglonych odłamków <strong>dr</strong>zewnych chociaż<br />

pierwsi osadnicy nie zastali w jego pobliżu żadnych lasów. Wewnętrzna topografia krateru


A-5<br />

sugeruje jego pochodzenie ze serii około siedmiu wybuchów. Czarna gleba na jego<br />

wschodnim brzegu pokryta jest warstwą piasku krzemowego oryginalnie zdeponowanego<br />

na dnie krateru (aby ów piasek mógł zalec na tej glebie niezbędnym było jego<br />

rozbryźgnięcie pod górę zbocza). Naokoło walają się nadtopione głazy ceramiczne (lokalnie<br />

nazywane "kamieniami porcelanowymi" - po angielsku "china stones"), czasami nawet<br />

posiadające dym i sadzę wtopione w ich powierzchnię.<br />

Błysk eksplozji koło Tapanui okazał się tak potężny, że jego odblask od tarczy<br />

Księżyca zaobserwowany został aż w Anglii przez grupę mnichów z kate<strong>dr</strong>y w Kanterbury<br />

(Canterbury). Historyczny zapis ich obserwacji, dokonany przez brata Gerwazego -<br />

kronikarza kate<strong>dr</strong>y Kanterbury, datowany jest wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> roku (w Nowej<br />

Zelandii był wówczas poranek 19 czerwca) - patrz po<strong>dr</strong>ozdział D1.1. Około 810 lat później<br />

zapis ów umożliwił autorowi wyznaczenie dokładnej daty a nawet godziny kiedy eksplozja<br />

ta miała miejsce.<br />

Po zlokalizowaniu krateru, dalsze badania doznały gwałtownego przyspieszenia.<br />

Wspomagany przez lokalnego lekarza - także zafascynowanego niezwykłością krateru,<br />

autor szybko identyfikuje i dokumentuje wstępny zestaw dowodów materialnych jakie<br />

umożliwiły mu potwierdzenie postawionej przez siebie hipotezy, że ta katastroficzna<br />

formacja ziemna powstała w efekcie wybuchu statku kosmicznego napędzanego „komorami<br />

oscylacyjnymi” (t.j. urządzeniami do produkcji niezwykle silnego pola magnetycznego -<br />

patrz rozdział F). Hipotezę tą, wraz z potwierdzającym ją materiałem dowodowym autor<br />

publikuje w swojej pierwszej monografii naukowej [1A] na temat eksplozji Tapanui jaka<br />

posiadała następujące dane bibliograficzne: <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, "Tapanui Cataclysm - an<br />

explanation for the mysterious explosion in Otago, New Zealand, <strong>1178</strong> A.D." (Dunedin, New<br />

Zealand, 1989, ISBN 0-9597698-7-0, a private edition by the author, 39 pages and 27<br />

illustrations). Monografia ta posiadała też swoją wersję polskojęzyczną [2A], opublikowaną<br />

pod tytułem: "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik eksplozji<br />

tunguskiej" (Dunedin, Nowa Zelandia, październik 1989, ISBN 9597698-8-9, 44 stron i 30<br />

ilustracji). Po uzyskaniu potwierdzenia dla swej hipotezy, autor podejmuje wieloletnie i już<br />

bardzo systematyczne badania krateru Tapanui, których jednym z dalekosiężnych efektów<br />

było napisanie niniejszej monografii. Historia tych badań, a także podsumowanie<br />

najważniejszych ich wyników, zaprezentowane zostały w oddzielnym po<strong>dr</strong>ozdziale O1.<br />

Większość zgromadzonych w czasie tych badań dowodów szczegółowo przedyskutowana<br />

została w rozdziale C niniejszej monografii. Prawie każdy z nich, nawet gdyby rozpatrzyć go<br />

bez powiązania z innymi podobnymi dowodami, powinien wystarczać dla udokumentowania<br />

że jakiś rodzaj potężnej eksplozji musiał mieć miejsce w Nowej Zelandii w <strong>1178</strong> roku.<br />

Oczywiście jeśli ktoś dokonuje tak istotnego odkrycia naukowego jak znalezienie,<br />

wyjaśnienie, i udokumentowanie miejsca wystąpienia ponad 70 megatonowej eksplozji,<br />

która m.in. spowodowała obrócenie skorupy Ziemi, nie powinien się dziwić, że za odkrycie<br />

owo zostanie sowicie nagrodzony. Faktycznie też, po upowszechnieniu informacji na temat<br />

eksplozji Tapanui autor otrzymał i swoją nagrodę. Było nią ... poddanie go serii<br />

administracyjnych wymuszeń aby natychmiast porzucił badania krateru Tapanui, które<br />

posunęły się aż do aktu usunięcia go z uczelni. Jednocześnie zwykła w przypadkach<br />

pojawiania się nowych idei konstruktywna dyskusja bazująca na badaniach, faktach, i<br />

logice, przez ka<strong>dr</strong>ę akademicką Uniwersytetu Otago na jakim autor wówczas pracował<br />

zastąpiona została prześladowaniami i zaprzeczeniami bazującymi na władzy, autorytecie,<br />

prestiżu, i emocjach. Najważniejsza konfrontacja autora z przeciwnymi jego badaniom<br />

administratorami Uniwersytetu Otago nastąpiła wkrótce po opublikowaniu pierwszej<br />

monografii [1A] na temat eksplozji Tapanui. Patrząc teraz z perspektywy czasu na<br />

doświadczenia tamtych lat, z ubolewaniem musi on przyznać, iż został wtedy skarcony i<br />

przywołany do porządku jak mały chłopczyk który wyciągnął z ukrycia na widok publiczny<br />

jakąś wysoce ambarasującą prawdę. Jak niestety jest to częste w życiu, w przypadku takiej<br />

nieuzgodnionej akcji chłopczyka, surowy rodzic zwykle najpierw solidnie go prał (karał) w<br />

domu, potem zaś poza domem starał się jakoś pomniejszyć, zbyć, wyperswadować, i


A-6<br />

zlekceważyć znaczenie prawdy którą inni nie powinni byli poznać. Po ukazaniu się<br />

monografii [1A] władze administracyjne uczelni autora, a także i niektórzy jego koledzy,<br />

postąpili w dokładnie taki sposób. W obrębie uczelni dali mu bowiem solidną nauczkę, zaś<br />

poza uczelnią zaczęli rozprzestrzeniać różne nie oparte na badaniach stwierdzenia które<br />

starały się unieważnić wszystko to co autor odkrył. Zupełnie zignorowali też przy tym<br />

obowiązek przeegzaminowania materiału faktologicznego na podstawie którego autor<br />

sformułował swoje odkrycia i teorie.<br />

Dla naukowej ścisłości podsumujmy tu najpierw reakcję wewnątrz-uczelnianą jaką<br />

sprowokowało ukazanie się pierwszej monografii [1A] prezentującej materiał dowodzący że<br />

w <strong>1178</strong> roku w Nowej Zelandii eksplodował statek kosmiczny (<strong>UFO</strong>) jakiejś pozaziemskiej<br />

cywilizacji. W obrębie uczelni autor najpierw poddany został różnym atakom, naciskom<br />

administracyjnym, prześladowaniom, i represjom nie mającym nic wspólnego z<br />

konstruktywną dyskusją na temat zgromadzonych przez niego faktów. Pełny raport z<br />

potraktowania jakie wówczas otrzymał wymagałby napisania oddzielnej monografii.<br />

Niemniej dla ilustracji przytoczmy tu kilka przykładów. Niektórzy profesorowie pospieszyli<br />

go poinformować (w poufnych rozmowach w cztery oczy), że jego badania przynoszą<br />

niesławę uczelni i stąd muszą być natychmiast zaprzestane zaś ich wyniki zdementowane<br />

jako pomyłka lub żart. Specjalna komórka rozpoczęła śledztwo starające się wykazać, że<br />

wykłady autora nie są na wymaganym poziomie. Pomimo, iż według uzyskanej wówczas<br />

opinii samych studentów autor należał do grupy 10% najlepszych wykładowców na uczelni,<br />

z raportu tej komórki powtórzonego mu z nieukrywaną satysfakcją przez jego profesora i<br />

przełożonego wynikało, że jego wykłady aż roją się od uchybień (raport ten nie próbował<br />

nawet porównywać jego wykładów z czyimikolwiek innymi, tak że nie wyznaczając bazy<br />

odniesienia mógł on sobie pozwolić na dowolne opinie i osądzenia). Obiecane uprzednio<br />

dofinansowanie wyjazdu na zagraniczną konferencję naukową, na którą autor zgłosił<br />

referat, zostało cofnięte. Nie pomogło tu tłumaczenie, że referat ten tematycznie nie był<br />

wówczas związany z badaniami Tapanui (dotyczył on siłowni telekinetycznych - patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział K4 monografii [1/4]), oraz że organizatorzy konferencji dokonali analizy<br />

naukowej wartości jego treści zanim zaakceptowali go i włączyli do programu obrad.<br />

Bezpośredni przełożony profesor, zaczął publicznie i ostentacyjnie doradzać autorowi aby<br />

powrócił do Polski. Kilku zawodowych kolegów zaczęło też wtedy unikać autora (nic<br />

dziwnego że przysłowie podaje "prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie").<br />

Szczególnie pamiętny był przypadek rozmownego i początkowo przyjaznego wykładowcy z<br />

Anglii, który pracował w tym samym fakultecie i zwykł godzinami opowiadać mu o swoich<br />

przygodach i życiu. Po ukazaniu się [1A] wykładowca ten zaczął traktować autora jakby<br />

owa publikacja stanowiła dla niego osobistą obrazę - t.j. całkowicie zaprzestał wszelkich<br />

rozmów zaś w przypadku spotkania nie odpowiadał na poz<strong>dr</strong>owienia i patrzył w przeciwną<br />

stronę. Inne osoby występujące wówczas aktywnie przeciwko autorowi również czyniły to<br />

ostentacyjnie. Ciekawe też, że wszystkie one zajmowały kluczowe pozycje na uczelni, co<br />

wyglądało jakby wykazywanie przez nie dezaprobaty wynikało z ich zrozumienia<br />

obowiązków administratora nauki (dopiero później autor odkrył że wynikało to z celowego<br />

manipulowania umysłami administratorów nauki - patrz po<strong>dr</strong>ozdział O1 niniejszej monografii<br />

oraz rozdział V monografii [1/4]).<br />

Na szczęście w sensie ilościowym jedynie niewielka grupa ale bardzo wpływowych<br />

osób zareagowała tak jak to opisano powyżej. Ponadto, przed opublikowaniem badań<br />

Tapanui, osoby te nie manifestowały ani takich zachowań, ani nawet oznak czy zapowiedzi<br />

iż kiedykolwiek mogą zacząć się tak zachowywać. Ich reakcje były więc następstwem<br />

poruszenia zakazanej tematyki badań. Stąd jako takie byłyby możliwe do uniknięcia gdyby<br />

autor był gotów do poświęcenia swoich ideałów w zamian za spokojne życie.<br />

Po kilku miesiącach narastających nacisków, aby autor zdementował swoje odkrycie<br />

Tapanui i unieważnił monografię [1A], oraz wobec jego uporu aby nie poddać się tym<br />

naciskom, od profesorów Uniwersytetu Otago zaczęły dochodzić do niego pomruki, że<br />

zostanie formalnie wydalony z uczelni. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, autor


A-7<br />

poprosił o audiencję u profesora odpowiedzialnego za sprawy personelu akademickiego. W<br />

wyznaczonym dniu, uzbrojony w listy pochwalne od grup studenckich i innych<br />

wykładowców, jakie dokumentowały uznanie jakim autor się cieszył wśród słuchaczy<br />

swoich wykładów, zjawił się w jego wygodnym i doskonale umeblowanym gabinecie.<br />

Nienagannie ubrany profesor powitał go jowialnie, pokazując w szerokim uśmiechu dwa<br />

rzędy doskonale wypielęgnowanych zębów. Siadając na eleganckim fotelu autor pomyślał<br />

"ten profesor nie splamiłby się uganianiem w butach gumowych i splamionych krowim<br />

łajnem spodniach po błotnistych pastwiskach za dowodami eksplozji <strong>UFO</strong>, nie ryzykowałby<br />

też dla zdobycia tych dowodów zostania zaatakowanym przez byka czy nadziania swych<br />

intymnych organów na <strong>dr</strong>uty kolczaste ogrodzeń pastwisk". Rozmowa była przyjacielska,<br />

niemal serdeczna - jak to zwykle ma miejsce podczas spotkań z ugrzecznionymi<br />

administratorami w Nowej Zelandii. <strong>Prof</strong>esor wyraził zrozumienie dla zastrzeżeń autora, że<br />

atmosfera potępienia stworzona na uczelni wokół jego odkrycia stanowi naruszenie prawa<br />

do wolności badań naukowych, oraz wyglądał jakby podzielał zatroskanie autora co<br />

powiedziałyby dzieci i wnukowie nie tylko dzisiejszych pracownikow Uniwersytetu Otago,<br />

ale wszystkich Nowozelandczyków, gdyby kiedyś odkrycie Tapanui doczekało się uznania<br />

podczas gdy "nagrodą" dla odkrywcy było wyrzucenie go z uczeni. Zdawał się też podzielać<br />

opinię, że usunięcie autora z pracy byłoby niepotrzebnym zamykaniem wyjść, bowiem w<br />

przypadku gdyby sprawy zaszły aż tak daleko, że faktycznie dokonane zostało formalne<br />

wydalenie z uczelni zaś potem odkrycie Tapanui okazało się jednak posiadać meryt, wtedy<br />

obrotu spraw nie dałoby się już tak łatwo naprawić jak to było z Rutherford'em, np. poprzez<br />

nadanie autorowi tytułu "Barona Tapanui". Przed zakończeniem rozmowy, na wyrażone<br />

przez autora obawy, że profesorowie Otago przygotowują duży stos ofiarny w stylu<br />

inkwizycji na którym wprawdzie zamierzają spalić tylko autora, jednak faktycznie to spalą<br />

"wolność badań naukowych", odpowiedział uspokajająco "proszę się nie martwić, wszystkie<br />

decyzje dotyczące personelu akademickiego muszą uzyskać moje zatwierdzenie, zaś ja nie<br />

będę tym który podpali pod tobą stos."<br />

Słowa swego też dotrzymał. Formalności bowiem "wylania" autora z uczelni<br />

przeprowadzone zostały nie przez niego, a przez naczelnego administratora zwanego<br />

"Registrar" (t.j. jakby odpowiednika dla naszego Rektora tyle że specjalizującego się w<br />

administrowaniu uczelni). Samo wylanie odbyło się znowu niezwykle grzecznie i<br />

przyjacielsko. Registrar poinformował zwięźle, że administracja Uniwersytetu Otago uważa<br />

iż swoimi publikacjami o rzekomej eksplozji <strong>UFO</strong> nad Tapanui autor przynosi ujmę uczelni i<br />

w związku z tym nie jest możliwe aby pozostawał on dłużej jako jej wykładowca. Jednak<br />

uczelnia rozumie trudną sytuację w jakiej autor by się znalazł w przypadku jego formalnego<br />

wydalenia z pracy. W związku z tym proponuje aby to autor złożył swoją rezygnację, w<br />

zamian za co dla kompensaty otrzyma jednoroczny "sabbatical leave" zaś legalny termin<br />

opuszczenia uczelni ustali się cały rok później. Gdyby jednak zdecydował się nie<br />

zaakceptować tej propozycji, administracja nie będzie miała innego wyjścia niż formalnie go<br />

usunąć z grona wykładowców tej uczelni. Ponieważ była to jedna z tych "propozycji nie do<br />

o<strong>dr</strong>zucenia", autor nie miał innego wyjścia jak się zgodzić. Szczególnie iż liczył, że w<br />

przypadku złożenia samemu rezygnacji być może ma jeszcze jakąś szansę znalezienie w<br />

Nowej Zelandii innej pracy (w tym względzie jednak się przeliczył, przeoczył bowiem fakt że<br />

każdy potencjalny pracodawca kontaktował będzie Uniwersytet Otago przed podjęciem<br />

ostatecznej decyzji). W taki więc sposób "nagrodą" jaką autor otrzymał za odkrycie Tapanui<br />

i bezinteresowne dokonanie wszystkich badań opisanych w niniejszej monografii było, iż<br />

usunięto go z uczelni. Natomiast etykieta "badacz <strong>UFO</strong>" jaką wówczas mu przyszyto<br />

uniemożliwiała (aż do 25 stycznia 1999 roku) znalezienie w Nowej Zelandii jakiejkolwiek<br />

innej pracy zgodnej z jego kwalifikacjami i doświadczeniem, pomimo że w kraju tym<br />

oficjalnie się narzeka na brak wysoko-kwalifikowanych nauczycieli. W dwa lata po owym<br />

usunięciu z Uniwersytetu Otago, po wyczerpaniu się całych zasobów nadziei na znalezienie<br />

pracy, po doświadczeniu piekła pozostawania bezrobotnym, oraz po niezliczonym<br />

zadawaniu sobie pytań "czy upieranie się przy <strong>UFO</strong>/prawdzie warte było tego


A-8<br />

wszystkiego?" i "dlaczego tak właśnie musiało się stać?", autor zmuszony został do<br />

opuszczenia Nowej Zelandii i rozpoczęcia swojej tułaczki po świecie za chlebem.<br />

Nawyk profesorów Uniwersytetu Otago w Dunedin aby wydalać ze swej uczelni<br />

każdego kto myśli inaczej od nich samych oczywiście nie uzewnętrznił się jedynie wobec<br />

autora niniejszej monografii. Przykładowo w czwartek, 15 sierpnia 1996 roku, uniwersytet<br />

ten wydał dwuletni zakaz wejścia na jego teren (tzw. "trespass notice") Jim'owi Anderton -<br />

szefowi wówczas opozycyjnej partii politycznej "Alliance". "Przewinieniem" tego polityka<br />

było, że ośmielił się wygłosić na terenie uczelni przemówienie jakie odbiegało od poglądów<br />

politycznych jej kierownictwa admistracyjnego - patrz artykuł [3A] "Student protest peaceful<br />

and legitimate - Turner" opublikowany w gazecie Otago Daily Times, wydanie z dnia 17<br />

August 1996, strona 4.<br />

Raportując teraz zewnętrzną reakcję niektórych przełożonych i kolegów autora na<br />

ukazanie się monografii [1A], to niemal wszelkie próby podjęcia naukowej dyskusji na temat<br />

zromadzonych w tej publikacji dowodów spełzły na niczym. Przykładowo pomimo, że autor<br />

zaproponował wszystkim wydziałom Uniwersytetu Otago zorganizowanie seminariów na<br />

których przedstawi i otwarcie przedyskutuje zgromadzone przez siebie fakty, tylko Wydział<br />

Botaniki wyraził zgodę na to seminarium, zaś udział w nim wzięli niemal wyłącznie studenci<br />

plus kilku najmłodszych pracowników naukowych. Stanowisko zajęte przez sporą część<br />

naukowców nowozelandzkich nastawione było na zbycie, zlekceważenie, i unieważnienie w<br />

oczach społeczeństwa wyników badań autora, poprzez uparte twierdzenie że: krater<br />

Tapanui jest jedynie dużym obsuwiskiem ziemi, wszelkie dowody materialne potężnej<br />

eksplozji obecne w jego pobliżu są tylko szeregiem "przypadkowych zbiegów okoliczności",<br />

wewnętrzna koherencja przyczynowo-skutkowa poszczególnych dowodów jest też<br />

przypadkowa, zgodność dat materiału dowodowego wynika z niedoskonałości obecnych<br />

metod datowania, zapisy historyczne i zmiany klimatyczne są bez związku z Tapanui,<br />

wymowne znaczenia nazw maoryskich są zapewne błędami w ich tłumaczeniu, zaś legendy<br />

o ogniach Tamaatea są tylko przejawem wybujałej wyobraźni tubylczych (w podtekście:<br />

niecywilizowanych) Maorysów. Jest to raczej dziwne stanowisko, bowiem powszechnie<br />

zauważalne na Wyspie Południowej ślady eksplozji w Tapanui są już tak dobrze<br />

udokumentowane, że ich nieustanne dementowanie nie może przeciągać się w<br />

nieskończoność i pewnego dnia muszą one zostać zaakceptowane i zbadane. Z <strong>dr</strong>ugiej<br />

jednak strony wielu badaczy nowozelandzkich w chwili obecnej zdaje się nie być jeszcze<br />

filozoficznie gotowymi do zaakceptowania materiału dowodowego zgromadzonego przez<br />

autora (patrz też rozdziały C i M niniejszej monografii, oraz po<strong>dr</strong>ozdział VB5.2.1 monografii<br />

[1/4]). Jego zaakceptowanie byłoby bowiem równoznaczne z formalnym przyznaniem, że<br />

wehikuły <strong>UFO</strong> faktycznie eksplodowały nad Nową Zelandią - dla wielu z nich wydaje się to<br />

nie do przyjęcia.<br />

Wytłumianie i ignorowanie badań Tapanui praktycznie też nigdy się nie zakończyło.<br />

Od ukazania się w 1989 roku pierwszej monografii [1A] o eksplozji Tapanui, aż do czasu<br />

pierwszego publikowania niniejszej monografii (a więc przez ponad 10 lat), nie pojawił się<br />

bowiem nawet jeden naukowiec nowozelandzki który konstruktywnie przedyskutowałby<br />

prezentowane tu teorie, zbijając, obalając lub potwierdzając metodami akademickimi (t.j. w<br />

oparciu o badania lub alternatywne wyjaśnienia) zgromadzone dotychczas fakty i logiczne<br />

dedukcje. Cała opozycja przeciw tej teorii jak dotychczas sprowadza się wyłącznie do<br />

działania w sferze administracyjnej (t.j. zakazów, represji, i wyciszania) oraz w sferze<br />

autorytetu (t.j. dementowania stwierdzeń teorii z pozycji "ponieważ my posiadamy<br />

wszystkie te tytuły, stąd my wiemy najlepiej", jednak bez przytoczenia jakichkolwiek<br />

wyników badań naukowych na jakich dementowanie to by się opierało). Autor patrzy więc z<br />

zaciekawieniem w przyszłość starając się dociec czy obecną sytuację przegrana-przegrana<br />

(t.j. przegrana dla badań Tapanui oraz przegrana dla ludzi którzy je wytłumili) uda się<br />

kiedyś obrócić w sytuację wygrana-wygrana.<br />

Największym paradoksem owej niezwykłej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui jest, że na<br />

przekór jej upartego ignorowania oraz zaprzeczania przez gro nowozelandzkich


A-9<br />

naukowców i większość społeczeństwa, praktycznie niemal wszystko w tym kraju stanowi<br />

albo jej efekt, albo też nosi ślady jej następstw. Aby nie być tu gołosłownym przytoczmy<br />

kilka przykładów wpływu tej eksplozji na dzisiejszy kształt Nowej Zelandii. Zgodnie z<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałem C10 napowierzchniowe pokłady złota w Centralnym Otago, które w<br />

ubiegłym wieku wywołały tam gorączkę złota i dostarczyły historycznych podwalin dla<br />

miast, <strong>dr</strong>óg i ekonomii tego kraju, wywodzą się właśnie z eksplozji Tapanui. Zgodnie z<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałem D3, eksplozja ta zdefiniowała obecny klimat Nowej Zelandii. Zgodnie z<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałem C5 jest ona źródłem historycznego braku za<strong>dr</strong>zewienia środka Wyspy<br />

Południowej. Zgodnie z po<strong>dr</strong>ozdziałem C8.2 jest ona odpowiedzialna za z<strong>dr</strong>owie fizyczne,<br />

wzrost i wagę rodzimych Nowozelandczyków, jak również za niezwykle szybki porost ich<br />

lasów oraz wydajność ich produkcji rolnej (patrz też punkt #D1 w rozdziale H). Zgodnie z<br />

tym samym po<strong>dr</strong>ozdziałem C8.2 jest ona też odpowiedzialna za charakter narodowy<br />

Nowozelandczyków, np. m.in. za ich zwiększoną sensytywność uczuciową, poczucie dobra<br />

i prawości, oddanie dla ochrony środowiska, nietolerancję dla wszelkich przejawów<br />

okrucieństwa (np. wobec zwierząt), a - jak to wskazuje po<strong>dr</strong>ozdział C8.3 - prawdopodobnie<br />

również i za ich szczególny konserwatyzm (patrz też rozdział M oraz po<strong>dr</strong>ozdział D4) który<br />

uniemożliwia im zaakceptowanie faktu wystąpienia tejże eksplozji w ich kraju, itp. W końcu<br />

zgodnie z innymi po<strong>dr</strong>ozdziałami tego opracowania, eksplozja ta ponosi zapewne<br />

odpowiedzialność za takie zjawiska jak: nagłe wyginięcie w tym kraju super-ptaka Moa<br />

(po<strong>dr</strong>ozdział C7), pojawienie się niektórych niezwykłych okazów fauny i flory - przykładowo<br />

jaszczura Tuatara (po<strong>dr</strong>ozdział C7.3 i punkt #E1 w rozdziale H), pochodzenie popalonych<br />

kłód <strong>dr</strong>zewnych porozrzucanych po obszarze tego kraju (po<strong>dr</strong>ozdział C6), kamienie<br />

ceramiczne (po<strong>dr</strong>ozdział C11), znacznie bardziej nasilone niż w innych krajach<br />

prześladowanie Nowej Zelandii przez <strong>UFO</strong> (#C6 w rozdziale H), szczególną wrażliwość<br />

rodzimych Nowozelandczyków na zjawiska paranormalne (po<strong>dr</strong>ozdział C8.2 i punkt #E2 w<br />

rozdziale H), oraz wiele innych. Ponadto, jak to zostanie wykazane w po<strong>dr</strong>ozdziałach K1 i<br />

C7.2 niniejszej monografii, nawet sam fakt wyłonienia się Nowej Zelandii z okrywającego ją<br />

jeszcze około 12 do 13.5 tysięcy lat temu lodowca Nowozelandczycy zawdzięczają<br />

zapewne podobnej eksplozji <strong>UFO</strong>, tyle że zaistniałej gdzieś koło Europy. Owa europejska<br />

eksplozja <strong>UFO</strong> sprzed 12 tysięcy lat najprawdopodobniej ukształtowała też dzisiejszą faunę<br />

i florę Nowej Zelandii (po<strong>dr</strong>ozdział C7.1, K1, C8.2), mutowała jej ogromne ptaki (np. Moa,<br />

Kiwi, czy Kakapo) i rośliny (np. <strong>dr</strong>zewiastą trawę i tussock), jest odpowiedzialna za wyrost<br />

gigantów żyjących tam niemal do czasów historycznych (po<strong>dr</strong>ozdział C7.2), zadecydowała<br />

o nocnej aktywności i zwyczajach wielu miejscowych gatunków - np. ptaka Kiwi<br />

(po<strong>dr</strong>ozdział C7.1), przerwała stałe połączenie pomostem lodowym pomiędzy Nową<br />

Zelandią i Patagonią w Ameryce Południowej (po<strong>dr</strong>ozdziały C7.2, C7.1 i K1) oraz okresowe<br />

połączenie po lodzie pomiędzy Nową Zelandią i Australią lub Tasmanią, oraz wiele innych.<br />

Odwlekanie się czasu oficjalnego uznania faktu zaistnienia eksplozji Tapanui<br />

okazuje się fatalne z punktu widzenia przetrwania dowodów materialnych tej katastrofy. W<br />

sierpniu (August) 1996 roku, a więc w około dziewięć lat po swym "odkryciu" krateru<br />

Tapanui, autor ponownie przybył do Nowej Zelandii aby podjąć kolejną (znowu<br />

bezskuteczną) próbę znalezienia pracy w tym kraju. Wykorzystał więc tą okazję aby<br />

dokonać przeglądu odkrytego przez siebie wcześniej materiału dowodowego na zaistnienie<br />

eksplozji Tapanui. Ku ogromnego szokowi odkrył on, że od czasu swoich pierwszych badań<br />

Tapanui jakieś dziewięć lat wcześniej, zniszczeniu lub całkowitemu usunięciu uległo około<br />

50% tego materiału. Dowody na zaistnienie eksplozji Tapanui topnieją więc w<br />

zastraszającym tempie (zapewne z powodów dokładniej wyjaśnionych w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

VB5.1.1 monografii [1/4]). Najwydatniejszemu zniszczeniu ulegają kłody <strong>dr</strong>zew totara<br />

powalonych w efekcie eksplozji Tapanui, których twarde i czerwone <strong>dr</strong>ewno używane jest<br />

dla różnorodnych celów, m.in. wytaczania naczyń <strong>dr</strong>ewnianych, wykonywania rzeźb, jako<br />

słupki ogrodzeń pastwisk, itp. Dużemu spustoszeniu uległa też liczba kamieni<br />

ceramicznych, które zbierane są z pól i używane jako naturalne rzeźby, jako materiał na<br />

mury i ogrodzenia, jako talizmany przynoszące szczęście (patrz punkt #E2 w rozdziale H),


A-10<br />

oraz jako pamiątki z odwiedzenia terenu Tapanui. Sam krater Tapanui w latach 1994/5<br />

doznał całkowitej transformacji. Jego właściciel użył buldożerów dla splanowania jego<br />

wnętrza. W rezultacie obecnie dno krateru jest niemal płaskie, zaś istniejące wcześniej<br />

krawędzie kraterów uformowanych wewnątrz kraterów (patrz rysunek C2) zostały<br />

wyrównane. Zdjęcia i filmy wideo jakie autor zdołał wykonać w pierwszej fazie swoich<br />

badań są więc obecnie jedyną dokumentacją prawdziwego i oryginalnego wyglądu krateru<br />

Tapanui. Jeśli wkrótce nie podjęte zostaną jakieś kroki zapobiegające, z poprzedniego<br />

bogactwa materiału dokumentującego tą niezwykle znamienną eksplozję dla przyszłych<br />

pokoleń nie przetrwa niemal nic.<br />

Ignorowanie istnienia eksplozji koło Tapanui jest dużą stratą nie tylko dla Nowej<br />

Zelandii ale i dla całej naszej planety. Po pierwsze Nowa Zelandia pozbywa się w ten<br />

sposób jednej z najważniejszych swoich atrakcji turystycznych, zlokalizowanej w łatwo<br />

dostępnym obszarze, którą z przyjemnością obejrzałby prawie każdy odwiedzający ten kraj.<br />

Po <strong>dr</strong>ugie naukowcy nowozelandzcy przez swoje ignorowanie podstawowej przyczyny dla<br />

wielu zagadek ich kraju blokują dla reszty świata otworzenie i wyjaśnienie tych zagadek,<br />

zamrażając w ten sposób postęp naszej wiedzy w wielu nowatorskich kierunkach których<br />

istnienie badania Tapanui stopniowo uświadamiają. Po trzecie, jak dotychczas badaniami w<br />

terenie potwierdzone zostało istnienie, oraz zidentyfikowane dokładne miejsce wystąpienia,<br />

dla tylko dwóch takich eksplozji następujących już w czasach historycznych (Tapanui i<br />

tunguska). Każde z tych miejsc eksplozji powinno więc być badane a nie ignorowane. Po<br />

czwarte krater ten stanowi naturalne laboratorium w którym można obserwować różnorodne<br />

skutki długoterminowe eksplozji wehikułu czasu ze wszystkimi jego konsekwencjami<br />

magnetycznymi, telekinetycznymi, telepatycznymi, i paranormalnymi (np. mutacje<br />

genetyczne, przyspieszenie wzrostu, wpływ na psychikę, indukowanie zjawisk<br />

paranormalnych, zafalowania przestrzeni czasowej, itp.). Po piąte moc magnetyczna<br />

eksplozji w Tapanui, przekraczająca 70 megaton TNT, podobna do tej jaka może też zostać<br />

wyzwolona podczas "lokalnej" wojny nuklearnej lub kontynuacji dotychczasowych prób z<br />

bronią ją<strong>dr</strong>ową, nie tylko że trwale pochyliła skorupę naszej planety, ale także<br />

najprawdopodobniej sprowadziła na Ziemię szereg innych następstw, dotychczas<br />

nieuświadamianych przez naszą naukę, np. okres średniowiecza (patrz po<strong>dr</strong>ozdział D4).<br />

Stąd też eksplozja w Tapanui mogłaby zostać wykorzystana dla praktycznego<br />

przestudiowania i politycznej ilustracji całokształtu dewastacyjnych skutków użycia<br />

jakiejkolwiek broni ją<strong>dr</strong>owej. Największa jednak strata, a jednocześnie groźba dla całej<br />

planety, jaką wnosi ignorowanie zaistnienia eksplozji koło Tapanui, wynika z możliwości iż<br />

następna podobna eksplozja <strong>UFO</strong> zaistniała ponad gęsto zaludnionym obszarem (np.<br />

stolicą) jakiegoś mocarstwa nuklearnego może przypadkowo zainicjować światową wojnę<br />

termoją<strong>dr</strong>ową, a w konsekwencji spowodować całkowite zniszczenie życia na naszej<br />

planecie. Więcej danych na ten złowróżebny temat przytoczono w punkcie #3 rozdziału L.


A-11<br />

Rys. A1. Fotografia krateru Tapanui pokazująca jego ogólny wygląd i wewnętrzną konfigurację. Została ona<br />

wykonana dnia 1 listopada 1987 roku przez Alister'a Raymond z Invercargill. Fotograf znajdował się przy<br />

wejściu do <strong>dr</strong>ogi znanej "McPhail Road", która łączy Waikoikoi z Pukeruau, w prostej linii będąc oddalony od<br />

krateru o około 5 kilometrów w kierunku zachodnim. Stąd, zgodnie z legendami Maorysów, miejsce<br />

wykonania tej fotografii leży dokładnie pod trajektorią <strong>UFO</strong> którego eksplozja uformowała Tapanui krater.<br />

Ogromna sosna o charakterystycznym wyglądzie, widoczna tuż za kraterem na szczycie wzgórza Pukeruau,<br />

ukazuje jego wymiary (sosna ta stanowi szczegół rozpoznawczy wzgórza Pukeruau i krateru Tapanui).<br />

Powyższe zdjęcie uwidacznia że krater Tapanui posiada cechy świadczące o jego eksplozyjnym<br />

pochodzeniu. Dla przykładu krater powstały przez upadek dużego meteorytu otoczony byłby wyraźnie<br />

widocznym wyniesionym kołnierzem (pokazanym na rysunku C4) jakiego tutaj jednak nie widać, natomiast<br />

osuwisko ziemi musiałoby cechować się bilansem pomiędzy objętością gruntu usuniętego z krateru oraz<br />

objętością ziemi usypanej bezpośrednio pod nim - w przypadku jednakże krateru Tapanui ziemia usunięta z<br />

niego po prostu zniknęła. Około 70 milionów metrów sześciennych gruntu musiało zostać usuniętych aby<br />

wytworzyć ten ogromny krater. Zgodnie z hipotezą autora ziemia ta została sprasowana i stopiona w formę<br />

"kamieni ceramicznych" które następnie rozrzucone zostały po obszarze Nowej Zelandii. Fotografia pokazana<br />

na następnym rysunku wykonana została z punktu położonego na lewym końcu powyższego krateru.<br />

Krater Tapanui jest miejscem niezwykłym. Cechuje się on szeregiem atrybutów, jakie sugerują jego<br />

pochodzenie z potężnej eksplozji magnetycznej. Wymieńmy tu kilka z nich. Kształt tego krateru stanowi<br />

lustrzane odbicie strefy powalonych <strong>dr</strong>zew z Tunguskiej na Syberii (rysunek C6). Jego oś główna pokrywa się<br />

z prawdopodobnym przebiegiem południka magnetycznego w <strong>1178</strong> roku. Wszystko w jego obrębie jest<br />

turbulentnie namagnesowane. Oprócz pola magnetycznego występuje w nim też jakieś nieznane pole<br />

"telekinetyczne" które w sposób przypadkowy (niepowtarzalny) płata figle na urządzeniach technicznych,<br />

zatrzymując silniki samochodów i traktorów, zakłócając działanie kamer telewizyjnych i aparatów<br />

fotograficznych, wariując różdżki i wahadełka radiestetów, itp. Obserwowane w nim jest tajemnicze zjawisko,<br />

w postaci małych, idealnie okrągłych kul białego (jakby jarzeniowego) światła, jakie pojawiają się w ciemności,<br />

świecą intensywnie, i latają w "inteligentny" sposób. Krater stanowi też centrum różnorodnych anomalii<br />

pogodowych, np. tornad, nagłych mgieł, naelektryzowanych wiatrów, wyładowań kurtynowych. Jego dno<br />

zaścielone jest warstwą zwęglonych odłamków <strong>dr</strong>zewnych chociaż pierwsi osadnicy nie zastali w jego pobliżu<br />

żadnych lasów. Wewnętrzna topografia krateru sugeruje jego pochodzenie z serii około siedmiu wybuchów.<br />

Wschodni brzeg pokryty jest warstwą piasku krzemowego pochodzącego z dna krateru (aby piasek ten mógł<br />

się tam osadzić niezbędnym było jego rozbryźgnięcie pod górę zbocza). W jego pobliżu odkryte kiedyś<br />

zostało (obecnie już wyzbierane) "złote runo". Naokoło ciągle walają się nadtopione głazy ceramiczne<br />

(lokalnie nazywane "kamieniami porcelanowymi", po angielsku "china stones" - patrz rysunek C13) czasami z<br />

dymem i sadzą wtopionymi w ich powierzchnię.


A-12<br />

Rys. A2. Wschodnie obrzeże krateru Tapanui sfotografowane z jego południowej krawędzi.<br />

Obrzeże to widoczne jest jako zakrzywione zbocze rozprzestrzeniające się z lewej strony<br />

niniejszej fotografii. Owo wschodnie zbocze reprezentuje najbardziej spektakularną część<br />

omawianego krateru, jako że zachodni brzeg skierowany jest w dół zbocza i wznosi się<br />

zaledwie kilka metrów ponad linią wzgórza Pukeruau. Ogromna sosna widoczna w środku<br />

niniejszego zdjęcia doskonale ilustruje maksymalną głębokość krateru sięgającą około 130<br />

metrów. Inna, bardziej odległa sosna, widoczna na szczycie wzgórza Pukeruau, może<br />

stanowić znak orientacyjny dla osób zwiedzających krater (ten charakterystyczny znak<br />

widoczny jest także na zdjęciu z rysunku A1). Na powyższej fotografii dają się wyróżnić<br />

zarysy wewnętrznych kraterów uformowanych przez eksplozję poszczególnych statków.<br />

Pokazany tu potężny eliptyczny krater, o wymiarach 900x600x130 metrów,<br />

uformowany został 19 czerwca <strong>1178</strong> roku w zachodniej części Prowincji Otago Nowej<br />

Zelandii. Materiał dowodowy obecny w jego okolicach świadczy że krater ten powstał w<br />

wyniku przyziemnej eksplozji łańcuchowej (przebiegającej od góry ku dołowi) około siedmiu<br />

<strong>UFO</strong> typu K6 sprzęgniętych razem w cygaro-kształtną konfigurację latającą (pokazaną na<br />

rysunku F1) i wyzwalających ponad 70 megaton energii magnetycznej. Krater koło Tapanui<br />

jest <strong>dr</strong>ugim dotychczas zidentyfikowanym miejscem (obok eksplozji tunguskiej w Centralnej<br />

Syberii), w którym eksplodowały wehikuły <strong>UFO</strong>. Krater ten zawiera bardzo podobne rodzaje<br />

materiału dowodowego jakie znalezione zostały także w tunguskiej (t.j. wyłożone i popalone<br />

<strong>dr</strong>zewa, namagnetyzowana gleba i skały, niezwykłe minerały takie jak trinitite i kamienie<br />

ceramiczne, itp.). Zarówno opis samego krateru Tapanui, jak i hipoteza o jego pochodzeniu<br />

od eksplozji pozaziemskiego statku, po raz pierwszy zaprezentowane zostały w<br />

monografiach autora. Stąd można przyjąć, że autor jest "odkrywcą" tego krateru. Pierwsze<br />

przedstawienie czytelnikom w Polsce materiału dowodowego znalezionego w pobliżu<br />

krateru Tapanui, a także wyników badań tego miejsca eksplozji <strong>UFO</strong>, nastąpiło za<br />

pośrednictwem monografii zatytułowanej: "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. -<br />

nowozelandzki odpowiednik eksplozji tunguskiej" (Dunedin, Nowa Zelandia, październik<br />

1989, ISBN 9597698-8-9, 44 stron i 30 ilustracji).


Rozdział B:<br />

B-13<br />

KTO I DLACZEGO SYMULUJE <strong>UFO</strong>nautów, <strong>UFO</strong>, EKSPLOZJE <strong>UFO</strong>, ITP.<br />

Jeśli dokładnie przeanalizować materiał dowodowy zgromadzony w niniejszej<br />

monografii, wówczas się okazuje że konklusywnie potwierdza on eksplozję wehikułów <strong>UFO</strong><br />

ponad Tapanui - a ściślej potwierdza eksplozję najbardziej zaawansowanej generacji <strong>UFO</strong><br />

zwanej ”wehikułami czasu” lub ”wehikułami <strong>UFO</strong> trzeciej generacji”. Wszakże cały materiał<br />

dowodowy zaprezentowany w rozdziale C tej monografii, potem zaś podsumowany w<br />

rozdziale H, jednoznacznie dokumentuje że ponad kraterem Tapanui eksplodowały właśnie<br />

wehikuły czasu. Dlatego cała treść tej monografii sprowadza się do udokumentowania<br />

istnienia koło Tapanui różnorodnych dowodów na eksplozję <strong>UFO</strong> trzeciej generacji (tzw.<br />

”wehikułu czasu”), oraz do interpretacji tych dowodów. Słusznym więc pytaniem natury<br />

filozoficznej do którego zadania monografia ta każdego inspiruje, to ”kto” oraz ”dlaczego”<br />

”spowodował” lub ”zasymulował” koło Tapanui ową eksplozję zaawansowanych wehikułów<br />

<strong>UFO</strong>. Na pytanie to raz już odpowiedziałem w tomie 6 mojej monografii [8/2] zatytułowanej<br />

”Totalizm”, a także na licznych totaliztycznych stronach internetowych, przykładowo na<br />

stronach o nazwach ”evolution_pl.htm”, ”evil_pl.htm”, czy ”soul_proof_pl.htm”. Jednakże dla<br />

konsystencji prezentacji ową odpowiedź podsumuję w wielkim skrócie również w niniejszym<br />

rozdziale. Ponieważ jednak w poniższym skrótowym podsumowaniu zmuszony byłem<br />

pominąć sporo dedukcji i materiału dowodowego które zaprezentowane zostały w tamtych<br />

innych opracowaniach, jeśli czytelnika NIE przekonuje to co podsumowałem poniżej<br />

wówczas proponuję aby przeglądnął również opracowania wskazywane dwa zdania<br />

powyżej.<br />

Jeśli dokładnie prześledzi się historię badań <strong>UFO</strong> w naszej cywilizacji, wówczas<br />

staje się oczywistym, że <strong>UFO</strong> otoczone są jakąś niemal nadprzyrodzoną tajemniczością.<br />

Coś więc na temat badań <strong>UFO</strong> jest NIE tak. Z jednej strony istnieje bowiem materiał<br />

dowodowy pozwalający sformułować formalne dowody naukowe zaprezentowane w<br />

rozdziale P2 z tomu 13 monografii [1/4]. Przykładowo, materiał ten pozwala formalnie<br />

udowodnić, że wehikuły <strong>UFO</strong> faktycznie istnieją. Potwierdza on też, że wehikuły <strong>UFO</strong><br />

konsystentnie manifestują swoją obecność na naszej planecie, oraz że zasady działania<br />

używane przez wehikuły <strong>UFO</strong> są racjonalne i technicznie realizowalne. Dowodzi on także,<br />

że zjawiska formowane przez napęd wehikułów <strong>UFO</strong>, są konsystentne z już nam znanymi<br />

prawami fizyki i że mogą one być urzeczywistnione technicznie w ludzkich wehikułach. Z<br />

<strong>dr</strong>ugiej zaś strony ten sam materiał dowodowy dotyczący <strong>UFO</strong> okazuje się być ogromnie<br />

ilusywny i niemal ”inteligentnie” wymyka się on ludzkim badaniom. Przykładowo, zdjęcia<br />

<strong>UFO</strong> są niemal zawsze niewyraźne, obserwacje <strong>UFO</strong> w ogromnej większości są<br />

dokonywane przez pojedyńczych świadków którym potem nikt nie wierzy, fizykalne ślady<br />

działalności <strong>UFO</strong> na Ziemi są zawsze przez kogoś tajemniczo gubione lub niszczone, itd.,<br />

itp. W rezultacie, na przekór że indywidualni naukowcy badają <strong>UFO</strong> już od dnia 24 czerwca<br />

1947 roku - kiedy to niejaki Kenneth Arnold dokonał pierwszej po 2-giej wojnie światowej<br />

obserwacji formacji dziewięciu dyskoidalnych <strong>UFO</strong>, jak narazie ciągle NIE ma na świecie<br />

rządowych programów badań tych niezwykłych wehikułów. Po ponad 60 latach dobrze<br />

udokumentowanych ”manifestacji <strong>UFO</strong>” spora proporcja społeczeństwa, oraz praktycznie<br />

cała oficjalna nauka ludzka, nadal NIE wierzy że <strong>UFO</strong> wogóle istnieją. Co więcej, oficjalna<br />

nauka rozwinęła w sobie jakąś nieracjonalną histerię i psychozę która automatycznie<br />

neguje wszystko co dotyczy <strong>UFO</strong>.<br />

Jak to stanie się jasnym dla czytelnika po przeczytaniu po<strong>dr</strong>ozdziału O1 niniejszej<br />

monografii (opisującego historię moich badań eksplozji Tapanui), owa niemal<br />

nadprzyrodzona tajemnica, psychoza i niejednoznaczność otaczające badania <strong>UFO</strong>, w


B-14<br />

1989 roku zainspirowały we mnie podejrzenie, że ”dysponenci wehikułów <strong>UFO</strong> sekretnie<br />

okupują Ziemię”. Faktycznie na owo podejrzenie naprowadziły mnie racjonalnie<br />

niewytłumaczalne i ogromnie dziwne prześladowania których doświadczyłem zaraz po tym<br />

jak w 1989 roku opublikowałem pierwsze wydanie niniejszej monografii. Tylko bowiem teza<br />

że to ”źli <strong>UFO</strong>nauci sekretnie okupują naszą planetę” wyjaśniała owe tajemnicze i przykre<br />

dla mnie zdarzenia które wówczas zaczęły mnie systematycznie gnębić. Dziwnym trafem,<br />

po wysunięciu owej tezy i jej zaprezentowaniu w aż kilku moich monografiach (włączając w<br />

to monografie [1/4] i [5/4]), owa teza została jakby celowo przez kogoś we mnie umacniana<br />

za pośrednictwem sporej liczby ogromnie tajemniczych zdarzeń jakie wówczas<br />

doświadczałem na niemal codziennej bazie. Ponadto rodzaje zdarzeń na Ziemi którym<br />

towarzyszyły ”manifestacje <strong>UFO</strong>” utwierdzały mnie w przekonaniu, że owi dysponenci<br />

wehikułów <strong>UFO</strong> muszą być zdegenerowani moralnie i wręcz ”szatańscy”. (Jako przykłady<br />

takich ”szatańskich” zdarzeń, w których obiektywnie udokumentowano udział <strong>UFO</strong>, rozważ<br />

odparowanie <strong>dr</strong>apaczy chmur WTC w Nowym Jorku w dniu 11 września 2001 roku -<br />

opisane w monografii [1/4] i na totaliztycznej stronie ”wtc_pl.htm”, tsunami z Oceanu<br />

Indyjskiego z dnia 26 grudnia 2004 roku - opisane na stronie ”day26_pl.htm”, czy eksplozję<br />

Tapanui z dnia 18 czerwca <strong>1178</strong> roku - udokumentowaną w niniejszej monografii [5/4] oraz<br />

na stronie ”tapanui_pl.htm”.)<br />

W owym wierzeniu że ”szatańscy <strong>UFO</strong>nauci sekretnie okupują Ziemię” ktoś mnie<br />

celowo i systematycznie utwierdzał aż do około połowy 2007 roku. Podtrzymywane ono<br />

było we mnie przez całą masę zdarzeń dla jakich jednym fizykalnym wytłumaczeniem było<br />

właśnie, że są one indukowane zaawansowanymi urządzeniami technicznymi owych<br />

dysponentów wehikułów <strong>UFO</strong>. Sporo z owych zdarzeń opisałem dokładniej w monografii<br />

[1/4]. Dopiero w 2007 roku dotarło do mnie, że wszelkie ”szatańskie działania” owych<br />

rzekomych <strong>UFO</strong>nautów są realizowane w tak zmyślny sposób, aby precyzyjnie służyły one<br />

interesom Boga. Dopiero też wówczas zacząłem rozumieć że niezależnie od <strong>UFO</strong>nautów,<br />

istnieje i działa na Ziemi także jeszcze jedna potężna moc, która dla istotnych powodów też<br />

jest w stanie stwarzać wszystkie owe tajemnicze ”manifestacje <strong>UFO</strong>” z jakimi ludzkość<br />

nieustannie jest konfrontowana. Tą inna mocą jest Bóg. Na dodatek, łatwo daje się<br />

wydedukować, że Bóg posiada dziesiątki istotnych powodów aby ”symulować” istnienie i<br />

działalność <strong>UFO</strong>. Przykładowo, za pośrednictwem zasymulowanych przez siebie wehikułów<br />

<strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nautów Bóg jest w stanie inspirować badania i poszukiwania twórcze ludzi,<br />

może On poddawać ludzi i ludzkość najróżniejszym próbom, testom i egzaminom, ma<br />

wygodnego ”kozła ofiarnego” na którego może potem zrzucać winę za wszelkie działania<br />

których nie chce autoryzować osobiście, itd., itp. Na podstawie więc dokładnej analizy<br />

faktów na temat <strong>UFO</strong>, począwszy od 2007 roku zacząłem rozumieć, że wszystko to co<br />

ludzie nazywają ”manifestacjami <strong>UFO</strong>”, faktycznie reprezentuje ”tymczasowe symulacje<br />

realizowane przez samego Boga” - po szczegóły patrz punkt #33 w po<strong>dr</strong>ozdziale O1 tej<br />

monografii. Innymi słowy, w 2007 roku moje badania ujawniły, że w podobny sposób jak<br />

Bóg trwale stworzył planety, zwierzęta i ludzi, ten sam Bóg czasami tymczasowo tworzy<br />

wehikuły <strong>UFO</strong>, oraz tymczasowo tworzy <strong>UFO</strong>nautów jakoby przylatujących na Ziemię w<br />

owych wehikułach <strong>UFO</strong>. Po tym jednak jak owe wehikuły <strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci w tajemniczych<br />

okolicznościach zostaną już zademonstrowani jakimś wybranym ludziom, Bóg eliminuje je z<br />

trwałego istnienia. To dlatego wolno nam twierdzić, że ”<strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci są<br />

tymczasowymi symulacjami Boga”. Oczywiście, kiedy Bóg coś już symuluje, wówczas<br />

czyni to na tyle precyzyjnie, że dla nas ludzi jest to NIE do o<strong>dr</strong>óżnienia od tego co istnieje w<br />

sposób trwały. Stąd w wehikułach <strong>UFO</strong> symulowanych przez Boga, wszystko jest<br />

zaprojektowane i działające dokładnie tak jakby istniało to w sposób trwały. Innymi słowy,<br />

gdybyśmy mieli dokładne plany wehikułu <strong>UFO</strong> tymczasowo zasymulowanego przez Boga,<br />

wówczas jeśli ktoś na Ziemi zbudowałby nasz wehikuł zgodnie z owymi planami, wtedy ten<br />

nasz wehikuł latałby tak samo dobrze jak latają <strong>UFO</strong> i generowałby te same zjawiska jakie<br />

są generowane przez wehikuły <strong>UFO</strong>.


B-15<br />

Po odkryciu w 2007 roku faktu że ”<strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci są tymczasowymi symulacjami<br />

Boga”, zacząłem dociekać dlaczego Bóg symuluje te wehikuły i te istoty. Wszakże z<br />

poprzednich swoich badań wiedziałem już dokładnie, że <strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci realizują na Ziemi<br />

wszelkie wysoce szatańskie działania - które w religiach zarezerwowane są głównie dla<br />

tzw. ”diabłów”. Jak też się okazało, istnieje aż cały szereg ogromnie istotnych powodów dla<br />

których najbardziej racjonalnym posunięciem dla Boga jest właśnie tymczasowe<br />

symulowanie istnienia wehikułów <strong>UFO</strong>, tymczasowe symulowanie szatańskich <strong>UFO</strong>nautów<br />

przylatujących na Ziemię w owych wehikułach <strong>UFO</strong>, oraz tymczasowe symulowanie że<br />

Ziemia znajduje się pod skrytą okupacją szatańskich <strong>UFO</strong>nautów. Owe ogromnie istotne<br />

powody dla realizowania przez Boga wszystkich tych symulacji, wyjaśniłem dokładniej w<br />

o<strong>dr</strong>ębnej monografii [8p/2] - patrz tam tom 6, a także na licznych stronach internetowych –<br />

przykładowo patrz strony ”evolution_pl.htm”, ”evil_pl.htm”, ”immortality_pl.htm”, czy<br />

”soul_proof_pl.htm”.<br />

Powodów dla których Bóg m.in. symuluje ”niewidzialną okupację Ziemi przez<br />

szatańskich <strong>UFO</strong>nautów” jest wiele. Objętość tej monografii nie pozwala więc na ich pełne<br />

omówienie. Aby jednak dać czytelnikowi jakieś rozeznanie co do rodzaju tych powodów,<br />

krótko podsumuję tutaj jeden z nich (jest on szerzej omówiony na stronie<br />

”soul_proof_pl.htm” i w tomie 6 monografii [8p/2]). Mianowicie, jednym z najważniejszych<br />

powodów dla których Bóg stworzył ludzi, jest chęć ”wychowania” dla Siebie właściwych<br />

towarzyszy (obok innego równie istotnego powodu stworzenia człowieka, którym jest<br />

kontrybucja ludzi do procesu gromadzenia wiedzy przez Boga - po szczegóły patrz strony<br />

”evolution_pl.htm” czy ”will_pl.htm”). Wyrażając to inaczej, Bóg nie lubi samotnego istnienia<br />

- chce więc mieć towarzyszy. Niestety, w przeszłości miał On raczej bardzo przykre<br />

doświadczenia z innymi swoimi towarzyszami w Biblii określanymi mianem ”upadłe anioły” -<br />

których w końcu zmuszony był zniszczyć (patrz strona ”soul_proof_pl.htm”). Obecnie więc<br />

Bóg już ”dmucha na zimne”. Aby zaś ”wychować” sobie ludzi (tj. swoich przyszłych<br />

towarzyszy) na takich jakimi chce ich mieć, stosuje on metodę ”wychowywania poprzez<br />

twarde życie i przykre doświadczenia”. W metodzie tej Bóg zmuszony jest poddawać<br />

ludzkość najróżniejszym bardzo przykrym doświadczeniom. Najbardziej zaś racjonalnym<br />

sposobem serwowania tych przykrych doświadczeń dla ludzi, jest sprowadzanie nieszczęść<br />

na ludzi rękami tymczasowo-stwarzanych przez Boga ”szatańskich istot”. W przeszłości dla<br />

roli takich ”szatańskich istot” Bóg tymczasowo stwarzał tzw. ”diabłów”. Jednak użycie<br />

”diabłów” okazuje się nieodpowiednie dla dzisiejszych ateistycznych i unaukowionych ludzi.<br />

Wszakże aby wierzyć w ”diabłów” ludzie muszą również wierzyć w Boga. Ponadto<br />

pochodzenie ”diabłów” nie daje się racjonalnie wytłumaczyć bez użycia ”niemodnego” już<br />

pojęcia ”stworzenie”. Dlatego bardziej odpowiednie dla dzisiejszych czasów okazuje się<br />

symulowania innych ”szatańskich istot”, które obecnie nazywane są ”<strong>UFO</strong>nautami”.<br />

Oczywiście, Bóg nie tylko ”symuluje <strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nautów”, ale także upewnia się aby owe<br />

symulacje wypełniały wszelkie nałożone na nie cele i zadania. To właśnie dlatego Bóg<br />

upewnia się aby wszelkie fotografie <strong>UFO</strong> były nieostre, aby <strong>UFO</strong> widywane było głównie<br />

przez pojedynczych świadków którym nikt potem NIE uchce uwierzyć, aby na Ziemi<br />

uformowały się owe histeryczne reakcje na tematykę <strong>UFO</strong>, aby materialne dowody<br />

działalności <strong>UFO</strong> na Ziemi były systematycznie niszczone, itd., itp. Z działań Boga dosyć<br />

też łatwo wywnioskować, że jest ogromnie istotnym aby ludzie traktowali tą tymczasowo<br />

symulowaną okupację Ziemi przez szatańskich <strong>UFO</strong>nautów tak jakby była to okupacja<br />

rzeczywista. Znaczy, jest ogromnie istotnym aby ludzie wypracowywali i w<strong>dr</strong>ażali w swoim<br />

postępowaniu wszelkie te działania, które by podjęli gdyby byli pewni że Ziemia faktycznie<br />

znajduje się pod sekretną okupacją szatańskich <strong>UFO</strong>nautów.<br />

Fakt że to ”sam Bóg symuluje niewidzialną okupację Ziemi przez szatańskich<br />

<strong>UFO</strong>nautów” poprzez konfrontowanie ludzi z tymczasowo stwarzanymi wehikułami <strong>UFO</strong> i<br />

<strong>UFO</strong>nautami, w połączeniu z faktem że ”istnieje cała gama bardzo istotnych powodów dla<br />

których ludzie powinni traktować ową symulowaną okupację Ziemi przez <strong>UFO</strong>nautów jako<br />

okupację rzeczywistą”, posiada określone następstwa dla treści niniejszej monografii.


B-16<br />

Mianowicie, na przekór że jestem całkowicie świadomym iż sekretna okupacja Ziemi<br />

przez szatańskich <strong>UFO</strong>nautów jest jedynie tymczasową symulacją Boga, w dalszych<br />

częściach niniejszej monografii tą tymczasową symulację traktuję dokładnie tak<br />

jakby była ona faktyczną okupacją Ziemi przez owych <strong>UFO</strong>nautów. Wszakże<br />

symulując okupację Ziemi przez sztańskich <strong>UFO</strong>nautów Bóg chce zamotywować ludzi aby<br />

ci podejmowali w swym życiu wszelkie działania które są konieczne do wyeliminowania tej<br />

sekretnej okupacji.


Rozdział C:<br />

C-17<br />

MATERIAŁ DOWODOWY POTWIERDZAJĄCY WYSTĄPIENIE W <strong>1178</strong> <strong>ROKU</strong><br />

KATAKLIZMICZNEJ EKSPLOZJI KOŁO <strong>TAPANUI</strong><br />

Motto tego rozdziału: "Aby dzisiaj odkryć coś nowego koniecznym jest dużo cywilnej<br />

odwagi."<br />

Gdyby któryś z krajów europejskich został całkowicie zniszczony zaledwie osiem<br />

wieków temu przez potężną eksplozję, po<strong>dr</strong>ęczniki historii tego kraju wypełnione byłyby<br />

opisami tego kataklizmu, setki naukowców badałyby jej przyczyny i skutki, zaś każdy<br />

obywatel tego kraju znałby naj<strong>dr</strong>obniejszy szczegół zaszłej tragedii. Tymczasem w Nowej<br />

Zelandii rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Niezwykle kataklizmiczna eksplozja<br />

natąpiła tam zaledwie około 820 lat temu, jednak dzisiaj trudno znaleźć Nowozelandczyka,<br />

który wiedziałby cokolwiek na jej temat. Zapytywani o szczegóły dotyczące eksplozji koło<br />

Tapanui, Nowozelandczycy najpierw wykazują kompletne zaskoczenie pytaniem, potem<br />

zaś z przekonaniem stwierdzają, że w ich kraju nigdy nie było jakiejkolwiek eksplozji o<br />

kataklizmicznych skutkach. Tak kompletnej ignorancji na temat potężnego kataklizmu<br />

zaistniałego relatywnie niedawno w ich własnym kraju nie usprawiedliwia nawet fakt, że<br />

ujawnienie faktu iż w <strong>1178</strong> roku w Nowej Zelandii eksplodował wehikuł <strong>UFO</strong> wcale nie leży<br />

w interesie okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów.<br />

Owo powszechne negowanie przez nowozelandczyków zaistnienia eksplozji koło<br />

Tapanui zdumiewa tym bardziej, że w ich kraju dosłownie na każdym kroku spotyka się<br />

ślady minionego kataklizmu. Ślady te są tak wszechobecne, że nieporównanie więcej<br />

energii trzeba zużyć na ich ciągłe ignorowanie i na zaprzeczanie ich istnienia, niż na<br />

przyjęcie ich do wiadomości i przebadanie. Poniżej wymieniono w punktach kilkanaście klas<br />

powszechnie dostępnego w Nowej Zelandii materiału dowodowego bezapelacyjnie<br />

potwierdzającego wystąpienie eksplozji koło Tapanui:<br />

#1. Legendy tubylczych Maorysów, które bezpośrednio podają, że ogromny,<br />

ukształtowany jak pionowy róg, statek kosmiczny z podstawą jarzącą się jak tarcza<br />

Księżyca eksplodował koło Tapanui.<br />

#2. Istnienie ogromnego krateru w pobliżu miasteczka Tapanui, którego pochodzenie<br />

nie zostało dotychczas zadowalająco wytłumaczone.<br />

#3. Nazwy maoryskie dla otaczających krater Tapanui lokalnych rzek, wzgórz, osad,<br />

itp. Utrwalają one opisy ognia, zniszczenia, a także eksplozji pozaziemskiego wehikułu<br />

(patrz wykaz i interpretacje tych nazw zawarte w po<strong>dr</strong>ozdziale C3).<br />

#4. Brak (wypalenie) maoryskich artyfaktów datowanych przed XIII wiekiem.<br />

#5. Historyczny brak puszczy (lasów) w tych obszarach Wyspy Południowej Nowej<br />

Zelandii które bezpośrednio przylegają do krateru Tapanui, na przekór lokalnym warunkom<br />

klimatycznym i glebowym sprzyjającym porostowi lasów, oraz na przekór istnieniu<br />

pozostałości powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych porozrzucanych na całym tym obszarze.<br />

(Datowanie resztek tych pni metodą węgla radioaktywnego wskazuje na ich zniszczenie<br />

około <strong>1178</strong> roku).<br />

#6. Zdumiewający koncentryczny (wzdłuż-promieniowy) porządek w kierunkach<br />

ułożenia resztek wypalonych pni <strong>dr</strong>zewnych koło Tapanui. Kłody tych <strong>dr</strong>zew leżą<br />

równolegle do siebie, zaś ich osie są wycelowane w kierunku krateru Tapanui. Zawsze też<br />

do krateru zwrócona jest strona korzenna tych pni.<br />

#7. Dowody masowego wyginięcia super-ptaka Moa około <strong>1178</strong> roku. Ten ogromny<br />

ptak, którego wzrost sięgał 4 metrów, przed eksplozją w Tapanui plenił się w ogromnych<br />

ilościach w Nowej Zelandii. Nie przetrwał on jednak samej eksplozji i następujących po niej


C-18<br />

lat głodu dla Maorysów. Ciekawostką jest że ogromne ilości popalonych szczątków ptaka<br />

Moa znajdują się po stronie krateru Tapanui przy brzegach błot i zbiorników wodnych. To<br />

tak jakby gromady tego niepływalnego ptaka uciekały przed czymś przerażającym co<br />

nadciągało od strony Tapanui, aż napotkały zbiornik wodny gdzie dopadła je zagłada. Jak<br />

dotąd nie zdołano podać zadowalającego wyjaśnienia przyczyn jego nagłego wyginięcia i<br />

zagadkowej regularności w rozłożeniu jego szczątków.<br />

#8. Niezwykłe namagnesowanie gleby i kamieni w okolicach krateru Tapanui. Z<br />

namagnesowaniem tym mogą być związane różne anomalie atmosferyczne obserwowane<br />

w pobliżu krateru. Krater jest często miejscem rodzenia się tornad (które na Wyspie<br />

Południowej prawie wyłącznie występują tylko w jego pobliżu), wyładowań kurtynowych,<br />

wiatrów jonowych, nagłych lokalnych mgieł, oraz wielu innych tajemniczych zjawisk. Słynie<br />

on z nich w całej okolicy.<br />

#9. Niedobór niektórych mikroelementów (np. selenu, jodu, wapnia, molibdenu) w<br />

glebie w pobliżu krateru Tapanui. Eliminacja tych mikroelementów mogła nastąpić w efekcie<br />

rozbłysków eksplozji magnetycznej których potężne promieniowanie odparowało z gleby co<br />

bardziej podatne pierwiastki. Z niedoborem tym mogą posiadać związek przypadki<br />

tajemniczej choroby, w Nowej Zelandii zwanej "Tapanui flu" (medyczna nazwa: Myalgic<br />

Encephalomyelitis lub ME syn<strong>dr</strong>ome) wśród miejscowej ludności. (Nasilenie się tej choroby<br />

wokół krateru Tapanui może jednak być powodowane również innymi czynnikami.) Choroba<br />

ta objawia się przez osłabienie systemu immunologicznego (jest więc ona nieco zbliżona do<br />

choroby popromiennej). Podobna choroba zarejestrowana też została w zasięgu eksplozji<br />

tunguskiej.<br />

#10. Napowierzchniowe pokłady złota przyjmujące formę "złotego runa",<br />

rozlokowane w pobliżu krateru Tapanui. Podobne napowierzchniowe pokłady złota<br />

zarejestrowane też zostały w zasięgu eksplozji tunguskiej.<br />

#11. Rozbryzg, rozchodzący się promieniowo z krateru Tapanui, niezwykłych<br />

kamieni ceramicznych (przez lokalnych mieszkańców nazywanych "china stones" - t.j.<br />

"porcelanowe kamienie"), oraz opady niezwykle rzadko spotykanego minerału zwanego<br />

"trinitite" (którego całe dotychczas rozpoznane zasoby pochodzą z eksplozji ją<strong>dr</strong>owych).<br />

Ciekawą cechą kamieni ceramicznych jest że we wnętrzu niektórych z nich<br />

zakonserwowana została odbarwiona masa organiczna, np. liście, odpryski <strong>dr</strong>zew, czy<br />

trawa.<br />

#12. Lokalne znaleziska namagnesowanych kawałków metalicznych wyglądających<br />

jak nadtopione odłamki instrumentów pokładowych lub medycznych.<br />

#13. Gwałtowna zmiana klimatu Nowej Zelandii zaistniała tuż po eksplozji Tapanui.<br />

Zmiana ta wystąpiła również w pozostałych częściach naszego globu, układając się w<br />

bardzo wymowny wzór sugerujący około siedmio-stopniowy poślizg skorupy Ziemskiej jako<br />

jedno z następstw tej eksplozji.<br />

Każda z powyższych klas materiału dowodowego dostarcza wielu szczegółowych<br />

danych o eksplozji koło Tapanui, których pełne ogarnięcie wymaga szczegółowego<br />

zaprezentowania w o<strong>dr</strong>ębnym po<strong>dr</strong>ozdziale. Z tego też względu, dalsze po<strong>dr</strong>ozdziały<br />

niniejszego rozdziału poświęcone będą systematycznemu omawianiu każdej kolejnej z tych<br />

klas materialu dowodowego na zaistnienie kataklizmicznej eksplozji w Tapanui. W tym<br />

miejscu warto jednakże podkreślić, że zgromadzony już dotychczas materiał dowodowy<br />

świadczący o wystąpieniu eksplozji koło Tapanui jest przygniatający. Stąd wyłącznie na<br />

podstawie powyższego sumarycznego zestawienia, możliwym jest już wyciągnięcie<br />

wniosku, że kataklizmiczna eksplozja jakiegoś rodzaju bezapelacyjnie musiała nastąpić w<br />

Nowej Zelandii w <strong>1178</strong> roku.<br />

C1. Legendy Maorysów opisujące eksplozję koło Tapanui


C-19<br />

Maorysi (w angielskojęzycznej Nowej Zelandii nazywani "Maori") są tubylczym<br />

narodem o czekoladowej karnacji jaki w czasach eksplozji Tapanui już zamieszkiwał Nową<br />

Zelandię. Stąd ich legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie i przetrwałe aż do<br />

dzisiejszych czasów reprezentują raporty naocznych świadków opisujące szczegóły tego<br />

kataklizmu. Istnieje ogromna liczba legend dotyczących tzw. "Ogni Tamaatea" (po<br />

maorysku "Nga Ahi o Tamaatea") jakie bezpośrednio informują o eksplodowaniu nad<br />

obecnym kraterem Tapanui jarzącego się, ukształtowanego jak róg wehikułu, oraz o<br />

ogromnych pożarach, zniszczeniach, głodzie, i ochłodzeniu klimatu jakie ta eksplozja<br />

sprowadziła na Nową Zelandię. Dwie najbardziej reprezentacyjne z nich zostały już<br />

przytoczone w pierwszym (A) rozdziale niniejszej monografii. Niezależnie od całego<br />

szeregu legend bezpośrednio referujących do eksplozji statku kosmicznego nad Tapanui,<br />

istnieją też mity jakie pośrednio łączą się z tą ekplozją. W niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

zajmiemy się analizą właśnie tej <strong>dr</strong>ugiej, pośredniej grupy legend.<br />

Folklor Maorysów jest niezwykle bogaty w legendy sugerujące żywe kontakty jakie w<br />

pradawnych czasach (t.j. w czasach "Mata-ura") następowały pomiędzy Maorysami i<br />

cywilizacjami pozaziemskimi. Liczne mity opisują różnych maoryskich bohaterów<br />

zabieranych na pokłady wehikułów które obecnie byłyby zinterpretowane jako <strong>UFO</strong>,<br />

odbywających długie po<strong>dr</strong>óże kosmiczne, niekiedy nawet przenoszonych do innych<br />

światów/planet, patrzących na Ziemię lub na Nową Zelandię z przestrzeni kosmicznej,<br />

opisujących różnorodne urządzenia jakie przypominają współczesne ekrany, hologramy,<br />

czy komputery (przez Maorysów nazywane "Pounamu"), itp. Wiele symboli owych<br />

kontaktów kosmicznych przetrwało do obecnych czasów w kulturze i obrządkach<br />

maoryskich. Aby dać przykład jednego z nich, ważniejsi wodzowie maoryscy zwykli<br />

dekorować swoje twarze niezwykle charakterystycznym tatuażem zwanym "Moko". "Moko"<br />

z wyglądu przypomina gęste i regularnie zawijające się zmarszczki na twarzyczce<br />

przedwcześnie urodzonego noworodka. Formowany przez niego wzór w przybliżeniu<br />

podobny jest też nieco do fałd zmarszczek tworzących się na skórze dłoni po ich<br />

długotrwałym wymoczeniu. Kiedy autor wypytywał się o pochodzenie tego tatuażu, otrzymał<br />

on wyjaśnienie jak następuje. "W dawnych czasach szczepy maoryskie często bywały<br />

kontaktowane przez synów-kosmosu (t.j. pozaziemskie istoty), skóra twarzy których<br />

posiadała naturalny wzór wyglądający jak Moko. Aby uhonorować mą<strong>dr</strong>ość i<br />

ponadnaturalne moce tych istot, najbardziej zasłużonym z wodzów maoryskich pozwalano<br />

także dekorować twarze tatuażem jaki przypominał wzór z twarzy owych pozaziemskich<br />

przybyszy." Dzięki owemu wyjaśnieniu, termin "moko" niezależnie od nazwy dla owego<br />

szczególnego rodzaju tatuażu, może zostać również zinterpretowany jako słowo znaczące<br />

"noszony lub przyniesiony przez pozaziemskie istoty".<br />

Z niezwykłym potwierdzeniem dla powyżej opisanej historii powstania terminu<br />

"moko" czytelnicy mogą zapoznać się w rozdziale B traktatu [7]. Daniela Giordano - znana<br />

włoska aktorka filmowa i była Miss piękności Italii, w 1978 roku skonfrontowana została<br />

przez nieziemsko wyglądającą istotę jaka "darowała" jej przepis na budowę (technologię)<br />

urządzenia zdolnego do przekazywania myśli na odległość (czyli tzw. "telepatycznej stacji<br />

nadawczo-odbiorczej" - patrz opisy z po<strong>dr</strong>ozdziału N2 w tomie 11 monografii [1/4]).<br />

Niezwykłym szczegółem wyglądu tej istoty było iż błękitne i różowe naczyńka włoskowate<br />

na jej mleczno-białej twarzy formowały charakterystyczny wzór jaki w wyglądzie uderzająco<br />

podobny był właśnie do "moko" z twarzy Maorysów.<br />

W tym miejscu powinno zostać podkreślone, że podobnie jak w niektórych<br />

europejskich językach (np. angielskim) w języku maoryskim dwukrotne powtórzenie danego<br />

słowa stosuje się w celu wzmocnienia lub spotęgowania jego znaczenia. Powtórzenie<br />

wspomnianego wyżej słowa "moko" występuje w folklorze maoryskim w ogromnie<br />

negatywnym kontekście jaki posiada istotne znaczenie dla treści niniejszej monografii. Jest<br />

ono bowiem użyte jako człon nazwy maoryskiego boga śmierci zwanego "Moko-moko" a<br />

symbolizowanego przez jaszczurkę zjadającą od środka ludzkie wnętrzności. Jest co<br />

najmniej niezwykłym że folklor maoryski posiada aż dwoje różnych bogów śmierci (innym


C-20<br />

narodom zwykle wystarczał jeden taki złowieszczy bóg). Pierwszy z nich, niewiasta o<br />

nazwisku "Hine-nui-o-Te-Po" (co można tłumaczyć jako "wielka-dama-ciemności" lub<br />

"ogromna-nocna-niewiasta" - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.2 po więcej danych) jest główną boginią<br />

śmierci, odpowiedzialną za wszelkie możliwe sposoby odchodzenia z tego świata.<br />

Natomiast Mokomoko jest specjalnym bogiem śmierci powodującym bardzo wyróżniający<br />

się sposób umierania jaki w współczesnej medycynie mógłby zostać diagnozowany jako<br />

choroba popromienna. Osoby zniszczone przez boga Mokomoko przeżywają rozpadanie<br />

się wewnętrznych organów, stopniowe "zjadanie" przez chorobę ich ciała od wewnątrz ku<br />

zewnątrz, itp. Może więc w tym miejscu być wydedukowane, że Mokomoko jest ludowym<br />

symbolem wyrażającym strach przed straszliwą chorobą popromienną przyniesioną do<br />

Maorysów przez pozaziemskie istoty.<br />

Autor słyszał interesującą legendę maoryską jaka zdaje się opisywać chorobę<br />

popromienną uśmiercającą ich wojowników kiedy ci zbliżyli się do krateru Tapanui wkrótce<br />

po wystąpieniu dyskutowanej tu eksplozji. Opowiedziana została ona autorowi przez Mr<br />

Ashley A. Davy (1 B Innisfree Dr., Elleslie, Auckland, New Zealand; Tel: (09) 591341).<br />

Treść tej legendy jest jak następuje:<br />

"Wkrótce po zajściu potężnej eksplozji koło Tapanui, jedno z plemion maoryskich<br />

żyjących w północnej części Nowej Zelandii postanowiło wysłać grupę wojowników aby<br />

wybadała ona co właściwie spowodowało tak ogromne zniszczenie. Wojownicy Ci byli<br />

dowodzeni przez młodego, ale niezwykle odważnego wodza. W miarę zbliżania się do<br />

Tapanui, uczestnicy wyprawy zaczęli zdawać sobie sprawę, że zbliżają się oni do "gniazda"<br />

niszczycielskiego boga Mokomoko. Stopniowo rosnąca liczba uczestników wyprawy<br />

doświadczyła ataków tego straszliwego boga. Im bliżej oni podchodzili do krateru, tym<br />

słabiej się czuli. Stopniowo, jeden po <strong>dr</strong>ugim, wszyscy wojownicy, oprócz ich wodza, umarli.<br />

Jednakże śmierć swoich towarzyszy nie powstrzymała odważnego wodza, który w końcu<br />

osiągnął krater samotnie. Po przebadaniu zniszczenia jakie zastał on w tym kraterze,<br />

powrócił on do swojego szczepu aby zdać relację ze swojej ekspedycji. Wkrótce potem on<br />

także umarł. Jednakże pamięć jego odważnego marszu żyje po wsze czasy w pamięci jego<br />

współplemieńców. Z uwagi na jego doświadczenia, teren obecnego krateru Tapanui został<br />

później uznany za miejsce 'tapu' (taboo)."<br />

Jest bardzo interesującym, że choroba popromienna symbolizowana przez boga<br />

Mokomoko bardzo często wspominana jest w powiązaniu z kraterem Tapanui. Historyk<br />

nowozelandzki o nazwisku Herries Beattie pozbierał niektóre oryginalne nazwy maoryskie z<br />

okolic Tapanui i opublikował je w swojej książce [1C1] "Maori Place-Names of Otago"<br />

(opublikowaną przez The Otago Daily Times and Witness Newspapers Co., Ltd., Dunedin,<br />

1944). Jedna z nazw wymienionych w tej książce jest przyporządkowana małej wiosce<br />

maoryskiej "Orihaki" położonej koło Kelso (t.j. około 20 kilometrów na północ od krateru<br />

Tapanui). Nazwa tej wioski została wyjaśniona jako "miejsce gdzie ludzie wymarli ze<br />

strasznej i obrzydliwej choroby" (w oryginale angielskojęzycznym: "the place where people<br />

died from a revolting and disgusting disease"). Tak na marginesie, to wioska ta położona<br />

była na brzegu strumienia którego nazwa brzmiała "Tu-mokomoko" co można interpretować<br />

jako "królestwo boga Mokomoko" (w oryginale angielskojęzycznym "the domain of the god<br />

Mokomoko"). Z badań historycznych wynika że dawni mieszkańcy okolic Tapanui zdawali<br />

się lubować w uwiecznianiu złowróżebnego boga Mokomoko w nazwach<br />

najróżnorodniejszych lokalizacji. Dla przykładu koło Bluff istniała też "Mokomoko kaika", -<br />

patrz artykuł "Pioneer Recollections", part V - Tramping, opublikowany w The Mataura<br />

Ensign, 28 May 1909 (także [1C1], strona 106), zaś stare mapy Bluff pokazywały<br />

"Mokomoko Inlet" zlokalizowany w Oreti (New River) Estuary, oraz "Mokomoko Neck". Do<br />

dzisiaj jedna z ulic Invercargill nazywana jest "Mokomoko Road".<br />

Osoby wizytujące kiedyś Nową Zelandię zapewne będą miały okazję zaobserwować<br />

kobiety maoryskie zwinnie wywijające w powietrzu białymi pomponikami zawieszonymi na<br />

długich sznurkach. Aczkolwiek w dzisiejszych czasach owe "poi" używane są głównie dla<br />

zaimponowania widzom szybkością i zwinnością poszczególnych kobiet, w kontekście


C-21<br />

mitologicznym ich wprowadzenie także miało być zainspirowane z pozaziemskich źródeł.<br />

Początkowo bowiem wywijanie tymi pomponikami miało symbolizować szybkie, zwrotne i<br />

skomplikowane loty jarzących się białym światłem świetlistych statków "mata-ura" ze<br />

synami nieba na pokładzie. Ciekawe że zgodnie z opisami naocznych obserwatorów, białe<br />

kule światła pojawiające się w kraterze Tapanui i opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2, niekiedy w<br />

swym locie zaczynają zakreślać skomplikowane trajektorie i wtedy wyglądem podobno<br />

dokładnie imitują ruchy owych pomponików "poi" szybko wywijanych w rękach kobiet<br />

maoryskich.<br />

Warto w tym miejscu podkreślić, że legendy Maorysów traktowane były (i ciągle są) z<br />

lekceważeniem przez białych osadników, zaś powtarzające się w nich opisy ogromnej<br />

eksplozji koło Tapanui przyjmowane były (i są) jako produkty wybujałej wyobraźni<br />

niecywilizowanych tubylców. Ów lekceważący stosunek zapobiegający spisywanie treści<br />

tych legend wyrządził już nieopisane szkody gdyż spowodował on bezpowrotne utracenie<br />

wielu ze starych mitów. Proces ten ciągle kontunuowany jest i obecnie jako że liczne dalsze<br />

opowieści wymierają wraz z ostatnimi starymi Maorysami którzy ciągle pamiętają ich treść.<br />

Badania autora zaczynają więc rzucać nowe światło na te legendy ponieważ awansują je<br />

one jako źródło wartościowych informacji historycznych. Na dodatek do tego, ustalenia<br />

autora umiejscawiają legendy maoryskie w rzeczywistym czasie ponieważ określenie<br />

dokładnej daty nastąpienia eksplozji koło Tapanui pozwala także na precyzyjne datowania<br />

różnych innych wydarzeń historycznych występujących w mitologii maoryskiej w powiązaniu<br />

z eksplozją koło Tapanui i wywołanych nią "Ogni Tamaatea". W końcu, interpretacje autora<br />

dotyczące różnych nazw, terminologii i wyrażeń używanych w mitologii maoryskiej<br />

umożliwiają rewaloryzację ich naukowego znaczenia. Autor ma nadzieję, że opublikowanie<br />

niniejszej monografii zachęci innych badaczy posiadających lepsze niż on warunki<br />

finansowe, do zweryfikowania jego znalezisk poprzez wykonanie bardziej szczegółowej<br />

analizy legend maoryskich. Warto tu też dodać, że wobec niekonstruktywnego stosunku<br />

nowozelandzkich badaczy i administratorów nauki do legend o Ogniach Tamaatea, o<br />

eksplozji Tapanui, oraz o przybyszach z nieba, prawdopodobnie jedyna <strong>dr</strong>oga do<br />

uratowania wielu cenniejszych z nich wiedzie poprzez zajęcie się ich spisywaniem i<br />

gromadzeniem przez badaczy pochodzących z innych krajów.<br />

W po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii [1/4] (dostępnej gratisowo w internecie) opisane<br />

zostały kierunki postępu wiedzy na Ziemi, jakie okupujący naszą planetę <strong>UFO</strong>nauci (w<br />

naszym zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym w rozdziale B) za wszelką cenę starają się<br />

zablokować ponieważ zagrażają one ich dominacji technicznej nad ludźmi lub grożą<br />

wykryciem przez ludzi faktu okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong>. Jednym z takich kierunków jest<br />

właśnie mitologia. Wszakże wiedza mitologiczna ujawnia fakty o naszych kosmicznych<br />

okupantach jakich oni nie mogą sobie życzyć aby ludzie je poznali. Nic więc dziwnego, że<br />

zamanipulowane przez <strong>UFO</strong>nautów umysły wielu dzisiejszych naukowców o<strong>dr</strong>zucają<br />

legendy i opowieści folklorystyczne jako źródło wartościowych informacji naukowych.<br />

Tymczasem badania autora m.in. udokumentowane treścią niniejszej monografii, wręcz<br />

dowodzą coś całkowicie odwrotnego: tam gdzie brak jest pisanych danych historycznych, a<br />

także we wszystkich awangardowych kierunkach poszukiwań twórczych jakie dotychczas<br />

nie są jeszcze zgłębiane przez oficjalną naukę, legendy i opowieści ludowe stanowią<br />

niezastąpione źródło interpretacji dla już odkrytych faktów, informacji opisowej, oraz<br />

inspiracji dla dalszych badań. Jeśli więc, jak to jest w przypadku wydarzeń opisywanych<br />

treścią tej monografii, liczne i wzajemnie wzmacniające się opisy z legend podparte mogą<br />

zostać pokrywającymi się z mimi dowodami materialnymi o weryfikowalnej wymowie i<br />

datowaniu, wtedy wręcz obowiązkiem badaczy jest ich potraktowanie z należytą uwagą.<br />

C2. Ogromny krater koło Tapanui


C-22<br />

Krater Tapanui (patrz zdjęcia z rysunków A1, A2 i C1) znajduje się na Wyspie<br />

Południowej Nowej Zelandii, w zachodniej części prowincji Otago. Jego położenie w<br />

przybliżeniu określa skrzyżowanie się dwóch linii prostych łączących cztery następujące<br />

miejscowości: Mataura i Tapanui, oraz Waipahi i Waikaka (patrz interpretacja ich nazw w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C3). Współrzędne geograficzne tego krateru wynoszą: 46 04'S oraz 169 09'E.<br />

Część wejściowa krateru, w której fale uderzeniowe wniknęły do gruntu, ma formę<br />

rozwartego trójkąta o kącie wierzchołkowym około 100 . Kształt pozostałej części krateru<br />

przypomina ogromną elipsę której oś główna jest odchylona o kąt -37 (na zachód) od<br />

kierunku geograficznej północy (porównaj zdjęcie z rysunku C1 ze schematem na rysunku<br />

C7). Taki kąt odchylenia (deklinacji) osi krateru najprawdopodobniej odpowiada lokalnemu<br />

przebiegowi linii sił ziemskiego pola magnetycznego w roku <strong>1178</strong> (t.j. kierunkowi<br />

magnetycznej północy z roku <strong>1178</strong>). Rozmiary krateru Tapanui (t.j. długość x szerokość x<br />

głębokość) wynoszą około 900 x 600 x 130 metrów. Sam krater znajduje się na zachodnim<br />

zboczu sporego wzgórza dominującego okolicę, lokalnie znanego pod nazwą "Pukeruau",<br />

które ustawionemu na nim obserwatorowi zabezpiecza widoczność na znaczne odległości<br />

(takie właśnie miejsca starożytni Maorysi wybierali na siedzibę swoich warownych wiosek -<br />

istnieje sporo danych sugerujących iż przed eksplozją Tapanui jedna z owych wiosek<br />

znajdowała się właśnie dokładnie w miejscu gdzie obecnie istnieje krater Tapanui).<br />

Wzgórze to utworzone jest z warstw gliny, żwiru i piasku, tak że dno Krateru nie dosięga do<br />

skały rodzimej. Pukeruau przyjmuje charakterystyczny kształt "przetrąconego stożka" - t.j.<br />

początkowo regularnego wzgórza w które ktoś uderzył skośnie ogromną pięścią w miejscu<br />

w którym obecnie znajduje się krater, przekrzywiając je i przemieszczając w kierunku<br />

działania siły uderzenia. Pochylenie zbocza po stronie krateru wynosi około 7 stopni,<br />

powodując w ten sposób nierówność w wysokościach wschodniej i zachodniej jego<br />

krawędzi. Po stronie przeciwstawnej do zbocza z kraterem, wzgórze Pukeruau posiada<br />

charakterystyczny uskok wynikający z dyslokacji jego masy w efekcie wspomnianego<br />

"przetrącenia". Krater Tapanui w całości leży na prywatnej posiadłości Mr Rex'a Hellier<br />

(Pukeruau, R.D. 1, Gore, New Zealand).<br />

Impakty spójnych meteorytów żelaznych oraz podziemne eksplozje nuklearne<br />

dostarczyły nam obrazu kraterów które później uformowały powszechnie panujące<br />

wyobrażenie jak "typowy" krater powinien wyglądać. Dla większości osób krater taki musi<br />

więc posiadać klasyczny kształt "parabolicznej czaszy" podobny do tego posiadanego<br />

przez słynny Diablo Krater w Arizonie (patrz rysunek C4) oraz wyniesiony kołnierz<br />

otaczający jego obwód. Niefortunnie, kształt ogólny oraz charakterystyczne elementy<br />

krateru Tapanui znacznie różnią się od tych spodziewanych po takim "typowym" kraterze.<br />

Ponadto, na pierwszy rzut oka wygląd krateru Tapanui jest mylący, szczególnie jeśli<br />

oglądany z jego wnętrza. Jego kształt jest bowiem niekompletny, rozmyty, oraz wizualnie<br />

nieostry, z uwagi na jego położenie na zboczu wzgórza, wymycie części jego zachodniej<br />

krawędzi przez raptowne ulewy jakie musiały nastąpić tuż po eksplozji, oraz z powodu<br />

późniejszego wyrównywania buldożerami lokalnych farmerów jego ostrych, poeksplozyjnych<br />

krawędzi. Złożenie razem powyższych czynników często skłania oglądające<br />

go niezorientowane osoby do pomniejszenia jego prawdziwego znaczenia oraz do<br />

zaakceptowania różnych poza-eksplozyjnych wytłumaczeń dla jego pochodzenia. To z kolei<br />

jest jedną z najczęściej powtarzanych wymówek z powodu których, na przekór ogromnego<br />

materiału dowodowego obecnego w jego pobliżu (i przedstawionego w niniejszej<br />

monografii), wybuchowe pochodzenie tego krateru jest negowane lub ignorowane.<br />

Oczywiście czytelnicy zaznajomieni z problematyką tworzenia kraterów wiedzą że eksplozje<br />

podziemne, aczkolwiek najbardziej "typowe", są jednak tylko jedną z trzech różnych grup<br />

eksplozji kraterujących. Dwie pozostałe grupy takich eksplozji (pokazane na rysunku C3),<br />

także są w stanie uformować kratery których kształt będzie jednakże znacznie odbiegał od<br />

owego "typowego" kształtu parabolicznej czaszy otrzymywanego podczas eksplozji<br />

podziemnych. Stąd, gdy uważnie przeanalizowany, ogólny wygląd i charakterystyczne<br />

szczegóły krateru Tapanui stają się zgodne z kraterami spodziewanymi do powstania


C-23<br />

podczas przy-gruntowych eksplozji napowietrznych (niestety, nieznanymi w naturze i ciągle<br />

jeszcze niemożliwych do otrzymania przez współczesne eksperymenty nuklearne które<br />

wytwarzają zbyt niską gęstość przestrzenną energii aby uformować krater) - jeśli tylko<br />

zasady formowania takich eksplozji zostaną odniesione do lokalnych warunków i<br />

konfiguracji gruntu w Tapanui. Udowodnienia owej zgodności dokonano w punkcie #2<br />

poniżej. Stąd, na przekór skromnemu, oraz przy oglądaniu z jego wnętrza - nieco<br />

mylącemu wyglądowi, krater Tapanui stanowi wymowne odzwierciedlenie kataklizmicznego<br />

wybuchu jaki spowodował jego uformowanie.<br />

Krater Tapanui zaczyna jednak nabierać wymownego wyglądu jeśli oglądany jest z<br />

odpowiedniej perspektywy, przykładowo z pokładu lecącego nad nim samolotu, albo też z<br />

wierzchołka sąsiadującego wzgórza. Zdaniem autora najlepszy punkt naziemny dla<br />

zaobserwowania jego kraterowatego charakteru znajduje się kilka kilometrów na zachód od<br />

niego, u wlotu małej <strong>dr</strong>óżki żwirowej zwanej "McPhail Road". Dróżka ta odchodzi od<br />

asfaltowanej szosy państwowej łączącej Waikoikoi (i Tapanui) z Gore. Jakieś 8 kilometrów<br />

od Waikoikoi zmierzając ku Gore, oraz jakieś 1.5 kilometra od domu Allan'a Chittock'a<br />

którego legenda o kraterze Tapanui cytowana była na początku rozdziału A, wspomniana<br />

szosa asfaltowa przechodzi przez wierzchołek lokalnego wzgórza. Tuż przy wierzchołku<br />

tego wzgórza odchodzi od niej w lewo (t.j. ku wschodowi) mała żwirowana <strong>dr</strong>óżka<br />

oznaczona znakiem "McPhail Road". U wejścia do tej <strong>dr</strong>óżki znajduje się naturalny punkt<br />

widokowy. Z uwagi na jego położenie przy wierzchołku wzgórza sąsiadującego z Pukeruau<br />

oraz dokładnie naprzeciwko krateru Tapanui, z punktu tego rozciąga się wspaniały widok<br />

na tą katastroficzną formację ziemną. Daje się z niego zaobserwować dokładnie nie tylko<br />

kratero-kształtny zarys tego miejsca eksplozji <strong>UFO</strong>, ale również różne jego elementy<br />

charakterystyczne (<strong>dr</strong>zewa, obrysy, krawędzie) oraz cechy decydujące o jego eksplozyjnym<br />

charakterze. Z uwagi na niezwykle widokowe znaczenie tego punktu, autor sugerował<br />

kiedyś mieszkańcom Waikoikoi (niestety bezowocnie) aby zbudowali na nim "Punkt<br />

obserwacyjny krateru Tapanui", umieszczając w tym punkcie wywieszki z treścią legend<br />

maoryskich na temat owego krateru, wskaźniki i opisy ujawniające i wyjaśniające jego<br />

charakterystyczne elementy/atrybuty, gablotki pokazujące namagnesowane fragmenty<br />

metaliczne, próbki kamieni ceramicznych, fragmenty nadwęglonych <strong>dr</strong>zew totara,<br />

popalonych kości Moa, kamiennych pozostałości (np. narzędzi) maoryskich często<br />

znajdowanych w tej okolicy, itp. Niestety jak dotychczas namowy i sugestie autora w tym<br />

zakresie spotkały się z niemal żadnym zainteresowaniem, pomimo że ochotniczył on<br />

przygotować nieodpłatnie projekt proponowanego punktu widokowego, opracować treść<br />

napisów i notatek, itp. Takie zdarzenie jak eksplozja statku <strong>UFO</strong> która przemieściła skorupę<br />

Ziemi, dla miejscowych ludzi nie wydaje się być powodem do jakiegokolwiek entuzjazmu.<br />

Być może gdyby autor zasugerował zbudowanie tam ogromnego kufla piwa lub<br />

gigantycznej statuy upieczonej gęsi, wtedy oddźwięk na jego propozycję byłby znacznie<br />

lepszy.<br />

Nie jest to zresztą jedyna propozycja jaka nie znalazła należnego jej oddźwięku.<br />

Podobną propozycję autor przedstawił kiedyś radzie miasteczka "Mataura", która to nazwa<br />

w starożytnym języku Maorysów znaczy przecież "<strong>UFO</strong>". Autor sugerował więc, aby w<br />

centralnym punkcie tego miasteczka zbudować wierną podobiznę <strong>UFO</strong> typu K6 (t.j. tego<br />

które po przelocie ponad Mataura eksplodowało potem ponad Tapanui), jako że podobizna<br />

owego wehikułu po pierwsze upamiętniałaby niezwykłe pochodzenie i znaczenie nazwy<br />

owego miasteczka, po <strong>dr</strong>ugie zaś stanowiłaby miejscową atrakcję turystyczną. Niestety<br />

również i w tym przypadku propozycja autora przeszła bez echa.<br />

Wracając jednak do krateru Tapanui, to po dokładniejszej analizie i bardziej<br />

szczegółowych oględzinach, zaczyna on stopniowo ujawniać cały szereg atrybutów, z<br />

których wszystkie wskazują na jego pochodzenie od potężnej przy-gruntowej eksplozji<br />

spowodowanej zdetonowaniem pędników wehikułu <strong>UFO</strong> trzeciej generacji. Poniżej<br />

wyliczono najbardziej istotne z nich.


C-24<br />

#1. Rozmiary krateru Tapanui są zgodne z wydatkiem energetycznym siedmiu <strong>UFO</strong><br />

typu K6. Zapis historyczny przygotowany przez Gerwazego z Kanterbury (Gervase of<br />

Canterbury) i opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1 pozwala na wydedukowanie, iż ponad Tapanui<br />

najprawdopodobniej eksplodował cygaro-kształtny stos składający się ze siedmiu <strong>UFO</strong> typu<br />

K6. Ponieważ z obliczeń autora wykonanych dla magnokraftu pierwszej generacji, wynika<br />

że pojedynczy statek typu K6 niesie na swym pokładzie magnetyczny odpowiednik energii<br />

zawartej co najmniej w około 10 megatonach TNT, zaś zapis Gerwazego sugeruje że<br />

najprawdopodobniej 7 takich wehikułów eksplodowało koło Tapanui, stąd całkowita energia<br />

wyzwolona podczas tej eksplozji powinna przekraczać około 70 megaton TNT (t.j.<br />

odpowiednik dla około 5600 bomb atomowych rozmiarów podobnych do tej zrzuconej na<br />

Hirosimę).<br />

Powyższy wydatek energetyczny eksplozji koło Tapanui obliczony na podstawie<br />

danych historycznych może zostać następnie porównany do wydatku wynikającego z<br />

rozmiarów krateru Tapanui. Testy z obecną bronią nuklearną dostarczają różnorodnych<br />

danych matematycznych umożliwiających oszacowanie ilości energii wyprodukowanej<br />

podczas danej eksplozji kraterującej. Dla przykładu, rysunek C2 opublikowany na stronie 21<br />

artykułu pióra Henry F. Cooper, Jr., "A summary of explosion cratering phenomena relevant<br />

to meteor impact events", (editors: Roddy D.J., Pepin R.O., Merrill R.B., "Impact and<br />

Explosion Cratering", Pergamon Press, New York, USA, 1977), ujawnia że aby usunąć 1<br />

metr sześcienny ziemi poprzez przygruntową eksplozję napowietrzną, konieczny jest<br />

wydatek energetyczny ponad 1 tony TNT. Z krateru Tapanui wyrzuconych zostało około 70<br />

milionów metrów sześciennych ziemi. Stąd jest łatwym do obliczenia, że wydatek<br />

energetyczny tej eksplozji musiał być w przybliżeniu równy co najmniej około 70 milionów<br />

ton TNT. To z kolei wskazuje, że objętość krateru Tapanui jest zgodna z historycznym<br />

zapisem Gerwazego sugerującym rozmiary owej eksplozji.<br />

Na dodatek do powyższego, istnieje także możliwość niezależnego sprawdzenia<br />

powyższej zgodności na bazie eksplozji tunguskiej. Istniejący materiał dowodowy wskazuje,<br />

że <strong>UFO</strong> jakie eksplodowało ponad tajgą tunguską było także typu K6, t.j. dokładnie takie<br />

same jak w Tapanui (patrz dedukcje z pozycji #A3 w po<strong>dr</strong>ozdziale J1). W owej eksplozji<br />

syberyjskiej jednakże "tylko" trzy takie wehikuły eksplodowały - nie zaś siedem jak ponad<br />

Tapanui. Z <strong>dr</strong>ugiej strony, eksperci szacują że siła eksplozji tunguskiej wynosiła około 30<br />

megaton TNT (patrz książka [1C2] pod redakcją Ronald'a D. Story: "The Encyclopedia of<br />

<strong>UFO</strong>s", New English Library, London 1980, ISBN 0-450-04118-2, strona 371). Powyższe<br />

oznacza, że pojedynczy wehikuł <strong>UFO</strong> typu K6 eksplodujący ponad tunguską, wyzwolił około<br />

10 megaton megnetycznej energii, t.j. w przybliżeniu tyle samo ile wyzwoliło tej energii<br />

każde <strong>UFO</strong> eksplodujące ponad Tapanui. Stąd można tu konkludować, że jednostkowa<br />

moc eksplozji Tapanui jest zgodna z jednostkową mocą eksplozji tunguskiej (t.j. mocą<br />

przypadającą na każdy eksplodujący wehikuł <strong>UFO</strong> typu K6).<br />

Aby w tym miejscu polemizować z opinią osób skłonnych wierzyć, iż to ciało<br />

niebieskie nie zaś <strong>UFO</strong> eksplodowało w Tapanui, warto tu przypomnieć, że wydatek<br />

energetyczny równy 70 megatonom TNT jest zbyt ogromny aby móc zostać wyzwolony<br />

jedynie w efekcie tarcia jakiegoś ciała z atmosferą - np. przez obiekt kosmiczny<br />

przelatujący obok, ale nie uderzający w ziemię. Z <strong>dr</strong>ugiej strony, gdyby taki obiekt<br />

kosmiczny uderzył w ziemię koło Tapanui, jego fragmenty ciągle by tam były, a także kształt<br />

wynikowy krateru byłby całkowicie odmienny - jak to zostanie wyjaśnione w punkcie #2<br />

poniżej.<br />

#2. Kształt i atrybuty krateru Tapanui są zgodne z efektami przygruntowej eksplozji<br />

napowietrznej. Współczesne eksperymenty z bronią ją<strong>dr</strong>ową dostarczyły ogromnego<br />

materiału doświadczalnego umożliwiającego dokładne poznanie mechanizmu eksplozji<br />

kraterujących. Materiał ten pozwala nam na lepsze zrozumienie procesów dynamicznych<br />

wiodących do kształtowania kraterów. Zgodnie z wynikami tych eksperymentów, istnieją<br />

tylko trzy typy eksplozji prowadzących do uformowania odmiennych kształtów krateru -<br />

patrz rysunek C3, t.j. eksplozje: (a) podziemne, (b) naziemne i (c) napowietrzne. Ponieważ


C-25<br />

rodzaj ośrodka otaczającego ładunek wybuchowy (który w ten sposób przejmuje na siebie<br />

impakt fal uderzeniowych) różni się dla każdej z tych eksplozji, stąd również i wynikowy<br />

kształt oraz charakterystyczne cechy krateru muszą się różnić dla każdej z nich - patrz<br />

rysunek C3.<br />

(a) Przy eksplozjach podziemnych ziemia otacza ładunek wybuchowy ze wszystkich<br />

stron, stąd prawie 100% energii wybuchu transformowane jest w wynikowy krater. Krater<br />

formowany podczas takich podziemnych eksplozji zawsze przyjmuje klasyczny kształt<br />

"parabolicznej czaszy" z charakterystycznym wzniesionym kołnierzem na brzegach - patrz<br />

rysunek C4. Kratery tego typu mogą zostać uformowane zarówno w sposób technologiczny<br />

poprzez zagłębienie ładunku ją<strong>dr</strong>owego pod ziemię na głębokość mniejszą od określonej<br />

wartości "krytycznej", jak też i w sposób naturalny.<br />

W naturze krater taki powstaje, gdy ciężki, spójny i wytrzymały obiekt kosmiczny (np.<br />

meteor żelazny), charakteryzujący się dużym stosunkiem pędu (masa x prędkość) do<br />

powierzchni zewnętrznej, uderza z ogromną prędkością w powierzchnię naszej planety.<br />

Spójność i wytrzymałość tego obiektu powoduje, że wbija się on głęboko w ziemię, zanim<br />

opór gruntu zdoła wyhamować jego szybkość. Po wyhamowaniu tej prędkości wszakże,<br />

ogromna energia kinetyczna obiektu zostaje przetransformowana na ciepło, które z kolei<br />

wywołuje odparowanie większości masy meteoru i potężną eksplozję. Na naszej planecie<br />

odkrytych zostało wiele kraterów powstałych w taki właśnie sposób, najbardziej znany z<br />

nich jest Diablo Krater z Arizony - patrz rysunek C4.<br />

(b) W eksplozjach naziemnych ładunek wybuchowy z jednej strony graniczy ze<br />

sprężystym powietrzem, z <strong>dr</strong>ugiej zaś z niepodatnym gruntem. Stąd większość energii<br />

wybuchu odbija się od gruntu i rozprasza bezefektywnie w powietrzu. Jedynie jej niewielki<br />

procent zostaje przetransformowany w wynikowy krater. Ziemia w takich eksplozjach<br />

najpierw zostaje upchnięta w dół, zaś potem sprężynuje z powrotem i zastyga w<br />

pofalowanych fałdach (zamiast być rozdarta na części i rozpryśnięta na boki jak w<br />

eksplozjach podziemnych). Ilustracyjną analogią do zachowania się ziemi podczas takich<br />

eksplozji są filmy o zwolnionej szybkości jakie pokazują upadek jakiegoś obiektu do<br />

zbiornika z płynem (np. upadek kropelki na powierzchnię wody). Eksplozje naziemne<br />

wytwarzają nowy rodzaj krateru zupełnie odmienny od tego otrzymywanego przy<br />

eksplozjach podziemnych. Krater ten przyjmuje charakterystyczny kształt struktury<br />

kompleksowej, z wyglądu przypominający tarczę z centralnym wypiętrzeniem w środku -<br />

patrz rysunek C5.<br />

W naturze eksplozje naziemne wywoływane są przez uderzenie komet oraz innych<br />

obiektów kosmicznych składających się z luźnego materiału o niskiej gęstości i spójności.<br />

Duża powierzchnia takich obiektów oraz ich rozłożenie na znacznej przestrzeni powodują,<br />

że ich prędkość zostaje wyhamowana i zamieniona w energię cieplną już na powierzchni<br />

ziemi, w ten sposób wyzwalając eksplozje których uderzenia nie dokonują rozdarcia gruntu.<br />

(c) W eksplozjach napowietrznych cały ładunek wybuchowy otoczony jest przez<br />

spężyste powietrze. Z powodu jednak słabości współczesnych ładunków nuklearnych (w<br />

szczególności z powodu zbyt małej gęstości objętościowej energii wyzwalanej przez te<br />

eksplozje) dotychczasowe eksperymenty napowietrzne nie wytworzyły krateru, stąd nie jest<br />

znany jeszcze kształt jaki krater ten będzie przyjmował. Także naturalne zjawiska zdają się<br />

nie wytwarzać eksplozji napowietrznych wystarczająco potężnych dla uformowania krateru.<br />

Jednakże poprzez ekstrapolowanie kształtu i własności kraterów wytwarzanych w efekcie<br />

poprzednich dwóch typów eksplozji, możliwe jest przewidzenie najbardziej<br />

prawdopodobnego kształtu krateru formowanego podczas takich napowietrznych<br />

ekspolozji. Ów kształt pokazany został w części (c) rysunku C3. Interesującym jest to, że<br />

krater Tapanui wykazuje obecność wszystkich atrybutów jakie mogą zostać przewidziane<br />

do wystąpienia w kraterach uformowanych podczas takich właśnie napowietrznych<br />

eksplozji - patrz rysunek C6.<br />

W tym miejscu powinno zostać podkreślone, że w wszystkich eksplozjach<br />

napowietrznych czynnikiem jaki decyduje czy krater zostanie uformowany, jest


C-26<br />

przestrzenne zagęszczenie energii w chwili gdy fale uderzeniowe docierają do gruntu. Jeśli<br />

gęstość ta leży poniżej określonej wartości "krytycznej", żaden krater nie zostanie<br />

uformowany nawet jeśli całkowita ilość energii jest wystarczająco duża ku temu. Jak<br />

dotychczas ludzie nie potrafią budować ładunków nuklearnych które wyzwalałyby energię o<br />

gęstości przestrzennej większej od owej wartości krytycznej. Stąd jak dotąd nasze<br />

napowietrzne eksplozje nie są w stanie wytworzyć kraterów. Również nie jest nam znane<br />

żadne naturalne zjawisko jakie zdolne byłoby do spowodowania eksplozji napowietrznej<br />

formującej krater. Obliczenia autora wykazują jednakże, że gęstość przestrzenna energii<br />

dla magnokraftu lub <strong>UFO</strong> typu K6, eksplodującego do około 100 metrów ponad<br />

powierzchnią gruntu przekroczy ową wartość krytyczną. Stąd napowietrzna eksplozja<br />

takiego wehikułu <strong>UFO</strong> zachodząca wystarczająco blisko ziemi faktycznie wyprodukowałaby<br />

krater.<br />

#3. Konfiguracja i elementy krateru Tapanui są lustrzanym odbiciem obszaru<br />

zniszczenia z tunguskiej w Centralnej Syberii. Aczkolwiek jak dotąd nie jest znany<br />

sprawdzony przykład eksplozji napowietrznej która wytworzyłaby krater, w tunguskiej<br />

istnieje obszar zdewastowanej tajgi którego uformowanie nastąpiło właśnie w efekcie<br />

takiego wybuchu. Stąd owa syberyjska dewastacja dostarcza nam danych porównawczych<br />

dla przewidzenia elementów charakterystycznych krateru uformowanego przez taką<br />

eksplozję. (np. ukazuje ona rozkład i załamywanie się fal uderzeniowych, elementy<br />

topograficzne specyficzne dla tego typu eksplozji, itp.). Autor podjął się trudu<br />

przeanalizowania podobieństwa występującego pomiędzy obrysem tajgi wyłożonej w<br />

regionie tunguskim i konfiguracją krateru Tapanui, zaś otrzymane wyniki podsumował na<br />

rysunku C6. Jak widać z tego rysunku, zgodność konfiguracji zniszczeń spowodowanych<br />

przez obie omawiane eksplozje jest uderzająca. Nie może być więc przypadkiem, że w<br />

tunguskiej ogólny rozkład wyłożonych <strong>dr</strong>zew wykazuje obecność wszystkiech elementów<br />

topograficznych jakie występują również i w Tapanui. Podobieństwa tunguskiej i Tapanui<br />

nie ograniczają się tylko do kształtu. Następujące elementy są bowiem obecne w obu tych<br />

miejscach:<br />

(a) Obrys, topografia oraz główne atrybuty Tapanui i tunguskiej są niemal<br />

identyczne. Dla przykładu kąt wierzchołkowy na trójkątnym wejściu do obu obszarów oraz<br />

ich odległość od najbliższego bieguna magnetycznego Ziemi wykazują ścisły związek<br />

matematyczny.<br />

(b) Obie eksplozje posiadają oś centralną zniszczenia ustawioną wzdłuż lokalnego<br />

południka magnetycznego z roku zaistnienia danej eksplozji. Taki przebieg ich osi głównej<br />

odpowiada kierunkowi nachylenia wehikułów magnokrafto-podobnych (<strong>UFO</strong>) podczas ich<br />

lotów w danym roku nad danym obszarem (patrz zasady lotu i manewrowania<br />

„magnokraftów” opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale F6 z tomu 3 monografii [1/4]). Jednocześnie zaś<br />

przebieg ten przeczy możliwemu kierunkowi upadku ciał niebieskich (t.j. meteorytów,<br />

komet, itp.), jako że owe ciała zawsze upadają wzdłuż płaszczyzny równoleżnikowej<br />

przebiegającej w kierunku wschód-zachód.<br />

(c) W obu obszarach zniszczenia wszystko zostało turbulentnie namagnesowane.<br />

Dla Tapanui namagnesowanie to opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.1, natomiast dla tunguskiej<br />

omówiono je w punktach #B1 i #B3 z po<strong>dr</strong>ozdziału J1.<br />

(d) Obie eksplozje wessały pył krzemowy (piasek i glebę) do atmosfery, który po<br />

następnym stopieniu zdeponowany został wokół ich centrów w postaci małych, okrągłych<br />

lub żarówko-kształtnych globulinek. W tunguskiej ten przetopiony i zaokrąglony piasek<br />

nazywany jest "trinitite" zaś jego opis podany zostanie w punkcie #A4 po<strong>dr</strong>ozdziału J1. Z<br />

kolei krater Tapanui całkowicie pokryty jest grubą warstwą niezwykle czystego piasku<br />

kwarcowego o podobnych własnościach, jaki miejscami rozpościera się od niego na<br />

zewnątrz na kształt ramion gwiazdy. Niektóre większe rozmiarami ziarna tego piasku<br />

poleciały aż do Mandeville (ich opis podany zostanie w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.1). Jeśli założyć<br />

(jak to przyjmują obecnie nowozelandzcy geolodzy) że ów czysty piasek krzemowy<br />

pochodzi z naturalnych złóż uformowanych w przed-eksplozyjnych czasach, jak wtedy


C-27<br />

wytłumaczyć fakt że czarna gleba na wierzchołku wzgórza Pukeruau, tuż za wschodnią<br />

krawędzią krateru, przykryta jest wartwą tego właśnie piasku jakiego znaczne pokłady<br />

znajdują się też na dnie krateru. Aby piasek ten przemieszczony mógł zostać z dna krateru<br />

na wierzchołek wzgórza Pukeruau i ułożyć się na wierzchu zalegającej tam ciemnej gleby,<br />

najpierw musiałby on zostać wydobyty spod warstwy węgla <strong>dr</strong>zewnego zalegającej dno<br />

krateru, a następnie zostać wyniesiony (rozbryzgnięty) pod górę zbocza.<br />

(e) Eksplozja Tapanui napewno, zaś eksplozja tunguska najprawdopodobniej,<br />

wytworzyły też szczególny rodzaj kamieni, w tej monografii zwany "kamieniami<br />

ceramicznymi" - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C11.2 i C11.4.<br />

(f) Obie eksplozje wytworzyły szczególny rodzaj złota, który w postaci niewielkich<br />

kropelek formujących "złote runo" osiadł na powierzchni gleby w bliskości centrum wybuchu<br />

- patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10.<br />

#4. Konfiguracja krateru Tapanui jest zgodna z tą przewidywaną dla eksplozji z-góryku-dołowi<br />

cygara uformowanego z około siedmiu <strong>UFO</strong>. Najważniejszym elementem<br />

potwierdzającym omawianą tu zgodność jest oryginalna topografia wewnętrzna krateru<br />

pokazana na rysunku C2 (w latach 1994/5, niestety, splanowana buldożerami - patrz<br />

końcowa część rozdziału A). Topografia ta, jeśli przeegzaminować ją z uwagą, ukazuje<br />

obecność około siedmiu kolejnych kraterów, każdy z których został wkomponowany w<br />

obręb krateru poprzedniego. Istnienie siedmiu kraterów położonych jeden we wnętrzu<br />

<strong>dr</strong>ugiego, przemawia silnie za faktem, że eksplozja Tapanui najprawdopodobniej posiadała<br />

seryjny charakter, w którym około siedmiu wehikułów zostało zdetonowanych w jednym<br />

uporządkowanym ciągu. To z kolei wskazuje, że cygaro-kształtny kompleks latający<br />

(pokazany na rysunku F1), zawierający wspomnianą liczbę wehikułów osadzonych jeden<br />

na wierzchołku <strong>dr</strong>ugiego jak stos talerzy w kuchni, eksplodował od góry ku dołowi ponad<br />

obecnym kraterem. Gdyby więc przetrwały do dziś jakieś zapisy efektów dźwiękowych<br />

towarzyszących eksplozji Tapanui, zapisy te powinny wspominać o siedmiu seriach<br />

głośnych "grzmotów" przypominających odgłosy siedmiu nienajlepiej zsynchronizowanych<br />

salw kanonady artyleryjskiej.<br />

Z wewnętrznej konfiguracji krateru Tapanui możliwym jest odtworzenie przebiegu<br />

omawianej eksplozji. Obecność wewnętrznych kraterów pokazuje że kolejne serie<br />

wybuchów zainicjowane zostały u góry stosu wehikułów <strong>UFO</strong> i potem łańcuchowo<br />

przeniosły się ku dołowi. Stąd poduszka ciśnienia uformowana przez każdą kolejną<br />

eksplozję tworzyła rodzaj odbijającego ekranu umieszczonego tuż ponad ładunkami jakie<br />

jeszcze nie eksplodowały. Ten rozprężający się ekran coraz mocniej zakrzywiał ku dołowi i<br />

koncentrował fale uderzeniowe wyzwalane przez następne eksplodujące ładunki z<br />

pozostałej części rozpadającego się cygara. Stąd każda kolejna eksplozja była kierowana<br />

coraz bardziej centralnie, ograniczana do coraz mniejszej powierzchni, formując w ten<br />

sposób kolejny krater we wnętrzu kraterów uformowanych przez poprzednie eksplozje.<br />

Szczegółowa analiza zarysu i topografii krateru Tapanui ukazuje dodatkowo że fale<br />

uderzeniowe wyzwolone podczas formującej go eksplozji musiały posiadać ukierunkowany<br />

impakt. Wytwarzanie fal uderzeniowych o takim rodzaju impaktu nie jest znane w naturze.<br />

Podczas zaś ich technologicznego wytwarzania koniecznym jest użycie specjalnych<br />

ładunków wybuchowych zwanych "ładunkami kumulacyjnymi" (obecnie stosowanymi np. w<br />

pociskach przeciwpancernych). W ładunkach kumulacyjnych eksplodujący materiał ułożony<br />

jest w specjalny sposób przypominający kształt parabolicznego lustra reflektorowego. Jeśli<br />

zaś przeanalizować rozłożenie pędników w magnokraftach i <strong>UFO</strong> (patrz rysunki F1 i P1 w<br />

monografii [1/4]) wtedy okazuje się, że owe zbiorniki energii magnetycznej jaka<br />

eksplodowała ponad Tapanui, ułożone są właśnie na kształt lustra reflektorowego.<br />

Szczegółowy zarys krateru jaki ukazuje owo ukierunkowane działanie fal uderzeniowych,<br />

najlepiej widoczny jest na rysunkach C1 i C2.<br />

#5. Różnorodne pozostałości materialne obecne w obrębie krateru Tapanui zgodne<br />

są z tymi jakie zostałyby wyprodukowane podczas przygruntowej eksplozji napowietrznej.


C-28<br />

W obrębie krateru Tapanui występuje cały szereg znaczących elementów jakie wszystkie<br />

wskazują na jego eksplozyjne pochodzenie. Wymieńmy kilka najważniejszych z nich:<br />

(a) Krater posiada niemalże całkowicie zamknięty obwód, co potwierdza że nie mógł<br />

on zostać uformowany poprzez erozję gruntu (t.j. poprzez osunięcie ziemi) jak to sugerują<br />

nowozelandzcy geolodzy. Dla przykładu fotografie z rysunku C1 ujawniają, że krater ten<br />

posiada wyraźnie wyo<strong>dr</strong>ębniające się krawędzie otaczające trzy-czwarte jego obrysu.<br />

Pozostała brakująca ćwiartka tej krawędzi wyglądem bardziej przypomina efekty wymycia<br />

przez potężne ulewy jakie musiały towarzyszyć eksplozji o takich rozmiarach, niż efekty<br />

ruchu (obsuwania się) ziemi.<br />

(b) Dno krateru dosłownie zasłane jest grubą warstwą węgla <strong>dr</strong>zewnego i<br />

nadpalonych odłamków gałęzi, chociaż pierwsi biali osadnicy z tego regionu nie odnotowali<br />

istnienia żadnych lasów w jego pobliżu. Z nuklearnych eksperymentów wiadomo, że<br />

eksplozje o takiej skali zawsze wytwarzają zjawisko w literaturze dotyczącej<br />

wielkoskalowych eksplozji nazywane "firestorm" (co po przetłumaczeniu na polski oznacza<br />

"sztorm ogniowy"), t.j. silny koncentryczny wiatr wiejący od obrzeża ku centrum eksplozji.<br />

Wiatr ten porywa palące się fragmenty masy organicznej i osadza je dokładnie w centrum<br />

eksplozji u podstawy jej narastającego "grzyba". Stąd istnienie owych historycznie<br />

niewytłumaczalnych popalonych fragmentów <strong>dr</strong>zew we wnętrzu krateru Tapanui jeszcze raz<br />

potwierdza jego eksplozyjne pochodzenie.<br />

(c) Dno krateru, oraz jego obrzeże, wyścielone są namagnesowanymi kamieniami<br />

ceramicznymi, w wielu przypadkach posiadającymi dym i odłamki <strong>dr</strong>zewne wtopione w ich<br />

powierzchnię. Poza granicami krateru rozłożenie tych kamieni przypomina wachlarz<br />

zaczynający się w centrum eksplozji czyli w samym kraterze - patrz rysunek C7.<br />

#6. Kształt wzgórza Pukeruau oraz konfiguracja otaczającego je terenu są zgodne z<br />

tymi jakich należy się spodziewać po wystąpieniu potężnego uderzenia wybuchu<br />

przyłożonego do ziemi w miejscu wystąpienia dzisiejszego krateru Tapanui. Aczkolwiek z<br />

uwagi na koszta i konieczność działania w konspiracji, jak dotychczas nie zostały jeszcze<br />

dokonane jakiekolwiek badania modelowe, nawet bez ich przeprowadzenia już na pierwszy<br />

rzut oka widać, że wzgórze Pukeruau poddane zostało znacznej deformacji siłowej.<br />

Niektórzy miejscowi żartobliwie nazywają je nawet "przetrącone wzgórze" (t.j. "punched<br />

hill"). Przyjmuje ono bowiem formę w przybliżeniu podobną do wyniku jaki otrzymany<br />

zostałby gdyby w jedno ze zboczy regularnego początkowo stożka piasku ktoś uderzył<br />

silnie pięścią wzdłuż linii sił lokalnego pola magnetycznego. W rezultacie stożek ten<br />

przemieściłby się w kierunku działania siły uderzenia, po stronie nadejścia pięści formując<br />

okrągły krater oraz łagodniej opadające zbocze, zaś po przeciwległej stronie formując<br />

stromy uskok/usypisko wynikające z przesunięcia się jego masy. Stąd zbocze Pukeruau<br />

przeciwległe do krateru Tapanui jest wyraźnie przesunięte i posiada uskok/usyp wynikający<br />

z dyslokacji masy wzgórza w kierunku działania uderzenia eksplozji. (Tuż pod tym<br />

wyraźnym uskokiem ziemnym uformowanym w efekcie owego "przetrącenia" czy dyslokacji<br />

wzgórza Pukeruau położony jest leśny parking wspominany w punkcie #4 załącznika Z1.)<br />

Niezależnie od samego wzgórza Pukeruau, cała konfiguracja obszaru w jego<br />

okolicach również wykazuje znaczną deformację po-eksplozyjną. W przybliżeniu<br />

przypomina ona bowiem kształt jaki powstałby po uformowaniu w pofałdowanym terenie<br />

niezbyt wyraźnego krateru tarczowego (struktury kompleksowej) o kilkudziesięciokilometrowej<br />

średnicy, z grubsza podobnego do kraterów pokazanych na rysunku C5.<br />

Obrzeża/krawędzie tego krateru tarczowego leżące po jego stronie północnej i północnowschodniej<br />

formują nawet wyraźne uskoki (wyglądające jak zbocza grzbietów górskich)<br />

sugerując że płyta skorupy ziemskiej uległa pod nim załamaniu, i siłą eksplozji wtłoczona<br />

została kilkaset metrów w dół. Przykładowo istniejące oznaki zdają się sugerować, że przed<br />

wystąpieniem eksplozji Tapanui rzeka Pomahaka przebiegała na zachód i południe od<br />

dzisiejszego Waikoikoi i krateru Tapanui, zaś w okolicach dzisiejszego Kelso i Heriot<br />

istniało wówczas spore jezioro. Uderzenie w skorupę Ziemi wyzwolone eksplozją Tapanui<br />

zdeformowało jednak te okolice, spiętrzając grunt w poprzek poprzedniego koryta


C-29<br />

Pomahaki, zaś obniżając go w kierunku miasteczka Tapanui. W rezultacie rzeka Pomahaka<br />

zmieniła koryto na dzisiejsze, płynąc bardziej ku północy i wschodowi od Waikoikoi i krateru<br />

(t.j. przemieszczając się w okolice miasteczka Tapanui), zaś wody poprzedniego płytkiego<br />

jeziora koło Kelso i Heriot mogły już swobodnie spływać całkowicie osuszając ten teren.<br />

Ponadto krawędź jakby grzbietu górskiego, lokalnie zwana "Blue Mountains", a biegnąca<br />

niedaleko od krateru Tapanui w kierunku z grubsza równoległym do głównej osi wybuchu,<br />

wygląda jakby stanowiła ona urwisko na krawędzi płyty skorupy ziemskiej pękniętej i<br />

wgniecionej w dół pod naciskiem fal uderzeniowych eksplozji. Dziwność tej formacji terenu<br />

polega na tym, że wcale nie jest ona grzbietem górskim i stąd po stronie przeciwstawnej do<br />

krateru Tapanui nie kończy się ona taką samą krawędzią a po prostu przechodzi niemal<br />

płasko w lekko pagórkowatą równinę. Charakter wysokiej, kilkusetmetrowej pionowej<br />

krawędzi posiada więc ona jedynie od strony krateru, co wzmacnia hipotezę o jej powstaniu<br />

wskutek eksplozyjnego załamania się i trwałego wgniecenia w dół płyty skorupy ziemskiej.<br />

Podobna krawędź, tyle że ukierunkowana niemal prostopadle do Blue Mountains,<br />

przebiega też i po stronie północno-wschodniej obszaru zdeformowanego uderzeniem<br />

eksplozji Tapanui. Razem z Blue Mountains ta <strong>dr</strong>uga krawędź formuje jakby naroże dwóch<br />

schodzących się nawzajem załamań skorupy ziemskiej biegnących dokładnie w kierunku w<br />

którym działały siły uderzenia eksplozji Tapanui (a więc w kierunku w którym nastąpiło też i<br />

"przetrącenie" wzgórza Pukeruau). Interesujących informacji na temat efektów i charakteru<br />

niektórych zmian konfiguracji terenu w okolicach krateru Tapanui udzielić może Mr Richard<br />

Cook (Crookston, No 2 R.D., Tapanui, New Zealand; home tel.: +64 (3) 204-22-55), który<br />

również analizował to zagadnienie zaś swoje obserwacje dyskutował z autorem.<br />

#7. Różnorodne zjawiska obserwowane w samym kraterze Tapanui oraz w jego<br />

pobliżu są konsystentne z tymi spodziewanymi do wystąpienia w miejscu eksplozji wehikułu<br />

<strong>UFO</strong> trzeciej generacji. Ponieważ większość z nich omawiana jest dokładnie w dalszych<br />

częściach niniejszej monografii (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział F1 i rozdział J), ich powtórne<br />

powtarzanie tutaj zostanie pominięte. W tym miejscu wspomniane jedynie zostaną te<br />

zjawiska które nie dyskutowane są w innych po<strong>dr</strong>ozdziałach, aczkolwiek posiadają związek<br />

z tym co tam powiedziano. Oto one:<br />

- W samym kraterze oraz w jego okolicy odnotowano nasilenie obserwacji <strong>UFO</strong><br />

dokonywanych zarówno w przeszłości jak i ciągle obecnie.<br />

- Odczucie jakby grozy jest zastygłe w otoczeniu krateru Tapanui i raportowane<br />

autorowi przez wiele wizytujących to miejsce osób.<br />

- Odnotowano szybkie wypełnianie się życzeń pomyślanych w kraterze (nawet tak<br />

konkretnych jak przykładowo życzenie raportowane autorowi przez Chris'a Kirkman kiedy<br />

zechciał on zobaczyć z bliska uderzenie pioruna - co zostało spełnione niemal natychmiast<br />

- t.j. zanim zdążył on opuścić krater).<br />

- Dziwne zbiegi okoliczności jakie w niezwykły sposób wstrzymują niektóre osoby<br />

przed dotarciem do krateru (jedną z nich jest Diane Chittock mieszkająca w wzrokowej<br />

odległości od niego).<br />

- Epidemia samobójstw i zabójstw jaka zgodnie z lokalnymi plotkami (famą)<br />

wystąpiła w okolicah krateru w latach 1950-tych.<br />

- Silne bóle głowy doznawane przez niektóre osoby wizytujące krater.<br />

- Ekstremalny rodzaj pogody. Pogoda panująca w kraterze może się diametralnie<br />

różnić od pogody panującej zaledwie kilka kilometrów od niego. Przykładowo twierdzi się że<br />

deszcz w kraterze pada znacznie rzadziej niż w jego okolicy, aczkolwiek zwykle jest tam<br />

znacznie silniejszy. Wiatry wieją w nim jednak znacznie częściej. Krater często też<br />

wytwarza w swym obrębie niezwykłą, gęstą jak mleko mgłę, podobną do tej jaka opisywana<br />

jest w po<strong>dr</strong>ozdziale KB2 monografii [1/4] jako sztucznie wytwarzana przez <strong>UFO</strong>, a jaka w<br />

wielu opowiadaniach utożsamiana jest z pojawianiem się <strong>UFO</strong> (niektórzy badacze twierdzą,<br />

że mgła taka produkowana jest celowo przez <strong>UFO</strong> dla zamaskowania swojej obecności w<br />

tym kraterze). Owa gęsta mgła zwykle rozciąga się jedynie w jego bliskości i natychmiast<br />

znika gdy krater opuszczany jest przez zwiedzających go ludzi.


C-30<br />

- W kraterze istnieje małe jeziorko (tzw. "pond") co do którego krążą różne niezwykłe<br />

opowieści. Chris Kirkman twierdzi, że jeziorko to nigdy nie zamarza w zimie, aczkolwiek<br />

wszystkie inne okoliczne zbiorniki pokrywane są lodem. Zawsze też posiada ono stały<br />

poziom wody. Jeziorko to ma oddziaływać niezwykle silnie na psychikę przebywających<br />

przy nim osób, jakby zmuszając je do niewytłumaczalnego działania. Przykładowo kiedyś<br />

nieumiejącemu pływać przyjacielowi Chris'a dało ono impuls aby spontanicznie przekroczył<br />

je w bród. Podczas przekraczania zanurzył się on jedynie do pasa i cały czas czuł dno pod<br />

stopami, aczkolwiek potem okazało się że głębokość jeziorka w tym miejscu przewyższała<br />

wysokość dorosłego człowieka. Rex Hellier twierdzi że dawniej rozsiewało ono jakieś<br />

negatywne wibracje, które jednak całkowicie zaniknęły po oczyszczeniu jego dna w 1994<br />

roku (podczas tego czyszczenia Rex wpadł w rodzaj transu hipnotycznego i zasnął na<br />

swym buldożerze - patrz opis z punktu #E2 w rozdziale I). Podczas czyszczenia jeziorka na<br />

jego dnie znaleziono dziwną strukturę jakby podłogi prezyzyjnie poukładanej z prostych<br />

tyczek lub gałęzi <strong>dr</strong>zew ciasno leżących jedna przy <strong>dr</strong>ugiej i skierowanej ze wschodu na<br />

zachód. Podłoga ta lub struktura musiała tam istnieć jeszcze przed przybyciem białych<br />

osadników do Nowej Zelandii i zapewne pozostawała na dnie aż od czasu formowania<br />

krateru Tapanui (ciekawe czy była ona pozostałością osady maoryskiej jaka przed<br />

eksplozją Tapanui najprawdopodobniej stała na szczycie wzgórza Pukeruau).<br />

* * *<br />

Niezależnie od całego powyższego materiału dowodowego obecnego w samym<br />

kraterze lub tuż przy jego obrzeżu, istnieje również ogromna liczba różnych dowodów<br />

znajdujących się w pewnej odległości poza jego granicami, które także potwierdzają<br />

eksplozyjne pochodzenie tej katastroficznej formacji. Ich omówieniu poświęcone będą<br />

dalsze części niniejszej monografii. Dla przykładu nazwy maoryskie z jego okolicy<br />

przyjmują wymowne znaczenie.<br />

C3. Interpretacja nazw maoryskich z okolic krateru Tapanui<br />

Maorysi mają zwyczaj nazywania miejsc zwrotami upamiętniającymi ważne<br />

wydarzenia, które nastąpiły w danym miejscu. Dzięki owemu zwyczajowi istnieje jeszcze<br />

jedna grupa dowodów upamiętniających wystąpienie eksplozji koło Tapanui. Dowody te<br />

wpisane są w nazwy nadane przez Maorysów dla lokalnych wzgórz, rzek, osad, itd.<br />

Analiza nazw maoryskich z okolic krateru Tapanui wykazuje, że ich znaczna część<br />

zawiera człony semantyczne (morphemes) sugerujące ogromne zniszczenie zainicjowane<br />

eksplozją statku kosmicznego. Człony te to wyrażenia maoryskie takie jak np: ka =<br />

strzelające płomienie, pa = eksplozja, ta (z krótkim, ostrym "a") = niszczyciel, mata = statek<br />

kosmiczny, itp. Obecność tych członów semantycznych jest charakterystyczna wyłącznie<br />

dla części Nowej Zelandii przylegającej do krateru Tapanui (t.j. człony te nie występują w<br />

takim samym kontekście w innych częściach Nowej Zelandii). Przykłady maoryskich nazw,<br />

które zawierają człony semantyczne sugerujące zniszczenie zaszłe w danym miejscu, są<br />

następujące: APARIMA, HOKANUI, HOKITIKA, HUKARERE, KAIWERA, KAKAPO,<br />

KAKAPUAKA, KAMAHI, KAPUKA, KATEA, KAUANA, KAWARAU, MATAURA, OHOKA,<br />

OMARAMA, OMAKAU, OPUAKA, OTA, OTAMA, OTARAIA, OTERAMIKA, OTUREHUA,<br />

OWAKA, PAHIA, PAHIWI, PAPATOTARA, PAPATOWAI, PARAWA, PATEAROA,<br />

POMAHAKA, PUKAKI, PUKEMUTU, PUKERAU, RAKAHOUKA, <strong>TAPANUI</strong>, TAHAKOPA,<br />

TAHATIKA, TEKAPO, TEKARAMA, TIHAKA, TOKANUI, TUAPEKA, TUTURAU,<br />

WAIARIKIKI, WAIHOAKA, WAIKAIA, WAIKAKA, WAIKAWA, WAIKOIKOI, WAIMEA,<br />

WAIPAHI, WAIPARU, WAIPORI, WAITAHUNA, WAKAPATU, WAKATIPU, WANAKA.<br />

Gdy nazwy te zostają przetłumaczone, ich treść dostarcza fascynującego opisu<br />

potężnej eksplozji, której przebieg zgadza się z treścią legend maoryskich przytoczonych<br />

na początku rozdziału A. W kilku przykładach zestawionych poniżej, najbardziej znaczące z<br />

tych nazw zostały przetłumaczone: HAKATARAMEA (Ha-ka-tara-mea = ogień-rozpalony-


C-31<br />

oddechem-statku-kosmicznego), HOKANUI (Hau-ka-nui = podmuch-strzelającychpłomieni),<br />

MATAURA (Mata-ura = jarzący-się-statek-kosmiczny), OMARAMA (O-marama =<br />

odpadnięty-z-Księżyca), OTARAIA (O-tara-ia = odpadły-róg-rozszczepiony-na-części),<br />

POMAHAKA (Po-maha-ka = noc-wielu-strzelających-płomieni), PUKERAU (Puke-ruau =<br />

wzgórze-które-wstrząsnęło-światem), <strong>TAPANUI</strong> (Ta-pa-nui = ogromna-eksplozja),<br />

TOKANUI (To-ka-nui = ogromny-opadający-ogień), WAIKOIKOI (Wahi-koikoi = obszarogniem-utwardzonych-dzid),<br />

WAIKAKA (Wai-kaka = obszar-czerwony-z-gorąca), WAIPAHI<br />

(Wahi-pa-ahi = obszar-eksplodującego-ognia).<br />

Słowa maoryskie występujące w powyższych tłumaczeniach posiadają następujące<br />

znaczenia (w porządku alfabetycznym): ahi = ogień; ha = oddech; hau = wiatr, podmuch; ia<br />

= pęknięcie, rozpadnięcie, rozszczepienie na części; ka = strzelające płomienie; kaka<br />

(lokalny idiom z długim <strong>dr</strong>ugim "a") = czerwony-z-gorąca; koikoi = dzidy, ostrza których<br />

zostały utwardzone ogniem; maha = wiele; marama = świecący się jak Księżyc; mata =<br />

twarz, zjawa, istota lub statek kosmiczny; mea = zapłon, przyczyna; nui = ogromny; o =<br />

część z, odpadły od czegoś; pa (krótkie, trzaskające "pa") = eksplozja; po = noc; puke =<br />

wzgórze; ruau = trzęsienie, ruch, lub zakołysanie się (obrót) ziemi; ta (z krótkim, ostrym "a")<br />

= niszczyciel; tara = rogi, rogokształtne statki kosmiczne; to = opadanie, obniżanie swego<br />

lotu, lądowanie, lub nurkowanie; ura = jarzenie, poświata; wai = region lub rzeka; wahi =<br />

obszar, region.<br />

Wymienione nazwy Maorysów posiadają jedną niezwykle istotną cechę<br />

charakterystyczną, t.j. opisują one efekty potężnej eksplozji w dokładnie taki sposób, w jaki<br />

rzeczywiście one wyglądałyby gdyby zostały zaobserwowane z miejsca noszącego daną<br />

nazwę. Dla przykładu, w pobliżu krateru Tapanui nazwy opisują strzelające płomienie, słupy<br />

ognia, itp. W miejscach nieco od niego oddalonych nazwy mówią o obszarach czerwonych<br />

z gorąca, gradobiciu rozżarzonych kamieni, itp. Całkiem daleko od krateru nazwy mówią o<br />

płonącym niebie, nocy wielu ogni, itp. Ta zgodność treści nazw maoryskich, z rzeczywistym<br />

obrazem eksplozji koło Tapanui, dodatkowo potwierdza ich wiarygodność i wartość<br />

dokumentacyjną.<br />

C4. Brak koło Tapanui organicznych artyfaktów datowanych przed 13 wiekiem<br />

Istotny materiał dowodowy na fakt zaistnienia ogromnych pożarów w okolicach<br />

Tapanui przy końcu XII wieku wywodzi się z datowania artyfaktów maoryskich metodą<br />

węgla radioaktywnego. Artyfakty te pobrane zostały z wykopalisk archeologicznych w<br />

obrębie osiedli maoryskich istniejących w chwili przybycia białych osiedleńców, czyli z tych<br />

miejsc których zasiedlenie nastąpiło już po eksplozji Tapanui. Stąd datowanie najstarszych<br />

z tych artyfaktów powinno wskazywać iż żadne z tych miejsc nie było jeszcze zasiedlone<br />

przed czasami eksplozji Tapanui.<br />

Zwyczaje osiedleniowe Maorysów były takie, że zwykle osiedlali się oni na szczycie<br />

wzgórza, nie zmieniając przy tym w sposób trwały środowiska naturalnego w miejscach<br />

swoich grodzisk (np. poprzez użycie trwałych materiałów budowlanych jak cegły czy<br />

kamienie). Jedyne co oni budowali to kilka chałup wykonanych z tyczek, gałęzi oraz trawy i<br />

otoczonych <strong>dr</strong>ewnianym płotem typu "palisada". Stąd, gdy potężna eksplozja Tapanui<br />

posiała ogniem i zniszczeniem, wypaliła ona doszczętnie wszystkie osiedla maoryskie<br />

(wraz z ich mieszkańcami) założone przed XII wiekiem, zaś towarzyszący jej cyklon zmiótł<br />

następnie ze szczytów wzgórz wszelkie ślady ich istnienia. Kiedy więc nowa fala<br />

osiedleńców maoryskich stopniowo zaczęła napływać na wyludnione w ten sposób tereny,<br />

wybierała ona nowe siedliska pod swoje osady. Stąd osiedla maoryskie jakie istniały aż do<br />

czasów gdy europejscy (biali) osadnicy zaczęli zaludniać Nową Zelandię w 19 wieku, są<br />

jedynie tymi zasiedlonymi w <strong>dr</strong>ugiej fali już po nastąpieniu eksplozji Tapanui.<br />

Powyższe jest właśnie potwierdzane przez wyniki najnowszych badań, aczkolwiek<br />

badacze nowozelandzcy w jawny sposób unikają wyciągnięcia oczywistych wniosków.


C-32<br />

<strong>Prof</strong>esor Atholl Anderson z Otago University w Dunedin powtórnie przeanalizował<br />

datowanie metodą węgla radioaktywnego pozostałości organicznych pochodzących ze<br />

znanych dzisiaj osiedli maoryskich na Wyspie Południowej Nowej Zelandii, i odkrył on że<br />

wszystkie te osiedla zostały zasiedlone już po dacie eksplozji Tapanui. Wyniki tych datowań<br />

powtórnie przeanalizowanych przez siebie zestawił on w artykule, [1C4] "The chronology of<br />

colonization in New Zealand", opublikowanym w międzynarodowym kwartalniku Antiquity<br />

(85 Hills Road, Cambridge CB2 1PG, England), Volume 65, Number 249, December 1991,<br />

strony 767-795. Aczkolwiek znał on główną hipotezę niniejszej monografii z osobistych<br />

dyskusji z autorem, oczywiście w obliczu niechęci jaką hipoteza ta wzbudza wśród<br />

nowozelandzkich naukowców (szczególnie zaś z Otago University) nie wspomniał on nic w<br />

swym artykule o możliwości zaistnienia "Ogni Tamaatea" czy eksplozji koło Tapanui które<br />

wypaliłyby starsze osiedla maoryskie. W zamian za to w konkluzji swego artykułu postuluje<br />

on, że brak koło Tapanui artyfaktów maoryskich datowanych przed dyskutowanym czasem<br />

wynika z faktu iż Maorysi nie zasiedlili tej części Nowej Zelandii aż do XIII wieku. Jest to<br />

trochę dziwna konkluzja, zważywszy na inne badania jakie dowodzą iż pozostałe części<br />

Nowej Zelandii były zasiedlone przez Maorysów już w X wieku, oraz iż ówczesny niezwykle<br />

łagodny klimat Nowej Zelandii połączony z mnogością ptaków Moa sprzyjały osadnictwu na<br />

całej rozciągłości tego kraju.<br />

C5. Historyczny brak lasów w centrum Wyspy Południowej Nowej Zelandii<br />

Na przekór warunkom klimatycznym, które sprzyjają porostowi lasów, pierwsi biali<br />

osadnicy przybyli na Wyspę Południową Nowej Zelandii około 1840 roku, zastali ogromne<br />

obszary tej wyspy całkowicie bezleśne i jedynie pokryte roślinnością stepową (tzw. "tussock<br />

grasslands") oraz zaścielone pozostałościami starych powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych<br />

(głównie wysokogatunkowym czerwonym <strong>dr</strong>zewem szlachetnym nazywanym "totara").<br />

Jedynie w dobrze osłoniętych od strony Tapanui dolinach pomiędzy górami zachowały się<br />

gdzieniegdzie resztki gęstych lasów rodzimych. Tereny niemal zupełnie pozbawione lasów<br />

rozciągały się od obecnego miasteczka Bluff na południowym wierzchołku tej wyspy, aż do<br />

miasteczka Kaikoura na jej północno-wschodniej krawędzi (t.j. na obszarze o całkowitej<br />

długości wynoszącej ponad 700 kilometrów) - patrz rysunek C8. Jeśli ktoś przeanalizuje<br />

rozłożenie owych obszarów pozbawionych lasów, ale za to zaścielonych powypalanymi<br />

pniami szlachetnego <strong>dr</strong>zewa totara, wówczas się okazuje że pasuje ono idealnie do obrazu<br />

jaki zostałby pozostawiony w przypadku ogromnej eksplozji zaistniałej w miejscu gdzie<br />

zlokazlizowany jest krater Tapanui. To zaś sugeruje, że właśnie eksplozja Tapanui jest<br />

odpowiedzialna za zniszczenie lasów na Wyspie Południowej Nowej Zelandii.<br />

Próbki z pozostałości powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych, które pokrywają centralną część<br />

Wyspy Południowej, od czasu do czasu poddawane są przez różnych badaczy datowaniu<br />

metodą węgla radioaktywnego. Wyniki otrzymywane w ten sposób uparcie wskazują iż<br />

około <strong>1178</strong> roku (z błędem tej metody datowania) ponad dwie-trzecie Wyspy Południowej<br />

Nowej Zelandii spłonęły z nieznanych powodów. Przykład takich wyników opublikowany jest<br />

w artykule [1C5] pióra B.P.J. Molloy and others, "Distribution of Subfossil Forest Remains,<br />

Eastern South Island, New Zealand (Rozkład nieskamieniałych szczątków lasów w<br />

wschodniej części Wyspy Południowej Nowej Zelandii)", New Zealand Journal of Botany,<br />

Vol. 1, Nr 1, marzec 1963, strony 68-77. W niektórych przypadkach takie datowanie daje<br />

zaledwie kilka lat różnicy ze słynnym zapisem Gerwazego omówionym w po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1<br />

(który to zapis wskazuje na rok <strong>1178</strong> jako na datę eksplozji koło Tapanui). Dla przykładu<br />

pień znaleziony w Centralnym Otago, którego datowanie jest udokumentowane na stronie<br />

243 książki [2C5] pióra L. Cockayne, "New Zealand plants and their history" (R.E. Owen,<br />

Governer Printer, Wellington, New Zealand, 1967) został datowany na rok 1169, czyli ma<br />

jedynie 9 lat rozbieżności z rzeczywistą datą eksplozji Tapanui (tak na marginesie, to<br />

oficjalny błąd metody datowania dla tego pnia ustalono na plus/minus 49 lat).


C-33<br />

W tym miejscu należy podkreślić, że wystąpienie na Wyspie Południowej owych<br />

rozległych pożarów lasu około <strong>1178</strong> roku jest faktem nieformalnie dobrze znanym wśród<br />

nowozelandzkich botaników, antropologów, zoologów, i geologów. Jednakże dotychczas<br />

nie istniała żadna weryfikowalna teoria (potwierdzona przez materiał dowodowy) która<br />

wyjaśniałaby ich pochodzenie i rozprzestrzenienie się na ponad połowie Wyspy<br />

Południowej. Stąd w lokalnej literaturze oficjalnie unika się potwierdzenia iż pożary te miały<br />

miejsce, aczkolwiek w swojej prywatnej opinii wielu badaczy cicho zaakceptowało już ich<br />

istnienie. Ponieważ jednak pożary owe pokrywają się w czasie z początkiem osadnictwa<br />

maoryskiego na Wyspie Południowej, najbardziej rozpowszechniona opinia stwierdza, iż<br />

zostały one celowo zainicjowane i rozprzestrzenione przez Maorysów. Oczywiście owa<br />

opinia o ludzkim zapoczątkowaniu "Ogni Tamaatea" posiada szereg bardzo poważnych luk.<br />

Najistotniejsze z nich są następujące:<br />

1. Nie wyjaśnia ona jak jeden zainicjowany przez ludzi pożar mógł wypalić tak<br />

ogromny obszar, poprzedzielany kilkoma potężnymi rzekami, którego długość przekracza<br />

700 kilometrów. Wszakże musiał to być jeden ogromny pożar, nie zaś cała seria kolejnych<br />

małych pożarów, bowiem wskazuje na to następujący materiał dowodowy:<br />

- Pozostałości popalonych szkieletów ptaka Moa porozrzucane są na całym<br />

wypalonym obszarze (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział C7). Te silne i szybko biegające ptaki nie mogły<br />

ujść z życiem tylko jeśli płonął równocześnie cały obszar, natomiast nie miałyby większych<br />

trudności podczas ucieczki z małych lokalnych pożarów.<br />

- Dośrodkowe o<strong>dr</strong>astanie lasów nastąpiło tylko wzdłuż obwodu wypalonego<br />

obszaru (t.j. centralna część tego obszaru nie posiada lasów nawet do dzisiaj - patrz<br />

rysunek C8). Oznacza to, że musiał wystąpić jeden ogromny pożar który wypalił wszystkie<br />

<strong>dr</strong>zewa w tym samym czasie i nie pozostawił żadnego żywego nasiona (patrz też końcowy<br />

paragraf po<strong>dr</strong>ozdziału C14). Seria małych pożarów popozostawiałaby w różnych częściach<br />

szereg nasion czy <strong>dr</strong>zew ocalałych, umożliwiając w ten sposób o<strong>dr</strong>ost lasów następujący<br />

równocześnie na całym wypalonym obszarze.<br />

2. Nie wyjaśnia ona jak Maorysi, nie posiadający przecież komunikacji radiowej oraz<br />

podzieleni sprzecznościami na małe nawzajem zwalczające się szczepy, zdołali<br />

zorganizować równoczesne zainicjowanie jednego potężnego pożaru ogarniającego swym<br />

zasięgiem około 700 kilometrów puszczy poprzecinanej kilkoma szerokimi rzekami. Takie<br />

równoczesne zainicjowanie ogromnego pożaru nawet przy współczesnej organizacji,<br />

technice, oraz łączności byłoby zadaniem niezwykle trudnym.<br />

3. Nie wyjaśnia ona dlaczego Maorysi zainicjowaliby pożary, które stały się<br />

przyczyną ich zagłady. Ogień nie tylko bowiem zdziesiątkował ich szczepy i zniszczył ptaki<br />

Moa stanowiące podstawę ich wyżywienia, ale także wyeliminował lasy, które dostarczały<br />

podstawy materialnej i środków dla całej ich egzystencji.<br />

4. Nie wyjaśnia ona koncentrycznego porządku powalonych pni <strong>dr</strong>zew - patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział C6. Gdyby ogień został zainicjowany przez ludzi, <strong>dr</strong>zewa powalone w jego<br />

efekcie powinny leżeć przypadkowo, nie zaś równolegle do siebie z pniami skierowanymi<br />

ku kraterowi Tapanui.<br />

Warto tu też zwrócić uwagę na brak konsekwencji w opinii lokalnych naukowców na<br />

temat impaktu Maorysów na środowisko Nowej Zelandii. Z jednej bowiem strony wyniki<br />

niektórych badań interpretowane są jako dowód na brak Maorysów na Wyspie Południowej<br />

w czasie wystąpienia "Ogni Tamaatea" (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C4). Z <strong>dr</strong>ugiej zaś strony ci sami<br />

Maorysi traktowani są jako "uniwersalny klej" jaki może załatać wszelkie dziury w myśleniu i<br />

metodach naukowych współczesnych badaczy nowozelandzkich. Jeśli więc lasy spłonęły -<br />

kto jest winny, oczywiście Maorysi (nieważne że jakoby nie miało ich tam jeszcze być w<br />

owym czasie); jeśli ptaki Moa zniknęły - co się z nimi stało, oczywiście Maorysi je zjedli!<br />

Istnieje jeszcze jeden rodzaj materiału dowodowego jaki dodatkowo utwierdza, że to<br />

potężna eksplozja Tapanui, a nie pożary, zniszczyły lasy na Wyspie Południowej Nowej<br />

Zelandii. Materiałem tym jest wysoce charakterystyczne powyłamywanie wierzchołków<br />

starych <strong>dr</strong>zew totara jakie przetrwały do dzisiaj z czasów eksplozji Tapanui. Owe wymownie


C-34<br />

powyłamywane wierzchołki znaleźć można nie na jednym <strong>dr</strong>zewie, a na całym ich szeregu,<br />

zaś sposób w jaki zostały one powyłamywane wykazuje, że ich czubki dosłownie "zgolone"<br />

zostały silnym podmuchem potężnej fali uderzeniowej jaka nadeszła od strony Tapanui. Na<br />

<strong>dr</strong>zewa takie autor zupełnie przypadkowo się natknął kiedy w niedzielę, dnia 5 września<br />

1999 roku, odwiedził niewielki rezerwat leśny, jaki nazywany jest "Peel Forest Park Scenic<br />

Reserve". Rezerwat ten się mieści w małej dolince od strony Tapanui osłoniętej górami.<br />

Znajduje się on około 50 kilometrów na północny zachód od małego miasteczka Timaru,<br />

czyli jakieś 300 kilometrów na północ od krateru Tapanui. W rezerwacie tym do dzisiaj<br />

rośnie wiele prastarych <strong>dr</strong>zew "totara", znanych z relatywnie wolnego wzrostu. Ich średnica<br />

pnia przekracza dwa metry, i dla niektórych okazów dochodzi nawet do jakichś 5 metrów.<br />

Zgodnie z informacją na temat totara, <strong>dr</strong>zewa te muszą więc liczyć obecnie jakieś 800 do<br />

1000 lat. W rezerwacie "Peel Forest Park Scenic Reserve" istnieją nawet specjalnie<br />

wyo<strong>dr</strong>ębnione szlaki wę<strong>dr</strong>owne, wzdłuż których ciągle oglądnąć można owe prastare<br />

<strong>dr</strong>zewa. Aż 13 okazów takich tysiącletnich <strong>dr</strong>zew totara autor naliczył w krótkich odstępach<br />

od siebie wzdłuż jednego z takich szlaków wę<strong>dr</strong>ownych, jaki nazywa się "Big Tree Walk"<br />

(t.j. "szlak ogromnego <strong>dr</strong>zewa"). Przejście tego szlaku zajmuje jedynie około 10 minut<br />

czasu. Zaczyna się on od parkingu nazywanego "Te Wanahu Flat", jaki położony jest przy<br />

jednym z dwóch głównych wejść do omawianego rezerwatu (wejście to nazwane jest<br />

"Rangitata Gorge Rd Entrance"), i jaki prowadzi do wspaniałego okazu "totara" którego<br />

wiek szacuje się na około 1000 lat. Okaz ten, lokalnie nazywany "Big Tree", ma około 31<br />

metrów wysokości, zaś jego obwód (girth) wynosi aż 8.4 metrów. Autor oglądał go z<br />

zaciekawieniem, bowiem zdawał sobie sprawę że w czasach eksplozji Tapanui był on już<br />

sporym <strong>dr</strong>zewem. Ciekawiło go więc jak zdołał on przetrwać ową niszczącą eksplozję.<br />

Podczas tego oglądania, uwagę autora zwrócił fakt, że wierzchołek głównego pnia tego<br />

<strong>dr</strong>zewa wykazywał bardzo stare ułamanie mające miejsce na wysokości około 20 metrów<br />

od ziemi. Średnica martwego pnia w miejscu jego ułamania wynosiła około poł metra.<br />

Drzewo musiało wypuścić <strong>dr</strong>ugi odszczep w okolicach owego ułamania aby ciągle móc<br />

rosnąć pomimo zniszczenia swego wierzchołka. Autor też odnotował, że owo ułamanie<br />

przebiegało skośnie, zaś ułożenie jego linii sugerowało, że łamiący podmuch nadszedł od<br />

strony Tapanui. Zaciekawiony tym odkryciem autor podążył wzdłuż owego szlaku "Big Tree<br />

Walk" ponieważ pamiętał że znajdują się na nim dalsze podobnie stare pnie totara.<br />

Dokładne oglądnięcie każdego z 13 okazów owych prastarych <strong>dr</strong>zew wykazało, że każde z<br />

nich posiada oryginalny wierzchołek odłamany dawno temu w dokładnie taki sam sposób -<br />

t.j. podmuchem łamiącym jaki nadszedł od strony Tapanui który był tak silny i gwałtowny, że<br />

jakby "golarką" pościnał on wierzchołki wszystkich rosnących tam wówczas <strong>dr</strong>zew<br />

dokładnie wzdłuż tej samej wysokości od ziemi. Każde też z tych <strong>dr</strong>zew sugerowało, że<br />

jego złamanie miało miejsce w tym samym czasie. Razem więc wzięte, owe przetrwałe do<br />

dzisiaj prastare <strong>dr</strong>zewa totara całkowicie zaprzeczają, że zniszczenie lasów około <strong>1178</strong><br />

roku nastąpiło w efekcie tylko ogromnego pożaru. Wszakże sam pożar nigdy nie mógłby<br />

powodować tak systematycznego wyłamywania wystawionego na falę uderzeniową<br />

wierzchołka każdego <strong>dr</strong>zewa z omawianego rezerwatu.<br />

C6. Koncentryczny porządek w ułożeniu <strong>dr</strong>zew powalonych wokół Tapanui<br />

Pozostałości powalonych i powypalanych <strong>dr</strong>zew porozrzucanych w zasięgu eksplozji<br />

Tapanui cechują się dosyć niezwykłym dośrodkowym porządkiem w swoim<br />

ukierunkowaniu. Pnie tych <strong>dr</strong>zew leżą równolegle do siebie, ich osie zawsze ustawione są<br />

wzdłuż linii prostych przecinających się na kraterze, zaś strona korzenna zawsze zwrócona<br />

jest ku kraterowi Tapanui - patrz rysunek C9. Przykład identycznie powywracanych <strong>dr</strong>zew<br />

zastany na miejscu eksplozji tunguskiej sugeruje, że także przyczyna dla koncentrycznego<br />

porządku w ułożeniu nowozelandzkich resztek lasów musi być podobna, t.j. wyłożenie


C-35<br />

przez podmuch potężnej eksplozji zaistniałej w punkcie zerowym wskazywanym przez<br />

przedłużenie osi tych pni.<br />

Autor sprawdził aż kilka lokacji w obrębie Wyspy Południowej Nowej Zelandii, na<br />

taką koncentryczną orientację w kierunku Tapanui istniejących tam szczątków popalonych<br />

<strong>dr</strong>zew. Najbardziej wiarygodne z tych pni są szczątki <strong>dr</strong>zew wystające z podmytych<br />

brzegów rzek, bowiem ich spore części ciągle pozostają silnie zamocowane w ziemi, stąd<br />

jest pewnym, że kierunek jaki one obecnie wskazują jest ciągle oryginalny i nie został on z<br />

czasem zmieniony przez czynniki naturalne (np. wiatr albo spływ wody), czy przez<br />

działalność ludzką. Niektóre z lokalizacji przebadanych przez autora obejmują: (1) brzegi<br />

rzeczułki Black Gully Creek, około 20 kilometrów na północ od krateru Tapanui, prawie w<br />

środku pomiędzy miasteczkami Tapanui i Heriot, (2) przy ujściu rzeki Mataura (t.j. w linii<br />

prostej ponad 50 kilometrów na południe od krateru), (3) niedaleko szczytu wzgórza Mt.<br />

Cargill, Dunedin, około 100 kilometrów na północny-wschód od krateru Tapanui, oraz (4) na<br />

szczycie małego grzbietu górskiego w Mesopotamii, około 300 kilometrów na północ od<br />

Tapanui.<br />

Jeden z najbardziej dowodowych pni takich <strong>dr</strong>zew znaleziony został przez<br />

wspominanego już w rozdziale A rolnika, Allan'a Chittock'a. Kilkanaście lat temu wykonywał<br />

on wykop pod fundamenty na zbiornik wody na szczycie niewielkiego wzgórza oddalonego<br />

zaledwie około 2 kilometry na północ od krateru Tapanui. Niespodziewanie natrafił on na<br />

wbitą głęboko w ziemię ogromną kłodę szlachetnego <strong>dr</strong>zewa "totara". Zarówno materiał<br />

rodzimy owego wzgórza, jak i bezpośrednie otoczenie kłody, świadczyły iż została ona tam<br />

wbita jakąś niezwykłą siłą, np. pochodzącą od fali uderzeniowej potężnej eksplozji.<br />

Położenie tej kłody kilka metrów pod powierzchnią gleby świadczyło iż jej wbicie musiało<br />

nastąpić z wyjątkową mocą. Z kolei jej ułożenie (kłoda swą osią wskazywała krater<br />

Tapanui, zaś jej część odziemna skierowana była ku owemu kraterowi) wykazuje, że kłoda<br />

ta została tak rzucona, iż do miejsca swego wbicia pod ziemię nadleciała niemal poziomo z<br />

kierunku krateru.<br />

Szczegółem który dodatkowo potwierdza możliwość pochodzenia pni <strong>dr</strong>zew<br />

zalegających ziemię w okolicach Tapanui od potężnej eksplozji, jest fakt że powierzchnia<br />

bliskich kraterowi pni nafaszerowana była ziarenkami piasku. Jak bowiem stwierdzają<br />

opowiadania miejscowych pionierów osiedleńczych, podczas usuwania tych pni w celu<br />

przygotowania pastwisk dla hodowli bydła, stalowe piły wymagały częstego ostrzenia<br />

ponieważ tępione były ziarenkami piasku powbijanymi w powierzchnię kłód.<br />

W tym miejscu warto zwrócić uwagę czytelnika, że liczba tych kłód <strong>dr</strong>ewna<br />

majestatycznych "totara" znika z powierzchni Nowej Zelandii w alarmującym tempie. Ich<br />

szlachetne, czerwone, ciągle wytrzymałe i niezwykle malownicze <strong>dr</strong>ewno używane jest<br />

bowiem do wielu najróżnorodniejszych celów. W przypadku utrzymania się tego<br />

zastraszającego tempa ich znikania, do wglądu naszych potomków już wkrótce może nic<br />

nie pozostać z tego niezwykle wymownego dowodu materialnego zaistniałej kiedyś<br />

eksplozji Tapanui.<br />

C7. Olbrzymi ptak Moa i jego masowe wyginięcie około <strong>1178</strong> roku<br />

Różnorodna literatura dotycząca kraterów jest zgodna w postulowaniu, że<br />

kataklizmiczne eksplozje, takie jak uderzenia ogromnych meteorów, wybuchy wulkanów,<br />

itp., są odpowiedzialne za masowe wyginięcia niektórych większych gatunków zwierząt w<br />

naszej historii geologicznej (np. patrz artykuł [1C7] pióra Richard'a A.F. Grieve, "Terrestrial<br />

impact structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987.15, strona 264). W historii Nowej<br />

Zelandii znany był ogromny super-ptak zwany "Moa", który przed eksplozją koło Tapanui<br />

plenił się w ogromnych ilościach na Wyspie Południowej tego kraju. Wzrost niektórych jego<br />

odmian/mutacji sięgał około 4 metrów. Stąd, obok żyrafy, ptak Moa był jednym z<br />

najwyższych zwierząt lądowych żyjących już w historycznych czasach. Był on tak silny, że -


C-36<br />

zgodnie z legendami Maorysów - był w stanie zabić wojownika jednym kopniakiem.<br />

Aczkolwiek niewiele o nim dzisiaj wiadomo z pewnością (np. nie jest pewne czy był on<br />

aktywny dniami czy też nocami) wszystko na to wskazuje że jego możliwości fizyczne były<br />

podobne do tych u współczesnych strusi z Afryki, np. mógł on jedynie szybko biegać, ale<br />

nie potrafił latać ani pływać. (Moa należał wszakże do tej samej co strusie rodziny<br />

bezlotnych ptaków, po angielsku nazywanej "ratites" - t.j. bezgrzebieniowce, której cechą<br />

charakterystyczną jest brak płaskiej kości piersiowej niezbędnej ptakom do lotu. Oprócz<br />

"Moa" do tej samej rodziny "ratites" należy nowozelandzki ptak "Kiwi", południowoamerykański<br />

ptak "Rhea", afrykański "Struś", "Ptak słoń" z Madagaskaru, oraz australijskie<br />

"Emu" i "Kazuar". Badania genetyczne wykazały, że aczkolwiek zasadniczo odmienna od<br />

nich wszystkich, struktura genetyczna Moa jest najbliższa południowo-amerykańskiego<br />

"Rhea" - co zapewne wynika z postulowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale J1 teorii autora o istnieniu<br />

około 13.5 tysięcy lat temu stałego połączenia lodowego pomiędzy Nową Zelandią i<br />

Patagonią w Ameryce Południowej.) Na nieszczęście, super-ptak Moa raptownie wyginął na<br />

Wyspie Południowej około <strong>1178</strong> roku, zaś liczne popalone jego szczątki do dzisiaj<br />

porozrzucane są na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. Jak dotąd nie zdołano podać<br />

zadowalającego wyjaśnienia przyczyn jego nagłego wyginięcia oraz śladów opalenizny na<br />

znalezionych szczątkach.<br />

Obecne oficjalne wyjaśnienie dla zniknięcia ptaka Moa stwierdza, że został on wybity<br />

aż do całkowitego wyginięcia przez nadmiernie entuzjastyczne polowania Maorysów.<br />

Jednakże owo wyjaśnienie nie pokrywa się z istniejącymi faktami, szczególnie zaś z:<br />

(1) niezwykle małą populacją Maorysów (w owym czasie zaledwie przybyłych do<br />

Nowej Zelandii) jaka wówczas zamieszkiwała ogromną Wyspę Południową (populacja ta w<br />

nawet najoptymistyczniejszych szacowaniach określana jest na mniej niż 500 osób) i jaka<br />

była niewystarczająca dla wyniszczenia istniejących tam ogromnych stad owego ptaka w<br />

tak krótkim czasie;<br />

(2) masowymi grobami ptaków Moa przy brzegach dużych zbiorników wodnych, z<br />

których większość zawiera pozostałości dosłownie setek zwęglonych ptaków jakie zginęły w<br />

tym samym czasie.<br />

Stąd znacznie bardziej racjonalnym od owego oficjalnego, jest wyjaśnienie tak<br />

masowego wyginięcia ptaka Moa w efekcie olbrzymiej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, która to<br />

eksplozja zainicjowała kataklizmiczne pożary buszu palące się równocześnie na większości<br />

obszaru Wyspy Południowej Nowej Zelandii.<br />

Jedną z zagadek popalonych szczątków ptaka Moa jest, że porozrzucane są one<br />

głównie tuż przy brzegach różnorodnych naturalnych zbiorników wodnych o dużej<br />

szerokości i głębokości (rzek, jezior, i bagien), i to dokładnie po stronie skierowanej ku<br />

kraterowi Tapanui (np. wzdłuż prawego brzegu rzeki Clutha). Wygląda to tak, jakby na<br />

krótko przed śmiercią ptaki te starały się uciekać w linii prostej przed czymś dla nich<br />

ogromnie przerażającym, co nadciągnęło od strony krateru Tapanui, jednakże stojące na<br />

przeszkodzie naturalne zbiorniki wodne o dużej głębokości powstrzymały dalszą ucieczkę<br />

tych niepływających ptaków, stąd śmierć dopadła je na początkach owych zbiorników.<br />

Możliwość taka jest dodatkowo wzmocniona faktem, że takich masowych grobów Moa brak<br />

jest na brzegach małych zbiorników wodnych które uciekające ptaki zdolne były okrążyć lub<br />

pokonać w bród, oraz brak też w obrębie suchych rozpadlin w gruncie. To zaś oznacza iż<br />

przyczyną ich zagłady i zdeponowania ciał w danym miejscu nie mógł być czynnik inny niż<br />

ucieczka od Tapanui, taki jak przykładowo zabójcza fala uderzeniowa i podmuch palącej<br />

wszystko eksplozji (co powrzucałoby ich nadwęglone ciała do praktycznie każdej rozpadliny<br />

gruntu) czy ogromny pożar lasu (który gromadziłby ich nadpalone ciała w praktycznie<br />

każdym zbiorniku wody, również w zbiornikach wystarczająco małych i płytkich aby ptaki<br />

były w stanie przekroczyć je w swym marszu).<br />

Na podstawie pierwszej tezy niniejszej monografii (patrz jej opis w po<strong>dr</strong>ozdziale B2),<br />

oraz na podstawie dostępnych obecnie informacji na temat ptaka Moa i wyglądu Nowej<br />

Zelandii z okresu eksplozji Tapanui, możliwym jest odtworzenie obrazu zagłady tych super-


C-37<br />

ptaków. Obraz ten jest zgodny w naj<strong>dr</strong>obniejszych szczegółach z istniejącym materiałem<br />

faktologicznym przedstawionym powyżej. Wyglądałby on w przybliżeniu jak następuje.<br />

"W tragiczny poranek 19 czerwca <strong>1178</strong> roku, z lekka zalesione <strong>dr</strong>zewami totara i<br />

łagodnie pofałdowane sawanny Wyspy Południowej Nowej Zelandii, jak zwykle upstrzone<br />

były licznymi stadami ptaków Moa. Duże grupy tych roślinożernych olbrzymów wypasały się<br />

lub <strong>dr</strong>zemały (zależnie czy były one aktywne dniem czy nocą - patrz punkt (e) w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1). Krajobraz wypełniony stadami tych ptaków dla postronnego<br />

obserwatora przypominałby zapewne nieco filmy przyrodnicze z rezerwatów na sawannach<br />

afrykańskich, gdzie wypasające się gromady roślinożernych zwierząt zwolna przemierzają<br />

upstrzone <strong>dr</strong>zewami niekończące się morze trawy. W środku tej idyllicznej scenerii, nagle<br />

oślepiający błysk ukazał się po stronie dzisiejszego krateru Tapanui. Ptaki podniosły swoje<br />

maleńkie głowy i patrzyły z przerażeniem w jego kierunku. Po pierwszym błysku nastąpiła<br />

cała seria dalszych, rozdygotując powietrze magnetycznymi impulsami dźwiękowymi<br />

wytwarzającymi hałas podobny do syków węża wzmocnionych przez ogłuszający megafon.<br />

Przerażone stada ptaków zaczęły bezradnie skupiać się w gromadki. Po krótkiej chwili<br />

pierwsze akustyczne efekty wybuchów również dotarły do ptaków. Ziemia nagle zakołysała<br />

się od huku, zaś bębenki w ich nienawykłych do hałasu uszach zaczęły pękać z bólu.<br />

Pierwsze z ptaków rzuciły się do panicznej ucieczki w kierunku odwrotnym od Tapanui.<br />

Reszta z nich podążała ile tylko sił w potężnych nogach tratując słabsze osobniki. Ich<br />

szeroko rozstawione oczy zobaczyły teraz w miejscu pierwszych rozbłysków przerażający<br />

ciemniejący grzyb zwolna wyrastający ku górze, jak ogromny czarny wielkolud wstający z<br />

ziemi aby dopaść biedne ptaki. Jednocześnie z okropnym świstem zaczęły nadlatywać<br />

rozpalone do czerwoności kamienie ceramiczne. Wszystko dookoła buchnęło płomieniami<br />

paląc pióra i nadsmalając ciała ciągle biegnących olbrzymów. Ich przerażenie wzrosło do<br />

granic obłędu. Gnały naprzód próbując jak tylko można oddalić się od straszliwej Tapanui.<br />

Nagle przed ich dziobami wyrosła szeroka woda. Pierwsze z ptaków próbowały się<br />

zatrzymać - nie umiały przecież pływać. Dalsze jednak nacisnęły z tyłu spychając<br />

pierwszych nieszcześników do wody i tratując kolejne ptaki próbujące stawać na ich<br />

ciałach. Brzegi zbiorników wodnych zaczęły piętrzyć się od częściowo popalonych ciał Moa,<br />

niemniej dalsze stada ciągle nadbiegały tratując już utopione ptaki i dzieląc ich los po<br />

zabrnięciu nieco dalej w wodę. Szalejące później pożary popaliły ciała już nieżywych<br />

ptaków, pozostawiając na nich znaki swojego istnienia tak zadziwiające naukowców<br />

naszego pokolenia."<br />

W uzupełnieniu do powyższego opisu warto też tutaj dodać, że w momencie<br />

eksplozji Tapanui zapewne nie wyginęły wszystkie ptaki Moa zamieszkujące Nową<br />

Zelandię, a jedynie ich znaczna większość. Jednak liczba jaka przeżyła tą katastrofę spadła<br />

poniżej tzw. "masy krytycznej" niezbędnej dla tego gatunku aby utrzymywać liczbę żywych<br />

ptaków na niezmniejszającym się z czasem poziomie. Z kolei ta poniżej-krytyczna liczba<br />

przeżytych ptaków została potem stopniowo wypolowana, wyniszczona pogarszającym się<br />

klimatem, oraz utraciła zależną od ich systemu genetycznego zdolność do utrzymywania<br />

swojego przyrostu naturalnego na dodatnim poziomie.<br />

Niezależnie od ptaka Moa, w okresie jego zniknięcia wkrótce po eksplozji Tapanui, w<br />

Nowej Zelandii wyginięciu też uległ cały szereg innych gatunków fauny i flory. Aczkolwiek,<br />

zgodnie z wiedzą autora, nikt nie prowadził badań nad zestawieniem wykazu owych<br />

wyginiętych gatunków i znalezieniem przyczyn ich zniknięcia, jest mu wiadomo że wraz z<br />

ptakiem Moa wymarciu uległa tam wówczas również cała gama innych stworzeń.<br />

Przykładowo, do dnia dzisiejszego autor zupełnie przypadkowo natknął się na wzmiaki<br />

historyczne dotyczące równoczesnego z Moa wymarcia takich gatunków jak: mniejsza<br />

odmiana ptaka Kiwi, jeden z gatunków bardzo dużej lokalnej ryby słodkowodnej, oraz<br />

odmiana dużej sowy "Laughing Owl" (patrz jej opis przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1).<br />

Takie zbiorowe wymarcie wielu gatunków zwierząt powoduje więc, że eksplozja <strong>UFO</strong> koło<br />

Tapanui w swych skutkach upodabnia się do opisanej w rozdziale F eksplozji <strong>UFO</strong> w<br />

starożytnej Atlantydzie. Wszakże owa eksplozja w Atlantydzie tylko w Ameryce Północnej


C-38<br />

spowodowała wymarcie aż 33 gatunków dużych ssaków - patrz udokumentowanie z<br />

po<strong>dr</strong>ozdziału K1.<br />

Ptak Moa stanowi jeden z najbardziej ostatnich przypadków masowego wyginięcia w<br />

rezultacie kataklizmu. Stąd przebadanie przyczyn jego zagłady (a także przyczyn jego<br />

nagłego pojawienia się), posiada ogromne znaczenie naukowe. Gdy bowiem przyczyny te<br />

zostaną ustalone ponad wszelką wątpliwość, analogia ptaka Moa może zostać rozszerzona<br />

do przebadania i wyjaśnienia wielu innych przypadków masowego wyginięcia i pojawiania<br />

się olbrzymich zwierząt, takich jak Mamuty, Dinozaury, itp. (patrz rozdział K). Wielka<br />

szkoda, że jak dotychczas nowozelandzcy naukowcy przykładają tak niewiele uwagi do<br />

eksplozji koło Tapanui i do możliwego wpływu tej eksplozji na wyginięcie ptaka Moa.<br />

C7.1. Telekinetyczne mutowanie jako wytłumaczenie dla faktu nagłego pojawienia<br />

się super-ptaka Moa<br />

Niemal tak samo tajemnicze jak całkowite wyginięcie super-ptaka Moa w efekcie<br />

eksplozji Tapanui, jest jego nagłe pojawienie się w pradawnej Nowej Zelandii. Z<br />

dotychczasowej o nim wiedzy zdaje się bowiem wynikać, że ptak ten pojawił się w Nowej<br />

Zelandii nagle i w niewyjaśniony sposób, jedynie jakieś 13.5 tysięcy lat temu, i to<br />

równocześnie aż w kilku znacznie różniących się od siebie mutacjach. Nauka jednak nie<br />

dopracowała się jeszcze teorii wyjaśniającej ani powody jego nagłego pojawienia się, ani<br />

też ową znaczną liczbę różnych mutacji w jakich on występował. Ciekawe jednak że teoria<br />

wyjaśniająca obie te zagadki (t.j. ogromny wzrost ptaka Moa oraz dużą liczbę jego<br />

odmiennych mutacji) wyłania się z połączenia rozważań zawartych w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2 z<br />

tomu 11 monografii [1/4] na temat telekinetycznego rolnictwa, rozdziału NB1 z [1/4] o<br />

telekinetyzowaniu materii, oraz rozważań z rozdziału K niniejszej monografii na temat<br />

jeszcze jednej eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong> która nastąpiła właśnie gdzieś pomiędzy około 12 a<br />

13.5 tysięcy lat temu, niedaleko rzeki Ren. Zgodnie z tą teorią zaproponowaną przez<br />

autora, ptak Moa pojawił się w rezultacie telekinetycznego stymulowania wzrostu i<br />

mutowania jakiegoś niewielkiego ptaka zamieszkującego obszar Nowej Zelandii w chwili<br />

eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong> koło dorzecza Renu mającej miejsce pomiędzy 12 a 13.5 tysięcy lat<br />

temu.<br />

Oto jak w/w teoria wyjaśnia pojawienie się ptaka Moa w Nowej Zelandii. Przed<br />

wystąpieniem eksplozji <strong>UFO</strong> z okolic rzeki Ren, południowy biegun magnetyczny Ziemi<br />

najprawdopodobniej znajdował się właśnie w obrębie dzisiejszej Nowej Zelandii. Jednak w<br />

efekcie tej eksplozji, za pośrednictwem mechanizmów opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale D3, ów<br />

biegun został raptownie przemieszczony w nowe położenie, doznając gwałtownego<br />

przyspieszenia i formując obszar silnego pola telekinetycznego (patrz wytwarzanie "Efektu<br />

Telekinetycznego" opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale H6.1 w monografii [1/4]). Pole to<br />

natelekinetyzowało całe środowisko Nowej Zelandii, t.j. jej glebę, wodę, a nawet powietrze.<br />

W rezultacie tego natelekinetyzowania, kilka mizernych organizmów żywych które w owym<br />

czasie wegetowały na pokrytej lodem Nowej Zelandii doznało telekinetycznej stymulacji<br />

wzrostu (patrz też "telekinetyczne rolnictwo" z po<strong>dr</strong>ozdziału NB2 w [1/4]), połączonej z<br />

telekinetycznym formowaniem mutacji. Organizmy te urosły do gigantycznych rozmiarów.<br />

Jednym z nich był właśnie ptak Moa, którego mizernie wyglądający przodek występował już<br />

w zlodowaciałej Nowej Zelandii przed ową eksplozją sprzed około 12 do 13.5 tysięcy lat<br />

temu, tyle tylko że wyrastał wówczas do wielokrotnie mniejszego wymiaru.<br />

Warto tutaj dodać, że na poprawność powyższej teorii o telekinetycznych<br />

przyczynach wystymulowania raptownej zmiany wzrostu niektórych organizmów w Nowej<br />

Zelandii, włączając w to ptaka Moa, wskazuje cały szereg klas materiałów dowodowych<br />

istniejących w owym kraju. Oto najważniejsze z nich:<br />

(a) Genetyczna odmienność ptaka Moa od australijskiego Emu. Australijski Emu jest<br />

jedynym ptakiem od którego - jak kiedyś sądzono, z uwagi na bliskość geograficzną Moa


C-39<br />

mógł się wyewolucjonować. Jednak najnowsze badania genetyczne wykazały, że oba ptaki<br />

nie wykazują żadnego pokrewieństwa. Jednocześnie Moa zdaje się być spokrewniona z<br />

południowo-amerykańskim ptakiem "Rhea".<br />

(b) Zupełny brak w Nowej Zelandii szczątków gigantycznej odmiany ptaka Moa<br />

starszych niż jakieś 12 tysięcy lat. Gdyby Moa wyewolucjonował się w sposób opisany<br />

Darwinowską Teorią Ewolucji, w Nowej Zelandii powinny istnieć jego szczątki pokrywające<br />

w sposób ciągły różne okresy czasu aż do daty jego wymarcia. Tymczasem, zaskakująco,<br />

pomimo poszukiwań autor nie zdołał umiejscowić ani jednego przykładu takich kompletnych<br />

szczątków datowanych na czasy bardziej odległe niż eksplozja Tapanui (t.j. około 800 lat<br />

temu). W sposób niezwykle zdumiewający wszystkie szczątki Moa jakie znajdowane są w<br />

Nowej Zelandii podzielić się daje na dwie kategorie: albo prehistoryczne skamienieliny, albo<br />

też świeże szczątki z czasów nie dawniejszych niż eksplozja Tapanui. Pierwsza z tych<br />

kategorii to prehistoryczne skamienieliny pochodzące sprzed wielu milionów lat. Niestety<br />

zwykle są one niekompletne. Pomimo to, wskazują one, że prehistoryczna wersja tego<br />

ptaka była jedynie wielkości dużego indyka (tj. przynależą one do wersji tzw. "Little Bush<br />

Moa", który ciągle żył w Nowej Zelandii w okresie eksplozji Tapanui). Druga kategoria<br />

szczątków wywodzi się z czasów nie dawniejszych niż eksplozja Tapanui. Obejmuje ona<br />

m.in. najróżniejsze gigantyczne odmiany Moa.<br />

(c) Masowość równoczesnych mutacji, czyli fakt, że niezależnie od ptaka Moa, w<br />

przybliżeniu o podobnym czasie w Nowej Zelandii i jej okolicach pojawił się cały szereg<br />

innych "olbrzymich" gatunków flory i fauny. Zestawmy tutaj kilka najbardziej znanych ich<br />

przykładów:<br />

- Ogromne odmiany miejscowych roślin. Zdają się one reprezentować<br />

wyolbrzymionych następców karłowatej roślinności porastającej zlodowaciałą Nową<br />

Zelandię przed okresem jej ocieplenia jakieś 12 000 lat temu. Najlepszym ich przykładem<br />

jest "<strong>dr</strong>zewo-podobna" trawa rosnąca na Wyspie Stewarta i popularnie nazywana<br />

"Niggerhead" (naukowa nazwa "Carex Secta") która wzrostem zazwyczaj osiąga wysokość<br />

około 1.5 metra. Jej opis zawarty jest na stronie 604 książki [1C7.1] Hugh'a D. Wilson,<br />

"Stewart Island Plants", Whitcoulls, Christchurch, New Zealand, 1982. Innym przykładem<br />

jest kępiasta trawa "tussock" której pojedyńcze kępy w Nowej Zelandii mogą nawet<br />

przekroczyć wysokość dorosłego mężczyzny; jednak odmiana bardzo podobnej kępiastej<br />

trawy rośnie również na jałowych glebach w Polsce, w najlepszych przypadkach osiągając<br />

tam wzrost 50 cm, zwykle jednak będąc nie wyższa niż 20 cm. Najbardziej jednak<br />

ekstremalny przypadek gigantycznej rośliny pokazywano w czwartek, dnia 11 kwietnia 2002<br />

roku, w wieczornym dzienniku telewizyjnym pierwszego kanału TVNZ 1, około godziny<br />

18:50. Zaprezentowano tam krótki reportaż o jednym z mieszkańców miejscowości<br />

Wanganui, który twierdził że otrzymał od jakiegoś znajomego nasiona grochu, z jakich to<br />

nasion po kilku latach wyrosła roślina, która produkowała ogromne strąki o długości około<br />

1.5 metrów i średnicy około 20 cm. Strąki te demonstrowano w owych wiadomościach<br />

telewizyjnych. Były one tak gigantyczne, że prezentujący je tylko z dużą z trudnością był w<br />

stanie nimi manewrować.<br />

- Ogromne grzyby. Jest aż kilka ich odmian. Piszę o nich szerzej w rozdziale<br />

B traktatu [7/2]. Jedna z ich odmian pokazana została w ilustrowanym kolorowym zdjęciem<br />

artykule [2C7.1] "Sprouting puff-balls" (tj. "Przerośnięte purchawki"), jaki ukazał się na<br />

stronie 11 wydania nowozelandzkiej gazety Otago Daily Times, wydanie z czwartku, 26<br />

marca 1998 roku. Artykuł ten pokazuje i opisuje ogromne białe jak śnieg purchawki które<br />

rosną wzdłuż obwodu okręgu o około 24 metrowej średnicy na pastwisku niejakiego Jo<br />

Grayling z miejscowości Alexan<strong>dr</strong>a - czyli miasteczka leżącego bardzo blisko Tapanui.<br />

Sądząc po wielkości owych purchawek w porównaniu do trzymającego jedną z nich Jo<br />

Grayling'a, średnica największych z nich dochodziła do niemal jednego metra.<br />

- Ogromne ptaki. Nowa Zelandia pełna jest najróżniejszych ptaków jakie<br />

osiągnęły wzrost i wielkość przekraczające nawet do 5-ciu razy te u podobnych stworzeń<br />

normalnego wzrostu. Jednym z najlepszych ich przykładów jest ptak Kiwi i Laughing Owl


C-40<br />

omówione w punkcie (e) poniżej. Oczywiście podobnie kolosalnych stworzeń żyje w Nowej<br />

Zelandii znacznie więcej. Aby wymienić tutaj niektóre z nich, to należy do nich m.in.<br />

nowozelandzki dziki gołąb (native "New Zealand Pigeon") jaki jest co najmniej trzy razy<br />

większy od gołębia europejskiego. Niespotykanie ogromna jest też nowozelandzka<br />

odmiana mewy jaka nazywana jest "Royal Albatros". Jej wymiary dochodzą do dwukrotnych<br />

wymiarów naszej gęsi - czyli są co najmniej 7 razy większe od normalnej mewy i zaliczane<br />

są do największych na świecie z obecnie żyjących ptaków morskich. Wprawdzie Albatrosa<br />

tego spotkać można jak lata nad sporym obszarem południowych mórz i oceanów, jednak<br />

gnieździ się ona i rozmnaża wyłącznie w okolicach Nowej Zelandii. Dalsze przykłady owych<br />

kolosalnych stworzeń z Nowej Zelandii omówione są w punkcie (e) poniżej.<br />

- Ogromnie jednak ciekawe, że w nowej Zelandii nie daje się spotkać równie<br />

ogromnych jak owe ptaki przedstawicieli świata zwierzęcego (np. krów, koni, jeleni, czy<br />

psów). Powodem jest że w chwili eksplozji Tapanui w Nowej Zelandii zwierzęta te nie<br />

istniały, i żyły w niej jedynie ptaki. Inne istniejące tam zwierzęta zostały sprowadzone do<br />

Nowej Zelandii dopiero po zaistnieniu eksplozji Tapanui.<br />

- Ogromne małże. W Nowej Zelandii żyje kilka odmian małży morskich jakie<br />

występują w dwóch odmianach, t.j. normalnego wzrostu oraz gigantycznego wzrostu. Przy<br />

tym małże gigantycznego wzrostu, aczkolwiek wyglądające niemal identycznie do swoich<br />

krewniaków normalnego wzrostu, same uważają się za o<strong>dr</strong>ębny gatunek i nie chcą mieć nic<br />

wspólnego ze swymi maleńkimi współziomkami - przykładowo nie krzyżują się z nimi a<br />

rozmnażają wyłącznie w obrębie swego dużego gatunku. Jednym z najlepszych przykładów<br />

takich dużych małży jest ogromna "Toheroa" jaka żyje w piasku plaż morskich. Wymiary jej<br />

ogromnego gatunku mogą dochodzić do 30 cm długości, podczas gdy jej normalna<br />

krewniaczka, zwyczajna małża zwana "Common Toheroa", osiąga jedynie do 11 cm<br />

długości. Owa gigantyczna Toheroa była kiedyś dosyć rozpowszechniona na południowym<br />

czubku Wyspy Południowej (tj. na plażach bliskich do Tapanui). Zgodnie jednak z wiedzą<br />

autora z uwagi na jej ogrom i doskonały smak do dzisiaj została ona niemal całkowicie<br />

wyjedzona i obecnie można ją już znaleźć w dużych ilościach tylko na jednej zimnej plaży<br />

Nowej Zelandii. Jest to plaża nazywana "Oreti Beach" jaka przylega do Invercargill. Autor<br />

miał wielokrotnie okazję dokładnego oglądania tej niezwykłej małży i szacuje, że jej<br />

przeciętna wielkość jest około 5-krotnie wyższa od przeciętnego wzrostu niemal identycznej<br />

do niej małży normalnego wzrostu jaka też żyje w piaskach sąsiadującej z nią plaży. Inna<br />

małża jaka również występuje w dwóch odmianach, t.j. normalnego i ogromnego wzrostu,<br />

to tzw. "Paua". Jest ona rodzajem wizytówki tego kraju, ponieważ z uwagi na jej niezwykle<br />

piękną, wielokolorową muszlę, jej obrobione skorupy znaleźć można w Nowej Zelandii<br />

wystawione do sprzedaży niemal w każdym sklepie z pamiątkami. Ogromna "Paua"<br />

(łacińska nazwa "Haliotis iris"), czyli ta której muszle sprzedawane są jako pamiątki, zwykle<br />

ma wzrost około 15 cm - aczkolwiek spotkać można i znacznie większe egzemplarze.<br />

Posiada ona jednak normalnego wzrostu krewniaczkę, zwaną Małą Paua ("Small Paua" -<br />

łacińska nazwa "Haliotis virginea"), jakiej wzrost dochodzi tylko do około 5 cm.<br />

- Ogromne mątwy (Arkatutos) i inne stwory morskie. Zgodnie z raportami<br />

żeglarzy, wody oceanu w okolicach Nowej Zelandii zamieszkiwane były stosunkowo<br />

niedawno, a zapewne zamieszkiwane są też i do dzisiaj, przez ogromne stwory morskie.<br />

Mimo swych niezwykłych rozmiarów, stwory te jednak stanowią jedynie większe wymiarami<br />

odmiany fauny morskiej która normalnie zamieszkuje te okolice. Najczęściej raportowane<br />

były, i ciągle są, ogromne "squids", które w ekstremalnych przypadkach osiągały podobno<br />

gigantyczne wymiary dawniejszych statków. ("Squid" jest to angielska nazwa dla stworzenia<br />

morskiego nieco podobnego do ośmiornic, jednak o nieco bardziej wydłużonym,<br />

wrzecionowatym ciele i mniejszych mackach. Po polsku prawdopodobnie stworzenie to<br />

nazywane jest "mątwa". W normalnym przypadku rosną one do maksymalnej długości<br />

około 40 cm. Jednak u wybrzeży Nowej Zelandii z oficjalnie niewyjaśnionych powodów<br />

niekiedy wyrastają one do gigantycznych rozmiarów. Przykładowo w 1999 roku<br />

nowozelandzcy rybacy schwytali 23 okazy o długości około 27 stóp (t.j. 8 metrów) i wadze


C-41<br />

około 120 kilogramów. Jeden z takich gigantów dnia 17 marca 2000 roku pokazywano w<br />

wiadomościach wieczornego dziennika telewizyjnego TVNZ-1 z okazji jego wysyłki do<br />

muzeum naturalnego w Paryżu. Z kolei w 2003 roku innego takiego niemal 10-metrowego<br />

"squid'a" pokazywano nawet w muzem "Te Papa" w Wellington. Faktyczne istnienie owych<br />

gigantycznych "squids" oficjalnie uznane zostało dopiero niedawno, dopiero też ostatnio<br />

przyporządkowywana im została obecna ich angielska nazwa "giant squids". Niemniej<br />

Nowo-Zelandzcy Maorysi znają je od bardzo dawna, nazywając je "Arkatutos".<br />

Najsłynniejsza udokumentowana obserwacja takiego gigantycznego stwora miała miejsce<br />

29 kwietnia 1977 roku, kiedy to jego cielsko złapane zostało w sieci japońskiego statku<br />

rybackiego "Zuiyo Maru" gdzie został on sfotografowany oraz gdzie pobrano do badań<br />

nawet próbki jego ciała - patrz [3C7.1] "Mysterious Creatures", Life-Time Books (P.O. Box<br />

C-32068, Richmond, Virginia, USA) 1988, ISBN 0-8094-6632-6, strona 43, oraz [1C7.2] str.<br />

535-536. Kolejny ogromny "giant squid", jakiego całkowita długość wynosiła 7.6 metrów,<br />

złowiony został koło wybrzeży Nowej Zelandii w 1997 roku. Przebywając jednak wówczas<br />

poza Nową Zelandią autor nie miał jak zgromadzić dokładniejszych danych na jego temat.<br />

- Ogromne raki morskie. Nowo Zelandzka gazeta The Dominion Post,<br />

wydanie z soboty (Saturday), September 27, 2003, na stronie A9 opublikowała krótki artykuł<br />

[4C7.1] zatytułowany "Monster crayfish could be 100" (tj. "Potwór rak może liczyć 100 lat").<br />

Artykuł ten był zilustrowany czarno-białą fotografią gigantycznego raka morskiego<br />

nazywanego "packhorse crayfish", ważącego 6.3 kilogramów i mającego długość 1.34<br />

metra (normalnie raki te rosną około 10 razy mniejsze). Ten gigant został złapany przez<br />

Brian'a Hoult koło Three Mile Reef off Bream Bay na północ od nowozelandzkiego miasta<br />

Whangarei.<br />

- Ogromne owady. Największy z nich lokalnie jest zwany "giant weta".<br />

Podobnie jak prawie wszystkie olbrzymy Nowej Zelandii, prowadzi on życie nocne. Jego<br />

wygląd przypomina nieco świerszcza lub mszycę, tyle że wyrosłych do gigantycznych<br />

rozmiarów około 10 cm długości. (Owada tego nie należy mylić z płochliwym ptakiem<br />

wielkości kury zamieszkującym Nową Zelandię a noszącym podobnie brzmiącą nazwę<br />

"weka".) Oczywiście Nowa Zelandia jest też pełna różnych dalszych owadów wielokrotnie<br />

większych niż ich odpowiedniki żyjące na innych kontynentach. Przykładowo miejscowa<br />

pospolita mucha jest około cztery razy większa od muchy europejskiej. Wprawdzie Nowa<br />

Zelandia posiada też muchę europejską, jednak jej niewielka liczebność, niepasujące do<br />

klimatu zwyczaje, oraz zachowanie zupełnie odmienne niż u olbrzymiej muchy miejscowej,<br />

sugerują że najprawdopodobniej została ona przywieziona do tego kraju dopiero niedawno<br />

z bagażem białych osadników. W Nowej Zelandii żyje też krwiopijna muszka piaskowa<br />

(mustyk), wielkości naszej muszki owocowej. Jak autor zdołał się naocznie przekonać,<br />

wzrost muszki piaskowej żyjącej w Nowej Zelandii jest około czterokrotnie większy niż<br />

wzrost zapewne z nią spokrewnionej muszki piaskowej zamieszkującej niedaleką Malezję<br />

(też krwiopijnej, jednak maleńkiej jak ziarenka maku).<br />

- Nowozelandzcy giganci. Liczne legendy maoryskie twierdzą, że do<br />

stosunkowo niedawna Nową Zelandię zamieszkiwali gigantyczni ludzie. Na dodatek,<br />

zgodnie z nimi, giganci Ci zostali początkowo urodzeni przez ludzi/rodziców normalnego<br />

wzrostu. Legendy maoryskie o gigantach są dodatkowo podpierane fizycznym materiałem<br />

dowodowym (niestety dosyć iluzorycznym i jakby celowo przez kogoś zacieranym).<br />

Przykładowo w Nowej Zelandii uparcie powtarzane są pogłoski o znalezieniu w jaskiniach<br />

zarówno na Wyspie Północnej jak i na Wyspie Południowej fragmentów szkieletów<br />

olbrzymich ludzi - jak się twierdzi, aż ponad czterometrowej wysokości. Aż kilku<br />

Nowozelandczyków powtarzało autorowi, że podobno kiedyś zdjęcia i opisy tych szkieletów<br />

były nawet publikowane w którejś z lokalnych gazet z Wyspy Północnej. Niestety, pomimo<br />

usilnych poszukiwań, oraz na przekór powtarzania tych pogłosek przez wielu różnych<br />

Nowozelandczyków, jak dotychczas autorowi nie udało się dotrzeć do jakiejkolwiek<br />

informacji o obecnych losach tych szkieletów. Jedynym zaś pisanym materiałem źródłowym<br />

na ich temat z jakim dotychczas się zetknął jest artykuł [3C7.2] powoływany w po<strong>dr</strong>ozdziale


C-42<br />

C7.2. Wygląda to tak, jakby inspirujące do zadawania ambarasujących naukowców pytań<br />

szkielety ktoś celowo "neutralizował" w podobny sposób jak to się stało w przypadku<br />

nowozelandzkich kręgów zbożowych pokazanych na rysunku O3 z tomu 12 monografii<br />

[1/4]. Ponieważ istnienie gigantycznych ludzi w Nowej Zelandii posiada dosyć istotne<br />

znaczenie dowodowe dla tematu i tez niniejszej monografii, ich dokładniejszym<br />

omówieniem zajmie się o<strong>dr</strong>ębny po<strong>dr</strong>ozdział C7.2 jaki nastąpi.<br />

(d) Istnienie wyolbrzymionych mutacji każdego organizmu, czyli zdumiewająca<br />

regularność, że niemal każdy "ogromny" gatunek stworzeń zamieszkujących Nową<br />

Zelandię posiada, lub do niedawna posiadał, swojego krewniaka posiadającego "normalny"<br />

wzrost, i wice wersa. Gigantyczny gatunek zwykle jest przy tym od 3 do 7 razy większy od<br />

wyglądających niemal identycznie jak on swoich krewniaków normalnego wzrostu, chociaż<br />

niestety w większości przypadków wymarł w przeciągu ostatnich 300 lat. Rzeczywistość w<br />

tym zakresie wygląda więc dokładnie tak jak opisywana tutaj teoria o telekinetycznym<br />

wymutowaniu się owych olbrzymich stworzeń by sugerowała: na tym samym obszarze żyją<br />

razem telekinetycznie wymutowane olbrzymy oraz ich normalnego wzrostu krewniacy z<br />

których olbrzymy te się wymutowały. Przy tym owe olbrzymy uważają się za całkowicie<br />

o<strong>dr</strong>ębny gatunek i nie krzyżują się ani łączą w pary ze swymi krewniakami normalnego<br />

wzrostu, a czasami nawet zjadają swych krewniaków małego wzrostu. Aby podać tutaj kilka<br />

przykładów organizmów które istnieją, lub do niedawna istniały, równocześnie w dwóch<br />

wymiarowo-odmiennych gatunkach, to należą do nich:<br />

(1) Opisane wcześniej małże mające swoje olbrzymie i normalne wersje,<br />

przykładowo: Toheroa czy Paua,<br />

(2) Olbrzymie ptaki Nowej Zelandii opisane w punkcie (e) poniżej,<br />

przykładowo:<br />

- żyjący do dzisiaj ptak Kiwi - i jego maleńki (niestety już wymarły)<br />

krewniak,<br />

- Laughing Owl opisana w (e) poniżej - i jej krewniak zwany Morepork,<br />

- ogromna nielotna papuga "Kakapo" - i prawdopodobnie jej mała lotna<br />

krewniaczka zwana "Kea" (zgodnie z informacjami autora, genetyczne podobieństwo tych<br />

dwóch nie zostało jednak dotychczas sprawdzone),<br />

- gigantyczny i obecnie już wymarły ptak Moa, a ściślej jego<br />

gigantyczna mutacja zwana Giant Bush Moa (t.j. Dinornis giganteus) jaka sięgała wzrostu<br />

dzisiejszej żyrafy - oraz jego również obecnie już wymarłe małe krewniaczki, przykładowo<br />

Little Bush Moa (t.j. Anomaloplerx) osiągające jedynie wielkości dzisiejszego indyka,<br />

(3) Inne olbrzymie ptaki zamieszkujące Nową Zelandię oraz ich normalnej<br />

wielkości odpowiedniki, takie jak przykładowo:<br />

- gnieżdżący się do dzisiaj w Nowej Zelandii "Royal Albatros" jaki jest<br />

większy nawet od łabędzia - oraz jego normalnego wzrostu krewniaczka zwykła "mewa",<br />

- obecnie już wymarły olbrzymi nowozelandzki orzeł nazywany<br />

"Harpagornis Morei" (maoryska nazwa "Pouakai") jaki ważył około 10 kilogramów zaś jego<br />

rozpiętość skrzydeł wynosiła około 3 metry - oraz niemal z nim identyczny normalnej<br />

wielkości Harrier Hawk żyjący tam do dzisiaj jaki waży tylko około 0.5 kg zaś jakiego<br />

rozpiętość skrzydeł wynosi około 0.7 metra,<br />

- obecnie już wymarły gigantyczny "Adzebill" - oraz identyczna z nim<br />

nowozelandzka "Weka" jaka żyje w Nowej Zelandii do dzisiaj.<br />

(4) Nowozelandzcy giganci opisywani w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2 - i ich ludzcy<br />

pobratymcy normalnego wzrostu (zwani Moriori), itp.<br />

(e) Nocne życie olbrzymich stworzeń Nowej Zelandii. Postawiona w tym<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale teoria o telekinetycznych przyczynach wystymulowania raptownej zmiany<br />

wzrostu niektórych organizmów w Nowej Zelandii stwierdza również, że "wszystkie<br />

zwierzęta, jakich nowa mutacja pojawia się w rezultacie trwałej stymulacji telekinetycznej,<br />

utrwalają w sobie warunki środowiskowe w których nastąpiło ich wymutowanie" - po więcej<br />

szczegółów patrz też po<strong>dr</strong>ozdziały U3 i I6.3 monografii [1/2], oraz po<strong>dr</strong>ozdziały O7 i II6.3


C-43<br />

monografii [1/3]. Przykładowo jeśli wymutowanie tych zwierząt nastąpiło podczas nocy<br />

polarnej, ich następne życie będzie posiadało charakter nocny. I tak też jest w<br />

rzeczywistości. Prawie wszystkie z olbrzymich stworzeń Nowej Zelandii są aktywne głównie<br />

nocą. Oto niektóre z nich jakie z całą pewnością prowadzą życie nocne:<br />

- Ptak Kiwi. Ów nielotny ptak wielkości kury, stanowiący symbol Nowej<br />

Zelandii i Nowozelandczyków, jest aktywny i żeruje niemal wyłącznie w nocy. W przypadku<br />

jego ewolucyjnego wykształtowania się, byłoby to co najmniej niezwykłością w kraju-wyspie<br />

nie posiadającym zagrażających mu <strong>dr</strong>apieżników. Z uwagi więc na brak naturalnych<br />

wrogów, jego aktywności nocnej nie da się usprawiedliwić wykształconą przez ewolucję<br />

koniecznością unikania <strong>dr</strong>apieżników. Niemal jedynym więc naukowo spójnym<br />

wytłumaczeniem dla jego nocnego życia jest możliwość, że gdy obecna forma została<br />

raptownie wymutowana z jakiegoś znacznie mniejszego poprzednika, nad Nową Zelandią<br />

właśnie panowała przybiegunowa półroczna noc polarna (z uwagi na ówczesne<br />

zlokalizowanie Nowej Zelandii na biegunie magnetycznym Ziemi). Ptak Kiwi utrzymał więc<br />

zwyczaj nocnego żerowania utrwalony potem w jego systemie genetycznym przez ów<br />

proces kompletnego wzrostu w silnie natelekinetyzowanym środowisku. Należy tutaj dodać,<br />

że faktycznie istnieje materiał dowodowy jaki wyraźnie potwierdza wymutowanie się<br />

obecnej formy ptaka Kiwi podczas nocy polarnej z jakiegoś mniejszego od niego<br />

poprzednika. Materiałem tym jest fakt istnienia w przeszłości normalnego (t.j. nie<br />

wyolbrzymionego) poprzednika Kiwi. Był on wielokrotnie mniejszego wzrostu od<br />

dzisiejszego nocnego Kiwi, posiadał jego wygląd i budowę ciała, jednak prowadził życie<br />

dzienne. Poprzednik ten opisywany jest legendami maoryskimi. Niestety całkowicie wyginął<br />

on już dawno temu.<br />

- Owad "Weta". Jak to już wspominano wcześniej, ten olbrzymi owad<br />

prowadzi życie nocne.<br />

- "Laughing Owl" czyli "śmiejąca się sowa" (maoryska nazwa "Whekau"). Był<br />

to ogromny ptak Nowej Zelandii, dzisiaj zapewne już wymarły. Żerował on wyłącznie nocą i<br />

nie był w stanie funkcjonować w świetle dziennym. Ciekawe że przetrwał do dzisiaj ptak z<br />

jakiego Whekau zapewne się wymutował podczas polarnej nocy. Ptakiem tym jest<br />

Morepork (po maorysku zwany "Ruru") jaki wygląda dokładnie jak Whekau ale jest od niego<br />

conajmniej o połowę mniejszy, oraz jaki - jako sowa - wprawdzie prowadzi nocne życie,<br />

jednak w razie potrzeby może też funkcjonować sprawnie i w świetle dziennym.<br />

- Papuga "Kakapo". Jest to olbrzymia nielotna papuga (największa z papug<br />

Nowej Zelandii) o wielkości europejskiej domowej kaczki, prowadząca całkowicie nocne<br />

życie. Jej niezwykłością jest, iż z własnego wyboru prowadzi ona niemal całkowicie<br />

naziemne życie, jak nasza kura, chociaż w razie potrzeby jest zdolna wspiąć się na <strong>dr</strong>zewo<br />

z pomocą swych pazurów i dzioba. To zaś sugeruje iż jej zwyczaje skrystalizowały się i<br />

utrwaliły w czasach gdy w Nowej Zelandii nie było jeszcze <strong>dr</strong>zew. Jej dzienny krewniak lub<br />

poprzednik z którego się wymutowała nie jest obecnie jeszcze znany z całą pewnością.<br />

Jednak według autora, owa nieznajomość normalnego wzrostu przodka "Kakapo" wynika z<br />

faktu, iż do chwili pisania niniejszej monografii nikt w Nowej Zelandii nie prowadził<br />

poszukiwań tego przodka. Wszakże w kraju tym istnieją też aż dwie inne miejscowa papugi,<br />

o wielkości europejskiego gołębia (a więc około 5 razy mniejsze od "Kakapo"), każda z<br />

których wyglądem przypomina miniaturkę "Kakapo". Jedna z nich nazywa się "Kea", jest<br />

lotna, i prowadzi życie dzienne. Aczkolwiek jej pióra mają odmienny kolor niż upierzenie<br />

"Kakapo" ("Kea" ma ciemno-zielone pióra, podczas gdy "Kakapo" upierzona jest w kolorze<br />

jasno-zielonym, z domieszką białego i srebrnego odcienia), wyglądem "Kea" bardzo<br />

przypomina "Kakapo". Gdyby więc ktoś dokonał odpowiednich badań, owa "Kea" mogłaby<br />

okazać się owym mniejszym przodkiem "Kakapo", lub być może okazałaby się jeszcze<br />

jedną papużą mutacją jaka wywodziałaby się z tego samego wspólnego przodka co<br />

"Kakapo". Jeszcze jedna dzienna papuga jaka zamieszkuje Nową Zelandię, to "Kaka".<br />

Ciekawostką "Kaka" jest, że tylko jakieś 100 lat temu w Nowej Zelandii istniały dosłownie<br />

dziesiątki jej różnokolorowych wersji, przykładowo istniały "Kaka" z piórami w kolorze


C-44<br />

żółtym, zielonym, niebieskim, brązowym, itp. Najpradopodobniej więc jedna z owych<br />

licznych wersji "Kaka" miała pióra dokładnie identyczne jak pióra "Kakapo". Na ich<br />

podobieństwo wskazuje zresztą też użycie przez Maorysów bardzo podobnych słów dla ich<br />

nazwania, t.j.: słów "Kaka" i "Kakapo".<br />

- Olbrzymka "Hine-nui-o-Te-Po". Jak to wykazano w opisach z po<strong>dr</strong>ozdziału<br />

C7.2 również i ona prowadziłą życie nocne. To zaś sugerowałoby poprzez analogię, że<br />

wszyscy nowozelandzcy giganci prowadzili życie nocne.<br />

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że gdyby wyjaśniona tutaj telekinetyczna<br />

przyczyna dla nocnej aktywności ptaka Kiwi i innych olbrzymich zwierząt Nowej Zelandii<br />

potwierdzona kiedyś została jako zgodna z prawdą, wtedy wnosiłaby ona do naszej wiedzy<br />

ogromne konsekwencje poznawcze. Przykładowo jednym z jej następstw byłaby możliwość<br />

sformułowania teoretycznego postulatu stwierdzającego że: "w każdym przypadku w<br />

którym jakiś aspekt zachowania określonego gatunku (np. jego aktywność nocna) nie może<br />

zostać wytłumaczony spełnianiem wymogów przetrwania, pojawienie się tego aspektu jest<br />

rezultatem genetycznego utrwalenia warunków w których nastąpiło wymutowanie się<br />

danego gatunku". Postulat ten odniesiony do fauny Nowej Zelandii oznaczałby, że<br />

wszystkie rodzime gatunki tego kraju wykazujące aktywność nocną wymutowały się jakieś<br />

12 do 13.5 tysięcy lat temu w chwili zajścia eksplozji <strong>UFO</strong> w okolicach Renu - jakiej opis<br />

zawarto w rozdziale F tej monografii. Z kolei odwrócenie tego teoretycznego postulatu<br />

(aczkolwiek na obecnym etapie badań trudno przewidzieć czy musi ono obowiązywać dla<br />

każdej struktury genetycznej) sugerowałoby, że wszystkie rodzime gatunki które<br />

wymutowały się (t.j. pojawiły się w ich obecnej strukturze genetycznej) w Nowej Zelandii<br />

jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu w czasach eksplozji koło rzeki Ren, powinny wykazywać<br />

aktywność nocną. Odnosiłoby się to więc zarówno do opisywanych w tym rozdziale Kiwi,<br />

Weta, czy Moa, jak i również do wielkoludów z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.2.<br />

(f) Najprawdopodobniejsza aktywność nocna Moa. Obecnie nie jest wiadomo z całą<br />

pewnością czy Moa był aktywny we dnie - podobnie jak wszystkie inne duże ptaki (z rodziny<br />

"ratites") na świecie, czy też głównie nocą tak jak nowozelandzki ptak Kiwi. Powszechnie<br />

obecnie panująca w Nowej Zelandii opinia na temat tego ptaka, zakłada (czy raczej<br />

bezkrytycznie stwierdza) że był on aktywny we dnie. Jednak opinii tej nie potwierdzają (ani<br />

też nie obalają) żadne przekazy, bowiem wszelkie legendy na temat zwyczajów Moa są<br />

wysoce niejednoznaczne. Niemniej zainspirowany swoją teorią omawianą w tym<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale, po uważnych analizach autor odkrył, że faktycznie istnieją najróżniejsze<br />

przesłanki sugerujące że przynajmniej jedna (największa) z licznych mutacji Moa<br />

najprawdopodobniej wykazywała aktywność w nocy. Niektóre z tych przesłanek<br />

wydedukować można pośrednio na podstawie legend Maorysów referujących do tego<br />

ptaka. Istnieje też raport z ubiegłego stulecia w którym jakiś żeglarz opisuje swoje<br />

polowanie na ogromnego ptaka Moa na Zachodnim Wybrzeżu Wyspy Południowej Nowej<br />

Zelandii (niestety, opinie są podzielone czy polowanie to faktycznie miało miejsce, czy też<br />

stanowiło jedynie produkt wyobraźni i talentów literackich osoby je raportującej). Otóż<br />

zgodnie z owym opisem, polowanie to odbywało się nocą, ponieważ Moa stanowiący jego<br />

przedmiot pojawiał się tylko po zachodzie słońca. W końcu ewentualna prawdziwość<br />

wyjaśnienia numer 1 z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.3, na temat sporadycznego zaobserwowywania<br />

ptaka Moa przez dzisiejszych Nowozelandczyków, byłaby również dodatkową przesłanką<br />

potwierdzającą jego aktywność tylko nocą. Gdyby kiedyś okazało się że Moa faktycznie był<br />

ptakiem aktywnym w nocy, nie zaś we dnie jak wszystkie inne duże ptaki na świecie - i jak<br />

to dzisiaj powszechnie uważa się w Nowej Zelandii, wtedy zgodnie z wyjaśnieniem<br />

przytoczonym dla Kiwi w punkcie (e) powyżej, dostarczałoby to bardzo silnego dowodu na<br />

poprawność omawianej tutaj teorii.<br />

Gdyby omawiana tutaj teoria została kiedyś bezapelacyjnie potwierdzona,<br />

oznaczałoby to że ptak Moa (jak też zapewne i kilka innych podobnych mu olbrzymich istot<br />

- np. nowozelandzcy giganci) zarówno najpierw się pojawił, jak i potem wyginął, w efekcie


C-45<br />

dwóch potężnych eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> na Ziemi (t.j. opisanej w rozdziale F eksplozji<br />

<strong>UFO</strong> koło Renu, oraz opisanej w rozdziale I eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui).<br />

Oczywiście jeśli powyższa teoria o telekinetycznym wymutowaniu super-ptaka Moa<br />

jest poprawna, wtedy powinny istnieć możliwości jej empirycznego potwierdzenia. Jednym<br />

ze sposobów efektywnego jej zweryfikowania, byłoby sprawdzenie miejsc gdzie tuż przed<br />

rokiem <strong>1178</strong> (t.j. przed eksplozją Tapanui) znajdował się północny i południowy biegun<br />

magnetyczny Ziemi, ponieważ w miejscach tych również powinny pojawić się jakieś rośliny i<br />

zwierzęta o wzroście znacznie większym niż posiadały one przed rokiem <strong>1178</strong> (np. ciekawe<br />

czy przypadkiem Pingwin Cesarski z Antarktydy nie jest właśnie jednym z nich). Z<br />

informacji zawartej w książce [5C7.1] "The New Book of Knowledge" (Grolier Incorporated,<br />

New York, 1997, ISBN 0-7172-0508-8, A Volume 1, page 137) wynika że jedno z takich<br />

miejsc leży na Alasce. Pod hasłem "Alaska", znajduje się tam bowiem fotografia podpisana<br />

"Rolnicy z Alaski są dumni z wielkości swojej kapusty i innych produktów" (w oryginale:<br />

"Alaskan farmers take pride in the size and the quality of their cabbage and other<br />

products"). Pokazuje ono rolnika stojącego poza głową ogromnej kapusty sięgającej mu do<br />

piersi - porównaj też treść po<strong>dr</strong>ozdziału NB2 w [1/4]. Przynależny tekst informuje:<br />

"Rolnictwo jest skupione głównie w trzech obszarach. Są to Dolina Matanuska, Dolina<br />

Tanana, oraz zachodnie wybrzeże Półwyspu Kenai. ... Żyzne gleby i długie godziny letniego<br />

słońca w uprawnych obszarach powodują że warzywa i jagody wyrastają tam do niezwykle<br />

dużych rozmiarów." (w oryginale angielskojęzycznym: "Farming is limited mostly to three<br />

areas. They are the Matanuska Valley northeast of Anchorage, the Tanana Valley near<br />

Fairbanks; and the western coast of the Kenai Penisula. ... Fertile soils and long hours of<br />

summer sunlight in the farming regions cause vegetables and berries to grow to unusually<br />

large sizes."). Zastanawiające informacje z książki [5C7.1] zostały dodatkowo uzupełnione<br />

niewielkim artykułem [6C7.1] zatytułowanym "The home of the 40-kg cabbage" (t.j.<br />

"Ojczyzna 40-kilogramowej kapusty") jaki autor znalazł w malezyjskiej gazecie codziennej<br />

Sarawak Tribune (publikowanym przez: Sarawak Press Sdn. Bhd., Jalan Nipah, Kuching,<br />

Sarawak, Malaysia), wydanie z wtorku, 15 October 1996, strona 5 dodatku "Features".<br />

Artykuł ten informuje że corocznie w niewielkim miasteczku Palmer zlokalizowanym 60<br />

kilometrów na północ od Anchorage, Alaska, organizowana jest wystawawspółzawodnictwo<br />

na której miejscowi ogrodnicy zdobywają nagrody za rekordowej<br />

wielkości warzywa. Zgodnie z opisami tego artykułu na wspomnianej wystawie zobaczyć<br />

było można rabarber wielkości tyczek, broccoli wysokie i szerokie dostatecznie aby w jego<br />

cieniu zorganizować piknik familijny, oraz czerwone buraczki barszczowe wielkości piłki<br />

nożnej. Artykuł pokazuje też zdjęcie ogromnej główki kapusty sięgającej do piersi dorosłych<br />

osób i ważącej 41 kilogramów. Aczkolwiek przytoczone w nim wyjaśnienie stwierdza, że<br />

ogrodnicy z Alaski tłumaczą niezwykły wzrost swoich rekordowych warzyw długim<br />

godzinom światła słonecznego i żyznym glebom, autor jest zdania, że w grę wchodzi tam<br />

też jeszcze jeden czynnik z którego wcale nie zdają oni sobie sprawy - t.j. że ich obszar<br />

leży w miejscu które w chwili eksplozji Tapanui zajmowane było przez biegun magnetyczny<br />

Ziemi. Stąd ich środowisko do dzisiaj wykazuje znaczny stopień naturalnego<br />

natelekinetyzowania spowodowanego raptownym przyspieszeniem tego bieguna. Gdyby<br />

kiedyś się okazało, że autor miał rację w tej sprawie (co daje się sprawdzić poprzez<br />

podjęcie próby uzyskania podobnie ogromnych warzyw na innych obszarach Ziemi<br />

posiadających podobne jak Alaska długości dnia i żyzność gleby - np. na Syberii lub<br />

Grenlandii), wtedy ogromne warzywa z Alaski stałyby się kolejnym z namacalnych<br />

dowodów na ważność teorii o telekinetycznym wymutowaniu się ptaka Moa.<br />

Innym sposobem zweryfikowania poprawności teorii na temat telekinetycznych<br />

powodów i mechanizmu pojawienia się super-ptaka Moa byłoby genetyczne sprawdzenie<br />

kilku niewielkich ptaków przepiórko-podobnych zamieszkujących Patagonię. Teoria ta<br />

sugeruje bowiem, że mutacje ptaka Moa wywodzą się właśnie z krewniaków niewielkich<br />

ptaków które kiedyś biegały po pomoście lodowym łączącym Nową Zelandię z Patagonią, a<br />

stąd które do dziś mogą żyć w Patagonii - patrz też rozdział K. (Zgodnie więc z teorią


C-46<br />

autora, przodkiem ptaka Moa wcale nie jest, jak to się powszechnie uważa w Nowej<br />

Zelandii, jeden z ptaków australijskich.) Z kolei ewentualne potwierdzenie poprawności<br />

dyskutowanej tutaj teorii dostarczyłoby ciągle dzisiaj brakującego wyjaśnienia dlaczego na<br />

naszej planecie w określonych czasach nagle pojawiały się zwierzęta i rośliny które<br />

wzrostem wielokrotnie przewyższały swoich przodków.<br />

C7.2. Nowozelandzcy giganci ludzcy<br />

Jak to już nadmieniono już w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1, istnieją różnorodne - i to coraz<br />

bardziej przekonywujące dowody historyczne, że do stosunkowo niedawna Nową Zelandię<br />

zamieszkiwali m.in. giganci. Podobno ostatni z nich wymarli jedynie około 300 lat temu, a<br />

więc w latach 1700-nych. Wszystko wskazuje więc na to, że kiedy w Europie panowały<br />

czasy napoleońskie, po Nowej Zelandii ciągle biegali giganci... Niestety, w sposób opisany<br />

dokładniej w rozdziale V monografii [1/3], wszelkie dowody materialne na owo relatywnie<br />

niedawne istnienie nowozelandzkich gigantów są obecnie starannie niszczone. Stąd<br />

dokopanie się prawdy na ich temat okazuje się niezwykle trudne. Niemniej autor<br />

nieustannie gromadzi dane na ich temat i wszystko co dotychczas ustalił raportuje w<br />

niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale. Faktycznie też po<strong>dr</strong>ozdział ten jest jednym z najbardziej<br />

udokumentowanych prezentacji danych na temat nowozelandzkich gigantów.<br />

Pochodzenie gigantycznych ludzi, oryginalnie wywodzących się z Nowej Zelandii, a<br />

później rozprzestrzeniających się do Południowej Ameryki i stamtąd zapewne dalej do<br />

Mongolii, Chin, a być może nawet aż do regionu Morza Śródziemnego, wyjaśnione jest<br />

dokładnie przez tą samą teorię autora opisaną w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 co pochodzenie ptaka<br />

Moa. Oto jej interpretacja w odniesieniu do gigantów. Przed zajściem eksplozji <strong>UFO</strong> w<br />

okolicach rzeki Ren, jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu, jak to opisane zostało w rozdziale F,<br />

Nowa Zelandia położona była tak blisko bieguna południowego Ziemi, że cała znajdowała<br />

się pod ogromnym czepkiem lodowcowym podobnym do tego który obecnie pokrywa<br />

dzisiejszą Arktykę lub Antarktydę. Czepek ten rozciągał się aż do Ameryki Południowej<br />

umożliwiając przejście suchą nogą po lodzie pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią.<br />

Przejścia takiego dokonywali nie tylko ówcześni ludzie, ale także zwierzęta, ptaki, a nawet<br />

niektóre rośliny jakich nasiona przenoszone były albo w żołądkach albo też podmuchami<br />

wiatru (stąd niektóre gatunki roślin z Patagonii występują również w Nowej Zelandii -<br />

przykładowo patrz trawa w Nowej Zelandii zwana "Toitoi" która w Patagonii znana jest pod<br />

nazwą "Pampus grass"). Ponadto, w okresach co surowszych południowych zim, lody<br />

skuwały też dzisiejsze Morze Tasmańskie, umożliwiając niektórym szczepom australijskich<br />

Aborygenów przejście po lodzie do Nowej Zelandii. W momencie więc eksplozji <strong>UFO</strong> koło<br />

rzeki Ren, kiedy to południowy biegun magnetyczny Ziemi znajdował się dokładnie na<br />

obszarze dzisiejszej Nowej Zelandii, w kraju tym właśnie przebywał jakiś wę<strong>dr</strong>owny szczep<br />

Aborygenów który przeszedł tam z Australii lub Tasmanii. Wywołane eksplozją <strong>UFO</strong> koło<br />

rzeki Ren, raptowne przemieszczenie się (i przyspieszenie) biegunów magnetycznych<br />

Ziemi w ich nowe położenia, spowodowało nasycenie polem telekinetycznym (t.j.<br />

natelekinetyzowanie) całego naturalnego środowiska Nowej Zelandii (patrz zasada<br />

formowania pola telekinetycznego poprzez przyspieszanie pól magnetycznych opisana w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale H6 w monografii [1/4]). Potomkowie owego szczepu, podobnie jak potomstwo<br />

miejscowych ptaków Moa, oraz innej ówczesnej fauny i flory Nowej Zelandii, poddani zostali<br />

działaniu tego całkowicie natelekinetyzowanego środowiska - patrz też idea<br />

„telekinetycznego rolnictwa” z po<strong>dr</strong>ozdziału NB2 w [1/4]. Urośli więc aż do ponad<br />

czterometrowych rozmiarów. W ten sposób powstali nowozelandzcy giganci.<br />

Jeśli omawiana tutaj teoria jest prawdziwa, wtedy w sposób podobny jak to miało<br />

miejsce dla poślizgów skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział D3), również<br />

po natelekinetyzowaniu obszarów Nowej Zelandii ruchy skorupy Ziemi nie rozpoczęły się<br />

przez jakiś czas. W takim przypadku Nowa Zelandia utrzymywałaby jeszcze przez wiele lat


C-47<br />

swoje połączenie pomostem lodowym z Południową Ameryką, podobnie jak przed<br />

eksplozją Tapanui miało to miejsce pomiędzy Syberią i Alaską (patrz po<strong>dr</strong>ozdziały D2 i K1).<br />

Pomost ten ciągle istniałby nawet kiedy pole telekinetyczne w Nowej Zelandii zanikło już do<br />

poziomu że nie powodowałoby ono zwiększenia wzrostu następnych Aborygenów<br />

docierających do Nowej Zelandii z Australii lub Tasmanii (ci normalngo wzrostu Aborygeni<br />

przybyli już później, znani potem byli w Nowej Zelandii pod nazwą Moriori). Wielkoludzi<br />

nowozelandzcy (a później również Moriori) w poszukiwaniu żywności mogliby więc<br />

swobodnie wę<strong>dr</strong>ować po tym pomoście z Nowej Zelandii do Południowej Ameryki i z<br />

powrotem. Na faktyczne istnienie tego pomostu wskazują zresztą wykopaliska Anny<br />

Roosevelt z Chicago Field Museum dokonane w jaskini zwanej "Caverna da Pe<strong>dr</strong>a<br />

Pintada", położonej koło Monte Alegre, w Brazylii. Wykopaliska te ujawniły, że już ponad<br />

11000 lat temu jaskinia ta zamieszkiwana była przez ludzi o kulturze bardzo zbliżonej do<br />

kultury australijskich Aborygenów. W rezultacie przekraczania owego pomostu lodowego,<br />

Amerykę Południową, zaś w przypadku ich późniejszego powę<strong>dr</strong>owania ku północy -<br />

również Amerykę Środkową i Północną, a być może nawet i Europę (z którą Ameryka<br />

Północna była wówczas połączona pomostem lodowym - patrz po<strong>dr</strong>ozdział K1), mogli<br />

przemierzać krewniacy gigantów nowozelandzkich. W przypadku surowszych zim, kilku z<br />

nich mogło powę<strong>dr</strong>ować nawet z powrotem do Australii lub Tasmanii skąd oryginalnie się<br />

wywodzili. Z kolei kiedy wynikający z eksplozji koło rzeki Ren poślizg skorupy Ziemi w<br />

końcu zaistniał i stopił połączenie lodowe pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią,<br />

spowodował on równocześnie powstanie połączenia pomiędzy Alaską i Syberią.<br />

Teoretycznie rzecz biorąc potomkowie gigantów nowozelandzkich mogli więc podjąć<br />

wę<strong>dr</strong>ówkę na zachód, docierając najpierw do Mongolii, potem Chin, w końcu nawet do<br />

Europy i regionu Morza Śródziemnego, gdzie utrwaleni zostali w licznych legendach.<br />

Ciekawe, że te europejskie legendy roztaczają obraz gigantów którzy pod względem<br />

intelektualnym i zachowaniowym byli bardzo podobni do tych z nowozelandzkich legend.<br />

Istnieją liczne legendy maoryskie które w różny sposób potwierdzają poprawność<br />

powyższej teorii. Legendy te twierdzą, że w stosunkowo nieodległych czasach Nową<br />

Zelandię ciągle zamieszkiwali giganci kilkukrotnie wyższego wzrostu niż normalni ludzie.<br />

Było ich wielu, jednak większość z nich wymarła wkrótce po przybyciu głównej fali<br />

osiedleńczej Maorysów (być może nawet równolegle z wymarciem ptaka Moa). Do<br />

relatywnie nieodległych czasów przetrwali jedynie pojedynczy osobnicy. Z legend wynika,<br />

że podczas pierwszych zwiadowczych inspekcji indywidualnych eksploratorów maoryskich,<br />

a także być może jeszcze w początkowej fazie kontaktów z osiedleńcami maoryskimi,<br />

olbrzymi ci żyli na pokojowej stopie z Maorysami, komunikując się z nimi i nawet<br />

przekazując im swoje legendy oraz wiedzę na temat historii i geografii Nowej Zelandii.<br />

Roztoczony przez gigantów obraz wyłonienia się lądu Nowej Zelandii spod wód<br />

oceanu po stopieniu się przygniatającego ten ląd lodowca jest przy tym wielokrotnie<br />

bardziej dokładny niż dzisiejsza wiedza naukowa na ten temat. Przykładowo zgodnie z<br />

legendami tych olbrzymów, przetrwałymi do dzisiaj w folklorze Maorysów, Wyspa<br />

Południowa wyłoniła się pierwsza, podczas gdy Wyspa Północna ciągle była jeszcze pod<br />

wodą. Wyłanianie się spod wody Wyspy Północnej zainicjowane było w momencie gdy<br />

największy z tych pierwszych olbrzymów, osobnik o imieniu Maui - wspominany już<br />

poprzednio w rozdziale A, właśnie łowił ryby (używał przy tym techniki podobnej do<br />

stosowanej przez Eskimosów gdzie przynęta zakładana była na zaostrzoną jak rybacki<br />

haczyk kość szczękową jego babci która, co jest niezwykle interesujące bowiem potwierdza<br />

opisywaną tutaj teorię, ciągle jeszcze posiadała normalne ludzkie rozmiary). Kotłowanie się<br />

wody spowodowanej wyłanianiem się lądu oraz zaczepienie o coś jego haczyka<br />

początkowo sprawiło na nim wrażenie że złowił ogromną rybę. Stąd zachowane przez<br />

Maorysów do naszych czasów legendy tych gigantów stwierdzają, że Maui złowił Wyspę<br />

Północna Nowej Zelandii na wędkę jak rybę.<br />

W miarę jednak jak giganci zmuszeni zostali do współzawodniczenia z osiedleńcami<br />

maoryskimi o żywność (być może że nastąpiło to już po eksplozji Tapanui, kiedy to


C-48<br />

żywność stała się bardzo trudna do zdobycia), stosunki pomiędzy tymi dwoma grupami<br />

zaczęły ulegać pogorszeniu, z czasem przekształcając się w wrogość. Jednocześnie liczba<br />

gigantów systematycznie malała.<br />

Jednym z ostatnich z owych nowozelandzkich olbrzymów była czarnoskóra<br />

niewiasta wspominana już w po<strong>dr</strong>ozdziale C1 pod imieniem "Hine-nui-o-Te-Po". Jeśli<br />

wierzyć soczystym i bardzo realistycznym legendom na jej temat, dniami spała zaś aktywna<br />

była głównie nocami (tak jak opisany w punkcie (e) po<strong>dr</strong>ozdziału C7.1 ptak Kiwi). Wśród<br />

osiedleńców maoryskich zasłynęła ona z miażdżenia i zjadania każdego którego tylko<br />

dopadła. Jej apetyt siał taki terror, że folklor Maorysów uczynił z niej symbol śmierci, zaś po<br />

jej odejściu z tego świata, z czasem przetransformował ją w boginię śmierci. Aby<br />

przytoczyć jakiś przykład soczystych opowieści na jej temat, streśćmy tutaj jedną z<br />

mówionych wersji legendy wyjaśniającej dlaczego miejscowy ptaszek nazywany "fantail"<br />

dla Maorysów stanowi symbol pecha. (Proszę zauważyć, że spotykane w książkach<br />

"oficjalne" wersje tej i innych legend maoryskich pomijają wiele co bardziej<br />

wymownych/pikantnych szczegółów, stąd w ściśle naukowym zrozumieniu wersje te są<br />

celowo wypaczane/fałszowane. Niestety, w dzisiejszej kulturze Nowej Zelandii jawne<br />

omawianie seksu narusza niepisane nakazy pruderii których brak było w bliskiej naturze i<br />

wysoce realistycznej kulturze Maorysów, stąd nawet w opracowaniach mających<br />

raportować te legendy, niektóre ich szczegóły poddawane są ocenzurowaniu i celowemu<br />

wypaczeniu. Jeśli więc ktoś zechce zapoznać się z rzeczywistym brzmieniem tych legend<br />

niestety nie może poznawać ich z książek, a musi je wysłuchać od starszych wiekiem<br />

Maorysów.) Oto treść owej legendy, powtórzona przez autora dokładnie tak jak ją zasłyszał<br />

od samych Maorysów:<br />

"Jeden jurny wojownik maoryski dostrzegł śpiącą jak zwykle we dnie olbrzymkę,<br />

odsłaniającą swoje wydatne wdzięki. Postanowił więc wykorzystać jej sen aby uczynić ją<br />

sobie uległą. Zakradł się więc pomiędzy jej nogi i rozpoczął realizację swojego planu.<br />

Niestety w tym właśnie momencie ptaszek zwany "fantail", który ma brzydki zwyczaj<br />

nachalnego latania przed twarzą ludzi, nadleciał ponad jej oczy i zaczął łopotać skrzydłami.<br />

Obudziło to olbrzymkę która zamknęła swoje uprzednio otwarte nogi, miażdżąc jurnego<br />

wojownika na śmierć. Od tego czasu ów ptaszek dla Maorysów jest symbolem pecha."<br />

Ciekawe, że zgodnie z legendami maoryskimi, olbrzymki z Nowej Zelandii nie były<br />

całkowicie dzikie, lecz wykazywały znajomość języka mówionego i umiejętności werbalnego<br />

komunikowania się z ludźmi, umiejętności budowania narzędzi, ubiorów i domostw,<br />

podobne do tych występujących wówczas u australijskich Aborygenów, itp. Jedną z legend<br />

informujących o tych relatywnie zaawansowanych umiejętnościach, jest opowieść o<br />

kamieniu z Atiamuri. Oto streszczenie.<br />

"Chudy chłopaczyna maoryski wpadł w ręce olbrzymki (nie wiadomo na pewno czy<br />

była to dokładnie ta sama dama co w poprzednio-przytoczonej legendzie, aczkolwiek<br />

można się tego domyślać z okoliczności i opisów). Nie chciała go jednak natychmiast zjeść<br />

ponieważ był zbyt chudy. Postanowiła więc go przedtem podtuczyć. Zamknęła go więc w<br />

klatce w swojej chacie i karmiła obficie aby nabrał smaku. Jednej nocy kiedy olbrzymka<br />

wyszła na polowanie, używając podstępu chłopczyna zdołał jednak się wymknąć i dał nogi.<br />

Oczywiście wielkoludka wkrótce go dopadła na swoich ogromnych nogach. Kiedy już miała<br />

go złapać, ujrzał on pęknięty kamień na swej <strong>dr</strong>odze, wcisnął się więc w jego szczelinę.<br />

Olbrzymka nie zdołała wydłubać chłopaka z ostrokrawędziowej szczeliny swymi grubymi<br />

rękami. Po jakimś czasie dała więc za wygraną i odeszła."<br />

Ten kamień o piramidkowych, zaokrąglonych kształtach i wysokości dorosłego<br />

człowieka do dzisiaj widnieje tuż przy jezdni na "State Highway 1" niedaleko od<br />

miejscowości Atiamuri (na Wyspie Północnej - pomiędzy Tokoroa i Taupo, patrz też jego<br />

opis z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.3). Przez Maorysów uważany jest on za święty, symbolizując<br />

szczęśliwy obrót fortuny. Za każdym więc razem gdy któryś z Maorysów przebywa lub<br />

przejeżdża w jego pobliżu, składa mu ofiarę. Energia mentalna jaką mu w ten sposób<br />

przekazano faktycznie też nadała temu kamieniowi specjalnych mocy. Przykładowo


C-49<br />

Nowozelandczycy twierdzą, że od czasu gdy zbudowano przebiegającą tuż przy nim <strong>dr</strong>ogę<br />

szybkiego ruchu, podobno aż trzykrotnie miał być on przesuwany nieco dalej od jezdni. Ma<br />

on bowiem bardzo brzydki zwyczaj, że niekiedy staje się niewidzialny dla pędzących<br />

samochodów które rozbijają się o niego wysyłając na tamten świat sporo ludzi. Po każdym<br />

jednak odsunięciu od jezdni kamień ten jakoby sam powracał na poprzednie miejsce. (Autor<br />

uważa jednak, że wytłumaczenie dla tego wracania kamienia na swoje poprzednie miejsce<br />

może wynikać z opisywanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3 zafalowań przestrzeni czasowej.)<br />

Ponadto, zarówno zgodnie z pamięcią autora, jak i zgodnie z pamięcią kilku innych ludzi<br />

którzy zwrócili uwagę autora na ów niezwykły fakt, około 1995 roku kamień ten w<br />

niewyjaśniony sposób zmienił kształt swego otworu. Kiedyś jego otwór był podłużny i ostro<br />

zakończony jak obrys małży oglądanej od przodu - co autor doskonale sam pamięta z<br />

czasów gdy go osobiście badał około 1992 roku. Obecnie zaś jest eliptyczny. Co jednak<br />

jeszcze niezwyklejsze, kształt tego otworu zmienił się również i na wideo jakie nagrane<br />

zostało z udziałem autora jeszcze w czasach kiedy kamień ten posiadał dawny otwór o<br />

owym ostrym kształcie. (Wygląd kamienia z Atiamuri utrwalony na wideo autor przesłał do<br />

kilku osób w Polsce).<br />

Po wymarciu ostatnich olbrzymów, pamięć o tych gigantach przetrwała już jedynie w<br />

opowieściach Maorysów. Z czasem Maorysi zatracili też poczucie o<strong>dr</strong>ębności gigantów i<br />

zaczęli traktować ich legendy oraz spuściznę kulturalną jako swoją własną. W ten sposób<br />

folklor maoryski zaroił się od postaci i zdarzeń które w nim samym nie są<br />

usystematyzowane, ale które w sensie pochodzenia faktycznie wywodzą się aż z pięciu<br />

o<strong>dr</strong>ębnych źródeł, t.j.: (1) samych Maorysów, (2) opisywanych tutaj gigantów, (3)<br />

australijskich lub tasmańskich Aborygenów którzy przeszli do Nowej Zelandii po lodzie już<br />

po zaniku pola telekinetycznego stąd nie wymutowali się do rozmiarów gigantów (Maorysi<br />

nazywali ich Moriori i bardzo cenili za delikatny, aromatyczny i słonawy smak ich mięsa; to<br />

wysokie ich cenienie spowodowało że na głównych wyspach Nowej Zelandii żaden Moriori<br />

niestety nie przeżył do dzisiejszych czasów), (4) ludu "Waitaha" opisanego w rozdziale F,<br />

oraz (5) okupujących Ziemię istot pozaziemskich które systematycznie patrolowały Nową<br />

Zelandię w swoich świetlistych statkach "mata-ura". Tych pięć kategorii istot fizycznych<br />

uzupełnianych dodatkowo było pokaźną ilością istot duchowych. Nic więc dziwnego, że<br />

Europejczycy którzy słuchali mitologii maoryskiej nie mając pojęcia o powyższym<br />

zróżnicowaniu źródeł z których się ona wywodziła, nie byli w stanie zaklasyfikować jej do<br />

właściwej kategorii i stąd ujawnić ukrytą w niej logikę oraz głębokie wartości naukowe.<br />

Okrzyknęli więc całą mitologię maoryską kompletnym bajdurzeniem i o<strong>dr</strong>zucają jej uznanie<br />

jako środka naukowego poznania. Zawarta w tym folklorze bezcenna wiedza szybko więc<br />

wymiera. Kiedy zaś autor próbował ratować jej część referującą do eksplozji Tapanui,<br />

administratorzy nauki od których kontynuacja jego wysiłków zależała, uczynili co tylko było<br />

w ich mocy aby uniemożliwić mu prowadzenie opisywanych tutaj badań (patrz po<strong>dr</strong>ozdział<br />

O1).<br />

Faktyczne istnienie olbrzymów pochodzących z Nowej Zelandii, tak jak to wynika z<br />

przytoczonej w tym po<strong>dr</strong>ozdziale teorii autora, znajduje potwierdzenie faktologiczne w<br />

źródłach historycznych wywodzących się z Ameryki Południowej. Przykładowo w książce<br />

[1C7.2] pióra William'a R. Corliss'a, "Incredible Life: a Handbook of Biological Mysteries",<br />

Source Book Project (P.O. Box 107, Glen Arm, MD 21057, USA) April 1981, ISBN 0-<br />

915554-07-0, na stronach 34 do 35 widnieje historyczna wzmianka, że Patagonię w<br />

Południowej Ameryce już w czasach historycznych zamieszkiwali wielkoludzi powyżej 4<br />

metrowej wysokości. Ostatnia historycznie udokumentowana styczność Europejczyków z<br />

takim wielkoludem miała miejsce w 1559 roku, zaś ich groby i szkielety ciągle jeszcze<br />

znajdowano w 1615 roku. Ciało jednego z ostatnich z owych patangońskich gigantów<br />

usiłowano nawet przewieżć do Hiszpanii. Niestety flotylla w skład której wchodził wiozący je<br />

statek napotkała burzę u północnych wybrzeży Afryki i statek ten zatonął. Wraz z nim<br />

zatonęła też jedna z ostatnich okazji, aby ewidentny dowód materialny na faktyczne<br />

istnienie gigantów dostał się do europejskich zbiorów muzealnych. Związek z ową


C-50<br />

historyczną wzmianką o patagońskich gigantach posiadają też zapewne zachowane do<br />

dzisiaj w dżunglach Ameryki Środkowej rzeźby głów obrzymów z negroidalnymi rysami<br />

podobnymi do australijskich Aborygenów i niezwykle wrogim/dzikim wyrazie twarzy.<br />

Niektóre z tych głów przekraczają 3 metry średnicy, ważą około 18 ton, oraz wycięte<br />

zostały z pojedynczego bloku bazaltu. Wywodzą się one z cywilizacji nazywanej "Olmec".<br />

Owa rasa "Olmec" żyła od około 13-wieku BC na bagnach tropikalnej dżungli z niedaleko<br />

obecnego obszaru Panamy, w okolicach Veracruz i Tabasco. Zniknęła jednak bez śladu<br />

około 1 wieku BC. Zdjęcia ich głów publikowano m.in. na stronie 265 książki [2C7.2] "The<br />

worlds last mysteries", Reader's Digest, Sydney, 1979, ISBN 0-909486-61-1, 319 stron,<br />

HC. Skoro więc giganci na pewno zamieszkiwali Patagonię, nie istnieją powody aby nie<br />

mogli zamieszkiwać też i Nowej Zelandii z którą, zgodnie z teorią zaprezentowaną w<br />

rozdziale F, przed jakieś 12 do 13.5 tysiącami lat Patagonia połączona była pomostem<br />

lodowym, oraz w której wystąpiły warunki środowiskowe wymagane do ich telekinetycznego<br />

wymutowania się z normalnych ludzi (t.j. z Moriori).<br />

Na historyczne istnienie gigantów nowozelandzkich wskazują też opisywane<br />

autorowi przez sporo osób olbrzymie szkielety ludzkie jakie zgodnie z uparcie krążącymi w<br />

Nowej Zelandii pogłoskami znalezione zostały jakiś czas temu aż w kilku lokacjach zarówno<br />

na Wyspie Północnej tego kraju, jak i na jego Wyspie Południowej. Poniżej zestawione<br />

zostało wszystko co dotychczas autor zdołał dokopać się na temat owych gigantycznych<br />

szkieletów.<br />

- Szkielety z Portu Waikato. Historycznie pierwszym materiałem pisanym w którym<br />

owe gigantyczne szkielety ludzkie zostały udokumentowane, jaki wpadł w ręce autora, był<br />

niewielki artykuł [3C7.2] zatytuowany "Caves could reveal secret of tall Maoris" (t.j.<br />

"Jaskinie mogą ujawnić sekret maoryskich wielkoludów"), opublikowany w gazecie N.Z.<br />

Truth, wydanie z środy (Wednesday), dnia 29 September 1965, strona 13. Opisuje on<br />

jaskinię grobową położoną niedaleko Portu Waikato, jakieś 70 mil na południe od Auckland,<br />

w której kiedyś znajdowały się olbrzymie szkielety ludzkie. Jak autor słyszał z opowieści<br />

krążących na ich temat, ich wzrost podobno w niektórych przypadkach miał dochodzić<br />

nawet do 6 metrów, zaś tylko rozmiar ich czaszek miał być aż tak duży że normalnemu<br />

człowiekowi sięgały one niemal do piersi. Niestety do dzisiaj szkielety te zdołały jakoś<br />

zniknąć bez śladu i nikt nie potrafi wytłumaczyć co właściwie z nimi się stało.<br />

- Szkielety z obszaru nazywanego Maori Park w Timaru. W latach 1960tych w<br />

obszarze zwanym Maori Park leżacym niedaleko centrum małego miasteczka Timaru<br />

prowadzone były wykopki pod basen kąpielowy. Podczas tych wykopków natrafiono na klka<br />

szkiletów ludzkich o wysokości około 6 feet (t.j. 2.5 metra). Jak na Nową Zelandię jest to<br />

nietypowa wysokość szkieletów, bowiem lokalni Maorysi są raczej niskiego wzrostu -<br />

normalnie nie przekraczającego 1.70 metra. Znalezisko to podobno było szeroko<br />

dyskutowane w miejscowych gazetach z owego okresu. Niestety w 1999 roku, niemal<br />

niemożliwe było dotarcie do tych opisów. MIejscowe muzeum nic nie wiedziało na ich<br />

temat.<br />

- Szkielet giganta z miejscowości Otipua na Wyspie Południowej Nowej Zelandii.<br />

Gigantyczny szkielet ludzki z całą pewnością został też znaleziony w 1875 roku w<br />

miejscowości zwanej Otipua. Miejscowość ta leży jedynie jakieś 10 kilometrów w gląb lądu<br />

od Timaru. Faktycznie to na obszarach całego południowego Canterbury, włączając w to<br />

Timaru, ciągle do dzisiaj krąży wiele legend maoryskich na temat owych gigantów z Otipua.<br />

Pomimo jednak nieustannego ponawiania wysiłków, jak dotychczas autor nie zdołał dotrzeć<br />

do samego szkieletu z Otipua, ani też do informacji co z nim się stało. Niemniej w dniu 23<br />

listopada 1999 roku autor natrafił na książkę [4C7.2] pióra Frederick'a George Hall-Jones,<br />

"Early Timaru", opublikowaną w 1956 roku przez The Southland Historical Committee (C/o<br />

Box 48, Invercargill). Na stronach 52-54 tej książki zawarty jest krótki opis zatytułowany "An<br />

Ancient Skeleton" (t.j. "Starożytny szkielet") jaki referuje właśnie do owego gigantycznego<br />

szkieletu z Otipua. Niestety pechowo opis ten nie informuje jak wysoki był ów szkielet<br />

(ustne przekazy informują że podobno przekraczał 5 metrów), ani też co z nim się stało.


C-51<br />

Niemniej podaje on że: (1) szkielet był "GIGANTYCZNY" i wyglądał jakby należał do "osoby<br />

gigantycznych rozmiarów" (t.j. appeared to belong to "a man of gigantic statue"), (2) był<br />

pochowany 7 stóp pod powierzchnią gruntu - t.j. na głębokości jaka normalnie nie jest<br />

wiązana z Maorysami (t.j. wcale nie mógł to być szkielet wysokiego Maorysa), (3) był<br />

pochowany w bardzo suchym miejscu - ponownie nietypowe dla tej części Nowej Zelandii,<br />

(4) na przekór suchości miejsca pochowania kości były bardzo zdekomponowane -<br />

sugerując pochodzenie z bardzo odległej przeszłości. Ponadto książka [4C7.2] cytuje<br />

artykuł jaki pojawił się w lokalnej gazecie Timaru Herald w dniu 24 February 1875, a jaki<br />

informuje o fakcie odkrycia owego szkieletu. Oto jest dokładne powtórzenie owego artykułu:<br />

"Odkrycie resztek ludzkich. Bardzo duży szkielet znaleziony został wczoraj około 7<br />

stóp pod powierzchnią piasku na zalewie Saltwater Creek. Pan Bullock, woźnica,<br />

dokonywał pozysku piasku dla celów budowlanych i wpadł na ślad tego reliktu z dawnych<br />

lat którego fragmenty przywiózł do miasta. Mieliśmy okazję aby je przeegzaminować, i<br />

zostaliśmy zaszokowani przez ich symetrię oraz ogromne rozmiary. Wyglądają że należały<br />

do osoby o gigantycznym wzroście; jednak są tak zdekompletowane że czyni to trudnym<br />

wyznaczenie wymiarów jego koścca. Kości są bardzo rozłożone, fakt jaki po skojarzeniu z<br />

suchością miejsca w jakim zostały znalezione, prawdopodobnie sugeruje ich ogromną<br />

starożytność. Powinniśmy mieć więcej do powiedzenia na temat owego interesującego<br />

odkrycia w naszym następnym wydaniu."<br />

(W oryginale angielskojęzycznym: "Discovery of Human Remains. A very large<br />

skeleton was found yesterday, about 7 feet below the surface of the sand on the Saltwater<br />

Creek spit. Mr Bullock, the carter, in removing some sand for building purposes, <strong>dr</strong>opped<br />

across this relic of a past age and brought the fragments to town. We have had an<br />

opportunity of inspecting them, and were struck by their symmetry no less than their great<br />

size. They appear to have belonged to a man of gigantic statue; but are so far incomplete<br />

as to render it difficult to ascertain the dimensions of his frame. The bones are much<br />

decayed, a fact which taken in connection with the <strong>dr</strong>yness of the situation where they were<br />

found, probably indicates for them a great antiquity. We shell have some more to say about<br />

this interesting discovery in our next issue.")<br />

Opisywani w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale giganci z Nowej Zelandii uzyskali swe<br />

ogromne rozmiary w rezultacie przyspieszenie ziemskiego pola magnetycznego oraz<br />

spowodowanego tym przyspieszeniem efektywnego natelekinetyzowania niemal całego<br />

środowiska w którym wyrastali. Stąd ich pochodzenie możnaby nazywać "naturalnym".<br />

Poprzez wyrastanie w natelekinetyzowanym środowisku ich ogromny wzrost utrwalany<br />

zostawał w ich systemie genetycznym, stąd rozprzestrzeniający się po świecie ich<br />

potomkowie pozostawali gigantami pomimo wyrastania już w normalnym środowisku (t.j. w<br />

środowisku wcale już nie natekinetyzowanym). Istnieją jednakże różne mity i legendy które<br />

sugerują, że od czasu do czasu pojawiali się też na Ziemi pojedynczy wielkoludzi innego<br />

rodzaju, jakich ogromny wzrost powodowany był przyczynami "technicznymi" (t.j.<br />

wytwarzanym technicznie w chwili zapłodnienia polem telekinetycznym - patrz opisy teorii<br />

tego zjawiska wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale P6.4 monografii [1/4]). Ponieważ ci odmienni<br />

wielkoludzi wyrastali już w normalnym (t.j. nienatelekinetyzowanym) środowisku, ich<br />

ponadprzeciętny wzrost nie zostawał utrwalony w ich systemie gnetycznym, stąd ich<br />

potomkowie - jeśli takowi się rodzili, byli ponownie ludźmi normalnego wzrostu. Zgodnie z<br />

legendami, owi "technicznie" stymulowani olbrzymi zawsze rodzili się w warunkach<br />

sugerujących, że ich rodzice w chwili zapłodnienia otoczeni byli indukowanym technicznie<br />

polem telekinetycznym pochodzącym zwykle z napędu osobistego ich pozaziemskich<br />

ojców. Ich rodzenie się było bowiem rezultatem związku pomiędzy pozaziemskim ojcem i<br />

ziemską matką. Okoliczności ich spłodzenia opisywane legendami sugerowały, że w chwili<br />

stosunku seksualnego ich ojciec posiadał włączony albo swój napęd telekinetyczny albo też<br />

jakieś inne urządzenia bazujące na polu telekinetycznym (np. "modyfikator wyglądu"<br />

opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale N3 monografii [1/4]). Stąd pole tych urządzeń było w stanie<br />

biologicznie stymulować zarówno ovule jak i spermę. Oczywiście po stosunku ojciec


C-52<br />

odlatywał, stąd dalszy rozwój płodu a później i osobnika odbywał się już bez stymulacji<br />

polem telekinetycznym, stąd nie był w stanie w sposób trwały zmienić jego systemu<br />

genetycznego. Jego potomstwo wracało więc wymiarami do normalnego wzrostu.<br />

Jednym z najlepszych przykładów takiego "technologicznie" stymulowanego<br />

indywidualnego olbrzyma jest Herkules (Herakles) z mitologii greckiej i rzymskiej - patrz pod<br />

hasłem "Hercules" w [4C7.2] "New Larousse Encyclopedia of Mythology", Paris 1968, ISBN<br />

0-600-02351-6, strona 169. Spłodzony on został przez Zeusa który na czas stosunku<br />

przyjął wygląd Amphitryon'a, męża pięknej Alcmene z Thebes. Jak to wynika z opisów w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale N3 monografii [1/4], urządzenie zwane "modyfikatorem wyglądu" jakie<br />

umożliwiło Zeusowi przyjęcie wyglądu męża Alcmene, generuje bardzo silne pole<br />

telekinetyczne. Stąd zarówno sperma Zeusa jak i owum jego partnerki zostały stymulowane<br />

biologicznie tym polem. W chwilę po odlocie Zeusa, sam Amphitryon wrócił z wyprawy i<br />

wziął znowóż piękną Alcmene w ramiona, ponieważ jednak był ziemianinem tym razem już<br />

więc bez generowania jakiegokolwiek pola. W ten sposób bliźniaki zostały spłodzone w<br />

krótkim odstępie czasu od siebie, z których olbrzym Herkules był synem pozaziemskiego<br />

Zeusa (na czas stosunku przyjmującego wygląd Amphitryon'a) i ziemianki Alcmene, zaś<br />

normalnego wzrostu Iphicles był synem pary ziemian, t.j. Amphitryon'a i jego żony Alcmene.<br />

Wywodzenie się wzrostu i siły Heraklesa/Herkulesa od niewidzialnego pola, było zresztą<br />

potwierdzane przez samych starożytnych Greków. Przykładowo nazwę "Herakles" można<br />

interpretować jako "niewidzialna wielkość" (t.j. "glory of the air" - patrz [4C7.2] str. 169). Z<br />

kolei pozaziemskie pochodzenie Herkulesa jest potwierdzane przez starożytnych Greków<br />

poprzez jego utożsamianie z egipskim bogiem po angielsku nazywanym "Khons" (Khensu)<br />

którego nazwa może być tłumaczona jako "Ten który przemierza niebo w łodzi" (t.j. "He<br />

who crosses the sky in a boat" - patrz [4C7.2] str. 33).<br />

Innym przykładem technologicznie stymulowanego olbrzyma był bibilijny Abel, który<br />

urósł do około pięciometrowego wzrostu podczas gdy jego brat Kain był normalnej<br />

wielkości. Do dzisiaj w strzeżonej strefie wojskowej obecnej Syrii zachował się sarkofag<br />

Abla, który mierzy około 5 - 6 metrów długości. Sarkofag ten był osobiście glądany (i<br />

opisany autorowi) przez znanego pisarza po<strong>dr</strong>óżniczego An<strong>dr</strong>zeja Olszewskiego. W swojej<br />

książce [5C7.2]: An<strong>dr</strong>zej Olszewski, "Paradoksy tajemnicy wszechświata" (Warszawa 1998,<br />

ISBN 83-900944-2-8, 314 stron; Konsultacje w sprawie dystrybucji: Wydawnictwo A.<br />

Olszewski, 00-976 Warszawa 13, skr. pocztowa 87), opublikował on nawet kolorowe<br />

zdjęcie owego gigantycznego sarkofagu Abla.<br />

Ciekawe, że w interpretacji z niniejszego rozdziału opisywane powyżej przekazy<br />

mitologiczne można też rozumieć jako zakodowane wskazówki, np. jak telekinetycznie<br />

wystymulować pojawienie się stworzeń o wzroście większym niż normalnie - przykładowo<br />

krowy o wzroście słonia czy indyka o wzroście strusia. Zgodnie z nimi wystarczy aby<br />

zapłodnienie dokonywało się w zasięgu działania silnego pola telekinetycznego o właściwie<br />

dobranych parametrach (t.j. kluczem do wyolbrzymienia wzrostu są zapewne właściwe<br />

parametry i rodzaj pola telekinetycznego panującego w chwili zapłodnienia - porównaj opisy<br />

z po<strong>dr</strong>ozdziału JE9.3 w [1/4]). Oczywiście przekazy te można również potraktować jako<br />

ostrzeżenie, szczególnie jeśli czyjaś sypialnia znajduje się tuż przy silnym źródle<br />

wibrujących pól magnetycznych - patrz też po<strong>dr</strong>ozdział D4.<br />

Jaki jest dokładny mechanizm powodujący że niektóre istoty zamieszkujące Ziemię,<br />

włączając w to ludzi, są w stanie wyrosnąć do rozmiaru olbrzymów, wyjaśnione zostało<br />

szczegółowiej w po<strong>dr</strong>ozdziale JE9.3 monografii [1/4]. W tym miejscu powinno zostać<br />

jedynie wyjaśnione, że mechanizm ten sprowadza się do uzależnienia wzrostu danej istoty<br />

od natężenia pola grawitacyjneg panującego na danej planecie. W normalnym przypadku<br />

uzależnienie to jest jednak ograniczane zapisami genetycznymi. Jednak w przypadku gdy<br />

spłodzenie tej istoty odbywa się w obecności silnego pola telekinetycznego, zapisy<br />

genetyczne zostają anulowane i istota ta wzrasta zgodnie z polem grawitacyjnym.<br />

Przykładowo, zgodnie z informacjami podanymi w po<strong>dr</strong>ozdziale JE9.3 monografii [1/4],<br />

gdyby autor niniejszej monografii posiadający wzrost 1.76 metra, spłodzony został w


C-53<br />

obecności silnego pola telekinetycznego łamiącego zapis genetyczny jego wzrostu, wtedy<br />

według pola grawitacyjnego Ziemi wyrósłby on do wzrostu olbrzyma wysokiego aż na 4.9<br />

metrów.<br />

Historyczne istnienie gigantów na naszej planecie jest jedną z bardziej<br />

pasjonujących zagadek przeszłości. Niniejsza monografia ujawnia, że kluczem do tej<br />

zagadki mogą okazać się badania eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, a także badania związków<br />

pomiędzy czyimś wzrostem a polem grawitacyjnym i polem telekinetycznym. Choćby więc<br />

dla wyjaśnienia tej jednej tajemnicy warto byłoby aby administratorzy nauki z Nowej<br />

Zelandii zaakceptowali spoczywającą na nich odpowiedzialność badania zagadek których<br />

posiadaniem los obdarzył ten kraj tak hojnie. Wielka też szkoda, że autor niniejszej<br />

monografii został tak bezpardonowo "wyproszony" z owego bogatego w dane naukowe<br />

kraju (patrz jego perypetie opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale B1), co uniemożliwia mu dalsze<br />

prowadzenia badań nad tym pasjonującym tematem.<br />

C7.3. Falowanie przestrzeni czasowej jako wytłumaczenie dla nieustających do<br />

dzisiaj obserwacji ptaka Moa<br />

Omawiając wyginięcie super-ptaka Moa w Nowej Zelandii warto tu jednak nadmienić,<br />

że pomimo formalnego uznania go za gatunek całkowicie wymarły, od czasu do czasu mają<br />

miejsce fakty które zdają się sugerować że ptak ten nawet obecnie czasami błąka się po<br />

bezludnych obszarach Nowej Zelandii. Przykładowo w 1988 roku jeden z dobrych<br />

znajomych autora sfotografował bardzo wyraźny (t.j. wyglądający jak wy<strong>dr</strong>eptany jedynie<br />

kilka godzin wcześniej) ślad ptaka Moa który znalazł on na podmokłym terenie w tzw. "Moa<br />

Flat", t.j. ogromnym bezludnym płaskowyżu położonym około 70 kilometrów na północnyzachód<br />

od krateru Tapanui. Oficjalne wytłumaczenie dla tego śladu było iż, z uwagi na<br />

torfiaste podłoże, przetrwał on w stanie nienaruszonym do naszych czasów z okresu<br />

poprzedzającego wyginięcia Moa. Jednakże ten sam ślad ponownie sfotografowany<br />

zaledwie kilka dni później wykazywał już tak znaczne rozmazanie i degenerację, iż autorowi<br />

wydaje się wysoce nieprawdopodobnym aby mógł on przetrwać kilkaset lat w stanie<br />

nienaruszonym i potem nagle padł on ofiarą kompletnej erozji w ciągu jedynie tygodnia. Ów<br />

ślad może więc oznaczać, że aczkolwiek oficjalnie uznawany za całkowicie wyginiętego, a<br />

być może nawet fizycznie faktycznie już wymarły, kilka osobników ptaka Moa od czasu do<br />

czasu natyka się na dzisiejszych ludzi w przepastnych krzakowiskach bezludnych części<br />

Nowej Zelandii. Powyższa możliwość znalazła zresztą niespodziewane potwierdzenie 20<br />

stycznia 1993 roku, kiedy to trójka trampów widziała około dwumetrowego ptaka na zachód<br />

od Christchurch, i nawet zdołała wykonać jego niewyraźną fotografię. Przez kolejny tydzień<br />

opowiadania i zdjęcia przedłożone przez te osoby stały się przedmiotem<br />

pierwszostronnicowych artykułów w gazetach nowozelandzkich, np. patrz [1C7.3] "The<br />

Dominion" (5 Broadway, Newmarket, Auckland), czy [2C7.3] "The New Zealand Herald" (46<br />

Albert St., Auckland), wydania z 26 oraz z 25 stycznia 1993, strony 1. Połowa ekspertów<br />

analizujących zdjęcia twierdziła iż są one prawdziwe, <strong>dr</strong>uga zaś połowa - iż są one<br />

sfabrykowane. Grupa oficerów wysłana na poszukiwania ptaka oczywiście nie potrafiła<br />

niczego znaleźć. W sposób więc typowy dla Nowej Zelandii, wkrótce cała sprawa została<br />

publicznie wykpiona zaś możliwość istnienia żywego ptaka Moa stała się przedmiotem<br />

niewybrednych żartów (porównaj też treść po<strong>dr</strong>ozdziału C8.3). Ten sam ton został później<br />

podchwycony przez czasopisma zagraniczne które również zaczęły kpić z możliwości<br />

przetrwania super-ptaka - przykładowo patrz artykuł [3C7.3] "Paul Sieveking on moa tall<br />

stories from New Zealand". New Statesman & Society (Foundation House, Perseverance<br />

Works, 38 Kingsland Road, London, E2 8DQ), 25 June 1993, strona 47. Zamiast więc<br />

popierać poszukiwania Moa oraz nagrodzić osoby które przypadkowo go wykryły,<br />

społeczeństwo Nowej Zelandii zniechęciło ewentualne dalsze poszukiwania oraz uczyniło<br />

publiczne pośmiewisko z przypadkowych obserwatorów, gwarantując w ten sposób aby


C-54<br />

każdy następny obserwator tego super-ptaka nie odważył się przypadkiem przyznać<br />

publicznie do jego spotkania (porównaj też treść rozdziału M).<br />

Zdaniem autora istnieje możliwość wytłumaczenia aż na dwa <strong>dr</strong>astycznie odmienne<br />

sposoby faktów sporadycznego zaobserwowywania żywego ptaka Moa przez dzisiejszych<br />

Nowozelandczyków. Oto one:<br />

(A). Fizyczne przeżycie eksplozji Tapanui przez kilka osobników ptaka Moa.<br />

Osobniki te żyją w ukryciu do dzisiaj. Totalne zniszczenie spowodowane eksplozją Tapanui<br />

nie ogarnęło wszakże całej Wyspy Południowej Nowej Zelandii - patrz mapa z rysunku C7.<br />

Stąd niewielka ilość ptaków Moa być może przeżyła tą eksplozję, szczególnie jeśli w czasie<br />

jej zaistnienia miały one szczęście znajdowania się w osłoniętych przed eksplozją<br />

zakątkach Wybrzeża Zachodniego lub w północnych regionach tej wyspy. Jednakże<br />

znaczna większość z ocalałych ptaków zapewne wkrótce potem padła ofiarą wielu lat głodu<br />

jakie nadeszły dla Maorysów po tym dewastującym katakliźmie. Ciągle jednak zachodzi<br />

niewielkie prawdopodobieństwo iż kilka ptaków uszło wszystkim owym przeciwnościom losu<br />

i fizycznie przetrwało do dzisiaj w bezludnych częściach Nowej Zelandii. Szczególnie że,<br />

jeśli zaprezentowana w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 teoria o telekinetycznym pojawieniu się ptaków<br />

Moa okaże się prawdziwa, ptaki te mogą prowadzić życie nocne i stąd dniami - kiedy<br />

mogłyby one być przez kogoś zaobserwowane - po prostu <strong>dr</strong>zemią sobie w ukryciu (patrz<br />

też punkt (e) w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1). Obecne obserwacje ptaka Moa byłyby więc<br />

przypadkowymi natknięciami się ludzi na owe pojedyncze przetrwałe do dzisiaj osobniki.<br />

Tak też je interpretują ci nieliczni Nowozelandczycy którzy wierzą w realność i faktyczne<br />

zaistnienie tych obserwacji.<br />

(B). Zafalowanie przestrzeni czasowej. Autor uważa jednak, że powyższe<br />

tłumaczenie powtarzanych co jakiś czas obserwacji Moa przeżyciem eksplozji Tapanui<br />

przez kilka tych ptaków, nie pokrywa się z wieloma istniejącymi faktami (np. niezwykłą ich<br />

iluzorycznością). Stąd, na bazie teorii i kompleksowego materiału dowodowego<br />

zaprezentowanego w niniejszej monografii, proponuje on zupełnie nową hipotezę<br />

wyjaśniającą cykliczne zaobserwowywanie ptaka Moa (a także kilku innych dawno już<br />

wymarłych zwierząt), jaka znacznie lepiej odpowiada zgromadzonym dotychczas faktom.<br />

Ta zupełnie nowa hipoteza naukowa postuluje okresowe pojawianie się kilku tych ptaków w<br />

naszym stuleciu, oraz następne ich znikanie, w rezultacie falowania przestrzeni czasowej.<br />

Falowanie to wynikałoby ze zdolności rozpadających się pędników wehikułów czasu (t.j.<br />

statków które zgodnie z rozważaniami z rozdziału H eksplodowały ponad Tapanui) do<br />

wprowadzania zaburzeń w przestrzeni czasowej. W efekcie zafalowań tej przestrzeni,<br />

objęte nimi zwierzęta (np. ptaki Moa) mogłyby okresowo zostawać przemieszczane do<br />

innych epok, zarówno przeszłych jak i przyszłych - patrz też przypadek opisany przy końcu<br />

rozdziału L. Cechą takich przemieszczeń byłoby, że najbardziej typowa ich odmiana<br />

następowałaby oscylacyjnie jak "efekty zdublowania czasu" opisane w rozdziale N<br />

monografii [1/5], t.j. ptaki te pojawiałyby się w określonej epoce na krótki przedział czasu,<br />

po czym znikałyby aby ponownie pojawić się już w odmiennej epoce. Dzisiejsze obserwacje<br />

ptaka Moa w Nowej Zelandii noszą właśnie taki oscylacyjny (iluzoryczny) charakter.<br />

Aczkolwiek powyższa hipoteza o cyklicznym pojawianiu się ptaka Moa w efekcie<br />

zafalowań przestrzeni czasowej, w sposób <strong>dr</strong>astyczny koliduje z obecnie panującymi<br />

poglądami naukowymi (chociaż wcale nie koliduje ona z empirycznie poznanymi już<br />

zasadami po<strong>dr</strong>óży w czasie opisanymi w rozdziale N monografii [1/5]), zaskakująco<br />

popierana jest ona przez sporą ilość materiału dowodowego istniejącego zarówno w Nowej<br />

Zelandii jak i w innych miejscach na świecie. Wskażmy tutaj przykłady takiego materiału:<br />

1. Pojawienie się Tuatara. Jednym z bardziej znaczących przykładów materiału na<br />

poparcie czasowych przyczyn sporadycznego pojawiania się w naszych czasach ptaka<br />

Moa, jest równoległe pojawienie się w Nowej Zelandii innego stworzenia które również<br />

mogło zostać pochwycone z odległych epok geologicznych i przeniesione do obecnych<br />

czasów w efekcie zaburzeń przestrzeni czasowej. Jest nim sporej wielkości stwór<br />

jaszczurowaty "Tuatara" opisany w punkcie E1 rozdziału H i punkcie E1 po<strong>dr</strong>ozdziału F1


C-55<br />

(nawiasem mówiąc, jest on również aktywny nocą podobnie jak opisany w punkcie (d)<br />

poniżej ptak Kiwi). Żył on już na Ziemi około 150 milionów lat temu, zaś niektórzy z jego<br />

krewniaków pojawili się aż 225 milionów lat temu. W sensie wieku jest on więc mniej więcej<br />

rówieśnikiem dla węgla kamiennego, czyli rodzajem "żywej skamienieliny".<br />

Ciekawostką "Tuatara" jest, że tłumaczenie znaczenia jego (maoryskiej) nazwy<br />

brzmi "klucz do wiedzy". Autor wyjaśnia sobie to znaczenie w następujący sposób. Maorysi<br />

utrzymywali (i utrzymują zresztą do dzisiaj) żywe kontakty ze swoimi kosmicznymi<br />

"Tohunga", t.j. kosmicznymi nauczycielami i nadzorcami. Jako że owi "Tohunga" posiadają<br />

wiedzę <strong>UFO</strong>nautów, doskonale wiedzą oni że "Tuatara" pojawiły się w Nowej Zelandii w<br />

wyniku silnego zafalowania przestrzeni czasowej. Jako takie, zrozumienie mechanizmu ich<br />

przybycia do naszych czasów stanowi "klucz do wiedzy". Kiedy zaś Maorysi zostali o tym<br />

poinformowani, z czasem zapomnieli uzasadnienia dlaczego "Tuatara" są "kluczem do<br />

wiedzy", niemniej przez zwykły szacunek do swoich "Tohunga" utrzymali ową nazwę dla tej<br />

"żywej skamienieliny".<br />

2. Dawno wymarłe zwierzęta. Kolejnym materiałem dowodowym na poparcie<br />

hipotezy o występujących sporadycznie nawet i w obecnych czasach zafalowaniach<br />

przestrzeni czasowej, są przypadki iluzorycznego pojawiania się na naszej planecie i<br />

następnego znikania różnych innych dawno już wymarłych zwierząt. W nawiązywanych w<br />

tym rozdziale książkach [2C7.1] i [1C7.2] opisany jest cały szereg raportów z ich<br />

zaobserwowania. Takie nieistniejące obecnie zwierzęta/stwory pojawiałyby się krótkotrwale<br />

w naszej epoce wyniesione do niej przypływem jednego z takich zafalowań przestrzeni<br />

czasowej, poczym szybko znikałyby zabierane z powrotem odpływem tego samego<br />

zafalowania. Oczywiście zafalowania owe powodowane byłyby jakimiś eksplozjami<br />

wehikułów czasu zaistniałymi albo w przeszłości albo też w przyszłości. Cechą<br />

charakterystyczną tych zwierząt więc byłoby, że po krótkim pobycie w naszych czasach,<br />

podczas którego ktoś zaobserwowałby ich istnienie, czy one same pozostawiłyby jakieś<br />

ślady swojej wizyty, zostawałyby one następnie przeniesione w kolejną epokę, znikając z<br />

naszych czasów. Ich obserwacje byłyby więc rzadkie, krótkotrwałe i niezwykle iluzoryczne.<br />

Zwierzęta z owych cyklicznych wizyt w naszych czasach byłyby też niezwykle trudne do<br />

pochwycenia, zaś w przypadku ich złapania w niewyjaśniony sposób nagle znikałyby ich<br />

posiadaczom kiedy odpływ zafalowania przestrzeni czasowej jaki je przyniósł zabierałby je<br />

z powrotem do innego tysiąclecia. Ponadto niepoznane jeszcze przez dzisiejszą naukę<br />

zjawiska energetyczne, elektryczne, świetlne, i optyczne towarzyszące zafalowaniom<br />

przestrzeni czasowej powodowałyby że ich fotografowanie czy filmowanie<br />

najprawdopodobniej również byłoby wysoce utrudnione. Oto przykłady takich pojawień się<br />

obecnie już nie istniejących zwierząt, na jakie to przykłady autor dotychczas natknął się w<br />

swoich badaniach:<br />

2A. Potwory przypominające dinozaury. W najróżniejszych miejscach naszej<br />

planety pojawia się ich cały szereg. Oto kilka przykładów takich potworów z opisami jakich<br />

autor dotychczas się zetknął:<br />

- Nessie. Jednym z bardziej powszechnie znanych przykładów owych<br />

iluzorycznych zwierząt, o którym czytelnicy zapewne słyszeli już wielokrotnie, jest słynny<br />

"Nessie" czyli potwór z jeziora Loch Ness w Szkocji. (Zgodnie z omawianą tutaj hipotezą,<br />

potwór ten może się tam pojawiać okresowo, np. w efekcie zafalowań przestrzeni czasowej<br />

pochodzących od tej samej eksplozji sprzed jakichś 12 do 13.5 tysięcy lat która<br />

spowodowała zdeponowanie złotego runa w dorzeczu Renu - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C11.4 i<br />

K1.) W 1999 roku w Australi dokonane zostało odkrycie, jakie dodaje ważności hipotezie<br />

autora stwierdzającej, że Nessie jest faktycznie pradawnym dinosaurusem wynoszonym do<br />

naszych czasów przez zafalowania przestrzeni czasowej. Znaleziono tam bowiem<br />

skamieniałego dinosaurusa który wygląda dokładnie tak jak Nessie. Oto odnośna notatka<br />

agencyjna na temat tego odkrycia, jaka opublikowana była w [4C7.3] gazecie The Timaru<br />

Herald (Bank Street, Timaru, New Zealand), wydanie z Saturday, October 16, 1999, strona<br />

5: "Skamieniały potwór znaleziony w bezludziu. Skamieniałości 112-miliono-letniego


C-56<br />

potwora morskiego przypominającego wyglądem legendarnego potwora z Loch Ness<br />

znalezione zostały przez poławiacza ryby barramundi w bezludnej części Queensland.<br />

Znalezisko zostalo określone jako najbardziej istotne odkrycie archeologiczne w Australii w<br />

ostatnich 10 latach, z ciałem długoszyjnego, zjadającego ryby i mątwy dinosaurusa ciągle w<br />

stanie nienaruszonym poza brakującą głową. Został on nazwany "Dave" po znalazcy który<br />

go odkrył. Wierzy się że jest to plesiosaur. -AAP Brisbane". (W oryginale<br />

angielskojęzycznym: "MONSTER FOSSIL FOUND IN OUTBACK. The fossil of a 112million-year<br />

old sea creature resembling the fabled Loch Ness monster has been<br />

discovered by three barramundi fishermen in outback Queensland. The find is being hailed<br />

as the most significant archaeological discovery in Australia in 10 years, with the body of<br />

the long-necked fish and squid-eating dinosaur still intact apart from its head. It has been<br />

nicknamed "Dave" after the man who found it and is believed to be a plesiosaur. -AAP<br />

Brisbane.")<br />

- Mkole-Mbembe. Innym, mniej już znanym potworem, jest podobny do<br />

brontosaurusa "Mkole-Mbembe" (co znaczy "stwór bóg" - "god beast") opisywany również<br />

pod nazwą "zabójca słoni" ("elephant killer"). Widywany jest on sporadycznie w obszarze<br />

bagien nazywanych "Likouala swamps" a zlokalizowanych w okolicach jeziora "Lake Tele"<br />

w północnej części Kongo (Afryka). Ma on żyć i ukrywać się w ogromnym systemie jaskiń<br />

na brzegach tego jeziora. Jest on wielkości słonia, posiada cielsko typowego<br />

brontosaurusa, długą i wiotką szyję, oraz pojedynczy róg na niewielkiej głowie. Rogu tego<br />

czasami używa dziurawiąc i zabijając nim słonie, hipopotamy, oraz krokodyle. Podobno jest<br />

roślinożernym, zaś jego ulubionym posiłkiem są "molombo" - owoce liany z centralnej<br />

Afryki. Oprócz wielu naocznych obserwatorów, ślady jego istnienia obejmują wy<strong>dr</strong>eptane<br />

ogromne ścieżki, ślady szponiastych łap, oraz rany na cielskach słoni zadane przebiciem<br />

dużego rogu. Po jednej z prób jego sfilmowania w 1983 roku przez Marcelin'a Agnanga<br />

(szefa ekspedycji z Konga poszukującej tego stwora) okazało się że film został<br />

prześwietlony - efekt często również raportowany podczas prób fotografowania lub<br />

filmowania wehikułów czasu. Skrótowy opis "Mkole-Mbembe" z Kongo zawarty jest w<br />

artykule [5C7.3] "In search of dinosaurs" opublikowanym w malazyjskim dzienniku New<br />

Straits Times, wydanie z piątku 21 czerwca 1996 roku (Friday, June 21, 1996), strona 6.<br />

- Serpent. Kolejnym iluzorycznym stworem jest "serpent" obserwowany<br />

okresowo od 19 wieku aż do czasów obecnych w jeziorze Brosno, niedaleko miasteczka<br />

Tver, około 400 kilometrów na północny-zachód od Moskwy. Lakoniczny raport na temat<br />

jego niedawnego sfotografowania ukazał się w artykule "Russia's Nessie frightens villagers"<br />

opublikowanym w malezyjskim dzienniku Sarawak Tribune, wydanie z poniedziałku, dnia 16<br />

grudnia 1996 roku, strona 4.<br />

- Dragon. Potwór niemal identyczny do "serpenta" z jeziora Brosno, tyle<br />

że przez miejscowych ludzi najczęściej nazywany "<strong>dr</strong>agon'em", widywany był też<br />

sporadycznie w malezyjskim jeziorze nazywającym się "Lake Cini" a położonym przy<br />

wschodnim wybrzeżu Półwyspu Malajskiego. Autor miał przyjemność osobiście zwiedzić<br />

owo obecnie zwolna już zamulające się jezioro, zapoznać się z miejscowymi opowieściami,<br />

oraz oglądnąć rysunki "<strong>dr</strong>agon'a" wyeksponowane w domu turystycznym położonym na<br />

jego brzegu. Na rysunkach tych zwykle pokazywany jest on jako rodzaj kolosalnego<br />

pionowo zygzakującego swe ciało węża pokrytego ogromną łuską. Zgodnie z twierdzeniami<br />

lokalnych osób, ostatnia obserwacja "<strong>dr</strong>agon'a" z jeziora Cini miała mieć miejsce około<br />

1910 roku, natomiast miejscowe legendy opisujące jego dawniejsze obserwacje datować<br />

można nawet kilkaset lat temu.<br />

- Taniwha. Nowa Zelandia też ma swojego iluzorycznego potwora<br />

wodnego, a ściślej całą rodzinę tych potworów jakie jeszcze jakieś 200 lat temu miały<br />

niekiedy być widywane w wielu co-głębszych zbiornikach wodnych owego kraju. Legendy<br />

maoryskie opisują te potwory pod generalną nazwą "Taniwha". Potwory te miały kształt<br />

jakby ogromnego mięsożernego jaszczura, wyglądem zbliżonego do gigantycznego<br />

krokodyla (chociaż krokodyle nie żyją obecnie w Nowej Zelandii, ani nie żyły tam w


C-57<br />

historycznych czasach). W czasach sprzed 1840 roku, kiedy Taniwha był relatywnie często<br />

widywany, w Nowej Zelandii nie istniały żadne duże zwierzęta na jakie potwór ten mógłby<br />

polować. Jedyne więc czym mógł on zaspokajać swój głód byli ludzie. Lubował się więc w<br />

zjadaniu Maorysów. Odznaczał się też niezwykłą iluzorycznością. Do naszych czasów<br />

przybywał bowiem jedynie na bardzo krótko, zwykle mając dosyć czasu tylko aby zjeść<br />

kilku Maorysów, poczym znikał na całe dziesiątki lat. Niemal więc nigdy Maorysom nie<br />

udawało się go upolować. To jego trudne do wytłumaczenia znikanie, w połączeniu z<br />

ludożerstwem, powodowało że zasiewał on ogromny strach i panikę wśród zabobonnych<br />

Maorysów którzy przypisywali mu nadprzyrodzone moce. Po przybyciu do Nowej Zelandii<br />

pierwszych białych osadników około 1840 roku, osadnicy ci przywieźli także ze sobą duże<br />

zwierzęta, takie jak bydło i owce. Od owych też czasów ludzie przestali być zjadani przez<br />

Taniwha, chociaż do dzisiaj tamtejszym farmerom tajemniczo ginie bydło i owce i wcale nie<br />

daje się wykluczyć że za częścią tych zaginięć kryje się właśnie ów potwór. Autor nie<br />

spotkał się jednak z żadnym rapotem aby Taniwha zaobserwowany był przez jakiegoś<br />

nowozelandczyka pochodzenia europejskiego, co może też oznaczać, że po prostu przestał<br />

on być przenoszony do naszych czasów. (Aczkolwiek ten brak jego dzisiejszych obserwacji,<br />

w samej Nowej Zelandii jest tłumaczony jako dowód iż tak naprawdę to Taniwha wogóle nie<br />

istnieje i że stanowi on jedynie twór wybujałej wyobraźni Maorysów.) Więcej danych na<br />

temat tego nowozelandzkiego iluzorycznego potwora zawarte jest w książce pióra [6C7.3]<br />

Margaret Orbell, "A concise encyclopedia of Maori myths and legends", Canterbury<br />

University Press, 1998, ISBN 0-908812-56-6, 219 pages, pb.<br />

2B. Burzowe ptaki (po angielsku "thunderbirds"). Ponieważ czytelnikowi z<br />

Polski mogą nie być znane informacje na temat tych interesujących gigantów, zostaną ono<br />

tutaj krótko opisane. Zgodnie z legendami Indian północno-amerykańskich, szczególnie<br />

zamieszkujących obszary stanu Północna Karolina (North Carolina) w USA, kiedy nad<br />

Ameryką pojawia się szczególnie potężna burza zaś powietrze przeszywane jest setkami<br />

ogłuszających błyskawic, wówczas do życia powracają gigantyczne <strong>dr</strong>apieżne ptaki o<br />

magicznych mocach, nazywane właśnie "thunderbirds". Rozpiętość skrzydeł tych ptaków<br />

przekracza 7 metrów, zaś są one tak potężne że jako zdobycz potrafią porywać w<br />

powietrze młode bizony. Ptakom owym poświęcony jest specjalny film przygotowany przez<br />

"Discovery Channel", którego tytułu niestety autor nie zdołał odnotować bowiem oglądał go<br />

w pociągu dnia 13 stycznia 1999 roku jadąc ekspresem z Singapore do Kuala Lumpur.<br />

Zgodnie z dokumentacją pokazaną na tym filmie, zgromadzono obecnie już wiele dowodów<br />

na fakt że ptaki te widywane są ciągle i dzisiaj. Dokumentacja ta obejmuje m.in.: (A) raporty<br />

wielu naocznych świadków którzy widzieli je w locie - w jednym przypadku osoba<br />

używająca lotni do jakiej ptak ten podleciał twierdziła że rozmiary tego ptaka przekraczały<br />

rozpiętość skrzydeł jego lotni, (B) zeznania chłopca który został porwany przez takiego<br />

ptaka jednak którego krzyki zaalarmowały matkę i ta swoim ciężarem dopomogła chłopcu<br />

się wyrwać, oraz (C) film wykonany przez samotnego wę<strong>dr</strong>owca który to film pokazuje<br />

ptaka w locie i w ten sposób poprzez jego porównanie z wielkością pobliskich <strong>dr</strong>zew<br />

faktycznie umożliwia potwierdzenie, że rozpiętość skrzydeł tego giganta przekracza 7<br />

metrów. Pomimo uchwycenia ptaszyska na relatywnie długim filmie, nie udało się go<br />

zidentyfikować - jest on niepodobny do żadnych żyjących obecnie ptaków, aczkolwiek nosi<br />

cechy zbliżające go wyglądem do orłów. Odkryte zostały jednak stare kości ptaków o jego<br />

wymiarach, które to gigantyczne ptaszyska wymarły już tysiące lat temu. Thunderbirds są<br />

zjawiskiem jakie najbardziej namacalnie dokumentują, że opisywane tutaj zwierzęta nie żyją<br />

już na Ziemi, a przenoszone zostają jedynie krótkotrwale do naszej epoki zafalowaniami<br />

przestrzeni czasowej. Wskazuje na to wiele faktów, z których nawymowniejsze są<br />

okoliczności w jakich ptaki te się pojawiają - wszakże zawsze ich pojawieniu się towarzyszą<br />

błyskawice które przecież są jednym z objawów zafalowania przestrzeni czasowej. Innymi<br />

faktami na potwierdzenie tej hipotezy jest niemożność znalezienia jakichkolwiek<br />

dzisiejszych szczątków owych ptaszysk przy jednoczesnym istnieniu ogromnego materiału<br />

dowodowego jaki potwierdza fakt ich relatywnie częstych obserwacji.


C-58<br />

3. Pojawianie się obiektów z innych epok. Następnym materiałem dowodowym na<br />

poparcie hipotezy o występujących sporadycznie nawet i w obecnych czasach<br />

zafalowaniach przestrzeni czasowej, to przypadki namacalnego aczkolwiek krótkotrwałego<br />

pojawiania się w kilku miejscach naszej planety i następnego znikania różnych obiektów<br />

fizycznych jakich nieprzerwanego istnienia w danym miejscu nie daje się definitywnie<br />

potwierdzić. Autor już kilkakrotnie spotkał się z opisami napotykania takich obiektów i nawet<br />

dokonywania ich dokładnych oględzin, aczkolwiek aż do czasu sformułowania niniejszej<br />

hipotezy nie starał się utrwalić dla późniejszego użytku źródeł literaturowych w jakich<br />

zostały zaprezentowane. Okresowo pojawiającymi się obiektami jakie autor pamięta z<br />

dawniej czytanych opisów, w jednym przypadku było miasto, w innym zaś jezioro (ciekawe,<br />

że próbki wody pobrane z tego iluzyjnego jeziora, jak autor pamięta zlokalizowanego gdzieś<br />

w Afryce, podobno nagle znikały z butelek). Również już po sformułowaniu niniejszej<br />

hipotezy, autor też napotkał literaturowe opisy licznych zjawisk takiego pojawiania się i<br />

znikania najróżniejszych obiektów. Zawarte one były w rozdziale "Tajemnicze<br />

materializacje" na stronach 57 do 83 następującej książki [7C7.3] pióra Rodney Davies<br />

"Nadprzyrodzone zniknięcia" (tytuł oryginału "Supernatural Disappearances"), Dom<br />

Wydawniczy Limbus (85-959 Bygoszcz, skr. poczt. 21, tel./fax 28-79-74), 1995, ISBN 83-<br />

85475-80-X, 255 stron, pb. Przykładowo na stronach 78 do 83 owej książki opisany jest<br />

doskonale udokumentowany przypadek, kiedy w 1979 roku czwórka wycieczkowiczów z<br />

Anglii, mianowicie murarz Len Gisby, jego żona Cynthia, oraz ich przyjaciele kolejarz Geoff<br />

Simpson i jego żona Paulina, spędzili noc w hoteliku we wsi Cuccolde w południowej<br />

Francji. Jak potem się okazało hotelik ów wraz z jego obsługą, starymi sprzętami, a nawet<br />

starymi gośćmi i żandarmami, krótkotrwale przeniesiony został do dzisiejszych czasów z<br />

około 1905 roku. Kiedy po opublikowaniu ich historii, w 1983 roku wszczęto poszukiwania<br />

tego hoteliku, znaleziono jedynie resztki jego starych fundamentów.<br />

4. Zmiany krajobrazu i ukształtowania terenu. Są one najczęściej raportowanymi<br />

autorowi zjawiskami wywodzącymi się z zafalowań czasu. Autor zaobserwował je też<br />

osobiście i to aż wiele razy. Szczególnie często mają one miejsce w Nowej Zelandii gdzie<br />

przez cały czas rozprzestrzeniają się ogromnie silne zafalowania czasu spowodowane<br />

eksplozją Tapanui z <strong>1178</strong> roku. Owe zmiany geometrii terenu wynikają z faktu, że<br />

ukształtowanie terenu zawsze jest rezultatem czasowej kolejności zdarzeń jakie dany teren<br />

kształtowały (np. wzajemnej kolejności powodzi, huraganów, ulewnych deszczy, itp.). Jeśli<br />

więc zafalowania czasu zmieniają kolejność tych wydarzeń, wówczas zmianie ulega też i<br />

rzeźba terenu jaki został ukształtowany przez te wydarzenia. Aby jednak odnotować owe<br />

zmiany terenu spowodowane zafalowaniami czasu, do terenu tego należy przybyć co<br />

najmniej dwukrotnie z geograficznie znacznej odległości, i to za <strong>dr</strong>ugim razem w znacznym<br />

odstępie czasowym od pierwszej wizyty. Jeśli bowiem samemu się mieszka w danym<br />

terenie, wówczas samemu też się jest częścią zachodzących zmian czy zafalowań, i stąd<br />

nie można ich odnotować. W przypadku spełnienia warunku dwukrotnego przybywania do<br />

tego samego miejsca w znacznym odstępie czasowym od siebie i to ze znacznej<br />

odległości, wówczas odnotować się daje że wzgórza ulegają przesunięciu, domy stawiane<br />

są przy odmiennych wzgórzach, <strong>dr</strong>ogi wybierają przebieg po odmiennych zboczach i<br />

dolinach, itp. Kiedy nie wie się jeszcze o istnieniu zafalowań przestrzeni czasowej, tego<br />

typu spostrzeżenia są ogromnym szokiem i aby je racjonalnie wytłumaczyć dany<br />

obserwator zmuszony jest zacząć powątpiewać w swoją pamięć. Upewnienie dopiero<br />

przychodzi kiedy się odwiedzi jakiś twór skalny o dobrze pamiętanej geometrii (np.<br />

posiadający wygodny skalny pomost wejściowy z jednej strony) jaki w międzyczasie też<br />

uległ zmianie. Wówczas nagle się okazuje że jego kształt jest zupełnie inny niż się go<br />

pamięta, oraz ze twór ten nie posiada już elementów z których podczas poprzedniej wizyty<br />

korzystaliśmy, chociaż twarde skały nie są w stanie zwietrzeć czy się zmienić w przeciągu<br />

zaledwie kilku lat naszej nieobecności.<br />

Autor wielokrotnie w swoim życiu doświadczył zjawisk takiej zmiany kształtu i/lub<br />

położenia najróżniejszych skał jakie pamiętał ze swoich poprzednich wizyt w danym


C-59<br />

miejscu. Najbardziej szokująca z nich była zmiana kształtu otworu kamienia z Atiamuri,<br />

jakiego opis przytaczany był już w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2. Poprzedni kształt tego otworu<br />

pamiętał i odnotował bowiem nie tylko on sam, ale także kilka innych znanych mu osób.<br />

Autor uważa, że również uparte powracanie tego kamienia z Atiamuri na swoje poprzednie<br />

miejsce, zachodzące po każdym jego przesunięciu w położenie dalsze od szosy, również<br />

może być powodowane opisywanymi tutaj zafalowaniami przestrzeni czasowej (t.j. w jakiś<br />

czas po każdym takim przesunięciu kamienia w nowe miejsce pojawia się kolejne<br />

zafalowanie przestrzeni czasowej, jakie przestawia ten kamień z powrotem w jego<br />

oryginalne położenie).<br />

5. Cofanie ludzi w czasie. Jeśli pojawi się jakieś zafalowanie przestrzeni czasowej,<br />

wówczas gdy przypadkowo w jego zasięgu znajdzie się jakaś osoba, osoba ta może zostać<br />

przeniesiona do innych czasów na grzebiecie owego zafalowania czasu. Faktycznie też<br />

znanych jest wiele przypadków kiedy takie przeniesienie ludzi do innych czasów miało<br />

miejsce. Jeden z takich przypadków autor dosyć dokładnie opisał w rozdziale K niniejszej<br />

monografii. Miał on miejsce w jaskini zwanej "Eshabi keyf" jaka dzisiaj jest znaczną atrakcją<br />

turystyczną miejscowości Tarsus w prowincji Mersin, dzisiejsza Turcja. Około roku 342 AD<br />

(naszej ery), w jaskini tej zatrzymała się na noc rodzina jakiej towarzyszył pies i wielbłąd.<br />

Kiedy następnego dnia zbudzili się, zaskoczyło ich że w miejscu wielbłąda znajduje się<br />

wielki kamień, zaś pies zniknął. Po wyjściu z jaskini byli nawet bardziej zaszokowani,<br />

bowiem okazało się że zamiast jednej nocy przespali w tej jaskini aż 300 lat, zaś ludzie<br />

których spotkali są dawnymi potomkami ludzi których kiedyś znali. Bardziej niedawny<br />

przypadek, bo zaszły dnia 28 lipca 1974 roku, uniesienia do przeszłości na grzbiecie<br />

takiego zafalowania czasu, opisany jest na stronach 129 do 136 wspominanej powyżej<br />

książki [7C7.3]. Dotyczy on trzydniowego zniknięcia niejakiego Peter'a Williamsona. Jak<br />

wynika z opisów tego zniknięcia Williamson cofnięty został w czasie do tyłu aż przed rok<br />

1954, skąd wrócił z nowymi sztruksowymi spodniami jakie wyprodukowane były w zakładzie<br />

który przestał istnieć w owym 1954 roku. Ponadto podczas swojego pobytu w przeszłości<br />

odwiedził szpital którego lekarz, niejaki "<strong>dr</strong> Nugent" nie miał podobnego do niego pacjanta<br />

przez wiele następnych lat. Ciekawostką jego przypadku było, że podobnie jak to ma się z<br />

"burzowymi ptakami" opisanymi w punkcie 2B powyżej, zafalowanie czasu porywające<br />

Williamsona pojawiło się w momencie burzy i potężnej błyskawicy.<br />

Największym paradoksem powyższej hipotezy o cyklicznym pojawianiu się<br />

iluzorycznego ptaka Moa w efekcie zafalowań przestrzeni czasowej jest jednak, że nawet<br />

gdyby była ona absolutnie poprawna i w każdym szczególe pokrywała się z<br />

rzeczywistością, w dzisiejszym klimacie intelektualnym niestety wystąpiłyby ogromne<br />

trudności z definitywnym potwierdzeniem jej prawdy. Wprawdzie teoretycznie rzecz biorąc,<br />

bezapelacyjne potwierdzenie tej hipotezy nastąpiłoby gdyby przykładowo ktoś złapał Moa<br />

jednak ptak ten następnie by "wyparował" w niewyjaśniony sposób (np. poprzez zniknięcie<br />

ze szczelnie zamkniętej klatki stalowej). Niemniej, znając codzienną filozofię dzisiejszej<br />

nauki i naukowców (patrz "tumiwisizm" opisany w rozdziale I monografii [1/3] i [1/2], oraz<br />

rozdziale E monografii [3/2] i [3]), nawet gdyby taki najkorzystniejszy przypadek złapania i<br />

następnego zniknięcia Moa faktycznie zaistniał, postronni badacze najprawdopodobniej<br />

ciągle uznaliby to za czyjeś przywidzenie lub za próbę niewybrednego wprowadzenia w<br />

błąd. Również w przypadku zaistnienia innego konklusywnego potwierdzenia dla tej<br />

hipotezy, takiego jak iluzoryczne (krótkotrwałe) zaobserwowanie w Nowej Zelandii jakichś<br />

istot o których na pewno wiadomo iż fizycznie nie przetrwały one do naszych czasów (np.<br />

grupy Moriori, któregoś z wielkoludów opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, czy ubranego w<br />

skóry szczepu Waitaha opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale J1) zapewne przy obecnym klimacie<br />

intelektualnym obserwacja taka szybko znalazłaby jakieś "racjonalne wytłumaczenie" (t.j.<br />

uległaby zdementowaniu).<br />

W przypadku gdyby hipoteza o cyklicznych zafalowaniach przestrzeni czasowej<br />

została kiedyś potwierdzona jako prawdziwa, wtedy być może wymagałaby też<br />

zweryfikowania spora liczba wygodnych wyjaśnień książkowych dla różnych zjawisk które


C-60<br />

faktycznie reprezentują manifestacje takich zafalowań, jednak dotychczas wyjaśniane były<br />

przez naukowców w zupełnie inny sposób. Jednym z najbardziej znanych z takich zjawisk<br />

jest tzw. "fatamorgana". Dotychczas po<strong>dr</strong>ęczniki fizyki wyjaśniały ją jako zjawisko optyczne<br />

indukowane przez warstwę nagrzanego powietrza. Niemniej niektóre cechy tego zjawiska,<br />

takie przykładowo jak fakt iż obserwowane w jej efekcie miasto zawsze posiada bardzo<br />

starożytny wygląd (nie zaś dzisiejszy - jak to ma miejsce z istniejącymi w rzeczywistości<br />

miastami Afryki), że zwykle występuje ona w zasięgu zafalowań przestrzeni czasowej<br />

spowodowanej przez wspominaną w punkcie #6 rozdziału L eksplozję wehikułu czasu w<br />

Libii, czy że zdają się istnieć przypadki że miasto widziane w efekcie fatamorgany dało się<br />

fizycznie osiągnąć i nawet przemaszerować na wskroś; sugerują że fatamorgana w<br />

rzeczywistości może reprezentować jeden z obserwowalnych efektów zafalowań<br />

przestrzeni czasowej. Innym przykładem zjawiska tego samego typu są sporadycznie<br />

obserwowane na morzu przypadki pojawiania się "Latającego Holen<strong>dr</strong>a", czyli<br />

iluzorycznego statku morskiego z przeszłości który nie powinien przetrwać w stanie<br />

pływalności do dzisiejszych czasów. Ponadto wszelkie opowieści typu "nadprzyrodzonego",<br />

jak np. zaobserwowanie maszerującej kolumny starożytnych wojowników, wejście do<br />

budynku który istniał w danym miejscu całe wieki temu, przejście przez miasto przyszłości,<br />

wszystko to mogą być rzeczywiste zdarzenia tyle że sprowadzające się do nierozumianego<br />

dotychczas zafalowania przestrzeni czasowej.<br />

C8. Pola zmodyfikowane lub wzbudzone eksplozją Tapanui<br />

W zasięgu swego działania eksplozja Tapanui spowodowała odnotowywalne zmiany<br />

w dwóch rodzajach pól istotnych dla samopoczucia, zachowania i z<strong>dr</strong>owia ludzi, t.j. polu<br />

magnetycznym i polu telepatycznym. Ponadto wywołała ona wzbudzenie tam dodatkowego<br />

pola telekinetycznego o niezwykle wysokiej aktywności biologicznej (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdziały<br />

C7.1 i C7.2) którego szczątkowe działanie do dzisiaj objawia się w owej Zelandii. Niniejszy<br />

po<strong>dr</strong>ozdział stara się więc zestawić zgromadzone dotychczas przez autora obserwacje na<br />

temat wpływu jaki ta eksplozja posiadała na owe trzy pola, a także próbuje ustalić<br />

prawdopodobny wpływ jaki zaistnienie zmian w tych polach może posiadać na z<strong>dr</strong>owie,<br />

samopoczucie i zachowanie mieszkańców tamtego kraju.<br />

C8.1. Zmiany pola magnetycznego w okolicach krateru Tapanui<br />

Cały obszar krateru Tapanui namagnesowany jest w turbulentny, niezorganizowany<br />

sposób, podobny do tego spodziewanego do wystąpienia po eksplozji jakiegoś pojemnika<br />

wypełnionego ogromną ilością energii magnetycznej (pola). Namagnesowanie to<br />

manifestuje się w następujący sposób:<br />

1. Może ono zostać wykryte czułym kompasem. Igła takiego kompasu np.<br />

niesionego w dłoni zaczyna wirować, <strong>dr</strong>astycznie zmieniając wskazania z miejsca na<br />

miejsce. Na początku swych badań krateru Tapanui, w pobliżu jego północno-wschodniej<br />

krawędzi autor znalazł niewielki obszar w którym zaburzenia pola magnetycznego były<br />

szczególnie silne. W obszarze tym położenie jego kompasu magnetycznego w dwóch<br />

miejscach oddalonych od siebie jedynie o około 1 metra powodowało że ów kompas<br />

pokazywał kierunki jakie były zupełnie przeciwstawne do siebie (t.j. kierunek północy z<br />

jednego z tych miejsc okazywał się kierunkiem południa z <strong>dr</strong>ugiego z tych miejsc). Na<br />

dodatek oba te kierunki były niewłaściwe i różniły się od kierunków pokazywanych tylko<br />

kilka metrów dalej. Niestety autor nie zaznaczył sobie dokładnie owego miejsca. Kiedy zaś<br />

kilka lat później chciał powtórzyć ponownie ten sam eksperyment, okazało się że owych<br />

dwóch punktów o przeciwstawnych wskazaniach kompasu nie mógł już wówczas znaleźć.<br />

Obecnie zachodzi więc w głowę, czy pole magnetyczne krateru Tapanui nieustannie się


C-61<br />

zmienia również i do dzisiaj (co mogłoby mieć miejsce gdyby w tym kraterze przestrzeń<br />

czasowa falowała nieustannie - jak to opisuje po<strong>dr</strong>ozdział C7.3), czy też po prostu przy<br />

próbie powtórzenia owego eksperymentu zwyczajnie pomylił obszary i poszukiwał<br />

poprzednio wykrytych silnych zaburzeń w niewłaściwym miejscu (tych zapytań wcale nie<br />

rozwiewa fakt, że ciągle zdołał on wówczas wykryć najróżniejsze zaburzenia magnetyczne,<br />

tyle że nie były one aż tak <strong>dr</strong>astyczne i sobie nawzajem przeciwstawne jak na początku<br />

badań krateru Tapanui).<br />

Wśród miejscowych rolników krążą liczne opowieści na temat dawniejszych<br />

lokalnych pilotów których samoloty posiadały zwykłe kompasy magnetyczne. Piloci ci byli<br />

znani z narzekania, iż kompasy ich samolotów zaczynały wariować ponad kraterem.<br />

Nowocześniejsze samoloty posiadają kompasy bardziej stabilne, aczkolwiek piloci ciągle<br />

narzekają na ich widoczne odchylenie od poprawnych wskazań podczas przelotów nad<br />

kraterem.<br />

2. Kamienie ceramiczne z okolicy krateru Tapanui wykazują znaczne<br />

namagnesowanie (patrz także po<strong>dr</strong>ozdział C11.2). Większe z tych kamieni, a także<br />

wszelkie spore ich zbiorowiska, zauważalnie odchylają igłę czułego kompasu od<br />

prawidłowego kierunku.<br />

3. W okolicy krateru Tapanui rejestrowane są niezwykłe zjawiska<br />

radiokomunikacyjne jakich wyjaśnienie musi bazować na magnetycznych anomaliach tego<br />

obszaru. Dla przykładu w niewielkiej dolince leżącej na posiadłości okolicznego farmera,<br />

Graham'a Davie (Waikoikoi, R.D. 1, Gore, New Zealand), przy odpowiednich warunkach<br />

pogodowych fale radiowe czasami samoczynnie się wokalizują (słyszy się wtedy głośne<br />

audycje radiowe, chociaż nikt w pobliżu nie używa radia). W miejscu tym wyzwalane są<br />

więc jakieś niezwykłe zjawiska elektromagnetyczne, które powodują, iż gleba działa jak<br />

radio stworzone przez naturę.<br />

4. Koło krateru Tapanui występują różnorodne anomalia atmosferyczne, takie<br />

przykładowo jak tornada, kurtynowe wyładowania atmosferyczne, czy niezwykłe wiatry<br />

(pojawiające się jedynie w kraterze) których formowanie może mieć charakter jonowy.<br />

Cechą charakterystyczną wszystkich tych anomalii atmosferycznych z krateru Tapanui jest,<br />

że ich wystąpienie wymaga zasady dynama elektromagnetycznego. Dynamo takie powstaje<br />

przez ruch elektrycznie naładowanych chmur ponad turbulentnie namagnesowanym<br />

gruntem. Najbardziej niezwykłe są lokalne tornada, które pojawiają się dokładnie nad<br />

kraterem Tapanui, poczym szybko zanikają kiedy wiatr przemieści je kilka kilometrów od<br />

krawędzi krateru. Jedno z takich tornad zostało nawet sfotografowane przez żonę lokalnego<br />

farmera, Diane Chittock (Waikoikoi, 5 R.D., Gore, New Zealand) - patrz rysunek C10.<br />

Niezwykłość tych tornad wynika z dwóch przyczyn: (a) trwają one zwykle jedynie tak długo<br />

aż wiatr oddali je od krawędzi krateru na znaczniejszą odległość, (2) tornada nie są wcale<br />

znane w tej części Nowej Zelandii i poza okolicą krateru Tapanui nawet najstarsi ludzie<br />

nigdy o nich nie słyszeli. Stąd wydaje się racjonalnym konkludowanie, że tornada te<br />

posiadają związek z magnetycznymi właściwościami krateru.<br />

5. Krater znany jest też z nagłych i gęstych jak mleko mgieł których obszar<br />

wystąpienia niekiedy ogranicza się wyłącznie do jego okolic. Autor uważa że mgły te<br />

indukowane są technologicznie jako produkt uboczny zderzania się pulsującego pola<br />

magnetycznego lądujące w kraterze, lub zawisającego tuż nad nim, ogromnego <strong>UFO</strong>, z<br />

nietypowo silnym polem magnetycznym samego krateru. Efektem tego zderzania się dwóch<br />

pól jest wytwarzanie zjawiska raptownego (telekinetyczneg) ochładzania się atmosfery,<br />

bardzo podobnego do zjawiska silnego ochładzania środowiska wykorzystywanych w<br />

urządzeniach do magnetycznego chłodzenia. Z kolei raptowne ochłodzenie się atmosfery<br />

krateru, połączone z dużą wilgotnością tamtejszego powietrza, może spowodować<br />

powstawanie owej gęstej jak mleko mgły, jaka jest tak charakterystyczna i unikalna dla<br />

owego krateru. Obserwacją jaka zdaje się potwierdzać technologiczne pochodzenie od<br />

<strong>UFO</strong> owych niezwykłych mgieł z krateru Tapanui, jest fakt że pojawiają się one zwykle w<br />

okolicznościach jakie świadczą o bliskości <strong>UFO</strong>. Przykładowo w przypadku autora, <strong>UFO</strong>


C-62<br />

zjawiało się podczas niemal każdej jego wizyty badawczej do tego krateru - w kilku<br />

przypadkach autor zdołał nawet je tam przypadkowo sfotografować lub sfilmować - po<br />

szczegóły patrz po<strong>dr</strong>ozdział S6 monografii [1/4] i po<strong>dr</strong>ozdział D2 traktatu [4B]. W sporej też<br />

części jego pobytów w kraterze, pojawiały się tam też owe gęste jak mleko mgły. Jeden z<br />

przypadków pojawienia się tej mgły, autor zdołał nawet utrwalić na wideo. Podczas jednej z<br />

pierwszych wizyt autora w tym kraterze, odbytej wilgotnym zimowym wieczorem w lipcu<br />

1987 roku, tuż przed zachodem słońca, autor wraz z dwoma miejscowymi towarzyszami, z<br />

których jeden był Maori, zwyczajnie zabłądzili w owej gęstej jak mleko mgle, i wiele godzin<br />

później zdołali się uratować przed zamarznięciem tylko dzięki instynktowi owego Maori<br />

który wyprowadził ich do pobliskiej farmy. Z kolei w piątek, dnia 17 marca 2000 roku, tuż po<br />

godzinie 7 rano, na <strong>dr</strong>odze państwowej nr 1 jaka przebiega niedaleko od tego krateru,<br />

następił wypadek <strong>dr</strong>ogowy jaki był tak magabryczny że przez długi czas policja miała<br />

kłopoty z doliczeniem się liczby jego 6 ofiar (patrz artykuł "Six die in head-on collision", jaki<br />

ukazał się na tytułowej/pierwszej stronie gazety The Timaru Herald, Bank Street, Timaru,<br />

New Zealand, Saturday, March 18, 2000). Okazało się wówczas, że powodem owego<br />

wypadku była owa gęsta jak mleko mgła (prawdopodobnie owej nocy krater był ponownie<br />

badany przez kolosalne <strong>UFO</strong>).<br />

6. Krater Tapanui w niewyjaśniony sposób zdaje się zakłócać poprawną pracę<br />

urządzeń technicznych. Jednym z dwóch racjonalnych wytłumaczeń dla wystąpienia tych<br />

zakłóceń, byłoby interpretowanie ich albo jako (1) efektów pola magnetycznego czy pola<br />

telekinetycznego krateru, albo też jako (2) manifestacji bliskości niemal nieustannie<br />

obecnych w tym kraterze niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong>. (Obecnie autor przychyla się do<br />

przyjęcia tego <strong>dr</strong>ugiego wyjaśnienia - t.j. bliskości niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong>, ponieważ<br />

w 1999 roku komorę oscylacyjną takich niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong> odkrył on na kilku<br />

swoich fotografiach wykonanych w tym kraterze.) Najczęściej owe zakłócenia dają o sobie<br />

znać w sposób przypadkowy poprzez niezadziałanie różnych urządzeń. Najbardziej czułe<br />

na owe zakłócenia zdają się być kamery wideo ze złożonymi obwodami elektronicznymi.<br />

Autor odbył około 15 wypraw filmowych do krateru Tapanui aby przygotować swój<br />

amatorski film dokumentarny pokazujący różnorodne materiały dowodowe obecne w tym<br />

tajemniczym miejscu. W dwóch z tych wypraw kamery wideo używane przez niego w owym<br />

czasie (za każdym razem inna kamera) po prostu odmówiły działania. Owo niezadziałanie<br />

kamer w obu przypadkach nastąpiło koło miejsca z którego wykonane zostało zdjęcie<br />

pokazane na rysunku A2. Początkowo autor posądzał wyczerpanie się baterii. Jednakże te<br />

same kamery i baterie zaczęły działać bez przeszkód wkrótce potem, gdy autor opuścił<br />

krater Tapanui i przystąpił do filmowania innych obiektów. (Niemniej podczas jednej z<br />

wypraw do krateru przez przypadek autor uchwycił swoją kamerą komorę oscylacyjną<br />

niewidzialnego dla oka <strong>UFO</strong>.) Odnośnie większych maszyn, w jednym przypadku prawie<br />

nowiutki "Lan<strong>dr</strong>over" jakim autor i jego współtowarzysz przyjachali na badania krateru,<br />

odmówił posłuszeństwa po zaparkowaniu niedaleko od miejsca gdzie obie kamery wideo<br />

zaprzestały działania. Ponadto, właściciel krateru Tapanui chciał kiedyś zrównać z ziemią<br />

ostrą krawędź zachodniego brzegu krateru. Jednakże jego buldożer odmówił<br />

posłuszeństwa i podobnoż utknął tam na dłuższy czas, bowiem dwa kolejne traktory<br />

sprowadzone aby wyciągnąć go z krateru również odmówiły posłuszeństwa i utknęły przy<br />

nim dodając tylko kłopotów. Kłopoty z dużymi maszynami szczególnie ostro ujawniły się też<br />

podczas gruntownego wyrównywania dna krateru w latach 1994/5.<br />

C8.2. Pole telekinetyczne i spowodowana nim aktywność biologiczna krateru<br />

Tapanui<br />

Na obecnym poziomie naszej wiedzy polem telekinetycznym nazwać możemy stan<br />

wzbudzonej przestrzeni powstały po raptownym przyspieszeniu przenikającej tą przestrzeń<br />

przeciw-materii. Wzbudzenie to manifestuje się poprzez tendencję do wprowadzania w ruch


C-63<br />

telekinetyczny zawartej w tej przestrzeni materii. Ponieważ w dużym uproszczeniu przeciwmateria<br />

utożsamiona może zostać z polem magnetycznym (patrz po<strong>dr</strong>ozdział H5.2<br />

monografii [1/4]), na codzienny użytek pole telekinetyczne może być przyjęte jako zupełnie<br />

odmienne pole w które zwykłe pole magnetyczne transformuje się na czas doznawania<br />

przyspieszenia. Oczywiście jest to bardzo uproszczone wyjaśnienie bowiem pole<br />

telekinetyczne, podobnie jak wiele innych zjawisk i atrybutów charakterystycznych<br />

wyłącznie dla przeciw-świata, nie posiada materialnego odpowiednika i nie może być<br />

zrozumiane na bazie konceptów i interpretacji wypracowanych przez dotychczasową fizykę<br />

ograniczającą swoje rozważania wyłącznie do świata materialnego.<br />

Pole telekinetyczne różni się od pola magnetycznego, posiada bowiem bardziej<br />

charakter promieniowania niż pola, odznacza się większą niż ono aktywnością i<br />

przenikalnością, a ponadto wykazuje inteligencję (po wyjaśnienia owej inteligencji patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział H6.1 w [1/4]). Pole telekinetyczne wykazuje też zdolność do utrwalania się w<br />

materii jaka objęta została jego działaniem (w ten sposób materia ta zostaje<br />

"natelekinetyzowana" - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1 i C7.2).<br />

W sensie fizykalnym natelekinetyzowanie danej substancji, czyli jej trwałe nasycenie<br />

polem telekinetycznym, zdefiniować można jako wprawienie jej najmniejszych jednostek<br />

(atomów, cząsteczek, molekuł) w szczególny rodzaj oscylacji telekinetycznych.<br />

Natelekinetyzować można wszelkie substancje, nie zaś jedynie ferromagnetyki. Jako że<br />

mechanizm tych oscylacji oraz ich następstwa są dosyć złożone, w celu dokładniejszego<br />

zapoznania się z nimi czytelnik powinien prześledzić po<strong>dr</strong>ozdział NB1 z monografii [1/4].<br />

Po utrwaleniu się w materii w postaci jej natelekinetyzowania pole to zanika<br />

stosunkowo wolno, zgodnie z tzw. "krzywą połowicznego zaniku". Zanim nastąpi jego<br />

całkowity zanik, o nasyconej nim materii można twierdzić że wykazuje ona obecność<br />

szczątkowego pola telekinetyczngo, albo że została ona natelekinetyzowana. Pole<br />

telekinetyczne, a także owo szczątkowe pole telekinetyczne (czyli "natelekinetyzowanie"),<br />

wykazują niezwykle wysoką aktywność biologiczną, chemiczną, i strukturalną. Ta ich<br />

aktywność, jak również kilka innych cech tego pola, opisane zostały w po<strong>dr</strong>ozdziale NB4 w<br />

[1/4], oraz dodatkowo skomentowane w po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.1 i C7.2 niniejszej monograqfii.<br />

Okolice krateru Tapanui wykazują właśnie podwyższoną aktywność biologiczną. Jak<br />

wynika z badań autora nad efektem telekinetycznym, tzw. „telekinetycznym rolnictwem”,<br />

oraz lądowiskami wehikułów telekinetycznych, odpowiedzialność za taką wzmożoną<br />

aktywność biologiczną zawsze ponosi resztkowe pole telekinetyczne jakie musi być obecne<br />

w otoczeniu tego krateru. Stąd istnienie tej aktywności jest bardzo charakterystyczną cechą<br />

rozpoznawczą, dokumentującą iż objęty nią obszar był kiedyś omieciony pierwotnym polem<br />

(promieniowaniem) telekinetycznym.<br />

W początkowym stadium eksploracji Tapanui autor nie zdawał sobie sprawy z<br />

istnienia pola telekinetycznego w kraterze, mimo że ze swych badań nad telekinezą<br />

doskonale znał on objawy jego obecności. Dopiero doświadczenia przeprowadzone przez<br />

osoby o rozbudzonych zdolnościach paranormalnych stopniowo uświadomiły mu aktywność<br />

biologiczną okolic krateru. To z kolei umożliwiło zauważenie i odnotowanie biologicznych<br />

następstw całej eksplozji Tapanui, takich przykładowo jak przyspieszony wzrost <strong>dr</strong>zew w<br />

Nowej Zelandii opisany w punkcie #D1 z rozdziału H. Niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział prezentuje w<br />

chronologicznym ujęciu jak biologiczna aktywność krateru Tapanui została stopniowo<br />

ujawniana.<br />

Warto w tym miejscu podkreślić, że na obecnym etapie rozwoju naszej cywilizacji<br />

obecność w otoczeniu resztkowego pola telekinetycznego daje się wykryć jedynie w sposób<br />

pośredni (np. przez obserwację reakcji organizmów żywych poddanych jego wpływowi) lub<br />

przy użyciu metod subiektywnych (np. różdżkarstwa). Nie istnieją bowiem jeszcze<br />

instrumenty badawcze jakie umożliwiałyby jego bezpośrednie zmierzenie. (Oczywiście<br />

współczesne instrumenty badawcze nie są także w stanie zaprzeczyć istnienia takiego<br />

telekinetycznego pola.) Stąd, dla naukowej ścisłości, autor zdecydował się przedstawić w<br />

tym raporcie pośrednie indykatory oraz subiektywne stwierdzenia dotyczące omawianego


C-64<br />

pola, licząc że jakieś obiektywne (instrumentalne) kroki weryfikacyjne w tym zakresie będą<br />

mogły zostać podjęte w przyszłości.<br />

Zaraz po tym jak publikacje autora rozsławiły krater Tapanui, miejsce to zaczęło być<br />

ulubionym punktem zbiorczym oraz celem częstych wizyt dla ludzi zainteresowanych w<br />

uz<strong>dr</strong>awianiu, radiestezji, okulcie, <strong>UFO</strong>, zjawiskach paranormalnych, joga, alternatywnym<br />

stylu życia, oraz innych podobnych dziedzinach. W miarę jak świadomość niezwykłości<br />

krateru rosła, ludzie ci stopniowo zaczęli przybywać z coraz większych odległości, obecnie<br />

nawet przylatując z tak daleka jak USA, Kanada, czy Niemcy. Zaczęli oni spędzać znaczne<br />

przedziały czasu w kraterze medytując, przeprowadzając sesje uz<strong>dr</strong>owicielskie,<br />

przechodząc transe, odpoczywając, itp. To właśnie ich przeżycia i rezultaty ich działań,<br />

dostarczyły pierwszych wskazówek że obszar krateru Tapanui posiada podwyższoną<br />

aktywność biologiczną, wykazując jednocześnie różnorodne atrybuty "paranormalne".<br />

Niektórzy z wizytatorów przeprowadzili nawet subiektywne badania krateru, używając<br />

różdżek radiestezyjnych, wahadełek, kryształów, osobistego wyczucia, itd. W efekcie tych<br />

badań wielu z nich zaczęło twierdzić, że niezależnie od zakłóceń w polu magnetycznym<br />

Ziemi, wyraźnie wyczuwają oni w kraterze Tapanui obecność jeszcze innego pola<br />

niezwykle aktywnego biologicznie. Analizując stwierdzenia tych osób i porównując je z<br />

wynikami badań autora przedstawionymi w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1, zaczęło być widoczne, że<br />

atrybuty owego <strong>dr</strong>ugiego pola obecnego w kraterze Tapanui pokrywają się z cechami<br />

resztkowego pola telekinetycznego.<br />

Owo odmienne od magnetycznego pole telekinetyczne dodatkowo działające w<br />

kraterze Tapanui oraz w jego otoczeniu, przez wykrywających jego istnienie radiestetów i<br />

uz<strong>dr</strong>owicieli opisane zostało jako posiadające naturę dipolarną, podobną do pola<br />

magnetycznego. Jego konfiguracja wewnątrz i naokoło krateru Tapanui zdaje się<br />

przypominać konfigurację pola magnetycznego wewnątrz i naokoło zwoju selenoidu, t.j.<br />

istnieje pionowa kolumna tego pola działająca wewnątrz obrębu krateru, która posiada<br />

pozytywną (leczniczą) aktywność biologiczną (biegunowość), oraz koncentryczne warstwy<br />

tego pola z negatywną (szkodliwą) aktywnością biologiczną (biegunowością) działające w<br />

obszarach otaczających krater. Owo pole jest tak potężne, że - zgodnie z opinią<br />

radiestetów, całkowicie przytłacza ona lokalną siatkę szwajcarską (patrz po<strong>dr</strong>ozdział H5.3 w<br />

monografii [1/4]). W efekcie działania owego pola, paranormalnie rozbudzeni ludzie którzy<br />

medytują, odpoczywają, czy tylko przebywają w wnętrzu krateru, twierdzą że otrzymali oni<br />

potężną dozę uz<strong>dr</strong>awiających wibracji, jakie podobnoż ujawniają swe działanie poprzez<br />

natychmiastowe spotęgowanie ich energii życiowej, stymulację samo-uz<strong>dr</strong>awiania ich ciał,<br />

poprawę nastroju, sprowadzenie uczucia pokoju i szczęśliwości, oczyszczenie ich aury, itp.<br />

Z <strong>dr</strong>ugiej strony, ci sami ludzie pozostający przez dłuższy czas na zewnątrz krawędzi<br />

krateru, ale w obrębie silnego działania negatywnego bieguna owego telekinetycznego<br />

pola, twierdzą iż otrzymali dozę szkodliwych wibracji które powodują zauważalny<br />

negatywny impakt na ich z<strong>dr</strong>owie (np. twierdzą że szybko pozbawia ich ono energii<br />

życiowej, powoduje natychmiastowe popsucie ich samopoczucia, wywołuje negatywne<br />

reakcje organizmu jak ból głowy, itp.). Autor słyszał nawet opinię wyrażoną przez jednego z<br />

takich radiestezyjnie rozbudzonych osób, że niezwykle wysoka liczba przypadków tzw.<br />

grypy Tapanui (t.j. "Tapanui Flu" czyli choroby opisanej przy końcu tego po<strong>dr</strong>ozdziału)<br />

wśród osób zamieszkujących wokoło krateru Tapanui jest spowodowana przez działanie<br />

właśnie owego negatywnego bieguna omawianego tutaj pola telekinetycznego.<br />

Mrs Ellie McMurtrie (14 A Hawera Road, Kohimarama, Auckland, New Zealand; Tel.<br />

5289322), międzynarodowo aktywna uz<strong>dr</strong>owicielka, zainspirowana publikacjami autora<br />

dokonała własnych badań krateru Tapanui. W ich rezultacie twierdzi ona, że krater ten jest<br />

jednym z najsilniejszych punktów leczniczych (czakramów) na Ziemi. Grupa jej<br />

naśladowców z Auckland prowadzi teraz systematyczne sesje uz<strong>dr</strong>awiające w kraterze<br />

Tapanui. Podczas takich sesji, jako amplifier uz<strong>dr</strong>awiających wibracji wydzielających się z<br />

krateru, grupa używa sporych rozmiarów naturalny kryształ o wyjątkowej czystości i<br />

przeźroczystości. Zgodnie z twierdzeniami niektórych uczestników tych sesji, kryształ


C-65<br />

zauważalnie zmienia swoją czystość i kolor podczas pełnienia takich wzmacniających<br />

funkcji w wnętrzu krateru Tapanui.<br />

Warto tutaj dodać że okolice miasteczka Tapanui już od dawna (t.j. na długo przed<br />

"odkryciem" krateru Tapanui przez autora) uważane są za najbardziej "uduchowiony"<br />

obszar Nowej Zelandii w którym występuje jakieś promieniowanie radiestezyjne sprzyjające<br />

zjawiskom paranormalnym. Stąd w miasteczku tym tradycyjnie osiedlają się osoby<br />

przekładające wartości duchowe nad wartościami fizycznymi, np. uz<strong>dr</strong>owiciele,<br />

poszukiwacze alternatywnego stylu życia, artyści, itp.<br />

Istnieje niezwykle tajemnicze zjawisko raportowane jako występujące w, oraz<br />

naokoło, krateru Tapanui, które szczególnie ostro zdaje się potwierdzać paranormalny<br />

charakter tego miejsca. Prawdopodobnie może ono nawet zostać zakwalifikowane do<br />

całkowicie nowej kategorii, dotychczas nieznanej nauce. Przyjmuje ono formę małych,<br />

idealnie okrągłych kul białego światła (podobnego do "jarzenia pochłaniania" - patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział H6.1 w [1/4]), jakie pojawiają się w ciemności, świecą intensywnie, i latają w<br />

"inteligentny" sposób. Niemal wszystkie te kule zdają się mieć dokładnie taką samą<br />

średnicę, równą w przybliżeniu średnicy piłek pingpongowych. W jednym przypadku Chris<br />

Kirkman zaobserwował tak samo świecącą się kulę jednak o średnicy około 12 [cm] jakiej<br />

światło przenikało przez ściankę jego namiotu (wkrótce po jej zauważeniu dnia 8 kwietnia<br />

1994 roku o około 11 w nocy doświadczył on różnorodnych zjawisk paranormalnych). Kule<br />

te były obserwowane kilkakrotnie przez Rex'a Hellier - właściciela krateru Tapanui, przez<br />

jego córkę, przez grupę uz<strong>dr</strong>awiaczy którzy zamierzali eksperymentować z uz<strong>dr</strong>awiającym<br />

polem krateru poprzez spędzenie w nim kilku nocy pod namiotem (owe świecące kule<br />

aktualnie wyperswadowały im porzucenie tego zamiaru już po pierwszej nocy - jednym z<br />

nich był mój dobry znajomy, Reinhard), oraz przez Chris'a Kirkman, 11 Cutten Street,<br />

Dunedin South, New Zealand; Tel. domowy: (03) 4559595 (poprzednio: 13 Moodie Street,<br />

Dunedin, New Zealand; Tel. domowy: (03) 4543106; E-Mail: ckirkman@deepsouth.co.nz)<br />

który wielokrotnie nocował pod namiotem w Kraterze Tapanui i przy kilku okazjach (m.in.<br />

również 23 kwietnia 1994 roku) miał możliwość zaobserwowania z bliskiej odległości tych<br />

kul światła. Definitywnie nie są one piorunami kulistymi, jako że pojawiają się, przelatują, i<br />

później znikają w absolutnej ciszy, nigdy też nie pozostawiają jakiegokolwiek zniszczenia<br />

czy nawet śladu swojego istnienia. Ponadto dla piorunów kulistych ich rozmiary są zbyt<br />

jednakowe zaś wydzielane światło zbyt białe. Najczęściej pojawiają się one w wnętrzu<br />

jadącego samochodu (typu Lan<strong>dr</strong>over), przelatują wokół kierowcy i/lub pasażera jakby<br />

"analizując" ich, poczym w ciszy znikają bez widocznego dotknięcia czy przenikania<br />

poprzez ścianki kabiny. Przy jednej okazji zostały one dostrzeżone gdy "siedziały" na gałęzi<br />

<strong>dr</strong>zewa, zaś przy kilku okazjach gdy przelatywały tuż ponad powierzchnią trawy. Na<br />

obecnym etapie autor posądza, że mogą one stanowić sterowaną komputerowo,<br />

miniaturową wersję statków <strong>UFO</strong> trzeciej lub <strong>dr</strong>ugiej generacji (tzw. wehikułów czasu lub<br />

wehikułów telekinetycznych - patrz tom 11 z monografii [1/5]). Jednakże Mr Hellier i jego<br />

córka wierzą, że kule owe wykazują własności zbyt "niematerialne" a jednocześnie zbyt<br />

"inteligentne" aby były jakimiś urządzeniami. W ich prywatnej opinii kule te są raczej jakimś<br />

zjawiskiem o charakterze paranormalnym lub spirytualistycznym (np. istotami o duchowej<br />

formie z innego układu wymiarów). Być może więc że reprezentują one jeden z atrybutów<br />

paranormalnych krateru Tapanui omawianych w punkcie #E2 po<strong>dr</strong>ozdziału G5 i rozdziału<br />

H. Jako że pojawiają się one dosyć regularnie (najczęściej podczas nowozelandzkiego<br />

lata), ich badanie może stanowić doskonały projekt naukowy dla co bardziej odważnych<br />

poszukiwaczy przygód czy tropicieli tajemnic.<br />

Do powyższego powinno zostać dodane, że podobne świecące się kule białego<br />

światła zostały też zaobserwowane w zupełnie odmiennym końcu Nowej Zelandii, na<br />

półwyspie Coromandel (t.j. niedaleko od opisywanego w po<strong>dr</strong>ozdziale H4 tzw. "Śpiącego<br />

olbrzyma"). Odnotowała ich obecność i opisała je autorowi Maoryska, Mrs Enid Tata.<br />

Więcej danych na ich temat zawartych jest w po<strong>dr</strong>ozdziale D1 traktatu [4B].


C-66<br />

Do opisanych powyżej znalezisk paranormalnych dodają się też obserwacje<br />

bezpośrednio sugerujące podwyższoną aktywność biologiczna gleby z okolic krateru<br />

Tapanui spowodowaną obecnością w niej resztkowego pola telekinetycznego. Jednymi z<br />

bardziej znaczących takich obserwacji są twierdzenia lokalnych rolników że niektóre rośliny<br />

z pobliża krateru pozostają unikalne dla tego terenu i zdają się różnić od podobnych roślin<br />

rosnących w innych częściach Nowej Zelandii. Różnice owe mogłyby być spowodowane<br />

"po-eksplozyjnymi mutacjami telekinetycznymi", jakich doskonałe przykłady znalezione<br />

zostały na obszarze eksplozji tunguskiej - patrz opisy w punkcie #D1 (b) z po<strong>dr</strong>ozdziału J1,<br />

oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1. Jako że autor nie spotkał się ze żadnymi formalnymi badaniami<br />

dotyczącymi tej sprawy, być może dokonanie jakichś specjalistycznych badań mutacji roślin<br />

w okolicach krateru Tapanui powinno zostać podjęte w przyszłości przez zainteresowanych<br />

badaczy.<br />

Okolice krateru Tapanui znane są też z nasilenia przypadków niezwykle rzadkiej<br />

choroby lokalnie zwanej "Tapanui Flu" co tłumaczy się jako "grypa Tapanui" (jej medyczna<br />

nazwa brzmi: Myalgic Encephalomyelitis, albo ME syn<strong>dr</strong>om). Mimo swej niewinnej nazwy,<br />

symptomy Tapanui Flu są bardziej zbliżone do choroby popromiennej niż do zwykłej grypy,<br />

np. jednym z jej objawów jest zanik odporności immunologicznej organizmu. Uz<strong>dr</strong>owiciele z<br />

Nowej Zelandii nazywają ją także "chorobą elektromagnetyczną", jako że zgodnie z<br />

panującymi wśród nich poglądami poza obszarem Tapanui niekiedy doknięte przez nią są<br />

też osoby które przez dłuższy okres czasu mieszkały pod liniami wysokiego napięcia. Jej<br />

nasilanie się koło krateru Tapanui tłumaczą oni działaniem "negatywnego" bieguna pola<br />

telekinetycznego opisywanego w tym po<strong>dr</strong>ozdziale. Aczkolwiek sporadyczne przypadki tej<br />

choroby rejestrowane są na całym świecie, statystyczne nasilenie jej częstotliwości w<br />

obszarze Tapanui zdaje się sugerować, iż obecne są tam jakieś szczególne czynniki<br />

sprzyjające jej rozwojowi. Niestety, autor nie posiada ani wymaganej ekspertyzy medycznej<br />

ani też funduszy dla przebadania możliwego związku Tapanui Flu z następstwami eksplozji<br />

Tapanui. Głównym powodem dla którego wspomniał on ją tutaj jest więc nadzieja, iż<br />

niniejsza monografia może zainspirować innych naukowców do przebadania takiej<br />

możliwości (szczególnie iż choroba bardzo podobna do Tapanui Flu została zarejestrowana<br />

także i w rejonie eksplozji tunguskiej).<br />

W Nowej Zelandii krążą też uparte pogłoski, że niezależnie od "Tapanui Flu" okolice<br />

krateru Tapanui prześladowane są wyższą niż reszta kraju liczbą zachorowań na raka.<br />

Podobno w kręgach medycznych winę za ten stan rzeczy zrzuca się na zbyt entuzjastyczne<br />

używanie środków owadobójczych przez miejscowych rolników. Oczywiście wyjaśnienie to<br />

nie zostało najszczęśliwiej dobrane, ponieważ środki owadobójcze używane są z podobną<br />

intensywnością na terenie całej Nowej Zelandii, a także ponieważ w dzisiejszych czasach<br />

ludzie nie zjadają wyłącznie żywności produkowanej lokalnie, a raczej nabywają w sklepach<br />

produkty rozprowadzane równomiernie po całym kraju. Mimo poszukiwań dotychczas autor<br />

nie zdołał jednak znaleźć dokumentacji pisanej na temat owej intensyfikacji przypadków<br />

raka koło Tapanui, stąd owe pogłoski nie mogą tu być poparte odpowiednimi cytowaniami<br />

literaturowymi.<br />

Mieszkańcy bezpośrednich okolic krateru Tapanui prześladowani są też całą gamą<br />

najróżnorodniejszych innych chorób i stanów, jakich statystyczna częstość występowania<br />

zdaje się znacznie przewyższać częstość tych samych chorób z innych obszarów Nowej<br />

Zelandii. Oto co na ten temat napisano w pierwszej części artykułu pióra Kim'a Dungey,<br />

"Statistics 'horrifying'", jaki ukazał się w dzienniku "Otago Daily Times" (Allied Press, 52-66<br />

Stuart St, Dunedin, New Zealand), wydanie Nr 40.773 z czwartku, dnia 9 września 1993<br />

roku, strona 1, cytuję: "Gore. - Kobieta z Wschodniego Southland wyraża zatroskanie z<br />

powodu liczby problemów z<strong>dr</strong>owotnych dotykających mieszkańców jednej wiejskiej <strong>dr</strong>ogi i<br />

wierzy iż musi występować pomiędzy nimi jakaś wspólna przyczyna. Miss Mary Walker<br />

stwierdziła że statystyki z<strong>dr</strong>owotne dla <strong>dr</strong>ogi Chatton-Maitland są "przerażające" zaś kilka<br />

dalszych <strong>dr</strong>óg dodaje do tej liczby. Chciałaby aby powody zostały zbadane. Problemy<br />

obejmują raka, śmierć w kołysce, poronienia, stany depresyjne oraz syn<strong>dr</strong>om chronicznego


C-67<br />

zmęczenia. Ponadto zaistniały tam przypadki zapadu organów, spina bifida oraz astmy.<br />

Jedno dziecko doświadczyło zawału. "Lista się wydłuża i wydłuża"." (W oryginale<br />

angielskojęzycznym: "Gore. - An Eastern Southland woman is concerned about the number<br />

of health problems being faced by the residents of one rural road and believes there must<br />

be a common link. Miss Mary Walker said health statistics for the Chatton-Maitland road<br />

were "horrifying" and several adjoining roads added to the figures. She wants the cause to<br />

be investigated. The problems included cancer, cot death, miscarriages, depression and<br />

chronic fatigue syn<strong>dr</strong>ome. There had also been cases of organ failure, spina bifida and<br />

asthma. One child had suffered a stroke. "It just goes on and on".") Z pełnej treści tego<br />

artykułu dosyć jednoznacznie wynika, że niektóre osoby zamieszkujące okolicę krateru<br />

Tapanui doskonale zdają sobie sprawę z przerażającego stanu statystyk z<strong>dr</strong>owotnych tego<br />

obszaru i usilują zwrócić uwagę miejscowych władz na te statystyki. Jednakże zapewne<br />

manipulowane przez naszych kosmicznych okupantów władze unikają jak tylko mogą<br />

zaa<strong>dr</strong>esowania tego problemu, wszakże mogłoby to skierować zainteresowanie<br />

społeczeństwa na możliwość faktycznego zaistnienia eksplozji Tapanui oraz na różnorodne<br />

konsekwencje jakie eksplozja ta sobą przyniosła.<br />

Problemy z<strong>dr</strong>owotne doliny Tapanui nie są jedynie znamienne dla dzisiejszych<br />

czasów. Autor prowadził kiedyś interesującą dyskusję z przyjacielem wzmiankowanego w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C2 Richard'a Cook. Przyjaciel ten jest archeologiem amatorem z Crookston<br />

(t.j. małego osiedla leżącego pomiędzy Tapanui, Heriot, i Kelso) i kolekcjonuje stare butelki.<br />

Żalił się on, że przeciwnie do innych okolic Nowej Zelandii gdzie odkopywane butelki<br />

pochodzą od trunków, w dolinie Tapanui niemal wszystkie znajdowane stare butelki<br />

pochodzą od lekarstw. Ta jego interesująca obserwacja empiryczna uświadamia że<br />

bezpośrednie okolice krateru Tapanui są obszarem bardzo niez<strong>dr</strong>owym nie tylko obecnie<br />

ale były takim również w przeszłości. Do takiego samego zresztą wniosku prowadzi<br />

wspominana w po<strong>dr</strong>ozdziale C1 legenda Maorysów na temat wioski Orihaki koło Kelso,<br />

której mieszkańcy całkowicie wymarli ze strasznej i obrzydliwej choroby.<br />

Na zakończenie warto tutaj dodać, że niezależnie od wyjaśnienia dostarczonego<br />

opisaną w tej monografii teorią, w obiegu oczywiście znajdują się też różnorodne inne<br />

hipotezy i spekulacje na temat pochodzenia owego biologicznie aktywnego pola<br />

telekinetycznego panującego w kraterze Tapanui, a także na temat jego natury i działania.<br />

Jakiekolwiek jednak wyjaśnienia by one nie proponowały, jeden aspekt jest dla nich<br />

wspólny: wszystkie one potwierdzają fakt iż jakieś biologicznie aktywne pole działa w<br />

okolicach krateru Tapanui wywierając znaczący wpływ na z<strong>dr</strong>owie tamtejszych ludzi,<br />

zwierząt i roślin.<br />

C8.3. Pole telepatyczne zmodyfikowane następstwami eksplozji Tapanui<br />

Na obecnym poziomie wiedzy autor proponuje następującą definicję: "pole<br />

telepatyczne jest to kombinacja (pełne spektrum) wszystkich wibracji przeciw-materii które<br />

rozprzestrzeniają się w rozpatrywanym obszarze" (np. w obszarze Nowej Zelandii czy<br />

Polski). Więcej informaji na temat formujących to pole wibracji telepatycznych zawartych<br />

zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.2.<br />

W sensie opisowym pole telepatyczne przyrównać można do niesłyszalnej<br />

świadomie kombinacji wszystkich dźwięków jakie równocześnie docierają do istot<br />

zamieszkujących rozpatrywany obszar i jakie odbierane są przez ich ciała i umysły.<br />

Podobnie jak to ma się z dźwiękami słyszalnymi, poszczególne wibracje składające się na<br />

pole telepatyczne mogą się różnić pomiędzy sobą wieloma parametrami, takimi jak:<br />

częstotliwość (t.j. wysokość ich tonu), krzywa przebiegów w czasie (t.j. barwa dźwięku),<br />

dudnienie (rytm), harmoniczność (t.j. czy są one melodyjne czy też reprezentują<br />

wzbudzający podświadomą irytację hałas telepatyczny - np. zgrzyt, pisk, skrzypienie,<br />

chrapanie, łoskot), itp.


C-68<br />

Oddziaływujące długoterminowo pole telepatyczne posiada niezwykle silny wpływ na<br />

samopoczucie i zachowania ludzi. Wpływ ten objawia się szczególnie mocno kiedy<br />

docierające do nas wibracje przyjmują ton wysoce irytujący podświadomość (np. należą do<br />

tzw. "zieleni ujemnej") oraz są dysharmoniczne (t.j. należą do kategorii hałasu<br />

telepatycznego). Jednym z przykładów tego wpływu są eksplozje magnetyczne na Słońcu<br />

generujące hałas telepatyczny. Jak to zostało dowiedzione w literaturze wskazanej w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D4, wszelkie <strong>dr</strong>amatyczne ruchy społeczne, rewolucje, krwawe wojny, itp.,<br />

wypadały właśnie w okresach gdy Ziemia zagłuszana zostawała falami hałasu<br />

telepatycznego rozprzestrzeniającego się np. z owych eksplozji na Słońcu.<br />

Do czasu odkrycia wibracji telepatycznych, opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziałach G2.1.2 i<br />

G2.1.2.1, bezpośrednio i oficjalnie ludzie nie byli świadomi ani istnienia pola telepatycznego<br />

ani też jego wpływu na swoje z<strong>dr</strong>owie i zachowanie (aczkolwiek pośrednio i intuicyjnie pole<br />

to już wyczuwali). Niekiedy znajdowali się więc jak hipotetyczni głuchoniemi otoczeni<br />

hałasem nie do wytrzymania jednak nie mający pojęcia o jego istnieniu. Podobnie też jak w<br />

przypadku owych głuchoniemych, fakt niewiedzy że hałas ten istnieje wcale nie chronił ich<br />

przed jego destrukcyjnym działaniem czy przed nieuświadamianym sobie wpadaniem w<br />

szał z jego powodu.<br />

Istnieje wiele źródeł wibracji telepatycznych które wszystkie dodają swój wkład do<br />

kształtującego się w rozpatrywanym obszarze pola telepatycznego. Każde z tych źródeł<br />

wytwarza wibracje o odmiennych częstościach, barwie, rytmie, stopniu harmoniczności, itp.,<br />

stąd ich kombinacja działająca w danym kraju formuje unikalny rodzaj pola jaki panuje<br />

wyłącznie w określonym obszarze. Wymieńmy teraz najważniejsze źródła tych wibracji<br />

formujących pole telepatyczne Nowej Zelandii, oraz rozważmy jakie czynniki posiadają<br />

najsilniejszy wpływ na parametry ich wibracji:<br />

- Siatka szwajcarska. Powstaje ona w efekcie złożenia się dwóch prostopadłych do<br />

siebie stojących fal telepatycznych, jakie dokładniej omówiono w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.2.1.<br />

Parametry wibracji tej siatki zależą od konfiguracji terenu, od położenia danego kraju<br />

względem biegunów magnetycznych, oraz od poziomu namagnesowania otoczenia. Stąd w<br />

Nowej Zelandii parametry te wynikać też będą m.in. z długoterminowych następstw<br />

zaistniałej tam eksplozji Tapanui (poprzez mechanizm namagnesowania otoczenia).<br />

- Naturalne wibracje telepatyczne wydzielane w sposób ciągły przez każde<br />

zgrupowanie materii (w więc przez podziemne minerały, glebę, kamienie, skały, budynki,<br />

faunę i florę, wodę, powietrze, itp.) - patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB1 z [1/4]. Parametry tych wibracji<br />

zależą od stopnia wzbudzenia wydzielającej je materii, a więc bezpośrednio wynikać będą<br />

m.in. też i z pola telekinetycznego panującego w danym obszarze. Stąd w Nowej Zelandii,<br />

której środowisko naturalne ciągle wykazuje resztkowe natelekinetyzowanie,<br />

charakterystyka tej składowej pola telepatycznego ukształtowana została bezpośrednio<br />

przez eksplozję Tapanui.<br />

- Natelekinetyzowane substancje. Są one źródłem szczególnego rodzaju wibracji<br />

telepatycznych, o stałych i charakterystycznych dla danego sposobu natelekinetyzowania<br />

częstotliwościach - patrz opisy mechanizmu natelekinetyzowania zaprezentowane w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1.1. W przypadku obszaru Nowej Zelandii wibracje telepatyczne<br />

wydzielane w następstwie natelekinetyzowania jej środowiska są bezpośrednią<br />

konsekwencją eksplozji Tapanui.<br />

- Wyładowania atmosferyczne (błyskawice), oraz inne naturalne zjawiska<br />

elektromagnetyczne. Generować one będą silne fale wibracji telepatycznych. W Nowej<br />

Zelandii, jak autor wierzy właśnie z powodu następstw eksplozji Tapanui, błyskawice<br />

przyjmują nieco inny charakter niż te obserowane przez niego w odmiennych krajach, np. w<br />

Polsce, na Cyprze, czy w Malezji. Przede wszystkim w Nowej Zelandii większość błyskawic<br />

przebiega wyłącznie w obrębie chmur. Pojawiają się też one tam wyraźnie rzadziej niż w<br />

innych krajach. Ponadto często przyjmują formę nieco odmienną niż gdzie indziej (np. w<br />

<strong>dr</strong>astycznym przypadku formę unikalnych zapewne dla okolic krateru Tapanui wyładowań<br />

kurtynowych). Stąd autor uważa, że obecny wkład błyskawic i innych naturalnych zjawisk


C-69<br />

elektromagnetycznych do pola telepatycznego Nowej Zelandii jest bezpośrednio<br />

uzależniony od niektórych następstw eksplozji Tapanui.<br />

- Eksplozje magnetyczne na Słońcu oraz pozostałe kosmiczne źródła wibracji<br />

telepatycznych - patrz po<strong>dr</strong>ozdział D4. Ich wkład do pola telepatycznego Nowej Zelandii<br />

zależy od położenia tego kraju na naszym globie, a także od stanu, składu i konfiguracji<br />

atmosfery ponad Nową Zelandią (np. od występującej tam "dziury ozonowej"). Ponieważ<br />

stan, skład i konfiguracja atmosfery ponad tym krajem ciągle i dzisiaj modyfikowane są<br />

długoterminowymi następstwami eksplozji Tapanui, eksplozja ta pośrednio wpływa więc<br />

również i na rodzaj/parametry wibracji telepatycznych docierających do Nowej Zelandii z<br />

kosmosu.<br />

- Techniczne źródła wibracji telepatycznych, np. urządzenia elektromagnetyczne,<br />

energetyka, komunikacja, próbne eksplozje z bronią ją<strong>dr</strong>ową, itp. Charakter wytwarzanych<br />

przez nie wibracji telepatycznych zależy wprawdzie od obecnego poziomu technki i jest<br />

zbliżony do występującego w innych krajach. Niemniej wibracje te modyfikowane są<br />

następnie poprzez interferowanie, nakładanie się i wzmacnianie z innymi wibracjami<br />

panującymi w danym obszarze. Stąd ich wynikowy wkład do pola telepatycznego Nowej<br />

Zelandii również będzie pośrednio uzależniony od długoterminowych skutków eksplozji<br />

Tapanui.<br />

Jak to wynika z powyższego zestawienia, wszelkie wibracje telepatyczne<br />

rozprzestrzeniające się w obszarze Nowej Zelandii w sposób pośredni lub bezpośredni<br />

posiadają związek z długoterminowymi następstwami eksplozji Tapanui. W końcowym<br />

rezultacie w kraju tym formowana więc musi być bardzo unikalna kompozycja pola<br />

telepatycznego którego niemal wszystkie parametry (np. ton, barwa, rytm, harmoniczność,<br />

itp.) posiadają związek, wynikają, lub zostają modyfikowane następstwami eksplozji<br />

Tapanui. Pole telepatyczne Nowej Zelandii będzie więc unikalne dla tego kraju i w takiej<br />

samej kombinacji parametrów nie powtórzy się już w żadnym inym miejscu na świecie.<br />

Unikalna kombinacja wibracji pola telepatycznego Nowej Zelandii musi z kolei<br />

powodować zupełnie odmienny niż gdzie indziej (t.j. równie unikalny) wpływ na<br />

samopoczucie i zachowanie ludzi. Stąd należy się spodziewać że panujące w tym kraju<br />

pole telepatyczne powoduje nadawanie średniemu poziomowi cech zachowaniowych<br />

Nowozelandczyków określonych elementów dominujących. Te dominujące elementy<br />

moglibyśmy nazwać środowiskowo implikowanymi "cechami narodowymi". Jednak autor<br />

preferuje odwoływać się do nich jako do inklinacji zachowaniowych wywoływanych polem<br />

telepatycznym. Oczywiście objawią się one nie u wszystkich ludzi zamieszkujących dany<br />

kraj. Ich wystąpienie zależało bowiem będzie od indywidualnej podatności poszczególnych<br />

osób, od stopnia dostrojenia ich ciała i umysłu do danych wibracji telepatycznych, a także<br />

od osobistej kultury i charakteru tych osób. Niemniej owe inklinacje zachowaniowe<br />

wywoływane polem telepatycznym wystąpią u wystarczajcej liczby osób aby przez<br />

postronnego obserwatora zostać odnotowane jako wyraźnie zarysowujący się trend.<br />

Zdaniem autora, osoba przebywająca przez dłuższy czas poza Nową Zelandią (np.<br />

urodzona i wychowana w innym kraju) po przybyciu do tego kraju jest w stanie odnotować<br />

sporą liczbę takich inklinacji zachowaniowych wywoływanych panującym tam obecnie<br />

polem telepatycznym. Kilka z nich wspominanych jest w odmiennych częściach niniejszej<br />

monografii (np. w rozdziale L). Poniżej przytoczony zostanie jeden ich przykład jaki dał się<br />

autorowi odnotować właśnie przy okazji podjęcia przez niego badań Tapanui. Niestety<br />

przykład ten ma charakter wysoce nagatywny - wszakże tylko taki miał szansę dać autorowi<br />

w skórę na tyle mocno że warto mu było poświęcić nieco więcej uwagi i analiz. Należy<br />

jednak pamiętać, że zgodnie z omawianą w po<strong>dr</strong>ozdziale H8.2.1 monografii [1/3] tzw.<br />

"zasadą dwubiegunowości", oprócz negatywnych cech charakteru, jak wszystkie inne<br />

narody świata Nowozelandczycy wykazują też obecność równej liczby cech pozytywnych<br />

(np. jedną z nich jest ich zwiększona sensytywność uczuciowa).<br />

Prezentowaną tutaj inklinację zachowaniową Nowozelandczyków autor nazywa<br />

"represyjnym konserwatyzmem". Zjawisko to wyraźnie różni się od tradycyjnego


C-70<br />

konserwatyzmu którego działanie ograniczone jest do pasywnego oporu przed<br />

zaakceptowaniem nowych idei, przed adoptowaniem nowych postaw, czy przed<br />

w<strong>dr</strong>ożeniem nowych procedur działania. Represyjny konserwatyzm jest bowiem postawą<br />

aktywną, agresywną i przejmującą inicjatywę w tłumieniu prześladowanych przez niego<br />

idei. Jego istnienie manifestuje się następującymi sposobami działania:<br />

(i) Zupełne nieliczenie się z prawdą. Represyjny konserwatyzm wykazuje niezwykłą<br />

arogancję moralną i zamiast respektować prawdę respektuje on: prestiż, autorytet i interesy<br />

jakiejś grupy, dochody, pozycję społeczną i władzę, a także ślepe posłuszeństwo, zakazy i<br />

nakazy. W jego działaniach zdają się zupełnie nie być brane pod uwagę takie czynniki jak<br />

prawda, fakty, dedukcja logiczna, dowody materialne, badania, teorie, możliwości,<br />

prawdopodobieństwo, itp.<br />

(ii) Atakowanie i zwalczanie osób a nie idei. Zamiast doszukiwać się niedoskonałości<br />

w ideach i konfrontować je na poziomie intelektualnym, represyjny konserwatyzm preferuje<br />

zwalczanie aż do zniszczenia twórców, nosicieli i propagatorów tych idei.<br />

(iii) Skupianie uwagi wyłącznie na negatywnych aspektach nowych idei z<br />

nieprzyznawaniem istnienia ich pozytywnych następstw. Ten typ konserwatyzmu lubuje się<br />

np. w obciążaniu prześladowanych przez niego nowych idei różnorodnymi<br />

"przestępstwami" w rodzaju: podkopywanie prestiżu nauki, przynoszenie hańby określonym<br />

instytucjom, grupom lub osobom, działanie na szkodę osób, grup, państwa, religii, itp.<br />

Jednocześnie nic on nie wspomina, lub nawet celowo ukrywa, pozytywne następstwa<br />

owych idei, takie jak otwieranie nowych horyzontów poznawczych, wytyczanie nowych<br />

sposobów osiągania zamierzonych celów, wypracowywanie nowych urządzeń, technologii i<br />

procesów, podnoszenie lub ratowanie zapominanej wiedzy, itp.<br />

(iv) Prześladowanie tylko wybranych idei (np. w obecnych czasach: <strong>UFO</strong>, ESP,<br />

uz<strong>dr</strong>owicielstwa, astrologii, itp.). Idee wybierane jako ofiary represyjnego konserwatyzmu<br />

muszą wprowadzać sobą zagrożenie dla oficjalnie upowszechnianego obrazu<br />

rzeczywistości. Ponadto, zapewne w rezultacie działania przysłowia że "na pochyłe <strong>dr</strong>zewo<br />

każda koza skacze", zawsze są one też zgodne z podanym w po<strong>dr</strong>ozdziale V5.1.1<br />

monografii [1/3] wykazem dziedzin prześladowanych przez okupujących nas <strong>UFO</strong>nautów.<br />

(v) Unikanie konstruktywnej dyskusji. Represyjny konserwatyzm zawsze unika<br />

konstruktywnej wymiany poglądów jaka ukazywałaby podstawy naukowe, badania, czy<br />

fakty które świadczyłyby o ważności lub nieważności prześladowanej idei. Działania tego<br />

konserwatyzmu opierane są więc głównie na użyciu represji (w rodzaju: jeśli odważysz się<br />

to głosić lub popierać będzie cię to <strong>dr</strong>ogo kosztowało), propagandy (w rodzaju: ta idea jest<br />

szkodliwa dla kogoś lub czegś należy więc ją wyeliminować) i nieudowodnionego autorytetu<br />

(w rodzaju: jestem wysoko utytułowanym więc wiem najlepiej).<br />

(vi) Prowadzenie propagandowych kampanii zastraszających w celu<br />

zneutralizowania poparcia dla prześladowanych idei.<br />

(vii) Formowanie organizacji intelektualnego terroryzmu (podobnych do<br />

średniowiecznej inkwizycji). Ich niemal jedynym zajęciem jest prześladowanie osób<br />

formujących lub upowszechniających zakazane idee.<br />

(viii) Zastępowanie logiki emocjami. Przykładowo intelektualny opór przeciwko<br />

nowym ideom przekształcany jest w rodzaj osobistej wendety skierowanej na ich nosicieli.<br />

(ix) Całkowite nieliczenie się ze społeczną szkodliwością jaką zawsze przynosi<br />

represyjna działalność skierowana przeciw nowym ideom. Szkodliwość ta doskonale jest<br />

znana z historii (np. średniowiecza czy bardziej niedawnego hitleryzmu), oraz potwierdziła<br />

się już przy niezliczonych okazjach kiedy to prześladowane idee obracały się później<br />

przeciwko swoim prześladowcom. Pomimo to represyjni konserwatyści swoimi akcjami<br />

ciągle wyzwalają jej działanie w odniesieniu do własnego państwa, społeczeństwa, swoich<br />

potomków, swych najbliższych, a niekiedy także i siebie samych.<br />

(x) Końcowe przypisywanie sobie zasług. Jeśli któraś z prześladowanych idei w<br />

końcu przypadkiem zwycięży, wtedy pomimo poprzedniego zacieklego jej zwalczania i<br />

mnożenia przeszkód na jej <strong>dr</strong>odze, nagle zaczyna się wynajdywać najróżniejsze przyczyny


C-71<br />

dla których na byłych prześladowców również powinna spaść część wynikających z tej idei<br />

zasług i honoru.<br />

Ze wszystkich krajów w jakich autor dotychczas pracował, represyjny konserwatyzm<br />

zdaje się najsilniej uwydatniać właśnie w Nowej Zelandii. Jest on bardzo charakterystyczny<br />

dla tego kraju, zaś jego ujawnianie się tam następuje w sposób jakby stanowił on cechę<br />

narodową zauważalnej liczby Nowozelandczyków (włączając w to nawet niektórych<br />

urodzonych poza granicami owego kraju). Z tego też powodu autor wierzy że wywoływany<br />

on jest czynnikiem środowiskowym, t.j. panującym w Nowej Zelandii unikalnym<br />

charakterem tamtejszych wibracji przeciw-materii formujących pole telepatyczne owego<br />

kraju (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział H7.1 w [1/4]).<br />

Represyjny konserwatyzm wykazuje znaczne podobieństwo do warunków<br />

społecznych panujących w średniowieczu i manifestujących się przykładowo powołaniem<br />

inkwizycji. Wszakże właśnie w średniowieczu szeroko praktykowana była zasada<br />

"najlepszym wyrazem uznania jest spalenie na stosie". To z kolei powoduje, że jego obecne<br />

zidentyfikowanie i zrozumienie posiada kilka korzystnych implikacji. Jedną z nich jest<br />

możliwość iż wibracje telepatyczne rozprzestrzeniające się na Ziemi w okresie<br />

średniowiecza były bardzo zbliżone do dzisiejszego pola telepatycznego panującego w<br />

Nowej Zelandii. Inną jest szansa na ogarnięcie sytuacji społecznej panującej w<br />

średniowieczu. Znajomość represyjnego konserwatyzmu zezwala też na lepsze<br />

zrozumienie zagrożeń czekających nasze społeczństwo w przypadku nadejścia na Ziemię<br />

epoki neo-średniowiecza (opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D4). Natomiast w przypadku gdyby w<br />

przyszłości udało się ustalić dokładne mechanizmy i parametry jego wyzwalania,<br />

umożliwiałoby to również neutralizowanie jego efektów w przyszłym społeczeństwie.<br />

Najbardziej zauważalną manifestacją represyjnego konserwatyzmu jest organizacja<br />

zwana "Sceptic Society" w latach 1989 do 1992 wysoce aktywna w Nowej Zelandii.<br />

Aczkolwiek w świetle rozważań przedstawionych w po<strong>dr</strong>ozdziale V4.2 monografii [1/3], w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale U1.2.1 monografii [1/2], i w po<strong>dr</strong>ozdziale A1.2 monografii [3] można zadawać<br />

sobie pytania kto faktycznie kryje się za jej działalnością, formalnie organizacja ta założona<br />

została przez kilku tamtejszych naukowców i grupuje wielu wpływowych ludzi, włączając w<br />

to sporą liczbę profesorów uniwersyteckich i prawników. Przejawem jej działalności m.in.<br />

jest atakowanie badaczy, autorów, oraz czasopism którzy pozytywnie promują <strong>UFO</strong> lub<br />

propagują jakiekolwiek inne niewyjaśnione zjawiska poznanie i zbadanie jakich mogłoby<br />

mieć przewrotowe znaczenie dla dalszego rozwoju intelektualnego ludzkości. Technika tych<br />

ataków w wielu przypadkach odbiega od metod naukowego działania i możnaby ją krótko<br />

wyrazić starym (być może ukształtowanym właśnie w czasach inkwizycji) powiedzeniem<br />

"cel uświęca środki". Przykładowo wielu ludziom organizacja ta dała się we znaki przez swą<br />

specjalizację w atakowaniu osób nie zaś w znajdowaniu niedoskonałości w ideach od tych<br />

osób się wywodzących (pomimo że już od wieków wiadomo iż warunkiem rozwoju nauki<br />

jest zasada nieblokowania twórczości i wynikający z niej wymóg ograniczania krytycyzmu<br />

do idei oraz pozostawiania ich autorom prawa do swobody wyrażania się). Dotknięci nimi<br />

zostali prawie wszyscy podejmujący wspomnianą tematykę w Nowej Zelandii, włączając w<br />

to i autora niniejszej monografii. W latach 1989 do 1992, t.j. w czasie kiedy autor ciągle<br />

jeszcze usiłował kontynuować terenowe badania Tapanui oraz popularyzować ich wyniki w<br />

samej Nowej Zelandii, kilku członków "Sceptic Society" zasłynęło z działań w których<br />

doszukać by się można elementów intelektualnego terroryzmu nastawionego na<br />

powstrzymanie napływu niektórych idei oraz zastraszenie intelektualistów przed<br />

propagowaniem wnoszonych przez nie postępowych poglądów. Członkowie ci ochotniczo<br />

podjęli się roli jakby żandarmów na usługach jakichś sił intelektualnego poddaństwa<br />

zniewalających ich kraj (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział VB5.2.1 w monografii [1/4]).<br />

Ciekawym aspektem represyjnego konserwatyzmu jest, iż w Nowej Zelandii nie<br />

pojawił on się jedynie od niedawna (np. od czasu założenia "Sceptic Society") a objawiał<br />

swe działanie już w odległych czasach. To skłania do przypuszczeń że mechanizm który<br />

powoduje jego pojawianie się w tym kraju najprawdopodobniej stanowi jedno z następstw


C-72<br />

eksplozji Tapanui. Jednym z najszerzej znanych przykładów historycznie odległego jego<br />

ujawnienia się, wykazującym wiele zbieżności z dzisiejszymi badaniami Tapanui, są losy<br />

nowozelandzkiego wynalazcy Richard'a Pearse (1877-1953) z maleńkiej wioseczki koło<br />

Pleasant Point (niedaleko od Temuka i Timaru). Pearse zbudował pierwszy działający<br />

samolot śmigłowy na świecie, wcześniej niż to uczynili bracia Wright. Oto co na temat jego<br />

latającej maszyny napisane zostało przy monumencie postawionym około 8 kilometrów od<br />

miasteczka Pleasant Point, cytuję: "Richard William Pearse, 1877-1953, nowozelandzki<br />

pionier aviator. Niniejszy monument uwiecznia pierwszy lot śmigłowy dokonany przez<br />

obywatela brytyjskiego w cięższej od powietrza maszynie. Większość dowodów wskazuje<br />

że lot ten miał miejsce w dniu 31 marca 1903 roku i zakończył się upadkiem właśnie w<br />

niniejszym miejscu" (w oryginale angielskojęzycznym: "Richard William Pearse, 1877-1953,<br />

New Zealand's Pioneer Aviator. This monument commemorates the first powered flight to<br />

be made by a British citizen in a heavier than air machine. Most evidence indicates this<br />

flight took place on 31st March 1903 and ended by crashing on this site"). Niestety<br />

omawiany tutaj konserwatyzm spowodował, że w czasach kiedy Pearse pracował nad<br />

swoim samolotem, jego osiągnięcia były ignorowane, on sam został okrzyknięty przez<br />

współziomków za dziwaka, zaś informacje o jego pracach rozwojowych były celowo<br />

wytłumiane przez lokalne siły intelektualnego wstecznictwa oraz odcinane od ich<br />

przekazania do wiadomości innych ludzi. Oczywiście, dla postępu naszej cywilizacji nie są<br />

istotni ci wynalazcy którzy zbudowali coś jako pierwsi na świecie, a ci którzy zdołali<br />

przekonać innych ludzi (np. poprzez zademonstrowanie swojego już działającego<br />

prototypu) że dana idea jest technicznie wykonalna, a następnie zdołali upowszechnić lub<br />

nauczyć dalsze osoby jak ideę tą realizować w formie pracującego urządzenia. Niestety<br />

mur milczenia, odmowa propagowania i publikowania, oraz tendencja degradowania<br />

osiągnięć, którymi Nowozelandczycy ciasno otoczyli Pearse'a, uniemożliwiły mu<br />

poinformowanie innych budowniczych samolotów o swoich osiągnięciach i rozwiązaniach<br />

technicznych, a w ten sposób uniemożliwiły również włączenie jego samolotu do trwałego<br />

dorobku technicznego ludzkości. Dopiero kiedy z wiadomości docierających z innych krajów<br />

okazało się iż to co on dokonał było niezwykle ważne, Nowozelandczycy przypomnieli sobie<br />

o nim i nawet wybudowali mu monument-muzeum (którego koszt najprawdopodobniej<br />

wielokrotnie przewyższył fundusze jakie Pearse miał do dyspozycji na swe przełomowe<br />

badania i jakiego równoważność - gdyby udostępniona mu była w właściwym czasie -<br />

zapewne zmieniłaby bieg historii naszej techniki). Nie zmienia to jednak faktu, że ich<br />

wcześniejszy brak poparcia, intelektualne represje, oraz wyciszanie wymusiły aby postęp<br />

techniczny ludzkości popchnięty został do przodu już poza granicami ich kraju przez<br />

samolot braci Wright, podczas gdy dorobek Pearse'a w efekcie represyjnego<br />

konserwatyzmu jego współziomków uległ całkowitemu zaprzepaszczeniu.<br />

Pearse nie był jedynym postępowo-myślącym Nowozelandczykiem który padł ofiarą<br />

represyjnego konserwatyzmu. Jeśli bowiem zapoznać się z perypetiami życiowymi tych z<br />

mieszkańców owego kraju którzy dokonywali czegoś pionierskiego i wybiegającego ponad<br />

utarte poglądy, każdy z nich dotknięty był przez owo zjawisko. Aby nie być tu gołosłownym,<br />

czytelnikowi zapewne znane jest nazwisko Ernest'a Rutherford'a (1871-1937) - twórcy<br />

ją<strong>dr</strong>owego konceptu atomu (koncept ten z niewielkimi usprawnieniami obowiązuje w fizyce<br />

do dzisiaj). Otóż Rutherford też był Nowozelandczykiem. W 1893 roku ukończył on<br />

Canterbury University College w Christchurch (t.j. dokładnie tą samą uczelnię na której w<br />

1982 roku autor zaczynał też swoją nowozelandzką karierę badawczą) otrzymująć dyplom z<br />

matematyki i fizyki (M.A. with first class honours). Natychmiast też próbował<br />

zapoczątkować swoje badania naukowe. Pomimo jednak że uczelnię ukończył on z<br />

wyróżnieniem, oraz że zdał egzaminy końcowe aż na dwóch różnych fakultetach, przez<br />

dwa następne lata zmuszony był prowadzić badania jako swoje prywatne hobby (niemal w<br />

konspiracji), finansując je samemu poprzez dorabianie udzielaniem korepetycji. Będąc<br />

zdolnym młodzieńcem szybko więc zrozumiał że klimat intelektualny Nowej Zelandii nie jest<br />

właściwy dla nowatorskich badań, skorzystał więc z pierwszej nadarzającej się sposobności


C-73<br />

aby wyemigrować do Anglii. W 1895 roku przybył do Cambridge i kontynuował tam swoje<br />

badania, tym razem już oficjalnie. Dopiero gdy w 1908 roku uzyskał Nagrodę Nobla, zaś<br />

różne zaszczyty zaczęły się na niego sypać, Nowozelandczycy doszli nagle do wniosku iż<br />

dobrze byłoby dzielić cząstkę jego chwały. W 1931 roku nadali mu więc wymyślony<br />

specjalnie dla niego tytuł brzmiący "Baron Rutherford of Nelson" do którego jednak<br />

przywiązane było roszczenie aby nazywać go później "nowozelandzkim naukowcem". Do<br />

dziś fakt rozpoczęcia jego badań w Nowej Zelandii podkreślany jest przez miejscowych<br />

przy każdej nadarzającej się sposobności (jednak fakt uniemożliwienia ich kontynuacji jest<br />

wygodnie przemilczany), zaś turystom pokazuje się budynek starej uczelni w którym miał<br />

on "pracować". Niedawno (około 1995 roku) w Nowej Zelandii wprowadzono nawet do<br />

obiegu banknot studolarowy z podobizną Ernest'a Rutherford'a i wymownym podpisem<br />

twierdzącym "Lord Rutherford of Nelson". Oczywiście w tego typu sytuacjach działać<br />

zaczyna prawo moralne które stwierdza że "na wszystko trzeba sobie zapracować" (patrz<br />

punkt #5 w po<strong>dr</strong>ozdziale D8.2.2 monografii [3]). Prawo to powoduje, że aby jakiś kraj lub<br />

naród uzyskał przywilej nazywania kogoś swoim naukowcem, przedtem musi sobie na to<br />

zasłużyć udzielaniem temu naukowcowi odpowiedniego poparcia moralnego, bieżącym<br />

uznawaniem jego dorobku, oraz zabezpieczeniem dla niego warunków sprzyjających<br />

prowadzeniu danych badań. Bez spełnienia tego warunku dany kraj może tylko rościć sobie<br />

pretensje do jakiegoś naukowca czy osiągnięcia, jednak poza jego granicami te<br />

niezapracowane pretensje nie uzyskują uznania. (Zapewne z powodu działania tego<br />

samego prawa, poza granicami Polski Maria Curie-Skłodowska zwykle uważana jest za<br />

naukowca francuskiego, zaś o Nicholas'ie Copernicus'ie wielu sądzi że był on Włochem.)<br />

Pomimo więc usilnych roszczeń Nowej Zelandii co do narodowej przynależności<br />

Rutherforda, poza tym jednym krajem wszyscy inni uważają go za Anglika. Przykładowo<br />

prestiżowa [1C8.3] "Encyclopdia Britannica" (1969, Vol. 19, strona 834) stwierdza przy jego<br />

nazwisku, cytuję: "Brytyjski fizyk, laureat Nagrody Nobla z chemii za 1908 rok ..." (w<br />

oryginale: "Britih physicist, winner of the Nobel Prize in Chemistry for 1908 ...").<br />

Oczywiście szczególne pole telepatyczne panujące w Nowej Zelandii zdaniem<br />

autora jest odpowiedzialne za pojawienie się wśród mieszkańców tego kraju również wielu<br />

innych unikalnych zjawisk i problemów społecznych, z<strong>dr</strong>owotnych, zachowaniowych,<br />

mentalnych, seksualnych, edukacyjnych, kryminalnych, rasowych, itd. Ich dokładniejsze<br />

zidentyfikowanie i omówienie wymagałoby jednak przeprowadzenia badań odbywających<br />

się we właściwym klimacie i cieszących się przynajmniej zrozumieniem, na jakie autorowi<br />

nie dana była szansa. Stąd, niestety, zjawiska te muszą odczekać aż zmienią się poglądy<br />

luminarzy nauki od których zależy ich zbadanie. W międzyczasie zaś gnębieni nimi ludzie -<br />

w wielu przypadkach zapewne te same osoby które wytłumiają opisywane tutaj badania<br />

albo też ich najbliźsi, jak narazie nie próbują nawet dowiedzieć się co ich bije.<br />

Unikalne pole telepatyczne Nowej Zelandii zapewne wywiera niekorzystny wpływ nie<br />

tylko na ludzi, ale również na zamieszkujące ten kraj zwierzęta. Zdaniem autora jednym z<br />

rzucających się przykładów tego wpływu może być głośne w publikatorach Nowej Zelandii<br />

pod koniec 1995 roku odkrycie, że gołębie pocztowe uwolnione w tym kraju giną lub błądzą<br />

wielokrotnie częściej niż czynią to gołębie pocztowe innych krajów. Za powód tej<br />

podwyższonej dezorientacji gołębi jednym razem uważa się hipotetyczną elektroniczną<br />

mgłę (t.j. "electronic fog") jaka ma jakoby rozpościerać się nad powierzchnią tego kraju,<br />

innym zaś razem urządzenia nadawcze łączności mikrofalowej coraz szerzej tam<br />

instalowane. Mikrofalowy powód opisany został w artykule [3C8.3] pióra Trecie Barret,<br />

"Microwaves leading birds astray" opublikowany w Dunedin'owskiej gazecie Otago Daily<br />

Times, wydanie z dnia 26/7/97, strona 1. W artykule tym wspomina się m.in. że kolejnym<br />

krajem w którym podobnie jak w Nowej Zelandii gołębie wykazują wysokie<br />

zdezorientowanie i często giną jest Irlandia (gdzie winą za ten stan rzeczy obciąża się<br />

kieszonkowe radiotelefony) - ciekawe czy nie ma to przypadkiem czegoś do czynienia z<br />

opisaną w rozdziale F eksplozją <strong>UFO</strong> w starożytnej Atlantydzie, która najprawdopodobniej<br />

zaistniała gdzieś niedaleko Irlandii. Oczywiście zgodnie z zaproponowanym w punkcie


C-74<br />

#4H5 po<strong>dr</strong>ozdziału H5 monografii [1/2] i [1/3], oraz w punkcie #4D5 po<strong>dr</strong>ozdziału D5<br />

monografii [3], wyjaśnieniem dla telepatycznej zasady nawigacji u ptaków, ich dezorientacja<br />

nawigacyjna może być powodowana nie elektrycznie czy mikrofalowo, a mylącymi<br />

wibracjami telepatycznymi rozprzestrzeniającymi się na obszarze Nowej Zelandii.<br />

C8.4. Pole zaburzeń przestrzeni czasowej w kraterze Tapanui<br />

Polem zaburzeń przestrzeni czasowej nazywali będziemy utrwaloną przez materię<br />

zdolność do wywoływania kompleksu różnorodnych zjawisk jakie albo powodują zmiany w<br />

"normalnym" upływie czasu albo też posiadają związek przyczynowo-skutkowy z<br />

anomalnym upływem czasu. Jak to zostało wyjaśnione w rozdziale N z tomu 11 monografii<br />

[1/5], pole to jest pochodnym od pola magnetycznego (t.j. stanowi ono rezultat i<br />

odpowiednik raptownych zmian energii wewnętrznej pola magnetycznego). Jego<br />

wystąpienie będzie się zwykle wiązało z raptownym pojawieniem się, odlotem, lub<br />

eksplozją wehikułu czasu - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3 oraz rozdział H (punkt #6).<br />

Kilka ilustracji możliwego działania pola zaburzeń przestrzeni czasowej<br />

pochodzącego z eksplozji Tapanui wskazanych już zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3. Ich<br />

najlepszym przykładem byłoby cykliczne przenoszenie ptaka Moa do naszego stulecia i<br />

jego ponowne zabieranie w przeszłość lub przyszłość, czy też trwałe przeniesienie<br />

jaszczura Tuatara z dalekiej przeszłości do dzisiejszych czasów.<br />

Najbardziej bezpośredni przykład działania pola zaburzeń przestrzeni czasowej<br />

odnotowany został i raportowany autorowi przez Chris'a Kirkman'a - wspominanego już w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2 entuzjastycznego badacza krateru Tapanui. Zgodnie z jego<br />

obserwacjami osoby przebywające przez dłuższy okres czasu w obrębie tego krateru (np.<br />

obozujące w nim przez kilka kolejnych nocy) zdają się zabierać ze sobą pole zaburzeń<br />

przestrzeni czasowej i nakładać je potem na swoje otoczenie. Przykładowo po przybyciu do<br />

domu z takiego pobytu odnotowywują one, że ich zegary zaczynają wykazywać<br />

krótkoterminowe zakłócenia w poprawności działania (zwykle przez kilka następnych dni<br />

spóźniają się od około 30 do 5 minut na dobę).<br />

Interesujące jest też twierdzenie, że długotrwałe przebywanie danej osoby w<br />

kraterze Tapanui zdaje się indukować w stosunku do niej przyjaźń i zaufanie zwykle<br />

płochliwych lub agresywnych zwierząt. Jeden z uczestników obozowania w tym kraterze<br />

twierdził, że po przybyciu do domu z takich wypraw kot który zwykle się go panicznie boi<br />

przez kilka następnych dni jakby przeszechodził przez jakąś transformację i nie oddalał się<br />

od niego nawet na chwilę. Takie zachowanie się zwierząt może być powodowane tym<br />

samym polem (oraz mechanizmem działania tego pola) jakiego wykorzystywanie umożliwia<br />

pracę urządzeń telepatycznych opisywanych w rozdziale N z [1/4].<br />

Również kilka dalszych zjawisk obserwowanych w kraterze Tapanui i w jego<br />

okolicach może zostać zaliczone do kategorii wynikających pośrednio z nasycenia<br />

otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Są to przykładowo: tendencja osób o<br />

zwiększonym ESP do medytowania w tym kraterze, przechodzenia w nim widzeń,<br />

dokonywania przepowiedni, itp.<br />

Jednym z bardziej niezwykłych przykładów takich pośrednich zjawisk jest zdolność<br />

krateru Tapanui do działania jako wzmacniacza życzeń (t.j. "amplifier of thoughts and<br />

wishes"). Osoby wielokrotnie medytujące w tym kraterze twierdzą zdecydowanie, że<br />

zaobserwowały tam fakt przyspieszonego wypełniania się swych nawet najbardziej ukrytych<br />

pragnień i myśli. Przykładowo Chris Kirkman opowiadał kiiedyś autorowi o życzeniu<br />

zobaczenia pioruna jakie wypełniło się kiedy ciągle jeszcze przebywał w kraterze Tapanui<br />

zaraz po tym jak zobaczenia pioruna sobie zażyczył. Wszelkie życzenia pomyślane<br />

podczas medytacji w tym kraterze zdają się ulegać szybkiemu urzeczywistnieniu, zaś<br />

pojawiające się tam myśli zdają się nie tylko wypełniać ale i kształtować przyszłość ich<br />

nosiciela zgodnie ze swą treścią. Bazując jedynie na stanie dzisiejszej nauki wielu badaczy


C-75<br />

zapewne zignorowałoby te twierdzenia jako tzw. "zbiegi okoliczności". Autor chciałby tu<br />

jednak przypomnieć, że istnieją różnorodne obserwacje empiryczne wywodzące się ze<br />

źródeł innych niż krater Tapanui jakie bezpośrednio potwierdzają taką możliwość. Zgodnie<br />

z nimi, szczególny rodzaj pola który autor nazywa "zaburzeniami przestrzeni czasowej",<br />

faktycznie jest w stanie powodować efekt wypełniania się życzeń. Przykładem takich<br />

obserwacji może być powszechne w niektórych krajach (np. Anglii i Polsce) wierzenie<br />

ludowe że życzenie pomyślane lub wypowiedziane w chwili zabaczenia spadającej gwiazdy<br />

napewno się wypełni (np. rozważ znane powiedzenie z Anglii, że "a falling star makes<br />

wishes to come true"). Zdaniem autora, to szeroko rozpowszechnione wierzenie ludowe<br />

wyjaśnione może być na bazie zakłóceń przestrzeni czasowej spowodowanych przelotem<br />

wehikułów czasu. Jak to bowiem jasno wynika z po<strong>dr</strong>ozdziału O5.4 w [1/4], a ściślej z<br />

opisanej tam obserwacji Wincentego, lądujące <strong>UFO</strong> wyższych generacji w ludowych<br />

wierzeniach zwykle brane było za spadającą/opuszczającą się na Ziemię gwiazdę.<br />

Ponieważ opadaniu tych wehikułów zawsze towarzyszyło też silne zaburzenie pola<br />

czasowego, podczas ich wielowiekowej obserwacji być może empirycznie odnotowano<br />

jeden ze skutków ubocznych tego pola, t.j. jego zdolność do wypełniania życzeń<br />

pomyślanych przez obserwatora takiego opadającego <strong>UFO</strong> (oczywiście możliwe też, że<br />

ową zdolność "spadających gwiazd" ujawnili ludziom sami <strong>UFO</strong>nauci, którzy doskonale<br />

przecież zdają sobie sprawę z następstw pola swych wehikułów).<br />

Kolejną, nieomawianą jeszcze w tej monografii ciekawostką okolic Tapanui, jaka też<br />

daje się zakwalifikować do atrybutów paranormalnych zaistniałej tam kiedyś eksplozji<br />

wynikających z zaburzenia przestrzeni czasowej, są ludowe twierdzenia o<br />

niewytłumaczalnym "szczęściu" przynoszonym właścicielom przez posiadane przez nich<br />

kamienie ceramiczne. W okolicach krateru Tapanui krążą liczne opowieści (m.in.<br />

powtórzone autorowi przez Mrs. Diane Chittock - patrz rysunek C10), iż podobno ci z<br />

mieszkańców którzy otaczają swoje domy kręgiem z kamieni ceramicznych, uzyskują<br />

niezwykłe szczęście (pa angielsku "good luck") we wszystkim co czynią. Ich zamierzenia i<br />

ukryte życzenia zdają się zawsze spełniać bez przeszkód, ich życie pełne jest sukcesów,<br />

zaś każde przedsięwzięcie przynosi zyski. Często wspominany jest przykład lokalnego<br />

farmera który po wielu latach niezwykłego pecha w desperacji otoczył swój dom takim<br />

właśnie kręgiem, zaś w efekcie zaczął tak dobrze sobie radzić iż wkrótce potem stać go<br />

było na zakup większej i nowszej farmy na bardziej cenionej Wyspie Północnej Nowej<br />

Zelandii. Także pocieranie kamienia ceramicznego w chwili wypowiadania jakiegoś<br />

życzenia, zgodnie z miejscowym wierzeniem ma jakoby przynosić szczęście w<br />

urzeczywistnieniu się tego życzenia. Z kamieniami tymi (lokalnie czasami też nazywanymi<br />

"Chinaman stones" t.j. "kamienie Chińczyka"), związany jest również używany powszechnie<br />

w tamtych okolicach idiom "luck of a Chinaman" (t.j. "szczęście Chińczyka") dla określenia<br />

osoby o wyjątkowo wielkim szczęściu.<br />

Po tym jak publikacje autora rozsławiły znaczenie kamieni ceramicznych jako<br />

"talizmanów" przynoszących szczęście ich posiadaczom, wiele znanych autorowi osób nosi<br />

te kamienie w kieszeni ze sobą, wozi je w swoich samochodach, oraz utrzymuje w swoich<br />

domach. Wszystkie te osoby twierdzą, że po wejściu w posiadanie takiego kamienia ich<br />

życie stało się bardziej szczęśliwe, zaś ich zamierzenia i życzenia są realizowane szybciej i<br />

pełniej. Jedną z takich osób jest Chris Kirkman, zapalony badacz krateru Tapanui<br />

wspominany już w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2. Przyznał się on autorowi, że nieustannie wozi w<br />

swoim samochodzie sporej wielkości kamień ceramiczny, oraz że od czasu wejścia w jego<br />

posiadanie we wszystkich przypadkach losowych objawiało mu się wyjątkowe szczęście.<br />

Kiedyś pod naciskiem sceptycznych znajomych usunął na jakiś czas ten kamień ze swego<br />

samochodu, jednak następujący zaraz po tym łańcuch pechowych zdarzeń i wypadków<br />

zmusił go do włożenia tego kamienia z powrotem. Oczywiście niepożądanym następstwem<br />

zdolności kamieni ceramicznych do przynoszenia szczęścia swym posiadaczom, jest że<br />

znikają one z krajobrazu okolic Tapanui w zastraszającej szybkości. Kiedy w sierpniu<br />

(August) 1996 roku autor dokonywał przeglądu materiału dowodowego na wystąpienie


C-76<br />

eksplozji Tapanui odkrytego przez niego od czasu rozpoczęcia tych badań w roku 1987, z<br />

przerażeniem uświadomił on sobie że około 50% tego materiału zniknęło już bezpowrotnie<br />

w tak krótkim, bo zaledwie dziewięcioletnim, przedziale czasu.<br />

Niezwykłe szczęście przynoszone jest ludziom nie tylko przez kamienie ceramiczne,<br />

ale także przez szczególne pole zakłóceń przestrzeni czasowej panujące w samym<br />

kraterze Tapanui. Przykładem szczęścia przynoszonego przez to pole był wypadek jakiemu<br />

uległ w nim syn właściciela, Mark Hellier. Dnia 23-go listopada 1995 roku, o godzinie 12:30,<br />

syn właściciela bronował dno krateru z użyciem około 10-cio tonowych ciężkich bron<br />

samobieżnych (po angielsku nazywanych "scraper"). Po wspięciu tej maszyny na jedną z<br />

krawędzi kraterów wewnętrznych, niespodziewanie zaczęła się ona staczać, przygniatając<br />

Mark'a swą masą. Nacisk na niego był tak duży, że jego głowa zagłębiła się około 5 [cm] w<br />

twardą glebę. W normalnym przypadku powinien on zostać zgnieciony na miazgę. Jednak<br />

w chwili gdy maszyna zaczęła go zgniatać, zobaczył on kwa<strong>dr</strong>atową chmurę białego<br />

ostrego światła, o rozmiarach około metra kwa<strong>dr</strong>atowego, jaka ustawiła się pomiędzy nim i<br />

maszyną. Chmura ta ochroniła go przed zgnieceniem, z całego wypadku wyszedł więc<br />

jedynie wielce wystraszony. Jego ojciec który widział całe to zdarzenie też zobaczył ową<br />

chmurę ostrego białego światła i obserwował ją potem nabożnie przez następne trzy<br />

godziny jak majestatycznie przepływała z miejsca na miejsce jakby egzaminując okolice<br />

wypadku (ojciec uważa ją za jakąś nadprzyrodzoną istotę która przybyła z innych światów<br />

aby uratować jego syna). Chmura ta różniła się kształtem i wielkością od kul białego światła<br />

obserwowanych często w kraterze Tapanui przez różne osoby - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2,<br />

aczkolwiek wydzielała ona podobne silne białe światło doskonale widoczne w czasie dnia.<br />

Inne zdarzenie paranormalne dotknęło samego Rexa Helliera, kiedy w 1994 roku<br />

czyścił on swoim buldożerem niewielkie jeziorko (tzw. "pond") znajdujące się w obrębie<br />

krateru Tapanui. Niespodziewanie na jeziorku tym dostrzegł on dwa koncentryczne wiry,<br />

około 1 metra średnicy, wirujące w przeciwstawnych kierunkach (woda jeziorka jest<br />

stacjonarna, zgodnie z dzisiejsza fizyką nie mają więc prawa wystąpić na niej jakiekolwiek<br />

wiry). Wiry te tak go zahipnotyzowały, że wpadł on w kilkugodzinny sen w siedzeniu swego<br />

buldożera, z którego zbudził się dopiero wieczorem zupełnie nie pamiętając co mu się śniło.<br />

Nigdy przedtem, ani też nigdy potem, nie wpadał on w <strong>dr</strong>zemkę podczas pracy na swych<br />

maszynach, wierzy więc że wiry posiadały jakieś własności mezmeryzujące<br />

(hipnotyzujące). Autor słyszał też już wcześniej twierdzenia że niektóre osoby medytujące w<br />

kraterze, wpadają tam w rodzaj transu czy hipnozy podczas której niekiedy mają nawet<br />

wizje zdarzeń jakie następują dopiero w przyszłości.<br />

Na bazie naszego dotychczasowego stanu wiedzy opowiadania o szczęściu<br />

przynoszonym ludziom przez ceramiczne kamienie czy przez niezwykłe pole zaburzeń<br />

przestrzeni czasowej obecne w kraterze Tapanui nie posiadają naukowego<br />

udokumentowania czy racjonalnego wytłumaczenia (chociaż pierwszej podbudowy<br />

teoretycznej dla ich poprawności dostarcza już Koncept Dipolarnej Grawitacji - patrz<br />

rozdział H w [1/4]). Zapewne więc przez wiele osób zakwalifikowane zostaną tylko jako<br />

lokalny folklor. Niemniej istnieje jeszcze jedna empiryczna obserwacja autora jaka daje<br />

ogromnie wiele do myślenia. Mianowicie podczas badania przypadków osób<br />

uprowadzonych przez <strong>UFO</strong> trzeciej generacji (wehikuły czasu), uderzającym faktem<br />

dającym się szybko zauważyć, jest że osoby te nagle doświadczają napływu fali<br />

niezwykłego "szczęścia" obejmującej wiele aspektów ich życia. Zwykle po takim<br />

uprowadzeniu zmieniają one zawód i zainteresowania, ich życie zaczyna nabierać<br />

głębszego sensu i treści, zaś większość ich przedsięwzięć zaczyna kończyć się sukcesem -<br />

patrz rozdział U z [1/4]. Owo niewytłumaczalne "szczęście" czasami rozciąga się nawet do<br />

takiej sfery jak fatalność wypadków. Przykładowo badany przez autora wielokrotnie<br />

uprowadzany przez <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, J.W. z przedmieścia Dunedin, dwukrotnie po<br />

uprowadzeniu znajdował się w sytuacjach które normalnie powinny zakończyć się<br />

niechybną śmiercią (prowadzony przez niego traktor z zestawem ostrych kultywatorów<br />

talerzowych stoczył się w dół zbocza góry, zaś strzelający złoczyńca chybił mimo


C-77<br />

przyłożenia lufy dubeltówki wprost do jego głowy) w obu przypadkach wychodząc bez<br />

szwanku w sposób jaki tylko dałoby się wyrazić słowami "na<strong>dr</strong>zędna interwencja" albo<br />

"cud".<br />

Istnieje też dotychczas niewyjaśnione zjawisko objawiające się w kraterze Tapanui,<br />

jakie również może posiadać charakter paranormalny. Jest nim <strong>dr</strong>zewo sosnowe<br />

energicznie "machające gałęzią". Drzewo to widoczne jest na rysunku A2 i leży ono w<br />

obrębie krateru przy jego wschodniej krawędzi. Podczas bardzo pogodnych dni, kiedy<br />

powietrze w kraterze jest całkowicie nieruchome, jedna z jego gałęzi zaczyna się<br />

gwałtownie wahać w górę i w dół, wyglądając jakby "huśtała się na niej jakaś niewidzialna<br />

istota". Waha się zawsze tylko jedna gałąź, podczas gdy wszystkie inne pozostają<br />

nieruchome. W tej liczbie nieruchome są również gałęzie położone ponad i poniżej owej<br />

wahającej się. To z kolei zdaje się eliminować możliwość iż jej ruch wywodzi się od jakiegoś<br />

lokalnego prądu/komina podgrzanego powietrza, który zresztą zgodnie z hy<strong>dr</strong>omechaniką<br />

nie potrafiłby zaindukować wahań gałęzi <strong>dr</strong>zewa iglastego w taki sam sposób jak może to<br />

uczynić z <strong>dr</strong>zewem liściastym o sztywnych i sprężystych liściach (warunki zaistnienia<br />

takiego przeciwsobnego ruchu oscylacyjnego sztywnych gałęzi <strong>dr</strong>zew liściastych i płaskich<br />

źdźbeł trawy o dwóch stopniach swobody opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale K2.4 monografii [1/3] i w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C5.1.4 monografii [3]). Owo niezwykłe zjawisko wahania się gałęzi sosny w<br />

kraterze Tapanui zaobserwowane było już przez wielu ludzi, włączając w to Rexa Helliera i<br />

Chris'a Kirkman'a. Naoczni świadkowie żartują, iż <strong>dr</strong>zewo to machało im gałęzią w rodzaju<br />

poz<strong>dr</strong>owienia.<br />

Inna ciekawostka Nowej Zelandii jaka najprawdopodobniej także może posiadać<br />

związek z paranormalnymi atrybutami omawianej tu eksplozji jest maoryska szkoła<br />

"uczonych mężów" czyli "Tohunga" (t.j. osób jakie w społeczeństwie maoryskim wypełniają<br />

funkcję społeczną podobną do funkcji "szamanów" z innych kultur) która do dzisiejszych<br />

czasów ma ciągle działać w najwyższej sekretności doskonale ukryta gdzieś w<br />

przepastnych lasach bezludnej części tego kraju. Z informacją o istnieniu tej szkoły autor<br />

zetknął się w dosyć niezwykłych okolicznościach jakie dla naukowej ścisłości opisze on<br />

poniżej pozostawiając ich interpretację czytelnikom. W 1985 roku dokonywał on badań<br />

telekinezy biologicznej, a ściślej fotografował on przedmioty przemieszczane na <strong>dr</strong>odze<br />

psychokinetycznej w celu wykrycia czy faktycznie wydzielają one świecenie pochłaniania<br />

jak to sugeruje analiza efektu telekinetycznego. Jednym z badanych wykazującym<br />

szczególnie silną psychokinezę był młodzieniec pochodzenia maoryskiego którego<br />

nazwisko nie będzie tu ujawnione - referujmy więc do niego jako do R.S. z Hamner Springs.<br />

Po zaprzyjaźnieniu się z autorem, w trakcie jednej z rozmów nakierowanych na ustalenie<br />

motywacji jaka powoduje iż młodzieniec ten poświęca znaczną ilość swego czasu dla<br />

medytacji, ćwiczeń samodyscypliny, oraz treningu psychokinetycznego, przyznał się on że<br />

pracuje nad swoimi zdolnościami psychokinetycznymi ponieważ zamierza wstąpić do<br />

bardzo starej i sekretnej szkoły "uczonych mężów". W szkole tej razem z wieloma innymi<br />

wybranymi młodymi Maorysami zapoznawał się on będzie z tajnikami tradycyjnej<br />

medycyny, sekretnej wiedzy swych przodków, wpływania na losy ludzkie, oraz znajdowania<br />

rozwiązań dla codziennych problemów i kłopotów ludzi poszukujących u niego rady.<br />

Egzamin wstępny decydujący o zaakceptowaniu do niej polega na konfrontowaniu adepta<br />

ze specjalnym świętym kamieniem wielkości pięści, który bez dotknięcia musi on<br />

telekinetycznie zesunąć ze stołu używając jedynie siły własnej psychokinezy. Niestety na<br />

dalsze zapytania autora dotyczące tej sekretnej szkoły R.S. odpowiadał coraz niechętniej i<br />

panicznie potem starał się przejść do innego tematu. Na podstawie okoliczności i sposobu<br />

przekazania omawianej tu informacji, stopnia zażyłości z osobą ją podającą i znajomości jej<br />

charakteru, a także panicznej reakcji młodzieńca po zorientowaniu się iż niechcąco<br />

wypaplał dobrze strzeżoną przed białymi tajemnicę, autor jest przekonany że R.S. mówił<br />

prawdę. Kiedy w rok po owej rozmowie autor próbował skontaktować się z nim ponownie,<br />

rodzina poinformowała iż podobno wyjechał on na stałe do Australii (autor nie próbował<br />

ustalić czy naprawdę do Australii czy też do owej sekretnej szkoły tyle tylko że pod


C-78<br />

pretekstem wyjazdu do Australii). Dalsze wypytywania o tą szkołę zarówno wśród innych<br />

zaprzyjaźnionych Maorysów jak i wśród białych Nowo-Zelandczyków spotykały się albo z<br />

zdziwieniem albo z zdecydowanym stwierdzeniem iż szkoła taka na pewno nie istnieje w<br />

Nowej Zelandii końcowych lat XX wieku. Z <strong>dr</strong>ugiej jednak strony logika podpowiada, że jeśli<br />

wiele osób wiedziałoby o niej, zaś każdy Maorys bez najmniejszego utajnienia udzielałby o<br />

niej informacji wypytującemu go Europejczykowi, nie byłaby ona sekretna zaś jej ukrywanie<br />

się w lasach nie miałoby sensu. Gdyby jednak - mimo stosunkowo niewielkiej populacji<br />

Maorysów, faktycznie istniała teraz cała szkoła pełna młodzieńców zdolnych<br />

psychokinetycznie zesunąć ze stołu kamień wielkości pięści, oznaczałaby to iż w Nowej<br />

Zelandii muszą występować jakieś szczególne warunki otoczeniowe (niewystępujące w<br />

innych krajach) sprzyjające rozbudzaniu uzdolnień paranormalnych u miejscowej ludności.<br />

Nawet więc bez udowodnienia obecnego istnienia tej szkoły, sama idea stosowanego w niej<br />

niezwykłego egzaminu wstępnego która musi bazować na jakichś rzeczywistych wzorcach<br />

istniejących co najmniej w przeszłości, podpiera tezę o paranormalnych własnościach<br />

krateru Tapanui.<br />

W 12 lat po natrafieniu na ślad owej szkoły (t.j. w 1997 roku) zaprzyjaźniona z<br />

autorem Maoryska wysokiego rodu potwierdziła jej istnienie. Zgodnie z nią szkoła ta w<br />

języku maoryskim nosi nazwę "whare-wananga" co znaczy "sekretna-akademia", jej<br />

istnienie i zlokalizowanie trzymane jest w absolutnej tajemnicy, zaś absolwenci otrzymują<br />

maoryski tytuł "Tohunga" który przynosi im respekt i poważanie podobne do tego jakim<br />

cieszą się "profesorowie" w krajach europejskich. Przedmioty nauczane w tej szkole<br />

obejmują cztery elementy, t.j. ziemski, gwiezdny, fizyczny i duchowy. Praktycznie<br />

pokrywają one wiedzę z niemal wszystkich dyscyplin wyo<strong>dr</strong>ębnionych przez dzisiejszą<br />

naukę, a także wiele aspektów nie objętych jeszcze obecnie naszymi dyscyplinami (np.<br />

magię). Niektóre z przedmiotów rozciągają się do "początka czasów", aczkolwiek początek<br />

ten przez sekretną wiedzę maoryską interpretowany jest zupełnie inaczej od dzisiejszej<br />

wiedzy naukowej. Przykładowo Maorysi nie uznają "wielkiego wybuchu", nie uznają też<br />

ewolucji oraz naszego pokrewieństwa z małpami zaś rasę ludzką wywodzą od istot z<br />

kosmosu.<br />

C9. Deficyt niektórych pierwiastków (np. selenu) w glebie okolic Tapanui<br />

W glebie z okolic krateru Tapanui występuje znaczny niedobór niektórych ważnych<br />

pierwiastków. Niedobór ten jest zjawiskiem doskonale znanym wśród miejscowych<br />

hodowców, rolników i lekarzy którzy niekiedy zmuszani są do podejmowania kroków mu<br />

przeciwdziałających. Najbardziej znanym z brakujących pierwiastków jest selen (Se),<br />

jednakże inne mikro-elementy, np. molibden (Mo), wapno (Ca), i jod (I) są tam także<br />

deficytowe.<br />

Interesującą cechą owego niedoboru jest, że wykazuje on wyraźny związek<br />

przyczynowo-skutkowy z eksplozją Tapanui. Związek ten wyraża się w następujący sposób:<br />

1. Obszar na którym występuje brak któregoś ze wspomnianych mikro-elementów<br />

(pierwiastków) z reguły tworzy zwarty blok rozlokowany wokół krateru Tapanui. Dla<br />

każdego z tych bloków krater Tapanui zdaje się być rodzajem punktu centralnego. Na<br />

rysunku C11 pokazano jedną z map publikowanych w nowozelandzkich magazynach<br />

rolniczych, jaka doskonale ilustruje ową wokół-kraterową koncentrację obszaru deficytu<br />

wybranych pierwiastków.<br />

2. Wszystkie pierwiastki deficytowe w glebie z okolic Tapanui cechują się<br />

podwyższoną czułością na działanie różnych odmian promieniowania. Oprócz szeroko<br />

znanej czułości selenu (Se) oraz molibdenu (Mo) na działanie zwykłego światła, jod (I)<br />

znany jest ze swej czułości na promieniowanie ultra-fioletowe, zaś wapno (Ca) wykazuje<br />

podwyższoną czułość na działanie wysoko-energetycznego promieniowania jonizującego.


C-79<br />

3. Wielkość obszaru deficytowości każdego z tych pierwiastków zdaje się pokrywać z<br />

zasięgiem na jakim dany rodzaj promieniowania posiadał zdolność penetrowania gleby. I<br />

tak promieniowanie ultra-fioletowe posiadało najniższą zdolność penetrowania gleby, stąd<br />

deficyt jodu skoncentrowany jest na małym obszarze ściśle przylegającym do krateru<br />

Tapanui; światło widzialne penetrowało glebę na większym obszarze, stąd deficyt selenu i<br />

molibdenu zajmuje znacznie większe obszary; natomiast promieniowanie jonizujące<br />

penetrowało glebę aż do największych odległości od krateru stąd deficyt wapna zajmuje<br />

najszerszy obszar.<br />

Reasumując powyższe, obszary deficytu ważnych pierwiastków w okolicy Tapanui<br />

zdają się odzwierciedlać oddziaływanie różnych rodzajów promieniowania na glebę. Stąd<br />

można wysunąć hipotezę, że promieniowanie wydzielone podczas eksplozji Tapanui było<br />

czynnikiem powodującym uwolnienie tych pierwiastków z gleby i ich odparowanie do<br />

atmosfery.<br />

C10. Napowierzchniowe depozyty złota w Otago<br />

Zgodnie z opowiadaniami starszych mieszkańców okolic krateru Tapanui, pierwsi<br />

biali eksploratorzy przybyli na te tereny zastali tu niezwykły, szokujący, aczkolwiek radujący<br />

ich serca widok. Powierzchnia gruntu, wraz z niektórymi co bardziej stacjonarnymi<br />

obiektami znajdującymi się na niej, takimi jak przykładowo kamienie, posiana podobno była<br />

cienką warstewką małych ziarenek złota, w niektórych miejscach dosłownie wyglądających<br />

jak "złote runo" rozłożone na ziemi. Owo "złote runo" natychmiast więc stało się powodem<br />

gorączki złota, która w <strong>dr</strong>ugiej połowie dziewiętnastego wieku zaczęła się właśnie w<br />

okolicach krateru Tapanui z Prowincji Otago, a dopiero później ogarnęła większą część<br />

Nowej Zelandii. W szczytowym okresie owej gorączki aż dwie "<strong>dr</strong>edges" (t.j. napędzane<br />

parą potężne koparko-przetrząsarki gruntu skonstruowane specjalnie dla pozyskiwania<br />

złota) pracowały zaledwie około kilometra na zachód od krawędzi krateru Tapanui (t.j. pod<br />

prawdopodobnym miejscem najdłużej trwającego <strong>dr</strong>yftu i zawisu grzyba eksplozji).<br />

Oczywiście do dnia dzisiejszego owo napowierzchniowe "złote runo" zostało całkowicie<br />

wyzbierane, zaś pamięć o nim stopniowo wymiera wraz z najstarszymi miejscowymi ludźmi.<br />

Stąd o jego istnieniu można jedynie dowiedzieć się z opowiadań kilku co starszych<br />

miejscowych osób oraz z rzadko zachowanych i zadziwiająco niekompletnych wzmianek<br />

historycznych. Przykładowo przy ratuszu w Roxburgh wystawiony jest spory kamień<br />

ceramiczny - patrz rysunek C13 "d", umieszczona pod którym tabliczka informuje iż na jego<br />

powierzchni kiedyś znaleziono całą kieszeń czystego złota. Niezwykłe skoncentrowanie<br />

napowierzchniowych depozytów złota wokół Tapanui ukazywane jest też na niektórych<br />

starszych mapach, przykładowo na mapie z rysunku C12.<br />

Aczkolwiek nowozelandzcy geolodzy twierdzą co innego, istnieje ścisły związek<br />

pomiędzy eksplozją Tapanui oraz obecnością napowierzchniowych depozytów złota w<br />

Prowincji Otago owego kraju, w której eksplozja ta miała miejsce. Poniżej zestawiono<br />

najistotniejsze przesłanki jakie sugerują ten związek:<br />

1. Rozsypanie na powierzchni ziemi w formie "złotego runa". Złoto z Otago rozsiane<br />

było równomierną warstewką po powierzchni gruntu, i zalegało wszędzie tam gdzie<br />

znajdowały się też inne produkty eksplozji Tapanui. Przykładowo, najrównomierniejszą<br />

warstewką zalegało ono obszar, oddalony tylko około kilometra od zachodniej krawędzi<br />

krateru, na którym nastąpiły też silne opady trinitite. Jednocześnie wszędzie tam gdzie<br />

upadły kamienie ceramiczne, upadkom tym towarzyszyły również napowierzchniowe<br />

depozyty złota.<br />

2. Rozlokowanie wokół krateru. Krater Tapanui jest centralnym punktem depozytów<br />

złota. Napowierzchniowe pokłady złota na Wyspie Południowej Nowej Zelandii rozlokowane<br />

były wokół tego krateru i zdawały się odtwarzać przebieg fali uderzeniowej wzbudzonej<br />

przez tą eksplozję - patrz rysunek C12 i porównaj go z rysunkiem C7.


C-80<br />

3. Współistnienie z kamieniami ceramicznymi. Mą<strong>dr</strong>ość ludowa wskazuje na<br />

bezpośredni związek pomiędzy kamieniami ceramicznymi i pokładami złota (kamienie<br />

ceramiczne z kolei mają bezpośredni związek z eksplozją Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział<br />

C11.2). Powiedzenie rozpowszechnione wśród nowozelandzkich poszukiwaczy złota brzmi:<br />

"szukaj złota wszędzie tam, gdzie znajdziesz ceramiczne kamienie".<br />

4. Wygląd. Złoto pozyskiwane w Otago wyróżniało się wyglądem od złota<br />

znajdowanego w innych częściach Nowej Zelandii. Jednocześnie zaś dla każdej lokacji z<br />

Otago wykazywało ono też indywidualne atrybuty. Stąd miejscowi złotnicy skupujący ten<br />

kruszec w czasach gorączki złota słynni byli ze swej umiejętności dokładnego określenia<br />

już na pierwszy rzut oka z której dokładnie lokacji dane złoto pochodzi. Powyższa<br />

właściwość złota z Otago sugeruje, iż przed zdeponowaniem na ziemi przeszło ono proces<br />

jakiejś fizycznej segregacji, spodziewany do wystąpienia przy działaniu określonego<br />

czynnika segregującego (np. podmuchów eksplozji).<br />

5. Atrybuty kruszcu. Napowierzchniowe złoto z Otago przyjmowało formę niewielkich<br />

kropelek sugerujących jego powstanie w efekcie jakiegoś wysokotemperaturowego procesu<br />

fizycznego, np. syntezy telekinetycznej. To z kolei pokrywa się z możliwym mechanizmem<br />

jego formowania w efekcie eksplozji (patrz wyjaśnienie #3 jakie nastąpi). W kropelki te<br />

czasami wtopione też były kryształki minerałów kwarco-pochodnych. W sensie więc<br />

własności i wyglądu, złoto z Otago dokładnie pokrywa się z kropelkami złota znajdowanymi<br />

w nurtach rzeki Ren, które najprawdopodobniej również pochodzi od eksplozji statku<br />

magnetycznego - patrz opisy z rozdziału K.<br />

Należy tu podkreślić, że bardzo podobne napowierzchniowe pokłady złota, również<br />

formujące rodzaj "złotego runa" utworzonego z porozsiewanych na powierzchni gruntu<br />

niewielkich kropelek, wykryte zostały (i nawet były eksploatowane na małą skalę) na<br />

obszarze byłej eksplozji tunguskiej. Niezwykle istotną cechą tego syberyjskiego złotego<br />

runa jest iż nie istniało ono tam przed wystąpieniem eksplozji tunguskiej z 1908 roku.<br />

Powyższe oznacza iż to właśnie owa eksplozja (statku magnetycznego) spowodowała ich<br />

zdeponowanie. Aczkolwiek ten aspekt badań tunguskiej zbyt mało jest uwypuklany w<br />

literaturze, ktoś zorientowany w temacie kiedyś zażartował, że tamtejsze napowierzchniowe<br />

pokłady złota były jednym z głównych powodów decydujących o intensyfikacji badań owego<br />

regionu.<br />

Teoretycznie rzecz biorąc, istnieją trzy możliwe mechanizmy złoto-twórcze, które<br />

byłyby w stanie uformować napowierzchniowe depozyty "złotego runa" w okolicach krateru<br />

Tapanui po zaistnieniu (t.j. w efekcie) omawianej tu eksplozji. Są one jak następuje:<br />

#1. Podziemne złoto istniało w tym regionie już wcześniej, eksplozja Tapanui<br />

wyniosła je jedynie na powierzchnię. Hipoteza, rozpowszechniana przez niektórą literaturę<br />

dotyczącą kraterów podaje, że bezpośrednią konsekwencją wielko-skalowej eksplozji jest<br />

powstrząsowe wyniesienie na powierzchnię materiałów normalnie osadzonych na<br />

znacznych głębokościach (patrz [1C10]: Richard A.F. Grieve, "Terrestrial impact<br />

structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987.15, strona 263/264). Mechanizm który w<br />

Otago mógł spowodować wyniesienie podziemnego złota na powierzchnię, podobny więc<br />

byłby do tego wykorzystywanego w wibratorowych separatorach sypkich substancji.<br />

Mechanizm ten zostałby wyzwolony, gdy potężna eksplozja koło Tapanui spowodowała<br />

długotrwałe wibracje i wstrząsy naszej planety. Efekt działania tej eksplozji możnaby więc<br />

przyrównać do uderzenia w bęben jakiego odpowiedzią są długotrwałe wstrząsy i wibracje<br />

jego membrany. Z kolei wibracje naszej planety odseparowały złoto od innych składników<br />

gruntu, wynosząc je ku powierzchni ziemi. Obrazowym porównaniem dla tej separacji<br />

byłoby zjawisko wzajemnego separowania się materiałów o różnej gęstości umieszczonych<br />

na wibrującej membranie bębna.<br />

#2. Statek kosmiczny jaki uległ katastrofie koło Tapanui w większej swojej części<br />

wykonany był ze złota. Stąd po rozerwaniu na strzępy i stopieniu ogniem eksplozji, złoto to<br />

opadło na powierzchnię gruntu w postaci małych kropelek tworząc właśnie owo "złote runo"


C-81<br />

(patrz też "złoto-podobny" odłamek magnetyczny opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale C12 oraz pod<br />

rysunkiem C14).<br />

#3. Ogromne temperatury i ciśnienie eksplozji Tapanui, w połączeniu z potężnym<br />

polem telekinetycznym eksplodujących pędników statku (patrz opis efektu telekinetycznego<br />

podany w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1), stworzyło warunki sprzyjające zaistnieniu syntezy<br />

telekinetycznej w której wyniku między innymi wyprodukowane zostało złoto (np. poprzez<br />

telekinetyczne połączenie ze sobą jakichś dwóch pierwiastków wyrzuconych lub wessanych<br />

w powietrze w chwili tej eksplozji). Złoto to następnie opadło na ziemię w postaci<br />

niewielkich kropelek we wszystkich tych obszarach gdzie również zdeponowane zostały<br />

inne produkty owej eksplozji takie jak trynitite i kamienie ceramiczne.<br />

Oczywiście gdyby ktoś z wymaganą ekspertyzą kiedyś pokusił się o dokonanie<br />

szczegółowszych badań i analiz złota z Otago, zapewne bez trudności ustaliłby on który z<br />

powyższych trzech mechanizmów faktycznie miał tam miejsce. Dla każdego z nich bowiem<br />

złoto to powinno cechować się innymi atrybutami (np. złoto wyprodukowane w efekcie<br />

syntezy telekinetycznej posiadałoby odmienny i bardziej jednorodny skład izotopowy od<br />

złota występującego w stanie naturalnym).<br />

Zdaniem autora zgromadzony do dzisiaj materiał obserwacyjny sugeruje że w<br />

Tapanui zaistniała wielkoskalowa synteza złota (t.j. złoto wytworzone tam zostało zgodnie z<br />

opisem w punkcie #3 powyżej). Z punktu zaś widzenia potrzeb naszej cywilizacji, możliwość<br />

zaistnienia takiej syntezy telekinetycznej zdaje się być wysoce atrakcyjna, bowiem<br />

ewentualne ustalenie jej mechanizmu otworzyłoby <strong>dr</strong>ogę do produkcji (syntezy) na naszej<br />

planecie tego niezwykle użytecznego kruszcu. Z dotychczasowego rozeznania autora<br />

wynika też, że źródłem "złotego runa" znajdowanego także w innych miejscach eksplozji<br />

<strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej i trzeciej generacji również była synteza telekinetyczna (patrz atrybut #D2 w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale G5).<br />

Aczkolwiek poza autorem nikt dotychczas nie starał się przeprowadzić badań jakie<br />

sprawdziłyby możliwość pochodzenia złotego runa z okolic Tapanui od eksplozji <strong>UFO</strong>,<br />

istnieją już ustalone empirycznie fakty jakie bezpośrednio ją potwierdzają. Najbardziej<br />

znaczącym z nich jest nieobecność na Wyspie Północnej Nowej Zelandii podobnie obfitych<br />

pokładów złota. Gdyby bowiem złoto tego kraju pochodziło z "naturalnych" źródeł jak to<br />

sugerują geolodzy, wtedy z uwagi na podobieństwa budowy i historii geologicznej obu wysp<br />

(t.j. Północnej i Południowej) złoto powinno być rozłożone na nich statystycznie w mniej<br />

więcej tej samej ilości. Tymczasem przeciwstawnie do bogatej w złoto Wyspy Południowej<br />

(szczególnie w okolicach Tapanui), całe zasoby tego szlachetnego kruszcu na Wyspie<br />

Północnej Nowej Zelandii prawie wyłącznie ograniczają się do banków i sklepów<br />

jubilerskich (do których przywożone ono zostaje po wydobyciu na Wyspie Południowej).<br />

Natomiast w stanie naturalnym na Wyspie Północnej złoto występuje w pomijalnie nikłych<br />

ilościach. To więc sugeruje iż pokłady złotego runa z Wyspy Południowej wywodzą się z<br />

jakiegoś czynnika, jaki zadziałał selektywnie tylko na Wyspie Południowej, jednakże już nie<br />

wystąpił na Wyspie Północnej. Wszystko wskazuje na to iż owym wybiorczo działającym<br />

czynnikiem był ostatni (#3) z trzech mechanizmów złoto-twórczych eksplozji Tapanui<br />

omówionych poprzednio. Zauważ, że z uwagi na duży dystans pomiędzy obu wyspami,<br />

oraz na obecność głębokiej cieśniny morskiej pomiędzi nimi, żaden z tych trzech czynników<br />

nie przeniósłby swego działania także na Wyspę Północną (to więc wyjaśnia dlaczego nie<br />

ma tam złota w takich samych ilościach jak na Wyspie Południowej).<br />

Na zakończenie warto tu dodać, że ogromna gorączka złota która ogarnęła Wyspę<br />

Południową Nowej Zelandii w <strong>dr</strong>ugiej połowie XIX wieku, a jaka zainicjowana została<br />

właśnie przez napowierzchniowe pokłady złota z Centralnego Otago, stała się jednym z<br />

najważniejszych zjawisk gospodarczych owego dopiero rodzącego się państwa. Gorączka<br />

ta zaludniła Nową Zelandię, wytyczyła jej <strong>dr</strong>ogi i szlaki komunikacyjne, stworzyła<br />

fundamenty osadnicze dla rozwoju wielkiej liczby miast i osiedli z Prowincji Otago<br />

(włączając w to miasto Dunedin), postawiła zręby państwowości, dostarczyła impulsu dla<br />

rozwoju miejscowego przemysłu, dała istotny wkład w osiągnięcie bogactwa i dobrobytu


C-82<br />

całej Nowej Zelandii, oraz stanowiła najważniejsze wydarzenie ekonomiczne tego kraju.<br />

Stąd, ignorowanie znaczenia eksplozji Tapanui w spowodowaniu tej gorączki, praktycznie<br />

stanowi zaprzeczenie historycznych korzeni na których obecne społeczeństwo Nowej<br />

Zelandii wyrosło.<br />

C11. Ceramiczne kamienie i trinitite<br />

Wyobraźmy sobie eksplozję wehikułu <strong>UFO</strong> lecącego na niskiej wysokości tuż ponad<br />

powierzchnią lasu. Jego pędniki wypełnione po brzegi energią magnetyczną i rozlokowane<br />

na kształt czaszy reflektora, nagle uwalniają potężną falę uderzeniową o sile kilku milionów<br />

ton TNT skierowaną wzdłuż linii sił ziemskiego pola magnetycznego. Fala ta jak<br />

współczesny pocisk kumulacyjny wbija się w ziemię wyrywając w niej ogromny krater.<br />

Odłamy gleby poprzednio zalegającej ten krater, wymieszanej z fragmentami rosnących na<br />

niej <strong>dr</strong>zew wyrzucone zostają w powietrze i rozbryźnięte na ogromne odległości od miejsca<br />

ich oryginalnego zalegania. Podczas lotu w powietrzu ze wszystkich stron oblewa je żar i<br />

ciśnienie eksplozji. Otoczone rozżarzonym powietrzem o ogromnym ciśnieniu bryły te w<br />

przeciągu sekund zamieniają się w kamienie których powierzchnia topnieje od gorąca. Pęd<br />

rozpalonego powietrza zaczyna modelować je w piękne aerodynamiczne kształty. Po<br />

opadnięciu i ostygnięciu wyglądają więc jak piękne naturalne rzeźby, o fantazyjnych<br />

kształtach i żywych kolorach. Z uwagi na ich fizykalne własności przypominające bryły<br />

porcelany, w Nowej Zelandii dosłownie nazywane są one "porcelanowymi kamieniami" (po<br />

angielsku "china stones"). We wszystkich swoich polskojęzycznych publikacjach<br />

dotyczących legendarnej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui autor nazywa je "kamieniami<br />

ceramicznymi".<br />

Każda wielkoskalowa eksplozja posiada dwie fazy: rozprężania ("eksplozji") i<br />

skurczu ("implozji"). Pierwsza faza wytwarza ogniste i ciekłe kamienie ceramiczne i<br />

rozrzuca ja na obszarze odległym o setki (a być może nawet tysiące) kilometrów od<br />

centrum wybuchu. Jednakże w <strong>dr</strong>ugiej fazie powstaje zjawisko w literaturze znane pod<br />

nazwą "firestorm". Potężny huragan zaczyna wiać od obrzeża płonącego obszaru ku jego<br />

centrum. Porywa on fragmenty palących się <strong>dr</strong>zew i gałęzi oraz wierzchnią warstwę gleby.<br />

Upalone gałęzie upadają w centrum wybuchu tworząc warstwę węgla opisaną już w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C2. Jednakże gleba i piasek porwane zostają w obręb tworzącego się<br />

"grzyba" eksplozji, gdzie także topi je gorące powietrze. Ich struktura zmienia się więc z<br />

krystalicznej na rodzaj okrągłych globulinek lub żaróweczek z czystego jakby szkła. Owe<br />

szkliste globulinki znane są pod nazwą "trinitite". Po zamarciu eksplozji trynitite opada na<br />

ziemię, przeciwnie niż kamienie ceramiczne z reguły zalegając obszary bardzo bliskie<br />

centrum wybuchu.<br />

Z powyższych opisów staje się jasnym, że trinitite i kamienie ceramiczne cechują się<br />

zarówno wzajemnym pokrewieństwem jak i przeciwstawnością. Ich pokrewieństwo wynika z<br />

faktu że oba minerały stanowią produkt tej samej eksplozji. Natomiast ich przeciwstawność<br />

wynika z faktu, że formowane są one w dwóch różnych fazach eksplozji (t.j. kamienie<br />

ceramiczne w fazie eksplozji, zas trinitite w fazie implozji) oraz że ich rozłożenie jest<br />

odwrotne (kamienie ceramiczne "rozbryzgane" zostają od centrum eksplozji, podczas gdy<br />

trinitite "wessany" zostaje ku temu centrum).<br />

Oba niezwykłe minerały, t.j. "kamienie ceramiczne" i "trinitite" stanowią dotychczas<br />

niewyjaśnione zagadki geologiczne Wyspy Południowej Nowej Zelandii, jakie wykazują<br />

bezpośredni związek z eksplozją koło Tapanui. Aczkolwiek depozyty obu tych minerałów<br />

rozbiegają się (w niejednakowych odległościach) od krateru Tapanui w prawie wszystkich<br />

kierunkach, z dotychczasowych badań zdaje się wynikać, że największe nasilenie upadków<br />

kamieni ceramicznych układa się wzdłuż linii biegnącej od krateru w północno-wschodnim<br />

kierunku, natomiast miałki "trynitite" zalega głównie wzdłuż linii biegnącej prawie dokładnie<br />

ku zachodowi od krateru Tapanui (patrz linie "C" i "T" na rysunku C7). Taki rozbryzg


C-83<br />

kamieni ceramicznych najprawdopodobniej wynika z topografii wzgórza na zboczu którego<br />

eksplozja ta nastąpiła, szczególnie że linia ich najbardziej skoncentrowanych upadków<br />

pokrywa się z przedłużeniem linii trójkątnego wejścia do krateru Tapanui (patrz linia "CC"<br />

na rysunku C2). Natomiast zachodnie ułożenie największych depozytów trinitite<br />

najprawdopodobniej wynika z ruchu obrotowego naszej planety jaki spowodował stopniową<br />

wę<strong>dr</strong>ówkę na zachód górnej części grzyba eksplozji w którym minerał ten został<br />

wytworzony.<br />

C11.1. Trinitite<br />

Trinitite jest miałkim minerałem składającym się z <strong>dr</strong>obinek szkła krzemowego<br />

wielkości ziarenek piasku, ukształtowanych w maleńkie kulki lub kropelki. Trinitite nie jest<br />

znany w naturze. Wszystkie jego dotychczas odkryte pokłady powstały w sposób<br />

technologiczny, t.j. albo podczas testów bomb nuklearnych, albo też w efekcie potężnych<br />

eksplozji, których pochodzenie jest również technologiczne (np. tunguskiej, Tapanui, czy<br />

eksplozji wehikułu czasu na pustyni libijskiej - patrz punkty #5 i #6 w rozdziale K). Więcej<br />

informacji na temat tego atomowego minerału zawartych jest w artykule [1C11.1] Ron'a<br />

Ratkevich'a: "Trinitite: the origin of a rare atomic mineral", Lapidary Journal, <strong>Jan</strong>uary 1981,<br />

strony 2276 - 2278.<br />

Zgodnie z hipotezą autora, trinitite wytworzony został także i w Tapanui, poprzez<br />

wessanie do "grzyba" eksplozji podciśnieniem panującym w jej <strong>dr</strong>ugiej fazie (t.j. podczas<br />

"firestorm") ziarenek lokalnego piasku i gleby, stopienie ich, ponowne utwardzenie na<br />

kształt małych globulinek, i następne opadnięcie w okolicach centrum wybuchu jako części<br />

depozytów poeksplozyjnych. W pobliżu miasteczka Mandeville w północnej części Prowincji<br />

Southland, na tzw. Waimea Plains, zlokalizowane są znaczne złoża piasków typu trinitite.<br />

Najlepiej przebadana część tych złóż jest oddalona o około 30 kilometrów na północny<br />

zachód od krateru Tapanui i usytuowana na zachodniej krawędzi trójkąta zniszczenia (t.j.<br />

dokładnie tam gdzie ruch obrotowy Ziemi oraz kątowe przyłożenie fali uderzeniowej<br />

wybuchu sugerowałyby ich zdeponowanie - patrz linia "T" na rysunku C7). Lokalni geolodzy<br />

nazywaja te złoża "loess dunes". Przyjmują one formę wydm około 1.5 kilometra długich i<br />

200 metrów szerokich, których długa oś leży na linii wychodzącej z krateru Tapanui<br />

(zauważ, iż linia ta stanowi przedłużenie południowo-zachodniej krawędzi trójkątnego<br />

wejścia do krateru - patrz linia "T/T" na rysunku C2). W złożach z Mandeville wykonano<br />

wiercenia. W ich efekcie stwierdzono, iż wydmy są około 5.5 metra głębokie, zaś na ich<br />

dnie znajdują się ślady bardziej ciężkich kropel szkła (widać opadły one pierwsze!). Opis<br />

tych złóż dostarcza artykuł [2C11.1] Peter'a McIntosh'a: "Aeolian Deposits in a Loess<br />

Source Area of Northern Southland", Geological Society of New Zealand NEWSLETTER,<br />

Nr 71, March 1986, strony 40 - 41.<br />

Obecne oficjalne wyjaśnienie geologiczne dla trinitite-podobnych depozytów z<br />

Mandeville głosi, iż zawierają one szkło wulkaniczne pochodzące z erupcji Kawakawa. To<br />

wyjaśnienie jednakże posiada bardzo poważne luki, z których najbardziej istotne są jak<br />

następuje:<br />

1. Ostatnia erupcja wulkanu Kawakawa nastąpiła około 2.3 miliona lat temu. Istnieje<br />

więc małe prawdopodobieństwo, że wydmy z Mandeville pozostawały nietknięte przez aż<br />

tak długi czas, na przekór wiatrom, powodziom, lodowcom, trzęsieniom ziemi, itp. Stąd też,<br />

racjonalne wyjaśnienie dla omawianych złóż powinno zostać oparte na innej przyczynie niż<br />

erupcja Kawakawa.<br />

2. Gleba w miejscu, gdzie obecnie znajduje się krater Tapanui, mogła także<br />

posiadać domieszkę szkła Kawakawa. Z kolei fale uderzeniowe z eksplozji w Tapanui<br />

wessałyby i wymieszały razem różnorodne składniki gleby, w tym także ewentualne kropelki<br />

szkła Kawakawa, aby finalnie uformować złoża w Mandeville. Stąd też jednym ze<br />

składników trinitite z Mandeville mogłoby być też przetransformowane szkło z Kawakawa.


C-84<br />

Taka domieszka owego szkła oczywiście mogłaby wypaczyć wyniki mniej dokładnych<br />

oględzin.<br />

3. Wulkan Kawakawa jest zlokalizowany na Wyspie Północnej Nowej Zelandii (na<br />

północ od Whangarei). Stąd też omawiane szkło musiałoby przebyć w powietrzu ponad<br />

1000 kilometrów, aby uformować wydmy w Mandeville. Nie istnieje więc racjonalne<br />

wyjaśnienie, dlaczego złoża tego szkła miałyby występować w tak znacznej koncentracji<br />

właśnie koło Mandeville.<br />

4. Autor nie zdołał znaleźć żadnej publikacji opisującej rezultaty instrumentalnej<br />

analizy złóż z Mandeville i ich porównania do szkła wulkanicznego z Kawakawa. Stąd też<br />

omawiane geologiczne wyjaśnienie dotyczące tego szklistego piasku, wygląda raczej jak<br />

opinia, życzenie, lub założenie, niż jak potwierdzony fakt.<br />

Podsumowywując powyższe, obecne wyjaśnienie geologiczne dla pochodzenia<br />

trinitite-podobnych złóż z Mandeville jest co najmniej niewystarczające, zaś jego rażące<br />

niedostatki dodatkowo sugerują, że owe pokłady faktycznie pochodzą z eksplozji koło<br />

Tapanui.<br />

C11.2. Hipotezy wyjaśniające pochodzenie ceramicznych kamieni<br />

Zgodnie z teorią autora, kamienie ceramiczne powstają z gleby i innych składników<br />

zalegających obszar poddany działaniu fali uderzeniowej eksplodującego <strong>UFO</strong>. Jeśli więc<br />

hipoteza autora jest prawdziwa, wtedy formowanie tych kamieni musiało nastąpić w bardzo<br />

unikalnych warunkach jakie nie wystąpią przy tworzeniu żadnych innych rodzajów skał.<br />

Warunki te można by zdefiniować jak następuje: obecność potężnego pola magnetycznego<br />

uwolnionego przez rozpadające się pędniki <strong>UFO</strong>; eksplozyjne (przypadkowe) formowanie<br />

składu i struktury tych kamieni; krótki okres powstawania rzędu sekund lub najwyżej minut;<br />

ogromne, anizotropowo rozłożone ciśnienie; niezwykle wysokie temperatury. Z tych też<br />

względów, kamienie te muszą posiadać szereg atrybutów jakie nie wystąpią w żadnym<br />

innym rodzaju skał. Dla przykładu, ich ferromagnetyczne domieszki będą namagnesowane,<br />

w ich skład mogą wchodzić sprasowane i odbarwione polem magnetycznym fragmenty<br />

organiczne, ich chemiczna kompozycja może wykazywać zdumiewającą wymianę<br />

pierwiastków (np. w efekcie wysokotemperaturowej dyfuzji telekinetycznej atomy węgla z<br />

masy organicznej mogą być zastępowane przez atomy krzemu lub wapna), ich struktura<br />

będzie przypominała kwarcyty (quartzites), t.j. piasek zdeformowany ciśnieniem i<br />

temperaturą, itp. Poddane badaniom spektrometrycznym lub na rezonans magnetyczny<br />

powinny więc one wykazywać inne właściwości niż "normalne" odmiany skał (niestety jak<br />

dotychczas żaden naukowiec specjalizujący się w wielkoskalowych eksplozjach nie zajął<br />

się ich szczegółowym badaniem, postulaty więc autora o unikalności tych kamieni ciągle<br />

pozostają wołaniem na puszczy).<br />

Po raz pierwszy autor zetknął się z tymi kamieniami w 1987 roku po rozpoczęciu<br />

swych badań nad kraterem Tapanui. Niektóre wyniki tych badań publikowane już były w<br />

Polsce, m.in. w czasopismach Nieznany Świat, nr 7:5/1991, str. 4-6; Nie z tej Ziemi, marzec<br />

1992, nr 3, str. 12-14 i 27-29; Kurier Szczeciński, 24-27 marca 1989 roku, nr 60/1989, str.<br />

6; Wieczór Wrocławia, 25-27 sierpnia 1989 roku, nr 165, str. 4 i 14; czy Morze i Ziemia,<br />

11-17 kwiecień 1990 roku, nr 15 (384), str. 6; oraz kilku innych. Kamienie ceramiczne z<br />

Tapanui mają piękny, żywy, złocisty lub malinowy kolor, całkowicie odbijający od lokalnej<br />

szarej skały rodzimej (tzw. schist'u); najczęściej szklistą, jakby glazurowaną powierzchnię;<br />

fantazyjne, poskręcane i pozaokrąglane, niezwykle interesujące, aerodynamiczne kształty<br />

upodabniające je do naturalnych rzeźb jakichś dawno wymarłych stworów; po rozbiciu<br />

wnętrze wielu z nich ukazuje zakonserwowaną masę organiczną (np. fragmenty gałęzi,<br />

liście); zaś w powierzchnię niektórych z nich (szczególnie tych opadłych w bliskości krateru<br />

Tapanui) wtopiony jest dym i sadza. Przykłady ceramicznych kamieni pokazane są na<br />

rysunku C13. Większe skupiska tych kamieni wykazują tak silne namagnesowanie, że


C-85<br />

odchylają one igły czułych kompasów. Ich przeciętna wielkość zawiera się pomiędzy<br />

wymiarami dorosłej osoby i samochodu. Uderzone wydają metaliczny dźwięk, jak wyroby z<br />

dobrze wytopionego kryształu czy porcelany. Rozrzucone są one na kształt wachlarza<br />

zaczynającego się w kraterze Tapanui i skierowanego głównie ku północno-wschodowi. W<br />

niektórych miejscach jest ich tak dużo i posiadają tak wspaniałe kształty, że lokalni<br />

mieszkańcy używają ich do przyozdabiania swoich ogrodów i posiadłości. Przykładowo w<br />

miasteczku Cromwell (t.j. około 200 km na północ od Tapanui) prawie przed każdym<br />

domem stoi naturalna rzeźba w formie takiego właśnie kamienia. Jeden zaś z domów<br />

całkowicie otoczony jest murem z tych kamieni.<br />

Zgrubna analiza nowozelandzkich kamieni ceramicznych wykonana na prośbę<br />

autora przez Dra Johannes'a Fiebag'a (zachodnio-niemieckiego eksperta impaktowego)<br />

ujawniła, że są one właśnie kwarcytami (quartzites), t.j. metamorficznym piaskiem, który<br />

został zdeformowany przez ogromne temperatury i ciśnienia. Stąd też ich wewnętrzna<br />

struktura znacznie różni się od skały rodzimej (tzw. "schist") występującej w miejscu ich<br />

zdeponowania. Kwarc (SiO 2 ) w kamieniach ceramicznych jest zanieczyszczony domieszką<br />

żelaza (a ściślej magnetytu - t.j. namagnesowanego tlenku żelaza) oraz manganu. Żelazo<br />

nadaje im wyróżniający złocisty lub malinowy kolor, natomiast mangan - czarny kolor.<br />

Domieszka namagnesowanego żelaza zawarta w kamieniach ceramicznych z okolic<br />

Tapanui w niezwykły sposób pokrywa się z podobną domieszką znajdowaną na obszarze<br />

eksplozji tunguskiej, gdzie cząsteczki magnetytu pomieszanego z kwarcem formowały<br />

globuliny tunguskiego trinitite - patrz #A4 z po<strong>dr</strong>ozdzialu I1.<br />

Większość atrybutów kamieni ceramicznych dokładnie pokrywa się z tymi<br />

przewidywanymi dla przypadku gdyby ich powstanie nastąpiło w wyniku eksplozji koło<br />

Tapanui - jak to opisano na początku niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału. Oprócz atrybutów<br />

wymienionych już poprzednio, następujące dalsze warte są dodatkowego podkreślenia:<br />

1. Posiadanie cech wskazujących iż na miejsce swojego obecnego zdeponowania<br />

kamienie ceramiczne opadły z powietrza. Dwie najbardziej istotne z tych cech to:<br />

- Formowanie niewielkich eliptycznych kraterków impaktowych w miejscach<br />

pierwotnego zdeponowania tych kamieni. Wewnętrzna konfiguracja tych kraterków, z<br />

charakterystycznym niesymetrycznym zdeformowaniem po jednej stronie, wskazuje na<br />

napowietrzny przylot owych kamieni z kierunku krateru Tapanui.<br />

- W niektórych przypadkach - przyjmowanie niezwykle wymownych kształtów<br />

okrągłych bochenków chleba czy też soczewek z płaskimi podstawami. Na byłej posiadłości<br />

ziemskiej nowozelandzkiego farmera o nazwisku John Wragge (52 Main Road, Brighton<br />

near Dunedin) położonej około 100 kilometrów na wschód od krateru Tapanui,<br />

zdeponowana została spora liczba ceramicznych kamieni, lokalnie zwanych "conglomerate<br />

rocks" albo "floating stones", jakie posiadają takie właśnie kształty. Ich wygląd dokładnie<br />

odpowiada formie jaką przyjmują zgrupowania półpłynnej substancji (np. niedawno<br />

rozrobionego cementu) opadające na twardą powierzchnię. Stąd aby uzyskać taki właśnie<br />

kształt owe ceramiczne kamienie z Brighton musiały przybyć z powietrza będąc w stanie<br />

półpłynnym, zaś w chwili uderzenia w ziemię uzyskały one swój charakterystyczny wygląd.<br />

2. Stopniowa zmiana w kształcie aerodynamicznym tych kamieni. Kamienie<br />

znalezione w pobliżu krateru Tapanui mają kanciaste, ostre, nierówne i nie-aerodynamiczne<br />

kształty, ponieważ nie po<strong>dr</strong>óżowały one długo w powietrzu przed opadnięciem na ziemię.<br />

Ich struktura jest raczej luźna. Niekiedy w ich wnętrzu ciągle zawarty jest sypki piasek.<br />

Także warstewka ich powierzchniowej, silnie stopionej glazury jest relatywnie cienka i<br />

często zawierająca dym wtopiony w jej powierzchnię. W miarę jednakże wzrostu odległości<br />

od krateru Tapanui, a co za tym idzie i długości lotu w rozpalonym i wysoko sprężonym<br />

powietrzu, kamienie te przybierają coraz płynniejsze i bardziej aerodynamiczne kształty.<br />

Materiał w ich wnętrzu zostaje coraz bardziej sprasowany, utwardzony i skamieniały z<br />

uwagi na dłuższy lot w sprężonym ośrodku. Ich powierzchnia pokrywana jest też coraz to<br />

grubszą warstewką szklistej glazury nadtopionej przedłużającym się lotem w rozpalonym<br />

powietrzu.


C-86<br />

3. Obecność miękkiej (nieskamieniałej) masy organicznej uwięzionej we wnętrzu<br />

niektórych ceramicznych kamieni. Masa ta może obejmować lokalne liście, gałęzie, kawałki<br />

pni <strong>dr</strong>zew, trawę, itp. W przypadku gdy masa ta swą częścią wystawała na zewnątrz, w<br />

ciągu około 820 lat jakie już upłynęły od eksplozji Tapanui rozłożyła się ona całkowicie,<br />

pozostawiając w kamieniu jedynie negatywny odcisk wiernie o<strong>dr</strong>ysowywujący powierzchnię<br />

<strong>dr</strong>ewna. Odcisk taki jest bardzo podobny do owych odcisków kamiennych znajdowanych w<br />

Pompei (koło Wezuwiusza, Włochy). W bliskiej odległości od krateru Tapanui można<br />

znaleźć dosłownie setki ceramicznych kamieni posiadających takie odciski materiału<br />

organicznego. W przypadku jednak, gdy masa ta została całkowicie zamknięta we wnętrzu<br />

kamienia, tak iż światło, powietrze i mikro-organizmy nie miały do niej dostępu, po<br />

rozłupaniu kamienia przyjmuje ona formę miękkiej, mokrej, śliskiej, kredowo-białej<br />

substancji o konsystencji i wyglądzie zbutwiałych włókien <strong>dr</strong>zewnych (autor odnalazł w<br />

jednym z takich kamieni kredowo-białą część pnia <strong>dr</strong>zewa, ciągle ociekającą sokiem i<br />

zachowującą się jak kawałek miękkiego, śliskiego, zbutwiałego, przesiąkniętego wodą<br />

<strong>dr</strong>ewna). Po kilkudniowym jednak pobycie na powietrzu substancja ta stopniowo przechodzi<br />

całkowitą i szokującą metamorfozę: jej organiczna struktura komórkowa przemienia się w<br />

strukturę mineralną, zaś początkowa kompozycja chemiczna i złożone związki organicznopodobne<br />

przemieniają się w zwykłe sole i minerały. Autor uważa że owa niezwykła<br />

metamorfoza (krystalizacja) <strong>dr</strong>ewna zawartego w kamieniach ceramicznych stanowi<br />

następstwo jego naświetlenia silnym błyskiem promieniowania telekinetycznego.<br />

Promieniowanie to wzbudziło w nim gotowość do przemiany jego związków i pierwiastków<br />

na inne, jednak zamknięcie <strong>dr</strong>ewna w środku kamienia uniemożliwiło dopełnienie się znian.<br />

Przemiany więc realizowane są dopiero po rozłupaniu kamienia, t.j. natychmiast gdy<br />

telekinetyzowane <strong>dr</strong>ewno uzyskuje dostęp do jakichś potrzebnych mu<br />

składników/pierwiastków zawartych w powietrzu - patrz opis działania efektu<br />

telekinetycznego zawarty w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1. Przykładowo zawarte w tym uwolnionym z<br />

kamieni ceramicznych <strong>dr</strong>ewnie atomy węgla mogą się telekinetycznie łączyć z atomami<br />

szlachetnego gazu neonu zawartymi w powietrzu, w rezultacie transformując się w atomy<br />

krzemu pozostające w strukturze byłego <strong>dr</strong>ewna oraz atomy helu ulatujące do powietrza. W<br />

rezultacie, przetrasformowane w ten sposób <strong>dr</strong>ewno z kamieni ceramicznych, docelowo<br />

przyjmuje krystaliczną strukturę krzemową zamiast uprzedniej organicznej struktury<br />

węglowej.<br />

Zaskakującym odkryciem jest że podobne zmiany chemiczne i strukturalne zachodzą<br />

też w <strong>dr</strong>ewnie znajdowanym w miejscach długotrwałego lądowania niektórych <strong>UFO</strong><br />

(najprawdopodobniej należących do <strong>dr</strong>ugiej generacji, których napęd wykorzystuje efekt<br />

telekinetyczny). Fragmenty <strong>dr</strong>ewna z tych miejsc wykazują podobne odbarwienie,<br />

mineralizację i metamorfozę jak <strong>dr</strong>ewno z wnętrza kamieni ceramicznych. Z przykładami<br />

takiego odbarwionego i zmineralizowanego <strong>dr</strong>ewna autor zarówno spotkał się osobiście, jak<br />

i przeczytał o nim z raportów innych badaczy. Jednym z najlepiej udokumentowanych<br />

znalezisk takiego kredowo-białego <strong>dr</strong>ewna jest lądowisko <strong>UFO</strong> odkryte w czwartek, 4<br />

września 1969 roku, przez farmera B.G. O'Neil z Wyspy Północnej Nowej Zelandii, na<br />

ustronnej części jego farmy położonej około 4 kilometry od miasteczka Ngatea. Owa część<br />

farmy porośnięta była krzewami w Nowej Zelandii zwanymi "manuca". W krzaczawisku tym<br />

znaleziona została kilkudziesięciometrowa strafa o kształcie kulistym, w której zawarta była<br />

całkowicie odbielona i zmineralizowana manuca w kolorze srebrzysto-białym. Krzaki ciągle<br />

tam stały, zaś odbielone ich fragmenty zaczynały się od tej samej kulistej powierzchni jakby<br />

zniszczone wskutek objęcia ich bąblem jakiegoś pola. W środku lądowiska widoczne też<br />

były odciski trzech nóg wehikułu. Szczegółowy opis owego lądowiska <strong>UFO</strong> zawarty jest w<br />

nowozelandzkim czasopiśmie Xenolog (published by: Phyl & Fred Dickenson, 33 Dee St.,<br />

Timaru, New Zealand), September-October 1975, Satcu No. 100, page 23.<br />

4. Istnienie związku pomiędzy rodzajem materiału organicznego zawartego w<br />

kamieniach ceramicznych, a współczesną roślinnością porastającą okolice krateru Tapanui.<br />

Dla przykładu liście <strong>dr</strong>zewa zwanego Broad Leaf or Cornacea (Griselina Littoralis) mogą


C-87<br />

zostać znalezione zarówno we wnętrzu tych kamieni jak i na <strong>dr</strong>zewach obecnie rosnących<br />

w tej części Nowej Zelandii.<br />

* * *<br />

Niestety wszystkie powyższe ustalenia autora nie są w stanie zmienić stanowiska<br />

nowozelandzkich geologów. Chociaż ich opinia ukształtowana została wiek temu bez<br />

przeprowadzenia jakichkolwiek badań laboratoryjnych (najprawdopodobniej jedynie na<br />

podstawie wzrokowych oględzin), obecnie jest ona głęboko utwalona prawie stuletnią<br />

tradycją intelektualną i autorytetem po<strong>dr</strong>ęczników akademickich. Jakakolwiek więc próba jej<br />

sprostowania traktowana jest jako zamach na prestiż oficjalnej nauki.<br />

Oficjalne wyjaśnienie dla kamieni ceramicznych, zawarte w nowozelandzkich<br />

po<strong>dr</strong>ęcznikach i promowane przez tamtejszych naukowców, postuluje bowiem ich<br />

poza-eksplozyjne pochodzenie. Zgodnie z tym wyjaśnieniem, ceramiczne kamienie są<br />

pozostałościami skały rodzimej (tzw. schist'u), jedynie wypolerowanej działaniem czynników<br />

naturalnych. Ich wiek ma jakoby wynosić około 15 milionów lat, nie zaś 820 lat postulowane<br />

przez autora. Masa organiczna wtopiona w nie przez siłę eksplozji jest interpretowana jako<br />

różne prehistoryczne skamieniałości z owego okresu (t.j. około 15 milionów lat temu).<br />

Niefortunnie owo geologiczne wyjaśnienie jest powtarzane uparcie bez oglądania się na<br />

następujące fakty:<br />

1. Badania laboratoryjne dają wyniki przeczące stwierdzoniom geologów i<br />

praktycznie wykluczające możliwość, że kamienie ceramiczne są pozostałościami skały<br />

rodzimej (patrz ustalenia <strong>dr</strong>a Fiebag'a).<br />

2. Obecność miękkiej (nieskamieniałej) masy organicznej uwięzionej w ich wnętrzu,<br />

w niektórych przypadkach ciągle ociekającej sokiem, a także zgodność odcisków<br />

organicznych zawartych w tych kamieniach z wyglądem i strukturą roślin rosnących<br />

współcześnie (t.j. w dniu dzisiejszym a nie przed 15 milionami lat) dookoła krateru,<br />

wykazują niemożliwość ich uformowania kilkanaście milionów lat temu. Szczególnie, że w<br />

świetle treści po<strong>dr</strong>ozdziału C7.1 obecna szata roślinna Nowej Zelandii została<br />

wystymulowana telekinetycznie jedynie około 12 tysięcy lat temu.<br />

3. Oględziny tych kamieni w celu opracowania powyższego geologicznego<br />

wyjaśnienia, mogły zostać tak zrealizowane, iż pominięto w nich kamienie z trójkątnej strefy<br />

rozrzutu. W ten sposób, zamiast właściwych ceramicznych kamieni, przez przypadek<br />

jedynie skała rodzima została poddana przeegzaminowaniu.<br />

4. Przeegzaminowanie tych kamieni nastąpiło na długo przed sformułowaniem przez<br />

autora hipotezy o eksplozji koło Tapanui. Stąd jego autorzy nie znali faktów dotyczących tej<br />

eksplozji, nie mogli więc podjąć kroków w celu ich weryfikacji. Wyniki zaś oględzin<br />

wykonanych monopolistycznie dla podparcia hipotezy geologicznej, mogły tendencyjnie<br />

służyć jej potwierdzeniu.<br />

5. Niektóre kamienie ceramiczne mogą zawierać w środku fragmenty znacznie<br />

starszych skał znajdujących się przed eksplozją we wnętrzu obecnego krateru Tapanui.<br />

Stąd oglądnięcie jedynie mineralnych komponentów tych kamieni jest niewystarczające do<br />

wyciągania liczących się wniosków.<br />

6. Poprawne wyjaśnienie dotyczące ceramicznych kamieni musi także<br />

ustosunkowywać się do innych ważnych faktów z kamieniami tymi związanych, szczególnie<br />

zaś do:<br />

(a) ich rozrzutu wyraźnie promieniującego z krateru Tapanui,<br />

(b) ich nienaturalnego namagnesowania,<br />

(c) dymu i sadzy wtopionych w ich powierzchnię,<br />

(d) ich aerodynamicznych kształtów.<br />

Podsumowywując powyższe, obecne wyjaśnienie dotyczące ceramicznych kamieni<br />

upowszechniane oficjalnie przez nowozelandzkich geologów jest sprzeczne z istniejącym<br />

materiałem faktologicznym. To z kolei dodatkowo potwierdza iż poprawnym jest raczej ich<br />

wyjaśnienie wywodzące się z hipotezy o potężnej eksplozji napowietrznej zaistniałej koło<br />

Tapanui.


C-88<br />

C11.3. Dowodowe znaczenie kamieni ceramicznych z Tapanui<br />

Najistotniejszym znaczeniem kamieni ceramicznych jest, że dostarczają one<br />

rozstrzygającego materiału dowodowego jaki potwierdza faktyczne wystąpienia eksplozji<br />

koło Tapanui. Tym rozstrzygającym materiałem jest miękka masa organiczna (liście,<br />

<strong>dr</strong>zewo) zawarta we wnętrzu niektórych kamieni ceramicznych. Obecność takiej masy<br />

organicznej wewnątrz ceramicznych kamieni wymaga spełnienia następujących warunków<br />

podczas ich formowania:<br />

#1. Kamienie musiały zostać uformowane z lokalnej gleby zmieszanej z fragmentami<br />

roślin i zwierząt żyjących w tym obszarze ciągle i do dzisiaj. Oznacza to iż ich wytworzenie<br />

nastąpiło relatywnie niedawno (np. w <strong>1178</strong> roku).<br />

#2. Formowanie tych kamieni musiało być natychmiastowe, stąd mogło ono nastąpić<br />

jedynie w efekcie nagłej eksplozji.<br />

#3. W chwili eksplozji wystąpił brak tlenu w atmosferze, co uniemożliwiło wypalenie<br />

liści i <strong>dr</strong>zewa. To z kolei oznacza, iż eksplozja była tak potężna, że usunęła tlen ze<br />

znacznego obszaru.<br />

#4. Fale uderzeniowe eksplozji wyrwały bryły gleby z gruntu. Stąd też eksplozja<br />

musiała nastąpić blisko powierzchni ziemi (ale nie mogła ona nastąpić pod powierzchnią lub<br />

na powierzchni ziemi ponieważ wtedy własności fizykalne tych kamieni, a także kształt<br />

wynikowego krateru, byłyby odpowiednio inne - np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział C2).<br />

W tym miejscu powinno zostać wyraźnie podkreślone, iż powyższe definitywnie<br />

eliminuje jako możliwą przyczynę dla powstania krateru Tapanui uderzenie jakiegokolwiek<br />

ciała niebieskiego (np. meteorytu, komety, czarnej dziury, itp.), a także wszelkie<br />

geologiczne czynniki (np. osuwiska ziemi, wybuchy gazu ziemnego, wulkany, itp.). Inaczej<br />

mówiąc, żadna inna hipoteza, poza tą zaprezentowaną w niniejszej monografii, nie jest w<br />

stanie uzasadnić obecności miękkiej masy organicznej uwięzionej we wnętrzu<br />

ceramicznych kamieni.<br />

C11.4. Kamienie ceramiczne spoza Nowej Zelandii<br />

Zgodnie z hipotezą autora mała liczba kamieni ceramicznych powinna zostać<br />

wytworzona podczas każdej eksplozji statku magnetycznego, włączając w to eksplozję<br />

tunguską. W celu zweryfikowania tej przesłanki autor dokonał szerokich poszukiwań<br />

literaturowych. W ich wyniku, oraz dzięki aktywnej pomocy innych badaczy <strong>UFO</strong>, faktycznie<br />

zdołał on umiejscowić opis oraz zdjęcie jednego z takich kamieni zawarte w książce<br />

[1C11.4] Marka Żbika: "Tropem Tunguskiej Katastrofy", I.W. Nasza Księgarnia, Warszawa<br />

1989, ISBN 83-10-09256-3, strona 69. Tunguski kamień został przypadkowo znaleziony i<br />

sfotografowany w 1930 roku przez <strong>Jan</strong>kowskiego, członka wyprawy Kulika i Polaka z<br />

pochodzenia. Niestety nasz rodak, beztrosko "zapomniał" zanotować jego dokładne<br />

położenie, nigdy nie zdołano go więc ponownie odnaleźć. Oczywiście, na podstawie badań<br />

rozrzutu kamieni ceramicznych z krateru Tapanui, możliwe jest wydedukowanie w<br />

przybliżeniu w którym miejscu w stosunku do punktu zerowego eksplozji tunguskiej należy<br />

najprawdopodobniej szukać ceramicznego kamienia <strong>Jan</strong>kowskiego.<br />

Najbardziej interesujący jest jednakże fakt, że kamienie ceramiczne zostały także<br />

znalezione i w Niemczech. Po opublikowaniu opisów eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui w języku<br />

niemieckim, z autorem skontaktował się badacz-amator, Ferdinand Heller (Steinmetzstr. 9,<br />

D-5000 Köln 91, Niemcy Zachodnie). Od kilku lat zbiera on i bada niemieckie odpowiedniki<br />

dla nowozelandzkich kamieni ceramicznych. Z nadesłanych autorowi kolorowych zdjęć i<br />

opisów wynika, że kamienie z Niemiec są niemalże identyczne do kamieni z Nowej


C-89<br />

Zelandii, z tym tylko że mają one nieco ciemniejszy kolor i są znacznie mniejsze<br />

wymiarowo. Największa ich liczba znajdowana zostaje koło Köln (Kolonii) w warstwie węgla<br />

brunatnego zalegającego dawne koryto Renu. Datowanie innych obiektów znajdowanych<br />

razem z tymi kamieniami daje ich przybliżony wiek około 12 tysięcy lat. Podobne kamienie<br />

rozproszone są również w innych częściach Europy. Według informacji tegoż Heller'a<br />

dotychczas znaleziono je także w Danii, Francji, na Wyspie Borkum, oraz w Niemczech<br />

niedaleko granicy z Czechosłowacją. W filmie "Hero's Honour" (Walt Disney Production)<br />

uchwycony też został sporej wielkości kamień ceramiczny zdeponowany aż u wybrzeży<br />

Szkocji. Kamienie te najprawdopodobniej istnieją także i w Polsce, z uwagi jednak na<br />

nieznajomość ich wyglądu osoby które je przypadkowo napotykają nie zdają sobie sprawy z<br />

ich unikalności i naukowego znaczenia.<br />

Niezwykle interesujące są legendy otaczające kamienie ceramiczne z okolic Köln.<br />

Legendy te częściowo opisane są na stronie 153 książki [3H4] (t.j. 3-ciej książce<br />

nawiązywanej w po<strong>dr</strong>ozdziale H4). Zgodnie z twierdzeniami średniowiecznych mnichów,<br />

kamienie te posiadały bowiem różne "magiczne" atrybuty jako że zdolne one były do<br />

wywoływania u ludzi wizji, halucynacji, przepowiadania przyszłości, itp. Nazywano je więc<br />

"myślącymi" kamieniami, "magicznymi", "diabelskimi", itp. W miejscu ich największego<br />

zgrupowania koło Köln ludzie doświadczali jakby zbiorowych halucynacji odbierając wizje<br />

miasta tętniącego życiem, zalewającej to miasto wody, itp. Stąd narodziły się nawet<br />

legendy, że miejsce to ukrywa zalane wodą miasto - patrz opis owych legend na stronach<br />

169-170 książki [2C11.4] "Festbuch zur Stadterhebung von Porz" (Im Auftrag der<br />

Stadtvertretung herausgegeben von der Stadtverwaltung), Porz, am 16. September 1951.<br />

Zgodnie z rozeznaniem autora, powyższe paranormalne atrybuty kamieni ceramicznych z<br />

Köln oznaczają iż pochodzą one z eksplozji wehikułu czasu (stąd wywodzi się więc<br />

zamrożone w nich pole zaburzeń przestrzeni czasowej powodujące zjawiska paranormalne<br />

- patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3, po<strong>dr</strong>ozdział C8.4, i punkt #E2 w po<strong>dr</strong>ozdziale F1). Tak nawiasem<br />

mówiąc to wiele zjawisk bardzo podobnych do powyżej opisanych wywoływanych jest także<br />

w kraterze Tapanui - porównaj opisy z punktu E w rozdziale I.<br />

Znalezienie kamieni ceramicznych w dorzeczu Renu wprowadza niezwykle ważkie<br />

implikacje naukowe. Z uwagi na dalekoidące znaczenie tych implikacji dla przeszłości<br />

naszej planety omówione one zostaną w oddzielnym rozdziale F.<br />

C12. Namagnesowane odłamki metalu znajdowane w okolicach krateru Tapanui<br />

W okolicach krateru Tapanui znajdowane są niezwykłe, namagnesowane odłamki<br />

metaliczne. Przykłady niektórych z nich pokazano na rysunku C14. Wyglądają one jak<br />

metaliczne fragmenty konstrukcji lub wyposażenia statku kosmicznego, wyrwane z większej<br />

całości przez siłę eksplozji i zaokraglone na krawędziach przez żar wybuchu. Ich wielkość<br />

waha się od średniej monety do samochodowej skrzynki biegów.<br />

Najbardziej niezwykły wygląd przyjmuje odłamek z "namagnesowanego złota" lub<br />

złocistej w kolorze stali nierdzewnej (złoto jest magnetycznie obojętne, zaś złocista stal<br />

nierdzewna zdaje się nie występować w stanie naturalnym). Wygląda on jak fragment<br />

wydarty ze współczesnego instrumentu medycznego. Znaleziony został na zboczu góry<br />

Remarkables, koło Queenstown, a więc około 150 kilometrów na północny zachód od<br />

krateru Tapanui. Znajduje się on w zbiorach Wydziału Geologii Otago University (ciekawe<br />

że dotychczas jednak żaden z naukowców tego Wydziału nie zadał sobie trudu jego<br />

przebadania), razem z innym wyglądającym podobnie i też namagnesowanym odłamkiem.<br />

Najpowszechniej występujący koło Tapanui jest odłamek namagnesowanego żelaza,<br />

jeden z typowych przykładów którego znajdujący się w zbiorach prywatnych autora<br />

pokazano na rysunku C14. Wziąwszy pod uwagę jego wytopioną powierzchnię,<br />

aerodynamiczny kształt, sprasowaną strukturę, namagnesowanie oraz niezwykły skład,<br />

można wnioskować, że najprawdopodobniej reprezentuje on fragment <strong>UFO</strong>. Faktycznie


C-90<br />

wygląda on jak nadtopiony fragment jakiegoś urządzenia (np. sprasowanej i nadtopionej<br />

głowicy frezarskiej z czarnymi fragmentami ceramicznymi), wyrwany z większej całości<br />

przez siłę eksplozji, zaokrąglony na krawędziach przez żar wybuchu, nafaszerowany<br />

ziarenkami zeszklonego piasku, oraz namagnesowany "magnetycznym błyskiem"<br />

eksplodujących pędników statku.<br />

Analiza spektrometryczna odłamka posiadanego przez autora wykazała następujący<br />

jego skład: 60% krzem, 30% żelazo, 10% aluminium. W tym miejscu warto podkreślić, że w<br />

czystej formie aluminium nie występuje w naturze. Faktycznie aluminium jest pierwiastkiem<br />

możliwym do otrzymania dopiero przez technologię co najmniej tak zaawansowaną jak<br />

nasza i na Ziemi nie zostało ono odkryte aż do 1803 roku. Jednakże w czystej formie<br />

wyprodukowano je dopiero w 1854 roku, zaś do powszechnego użytku naprawdę weszło<br />

ono dopiero po Drugiej Wojnie Światowej. Obecnie proces pozyskiwania aluminium z<br />

boksytu jest bardzo skomplikowany i obejmuje użycie pieca rewerberowskiego (Reverbier<br />

Oven), komory refrakcyjnej z regeneratorem, oraz elektrolizy, przy temperaturach<br />

przekraczających 950 C. Oczywiście nowozelandzcy Maorysi nie posiadali tych<br />

skomplikowanych technologii (przed przybyciem białych osadników około 1840 roku nie<br />

znali oni zresztą obróbki żadnego metalu), nie mogli więc wyprodukować opisywanych tu<br />

odłamków.<br />

Jak dotychczas autor osobiście przeegzaminował cztery nienaturalnie wyglądające i<br />

silnie namagnesowane odłamki metaliczne, znalezione w zasięgu opadów z eksplozji w<br />

Tapanui (aczkolwiek słyszał o znacznej liczbie takich odłamków zalegających szuflady<br />

miejscowych kolekcjonerów niezwykłości, jednakże ze względów czasowych i praktycznych<br />

nie zdołał on dotrzeć do ich właścicieli). Dwa z nich posiadają złocisty kolor i znajdują się w<br />

muzeum geologicznym Uniwersytetu Otago. Dwa dalsze, podobne do tego pokazanego na<br />

rysunku C14, są w posiadaniu autora oraz w prywatnej kolekcji Ken'a Goldfinch (26 Lothian<br />

St., Dunedin, New Zealand). Piąty ogromny odłamek o nienaturalnym kształcie,<br />

wyglądający jak nadtopiony fragment samochodowej skrzynki biegów, zajduje się na<br />

wystawie muzeum w Invercargill (został on znaleziony w Waikaka, t.j. jedynie około 20 km<br />

na północny-zachód od krateru Tapanui). Z uwagi jednakże na jego zabezpieczenie przed<br />

bezpośrednim dotykiem czy dostępem przez zwiedzających, autor nie zdołał ustalić czy jest<br />

on namagnesowany.<br />

C13. Gwałtowna zmiana klimatu Nowej Zelandii zaistniała po eksplozji Tapanui<br />

Wkrótce po wystąpieniu eksplozji Tapanui w całej Nowej Zelandii zaistniała<br />

gwałtowna, daleko-idąca i trwała zmiana klimatyczna. Kraj ten uległ wtedy znacznemu<br />

oziębieniu. Po raz pierwszy uwagę autora na tą zmianę zwróciła praca [1D2] badacza<br />

nowozelandzkiego, John'a T. Holloway. Jego wyniki omówione są w po<strong>dr</strong>ozdziale D2<br />

niniejszej monografii. Jako podstawę do swoich wniosków o oziębieniu całej Nowej<br />

Zelandii, Holloway wskazuje zmiany w <strong>dr</strong>zewostanie. Gatunki <strong>dr</strong>zew które lubują się w<br />

ciepłym klimacie zaczęły zanikać z południowej części tego kraju. Ponadto <strong>dr</strong>zewa dobrze<br />

adaptowane do zimnego klimatu obniżyły wtedy znacznie wysokości na jakich występują<br />

one na zboczach górskich.<br />

Dosyć jednoznacznego potwierdzenia zmiany (oziębienia się) klimatu Nowej Zelandii<br />

w czasach eksplozji Tapanui dostarczają też przekroje ponad tysiąc-letnich obecnie kłód<br />

<strong>dr</strong>zew. Słoje tych <strong>dr</strong>zew wykazują wyraźne zaburzenia i zmiany struktury zaistniałe w <strong>1178</strong><br />

roku oraz w dalszych latach następujących po eksplozji Tapanui. Jeden z takich przekroi<br />

wystawiony jest w muzeum w Auckland (zlokalizowanym na szczycie wzgórza w Auckland<br />

Domains). Jego analizę ułatwia fakt iż na powierzchnię naniesione ma nawet daty.<br />

Ciekawostką tego przekroju jest że w latach tuż po eksplozji Tapanui słoje owego <strong>dr</strong>zewa<br />

zarejestrowały niezwykle intensywne zakłócenia zarówno klimatyczne jak i chemiczne.<br />

Przykładowo struktura tych słoi wykazuje ich odmienny skład i konsystencję od słoi


C-91<br />

poprzednich i dalszych, zaś ich masa organiczna wykazuje podatność na samoproszkowanie<br />

się, chociaż słoje z innych lat już tej podatności nie demonstrują.<br />

Niezależnie od <strong>dr</strong>zewostanu Nowej Zelandii, na gwałtowne oziębienie się klimatu<br />

tego kraju wskazują również inne fakty, np. wykopaliska archeologiczne. Sugerują one<br />

przykładowo, że rodzaj słodkiego jakby-ziemniaka lokalnie zwanego "kumara" kiedyś<br />

wyrastał na znacznie niższych szerokościach geograficznych niż obecnie. Przykładowo<br />

jego szczątki znaleziono tak nisko jak Timaru na Wyspie Południowej (obecnie bez<br />

specjalnego grzania rośnie on tylko na Wyspie Północnej). Kumara jest rodzajem rośliny<br />

która do wykształtowania jadalnej bulwy wymaga aby przez co najmniej 5 miesięcy w roku<br />

temperatura gleby przekraczała 17 C. Jej kultywowanie w przeszłości na Wyspie<br />

Południowej potwierdza więc dosyć wyraźnie iż klimat Nowej Zelandii przed eksplozją<br />

Tapanui był znacznie gorętszy niż obecnie.<br />

C14. Podsumowanie faktów dotyczących eksplozji Tapanui<br />

W poprzednich częściach tego rozdziału zaprezentowany został cały szereg<br />

dowodów materialnych i faktów, które podpierają pierwszą tezę niniejszej monografii<br />

stwierdzającą, że "Dostępny materiał dokumentacyjny oraz aparat logicznej dedukcji<br />

bezspornie wykazują, że w <strong>1178</strong> roku jakaś potężna eksplozja faktycznie miała miejsce<br />

koło Tapanui w Nowej Zelandii." Wspólne cechy tych dowodów i faktów są jak następuje:<br />

1. Reprezentują one materiał dowodowy jaki zarówno przez metodologie badawcze<br />

jak i w świetle prawa uznawany jest za najbardziej obiektywny, np. obejmują one: (a)<br />

pozostałości materialne, (b) obserwowalne i powtarzalne zjawiska, (c) opisy i raporty<br />

naocznych świadków.<br />

2. Pochodzą one z wielu różnych źródeł niezależnych od siebie a jednocześnie<br />

wykazujących niezwykłą zgodność przyczynowo-skutkową.<br />

3. Dokumentują one niezwykle szeroką gamę materiałów i faktów.<br />

4. Reprezentują one jedynie niewielką cząstkę ogromnego materiału dowodowego<br />

którego identyfikowanie, zestawianie i opisywanie (dokumentowanie) dopiero się<br />

rozpoczęło.<br />

5. Wszystkie one zgodnie wskazują na tą samą prawdę, t.j. że w <strong>1178</strong> roku jakaś<br />

potężna eksplozja nastąpiła w Nowej Zelandii która swą siłą, jak to podają przekazy<br />

maoryskie, "wstrząsnęła całym światem".<br />

Analizując owe wspólne cechy, każdy badacz musi przyznać że wiele powszechnie<br />

uznawanych obecnie teorii naukowych opartych jest na znacznie mniejszej liczbie danych,<br />

których zróżnicowania i jakości nie można nawet porównywać do tych zaprezentowanych w<br />

niniejszym rozdziale.<br />

Kiedy szereg niezależnych faktów zestawionych razem w logiczną dedukcję<br />

prowadzi do potwierdzenia pojedynczej tezy, fakty te reprezentują formalny dowód.<br />

Ponieważ wszystkie dedukcje i fakty z tego rozdziału konsekwentnie potwierdzają pierwszą<br />

tezę niniejszej monografii podającą że "Dostępny material dokumentacyjny oraz aparat<br />

logicznej dedukcji bezspornie wykazują, że w <strong>1178</strong> roku jakaś potężna eksplozja faktycznie<br />

miała miejsce koło Tapanui w Nowej Zelandii", począwszy od tego miejsca prawdę<br />

wyrażoną ową tezą należy uważać za formalnie dowiedzioną.<br />

* * *<br />

Treść różnych legend maoryskich, a także materiał faktologiczny obecny wokół<br />

krateru Tapanui, umożliwia spekulowanie o prawdopodobnym przebiegu tragicznych<br />

zdarzeń jakie nastąpiły tutaj rankiem 19 czerwca <strong>1178</strong> roku. Autor starał się<br />

zrekonstruować te wydarzenia, zaś uzyskany przez niego hipotetyczny obraz tego<br />

kataklizmu przedstawiony został poniżej.<br />

Wszystko zaczeło się już po wzejściu słońca, w typowy dzień nowozelandzkiej zimy.<br />

W Tapanui był wtedy wczesny poranek dnia 19 czerwca <strong>1178</strong> roku, najprawdopodobniej


C-92<br />

około godziny 7 czasu lokalnego (w Kanterbury, Anglia, w owym czasie było około godziny<br />

19 wieczorem dnia 18 czerwca <strong>1178</strong> roku). Większość tubylczych Maorysów była już na<br />

nogach. Kobiety przyrządzały posiłek, zaś wojownicy na służbie w punktach<br />

obserwacyjnych z zainteresowaniem śledzili rogo-kształtny stos siedmiu jarzących się<br />

wehikułów dobrze im znany pod nazwą "mata-ura" lub "mata-aho", jaki szybował kursem<br />

wschodnim na niewielkiej wysokości.<br />

Statek ten zdawał się dokonywać inspekcji szeregu osad maoryskich<br />

zlokalizowanych na szczytach kilku sąsiednich wzgórz wyspy Południowej Nowej Zelandii<br />

panujących nad okolicą i usytułowanych względem siebie w zasięgu wzajemnej obserwacji<br />

(i komunikacji) wzrokowej. Obniżył się on nad osadą znajdującą się na szczycie wzgórza z<br />

Wyspy Stewart'a. Zgodnie z lokalną legendą, jego komandor (kapitan) o nazwisku "Tamau"<br />

lub "Tamaatea" rozmawiał nawet z tamtejszymi tubylcami. Następnie statek poszybował na<br />

wschód w kierunku Mataura. Zatrzymał się on tuż ponad zabudowaniami wioski<br />

zlokalizowanej na wierzchołku wzgórza Mataura. Nie jest wiadomym czy jego załoga<br />

komunikowała się z lokalnymi Maorysami. Następnie kontynuował on wschodni kurs w<br />

kierunku obecnej Tapanui, szybując do wzgórza dominującego nad okolicą, a obecnie<br />

zwanego "Puke-ruau" (t.j. wzgórze-które-wstrząsnęło-światem), na szczycie którego<br />

najprawdopodobniej znajdowała się kolejna wioska maoryska (do dzisiaj w okolicy tego<br />

wzgórza znajdowane są różnorodne przedmioty i narzędzia maoryskie świadczące o<br />

bliskości takiej wioski). Cały czas pozostawał on wyraźnie widoczny dla obserwatorów z<br />

Mataura i prawdopodobnie również Wyspy Stewart'a. Po dotarciu i zawiśnięciu na niskiej<br />

wysokości ponad wzgórzem nazwanym później Puke-ruau, dwa wehikuły z wierzchołka<br />

cygara rozpoczęły manewr oddzielania się. Prawdopodobnie załogi tych wehikułów<br />

otrzymały od komandora rozkaz niezależnego rekonesansu. Celowo wprowadzona przez<br />

jakiegoś sabotażystę niewielka zmiana w programie komputera pokładowego kierującego<br />

manewrem oddzielania się <strong>dr</strong>ugiego z tych statków, prawdopodobnie spowodowała ich<br />

zderzenie się, w ten sposób inicjując łańcuchową eksplozję całego cygara.<br />

Jak to już częściowo wyjaśniono w punkcie #4 po<strong>dr</strong>ozdziału C2, na podstawie<br />

wewnętrznej konfiguracji krateru Tapanui możliwe stało się odtworzenie przebiegu<br />

eksplozji. Materiał faktologiczny wskazuje, iż nosiła ona charakter sekwencji detonacji,<br />

zainicjowanych od wierzchołka cygara i następnie rozprzestrzeniających się ku dołowi.<br />

Pierwszy wybuch posiadał siłę około trzykrotnie wyższą od wybuchów następnych, co<br />

sugeruje iż <strong>dr</strong>ugi z oddzielających się wehikułów uderzył równocześnie w pierwszy, już<br />

oddzielony wehikuł, oraz w górny statek z reszty cygara. Stąd na początku eksplozji trzy<br />

wehikuły wybuchnęły prawie równocześnie. Pole ciśnieniowe uformowane przez ten<br />

pierwszy wybuch utworzyło ponad kompleksem rodzaj płaszczyzny odbicia, od której<br />

o<strong>dr</strong>zucane zostały fale uderzeniowe następnych eksplozji. Każda kolejna eksplozja dodała<br />

następną warstwę do owego ekranu, odchylając jeszcze bardziej w dół fale uderzeniowe z<br />

następujących po niej wybuchów. Stąd też każda kolejna eksplozja była kierowana bardziej<br />

koncentrycznie ku ziemi, formując w rezultacie dodatkowy krater wewnątrz krateru już<br />

wytworzonego tuż przed nim.<br />

Dla osób, które obserwowały (i przeżyły) samą eksplozję, jej przebieg<br />

prawdopodobnie wyglądał następująco. U wierzchołka cygaro-kształtnego kompleksu <strong>UFO</strong><br />

najpierw pojawił się oślepiający błysk. W tej samej chwili powietrze przeszył ogłuszający<br />

syk podobny do dźwięku wydawanego przez iskry spawarki elektrycznej tyle że<br />

tysiąckrotnie zwielokrotnionego potężnym megafonem, zaś ziemia jęknęła i za<strong>dr</strong>żała. Po<br />

pierwszym błysku nastąpiła sekwencja około sześciu dalszych. Powietrze stało się<br />

niezwykle lepkie od elektryczności, zaś ziemia pod nogami zaczęła się kołysać. Błyski były<br />

tak silne, iż zainicjowały pożary na kilkadziesiąt kilometrów od miejsca eksplozji. Kiedy więc<br />

ustały, pojawił się ocean ognia sięgający od horyzontu do horyzontu. W miejscu w którym<br />

wystąpiły błyski, pojawiła się teraz ogromna, rozpalona do białości kula ognia. Emanowała<br />

ona palące gorąco, stopniowo przekształcając swój kolor i kształt. Z białej kuli przekształciła<br />

się w czerwoną elipsoidę, później w brązową kolumnę, aby w końcu stać się szarą


C-93<br />

maczugą. Maczuga ta dalej wydłużała się w górę i wszerz, zwolna przybierając kształt<br />

szybko rosnącego, ciemnego grzyba lub postaci uformowanego z jakby kotłujących się<br />

chmur. Ten ciemny grzyb rósł nadal zarówno wzwyż jak i wszeż, jego zaś powierzchnia<br />

stopniowo okrywała się jakby warstwą gotujących się czarnych jak smoła chmur, przez<br />

które co chwila przebłyskiwały odblaski ukrywającego sią za tą warstwą żywego ognia. Gdy<br />

podstawa rozprężającego się trzonka tego grzyba przybliżyła się do przerażonych i<br />

uciekających w popłochu Maorysów, wyglądała ona jak wykonana z kotłujących się<br />

czarnych chmur. Jej czoło wyznaczało nadejście potężnego, palącego cyklonu, jaki<br />

gwałtownie rozprężał się od centrum eksplozji. Siła tego cyklonu była tak ogromna, że tuż<br />

przy ziemi odcinał on <strong>dr</strong>zewa od ich korzeni pozostawiając krajobraz wyglądający jak po<br />

przejściu ogromnej golarki, "obierał" on wierzchołki wzgórz z gleby jak my obieramy skórkę<br />

z pomarańczy, rzucał ogromnymi kłodami jak my rzucamy zapałkami wbijając je czasami<br />

po kilka metrów w ziemię, i dokonywał niewyobrażalnego spustoszenia. Gdziekolwiek<br />

cyklon ten dosięgnął, wywracał, palił i dusił wszystko na swej <strong>dr</strong>odze. Dym, pył i odłamki<br />

niesione przez ten cyklon całkowicie przesłoniły światło, powodując zapanowanie<br />

kompletnych ciemności.<br />

Rozprężający się cyklon eksplozji był niezwykle niszczący ale stosunkowo<br />

krótkotrwały. Po duszącej, palącej ciszy jaka zapanowała po jego przejściu, proces implozji<br />

się rozpoczął. Proces ten w literaturze poświęconej eksplozjom wielkoskalowym zwany jest<br />

"firestorm" (t.j. "sztorm ogniowy"). Powietrze odwróciło kierunek swego przepływu i teraz<br />

rozpoczęło przemieszczać się od odbrzeża ku centrum eksplozji. Cyklon implozji zwolna<br />

rósł w siłę, stopniowo pokrywając swym zasięgiem obszar całej Nowej Zelandii. Jego<br />

podmuchy podsycały tlenem pożary zaininicjowane w pierwszej fazie eksplozji, zamieniając<br />

wszystko w jeden ocean ognia. Jednocześnie, z przeraźliwym gwizdem opadających bomb,<br />

czerwone z gorąca ceramiczne kamienie zaczęły nadlatywać na obszary czasami oddalone<br />

kilkaset kilometrów od Tapanui. Niektóre z nich posiadały wielkość budynków. Zaczęły<br />

upadać dookoła jak grad, łamiąc i podpalając wszystko czego się dotknęły. Tam gdzie<br />

jeszcze nie było ognia totalny pożar został teraz zainicjowany. Podpalany równocześnie w<br />

dziesiątkach tysięcy oddalonych od siebie miejsc przez rozpalone do czerwoności<br />

ceramiczne kamienie, i gwałtownie rozdmuchiwany siłą bogatego w tlen cyklonu implozji,<br />

pożar ten szybko pokrył obszar ponad połowy Wyspy Południowej Nowej Zelandii. Aby<br />

uzmysłowić sobie rozmiary tego totalnego ognia, warto zauważyc z mapy na rysunku C7, iż<br />

ogarnął on cały obszar od podstawy Wyspy Południowej aż po 2/3 jej wysokości, pomijając<br />

jedynie wąski pasek puszczy na zachodnim wybrzeżu, osłonięty przed skutkami eksplozji<br />

przez łańcuch wysokich Alp Południowych. Ten ogromny pożar palił się prawdopodobnie<br />

przez cały tragiczny dzień i noc po nim następującą, zwolna gasnąc dopiero w połowie<br />

następnego dnia. Po jego stopniowym zaniknięciu, pyły wyrzucone w atmosferę, w<br />

połączeniu z ochłodzeniem się powietrza, spowodowały gwałtowne skraplanie się pary. To<br />

z kolei wywołało gwałtowne opady "czarnego" deszczu (taki czarny, ulewny deszcz<br />

towarzyszył też eksplozji tunguskiej, patrz [1C14] John Baxter & Thomas Atkins: "The Fire<br />

Come By", Mac Donald and <strong>Jan</strong>e's, London, 1976, ISBN 0-354-04012-X, strony 23 i 109).<br />

Deszcz ten lał bez przerwy przez kilka następnych dni owej nowozelandzkiej zimy,<br />

stopniowo oczyszczając skraplającą się wodę. Na początku towarzyszyły mu burze<br />

elektryczne. Jego opad powodował postępujące ochładzanie się powietrza, początkowo<br />

zamieniając deszcz w gradobicie, a w końcu w opady śniegu. Po kilku dniach, ów ulewny<br />

deszcz i śnieg zmienił pozostałości niegdyś tętniących życiem lasów i sawann Nowej<br />

Zelandii w jedno ogromne, zamarzające bagno. Zniszczenie było totalne.<br />

W kilka lat po samej eksplozji wyzwalać się też zaczęły różnorodne jej dalsze<br />

następstwa. Przykładowo skorupa Ziemi doznała kilku skokowych poślizgów, zalewając<br />

południowe wybrzeża Nowej Zelandii ogromnymi falami tsunami, sprowadzając zimno na<br />

obie wyspy, oraz pozbawiając żywności pozostałych ciągle przy życiu ludzi i zwierzęta.<br />

Jednym z tragicznych następstw eksplozji Tapanui było, iż nie tylko zniszczyła ona<br />

rodzimą puszczę na ponad połowie Wyspy Południowej, ale także spaliła wszystkie nasiona


C-94<br />

uniemożliwiając w ten sposób o<strong>dr</strong>odzenie się <strong>dr</strong>zew. Z uwagi na izolację obszaru<br />

zniszczenia (z dwóch stron odgrodzony był on od reszty Wyspy oblodzonym łańcuchem<br />

górskim przez który nasiona z trudnością mogły zostać przeniesione, z dwóch pozostałych -<br />

przez wody oceanu) puszcza ta nie zdołała całkowicie o<strong>dr</strong>osnąć nawet do dzisiaj. Stąd też<br />

miejsca gdzie niegdyś porastał tętniący życiem subtropikalny busz i gdzie ciągle obecnie<br />

istnieją warunki klimatyczne sprzyjające porostowi lasu, eksplozja Tapanui zamieniła w<br />

bezkresne morze trawy (tzw. "tussock grassland") zaścielonej resztkami powypalanych<br />

<strong>dr</strong>zew. Trawa ta przetrwała aż do przybycia białych osadników na Wyspę Południową w<br />

połowie XIX wieku, a na wielu obszarach rośnie ona nadal nawet i dziś. Jedynie wzdłuż<br />

obwodu tego obszaru zniszczenia, nowo o<strong>dr</strong>astająca puszcza zwolna torowała sobie <strong>dr</strong>ogę<br />

ku jego środkowi, każdego roku postępując swym czołem zaledwie 50 do 150 metrów<br />

naprzód.


C-95<br />

Rys. C1. Dwa zdjęcia lotnicze krateru Tapanui, zestawione razem w celu umożliwienia ich<br />

stereoskopowej obserwacji (jeśli patrzący użyje stereoskopowych okularów). Na<br />

powyższym rysunku zdjęcia te zostały zorientowane jak mapa, t.j. ich górna krawędź<br />

zwrócona jest ku geograficznej północy. Krater Tapanui jest usytuowany w centrum trójkąta<br />

zdefiniowanego przez miasteczka: Tapanui, Waipahi i Mataura. (Warto tu podkreślić, iż w<br />

języku maoryskim słowa "Ta-pa-nui" oznaczają "ogromna-eksplozja", słowa "Wai-pa-hi"<br />

znaczą "miejsce-eksplodującego-ognia", zaś słowa "Mata-ura" mogą zostać<br />

zinterpretowane jako "jarzący-się-statek-kosmiczny"). Współrzędne geograficzne tego<br />

krateru wynoszą: 46° 04' S i 169° 09' E. Główna oś krateru odchylona jest o kąt -37 stopni<br />

(na zachód) od kierunku geograficznej północy. Powyższe zdjęcia ukazują, że wyraźnie<br />

wyo<strong>dr</strong>ębniające się krawędzie krateru otaczają około 75% jego obwodu.<br />

Jak dotychczas postawiono aż cztery hipotezy starające się wyjaśnić pochodzenie<br />

krateru Tapanui. Oficjalna hipoteza geologiczna wmawia że jest on zwykłym "obsuwiskiem<br />

ziemi". Na jej błędność wskazują jednak następujące fakty: (A1) nie dostarcza ona<br />

wyjaśnienia dla kratero-podobnego kształtu (np. krawędzi opasujących 75% obwodu<br />

krateru), (A2) grunt jest zbyt stabilny w tym miejscu aby tworzyć obsuwiska, (A3) bilans<br />

objętości nie jest wypełniony (t.j. ziemia jaka miałaby się obsunąć w krateru musiałaby<br />

znajdować się poniżej; w rzeczywistości ziemia ta jednak "zniknęła" rozrzucona na<br />

znacznym obszarze w postaci ceramicznych kamieni), (A4) mechanizm "obsuwiska ziemi"<br />

nie pokrywa się ze strukturą krateru (np. dno krateru nie posiada czarnej gleby obecnej na<br />

wierzchołku Pukeruau). Istniejące fakty obalają też hipotezę meteorytu uderzającego<br />

ziemię. Przykładowo: (B1) krater Tapanui nie posiada atrybutów kraterów impaktowych (np.<br />

kształtu parabolicznej czaszy, podwyższonego kołnierza, pozostałości odłamków ciała<br />

niebieskiego, orientacji głównej osi w kierunku wschód/zachód), (B2) energia wydzielona w<br />

Tapanui jest zbyt duża aby została wytworzona przez meteoryt, (B3) ciało niebieskie<br />

uderzające ziemię nie mogłoby zostać opisane w legendach Maorysów jako statek<br />

kosmiczny. Większość faktów zaprzecza też hipotezie eksplodującego gazu. Przykładowo,<br />

(C1) istnienie gazu pod kraterem Tapanui nie zostało nigdy stwierdzone definitywnie, (C2)<br />

eksplozja gazu nie jest w stanie wydzielić aż 70 megaton energii, (C3) nie jest znany<br />

mechanizm czy zjawisko fizyczne jakie mogłyby spowodować podziemne wymieszanie się<br />

gazu z tlenem, (C4) eksplodujący gaz nie byłby w stanie namagnesować otoczenia, kształt<br />

krateru Tapanui nie odpowiada spodziewanemu dla takich eksplozji, itp. Jedynie więc<br />

zaproponowana przez autora hipoteza o eksplodującym <strong>UFO</strong> dostarcza wyjaśnienia dla<br />

wszystkich niezwykłych atrybutów krateru Tapanui.


C-96<br />

Rys. C2. Kształt i wewnętrzna topografia krateru Tapanui. Obecność co najmniej siedmiu kolejnych<br />

kraterów (najbardziej wyróżniające się z nich na rysunku oznaczone zostały numerami 1 do 4)<br />

umieszczonych jeden wewnątrz <strong>dr</strong>ugiego, jest wyraźnie widoczna. To z kolei świadczy, iż krater<br />

Tapanui uformowany został w wyniku całego szeregu eksplozji (których liczba wynosiła około 7), nie<br />

zaś pojedynczego wybuchu. Powyższe daje więc niezwykłą zgodność pomiędzy kroniką<br />

Gerwazego a materiałem faktologicznym dostępnym na miejscu. Istnienie kilku kraterów<br />

rozlokowanych jeden wewnątrz <strong>dr</strong>ugiego pozwala wydedukować, iż nad Tapanui eksplodował (z<br />

góry do dołu) cygaro-kształtny kompleks magnokrafto-podobnych wehikułów, podobny do<br />

kompleksu pokazanego na rysunku F1. Oznaczenia: C/C - główny kierunek opadu najcięższej<br />

frakcji ceramicznych kamieni (patrz linia C na rysunku C7); T/T - główny kierunek opadów minerału<br />

zwanego "trinitite"; E - język erozji obrzeża krateru, wystający w kierunku najsilniejszego nachylenia<br />

zbocza; H - wydmy uformowane w miejscach załamywania się fal uderzeniowych; R - cylin<strong>dr</strong>yczne<br />

wejście do krateru, które zdaje się odzwierciedlać kształt i wymiary eksplodujących wehikułów; W -<br />

niewyjaśnione, symetryczne zafałdowania biegnące wzdłuż trójkątnej części wejściowej do krateru<br />

(zafałdowania te być może posiadają jakiś związek z ilością kolejnych eksplozji); L - ostre<br />

wgłębienia (obecnie wypełnione wodą tworząc małe jeziorka) uformowane przed czołem każdej<br />

wydmy.<br />

(Górny) Szkic topografii krateru - widok z góry (patrz także rysunek C1). Należy zwrócić<br />

uwagę, iż wszytkie charakterystyczne elementy obecne w kraterze Tapanui występują także i w<br />

tunguskim złomowisku <strong>dr</strong>zew - porównaj rysunek C6.<br />

(Dolny) Szkic przekroju pionowego krateru Tapanui wykonany wzdłuż jego osi głównej<br />

S M<strong>1178</strong> /NM<strong>1178</strong>.


C-97<br />

Rys. C3. Trzy podstawowe odmiany eksplozji kraterujących, t.j. (a) podziemna, (b)<br />

naziemna, (c) napowietrzna. Pokazne zostały: początkowa lokacja ładunków wybuchowych<br />

względem powierzchni ziemi (patrz trzy rysunki z górnego rzędu), oraz kształt wynikowego<br />

krateru uformowanego przez daną eksplozję (patrz rysunki z dolnego rzędu).<br />

(Lewy) Podziemna eksplozja kraterująca. Następuje ona w przypadku wybuchu<br />

ładunku zakopanego w ziemi na głębokości mniejszej od określonej głębokości krytycznej<br />

(ładunki zakopane głębiej niż owa wartość krytyczna powodują eksplozję zaduszoną, po<br />

angielsku: confined explosion, która nie wytwarza żadnego krateru). Głębokość krytyczna<br />

wzrasta ze wzrostem całkowitej energii danego ładunku. W eksplozji tej ładunek<br />

wybuchowy graniczy ze wszystkich stron z niepodatnym gruntem, poprzez który fale<br />

uderzeniowe zmuszone są utorować sobie <strong>dr</strong>ogę (patrz rysunek C4). Podziemna eksplozja<br />

kraterująca formuje paraboliczny krater, którego krawędź otoczona jest podwyższonym<br />

kołnierzem. Ziemia wyrzucona przez tą eksplozję w powietrze w większości opada z<br />

powrotem do krateru tworząc jego podłogę pozorną, jej część jednak formuje<br />

charakterystyczny podwyższony kołnierz obiegający wynikowy krater.<br />

(Środek) Naziemna eksplozja kraterująca. Powstaje gdy eksplodujący ładunek<br />

ułożony został na powierzchni gruntu. W eksplozji tej jedna strona ładunku wybuchowego<br />

graniczy z wysoko podatnym powietrzem, które przejmuje na siebie większość energii fal<br />

uderzeniowych. Na powierzchnię gruntu działa więc jedynie napór rozbiegającej się fali<br />

ciśnień. Stąd eksplozja naziemna formuje złożony krater tarczowy, zwykle charakteryzujący<br />

się podwyższonym obszarem w centrum. Mechanizm formowania tego krateru, jak i jego<br />

wynikowy kształt, przypominają zafalowania powierzchni płynu po upadku do niego<br />

jakiegoś przedmiotu (porównaj rysunek C5).<br />

(Prawy) Napowietrzna (ale przygruntowa) eksplozja kraterująca. Dotąd nie została<br />

ona zaobserwowana w naturze. Aby wytworzyć krater musi ona nastąpić w powietrzu ale<br />

na wysokości mniejszej od określonej wartości krytycznej (zależnej z kolei od gęstości<br />

przestrzennej energii wybuchu). Eksplodujący materiał jest w niej ze wszystkich stron<br />

otoczony podatnym powietrzem, stąd do powierzchni ziemi dociera jedynie niewielki ułamek<br />

jego energii. Kształt krateru dla takiej eksplozji pozostawał dotychczas nieznany, bowiem<br />

gęstość przestrzenna energii produkowana przez nasze materiały wybuchowe jest zbyt<br />

mała, aby wytworzyć krater. Odkrycie krateru Tapanui dostarcza pierwszego (i dotychczas<br />

jedynego) przykładu krateru tego typu istniejącego na naszej planecie.


C-98<br />

(a)<br />

(b)<br />

(c)<br />

Rys. C4. Przykłady klasycznych, parabolicznych kraterów uformowanych podczas<br />

podziemnych eksplozji.<br />

(a,c) Przykład parabolicznego krateru impaktowego utworzonego przez naturę.<br />

Uformowanie takiego krateru wymaga eksplozji podziemnej. Stąd też w naturze jest on<br />

tworzony przez szybkie, spójne i ciężkie meteoryty metalowe jakie wbijają się głęboko w<br />

ziemię zanim wyhamowanie ich prędkości wywołuje eksplozję. Powyższe fotografie<br />

przedstawiają widok z lotu ptaka słynnego krateru meteorowego (Barringer) z Diablo<br />

Kanionu koło Winslow na pustyni w Arizonie, USA (35 02'N, 111 01'W) wykonane pod<br />

różnymi kątami. Wymiary tego krateru (długość x szerokość x głębokość) wynoszą około<br />

1200x1100x183 metrów (wziąwszy pod uwagę, że eksplozje podziemne są<br />

najefektywniejsze w tworzeniu kraterów, ilość energii wyzwolona podczas eksplozji<br />

tworzącej ten krater była więc znacznie mniejsza niż ilość wyzwolona w Tapanui). Jego<br />

wiek jest szacowany na około 25000 lat. Na uwagę zasługuje obecność w nim wszytkich<br />

atrybutów charakteryzujących kratery impaktowe, szczególnie zaś: (1) wyraźnie<br />

wznoszącego się kołnierza opasującego jego zewnętrzną krawędź, (2) fragmentów<br />

metalowego ciała niebieskiego okupujących środek krateru, (3) orientacji osi głównej<br />

krateru w kierunku wschód/zachód (powyższe fotografie są wykonane z kierunku S ku N).<br />

(b) Schematyczny przekrój poosiowy, ukazujący podstawowe elementy krateru<br />

meteorytowego uformowanego w skałach krystalicznych (porównaj artykuł Ryszarda A.F.<br />

Grieve, "Terrestrial impact structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987, 15, strona 247).<br />

(d) Krater Schooner, USA, uformowany w 1968 roku poprzez eksplodowanie<br />

pojedynczego 35 kilotonowego ładunku nuklearnego zakopanego 108 metrów pod<br />

powierzchnią ziemi (podłoże: tuf wulkaniczny). Stanowi on doskonałą ilustrację krateru<br />

parabolicznego, formowanego sztucznie wskutek podziemnych eksplozji nuklearnych.<br />

Wymiary tego krateru wynoszą: promień = 130, głębokość = 63 metrów. Obie ilustracje<br />

adaptowano z artykułu Milo D. Nordyke, "Nuclear cratering experiments: United States and<br />

Soviet Union", Roddy D.J., Pepin R.O., Merrill R.B., edytorzy, (1977) Impact and explosion<br />

Cratering, Pergamon Press (New York, USA), strony 108-109.<br />

(e) Przekroje pionowe (w kierunkach E-W oraz N-S) krateru Schooner.<br />

(d)<br />

(e)


(a)<br />

C-99<br />

(c)<br />

(b) (d)<br />

Rys. C5. Przykłady złożonych kraterów tarczowych. Kratery takie formowane są w wyniku<br />

eksplozji naziemnych. W naturze występują one w miejscach uderzenia komet, t.j. chmur<br />

luźnego materiału skalnego i odłamków lodu o małej gęstości i konsystencji. Chmura taka<br />

esploduje na powierzchni ziemi, gdyż stosunek jej masy i szybkości do powierzchni<br />

odłamków (tarcia) i ich wznajemnej spójności jest zbyt mały, aby penetrowały one pod<br />

powierzchnię gruntu. Zdjęcia (a) i (b) adaptowane zostały z artykułu: David J. Roddy,<br />

"Tabular comparisons of the Flynn Creek impact crater, United States, Steinheim impact<br />

crater, Germany and Snowball explosion crater, Canada", Roddy D.J., Pepin R.O., Merrill<br />

R.B., editors, (1977) Impact and Explosion Cratering, Pergamon Press (New York, USA),<br />

strony 131 i 132; natomiast ilustracje (c) i (d) adoptowano z artykułu: Richard A.F. Grieve,<br />

"Terrestrial impact structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987, 15, strona 249.<br />

(a) Snowball krater (Kanada) uformowany sztucznie w roku 1964 przez<br />

zdetonowanie 500-tonowej półkuli TNT ułożonej na płaskim alluwium. Wymiary: szerokość<br />

ponad 100 metrów, głębokość około 9 metrów. Defence Research Establishment Suffield,<br />

Alberta, Kanada.<br />

(b) Steinheim krater uformowany przez naturę w południowych Niemczech. Jego<br />

wymiary wynoszą: szerokość ponad 4200 metrów i głębokość około 250 metrów. Wiek<br />

około 14.7 milionów lat. Zauważ centralne wypiętrzenie z miasteczkiem Steinheim po lewej<br />

stronie.<br />

(c) Satelitarne zdjęcie (LANDSAT) struktury impaktowej Manicouagan w Quebec,<br />

Kanada, uformowanej w skale krystalicznej. Średnica tego krateru wynosi około 100<br />

kilometrów, zaś wiek około 210 milionów lat.<br />

(d) Przekrój pionowy przez strukturę Manicouagan.


C-100<br />

Rys. C6. Porównanie podobieństw występujących pomiędzy konfiguracją krateru Tapanui i<br />

obszarem zniszczenia tajgi w miejscu eksplozji tunguskiej. Istnienie takich ścisłych<br />

podobieństw świadczy że pochodzenie obu tych miejsc jest analogiczne, t.j. z potężnych<br />

eksplozji napowietrznych. Najbardziej widoczne zgodności obu miejsc dotyczą: (1) związku<br />

pomiędzy kątem wejścia fal uderzeniowych, a odległością miejsca eksplozji od najbliższego<br />

bieguna magnetycznego (to z kolei posiada związek z kątem nachylenia eksplodującego<br />

cygara <strong>UFO</strong>), (2) kształcie obszaru wejściowego fal uderzeniowych, (3) nieregularnym<br />

zniszczeniu w miejscach załamywania się fal uderzeniowych (w miejscach tych <strong>dr</strong>zewa tajgi<br />

ułożone są "wichrowato", natomiast w kraterze Tapanui występują wydmowate nasypiska<br />

gruntu), (4) położenia środka eksplozji "O", (5) zorientowania osi zniszczenia wzdłuż<br />

południka magnetycznego, itp. Oznaczenia: S G /NG - kierunki geograficzne; SM/NM -<br />

kierunki magnetyczne, które pokrywają się z przebiegiem głównych osi zniszczenia.<br />

(a) Krater Tapanui (współrzędne: 46 04'S i 169 09'E).<br />

(b) Kształt miejsca eksplozji tunguskiej (współrzędne: 60 55'N i 101 57'E) opisany<br />

przez mapę sporządzoną w 1958 roku i opublikowaną w [1Rys.C6] John Baxter & Thomas<br />

Atkins: "The Fire Come By". Mac Donald and <strong>Jan</strong>e's, London, 1976, ISBN 0-354-04012-X,<br />

strona 124; oraz [2Rys.C6] Jack Stoneley: "Tunguska: Caul<strong>dr</strong>on of Hell", A Star Book,<br />

London 1977, ISBN 0-352-39619-9, strona 102. (Mapa z 1958 roku oddaje zarys obszaru<br />

totalnego wyłożenia tajgi, podczas gdy mapy późniejsze - np. z 1961 roku, do zniszczeń<br />

włączają także obszar sporadycznie powalonych <strong>dr</strong>zew. Stąd mapa z 1958 roku pokazuje<br />

uderzenie fali pierwotnej, natomiast mapy późniejsze włączają także obszary zniszczone<br />

przez odbicia fal uderzeniowych.) Oznaczenia: O - centrum eksplozji, F - zasięg<br />

wypalonych <strong>dr</strong>zew, P - trajektoria cygarokształtnego kompleksu <strong>UFO</strong> tuż przed eksplozją<br />

(odtworzona z raportów naocznych świadków), L - zasięg <strong>dr</strong>zew powalonych falami<br />

uderzeniowymi eksplozji (pnie tych <strong>dr</strong>zew wskazują na centrum eksplozji).


C-101<br />

Rys. C7. Mapa Wyspy Południowej Nowej Zelandii ukazująca dotychczas rozpoznany przez<br />

autora rozmiar zniszczeń spowodowanych eksplozją koło Tapanui. Przybliżone linie tej<br />

mapy są oparte na skąpych danych dostępnych autorowi i z tego powodu wymagają one<br />

dalszych badań dla zwiększenia ich precyzji.<br />

Oznaczenia występujące na tej mapie: I - zasięg totalnego pożaru lasu<br />

zainicjowanego opadem rozpalonych kamieni ceramicznych i rozprzestrzenionego<br />

podmuchami odwróconego cyklonu implozji. W obrębie obszaru obwiedzionego tą linią<br />

wszytkie lasy dokumentnie spłonęły. Poza tą linią ewentualne pożary miały charakter<br />

lokalny; D - linia opadu metalicznych odłamków statku kosmicznego; T - główna linia<br />

opadów szklistego minerału zwanego "trinitite"; C - główna linia upadku najcięższej frakcji<br />

"ceramicznych kamieni (china stones)"; L I - zasięg <strong>dr</strong>zew powalonych rozprężającą się falą<br />

uderzeniową eksplozji (pnie tych <strong>dr</strong>zew leżą na liniach krzyżujących się na kraterze, zaś ich<br />

korzenie są zwrócone do krateru); LE - obszar pożarów lasu zapalonych bezpośrednio<br />

błyskiem (kulą ognistą) eksplozji; F - zasięg obszaru w którym "nikt nie przeżył"; O -<br />

położenie krateru Tapanui (t.j. punkt zerowy eksplozji); R - obszar puszczy która o<strong>dr</strong>osła<br />

przed przybyciem białych osadników do Nowej Zelandii w XIX wieku; P - trajektoria lotu<br />

wehikułu tuż przed eksplozją, odtworzona z informacji zawartych w legendach maoryskich<br />

(należy zwrócić uwagę, iż trajektoria ta jest prostopadła do kierunku głównej osi zniszczenia<br />

co koliduje z obrazem zniszczenia powodowanego przez meteoryty i komety); SG/NG -<br />

kierunek południe/północ geograficzna; SM<strong>1178</strong>/NM<strong>1178</strong> - oś centralna krateru Tapanui i<br />

obszaru zniszczenia. Oś ta najprawdopodobniej pokrywa się z lokalnym przebiegiem<br />

południków magnetycznych w roku <strong>1178</strong>.


C-102<br />

Rys. C8. Rozprzestrzenienie puszczy rodzimej na Wyspie Południowej Nowej Zelandii<br />

około roku 1840, t.j. w czasach, gdy pierwsi biali osadnicy przybyli na tę wyspę.<br />

Zaczerpnięto z opracowania [1Rys.C8] S.E. Masters, J.T. Holloway, P.J. McKelvey, "The<br />

National Forest Survey of New Zealand, 1955, Volume I, The Indigenous Forest Resources<br />

of New Zealand", (R.E. Owen, Government Printer, Wellington, New Zealand, 1957), strona<br />

5. Mapa ta ujawnia, iż na przekór sprzyjającym warunkom klimatycznym i glebowym,<br />

obszary otaczające krater Tapanui charakteryzowały się całkowitym brakiem lasów. Było to<br />

tym dziwniejsze, że trawiaste stepy tych obszarów pokryte były pniami powalonych i<br />

opalonych <strong>dr</strong>zew, których resztki do dziś kryją w sobie szokujący materiał dowodowy.<br />

Przykładowo wszystkie <strong>dr</strong>zewa zniszczone zostały w tym samym czasie, data ich spalenia<br />

wyznaczona metodą węgla radioaktywnego pokrywa się z datą eksplozji Tapanui, zaś ich<br />

pnie wyłożone zostały radialnie w koncentrycznym porządku z osiami ustawionymi<br />

równolegle względem siebie i nacelowanymi na krater Tapanui. Aczkolwiek winę za<br />

wypalenie tych lasów naukowcy nowozelandzcy zrzucają na Maorysów, istniejący materiał<br />

dowodowy wskazuje, że wyłożenie i wypalenie ich nastąpiło w wyniku eksplozji Tapanui.<br />

Warto zauważyć że jednym z następstw eksplozji Tapanui było, iż nie tylko<br />

zniszczyła ona rodzimą puszczę, ale także spaliła wszystkie nasiona uniemożliwiając w ten<br />

sposób o<strong>dr</strong>odzenie się <strong>dr</strong>zew. Z uwagi na izolację obszaru zniszczenia (z dwóch stron<br />

odgrodzony jest on od reszty Wyspy oblodzonym łańcuchem górskim przez który nasiona<br />

tylko z trudnością mogły zostać przeniesione, z dwóch pozostałych - przez wody oceanu)<br />

puszcza ta nie zdołała całkowicie o<strong>dr</strong>osnąć nawet do dzisiaj. Stąd też miejsca gdzie<br />

niegdyś porastał tętniący życiem subtropikalny busz i gdzie ciągle obecnie istnieją warunki<br />

klimatyczne sprzyjające porostowi lasu, eksplozja Tapanui zamieniła w morze trawy (tzw.<br />

tussock grassland) zaścielonej resztkami powypalanych <strong>dr</strong>zew. Jedynie wzdłuż obwodu<br />

tego obszaru zniszczenia, nowo o<strong>dr</strong>astająca puszcza zwolna torowała sobie <strong>dr</strong>ogę ku jego<br />

środkowi, każdego roku postępując swym czołem zaledwie 50 do 150 metrów naprzód.


C-103<br />

(a) (c)<br />

(b) (d)<br />

Rys. C9. Przykłady pni <strong>dr</strong>zew powalonych i nadwęglonych przez eksplozję koło Tapanui.<br />

Zorientowanie tych pni zawsze wskazuje na ten sam punkt, t.j. centrum krateru Tapanui,<br />

niezależnie gdzie zostają one znalezione. Na przełomie tego stulecia, ogromny obszar<br />

wokół krateru Tapanui był dosłownie zasłany przez pnie takich powalonych i opalonych<br />

<strong>dr</strong>zew. Opowieści opisujące ich wygląd roztaczają obraz bardzo podobny do archiwalnych<br />

zdjęć z regionu tunguskiej w Centralnej Syberii. Pierwsi biali osadnicy tego regionu<br />

pousuwali owe powalone <strong>dr</strong>zewa, aby uzyskać pastwiska dla bydła. Miejscowi starsi ludzie<br />

jeszcze obecnie pamiętają jak wiele wysiłku kosztowało to usuwanie, ponieważ<br />

powierzchnia kłód była nafaszerowana ziarenkami twardego piasku który tępił stalowe piły.<br />

(a) Ponad 800-letni pień szlachetnego <strong>dr</strong>zewa "totara" przetrwały do dzisiaj zaledwie<br />

200 metrów od południowej krawędzi krateru. Przedłużenie osi tego pnia wskazuje na<br />

krater również widoczny na tym zdjęciu.<br />

(b) Powalone i powypalane <strong>dr</strong>zewa przy ujściu rzeki Mataura, około 50 kilometrów<br />

na zachód od krateru Tapanui. Wystają one z podmytego brzegu, zaś ich pnie wskazują na<br />

krater.<br />

(c,d) Wykonane przez autora zdjęcia <strong>dr</strong>zew wystających z podmytego brzegu<br />

rzeczułki Black Gully Creek, około 20 kilometrów na północ od krateru Tapanui, dokładnie w<br />

środku pomiędzy miasteczkami Tapanui i Heriot. Widoczne na nich kłody, ciągle częściowo<br />

tkwiące w piaszczystym brzegu, wskazują swymi trzonkami kierunek krateru Tapanui.


C-104<br />

Rys. C10. Dwie fotografie tego samego tornada, wykonane dnia 19 grudnia 1969 o godzinie<br />

17:15 przez Diane Chittock, żonę farmera z Waikoikoi. Owo tornado pojawiło się dokładnie<br />

ponad kraterem Tapanui i krótko po tym zaniknęło przesunięte przez wiatr kilka kilometrów<br />

dalej na wschód. W tej części Nowej Zelandii (poza kraterem) tornada są całkowicie<br />

nieznane i nawet najstarsi mieszkańcy nie pamiętają ich wystąpienia. Niemniej w przeciągu<br />

kilkudziesięciu ostatnich lat zaobserwowano kilka takich krótkotrwałych tornad ponad<br />

kraterem Tapanui, które szybko zaniknęły z chwilą odsunięcia się od krawędzi krateru.<br />

Odpowiedzialność za występowanie owej niezwykłej anomalii atmosferycznej nad kraterem<br />

Tapanui ponosi turbulentne namagnesowanie otoczenia, które w połączeniu z elektrycznie<br />

naładowanymi chmurami, wytwarza efekt dynama napędzającego tornada. Z innych<br />

anomalii pogodowych w okolicach krateru na uwagę zasługuje częsta obecność tam<br />

kurtynowych wyładowań atmosferycznych, wiatrów jonowych, oraz niezwykłe gęstych mgieł<br />

formujących się w kraterze.<br />

(Góra) Tarnado buduje zaczątek swojego leja dokładnie ponad kraterem Tapanui.<br />

(Dół) Całkowicie rozwinięte tornado <strong>dr</strong>yftujące z wiatrem ku wschodowi.


C-105<br />

Rys. C11. Jedna z wielu map publikowanych w Nowej Zelandii, mających na celu ukazanie<br />

obszarów Wyspy Południowej tego kraju, których gleba wykazuje znaczny deficyt ważnych<br />

mikroelementów.<br />

Na mapie tej zaznaczono deficyt molibdenu (molybdenum) i wapna (lime). Jednakże obszar<br />

ten jest także znany z deficytu selenu (selenium) oraz jodu (iodine). Interesującą cechą owego<br />

niedoboru jest, że wszystkie pierwiastki deficytowe w glebie z okolic Tapanui cechują się<br />

podwyższoną czułością na działanie różnych odmian promieniowania. Oprócz szeroko znanej<br />

czułości selenu (Se) oraz molibdenu (Mo) na działanie zwykłego światła, jod (I) znany jest ze swej<br />

czułości na promieniowanie ultra-fioletowe, zaś wapno (Ca) wykazuje podwyższoną czułość na<br />

działanie wysoko-energetycznego promieniowania jonizującego. Z <strong>dr</strong>ugiej strony, wielkość obszaru<br />

deficytowości każdego z tych pierwiastków wokól Tapanui zdaje się pokrywać z zasięgiem na jakim<br />

dany rodzaj promieniowania posiada zdolność penetrowania gleby. I tak promieniowanie ultrafioletowe<br />

posiada najniższą zdolność penetrowania gleby, stąd deficyt jodu skoncentrowany jest na<br />

małym obszarze ściśle przylegającym do krateru Tapanui; światło widzialne penetruje glebę na<br />

większym obszarze, stąd deficyt selenu i molibdenu zajmuje znacznie większe obszary; natomiast<br />

promieniowanie jonizujące penetruje glebę na największym obszarze, stąd deficyt wapna zajmuje<br />

najszerszy obszar. Jednym z najbardziej zaskakujących wniosków analizy tej mapy jest więc, ze<br />

deficyt owych mikroelementów układa się we wzór odzwierciedlający oddziaływanie na glebę<br />

różnych rodzajów promieniowania eksplozji. Stąd uzasadnione jest wysunięcie hipotezy, że<br />

promieniowanie wydzielone przez eksplozję Tapanui było czynnikiem powodującym uwolnienie tych<br />

pierwiastków z gleby i ich odparowanie do atmosfery.<br />

Obszar deficytowości istotnych mikroelementów zaznaczony na powyższej mapie znany jest<br />

też z nasilenia przypadków niezwykle rzadkiej choroby popularnie zwanej "Tapanui Flu" (medyczna<br />

nazwa: Myalgic Encephalomyelitis, albo ME syn<strong>dr</strong>om). To z kolei zdaje się sugerować, iż<br />

występowanie Tapanui Flu posiada związek z eksplozją Tapanui.


C-106<br />

Rys. C12. Lokalizacja pokładów złotonośnych na Wyspie Południowej Nowej Zelandii (patrz<br />

symbol "gold"). Powyższa mapa ilustuje, że największa koncentracja napowierzchniowego<br />

złota występuje w niewielkiej odległości od krateru Tapanui wzdłuż głównej osi eksplozji, t.j.<br />

w obszarze który z jednej strony poddany został najsilniejszym wstrząsom i wibracjom<br />

towarzyszącym eksplozji w Tapanui (wibracje te mogły spowodować wyniesienie złota ku<br />

powierzchni gruntu), jak i który leży w zasięgu opadów z grzyba poeksplozyjnego (jest<br />

wysoce prawdopodobne że złoto to opadło na powierzchnię ziemi właśnie z tego grzyba).<br />

Powyższa mapa była publikowana w książce [1Rys.C12] Gordona Ell, "Gold Rush Country<br />

of New Zealand", The Bush Press, Auckland, New Zealand, 1987, ISBN 0-908608-46-2,<br />

strona 6.


(a)<br />

C-107<br />

(c)<br />

(b) (d)<br />

Rys. C13. Przykłady kamieni ceramicznych ("china stones") wyrzuconych z krateru Tapanui i<br />

opadłych wzdłuż linii C z rysunku C7. Kamienie te powstały z dużych brył lokalnej gleby, piasku i<br />

gliny, wyrzuconych w powietrze przez siłę wybuchu, sprasowanych przez ogromne ciśnienie,<br />

aerodynamicznie ukształtowanych podczas lotu w rozpalonym powietrzu, wypalonych i pokrytych na<br />

powierzchni szklistą glazurą. Im dalej od krateru zostały one zdeponowane, tym bardziej<br />

aerodynamiczny jest ich kształt.<br />

(a) Ogromny kamień ceramiczny zlokalizowany przy zachodnim brzegu krateru Tapanui<br />

(porównaj jego wielkość ze stojącym przy nim autorem) - patrz 11 na rysunku Z1. Przebiegające<br />

przez niego podłużne otwory modelują obrys pni <strong>dr</strong>zewnych, zaś jego powierzchnia zawiera<br />

wtopiony dym i sadzę. Z powodu krótkości swego lotu w rozpalonym powietrzu, kamień nie zdążył<br />

uzyskać aerodynamicznych kształtów. Stąd jego powierzchnia jest pełna ostrych krawędzi i<br />

załamań.<br />

(b) Ceramiczny kamień zlokalizowany koło Black Gully Creek (patrz także rysunek C9). W<br />

sposób typowy dla wielu tych kamieni ciągle pozostających w ich oryginalnej lokacji, otoczony jest<br />

on niewielkim kraterkiem impaktowym. Asymetryczny kształt owego kraterku świadczy o<br />

napowietrznym przylocie kamienia z kierunku krateru Tapanui.<br />

(c) Kamień opadły na pastwisku Gerrard'a Eckhoff'a z Coal Creek koło Roxburgh, ważący<br />

kilka ton. Został on zabrany na pokład <strong>UFO</strong> w celu przebadania, po czym porzucony około 2 metry<br />

pod górę zbocza od miejsca swego oryginalnego zdeponowania. Wehikuł typu K6 jaki dokonał<br />

oględzin i przemieszczenia tego kamienia pozostawił obiegający wokół niego ciemny pierścień<br />

wypalonej roślinności widoczny na zdjęciu. Dla oddania wymiarów, stycznie do wypalonego<br />

pierścienia umieszczono biały okrąg referencyjny o średnicy 1 metra którego strzałka wskazuje<br />

północ magnetyczną.<br />

(d) Najbardziej reprezentatywny ze wszystkich kamieni ceramicznych, ustawiony przy<br />

wejściu do ratusza w Roxburgh. Wmurowana pod nim tablica informuje, że na początku lat 1860tych<br />

na jego górnej powierzchni znaleziono całą kieszeń złota. Ponieważ nie istnieje obecnie teoria<br />

naukowa jaka potrafiłaby wytłumaczyć mechanizm naturalnego zdeponowania tego złota właśnie na<br />

powierzchni kamienia, jego znalezienie na owym kamieniu podpiera prawdziwość hipotezy, że<br />

"złote runo" z okolic krateru Tapanui najprawdopodobniej opadło na ziemię z powietrza (patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział C10). Aby przeleciec z Tapanui do Roxburgh, kamień ten musiał po<strong>dr</strong>óżować co<br />

najmniej 60 kilometrów w rozpalonym powietrzu. To wyjaśnia jego doskonałe aerodynamiczne<br />

kształty, upodobniające go do pięknej rzeźby.


C-108<br />

Rys. C14. Odłamek namagnesowanego żelaza, znaleziony w pobliżu krateru Tapanui<br />

(obecnie w zbiorach prywatnych autora). Wziąwszy pod uwagę jego wytopioną<br />

powierzchnię, aerodynamiczny kształt, sprasowaną strukturę, namagnesowanie oraz<br />

niezwykły skład, można wnioskować, że najprawdopodobniej reprezentuje on fragment<br />

<strong>UFO</strong>. Faktycznie wygląda on jak nadtopiony fragment jakiegoś urządzenia (np.<br />

sprasowanej i nadtopionej głowicy frezarskiej z czarnymi fragmentami ceramicznymi),<br />

wyrwany z większej całości przez siłę eksplozji, zaokrąglony na krawędziach przez żar<br />

wybuchu, nafaszerowany ziarenkami zeszklonego piasku, oraz namagnesowany<br />

"magnetycznym błyskiem" eksplodujących pędnikow statku. Analiza spektrometryczna<br />

powyższego odłamka wykazała następujący jego skład: 60% krzem, 30% żelazo, 10%<br />

aluminium. (Warto podkreślić, że w czystej formie aluminium nie występuje w naturze.) Dla<br />

odzwierciedlenia wymiarów tego odłamka w jego pobliżu sfotografowano także monetę o<br />

średnicy 31 mm (stare 50 centów nowozelandzkich). Aczkolwiek wielu ludzi przyznaje się<br />

do posiadania lub znalezienia tego typu szczątków, jak dotychczas autor osobiście<br />

przeegzaminował cztery nienaturalnie wyglądające i silnie namagnesowane odłamki<br />

metaliczne, znalezione w zasięgu opadów z eksplozji w Tapanui. Dwa z nich (wyglądające<br />

jak rozdarte fragmenty instrumentu medycznego z złocistej w kolorze stali nierdzewnej)<br />

znajdują się w zbiorach Wydziału Geologii Uniwersytetu Otago (jak dotychczas jednak<br />

żaden z naukowców tego Wydziału nie zadał sobie trudu ich przebadania). Dwa pozostałe<br />

(wyglądające jak na powyższym zdjęciu) posiada autor oraz Mr Ken Goldfinch (26 Lothian<br />

St., Dunedin, New Zealand). Piąty ogromny odłamek o nienaturalnym kształcie,<br />

wyglądający jak nadtopiony fragment samochodowej skrzynki biegów, zajduje się w<br />

zbiorach muzeum w Invercargill (został on znaleziony w Waikaka, t.j. jedynie około 20 km<br />

na północny-zachód od krateru Tapanui). Z uwagi jednakże na jego niedostępność dla<br />

zwiedzających autor nie zdołał ustalić czy jest on namagnesowany.


C-109<br />

Rys. C15. Namagnesowany samorodek jakby „izotopu złota” znaleziony na zboczu góry<br />

Remarkables, koło Queenstown, a więc około 150 kilometrów na północny-północnyzachód<br />

od krateru Tapanui. Faktycznie odłamek ten znaleziono na głównej linii rozrzutu<br />

odłamków z eksplozji Tapanui - tak jak pokazuje to „Rys. C7” powyżej. Powyżej pokazany<br />

jest jeden z dwóch bardzo podobnych do siebie odłamków metalu szlachetnego o<br />

wyglądzie złota, jakie w czasach mojej pracy na Uniwersytecie Otago znajdowały się w<br />

zbiorach maleńkiego muzeum z geologicznymi niezwykłościami istniejącego przy Wydziale<br />

Geologii tego Universitetu. Niestety, ja nie miałem ani możliwości ani funduszy aby<br />

przebadać ten odłamek. Natomiast żaden inny naukowiec NIE był zainteresowany aby<br />

sprawdzić z jakiego metalu został on uformowany. (Moneta ma 32 mm średnicy.)<br />

Złoto jak wiadomo jest metalem szlachetnym którego NIE daje się namagnesować.<br />

Na przekór tego powyższy „samorodek złota” był silnie namagnesowany - co stanowiło<br />

powód dla którego wogóle znalazł się on w owym muzeum Wydziału Geologii. Oczywiście,<br />

fakt jego namagnesowania stanowił tajemnicę wartą naukowego wyjaśnienia.<br />

W 1909 roku w nowozelandzkiej miejscowości Ross znaleziony został "samorodek<br />

złota" wielkości ludzkiej pięści. Z czasem stał on się dosyć słynny w całej Nowej Zelandii.<br />

Nazywano go „samorodek Roddy'ego z Ross” (tj. „Roddy gold nugget from Ross”). Ważył<br />

on aż 2807 gram (tj. 99 ounces). Jego niezwykłą cechą było, że starzy ludzie opowiadali iż<br />

także był on "namagnesowany". Jego cechy musiały jednak być identyczne do cech złota.<br />

Wszakże na przekór iż miał być "namagnesowany", ówcześni złotnicy ciągle zakwalifikowali<br />

go jako "złoto". Jako też "samorodek złota" jest on wszędzie opisywany. Miejscowość Ross<br />

leży jakieś 350 km na północny-północny-wschód od krateru Tapanui niemal na tej samej<br />

linii rozprysku odłamków co Remarkables (gdzie znaleziono powyższy odłamek). Ciągle też<br />

Ross znajduje się w zasięgu odłamków eksplozji Tapanui. Wszakże spore "kamienie<br />

ceramiczne" dolatywały z Tapanui nawet aż do miejscowości Hokitika, która leży poza Ross<br />

w jeszcze dalszej odległości od Tapanui.<br />

Mnie intryguje pytanie czym właściwie są owe "namagnesowane samorodki złota".<br />

Znaczy, czy są one jakimś unikalnym izotopem złota o magnetycznej naturze, który został<br />

zesyntezowany przez ekstremalne warunki eksplozji Tapanui. Albo raczej są one<br />

złotopodobnym pozaziemskim metalem używanym w wehikule <strong>UFO</strong> który eksplodował koło<br />

Tapanui. Eksplozja Tapanui pozłociła Nową Zelandię grubą warstwą samorodów złota w<br />

całym obszarze zasięgu poeksplozyjnych opadów. Większa część tego "złotego runa"<br />

została wyzbierana podczas "gorączki złota" z XIX wieku i początka XX wieku. Niemniej<br />

ciągle do dzisiaj w najróżniejszych zakątkach znajdowane są tam dalsze "samorodki złota".<br />

Pewnego więc dnia być może ktoś stwierdzi namagnesowanie kolejnego z nich, podda go<br />

dokładniejszym badaniom naukowym, oraz odkryje coś co zaszokuje cały świat.


Rozdział D.<br />

D-110<br />

MATERIAŁ DOWODOWY ŻE <strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> KOŁO <strong>TAPANUI</strong><br />

POSIADAŁA GLOBALNE NASTĘPSTWA<br />

Największym paradoksem eksplozji koło Tapanui jest, że aczkolwiek do dzisiaj jej<br />

istnienie pozostaje prawie że nieznane, spowodowała ona niezwykle istotny impakt na<br />

historię prawie każdego kraju naszej planety. W niniejszym rozdziale omówione zostaną w<br />

skrócie przyczyny, mechanizm, i już rozpoznane przez autora efekty tego impaktu.<br />

D1. Historyczne zapisy eksplozji koło Tapanui<br />

Jednym ze źródeł dokładnych informacji o eksplozji koło Tapanui są różnorodne<br />

historyczne zapiski jakie można interpretować jako sprawozdania naocznych świadków z<br />

obserwacji niektórych z jej efektów. Jak dotychczas autorowi udało się natrafić na ślady<br />

dwóch takich zapisków, pierwszy z których wykonany został przez mnicha Gerwazego z<br />

Anglii, <strong>dr</strong>ugi zaś przez Kublai Khana (wnuka wielkiego wodza mongolskiego Genghis<br />

Khana). Zapis mnicha Gerwazego jest tak dokładny, że ponad 810 lat później umożliwił on<br />

autorowi dokładne odtworzenie daty, a nawet godziny tej eksplozji. Zacznijmy więc od jego<br />

omówienia.<br />

D1.1. Zapis mnicha Gerwazego z Kanterbury (Anglia)<br />

Najważniejszy z historycznych zapisów dotyczących eksplozji koło Tapanui<br />

datowany jest 18 czerwca <strong>1178</strong> roku (Julianowskiego kalendarza) i wykonany został przez<br />

mnicha Gerwazego (Gervase), kronikarza kate<strong>dr</strong>y Kanterbury (Canterbury) w Anglii.<br />

Popularna prezentacja tego zapisu zawarta została w części 4 zatytułowanej "Niebo i<br />

Piekło" ("Heaven and Hell") serii telewizyjnej Dra Carl'a Sagan'a "Kosmos" (Cosmos). Jest<br />

ona także publikowana w książce [1D1.1] pióra Simon'a Welfare & John'a Fairley: "Arthur<br />

C. Clarke's Mysterious World", William Collins Ltd., London 1980, ISBN 0-00-216536-8,<br />

strona 184. Ów zapis relacjonuje serię około siedmiu niezwykłych rozbłysków na Księżycu<br />

zaobserwowanych przez grupę mnichów z kate<strong>dr</strong>y Kanterbury. Oto treść tego zapisu,<br />

cytowana z powyżej podanej książki [1D1.1]:<br />

"Tego roku, w niedzielę poprzedzającą festiwal Świętego <strong>Jan</strong>a Babtysty, tuż po<br />

zachodzie słońca kiedy Księżyc zaczął być widzialny, niezwykłe zjawisko zostało<br />

zaobserwowane przez około pięciu mężczyzn, którzy odpoczywali siedząc zwróceni ku<br />

Księżycowi. W tym czasie był nowy Księżyc świecący bardzo jasno, zaś jego rogi jak<br />

zwykle w tej fazie zwrócone były ku wschodowi. Nagle górny róg rozpadł się na dwie<br />

części. Ze środka tego przepołowienia wytrysnął skręcający się płomień, rozprzestrzeniając<br />

ogień i iskry na znaczną odległość. W międzyczasie ciało Księżyca poniżej zaczęło się<br />

rzucać i zwijać, jakby w przerażeniu. Wyrażając to własnymi słowami tych którzy<br />

opowiedzieli mi o zdarzeniu i oglądali je na własne oczy, Księżyc rzucał się jak zraniony<br />

wąż. Po chwili Księżyc wrócił do właściwego kształtu i wyglądu. Powyższe zjawiska zostały<br />

następnie powtórzone sześciokrotnie lub nawet więcej razy, za każdym razem zakrzywiając<br />

rozbłysk ognia w innym, przypadkowym kierunku. Po zakończeniu powyższych<br />

transformacji Księżyc od rogu do rogu, to jest wzdłuż całej swej długości, zwolna przyjął<br />

pociemniały wygląd."


D-111<br />

(W angielskim oryginale: "In this year, on the Sunday before the feast of Saint John<br />

the Baptist, after sunset when the moon had first become visible, a marvellous<br />

phenomenon was witnessed by some five or more men who were sitting there facing the<br />

moon. Now there was a bright new moon, and as usual in that phase, its horns were tilted<br />

towards the east and suddenly the upper horn split in two. From the midpoint of this division<br />

a flaming torch sprang up, spewing out, over a considerable distance, fire, hot coals and<br />

sparks. Meanwhile the body of the moon, which was below, writhed, as it were, in anxiety,<br />

and, to put it in the words of those who reported it to me and saw it with their own eyes, the<br />

moon throbbed like a wounded snake. Afterwards it resumed its proper state. This<br />

phenomenon was repeated a dozen times or more, the flame assuming various twisting<br />

shapes at random and then returning to normal. Then after these transformations the moon<br />

from horn to horn, that is along its whole length, took on a blackish appearance.")<br />

Interpretacja autora dla powyżej zarejestrowanych zjawisk jest następująca.<br />

Rozbłysk pierwszej eksplozji następującej ponad Tapanui w Nowej Zelandii odbity został od<br />

Księżyca jak od kulistego zwierciadła docierając aż do obserwatorów w Anglii. Sprawił on<br />

na nich wrażenie wytrysku ognia i rozdzielenia się rogów Księżyca. Prawie natychmiast po<br />

tym, magnetyczne fale uderzeniowe eksplozji rozprzestrzeniające się w jonosferze<br />

spowodowały zafalowanie zjonizowanych mas powietrza wokół Ziemi, i w konsekwencji<br />

rzucanie się obrazu Księżyca. Wrażenie owego rzucania się zostało spowodowane tym<br />

samym mechanizmem, jaki wywołuje pozorne ruchy monety zanurzonej pod powierzchnią<br />

falującej wody. Po pierwszej eksplozji, sześć następnych statków z cygarokształtnego<br />

kompleksu kolejno eksplodowało, każdy z nich wywołując powtórzenie się zjawisk<br />

rozbłysku ognia i zafalowania obrazu Księżyca. Kiedy wybuchy zakończyły się, chmura pyłu<br />

i dymu wyrzucona przez eksplozję zwolna osiągnęła górną atmosferę, powodując<br />

stopniowe przesłonięcie światła Księżyca. To z kolei spowodowało przyjęcie przez Księżyc<br />

pociemniałego wyglądu. (Kiedy w 1908 roku podobna eksplozja nastąpiła w regionie<br />

tunguskim, fale uderzeniowe trzykrotnie okrążyły nasz glob, natomiast pyły wyrzucone do<br />

górnej atmosfery powodowały niezwykłe zjawiska świetlne obserwowalne przez trzy kolejne<br />

doby w znacznej części naszej planety).<br />

Dla ścisłości naukowej w tym miejscu powinno zostać dodane, iż istnieje także inna<br />

interpretacja omawianego tu zapisu, opracowana przez <strong>dr</strong>a Jack'a B. Hartung z<br />

Uniwersytetu Stanowego w Stony Brook z Nowego Jorku (t.j. the State University of New<br />

York at Stony Brook) i opublikowana w jego artykule [2D1.1] z Meteoritics, 30 September<br />

1976, 11:187-94 (podobnoż powtórzona także w "Journal of Science", luty 1978). Stwierdza<br />

ona, iż mnisi z Kanterbury zaobserwowali meteoryt uderzający w Księżyc po jego<br />

niewidocznej stronie. W wyniku tego uderzenia powstać miał krater Giordano Bruno odkryty<br />

przez misję Apollo. Interpretacja <strong>dr</strong>a Hartung'a posiada wszakże szereg nieścisłości, jakie<br />

czynią interpretację Tapanui bardziej ważną. Owe nieścisłości istniejące w interpretacji<br />

Hartung'a są jak następuje.<br />

(a) Mnisi twierdzili, że Księżyc rzucał się i pulsował w sposób wyraźnie widoczny.<br />

Oczywiście uderzenie meteorytu nie mogło spowodować tak wielkiego przemieszczenia<br />

masy Księżyca, aby zauważalne ono było gołym okiem z naszej planety. Jest bardziej<br />

prawdopodobne, iż owo rzucanie się wywołane zostało zmianami w naszej atmosferze. Ale<br />

przecież ów meteoryt miał uderzyć Księżyc, nie zaś naszą atmosferę.<br />

(b) Krater Giordano Bruno położony jest głęboko po niewidocznej stronie Księżyca,<br />

w jaki więc sposób mnisi mogli zaobserwować ogień z jego uderzenia rozprzestrzeniający<br />

się po naszej stronie tego satelity.<br />

(c) Prawdopodobieństwo, iż kolumna około siedmiu meteorytów w przybliżeniu tej<br />

samej wielkości i wzajemnych odstępów uderzyła Księżyc i pozostawiła tylko jeden krater,<br />

prawie nie istnieje. Jednocześnie jest niemożliwym, aby pojedynczy meteoryt mógł wywołać<br />

kilkakrotne powtórzenie się rozbłysku, ognia, i pozornych ruchów Księżyca. (Dla<br />

porównania, w Tapanui istnieją fizyczne ślady, iż eksplodowała tam sekwencja co najmniej<br />

siedmiu wehikułów <strong>UFO</strong> - patrz rysunek C2).


D-112<br />

Niezależnie od powyższych, przeciwko interpretacji Dra Hartung'a silnie przemawia<br />

jeszcze jeden argument na który uwagę autora zwróciła dopiero nauczycielka fizyki i chemii<br />

z Niemiec Zachodnich, Pani Lydia Kohlleppel (Memellandstr. 13, D-5272 Wipperfürth,<br />

Germany). Argument ten stwierdza, że:<br />

(d) Na Księżycu brak jest atmosfery a co za tym idzie również i tlenu jaki przecież<br />

jest niezbędny do wytworzenia ognia i eksplozji. Mnisi z Kanterbury nie mogli więc<br />

zaobserwować ognia i eksplozji powstałych na samym Księżycu z prostej przyczyny iż<br />

wytworzenie ich tam jest procesem fizykalnie niemożliwym. Niniejsze przeoczenie Dra<br />

Hartung'a w uzupełnieniu do innych już przytoczonych argumentów przemawiających<br />

przeciwko jego interpretacji przypomina więc nieco owo anegdotyczne przemówienie<br />

burmistrza bodajże miasta Wrocławia do Napoleona. Odpowiadając na niecierpliwe<br />

zapytanie Cesarza Francji "dlaczego nie bito z armat na moje przywitanie", burmistrz<br />

wygłosił długawe przemówienie w którym przytoczył aż 12 istotnych powodów ku temu. Po<br />

szczegółowym omówieniu 11 niezwykle ważnych powodów dla braku salw powitalnych,<br />

burmistrz przystąpił do podania powodu numer dwanaście który brzmiał, "a także ponieważ<br />

nie posiadamy armat".<br />

Oczywiście, na przekór powyższym przeoczeniom i nieścisłościom, ciągle będą<br />

istniały osoby przekonane o słuszności interpretacji Hartung'a tylko dlatego, iż supernowoczesna<br />

misja Apollo odkryła na Księżycu relatywnie "nowy" krater Giordano Bruno.<br />

Takim osobom autor chciałby tu jednak przypomnieć, iż z punktu widzenia materiału<br />

faktologicznego, istnienie krateru na Księżycu posiada mniejszą wartość dowodową niż<br />

istnienie krateru Tapanui. Powodem jest, iż nie znane są obecnie dokładne metody<br />

niezależnego datowania krateru na Księżycu, natomiast datowanie krateru koło Tapanui<br />

może zostać niezależnie potwierdzone precyzyjną metodą węgla radioaktywnego, której<br />

dokładność czasami nawet zacieśnia się do kilku lat. Relatywnie "nowy" krater na Księżycu<br />

może więc oznaczać krater powstały kilkadziesiąt tysięcy lat temu, podczas gdy różne<br />

datowania krateru Tapanui są zgodne z zapisem Gerwazego z dokładnością dochodzącą<br />

do owych kilku lat.<br />

* * *<br />

Po opublikowaniu powyższej interpretacji autora dla obserwacji mnicha Gerwazego,<br />

zgodnie z tezą po<strong>dr</strong>ozdziału VB4.2 monografii [1/4] o manipulowaniu przez <strong>UFO</strong> poglądami<br />

ludzi, wiele osób próbowało podważyć zasadność tego wyjaśnienia. Wśród argumentów<br />

owych osób dwa są na tyle interesujące iż zasługują one na omówienie w niniejszej<br />

monografii. Oto one.<br />

W 1989 roku autor zorganizował na temat eksplozji koło Tapanui seminarium<br />

naukowe na Wydziale Botaniki Uniwersytetu Otago w Dunedin, Nowa Zelandia. Jeden z<br />

dyskutantów wyraził wtedy wątpliwość czy jakakolwiek eksplozja zaistaniała na naszej<br />

planecie wytworzyłaby wystarczająco silny błysk aby jego odbicie od Księżyca dało się<br />

zaobserwować na Ziemi nieuzbrojonym okiem. Aczkolwiek dosyć trudno byłoby<br />

zneutralizować powyższy argument za pomocą obliczeń czy też wyników jakichkolwiek<br />

eksperymentów rozbłyskowych nie bazujących na świetle laserowym, istnieje jedno źródło<br />

danych porównawczych jakie wskazuje na jego bezzasadność. Źródłem tym jest znane<br />

powszechnie zjawisko widoczności przy odpowiedniej pogodzie szarej poświaty na<br />

zwróconej ku Ziemi lecz zaciemnionej części Księżyca. Poświata ta jak wiadomo pochodzi<br />

od światła odbitego od Ziemi w kierunku Księżyca i następnie odbitego od zaciemnionej<br />

części Księżyca z powrotem w kierunku Ziemi. Jeśli więc tak niewielka ilość światła jaką<br />

nasza planeta odbija w kierunku Księżyca jest w stanie odbić się od tego satelity i być<br />

dostrzeżona na Ziemi nieuzbrojonym okiem, jest prawie oczywiste że również rozbłysk<br />

ogromnej eksplozji musi też być w stanie odbić się od Księżyca i zostać dostrzeżony przez<br />

wieczornych obserwatorów z Ziemi.<br />

Innym argumentem powszechnie wysuwanym przeciwko hipotezie autora jest<br />

twierdzenie, że wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> roku (angielskiego czasu) Księżyc jakoby nie<br />

mógł być równocześnie widoczny z Tapanui w Nowej Zelandii oraz z Kanterbury w Anglii.


D-113<br />

Prawdopodobnie najlepszym wyrazicielem tego właśnie argumentu jest Kenneth C.<br />

McCulloch (Box 3440, The Pas, Manitoba, R9A 1S2, CANADA) który 26 października 1992<br />

roku wysłał autorowi polemizujący list. W liście tym powołał się on na użycie software o<br />

nazwie "LodgeStar Plus II TM ", opublikowanego przez Zephyr Services (1900 Murray<br />

Avenue, Pittsburgh, PA 15217, USA). Używając owo software na swym komputerze<br />

Packard Bell PB286LP wykonał on obliczenia położenia Księżyca o godzinie 20:30 czasu<br />

uniwersalnego dnia 18 czerwca <strong>1178</strong> roku. Mapy nieba wy<strong>dr</strong>ukowane przez ów program<br />

pokazały co następuje - cytuję dosłownie z jego listu: "Mapa zaznaczona 'Słońce i Księżyc<br />

widziane przez Gerwazego' pokazuje część nieba widzianą krótko po zachodzie słońca.<br />

Słońce jest poniżej horyzontu zaś Księżyc jest powyżej horyzontu. Mapa oznaczona<br />

'Słońce i Księżyc widziane z Tapanui' uwidacznia iż w tym samym czasie jaki pokazuje<br />

mapa Kanterbury, w Tapanui Księżyc był poniżej horyzontu." Aby wykazać jak wiele błędów<br />

McCulloch popełnił w swoim działaniu, poniżej przytoczono dosłowne brzmienie (oczywiście<br />

po przetłumaczeniu na język polski) listu autora jaki wysłany został w odpowiedzi na<br />

powyższą polemikę.<br />

"Szanowny Panie McCulloch. Właśnie otrzymałem Pański list datowany 26<br />

października 1992. Z listu tego wynika że przepuścił Pan kilka nieuzasadnionych danych<br />

przez nieprzetestowany program o nieznanym marginesie błędu i potem pośpieszył Pan z<br />

wyciągnięciem konkluzji które aczkolwiek nie posiadają wartości naukowej, przez osoby<br />

niezaznajomione z metodami i procedurami naukowymi mogłyby jednak zostać błędnie<br />

przyjęte jako ważne znalezisko (bez wątpienia jako takie zostały one przyjęte przez Pana).<br />

Byłoby to moim życzeniem aby Pańska argumentacja była poprawna jako iż<br />

dopomogłaby ona w zamknięciu sprawy kataklizmu Tapanui i pozwoliłaby na odłożenie jej<br />

w stan spoczynku skoro szokująca prawda że eksplodował tam pozaziemski statek zdaje<br />

się przeszkadzać tak wielkiej liczbie osób. Na nieszczęście moje staroświeckie szkolenie<br />

naukowe oraz lata doświadczeń nie pozwalają mi na przeoczenie kilku niedokładności i<br />

niewłaściwych założeń w Pańskiej linii myślenia, jakie unieważniają wnioski do jakich Pan<br />

doszedł. Najlepiej więc jeśli przedyskutuję z Panem pięć najistotniejszych błędów jakie<br />

jestem przekonany że Pan popełnił, każdy z nich sam w sobie całkowicie wystarcza aby<br />

unieważnić Pańskie konkluzje. Jednocześnie jednak chciałbym zachęcić Pana aby<br />

przeanalizował moją logikę, i jeśli posiada Pan jakieś dalsze dane których nie ujawnił Pan w<br />

swoim oryginalnym liście zaś jakie podpierają Pański punkt widzenia, aby nie wahał się Pan<br />

przedstawić ich w swoim następnym liście. Wszakże najprawdopodobniej oboje staramy się<br />

być sługami tej samej Prawdy, zaś jedyną różnicą pomiędzy nami jest że patrzymy na to<br />

samo zagadnienie z dwóch przeciwstawnych punktów widzenia.<br />

#1. Pierwszym błędem jaki wierzę popełnił Pan w swojej linii myślenia jest że zadał<br />

Pan swemu komputerowi niewłaściwe pytanie. Zamiast zapytać: "czy istniał jakiś przedział<br />

czasu wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> roku gdy Księżyc był widziany równocześnie z<br />

Kanterbury w Anglii i z Tapanui w Nowej Zelandii", zapytał Pan "jaka była pozycja Księżyca<br />

o specyficznej godzinie tego dnia, jeśli patrzeć z Kanterbury oraz z Tapanui". Jest to<br />

całkowicie złe podejście, ponieważ w oryginalnym tekście zapisu Gerwazego nie została<br />

podana godzina zajścia omawianego wydarzenia. Gdyby jednak zadał Pan właściwe<br />

pytanie, wtedy - zakładając że model matematyczny w programie komputerowym jakiego<br />

Pan użył jest poprawny oraz ważny dla tego dokładnie przedziału czasu i dla tych dwóch<br />

lokacji, powinien Pan otrzymać odpowiedź "TAK". Mogę to Panu łatwo udowodnić, że "tak"<br />

musi być poprawną odpowiedzią na moje (t.j. poprawne) zapytanie, poprzez użycie prostej<br />

dedukcji geometrycznej którą poniżej prezentuję Pańskiej uwadze.<br />

Na załączonym rysunku {patrz rysunek D1} może Pan zobaczyć planetę Ziemię<br />

symbolizowaną przez duży okrąg "E" oraz Księżyc ponad nią symbolizowany mniejszym<br />

okręgiem z krescentem. Aby uwypuklić problem jaki staram się tu zilustrować,<br />

przygotowałem ów rysunek w proporcjach jakie różnią się z tych przyjmowanych przez<br />

zilustrowane wielkości w rzeczywistości, aczkolwiek związki geometryczne do których one<br />

prowadzą są ważne dla każdej skali wymiarowej. Pozycje Kanterbury i Tapanui zaznaczone


D-114<br />

są odpowiednio punktami C i T. Kąt e reprezentuje różnicę pomiędzy 180 i pozycją kątową<br />

Kanterbury oraz Tapanui. Stąd z niewielkim przybliżeniem kąt ten może zostać opisany<br />

równaniem: e = 180 minus (długość_geograficzna_Tapanui minus<br />

długość_geograficzna_Kanterbury). Wystarczy użyć jedynie kilka prostych zasad geometrii<br />

aby dowieść że kąt m trajektorii m podążanej przez Księżyc kiedy był on jednocześnie<br />

widoczny z Kanterbury i z Tapanui musi być równy m= e. Kiedy owa wartość kątowa<br />

trajektorii jest zamieniona na jednostki czasu okazuje się, że wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong><br />

roku Księżyc był równocześnie widoczny z Kanterbury oraz z Tapanui przez prawie całą<br />

godzinę od chwili kiedy zaczął on być widoczny z Kanterbury. Jest to więc okres czasu<br />

doskonale odpowiadający niejednoznacznym wyrażeniom użytym w kronice Gerwazego.<br />

#2. Drugim istotnym błędem w Pańskiej linii myślenia jest że bez żadnego<br />

uzasadnienia przyjął Pan godzinę 20:30 jako czas wystąpienia zjawisk opisanych w kronice<br />

Gerwazego. Jeśli jednak uważnie przeczyta Pan tekst tej kroniki, łatwo dejdzie Pan do<br />

wniosku, że rzeczywisty czas tego zdarzenia mógł leżeć w obrębie nawet ± czterech godzin<br />

od czasu jaki Pan przyjął (zależnie od warunków pogodowych, lokalnej topografii, oraz jeśli<br />

istniał jakiś las po zachodniej stronie owego miejsca wieczornego odpoczynku mnichów).<br />

#3. Trzecim elementarnym błędem jakiego się Pan dopuścił jest że zastosował Pan<br />

swój program komputerowy do daty 18 czerwca <strong>1178</strong> roku bez udowodnienia że model<br />

matematyczny użyty w tym programie jest ważny dla tej daty. Jest rzeczą powszechnie<br />

znaną że w międzyczasie używany przez nas kalendarz uległ zmianie z Juliańskiego na<br />

Gregorianski {dla chrześcijańskiej Europy w 1582 roku, dla protestanckiej Anglii i Ameryk w<br />

1752 roku} oraz że zaistniały też różnorodne korekcje/poprawki w datach i czasie {np. w<br />

Europie po 4 października 1582 roku od razu następował 15 października 1582 roku}.<br />

Niekoniecznie wszelkie te zmiany zostały uwzględnione w działaniu Pańskiego programu.<br />

Minimalną więc rzeczą jaką powinien Pan uczynić to dostarczyć jakichś dowodów że istotne<br />

i historycznie dobrze udokumentowane zdarzenie astronomiczne z owego czasu (np.<br />

zaćmienie Słońca), jest potwierdzone przez wyniki otrzymane z Pańskiego programu. Czy<br />

mógłby mi Pan dostarczyć takiego potwierdzenia, dokumentując w ten sposób że jest Pan<br />

przygotowany działać nie tylko pospiesznie ale także i dokładnie. Jeśli z jakichś powodów<br />

nie jest Pan w stanie znaleźć takiego zdarzenia astronomicznego, proszę dać mi znać a ja<br />

mogę dopomóc Panu w jego wytropieniu.<br />

#4. Czwartym elementarnym błędem jaki Pan popełnił jest że nie sprawdził Pan<br />

swego programu dla obu rozpatrywanych obszarów. Z Pańskiego listu wynika że program<br />

ten wykonany został w USA. Chociaż więc jego wyniki mogą być ważne dla tego kraju,<br />

niekoniecznie to oznacza iż są one także ważne dla Kanterbury oraz Tapanui, szczególnie<br />

iż eksplozja Tapanui nastąpiła po zachodniej stronie wierzchołka lokalnie najwyższego<br />

wzgórza. Czy mógłby dać mi Pan znać jakie posiada Pan dowody, że Pański program był<br />

przetestowany dla obu tych lokacji i daje dla ich obu poprawne wyniki.<br />

#5. Piąty elementarny błąd Pańskiego podejścia jest że nie dostarczył Pan żadnych<br />

danych (czy wyników) wyznaczających margines błędu Pańskiego programu. Patrząc na<br />

niedbałe i niewyskalowane wy<strong>dr</strong>uki jakie Pański program wyprodukował mam wrażenie że<br />

margines ten może być dosyć znaczący i że może on przewyższyć rząd wyników jakie Pan<br />

starał się zinterpretować.<br />

Aby podsumować powyższe dedukcje, argumenty jakie Pan użył w swoim liście być<br />

może mogą odnieść silne wrażenie na kimś kto nie posiada znajomości metodologii<br />

naukowych i kto ślepo wierzy w bożyszcze zwane "high-technology", jednakże po<br />

dokładniejszym przeegzaminowaniu wykazują one całkowity brak zasadności. Stąd z<br />

przykrością muszę Pana poinformować, że zamiast podważyć możliwość zaistnienia<br />

eksplozji Tapanui - jak to najprawdopodobniej było Pańską oryginalną intencją, Pańskie<br />

argumenty jedynie pomagają jeszcze raz potwierdzić że każdy istniejący fakt zdaje się<br />

dokumentować historyczne wystąpienie tego kataklizmu.


D-115<br />

Aby lepiej wykorzystać okazję następnego listu, być może w międzyczasie<br />

powienien Pan jeszcze raz rozważyć swoje podejście do punktów #1 - #5 i dostarczyć mi<br />

wyników ich ponownego sprawdzenia.<br />

Dziękuję za Pańskie zainteresowanie w moich badaniach. Wyglądam dalszego<br />

rozwoju wypadków. Z poważaniem, Dr <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>."<br />

W uzupełnieniu powyższego warto tu też dodać co następuje. (1) Do chwili<br />

ostatniego aktualizowania tego po<strong>dr</strong>ozdziału (wrzesień 1999 roku) odpowiedź McCulloch'a<br />

na powyższy list nie dotarła do autora. Wygląda więc na to że oprócz ślepej wiary w potęgę<br />

komputerów nie posiadał on żadnych prawdziwych argumentów na poparcie swojego<br />

stanowiska. (2) Istnieje sporo materiałów źródłowych podających daty starożytnych<br />

zaćmień słońca. W przypadku okresu poprzedzającego eksplozję Tapanui przystępne<br />

omówienie tych materiałów dla Chin przytoczone jest na stronie 13 książki [18D3]<br />

powoływanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. Przykładowo na wskazanej stronie tej książki podano że<br />

dwa takie zaćmienia, zaobserwowane w Chinach dnia 29 sierpnia 776 roku B.C. oraz dnia<br />

23 listopada 2 roku A.D., zweryfikowane zostały przez Zachodnich naukowców. Natomiast<br />

w książce [5C7.3] pióra Rodney Davies "Nadprzyrodzone zniknięcia" (tytuł oryginału<br />

"Supernatural Disappearances"), Dom Wydawniczy Limbus (85-959 Bygoszcz, skr. poczt.<br />

21, tel./fax 28-79-74), 1995, ISBN 83-85475-80-X, 255 stron, pb, na stronie 18 podana jest<br />

historyczna informacja, że 26 maja 714 roku p.n.e. miało miejsce zaćmienie słońca w<br />

starożytnym Rzymie.<br />

D1.2. Obserwacja Gengis Khana (Mongolia)<br />

W Królewskim Muzeum w Toronto w Kanadzie (Royal Ontario Museum in Toronto),<br />

jedna z sal wystawowych poświęcona jest Chinom. Na lewo od <strong>dr</strong>zwi wejściowych do tej<br />

sali znajduje się <strong>dr</strong>ukowana informacja referująca do Annałów Kublai Khan'a, wnuka<br />

mongolskiego władcy Gengis Khan'a (w polskiej pisowni: Dżyngis-Hana). W Annałach tych<br />

podobnoż zostało napisane, iż w czasach gdy Gengis Khan był jeszcze chłopcem, ujrzał on<br />

"wielki znak na niebie". Znak ten wziął on za boski sygnał nakazujący mu sięgnięcie po<br />

przywództwo narodu mongolskiego oraz następne zbudowanie imperium sięgającego od<br />

Chin po A<strong>dr</strong>iatyk w Europie. Wspomniana notatka muzealna nie podaje szczegółów<br />

omawianego znaku, wziąwszy jednak wiek jego obserwatora, a także umiejscowienie<br />

samego znaku (niebo) i jego spektakularny charakter prawdopodobnie związany z ogniem i<br />

eksplozją (w domyśle tylko bowiem znak o owym charakterze wzięty zostałby do serca<br />

przez chłopca aż tak poważnie) autor wnioskuje, że najprawdopodobniej Gengis Khan na<br />

własne oczy zaobserwował różnorodne efekty eksplozji koło Tapanui.<br />

Dokładny rok urodzenia Genghis Khan'a nie jest jeszcze znany (być może właśnie<br />

ustalenia zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale kiedyś dostarczą danych<br />

rozstrzygających jakie umożliwią jego ostateczne sprecyzowanie). Prestiżowa [1D1.2] "The<br />

New Encyclopedia Britannica" (15 edition, 1986, Volume 19 - Macropedia) na stronie 747<br />

pod hasłem dotyczącym tego władcy podaje co następuje, cytuję: "mógł on się urodzić w<br />

1155 roku, w 1162 roku (data obecnie najbardziej preferowana w Mongolii), lub w 1167<br />

roku" (w oryginale angielskojęzycznym: "He may have been born in 1155, in 1162 (the date<br />

favoured today in Mongolia), or in 1167."). Jeśli więc przyjąć jego urodziny albo na 1167<br />

albo na 1162 rok, w chwili eksplozji Tapanui miałby on albo 11 lat, albo też 16 lat. W<br />

pierwszym przypadku napewno, z <strong>dr</strong>ugim zaś być może, kwalifikowałby się on do<br />

mongolskiego określenia "chłopiec" użytego w Annałach swego wnuka Kublai Khan'a.<br />

Na podstawie naszej obecnej znajomości czasu i przebiegu eksplozji Tapanui można<br />

próbować wyspekulować jak prawdopodobnie wyglądało widzenie tej eksplozji przez<br />

chłopca później nazwanego Genghis Khan (t.j. Dżyngis-Han). W momencie jej nastąpienia<br />

w Mongolii było właśnie około czwartej w nocy, prawie wszyscy Mongołowie pogrążeni więc<br />

byli w głębokim śnie. Gengis w jakimś tam celu zapewne musiał opuścić swoją jurtę, być


D-116<br />

może po prostu "za potrzebą". Stał więc pod gołym niebiem zwrócony twarzą ku<br />

południowo-wschodowi przyglądając się milionom gwiazd połyskujących tej nocy na<br />

bezchmurnym niebie. Nagle powietrze przeszyte zostało serią jakby rytmicznych chrzęstów<br />

przypominających mu dźwięki wydawane przez kroczącego rycerza w pełnej zbroi (dzisiaj<br />

odgłos ten raczej przyrównywalibyśmy do kilku rytmicznych zaiskrzeń łuku spawarki<br />

elektrycznej). Równocześnie gdzieś poza horyzontem z pojedynczego punktu zaczęły się<br />

rozbiegać po niebie pulsujące promienie jakiegoś silnego światła, podobne do dzisiejszych<br />

wiązek laserowych czy smug z reflektorów przechwytujących samoloty. Kształt i<br />

zachowanie tych smug obserwującemu je chłopcu zapewne przypominało nieco pióropusz<br />

jakiejś ogromnej istoty ze światła rytmicznie maszerującej w jego kierunku poza<br />

horyzontem. Po pewnej chwili z punktu z którego rozchodziły się promienie tego światła<br />

zaczął się zwolna wyłaniać i rosnąć jakiś ogromny gorejący kształt. Żywa wyobraźnia<br />

patrzącego w zaokrąglonych, poskręcanych zarysach tego kształtu i zwolna<br />

rozprzestrzeniających się jego wypustkach bocznych dopatrzyła się wyłaniającej spoza<br />

horyzontu ogromnej postaci z ognia. Stopniowe zmiany i transformacje tego kształtu przez<br />

urzeczonego widza zostały więc szybko odczytane jako majestatyczny gest<br />

wszechpotężnej istoty dającej mu coś ważnego do zrozumienia. Po jakimś okresie owa<br />

zwolna gestykulująca ku niemu postać pomału rozpłynęła się z widoku. Jednakże część<br />

nieba którą ona poprzednio zajmowała przez długi jeszcze czas zdawała się wydzielać<br />

jakieś nieziemskie światło, pogłębiając w samotnym obserwatorze poczucie ważności<br />

otrzymanego właśnie przekazu. Przez resztę więc swego życia Genghis Khan zapewne<br />

starał się potem interpretować i wykonywać to co w jego własnej wyobraźni owa postać mu<br />

nakazywała.<br />

Jak wiadomo Tatarzy Dżyngis-Hana zmienili bieg historii także i dla naszego kraju.<br />

W ten sposób być może rozbłyski eksplozji Tapanui oglądane z dalekiej Mongolii oczami<br />

samotnego chłopca, kilkanaście lat później rozpaliły łunami niebo nad Polską.<br />

Obserwacja Genghis Khan'a znajduje zdumiewające potwierdzenie w dzisiejszym<br />

micie jaki autor usłyszał w najbardziej niespodziewanym miejscu, t.j. w samej Nowej<br />

Zelandii. Aż kilku nawzajem nie znających się Nowozelandczyków opowiadało autorowi<br />

przy różnych okazjach o poteżnej eksplozji jaka miała przytrafić się w ich kraju już w<br />

czasach historycznych, a jakiej błyski zaoabserwowane zostały w Chinach. Ponieważ<br />

prawie żaden z tych opowiadających nie był świadom istnienia eksplozji Tapanui, gdy więc<br />

autor zapytał jakaż to eksplozja wytworzyła aż tak potężne błyski aby były widziane aż w<br />

Chinach, zwykle usłyszał odpowiedź że była nią eksplozja wulkanu Taupo. Istnieje jednak<br />

kilka niewyjaśnionych aspektów owych twierdzeń, najważniejszym z których jest że żaden z<br />

opowiadających nie potrafił wskazać oryginalnego źródła z jakiego jego informacja by się<br />

wywodziła - każdy z nich jedynie "słyszał" ją od kogoś innego. Owa ludowa wiedza<br />

Nowozelandczyków o błyskach ich eksplozji widzianych aż w Chinach, najprawdopodobniej<br />

jest więc rodzajem współczesnego mitu mówionego, którego pochodzenie - aczkolwiek<br />

zgodne z badaniami autora opisanymi w tej monografii, dla samych Nowozelandczyków<br />

zdaje się pozostawać nieznane. Zadziwiającą sprzecznością ujawniającą się w tym micie<br />

jest, że aczkolwiek Nowozelandczycy Europejskiego pochodzenia negują istnienie eksplozji<br />

Tapanui, zaś czasowo nieodległe zaistnienie żadnej innej równie potężnej eksplozji w tym<br />

kraju naukowo nie zostało dotychczas wykazane, równocześnie z jakichś<br />

niezdefiniowanych powodów wierzą oni że błyski eksplozji zaistniałej stosunkowo niedawno<br />

na terenie ich kraju, widziane były aż w Chinach. Powyższą sprzeczność posiada jednakże<br />

doskonałe wyjaśnienie na bazie głównej tezy niniejszej monografii. Ów mit nowozelandzki<br />

najprawdopodobniej bowiem narodził się kiedy pod koniec 19 wieku liczni chińscy<br />

poszukiwacze złota przybyli do tego kraju przyciągani panującą tam właśnie gorączką złota<br />

(spowodowaną zresztą następstwami eksplozji Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10). Niektórzy<br />

z nich zapewne znali stare chińskie opowiadania mówiące o błyskach potężnej eksplozji<br />

jakie już w czasach historycznych pojawiły się od strony Nowej Zelandii. Powtórzyli więc<br />

Nowozelandczykom owe stare mity chińskie, zaś Nowozelandczycy nie wiedząc o istnieniu


D-117<br />

eksplozji Tapanui zinterpretowali ich pochodzenie od eksplozji która uformowała jezioro<br />

Taupo. Potem zaś powtarzali ten zmodyfikowany przez siebie mit z pokolenia na pokolenie,<br />

w ten sposób zachowując do dnia dzisiejszego pamięć jakiejś innej chińskiej legendy która<br />

potwierdza obserwacje Genghis Khan'a.<br />

Ostatnia eksplozja wulkanu Taupo stosunkowo dokładnie opisana jest w artykule<br />

[2D1.2] Peter'a Hufgard, "Living on the fault line" jaki ukazał się w czasopiśmie "The Peak"<br />

(bimonthly by Cheney Communications Pte, Ltd., #02-00 Cheney Building, 67 Beach Road,<br />

Singapore 0718) Volume 1, No 2, 1990, pp. 58-62. Artykuł ten na stronie 62 podaje, cytuję:<br />

"Cykl wybuchów olbrzyma Taupo wynosi około 2000 lat. Podczas ostatniego wybuchu w 70<br />

BC jego okolice były ciągle niezamieszkałe, jednak starożytni Rzymianie komentowali o<br />

niezwykłym zachodzie słońca oraz o zmianach klimatu w owym czasie, ..." (w oryginale<br />

angielskojęzycznym: "The eruption cycle of the Taupo giant is about 2,000 years. During<br />

the last outbreak in 70 BC there were no inhabitants in the region, but the ancient Romans<br />

commented on the strange sunset and climate changes at the time, ..."). Jeśli więc błyski<br />

eksplozji wulkanu Taupo z 70 BC faktycznie były widoczne w starożytnych Chinach, aby w<br />

19 wieku Chińczycy mogli poinformować Nowozelandczyków o ich zaistnieniu musieliby oni<br />

pamiętać je przez prawie 2000 lat czyli niemal 3 razy tak długo jak błyski eksplozji Tapanui<br />

która zaistniała dopiero w <strong>1178</strong> AD, t.j. niecałe 700 lat przed przybyciem Chińczyków do<br />

Nowej Zelandii.<br />

roku<br />

D2. Dowody na globalne zmiany klimatyczne (tzw. Małą Epokę Lodową) po <strong>1178</strong><br />

Następstwa eksplozji w Tapanui dają się poznać nie tylko w Nowej Zelandii, ale na<br />

całej naszej planecie. Badaczem którego wyniki skierowały uwagę autora na globalny<br />

wpływ tej eksplozji jest nowozelandzki botanik o nazwisku John T. Holloway. W swojej<br />

monografii [1D2] "Forests and Climate in the South Island of New Zealand" (Technical<br />

Paper No. 3, Forest Research Institute, New Zealand Forest Service, September 1954)<br />

dokonał on dogłębnej analizy klimatycznej dochodząc do wniosku że około czasów<br />

zaistnienia w Nowej Zelandii słynnych "Ogni Tamaatea" nastąpiła raptowna, głęboka i<br />

trwała zmiana klimatu która nie ograniczała się tylko do tego kraju. Dla udokumentowania<br />

swoich stwierdzeń Holloway przytacza dowody, że przed 12-tym wiekiem cała Wyspa<br />

Południowa Nowej Zelandii pokryta była gęsto lasami "totary" (t.j. szlachetnego <strong>dr</strong>zewa<br />

uwielbiającego gorący klimat), a także że "kumara" były tam kultywowane ("kumara" to<br />

nowo-zelandzkie "słodkie ziemniaki" też rosnące jedynie w gorącym klimacie ponieważ ich<br />

uprawa wymaga aby przez 5 miesięcy temperatura gleby przekraczała 17 C). Teraz obie te<br />

rośliny rosną głównie w północnej części Wyspy Północnej, gdzie ciągle klimat jest dla nich<br />

wystarczająco ciepły. Nagłe i głębokie oziębienie się klimatu Nowej Zelandii następujące<br />

około roku 1200 Holloway wiąże z globalnymi zmianami klimatycznymi, jako że istnienie<br />

eksplozji koło Tapanui nie było mu znane (aczkolwiek w swojej monografii aż kilkakrotnie<br />

referuje on do legendarnych "Ogni Tamaatea"). Oto co pisze on na stronie 373 monografii<br />

[1D2] o nagłym oziębieniu się tego kraju: "Jeśli datę zmiany klimatycznej ustalić na około<br />

1200 rok, wtedy zgadza się ona, jak to dowiedzione przez Reaside, z ogólnie uznawanym<br />

datowaniem ostatniej istotnej zmiany klimatycznej w Europie Zachodniej oraz w regionie<br />

Północnego Atlantyku; większość autorytetów zdaje się zgadzać że spadek temperatury,<br />

wywołujący wtórne zmiany w opadach, wystąpiły wtedy równocześnie na obu półkulach" (w<br />

oryginale angielskojęzycznym: "If the date for the climate change be set at about 1200 A.D.,<br />

then this agrees, as pointed out by Raeside, with the agreed dating of the last major climate<br />

change in Western Europe and in the North Atlantic region generally; and most authorities<br />

appear to agree that temperature changes, rainfall changes being secondary and<br />

consequential, occur synchronously in both hemispheres"). W powyższym cytacie Holloway


D-118<br />

referuje do historycznie udokumentowanych wzmianek o tragicznych losach osadników<br />

norweskich (Wikingów) na Grenlandii.<br />

Po zapoznaniu się z wynikami badań Holloway'a autor rozpoczął poszukiwania<br />

historyczne początkowo zamierzone jedynie jako próba ogarnięcia wielkości i zasięgu<br />

zmian klimatycznych wywołanych eksplozją Tapanui. W pierwszej fazie swych badań autor<br />

uważał bowiem iż eksplozja ta wywołała skutki zbliżone do tzw. "zimy po wojnie nuklearnej"<br />

jakiej pojawienie się na Ziemi po gwałtownym spaleniu większości naszych miast<br />

postulowane jest przez wielu naukowców. W efekcie tych poszukiwań autor odnalazł dane<br />

zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale. Z kolei analiza tych danych wyłoniła<br />

charakterystyczny wzór zmian klimatycznych jaki dostarczył podstaw faktologicznych do<br />

sformułowania teorii zaprezentowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. W ten sposób skromne badania<br />

Holloway'a wytyczyły kierunek którego podążanie przez autora umożliwiło mu odkrycie<br />

prawdopodobnie najważniejszego wywołanego celowo przez okupujących Ziemię<br />

<strong>UFO</strong>nautów kataklizmu geologicznego w najnowszej historii naszej planety.<br />

Największym paradoksem eksplozji koło Tapanui było że jej głównymi ofiarami stali<br />

się Wikingowie mieszkający na odwrotnej stronie globu niż Nowa Zelandia. Przed<br />

nastąpieniem eksplozji koło Tapanui, okres ciepłego klimatu panującego w północnej<br />

Europie połączony z niezwykle wygodnym położeniem geograficznym Skandynawii,<br />

dostarczył Wikingom idealnych warunków rozwojowych. Począwszy od około roku 793 AD<br />

flotylle tych wojowników i poszukiwaczy zaczęły ekspansję na zewnątrz ze Skandynawii. Z<br />

wielkim sukcesem najeżdżali oni Anglię, Polskę, i Rosję (nawiasem mówiąc różne źródła<br />

literaturowe wskazują iż nazwa Rosji wywodzi się właśnie od starożytnej nazwy "Rus" dla<br />

Wikingów). W roku <strong>1178</strong> strefa ich wpływów i ekspansji rozciągała się od obecnej Kanady<br />

(New Foundland), poprzez wszystkie wyspy Północnego Atlantyku, aż do całej Europy,<br />

włączając Bizancjum i Bliski Wschód. Niestety, eksplozja koło Tapanui przyniosła<br />

katastroficzne zmiany klimatyczne jakie podcięły korzenie egzystencji Wikingów. Wkrótce<br />

po jej nastąpieniu Skandynawia przekształciła się w krainę zimna i lodu, kładąc klimatyczną<br />

zaporę dla rozkwitu i rozwoju Wikingów. Prawie wszystkie szlaki morskie którymi<br />

Wikingowie zwykli po<strong>dr</strong>óżować zostały pokryte lodem i stały się niedostępne dla ich<br />

statków. Stąd konsekwencje klimatyczne eksplozji koło Tapanui odwróciły ekspansję<br />

Wikingów i spowodowały stopniowy zanik znaczenia tego ludu lubującego się w po<strong>dr</strong>óżach,<br />

podbojach, i przygodach.<br />

Los kolonii Norweskiej na Grenlandii dostarcza skondensowanej alegorii jaka<br />

illustuje dzieje wszystkich Wikingów. Kolonia ta została założona przez Eirik'a Czerwonego<br />

(Eirik Red) w 982 AD, kiedy to Grenlandia była ciągle zielona, gotująca się życiem, i<br />

całkowicie niezamieszkała. W jego czasach Grenlandia przypominała dzisiejszą Nową<br />

Zelandię, t.j. pokryta była zielonymi pastwiskami doskonale nadającymi się do wypasania<br />

bydła. Z początkowej liczby 450 dusz w 982 roku, kolonia ta urosła do około 3000<br />

Norwegów około roku <strong>1178</strong>. Zadeklarowała ona swoją niepodległość jako państwo,<br />

zbudowała własną kate<strong>dr</strong>ę, a także zasiedliła małe pod-kolonie na terenach obecnie<br />

należących do Kanady, USA, i Meksyku. Jednakże eksplozja koło Tapanui zapoczątkowała<br />

światowe zmiany klimatyczne, które stopniowo przemieniły Grenlandię w pustynię lodową.<br />

Zmiany te potwierdzone zostały przez badania i są dobrze zaprezentowane w literaturze.<br />

Poniżej przytoczone zostały dwa cytowania jakie dają pojęcie o postępie i następstwach<br />

tych zmian klimatycznych. Pierwsze z tych cytowań, zaczerpnięte z książki [2D2] pióra<br />

Gwyn Jones "A history of the Vikings" (Oxford University Press, London, 1968, strona 307),<br />

podaje: "Wielkie wyprawy Eirik'a Czerwonego, Leif'a, oraz Karlsefni miały miejsce gdy<br />

północne morza i lądy cieszyły się stosunkowo sprzyjającym klimatem. Jednakże po 1200<br />

roku zaczęło tam być zimno, zaś od połowy piętnastego stulecia było już lodowato". (W<br />

oryginale: "The great voyages of Eirik the Red, Leif, and Karlsefni all took place at a time<br />

when the northern lands and seas were enjoying a comparatively favourable climate. But<br />

after 1200 it began to grow colder, and by the middle of the fifteenth century it was very<br />

cold indeed".) Drugie cytowanie, zaczerpnięte z książki [3D2] pióra Jacqueline Simpson


D-119<br />

"Everyday life in the Viking age" (B.T. Batsford Ltd., London 1967, page 42), podaje:<br />

"Powinno tu zostać dodane że wielu klimatologów wierzy iż do około 1100 roku climat w<br />

tych reginach {Grenlandii} był cieplejszy niż dzisiaj; morza były wolne od lodu zaś warunki<br />

były sprzyjające dla wypasu bydła". (W oryginale: "It must be added that many<br />

climatologists believe that up to about 1100 the climate was warmer in those regions than it<br />

is today; the seas must have been freer of ice, and the conditions more favourable for<br />

cattle-raising".) Powyższe stwierdzenia poparte są też najnowszymi badaniami tzw.<br />

Projektu GROP-ESF (Greenland Ice-Core Project of the Geophysical Institute<br />

Copenhagen). W ramach owego projektu pobierane są próbki z masy lodowej formowanej<br />

w obszarach gdzie Wikingowie posiadali swoje kolonie. W tym celu wiercenia odbywają się<br />

na głębokość około 300 metrów. Następnie próbki te sprawdza się na udział izotopów<br />

"deuteru" (t.j. ciężkiego wodoru formującego tzw. "ciężką wodę"), jako że udział ten zmienia<br />

się w atmosferze proporcjonalnie do jej temperatury. Im więcej deuteru zawartych jest w<br />

danym lodzie, tym cieplejszy był klimat w momencie kiedy deuter ten został uwięziony w<br />

lodzie. Wyniki owych badań GROP-ESF wykazują, że klimat Grenlandii w latach kiedy<br />

założona tam była kolonia Wikingów był znacznie cieplejszy niż obecnie. Jednak gdzieś<br />

pomiędzy latami 1000 AD a 1380 AD, klimat ten zaczął się gwałtownie oziębiać, w<br />

najintensywniejszej fazie zmniejszając swoją średnią temparaturę roczną z szybkością<br />

pomiędzy 0.5 do 1 stopnia Celsjusza, co jak na zmiany klimatyczne jest ogromnie<br />

gwałtownym oziębianiem. Pogarszanie się klimatu Grenlandii posiadało trzy niekorzystne<br />

następstwa dla Wikingów tam osiedlonych: (1) uniemożliwiało im ono produkowanie<br />

własnej żywności, (2) odcięło ich ono od łatwego połączenia morskiego z Norwegią, oraz<br />

(3) wytworzyło ono połączenie po lodzie z Kanadą, które zezwoliło wrogo nastawionym<br />

Eskimosom najechanie Grenlandii i stopniowe anihilowanie mieszkających tam Wikingów.<br />

W roku 1410 tylko kilku Wikingów ciągle było żywych na Grenlandii, podczas gdy okręt jaki<br />

dotarł tam około roku 1540 zastał jedynie ciało pojedynczego mężczyzny leżące w pyle<br />

twarzą w dół (patrz książka [4D2] pióra Ole Klindt-Jensen, "The World of the Vikings", Allen<br />

& Unwin, London 1970, strona 81).<br />

Podczas gdy eksplozja Tapanui odwróciła ekspansję Wikingów, w <strong>dr</strong>ugiej części<br />

świata przyczyniła się ona do wzrostu imperium Mongołów. Niektórzy historycy postulowali<br />

że nagłe susze jakie wkrótce po eksplozji koło Tapanui zapanowały na stepach Mongolii<br />

były bezpośrednią przyczyną dla której najsłynniejszy wojownik-władca średniowiecza,<br />

Genghis Khan (zmarły w 1227 AD), wzrósł do władzy i rozciągnął swoje imperium od Chin<br />

aż do Morza A<strong>dr</strong>iatyckiego w Europie. Encyklopedia [5D2] "The New Encyclopedia<br />

Britannica" (Macropaedia, Volume 19, piętnaste wydanie (fifteenth edition), 1986 rok) stara<br />

się nawet polemizować z opinią tych historyków. Oto co podaje ona na stronie 746 pod<br />

hasłem "Genghis Khan" (t.j. Dżyngis Han): "Ani nie jest też prawdą, jak niektórzy postulują,<br />

że kampanie te zostały wywołane przez postępujące wysuszanie się Środkowej Azji jakie<br />

zmusiło koczowników do rozglądnięcia się za nowymi pastwiskami". (W oryginale: "Nor is it<br />

true, as some have supposed, that these campaigns were somehow brought about by a<br />

progressive desiccation of Inner Asia that compelled the nomads to look for new pastures.")<br />

Aczkolwiek w opinii autorów Macropaedii, wspomniane powyżej susze w Azji nie były<br />

odpowiedzialne za ekspansję Mongołów, powyższe cytowanie potwierdza iż niektórzy<br />

historycy łączą zapisy kronikalne owych susz z powstaniem imperium Genghis Khan'a.<br />

Oczywiście nie jest intencją niniejszej monografii osądzanie czy istnieje jakiś związek<br />

pomiędzy obu tymi zdarzeniami; powyższe cytowanie służy jedynie ukazaniu iż eksplozja<br />

koło Tapanui wyzwoliła cały szereg zmian klimatycznych mających światowy zasięg i<br />

konsekwencje, jedną z których było osuszanie się stepów Mongolii.<br />

Dalsze potwierdzenie nagłej zmiany klimatu Ziemi tuż po eksplozji koło Tapanui<br />

dostarcza relatywnie niedawna migracja ludzi i zwierząt przez Cieśninę Beringa. Migracja ta<br />

sugeruje, że przed XII wiekiem musiało istnieć suche przejście (po lodzie) pomiędzy<br />

Syberią i Alaską. Przejście to stopniało zaraz po roku <strong>1178</strong>. Jedna z licznych sugestii<br />

istnienia tego przejścia zawarta jest w następującym cytowaniu zaczerpniętym z książki


D-120<br />

[6D2] pióra H. H. Lamb "Climate: present, past and future", Volume 2: Climatic history and<br />

the future (Methen & Co., Ltd., London 1977, ISBN 0-416-11540-3, strona 248): "Pierwsza<br />

wielka wę<strong>dr</strong>ówka Eskimosów przez głęboko północne regiony zdaje się pokrywać z ciepłą<br />

epoką wczesnego średniowiecza. Ląd Ellesmere został po raz pierwszy zasiedlony około<br />

900 AD, i około tego samego okresu kultura Eskimosów rozpościerała się od Morza<br />

Beringa na zachód do Arktyki Syberyjskiej oraz na zewnątrz do Wysp Nowosyberyjskich.<br />

Podczas jedenastego wieku kultura Thule rozpostarła się wzdłuż wybrzeży Alaski aż do<br />

północnej Grenlandii". (W oryginale angielskojęzycznym: "The first great spread of Eskimo<br />

activity over all the far northern regions seems to have coincided with the early medieval<br />

warm epoch. Ellesmere Land was first occupied about A.D. 900, and about the same period<br />

Eskimo culture was spreading from the Bering Sea westwards in the Siberian Arctic and out<br />

to the New Siberian Islands. During the eleventh century the Thule culture spread along the<br />

coastal areas from Alaska to north Greenland.") Chociaż powyższe cytowanie nie stwierdza<br />

tego bezpośrednio, w okrężny sposób informuje ono że Eskimosi w owym czasie z<br />

łatwością przekraczali Cieśninę Beringa (nie potrafią jednak uczynić tego dzisiaj). Przy ich<br />

braku zdolności żeglugowych jedynym sposobem w jaki było to możliwe jest przejście po<br />

lodzie. Warto tu też zaznaczyć że "ciepła epoka" o jakiej Lamb wspomina została<br />

zarejestrowana w Europie i - z powodu braku danych historycznych - założono że także<br />

musiała ona wystąpić w Cieśninie Beringa. Tymczasem w rzeczywistości w owym czasie<br />

Cieśnina Beringa przechodziła "zimną epokę" (jakże inaczej mogłaby ona cała być pokryta<br />

lodem stwarzając lodowy pomost pomiędzy Syberią i Alaską).<br />

Eksplozja Tapanui posiadała też ogromny wpływ na obie Ameryki. Wkrótce po jej<br />

wystąpieniu w tajemniczy sposób wiele starych cywilizacji środkowo-amerykańskich nagle<br />

albo upadło, załamało się, albo też <strong>dr</strong>astycznie zmieniło swoje dzieje. Dla przykładu<br />

Aztekowie przed eksplozją Tapanui zamieszkiwali tereny położone bardziej na północ od<br />

obecnego Meksyku. Jednakże wywołane w konsekwencji tej eksplozji susze i nieurodzaje<br />

zmusiły ich do porzucenia oryginalnych siedlisk i podjęcia wielkiej wę<strong>dr</strong>ówki jaka<br />

zakończyła się ich przeniesieniem na tereny obecnego Meksyku. Inny przykład wpływu<br />

eksplozji Tapanui na cywilizacje staro-amerykańskie ujawnia artykuł [7D2] Bj rn'a L d en'a<br />

"Mesa Verde Zagadka Pustyni" opublikowany w polskim czasopiśmie "Nie z Tej Ziemi", nr<br />

4, grudzień 1990 roku, strony 2 do 3. Artykuł ten podaje, że - zgodnie z badaniami<br />

archeologicznymi - skalne miasteczka Mesa Verde w Arizonie, USA, opuszczone zostały<br />

przez ich mieszkańców, "Anasazjów", około 1200 roku. Przyczyną najprawdopodobniej była<br />

trwała susza jaka w tym okresie zapanowała na poprzednio urodzajnym płaskowyżu Mesa<br />

Verde, pozbawiając Anasazjów ich źródła żywności.<br />

Globalna zmiana klimatyczna może też wyjaśnić kilka dalszych zagadkowych<br />

znalezisk archeologicznych z terenu Środkowej i Południowej Ameryki, jakich datowanie<br />

pokrywa się z eksplozją Tapanui. Jednym z najlepszych ich przykładów są losy imperium<br />

Tiwanaku zajmującego wysokogórskie płaskowyże leżące na terenie dzisiejszej Boliwii.<br />

Zagadkowe znaleziska archeologiczne z tego terenu ujawniły, że mimo surowych<br />

warunków środowiskowych oraz wyjątkowo jałowej gleby, w latach poprzedzających<br />

eksplozję Tapanui z <strong>1178</strong> A.D. imperium to rozwinęło imponującą kulturę i wysoki standard<br />

życia. Zbudowało ono wspaniałe kamienne piramidy, świątynie, miasta, oraz system<br />

kanałów oplatających ich niezwykle pola uprawne jakie nawet w dzisiejszych czasach<br />

zadziwiają swoim technicznym kunsztem i głębią naukowej wiedzy. Podstawą jego istnienia<br />

i świetności było niezwykle wydajne rolnictwo oparte na irygacyjnym podlewaniu roślin<br />

wyłącznie wodą przepływającą przez punkty ogniskowe budowanych przez nich<br />

kamiennych piramid. Woda ta następnie rozprowadzana była po polach za pomocą sieci<br />

kanałów które zawsze zaczynały się na piramidzie. Owe kanały irygacyjne tego imperium<br />

pokopane były tak gęsto że uprawiane w ich zasięgu rośliny zasilane były wyłącznie wodą<br />

przepływającą przez piramidy. Niestety wkrótce po eksplozji Tapanui w <strong>1178</strong> roku imperium<br />

Tiwanaku całkowicie upadło, do dzisiejszych czasów pozostawiając ślady długotrwałej<br />

suszy jaka niespodziewanie zapanowała na ich poprzednio urodzajnym płaskowyżu. Susza


D-121<br />

ta wypaliła ich uprawy, spopieliła pola, popchnęła pozostałych przy życiu do składania ofiar<br />

ludzkich w celu przebłagania nieprzychylnych bogów, itp. Z dostępnego obecnie obrazu<br />

sytuacji autor wywnioskował, że bezpośrednią przyczyną upadku tego imperium było nagłe<br />

zaprzestanie przez nich podlewania uprawianych przez siebie roślin wodą przepływającą<br />

przez punkty ogniskowe ich kamiennych piramid, spowodowane eksplozją Tapanui - a<br />

ściślej spowodowane wprowadzonymi przez tą eksplozję zmianami w źródłach i kierunkach<br />

przepływu strumieni przecinających ich płaskowyż. Wniosek ten był zresztą bardzo istotnym<br />

odkryciem naukowym. Dostarczył on bowiem autorowi brakującej wskazówki do<br />

rozpracowania zasady telekinetycznego rolnictwa opisywanego w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1.2.<br />

Innym przykładem są losy imperium Inków zamieszkujących Andy. Jak wynika z<br />

najnowszych badań, bezpośrednią przyczyną upadku tego imperium był nie najazd<br />

Hiszpanów Francisca Pizarra jak powszechnie się uważa, a zmiany klimatyczne<br />

zapoczątkowane około 1200 AD (a więc tuż po eksplozji Tapanui) które sprowadziły na<br />

Andy klęskę chronicznego nieurodzaju jaka pozbawiła Inków stałego dopływu żywności.<br />

Wyniki owych najnowszych badań ujawniających klimatyczne przyczyny upadku imperium<br />

Inków opublikowane były w czasopiśmie "Observer", oraz powtórzone w artykule [8D2]<br />

"Why Inca civilisation collapsed" wydanym w dzienniku The Sun (Fikiran Abadi Sdn Bhd,<br />

Lot 8, Lorong 51A/227B, Section 51A, 46100 Petaling Jaya, Malaysia), Sunday, 3<br />

December 1995, strona 18.<br />

Najistotniejszy jednak wpływ omawianej tu eksplozji na losy obu Ameryk wywołany<br />

był upadkiem kolonii Wikingów z Grenlandii. Kolonia ta bowiem w okresie swojej najwyższej<br />

świetności (t.j. tuż przed <strong>1178</strong> rokiem) zakładała mniejsze podkolonie na wschodnich<br />

wybrzeżach terenów jakie obecnie należą do Kanady, USA, oraz Meksyku. Gdyby więc<br />

niespodziewane zlodowacenie północnych mórz nie odcięło na stałe Grenlandii od<br />

połączenia z Norwegią, historia obu Ameryk potoczyłaby się zupełnie inaczej, zaś<br />

urzędowym językiem Amerykanów (i prawdopodobnie też całej reszty świata) byłby teraz<br />

norweski.<br />

Po roku <strong>1178</strong> <strong>dr</strong>astycznej zmianie uległ również klimat Antarktydy. W archiwum<br />

tureckiego admirała Peri Reisa znalezione zostały starożytne mapy świata, które podobno<br />

wywodzą się jeszcze z słynnej biblioteki w Aleksan<strong>dr</strong>ii (obecny Egipt), spalonej przez<br />

fanatyków religijnych już w czasach nowożytnych. Na mapach tych pokazana jest<br />

Antarktyda w czasach poprzedzających eksplozję Tapanui. Niezwykłą cechą tego lądu było<br />

iż składał się on wówczas z kilku oddzielnych wysp wcale nie połączonych razem<br />

ogromnym czepcem jednego lodowca jak w dniu dzisiejszym. To zaś oznacza, że przed<br />

eksplozją Tapanui Antarktyda musiała znajdować się w znacznie cieplejszej strefie<br />

klimatycznej niż obecnie. Ponieważ zmiany temperatur na tyle <strong>dr</strong>astyczne aby spowodować<br />

nadejście lodowca nie następują bez jakiejś fizycznej przyczyny, mapy Peri Reisa stanowią<br />

jeden z bardziej niepodważalnych dowodów na wyzwolenie przez eksplozję Tapanui<br />

globalnych zmian klimatycznych które swym zasięgiem objęły całą naszą planetę. Kolorowe<br />

reprodukcje oraz szczegółowe opisy starożytnych map Peri Reisa publikowane są w kilku<br />

książkach Erich'a von Däniken'a, m.in. w [2H2.1] oraz [3H2.1].<br />

Niezależnie od spowodowania zmian klimatycznych, eksplozja Tapanui wywarła<br />

także ogromnie negatywny wpływ na z<strong>dr</strong>owie i zachowanie się ludzi żyjących w owym<br />

czasie (hipotezę autora o telepatycznym mechaniźmie tego wpływu omówiono w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałach D4 i C8.3). Spowodowała ona wystąpienie epidemii różnorodnych chorób,<br />

cofnięcie się życia społecznego i intelektualnego, upadek kultury, histerie religijne włączając<br />

w to słynną średniowieczną inkwizycję oraz wyprawy krzyżowe, i wiele innych klęsk. Nie<br />

jest więc przypadkiem że stulecie bezpośrednio następujące po eksplozji koło Tapanui<br />

zostało opisane przez niektórych badaczy, cytuję: "Było to okropne stulecie, z czarną<br />

zarazą dziesiątkującą wiele obszarów Europy oraz zdesperowanymi chłopami<br />

powstającymi w Francji i Anglii". (W oryginale: "It was a terrible century, with the Black<br />

Death halving the population of many districts of Europe and desperate peasants in revolt in<br />

France and England.") Zaczerpnięte z książki [9D2] pióra Felix'a G. Sulman, "Short and


D-122<br />

Long Term Changes in Climate", Volume II, strona 112, CRC Press, Inc., Boca Raton,<br />

Florida, 1982.<br />

D3. Teoria autora że eksplozja Tapanui pochyliła skorupę Ziemi<br />

Wszystkie fakty zaprezentowane w poprzednim po<strong>dr</strong>ozdziale, plus wiele innych,<br />

wskazują że globalne zmiany klimatyczne spowodowane eksplozją koło Tapanui<br />

cechowane były przez dwa atrybuty: (1) nosiły trwały charakter, oraz (2) gdy odłożone do<br />

odpowiednich obszarów naszego globu układały się one w bardzo wymowny obraz/wzór.<br />

To zaś nasuwa oczywisty wniosek iż czynnik bezpośrednio odpowiedzialny za te zmiany<br />

także musiał być trwały i związany mechanizmem przyczynowo-skutkowym z owym<br />

globalnym obrazem/wzorem. Uświadomienie sobie powyższego zainspirowało autora do<br />

zaproponowania roboczej teorii która stwierdza co następuje: "Eksplozja koło Tapanui<br />

spowodowała trwałe obrócenie (poślizg) skorupy Ziemi o około 7-stopni względem<br />

położenia w odniesieniu do osi obrotu naszej planety jakie skorupa ta zajmowała przed<br />

<strong>1178</strong> rokiem." Zgodnie z tą teorią, do <strong>1178</strong> roku punkt na naszej planecie o dzisiejszych<br />

współrzędnych około 169 E, 83 N znajdował się wtedy na biegunie północnym Ziemi,<br />

natomiast wzgórze z kraterem Tapanui znajdowało się około 7 bliżej równika niż obecnie.<br />

Jednakże omawiana tu eksplozja spowodowała obrót/poślizg skorupy naszej planety<br />

względem jej ciekłego ją<strong>dr</strong>a (nie zmieniając przy tym położenia jej osi obrotu w stosunku do<br />

innych planet i Słońca) wzdłuż południka magnetycznego przechodzącego przez centrum<br />

eksplozji - t.j. Tapanui, oraz przez oba ówczesne bieguny magnetyczne Ziemi. W jej efekcie<br />

krater przybliżył się o około 7 ku południowemu biegunowi Ziemi, zaś punkt skorupy naszej<br />

planety który dzisiaj staniowi biegun północny dopiero wtedy nasunął się na swoje obecne<br />

położenie, przesuwając jednocześnie ku południu ówczesny punkt biegunowy do<br />

dzisiejszych jego współrzędnych około 169 E, 83 N. To z kolei spowodowało nagłe<br />

oziębienie się całej Nowej Zelandii, odmrożenie Cieśniny Beringa, zamrożenie Grenlandii<br />

leżącej po <strong>dr</strong>ugiej stronie Ziemi, wystąpienie w Europie tzw "Małej Epoki Lodowej" (t.j. "The<br />

Little Ice Age"), istotne zmiany klimatyczne w obu Amerykach i Zachodniej Afryce, oraz cały<br />

szereg dalszych zmian.<br />

Wyjaśnienie autora dla mechanizmu wyzwolonego przez eksplozję koło Tapanui jaki<br />

w efekcie końcowym spowodował pochylenie/obrócenie skorupy Ziemi jest jak następuje.<br />

Energia magnetyczna pędników eksplodującego <strong>UFO</strong> gwałtownie uwolniona podczas tej<br />

eksplozji, jaka wynosiła około odpowiednika 70 megaton TNT, wywarła potężny impakt na<br />

pole magnetyczne Ziemi. Efektem tego impaktu było, że bieguny stacjonarnego pola<br />

magnetycznego związanego z twardą skorupą Ziemi zostały przesunięte do nowych<br />

położeń, w ten sposób zmieniając "skorupową polarność" Ziemi. Dla przykładu jeden z tych<br />

biegunów magnetycznych został tymczasowo przesunięty do krateru Tapanui (nawet<br />

obecnie miejscowi rybacy ostrzegają o kilku małych obszarach morskich leżących<br />

niedaleko od krateru Tapanui gdzie, prawdopodobnie z powodu namagnesowania<br />

podziemnych pokładów rudy, kompasy magnetyczne ciągle zachowują się jakby zostały<br />

one ustawione na biegunie magnetycznym Ziemi). Jednocześnie, dynamiczna "geożyroskopowa"<br />

biegunowość Ziemi, jaka wynika z obrotów naszej planety oraz z<br />

różnorodnych zjawisk elektro-hy<strong>dr</strong>o-dynamicznych wyzwalanych przez ową rotację,<br />

pozostała niezmieniona. Stąd, efektem eksplozji Tapanui było, że nasza planeta nagle<br />

uzyskała dwie o<strong>dr</strong>ębne i wzajemnie przeciwstawne konfiguracje pola magnetycznego, t.j.<br />

"skorupową" i "geo-żyroskopową". Pierwsza z tych konfiguracji zaczepiona była do skorupy<br />

ziemskiej, podczas gdy <strong>dr</strong>uga zaczepiona była do osi obrotu i momentu<br />

bezwładnościowego Ziemi (stąd praktycznie do ją<strong>dr</strong>a ziemskiego). Takie gwałtowne<br />

rozszczepienie magnetycznej biegunowości Ziemi zakłóciło równowagę naszej planety.<br />

Pojawiły się potężne siły magnetyczne jakie starały się złączyć z powrotem i zunifikować<br />

obie pary biegunów, t.j. nowo-przemieszczony "skorupowy" oraz istniejący trwale "geo-


D-123<br />

żyroskopowy". Działanie tych sił może być porównane do ogromnej spężyny zegarowej<br />

jaka została wstawiona pomiędzy skorupę i ją<strong>dr</strong>o Ziemi i "nakręcona" przez eksplozję koło<br />

Tapanui. W efekcie końcowym siły te stopniowo przemieściły więc skorupę Ziemi i<br />

doprowadzily do zniesienia różnic pomiędzy obu wymienionymi biegunowościami.<br />

Jednakże wyrównanie to nie nastąpiło gwałtownie w jednym potężnym skoku skorupy<br />

naszej planety, a prawdopodobnie zajęło ono wiele dziesięcioleci do swego zakończenia.<br />

Występowało ono też zapewnie jedynie periodycznie, jako że w jego wyzwalaniu ogromne<br />

znaczenie prawdopodobnie posiadało słoneczne pole magnetyczne oraz pole grawitacyjne<br />

sąsiednich ciał niebieskich. W określonych pozycjach pola te wzmacniały więc działanie<br />

omawianej "sprężyny" dopomagając wyrównywaniu się obu biegunowości, w innych<br />

pozycjach Ziemi owe zewnętrzne pola działały w opozycji. Aby więc podsumować<br />

powyższe wyjaśnienie, eksplozja koło Tapanui nie spowodowała bezpośredniego<br />

pochylenia Ziemi, a jedynie "nakręciła" magnetyczną "sprężynę" której "odkręcanie się" w<br />

jakiś czas później spowodowało skokowe obracanie się skorupy ziemskiej w kilku małych<br />

"poślizgach".<br />

Charakterystyczne atrybuty ruchów Ziemi wynikających z powyższego wyjaśnienia<br />

autora byłyby więc jak następuje: (1) przemieszczanie się skorupy ziemskiej niekoniecznie<br />

wystąpiło natychmiast po eksplozji, aczkolwiek najprawdopodobniej zaczęło się ono w<br />

obrębie pierwszego roku upływającego po tej eksplozji; (2) przemieszczanie to było<br />

relatywnie wolne i stąd indukowane przez nie nieprzyjemne efekty uboczne (np. tajfuny i<br />

fale inercyjnego tsunami) nie bardzo różniły się od podobnych efektów wywoływanych<br />

ekstremalnymi zmianami pogody; (3) przemieszczanie to mogło zostać dokonane w kilku<br />

stadiach poprzez wiele kolejnych "poślizgów", każde z tych stadiów występujące w chwili<br />

gdy sąsiednie ciała niebieskie uformowały wymaganą konfigurację wytwarzającą<br />

dodatkowe siły sprzyjające tym "poślizgom"; (4) przemieszczanie to nie spowodowało<br />

żadnej zmiany w astronomicznej pozycji naszej planety w stosunku do innych ciał<br />

niebieskich, lecz jedynie pochyliło skorupę ziemską w stosunku do osi obrotu naszej<br />

planety.<br />

Jeśli powyższe wyjaśnienie jest poprawne, wtedy poeksplozyjne przemieszczenie<br />

biegunów magnetycznych Ziemi powinno wprowadzić różnorodne długoterminowe<br />

konsekwencje, poważniejsze z których powinny być weryfikowalne nawet do dzisiaj. Trzy<br />

takie efekty zostaną opisane poniżej. (1) Trajektoria biegunów magnetycznych Ziemi w ich<br />

ruchu wokół bieguna geograficznego powinna przypominać zachowanie się<br />

"niewyrównoważonego wirującego bąka". Ponieważ eksplozja koło Tapanui spowodowała<br />

największy impakt na biegun południowy, długoterminowe zachowanie tego bieguna ciągle<br />

powinno być porównywalne do takiej właśnie zabawki dziecięcej "wirującego bąka"<br />

wychylonej z położenia równowagi. (2) Różnica pomiędzy biegunowością geograficzną i<br />

biegunowością magnetyczną powinna być największa właśnie przy biegunie południowym.<br />

Przyczyną tego byłoby iż południowa lokacja Tapanui spowodowała największe odchylenie<br />

"skorupowego" pola magnetycznego Ziemi w pobliżu południowego bieguna naszej planety.<br />

(Tak też jest i w rzeczywistości, jako że w chwili obecnej bieguny magnetyczne Ziemi<br />

oddalone są: jedynie o 13 stopni od północnego bieguna geograficznego, ale aż całe 23<br />

stopnie od południowego bieguna geograficznego Ziemi.) (3) Końcowe dopasowanie się<br />

obu konfiguracji ziemskiego pola magnetycznego nie powinno być jeszcze ukończone.<br />

Teoretycznie rzecz biorąc tarcie jakie towarzyszy ruchowi skorupy ziemskiej nie powinno<br />

pozwolić konfiguracji pola związanej ze skorupą pokryć się całkowicie z konfiguracją tego<br />

pola przyporządkowaną do ją<strong>dr</strong>a naszej planety. Powyższe oznacza, że nawet dzisiaj<br />

ciągle powinna istnieć mała różnica pomiędzy tymi dwoma konfiguracjami, szczególnie na<br />

półkuli południowej. Różnica ta powinna manifestować się poprzez obecność<br />

<strong>dr</strong>ugorzędnych biegunów magnetycznych, t.j. <strong>dr</strong>ugiego zestawu słabszych biegunów<br />

magnetycznych Ziemi, których położenie powinno być odmienne od położenia biegunów<br />

pierwszorzędnych.


D-124<br />

Istnieje wiele różnorodnych botanicznych, klimatycznych, archeologicznych i<br />

historycznych znalezisk już nagromadzonych, jakie doskonale pasują do powyższej teorii, a<br />

jakie równocześnie nie posiadają żadnego innego wyjaśnienia. Część z nich omówiona już<br />

została w po<strong>dr</strong>ozdziale D2. Jednakowoż, niezależnie od wszelkich faktów już ustalonych<br />

poprzednio, końcowa weryfikacja teorii autora może także zostać dokonana. Weryfikacja ta<br />

wymaga przeglądnięcia różnorodnych historycznych zapisów dotyczących stulecia<br />

bezpośrednio następującego po eksplozji koło Tapanui. Zapisy takie powinny bowiem<br />

zawierać sprawozdania z kilku charakterystycznych, aczkolwiek bardzo "nieprzyjemnych",<br />

następstw wynikających z samego mechanizmu poślizgów skorupy ziemskiej. Najbardziej<br />

wyróżniającymi się z nich byłyby ogromne fale inercyjnych "tsunami" jakie w tej samej chwili<br />

powinny zalać wszystkie wybrzeża morskie zwrócone w kierunku poślizgu skorupy<br />

ziemskiej (t.j. północne wybrzeża Europy i Afryki, oraz południowe wybrzeża Nowej<br />

Zelandii, Flipin, Chin, Japonii i Korei). Inercja atmosfery ziemskiej wyzwolona poślizgiem<br />

skorupy spowodowałyby też że równocześnie z owymi falami tsunami pojawiłyby się<br />

potężne wichry typu "tajfun" omiatające powierzchnię naszej planety ze siłą<br />

prawdopodobnie zdolną zdzierać <strong>dr</strong>zewa wraz z górną warstwą gleby. Tajfuny te wiałyby<br />

przeciwstawnie do poślizgu, czyli dokładnie w tym samym kierunku co napływ wody<br />

morskiej (np. z północy ku południu w Europie oraz z południa ku północy w Nowej Zelandii,<br />

Filipinach, Chinach, Japonii i Korei). Po ustaniu danego poślizgu skorupy, t.j. w jego<br />

zanikającej fazie, nagle wystąpiłoby też trzecie niezwykłe zjawisko, t.j. turbulentne<br />

zawirowania atmosfery. Aczkolwiek teoretyczne wydedukowanie jaką formę zawirowania te<br />

powinny przyjąć wymagałoby opracowania skomplikowanych modeli matematycznych oraz<br />

długotrwałych symulacji komputerowych, z opisów zawartych w różnych legendach autor<br />

wnioskuje że owe zawirowania atmosfery pojawiające się w chwili zaniku poślizgu<br />

najprawdopodobniej przyjęłyby formę tysięcy małych trąb powietrznych pojawiających się<br />

równocześnie i wirujących jedna przy <strong>dr</strong>ugiej.<br />

Z wyjaśnień przytoczonych powyżej widoczne zaczynają być główne zjawiska oraz<br />

ich atrybuty jakie powinny zostać zaobserwowane jeśli ruch skorupy Ziemi nastąpił zgodnie<br />

z teorią autora. Stąd ich obecność w zapisach historycznych dostarczyłaby dodatkowego<br />

potwierdzenia dla przedstawionych tu rozważań. Zjawiska te (oraz ich atrybuty) to:<br />

1. Potopy morskie. Ich atrybuty obejmowałyby:<br />

(1a) byłyby one typu "inercyjnego tsunami" (t.j. spowodowane zalewem wody<br />

morskiej nie zaś opadami deszczu),<br />

(1b) z uwagi na poślizgi skorupy następujące w kilku krótkich skokach, potopy<br />

te pojawiłyby się w całej serii (t.j. byłoby kilka potopów zaistniałych w relatywnie krótkich<br />

odstępach czasu jeden od <strong>dr</strong>ugiego),<br />

(1c) zalałyby jedynie wybrzeża skierowane w kierunku poślizgu (np. północne<br />

wybrzeża Europy, południowe wybrzeża Japonii i Chin).<br />

2. Tajfuny. Ich atrybuty obejmowałyby:<br />

(2a) pojawiłyby się dokładnie w chwili rozpoczęcia się ruchów skorupy Ziemi<br />

stąd wystąpiłyby one równocześnie ze spiętrzaniem się wody morskiej,<br />

(2b) w początkowej fazie mogłyby one zacząć wiać przy całkowicie<br />

bezchmurnym niebie,<br />

(2c) ich kierunek byłby przeciwstawny do kierunku poślizgu skorupy Ziemi<br />

oraz dokładnie zgodny z kierunkiem nadejścia fal tsunami.<br />

3. Trzęsienia ziemi (ruchy skorupy). Ich atrybuty obejmowałyby:<br />

(3a) pojawiłyby się dokładnie w momencie spiętrzania się wody morskiej, nie<br />

zaś w jakiś czas przed nadejściem potopu jak to zwykle ma miejsce podczas typowych<br />

tsunami,<br />

(3b) rzucałyby ludźmi i przedmiotami przeciwnie do kierunku poślizgu<br />

skorupy,<br />

(3c) wytworzyłyby siły inercyjne jakie powaliłyby wszystkie obiekty w tym<br />

samym kierunku (t.j. przeciwstawnie do poślizgu). Stąd rumowiska formowane przez


D-125<br />

poślizgi skorupy wykazywałyby zdumiewający porządek <strong>dr</strong>astycznie odbijający od chaosu<br />

rumowisk ze zwykłych trzęsień ziemi.<br />

4. Trąby powietrzne. Ich atrybuty obejmowałyby:<br />

(4a) pojawiłyby się dopiero w ostatniej fazie poślizgu, t.j. w chwili gdy poślizg<br />

skorupy zaniknąłby,<br />

(4b) byłoby ich tysiące - wirujących równolegle do siebie, ponieważ<br />

obejmowałyby one całą objętość atmosfery. Trąby te powstałyby przez nałożenie się ruchu<br />

bezwładnościowego powietrza w kierunku poślizgu skorupy z ruchem powietrza w kierunku<br />

rotacji naszej planety.<br />

Warto tu dodać że z uwagi na wzajemne powiązanie przyczynowo-skutkowe z<br />

mechanizmem poślizgu skorupy ziemskiej, powyższe następstwa tego poślizgu wystąpiłyby<br />

wszystkie razem tylko w omawianym przypadku, natomiast pojawiałyby się w osamotnieniu<br />

gdyby wywołane one zostały jakimikolwiek innymi przyczynami. Przykładowo fale tsunami<br />

wywoływane trzęsieniem ziemi czy wybuchem wulkanu zwykle nadchodzą bez wyraźnej<br />

zmiany w istniejącym wietrze oraz dopiero w jakiś czas po wyczuwalnych ruchach ziemi,<br />

tajfuny mogą wiać z wielu kierunków nie zaś dokładnie z północy w Europie czy dokładnie z<br />

południa w Japonii zaś ich nadejście poprzedzone jest gęstymi chmurami, natomiast<br />

potężne wiatry wirowe zwykle pojawiają się pojedynczo jako odosobnione trąby powietrzne,<br />

nie zaś w wielotysięcznych stadach. Stąd też ewentualne historyczne zapisy sygnalizujące<br />

wystąpienie kilku tych zjawisk w tym samym katakliźmie stanowiłyby jednocześnie<br />

precyzyjną cechę rozpoznawczą iż mieliśmy tam do czynienia właśnie z poślizgiem skorupy<br />

Ziemi.<br />

Zaraz po sformułowaniu teorii zaprezentowanej w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale autor<br />

rozpoczął usilne poszukiwania literaturowe mające na celu dokonanie owego sprawdzenia.<br />

Wkrótce po ich rozpoczęciu odkrył on, że istnieją różnorodne historyczne zapisy iż takie fale<br />

"tsunami" faktycznie miały miejsce. Dla przykładu w książce [1D3] pióra Hermann'a Flohn i<br />

Roberto Fantechin'a (Commission of the European Communities), "The Climate of Europe:<br />

past, present and future" (D. Reidel Publishing Company, Holland, 1984, ISBN 90-277-<br />

1745-1, strona 38) zawarte jest następujące stwierdzenie, cytuję "W Europie pierwsze znaki<br />

poważnych zakłóceń klimatycznych nadeszły w trzynastym wieku z serią potężnych<br />

sztormów wietrznych oraz powodzi morskich na niżej położonych wybrzeżach, dla<br />

przykładu koło Morza Północnego. Zarejestrowane utonięcie od 100 000 do 400 000 ludzi w<br />

tych incydentach zaszeregowywuje je do największych dotychczas zanotowanych klęsk<br />

pogodowych." (W oryginale angielskojęzycznym: "In Europe, the first signs of serious<br />

climatic disturbances came with a number of great wind-storms and sea floods over the<br />

low-lying coasts, for instance around the North Sea, in the thirteenth century. The reported<br />

<strong>dr</strong>owning of 100,000 to 400,000 people in some of these incidents places them among the<br />

worst ever recorded weather disasters.") Powyższy cytat nawiązuje do historycznych<br />

zapisów dotyczących Diecezji Schleswig (obecnie wybrzeże Danii i Niemiec na Morzu<br />

Północnym). Rzucającym się w nim jest fakt że dokładnie kopiuje on zarówno kierunek<br />

(wybrzeża skierowane ku Północy), jak i umiejscowienie (Morze Północne) linii<br />

najsilniejszego poślizgu przewidzianej przez teorię autora. Warto też dodać, że we<br />

wspomnianym rejonie kilka istniejących tam kiedyś miasteczek pozostaje zalanych morzem<br />

nawet i dzisiaj, stanowiąc źródło licznych lokalnych opowieści i legend. Przykładowo<br />

ogromnie legendarne jest zalanie morzem niezwykle ważnego wówczas ośrodka<br />

handlowego o nazwie "Vineta". Dokładne zlokalizowanie owego ośrodka obecnie nie jest<br />

już znane, niektórzy uważają że znajdowało się ono na bałtyckiej Wyspie Usedom,<br />

zlokalizowanej niedaleko Rügen koło granicy z Polską. Niemniej, gdziekolwiek by ono nie<br />

było, w 12-tym wieku nagle zapadło się w morze nie pozostawiając po sobie żadnego<br />

śladu. Autor usiłował ustalić dokładne daty owych powodzi morskich w Schlezwigu i innych<br />

rejonach północnego Atlantyku, niestety nie odniósł w tym zakresie większego sukcesu.<br />

Znajomy z Niemiec o zacięciu historycznym twierdził wprawdzie iż najprawdopodobniej<br />

nastąpiły one w 1202 i 1216 roku, nie był jednak pewien tych dat.


D-126<br />

Ze studiowanych przez autora źródeł wynika że prawdopodobnie równocześnie z<br />

Północną Europą potężne tajfuny i towarzyszące im fale tsunami wystąpiły także na<br />

odwrotnej stronie globu. Zostało to historycznie udokumentowane (np. w opisach Marco<br />

Polo), iż wkrótce po eksplozji koło Tapanui cały szereg niezwykłych tajfunów wystąpił na<br />

Morzu Japońskim. Ich dosyć dokładne omówienie znajduje się w książce [2D3] pióra Morris<br />

Rossabi, "Khubilai Khan, His Life and Times", University of California Press, Berkeley 1988,<br />

ISBN 0-520-05913-1. Na stronie 102 tej książki podana jest informacja iż w nocy dnia 19<br />

listopada 1274 roku, jeden ze szczególnie silnych takich tajfunów całkowicie zmiótł z<br />

powierzchni morza flotyllę i armię mongolską wysłaną przez Khubilai Khan'a, wnuka<br />

Dżyngis Hana, starającego się zawładnąć Japonią. Na stronie 211 tej samej książki podana<br />

jest informacja że i następna wyprawa armii mongolskiej wysłanej przez tego samego<br />

władcę na podbicie Japonii została również zmieciona z powierzchni morza przez podobny<br />

tajfun i towarzyszące mu fale morskie jakie pojawiły się 15 i 16 sierpnia 1280 roku. Dla<br />

upamiętnienia nadprzyrodzonej pomocy jaką Japończycy wówczas otrzymali, właśnie owe<br />

tajfuny spowodowały narodziny słynnego terminu "Kamikaze" (dosłownie znaczącego<br />

"Boski Wiatr"). Ciekawe że niezależnie od potężnych fal tsunami i tajfunów, na Morzu<br />

Japońskim zaobserwowano wówczas także i inne zjawiska jakie możnaby interpretować<br />

jako dowody wielkoskalowych ruchów skorupy ziemskiej. Przykładowo na stronie 209 tej<br />

samej książki [2D3] podana jest informacja iż woda morska w owym czasie emanowała<br />

silny zapach siarki. Oczywiście ówcześni zabobonni ludzie zamiast interpretować ten<br />

zapach jako sygnał ruchów i pęknięć następujących w skorupie ziemskiej, potraktowali go<br />

raczej jako zły omen sygnalizujący nadejście klęsk militarnych i śmierci licznych<br />

wojowników. Oto oryginalne brzmienie (w języku angielskim) wspomnianej informacji: "The<br />

omens included the sighting of a serpent at sea and the smell of sulphur that emanated<br />

from the sea water." (patrz książka Tsunoda Ryusaku and Goo<strong>dr</strong>ich L.C., "Japan in the<br />

Chinese Dynastic Histories", South Pasadena: P.D. & Ione Perkins, 1951, p. 88).<br />

Także w Nowej Zelandii autor natrafił na ślady obecności materialnych pozostałości<br />

ogromnego tsunami wywołanego interesującymi nas ruchami skorupy ziemskiej. Niedaleko<br />

miejscowości Bluff na południowym czubku Wyspy Południowej Nowej Zelandii pierwsi biali<br />

osadnicy znaleźli gnijące kłody <strong>dr</strong>zewa których uporządkowane ukierunkowanie "do lądu" i<br />

ku północy sugeruje iż ich zniszczenie nastąpiło właśnie przez takie morskie powodzie<br />

"tsunami". Resztki tych gnijących kłód można znależć na równinach otaczających Bluff<br />

nawet do dzisiaj. Podobnie zorientowane ku północy, tym razem jednak dobrze<br />

zakonserwowane kłody znajdowane są też w trzęsawisku na południowym krańcu Wyspy<br />

Północnej Nowej Zelandii, na prywatnej posiadłości niejakiego Karl'a Walker (Kumenga<br />

Station, Wairarapa, New Zealand). Ponieważ stanowią one głównie <strong>dr</strong>ewno szlachetnych<br />

totara, ów przedsiębiorczy farmer otworzył nawet wytwórnię pamiątek wyłącznie bazującą<br />

na czerwonym <strong>dr</strong>ewnie tych historycznych okazów wydobywanych stopniowo z zaleganego<br />

przez nie trzęsawiska.<br />

W północno-wschodniej części Cypru, około 10 kilometrów na północ od<br />

dzisiejszego miasta portowego Famagusta, mieściło się kiedyś legendarne miasto Salamis.<br />

Przez dwa tysiące lat cieszyło się ono dostatkiem i zamożnością. Będąc jednym z<br />

najważniejszych dostawców brązu dla starożytnego świata, nieustannie rosło ono w<br />

bogactwo i znaczenie. Jego mieszkańcy szeroko znani byli ze swojej ostentacyjnej<br />

zamożności i ekscentrycznego stylu życia. Do historii przeszło ono dzięki wynalezieniu<br />

kiełbasy bazującej na miejscowym czosnku rosnącym dziko na Cyprze (do dzisiaj w<br />

niektórych językach, np. angielskim, nazwa kiełbasy wymawia się "salamis" jak nazwa<br />

owego miasta). Jego wspaniałe ruiny zajmujące obszar kilku kilometrów kwa<strong>dr</strong>atowych<br />

stanowią obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych północnej części tej wyspy.<br />

Gdy w latach 1992 i 1993 autor odbywał na Cyprze jednoroczny kontrakt Associate<br />

<strong>Prof</strong>essora, ze zdumieniem usłyszał on miejscową legendę, że Salamis zmyte zostało z<br />

powierzchni ziemi przez ogromną falę morską "tsunami" zaistniałą w czasach<br />

przypadających wkrótce po eksplozji Tapanui. Oto luźno spisana treść tej legendy:


D-127<br />

"Owego tragicznego dnia pogoda w Salamis była niezwykle piękna. Nikt z mieszczan<br />

nie wiedział iż godziny miasta są już policzone. Zwolna zbliżające się ku zachodowi słońce<br />

złagodziło swoje promieniowanie, zachęcając mieszkańców do wyjścia na ulice. Większość<br />

ludzi przebywała na zewnątrz budynków, delektując się wspaniałym popołudniem,<br />

spacerując wzdłuż bazarów, lub kąpiąc się w morzu. Niespodziewanie Ziemia się<br />

poruszyła. Potężna siła rzuciła ludzi w kierunku południowym. Równocześnie podniósł się<br />

ogłuszający ryk jakby nasza planeta zawyła z bólu. Budynki i mury zaczęły się załamywać<br />

ku południu i walić w dół z łoskotem. Znikąd pojawił się potężny tajfun wiejący od północy,<br />

którego siła zaczęła zdzierać powierzchnię gleby. Przerażeni ludzie dostrzegli jak wody<br />

morza zaczynają wznosić się wysoko w powietrze aby potem z furią uderzyć na<br />

rozpadające się miasto. Ci którzy ciągle byli żywi starali się pływać, jednakże wiry i prądy<br />

wzburzonej wody zapełnionej belkami i pływającymi odłamkami szybko ich obezwładniły.<br />

Wkrótce potem, miejsce gdzie zaledwie przed godzinami wznosiło się tętniące życiem<br />

miasto, wyglądało jak potężny wir wodny, w którym fale i wiatr rzucały odłamkami <strong>dr</strong>ewna,<br />

ciałami ludzkimi i potopionymi zwierzętami. Potem noc zapadła. Ci ciągle pozostali przy<br />

życiu pływając uczepieni do kawałków <strong>dr</strong>ewna, przeżyli straszny czas gdy prądy i wiatry<br />

rzucały nimi w absolutnej czerni. W końcu woda wycofała się z powrotem do morza.<br />

Następnego ranka nieliczni ocalali nie mogli poznać swego miasta. Salamis było kompletnie<br />

pokryte piaskiem, mułem i odpadkami. ¯aden dom nie ostał się zniszczeniu. Jedyną więc<br />

logiczną decyzją dla pozostałych przy życiu było przenieść się do pobliskiego Famagusta<br />

gdzie zniszczenie było mniej dotkliwe. W następnych latach dwa dalsze podobne potopy<br />

zmywały wszelkie ślady po już wtedy wyludnionym mieście. W każdym z tych trzech<br />

kolejnych potopów woda morska wznosiła się do takiej wysokości iż fale przelewały się<br />

nawet przez dominujące okolicę szczyty górskie zwane 'Trzy Palce'. Gdy w końcu nadszedł<br />

kres dla tych kataklizmów, Cypryjczycy zauważyli że ich wyspa dostrzegalnie odsunęła się<br />

od obecnej Turcji w kierunku południowym. Przed potopami brzegi Turcji były bowiem łatwo<br />

widoczne z północnych plaży Cypru, natomiast po potopach można je było jedynie<br />

zobaczyć po wspięciu się na któryś z wierzchołków grzbietu górskiego 'Trzy Palce'<br />

rozciągającego się wzdłuż północnego wybrzeża Cypru."<br />

Po raz pierwszy autor usłyszał tą legendę od Mustafa Ergil (a<strong>dr</strong>es domowy: Mehmet<br />

Akif Caddesi, Kral Apt. Daire 10, Lefkosa, North Cyprus, Mersin 10, Turkey; tel: 00-90-520-<br />

72546). Później jednak została ona powtórzona przez wielu innych Cypryjczyków,<br />

sugerując w ten sposób iż jest ona powszechnie znana na tej wyspie. Stąd też brzmienie tej<br />

legendy przytoczone powyżej powstało przez złożenie razem kilku jej wersji usłyszanych<br />

przez autora z odmiennych źródeł. Warto tu też dodać iż w różnych jej wersjach podawane<br />

są odmienne szczegóły. Przykładowo w niektórych mowa jest o trzech falach wody jakie<br />

kompletnie pokrywały Cypr, zalewając nawet wierzchołki najwyższych lokalnych gór<br />

(niestety nie jest podane jakie były wzajemne odstępy czasowe pomiędzy tymi falami), w<br />

innych tylko jedna taka fala jest odnotowana. Istotnym szczegółem zawartym w jednej<br />

wersji legendy cypryjskiej, na jaki autor zwrócił uwagę dopiero kiedy ten sam szczegół<br />

ujawnił się w legendach filipińskich jest, że po zalaniu Salamis nagle pojawiły się mało<br />

znane w tym rejonie wiatry wirowe podobne do licznych trąb powietrznych jakie omiatały<br />

powierzchnię wody dodając swój wkład do ogólnego chaosu i zniszczenia. Legendy<br />

wspominają też o fakcie "<strong>dr</strong>yfowania" Cypru w efekcie tych powodzi powodującym jego<br />

zauważalne oddalenie się od wybrzeży dzisiejszej Turcji. Ciekawe że fakt tego<br />

"<strong>dr</strong>yfowania", oraz związanych z nim zmian we wzajemnej orientacji lądów z tego regionu,<br />

zdaje się być też potwierdzany przez różne wzmianki stwierdzające że przed czasem<br />

eksplozji Tapanui istniało bezpośrednie połączenie wodne pomiędzy Morzem Śródziemnym<br />

i Morzem Czerwonym - chociaż nie istniał wtedy jeszcze Kanał Suezki. Floty faraonów<br />

podobno często korzystały z tego połączenia. Zniknęło ono jednak właśnie w okresie tuż po<br />

eksplozji Tapanui. Jednym z następstw ruchów Cypru miało być też jakoby źródło gorącej<br />

wody (podwodny gejzer) jakie po owych potopach buchnęło spod dna morza przy<br />

miejscowości Kaplica na północym wybrzeżu Cypru. ródło to jednak całkowicie zaniknęło


D-128<br />

w latach 1980-tych, tak że wizytując jego miejsce w 1993 roku autor nie miał już możności<br />

porównania jego charakteru z gejzerami z Nowej Zelandii.<br />

Oczywiście nie trzeba tu dodawać, że natychmiast po usłyszeniu tej legendy autor<br />

rozpoczął intensywne przeszukiwania historii Cypru w celu odnalezienia dokładnej daty<br />

owego legendarnego potopu (lokalni ludzie umiejscawiają go gdzieś około połowy 13<br />

wieku) oraz porównania tej daty z datami wystąpienia podobnych fal tsunami w Japonii i w<br />

niemieckim Schlezwigu. Gdyby bowiem daty te dokładnie się zgadzały, stanowiłoby to<br />

ostateczny i niepodważalny dowód iż powodem wszystkich tych morskich potopów było<br />

poruszenie się skorupy całej naszej planety, nie zaś lokalne trzęsienia ziemi czy kaprysy<br />

pogody (patrz po<strong>dr</strong>ozdział D3.1). Ogromnej pomocy w tych przeszukiwaniach historii Cypru<br />

udzieliła autorowi <strong>Prof</strong>esor Netice Yildiz, Dziekan ("Head") Wydziału Nauk<br />

Humanistycznych na Cypryjskim Eastern Mediterranean University, która sama pasjonuje<br />

się losami Salamis, oraz w przekonaniu której hipoteza autora o zalaniu tego miasta w<br />

omawiany tutaj sposób najbardziej pasuje do faktów istniejących na miejscu. <strong>Prof</strong>esor Yildiz<br />

dopomogła też autorowi w opublikowaniu w jednym z najpopularniejszych magazynów<br />

cypryjskich artykułu [3D3] "Salamis'in y k m Yeni Zelanda'dan m ?" - t.j. "Salamis - czy<br />

zniszczenie przyszło z Nowej Zelandii" (Kibris - Dr. Faz l Küçük Bulvar , Yeni Sanayi<br />

Bölgesi, Veteriner Dairesi Yan , Lefkoºa, North Cyprus, Mersin 10, Turkey, nr 1404 z<br />

29/06/1993, str. 18; oraz nr 1405 z 30/06/1993, str. 18) prezentującego jego hipotezę na<br />

temat przyczyn zagłady Salamis.<br />

Jeden z lepiej udokumentowanych opisów historii Cypru (w tym również Salamis)<br />

zawarty został w książce [4D3] pióra A.C. Brown and H.W. Catling "Ancient Cyprus" (The<br />

Ashmolean Museum Oxford, Wielka Brytania, 1975 rok, ISBN 0-9000-9018-9). Na stronie<br />

37 tej książki znajduje się wzmianka sugerująca, że Salamis zbudowane było około roku<br />

1050 BC. Oto treść tej wzmianki "Aczkolwiek prawie wszystkie osiedla, duże i małe, z<br />

późnej Epoki Brązu zostały opuszczone przed połową jedenastego stulecia BC, wiele<br />

odnalezionych osiedli Cypro-Geometrycznych znajduje się w pobliżu swych ważniejszych<br />

poprzedników z Epoki Brązu. Salamis zostało założone w pobliżu Enkomi;..." (w oryginale<br />

angielskojęzycznym: "Although nearly all the settlements, large and small, of the Late<br />

Bronze Age had been abandoned before the middle of the eleventh century BC, many of<br />

the known Cypro-Geometric I sites are in the vicinity of important Bronze Age<br />

predecessors. Salamis was established close to Enkomi;..."). Zgodnie z lokalną legendą<br />

miasto Salamis na Cyprze zbudowane zostało przez Teucer'a, syna króla Telamon'a z<br />

greckich wysp Salamis, wygnanego z rodzinnej wyspy przez swego ojca z powodu<br />

niezapobiegnięcia samobójstwu swego brata Ajax'a. Teucer przybył na Cypr wraz z grupą<br />

jeńców z Wojny Trojańskiej (tej Homera), zbudował tu miasto i zapoczątkował dynastię jego<br />

królów. Z uwagi na doskonałe usytuowanie geograficzne, Salamis rosło w potęgę i<br />

bogactwo, jednocześnie przechodząc z rąk do rąk. W roku 342 AD nastąpiło niszczycielskie<br />

trzęsienie ziemi. Dzięki osobistemu poparciu Heleny, żony rzymskiego cesarza<br />

Constantius'a II-go, zostało ono jednak częściowo odbudowane, zaś jego nazwę zmieniono<br />

na "Constantia". Przez następne kilka stuleci, aż do eksplozji w Tapanui w <strong>1178</strong> roku,<br />

przypadał szczyt wielkości i bogactwa Salamis/Constantii. Zostało ono stolicą Cypru oraz<br />

siedzibą głowy jego kościoła. Było też głównym miastem portowym Cypru oraz siedzibą<br />

najbogatszych rodzin kupieckich. W chwili zaistnienia eksplozji koło Tapanui, wraz z resztą<br />

Cypru Salamis znajdowało się w rękach Bizantyjskich. W latach 1184 do 1191 Cyprem<br />

rządził tyran o nazwisku Isaac Commeneus, bratanek Manuel'a I władcy Bizancjum. Jego<br />

tyrania spowodowała, iż na prośbę miejscowej ludności w 1191 roku Cypr podbity został<br />

przez króla Anglii, Ryszarda I Lwie-Serce w jego <strong>dr</strong>odze na Trzecią Wyprawę Krzyżową.<br />

Ten najpierw sprzedał go Rycerzom Krzyżowym, gdy jednak w 1192 roku Ci zwrócili go z<br />

powrotem, Ryszard odstąpił Cypr swojemu przyjacielowi Guy de Lusignan, królowi<br />

francuskiej Jorozolimy. Po śmierci Guy'a w bitwie o Jerozolimę, jego brat i spadkobierca,<br />

Aimery Lusignan przejął Cypr i w 1196 roku koronował się jego królem. Założył on dynastię<br />

francuskich królów Lusignanów która panowała na Cyprze aż do roku 1489, kiedy to Cypr


D-129<br />

przeszedł w ręce Wenecjan (od których z kolei w 1571 roku odebrali go siłą Turcy<br />

Ottomańscy). Gdzieś w połowie 13 wieku (autor uważa iż najprawdopodobniej dnia 19<br />

listopada 1274 roku), a więc za panowania Lusignanów, przyszedł ów niespodziewany<br />

potop który spowodował upadek Salamis. Po przejściu fali tego potężnego tsunami miasto<br />

nie nadawało się już do odbudowania, stąd nieliczni pozostali przy życiu mieszkańcy<br />

przenieśli się do pobliskiej Famagusty.<br />

Ustalenie dokładnej daty zmycia Salamis z powierzchni Ziemi okazało się dla autora<br />

zadaniem prawie niemożliwym. Widać jego mieszkańcy zbyt zajęci byli ratowaniem swego<br />

życia aby dokonywać zapisów w kronikach o dokładnej dacie i czasie zagłady swego<br />

miasta. Jednakże na podstwawie dotychczas odszukanych danych historycznych wnioskuje<br />

on że zmycie to nastąpiło już w 13 wieku, ale przed 1291 rokiem, czyli właśnie w okresie<br />

najsilniejszych poślizgów skorupy Ziemi spowodowanych eksplozją Tapanui. Następujący<br />

cytat z książki [4D3] strona 74, stwierdza że w 1291 roku Salamis było już całkowicie<br />

niezamieszkałe: "Wyspa ta zyskała na szczególnym znaczeniu z uwagi na jej bliskość do<br />

Ziemi Świętej, najpierw jako baza wypadowa dla kontynuacji Wypraw Krzyżowych aż do<br />

upadku Acre w 1291 roku, później zaś jako baza dla handlu z obszarami w rękach<br />

muzułmańskich. Dla mieszkańców Cypru ów okres nie był najszczęśliwszym, jako że<br />

prawie nie istniało mieszanie się pomiędzy nimi oraz ich panami feudalnymi i Zachodnimi<br />

kupcami którzy osiedlili się głównie w kluczowym mieście portowym Famagusta, kilka mil<br />

na południe od wtedy już opuszczonego Salamis/Constantia." (W oryginale<br />

angielskojęzycznym: "The island derived a particular importance from its proximity to the<br />

Holy Land, first as a base for continuing crusade activity until the fall of Acre in 1291, later<br />

as a base for trade with the lands in Moslem hands. For the Cypriots themselves the period<br />

was not a happy one, and there was relatively little intermixing between them and their<br />

feudal lords and the Western merchants who established themselves particularly at the key<br />

port town of Famagusta, a few miles south of the now abandoned site of<br />

Salamis/Constantia.") Jednocześnie książka [5D3] pióra Vassos Karageorgis, "Salamis in<br />

Cyprus" (Thames and Hudson, Great Britain, 1969, 500-39006-I) na stronie 198 zawiera<br />

wzmiankę jaka dokumentuje zniszczenie Salamis w 13 wieku, już po koronowaniu się<br />

pierszych Lusignanów. Oto treść tej wzmianki: "W owym wykopalisku, znanym jako<br />

Cambanopetra, znaleziono dowody na ciągłe zamieszkiwanie Salamis-Constantii w<br />

średniowiecznym okresie, w czasie gdy Famagusta położona bardziej na południe była już<br />

prosperującym miastem. Monety z okresu Lusignanów, znalezione tu a także w obrębie<br />

Bazyliki Św. Epiphanius'a rozszerzają historię Salamis aż do trzynastego wieku AD, dając w<br />

ten sposób miastu życie dwudziestu-trzech stuleci, licząc od czasu jego założenia w<br />

jedynastym stuleciu BC aż do jego końcowego opuszczenia." (W oryginale<br />

angielskojęzycznym: "At this site, known as Cambanopetra, there is evidence of the<br />

continued occupation of Salamis-Constantia during the Medieval period, at a time when<br />

Famagusta to the south was already a prosperous city. Coins of the Lusignan period, found<br />

both here and in the area of the Basilica of St. Epiphanius bring the history of Salamis down<br />

to the thirteenth century AD thus giving the city site a life of twenty-three centuries, from the<br />

time of its foundation in the eleventh century BC down to its final abandonment.")<br />

Na zakończenie niniejszych dociekań o zagładzie Salamis warto tu dodać, że istnieją<br />

różnorodne dowody materialne potwierdzające jego zniszczenie przez raptowny ruch<br />

skorupy ziemi z południa ku północy oraz przez wywołaną tym ruchem potężną powódź<br />

morską nadchodzącą od północy. Przykładowo kolumny i mury starych budynków tego<br />

miasta zostały tak powalone iż leżą one na linii północ-południe, zaś ich najwyższa część<br />

skierowana jest ku południowi, co dokumentuje inercję uderzenia (oraz falę tsunami)<br />

działającą z północy na południe. Większość kolumn i murów złamana jest też na około<br />

połowie swej wysokości, sugerując w ten sposób odgórne działanie siły niszczącej takiej jak<br />

silny strumień wody lub huragan. Kilka z najlepszych zdjęć dokumentujących powyższe<br />

fakty zawartych zostało w książce [6D3] pióra Vassos Karageorghis, "Cyprus" (Nagel<br />

Publishers, Geneva, Switzerland, 1968). Na stronach 26 do 27 (fotografie 4 i 5) zawiera ona


D-130<br />

przedwykopaliskowe (a więc z czasów zanim ludzie pozmieniali położenia gruzów) zdjęcie<br />

kolumnady z ruin Gimnazjum w Salamis, na którym prawie wszystkie kolumny obalone są<br />

ku południu, znaczna zaś część z nich złamana została w połowie swej wysokości. W<br />

Rzymskim Gimnazjum ze Salamis odkopany też został basen kąpielowy oryginalnie<br />

otoczony szeregiem rzeźb ustawionych wzdłuż ścian naokoło ocieniającego go<br />

pomieszczenia. W czasie wykopalisk archeolodzy byli zdumieni iż wszystkie te rzeźby<br />

leżały zgrupowane w centrum basenu jakby ktoś celowo je tam powrzucał i potem<br />

przykopał zwałami piasku (np. patrz [6D3] strona 31 - fotografia 4). Oczywiście znajomość<br />

hy<strong>dr</strong>omechaniki ujawnia iż takie położenie ruchomych obiektów dokumentuje wodę nagle<br />

wdzierającą się do pomieszczenia przez dach i zmywającą (rzucającą) rzeźby od ścian ku<br />

centrum. Sam kształt kup piasku zakrywającego byłe budynki Salamis także sugeruje iż<br />

piasek ten naniesiony został przez wodę a nie przez wiatr. Finalnie, w mieście brak jest<br />

śladu zaistniałych pożarów które musiałyby wystąpić w przypadku innych możliwych<br />

przyczyn jego zniszczenia, np. trzęsienie ziemi czy najazdu wroga. (Przykładowo, gdy 13<br />

lipca 1993 roku telewizje światowe pokazywały filmy z Japońskiej wyspy Okushiri<br />

zniszczonej w tym dniu silnym trzęsieniem ziemi mierzącym 7.8 na skali Richter'a, wyraźnie<br />

widać było że płonęły tam prawie wszystkie budynki.) Fakty wskazują więc na to że<br />

legendarne miasto Salamis na Cyprze stanowiło kolejną ofiarę ogromnych fal tsunami jakie<br />

pojawiły się po eksplozji Tapanui.<br />

Legenda o zagładzie Salamis ujawniona podczas profesury autora na Cyprze<br />

zachęciła go do rozpoczęcia podobnych poszukiwań w mitologii innych narodów.<br />

Korzystając więc z podjęcia w 1993 roku kontraktu profesorskiego w Malezji, również i tam<br />

autor rozpoczął poszukiwania legend o potopach. Niestety w czasach eksplozji Tapanui<br />

prawdopodobnie nie istniało jeszcze w Malezji osadnictwo zdolne do wypracowania<br />

własnego dorobku mitologicznego, a ponadto wybrzeża tego kraju we większej swej części<br />

skierowane są niemal równolegle do linii poślizgu. Z tego też powodu jak dotychczas autor<br />

nie znalazł żadnej legendy malezyjskiej na ten temat. Jednakże w krajach sąsiednich<br />

niespodziewanie udało mu się ujawnić cały ich szereg. Pierwsza z odnalezionych przez<br />

autora tego typu legend pochodziła z południowo-wschodnich wybrzeży Chin, gdzie<br />

wkrótce po eksplozji Tapanui wystąpiły ogromne powodzie morskie jakie w mitologii z<br />

tamtego regionu znane są pod nazwą "wielkiego potopu" (po angielsku "The Great Flood"<br />

lub "The Deluge"). Jedna z legend chińskich referujących do tego potopu, mającego<br />

miejsce pod wieczór którejś niezdefiniowanej jesieni, opublikowana jest jako legenda numer<br />

67 pod tytułem "The Great Flood", na stronach 161 do 173 książki [7D3] pióra Wolfram'a<br />

Eberhard, "Folktales of China", Routledge & Kegan Paul, Ltd., London, 1965, Library of<br />

Congress Catalog Card Number: 65-25440. Oto jej streszczenie:<br />

"Dziewiętnastoletni <strong>dr</strong>wal o nazwisku Chou Ch'eng mieszkał ze swoją matką w<br />

samotnym domku położonym wysoko na zboczu góry przy skraju wsi. Każdego dnia<br />

wieszał on swoją stalową siekierę na kołku do noszenia i szedł w góry do lasu aby narąbać<br />

<strong>dr</strong>zewa. Drzewo to następnie zanosił do pobliskiego miasteczka, gdzie po sprzedaniu go<br />

kupował ryżu jaki wystarczał na jeden dzień wyżywienia dla niego i jego matki. Pewnego<br />

jesiennego dnia gdy jak zwykle był w lesie, do jego domku przyszedł wę<strong>dr</strong>owny mnich<br />

buddyjski i poprosił o daninę z ryżu. Matka w obawie że jej syn po powrocie z lasu nie<br />

będzie miał co jeść początkowo odmówiła, później jednakże widząc głód mnicha odlała mu<br />

z metalowego garnka połowę porcji trzymanej dla syna. Po zjedzeniu mnich powiedział do<br />

matki co następuje. 'Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Gdy twój syn Chou Ch'eng<br />

powróci do domu, każ mu iść do miasta i kupić arkusze papieru (pergaminu) oraz mąkę,<br />

przygotować klej, potem zaś z warstew włókien roślinnych i papieru skleić łódź o zakrytym<br />

dachu. Kiedy białe oczy w rzeźbach dwóch lwów przed wejściem do dużej świątyni we wsi<br />

zmienią kolor na czerwony, musicie oboje wsiąść do tej łodzi, ponieważ cały ląd tutaj<br />

zniknie na zawsze pod wodą.' Po powrocie syna matka powtórzyła zalecenia mnicha.<br />

Aczkolwiek Chou Ch'eng był sceptycznie nastawiony do całej opowieści, wykazał dużą<br />

dyscyplinę i wykonał łódź z wodo-szczelnym dachem zgodnie z instrukcjami. Następnie, co


D-131<br />

jakiś czas zbiegał w dół do wsi aby sprawdzić czy oczy owych dwóch lwów przed świątynią<br />

zmieniły już swój kolor na czerwony. Grupa miejscowych obiboków, którzy z nudów<br />

zabawiali się przed świątynią, zainteresowała się dlaczego tak często zbiega on w dół do<br />

wsi i zagląda w oczy owym lwom. Zapytali więc o to Chou. 'Ja sprawdzam czy oczy lwów<br />

zmieniły już swój kolor na czerwony' – odpowiedział prostodusznie Chou. Obibocy<br />

postanowili więc sprawdzić co on uczyni kiedy oczy te zmienią kolor. Aby spłatać mu figla<br />

pomalowali więc owe oczy lwów czerwoną farbą. Kiedy więc pod wieczór następnego dnia<br />

Chou Ch'eng zbiegł ponownie do wsi aby sprawdzić kolor oczu tych lwów przy świątyni,<br />

odnotował że właśnie zmieniły one kolor na czerwony. Pospiesznie pobiegł więc do domu i<br />

szybko oboje z matką zamknęli się szczelnie w swej łodzi. Wkrótce po tym usłyszeli<br />

ogłuszający łoskot. Kiedy ośmielili się wyglądnąć na zewnątrz, naokoło nie było widać nic<br />

innego tylko wodę morską rozciągającą się od horyzontu po horyzont. Woda ta odebrała<br />

życie ogromnej liczbie ludzi i zwierząt. Chou uratował kilka pływających wokoło jego łodzi<br />

stworzeń, oraz jednego człowieka, o nazwisku Wu Yi. Wu Yi twierdził, że jest jedynym<br />

pozostałym przy życiu z pięcio-osobowej rodziny ponieważ tylko on umiał pływać.<br />

Aczkolwiek nie było wiatru, przez całą noc ich łódź płynęła po morzu {prawdopodobnie<br />

unoszona falami tsunami}. Gdy się zbudzili następnego ranka słońce było już wysoko, zaś<br />

ich łódź leżała na brzegu morskim jakiejś górzystej wyspy. Po wyjściu na ląd Chou<br />

zbudował nową chatkę i wrócił do zarobkowania <strong>dr</strong>walstwem."<br />

Aczkolwiek w tym punkcie zdaje się być naturalny koniec legendy o wielkim potopie<br />

chińskim, omawiana tu jej wersja nie kończy się tak szybko. Przyczyną wydłużenia tego<br />

mitu o <strong>dr</strong>ugi wątek najprawdopodobniej jest przypadkowe złożenie w jedno opowiadanie<br />

dwóch odmiennych legend o dwóch różnych <strong>dr</strong>walach. Przebieg bowiem dalszych przygód<br />

Chou Ch'eng jest niemal identyczny do losów kolejnego <strong>dr</strong>wala opisanych w całkowicie<br />

innej legendzie chińskiej, jedna z licznych wersji której opublikowana jest pod tytułem<br />

"Wang Erh and the Golden Hairpin" (t.j. "Król Erh i złota spinka do włosów") w książce [8D3]<br />

pióra Joanne O'Brien, "Chinese Myths and Legends", 1st edition, Arrow Books Limited (20<br />

Vauxhall Bridge Road, London SW1V 2SA) 1990, ISBN 0-09-962060-X, strony 75-82. W tej<br />

<strong>dr</strong>ugiej legendzie, która przytoczona została jako <strong>dr</strong>uga część omawianego tu mitu o<br />

wielkim potopie chińskim, bohaterski <strong>dr</strong>wal dokonuje kilku dalszych czynów które przez<br />

przypadek wiążą się nieco z treścią po<strong>dr</strong>ozdziału G niniejszej monografii. Najważniejszym z<br />

nich było przyjście z pomocą córce miejscowego władcy, Excellency Wang (w<br />

mandaryn'skiej chińszczyźnie słowo "wang" znaczy "król"). Uprowadzona ona została do<br />

niezwykłej pieczary (bazy?) podziemnej pełnej różnych cudowności i oświetlonej światłem<br />

powodującym wzrost roślin a przypominającym jarzenie pochłaniania omówione w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale H6.1 monografii [1/4]. Wszechpotężna istota latająca, w legendzie nazywana<br />

"ogre" (<strong>UFO</strong>nauta?), która porwała piękną panienkę, wytwarzała wirującą czarną chmurę<br />

podczas lotu, zaś do swej podziemnej bazy wlatywała przez szklisty tunel zaczynający się<br />

na zboczu góry i we wyglądzie zbliżony do tuneli <strong>UFO</strong> opisanych w rozdziale G. Do<br />

siedziby owego "ogre" Chou opuścił się na żelaznym łańcuchu i uratował piękną panienkę.<br />

Potem miał też interesujące przejścia z Wu Yi, który oczywiście nie oparł się pokusie<br />

przywłaszczenia sobie nagrody we wysokości 10 000 "ounces of gold" oferowanej za<br />

uratowanie córki Excellency Wang'a, blokując przedtem Chou w owej podziemnej<br />

pieczarze. Na szczęście w pieczarze znajdował się też metalicznie lśniący <strong>dr</strong>agon (wehikuł<br />

<strong>UFO</strong>?). Gdy Chou dosiadł tego <strong>dr</strong>agona i pociągnął za jeden z jego rogów (dźwignię<br />

startową?) został on w niewytłumaczalny sposób wyniesiony na powierzchnię. Przejścia te<br />

dostarczyły legendzie wymownego morału końcowego stwierdzającego 'nie ufaj ślepo<br />

komuś tylko dlatego że kiedyś uratowałeś mu życie'.<br />

W omawianej tu legendzie chińskiej nie podano żadnej daty jaka umożliwiałaby<br />

historyczne umiejscowienie opisywanego nią wielkiego potopu. Występuje w niej jednak<br />

sporo informacji kluczowych które umożliwiają zgrubne oszacowanie tej daty. Do informacji<br />

tych zaliczyć można m.in.: siekierę żelazną i łańcuch żelazny używane przez głównego<br />

bohatera, metalowy garnek w jakim jego matka gotowała ryż, wę<strong>dr</strong>ownego mnicha-żebraka


D-132<br />

buddyjskiego, szczególny typ wodoszczelnego papieru (pergaminu) umożliwiającego<br />

budowanie łodzi, nagrodę wypłacaną w "ounces of gold", władcę zwanego "Excellency<br />

Wang". Przykładowo taki właśnie wodoszczelny papier używany do budowy łodzi<br />

wynaleziono w Chinach dopiero około roku 700 A.D. (patrz [9D3] "The Encyclopedia<br />

Americana - International Edition", Grolier Inc., 1991, ISBN 0-7172-0122-8, tom 21, str.<br />

376), natomiast wę<strong>dr</strong>owni mnisi-żebracy buddyjscy pojawili się w Chinach dopiero od około<br />

1100 roku A.D. Po przedyskutowaniu więc zawartych w legendzie informacji ze studentami<br />

autora z Uniwersytetu w Malezji którzy wywodzili się właśnie z południowo-wschodniego<br />

wybrzeża Chin, na bazie ich znajomości tamtejszej historii i kultury udało się ustalić że<br />

omawiany tu wielki potop morski w Chinach miał najprawdopodobniej miejsce właśnie około<br />

połowy XIII wieku.<br />

Przytoczony powyżej mit nie jest jedyną legendą z Chin opisującą ten sam wielki<br />

potop morski. Zupełnie odmienną legendę opowiedziała Mrs. Lee Kong Fah (279 Lorong<br />

Setia Tujuh, Air Keroh Heights, 75450 Melaka, West Malaysia), matka chrzestna jednego<br />

ze studentów autora w Malezji, oraz potwierdziła jego matka, Mrs. Tan Siew Lan (294 Jalan<br />

Tan Sri Manickavasagam, 70200 Seremban, Negeri Sembilan, West Malaysia). Streśćmy<br />

więc teraz pokrótce legendę Mrs Lee o wielkim potopie morskim w Chinach.<br />

"Rybak o nazwisku Yeang Xiang-Ji oddał cały swój połów w celu przekupienia i<br />

uspokojenia bandy huliganów którzy rzucali kamieniami w cudownego żółwia którego<br />

pancerz błyskał na obrzeżu pięcioma kolorami: czerwonym, błękitnym, zimno-zielonym,<br />

żółtym i brązowym. {Ciekawe że opis tego żółwia dokładnie odpowiada spodziewanemu<br />

wyglądowi wehikułu <strong>UFO</strong> - patrz po<strong>dr</strong>ozdział G.} Jako wyraz wdzięczności za jego<br />

szlachetny czyn, ze żółwia wyszła niezwykle piękna panienka która przedstawiła się jako<br />

córka władcy mórz i zaprosiła go do pałacu swego ojca. {W opisie z tej legendy chińskiej,<br />

władca mórz nieco przypominał nasze opowiadania o Neptunie.} Rybak ujęty niezwykłą<br />

urodą tej panienki oczywiście się zgodził. Po wsiądnięciu do żółwia zanurkowali pod wodę i<br />

po jakimś czasie dotarli do pięknego pałacu. {Interesujące, że sam pałac króla mórz, jak i<br />

dotarcie do niego, w opisie z omawianej legendy znowu blisko przypominało współczesne<br />

raporty z uprowadzeń do wnętrza podwodnych <strong>UFO</strong>.} Władca mórz po bliższym poznaniu<br />

rybaka zaproponował mu pozostanie na zawsze i ożenienie się ze swoją piękną córką.<br />

Rybak oczywiście się zgodził. Zastrzeżeniem jednak małżeństwa i pobytu w pałacu było że<br />

rybak nigdy nie otworzy magicznej skrzynki sześciennej zawartej w środku pałacu. Ze<br />

skrzynki tej jakoby miały wywodzić się wszystkie magiczne moce władcy mórz. {Ciekawe że<br />

zarówno wyglądem jak i miejscem umieszczenia w centrum pałacu skrzynka ta<br />

przypominała komorę oscylacyjną zawartą w pędniku głównym magnokraftów i <strong>UFO</strong> (np.<br />

patrz opisy w oddzielnych monografiach [2] i [3] oraz w rozdziale G1 z tej monografii).}<br />

Oczywiście nierozważny rybak nie oparł się pokusie otwarcia tej skrzynki, w efekcie<br />

sprowadzając na Ziemię wielki potop morski który uśmiercił ogromną liczbę ludzi, włączając<br />

w to i samego Yeang Xiang-Ji."<br />

Gdyby więc treść legendy Mrs. Lee przetłumaczyć na współczesny język, wielki<br />

potop morski na Ziemi spowodowany został przypadkowym i wysoce nierozważnym<br />

uwolnieniem zawartości (np. energii) zgromadzonej w komorze oscylacyjnej <strong>UFO</strong>. Przy<br />

takiej interpretacji przyczyna omawianego potopu byłaby więc dokładnie tą samą co<br />

przyczyna opisana teorią autora z niniejszej monografii.<br />

Kolejny obraz potopu chińskiego przedstawiony został w legendzie "The Quellers of<br />

the Flood", zawartej w książce [10D3] pióra Cyril'a Birch, "Chinese Myths and Fantasies",<br />

Oxford University Press, London 1961 (reprinted 1971), ISBN 0-19-2741128, strony 20-33.<br />

Oto krótkie podsumowanie tej legendy. "Istota zwana 'Yellow Emperor' która żyła w niebie<br />

sprowadziła potop na Ziemię. Jej wnuk 'Kun' przyszedł jednak ludziom z pomocą i w kilku<br />

kolejnych działaniach stopniowo osuszył lądy. Wtedy 'Yellow Emperor' wysłał na ziemię<br />

'Chu-jung' zionącego ogniem i ten zabił Kun'a. Po jego śmierci potop został więc<br />

powtórzony i ponownie zalał lądy. Kun jednak się o<strong>dr</strong>odził w formie swojego syna, smoka z<br />

rogami (horned <strong>dr</strong>agon), który finalnie osuszył kontynenty. Ludzie mogli więc powrócić na


D-133<br />

pola i znowu posiać zboża." Interesujących w tej legendzie jest kilka motywów. Pierwszy z<br />

nich to że odpowiedzialność za potop ponosiły mityczne istoty żyjące w niebie, jednak nie<br />

bóg. Drugi motyw to że faktycznie był to nie jeden potop, a cała seria kilku zalewów i<br />

wysuszeń lądu następujących jeden po <strong>dr</strong>ugim. Trzeci motyw to że potopy te trwały raczej<br />

krótko bowiem przetrwały go nasiona które ludzie mogli siać po wycofaniu się wody.<br />

Ostatnim istotnym elementem, to że legenda ta pod żadnym względem nie przypomina<br />

chrześcijańskiej opowieści o Arce Noego.<br />

Podobny wielki potop (czy raczej seria potopów) odnotowany też został w Korei i<br />

opisywany jest tamtejszą mitologią. Jedna z legend na jego temat opublikowana została<br />

jako legenda numer 8 zatytułowana "The Great Flood" (t.j. "Wielki Potop") w książce [11D3]<br />

pióra Zong In-Sob, "Folk Tales from Korea", Greenwood Press, New York 1969, SBN 8371-<br />

1930-8, strony 16-18. Oto jej streszczenie:<br />

"Gdy nastąpił Wielki Potop, mały chłopiec uratował się dzięki w<strong>dr</strong>apaniu na pień<br />

<strong>dr</strong>zewa. Kiedy tak na nim płynął, w jego pobliżu pojawiło się kilka różnych stworzeń jakie<br />

także uratował przenosząc je na swój pień. Potem w pobliżu zobaczył innego chłopca<br />

którego też chciał uratować. Jednakże jego pień, widocznie wiedząc o złym charakterze<br />

tego <strong>dr</strong>ugiego chłopca, zdecydowanie się sprzeciwiał. Mimo wszystko, na przekór oporów<br />

swego pnia, uratował on także tego innego chłopca. Kiedy woda wyrzuciła ich na brzeg,<br />

obaj chłopcy najęli się do pracy u bogatej wieśniaczki z piękną córką. Bohater i córka<br />

zakochali się w sobie. Jednakże uratowany przez niego chłopiec uknuł złą intrygę<br />

nakierowaną na zdobycie pięknej panienki dla siebie. Z pomocą innych uratowanych przez<br />

siebie stworzeń, oryginalny bohater pokonuje wszakże złego rywala który tak pośpiesznie<br />

zapomniał iż zawdzięcza mu swe życie."<br />

Aczkolwiek w owej koreańskiej legendzie nie występują żadne klucze jakie<br />

umożliwiłyby datowanie opisywanych nią zdarzeń, autor jednakże uważa iż podobieństwo<br />

niektórych jej szczegółów i wątków (np. uratowanie innych stworzeń i <strong>dr</strong>ugiego chłopca,<br />

późniejsza niewdzięczność osoby która zawdzięczała głównemu bohaterowi swe życie) do<br />

treści legendy chińskiej z [7D3] świadczy o tej samej dacie obu potopów. Zasadą z jakiej<br />

autor wywodzi to stwierdzenie jest obserwacja iż jeśli dwa różne opowiadania odnoszą się<br />

do tego samego historycznego wydarzenia (w tym przypadku do tego samego potopu),<br />

wtedy z biegiem czasu ludzie powtarzający te opowiadania mieszają ich szczegóły,<br />

wprowadzając do każdego z nich elementy zaczerpnięte z <strong>dr</strong>ugiego. Z uwagi na<br />

historyczne sąsiedztwo Korei i Chin oraz ich związki kulturowe, takie wymieszanie opisów<br />

tego samego potopu występującego równocześnie w obu tych krajach jest niemal<br />

nieuchronne.<br />

Japonia, Korea i Chiny położone są w pobliżu linii największego poślizgu skorupy<br />

ziemskiej spowodowanego eksplozją Tapanui. Jeśli zapoznać się z legendami innych<br />

narodów mieszkających wzdłuż tej linii, prawie każdy z nich posiada też jakieś opowieści<br />

referujące do ogromnego potopu morskiego. Najwięcej takich legend posiadają Filipiny.<br />

Wynika to najprawdopodobniej z faktu iż położone są one właśnie przy linii największego<br />

poślizgu skorupy, że na ich obszar składa się wiele oddzielnych wysp których mieszkańcy<br />

niezależnie od siebie wypracowali różne legendy wyjaśniające tą samą serię potopów, a co<br />

najważniejsze iż Filipiny leżą niedaleko Nowej Zelandii będącej przecież źródłem<br />

omawianego tu kataklizmu. Każdy z licznych narodów filipińskich w swoje legendy o<br />

wielkim potopie zakodował odmienne wątki i morały. Uderzające iż jednak prawie żaden z<br />

nich nie powtórzył wątków istniejących w chrześcijańskiej mitologii o Arce Noego,<br />

zaprzeczając w ten sposób utartym poglądom wielu naukowców iż wszystkie legendy o<br />

wielkich potopach wywodzą swe pochodzenie ze źródeł chrześcijańskich. Dla przykładu w<br />

książce [12D3] pióra Dean S. Fansler, "Filipino Popular Tales", Folklore Associates Inc.,<br />

Hatboro, Pennsylvania, 1965, strona 421, zawarta jest jedna z legend filipińskich pod<br />

tytułem "How the crow become black" (t.j. "Jak kruki stały się czarne"). Zgodnie z nią, gdy<br />

władca mórz (o nazwisku "Dumagat") rozgniewał się na ludzi iż łowią oni jego ryby, otwarł<br />

on ogromną rurę jaka łączy ze sobą poszczególne morza i zalał wodą lądy topiąc prawie


D-134<br />

wszystkich ludzi. Na ciałach potopionych zaczęły wtedy żerować kruki, za co sympatyczny<br />

ludziom władca lądów (o nazwisku "Bathala") zamienił kolor ich piór na czarny. Warto tu<br />

dodać że powyższa legenda filipińska o wielkim potopie morskim posiada szczegóły<br />

umożliwiające jej przybliżone datowanie właśnie na okres eksplozji Tapanui. Przykładowo<br />

występujący w niej władcy morza i lądów reprezentuje mitologię filipińską sprzed okresu<br />

nadejścia tam religii napływowych takich jak muzułmanizm, buddyzm, czy chrześcijanizm.<br />

Inną ciekawostką tej legendy jest, że być może faktycznie relacjonuje ona zaobserwowany<br />

empirycznie fakt niedawnej zmiany koloru upierzenia kruków. Wszakże zgodnie z tym co<br />

wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1, eksplozjom wehikułów <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej i trzeciej generacji, a<br />

także raptownym zmianom położenia biegunów magnetycznych Ziemi, towarzyszyć może<br />

pojawianie się wielu nowych mutacji organizmów jakie mieszkają na intensywnie<br />

natelekinetyzowanym obszarze. Mogło się więc zdarzyć, że przez eksplozją Tapanui kruki<br />

zamieszkujące obszar Pacyfiku miały białe pióra, zaś dopiero natelekinetyzowanie tego<br />

obszaru spowodowało pojawienie się ich czarnopiórej mutacji. Z powodu lepszego<br />

dostosowania do wymogów przetrwania, ta czarna mutacja kruków mogła stopniowo<br />

wyprzeć i całkowicie zastąpić poprzednie białe kruki. Tak nawiasem mówiąc to w Nowej<br />

Zelandii do dzisiaj żyje ptak jaki jest niemal identyczny do kruka, jednak jakiego upierzenie<br />

ma czarno-białe łaty. Z uwagi na podobieństwo jego upierzenia do europejskiej sroki, ptak<br />

ten lokalnie nazywany jest "magpie" (co oznacza sroka), aczkolwiek w budowie ciała,<br />

wyglądzie, i w trybie życia jest on bliższy krukowi niż sroce.<br />

Zupełnie inna przyczyna dla filipińskich potopów morskich jest przedstawiona w<br />

legendzie "The flood story (Bukidnon people)" spisanej w książce [13D3] pióra Mabel Cook<br />

Cole, "Philippine Folk Tales", A.C. McClurg & Co, Chicago 1916, strony 125-126. Zgodnie z<br />

nią ogromny krab wszedł do oceanu powodując wystąpienie mórz z brzegów, zalew lądów,<br />

potopienie ludzi, itp. Znowóż przyczyna, przebieg i główne wątki tej legendy całkowicie<br />

różnią się od opowieści o Arce Noego.<br />

W książce [14D3] pióra F. Landa Jocano, "Myths and Legends of the Early Filipinos",<br />

Phoenix Press, Inc., 315 Quezon Boulevard Extension, Quezon City, Philippines, 1971,<br />

Library of Congress Catalog Card No.: 72-156406, zawarty jest cały rozdział zatytułowany<br />

"The Great Floods" (t.j. "Wielkie Potopy") przytaczający 5 legend z różnych wysp filipińskich<br />

omawiających nawiedzające je potopy. Niezwykle ciekawa jest legenda opisana tam pod<br />

tytułem "A story of the Flood in Ibelon", która wyjaśnia iż przyczyną potopu o światowym<br />

zasięgu była śmierć mitycznego stworzenia zwanego Rabut. Stworzenie to przedstawiane<br />

było jako ogromny rumak lub pegaz z ludzką twarzą. Jego podstawowym atrybutem była<br />

więc zdolność do działania jako inteligentny środek transportowy (przykładowo jak <strong>UFO</strong> czy<br />

magnokraft z niniejszej monografii). Oto co legenda ta stwierdza na stronie 32: "Kopnięcia<br />

umierającego Rabut'a wstrząsnęły całym światem. Wstrząsy te były tak potężne, że<br />

wulkany wybuchły zaś morza wytoczyły się na lądy, pokrywając wodą całą Ziemię". (W<br />

oryginale angielskojęzycznym: "The dying kicks of Rabut shook the whole world. The<br />

shaking was so violent that volcanoes erupted and the sea rolled inland, covering the entire<br />

Earth".) Interesujące że powyższa legenda podkreśla fakt wystąpienia całego szeregu<br />

potopów wywołanych tą samą przyczyną, nie zaś tylko pojedynczej powodzi. Jeśli zaś<br />

zinterpretować jej stwierdzenia z użyciem współczesnej terminologii, za pomocą pojęć<br />

zrozumiałych kilkaset lat temu objaśnia ona przyczynę światowych potopów przez "śmierć<br />

ogromnego środka transportowego którego wielokrotne uderzenia siłowe skierowane w<br />

naszą planetę spowodowały kilka kolejnych poślizgów skorupy Ziemi". W ten sposób treść<br />

owej legendy filipińskiej dokładnie powtarza zawartość legend maoryskich jakie<br />

zapoczątkowały badania autora przedstawione w tej monografii, a także pokrywa się z<br />

teorią zaproponowaną w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale.<br />

Jednym z elementów zwracających uwagę w powyższej legendzie jest mityczne<br />

stworzenie zwane Rabut. Również w mitologii chińskiej występuje para podobnych<br />

stworzeń: męski "<strong>dr</strong>agon" - czyli smok, oraz żeński "feniks" - czyli ognisty ptak. (W mitologii<br />

chińskiej <strong>dr</strong>agon i feniks tworzą parę stworzeń tego samego gatunku a jedynie odmiennej


D-135<br />

płci, t.j. cygarowaty „<strong>dr</strong>agon” był samcem zaś okrągła „feniks” z ognistym ogonem była jego<br />

samiczką; od czasu do czasu tych dwoje sprzęgało się razem jak czynią to magnokrafty<br />

pokazane na rysunkach F1b i F14 z monografii [1/4].) Z kolei w mitologii indonezyjskiej z<br />

wyspy Bali znane jest ogromne stworzenie latające zwane ptakiem Garuda. Bardzo<br />

podobny do Garudy jest mityczny ptak "Petalawati" znany w Malezji z obrządków<br />

obrzezywania synów tamtejszych władców (ptaka Petalawati miał oblatywać sam bóg Siva).<br />

Rabut, pegaz, Garuda, Petalawati, smok (<strong>dr</strong>agon), czy feniks stanowią przykłady stworów<br />

odznaczających się atrybutami które w zdumiewający sposób pokrywają się z atrybutami<br />

magnokraftów i <strong>UFO</strong>. Przykłady takich atrybutów wspólnych dla smoków (<strong>dr</strong>agonów) i <strong>UFO</strong><br />

są jak następuje: (1) potrafiły latać, (2) stanowiły środek transportowy, (3) mogły być<br />

ujeżdżane tylko przez istoty o zdolnościach nadprzyrodzonych podobnych do zdolności<br />

dzisiejszych <strong>UFO</strong>nautów (np. w chińskiej legendzie buddyjskiej o tzw. "osiemnastu<br />

nieśmiertelnych" jeden z owych nieśmiertelnych nazywający się "Nantimitolo" lub "Taming<br />

Dragon Lohan" co znaczy "ujeżdżacz smoków" słynął właśnie ze swej umiejętności latania<br />

na smokach; również sam Budda słynął ze swej umiejętności ujeżdżania smoków), (4)<br />

zionęły ogniem, (5) pokryte były gorejącą łuskowatą "wężową skórą" w wyglądzie<br />

identyczną do podświetlanego od spodu popękanego węgla warstwowego gromadzącego<br />

się przy wylotach pędników <strong>UFO</strong> - patrz opisy tego węgla zawarte w po<strong>dr</strong>ozdziale H2.3, (6)<br />

niekiedy zamieszkiwały podziemne szkliste tunele, podobne do tuneli opisanych w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale H2.1, (7) w dawnych legendach smoki zawsze kojarzone były ze złotem,<br />

podobnie jak w po<strong>dr</strong>ozdziałach C10 i F1 oraz punktach #4 i #5 rozdziału H eksplozje <strong>UFO</strong><br />

obciążane są odpowiedzialnością za rozsiew złotego runa (np. w/g starych opowieści smoki<br />

lubowały się w złotym kruszcu który nagromadzały one w swoich jamach po czym<br />

wylegiwały się na jego stosach). Z uwagi na powyższe można więc przypuszczać iż smok<br />

(<strong>dr</strong>agon), feniks, Garuda, Petalawati, Rabut, pegaz, itp., najprawdopodobniej po prostu<br />

stanowią interpretacje wehikułów <strong>UFO</strong> przesz starożytnych ludzi którzy nie znali przecież<br />

jeszcze maszyn - szczególnie zaś maszyn jakie latają. Wszakże nawet w obecnych<br />

czasach mieszkańcy niektórych odosobnionych wysp Pacyfiku ciągle wierzą że samoloty<br />

o<strong>dr</strong>zutowe to jakieś mityczne ptaki przylatujące z nieba.<br />

Legendy filipińskie z [14D3] przytaczają też dosyć dokładne opisy samego przebiegu<br />

owej serii nienaturalnych potopów morskich. Opisy te kładą nacisk na fakt równoczesnego<br />

wystąpienia tajfunów i powodzi morskich, jakie dodatkowo uzupełnianie są niezwykłymi<br />

wiatrami wirowymi omiatającymi powierzchnię wezbranych mórz. Oto przykład cytatu<br />

zaczerpniętego z legendy "Bisayan version of the flood story", zawartego na stronie 30<br />

książki [14D3]: "Dzień wyznaczony na wielki potop nadszedł. Makliumsasilgan, władca<br />

morza, otwarł wrota swojego królewstwa. Saragan-sabagiw, władca sztormów, spuścił z<br />

uwięzi trąby powietrzne, gęste chmury, oraz burze z piorunami. Wyglądało to jakby<br />

nadszedł koniec świata." (W oryginale angielskojęzycznym: "The day set for the great flood<br />

come. Makliumsasilgan, Lord of the Sea, opened the gates of his dominions. Saragansabagiw,<br />

Lord of the Storms, let loose whirlwinds, dense clouds, and thunderstorms. The<br />

world seemed about to end.")<br />

Jeśli przeanalizować opisy potopów z różnych legend filipińskich, wykazują one kilka<br />

cech wspólnych. Cechy te to: (1) potopy owe polegały na wystąpieniu morza z brzegów<br />

jakie wdzierało się na lądy (były więc to potopy morskie nie zaś potopy spowodowane<br />

ulewnymi deszczami), (2) wystąpił cały szereg potopów zaistniałych w relatywnie<br />

niewielkich odstępach czasu od siebie, nie zaś tylko jeden potop, (3) w chwili<br />

zapoczątkowania tych potopów wystąpiły też ruchy skorupy ziemi, (4) równocześnie z<br />

potopami pojawiły się jednokierunkowe tajfuny jakie zdzierały <strong>dr</strong>zewa z powierzchni ziemi,<br />

(5) wezbrana woda omiatana była następnie ogromną liczbą wiatrów wirowych (trąb<br />

powietrznych). Niezwykłe jest że wszystkie te cechy dokładnie pokrywają się z cechami<br />

przewidywanymi teoretycznie dla potopu morskiego spowodowanego rotacją skorupy Ziemi<br />

(wymienionymi w początkowej części tego po<strong>dr</strong>ozdziału), jednocześnie zaś odbiegają one<br />

od cech potopów jakie wywołane byłyby jakimikolwiek innymi przycznami (np.


D-136<br />

długotrwałymi opadami, falami tsunami pochodzącymi od zwykłego trzęsienia ziemi, itp.)<br />

oraz od potopu opisanego tradycją chrześcijańską o Arce Noego.<br />

Interesującym aspektem większości przytoczonych tu legend, jest że niezależnie od<br />

wzajemnej zgodności ze sobą w zakresie objawów i przebiegu wielkiego potopu, wykazują<br />

one też niezwykłą zgodność w zakresie jego przyczyn. Prawie wszystkie narody<br />

odpowiedzialnością za potop obciążają bowiem nadprzyrodzone istoty zamieszkujące inne<br />

światy, które jednak w legendach wyraźnie o<strong>dr</strong>óżniane są od boga (t.j. przeciwnie do<br />

chrześcijańskiej tradycji o Arce Noego, omawiany tu potop nie został wywołany<br />

bezpośrednią interwencją boga). W niektórych przypadkach przyczyny potopu są<br />

zdefiniowane nawet bardziej szczegółowo, jako zniszczenie, rozpad czy uszkodzenie<br />

środka transportowego tych nadprzyrodzonych istot. Ponieważ te same przyczyny<br />

podawane są w legendach aż kilku narodów nie utrzymujących ze sobą prawie żadnych<br />

kontaktów (np. Nowej Zelandii, Filipin i Chin), jednocześnie wszystkie te narody w czasach<br />

bezpośrednio następujących po pojawieniu się owej serii wielkich potopów wyraźnie<br />

utrzymywały kontakty z owymi nadprzyrodzonymi istotami, nasuwa się więc tu dosyć<br />

logiczny wniosek, że przyczyny wielkiego potopu najprawdopodobniej były im wyjaśnione<br />

właśnie przez owe istoty.<br />

Fakt wszechobecności legend o wielkim potopie w folklorze różnych narodów zwrócił<br />

już uprzednio uwagę kilku co bardziej racjonalnych badaczy którzy wielokrotnie sugerowali<br />

iż legendy te najprawdopodobniej muszą bazować na faktycznie zaistniałym wydarzeniu.<br />

Jednakże stanowisko zajmowane w tej sprawie przez większość naukowców ciągle<br />

pozostaje negujące mimo gromadzenia się rosnącej ilości obserwacji empirycznych. To<br />

negatywne stanowisko większości naukowców w uproszczeniu możnaby streścić jak<br />

następuje. "Wszechobecność legend o potopach nie świadczy o niczym ponieważ<br />

powodzie i potopy są zjawiskiem tak częstym i naturalnym że w jakimś okresie czasu<br />

występowały one praktycznie na każdym obszarze, natomiast fakt wzajemnej zbieżności<br />

niektórych wątków z tych licznych legend wcale nie wynika z opisywania przez nie tego<br />

samego wydarzenia, a raczej wywodzi się z oparcia ich wszystkich na bibilijnym opisie<br />

wielkiego potopu i Arki Noego jaki został upowszechniony po świecie wraz z religią<br />

chrześcijańską." Jedna z najszerszych prezentacji takiego właśnie niekonstruktywnego<br />

stanowiska z którą autor dotychczas się zetknął, zawarta jest w rozdziale 7 zatytułowanym<br />

"The Deluge" (t.j. potop), książki [15D3] pióra Dorothy B. Vitaliano, "Legends of the Earth",<br />

Indiana University Press, Bloomington, USA, 1973, ISBN 0-253-14750-6, strony 142 do<br />

178.<br />

Aby polemizować z takim negującym stanowiskiem innych naukowców autor<br />

chciałby tu jednak zwrócić uwagę na kilka przeaczanych przez nich faktów. Oto one. (1)<br />

Faktycznie to w ciągu ostatnich 12 tysięcy lat zaistniało na Ziemi nie jeden a kilka wielkich<br />

potopów (patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1, C7.2 i rozdział L). Dwie ich największe serie wynikały z<br />

poślizgów skorupy Ziemi zachodzących około 12 do 13.5 tysięcy lat temu oraz wkrótce po<br />

eksplozji Tapanui z roku <strong>1178</strong> A.D.). Stąd przed wyciągnięciem wniosków na ich temat<br />

najpierw należy je zgrubnie datować aby zaklasyfikować dany potop do właściwego<br />

kataklizmu. (2) Wszystkie legendarne potopy opisane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale zdarzyły<br />

się w stosunkowo krótkim przedziale czasu (t.j. w 13 wieku wkrótce po eksplozji Tapanui) i<br />

najprawdopodobniej następowały równocześnie w różnych częściach świata. (3) Większość<br />

odnalezionych przez autora legend o wielkim potopie z 13 wieku (przytoczonych w tym<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale) nie opisuje jakiejś tam "normalnej" i "przeciętnej" powodzi wywołanej<br />

większymi niż zwykle opadami, a serię ogromnych potopów spowodowanych zalaniem<br />

lądów przez morza podnoszące swój poziom. Z kolei jeśli się dobrze zastanowić to<br />

wystąpienia mórz z brzegów są zjawiskiem aż tak nienaturalnym i niezwykłym że trudno<br />

sobie wyobrazić ich wprowadzenie do legend gdyby nie przytrafiły się naprawdę. (4)<br />

Legendy z 13 wieku zwykle opisują nie jeden, a całą serię potopów morskich następujących<br />

w relatywnie krótkich odstępach czasu od siebie. (5) Obszary nawiedzone tymi potopami<br />

układają się w logiczny wzór odzwierciedlający serię poślizgów skorupy ziemskiej


D-137<br />

następujących wzdłuż południka magnetycznego przechodzącego przez Tapanui. (6)<br />

Opisane w legendach różnorodne zjawiska towarzyszące tym potopom wykazują liczne<br />

związki przyczynowo-skutkowe z poślizgiem skorupy ziemskiej. (7) W większości tych<br />

legend trudno dopatrzeć się jakichkolwiek wątków zbieżnych z chrześcijańską tradycją<br />

Wielkiego Potopu i Arki Noego. Komentując więc uwypuklony poprzednio wniosek innych<br />

naukowców o legendarnych potopach autor nie może się powstrzymać od refleksji że ich<br />

metody badawcze przypominają mu nieco próby określenia kierunku przepływu gazu w<br />

rurze za pomocą mikroskopu. Zamiast bowiem przyjąć perspektywiczne spojrzenie i łatwo<br />

zdecydować w którym właściwie kierunku dany gaz płynie, naukowcy ci patrzą uważnie<br />

przez mikroskop na indywidualne cząsteczki dochodząc do czysto akademickiego wniosku<br />

iż nie istnieje żaden wzajemny związek w ich chaotycznych ruchach. Przyjęcie więc zbyt<br />

wielkiej skali powiększenia powoduje iż zauważają oni nieistotne dla danego problemu<br />

ruchy Browna indywidulanych cząsteczek, niemniej z ich pola widzenia umyka wynikowy<br />

kierunek przepływu całego gazu przez rurę o którego określenie w tym przypadku przecież<br />

właśnie chodzi.<br />

Wygląda na to że potopy morskie spowodowane eksplozją Tapanui wystąpiły<br />

również i w Polsce. Autor pamięta Panią Hass, swoją ulubioną nauczycielkę z I Liceum<br />

Ogólnokształcącego w Miliczu, która wzbudziła w nim żywe zainteresowanie historią<br />

rozciągające się na resztę życia, wzmiankującą podobne powodzie zaistniałe na naszych<br />

wybrzeżach Bałtyku właśnie w omawianym okresie czasu. Niestety jego obecny pobyt poza<br />

granicami kraju uniemożliwia odnalezienie teraz odnośnych danych w historycznych<br />

źródłach pisanych. (Być może więc ktoś z czytelników tej monografii posiada informację<br />

gdzie znaleźć daty/opisy owych powodzi.) Nawet jednak i bez szczegółowych analiz<br />

odnośnych źródeł pisanych z naszej historii, daje się też zauważyć że dla Polski eksplozja<br />

Tapanui okazała się w skutkach prawie tak samo tragiczna jak dla Wikingów. Przykładowo<br />

krótkoterminowym i bezpośrednim jej następstwem był podział dzielnicowy naszego kraju<br />

oraz zapanowywujące w tym czasie wyludnienie i załamanie się gospodarcze.<br />

Najprawdopodobniejszy mechanizm i przyczyny tego następstwa omówione zostaną w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D4. Do długoterminowych następstw najprawdopodobniej zaliczyć można<br />

upadek Dynastii Piastów, których system genetyczny i kultura przystosowane do<br />

łagodniejszego klimatu nie potrafiły się adaptować do szybko wówczas pogarszającej się<br />

pogody, oraz wywołane podobnymi przyczynami stopniowe wymarcie oryginalnych rodów<br />

rycerskich które przed rokiem <strong>1178</strong> uformowały Polskę i zabezpieczały jej początkową siłę i<br />

ekspansję. Również trudne do wyjaśnienia znaleziska antropologiczne wskazujące na<br />

następujące w tym okresie prawie całkowite wymarcie "płaskogłowych" Słowian oryginalnie<br />

zamieszkujących tereny naszego kraju i stopniowe zastąpienie ich przez obecnie żyjących<br />

"okrągłogłowych" przybyszy spoza tych terenów, daje się tłumaczyć jako genetyczne i<br />

kulturowe niedostosowanie oryginalnych mieszkańców Polski do zapanowywującego<br />

ostrzejszego klimatu powodujące ich stopniowe wymieranie i eliminację.<br />

Wszechogarniające zmiany środowiskowe następujące w owym okresie i powodujące to<br />

wymieranie są obecnie trudne nawet do wyobrażenia. Przykładowo przed eksplozją<br />

Tapanui Morze Bałtyckie na naszym wybrzeżu posiadało temperaturę i stan wody zbliżone<br />

do tego z dzisiejszego Morza Czarnego, natomiast pogoda panująca w Polsce w owym<br />

czasie była zbliżona do pogody w dzisiejszej Bułgarii czy Włoszech. Stąd też rosły wtedy u<br />

nas głównie lasy liściaste, zaś rośliny użytkowe występowały w zupełnie innych odmianach<br />

niż obecnie. Gwałtowna zmiana pogody po <strong>1178</strong> roku nie tylko więc spowodowała<br />

negatywne reakcje w organizmach ludzi nieprzystosowanych do zapanowywującego<br />

wówczas zimna, ale także wymusiła zmiany adaptacyjne w architekturze, ubiorze,<br />

rolnictwie, nawykach żywieniowych, stylu życia, a nawet zwyczajach rozrodczych (np. w<br />

zimniejszym klimacie istnieje większa współzależność pomiędzy porą roku w chwili urodzin<br />

a szansą przeżycia). Te więc jednostki i grupy, których kultura i system genetyczny<br />

uniemożliwiały adaptację konieczną dla przetrwania, po prostu musiały wymrzeć.


D-138<br />

Oczywiście ewentualny poślizg skorupy Ziemi w 13 wieku musiał wyzwolić siły<br />

inercyjne nie tylko w wodzie morskiej i powietrzu, ale także w wieżach i budynkach<br />

istniejących w owym czasie. Niestety niewiele z tych starych budowli przetrwało do naszych<br />

czasów, zaś jeśli nawet, zaistniałe zniszczenia zostały w międzyczasie naprawione lub<br />

byłyby teraz trudne do o<strong>dr</strong>óżnienia od naturalnych deformacji spowodowanych upływem<br />

czasu. Ciągle jednak istnieje w Europie jedna stara konstrukcja jaka od czasu owych<br />

poślizgów aż do dziś pozostaje pochylona w wysoce wymowny sposób. Jest to słynna<br />

"pochyła wieża z Pisa" we Włoszech. Budowa tej wieży została rozpoczęta w 1174 roku,<br />

zaś zakończono ją w 1350 roku. Aczkolwiek co dokładnie zainicjowało pochylanie się tej<br />

wieży nie jest udokumentowane w źródłach historycznych zaś obecnie może to zostać<br />

opisane jedynie w kategorii skutków nie zaś przyczyn, wiadomo jednak że pochylanie to<br />

definitywnie zostało rozpoczęte już podczas jej budowy, t.j. dokładnie w okresie kiedy<br />

nastąpiłyby najsilniejsze ruchy skorupy Ziemi wywołane eksplozją Tapanui. Ponadto wieża<br />

ta pochylona jest ku południu, t.j. dokładnie w kierunku działania sił inercyjnych jakich<br />

powstanie spodziewane byłoby w wyniku omawianych tu poślizgów skorupy Ziemi.<br />

Jednym z ciekawszych zjawisk jakich wystąpienia należy się też spodziewać w<br />

przypadku poślizgu skorupy Ziemi, jest że zmianie ulegnie też położenie ciał niebieskich w<br />

stosunku do danych obszarów naszej planety. To z kolei powinno się wiązać z<br />

następującymi skutkami:<br />

(a) Na długościach geograficznych (południkach) leżących w połowie odległości<br />

pomiędzy liniami największego poślizgu wystąpić musiały nagłe zmiany w normalnej<br />

długości dnia i nocy. W przypadku eksplozji Tapanui owe południki geograficzne wzdłuż<br />

których ruch skorupy Ziemi następował w kierunkach zachód-wschód i stąd musiał<br />

powodować zmiany w podziale doby, pokrywały się z Indiami i Meksykiem. Niestety w<br />

owym czasie jedynie mieszkańcy Indii posiadali już działające urządzenia do rejestracji<br />

upływającego czasu. Prawdopodobnie tylko oni byli więc w stanie zmierzyć i zauważyć<br />

niespodziewane zmiany w długości dnia i nocy. Autor przestudiował uważnie mitologię<br />

indyjską i ku swemu zdumieniu odkrył legendę jaka potwierdza właśnie takie zmiany. Nosi<br />

ona tytuł "The Day the Sun Did Not Rize" (t.j. "Dzień kiedy słońce nie wzeszło"), zaś<br />

opisana została w książce [16D3] pióra Roy C. Amore, Larry D. Shinn, "Lustful Maidens<br />

and Ascetic Kings", Oxford University Press, New York 1981, ISBN 0-19-502838-4, strony<br />

68-70. Aczkolwiek nie zawiera ona szczegółów umożliwiających dokładne datowanie, na jej<br />

historycznie stosunkowo niedawne pochodzenie sugerują opisane w niej zwyczaje<br />

buddyjskie.<br />

Ciekawostką na jaką należy tutaj zwrócić uwagę, że również w Nowej Zelandii<br />

istnieje legenda jaka utrwala obserwacje zmiany długości dnia i nocy. Jednak ta<br />

nowozelandzka legenda referuje do eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed 13.5 tysiąca lat, zamiast jak<br />

powyższa legenda z terenu Indii referować do czasów eksplozji Tapanui. Ową<br />

nowozelandzką legendę omówiono w po<strong>dr</strong>ozdziale J2 - patrz tam powołanie na<br />

encyklopedię [4J2].<br />

(b) W pobliżu linii największego poślizgu (np. w starożytnych Chinach) zauważalne<br />

musiały być wyraźne zmiany w orientacji nieboskłonu. I faktycznie zmiany takie<br />

zarejestrowane są w niektórych legendach. Przykładowo w książce [17D3] pióra Li Nianpei,<br />

"Old tales of China" (t.j. "Stare legendy Chińskie"), Graham Brash, Singapore, 1989, ISBN<br />

9971-947-34-X, strona 21, zawarta jest legenda o wielkim potopie zatytuowana "Yu the<br />

great subdues the flood" (t.j. "Yu wielki opanowuje potop"). W legendzie tej podana jest<br />

następująca informacja: "W rezultacie, niebo pochyliło się ku północno-zachodowi, zaś<br />

słońce, księżyc i gwiazdy zostały przemieszczone, podczas gdy Ziemia zatopiła się na<br />

południowym-wschodzie powodując wielki potop. Ponownie, wielkie nieszczęścia spadły na<br />

ludzi." (W oryginale angielskojęzycznym: "As a result, heaven tilted to the northwest and the<br />

sun, the moon and the stars were set in motion, while the Earth sank in the southwest,<br />

causing a great flood. Once more, great misery befell the people".)


D-139<br />

(c) W pobliżu linii największego poślizgu (np. w starożytnych Chinach i Europie)<br />

zauważalne musiały być wyraźne zmiany w kalendarzu. Przykładowo daty<br />

zapanowania/nadejścia określonych pór roku (np. zimy, wiosny, lata i jesieni) powinny ulec<br />

przesunięciu, to z kolei spowodowałoby spadek ważności tego kalendarza w odniesieniu do<br />

działalności rolników (np. wymagane daty sadzenia określonych upraw uległyby zmianie),<br />

astronomów (ich metody dokładnego przewidywania czasu nadchodzących zaćmień słońca<br />

zostałyby unieważnione), itp. I faktycznie zmiany takie zarejestrowane zostały w<br />

starożytnych Chinach. Jak wiadomo państwo to szczyci się posiadaniem bardzo<br />

precyzyjnego kalendarza począwszy od około 2697 roku B.C. (t.j. już przez ponad 4 tysiące<br />

lat, oraz od ponad 3 tysięcy lat przed eksplozją Tapanui). Ich kalendarz był tak precyzyjny,<br />

że gdy w 1198 roku B.C. (t.j. ponad dwa tysiące lat przed eksplozją Tapanui) Chińscy<br />

astronomowie pomylili się o kilka godzin w wyliczeniu dokładnego czasu nadejścia<br />

przewidywanego wówczas zaćmienia słońca, pomyłka ta aż musiała zostać odnotowana w<br />

historycznych kronikach (patrz [18D3] strona 13). Jednakże nagle po eksplozji Tapanui cała<br />

ich ogromna wiedza astronomiczna nagromadzona przez tysiące lat przestała być ważna.<br />

Oto co pisze na ten temat książka [18D3] autorstwa C.S. Wong, "A Cycle of Chinese<br />

Festivities", Malaysia Publishing House Ltd., Singapore 1967, strona 15:<br />

'W okresie panowania dynastii Sung (lata 960 do 1278 A.D.) dwa nowe kalendarze<br />

musiały zostać opracowane, jeden w 1191 roku, zaś <strong>dr</strong>ugi w 1274 roku, jednakże ich<br />

przewidywania zaćmień oraz innych zjawisk na nieboskłonie okazały się niedokładne, stąd -<br />

w próbie obrony astronomów, przyjaciel obarczanego odpowiedzialnością Chu Hsi sławny<br />

uczony o nazwisku Ts'ai Yuan-Ting, napisał następujące naiwne stwierdzenie: "Niebo jest<br />

transformowalne i niestałe, obraca się naokoło i rozciąga jak tylko zechce. Astronomia służy<br />

dokumentowaniu tych ruchów, jednakże nie powinna się starać ich przewidywać. Dokładny<br />

kalendarz nigdy więc nie będzie sporządzony przed czasem. Dobry kalendarz to ten który<br />

jest spisany dopiero gdy dany rok ulegnie zakończeniu."' (W oryginale angielskojęzycznym:<br />

'During the Sung dynasty (960-1278 A.D.), two new calendars were produced, one in 1191,<br />

and the other in 1274, but their predictions of the eclipses and other celestial phenomena<br />

proved to be inaccurate, and, in an endeavour to defend the astronomers, Ts'ai Yuan-Ting<br />

a noted scholar and friend of the celebrated Chu Hsi, made this naive remark: "Heaven is<br />

animated and free, turns around and stretches itself out as it pleases. Astronomy ought to<br />

ascertain these movements, but ought not to want to predict them. An exact calendar will<br />

never be made in advance. The good calendar is that which is made when the year is<br />

ended."') W tym miejscu powinniśmy zdać sobie sprawę, że powyższe sformułowanie, a<br />

także sformułowanie z legendy opisanej poprzednio w punkcie (b), wprost stwierdzają, że w<br />

okresie po eksplozji Tapanui nieboskłon nad Chinami ulegał zauważalnemu<br />

przemieszczaniu. Wprawdzie w oczach niektórych dzisiejszych astronomów treść tych<br />

sfomułowań uważana jest za "naiwną", jednakże czyż nie jest też naiwnością ze strony tych<br />

naukowców zakładanie że skorupa naszej planety nie ma prawa się przemieścić. Jeśli więc<br />

wziąść przedstawione powyżej fakty za to czym one naprawdę są, t.j. raportami naocznych<br />

świadków z zaobserwowania efektów obrotu skorupy naszej planety, wtedy z naukowego<br />

punktu widzenia trudno nawet wyobrazić sobie historyczny materiał dowodowy który<br />

podpierałby przedstawioną tu teorię w jeszcze bardziej bezpośredni sposób.<br />

Niezależnie od bezpośrednich dowodów mitologicznych i astronomicznych<br />

omówionych powyżej, na zaistnienie poślizgu skorupy Ziemi w efekcie eksplozji Tapanui<br />

wskazują również różnorodne dowody pośrednie. Aby podać tutaj jakiś ich przykład to za<br />

jeden z nich zapewne można uznać istnienie ogromnych mutantów organizmów żywych,<br />

mechanizm pojawiania się których wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 przy okazji omawiania<br />

hipotezy autora o powstaniu super-ptaka Moa. Otóż zgodnie z tym mechanizmem, w<br />

punktach skorupy Ziemi w których w chwili eksplozji Tapanui znajdowały się magnetyczne<br />

bieguny Ziemi, środowisko musiało doznać silnego natelekinetyzowania. Z kolei efektem<br />

tego natelekinetyzowania środowiska powinno być pojawienie się w tych obszarach<br />

ogromnych mutantów zamieszkujących tam organizmów żywych. Faktycznie też w


D-140<br />

okolicach bieguna południowego Ziemi zdają się występować organizmy mogące<br />

reprezentować takie zogromnione mutanty które pojawiły się na Ziemi po eksplozji Tapanui.<br />

Ich najbardziej powszechnie znany przykład obejmuje Pingwina Cesarskiego ciągle<br />

zamieszkującego Antarktydę. Innym bardziej iluzorycznym ich przykładem jest ogromna<br />

mątwa (po angielsku "squid") kilka przypadków zaobserwowania której w pobliżu<br />

Antarktydy i Nowej Zelandii udokumentowane zostało w źródłach pisanych. Jak to zostało<br />

też już nadmienione w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 - patrz cytowany tam fragment z książki [2C7.1],<br />

mutacje roślin o ponad-normalnie ogromnych rozmiarach występują również na Alasce.<br />

Teoria autora "o rotacji skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui" przedstawiona w<br />

niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale posiada trzy następujące cechy jakie decydują o jej naukowej<br />

wartości:<br />

1. Wykazuje ona uderzającą spójność przyczynowo-skutkową. Teoria ta łączy<br />

bowiem sobą w jeden mechanizm przyczynowo-skutkowy cały szereg faktów, takich jak<br />

legendy, nazewnictwo, zapisy historyczne, zmiany środowiskowe, po-eksplozyjne<br />

pozostałości materialne, światowe zmiany klimatyczne, oraz wiele innych. Poprzednio<br />

wszystkie te fakty były rozważane o<strong>dr</strong>ębnie, chociaż nasza planeta reprezentuje<br />

pojedynczy złożony system w którym wszystkie wydarzenia są nawzajem powiązane. Stąd,<br />

sformułowanie podanej tu teorii jaka łączy wszystkie te wydarzenia jest ogromnym krokiem<br />

naprzód w kierunku zrozumienia jak działa nasz złożony system planetarny.<br />

2. Wykazuje ona spójność czasową. Znaczna proporcja faktów potwierdzających<br />

podaną tu teorię pozwala na niezależne datowanie, rezultaty którego zawsze wskazują na<br />

ten sam rok zapoczątkowania, t.j. <strong>1178</strong> AD.<br />

3. Identyfikuje ona powtarzalne zjawisko historyczne. Przykładowo istnieją<br />

wielopoziomowe podobieństwa pomiędzy eksplozją <strong>UFO</strong> koło Tapanui i eksplozją <strong>UFO</strong> nad<br />

tajgą Tunguską (która zostanie udokumentowana w po<strong>dr</strong>ozdziale I1). Podobieństwa te<br />

wystarczają do sformułowania konkluzji, że potężna eksplozja z Tapanui została, na nieco<br />

mniejszą skalę, powtórzona 730 lat później w tajdze Tunguskiej. Zarysowywują się też<br />

podobieństwa pomiędzy eksplozją Tapanui oraz: bliżej jeszcze nie zidentyfikowaną<br />

eksplozją jaka nastąpiła jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu najprawdopodobniej gdzieś w<br />

bliskości dorzecza Renu (patrz po<strong>dr</strong>ozdział K1); a także dwoma innymi eksplozjami, które<br />

miały miejsce na terenie Kolchidy około 1050 BC oraz prawdopodobnie w Libii około 342<br />

AD (patrz rozdział L).<br />

Powyższe trzy cechy stanowią najbardziej istotne wstępne wskaźniki poprawności<br />

każdej teorii naukowej. Faktycznie też to niewiele powszechnie już zaakceptowanych teorii<br />

wykazuje równoczesne posiadanie wszystkich trzech z nich. Stąd ich obecność w teorii<br />

autora dyskutowanej powyżej dostarcza silnego argumentu na jej poprawność.<br />

Jeśli teoria opisana w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale znajdzie powszechną akceptację jako<br />

wyjaśnienie dla tajemniczych wydarzeń które wystąpiły na naszej planecie po 19 czerwca<br />

<strong>1178</strong> roku, wtedy eksplozja koło Tapanui zostałaby potwierdzona jako najbardziej istotne<br />

wydarzenie kataklizmiczne w relatywnie nieodległej historii naszej planety. Jej implikacje<br />

dotknęłyby nie tylko dyscyplin bezpośrednio zależnych, takich jak historia czy geografia, ale<br />

także dyscyplin zdawałoby się niezwiązanych, takich jak polityka, ruch na rzecz pokoju,<br />

eksperymenty nuklearne, sterowanie nastrojami społecznymi, itp. Przykładowo eksplozja<br />

koło Tapanui ujawniła wartość tzw. "krytycznego ładunku wybuchowego" zdolnego do<br />

obrócenia skorupy Ziemi. Wygląda na to że dla eksplozji magnetycznych ładunek ten<br />

wynosi "zaledwie" około 70 megaton TNT, t.j. reprezentuje on energię wybuchową jaka bez<br />

trudności może zostać wyzwolona nawet w tzw. lokalnym konflikcie nuklearnym. Stąd obraz<br />

Tapanui ostrzega mieszkańców Ziemi o możliwym światowym katakliźmie jaki taka<br />

"lokalna" wojna nuklearna mogłaby za sobą pociągnąć.


D-141<br />

D3.1. Jak obiektywnie potwierdzić pochylenie skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui<br />

Przedstawiona w tym rozdziale teoria autora "o mającym miejsce po eksplozji<br />

Tapanui magnetycznym obróceniu skorupy ziemskiej" zawiera w sobie elementy jakie<br />

umożliwiają jej obiektywne potwierdzenie, z użyciem naukowej metodologii zwanej "metodą<br />

rozstrzygającego dowodu" (po angielsku "Conclusive Evidence Method").<br />

Metoda rozstrzygającego dowodu jest równie starą i niezawodną metodą<br />

dowodzenia prawdy określonej tezy jak metoda "porównywania atrybutów" opisana w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale H1. Jest ona szeroko używana w sądach (np. dla dowiedzenia winy<br />

oskarżonego) oraz przez naukowców (dla dowiedzenia poprawności nowych teorii<br />

naukowych). Generalnie rzecz biorąc sprowadza się ona do zrealizowania dwóch działań<br />

dowodzących, które niekoniecznie muszą być dokonywane w podanej tu kolejności.<br />

Pierwszym z nich jest teoretyczne wydedukowanie rodzaju tzw. "rozstrzygającego dowodu"<br />

jaki zadecydowałby o poprawności danej tezy. Owym "rozstrzygającym dowodem" musi być<br />

jakiś fakt który nie wystąpiłby w przypadku gdyby dana teza była nieprawdziwa i który<br />

jednocześnie nie mógłby zostać spowodowany przez żaden inny czynnik niż prawdziwość<br />

tej tezy. Przykładowo, w przypadku dowodzenia winy oskarżonego, takim "rozstrzygającym<br />

dowodem" mógłby być film uwieczniający przebieg przestępstwa dokonywanego przez<br />

danego oskarżonego. Drugim działaniem dowodzącym w tej metodzie jest empiryczne<br />

wykazanie iż "rozstrzygający dowód" faktycznie istnieje dla rozważanej tezy. Przykładowo<br />

gdyby udowadniana była naukowa teza że "antymateria istnieje" rozstrzygającym dowodem<br />

m.in. mogłoby być zaprezentowanie kawałka tej substancji.<br />

Aby udowodnić z użyciem metody rozstrzygającego dowodu poprawność teorii<br />

opisanej w niniejszym rozdziale, wystarczyłoby znaleźć takie fakty jakie wystąpiłyby jedynie<br />

w przypadku gdy rotacja skorupy ziemskiej miała miejsce po eksplozji Tapanui, oraz potem<br />

wykazać że faktycznie one zaistniały. W chwili przygotowywania niniejszej wersji tej<br />

monografii autor był świadom możliwości istnienia trzech takich faktów. Są one jak<br />

następuje:<br />

1. Równoczesne pojawienie się fal tsunami w przeciwstawnych częściach naszego<br />

globu.<br />

2. Zaobserwowanie przed <strong>1178</strong> rokiem zaćmień słońca w punktach naszego globu<br />

gdzie zaćmienia te byłyby widoczne jedynie jeśli rotacja skorupy ziemskiej faktycznie<br />

nastąpiła.<br />

3. Znalezienie wyolbrzymionych mutacji organizmów żywych w obszarach jakie w<br />

chwili eksplozji Tapanui zajmowane były przez oba bieguny magnetyczne Ziemi.<br />

Wyjaśnijmy teraz bardziej szczegółowo najważniejsze aspekty każdego z nich.<br />

Ad. 1. Jeśli seria ogromnych powodzi morskich zaistniałych wkrótce po eksplozji<br />

Tapanui i obserwowanych praktycznie na wszystkich kontynentach faktycznie wynikała z<br />

rotowania skorupy ziemskiej, wtedy powodzie te pojawiłyby się wszędzie nie tylko tego<br />

samego dnia, ale nawet tej samej godziny. Teoretycznie więc rzecz biorąc, aby udowodnić<br />

prawdę przedstawionej tu teorii wystarczy wykazać, że jakieś dwie takie fale powodziowe<br />

zaobserwowane na przeciwstawnych stronach Ziemi pojawiły się równocześnie.<br />

Przykładowo, wymaganym dowodem byłoby wykazanie, że fala tsunami jednocześnie<br />

zmiotła wybrzeża Japonii i wybrzeża prowincji Schlezwig-Holsztajn. Praktycznie istnieją<br />

jednak poważne trudności w takim wykazaniu, ponieważ w owym czasie przeciwstawne<br />

punkty Ziemi używały odmiennych kalendarzy, jakich wskazania dosyć trudno dzisiaj jest<br />

zsynchronizować i porównywać, a także ponieważ ludzie dotknięci tymi powodziami w<br />

pierwszym rzędzie starali się uratować swoje życie, dopiero potem mogli myśleć o<br />

spisywaniu faktów w kronikach historycznych. Istniejące zapiski na ten temat są więc raczej<br />

rzadkie i niedokładne.<br />

Ad. 2. Zasada potwierdzenia poprawności omawianej tu teorii w oparciu o zapisy<br />

historyczne zaćmień słońca przed <strong>1178</strong> rokiem, oparta jest na znanym fakcie że wraz ze<br />

szerokością geograficzną długość dnia w określonych fazach roku także się zmienia (z


D-142<br />

uwagi na rotowanie Słońca pomiędzy zwrotnikami Raka i Koziorożca). Powyższe oznacza,<br />

że istnieją takie gęsto wówczas zaludnione obszary Ziemi (np. Chiny), które przed i po<br />

eksplozji Tapanui powinny posiadać inne długości dnia w tych samych datach każdego<br />

roku. Oczywiście historyczne sprawdzenie długości dnia dla określonych miejscowości nie<br />

jest możliwe z prostej przyczyny że przed <strong>1178</strong> rokiem nie istniały dokładne urządzenia<br />

pomiaru czasu (np. Chińczycy używali wtedy zegary wodne, stąd w ich kronikach sprzed<br />

<strong>1178</strong> roku czas jest podawany w przybliżeniu z dokładnością do obecnych dwóch godzin).<br />

Jednakże precyzyjnym wskaźnikiem długości dnia mogą być zaćmienia słońca na danym<br />

terenie, które z uwagi na swój symbolizm zwykle odnotowywane były przez starożytnych.<br />

Jeśli więc przeliczyć dokładne daty i czasy kolejnych zaćmień słońca następujących przed<br />

rokiem <strong>1178</strong>, wtedy dla niektórych z tych zaćmień istniał będzie taki obszar na powierzchni<br />

globu (szczególnie w Europie) gdzie powinny one być widzialne jeśli rotowanie skorupy<br />

ziemskiej miało miejsce, zaś nie powinny być widoczne jeśli Ziemia nie dokonała obrotu<br />

swej skorupy po <strong>1178</strong> roku. Po sprawdzeniu historycznych zapisów dla owego regionu,<br />

istnieje oczywiście jakaś szansa że zawierały one będą wzmiankę o zaobserwowaniu<br />

danego zaćmienia. Znalezienie takiej wzmianki dla regionu gdzie zaćmienie to nie powinno<br />

być widoczne bez obrotu skorupy Ziemi po <strong>1178</strong> roku, byłoby poszukiwanym<br />

"rozstrzygającym dowodem" (patrz temat #3 w załączniku Z2). Oczywiście istnieją<br />

obiektywne trudności również i z realizacją tego dowodzenia. Pierwszą z nich jest<br />

konieczność polegania na przypadkowym odkryciu poszukiwanej wzmianki. Inna trudność<br />

polega na zsynchronizowaniu dat wynikających z komputerowych obliczeń przewidywanych<br />

zaćmień sprzed <strong>1178</strong> roku, z datami uznawanymi wtedy lokalnie na danych terenach (różne<br />

kalendarze). W końcu rozstrzygające zaćmienia słońca z definicji muszą zaistnieć jedynie<br />

na krótko przed jego zachodem lub wkrótce po jego wschodzie. To z kolei powoduje że w<br />

owych porach dnia mają one duże prawdopodobieństwo nie zostania dostrzeżonymi<br />

(starożytni zwykli dostrzegać jedynie zaćmienia przypadające w okolicach środka dnia).<br />

Mimo powyższych trudności, zgodnie z informacjami zawartymi na stronie 14 książki<br />

[18D3], podobne badania już zostały przeprowadzone dla starożytnych Chin gdzie<br />

historyczna rejestracja kolejnych zaćmień słońca dokonywana była ze szczególną<br />

starannością. Zachodni naukowiec o nazwisku Homer H. Dubs, dla celów statystycznych<br />

starał się sprawdzić dokładność z jaką następowała rejestracja zaćmień słońca w<br />

starożytnych Chinach, zaś swe wyniki opublikował on w załączniku V (strony 546-559) vol.<br />

iii tłumaczonej przez siebie książki [1D3.1] pióra Pan Ku, "The History of the former Han<br />

Dynasty", Baltimore, Waverly Press, 1955. Zgodnie z tymi badaniami, tylko podczas<br />

panowania w Chinach dynastii Han (206 B.C. do 24 A.D.) nastąpiło aż 559 zaćmień słońca,<br />

z czego 98 (t.j. 17.5%) widzialnych powinno być w niektórych częściach Chin {oczywiście<br />

przy założeniu że skorupa Ziemi w owym czasie zajmowała jej dzisiejsze położenie}.<br />

Piętnaście z nich nie powinno być widoczne w ówczesnej stolicy Chin (gdzie rezydowali<br />

przydworni astronomowie tamtejszych władców). Z pozostałych 83 zaćmień słońca,<br />

astronomowie Chińscy zarejestrowali w kronikach historycznych aż 55. Istnieje spore<br />

prawdopodobieństwo, że porzynajmniej niektóre z owych niezarejestrowanych przez nich<br />

28 zaćmień stanowią właśnie te które powinny być widoczne przy dziesiejszym położeniu<br />

skorupy naszej planety, jednakże które pozostawały niewidoczne w Chinach przy<br />

poprzednim położeniu tej skorupy sprzed <strong>1178</strong> roku.<br />

Ad.3. Jeśli, zgodnie z teoriami zaprezentowanymi w niniejszej monografii, eksplozja<br />

Tapanui spowodowała gwałtowne przemieszczenie się biegunów magnetycznych Ziemi,<br />

wtedy obszary zajmowane przez te bieguny w roku <strong>1178</strong> powinny nasycone zostać silnym<br />

polem telekinetycznym. Długotrwałe działanie tego pola, zgodnie z rozważaniami<br />

zaprezentowanymi w po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.1 i C7.2, powinno z kolei spowodować pojawienie<br />

się w tych obszarach kilku wyolbrzymionych mutantów miejscowej fauny i flory. Organizmy<br />

te nie istniałyby tam przed datą eksplozji Tapanui w ich obecnej mutacji (t.j. istniałyby wtedy<br />

tam jedynie ich normalnego wzrostu odpowiedniki), lub nie posiadałyby aż kilku wzajemnie<br />

różniących się mutacji. Po swoim pojawieniu się, organizmy te powinny jednak


D-143<br />

zamieszkiwać dany obszar aż do dzisiaj. Stąd zapewne możliwe byłoby ich odnalezienie i<br />

przebadanie.<br />

Aczkolwiek znalezienie powyższych rozstrzygających dowodów może z pozoru<br />

zdawać się niezbyt trudnym, w praktyce wymaga ono kosztownych, czasochłonnych,<br />

długotrwałych i żmudnych badań na jakie z różnych przyczyn w chwili obecnej autor nie<br />

może sobie pozwolić. Jednocześnie nawet gdyby autor przeprowadził ten dowód, przy<br />

obecnym niesprzyjającym klimacie intelektualnym i przy powszechnej aakceptowalności<br />

poglądów wmanipulowywanych nam przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów, i tak zapewne<br />

zostałby on zignorowany przez filozoficznie nieprzygotowane na jego przyjęcie osoby.<br />

(Wszakże formalny dowód autora na istnienie <strong>UFO</strong> omówiony w po<strong>dr</strong>ozdziale H1<br />

opublikowany był już w 1981 roku - patrz publikacja [1G] oraz wstęp do monografii [3],<br />

jednakże do dzisiaj nie doczekał się on prawie żadnego widocznego uznania na przekór<br />

faktu iż nikt nie jest w stanie obalić jego zasadności stąd w sensie naukowym przez cały ten<br />

czas utrzymuje on swoją ważność.) Z tych też względów autor wskazuje tutaj jedynie<br />

sposób obiektywnego udowodnienia poprawności zaprezentowanej teorii, samo jednak<br />

udowodnienie pozostawia on następnym generacjom.<br />

Na zakończenie niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału warto tutaj też dodać, że pochylenie<br />

skorupy Ziemi w efekcie eksplozji Tapanui daje się też obiektywnie potwierdzić na kilka<br />

dalszych sposobów i z użyciem kilku dalszych metod. Nie gwarantują one jednak aż tak<br />

jednoznacznych i pewnych wyników jak metoda rozstrzygającego dowodu opisana<br />

powyżej. Aby podać tutaj jakiś ich przykład, takiego empirycznego potwierdzenia m.in.<br />

dostarczyłoby też objaśnione na początku niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału (D3) pomiarowe<br />

odtworzenie i następne przeanalizowanie dla okresu ostatnich 1000 lat trajektorii biegunów<br />

magnetycznych Ziemi w ich <strong>dr</strong>odze wokół biegunów geograficznych naszej planety. W<br />

przypadku poślizgu Ziemi trajektoria ta bowiem uległaby wyraźnemu zakłóceniu.<br />

D4. Hipoteza autora że okres średniowiecza wywołany został zakłóceniem<br />

ziemskiego pola magnetycznego (tzw. ”hałasem telepatycznym”) z eksplozji Tapanui<br />

Powszechnie znanym jest fakt cofania się, upadku i wypaczeń naszej cywilizacji jaki<br />

wystąpił na Ziemi w okresie następującym wkrótce po eksplozji Tapanui. Historyczna<br />

nazwa tego okresu, "Średniowiecze", nie oddaje sobą rozmiaru abnormalności które w<br />

owych czasach zapanowały praktycznie na całej naszej planecie. Abnormalności te<br />

manifestowały się bowiem eskalowaniem terroru społecznego, okrucieństwa, religijnej<br />

histerii i fanatyzmu, ucisku, ciemnoty, upadku kultury, wypaczeń smaku artystycznego,<br />

załamania z<strong>dr</strong>owotnego (słynnych epidemii), wyludnienia, tendencji anarchistycznych i<br />

decentralizacyjnych (rozpadu imperiów na księstwa i państewka), itd., itp. Ponieważ miały<br />

one globalny zasięg, włączając w to nawet wyspy całkowicie wówczas odizolowane od<br />

reszty świata takie jak Nowa Zelandia (gdzie właśnie w średniowieczu rozwinęło się<br />

ludożerstwo), musiał istnieć jakiś pojedynczy czynnik który wszystkie je spowodował.<br />

Patrząc jednak z naukowego punktu widzenia, praktycznie nie istnieje dotychczas żadna<br />

teoria wskazująca na taki pojedenczy czynnik który spowodował iż po okresie rozkwitu<br />

kulturalnego, społecznego i intelektualnego obserwowanego w starożytności, nagle<br />

nadszedł ów okres niezrozumiałego upadku i wypaczeń. Zrzucanie odpowiedzialności na<br />

religię czy warunki społeczno-ekonomiczne nie wyjaśnia zagadki, bowiem wiadomo że są<br />

to czynniki wtórne (uzależnione od środowiska) jakie stanowią efekt - nie zaś przyczynę<br />

zaistniałych zmian, a ponadto z uwagi na różnice kulturalne poszczególnych narodów oraz<br />

ich separację geograficzną nie powinny one rozciągać się na obszar całego naszego globu.<br />

Badając w Nowej Zelandii różne następstwa eksplozji Tapanui autor zauważył, że<br />

jednym z czynników posiadających największy wpływ na samopoczucie, z<strong>dr</strong>owie,<br />

zachowanie się i sposób myślenia ludzi, jest niepozorne, słabe i przez nikogo niedoceniane<br />

ziemskie pole magnetyczne, a bardziej ściśle - fale wibracji pola magnetycznego opisywane


D-144<br />

w tej monografii pod nazwą "fale telepatyczne". (Już po napisaniu tej monografii [5/4], tj. w<br />

1994 roku, odkryłem że owe wibracje pola magnetycznego, a ściślej substancji zwanej<br />

”przeciw-materia” która reprezentuje nośnik pola magnetycznego, konstytułują sobą<br />

zjawisko które popularnie nazywane jest ”hałasem telepatycznym” – po szczegóły patrz<br />

punkt #60 w po<strong>dr</strong>ozdziale A4 oraz cały po<strong>dr</strong>ozdział H7.1 z tomów odpowiednio 1 i 4<br />

monografii [1/4].) Powyższe odkrycie zostało jeszcze dodatkowo wzmocnione przez<br />

obserwacje dokonane podczas profesury autora na Cyprze w latach 1992/93, kiedy to<br />

naocznie się przekonał jak ogromny upadek kultury i życia społecznego zaistniał na naszej<br />

planecie po eksplozji Tapanui, a także kiedy jego badania historyczne już omówione w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D3 wykazały że niespodziewane nadejście na Ziemię tej średniowiecznej<br />

epoki wtórnego barbarzyństwa zbiegało się w czasie z datą eksplozji Tapanui.<br />

Po uświadomieniu sobie tego faktu, oraz znając omówione już w poprzednim<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale magnetyczne konsekwencje eksplozji Tapanui, autor zaproponował hipotezę<br />

roboczą, stwierdzającą, że "Nadejście okresu średniowiecza spowodowane zostało<br />

silnymi i długotrwałymi zakłóceniami wibracyjnymi pola magnetycznego Ziemi<br />

wywołanymi eksplozją Tapanui". (Innymi słowy, owa hipoteza stwierdza że<br />

”średniowiecze było następstwem długoterminowego działania wysoce irytującego<br />

podświadomość ludzi ‘hałasu telepatycznego’.) Aby w obrazowy sposób objaśnić<br />

stwierdzenia tej hipotezy, eksplozja Tapanui wprowadziła silne zakłócenia wibrujące<br />

(<strong>dr</strong>gania telepatyczne) do konfiguracji ziemskiego pola magnetycznego. Zakłócenia te<br />

można wyobrazić sobie jako "fale chaosu magnetycznego" (a ściślej: fale "hałasu<br />

telepatycznego") nakładające się na uporządkowane pole ziemskie i wprowadzające je w<br />

stan długoterminowego "rezonowania" - podobnego do wibrowań dzwonu spowodowanych<br />

uderzeniem w niego. Z kolei owe fale odebrane zostały przez organizmy ludzi żyjących w<br />

owym czasie na naszej planecie jako zakłócenia dezorganizujące uporządkowaną strukturę<br />

magnetyczną ich organizmów. Stąd ich działanie uzewnętrzniło się w długoterminowych<br />

zmianach w sposobie myślenia tych ludzi, ich poczuciu piękna, podatności na różne<br />

choroby, itp. To z kolei sprowadziło na Ziemię okres średniowiecza, z jego ciemnotą,<br />

artystycznym zwyrodnieniem, okrucieństwem, fanatyzmem i histerią religijną, zabobonami,<br />

epidemiami, oraz innymi klęskami.<br />

Niektórzy z czytelników w tym miejscu mogą argumentować, że dzisiejszej oficjalnej<br />

nauce ziemskiej ciągle nie jest przecież znane zjawisko "rezonowania" statycznych pól<br />

magnetycznych - tj. zjawisko owego ”hałasu telepatycznego”. Odpowiedzią na tą<br />

wątpliwość jest uświadomienie sobie, że pierwsi naukowcy eksperymentujący z polami<br />

elektrostatycznymi także nie mieli pojęcia iż kiedyś odkryty zostanie elektryczny obwód<br />

<strong>dr</strong>gający jaki wprowadzi te pola w stan wibrowania stwarzając w ten sposób fundamenty dla<br />

dzisiejszej radiokumunikacji, elektroniki, i cybernetyki. W podobny więc sposób nasza<br />

obecna wiedza stałych pól magnetycznych jest jedynie na początku swej <strong>dr</strong>ogi do poznania<br />

i spory czas zapewne jeszcze upłynie zanim zbudowany zostanie pierwszy działający<br />

"rezonator magnetyczny", który dopiero w przyszłości otworzy dla ludzi wykorzystanie<br />

wibracji pola magnetycznego dla różnorodnych celów technicznych. Pierwsza idea takiego<br />

rezonatora, jaka dla wibracji magnetycznych już obecnie wprowadziła ten sam przełom<br />

poznawczy co obwod oscylacyjny Henry'ego uczynił dla <strong>dr</strong>gań elektrycznych, opracowana<br />

została i upowszechniona w 1984 roku. Jest nim urządzenie zwane "komora oscylacyjna",<br />

szczegółowo opisane w rozdziale C oddzielnych monografii autora oznaczanych [1/4] i<br />

[1/5], na spisie publikacji z rozdziału S. Po rozpracowaniu ”komory oscylacyjnej” oraz<br />

pełnym poznaniu jej zasady działania, budowy, i najważniejszych atrybutów, dalsze<br />

rezonatory magnetyczne też zostały już zaproponowane. Innym z nich jest urządzenie<br />

zwane "bateria telekinetyczna" wspomniana w po<strong>dr</strong>ozdziale szczegółowo opisana w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale K2.4 monografii [1/4], oraz tzw. ”TRI” opisany w rozdziale N monografii [1/4].<br />

Teoretycznie rzecz biorąc "rezonatory magnetyczne" w sensie zasady swego<br />

działania stanowią lustrzane odbicie lub symetryczne odwrócenie tzw. "elektrycznych<br />

obwodów <strong>dr</strong>gających" używanych już od dawna do wytwarzania wibracji elektrycznych w


D-145<br />

urządzeniach elektronicznych oraz do formowania fal elektromagnetycznych w<br />

urządzeniach telekomunikacyjnych. Podobnie jak elektryczne obwody <strong>dr</strong>gające muszą<br />

składać się co najmniej z dwóch podstawowych komponentów, t.j. pojemności elektrycznej<br />

"C", oraz inercji magnetycznej "L" (zwanej też induktancją), rezonatory magnetyczne aby<br />

zadziałały muszą zawierać co najmniej dwie składowe, t.j. pojemność magnetyczną "P"<br />

oraz inercję elektryczną "J". Oczywiście na dodatek do tych dwóch "lustrzanych"<br />

składowych, obie grupy urządzeń, tj. zarówno rezonatory magnetyczne jak i elektryczne<br />

obwody <strong>dr</strong>gające zawierały będą również oporność elektryczną "R". Różne dedukcje<br />

przeprowadzone przez autora (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział K2.4 w monografii [1/4]) ujawniają, że<br />

wymaganej inercji elektrycznej "J" dostarczają rezonatorom magnetycznym świecące się<br />

(wzbudzone) jony, np. z mieszaniny rtęci i soli. Natomiast wymaganej pojemności<br />

magnetycznej "P" dostarcza im specjalnie ukształtowana przestrzeń odbijająca wibracje<br />

magnetyczne, jaką autor nazywa "magnetyczną komorą rezonacyjną" (przykładem<br />

najprostszej takiej komory jest wnętrze/objętość powszechnie znanej piramidy).<br />

Dopóki pierwszy działający rezonator magnetyczny pozostaje niezrealizowany,<br />

nasza nauka i technologia nie posiadają jeszcze istrumentu aby zmierzyć czy choćby nawet<br />

zaobserwować istnienie rezonacji (wibracji) pola magnetycznego, które w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

H7.1 monografii [1/4] są nazwane "falami telepatycznymi". Niemniej rozpracowanie przez<br />

autora zasady działania tych urządzeń umożliwia już obecne zrozumienie naturalnych<br />

mechanizmów skupiania, akumulowania i rezonacji tych fal jakie odbijają się na z<strong>dr</strong>owiu i<br />

samopoczuciu ludzi, zwierząt, i roślin. Dzięki wyjaśnionej powyżej lustrzanej analogii do już<br />

istniejących obwodów oscylacyjnych wprowadzających pola elektrostatyczne w stan<br />

wibrowania, już obecnie autor zdołał ustalić, że w rezonatorach magnetycznych wymaganej<br />

inercji dostarczają cząsteczki lub jony naładowane elektrycznie, podobnie jak w<br />

rezonatorach elektrycznych źródłem inercji są elementy z indukcją magnetyczną. Ponieważ<br />

właśnie takie naładowane cząsteczki stanowią znaczną część jonosfery oraz ją<strong>dr</strong>a naszej<br />

planety, prawdopodobnie jonosfera ziemska oraz ją<strong>dr</strong>o naszej planety pełnią funkcję<br />

składowej inercyjnej naturalnego rezonatora magnetycznego. Z kolei powierzchnia Ziemi<br />

oraz górna powierzchnia naszej atmosfery pełnią funkcję dwóch płaszczyzn odbicia w<br />

kulistej "komorze rezonacyjnej" która wzmacnia oscylacje pola magnetycznego<br />

spowodowane wybuchami na Słońcu, chwilowym oddziaływaniem pól innych planet<br />

wynikającym z ich aktualnej konfiguracji, czy eksperymentalnymi eksplozjami nuklearnymi<br />

(w podobny sposób jak "pudło rezonujące" w zwykłych skrzypcach wzmacnia i transformuje<br />

wibracje akustyczne). Połączenie razem ze sobą obu tych elementów (t.j. naładowanych<br />

cząsteczek i płaszczyzn odbicia) przekształca więc Ziemię w naturalny rezonator<br />

magnetyczny jaki przechwytuje, akumuluje, i rezonuje wszelkie wibracje telepatyczne jakie<br />

pojawią się w jego obrębie. Wibracje te z kolei odbierane są przez wszelkie organizmy<br />

żywe jako fale telepatycznego hałasu, wywierając wpływ na ich zachowanie, życie<br />

społeczne, podatność na choroby, itp.<br />

W dniu 11 listopada 1994 roku autor dokonał jego zdaniem niezwykle istotnego<br />

odkrycia jakie dokładnie wyjaśnia mechanizm powodujący że wibracje magnetyczne w tak<br />

znaczący sposób oddziaływują na psychikę ludzi. Było to odkrycie natury i zasad telepatii.<br />

(Jego historyczne podłoże wyjaśnione jest w punkcie #60 z po<strong>dr</strong>ozdziału A4 w monografii<br />

[1/4], oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale B1 niniejszej monografii.) Zgodnie z nim, to co nazywamy<br />

"telepatią", po prostu są to fale wibracji substancji panującej w przeciw-świecie jaka przez<br />

Koncept Dipolarnej Grawitacji nazywana jest ”przeciw-materią”. W sensie fizykalnym fale te<br />

są więc bardzo podobne do fal dźwiękowych rozprzestrzeniających się w naszym świecie.<br />

Najistotniejszym aspektem fal telepatycznych jest, że zapoczątkowywane są one<br />

wibracjami pola magnetycznego. Stąd wszelkie wibracje magnetyczne o chaotycznym<br />

charakterze (np. te pochodzące od eksplozji wehikułów magnetycznych, lub od eksplozji<br />

nuklearnych) indukowały będą fale "telepatycznego hałasu" jakie muszą wpływać<br />

niekorzystnie na wszelkie organizmy żywe znajdujące się w zasięgu ich działania - po<br />

więcej szczegółów patrz totaliztyczna strona internetowa o nazwie ”tapanui_pl.htm”.


D-146<br />

Wyjaśnijmy krótko z użyciem mechanizmu telepatii wpływ chaotycznych wibracji<br />

magnetycznych na psychikę ludzką. Wibracje te w przeciw-świecie wzbudzają fale<br />

telepatyczne noszące charakter "hałasu". Fale te są poświadomie przechwytywane przez<br />

organizmy ludzkie jakie odbierają je jako silnie irytujący hałas telepatyczny. Gdy nasilenie<br />

tego hałasu oraz okres jego działania przekraczają poziom tolerancji, poddane mu<br />

organizmy ludzkie zaczynają doznawać trwałych zmian i uszkodzeń. W efekcie pojawiają<br />

się różnorodne niepożądane zmiany, takie jak np.: wzrost irytowalności, zagłuszanie<br />

rozsądku emocjami, złość, upadek smaku, degeneracja psychiczna, itp. Ponieważ<br />

rezonujący efekt potężnych eksplozji magnetycznych może rozciągać swe działanie nawet<br />

przez kilkaset lat, zaś jego moc bez wątpienia przekracza poziom do którego ludzkość<br />

dostosowana została w wyniku naturalnej ewolucji, efekty końcowe takich eksplozji mogą<br />

być nieobliczalne.<br />

W takcie pisania tej monografii [5/4] w latach 1993 do około 1995, hipoteza autora<br />

zaproponowana w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale dopracowana została jedynie na początkowym<br />

poziomie jej formułowania. W owym czasie outor nie dysponował jeszcze faktami i<br />

zjawiskami które ujawniły się dopiero po 1995 roku (tj. gdy na Ziemi coraz intensywniej<br />

zaczęło się manifestować tzw. ”neo-średniowiecze”). Dlatego opisany poniżej materiał<br />

dowodowy który sugeruje jej poprawność, jest owym oryginalnym materiałem dowodowym<br />

zgromadzonym przez autora do 1995 roku. Oto co bardziej wymowne przykłady tego<br />

materiału:<br />

#1. Działanie plam na Słońcu. Jest powszechnie uznanym faktem, bogato<br />

reprezentowanym w odnośnej literaturze, że w okresach największej aktywności<br />

magnetycznej Słońca na naszej planecie następuje nasilenie różnorodnych wydarzeń<br />

społecznych, politycznych, gospodarczych, itp. Wygląda więc na to, że za pomocą zakłóceń<br />

magnetycznych nasze Słońce stymuluje mieszkańców Ziemi do podejmowania działań<br />

jakich nie podjęliby się oni w okresach stabilności pola magnetycznego. Dalsze szczegóły<br />

na temat wpływu pola z okresów podwyższonej aktywności słonecznej podane zostały w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale H4. W tym miejscu warto jedynie dodać, że przykładowo powojenne okresy<br />

nasilonych wydarzeń polityczno-społecznych w Polsce, np. związanych z powstaniem<br />

Solidarności, pokrywają się w czasie z latami nasilonej aktywności magnetycznej Słońca.<br />

Również prawie wszystkie wojny i rewolucje wybuchały właśnie w takich okresach. (Tak na<br />

marginesie, to następny po czasie pisania tej monografii okres takiej podwyższonej<br />

aktywności słonecznej spodziewany był gdzieś koło roku 2000 - prawdopodobnie wtedy<br />

należy się też spodziewać kolejnej fali zmian społecznych w naszym kraju i na świecie).<br />

#2. Fale podobnych ruchów, idei i trendów społecznych pojawiających się<br />

równocześnie na wszystkich kontynentach i we wszystkich kulturach. Przykładowo jeśli<br />

nadchodzi czas na rewolucje, następują one prawie na każdym kontynencie; faszyzm<br />

ogarnął nagle kilka krajów i kontynentów; ruchy anty-kolonialne, wolnościowe,<br />

feministyczne, homoseksualne, czy artystyczne pojawiają się w większej liczbie krajów<br />

naraz. Taka "synchronizacja" zjawisk społecznych wskazuje iż istnieje pojedynczy czynnik<br />

fizyczny o globalnym działaniu odpowiedzialny za ich wywoływanie. Różnorodne badania<br />

sugerują, że źródłem tego czynnika jest ziemskie pole magnetyczne (np. patrz książka<br />

[1D4] pióra Layall'a Watson, "Supernature: the natural history of the supernatural", Hodder<br />

and Stoughton, London 1973, ISBN 0340173688), a ściślej ”fale telepatyczne” których jest<br />

ono nośnikiem.<br />

#3. Horoskopy astrologiczne. Astrolodzy przewidują nadejście ważnych wydarzeń<br />

dotyczących zarówno pojedynczych osób jak całych organizacji i społeczeństw, na<br />

podstawie aktualnej konfiguracji ciał niebieskich których pole magnetyczne oddziaływuje na<br />

pole ziemskie. Aczkolwiek nie znają oni mechanizmu w jaki pole magnetyczne tych ciał<br />

oddziaływuje na zaistnienie określonych wydarzeń na Ziemi (wyjaśnienie tego mechanizmu<br />

stało się dopiero możliwe po dokryciu w 1994 roku działania telepatii - patrz #60 z<br />

po<strong>dr</strong>ozdziału A4 w [1/4]), wielowiekowa akumulacja praktycznych informacji ujawniła im<br />

konfiguracje ciał niebieskich których odziaływanie na pole ziemskie powoduje wystąpienie


D-147<br />

określonych skutków. Z kolei znajomość tych konfiguracji wystarcza już dla układania<br />

relatywnie trafnych horoskopów.<br />

#4. Eksplozja magnetyczna w tunguskiej na Syberii z 1908 roku (patrz rozdział J).<br />

Jak wiadomo wkrótce po tej eksplozji nasza planeta wstrząśnięta została krwawą wojną<br />

światową, bratobójczą rewolucją, kryzysem lat trzydziestych, zwyrodnieniami faszyzmu,<br />

oraz różnorodnymi innymi klęskami.<br />

#5. Wpływ linii wysokiego napięcia na osoby żyjące w ich bliskości. Wiadomo że linie<br />

takie m.in. powodują wibracje/pulsacje pola elektrycznego i magnetycznego otoczenia. Z<br />

kolei pulsacje te oddziaływują na samopoczucie i z<strong>dr</strong>owie osób mieszkających w ich<br />

pobliżu. Aczkolwiek więc oficjalnie twierdzi się iż linie wysokiego napięcia nie posiadają<br />

żadnego wpływu na samopoczucie mieszkających pod nimi ludzi, nieoficjalnie coraz więcej<br />

osób gromadzi obserwacje sugerujące destrukcyjny wpływ tych linii szczególnie w sferze<br />

psychicznej (np. zwiększenie tendencji samobójczych, problemy psychiatryczne, trudności<br />

z pożyciem małżeńskim, trudności wychowawcze u dzieci, itp.).<br />

#6. Wpływ pola magnetycznego Ziemi na samopoczucie osób. Jedną z najlepszych<br />

ilustracji tego wpływu są zakłócenia snu spowodowane zmianą pozycji śpiącej osoby<br />

względem przebiegu linii sił ziemskiego pola magnetycznego. Stąd też nie tylko po zmianie<br />

łóżka czy pomieszczenia, ale nawet po odwróceniu na przeciwny kierunku spania w tym<br />

samym łóżku, mamy zawsze kilku-nocne trudności z nawrotem dobrego spania<br />

spowodowane koniecznością adaptacji naszego ciała do nowego kierunku przebiegu linii sił<br />

lokalnego pola magnetycznego. Inne przykłady dyskutowanego tu wpływu zawarte są w<br />

książce [1D4].<br />

Omawiając zaproponowaną tu hipotezę warto jest też wspomnieć, że zakłócenia<br />

wprowadzane do ziemskiego pola magnetycznego reprezentują jedną z form energii, stąd<br />

podlegają one prawu bilansu energetycznego. (Dla porównania, promieniowanie jest też<br />

formą energii. Stąd jego niekorzystne skutki dla organizmów żywych również podlegają<br />

prawom sumowania-akumulacji.) Bilansowanie to powoduje więc, że z zakłóceniowego<br />

punktu widzenia cały szereg małych eksplozji magnetycznych o sumarycznym wydatku 70<br />

megaton będzie posiadał prawie taki sam destrukcyjny wpływ na konfigurację i stan<br />

naszego pola, jak wystąpienie pojedynczej eksplozji Tapanui o tymże wydatku 70 megaton.<br />

Wpływ ten załagodzony będzie jedynie czasem upływającym pomiędzy poszczególnymi<br />

eksplozjami składowymi, jaki natura wykorzysta dla zaleczenia części ich skutków.<br />

Jednym z weryfikatorów użyteczności dowolnej hipotezy/teorii jest jej zdolność do<br />

prognozowania przyszłości lub wskazywania dotychczas jeszcze niezidentyfikowanych<br />

trendów lub zjawisk. Omówiona tu hipoteza dostarcza takiej właśnie możliwości, stawiając<br />

raczej złowróżebną prognozę dotyczącą najbliższej przyszłości naszej cywilizacji. Prognoza<br />

ta wynika z akumulowania się prawie nieustannie od 1945 roku chaotycznych zakłóceń<br />

wibracyjnych ziemskiego pola magnetycznego spowodowanych głównie<br />

eksperymentalnymi eksplozjami bomb ją<strong>dr</strong>owych oraz pogłębianych szerokim<br />

upowszechnianiem się użytkowania urządzeń wytwarzajcych wibracje magnetyczne. Z<br />

dotychczasowych badań wynika, że każda eksplozja ją<strong>dr</strong>owa wyzwala określony procent<br />

energii magnetycznej jaka wprowadza dalsze zakłócenia do konfiguracji ziemskiego pola<br />

magnetycznego, niemalże identyczne do zakłóceń powodowanych eksplozją statku<br />

magnetycznego. Z kolei zgodnie z prawem bilansowania energetycznego omówionym<br />

powyżej, zakłócenia od poszczególnych takich eksplozji nawzajem się sumują, zwiększając<br />

swój destrukcyjny wpływ na organizmy ludzi i zwierząt żyjących na naszej planecie. Od<br />

chwili rozpoczęcia eksperymentów z bronią ją<strong>dr</strong>ową nasza cywilizacja pracowicie stara się<br />

osiągnąć sumarycznym wydatkiem magnetycznym wszystkich eksplodowanych dotychczas<br />

bomb energię rzędu tej wyzwolonej podczas eksplozji Tapanui. Przykładowo dotychczas<br />

największa na naszej planecie bomba wodorowa zdetonowana w 1961 roku przez Związek<br />

Radziecki posiadała całkowity wydatek energetyczny wynoszący 58 megaton TNT -<br />

aczkolwiek obecnie nie jest jeszcze wiadomo ile procent z tego całkowitego wydatku<br />

uwolnione zostało w postaci zakłócającej nasze pole energii magnetycznej, ile zaś w


D-148<br />

postaci mniej szkodliwych dla naszej cywilizacji form takich jak energia cieplna,<br />

promieniowanie, itp. Jest więc nie tylko wysoce prawdopodobne, ale wręcz pewne, że<br />

eksperymenty z bronią ją<strong>dr</strong>ową, niestety, już zapoczątkowały na naszej planecie<br />

nadejście długotrwałego okresu "neo-średniowiecza". Z tego zaś powodu samo tylko<br />

eksperymentowanie z bronią ją<strong>dr</strong>ową okaże się kiedyś równie tragiczne w skutkach dla<br />

naszej cywilizacji jak użycie tej broni przeciwko ludzkości w bezsensownej wojnie<br />

nuklearnej. Na wypadek więc że podana tu hipoteza z czasem okaże się poprawną, wysoce<br />

wskazanym byłoby natychmiastowe zaprzestanie wszelkich dalszych eksperymentów z<br />

bronią ją<strong>dr</strong>ową. Zwłaszcza, że ewentualne pogłębianie się "neo-średniowiecza" stanowi<br />

tylko jedno z wielu możliwych niebezpieczeństw ich kontynuacji (innym może być kolejny<br />

"poślizg" skorupy ziemskiej, jakiego dewastacyjne skutki dla naszej cywilizacji łatwo sobie<br />

wydedukować z opisów zawartych w niniejszej monografii).<br />

Podsumujmy więc teraz w skróconej formie prognozę na przyszłość jaka zgodnie z<br />

rozważaniami autora wyłania się z obecnego entuzjazmu w nieograniczanej emisji<br />

niszczycielskich wibracji magnetycznego chaosu. Oto ona. "Chaotyczne wibracje pola<br />

magnetycznego w sposób niekontrolowany generowane przez eksplozje broni<br />

ją<strong>dr</strong>owej oraz dzisiejsze urządzenia techniczne akumulują się za pośrednictwem<br />

mechanizmu telepatii w organizmach ludzi i zwierząt powodując pogłębiającą się z<br />

czasem trwałą degenerację ich z<strong>dr</strong>owia, zachowań, myślenia, nastawień, filozofii, itp.<br />

To z kolei sprowadza na Ziemię stopniowe nadejście okresu ”neo-średniowiecza” ze<br />

wszystkimi jego złowieszczymi następstwami doskonale nam znanymi z historii, a<br />

być może wiedzie do nawet groźniejszych następstw ."<br />

Autor aż z dwóch powodów użył tutaj nazwy "neo-średniowiecze" dla opisania<br />

okresu jaki w latach od 1945 do około 1970 roku nasza cywilizacja rozpoczęła ściągać na<br />

siebie poprzez bezmyślne eksperymenty z bronią ją<strong>dr</strong>ową wprowadzające wibracyjne<br />

zakłócenia do konfiguracji ziemskiego pola magnetycznego (a także jaki nieprzerwanie<br />

pogłębia niekontrolowaną emisją chaotycznych wibracji magnetycznych z urządzeń<br />

technicznych). Po pierwsze nazwa ta sugeruje, że nadchodzący okres będzie podobny do<br />

oryginalnego ”średniowiecza” pod względem generalnych trendów demonstrowanych przez<br />

poszczególne społeczeństwa. Możemy więc się spodziewać stopniowego nadejścia fali<br />

degeneracji z<strong>dr</strong>owotnej, okrucieństwa, niesprawiedliwości społecznej, histerii, religijnego<br />

fanatyzmu, upadku intelektualnego, naukowego i moralnego, wojen, terroryzmy, piractwa,<br />

itp. Drugim powodem jest, że aczkolwiek generalne trendy będą podobne jak te w<br />

oryginalnym średniowieczu, ich aktualna realizacja będzie nieco inna ponieważ poziom<br />

naszej cywilizacji w międzyczasie się zmienił. (Podobnie jak styl architektoniczny "neogotyk"<br />

starał się kopiować generalne linie oryginalnego "gotyku" jednakże zarówno użyte<br />

tworzywa budowlane, jak i wygląd i wyposażenie pomieszczeń były już bardziej<br />

nowoczesne.)<br />

Niestety, nadejście neo-średniowiecza nie jest jeszcze najgorszym następstwem<br />

stopniowego akumulowania się hałasu telepatycznego w ciałach ludzkich. Jeszcze gorszym<br />

od niego może bowiem okazać się hipotetyczne zjawisko jakie autor nazywa "śmiercią<br />

telepatyczną ludzkości". Śmierć taka objawiałaby się nagłym, masowym, oraz niemal<br />

równoczesnym umieraniem niemal wszystkich ludzi na naszej planecie, następującym z<br />

medycznie niezrozumiałych powodów. Jej mechanizm byłby następujący. Wibracje hałasu<br />

telepatycznego rezonujące wokół naszej planety posiadają niemal taki sam poziom<br />

średniego natężenia we wszystkich miejscach na Ziemi. Stąd organizm każdego<br />

mieszkańca naszej planety wchłania je i akumuluje w sobie na bardzo podobny sposób i<br />

tempo. Nie wiedząc wcale o tym ludzie więc zwolna ładowaliby swoje ciała śmiercionośną<br />

energią hałasu telepatycznego podobnie jak pracownicy reaktora atomowego pozbawieni<br />

urządzeń moniturujących ładowaliby się stopniowo radiaktywnością. Po upływie<br />

określonego czasu u wszystkich ludzi równocześnie poziom naładowania tą energią<br />

przekroczyłby wartość krytyczną. W okresie kiedy to nastąpiłoby ludzie nagle, bez


D-149<br />

medycznie oczywistych powodów, zaczęliby masowo wymierać. Katastrofy tej<br />

najprawdopodobniej nie przeżyłby nikt z ludzi, ponieważ z uwagi na rezonacyjne zdolności<br />

naszej planety, hałas telepatyczny zanika w otoczeniu bardzo wolno i występował będzie<br />

bardzo długo już po wyeliminowaniu źródeł go generujących. Gdyby zaś ją ktoś przetrwał,<br />

byłaby to zapewne niewielka garstka osób których organizmy z jakichś tam powodów<br />

okazały się nieco bardziej odporne od innych.<br />

Jedno z najtrudniejszych zadań naukowca weryfikującego wypełnianie się<br />

złowróżebnej prognozy podobnej do tej przytoczonej powyżej o nadchodzeniu epoki neośredniowiecza<br />

na Ziemię, jest wychwycenie i zidentyfikowanie generalnych trendów<br />

zarysowujących się w czasach w których on żyje. Łatwo jest bowiem opisywać takie trendy<br />

gdy posiada się kilkaset lat perspektywy historycznej w spojrzeniu na daną epokę, jednakże<br />

przestają one być widoczne czy wykrywalne kiedy ktoś osobiście bierze udział w ich<br />

kształtowaniu. Chociaż więc obecna generacja mieszkańców Ziemi zapewne uczestniczy<br />

właśnie w staczaniu się naszej cywilizacji do początkowego okresu opisanego tu neośredniowiecza,<br />

jednak nie będzie zdawała sobie wcale z tego sprawy. Istnieje bowiem<br />

szereg zjawisk które zależnie od punktu widzenia mogą zostać zinterpretowane albo jako<br />

przejawy generalnych trendów neo-średniowiecza, albo też jako kolejne fazy ewolucji i<br />

chwilowych cykli przez jakie przechodzi nasza cywilizacja. Wymieńmy dla przykładu kilka z<br />

nich.<br />

1. Epidemie strasznych chorób jakie ostatnio zaczęły nękać naszą cywilizację.<br />

Ich wybuchy następują w czasach gdy zdawałoby się nasza medycyna odniosła już<br />

całkowity sukces nad naturą. Na dodatek ostatnio zarówno ich liczba jak i ich szkodliwość<br />

wyraźnie się nasiliły. Przeglądnijmy tu pokrótce najstraszliwsze z nich, jakich działanie<br />

ujawniło się w okresie pisania niniejszej monografii (po opisy innych - patrz treść<br />

totaliztycznej strony ”plague_pl.htm”):<br />

- AIDS. Epidemia "aids" jest obecnie najbardziej znana jako że nęka ona naszą<br />

cywilizację już od najdłuższego czasu. Aczkolwiek intensywne badania nad tą chorobą<br />

prowadzone są nieustannie od około 1982 roku, jak dotychczas nie posunęliśmy się<br />

naprzód w jej opanowywaniu.<br />

- Dżuma. Inna, być może nie tak jeszcze znana, jest epidemia dżumy ("Pneumonic<br />

Plague") która we wrześniu (September) 1994 roku wybuchła w Indiach, w małym<br />

miasteczku Surat z prowincji Ma<strong>dr</strong>as, uśmiercając 60 osób i zarażając dalszych 3000.<br />

Choroba ta uważana była od dawna za całkowicie wygasłą na naszej planecie.<br />

- Ebola. W dniach 10 do 13 maja 1995 roku widzowie dzienników telewizyjnych na<br />

całym świecie zaszokowani zostali obrazami najbardziej (z znanych ludziom) śmiertelnej<br />

choroby wirusowej zwanej "ebola" jaka wybuchła w miasteczku Kikwit w Zairze. Do 10 maja<br />

1995 roku umarło tam na nią 59 osób w czasie do 6 dni od chwili zarażenia. Do końca 1995<br />

roku uśmierciła ona tam ponad 260 ludzi, w tym sporą liczbę lekarzy i pilęgniarek<br />

opiekujących się chorymi. Zabija ona 90% zarażonych poprzez rozpuszczenie ich ciała i<br />

wewnętrznych organów.<br />

- "Necrotising fascitis" albo ciało zjadająca bakteria. Pojawia się ona coraz częściej w<br />

różnych częściach świata. Jest ona nowym szczepem niewinnej uprzednio bakterii<br />

"streptococcus group A" jaka kiedyś powodowała anginy i bóle gardła. Obecnie gdy wniknie<br />

ona w otwartą ranę, zjada ciało ludzkie i mięśnie warstewka po warstewce, zamieniając je<br />

na formę płynną. Jeśli zaatakowana przez nią część ciała nie zostanie natychmiast<br />

amputowana, powoduje śmierć w ciągu około 24 godzin. W 1994 roku zabiła ona 22 ludzi w<br />

Anglii i Walii, podczas gdy liczba jej przypadków w Kanadzie wzrosła 5-cio krotnie. W 1995<br />

roku przeniosła się też do Hong Kongu.<br />

- Dengue jest rodzajem wirusowej gorączki przenoszonej przez komary w<br />

tropikalnych krajach (np. Malezji). Dotychczas była ona relatywnie mało szkodliwa i<br />

przykładowo w Malezji w najgorszych latach 1982 do 1989 raportowano jedynie 500 do<br />

2500 przypadków rocznie. Jednakże od 1990 roku choroba ta zaczęła tam się nasilać, w<br />

1995 roku osiągając raportowane 6543 przypadki (podobno nieraportowane przypadki


D-150<br />

osiągają tam poziom około 13000) z czego 28 śmiertelnych. Pod koniec 1995 roku odkryto<br />

tam też, że pojawił się nowy strain tego wirusa, zwany "Dengue 2" jaki jest bardziej<br />

śmiertelny i agresywny (patrz Sun (Malaysia), 10 May 1996, str. 9).<br />

- "Haemorragic feaver" podobny do "dengue" jakiego epidemia wybuchła w<br />

listopadzie 1995 roku w Nikaragui, tylko do dnia 5 listopada 1995 roku zabierając życie<br />

pomiędzy 18 a 39 osób. Artykuł [2D4] o tej strasznej chorobie pod tytułem "Mysterious and<br />

deadly disease hit Nicaragua" opublikowany był w "New Sunday Times" (Malaysia), 5<br />

November 1995, strona 16.<br />

Powszechnie uważa się, że owe straszne choroby są zupełnie przypadkowym<br />

pojawieniem się serii nowych mikroorganizmów które okazują się nieco groźniejsze od<br />

poprzednich. Panuje też opinia, że większa niż poprzednio ich śmiertelność może być<br />

następstwem odpowiedzi jaką mikroorganizmy udzielają na powszechne użycie różnych<br />

lekarstw, przykładowo antybiotyków. Tymczasem, jeśli opisywana tutaj prognoza autora jest<br />

poprawna, wtedy pojawienie się tych chorób wcale nie jest następstwem coraz zjadliwszych<br />

mikroorganizmów, a raczej następstwem pogłębiającej się degeneracji immunologicznej<br />

ludzi. Degeneracja ta w pierwszym rzędzie spowodowana jest działaniem na organizmy<br />

ludzkie nasilającego się ”hałasu telepatycznego”, aczkolwiek inne czynniki, takie<br />

przykładowo jak wzrastające zatrucie otoczenia, dziura w warstwie ozonowej, itp., także<br />

dokładają swój udział. (Ciekawe że bardzo podobny pogląd wyrażony był też w artykule<br />

"AIDS - <strong>Prof</strong>iting On Fear" opublikowanym na stonie 1 w angielskojęzycznym wydaniu<br />

(publikowanym w USA) niemieckiego czasopisma "Raum & Zeit", Vol. 1, No. 5, 1989/90.)<br />

Oczywiście hałas telepatyczny degeneruje nie tylko z<strong>dr</strong>owie ludzi, ale również<br />

zwierząt i roślin. Zdaniem autora, w zakresie jego oddziaływania na ziemską faunę jego<br />

pierwsze ofiary obejmują, m.in. żaby które ostatnio szybko znikają z powierzchni naszej<br />

planety, oraz angielskie krowy, które w <strong>dr</strong>ugim kwartale 1996 roku skazane zostały na<br />

masową zagładę z powodu przenoszonej przez nie na ludzi tzw. "Bovine Spongiform<br />

Encephalopathy (BSE)" popularnie zwanej "mad cow disease" (szaleństwo krów) - czyli<br />

choroby wirusowej atakującej mózgi krów i owiec. Po przeniesieniu na ludzi choroba ta<br />

objawia się w formie tzw. "Creutzfeldt-Jakob Disease (CJD)". W zakresie oddziaływania na<br />

rośliny, zdaniem autora pierwsze ofiary hałasu telepatycznego obejmują m.in. nieodporne<br />

na niego <strong>dr</strong>zewa zwane "wiązy" (po angielsku "elm") które od jakiegoś już czasu z<br />

nieuzasadnionych biologicznie powodów nagminnie usychają i bardzo szybko znikają z<br />

naszego <strong>dr</strong>zewostanu.<br />

Jeśli omawiana w tym po<strong>dr</strong>ozdziale prognoza autora o ściąganiu na Ziemię neośredniowiecza<br />

okaże się porawna, wtedy opisywane powyżej groźne epidemie są jedynie<br />

pierwszą oznaką pogłębiającej się trwałej degeneracji z<strong>dr</strong>owotnej naszego społeczeństwa i<br />

początkiem całego szeregu dewastujących chorób jakie w nadchodzącej epoce omiotą<br />

naszą planetę podobnie jak to czyniły w oryginalnym średniowieczu. Obserwując więc co<br />

przyszłość nam przeniesie nie zamykajmy swoich umysłów na zaprezentowaną tutaj<br />

możliwość, wskazuje nam ona wszakże prosty sposób na naprawę sytuacji poprzez zwykłe<br />

zaprzestanie telepatycznie hałasotwórczych emisji elektromagnetycznych (np. całkowite<br />

zaniechanie dalszych eksplozji nuklearnych).<br />

2. Stopniowe zmiany biologiczne u nadchodzących generacji. Zmiany te<br />

zaobserwowano już w wielu różnych obszarach. Przytoczmy tutaj kilka ich przykładów.<br />

(2a) Zmiany w działaniu mózgu. Jednym z ich objawów jest przykładowo<br />

nieustanny, aczkolwiek nieznaczny, spadek średniej wartości współczynnika IQ<br />

(inteligencji) u młodzieży z rozwiniętych krajów, oraz nieprzerwane obniżanie się ich<br />

wyników w nauce. Oczywiście ów spadek inteligencji u młodzieży może być spowodowany<br />

wieloma czynnikami. Aby wskazać tutaj jakieś ich przykłady, może on być:<br />

- Rezultatem ludowego wierzenia że zwiększony wzrost ciała ludzi powoduje<br />

przytłumianie ich atrybutów intelektualnych. Ponieważ średnia wysokość wzrostu<br />

mieszkańców naszej planety nieustannie rośnie, stąd zgodnie z tym wierzeniem ich średni<br />

poziom intelegencji powinien nieustannie się zmniejszać. Warto tutaj dodać, że powyższe


D-151<br />

ludowe wierzenie ostatnio znalazło też matematyczne poparcie w postaci tzw. "równań<br />

inteligencji" i "równań wzrostu" wprowadzonych i wyjaśnionych w po<strong>dr</strong>ozdziałach JE9 z<br />

tomu 9 monografii [1/4].<br />

- Rezultatem działania dzisiejszej muzyki (wyniki różnych badań naukowych<br />

zdają się wykazywać, że melodyjna muzyka złożona z dźwięków harmonicznych stymuluje<br />

potencjał intelektualny, natomiast chaotyczny hałas akustyczny powoduje obniżanie tego<br />

potencjału).<br />

- Rezultatem upowszechniania się telewizji, gier komputerowych i komiksów,<br />

nie wspominając tu już o nieznanych jeszcze dokładnie rezultatach działania hormonów<br />

wzrostu, pestycydów i innych chemikalii jakimi nafaszerowana jest dzisiejsza żywność.<br />

Na przekór jednak istnienia i działania powyższych czynników, nie można<br />

całkowicie wykluczać, że spadek średniej wartości współczynnika IQ jest odnotowywalnym<br />

efektem i przejawem charakterystycznego dla neo-średniowiecza narastającego<br />

przytępienia umysłowego całego społeczeństwa.<br />

Innym objawem zmian w działaniu mózgu może być też nasilanie się zboczeń<br />

i wypaczeń omawianych w punkcie 8 poniżej.<br />

(2b) Leworęczność. Kolejnym objawem omawianych tu zmian społeczeństwa<br />

jest zaobserwowany ostatnio wzrost proporcji osób leworęcznych do praworęcznych<br />

(ostatni okres nasilenia się takiej proporcji zaobserwowany był właśnie w średniowieczu).<br />

(2c) Spadek płodności. W artykule [1D4] pióra Hugo Gurdon'a "The lost<br />

tadpole - could sperm be made redundant?", opublikowany w Sun Megazine (Lot 6, Lorong<br />

51/217, 46050 Petaling Jaya, Malaysia), wydanie z Saturday, 29 June 1996, strony 20 i 21<br />

przedstawiono niektóre rezultaty najnowszych badań spermy ludzkiej. Artykuł ten informuje,<br />

że w ostatnich latach mężczyźni urodzeni danego roku produkują średnio około 2% spermy<br />

mniej niż mężczyźni urodzeni poprzedniego roku. Jeśli więc trend ten nie zostanie<br />

odwrócony, wtedy mężczyźni urodzeni za jakieś 60 lat będą całkowicie bezpłodni! Pytanie<br />

jakie nasuwa się po poznaniu tej informacji to czy ów systematyczny spadek w liczebności<br />

ludzkiej spermy jest efektem działania właśnie hałasu telepatycznego (wszakże z danych<br />

historycznych wiadomo, że w okresie średniowiecza nastąpił globalny spadek zaludnienia,<br />

być może m.in. powodowany podobnym zanikiem liczebności spermy ówczesnych<br />

mężczyzn), oznaką iż nasza cywilizacja pomału osiąga datę genetycznie<br />

zaprogramowanego wymarcia (patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 w monografii [1/4]), czy też jedynie<br />

przejawem jakichś przejściowych problemów - przykładowo obecnym poziomem<br />

zanieczyszczenia naturalnego środowiska.<br />

3. Zwiększanie się ludzkiego okrucieństwa. W ostatnich czasach zaobserwować<br />

można wyraźny:<br />

(3a) Wzrost okrcieństwa różnych grup (np. Khmer Rouge z Kambodży czy<br />

Tamil Tigers z Sri Lanka).<br />

(3b) Wzrost okrucieństwa indywidualnych przywódców politycznych i<br />

religijnych (np. urodzonego w 1931 roku Pol Pota z Kambodży, urodzonego w 1924 roku Idi<br />

Amina prezydującego Ugandzie od 1971 do 1979 roku, czy urodzonego w 1955 roku guru<br />

Shoko Asahara z kultu dnia sądu ostatecznego "Aum Supreme Truth" w Japonii który w<br />

1995 roku zdobył sobie złowieszczą sławę atakiem śmiercionośnym gazem na 5 pociągów<br />

w Tokio).<br />

(3c) Wzrost okrucieństwa indywidualnych osób (np. coraz częstsze ostatnio<br />

serie morderstw czy zastrzeleń współziomków popełnianych przez te same osoby).<br />

Czy wszystko to jest pierwszym zwiastunem wtórnego barbarzyństwa powracającego do<br />

naszej cywilizacji czy też odosobnionymi przykładami zwyrodnienia?<br />

4. Gwałtowne zawężanie się zainteresowań społeczeństw do osiągnięć chwili<br />

obecnej. Manifestuje się ono na kilka różnorodnych sposobów, np. poprzez: (4a)<br />

ograniczanie się zainteresowań znacznej części społeczeństwa wyłącznie do spraw<br />

dotyczących aktualnej konsumpcji (przykładowo do: wielkości dochodu, zakupu nowych<br />

dóbr, jedzenia, programu telewizyjnego, ulubionego meczu, zmian w smaku piwa) przy


D-152<br />

jednoczesnym zaprzestaniu zwracania uwagi na długoterminowe efekty takiego<br />

zachowania (np. moralność, środowisko, z<strong>dr</strong>owie, przyszły kierunek kariery zawodowej,<br />

itp.); (4b) preferowanie programów, filmów oraz książek które aczkolwiek całkowicie<br />

pozbawione intelektualnej i moralnej wymowy "pełne są akcji"; (4c) kierowanie uwagi<br />

większości osób wyłącznie na przedsięwzięcia dające natychmiastowe korzyści (np.<br />

rabunek ekonomiczny zamiast długoterminowego planowania i systematycznego zdążania<br />

do generalnej poprawy); (4d) zaniku długoterminowych inwestycji i projektów badawczych<br />

jakie przynosiłyby korzyści dopiero po wielu latach); (4e) przerywanie lub zaniechywanie<br />

karier zawodowych wymagających wielu lat kształcenia się i doskonalenia zawodowego<br />

oraz spowodowany tym spadek jakości produktów w każdej dziedzinie (np. dzisiejsze<br />

samochody nie są tak trwałe i niezawodne jak dawniej, dzisiejsza muzyka nie jest tak<br />

kunsztowna i dopracowana jak dawniej, dzisiejsi artyści są dalecy od perfekcji dawnych<br />

sław); itp. Czy zjawisko to jest sygnałem tak znamiennego dla okresu średniowiecza<br />

generalnego "kurczenia się intelektualnego" całego naszego społeczenstwa, czy też jedynie<br />

przejawem osiągnięcia dobrobytu i związanego z tym przejścia na konsumpcyjny styl<br />

życia?<br />

5. Pogłębiający się kryzys ekonomiczny o zasięgu światowym. Pierwsze jego<br />

objawy zaczęły się uwidaczniać w 1997 roku tzw. ”Kryzysem Azjatyckim”. Czy jest on<br />

przejawem usztywnienia, radykalizacji i neo-feudalizmu w ekonomii, czy też jedynie<br />

przejawem chwilowych oscylacji rynku od koniunktury do zastoju?<br />

6. Narastanie stosunków społecznych zmuszających dzieci do dziedziczenia<br />

zawodu ich rodziców. Czy fakt, szczególnie ostro obserwowany obecnie na Zachodzie, iż<br />

dzieci skazywane są na przejmowanie zawodu rodziców (np. jedynie dzieci lekarzy stać na<br />

zostanie lekarzami, tylko dzieci artystów mają dostęp do poparcia i stosunków koniecznych<br />

dla zostania artystami, dzieciom robotników brakuje przykładu i wzorca mobilizującego je<br />

do zostania czymkolwiek innym niż robotnikami, zaś dzieci rolników wyrastają w warunkach<br />

implikujących ich zostanie rolnikami), jest jedynie przejawem chwilowych trudności<br />

ekonomicznych czy też oznaką wtórnej feudalizacji naszego społeczeństwa?<br />

7. Rozluźnianie się więzi rodzinnych i postęp znieczulicy w stosunkach<br />

pomiędzy krewnymi. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu trudno było zrozumieć stosunki<br />

średniowieczne gdy mąż zeznawał w inkwizycji przeciwko własnej żonie, brat zabijał brata<br />

dla tronu czy dziedzictwa, zaś siostrę darowywało się wrogowi dla zarobienia kilku lat<br />

pokoju. W miarę jednak rozluźniania się więzi rodzinnych w ostatnich dziesięcioleciach,<br />

podobne trendy, tyle że w nowocześniejszym kontekście, zaczynają pojawiać się i w<br />

naszym społeczeństwie.<br />

8. Pojawianie się najróżnorodniejszych zboczeń i wypaczeń. Ich ekstremalnym<br />

wyrazem są zboczenia seksualne. Nasza planeta przeżywa w ostatnich latach ogromne<br />

nasilenie tych zachowań. Z czasem narosły ich aż tak dużo, że niektóre kraje, np. Nowa<br />

Zelandia, powprowadzały nawet prawa o tzw. ”cywilnych uniach” jakie starają się je<br />

zalegalizować. Czy ich uzewnętrznianie się jest jedynie przejawem liberalizacji<br />

światopoglądów, czy też wyrazem narastającego dziwaczenia i wypaczeń podobnych do<br />

tych jakie wystąpiły w oryginalnym średniowieczu.<br />

Za przejaw nasilających się wypaczeń innego rodzaju można też uważać niektóre<br />

dziwactwa współczesnej sztuki, oraz istnienie ciągle rosnącej liczby osób którzy smakują<br />

się w nich i popierają je jako ich konsumenci. Czy wypaczenia te są wyrazem generalnego<br />

upadku smaku artystycznego podobnego do tego jaki wystąpił w oryginalnym<br />

średniowieczu, czy też przejściowym wyrazem nowych poszukiwań twórczych przez które<br />

przechodzi współczesna sztuka?<br />

9. Stopniowe zaniżanie się średniego poziomu naszej nauki. Jego<br />

najważniejszym przejawem jest stopniowy spadek efektywności prac naukowych oraz<br />

zanik/brak przełomowych osiągnięć naukowo-technicznych. Innym notowalnym przejawem<br />

jest zanik tradycji "dobrej roboty" naukowej, m.in. objawiający się poprzez wyraźny spadek


D-153<br />

zrozumiałości, przejrzystości, dostępności, rzetelności, głębi, bezstronności i obiektywności<br />

obecnych opracowań naukowych, oraz przedkładanie w nich formy nad treścią.<br />

Przykładowo wystarczy porównać sposób w jaki dzisiejsze po<strong>dr</strong>ęczniki akademickie<br />

prezentują jakiś problem, ze sposobem w jaki ten sam problem prezentowany był w<br />

po<strong>dr</strong>ęcznikach używanych kilkadziesiąt lat temu, aby natychmiast zauważyć różnicę w<br />

zrozumiałości, przejrzystości i dostępności ich opisów tekstowych oraz komunikatywności<br />

ich ilustracji. Z kolei jeśli osoba znająca określony problem porówna dzisiejsze publikacje i<br />

dysertacje naukowe z podobnymi pracami wydanymi kilkadziesiąt lat temu, zauważy ona że<br />

poziom naukowy dzisiejszych opracowań uległ wyraźnemu spłyceniu (np. wnioski<br />

dzisiejszych prac raczej podają co inni chcieliby w nich znaleźć zamiast tego co faktycznie<br />

wynika z danych badań, forma dzisiejszych prac zaczyna górować nad ich treścią, użycie<br />

skomplikowanego aparatu matematycznego często ukrywa płyciznę myślenia, itp.).<br />

Kolejnym przejawem tego upadku jest nagminne opuszczanie uczelni przez<br />

najzdolniejszych ludzi którzy tak źle się czują w atmosferze wewnętrznych sprzeczności,<br />

niekonsekwencji, skostnienia i ciasnoty myślenia dominującej dzisiejsze uczelnie iż wolą<br />

raczej pracować dla przemysłu lub dla prywatnych instytucji niż popierać postęp nauki. Czy<br />

owo zaniżanie się średniego poziomu dzisiejszej nauki jest wyrazem już zapoczątkowanego<br />

lawinowego procesu trwałego osłabiania się potencjału intelektualnego naszych<br />

najwybitniejszych myślicieli, czy też jedynie oznaką przejściowego zaadoptowania przez<br />

naukowców błędnego poglądu że wszystko co było do odkrycia zostało już odkryte, zaś<br />

nasza nauka i technika osiągnęła już poziom absolutnej doskonałości (stąd dalszy postęp<br />

może jedynie polegać na nieznacznym udoskonalaniu tego co już kiedyś zostało<br />

osiągnięte).<br />

10. Narastanie fanatyzmu religijnego, upolitycznienia religii, oraz stopniowe<br />

pojawianie się działań jakie nazwać możnaby początkiem neo-inkwizycji. Ostatnio w<br />

całym świecie zaobserwować się daje pogłębiający się wzrost radykalnych poglądów<br />

religijnych które tradycyjnie określane były nazwą "fanatyzm" i które stanowiły jedną z cech<br />

charakteryzujących okres oryginalnego średniowiecza. W całym świecie pogłębia się też<br />

upolitycznienie religii powiązane ze sięganiem przywódców religijnych po władzę polityczną<br />

oraz ich poszerzającym się ingerowaniem w świeckie aspekty życia społeczeństwa - bardzo<br />

podobne do identycznych trendów obserwowanych w oryginalnym średniowieczu. W wielu<br />

krajach zarysowywać się też zaczynają tendencje mogące świadczyć o stopniowym<br />

nawrocie religijnych represji, w średniowieczu objawiających się m.in. powołaniem do życia<br />

inkwizycji. Ich przykładem może być stopniowe o<strong>dr</strong>adzanie się cenzury religijnej<br />

obserwowane obecnie w wielu krajach, połączone nawet ze spaleniami książek na stosie<br />

(np. jedno z takich ostentacyjnych spaleń literatury nastąpiło w listopadzie 1996 roku; jego<br />

organizatorzy tak przekonani byli o swym prawie do narzucania innym własnych poglądów,<br />

że spalenia dokonali w sposób publiczny oraz zezwolili aby pokazane ono było w dzienniku<br />

telewizyjnym - w ten sposób dając sporo do myślenia nie tylko w zakresie swego<br />

poszanowania wolnej woli innych osób, ale także i swego stosunku do zanieczyszczania<br />

dymem ziemskiej atmosfery). Czy zjawiska te stanowią pierwsze oznaki powrotu<br />

identycznych trendów represyjnych obserwowanych w oryginalnym średniowieczu, czy też<br />

tylko dowód reakcyjnych zachowań niektórych przywódców religijnych starających się<br />

powstrzymać proces unaukowiania się i uświecczania życia dzisiejszych społeczeństw.<br />

11. Rywalizacja nauki z religią (zastępująca ich możliwą współpracę). Czy jest ona<br />

rodzajem współczesnych "wypraw krzyżowych" nastawionych na zdobycie monopolu i<br />

starających się zaprezentować naukę jako tą "lepszą wiarę", czy też jedynie przejawem<br />

z<strong>dr</strong>owego ścierania się poglądów?<br />

12. Pogłębianie się "represyjnego konserwatyzmu". Jest on zjawiskiem<br />

społecznym jakie autor opisał dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3 tej monografii. Jednym z jego<br />

najłatwiej zauważalnych objawów jest nasilająca się podatność społeczeństwa na<br />

telepatyczne manipulowanie jego poglądami przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów. Z kolei<br />

następstwa tego manipulowania obejmują m.in.: histerię naukowców wymierzona przeciwko


D-154<br />

zwolennikom badań <strong>UFO</strong>, która już obecnie przejawia się usuwaniem <strong>UFO</strong>logów z urzędów<br />

i uczelni, odmową publikowania dzieł <strong>UFO</strong>logicznych; blokowanie postępu nauki i techniki w<br />

wielu dziedzinach jakie zagrażają dominacji <strong>UFO</strong>nautów nad ludźmi (wykaz tych<br />

blokowanych dziedzin przytoczony jest w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii [1/4]); itp. Czy<br />

jest to pierwszym zwiastunem "naukowej inkwizycji" jaka w dalszych etapach<br />

zaawansowania neo-średniowiecza może nawet doprowadzić do palenia na stosie książek<br />

razem z ich autorami, symptomem telepatycznej manipulacji naszego społeczeństwa przez<br />

okupującą nas cywilizację pozaziemską (patrz po<strong>dr</strong>ozdział O1), czy też jedynie chwilowym<br />

uwstecznieniem naszej nauki?<br />

13. Tendencje decentralizacyjne charakteryzowane rozpadem imperiów i<br />

państw na mniejsze "księstwa", lokalnymi wojnami, itp. Czy jest to powtórzeniem<br />

średniowiecznej ambicji zakładania księstewek, czy też naturalnym trendem nowoczesnych<br />

społeczeństw?<br />

Autor pozostawia czytelnikom udzielenie sobie własnej odpowiedzi na powyższe<br />

pytania. Być może warto też aby rozpoczęli oni własne studia porównujące generalne<br />

zjawiska i trendy zarysowujące się w obecnych czasach z podobnymi trendami<br />

charakterystycznymi dla średniowiecza.<br />

Na wypadek jednak gdyby przedstawiona tutaj prognoza powrotu neo-średniowiecza<br />

miała kiedyś okazać się prawdziwa, warto aby czytelnicy po zapoznaniu się z niniejszym<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałem rozpatrzyli możliwość zmniejszania emisji telepatycznego/magnetycznego<br />

hałasu w swoim bezpośrednim otoczeniu (a stąd także zmniejszania poziomu absorpcji<br />

tego hałasu przez ich ciała). Uzyskanie takiego zmniejszania wymaga m.in. aby eliminować<br />

ze swego otoczenia wszelkie niepotrzebne źródła wibracji magnetycznych, t.j. aby:<br />

telewizory i komputery były wyłączane gdy nikt ich nie ogląda lub używa; elektryczne<br />

światła, wentylatory czy klimatyzatory powietrza były gaszone gdy nie są potrzebne; dopływ<br />

prądu do wszelkich nieużywanych urządzeń elektrycznych, elektronicznych, kabli, oraz<br />

przedłużaczy był odcinany; spanie na materacach elektrycznych a także niepotrzebne<br />

ogrzewanie mieszkania, wody, lub potraw spiralami elektrycznymi było unikane; budowanie,<br />

kupowanie, oraz zamieszkiwanie domów i mieszkań leżących pod liniami wysokiego<br />

napięcia, niedaleko kolei elektrycznych lub anten radiowych stacji nadawczych, w pobliżu<br />

dużych transformatorów, koło elektrowni lub stacji i anten radarowych było wystrzegane;<br />

posiadanie własnej kuchenki mikrofalowej było zaniechiwane; wsłuchiwanie się w wibracje<br />

magnetyczne ze słuchawek walkman'ów czy z magnetycznych głośników było ograniczane<br />

do niezbędnego minimum; wszelkie urządzenia zawierające cewki, wibrujące magnesy,<br />

silniczki elektryczne i inne źródła wibrującego pola magnetycznego jakie nie są nam w<br />

danej chwili potrzebne, takie jak telefony, faksy, niektóre ładowaczki akumulatorów,<br />

prostowniki, itp, były usuwane z pokoju w którym aktualnie przebywamy i wstawiane do<br />

któregoś z odleglejszych od nas pomieszczeń; itp. Oczywiście na makroskalę <strong>dr</strong>astyczne<br />

zmniejszenie poziomu absorbowanego przez nasze ciała hałasu<br />

telepatycznego/magnetyczego uzyskać też można poprzez absolutny zakaz wszelkich<br />

eksplozji broni ją<strong>dr</strong>owej.<br />

Na dodatek do powyższego autor rekomenduje czytelnikom zainteresowanie się<br />

różnymi metodami i dyscyplinami które dopomagają w pomniejszaniu niekorzystnego<br />

wpływu hałasu telepatycznego na nasze z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie. Ich przykładem jest<br />

starożytna wiedza na temat chińskiego "Fung Schui" oraz wskazywane przez nią wytyczne<br />

dla unikania konfiguracji otoczenia które powodowałyby ogniskowanie, rezonowanie i<br />

wzmacnianie wibracji telepatycznych w kierunku miejsca naszego długotrwałego<br />

przebywania. Inny przykład obejmuje radiestezję umożliwiającą wykrycie czy dane miejsca<br />

nie przenikane są przypadkiem nadmierną ilością wibracji telepatycznych emitowanych z<br />

dowolnych źródeł.<br />

Nieustannie aczkolwiek zwolna wzrasta już świadomość dzisiejszego społeczeństwa<br />

na temat szkodliwości hałasu telepatycznego (a ściślej na temat szkodliwości wibrujących<br />

pól magnetycznych i elektrycznych które hałas ten generują - wszakże dzisiejsza nauka jak


D-155<br />

dotychczas oficjalnie przecież jeszcze nic nie wie o istnieniu fal telepatycznych).<br />

Najlepszym wyrazem wzrostu tej świadomości była krótka notatka zatytułowana "WHO<br />

bada następstwa z<strong>dr</strong>owotne" (t.j. "WHO studies health effects") jaka ukazała się w<br />

malezyjskim dzienniku Sun, wydanie z czwartku dnia 6 czerwca 1996 roku, strona 24. Oto<br />

jej treść. "Genewa, środa: Światowa Organizacja Z<strong>dr</strong>owotna {WHO} rozpoczęła pięcioletni<br />

projekt dla zbadania wpływu z<strong>dr</strong>owotnego pól elektrycznych i magnetycznych. Jednak<br />

eksperci WHO twierdzą że dotychczasowe badania nie ujawniają zdecydowanie iż z<strong>dr</strong>owie<br />

społeczeństwa zagrożone jest popularnymi urządzeniami elektrycznymi takimi jak telefony<br />

celularne, kuchenki mikrofalowe, suszarki włosów, golarki elektryczne oraz kosiarki do<br />

trawników. "Efekty z<strong>dr</strong>owotne takie jak rak, zmiany zachowania, utrata pamięci, choroby<br />

Parkinson'a i Alzheimer'a, AIDS, nagła śmierć noworodków, oraz samobójstwa, są<br />

powszechnie sugerowane jako wynik wystawienia na działanie pól elektromagnetycznych",<br />

oni poinformowali. - Reuter". (W oryginale angielskojęzycznym: "Geneva, Wed: The World<br />

Health Organisation has launched a five-year project to study the health effects of electric<br />

and magnetic fields. But WHO experts said existing studies show no clear public health<br />

threat from popular electronic goods like cellular phones, microwave ovens, hair<strong>dr</strong>yers,<br />

electric razors and lawnmowers. "Health effects such as cancer, changes in behaviour,<br />

memory loss, Parkinson's and Alzheimer's diseases, AIDS, sudden infant death syn<strong>dr</strong>ome<br />

and suicides, have been suggested as resulting from exposure to electromagnetic fields",<br />

they said. - Reuter"). Nawet jeśli pierwsze badania wpływu hałasu telepatycznego (w<br />

powyższej notatce nawiązywanego poprzez badanie wibracji pól które hałas ten wywołują)<br />

na z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie organizmów żywych nie przyniosą rozstrzygających rezultatów,<br />

sam fakt że pod naporem obserwacji empirycznych badania takie zostały podjęte powinien<br />

już skłaniać do poważnego potraktowania tego zagadnienia.<br />

Na zakończenie warto tutaj dodać, że biologiczną szkodliwością niektórych wibracji<br />

elektromagnetycznych daje się wytłumaczyć niezwykłe zainteresowanie <strong>UFO</strong> w naturalnym<br />

środowisku, florze, oraz faunie z bliskiego otoczenia wszystkich ziemskich urządzeń<br />

wytwarzających te wibracje, takich jak linie wysokiego napięcia, stacje transformatorowe,<br />

elektrownie, itp. <strong>UFO</strong> bardzo często lądują w pobliżu tych urządzeń, pobierając do badań<br />

próbki roślin i gleby, systematycznie sprawdzając z<strong>dr</strong>owie ludzi mieszkających pod liniami<br />

wysokiego napięcia, itp. Przykładowo w Nowej Zelandii prawie pod każdą co potężniejszą<br />

linią przesyłową wysokiego napięcia co jakiś czas można znaleźć wyraźne wypalenie trawy<br />

po byłym lądowisku <strong>UFO</strong>.<br />

D4.1. Prognozy o nadchodzeniu ”neo-średniowiecza” się sprawdziły - do dzisiaj owa<br />

złowróżebna epoka już zapanowała na Ziemi<br />

Motto: "Najefektywniejszy niszczyciel to ten którego nie daje się usłyszeć ani zobaczyć."<br />

Kiedy gdzieś w latach 1993 do 1995 pisałem poprzedni po<strong>dr</strong>ozdział D4, moja<br />

hipoteza o nadchodzeniu na Ziemię epoki ”neo-średniowecza” była możliwością, jednak nie<br />

pewnikiem. Jednak kiedy w 2009 roku zabrałem się za przeformatowanie na PDF i<br />

zaktualizowanie tej monografii [5/4], wówczas uświadomiłem sobie że owo złowróżebne<br />

”neo-średniowiecze” faktycznie już zadomowiło się na Ziemi. Dlatego w niniejszym<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale, napisanym i dodanym tutaj dopiero w grudniu 2009 roku, wyjaśnię,<br />

uzasadnię, oraz podeprę materiałem dowodowym, ową szokującą prawdę, że począwszy<br />

od 1995 roku, na Ziemi zaczęły się objawiać wyraźne manifestacje nadejścia epoki ”neośredniowiecza”.<br />

Dokonam tego tutaj w kilku krokach (punktach), każdy z nich oznaczając<br />

poniżej symbolami #I1 do #I7 (tj. tak jak kroki te oznaczyłem także na totaliztycznej stronie<br />

o nazwie ”tapanui_pl.htm”). Oto owe kroki (punkty):<br />

#I1: Zacznijmy od zdefiniowania sobie czym oryginalne średniowiecze naprawdę<br />

było. Jeśli zapytać kogoś uczonego w piśmie czym było tzw. "średniowiecze", wówczas


D-156<br />

przytoczy nam jakąś mą<strong>dr</strong>ze brzmiącą definicję w której podkreślony zostanie okres czasu<br />

w historii Ziemi podczas którego to okresu owo średniowiecze panowało. Tymczasem jeśli<br />

dobrze się zastanowić, to esencją średniowiecza wcale nie był czas w jakim ono<br />

zapanowało, a wręcz przysłowiowe zachowania ludzi którzy w owym okresie żyli na Ziemi.<br />

Ludzie epoki średniowiecza zachowywali się bowiem zupełnie inaczej niż w innych epokach<br />

na Ziemi. Słowa jakimi można by trafnie opisać ich zachowanie to: abnormalność,<br />

okrucieństwo, psychopatia, zboczenia, wypaczenia, zachłanność, itp. Dlatego poprawna<br />

definicja średniowiecza powinna kłaść nacisk właśnie na owe wypaczone zachowania ludzi.<br />

Czyli powinna ona stwierdzać, przykładowo, że nazwa "średniowiecze" jest<br />

przyporządkowana do okresu w dziejach ludzkości podczas którego zachowania<br />

ludzi charakteryzowane były szeregiem wyjątkowo abnormalnych wypaczeń<br />

demonstrujących iż ludzie rządzili się uczuciami, emocjami, zachciankami, itp., a nie<br />

rozumem, wiedzą, logiką, dedukcjami, czy innymi jakościami swoich intelektów - a<br />

które to wypaczenia zachowań najsilniej rzucały się w oczy w obrzarze ich<br />

moralności, odnoszenia się do innych, systemu ich wartości, religii, smaku, poczucia<br />

piękna, sztuki, itp. Innymi słowy, gdyby definicję "średniowiecza" opracowywali dzisiejsi<br />

psychiatrzy zamiast historyków, wówczas stwierdziliby oni że był to okres w dziejach Ziemi<br />

kiedy niemal wszyscy ludzie byli "chorzy psychicznie" na którąś z form "psychopatii".<br />

Gdyby spróbować tutaj podać kilka przykładów średniowiecznych wypaczeń w<br />

zachowaniach ówczesnych ludzi, to najbardziej reprezentacyjne z nich obejmowałyby:<br />

nieustanne wojny, terror społeczny, szerzące się okrucieństwa, religijna histeria i fanatyzm,<br />

chciwość możnych, pomiatanie zwykłymi ludźmi i powszechny upadek godności, ucisk,<br />

ciemnota, upadek kultury, wypaczenia smaku artystycznego, załamanie z<strong>dr</strong>owotne (np.<br />

słynne epidemie), zmniejszenie się płodności ludzi i gwałtowny spadek zaludnienia,<br />

całkowite wymieranie wielu znanych rodzin i dynastii, tendencje anarchistyczne i<br />

decentralizacyjne (np. rozpad imperiów na księstwa i na małe państewka). Wypaczenia te<br />

zapanowały wówczas na praktycznie całej naszej planecie - włączając w to wyspy<br />

całkowicie wtedy odizolowane od reszty świata, takie jak Nowa Zelandia (gdzie właśnie w<br />

okresie średniowiecza upowszechniło się ludożerstwo). To zaś oznacza, że powody dla<br />

owych abnormalnych zachowań ludzi miały globalny charakter. Aby podać tu kilka<br />

przykładów, to właśnie w okresie średniowiecza mąż zeznawał w inkwizycji przeciwko<br />

własnej żonie oskarżając ją o czary, brat zabijał brata dla tronu czy dla dziedzictwa, siostrę<br />

darowywało się wrogowi dla zarobienia kilku lat pokoju, zaś wypaczone poczucie piękna u<br />

średniowiecznych malarzy powodowało że zapełniali oni swe obrazy zdeformowanymi<br />

potworami zamiast pięknymi ludźmi.<br />

#I2: Przeanalizujmy teraz dlaczego jest ogromnie istotne aby w definicji okresu<br />

"średniowiecza" podkreślać wypaczenia w zachowaniach ludzi, a nie okres czasu. Jeśli<br />

biernie akceptuje się definicję "średniowiecza" wypracowaną przez dzisiejszych naukowców<br />

- w której nacisk kładzony jest na okres czasu w historii Ziemi, wówczas przeacza się fakt<br />

że owo "średniowiecze" zostało czymś spowodowane. Znaczy, taka naukowa definicja<br />

implikuje "między wierszami" że "średniowiecze" czysto automatycznie nastało i potem<br />

przeminęło - tak jak to się zawsze dzieje z czasem i z epokami. Jeśli jednak<br />

"średniowiecze" zdefiniuje się tak jak ja uczyniłem to w poprzednim punkcie #I1 tego<br />

po<strong>dr</strong>ozdziału, znaczy z naciskiem na wypaczenia w zachowaniach ludzi, wówczas<br />

natychmiast rzuca się w oczy, że musiał zaistnieć na Ziemi jakiś czynnik z<strong>dr</strong>owotny czy<br />

biologiczny który wywołał te wypaczenia. Wszakże zachowania ludzi nigdy NIE ulegają<br />

dewiacjom i wypaczeniu same z siebie, a musi coś je powodować. Moja definicja<br />

średniowiecza inspiruje więc do poszukiwania owego czynnika który spowodował to<br />

trwające aż kilka stuleci wypaczenie zachowań całej ludzkości.<br />

Szukając czynnika który wywołał aż tak długotrwałe wypaczenie zachowań ludzi,<br />

śmiało można wyeliminować cały szereg wielkości "naturalnych", takich jak skład powietrza,<br />

wody, parametry ówczesnego światła, itp. Wszakże owe naturalne czynniki działały na


D-157<br />

ludzkość niezmiennie przez okres większy od długości średniowiecza. Po eliminacji tamtych<br />

czynników naturalnych, warto zwrócić uwagę na indukowany technicznie tzw. "hałas<br />

telepatyczny" - znany z badań paranormalnych jako źródło silnych wypaczeń w<br />

zachowaniach ludzi. (Czym jest owa niesłyszalna świadomie przez ludzi, jednak odbierana<br />

przez nich podświadomie "telepatia" oraz "hałas telepatyczny", wyjaśnia to skrótowo<br />

totaliztyczna strona o nazwie ”telepathy_pl.htm”, zaś opisuje bardziej szczegółowo tom 4<br />

monografii [8/2] i [1/5]. W tym miejscu wystarczy nadmienić, że jego jeszcze inna nazwa<br />

często używana w radiestezji i w różdżkarstwie to "zieleń ujemna". Hałas telepatyczny<br />

najczęściej jest wykrywany w niektórych obszarach piramid, ponad podziemnymi żyłami<br />

wody, oraz w emisjach z różnych totemów i obiektów kultu używanych w "czarnej magii".)<br />

Wszakże tuż przed pojawieniem się epoki średniowiecza miała na Ziemi miejsce<br />

gigantyczna eksplozja koło Tapanui w Nowej Zelandii z <strong>1178</strong> roku - opisana w niniejszej<br />

monografii. Jej zaś charakter wydatnie sprzyjał wygenerowaniu wysokich ilości właśnie<br />

takiego "hałasu telepatycznego". Eksplozja ta nie tylko więc miała miejsce w roku który był<br />

początkiem nadejścia epoki średniowiecza, ale na dodatek była ona na tyle potężna że<br />

zdołała zagłuszyć hałasem telepatycznym cały glob. Wszakże jej fizykalne skutki<br />

zdewastowały całą kulę ziemską, zaś sporo ze spowodowanych przez nią zniszczeń jest do<br />

dzisiaj widoczne w Europie. Te i inne przesłanki wskazują więc jednoznacznie, że<br />

nadejście na całą Ziemię okresu średniowiecza było spowodowane "hałasem<br />

telepatycznym" które rezonowało w ziemskiej jonosferze aż przez kilka kolejnych<br />

wieków, a które było wzbudzone gigantyczną eksplozją koło Tapanui w Nowej<br />

Zelandii z <strong>1178</strong> roku. Obszerne analizy i dedukcje które doprowadziły do ustalenia tego<br />

faktu (tj. faktu że to właśnie takie ogromnie niszczycielskie dla z<strong>dr</strong>owia ludzi "rezonowanie<br />

hałasu telepatycznego" w ziemskiej jonosferze doprowadziło do nastania okresu<br />

średniowiecza), omówione zostały w poprzednim po<strong>dr</strong>ozdziale D4.<br />

Jeśli przeanalizuje się wpływ rezonowania hałasu telepatycznego na samopoczucie i<br />

zachowania ludzi, wówczas się okazuje że hałas ten wywołuje u ludzi dokładnie takie skutki<br />

jakie źródła historyczne opisują że były one dominujące w okresie średniowiecza.<br />

Przykładowo, na przekór że hałas telepatyczny pozostaje niesłyszalny świadomie,<br />

faktycznie jest on odbierany przez ludzką podświadomość (to dlatego jest on wykrywalny<br />

metodami radiestezji i różdżkarstwa). Stąd pod jego wpływem ludzie stają się poirytowani i<br />

źli, zaś jako tacy łatwo wpadają w gniew, szybko reagują agresją, nie mają hamulców w<br />

swoich raptownych i brutalnych działaniach, tracą poczucie humoru, wszystko ich irytuje,<br />

nie wykazują tolerancji wobec niczego, itd., itp. - czyli są dokładnie tracy o jakich wiemy że<br />

byli oni w okresie średniowiecza. W obszarze z<strong>dr</strong>owia fizycznego, nadmiar hałasu<br />

telepatycznego osłabia odporność organizmu na choroby i zwiększa podatność na choroby,<br />

a ponadto u mężczyzn zmniejsza liczebność spermoidów. W rezultacie więc powoduje<br />

wszystkie owe skutki które znamy z okresu średniowiecza, takie jak epidemie i plagi,<br />

całkowite wymieranie wielu całych rodzin i dynastii, wyludnianie się całych krajów, itd., itp.<br />

Oczywiście, hałas teleptyczny wypacza także poczucie piękna i zdolności do racjonalnego<br />

myślenia - co tłumaczy średniowieczne "chore" malarstwo, oraz liczne średniowieczne<br />

powypaczane idee w rodzaju fanatyzmu, separatyzmu, martyrologii, zniszczenia, itp.<br />

#I3: Jest ogromnie istotnym aby odnotować, że niszczycielskie "rezonowanie hałasu<br />

telepatycznego" wszczyna też każda eksplozja nuklearna (co więc to znaczy dla ludzkości).<br />

W latach od 1945 do około 1970, pokolenie ludzi którzy wówczas zarządzali Ziemią (patrz<br />

punkt #I5 poniżej w tym po<strong>dr</strong>ozdziale) dokonywało całego szeregu próbnych eksplozji<br />

nuklearnych. Jak jednak się okazuje, każda taka próbna eksplozja nuklearna generuje<br />

określoną ilość owego "hałasu telepatycznego" tak ogromnie niszczycielskiego dla z<strong>dr</strong>owia<br />

ludzi. Co gorsze, cechą tego "hałasu telepatycznego" jest że potrafi on się kumulować<br />

lawinowo - znaczy że hałasowe skutki każdej kolejnej eksplozji nuklearnej dodają się do<br />

sumy skutków eksplozji poprzednich. Rezultatem więc tamtego szeregu próbnych eksplozji<br />

nuklearnych dokonanych na Ziemi w latach od 1945 do około 1970, było że całkowita ilość<br />

ogromnie niszczycielskich dla ludzkiego z<strong>dr</strong>owia rezonacji hałasu telepatycznego w chwili


D-158<br />

obecnej jest równa, jeśli nie większa, ilości tych rezonacji hałasu jakie panowały w okresie<br />

"średniowiecza". Następstwo zaś tego może być tylko jedno, mianowicie owe już<br />

dokonane próbne eksplozje nuklearne zainicjowały w ludziach wypaczenia zachowań<br />

które objawiają się obecnym staczaniem się Ziemi w kolejną epokę "neośredniowiecza".<br />

Oczywiście, podobnie jak mieszkańcy oryginalnego "średniowiecza" nie<br />

byli wcale świadomi że żyją w średniowieczu, zaś ich chore i powypaczane zachowania<br />

mogły być jedynie rozpoznane przez mieszkańców innych, z<strong>dr</strong>owszych epok, również<br />

dzisiejsi mieszkańcy Ziemi nie mają pojęcia że właśnie coraz głębiej staczają się w epokę<br />

"neo-średniowiecza". Niemniej jeśli dokona się porównania zachowań pokolenia ludzi<br />

którzy dzisiaj dominują Ziemię, z zachowaniami ludzi "średniowiecza", wówczas<br />

podobieństwo samo zaczyna rzucać się w oczy. Dlatego jeśli ktoś dzisiaj uważnie<br />

rozglądnie się dookoła, wówczas bez trudu odnotuje że owa epoka "neo-średniowiecza" już<br />

nadeszła na Ziemię i że zaczęła ona coraz silniej trapić ludzkość począwszy od około 1995<br />

roku (co staram się udokumentować m.in. w punkcie #I6 poniżej).<br />

#I4: Na tym etapie możemy więc zadać sobie pytanie jakie fakty nam dowodzą, że<br />

faktycznie już mamy na Ziemi kolejny okres "neo-średniowiecza". Przez nazwę "neośredniowiecze"<br />

należy rozumieć okres w dziejach ludzkości jaki właśnie nadchodzi na<br />

Ziemię. Okres ten zaindukowało niszczycielskie działanie na psychikę i z<strong>dr</strong>owie ludzi<br />

długoterminowego "hałasu telepatycznego" pobudzonego próbnymi eksplozjami broni<br />

nuklearnej z lat od 1945 do 1970. Podobnie do oryginalnego "średniowiecza", okres ten<br />

będzie się charakteryzował abnormalnymi wypaczeniami w zachowaniach ludzi. Istnieje<br />

cały szereg cech które będą charakteryzowały ten okres, oraz które są dzisiejszym<br />

odpowiednikiem podobnych cech jakie dominowały ludzkość w okresie oryginalnego<br />

"średniowiecza". Najważniejsze z nich obejmują m.in. (1) kierowanie się we wszystkim<br />

uczuciami, zachciankami, lenistwem, awersją do myślenia, zaz<strong>dr</strong>ością, modą, przykładem<br />

idoli, itp., zamiast wiedzą, rozumem, logiką, dowodami, itp., (2) uleganie skłonnościom,<br />

zachciankom, nałogom, zboczeniom, itp. - czyli praktykowanie na codzień niszczycielskiej<br />

filozofii zwanej ”pasożytnictwo”, (3) powszechny upadek moralności i zanik posłuchu dla<br />

podszeptów naszego sumienia, (4) religijny fanatyzm, uwielbienie dla siły, oraz fascynacja<br />

ciałem, mięśniami, bronią, itp., (5) egoizm i samocentryczność ludzi którzy troszczą się<br />

wyłącznie o samych siebie, (6) galopująca zachłanność i materializm, (7) niesubordynacja<br />

społeczna, rozruchy, rozpadanie się państw i mocarstw, terroryzm, piractwo, itp., (8)<br />

nasilanie się najróżniejszych plag i chorób (np. patrz punkt #B1 na totaliztycznej stronie o<br />

nazwie ”plague_pl.htm”), spadek liczby spermoidów, wymieranie dynastii, wyludnianie się<br />

Ziemi, (9) wypaczenia poczucia smaku i widzenia świata - manifestujące się m.in. w<br />

"chorym psychopatycznie" rodzaju sztuki i muzyki, (10) globalny zanik szczęścia i poczucia<br />

humoru - powodujący że ludzie niemal wszystko uważają za obrazę, że przestają się<br />

uśmiechać, że zawsze wyglądają ponuro i są w stanie nieustannej depresji, że coraz<br />

trudniej znaleźć coś co byłoby w stanie ich rozbawić, że łatwo popełniają samobójstwa, itd.,<br />

itp (odnotuj że zaistnieje więcej podobnie powypaczanych cech i zachowań ludzkich).<br />

#I5: Dokonajmy więc tutaj przeglądu jakie pokolenia aktywnie przyczyniły się do<br />

nadejścia na Ziemię okresu "neo-średniowiecza". Co około 25 lat zmienia się pokolenie<br />

ludzi które zadominowało życie na Ziemi i które zarządza owym życiem. (Odnotuj przy tym<br />

że pod pojęciem "pokolenie" rozumiemy tutaj wiekowo zbliżoną grupę ludzi którzy<br />

dorastali w podobnych czasach a stąd doświadczyli tego samego rodzaju warunków<br />

środowiskowych, tak że ich zachowania i cechy osobowościowe zawierają potem<br />

trendy wspólne dla niemal ich wszystkich.) Stąd każde takie "pokolenie" w okresie<br />

swojej dominacji ukształtowuje życie na Ziemi w nieco odmienny sposób - jaki jest unikalny<br />

i charakterystyczny dla tego właśnie pokolenia. Pokolenie ludzi które jako pierwsze<br />

wystawione zostało na niszczycielskie działanie rezonacji hałasu telepatycznego z bomb<br />

atomowych, jest pokoleniem do którego ja należę. Pokolenie to kiedyś nazywane było<br />

"wyżem demograficznym". Jednak ja preferuję nazwać je żartobliwie pokoleniem


D-159<br />

"uczuciowców" - ponieważ ów niszczycielski hałas telepatyczny spowodował że zamiast<br />

kierować się rozumem, logiką, materiałem dowodowym, itp., zaczęło ono kierować się<br />

uczuciami, poglądami, zachciankami, pożądaniami, itp. Owo pokolenie "uczuciowców"<br />

dominowało życie na Ziemi przez okres od około 1970 roku, do około 1995 roku. Po nim<br />

Ziemia została wzięta w zarząd przez pokolenie ich dzieci, którego kontrola nad życiem<br />

ludzkości przypada na lata od około 1995 do około 2020 - czyli w tym również i na chwilę<br />

obecną. Dokonajmy więc teraz przeglądu tych cech każdego pokolenia które przyczyniło<br />

się do nadejścia na Ziemię okresu "neo-średniowiecza", które to cechy posiadają<br />

zasadniczy wpływ na powstanie i eskalowanie owego "neo-średniowiecza". Proszę też<br />

odnotować, że każdemu z owych pokoleń przyporządkowałem wysoce żartobliwą nazwę<br />

która moim zdaniem powinna rozbawiać i stąd być łatwiejsza do kojarzenia, a jednocześnie<br />

powinna najlepiej charakteryzować esencję zachowań danego pokolenia.<br />

Oczywiście, aby krótko zcharakteryzować poszczególne pokolenia, konieczne jest<br />

użycie wysokiego stopnia generalizacji. Jak zaś to z generalizowaniem zawsze bywa,<br />

wypunktowywuje ono jedynie najbardziej powszechne i najbardziej reprezentacyjne<br />

tendencje. Jako takie, nie uwzględnia ono ani wyjątków od opisanych tu tendencji - które w<br />

rzeczywistym życiu zawsze przecież istnieją, ani też jakichkolwiek indywidualnych osób czy<br />

jakichkolwiek konkretnych rodzin. Stąd, na przekór że esencja tego co tu opisane faktycznie<br />

odnosi się do całych wskazywanych tu pokoleń, niekoniecznie i nie zawsze odnosi się ona<br />

do każdej indywidualnej osoby ani do każdej indywidualnej rodziny z danego pokolenia.<br />

1. Pokolenie "agresywnych panikarzy". Jest to pokolenie ojców mojego pokolenia.<br />

Ziemia znajdowała się pod ich panowaniem w okresie od około 1945 roku do około 1970<br />

roku. Pokolenie to przeżyło i na własne oczy widziało wszelkie okropności wojny światowej.<br />

Panicznie więc bało się następnej wojny światowej. Aby jej zapobiec, zgodnie z dewizą<br />

starożytnych Rzymian "kiedy chcesz pokoju przygotowuj się do wojny" zbroiło się ono jak<br />

szalone i potrząsało swoimi broniami przed nosami własnych przeciwników. Aby zaś<br />

dysponować najpotężniejszymi rodzajami broni, bez przerwy dokonywało prób z bronią<br />

ją<strong>dr</strong>ową. To właśnie owe próby tamtego pokolenia zaowocowały falami wibracji hałasu<br />

telepatycznego który odtąd rezonuje w ziemskiej jonosferze - tak jak dźwięki rezonują w<br />

pudle rozonansowym skrzypiec. To owo pokolenie "agresywnych panikarzy" faktycznie jest<br />

odpowiedzialne za sprowadzenie na ludzkość obecnego okresu "neo-średniowiecza".<br />

2. Pokolenie "uczuciowców" do którego m.in. ja należę. Panowało ono nad Ziemią<br />

w okresie od około 1970 roku, aż do około 1995 roku. To właśnie jego podświadomość, po<br />

raz pierwszy od końca czasów średniowiecza, ponownie zaczęła być stopniowo wypaczana<br />

rezonowaniem "hałasu telepatycznego". Dlatego jego najważniejszą cechą stało się, że<br />

zamiast kierować się rozumem, wiedzą, logiką, dedukcją, materiałem dowodowym,<br />

tradycją, itp., po raz pierwszy od wielu wieków zaczęło ono we wszystkim kierować się<br />

głównie uczuciami, zachciankami, impulsami, niesprawdzonymi poglądami, modą,<br />

przykładem swoich idoli, itp. W ten sposób pokolenie to złamało dotychczasową tradycję i<br />

trend na Ziemi. Jednocześnie to ono spowodowało że następne pokolenie (tj dzieci mojego<br />

pokolenia) zostało wychowane na "Midasów na odwyrtkę".<br />

3. Pokolenie "Midasów na odwyrtkę" - tj. pokolenie dzieci mojego pokolenia.<br />

Przejęło ono władzę nad Ziemię od mojego pokolenia około 1995 roku i będzie panowało<br />

do około 2020 roku. W chwili obecnej ludzkość i Ziemia znajdują się więc pod ich kontrolą i<br />

zarządem.<br />

Wszyscy zapewne znamy mit starożytnej Grecji o królu Midasie z Frygii - tego który<br />

zamieniał w złoto wszystko czego tylko się dotknął. Dlatego jedno z napoważniejszych w<br />

skutkach zaniedbań mojego pokolenia "uczuciowców" można by opisać jako wychowanie<br />

pokolenie naszych dzieci na takich właśnie "Midasów na odwyrtkę" - wszakże "wszystko<br />

czego one się tylko dotkną natychmiast zamienia się w g...." Pamiętając, że pokolenie<br />

owych "Midasów na odwyrtkę" przejęło od mojego pokolenia panowanie nad Ziemią około<br />

roku 1995, podajmy tutaj kilka przykładów ich "dotyku Midasa na odwyrtkę". Ano, już w<br />

tylko około dwa lata od przejęcia przez nich panowania nad Ziemią, pojawił się tzw. "kryzys


D-160<br />

Azjatycki" który zniszczył wiele walut i ekonomii świata (także przepołowił on moje<br />

zagraniczne zarobki). W około 6 lat po przejęciu panowania, ich "dotyk Midasa na<br />

odwyrtkę" zamanifestował się w formie tzw. "9/11". Potem Midasy owe wszczęły aż dwie<br />

wojny o których do dzisiaj nie wiedzą jak je zakończyć. W 2008 roku zaczęły one kryzys<br />

ekonomiczny - który obecnie tylko pogłębiają zamiast eliminować (tj. kryzys spowodowany<br />

przez zachłanność bankierów owego pokolenia którzy zmarnotrawili na siebie pieniądze<br />

jakie mieli pożyczać biednym, zaś "eliminowany" przez ich polityków poprzez dawanie<br />

owym bankierom w "opiekę" nawet większych sum pieniędzy odbieranych biednym<br />

podatkami). W dniach od 7 do 19 grudnia 2009 roku przywódcy wszystkich krajów świata z<br />

pokolenia owych "Midasów na odwyrtkę" zorganizowali w Kopenhadze światową<br />

konferencję klimatyczną "COP15" - o której wcześniej się chwalili że rozwiążą na niej<br />

wszystkie problemy z klimatem i naturą. Jednak w praktyce nic na niej nie rozwiązali - jak to<br />

jednak słusznie stwierdził artykuł "Climate deal waits for another day" ze strony A2 gazety<br />

The New Zealand Herald (wydanie z poniedziałku (Monday), December 21, 2009). Jedyne<br />

więc czym owa konferencja zaawocowała to dużo zepsutego powietrza. Itd., itp. - przykłady<br />

"dotyku" owych "Midasów na odwyrtkę" możnaby mnożyć w nieskończoność.<br />

Moim zdaniem istnieją aż dwa zasadnicze powody dla których pokolenie "Midasów<br />

na odwyrtkę" ma właśnie taki "odwrotny niż Midas" wpływ na wszystko czego tylko się<br />

dotknie. Pierwszym powodem jest fakt że owo rezonowanie hałasu telepatycznego<br />

nieprzerwanie wypacza ich moralność, nastawienia, uczucia, zachcianki, pożądania, umysł,<br />

myśli, nawyki, itp. Drugim zaś powodem jest, że zostali oni wychowani przez pokolenie<br />

"uczuciowców" które też zostało już wypaczone owym rezonowaniem hałasu<br />

telepatycznego, a stąd które o<strong>dr</strong>zuciło i zdewaluowało sprawdzone w tysiącleciach<br />

stosowań metody wychowywania - tak jak to opisano w punkcie B5.1 totaliztycznej strony o<br />

nazwie ”will_pl.htm”. Dlatego owo pokolenie "Midasów na odwyrtkę" już obecnie nam<br />

ilustruje jaki będzie w przyszłości mechanizm lawinowego kumulowania się niszczycielskich<br />

następstw "neo-średniowiecza" - jeśli ludzie zignorują informacje i zalecenia wskazywane w<br />

punkcie #I7 poniżej. (To lawinowe kumulowanie się następstw może spowodować, że jeśli<br />

następstwa "neo-średniowiecza" nie będą rozumiane i stąd wymkną się spod kontroli,<br />

wówczas Ziemia może już wkrótce się zamienić w prawdziwe piekło.) Ponieważ<br />

wypaczanie powodowane rezonowaniem hałasu telepatycznego omówiłem już w<br />

poprzednich punktach #I2 i #I3 tego po<strong>dr</strong>ozdziału, poniżej skupię się na omówieniu głównie<br />

następstw wypaczonego wychowania owego pokolenia "Midasów na odwyrtkę".<br />

Tak więc tym <strong>dr</strong>ugim głównym powodem dla którego pokolenie dzieci mojego<br />

pokolenia wyrosło na takich "Midasów na odwyrtkę", było że kierując się uczuciami zamiast<br />

rozumem (wszakże rozum już w moim pokoleniu został zagłuszony hałasem<br />

telepatycznym), moje pokolenie o<strong>dr</strong>zuciło i zdewaluowało tradycyjne metody wychowania<br />

dzieci. Dla mojego pokolenia "uczuciowców" przestało bowiem mieć znaczenie, że owe<br />

tradycyjne metody wychowania udowodniły swoją poprawność w działaniu przez całe<br />

tysiąclecia ich używania. Jednocześnie niesprawdzone metody wychowania jakie kierując<br />

się uczuciami zamiast logiką dopiero moje pokolenie "uczuciowców" po raz pierwszy<br />

wprowadziło do użycia, wiodły do wyrośnięcia zbyt wielkiej proporcji dzieci następnego<br />

pokolenia na egoistów, snobków, mięczaków, niezdary, niedołęgów, terrorystów, itp.<br />

Pokolenie "uczuciowców" do którego ja należę miało raczej twarde dzieciństwo i młodość.<br />

Można więc zrozumieć dlaczego, kiedy w końcu swoimi rękami zdołało ono zbudować<br />

największy okres dobrobytu i stabilności w dotychczasowych dziejach Ziemi, owocami tego<br />

dobrobytu zaczęło bezwarunkowo obsypywać swoje dzieci. Na dodatek, powszechne<br />

kierowanie się uczuciami zamiast rozumem spowodowała że bez przerwy starało się ono<br />

przypodobać swoim dzieciom i kupić sobie ich miłość, zamiast wpajać w nie zasady,<br />

tradycję, dyscyplinę, odpowiedzialność, oraz inne cechy wymagane do wpojenia młodemu<br />

pokoleniu. To właśnie w okresie dominacji pokolenia "uczuciowców" jego dzieci<br />

otrzymywały samochody, komputery i najnowsze zabawki zupełnie bez kiwnięcia palcem.<br />

To owo pokolenie wprowadziło do użycia miękką i wygodną bieliznę, jednorazowe pieluchy,


D-161<br />

zakazy dawania dzieciom klapsa kiedy są niegrzeczne, oraz urabianie nauczycieli aby<br />

używali psychologii zamiast obowiązków, gonienia do pracy i kar. To owo też pokolenie<br />

"uczuciowców" pozwalało swym dzieciom wydawać pensje rodziców na najmodniejsze<br />

ubrania, najbardziej znanych fryzjerów, oraz najlepsze kosmetyki. W rezultacie pokolenie<br />

jego dzieci nawykło że cały świat obraca się wokoło ich pępka, oraz że w życiu można<br />

jedynie brać nic w zamian nie dając. W ten sposób, zgodnie z prawami życia opisanymi w<br />

punkcie #A3 strony o nazwie ”god_proof_pl.htm”, pokolenie "uczuciowców" wychowało<br />

swych następców na niedołęgi i egoistów, którzy umią zabierać jednak nie potrafią dawać,<br />

którzy umią obiecywać, jednak nie potrafią dotrzymywać, którzy umieją burzyć, jednak nie<br />

potrafią budować z sukcesrm, którzy zamiast pokojowej i efektywnej negocjacji używają siły<br />

i zniszczenia. W swoim podejściu do wychowania następnego pokolenia pokolenie<br />

"uczuciowców" zignorowało tysiąclecia doświadczeń ludzkości, że aby nabyć wymaganych<br />

cech charakteru - zgodnie z wyraźnymi zaleceniami Boga wyrażonymi w Biblii młodzież<br />

trzeba wychowywać "tak jak hartuje się stal" (co wyjaśniono w punkcie #B5.1 totaliztycznej<br />

strony o nazwie ”will_pl.htm”). W rezultacie, reprezentanci owego pokolenia "Midasów na<br />

odwyrtkę" którzy obecnie panują nad światem, w swoim niedołęstwie i egoiźmie zapewne<br />

nie będą nawet zdolni zapewnić swym rodzicom godziwych emerytur. Na stare lata ich<br />

rodzice będą więc zbierali owoce faktu że jako pokolenie "zawalili" właściwe wychowanie<br />

następnego pokolenia. Na szczęście, w długoterminowym działaniu "nie ma takiego złego<br />

co by na dobre nie wyszło". Owo więc niedołęstwo i egoizm pokolenia "Midasów na<br />

odwyrtkę" powoduje, że pokolenie ich dzieci ponownie będzie zapewne miało "twarde<br />

życie" które być może zdoła "zahartować je jak stal" - tak jak było hartowane moje<br />

pokolenie. Stąd, jeśli spełnione zostaną warunki z punktu #I7 poniżej, ciągle istnieje jakaś<br />

szansa że po upadku i maraźmie okresu panowania "Midasów na odwyrtkę", być może<br />

ponownie zacznie na Ziemię powracać nieco lepszy okres budowany przez pokolenie<br />

"decydentów". Obyśmy tylko zdołali owym "decydentom" przekazać, zanim powymieramy,<br />

jak istotne i brzemienne w następstwa jest surowe i moralne wychowanie ich dzieci oraz ich<br />

uczulenie na wszystkie te aspekty życia które mają znaczenie dla przerwania obecnej<br />

eskalacji okresu "neo-średniowiecza".<br />

4. Pokolenie "decydentów". Jest to pokolenie wnuków generacji do której ja<br />

należę, czyli są to dzieci "Midasów na odwyrtkę". Przejmie ono ludzkość i Ziemię w swój<br />

zarząd począwszy od około 2020 roku aż do około 2045 roku. Powodem dla którego ja<br />

żartobliwie nazywam ich pokoleniem "decydentów", jest że to od nich będzie zależało<br />

podjęcie i w<strong>dr</strong>ożenie najważniejszej decyzji ich tysiąclecia - od której zależały potem będą<br />

losy ludzkości przez następne kilkaset lat. Mianowicie, owi "decydenci" swoimi decyzjami i<br />

działaniami podejmą i w<strong>dr</strong>ożą albo ignoranckie decyzje podobne do decyzji "Midasów na<br />

odwyrtkę" - które następnie rozciągną i wydłużą okres "neo-średniowiecza" aż na kilka<br />

dalszych stuleci (zamieniając w ten sposób Ziemię w rodzaj piekła), albo też rozsądnie<br />

wykorzystają oni wiedzę którą m.in. stara się im przekazać niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział i działając<br />

rozumowo oraz moralnie wytłumią oni ów okres "neo-średniowiecza" oraz przywrócą<br />

ludzkość na <strong>dr</strong>ogę moralności, użycia inteligencji, w<strong>dr</strong>ażania pokoju, kultywowania tradycji,<br />

itp.<br />

#I6: Znając pokolenia odpowiedzialne za nadejście ”neo-średniowiecza”, teraz<br />

możemy przeanalizować dlaczego pokolenie "Midasów na odwyrtkę" eskaluje obecnie<br />

okres "neo-średniowiecza". Po okresie średniowiecza w którym ludzie kierowali się<br />

wyłącznie uczuciami, kolejne generacje ludzkości ciężko pracowały aby na Ziemię<br />

przywrócić użycie wiedzy, dowodów, logiki, dedukcji, rozsądku, oraz tym podobnych zalet<br />

ludzkiego intelektu. Ojcowie mojego pokolenia (tj. "agresywni panikarze") już niemal<br />

całkowicie w<strong>dr</strong>ożyli codzienne użycie tych jakości. Przykładowo, ich małżeństwa niemal<br />

wyłącznie były oparte na rozsądku - co zredukowało rozwody do niemal zera. Ich<br />

odnoszenie do Boga, religii, duchów, czy niewyjaśnionych zjawisk było wyłącznie brane na<br />

rozum a nie na uczucia (wszakże to właśnie za życia rodziców mojego pokolenia, po raz<br />

pierwszy i ostatni w dotychczasowych dziejach ludzkości prowadzone były oficjalne badania


D-162<br />

<strong>UFO</strong>, ESP, telepatii, itp.) Życie rodzinne miało logikę, strukturę i odpowiedzialność, bo<br />

istniała głowa rodziny i każdy znał swoje miejsce, bo był klarowny podział ról, bo<br />

przestrzegano tradycji oraz udowodnionych w praktyce metod działania. Dzieci karano lub<br />

nagradzano stosownie do ich zachowania i osiągnięć, bo każdy wiedział że jeśli wypaczy<br />

się ich charaktery brakiem moralnych wzorców, zasad, ograniczeń, obowiązków i<br />

dyscypliny, wówczas przynależna im porcja bólu i zmagań zostanie im zaserwowana w<br />

znacznie późniejszym wieku. W czasach naszych przodków gdy ktoś był w biedzie wszyscy<br />

rozumieli że osobiście muszą mu pomóc. Godność, uczciwość, moralność, honor i działania<br />

dla dobra swego kraju ciągle były wówczas odnotowywalne u polityków i u decydentów.<br />

Jeśli ktoś chciał coś zakupić wówczas zarabiał moralnie i oszczędzał dla osiągnięcia swego<br />

celu. Natomiast czas wolny spędzało się wówczas na pobudzających myślenie i inteligencję<br />

działaniach, na życiu towarzyskim, na modlitwach, czy na rozmowach ze starszą generacją.<br />

Kiedy rozum już niemal całkowicie zatriumfował nad uczuciami, oto weszło w życie<br />

moje pokolenie "uczuciowców". Otumanieni hałasem telepatycznym irytującym naszą<br />

podświadomość, wybuchaliśmy gniewem i przekorą "do diabła z rozumem i tradycją -<br />

zacznijmy brać życie wyłącznie na uczucia". Zerwaliśmy więc z konsultowaniem rozumu<br />

kiedy wybieraliśmy sobie partnerów życiowych, zaś słuchaliśmy wyłącznie podszeptów<br />

miłości. Miłość zaś szybko przemija. Rezultatem były małżeństwa tylko na okres dobrej<br />

pogody, rozpad rodzin z chwilą pierwszych kłopotów, oraz lawinowe narastanie rozwodów.<br />

Zamiast rzeczowo badać niewyjaśnione zjawiska, Boga, <strong>UFO</strong>, duchy, ESP, itp., oraz<br />

zamiast zważać na materiał dowodowy w ich sprawie, zaczęliśmy postępować uczuciowo i<br />

zgodnie z panującą modą, a stąd ignorować te tematy oraz palić na stosie tych co je ciągle<br />

badali. Zamiast wychowywać dzieci zgodnie z udowodnionymi przez tysiąclecia metodami<br />

zalecanymi przez Biblię, zaczęliśmy oszczędzać im bólu i wysiłku, pocieszać że<br />

bezmyślność i głupota też zasługują na nagrody, wychwalać nawet za zjedzenie posiłku,<br />

obsypywać prezentami za czynienie niczego, dawać im dyplomy i medale tylko za wzięcie<br />

udziału, oraz wpajać w nich przekonanie że są pępkami całego wszechświata. W swym<br />

rodzinnym życiu wyelimowaliśmy role, pozycje i tradycje, tak że każdy mógł czynić co tylko<br />

zechciał, nikt też nie zaznał żadnej struktury, dyscypliny, ograniczeń, ani odpowiedzialności.<br />

Zamiast słuchać tych co mają coś do powiedzenia zaczęliśmy wysłuchiwać tych co<br />

najbardziej krzykliwi. Zamiast nazywać wszystko po imieniu, zaczęliśmy wprowadzać nową<br />

terminologię aby przypadkiem kogoś nie obrazić. Zamiast się modlić, zaczęliśmy się<br />

wstydzić swego Boga. Zamiast wytykać i zwalczać to co złe i niemoralne,<br />

powprowadzaliśmy "prawa prywatności" oraz "cywilne unie" które pozwalały nam to ukryć<br />

lub zalegalizować. Zamiast potępiać i karać zboczonych, zwyrodniałych i pozbawionych<br />

hamulców, czyniliśmy ich naszymi idolami. To w moim pokoleniu "uczuciowców" zamiast<br />

pomagać ludziom w potrzebie, powymyślaliśmy instytucje na które mogliśmy przerzucać<br />

odpowiedzialność za pomoc, podczas gdy my mogliśmy zabawiać się w gapiów. To moje<br />

pokolenie "uczuciowców" wyeliminowało umysłowo inspirujące wieczorne życie towarzyskie<br />

i rozmowy ze starszą generacją oraz filozoficznie nastrajające modlitwy, zastępując je<br />

bezmyślnym oglądaniem telewizji lub podsycaniem brutalności z pomocą gier<br />

komputerowych. To owo pokolenie "uczuciowców" ponownie zaczęło zatrudniać za to<br />

"KOGO ktoś znał", a nie za to "CO ktoś potrafił dokonać".<br />

Najgorsze jednak, że owo następne pokolenie "Midasów na odwyrtkę" i<br />

niewydarzeńców - które moje pokolenie "uczuciowców" rozpieszczało zamiast<br />

wychowywać, po przejęciu po nas planety zeskalowało dalej tamte nasze kierowanie się<br />

uczuciami i zachciankami zamiast rozumem. W rezultacie, owo rozwy<strong>dr</strong>zone pokolenie<br />

"Midasów na odwyrtkę" przetransformowało nasze kierowanie się głównie uczuciami, w<br />

obecnie panującą epokę niemoralności, zachłanności, wypaczeń, zboczeń, agresji, zbrodni,<br />

bezrobocia, upadku i głodu. I tak owi niewydarzeńcy wyeskalowali zachłanność do granic<br />

absurdu. Stąd ich politycy zamiast pytać "co to uczyni dla naszego narodu lub kraju",<br />

zaczęli swoje rządy od wypytania "a co (lub ile) jest w tym dla mnie". To owo następne<br />

pokolenie "Midasów na odwyrtkę" swój nawyk otrzymywania za darmo przekształciło w


D-163<br />

trwałe "życie na kredyt". To ono zamiast płacić proporcjonalnie do wkładu, wymyśliło<br />

milionowe zarobki dla dyrekcji zaś głodowe ochłapy dla robotników, premie równoważne<br />

tysiącom pensji dla zarządu, oraz odsyłanie na bezrobocie dla reszty pracowników. To ono<br />

przywraca dziesięciogodzinny dzień pracy dla robotników, skraca urlopy i dni odpoczynku,<br />

redukuje zasiłek dla bezrobotnych, oraz wydłuża wiek uprawnienia do emerytury. To ono<br />

eliminuje Boga z życia, zaś wprowadza kult pieniądza i szybkiej przyjemności. To ono w<br />

ludziach widzi jedynie ciało i mięśnie, zaś w naturze potencjał do zarobku. Itd., itp.<br />

W przeszłości naszej cywilizacji istniał już raz taki okres czasu kiedy ludzie<br />

zaprzestali słuchania wiedzy, materiału dowodowego, logiki, głosów rozsądku, czy<br />

podszeptów sumienia, a zaczęli eskalować najróżniejsze wypaczenia kierując się wyłącznie<br />

uczuciami, emocjami, zachciankami, itp. Okres ten nazywamy "średniowieczem". Poprzez<br />

trwałe w<strong>dr</strong>ożenie w życie nowego trendu aby ignorować moralność, tradycję, wiedzę,<br />

logikę, dowody, oraz głosy rozsądku, a wsłuchiwać się wyłącznie w nasze uczucia i<br />

zachcianki, moje pokolenie "uczuciowców" stworzyło na Ziemi warunki umożliwiające<br />

naszym następcom przywrócenie tamtej mrocznej epoki. To dlatego w okresie panowania<br />

mojego pokolenia "uczuciowców" rozpoczął się na Ziemi proces który nasze<br />

niewydarzone "Midasy na odwyrtkę" ignorancko pogłębiły potem w obecnie<br />

eskalującą się epokę "neo-średniowiecza". Kiedy zaś owe wypaczenia "neośredniowiecza",<br />

oraz wszystkie jego niemoralne konsekwencje, raz już całkowicie<br />

rozpanoszą się po Ziemi, wówczas zapewnie potrzebny będzie wysiłek aż wielu kolejnych<br />

generacji ludzi aby Ziemia zdołała powrócić do używania moralności, wiedzy i rozumu w<br />

każdej możliwej sytuacji.<br />

#I7: Na końcu rozważmy czy można jakoś zatrzymać staczanie się ludzkości w okres<br />

"neo-średniowiecza" i zaradzić negatywnym skutkom wieloletniego rezonowania hałasu<br />

telepatycznego. Tak można! Konieczne jest jednak aby ludzie wypełniali następujące<br />

warunki: (1) byli świadomi iz właśnie przyżywają ów niszczycielski okres, (2) wiedzieli co<br />

okres ten spowodowało, (3) byli zaznajomieni z manifestacjami i sposobami na jakie on się<br />

objawia, oraz (4) znali stwierdzenia filozofii zwanej ”totalizm” oraz ustalenia ”Konceptu<br />

Dipolarnej Grawitacji” które nam wyjaśniają jak prowadzić swoje życie w sposób moralny i<br />

eliminujący następstwa złego zachowania ludzi.<br />

Niestety, jest wysoce wątpliwym czy ludzie kiedykolwiek spełnią powyższe warunki,<br />

a w ten sposób powstrzymają lawinową eskalację "neo-średniowiecza". Powodem jest, że o<br />

nadchodzeniu owego okresu "neo-średniowiecza" ja ostrzegam ludzi już od bardzo dawna,<br />

zaś niemal wszyscy zdają się ignorować te moje ostrzeżenia. Swoje publikacje na ten temat<br />

przygotowałem na długi czas zanim pierwsze objawy nadejścia "neo-średniowiecza" stały<br />

się już widoczne. Wszakże zaraz po odkryciu w 1987 roku światowych następstw eksplozji<br />

Tapanui, oraz następnego ustalenia niszczycielskiego działania hałasu telepatycznego<br />

zaindukowanego tą eksplozją, zacząłem energicznie ostrzegać ludzi o tym co właśnie<br />

nadchodzi w dwujęzycznej serii [5] swoich monografii (np. w po<strong>dr</strong>ozdziale D4 niniejszej<br />

monografii [5/4]). Niestety, na przekór że monografie z owej serii [5] o eksplozji Tapanui są<br />

już upowszechniane od niemal ćwierć wieku, narazie nikt nie zwraca najmniejszej uwagi na<br />

to przed czym one ostrzegają. Dlatego jest ogromnie istotnym aby ludzie w końcu zaczęli<br />

brać sobie do serca wiedzę i informacje zawarte w niniejszej części tego po<strong>dr</strong>ozdziału, oraz<br />

aby zaczęli w końcu je upowszechniać wśród zainteresowanych osób (tak aby mogło je<br />

poznać m.in. i pokolenie "decydentów" i było w przyszłości w stanie się nimi kierować w<br />

swoich działaniach).<br />

W naszym postępowaniu w sprawie nadejścia "neo-średniowiecza" warto też brać<br />

pod uwagę mechanizmy działania wszychświata. Mechanizmy te bowiem tak działają, że<br />

"prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa" - co udokumentowane zostało w rozdziale<br />

N z niniejszej monografii [5/4]. Im więc bardziej będziemy ukrywali i ignorowali fakt że<br />

nasza cywilizacja właśnie coraz głębiej ześliguje się w epokę "neo-średniowiecza", oraz im<br />

mniej będziemy czynili aby owo jej ześlizgiwanie się postrzymać, tym wyraźniej przyszłe<br />

generacje ludzi będą widziały po owocach naszych czynów, że taka barbarzyńska epoka na


D-164<br />

Ziemi zaistniała począwszy od obecnych pokoleń. Aczkolwiek więc kiedyś epokę tą mogą<br />

nazywać inaczej niż "neo-średniowiecze", faktem pozostanie że będą ją uważali za okres<br />

kiedy ludzkość powinna już reprezentować wysoki poziom ucywilizowania, jednak w niemal<br />

wszystkich swoich postępowaniach zachowywała się jak patologicznie chorzy psychopaci.<br />

D5. Apel do czytelników o wskazywanie dalszych materiałów dowodowych<br />

dotyczących eksplozji Tapanui<br />

Proces składania razem generalnego obrazu światowych konsekwencji jakie posiada<br />

eksplozja koło Tapanui dopiero co się rozpoczął. Cały więc ocean dalszych dowodów<br />

materialnych i informacji oczekuje na identyfikację i rozpatrzenie. Niektórzy z czytelników<br />

przez przypadek mogą natrafić na takie dowody czy informacje podczas przeglądania<br />

starych kronik, legend, raportów leśnictwa, źródeł historycznych, artykułów<br />

klimatologicznych czy geologicznych, różnych encyklopedii, itp. Stąd autor niniejszym<br />

ogłasza apel do wszystkich czytelników, aby kontaktowali się z nim i informowali o<br />

jakimkolwiek fakcie który zwrócił ich uwagę i który, w ich opinii, mógłby posiadać jakiś<br />

związek z eksplozją Tapanui (np. mógłby zostać datowany albo na dzień zaistnienia tej<br />

eksplozji t.j. około 18/19 czerwca <strong>1178</strong> roku, albo też na jeden z wywołanych przez nią<br />

poślizgów skorupy Ziemi t.j. gdzieś w okresie pomiędzy końcem XII wieku i początkiem XIV<br />

wieku) czy też posiadać związek z teoriami/hipotezami zainspirowanymi poprzez analizę tej<br />

eksplozji. Ogólne zorientowanie co do szerokiej gamy faktów jakie przynależą do tej<br />

kategorii daje zapoznanie się z treścią niniejszej monografii.


D-165<br />

Rys. D1. Ilustracja która wykazuje że Księżyc wschodzący nad horyzontem w Canterbury,<br />

Anglia, przez prawie godzinę był równocześnie widoczny z Tapanui w Nowej Zelandii. Na<br />

tym rysunku planeta Ziemia symbolizowana jest przez większy okrąg "E", podczas gdy<br />

Księżyc pokazany został jako mniejszy okrąg "M" z zakropkowanym rogalikiem. Dla<br />

wypuklenia logiki dedukcji, pokazane wielkości nie są zwymiarowane w proporcjach<br />

przyjmowanych przez nie w rzeczywistości, aczkolwiek współzależności geometryczne do<br />

których one prowadzą są ważne dla każdej skali wymiarowej. Pozycje Canterbury i Tapanui<br />

zaznaczono odpowiednio punktami C i T. Linie L C i LT styczne do obwodu Ziemi<br />

reprezentują horyzonty teoretycznej widoczności z tych punktów (praktyczna widoczność<br />

jest szersza). Stąd pozycja X Księżyca ukazuje moment kiedy owo ciało niebieskie zaczęło<br />

być widoczne z Canterbury, podczas gdy pozycja Y oznacza moment kiedy Księżyc<br />

przestaje być widoczny z Tapanui. Linie RT i RC przechodzące przez centrum Ziemi O i<br />

przez punkty C i T wyznaczają kąt zbieżności e jaki reprezentuje różnicę pomiędzy 180 a<br />

kątowymi lokacjami Canterbury i Tapanui na naszym globie. W przybliżeniu kąt ten może<br />

zostać opisany przez równanie e = 180 minus (długość_geograficzna_Tapanui minus<br />

długość_geograficzna_Canterbury). Wystarcza więc użycie jedynie elementarnych zasad<br />

geometrii aby udowodnić, że kąt m wycinka trajektorii m podążanej przez Księżyc będący<br />

równocześnie widoczny z Canterbury i z Tapanui musi też spełniać równanie m = e<br />

(wycinek m tej trajektorii jest uwypuklony na powyższym rysunku poprzez zekreskowanie).<br />

Kiedy wartość kątowa m tej trajektorii jest przeliczona na czas, obliczenia wskazują że<br />

wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> Księżyc musiał być równocześnie widoczny z Canterbury i<br />

Tapanui przez prawie całą godzinę po tym jak wzeszedł on nad horyzontem Canterbury.<br />

Ów okres czasu dobrze odpowiada określeniom użytym w kronice Gerwazego dla opisania<br />

gwałtownej eksplozji (w Tapanui) odbitej od powierzchni Księżyca jak od lustra i<br />

zaobserwowanej przez grupę mnichów z Canterbury.


Rozdział E:<br />

E-166<br />

HIPOTEZY WYJAŚNIAJĄCE POCHODZENIE KRATERU <strong>TAPANUI</strong><br />

Motto tego rozdziału: "Każdy kto występuje przeciwko prawdzie z łatwością może ją<br />

wypaczyć, ocenzurować, opóźnić, oddalić, zwalczyć, ukryć, zataić, zignorować, zniewolić,<br />

zakrzyczeć, zagłuszyć, poświęcić, wstydzić się, wieszać psy na niej, itp.; czego jednak<br />

nigdy nie jest w stanie uczynić, to zmienić prawdy w nieprawdę."<br />

Jak dotychczas, cztery następujące hipotezy zostały postawione, które starają się<br />

wyjaśnić pochodzenie krateru Tapanui: (1) oficjalna geologiczna "obsuwiska ziemi", (2)<br />

meteorytu (lub komety) uderzającego Ziemię, (3) eksplodującego gazu, oraz (4)<br />

eksplodującego statku (<strong>UFO</strong>) cywilizacji pozaziemskiej.<br />

E1. Oficjalna hipoteza "obsuwiska ziemi"<br />

Upowszechniana obecnie w sposób oficjalny hpoteza geologiczna stwierdza, że<br />

krater Tapanui powstał w wyniku obsunięcia się ziemi z zbocza wzgórza Pukeruau (t.j. w<br />

wyniku tzw. "landslip"). Jej treść jest rozpowszechniana w Nowej Zelandii przez wszystkie<br />

oficjalne źródła (t.j. po<strong>dr</strong>ęczniki, mapy, itp.). Przykładowo na każdej dzisiejszej mapie<br />

pokazującej krater Tapanui jest on zaznaczony jako "landslip" - co jest angielskojęzycznym<br />

terminem na "obsuwisko ziemi". Hipoteza ta stanowi doskonały przykład czysto<br />

teoretycznego wyjaśnienia, wydedukowanego w ciszy dobrze klimatyzowanego biura, bez<br />

zapoznania się z materiałem faktologicznym dostępnym w terenie.<br />

Po postawieniu hipotezy geologicznej około wieku temu, nikt nawet nie pokusił się o<br />

zweryfikowanie jej poprawności poprzez jakiekolwiek badania dokonane na miejscu.<br />

Przykładowo kiedyś przy okazji dyskutowania o kraterze Tapanui z ekspertem do spraw<br />

obsunięć ziemi (mianowicie z ówczesnym Dziekanem Wydziału Geologii na Uniwersytecie<br />

Otago w Dunedin), autor został zaszokowany odkryciem, iż ekspert ów nigdy nie oglądał<br />

krateru osobiście, jednakże jest absolutnie pewien, iż krater ten powstał w wyniku<br />

obsunięcia się ziemi. Tymczasem materiał faktologiczny dostępny na miejscu, nie tylko że<br />

nie potwierdza hipotezy geologicznej, ale wręcz jawnie jej zaprzecza. Najważniejsze<br />

rozbieżności pomiędzy hipotezą geologiczna a faktami obserwacyjnymi są następujące:<br />

1. Hipoteza geologiczna nie dostarcza satysfakcjonującego wyjaśnienia dla<br />

kratero-podobnego kształtu, szczególnie zaś dla:<br />

(a) obecności około siedmiu kraterów umieszczonych jeden we wnętrzu<br />

<strong>dr</strong>ugiego - patrz oryginalna topografia krateru pokazana na rysunku C2 (w latch 1994/5<br />

niestety splanowana buldożerami jego właściciela),<br />

(b) istnienia wyraźnie zarysowującego się brzegu krateru po stronie, w którą<br />

ziemia rzekomo miałaby się obsunąć (t.j. 3/4 obwodu krateru ciągle pozostaje<br />

nienaruszone, mimo iż w efekcie gwałtownych opadów po-eksplozyjnych brzeg krateru<br />

został przerwany po stronie największego nachylenia zbocza wzgórza Pukeruau - patrz<br />

rysunki C1 i C2),<br />

(c) istnienia eliptycznych zaokrągleń na obu końcach krateru (dla<br />

uformowania tak symetrycznych zaokrągleń grunt musiałby obsuwać się w bardzo<br />

niezwykły sposób, niekiedy nawet przemieszczając się pod górę).<br />

2. Grunt jest zbyt stabilny w tym miejscu, aby mógł się obsunąć. Także zbocze na<br />

którym krater się znajduje jest wyjątkowo płaskie (nachylone jedynie około 7 ) nie


E-167<br />

dostarczając w ten sposób warunków grawitacyjnych wymaganych dla zaistnienia<br />

obsuwiska. W pobliżu krateru Tapanui nie istnieje też nawet jedno obsunięcie gruntu, które<br />

potwierdzałoby tendencję miejscowej gleby do formowania takich obsunięć. Krater Tapanui<br />

jest formą tak unikalną, iż miejscowi piloci wykorzystują go jako łatwo rozpoznawalny punkt<br />

orientacyjny.<br />

3. Bilans objętości nie jest wypełniony w kraterze. Zgodnie z tym bilansem ziemia<br />

jaka obsunęłaby się z krateru, musiałaby znajdować się poniżej niego. Jednakże w<br />

przypadku krateru Tapanui ziemia usunięta z jego wnętrza po prostu "zniknęła" (t.j.<br />

rozrzucona została na znacznym obszarze w postaci ceramicznych kamieni). Zniknięcie tej<br />

ziemi najlepiej może zostać ocenione poprzez analizę układu warstwic na dokładnych<br />

mapach - t.j. wokół krateru ów naturalny układ warstwic pozostaje nienaruszony.<br />

4. Mechanizm "obsuwiska ziemi" jest dobrze znany w Nowej Zelandii, jako że przy<br />

górzystym charakterze tego kraju obsuwiska takie występują dosyć często. Jednym z<br />

elementów tego mechanizmu jaki brakuje w kraterze Tapanui jest, że poślizg następuje<br />

wzdłuż nagłębszej, wodonośnej warstwy gruntu, natomiast powierzchnia gruntu pozostaje<br />

nienaruszona po jego przemieszczeniu. W wielu przypadkach obserwować można<br />

obsuwiska w środku których ciągle rosną <strong>dr</strong>zewa jakich korzenie pozostają nienaruszone a<br />

jedynie przemieszczone nieco niżej wraz z otaczającą je glebą. Powyższe praktycznie<br />

oznacza, że jeśli krater Tapanui faktycznie powstał w wyniku takiego obsuwiska, gleba na<br />

jego dnie musiałaby być identyczna lub podobna do gleby na wierzchołku wzgórza<br />

Pukeruau. W rzeczywistości jednak jest całkowicie odmiennie, jako że dno krateru pokryte<br />

jest piaskiem i zwęglonymi resztkami <strong>dr</strong>zewnymi nieobecnymi na wierzchołku wzgórza<br />

Pukeruau, natomiast nie posiada ono zwykłej czarnej gleby obecnej na tym wierzchołku.<br />

5. Wzgórze Pukeruau posiada charakterystyczne atrybuty "przetrącenia". Jego<br />

oryginalny kształt został bowiem zdeformowany bocznym uderzeniem potężnej eksplozji -<br />

patrz punkt #6 w po<strong>dr</strong>ozdziale C2. Zaistnienie zwykłego poślizgu gruntu nie mogłoby<br />

spowodować takiego "przetrącenia".<br />

6. Wyjaśnienie krateru jako obsuwiska ziemi nie ustosunkowywuje się też do<br />

różnorodnego materiału faktologicznego obecnego w kraterze, szczególnie zaś do:<br />

(a) resztek zwęglonych <strong>dr</strong>zew jakie wyścielają dno krateru (pierwsi osadnicy<br />

nie zanotowali istnienia lasu w obrębie lub w pobliżu krateru),<br />

(b) pochodzenia około metrowej warstwy piasku wyrzuconego z dna krateru<br />

na powierzchnię czarnej gleby zalegającej zbocze Pokeruau ponad wschodnią krawędzią<br />

krateru,<br />

(c) burzliwego namagnesowania otoczenia (włączając w to namagnesowanie<br />

ceramicznych kamieni),<br />

(d) obecności ceramicznych kamieni zawierających miękką masę organiczną<br />

uwięzioną w środku,<br />

(e) niezwykłych anomalii atmosferycznych występujących nad kraterem.<br />

W swych wyjaśnieniach geologiczna hipoteza traktuje każdy fakt i znalezisko<br />

oddzielnie. Dla przykładu krater jest dla niej obsuwiskiem ziemi (tzw. "landslip"), ceramiczne<br />

kamienie są interesującym przypadkiem skały rodzimej, "trinitite" stanowi szkło<br />

wulkaniczne, namagnesowanie otoczenia pochodzi z rzekomych pokładów magnetytu<br />

ukrytych pod ziemią (chociaż pokłady takie nie zostały dotychczas wykryte), itd. Stosując<br />

takie podejście nowozelandzcy geolodzy nie dostrzegają iż:<br />

- w Tapanui istnieje szczególna zgodność dat pojawienia się poszczególnych faktów<br />

(np. datowanie wypalonych <strong>dr</strong>zew metodą węgla radioaktywnego zgadza się z datowaniem<br />

legend maoryskich, to zaś zgadza się z położeniem osi krateru odzwierciedlającej południk<br />

magnetyczny w roku <strong>1178</strong>, to zaś zgadza się z zapisem Gerwazego z Kanterbury, itp.);<br />

- w okolicy krateru występuje cały kompleks zjawisk i faktów, wykazujących ścisłe<br />

powiązanie przyczynowo-skutkowe.<br />

W ten sposób geologiczna hipoteza zaprzecza zasadom naukowych badań, które<br />

stwierdzają iż "kompleksowy materiał faktologiczny wymaga kompleksowego wyjaśnienia".


E-168<br />

Mimo usilnych poszukiwań autor dotychczas nie natrafił nawet na najmniejszy ślad<br />

jakichkolwiek badań eksperymentalnych mających na celu zweryfikowanie poprawności<br />

hipotezy geologicznej. Jak dotychczas nikt nie pokusił się o dokonanie badań stabilności<br />

gruntu w kraterze, nikt nie dokonał pomiarów sprawdzających spełnienie bilansu objętości<br />

ziemi obsuniętej z niego, nikt też nie sprawdził ciągłości warstwicowej i składnikowej w<br />

masach ziemi rzekomo obsuniętych z krateru. Cała hipoteza geologiczna oparta jest więc<br />

jedynie na subiektywnej opinii jej autorów, którzy po prostu zadecydowali że krater musi być<br />

obsuwiskiem ziemi ponieważ oprócz obsuwiska nie jest im znane żadne inne zjawisko<br />

naturalne jakie mogłoby spowodować jego powstanie w tym właśnie miejscu.<br />

Powyższe przeegzaminowanie wykazuje więc że hipoteza geologiczna nie jest<br />

najlepszym przykładem naukowego myślenia i badania. Posiada ona bowiem liczne luki i<br />

niekonsekwencje, nie została poparta żadnymi badaniami, zaś jej treść stoi w jawnej<br />

sprzeczności z materiałem faktologicznym obecnym na miejscu zdarzenia. Stąd też żaden<br />

racjonalnie myślący badacz nie powinien uznawać jej za rozstrzygającą.<br />

E2. Hipoteza meteorytu uderzającego o Ziemię<br />

Mieszkańcy okolic krateru Tapanui od dawna zdają sobie sprawę z absurdalności<br />

geologicznego wyjaśnienia. Aby więc jakoś naprawić błąd oficjalnej nauki, starali się oni na<br />

własny, nienaukowy sposób wyjaśnić niezwykłe fakty związane z tym kraterem. W ten<br />

sposób powstała hipoteza meteorytu (lub komety) uderzającego o ziemię. Hipoteza ta jest<br />

szeroko rozpowszechniona wśród ludności zamieszkującej w pobliżu krateru. Z biegiem<br />

czasu jej rozgłos rozszedł się też poza granicami Nowej Zelandii i znalazł zwolenników<br />

również i w środowisku akademickim. Jednym z obecnie najzagorzalszych jej wyznawców<br />

jest australijski badacz <strong>dr</strong> Duncan Steel (Anglo-Australian Observatory, Private Bag,<br />

Coonabarabran, NSW 2357, Australia).<br />

Zanim została adoptowana przez naukowców, hipoteza meteorytu uderzającego o<br />

ziemię koło Tapanui wyznawana była jedynie przez lokalne osoby nie posiadające<br />

naukowego doświadczenia. Stąd też dostarczając znacznie racjonalniejszego niż geolodzy<br />

wyjaśnienia dla jednej grupy faktów (np. kształtu krateru, wyłożenia i popalenia <strong>dr</strong>zew),<br />

jednocześnie pomijała ona inną grupę faktów. Owe przeoczone fakty, jakie przeczą<br />

poprawności hipotezy meteorytowej, są jak następuje:<br />

1. Krater Tapanui nie wykazuje obecności cech charakterystycznych dla kraterów<br />

impaktowych (porównaj rysunki C3 do C6). Szczególnie krater ten nie posiada:<br />

(a) Wyróżniającego się kształtu parabolicznej czaszy.<br />

(b) Nasypowego, podwyższonego kołnierza, który zostałby utworzony z ziemi<br />

wyrzuconej z krateru. Wszystkie kratery impaktowe zdają się posiadać taki kołnierz.<br />

Jednakże krater Tapanui reprezentuje jedynie ogromną dziurę zawartą częściowo na<br />

płaskim gruncie, częściowo zaś na niezakłóconym zboczu Pukeruau.<br />

(c) Pozostałości w swym wnętrzu odłamków ciała niebieskiego uderzającego<br />

ziemię.<br />

(d) Orientacji głównej osi w kierunku wschód/zachód. Ciało niebieskie<br />

(meteor) powinno bowiem nadlecieć w równoleżnikowej płaszczyźnie pionowej, stąd oś<br />

uformowanego przez nie krateru i obszar zniszczenia powinny stanowić przedłużenie<br />

kierunku jego przylotu. Tymczasem krater Tapanui posiada oś zorientowaną południkowo.<br />

2. Założenie wytworzenia krateru Tapanui przez impakt jakiegoś ciała niebieskiego<br />

ciągle nie dostarcza wyjaśnienia dla wielu faktów obecnych na miejscu. Dla przykładu nie<br />

wyjaśnia ono:<br />

(a) Namagnesowania otoczenia (włączając namagnesowanie kamieni<br />

ceramicznych).<br />

(b) Oryginalnego istnienia kilku kraterów zlokalizowanych jeden we wnętrzu<br />

<strong>dr</strong>ugiego.


E-169<br />

(c) Wytworzenia kamieni ceramicznych z uwięzioną w nich miękką masą<br />

organiczną.<br />

(d) Wytworzenia trinitite.<br />

3. Energia wydzielona w Tapanui jest zbyt duża aby została wytworzona wyłącznie<br />

poprzez tarcie z atmosferą. Stąd nie mogłaby ona zostać wyzwolona w efekcie<br />

napowietrznej eksplozji jakiegoś ciała niebieskiego. Wymagałaby więc eksplozji<br />

przylatującego obiektu następującej już po jego uderzeniu i wbiciu się w ziemię (w takim<br />

jednak przypadku kształt wynikowego krateru musiałby być inny a także resztki lub odłamki<br />

obiektu musiałyby być obecne w jego obrębie).<br />

4. Ciało niebieskie uderzające o ziemię nie mogłoby zostać opisane w legendach<br />

maoryskich jako statek kosmiczny. Ponadto szczegóły techniczne takiego ciała (np. kształt<br />

rogu, jarzenie się, transportowanie synów nieba na swym pokładzie, itp.) nie pokrywałyby<br />

się tak dokładnie z danymi <strong>UFO</strong>. Również szczegóły zniszczenia istniejące na miejscu nie<br />

byłyby tak zgodne z eksplodującym wehikułem (np. przylot z zachodu podczas gdy główna<br />

oś zniszczenia skierowana jest ku północy, obecność wewnętrznych kraterów<br />

umieszczonych jeden w obrębie <strong>dr</strong>ugiego, itp. - patrz rozdział H).<br />

Podsumowywując powyższe, aczkolwiek hipoteza meteorytowa wykazuje<br />

nieporównanie więcej zasadności od żenujących twierdzeń geologów, ciągle jest ona<br />

rozbieżna z materiałem faktologicznym obecnym na miejscu katastrofy. W porównaniu z<br />

hipotezą eksplodującego <strong>UFO</strong> jest ona <strong>dr</strong>uga w kolejności jeśli chodzi o ilość wyjaśnianych<br />

przez nią atrybutów eksplozji Tapanui. Jako taka jest więc najbardziej konkurencyjna dla<br />

hipotezy promowanej w niniejszym opracowaniu. Stąd podczas omawiania co istotniejszych<br />

materiałów dowodowych autor postara się zwrócić uwagę czytelnika na te fakty które<br />

zdecydowanie świadczą przeciwko jej ważności.<br />

E3. Hipoteza eksplodującego gazu<br />

Mr Ken Little, <strong>inż</strong>ynier komputerowy z IBM (3 Cathe<strong>dr</strong>al Square, Christchurch, New<br />

Zealand) zaproponował czysto spekulatywną hipotezę wyjaśniającą powstanie krateru koło<br />

Tapanui wskutek eksplozji gazu. Zgodnie z tą hipotezą, pod kraterem znajdują się<br />

podziemne pokłady naturalnego gazu. W <strong>1178</strong> roku doznały one samozapłonu i<br />

eksplodowały powodując zniszczenie opisane w legendach maoryskich o "Ogniach<br />

Tamaatea".<br />

Istnieje wprawdzie kilka faktów zdających się potwierdzać niektóre aspekty tej<br />

hipotezy, np. (a) w obrębie krateru Tapanui znajduje się małe jeziorko jakie okoliczna<br />

legenda określa mianem "bezdennego" (aczkolwiek w 1994/5 było ono opróżnione z wody i<br />

pomiary wykazały wówczas jego głębokość sięgającą zaledwie około 2 metrów), (b)<br />

kilkadziesiąt kilometrów od krateru odkryto pokłady węgla, być więc może iż również<br />

pokłady gazu ziemnego istnieją pod kraterem. Generalnie jednak rzecz biorąc hipoteza ta<br />

jest czysto spekulacyjna i nie pokrywa się z materiałem dowodowym obecnym na miejscu<br />

zdarzenia. Przykładowo, istnienie gazu pod kraterem Tapanui nie zostało nigdy stwierdzone<br />

definitywnie, eksplozja gazu nie jest w stanie wydzielić aż 70 megaton energii, nie jest<br />

znany mechanizm czy zjawisko fizyczne jakie mogłyby spowodować podziemne<br />

wymieszanie się gazu z tlenem, eksplodujący gaz nie byłby w stanie namagnesować<br />

otoczenia, kształt krateru Tapanui nie odpowiada spodziewanemu dla takich eksplozji, oraz<br />

wiele innych. Stąd też hipotezę eksplodującego gazu daje się bardzo łatwo wyeliminować<br />

jako niezdolną do wyjaśnienia niemal wszystkich atrybutów krateru Tapanui.<br />

E4. Hipoteza autora o statku <strong>UFO</strong> eksplodującym koło Tapanui


E-170<br />

Ostatnia hipoteza, nazwijmy ją "hipotezą eksplodujacego <strong>UFO</strong>", w naukowej formie<br />

po raz pierwszy została zaproponowana przez autora niniejszej monografii. (W formie<br />

legend maoryskich jest ona jednak powtarzana od stuleci.) Stwierdza ona iż krater Tapanui<br />

został uformowany w wyniku przyziemnej eksplozji (na wysokości od około 27 do 100<br />

metrów ponad ziemią) cygaro-kształtnego kompleksu około siedmiu wehikułów <strong>UFO</strong> typu<br />

K6. Owo eksplodujące tam cygaro złożone z 7 <strong>UFO</strong> typu K6 pokazane zostało na rysunku<br />

F1.<br />

Dla naukowej ścisłości autor starał się także odnaleźć jakieś fakty, które<br />

zaprzeczałyby jego własnej hipotezie. Nawet jeden taki fakt nie został odnaleziony. Cały<br />

materiał faktologiczny obecny w okolicach Tapanui jednoznacznie potwierdza prawdziwość<br />

stwierdzeń tej hipotezy. Począwszy więc od rozdziału H, materiał faktologiczny<br />

zgromadzony przez autora na temat eksplozji Tapanui, poddany teraz będzie<br />

systematycznym interpretacjom. Pierwszym krokiem w tym kierunku będzie potwierdzenie<br />

konstrukcji, działania, atrybutów, oraz tak usilnie zaprzeczanego przez dzisiejszych<br />

naukowców samego faktu istnienia wehikułu <strong>UFO</strong> który eksplozję tą spowodował.


Rozdział F.<br />

F-171<br />

ZIEMSKI MAGNOKRAFT JAKO KLUCZ DO<br />

ZROZUMIENIA POZAZIEMSKICH <strong>UFO</strong><br />

Nazwa "magnokraft" nadana została zupełnie nowemu rodzajowi wehikułów<br />

latających, napędzanych pulsującym polem magnetycznym. Magnokraft został wynaleziony<br />

i rozpracowany przez autora niniejszej monografii. Głównym celem, jaki autor starał się<br />

osiągnąć przez ten wynalazek, jest upowszechnienie takiej konstrukcji i zasady działania<br />

statku międzygwiezdnego, które umożliwiłyby jego zbudowanie przez niewielkie państwo<br />

(takie jak Polska lub Nowa Zelandia) lub nawet większą organizację przemysłową. Jak<br />

blisko jesteśmy osiągnięcia tego celu uzmysławia następujący przegląd właściwości<br />

magnokraftu:<br />

Loty magnokraftu odbywają się na zasadzie bardzo podobnej do zasady na której<br />

dwa magnesy nawzajem odpychają się od siebie. Mianowicie, magnokraft zawiera w swojej<br />

konstrukcji cały szereg tzw. „pędników” - które są po prostu ogromnie silnymi magnesami<br />

generującymi pulsujące pole magnetyczne. (Pole w owych pędnikach generowane jest<br />

przez urządzenia zwane „komorami oscylacyjnymi”.) Jeden z owych „pędników”<br />

umieszczony jest w centrum magnokraftu. Nazywa się on „pędnikiem głównym”. Pędnik<br />

główny odpycha magnokraft od Ziemi, Słońca, lub od galaktyki, dzięki siłom<br />

magnetycznego odpychania się jakie generuje pole magnetyczne wytwarzane przez ten<br />

pędnik. Owe siły odpychania się pola magnokraftu od pola Ziemi, Słońca, lub galaktyki,<br />

pozwalają magnokraftom na wzlatywanie w przeseztrzeń. Z kolei pierścień tzw. „pędników<br />

bocznych” poumieszczanych na obwodzie talerzo-kształtnego magnokraftu wytwarza pole<br />

magnetyczne które przyciąga się z polem Ziemi, Słońca, lub galaktyki. W ten sposób<br />

pędniki boczne magnokraftu stabilizują jego zorientowanie w przestrzeni, a ponadto<br />

pozwalają lądować magnokraftowi.<br />

Magnokraft na wiele różnorodnych sposobów przyczynił się do odkrycia krateru koło<br />

Tapanui oraz do napisania niniejszej monografii. Aby wymienić kilka z nich: (1)<br />

wynalezienie magnokraftu upewniło autora co do poprawności Tablic Cykliczności i<br />

ważności wniosków prognostycznych z nich wynikających, (2) znajomość działania i<br />

atrybutów magnokraftu umożliwiła teoretyczne wydedukowanie cech charakteryzujących<br />

miejsca w których wehikuły owe eksplodowały, (3) chęć odpowiedzenia na krytykę<br />

magnokraftu zmusiła autora do poszukania i udokumentowania różnorodnych dowodów<br />

materialnych (takich jak np. krater Tapanui) ujawniających już obecne pojawianie się tego<br />

typu statków na Ziemi (owe tajemnicze magnokrafty które już obecnie widywane są w<br />

lotach nad ziemią, popularnie nazywane są „wehikułami <strong>UFO</strong>”).<br />

Szczegółowy opis konstrukcji, działania i właściwości magnokraftu stanowi cel<br />

rozdziału F z tomu 3 najnowszej monografii [1/5] oraz jej poprzedniczki monografii [1/4].<br />

Ponadto magnpokraft opisany jest na całym szeregu stron internetowych - przykładowo<br />

patrz striony o nazwach "magnocraft_pl.htm", "oscillatory_chamber_pl.htm", czy<br />

"propulsion_pl.htm". Monografie [1/5] i [1/4] zawierają m.in. dokładne rysunki magnokraftów<br />

wszelkich typów, wyprowadzenia równań opisujących kształt i wymiary magnokraftów,<br />

wyjaśniają budowę i zasadę działania tzw. „komory oscylacyjnej” oraz tzw. „kapsuły<br />

dwukomorowej” które są używane do napędu magnokraftu, interpretują ślady wypalane na<br />

ziemi przez lądujące magnokrafty, itp. Aby nie powtarzać tamtych informacji, w niniejszym<br />

rozdziale jedynie wzmiankuję te aspekty magnokraftu które mają znaczenie dla zrozumienia<br />

pochodzenia i właściwości krateru Tapanui.<br />

Jednym z najbardziej istotnych cech pędników magnokraftu (wykorzystujących<br />

kapsuły dwukomorowe) jest, że pozwalają one na łatwe i całkowite panowanie nad


F-172<br />

produkowanym przez siebie wydatkiem oraz nad kierunkiem swych biegunów<br />

magnetycznych. Stąd, niezależnie od swych funkcji napędowych, mogą one być użyte jako<br />

magnetyczne urządzenia sprzęgające, które pozwalają na dołączanie jednego wehikułu do<br />

<strong>dr</strong>ugiego bez zaburzenia zdolności napędowych żadnego z nich. Po takim dołączeniu, cały<br />

kompleks magnokraftów może być pilotowany przez pojedynczą osobę, umożliwiając<br />

pozostałym pilotom na odpoczynek, czynności socjalne, lub badania naukowe. Z uwagi na<br />

ów połączeniowy potencjał magnokraftów, jednym razem wehikuły te będą obserwowane<br />

jako pojedyncze, spodko-kształtne statki, innym zaś razem jako latające kompleksy złożone<br />

z wielu wehikułów i przyjmujące kształty cygar, kul, choinek, platform, oraz setek innych<br />

możliwych kształtów - patrz rysunek F1.<br />

Najprostsze konfiguracje latające otrzymywane są poprzez fizyczne złożenie<br />

jakiegoś wehikułu z innym (lub innymi) magnokraftami. Z uwagi na atrybuty owego złożenia,<br />

owe najprostsze konfiguracje magnokraftów nazywane są "fizycznymi kompleksami<br />

latającymi". Jeden z wielu możliwych ich przykładów pokazano na rysunku F1. Wśród<br />

wielkiej różnorodności istniejących kompleksów fizycznych, z tematem niniejszej monografii<br />

bezpośrednio się łączy konfiguracja zwana "latającym cygarem" - patrz rysunek F1. Takie<br />

latające cygaro otrzymywane jest poprzez nałożenie wklęsłych podstaw jednych<br />

magnokraftów na wypukłe kopuły innych statków. Otrzymywana w efekcie wynikowa<br />

konfiguracja przypomina trochę stos talerzy w kuchni poukładanych jeden na wierzchołku<br />

<strong>dr</strong>ugiego - patrz rysunek F1. Jak to zostanie bardziej szczegółowo omówione w rozdziale H,<br />

taki właśnie cygarokształtny stos najprawdopodobniej siedmiu wehikułów magnokraftopodobnych<br />

(<strong>UFO</strong>) eksplodował koło Tapanui.<br />

Po magnokrafcie pierwszej generacji, latającym na zasadzie magnetycznego<br />

przyciągania i odpychania, nasza cywilizacja zbuduje bardziej zaawansowaną wersję<br />

Magnokraftu, zwaną „wehikułem telekinetycznym”, albo „magnokraftem <strong>dr</strong>ugiej generacji”.<br />

Ten bardziej zaawansowany magnokraft latał będzie na zasadzie ruchów telekinetycznych.<br />

Jego budowa i zasada działania opisana jest w rozdziale M z tomu 11 monografii [1/5].<br />

Omawiając tutaj magnokrafty <strong>dr</strong>ugiej generacji warto także wspomnieć, że rozwój<br />

naszych statków magnetycznych nie zakończy się na wehikule telekinetycznym (tj. na<br />

magnokrafcie <strong>dr</strong>ugiej generacji). Tablica Cykliczności opracowana dla napędów ziemskich<br />

(patrz tablica B1 w monografiach [1/4] i [1/5]) ujawnia bowiem, że w około 200 lat po<br />

magnokraftach <strong>dr</strong>ugiej generacji nasza cywilizacja dorobi się jeszcze bardziej<br />

zawansowanego statku, który można nazwać „wehikułem czasu” albo też „magnokraftem<br />

trzeciej generacji”. Tablica B1 ujawnia, że po<strong>dr</strong>óżowanie w czasie tych najdoskonalszych z<br />

magnokraftów oparte będzie na efektach zniekształcenia przestrzeni czasowej<br />

powodowanych "deformowaniem" pól magnetycznych. Oprócz wprowadzania zmian do<br />

upływu czasu, magnokrafty trzeciej generacji będą też w stanie dokonywać lotów<br />

telekinetycznych wykorzystując dokładnie tą samą zasadę działania co omówione<br />

poprzednio wehikuły telekinetyczne. Dokładne omówienie „wehikułów czasu” zawarte jest w<br />

rozdziale N z tomu 11 monografii [1/5] - dokad odsyłam czytelnika po szczegóły. Sporo<br />

informacji na temat budowy i zasady działania „wehikułów czasu” opublikowałem również w<br />

internecie, gdzie czytelnik znajdzie je m.in. na totaliztycznych stronach o nazwach<br />

"immortality_pl.htm" czy " timevehicle_pl.htm".<br />

Razem z magnokraftem pierwszej generacji, nasza cywilizacja zbuduje aż trzy<br />

identycznie ukształtowane wersje tego statku, w każdej następnej z nich wykorzystując<br />

coraz bardziej kompleksowe właściwości pól magnetycznych. W magnokrafcie pierwszej<br />

generacji, pokazanym na rysunku F1, do celów napędowych wykorzystywane będą jedynie<br />

odpychające i przyciągające oddziaływania pól magnetycznych. Magnokraft <strong>dr</strong>ugiej<br />

generacji w swej zasadzie działania wykorzystywał będzie dodatkowo efekt telekinetyczny<br />

(inercję magnetyczną) wyzwalany poprzez przyspieszanie i opóźnianie linii sił pola<br />

magnetycznego otoczenia jakie zamyka w swym obrębie korpus statku. Natomiast<br />

magnokraft trzeciej generacji wykorzystywał będzie aż trzy właściwości pól magnetycznych,<br />

t.j. (1) siły wzajemnych odziaływań przyciągających i odpychających, (2) inercję


F-173<br />

magnetyczną (telekinezę) wyzwalaną poprzez przyspieszanie i opóźnianie pól<br />

magnetycznych, oraz (3) energię wewnętrzną wyzwalaną poprzez deformację pól, a<br />

pozwalającą na manipulowanie czasem.<br />

F1. Atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów<br />

Pole magnetyczne jest znane ze swojej ogromnej zdolności do przechowywania<br />

energii. Z tego powodu magnokraft nie tylko wykorzystuje to pole jako czynnik napędowy,<br />

ale także jako nośnik zapasów swojej energii. W magnokrafcie pole magnetyczne spełnia<br />

więc aż dwie funkcje: (1) napędu i (2) paliwa (t.j. jest ono odpowiednikiem zarówno opon jak<br />

i benzyny u naszych współczesnych samochodów). Wyprowadzenie równań, które opisują<br />

matematycznie ten statek, pozwala też na wyliczenie ilości magnetycznej energii zawartej w<br />

polu pojedynczego magnokraftu. Autor dokonał takiego wyliczenia dla magnokraftów<br />

pierwszej generacji, zaś jego metodologię i wyniki opublikował on w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.5<br />

monografii [1/4] i w po<strong>dr</strong>ozdziale G5.5 monografii [1a]. Dla najmniejszego magnokraftu typu<br />

K3, energia ta przekracza ekwiwalent 1 megatony TNT. Stąd raptowne uwolnienie całej tej<br />

energii (np. przez zdetonowanie komór oscylacyjnych statku) musi spowodować ogromne<br />

zniszczenia, jakie nawet w przypadku eksplozji najmniejszego z magnokraftów (t.j. typu K3)<br />

będą odpowiadały równoczesnemu wybuchowi odpowiednika ponad 80 bomb ją<strong>dr</strong>owych<br />

wielkości bomby zrzuconej na Hirosimę.<br />

Miejsca w których eksplodowały wehikuły magnokrafto-podobne muszą<br />

charakteryzować się kilkoma unikalnymi atrybutami, jakie nie wystąpią w formacjach<br />

katastroficznych naturalnego pochodzenia. Owe unikalne cechy będą bezpośrednim<br />

rezultatem niekonwencjonalnej konstrukcji i działania tych statków. Najbardziej<br />

charakterystyczne z tych atrybutów mogą zostać wykorzystane do identyfikacji miejsc,<br />

gdzie magnokraft eksplodował i do o<strong>dr</strong>óżnienia pozostałości takich eksplozji od wszelkich<br />

innych formacji gruntu, takich jak kratery meteorytowe, formacje erozyjne, erupcje<br />

wulkaniczne, itp.<br />

Atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów wszystkich trzech generacj opisane zostały<br />

dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale F12 wskazywanych już uprzednio tomow 3 monografii [1/4] i<br />

[1/5]. Tam tez czytelnik powinien szukać szczegółów na ich temat. Ponieważ jednak w<br />

niniejszej monografii atrybuty te użyte będą do identyfikacji aż dwóch miejsc eksplozji<br />

wehikułów <strong>UFO</strong>, w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale powtórzone zostaną najważniejsze z nich.<br />

Zanim jednak wymienione tu zostaną atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów, nieco<br />

uwagi warto poświęcić ich klasyfikacji. Powodem dla którego klasyfikacja tych atrybutów<br />

może okazać się wysoce przydatna jest fakt współzależności pomiędzy cechami danego<br />

miejsca eksplozji, a charakterystyką obiektu który w tym miejscu eksplodował. Zilustrujmy<br />

tą współzależność za pomocą przykładu. Wyobraźmy sobie dwa w przybliżeniu identycznej<br />

wielkości kratery wykonane w ziemi za pomocą eksplodowania dwóch odmiennych<br />

ładunków, t.j. trotylu (TNT) i bomby ją<strong>dr</strong>owej (porównaj część (a) rysunku C5 z częścią (d)<br />

rysunku C4). Oba kratery powstałyby gdy eksplodujące ładunki raptownie uwolniłyby w<br />

przybliżeniu tą samą ilość energii w podobnych warunkach (np. będąc zakopane pod<br />

ziemię na tą samą głębokość). Ponieważ jednak źródła owej energii byłyby odmienne, stąd<br />

również niektóre specyficzne własności obu kraterów musiałyby się różnić. Dla przykładu<br />

krater powstały w efekcie eksplozji ją<strong>dr</strong>owej byłby skażony materiałami radioaktywnymi,<br />

podczas gdy krater po eksplozji trotylu początkowo byłby wypełniony gazami TNTpochodnymi,<br />

ale za to nie posiadałby on radioaktywnego skażenia. Aby podsumować<br />

powyższe w formie definicji, "atrybuty nośnika energii danego eksplodującego obiektu<br />

zawsze zostają odzwierciedlone (superponowane) na miejsce eksplozji tego obiektu".<br />

Powyższa reguła posiada określone następstwa nie tylko przy tropieniu sprawców<br />

zamachów bombowych, ale także i w odniesieniu do identyfikacji miejsc eksplozji<br />

magnokraftów. Pozwala ona bowiem o<strong>dr</strong>óżnić eksplozje magnokraftu od eksplozji


F-174<br />

dowolnych innych nośników energii (np. dużych meteorytów), a także pozwala ona<br />

dodatkowo określić generację magnokratu który eksplodował w danym miejscu. Jak to<br />

bowiem zostało już podkreślone w poprzednich po<strong>dr</strong>ozdziałach (szczególnie w G4)<br />

eksplozji mogą ulec aż trzy generacje magnokraftów. Ponieważ w każdej z tych generacji<br />

siła nośna wytwarzana jest przez odmienne zjawisko (t.j. w pierwszej generacji przez<br />

przyciąganie i odpychanie magnetyczne, w <strong>dr</strong>ugiej generacji przez efekt telekinetyczny, zaś<br />

w trzeciej generacji przez deformację przestrzeni czasowej) stąd również atrybuty nośnika<br />

energii muszą być inne. Z kolei atrybuty tego nośnika energii zostaną przeniesione na<br />

miejsce eksplozji danego magnokraftu. Jeśli więc odpowiednio poklasyfikowć atrybuty<br />

takich miejsc eksplozji, wtedy fakt obecności określonych klas atrybutów w danym miejscu,<br />

będzie zarówno wskazywał na sam fakt eksplozji magnokraftu, jak i na generację tego<br />

statku która tam eksplodowała.<br />

Nasza klasyfikacja rozpoczęta zostanie od magnokraftów pierwszej generacji.<br />

Miejsca eksplozji tych statków wykazywały będą obecność aż trzech różnych klas<br />

atrybutów. Będą to: (A) atrybuty energetyczne, t.j. wszelkie następstwa wynikające z<br />

raptownego uwolnienia w danym miejscu ogromnych ilości energii, (B) atrybuty<br />

magnetyczne, t.j. wszelkie następstwa wynikające z faktu, że uwolniona energia posiadała<br />

formę potężnego pola magnetycznego, oraz (C) atrybuty transportowe, t.j. wszelkie<br />

następstwa wynikające z faktu, że eksplozji uległ pilotowany wehikuł odpowiednio<br />

uformowanej konstrukcji i z określoną liczbą inteligentnych istot na pokładzie. Wyjaśnijmy<br />

teraz istotę atrybutów należących do każdej z powyższych klas i podajmy najbardziej<br />

reprezentatywne ich przykłady. Do atrybutów energetycznych zaliczane będą wszelkie<br />

zjawiska rejestrowane również podczas dowolnego innego uwolnienia odpowiednio<br />

wysokich ilości energii, a więc takie które wystąpią również i w czasie wybuchu ogromnego<br />

meteorytu, wybuchu termoją<strong>dr</strong>owego o wymaganej sile, czy wybuchu odpowiednich ilości<br />

zwykłego trotylu (TNT). Ich przykłady obejmować więc będą takie zjawiska jak: tworzenie<br />

się samej eksplozji wraz z jej wysoką temperaturą i ciśnieniem, tworzenie grzyba poeksplozyjnego,<br />

tworzenie tzw. "firestorm"; a także wszelkie następstwa owych zjawisk, np.<br />

formowanie krateru, powalanie <strong>dr</strong>zew i strefy zniszczenia, formowanie ceramicznych<br />

kamieni, trinitite, itp. Podczas wybuchu magnokraftu na powyższe następstwa<br />

energetyczne nałożą się jednak atrybuty magnetyczne, podobnie jak w przypadku wybuchu<br />

bomby atomowej nałożyłyby się na nie zjawiska wynikające z radioaktywności<br />

eksplodowanego ładunku ją<strong>dr</strong>owego. W eksplozji magnokraftu do owych atrybutów<br />

magnetycznych zaliczone będą wszelkie następstwa wynikające z pojawienia się<br />

ogromnego "błysku magnetycznego" czyli burzliwego pola magnetycznego uwolnionego z<br />

rozpadających się pędników statku. Przykłady owych atrybutów magnetycznych to:<br />

namagnesowanie gleby i skał, przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w nowe<br />

położenia (występujące tylko przy szczególnie potężnych eksplozjach), zaburzanie pola<br />

magnetycznego Ziemi i Słońca, itp. W końcu na energetyczne i magnetyczne atrybuty<br />

miejsc eksplozji magnokraftów nałożą się także atrybuty transportowe. Ich przykładem<br />

może być tendencja załóg innych podobnych wehikułów do oglądania miejsc eksplozji<br />

swych kolegów, podobnie jak kierowcy samochodów wykazują tendencję do zwalniania i<br />

obejrzenia znanych im miejsc katastrof samochodowych. Niniejsza monografia dostarcza<br />

wielu dalszych przykładów podanych tu trzech klas atrybutów.<br />

Miejsca eksplozji wehikułów magnokrafto-podobnych (t.j. magnokraftów lub <strong>UFO</strong>)<br />

<strong>dr</strong>ugiej generacji (w niniejszej monografii zwanych także wehikułami teleportacyjnymi) będą<br />

się cechowały aż czterema klasami atrybutów. Będą to: (A) atrybuty energetyczne<br />

wynikające z faktu raptownego uwolnienia ogromnej ilości energii, (B) atrybuty<br />

magnetyczne wynikające z faktu że uwolniona energia posiadała formę potężnego pola<br />

magnetycznego, (C) atrybuty transportowe wynikające z faktu że eksplozji uległ pilotowany<br />

wehikuł z określoną liczbą inteligentnych istot na pokładzie, oraz (D) atrybuty telekinetyczne<br />

wynikające z faktu że pole magnetyczne statku w chwili eksplozji formowało efekt<br />

telekinetyczny. Oprócz więc wszystkich trzech atrybutów występujących również podczas


F-175<br />

eksplozji magnokraftów pierwszej generacji, wehikuły teleportacyjne muszą dodatkowo<br />

indukować procesy i zjawiska, których powstawanie uzależnione jest od zaistnienia efektu<br />

telekinetycznego. Przykładem takich dodatkowych procesów i zjawisk może być<br />

zamrożenie w otoczeniu uz<strong>dr</strong>awiającego pola telekinetycznego opisanego już w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2, czy powodowanie różnorodnych transformacji (mutacji) roślin i zwierząt<br />

na zasadzie podobnej jak pole telekinetyczne uz<strong>dr</strong>owicieli jest w stanie przetransformować<br />

chore komórki w z<strong>dr</strong>owe (po<strong>dr</strong>ozdział C7.1). Z uwagi na ową długotrwałą aktywność<br />

biologiczną efektu telekinetycznego, należy tu ostrzec że następstwa telekinetyczne<br />

eksplozji magnokraftów <strong>dr</strong>ugiej i trzeciej generacji będą posiadały poważny wpływ<br />

"biologiczny" na wszelkie organizmy żywe przebywające długotrwale w miejscach takich<br />

eksplozji (np. będą powodowały "mięsisty" wzrost lokalnych ludzi - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1 i<br />

C7.2).<br />

Najbardziej szeroka gama atrybutów wystąpi jednakże w miejscach eksplozji<br />

wehikułów magnokrafto-podobnych (np. <strong>UFO</strong>) trzeciej generacji, zwanych także wehikułami<br />

czasu. Obejmowały one będą aż pięć następujących klas: (A) atrybuty energetyczne<br />

wynikające z faktu raptownego uwolnienia ogromnej ilości energii, (B) atrybuty<br />

magnetyczne wynikające z faktu że uwolniona energia posiadała formę potężnego pola<br />

magnetycznego, (C) atrybuty transportowe wynikające z faktu że eksplozji uległ pilotowany<br />

wehikuł z określoną liczbą inteligentnych istot na pokładzie, (D) atrybuty telekinetyczne<br />

wynikające z faktu że raptownie uwolnione pole magnetyczne formowało efekt<br />

telekinetyczny, oraz (E) atrybuty czasowe wynikające z zaburzeń przestrzeni czasowej<br />

wprowadzanych przez rozpadające się pędniki statku. Oprócz więc wszelkich zjawisk<br />

występujących także podczas eksplozji wehikułów teleportacyjnych, katastrofa wehikułów<br />

czasu spowoduje dodatkowe wystąpienie potężnego pola zakłóceń czasowych jakie<br />

ogarnie przestrzeń otaczającą miejsce danej eksplozji. Niektóre następstwa tego pola będą<br />

podobne do zwielokrotnienia zjawisk już opisanych pod koniec po<strong>dr</strong>ozdziału G3 (np. pod<br />

hasłem "efekt zdublowania czasu"), oraz zjawisk opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3,<br />

aczkolwiek wiele z nich w chwili obecnej nie jest możliwych nawet do przewidzenia. We<br />

współczesnej terminologii zjawiska te określane będą mianem "paranormalnych". Dla osób i<br />

zwierząt przypadkowo znajdujących się w ich zasięgu mogą się one objawić np.: nagłym<br />

przeniesieniem do czasów i stuleci zupełnie odległych, niespodziewanym pojawieniem się<br />

na nowo zwierząt i ludzi dawno już wymarłych, chwilowym uczestniczeniem w zjawiskach i<br />

wydarzeniach jakie zaszły w odległej przeszłości lub zajdą dopiero w przyszłości,<br />

widzeniami podobnymi do halucynacji tyle iż zachodzącymi przy pełnej władzy umysłowej,<br />

zachwianiem się działania znanych nam praw przyrody, itp. Na końcu po<strong>dr</strong>ozdziału L<br />

podano przykład jednego z takich niezwykłych zdarzeń, jakie zdaniem autora nastąpiło w<br />

rezultacie katastrofy wehikułu czasu. Ponieważ niektóre atrybuty czasowe występujące w<br />

miejscach eksplozji magnokraftów trzeciej generacji będą najwyraźniej odbierane przez<br />

osoby z wyostrzonym postrzeganiem pozazmysłowym (ESP), miejsca te mogą więc stać<br />

się ulubionym punktem zgromadzeń, medytacji, lub działalności takich osób.<br />

Warto tu dodać, że z punktu widzenia zasięgu i siły eksplozji nie stanowi dużej<br />

różnicy która generacja magnokraftów eksplodowała w danym miejscu. Pierwsze trzy klasy<br />

atrybutów danej eksplozji będą więc podobne niezależnie czy pędniki danego statku<br />

wytwarzały ciąg magnetyczny, telekinetyczny czy zmianę w upływie czasu. Klasy te zależą<br />

bowiem głównie od tego jaki typ (K3, K4, itp.) eksplodował w danym miejscu oraz jak dużo<br />

niszczycielskiej energii magnetycznej pędniki tego statku zawierały w chwili ich<br />

uszkodzenia i zniszczenia (według obecnego rozeznania autora, ilość energii zgromadzonej<br />

w pędnikach magnokraftu danego typu, np. K3, najprawdopodobniej przyjmuje zbliżoną<br />

wartość u wszystkich trzech generacji tych statków). Wszelkie różnice w atrybutach byłych<br />

miejsc eksplozji wehikułów magnokrafto-podobnych odmiennych generacji sprowadzają się<br />

więc jedynie do występowania lub braku w nich następstw telekinetycznych (o istotnym<br />

wpływie "biologicznym") oraz zjawisk czasowych (t.j. o istotnym wpływie "paranormalnym").


F-176<br />

Wymieńmy teraz najbardziej charakterystyczne atrybuty byłych miejsc eksplozji<br />

magnokraftów należące do każdej z wyo<strong>dr</strong>ębnionych powyżej klas.<br />

A. Atrybuty energetyczne. Wynikają one z ogromu energii zakumulowanej w pędnikach<br />

eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#A1. Wyzwolenie ogromnych zasobów energii porównywalnych do tych z<br />

najpotężniejszych bomb termoją<strong>dr</strong>owych. W przypadku eksplozji nawet najmniejszego<br />

magnokraftu typu K3, wyzwolona energia przekroczy równoważnik 1 megatony TNT (t.j.<br />

odpowiednik ponad 80 bomb zrzuconych na Hirosimę). Jednocześnie tak ogromnemu<br />

wydatkowi energetycznemu NIE będzie towarzyszyło radioaktywne skażenie otoczenia (jak<br />

to stałoby się w przypadku eksplozji nuklearnej). Z <strong>dr</strong>ugiej jednak strony, eksplozji tej<br />

będzie towarzyszyło burzliwe skażenie (zmiany) magnetyczne otoczenia.<br />

#A2. Zniszczenie, które jest charakterystyczne dla wysokoenergetycznej eksplozji,<br />

nie zaś dla fizycznego uderzenia (impaktu) jakiegoś obiektu stałego. Jeśli eksplozja<br />

magnokraftu nastąpi w powietrzu na znacznej wysokości, jej efekty będą podobne do tych z<br />

napowietrznej eksplozji nuklearnej (t.j. brak krateru, pnie <strong>dr</strong>zew ciągle stojące pod punktem<br />

zerowym eksplozji, itp.). Jeśli natomiast wehikuł eksploduje w powietrzu, ale tuż przy<br />

powierzchni gruntu, wytworzony będzie eliptyczny krater eksplozyjnego (nie zaś<br />

impaktowego) pochodzenia. Należy tu przypomnieć, iż kratery impaktowe mają szereg cech<br />

charakterystycznych, o<strong>dr</strong>óżniających je od kraterów eksplozyjnych, np. obrzeża kraterów<br />

impaktowych otoczone są wypiętrzonym kołnierzem, wewnątrz nich znajdują się odłamki<br />

obiektu uderzenie którego krater ten wytworzyło - patrz rysunek C4, itp.<br />

#A3. Szereg detonacji. Każda kapsuła dwukomorowa zawarta w eksplodującym<br />

wehikule stanowi oddzielną bombę ciężko wyładowaną energią magnetyczną. Ponieważ<br />

eksplozja będzie zainicjowana tylko w jednej z tych kapsuł, na kapsuły następne musi się<br />

ona przenieść z nieznacznym opóźnieniem czasowym. Dla postronnego obserwatora<br />

eksplodujący magnokraft będzie więc rozbłyskiwał szeregiem wybuchów, o<strong>dr</strong>óżnialnych też<br />

słuchowo jako seria oddzielnych grzmotów. Liczba błysków i grzmotów wytwarzanych przez<br />

pojedynczy magnokraft powinna odpowiadać ilości jego pędników. W przypadku eksplozji<br />

cygaro-kształtnego kompleksu magnokraftów (takiego jak ów z rysunku F1), poszczególne<br />

serie detonacji będą pooddzielane od siebie, ponieważ eksplozje muszą przenieść się ze<br />

statku na statek. Podczas eksplozji takiego cygara, wrażenia słuchowe przyjmą więc postać<br />

kilku oddzielnych serii grzmotów (jakby kilku źle zsynchronizowanych salw artyleryjskich).<br />

Każda z tych serii odpowiadać będzie eksplozji następnego wehikułu.<br />

#A4. Obecność szklistych i ceramicznych minerałów powstałych przez stopienie lub<br />

wypalenie rodzimej gleby, piasku i glinek. Minerały owe przyjmą albo formę "trinitite" albo<br />

"ceramicznych kamieni".<br />

Szklisty "trinitite" jest pozostałością ziaren piasku i gleby wessanej w powietrze przez<br />

implozję, stopionej do stanu płynnego i następnie zastygniętej w małe globulinki lub<br />

kropelki. Nazwa tego minerału pochodzi od kryptonimu "Trinity" dla miejsca testu<br />

atomowego z 16 lipca 1945 roku w Alamogordo (Nowy Meksyk, USA) gdzie wytworzenie<br />

owego sztucznego minerału zostało udokumentowane po raz pierwszy.<br />

"Ceramiczne kamienie" mają formę sporych brył lokalnej gleby, glinek, i niekiedy<br />

także masy organicznej (np. fragmentów <strong>dr</strong>zew, liści, zwierząt, itp.) wyrzuconych w<br />

powietrze przez fale uderzeniowe eksplozji, ukształtowanych aerodynamicznie podczas<br />

lotu, sprasowanych razem przez ogromne ciśnienie, wypalonych jak cegła, pokrytych<br />

szklistą glazurą na powierzchni, i w końcu porzuconych wzdłuż kierunku akcji fal<br />

uderzeniowych. Kamienie te przyjmują niezwykle poskręcane kształty, posiadają płynnie<br />

zaokrąglone krawędzie, ich powierzchnia jest szklista, zaś ich właściwości mechaniczne<br />

przypominają właściwości bryły porcelany.<br />

#A5. Odparowanie (eliminacja) z gleby niektórych bardziej wrażliwych na<br />

promieniowanie pierwiastków (np. selenu, jodu, molibdenu, wapna). Odparowanie to<br />

następuje wskutek oddziaływania na glebę różnych rodzajów promieniowania wydzielanego


F-177<br />

w czasie eksplozji. Z kolei brak tych pierwiastków może wpływać na z<strong>dr</strong>owie organizmów<br />

żyjących w danym obszarze.<br />

B. Atrybuty magnetyczne. Wynikają one z silnego pola magnetycznego wytwarzanego<br />

przez pędniki eksplodującego magnokraftu lub <strong>UFO</strong>.<br />

#B1. Burzliwa (turbulentna) magnetyzacja miejsca eksplozji. Gwałtowne wyzwolenie<br />

ogromnej energii magnetycznej zakumulowanej w pędnikach magnokraftu lub <strong>UFO</strong> musi<br />

spowodować turbulentne (burzliwe) namagnesowanie gleby, skał i wszelkich innych<br />

materiałów obecnych w miejscu eksplozji. Takie turbulentne namagnesowanie otoczenia z<br />

kolei powinno manifestować się:<br />

- Anomaliami w kierunkach i natężeniu lokalnego pola magnetycznego. Czuły<br />

kompas użyty w obszarze eksplozji powinien wskazywać fałszywe kierunki, jego igła<br />

powinna wirować podczas przenoszenia kompasu z miejsca na miejsce, <strong>dr</strong>astycznie<br />

zmieniając swoje wskazania, itp.<br />

- Niezwykłymi problemami w komunikacji radiowej i telewizyjnej (np. fale radiowe<br />

mogą samoczynnie się wokalizować, powodujac słyszenie audycji radiowych bez użycia<br />

odbiornika, odbiór może zanikać, itp.).<br />

- Występowaniem niezwykłych zjawisk atmosferycznych, szczególnie tych których<br />

mechanizm napędowy posiada charakter elektromagnetyczny (np. kurtynowe wyładowania<br />

elektryczne, wiatry jonowe, tornada, itp.).<br />

#B2. (Warunkowo) Raptowne przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w<br />

nowe położenia (jeden z tych biegunów może nawet zostać przeniesiony do centrum<br />

danego miejsca eksplozji). Przemieszczenie to wystąpi tylko przy szczególnie potężnych<br />

eksplozjach magnetycznych, jakich wydatek energetyczny przekroczy określoną wartość<br />

krytyczną (prawdopodobnie niewiele mniejszą niż 70 megaton TNT eksplodujących koło<br />

Tapanui). Z kolei to przemieszczenie może spowodować:<br />

- Natelekinetyzowanie obszarów Ziemi które bieguny te zajmowały w chwili danej<br />

eksplozji, oraz wynikające z tego natelekinetyzowania mutowanie większych wzrostowo i<br />

wagowo organizmów żywych w tym obszarze (patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1 i C7.2),<br />

- Rotację skorupy Ziemi względem jej osi obrotu zachodzącą wzdłuż południka<br />

przebiegającego przez dane miejsce eksplozji, oraz związane z nią:<br />

- Trwałe zmiany klimatyczne na Ziemi, i<br />

- Zmiany dla niektórych obszarów naszej planety w położeniu gwiazd, długościach<br />

dnia i nocy, oraz w ważności kalendarza.<br />

#B3. (W chwili eksplozji) Wytworzenie fali zaburzenia magnetycznego, jaka przez<br />

naocznych świadków będzie odebrana jako fala dźwiękowa przemieszczająca się ze<br />

szybkością światła.<br />

C. Atrybuty transportowe. Wynikają one z funkcji środka transportowego wypełnianej przez<br />

eksplodujący magnokraft lub <strong>UFO</strong>.<br />

#C1. Kumulacyjny charakter eksplozji. Współczesna armia wykorzystuje specjalny<br />

rodzaj ładunków wybuchowych, uformowanych na kształt czaszy reflektora, noszących<br />

nazwę "ładunków kumulacyjnych". Ładunki te zostały zaprojektowane w celu wytworzenia<br />

ukierunkowanej siły uderzeniowej, umożliwiającej przebicie opancerzonych obiektów (np.<br />

czołgów, bunkrów, itp.). Jeśli rozpatrzymy rozłożenie komór oscylacyjnych w obrębie<br />

konstrukcji magnokraftu, wtedy okaże się że rozłożenie to odpowiada ukształtowaniu<br />

materiału wybuchowego w ładunkach kumulacyjnych. Z tego też powodu eksplodujący<br />

magnokraft zachowa się właśnie jak owe ładunki kumulacyjne, tzn. wytworzy on fale<br />

uderzeniową działającą w kierunku prostopadłym do podstawy statku. Fala ta jak klin<br />

uderzy w powierzchnię naszej planety wywołując ukierunkowane zniszczenie.<br />

#C2. Uformowanie trójkątnej strefy zniszczenia. Ponieważ magnokraft porusza się<br />

ze swą osią centralną nachyloną pod kątem do powierzchni ziemi (aby dopasować się do<br />

lokalnego przebiegu linii sił pola magnetycznego Ziemi) fale uderzeniowe jego kumulacyjnej


F-178<br />

eksplozji uderzą powierzchnię gruntu także pod kątem. To z kolei musi spowodować, iż<br />

strefa zniszczenia przyjmie z grubsza kształt trójkątny, natomiast ewentualny krater<br />

wytworzony w miejscu uderzenia tych fal podczas eksplozji na- lub przy-ziemnej, będzie<br />

posiadał kształt z grubsza eliptyczny. Należy tu podkreślić, że zarówno kąt wierzchołkowy<br />

trójkątnej strefy zniszczenia, jak i wzajemny stosunek długości obu osi eliptycznego krateru,<br />

będą proporcjonalne do kąta inklinacji magnetycznej pola ziemskiego w miejscu, w którym<br />

eksplozja nastąpiła (czyli także proporcjonalne do odległości tego miejsca od biegunów<br />

magnetycznych Ziemi).<br />

#C3. Zorientowanie strefy zniszczenia w kierunku magnetycznego południka<br />

(północ/południe). Ponieważ oś centralna lecącego magnokraftu zawsze pokrywa się z<br />

pionową płaszczyzną przechodzącą przez bieguny magnetyczne Ziemi, kumulacyjna<br />

eksplozja tego statku musi spowodować, iż oś główna zarówno eliptycznego krateru, jak i<br />

trójkątnej strefy zniszczenia spowodowanej tą eksplozją, musi pokrywać się z kierunkiem<br />

magnetycznej północy/południa. Ponieważ bieguny magnetyczne Ziemi w chwili obecnej<br />

rotują wokół biegunów geograficznych (z okresem obiegu około 1000 lat), położenie osi<br />

głównej strefy zniszczenia będzie charakterystyczne dla roku, w którym eksplozja nastąpiła.<br />

To z kolei umożliwia datowanie eksplozji danego statku.<br />

Należy tu podkreślić, iż zorientowanie osi głównej eksplozji w kierunku równoleżnika<br />

magnetycznego posiada następujące dodatkowe znaczenie faktologiczne:<br />

- Jeśli kierunek lotu eksplodującego wehikułu został zaobserwowany przez<br />

naocznych świadków, kierunek ten może <strong>dr</strong>astycznie przeczyć zorientowaniu osi głównej<br />

eksplozji. Przykładowo w regionie tunguskim naoczni świadkowie zaobserwowali, iż obiekt<br />

przelatywał ze wschodu na zachód, natomiast główna oś zniszczenia jest zorientowana z<br />

północy na południe (gdyby zniszczenie to zostało spowodowane uderzeniem komety lub<br />

meteorytu, główna oś zniszczenia powinna stanowić przedłużenie trajektorii lotu obiektu,<br />

czyli także być zorientowana ze wschodu na zachód).<br />

- Jeśli jakieś ciało niebieskie (np. kometa lub meteoryt) jest posądzane o<br />

spowodowanie zniszczenia, zorientowanie zniszczenia w kierunku północ/południe przeczy<br />

generalnej płaszczyźnie przylotu takich obiektów. (Jest wiadomym, iż oś systemu<br />

słonecznego w przybliżeniu pokrywa się z pionową płaszczyzną wschód/zachód. Stąd<br />

trajektorie prawie wszelkich obiektów kosmicznych upadających na ziemię leżą w tej<br />

płaszczyźnie. Z kolei jeśli obiekty takie nadlatują ze wschodu, pionu, lub z zachodu, nie<br />

mogą one spowodować zniszczeń ukierunkowanych północ/południe.)<br />

#C4. Obecność odłamków konstrukcji wehikułu (najprawdopodobniej wykonanej z<br />

materiału nie występującego w stanie naturalnym, np. technologicznie przygotowanego<br />

metalu, stopu, lub tworzywa). Podczas eksplozji konstrukcja statku będzie rozdarta na<br />

strzępy i w większej swej części odparowana. Nieodparowane fragmenty tej konstrukcji, a<br />

także skraplające się jej opary, mogą wymieszać się z oparami rodzimych materiałów<br />

wyrzuconych i stopionych przez eksplozję, formując w konsekwencji rodzaj<br />

aerodynamicznych kropel lub brył. Takie kroplowate pozostałości statku powinny być<br />

rozsiane pod obszarem <strong>dr</strong>yfującego grzyba eksplozji, znajdowane niekiedy w towarzystwie<br />

większych fragmentów jego konstrukcji. Należy tu też podkreślić, że podczas eksplozji<br />

wszelkie materiały ferromagnetyczne zostaną namagnesowane, stąd stalowe pozostałości<br />

wehikułu najczęściej będą występowały w postaci "magnetytu" (t.j. namagnesowanego i<br />

utlenionego żelaza).<br />

#C5. Inteligentne manewry obserwowane przez naocznych świadków. Lokalni<br />

świadkowie eksplozji powinni zaobserwować wehikuł manewrujący lub przelatujący w<br />

kierunku miejsca eksplozji i następnie eksplodujący. Inteligentne manewry lub lot tego<br />

wehikułu w wielu przypadkach powinny być łatwe do o<strong>dr</strong>óżnienia od bezwładnych lotów<br />

naturalnych obiektów (np. komet czy meteorytów). Świadkowie powinni także zauważyć<br />

szereg efektów niemożliwych do wystąpienia w eksplozjach naturalnych, np. słyszeć szereg<br />

detonacji czy odnotować szereg rozbłysków powodowanych przez wybuchy kolejnych<br />

komór oscylacyjnych w poszczególnych statkach.


F-179<br />

#C6. Szczególne zainteresowanie miejscem eksplozji wykazywane przez pilotów<br />

innych podobnych wehikułów. Owo zainteresowanie rodzi się z trzech następujących<br />

pobudek:<br />

- Operacyjnej. Magnetyczne anomalia zastygnięte w miejscu eksplozji muszą<br />

zakłócać prawidłowe działanie napędu innych magnokrafto-podobnych statków. W efekcie,<br />

ich komputery pokładowe muszą zareagować odpowiednimi korekcjami, informując pilotów<br />

o podjętych działaniach. To z kolei zwróci uwagę załóg takich statków na miejsce eksplozji<br />

(na zasadzie podobnej jak oblodzenie <strong>dr</strong>ogi zwraca uwagę współczesnych kierowców<br />

samochodowych).<br />

- Psychologicznej. Miejsce gdzie załoga jakiegoś wehikułu odparowała będzie<br />

fascynowało załogi innych podobnych wehikułów. Ta fascynacja odpowiada fascynacji<br />

kierowców samochodowych miejscami, w których ich kolegom przytrafił się śmiertelny<br />

wypadek. Stąd choćby nawet dla czystej ciekawości każdy pilot podobnego wehikułu<br />

wykorzysta okazję pobliskiego przelotu, aby rzucić okiem na miejsce, gdzie jego koledzy<br />

zginęli w taki widowiskowy sposób.<br />

- Naukowej. Z uwagi na kataklizmiczne konsekwencje eksplozji magnokraftów,<br />

konstruktorzy tych statków będą czynić wszystko co możliwe, aby zapobiec ewentualnej ich<br />

katastrofie. Stąd też, nie będzie istniało wiele miejsc, w których wehikuły takie<br />

eksplodowały. Jeśli jednak eksplozja taka nastąpi, jej miejsce będzie przedmiotem<br />

długotrwałych naukowych badań ze strony budowniczych wehikułu, mających na celu<br />

ustalenie przyczyn, przebiegu, i następstw tego typu eksplozji.<br />

Oczywiście, każde bardziej intensywne zainteresowanie w danej lokacji ze strony<br />

pilotów tak zaawansowanego wehikułu jak magnokraft lub <strong>UFO</strong>, nie może pozostać<br />

niezauważonym przez lokalnych mieszkańców. Szczególnie iż pierścieniowate lądowiska<br />

takich statków niekiedy mogą pozostać widoczne na lokalnej glebie nawet przez<br />

kilkadziesiąt następnych lat. Stąd też okoliczna ludność będzie informowała o częstych<br />

obserwacjach magnokraftów lub <strong>UFO</strong>, zaś meldunki te będą wspierane obecnością<br />

pierścieni powypalanych w miejscach lądowań tych statków.<br />

D. Atrybuty telekinetyczne. Wynikają one z efektu telekinetycznego formowanego przez<br />

pędniki eksplodującego magnokraftu lub <strong>UFO</strong>.<br />

#D1. Telekinetyczna stymulacja organizmów żywych. Silne skażenie telekinetyczne<br />

zastygnięte w miejscach omawianych eksplozji powinny powodować zmianę aktywności<br />

biologicznej środowiska naturalnego tych miejsc. To z kolei, w połączeniu z długoterminową<br />

akcją takiej zmienionej aktywności biologicznej, może spowodować nieprzewidzialne skutki,<br />

dla przykładu:<br />

- zmiany w szybkości i bujności wzrostu roślin, zwierząt i ludzi. U roślin w<br />

ekstremalnych przypadkach szybkość ta może zostać zintensyfikowana praktycznie nawet<br />

12 krotnie;<br />

- zmiany w samopoczuciu ludzi i zwierząt (np. wzrost lub spadek energii życiowej);<br />

- pojawianie się niezwykłych anomalii biologicznych (chorób) u ludzi i zwierząt;<br />

- mutacje niektórych roślin, owadów i zwierząt, itp.<br />

#D2. Wywoływanie w substancjach procesów i zjawisk towarzyszacych efektowi<br />

telekinetycznemu. Wyniki dotychczasowych studiów i badań efektu telekinetycznego<br />

sugerują że zjawisko to jest rodzajem katalizatora wyzwalającego w różnych substancjach<br />

zmiany jakie zdają się zaprzeczać dotychczasopwej naszej wiedzy o procesach fizykochemicznych.<br />

Dla przykładu efekt ten najprawdopodobniej jest w stanie dokonać procesu<br />

tzw. "zimnej syntezy termoją<strong>dr</strong>owej" przemieniając jedne pierwiastki w inne, może on<br />

zastąpić jedne pierwiastki przez inne w różnorodnych substancjach chemicznych, może<br />

zmieniać struktury organiczne na struktury krystaliczne, i wiele innych. Stąd też istnieje<br />

prawdopodobieństwo, że byłe miejsca eksplozji wehikułów teleportacyjnych będą zawierały<br />

produkty takiego nieznanego jeszcze działania efektu telekinetycznego. Przykładowo ich<br />

okolice mogą być pokryte "złotym runem" wspomnianym w po<strong>dr</strong>ozdziale C10, w pobliskich


F-180<br />

roślinach węglowe struktury organiczne mogą zostać zamienione na krzemowe struktury<br />

krystaliczne, itp.<br />

E. Atrybuty czasowe (paranormalne). Wynikają one z formowania efektów czasowych przez<br />

pole eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#E1. Zafalowanie przestrzeni czasowej. Zafalowanie to spowoduje wiele niezwykłych<br />

zjawisk, obejmujących m.in. ponowne pojawianie się w obszarze byłej eksplozji wehikułu<br />

czasu roślin, zwierząt, lub ludzi dawno już wymarłych. Pod względem swego mechanizmu<br />

przypomina ono zasadę formowania się "efektu zdublowania czasu" opisanego w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałach G3 i C7.3. Jego rezultatem może być, że w pobliżu byłego miejsca eksplozji<br />

wehikułu czasu, pojawiać się potem mogą niektóre organizmy/zwierzęta wcześniej uznane<br />

za wymarłe. Organizmy/zwierzęta te zjawiać się mogą albo periodycznie (t.j. pojawiać i<br />

niknąć w takt zafalowań przestrzeni czasowej, jak to następuje w przypadku iluzorycznych<br />

ptaków Moa ciągle widywanych co jakiś czas w Nowej Zelandii - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3),<br />

lub też na stałe (np. jak to ma miejsce ze słynną nowozelandzką "living fossil" czy "żyjącą<br />

skamienieliną" o formie dużego stwora jaszczurowatego zwanego "Tuatara" wywodzącego<br />

się z tej samej epoki co węgiel kamienny - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3 i punkt #E1 rozdziału H).<br />

#E2. Nasycenie otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Potężny "błysk"<br />

zaburzenia przestrzeni czasowej następujący w chwili eksplozji wehikułu czasu<br />

najprawdopodobniej zostanie utrwalony w objętych nim przedmiotach. Stąd pole takich<br />

zakłóceń nasyci glebę w danym miejscu eksplozji, a także przedmioty wyrzucone z tego<br />

miejsca (np. kamienie ceramiczne). Osoby przebywające dłużej w pobliżu miejsca eksplozji<br />

magnokraftu trzeciej generacji lub w sąsiedztwie przedmiotów wyrzuconych z tego miejsca,<br />

mogą więc doświadczyć różnorodnych zjawisk paranormalnych. Przykładowo mogą one<br />

odnotować zakłócenia w "normalnym" upływie czasu, mieć widzenia, przeżyć jakieś<br />

zdarzenie z przeszłości, uzyskać wgląd do przyszłości, doświadczyć wypełnienia się ich<br />

życzeń, zaobserwować niezwykłe "szczęście" w przebiegu dotykających ich zdarzeń<br />

losowych, itp.<br />

Należy tutaj zauważyć, że powyższe atrybuty #E1 i #E2 umożliwiają też zgrubne<br />

identyfikowanie miejsc gdzie wehikuły czasu eksplodują dopiero w przyszłości. W pobliżu<br />

bowiem takich miejsc sporadycznie pojawiać się mogą zwierzęta które żyć będą na Ziemi<br />

dopiero w dalekiej przyszłości. Ponadto ludzie mieszkający w tych obszarach zbiorowo<br />

doświadczać niekiedy mogą wizji przyszłości. Takie więc wizje i obserwacje nieznanych z<br />

wykopalisk zwierząt, wskazują region gdzie w przyszłości nastąpi zapewne eksplozja<br />

wehikułu czasu.<br />

* * *<br />

Jeśli więc odkryta gdzieś zostanie katastroficzna formacja która będzie się<br />

charakteryzowała obecnością większości atrybutów przynależnych do trzech pierwszych<br />

klas wymienionych powyżej (t.j. klas A, B i C), będzie to oznaczało że formacja ta pochodzi<br />

z eksplozji jakiegoś wehikułu magnokrafto-podobnego (<strong>UFO</strong>) pierwszej generacji.<br />

Dodatkowa obecność atrybutów z klasy D (telekinetycznej) będzie wskazywała że<br />

eksplodujący wehikuł najprawdopodobniej był <strong>dr</strong>ugiej generacji (t.j. wehikułem<br />

teleportacyjnym). Natomiast obecność atrybutów należących do klasy E (paranormalnej)<br />

potwierdzi iż eksplodujący wehikuł najprawdopodobniej był wehikułem czasu.<br />

Powyższa metoda zakwalifikowania danego miejsca eksplozji do określonej<br />

generacji posiada jednakże jedną wadę. Jest nią mianowicie niekompetentność dzisiejszej<br />

nauki ziemskiej w instrumentalnych pomiarach zjawisk typu telekinetycznego i<br />

paranormalnego. Stąd nasze ewentualne próby potwierdzenia istnienia takich zjawisk w<br />

danym miejscu eksplozji są nieco podobne do wysiłków naukowców żyjących przykładowo<br />

w czasach napoleońskich próbujących ustalić istnienie potencjału elektrycznego na<br />

określonym przedmiocie. Chociaż bowiem co bardziej zdolni i postępowi z nich potrafili<br />

zauważyć znaki informujące o istnieniu takiego potencjału, jednakże brak w owym czasie<br />

jakiegokolwiek instrumentu pomiarowego jak przykładowo obecny woltomierz


F-181<br />

uniemożliwiłby im zmierzenie wartości tego potencjału, natomiast zbyt niska wiedza o<br />

elektryczności panująca w owych czasach uniemożliwiłaby im zadecydowanie czy wykryty<br />

przez nich potencjał jest naturalny dla danego przedmiotu czy też został spowodowany jego<br />

sztucznym naelektryzowaniem.<br />

Jeśli więc powyższe odnieść do miejsc eksplozji magnokraftów, metodologia<br />

naukowego działania podpowiada że nasze obecne wykrycie zjawisk telekinetycznych i<br />

paranormalnych w tych miejscach bez możliwości ich ilościowego zmierzenia i bez<br />

zakumulowania odpowiedniej wiedzy eksperymentalnej na ich temat niekoniecznie musi<br />

oznaczać iż naprawdę eksplodowały tam magnokrafty <strong>dr</strong>ugiej czy trzeciej generacji. Nawet<br />

bowiem eksplozja magnokraftów pierwszej generacji prawdopodobnie też indukować<br />

będzie niewielkie skażenie otoczenia zjawiskami tego typu. Niemniej w obecnej sytuacji<br />

braku na Ziemi nawet najprostszej aparatury do ilościowego pomiaru zjawisk<br />

telekinetycznych i paranormalnych, w połączeniu z ludzkim brakiem tradycji i<br />

spostrzegawczości nakierowanych na odnotowanie takich zjawisk, sam fakt ich wykrycia<br />

zawsze stanowi jakąś tam przesłankę sugerującą prawdopodobieństwo eksplozji wehikułu<br />

wyższej generacji. Z kolei zaaprobowanie istnienia takiej przesłanki jest pierwszym krokiem<br />

do naukowego poznania stojących za nią faktów.


F-182<br />

Rys. F1. Cygaro-kształtny kompleks latający sprzężony z siedmiu talerzo-kształtnych<br />

magnokraftów typu K6. Kompleks ten powstaje przez osadzenie wklęsłej podstawy<br />

każdego magnokraftu na wypukłą kopułę górną magnokraftu poprzedniego. Wynikowa<br />

konfiguracja przypomina stos talerzy w kuchni osadzonych jeden na <strong>dr</strong>ugim. Ponieważ<br />

zostało już formalnie dowiedzione że "<strong>UFO</strong> to już działające magnokrafty" (patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział P2 z tomu 13 monografii [1/4]), istniejący materiał dowodowy ujawnia że<br />

właśnie taki stos siedmiu statków obserwowali Maorysi gdy eksplodował on dnia 19<br />

czerwca <strong>1178</strong> roku koło Tapanui w Nowej Zelandii powodując totalne zniszczenia ponad<br />

połowy Wyspy Południowej oraz pochylenie skorupy Ziemi (patrz też rysunek C7).<br />

Istniejące dane sugerują że również w Tunguskiej na Syberii eksplodował podobny stos,<br />

tyle że złożony z trzech wehikułów typu K6. Wymiary gabarytowe magnokraftów typu K6<br />

wynoszą: D=35.11, H=5.85 [m]. Po wylądowaniu, n=20 pędników bocznych tych wehikułów<br />

wypala w glebie pierścień o średnicy nominalnej d=24.82 [m].<br />

Powyższy rysunek ilustruje wygląd boczny całego kompleksu latającego o kształcie<br />

„cygara posobnego”. Natomiast jego konstrukcję wewnętrzną oraz wzajemną kooperację<br />

pędników poszczególnych statków pokazano na rysunku F7b z tomu 3 monografii [1/4] i<br />

[1/5]. Warto tu podkreślić, że wypełnione po brzegi energią magnetyczną pędniki<br />

poszczególnych statków takiego cygara rozlokowane są w formie przypominającej<br />

paraboliczne lustro reflektorowe lub tzw. „kumulacyjny ładunek wybuchowy”. Stąd<br />

łańcuchowa eksplozja tych pędników wytworzy ukierunkowaną siłę uderzeniową, podobną<br />

do tej od współczesnych kumulacyjnych pocisków przeciwpancernych. Ponieważ statek taki<br />

zawsze musi latać zorientowany swą osią centralną równolegle do lokalnego przebiegu linii<br />

sił pola magnetycznego, jego eksplozja utworzy więc bardzo charakterystyczny<br />

"motylkowaty" rozkład zniszczenia, występujący w Tapanui i tunguskiej (pokazany na<br />

rysunku C6).


Rozdział G.<br />

G-183<br />

WEHIKUŁY <strong>UFO</strong> ORAZ ICH NISZCZYCIELSKA ENERGIA<br />

W po<strong>dr</strong>ozdziale P2 z tomu 13 o<strong>dr</strong>ębnej monografii [1/4] zaprezentowany został<br />

formalny dowód naukowy stwierdzający że „Wehikuły <strong>UFO</strong> to już zbudowane<br />

magnokrafty”. W połączeniu wiec z naszą pełną znajmością wszelkich cech magnokraftu,<br />

ów dowód pozwala nam precyzyjnie udkomunetować że w Tapanui eksplodował właśnie<br />

cygaro-ksztłtny stos 7 wehikułów <strong>UFO</strong>, podobnych do wehikułów pokazanych na Rys. F1.<br />

Wyładowane po brzegi energią magnetyczną pędniki wehikułów <strong>UFO</strong> faktycznie<br />

stanowią dla nich nie tylko środek napędowy, ale także i niezwykle groźną "latającą<br />

bombę". W przypadku więc potrzeby, pędniki te mogą zostać zdetonowane, wytwarzając<br />

eksplozję o niespotykanej niszczycielskiej sile.<br />

Jeśli zaakceptuje się fakt wyjaśnianej w po<strong>dr</strong>ozdziale O1 długoterminowej i<br />

wielkoskalowej obecności wehikułów <strong>UFO</strong> na Ziemi, wówczas niemal naturalną<br />

konsekwencją musi też być zaakceptowanie, że w toku dziejów owe wehikuły <strong>UFO</strong> albo<br />

przez przypadek, albo też celowo, zostały eksplodowane na Ziemi. Z kolei taka eksplozja<br />

wehikułów <strong>UFO</strong> miałaby następstwa eksplozji "latającej bomby" o ogromnej mocy,<br />

wowołującej zniszczenie których następstwem byłoby cofnięcie lub zatrzymanie postępu<br />

technicznego ludzkości.<br />

Z badań autora niniejszej monografii wynika, że w historii Ziemi miało miejsce aż<br />

kilka takich niszczycielskich eksplozji spowodowanych albo poprzez przypadkowe, albo też<br />

przez celowe, zdetonowanie wehikułu <strong>UFO</strong>. Aby wskazać tutaj jakieś ich przykłady, to<br />

niektóre z owych eksplozji nastąpiły na naszej planecie w latach: około 12 do 13.5 tysęcy<br />

lat temu, około roku 1050 BC, około roku 342 AD, w roku <strong>1178</strong> AD, w roku 1908 AD - patrz<br />

argumentacja z rozdziałów K i L. Co najmniej dwie z tamtych celowych eksplozji <strong>UFO</strong>, t.j.<br />

owa sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat temu, oraz owa z <strong>1178</strong> roku, były aż tak niszczycielskie,<br />

że spowodowały one rotowanie skorupy ziemskiej - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały D3 i D3.1 niniejszej<br />

monografii. Ponieważ miejsca takich eksplozji <strong>UFO</strong> muszą charakteryzować się zbiorem<br />

unikalnych atrybutów (uprzednio omówionych w po<strong>dr</strong>ozdziale F1), jakie nie będą<br />

towarzyszyły żadnej naturalnej katastrofie, ich zidentyfikowanie nie powinno przedstawiać<br />

większej trudności. Jak to jest już wiadome z poprzednich części niniejszej monografii,<br />

autor przeprowadził część poszukiwań takich miejsc, zaś w ich rezultacie definitywnie<br />

zidentyfikował on dwa z nich, których wszelkie cechy dokładnie odpowiadają atrybutom<br />

miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Owe już odnalezione miejsca to: ogromny krater koło Tapanui w<br />

Nowej Zelandii, omówiony w rozdziałach C i H, oraz trójkątny obszar powalonej tajgi z<br />

regionu tunguskiego w Centralnej Syberii, omówiony w po<strong>dr</strong>ozdziale J1.


Rozdział H.<br />

H-184<br />

MATERIAŁ DOWODOWY POTWIERDZAJĄCY HIPOTEZĘ,<br />

ŻE <strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> <strong>UFO</strong>RMOWAŁA KRATER <strong>TAPANUI</strong><br />

Motto tego rozdziału: "To co najgorliwiej zaprzeczane często jest tym co zaszło naprawdę."<br />

Unikalną cechą miejsc obu ostatnich eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> (tj. Tapanui i<br />

tunguska), jest że wszystkie fakty wskazują na to iż eksplodowały w nich tzw. wehikuły<br />

czasu, nie zaś wehikuły <strong>UFO</strong> pierwszej generacji napędzane energią czysto magnetyczną.<br />

Przykładowo właśnie na taką eksplozję wehikułów czasu wskazują fakty zaprezentowane w<br />

niniejszym rozdziale. W przypadku zaś eksplodowania wehikułów czasu, niezwykle<br />

istotnym czynnikiem jaki należy brać pod uwagę jest fakt, że załoga tego wehikułu<br />

doskonale zna przyszłość. Wszakże jej wehikuł jest w stanie przemieszczać się w czasie<br />

zarówno do przyszłości jak i do przeszłości. Z kolei znając przyszłość, z jej analizy<br />

członkowie tej załogi doskonale wiedzą jakie to niekorzystne dla nich zdarzenia właśnie się<br />

zbliżają. Mogą więc tak pokierować swoją teraźniejszością, że zdarzenia jakie nie są im na<br />

rękę po prostu nie nastąpią. Praktycznie więc wehikuł czasu nie jest w stanie eksplodować<br />

np. przez przypadek, bowiem jego załoga wiedząc że eksplozja taka właśnie się zbliża jest<br />

w stanie jej zapobiec. Może on jednak eksplodować jeśli zostanie celowo zdetonowany.<br />

Oczywiście w sensie następstw taka celowa eksplozja wehikułu czasu nie będzie się różnić<br />

od eksplozji przypadkowej. Różnica pomiędzy nimi sprowadzać się jedynie będzie do<br />

poziomu moralnego - np. istnienia wyraźnej motywacji albo powodu jakiemu taka celowa<br />

eksplozja <strong>UFO</strong> miała służyć, czy istnienia ludzi którzy w przypadku eksplozji celowej zostali<br />

ostrzeżeni o jej zbliżaniu się. Ponieważ jednak owe moralne aspekty celowej eksplozji <strong>UFO</strong><br />

są trudne do ustalenia i obronienia, a stąd wymagają o<strong>dr</strong>ębnego omówienia, w niniejszym<br />

rozdziale autor skupi się więc wyłącznie na przedyskutowaniu jej aspektów fizykalnych.<br />

Stąd przeanazliuje on tutaj jedynie fizykalne dowody istniejące w Nowej Zelandii jakie<br />

sugerują iż wystąpiła tam właśnie eksplozja wehikułu czasu. Natomiast moralny aspekt tej<br />

eksplozji, np. powody dla jakich została ona wywołana, omówiony zostanie w innym<br />

miejscu - patrz rozdział I.<br />

W punktach jakie teraz nastąpią zestawione zostaną te z dotychczas<br />

zidentyfikowanych atrybutów eksplozji Tapanui, które umożliwiają rozstrzygnięcie, że<br />

eksplozja ta wywołana została przez wehikuł <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, t.j. przez wehikuł<br />

czasu. Z kolei sukces w udokumentowaniu faktycznego zajścia tam eksplozji wehikułu<br />

czasu potwierdzi prawdziwość <strong>dr</strong>ugiej tezy niniejszej monografii zdefiniowanej w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale O2, konstytułując w ten sposób formalny dowód, że "Eksplozja koło Tapanui<br />

spowodowana została przez łańcuchowe zdetonowanie od góry ku dołowi cygarokształtnego<br />

kompleksu latającego wehikułów <strong>UFO</strong> trzeciej generacji zawierającego około<br />

siedmiu statków." Dla przeprowadzenia tego dowodu ponownie użyta zostanie metodologia<br />

"porównywania atrybutów" opisana szczegółowo w po<strong>dr</strong>ozdziale P1 monografii [1/4]. Dwie<br />

grupy atrybutów porównywanych do siebie w niniejszym rozdziale to:<br />

1. Przewidywane teoretycznie cechy miejsc w których eksplodował jakiś<br />

magnokrafto-podobny wehikuł <strong>UFO</strong>. Cechy te zestawione zostały w po<strong>dr</strong>ozdziale F1.<br />

2. Zaobserwowane w rzeczywistości cechy eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui<br />

udokumentowane materiałem faktologicznym zgromadzonym na terenie Nowej Zelandii<br />

oraz innych krajów i w pełnej rozciągłości zaprezentowanym już w rozdziale C.<br />

W dalszej części tego rozdziału każda z tych teoretycznie przewidywanych cech (1)<br />

zostanie porównana do odpowiedniej cechy rzeczywistej (2) udokumentowanej materiałem


H-185<br />

faktologicznym pochodzącym z okolic krateru Tapanui. Dla łatwiejszego prześledzenia tego<br />

porównywania zaleca się równoczesne przeglądanie kolejnych punktów z po<strong>dr</strong>ozdziału F1.<br />

Oto owo zestawienie obu grup atrybutów:<br />

A. Atrybuty energetyczne. Wynikają one z ogromu energii zakumulowanej w pędnikach<br />

eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#A1. Wyzwolenie ogromnych zasobów energii porównywalnych do tych z<br />

najpotężniejszych bomb termoją<strong>dr</strong>owych. Energia wydzielona podczas eksplozji koło<br />

Tapanui faktycznie przekroczyła wydatek nawet najbardziej potężnych bomb<br />

termonuklearnych. Ten ogromny wydatek eksplozji udokumentowany jest rozmiarami i<br />

konfiguracją krateru Tapanui, zaś jego wyliczenie przytoczono już w po<strong>dr</strong>ozdziele C2.<br />

#A2. Zniszczenie, które jest charakterystyczne dla eksplozji jakiegoś pojemnika z<br />

enrgią, nie zaś np. dla fizycznego uderzenia (impaktu) jakiegoś obiektu stałego. Charakter<br />

zniszczenia rejestrowalnego wokół krateru Tapanui faktycznie jest specyficzny dla<br />

przyziemnej eksplozji napowietrznej (nie zaś dla impaktu). Następujące fakty potwierdzają<br />

eksplozyjne pochodzenie tego krateru:<br />

- Rodzimy materiał wyrzucony z krateru jest nieobecny wokół jego obrzeża (materiał<br />

ten został rozsiany na ogromnym obszarze w formie ceramicznych kamieni i trinitite). Przy<br />

impaktowym (a także erozyjnym) pochodzeniu krateru, materiał ten powinien znajdować się<br />

w pobliżu, formując rodzaj ostro wznoszącego się kołnierza obiegającego krater.<br />

- Nie ocalały większe pozostałości (fragmenty) obiektu formującego ten krater (przy<br />

impaktowym pochodzeniu krateru pozostałości te ciągle powinny być obecne w jego<br />

wnętrzu).<br />

- Ekplozja w Tapanui obserwowana była przez Maorysów, których mówiona tradycja<br />

dokładnie opisuje co właściwie się wydarzyło. Zgodnie z ich opisami, pozaziemski wehikuł<br />

<strong>UFO</strong> obniżył się nad Wyspą Stewart'a, przeleciał nad Mataura i eksplodował nad Tapanui.<br />

Trajektoria lotu tego obiektu została zaznaczona linią "T" na mapie z rysunku C7.<br />

#A3. Szereg detonacji. Krater Tapanui faktycznie uformowany został przez<br />

sekwencję detonacji, nie zaś przez pojedynczą eksplozję. Oryginalna konfiguracja<br />

wewnętrzna tego krateru dowodzi obecności około siedmiu kraterów umieszczonych jeden<br />

we wnętrzu <strong>dr</strong>ugiego (dokładna ich liczba jest obecnie trudna do precyzyjnego ustalenia).<br />

Wzajemne położenie poszczególnych kraterów pokazane zostało na rysunku C2. Obecność<br />

tych kraterów świadczy iż eksplozja w Tapanui posiadała sekwencyjny charakter, w którym<br />

eksplodowało nie mniej niż 7 kolejnych wehikułów. To z kolei potwierdza, iż nad Tapanui<br />

eksplodował cygaro-kształtny kompleks wehikułów, podobny do kompleksu pokazanego na<br />

rysunku F1. Dokładnie do takiego samego wniosku prowadzi też raport naocznych<br />

świadków tej eksplozji, utrwalony w kronice mnicha Gerwazego (patrz jego omówienie w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1). Świadkowie ci opisali sześć lub siedem błysków wywodzących się z<br />

eksplozji Tapanui. Gdyby więc kiedyś udało się jakoś odnaleźć lub odtworzyć przebieg<br />

efektów akustycznych tej eksplozji, wtedy powinna zostać udokumentowana sekwencja<br />

około 7 serii głośnych grzmotów.<br />

#A4. Obecność szklistych i ceramicznych minerałów powstałych przez stopienie lub<br />

wypalenie rodzimej gleby, piasku i glinek. Z krateru Tapanui faktycznie rozchodzi się<br />

trójkątny rozprysk unikalnego minerału zwanego "kamienie ceramiczne", oraz poeksplozyjny<br />

opad minerału zwanego "trinitite". Główny opad miałkiego trinitite nastąpił<br />

wzdłuż zachodniej granicy trójkąta zniszczenia (patrz linia "T" na rysunku C7), t.j. dokładnie<br />

w obszarze gdzie <strong>dr</strong>yftowanie grzyba eksplozji spowodowane ruchem obrotowym Ziemi<br />

powinno zdeponować ten minerał. Natomiast rozłożenie kamieni ceramicznych wykazuje<br />

podwyższoną koncentrację wzdłuż wschodniej granicy trójkąta rozrzutu (patrz linia "C" z<br />

rysunku C7), aczkolwiek cały trójkątny obszar rozbryzgu materiałów z krateru jest nimi<br />

gęsto zaścielony. Na wschód od linii "C" sporadyczne kamienie ceramiczne mogą również<br />

zostać znalezione. Część z nich jest nawet znajdowana w okolicach Christchurch.<br />

Jednakże na pozostałym obszarze upadki tych kamieni nie cechują się już taką


H-186<br />

regularnością i gęstością jak wzdłuż granic trójkąta rozrzutu. Ponieważ trinitite i kamienie<br />

ceramiczne reprezentują materiał faktologiczny dokumentujący szczególnie dobitnie<br />

zaistniałą eksplozję, ich omówienie nastapiło już w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.<br />

#A5. Odparowanie (eliminacja) z gleby niektórych bardziej wrażliwych pierwiastków<br />

(np. selenu, jodu). Odparowanie to mówiono już w po<strong>dr</strong>ozdziale C9.<br />

B. Atrybuty magnetyczne. Wynikają one z silnego pola magnetycznego wytwarzanego<br />

przez pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#B1. Burzliwa (turbulentna) magnetyzacja miejsca eksplozji. Cały obszar krateru<br />

Tapanui faktycznie namagnesowany jest w sposób turbulentny. Magnetyzacja ta była już<br />

dyskutowana w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.1.<br />

#B2. Przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w nowe położenia.<br />

Omówione ono zostało w po<strong>dr</strong>ozdziałach D2 i D3, a częściowo także C7.1 i C7.2.<br />

C. Atrybuty transportowe. Wynikają one z funkcji środka transportowego wypełnianej przez<br />

eksplodujące <strong>UFO</strong>.<br />

#C1. Kumulacyjny charakter eksplozji. Eksplozja nad Tapanui faktycznie posiadała<br />

charakter kumulacyjny, który jest nieznany w naturze i który musiał zostać spowodowany<br />

przez urządzenie techniczne. Ten kumulacyjny charakter jest potwierdzony przez<br />

wewnętrzną konfigurację krateru (patrz rysunek C2) i przez ukierunkowanie materiałów<br />

wyrzuconych z niego. Sam krater jest głębszy, zaś jego brzegi bardziej strome, na<br />

południowym końcu, gdzie fale uderzeniowe wniknęły do ziemi. Także materiały wyrzucone<br />

z krateru w większej swej części są zdeponowane z jednej jego strony, t.j. po stronie<br />

magnetycznej północy - patrz mapa z rysunku C7.<br />

#C2. Uformowanie trójkątnej strefy zniszczenia. Obszar zniszczenia wokół krateru<br />

Tapanui faktycznie posiada z grubsza kształt trójkątny - patrz rysunek C7. Najgęstrze<br />

depozyty ceramicznych kamieni wyrzuconych z krateru rozciągają się wzdłuż linii prostej<br />

przechodzącej koło Roxburgh, Alexan<strong>dr</strong>a, Cromwell, Mount Cook i Hokitika. Obecnie<br />

potwierdzone jest znalezienie tych kamieni na całej linii aż do Mount Cook, oddalonego o<br />

około 350 kilometrów od krateru. Nie potwierdzone jeszcze znaleziska ceramicznych<br />

kamieni sygnalizowane są także z Hokitika, odległej ponad 500 kilometrów od Tapanui. Z<br />

<strong>dr</strong>ugiej strony trinitite rozsiany jest do miejscowości Mandeville, t.j. ponad 30 kilometrów na<br />

zachód od krateru Tapanui. Opady obu tych minerałów formują trójkąt skierowany ku<br />

magnetycznej północy z roku <strong>1178</strong>, którego wierzchołek oparty jest na kraterze. Kąt<br />

wierzchołkowy tego trójkąta wynosi około 100 stopni i dokładnie odpowiada rozwartości<br />

trójkątnej części wejściowej do krateru (porównaj mapę z rysunku C7 z zarysem krateru z<br />

górnej części rysunku C2). To z kolei potwierdza, iż fale uderzeniowe dotarły do ziemi<br />

dokładnie pod kątem pod jakim nad Tapanui nachylony byłby cygaro-kształtny kompleks<br />

latający <strong>UFO</strong>.<br />

#C3. Zorientowanie strefy zniszczenia w kierunku magnetycznego południka<br />

(północ/południe). Oś główna krateru Tapanui i towarzyszącego mu trójkąta zniszczeń<br />

faktycznie zorientowana jest w kierunku północ/południe magnetyczne z roku <strong>1178</strong>. Oś ta<br />

jest odchylona o kąt -37 (ku zachodowi) od kierunku geograficznej północy. Dokładne<br />

zorientowanie krateru Tapanui jest zilustrowane zdjęciami lotniczymi z rysunku C1.<br />

Południkowe zorientowanie krateru potwierdza jego pochodzenie z eksplozji statku<br />

magnetycznego na dwa następujące sposoby:<br />

- Ciało niebieskie nie mogłoby nadlecieć z południa, przeczyłoby to bowiem<br />

generalnej płaszczyźnie upadku takich ciał.<br />

- Naoczni świadkowie (wojownicy maoryscy) zaobserwowali, iż obiekt nadleciał z<br />

zachodu. Południkowe działanie fal uderzeniowych musiało więc zostać spowodowane<br />

pochyleniem osi centralnej tego wehikułu.


H-187<br />

Powyższe uświadamia, iż krater Tapanui jest zorientowany dokładnie w sposób, w<br />

jaki powinien być w przypadku eksplozji cygaro-kształtnego kompleksu wehikułów <strong>UFO</strong>, i w<br />

sposób całkowicie sprzeczny dla przypadku upadku ciała kosmicznego.<br />

#C4. Obecność odłamków konstrukcji wehikułu. W pobliżu krateru Tapanui<br />

faktycznie znajdowane są niezwykłe metaliczne odłamki. Zawierają one namagnesowane<br />

żelazo i aluminium, zaś ich kształt przypomina kawałki jakiegoś większego urządzenia lub<br />

aparatury, rozerwanego na strzępy siłą eksplozji. Jeden z takich odłamków posiadany jest<br />

przez autora - patrz rysunek C14. Dwa inne przeegzaminowane przez autora odłamki<br />

wygladają jak fragmenty instrumentu wykonanego z złocistej w kolorze stali nierdzewnej.<br />

Odłamki te opisano już w po<strong>dr</strong>ozdziale C12. Jeszcze dalsze takie odłamki zobaczyć można<br />

w muzeum w Invercargill.<br />

#C5. Inteligentne manewry obserwowane przez naocznych świadków. Faktycznie<br />

istnieją opisy eksplozji koło Tapanui dokonane przez naocznych świadków, w których<br />

potwierdzone zostaje przybycie w to miejsce i następny wybuch cygaro(rogo)-kształtnego<br />

statku kosmicznego. Opisy te przyjmują albo formę legend zachowanych w maoryskiej<br />

tradycji mówionej, albo też w formie nazw maoryskich dla lokalnych wzgórz, rzek, osad, itp.<br />

Treść legend Maorysów omówiona już była w rozdziale A i po<strong>dr</strong>ozdziale C1, podczas gdy<br />

opis kataklizmu utrwalony w nazwach maoryskich, dyskutowany był w po<strong>dr</strong>ozdziale C3.<br />

Na podkreślenie zasługuje tu też fakt, że zapis w Kronice Gerwazego, omówiony w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1 oraz wspomnienia Gengis Khana z po<strong>dr</strong>ozdziału D1.2, także<br />

reprezentują pisane raporty naocznych świadków, jakie pośrednio również wskazują na<br />

łańcuchową eksplozję szeregu obiektów podobną do tej spodziewanej przy wybuchu<br />

cygara złożonego z kilku wehikułów <strong>UFO</strong>.<br />

#C6. Szczególne zainteresowanie miejscem eksplozji wykazywane przez pilotów<br />

innych podobnych wehikułów <strong>UFO</strong>. Krater Tapanui oraz cała dolina Tapanui (oprócz<br />

miasteczka Tapanui obejmująca m.in. miejscowości Kelso, Heriot, Crookston, Waikoikoi,<br />

Waikaka i kilka innych) faktycznie są centrum podwyższonej aktywności <strong>UFO</strong>. Spora część<br />

amatorskiego widea dokumentacyjnego (którego kopie dostępne są u autora)<br />

poświęconego eksplozji Tapanui, pokazuje różnorodny materiał potwierdzający częstą<br />

inspekcję krateru przez te pozaziemskie statki. W okolicach tego krateru, szczególnie zaś<br />

wzdłuż linii opadu kamieni ceramicznych i trinitite (patrz linie "C" i "T" na rysunku C7),<br />

występuje ogromne skoncentrowanie lądowisk tych pozaziemskich statków (podobnych do<br />

"Crop Circles" z Anglii). Nowe lądowiska <strong>UFO</strong> pojawiają się tam praktycznie każdego roku.<br />

Fotografia jednego z takich lądowisk, którego unikalnego kształtu "czterolistnej koniczynki",<br />

wymiarów, i własności nie można wyjaśnić przez żadne inne zjawisko oprócz lądowania<br />

<strong>UFO</strong>, jest pokazana na rysunku O2 z monografii [1/4]. Ślady wypalane na glebie przez<br />

lądujące wehikuły, co jakiś czas są dodatkowo uzupełniane licznymi raportami z wizualnych<br />

obserwacji <strong>UFO</strong> w okolicach krateru Tapanui - np. patrz opisy z rozdziału H. Obszar doliny<br />

Tapanui znany jest zresztą od dziesięcioleci jako ulubione miejsce patroli <strong>UFO</strong>.<br />

Przykładowo w książce [1H] pióra May Brownlie, "Kismet for Kelso" (sponsorowanej i<br />

upowszechnianej przez redakcję gazety "Tapanui Curier" publikowanej w miasteczku<br />

Tapanui) w rozdziale "The famous Kelso airship of 1909" na stronach 270 do 273 opisano<br />

niezwykły przypadek obserwacji przez szereg dzieci i nauczycieli szkoły w Kelso<br />

dyskoidalnego, lśniącego srebrzyście w słońcu <strong>UFO</strong>. W książce tej przytoczono nawet<br />

rysunki zaobserwowanego obiektu wykonane przez poszczególne dzieci. Obserwacja ta<br />

stała się tak sławna, że przez wiele lat listy z zapytaniami na jej temat napływały do Kelso z<br />

całego świata.<br />

Jedną z niezwykłości przylotów <strong>UFO</strong> do krateru Tapanui jest, że obiekty te w sposób<br />

dosyć oczywisty dokonują szeroko-zakrojonych i systematycznych badań środowiskowych.<br />

W obrębie wielu lądowisk <strong>UFO</strong> autor natknął się na kwa<strong>dr</strong>atowe wycięcia w glebie o<br />

wymiarach około 0.55 x 0.55 x 0.3 metra, których zawartość całkowicie zniknęła. Sugeruje<br />

to pobieranie dużych próbek gleby w celu dokonania dogłębniejszych analiz gdzieś w bazie<br />

tych obiektów. Istnieją też wyraźne ślady wskazujące, że kamienie ceramiczne (patrz


H-188<br />

rysunek C13c), fragmenty niektórych roślin, oraz miejscowe zwierzęta (szczególnie owce)<br />

zabierane są także na pokład <strong>UFO</strong>. Wygląda więc na to, że dysponenci owych statków<br />

powracają do Tapanui aby monitorować długoterminowe efekty tej eksplozji, a przy okazji<br />

także aby rzucić okiem na miejsce gdzie ich koledzy zginęli kiedyś w taki spektakularny<br />

sposób.<br />

Dalsze dane na temat aktywności <strong>UFO</strong> w okolicach krateru Tapanui, zawarte zostały<br />

w rozdziale H. Ich fragment dotyczący lądowisk <strong>UFO</strong>, z większą ilością szczegółów jest też<br />

opisany w rozdziale O z tomu 12 monografii [1/4].<br />

D. Atrybuty telekinetyczne. Wynikają one z efektu telekinetycznego formowanego przez<br />

pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#D1. Telekinetyczna stymulacja organizmów żywych. Zarówno bezpośrednio koło<br />

krateru Tapanui, jak i w obszarze dotkniętym skutkami tej eksplozji, faktycznie występują<br />

zjawiska sugerujące telekinetyczne skażenie środowiska i spowodowaną nim stymulację<br />

biologiczną. Aby podać tu kilka przykładów, w Nowej Zelandii (szczególnie zaś w obszarze<br />

bezpośrednio przylegającym do krateru Tapanui) <strong>dr</strong>zewa rosną wielokrotnie szybciej niż w<br />

Europie - np. sosny rosną około pięciokrotnie szybciej niż ich odpowiedniki z Europy, zaś<br />

lokalnie urodzeni i wyrośli ludzie są wyżsi i bardziej atletycznej budowy niż ludzie z innych<br />

kontynentów (szczególnie widoczne u Maorysów). Owa podwyższona aktywność<br />

biologiczna Nowej Zelandii jest zresztą eksploatowana na skalę przemysłową przez<br />

miejscowych leśników. Prywatni plantatorzy lasów sosnowych są bowiem w stanie<br />

dokonywać zbioru co kilkadziesiąt lat, podczas gdy ich Europejscy odpowiednicy muszą<br />

czekać ponad sto lat na taki sam przyrost masy <strong>dr</strong>zewnej. Na tą niezwykłość uwagę zwrócił<br />

kiedyś znajomy autora, Mr. Robert POOL (P.O. Box 1, Waitati - Otago, New Zealand)<br />

posiadający właśnie prywatną farmę lasu sosnowego. Podkreślił on, że z nieznanego nauce<br />

powodu w Nowej Zelandii jest on w stanie kilkakrotnie w życiu dokonywać zbioru sosen<br />

zasadzonych przez siebie samego, natomiast członkowie jego rodziny trudniący się uprawą<br />

podobnych lasów sosnowych w Holandii mogą tylko zbierać lasy które były zasadzone<br />

jeszcze przez ich dziadków. Podobnej obserwacji dokonał rówież właściciel szkólki leśnej z<br />

Tapanui. Opowiadał on, że podczas swej wizyty w Anglii z niedowierzaniem oglądał<br />

tamtejsze 500-letnie dęby, których średnica jest zaledwie równa średnicy dębów<br />

posadzonych koło Tapanui jedynie jakieś 100 lat temu (klimaty Anglii i Tapanui są bardzo<br />

podobne). Oczywiście przed zaprezentowaniem dociekań autora dotyczących eksplozji<br />

Tapanui nie znana była żadna inna teoria naukowa jaka satysfakcjonująco wyjaśniałaby<br />

przyczyny dla takiej intensyfikacji wzrostu w Nowej Zelandii. Inne przykłady stymulacji<br />

biologicznej środowiska koło krateru Tapanui zostały już omówione w po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.1,<br />

C7.2 i C8.2.<br />

#D2. Wywoływanie w substancjach procesów i zjawisk towarzyszących efektowi<br />

telekinetycznemu. Przykładem takich substancji może być "złote runo" w ubiegłym stuleciu<br />

znalezione w okolicach krateru Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10, czy odbielona masa<br />

organiczna znajdowana we wnętrzu kamieni ceramicznych - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C11.2.<br />

Jednym z mniej znanych fizykalnych następstw pola telekinetycznego zaindukowanego w<br />

Nowej Zelandii eksplozją Tapanui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2) jest że woda w tym kraju paruje<br />

szybciej niż parowałaby ona w dokładnie takich samych warunkach otoczeniowych np. w<br />

Europie.<br />

E. Atrybuty czasowe (paranormalne). Wynikają one z formowania efektów czasowych przez<br />

pole eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#E1. Ponowne pojawianie się zwierząt już dawno wymarłych. Dwa przykłady tego<br />

pojawiania się opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3. Przykłady te to: spordyczne obserwacje<br />

wymarłego już ptaka Moa od czasu do czasu dokonywane do dzisiaj w Nowej Zelandii, oraz<br />

trwałe wystąpienie słynnej nowozelandzkiej "living fossil" czyli "żyjącej skamienieliny" w<br />

postaci jaszczurowatego stwora zwanego "Tuatara" wywodzącego się z tej samej epoki co


H-189<br />

węgiel kamienny. Obserwacje ptaka Moa pod względem swego mechanizmu przypominają<br />

zasadę periodycznego formowania się "efektu zdublowania czasu" opisanego w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale M2 z [1/4]. Najprawdopodobniej są więc one cyklicznymi przejawami<br />

zafalowania się przestrzeni czasowej w chwili eksplozji wehikułu czasu koło Tapanui.<br />

Rezultatem tego zafalowania byłoby że niektóre ze żyjących wówczas koło Tapanui ptaków<br />

Moa co jakiś czas pojawiają się i znikają w innych epokach. Z kolei jaszczur Tuatara pojawił<br />

się w Nowej Zelandii w sposób trwały. Zgodnie z teoriami zaproponowanymi w niniejszym<br />

opracowaniu mógł on zostać przeniesiony z odległych epok geologicznych do naszych<br />

czasów w efekcie zaburzenia przestrzeni czasowej w chwili eksplozji wehikułu czasu (patrz<br />

też punkt #6 w rozdziale H). Gdyby teorie te były prawdziwe, wtedy oczywiście możnaby je<br />

udowodnić lub obalić odpowiednimi badaniami - przykładowo poprzez sprawdzenie czy<br />

istnieją jakieś dobrze udokumentowane i niezawodnie datowane szczątki Tuatara<br />

pochodzące z czasów poprzedzających eksplozję Tapanui (autor rozgląda się za takimi<br />

szczątkami i jak dotychczas ku swemu zdumieniu faktycznie nie zadołał natrafić na ślad ich<br />

istnienia w Nowej Zelandii).<br />

#E2. Nasycenie otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Kilka z zjawisk<br />

obserwowanych w kraterze Tapanui i w jego okolicach może zostać zaliczone do tej<br />

kategorii. Niektóre z tych zjawisk omówiono już w po<strong>dr</strong>ozdziałach C2, C8.1, C8.2,<br />

szczególnie zaś C8.4. Są to przykładowo: tendencja osób o zwiększonym ESP do<br />

medytowania w tym kraterze, przechodzenia w nim widzeń, dokonywania przepowiedni, itp.<br />

* * *<br />

Jak to wynika z powyższego zestawienia, wszystkie atrybuty przewidywane<br />

teoretycznie dla miejsc eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, zwanych także<br />

wehikułami czasu, charakteryzują również eksplozję i krater Tapanui. To z kolei<br />

satysfakcjonuje wymogi logiczne i dokumentacyjne nałożone przez użytą tu metodologię<br />

dla udowodnienia prawdziwości <strong>dr</strong>ugiej tezy tej monografii, sformułowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

O2. Niniejszym więc, teza że "Eksplozja koło Tapanui spowodowana została przez<br />

łańcuchowe zdetonowanie od góry ku dołowi cygaro-kształtnego kompleksu latającego<br />

wehikułów <strong>UFO</strong> trzeciej generacji zawierającego około siedmiu statków" powinna być<br />

uznana za formalnie dowiedzioną.<br />

Potwierdzenie w niniejszym rozdziale faktu że ponad Tapanui eksplodował wehikuł<br />

czasu posiada dosyć istotne znaczenie. Jest ono bowiem jednoznaczne z wykazaniem że<br />

okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci co jakiś czas celowo eksplodują na Ziemi swoje wehikuły po to<br />

tylko aby cofać nas w rozwoju. Wszakże takie eksplodowanie cygarokształtnego <strong>UFO</strong>, jak<br />

to z Tapanui, powoduje obrócenie skorupy Ziemi, co wynika w raptownej zmianie klimatu na<br />

wszystkich kontynentach, całkowitym załamaniu się naszej cywilizacji, oraz cofnięciu nas w<br />

rozwoju co najmniej do epoki starożytnego Rzymu - jeśli nie do kamienia łupanego. W ten<br />

sposób <strong>UFO</strong>nauci zarabiają kilkaset lat dalszego bezkarnego eksploatowania Ziemian. Z<br />

badań autora zaprezentowanych w tej monografii niemal jednoznacznie wynika, że takimi<br />

właśnie dwoma celowymi eksplozjami cygarokształtnych <strong>UFO</strong> nasi okupanci już co najmniej<br />

dwukrotnie w dziejach Ziemi spowodowali załamanie się i cofnięcie w rozwoju cywilizacji<br />

ludzkiej. Niezależnie też od owych dwóch ogromnych eksplozji cofających nas w rozwoju,<br />

co jakieś 800 lat dokonywali oni też najpradopodobniej niewielkich zamierzonych eksplozji<br />

korygujących, które w atmosferze ziemskiej wzbudzały rezonacyjne fale hałasu<br />

telepatycznego jakich następstwem było wszczynanie wyniszczających nas wojen i<br />

przywracanie barbarzyńskich obyczajów na Ziemi. Najnowsza z owych dwóch ogromnych i<br />

celowych eksplozji <strong>UFO</strong> cofających nas w rozwoju miała miejsce właśnie koło Tapanui w<br />

Nowej Zelandii w <strong>1178</strong> roku. Zablokowała ona okres świetności i technicznego rozwoju w<br />

jaki nasza cywilizacja weszła w czasach starożytnej Grecji i Rzymu i sprowadziła na Ziemię<br />

mroki średniowiecza. Autor ocenia że gdyby nie owa eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui, dzisiejszy<br />

poziom rozwoju technicznego nasza cywilizacja osiągnęłaby już około roku 1400. Eksplozja<br />

ta cofnęła więc nas w rozwoju o co najmniej 500 lat. Z kolei, jak to opisano w rozdziale K,<br />

pierwsza z takich celowych eksplozji <strong>UFO</strong>, dowody zaistnienia której autor przedstawił w


H-190<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale K2, nastąpiła jakieś 12 do 13.5 tysiąca lat temu, prawdopodobnie na<br />

Atlantydzie. Istnieją różnorodne przesłanki jakie sugerują że zarówno owa pierwsza<br />

eksplozja <strong>UFO</strong> na Atlantydzie, jak i późniejsza eksplozja w Tapanui, najprawdopodobniej<br />

obie były celowe i starannie zaplanowane, oraz w obu przypadkach zrealizowane przez<br />

okupujących nas kosmitów. Jedną z najbardziej przekonywujących z tych przesłanek jest,<br />

że na długo wcześniej przed zaistnieniem samej eksplozji w Atlantydzie "bogowie" wiedzieli<br />

już że się zbliża i jakie będą jej efekty - wszakże ostrzegli oni Noego o nadchodzącym<br />

potopie i kazali mu zbudować Arkę (w po<strong>dr</strong>ozdziale O2 monografii [1/4] wyjaśniono że pod<br />

nazwą "bogowie" starożytni rozumieli okupujących nas <strong>UFO</strong>nautów). Jednak ci sami<br />

"bogowie" nie zapobiegli katastrofie zwalając później na "niemoralnych" ludzi winę za<br />

konieczność jej nastąpienia (jak wiadomo, owi "niemoralni" ludzie wtedy już nie żyli, nie<br />

mogli się więc bronić przed owymi zarzutami "bogów" ani je prostować gdyby okazały się<br />

mocno przesadzone). Także w odniesieniu do eksplozji Tapanui z <strong>1178</strong> roku wszystko<br />

wskazuje na to że "bogowie" również wiedzieli o jej bliskim nadejściu. Przykładowo w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D3 opublikowana jest chińska legenda w której mnich buddyjski ostrzega<br />

matkę skromnego <strong>dr</strong>wala o zbliżaniu się tej eksplozji i wynikającego z niej potopu (jak zaś<br />

to wyjaśniono w podpisie pod rysunkiem S7 monografii [1/4] mnisi buddyjscy posiadali<br />

ścisłe związki z "bogami", wiedzieli więc co "bogowie" ci knują). Drugą przesłanką także<br />

dosyć zdecydowanie wskazującą że omawiane eksplozje były wywoływane celowo, jest<br />

właśnie fakt że w Tapanui eksplodowany był statek trzeciej generacji zwany wehikułem<br />

czasu. Wszakże zestawione i wyjaśnione w tym rozdziale atrybuty Tapanui, dokładnie<br />

pokrywają się z atrybutami pozostawionymi przez eksplozję wehikułu czasu, jakie<br />

omawiane były w po<strong>dr</strong>ozdziale F1. Z kolei wehikuł czasu posiada zdolność przenoszenia<br />

się w czasie do przodu i do tyłu. Stąd jego załoga zawsze jest doskonale zaznajomiona z<br />

tym co ma za chwilę nastąpić, wszakże po<strong>dr</strong>óżuje ona w czasie i zna swoją przyszłość.<br />

Jeśli więc pomimo swej wiedzy iż za chwilę ich statek eksploduje nie zapobiegła ona jego<br />

wybuchowi, oznaczać to tylko może iż eksplozja tego statku była celowa i zaplanowana.<br />

Ponadto z analizy paranormalnych atrybutów kamieni ceramicznych znajdowanych w byłym<br />

korycie rzeki Ren i opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.4 wynika, że także eksplozja <strong>UFO</strong> nad<br />

Atlantydą która miała miejsce jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu była również eksplozją<br />

wehikułu czasu, co dodatkowo potwierdza fakt że musiała ona być wywołana celowo. Na<br />

bazie powyższych faktów autor chciałby tu więc podkreslić, że zgodnie z dotychczasowym<br />

rozenaniem eksplozje <strong>UFO</strong> nad Ziemią są powodowane celowo przez kosmitów<br />

okupujących Ziemię z intencją zepchnięcia naszej cywilizacji w dół <strong>dr</strong>abiny rozwojowej.<br />

* * *<br />

Formalne udowodnienie w tym rozdziale, że rozpadnięcie się koło Tapanui pędników<br />

wehikułów <strong>UFO</strong> zakończyło się eksplozją o skutkach opisanych treścią niniejszej<br />

monografii, w połączeniu z obliczeniami przytoczonymi w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.5 monografii<br />

[1/4], a wykazującymi że nawet najmniejszy wehikuł <strong>UFO</strong> napędzany polem magnetycznym<br />

musi w swych pędnikach zgromadzić energię odpowiadającą eksplozji co najmniej 1<br />

[megatony] TNT, posiada wiele istotnych następstw. Jednym z nich, wymagającym<br />

ustosunkowania się autora ponieważ rzuca on nieco światła na żenującą stronę badań<br />

<strong>UFO</strong>, jest problem tzw. "Roswell incident". Jak wiadomo niektórzy amerykanie nabyli<br />

osławionej już w świecie tendencji do "posiadania" u siebie wszystkiego "naj", co tylko<br />

dostępne jest na tej planecie, czy nawet w całym wszechświecie. Symbolicznym<br />

wyrażeniem tej tendencji do przewodzenia są m.in. fabuły ostatnio nakręconych filmów<br />

amerykańskich. W przeciwieństwie do starszych filmów, gdzie ciągle uznawane było przez<br />

nich równorzędne partnerstwo innych krajów (np. patrz film "Bliskie spotkania trzeciego<br />

stopnia" w którym ciągle oddano należyty kredyt zaawansowaniu francuskich badań <strong>UFO</strong>),<br />

bardziej nowe filmy amerykańskie zaczynają promować obraz świata w którym jeśli coś<br />

ważnego się przydaża, koniecznie musi to nastąpić w USA - przykładowo patrz "Indiana<br />

Jones" - zgodnie z którym nawet bibilijna "Arka Przymierza" znajduje się teraz w USA, czy<br />

"Stargate" - zgodnie z którym tylko wojskowi w USA posiadają urządzenie teleportacyjne


H-191<br />

(tzw. "Stargate") zdolne przerzucać ludzi i ładunki do kilku lokacji we wszechświecie. W<br />

duchu tej tendencji, od jakiegoś już czasu grupa żądnych sensacji osób rozdmuchuje<br />

pogłoski że w 1947 roku wehikuł <strong>UFO</strong> miał ulec katastrofie na pustyni koło miejscowości<br />

Roswell w stanie New Mexico. Zgodnie z nimi, USA ma jakoby być jedynym krajem na<br />

świecie jaki sekretnie znajduje się w posiadaniu zarówno samego wehikułu <strong>UFO</strong>, jak i ciał<br />

<strong>UFO</strong>nautów. Zawarta w nich idea, jak każdy trend społeczny, również została już<br />

podchwycona przez twórców filmowych i wyrażona w niedawnym filmie "Independence<br />

day". Na poparcie tych pogłosek, od czasu do czasu pojawiają się również różnorodne<br />

"dowody" które po sprawdzeniu ich pochodzenia zawsze prowadzą do jakiegoś<br />

anonimowego "poinformowanego" sprzedającego je entuzjastom badań <strong>UFO</strong> za znaczną<br />

sumę dolarów.<br />

Analiza zasadności tych pogłosek w świetle dotychczasowych badań eksplozji <strong>UFO</strong><br />

koło Tapanui prowadzi jednak do żenujących wniosków. Zgodnie z nią, gdyby w Roswell<br />

faktycznie zaistniała katastrofa jakiegoś <strong>UFO</strong>, wtedy nie ma najmniejszych szans aby<br />

pozostały tam po niej jakiekolwiek fragmenty wehikułu czy ciała <strong>UFO</strong>nautów. Uszkodzenie<br />

bowiem pędników nawet najmniejszego <strong>UFO</strong> typu K3 musiałoby wyzwolić zawartą w nich<br />

energię magnetyczną, która z kolei spowodowałaby eksplozję o sile przekraczającej co<br />

najmniej odpowiednik jednej magatony TNT. W efekcie wehikuł odparowałby w całości, nie<br />

pozostawiając po sobie nawet najmniejszego śladu, nie wspominając już co stałoby się z<br />

ciałami <strong>UFO</strong>nautów. W świetle materiału zestawionego w niniejszej monografii wynika więc<br />

jednoznacznie, że "Roswell incident" wcale nie był katastrofą <strong>UFO</strong>. Jeśli zaś faktycznie coś<br />

tam się rozbiło, zapewne był to jakiś aparat latający zbudowany na Ziemi i stąd nie<br />

przenoszący w sobie, tak jak wehikuł <strong>UFO</strong>, zasobów energii jakie po wyzwoleniu byłyby<br />

zdolne do odparowania jego konstrukcji. Najprawdopodobniej więc w Roswell uległ<br />

katastrofie jakiś eksperymentalny aparat latający budowany przez Amerykanów dla celów<br />

militarnych - przykładowo prototyp przejętego od Niemców dyskoplanu V7 "Belonzo"<br />

jakiego kształt był dosyć zbliżony do kształtu <strong>UFO</strong>, czy nawet dokładnie to co oficjalnie<br />

wyjaśnił rząd amerykański, t.j. eksperymentalny balon o charakterze militarnym. Aczkolwiek<br />

autor zainteresowany jest w popieraniu badań <strong>UFO</strong>, niniejszym czyni to jasne i<br />

jednoznaczne, że zgodnie z wskazaniami jego teorii i wynikami dotychczasowych badań,<br />

cały rumor i dmuchanina otaczające "Roswell incident": (1) są nastawione wyłącznie na<br />

sensacyjność i stąd nie mają nic wspólnego z rzeczowym dociekaniem prawdy, (2) są zbyt<br />

ubogie w materiał dowodowy w stosunku do przypadków o których wiadomo że zaistniały<br />

naprawdę, (3) ich skąpe szczegóły techniczne wykazują brak zbieżności z dotychczasową<br />

wiedzą na temat <strong>UFO</strong> (przykładowo wehikuły rysowane przez naocznych "świadków" tego<br />

incydentu posiadają całkowicie błędne kształty jakie wcale nie zgadzają się z układem<br />

równań opisujących kształty <strong>UFO</strong>), (4) nie są spójne w żadnym punkcie z naszą obecną<br />

wiedzą na temat katastrof <strong>UFO</strong> (np. w Roswell brak było eksplozji, krateru, oraz<br />

magnetycznego lub telekinetycznego skażenia środowiska), (5) pozostają w jawnej<br />

sprzeczności z udowodnioną wielowiekowym i niemal bezbłędnym działaniem na Ziemi,<br />

wysoką operatywnością, sprawnością organizacyjną, inteligencją i technicznymi<br />

możliwościami <strong>UFO</strong>, szczególnie zaś z ich ogromnie zaawansowaną technologią<br />

umożliwiającą natychmiastowe zlokalizowanie szczątków swoich wehikułów i odzyskanie<br />

ciał swoich kamratów, (6) pozostają w jawnej sprzeczności z udowodnioną już zdolnością<br />

<strong>UFO</strong>nautow do po<strong>dr</strong>óży w czasie, i wynikającą z tej zdolności możliwością całkowitego<br />

zapobiegnięcia przypadkowym katastrofom ich wehikułów, (7) są wyraźnie zbieżne z<br />

pogłębiającą się ostatnio tendencją niektórych Amerykanów do czysto propagandowego<br />

ukazywania ich kraju jako przewodzącego światowi na każdym możliwym polu, oraz (8)<br />

popierają interesy <strong>UFO</strong>nautów poprzez zasiewanie konfuzji wśród ludzi. Jako takie<br />

omawiane pogłoski są dalekie od prawdy i urągają rzeczowemu podejściu do badań <strong>UFO</strong>.<br />

W świetle powyższych wniosków, autor z wielkim zadowoleniem przeczytał artykuł<br />

Marii Giedz opublikowany w Dzienniku Bałtyckim, wydanie z dnia 31 grudnia 1996 roku, a<br />

dotyczącym kolejnej "katastrofy <strong>UFO</strong>" jaka podobno miała miejsce w Gdyni w środę dnia 21


H-192<br />

stycznia 1959 roku około godziny 5 rano oraz powołującym się na wcześniejsze doniesienia<br />

w tym zakresie publikowane w Wieczorze Wybrzeża z dni 23 i 28 stycznia 1959 roku.<br />

Dowodzi on że "Polacy nie gęsi też swoją katastrofę <strong>UFO</strong> mają". Jeśli <strong>UFO</strong> było tak<br />

grzeczne aby rozbić się w Roswell, mogło także w Gdyni powtórzyć i dla nas tą samą<br />

atrakcję. Podobnie jak to było w przypadku Roswell, artykuł ten podaje że również w Gdyni<br />

po katastrofie odzyskane nie tylko zostały fragmenty wehikułu, ale także i ciało<br />

umierającego <strong>UFO</strong>nauty ubrane w srebrzysty kombinezon który dał się otworzyć jedynie<br />

nożycami do metalu. Zarówno wydobyte fragmenty <strong>UFO</strong> jak i ciało <strong>UFO</strong>nauty zabrać mieli<br />

wojskowi poczym wszelki słuch o nich zaginął (podobnie jak w przypadku Roswell, któregoś<br />

dnia zapewne się dowiemy że przechowywane są one starannie gdzieś w podziemiach<br />

sekretnej bazy koło Gorzowa). Cały zaś przypadek opisany ma być w tzw. "białej księdze"<br />

kompletowanej w Dęblinie i udostępnianej wyłącznie do użytku wyższej ka<strong>dr</strong>y oficerskiej.<br />

Autor z zaciekawieniem wyczekuje wyników dalszych badań "incidentu Gdynia", bowiem<br />

wobec znacznie bardziej rzeczowego i realistycznego klimatu intelektualnego w Polsce,<br />

wyciągnięte z tego przypadku wnioski będą zapewne nie tylko konstruktywniejsze, ale także<br />

generalniejsze i stąd wyjaśniające całość zjawiska raportowanych ostatnio co jakiś czas<br />

"katastrof <strong>UFO</strong>".


Rozdział I.<br />

I-193<br />

Moralna wymowa celowego eksplodowania wehikułu czasu nad Tapanui<br />

Fakt, że jak to zostało poprzednio ustalone, ponad Tapanui nastąpiła eksplozja <strong>UFO</strong><br />

trzeciej generacji, czyli ”wehikułu czasu”, posiada określoną wymowę moralną. Jak bowiem<br />

wiadomo <strong>UFO</strong> trzeciej generacji faktycznie są ”wehikułami czasu” zdolnymi do<br />

przemieszczania swoich posiadaczy do przyszłości i do przeszłości. Czyli, jak wykazano to<br />

w po<strong>dr</strong>ozdziale V5 monografii [1/4], istoty dysponujące wehikułami czasu doskonale znają<br />

swoją przyszłość. Wszakże cywilizacje posiadające takie ”wehikuły czasu” urzeczywistniają<br />

system tzw. ”kurierów czasowych” opisywanych m.in. na totaliztycznej stronie<br />

”timevehicle_pl.htm”. Owi kurierzy przenoszą z czasu przyszłego do czasu przeszłego<br />

dokładne informacje co ma zdarzyć się w przyszłości. Z kolei mając wgląd do przyszłości,<br />

doskonale wiedzą oni o momencie i o okolicznościach ewentualnych katastrof w jakich sami<br />

wezmą udział. Stąd, jeśli tylko zechcą, są oni w stanie uniknąć nieszczęśliwych wypadków<br />

w rodzaju przypadkowych eksplozji swoich statków. Dlatego wehikuł czasu jest w stanie<br />

eksplodować tylko jeśli zdetonowany został celowo. To zaś posiada bardzo znaczącą<br />

wymowę moralną. Mianowicie, oznacza ono że eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui wcale NIE była<br />

nieszczęśliwym wypadkiem, a celowo zamierzonym eskalowaniem zniszczenia. Ci co<br />

spowodowali ową eksplozję mieli jakiś swój cel i interes w dokonaniu zniszczeń o<br />

światowym zakresie które eksplozja ta wywołała. Podsumowując więc powyższe, z faktu iż<br />

nad Tapanui nastąpiła eksplozja znającego przyszłość wehikułu czasu prowadzi do<br />

logicznego wniosku, że eksplozja ta została dokonana w sposób zamierzony i celowy, zaś<br />

zniszczenia jakie ona spowodowały leżały w czyimś witalnym interesie.<br />

Innymi słowy, jeśli ktoś celowo zdetonował nad Tapanui aż siedem wehikułów <strong>UFO</strong><br />

typu K6, musiał ku temu posiadać ważne motywacje i powody, jakie wykazywały będą<br />

określone zabarwienie moralne. Ponadto, fakt owej eksplozji wnosił też będzie określone<br />

konsekwencje moralne. W niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale autor postara się więc przeanalizować<br />

zarówno te powody jak i najważniejsze ich konsekwencje.<br />

Jak to wyjaśnione zostało w monografii [1/4], szczegółnie zaś w jej rozdziałach U, V,<br />

i W, nasza planeta znajduje się aktualnie pod okupacją wysoko-zaawansowanych kosmitów<br />

(w zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym dokładniej w rozdziale B niniejszej monografii).<br />

Aby utrzymać przewagę naukową i techniczną nad Ziemianami, a jednocześnie aby móc<br />

nas niepostrzeżenie eksploatować, kosmici ci co jakiś czas powodują eksplozje <strong>UFO</strong> ponad<br />

naszą planetą. Ich relatywnie częste uciekanie się do owych zbrodniczych eksplozji<br />

wyjaśnione zostało dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale O7 monografii [1/4], w jakim omówiona<br />

została historia dotychczasowych stosunków ludzi z <strong>UFO</strong>nautami. W rezultacie owych<br />

eksplozji <strong>UFO</strong>, skorupa Ziemi ulega przemieszczeniu, zaś cywilizacja ludzka zostaje<br />

wydatnie cofnięta w jej rozwoju. Jedną z takich zamierzonych eksplozji <strong>UFO</strong>, nacelowanych<br />

na cofnięcie ludzkości w rozwoju, była właśnie eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui. Jak to<br />

wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale D4 niniejszej monografii, owo zamierzone przez tą eksplozję<br />

cofnięcie ludzkości w rozwoju zostało w pełni osiągnięte, zaś nasza planeta przeszła<br />

wówczas przez okres "mroków średniowiecza".<br />

Oczywiście, obciążając kosmitów odpowiedzialnością za celowe spowodowanie w<br />

Tapanui eksplozji wehikułu czasu, wypada mieć jakieś dowody w tym względzie. Autor<br />

faktycznie zdołał zidentyfikować fakty jakie dostarczają takich dowodów, zaś ich esencję<br />

zestawia on poniżej. Dla ich lepszego zrozumienia rekomendowałby jednak, aby jeśli to<br />

możliwe czytelnik zapoznał się też z treścią rozdziału V z wersji monografii [1/4]. Wiele


I-194<br />

bowiem faktów które tutaj zostaną jedynie nazwane, w owym rozdziale V podbudowane są<br />

materiałem dowodowym i licznymi przykładami.<br />

Podsumujmy więc teraz jakie fakty bezsprzecznie dowodzą, że eksplozja wehikułu<br />

czasu ponad Tapanui wywołana była celowo przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów. Oto<br />

one:<br />

1. Zdolność <strong>UFO</strong>nautów do odczytywania przyszłości. Jak to wielokrotnie <strong>UFO</strong>nauci<br />

zademonstrowali w działaniu, posiadają oni zdolność do odczytania zdarzeń jakie dopiero<br />

mają nastąpić. Stąd doskonale wiedzą o takich zdarzeniach jak np. zbliżająca się katastrofa<br />

ich własnego wehikułu. Są więc w stanie katastrofie takiej zapobiec.<br />

2. Zdolność <strong>UFO</strong>nautów do cofania czasu do tyłu i eliminowania zdarzeń jakie im nie<br />

odpowiadają. Zdolność taka została udokumentowana przykładami w po<strong>dr</strong>ozdziale V5.3<br />

monografii [1/4]. Jej istnienie powoduje, że nawet gdyby niezamierzona eksplozja wehikułu<br />

<strong>UFO</strong> przypadkowo miała miejsce, kosmici ciągle mogą cofnąć czas i uniemożliwić jej<br />

wystąpienie w nowym przebiegu czasu. Stąd tylko te eksplozje <strong>UFO</strong> faktycznie nie zostają<br />

przez nich wyeliminowane z wynikowej przestrzeni czasowej, których zaistnienie wywołali<br />

oni celowo.<br />

3. Ostrzeganie innych. Fakt wiedzy <strong>UFO</strong>nautów o zbliżaniu się różnorodnych<br />

nieszczęść spowodowane zaplanowaną eksplozją <strong>UFO</strong> wynika też z wydawania przez nich<br />

ostrzeżeń dla różnych lubianych przez siebie osób. W przypadku eksplozji Tapanui o<br />

ostrzeżeniu takm wspomina legenda z po<strong>dr</strong>ozdziału D1 jaka zaleciła <strong>dr</strong>walowi z Chin aby<br />

zbudował sobie łódź, bowiem zbliża się potop. W przypadku zaś poprzedzającej Tapanuię<br />

eksplozji sprzed 2 do 13.5 tysiąca lat (opisanej w rozdziale K), wiedzę tą potwierdza znana<br />

biblijna legenda o Arce Noego.<br />

Celowa eksplozja wehikułu czasu w Tapanui wprowadza sobą wiele najróżniejszych<br />

konsekwencji natury moralnej. Opiszmy teraz najważniejsze z nich.<br />

(A) Jednym z najważniejszych następstw moralnych celowej eksplozji <strong>UFO</strong> koło<br />

Tapanui jest, że terytorium Nowej Zelandii ukrywa obecnie wymowne dowody jednej z<br />

szeregu zbrodni popełnionych przez okupujących Zimię <strong>UFO</strong>nautów na ludzkości. Jako<br />

więc każde byłe miejsce popełnienia przez kogoś zbrodni, jej sprawcy nie bardzo są<br />

zadowoleni jeśli ktoś zbyt mocno zaczyna dłubać w przeszłości tego miejsca. Każda więc<br />

osoba która interesuje się zbyt mocno historią owego kraju i stara się poznać zbyt wiele<br />

szczegółów na jego temat, jest uznawana przez kosmitów za "persona non-grata". Stąd,<br />

podobnie jak to miało miejsce z autorem niniejszej monografii (patrz rozdział B), rękami<br />

oddanych kosmitom "sprzedawczyków", "wypraszali" oni będą z owego kraju praktycznie<br />

każdego kto staje się zby dociekliwy na temat jego przeszłości, szczególnie zaś eksplozji<br />

Tapanui, tajemnic, legend, itp.<br />

(B) Kolejnym następstwem moralnym celowej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui jest,<br />

uświadomienie trudności, przeszkód, i zahamowań jakie okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci<br />

piętrzą przed każdym kto stara się badać lub popularyzować tą eksplozję. To zaś ujawnia,<br />

że podobnie potężny aparat represyjny okupujący nas kosmiczni pasożyci rozpętują<br />

również w odniesieniu do każdego innego posunięcia ludzkiego jakie wybiega przeciwko ich<br />

okupacynym inetresom. Przykładowo, z góry można więc przewidywać, że podobne<br />

przeszkody napotka każdy kto zechciałby zająć się rzeczowymi badaniami opisywanej w<br />

rozdziale K eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat temu.<br />

(B) Do najbardziej jednak wymownych następstw moralnych celowego<br />

eksplodowania <strong>UFO</strong> ponad Tapanui, tylko po to aby wydłużyć o jakieś 500 lat okres<br />

bezkarnego eksploatowania ludzkości, należy uświadomienie nam jak zgniła, niemoralna, i<br />

obrzydliwa jest filozofia okupujących nas pasożytów z kosmosu (patrz też opis ich filozofii<br />

zawarty w po<strong>dr</strong>ozdziale JA monografii [1/4]). Świadomość tej ich bezpardonowości i<br />

dogłębnej zgnilizny moralnej, powinna nas zmobilizować do jak najszybszego wymiecienia<br />

tego kosmicznego robactwa z powrotem w bezdenne odchłanie kosmosu z którego<br />

przybywają na Ziemię aby opasać się naszą krwią.


Rozdział J.<br />

J-195<br />

<strong>EKSPLOZJA</strong> TUNGUSKA<br />

Motto tego rozdziału: "To co raz zaszło najprawdopodobniej będzie kiedyś powtórzone."<br />

O 7:17:11 rano, dnia 30 czerwca 1908 roku, cylin<strong>dr</strong>yczny obiekt został<br />

zaobserwowany przez wielu naocznych świadków, jak szybował w kierunku zachodnim,<br />

poprzez bezchmurne niebo Centralnej Syberii w pobliżu rzeki Tunguska Kamienna.<br />

Następnie obiekt ten eksplodował z kataklizmiczną siłą, 113 kilometrów na północ od<br />

niewielkiej stacji handlowej Vanavara, w punkcie o współrzędnych geograficznych 60 55'N,<br />

101 57'E. Jego eksplozja zdewastowała około 2150 kilometrów kwa<strong>dr</strong>atowych rodzimej<br />

tajgi syberyjskiej, wywracając <strong>dr</strong>zewa niekiedy odległe 75 kilometrów od centrum wybuchu.<br />

Wszystkie <strong>dr</strong>zewa leżały koncentrycznie, zaś ich pnie zorientowane były zawsze w tym<br />

samym kierunku, t.j. ku centrum eksplozji. Cały obszar dewastacji formował unikalny zarys<br />

trójkąta (lub motyla) skierowanego swym wierzchołkiem ku magnetycznej północy. Był więc<br />

on prawie identyczny z obszarem dewastacji z okolic krateru Tapanui - patrz rysunek C6.<br />

Prezentacja wydarzeń i materiału faktologicznego z eksplozji tunguskiej zawarta jest<br />

w licznych książkach całkowicie poświęconych tej katastrofie. Stąd też dla pogłębienia<br />

wiadomości zawartych w niniejszym rozdziale, autor poleca zapoznanie się z niektórymi z<br />

tych książek, szczególnie zaś z pozycjami [1J] Jack Stoneley: "Tunguska: Caul<strong>dr</strong>on of<br />

Hell", A Star Book, London 1977, ISBN 0-352-39619-9; [2J] John Baxter & Thomas Atkins:<br />

"The Fire Come By", Mac Donald and <strong>Jan</strong>e's, London, 1976, ISBN 0-354-04012-X.<br />

Podsumowanie danych o eksplozji tunguskiej jest także zawarte w książkach poświęconych<br />

innym tematom, np. patrz książki: [3J] Ronald D. Story (editor): "The Encyclopedia of<br />

<strong>UFO</strong>s", New English Library, London 1980, ISBN 0-450-04118-2, strona 371; oraz [4J]<br />

Nogel Blundell, Roger Boar: "The World's Greatest <strong>UFO</strong> Mysteries", Octopus Books<br />

Limited, London 1983, ISBN 0-7064-1770-4, strona 78. Następujące cytowanie<br />

zaczerpnięte z książki [4J], strona 78, daje posmak tego, co właściwie przydarzyło się w<br />

Tunguskiej:<br />

"Po raz pierwszy jarzący się obiekt został dostrzeżony zaraz po wschodzie słońca.<br />

Karawany rozciągające się po chińskiej pustyni Gobi zatrzymały swój pochód, aby śledzić<br />

jego lot wskroś bezchmurnego nieba. Wkrótce po tym mieszkańcy południowej Rosji<br />

dostrzegli go także: cylin<strong>dr</strong>yczna tuba, jarząca się błękitno-białym światłem i<br />

pozostawiająca wielokolorowy ogon. Przez cały czas obniżał on swój lot. Nagle, o godzinie<br />

7 minut 17 nastąpiła eksplozja. Dla chłopów z rzadko zamieszkałego obszaru bagien i<br />

lasów, zdawała się ona nadejściem końca świata." (W oryginale angielskojęzycznym: "It<br />

was just after dawn when the fireball was first spotted. Caravans winding their way across<br />

China's Gobi Desert stopped to watch it across the skies. Soon people in southern Russia<br />

picked it up, a cylin<strong>dr</strong>ical tube shape, glowing bluish-white, leaving a multicolored vapour<br />

trail. It was getting lower all the time. Then at 7:17 AM came the explosion. To the peasants<br />

of the sparsely-populated area of swamps and forests, it seemed like the end of the world.")<br />

Początkowo eksplozja tunguska została wyjaśniona jako gigantyczny meteoryt<br />

uderzający z kosmosu. Niestety, ślady materialne pozostawione na miejscu, ani też<br />

zeznania naocznych świadków, nie odpowiadały przebiegowi zdarzeń spodziewanych<br />

podczas upadku takiego meteorytu. Potem więc, liczne inne "naturalne" wyjaśnienia zostały<br />

przedstawione (np. kometa, zgrupowanie antymaterii, czarna dziura, itp.). Ponownie jednak,<br />

żadne z tych wyjaśnień nie pasowało do istniejących faktów. Począwszy od 1946 roku,<br />

radziecki naukowiec <strong>dr</strong> Aleksander Kazantsev wraz z grupą swoich współpracowników,


J-196<br />

stopniowo zgromadził i opracował rozstrzygającą grupę dowodów, iż zjawisko poprzednio<br />

nazywane meteorytem tunguskim, w rzeczywistości było technologiczną eksplozją cygarokształtnego<br />

statku kosmicznego (patrz [1J] str. 119).<br />

J1. Podobieństwa pomiędzy eksplozjami w Tapanui i w regionie tunguskim<br />

Pomiędzy eksplozjami w regionie tunguskim i w Tapanui istnieje uderzające<br />

podobieństwo. Podobieństwo to dowodzi, że przyczyny obu tych eksplozji były niemal<br />

identyczne. Poniżej przedstawiony został materiał faktologiczny pochodzący z eksplozji<br />

tunguskiej, który potwierdza ową zgodność (materiał ten zaprezentowany jest zgodnie z<br />

porządkiem z po<strong>dr</strong>ozdziału F1 i rozdziału H, t.j. porządkiem, w którym zestawione zostały<br />

atrybuty miejsc eksplozji magnokraftu).<br />

A. Atrybuty energetyczne. Wynikają one z ogromu energii zakumulowanej w pędnikach<br />

eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#A1. Wyzwolenie ogromnych zasobów energii porównywalnych do tych z<br />

najpotężniejszych bomb termoją<strong>dr</strong>owych. Ilość energii wydzielonej w eksplozji tunguskiej i<br />

w Tapanui jest podobna. Energia wydzielona w Tunguskiej jest szacowana na odpowiednik<br />

około 30 megaton TNT - patrz [3J] strona 371. Dla porównania, bomba atomowa zrzucona<br />

na Hirosimę wydzieliła "tylko" odpowiednik 12.5 kiloton TNT (patrz książka [1J1] <strong>dr</strong>a C.<br />

Phillips'a i <strong>dr</strong>a I. Ross'a, "The Nuclear Casebook", ISBN 0-904919-83-8, strona 10). To<br />

oznacza, iż nad Tunguską eksplodował równocześnie odpowiednik 2400 bomb podobnych<br />

do tej z Hirosimy. Cała ta ogromna energia została uwolniona zanim obiekt uderzył w<br />

powierzchnię ziemi. Nie istnieje na tyle duży obiekt materialny, aby potrafił on<br />

wyprodukować tak ogromną ilość energii wyłącznie wskutek tarcia o atmosferę. Jeśli jednak<br />

jako powód eksplozji tunguskiej rozpatrywane jest uwolnienie magnetycznej energii<br />

zawartej w komorach oscylacyjnych wehikułu <strong>UFO</strong>, wtedy wystarcza zaledwie 3 takich<br />

wehikułów typu K6 połączonych w cygaro do wyprodukowania 30 megatonowego wybuchu<br />

- patrz też po<strong>dr</strong>ozdział C2.<br />

#A2. Zniszczenie, które jest charakterystyczne dla eksplozji, nie zaś dla fizycznego<br />

uderzenia (impaktu) jakiegoś obiektu stałego. Oba miejsca są zniszczone właśnie w ten<br />

sposób. Gdziekolwiek meteoryt uderzył w ziemię, pozostawił on krater. W Arizonie, wyrwa<br />

183 metrów głęboka i około 1200 metrów szeroka powstała w wyniku uderzenia<br />

największego meteorytu dotychczas poznanego - patrz rysunek C4. Także upadek czarnej<br />

dziury, zgodnie z twierdzeniami ekspertów, musiałby pozostawić krater (niezależnie iż taki<br />

upadek musiałby wywołać podobną eksplozję następującą prawie równocześnie w punkcie<br />

wylotowym z Ziemi, t.j. po <strong>dr</strong>ugiej stronie naszej planety - w czasie tym jednakże nie<br />

zarejestrowano żadnej eksplozji na Atlantyku). Inne ciała niebieskie spowodowałyby<br />

odmienną strefę zniszczenia (eliptyczną zamiast trójkątnej i zorientowaną w kierunku<br />

zachodnim). Eksplozja tunguska nie wytworzyła jednakże żadnego krateru. Nawet więcej, w<br />

punkcie centralnym eksplozji <strong>dr</strong>zewa ciągle stały, odarte jedynie ze swoich gałęzi i liści,<br />

chociaż dziesiątki kilometrów naokoło zostały one powalone lub wyrwane z korzeniami.<br />

Takie <strong>dr</strong>zewa stojące w centrum strefy zniszczenia, są charakterystyczne także dla<br />

napowietrznych eksplozji ją<strong>dr</strong>owych. Dla przykładu w Hirosimie, <strong>dr</strong>zewa dokładnie pod<br />

punktem zerowym wybuchu pozostały stojące, podczas gdy <strong>dr</strong>zewa zlokalizowane pod<br />

kątem zostały zrównane z ziemią przez fale wybuchu. Powyższe uświadamia, iż eksplozja<br />

tunguska musiała powstać wskutek wyzwolenia w powietrzu (tj. na wysokości jakichś 6 do 8<br />

kilometrów nad ziemią) potencjalnej energii ("paliwa") przechowywanej w pędnikach<br />

wehikułu <strong>UFO</strong>, nie zaś np. wskutek przemiany w ciepło energii kinetycznej tego obiektu.<br />

#A3. Szereg detonacji. W obu przypadkach zgromadzono materiał dowodowy, który<br />

dokumentuje wystąpienie sekwencji detonacji. W eksplozji tunguskiej wielu naocznych<br />

świadków podkreślało słyszenie aż 3 o<strong>dr</strong>ębnych serii detonacji, tak jakby trzy wiązki


J-197<br />

ładunków wybuchowych eksplodowały kolejno po sobie. Każda z tych serii składała się z<br />

wielu niezwykle szybko po sobie następujących grzmotów (jakby kanonady artyleryjskiej),<br />

których całkowita liczba przez doświadczonych w takiej kanonadzie byłych artylerzystów<br />

była oceniana na około 50 do 60 (patrz [1J] str. 23). W tym miejscu należałoby podkreślić,<br />

że dokładnie takie efekty dźwiękowe wystąpiłyby, gdyby w rejonie tunguskim eksplodował<br />

cygaro-kształtny kompleks <strong>UFO</strong> uformowany z 3 wehikułów typu K6. (Każdy wehikuł typu<br />

K6 posiada 21 oddzielnych kapsuł dwukomorowych wypełnionych magnetyczną energią.)<br />

Eksplozja takiego kompleksu spowodowałaby bowiem trzy serie grzmotów<br />

odpowiadających eksplozjom 3 kolejnych wehikułów, zaś w każdej z tych serii wystąpiłoby<br />

21 pojedynczych grzmotów odpowiadających wybuchom poszczególnych kapsuł<br />

dwukomorowych zamontowanych w obrębie tego samego wehikułu (razem 63 grzmoty, t.j.<br />

liczba bardzo bliska podanej przez naocznych świadków - szczególnie zważywszy że<br />

eksplozje symetrycznych do siebie pędników bocznych z przeciwstawnych części powłoki<br />

statku akustycznie mogły zlewać się ze sobą).<br />

Jedna z niezwykłości efektów dźwiękowych eksplozji tunguskiej (t.j. dźwięk o<br />

szybkości światła) omówiona jest przy atrybucie #B3 poniżej.<br />

#A4. Obecność szklistych i ceramicznych minerałów powstałych przez stopienie lub<br />

wypalenie rodzimej gleby, piasku i glinek. W obu miejscach obecne są minerały, które<br />

potwierdzają technologiczną eksplozję. W przypadku eksplozji tunguskiej najczęściej<br />

znajdowany jest "trinitite" występujący tam w dwóch odmianach. Jedna z nich zawiera<br />

wyłącznie silikat, natomiast <strong>dr</strong>uga - magnetyt (t.j. namagnesowany tlenek żelaza) zatopiony<br />

we wnętrzu kropelek silikatowych. Silikatowy trinitite wygląda jak powstały przez stopienie<br />

ziarenek lokalnej gleby, wessanej w powietrze wskutek działania implozji. Natomiast<br />

magnetytowy trinitite wygląda jak nadtopione mikrofragmenty porozrywanej na strzępy<br />

powłoki statku lub jego metalowego ekwipunku, zmieszane z kropelkami lokalnej gleby (lub<br />

silikatowego komponentu powłoki statku) i poddane działaniu silnego pola magnetycznego<br />

eksplozji. Ciekawe, że w miejscu eksplozji tunguskiej znaleziono także porowaty głaz z<br />

brunatną glazurą, którego wygląd przypomina ceramiczne kamienie z Tapanui - patrz opis z<br />

po<strong>dr</strong>ozdziału C11.4. Głaz ten został znaleziony i sfotografowany przez <strong>Jan</strong>kowskiego w<br />

1930 roku ([2J1] str. 69).<br />

B. Atrybuty magnetyczne. Wynikają one z silnego pola magnetycznego wytwarzanego<br />

przez pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#B1. Burzliwa (turbulentna) magnetyzacja miejsca eksplozji. Obie eksplozje<br />

spowodowały turbulentne namagnesowanie otoczenia. W przypadku eksplozji tunguskiej,<br />

najbardziej znanym dowodem tego namagnesowania są małe globulinki magnetytu - patrz<br />

też atrybut #A4 powyżej. Ogromna liczba takich globulinek została wykryta w glebie z<br />

Tunguskiej. Uformowane są one z namagnesowanego tlenku żelaza. Ich namagnesowanie<br />

wymagało działania na globulinki silnego pola magnetycznego, dokładnie takiego, jakie<br />

wystąpiłoby wokół eksplodującego wehikułu <strong>UFO</strong>.<br />

Istnieją też bardziej bezpośrednie dowody na magnetyczny charakter eksplozji<br />

tunguskiej. Jeden z nich opublikowany jest w książkach: [1J] strona 20 i [2J] strona 27.<br />

Stanowi on cytat z obserwacji <strong>Prof</strong>esora Fowler'a z Południowego Kensington (Anglia)<br />

dokonanej w chwili wystąpienia tej eksplozji. Oto tłumaczenie owego cytatu: "Wtorkowej<br />

nocy zaobserwowane zostało niewielkie, lecz wyraźnie zaznaczające się zakłócenie pola<br />

magnetycznego ...". Niezależnie od powyższej obserwacji, efekt geomagnetyczny<br />

występujący w chwili eksplozji tunguskiej został też zarejestrowany przez obserwatorium w<br />

Irkucku - patrz [4J1] str. 56-57. Radziecki badacz Zołotow twierdzi, że był on wyraźnie<br />

zbieżny z zaburzeniami pola magnetycznego Ziemi przy sztucznych wybuchach ją<strong>dr</strong>owych<br />

na wielkiej wysokości. Ponadto wystąpienia burzy magnetycznej i silnych zakłóceń<br />

magnetycznych zostały też wykryte podczas badań miejsca eksplozji - patrz [2J1] str. 110 i<br />

[4J1] str. 24.


J-198<br />

#B2. Przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w nowe położenia nie<br />

zostało zaobserwowane w tunguskiej. Powodem tego był poniżej-krytyczny wydatek<br />

energetyczny tej eksplozji.<br />

#B3. W chwili eksplozji tunguskiej wytworzona została fala zaburzenia<br />

magnetycznego. Działanie tej fali ujawniło się w następujący sposób:<br />

(a) Naoczni świadkowie odebrali ją jako falę dźwiękową przemieszczająca się z<br />

szybkością światła.<br />

Jedną z niezwykłości eksplozji tunguskiej jest, iż wytworzyła ona dwa efekty<br />

dźwiękowe, pierwszy z których zdawał się po<strong>dr</strong>óżować z szybkością światła, <strong>dr</strong>ugi zaś z<br />

szybkością dźwięku. Niezwykłość ta, aczkolwiek wcale nieuświadamiana przez naocznych<br />

widzów tej eksplozji ani przez innych jej badaczy, relacjonowana jest pośrednio (np. przez<br />

sprecyzowanie dokładnego czasu usłyszenia eksplozji) przez wielu naocznych świadków.<br />

Oddaleni o setki kilometrów od miejsca eksplozji, ciągle usłyszeli oni 3 serie głośnych<br />

grzmotów dokładnie w momencie jej nastąpienia. Dopiero zaś po upływie kilkudziesięciu<br />

minut od eksplozji, gdy zdążyła do nich także dotrzeć fala akustyczna eksplozji po<strong>dr</strong>óżująca<br />

z szybkością dźwięku, usłyszeli oni ponowną sekwencję 3-ch serii grzmotów, tym razem<br />

jednak znacznie cichszych i głuchszych (patrz [2J1] Marek Żbik: "Tropem Tunguskiej<br />

Katastrofy", I.W. Nasza Księgarnia, Warszawa 1989, ISBN 83-10-09256-3, strona 34).<br />

Wyjaśnienie dla powyższego zjawiska sprowadza się do uświadomienia obecności w<br />

eksplozji tunguskiej aż dwóch różnych nośników dźwięku, t.j. normalnej fali dźwiękowej,<br />

oraz dźwiękonośnego zaburzenia magnetycznego. Podczas gdy działanie normalnej fali<br />

dźwiękowej nie wymaga dodatkowego omówienia, dźwiękonośnemu zaburzeniu<br />

magnetycznemu wypada poświęcić kilka słów. Zaburzenie to wywołane zostało eksplozją<br />

pędników magnetycznych statku. Przemieszczało się ono z szybkością światła, wzdłuż linii<br />

prostych (t.j. dotarło ono tylko do miejsc do których dotarło także światło rozbłysku<br />

eksplozji; zaś nie dotarło ono do obszarów ukrytych poniżej linii horyzontu). Zaburzenie to<br />

odziaływało na wszystkie zjonizowane cząsteczki obecne w objętym przez nie obszarze<br />

naszej atmosfery, powodując ich równoczesne wstrząsanie jakiemu też musiało<br />

towarzyszyć wywoływanie efektów akustycznych. Warto tutaj podkreślić, że podobny efekt<br />

został też zaobserwowany na <strong>UFO</strong> (których napęd również jest źródłem dźwiękonośnych<br />

zaburzeń magnetycznych). Istnieją bowiem zweryfikowane obserwacje tych obiektów, w<br />

których naoczni świadkowie słyszeli dźwięk przemieszczający się z szybkością światła<br />

(patrz artykuł [3J1] "Skąd się bierze dźwięk o szybkości światła - polski naukowiec na<br />

tropach <strong>UFO</strong>", Kurier Polski, 11 czerwca 1980, nr 127, str. 1).<br />

W tym miejscu warto też rozważyć odbiór dźwiękonośnego zaburzenia<br />

magnetycznego w świetle zaprezentowanych w po<strong>dr</strong>ozdziale O1 informaji na temat<br />

mechanizmu telepatii. Zgodnie z nimi, takie zaburzenie może być przez ludzi odbierane nie<br />

uszami, a szyszynką jak fale telepatyczne. Gdyby zaś ewentualne przyszłe eksperymenty<br />

potwierdziły faktyczny odbiór "dźwięków magnetycznych" za pośrednictwem szyszynki nie<br />

zaś uszu, wtedy umożliwiłoby to budowę zastępczych urządzeń słuchowych dla osób z<br />

upośledzonymi uszami. Zamiast bowiem słuchać uszami, osoby takie - po przetworzeniu<br />

dla nich dźwięków na formę wibracji magnetycznych, mogłyby wysłuchać je swoją<br />

szyszynką.<br />

(b) Na obiekty z otoczenia fala ta działała jak silna emisja szkodliwego<br />

promieniowania następująca w momencie eksplozji. Emisja ta spowodowała:<br />

- chorobę popromienną wśród miejscowej ludności - patrz [2J] str. 95. Warto tu<br />

dodać że charakterystycznym dla wspomnianej choroby z regionu tunguskiego był zanik<br />

odporności immunologicznej, t.j. symptom występujący również przy tajemniczej chorobie<br />

zwanej grypa Tapanui, której liczne przypadki rejestrowane są wśród lokalnej ludności z<br />

okolic krateru Tapanui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2);<br />

- ranki na skórze reniferów hodowanych przez Tungusów - patrz [2J] str. 95 i 110;<br />

oraz


J-199<br />

- sterylizację powalonych <strong>dr</strong>zew i ich następne skażenie grzybnią - patrz [2J] str.<br />

110. Istotne znaczenie tego skażenia polega na tym, że występuje ono także w miejscach<br />

lądowania <strong>UFO</strong>, w których silne pole magnetyczne tych statków spowodowało sterylizację<br />

gleby;<br />

- indukcyjne nadtopienie przedmiotów metalowych obecnych w pobliżu miejsca<br />

eksplozji (np. samowary, naczynia metalowe, stojadła, metalowe fragmenty uprzęży, a<br />

nawet metalowe części garderoby) - patrz [2J] str. 105. Nadtopienie to potwierdzało więc<br />

magnetyczny charakter owej fali.<br />

Chociaż natura owego promieniowania formalnie nie została ustalona, wszystkie<br />

dane wskazują iż stanowiło ono ów "magnetyczny błysk", jaki musiał wystąpić w chwili<br />

dezintegracji pędników wehikułu <strong>UFO</strong>.<br />

C. Atrybuty transportowe. Wynikają one z funkcji środka transportowego wypełnianej przez<br />

eksplodujące <strong>UFO</strong>.<br />

#C1. Kumulacyjny charakter eksplozji. Oba miejsca dowodzą kumulacyjnego<br />

(ukierunkowanego) charakteru eksplozji. W przypadku tunguskiej tylko bowiem taka<br />

eksplozja mogła spowodować trójkątny zarys obszaru powalonych <strong>dr</strong>zew (patrz też [2J] str.<br />

126).<br />

#C2. Uformowanie trójkątnej strefy zniszczenia. W obu eksplozjach obszar<br />

zniszczenia przyjmuje kształt zbliżony do trójkąta lub "motyla" (należy tu podkreślić, iż<br />

każdy naturalny czynnik ukształtowałby taki obszar w formę koła lub elipsy). Z uwagi na<br />

niedawne wystąpienie eksplozji tunguskiej, ustalenie dla niej kształtu strefy powalonych<br />

<strong>dr</strong>zew, mogło odbyć się z znaczną precyzją. Ustalony kształt tej strefy zilustrowany został<br />

na rysunku C6.<br />

#C3. Zorientowanie strefy zniszczenia w kierunku magnetycznego południka<br />

(północ/południe). W obu lokacjach oś główna obszaru zniszczenia leży na południku<br />

magnetycznym. W eksplozji tunguskiej oś ta pokrywa się z kierunkiem północ/południe<br />

magnetyczne z roku 1908 - patrz rysunek C6. Równocześnie liczni naoczni świadkowie<br />

informowali o zachodnim kursie obiektu tunguskiego tuż przed jego eksplodowaniem - patrz<br />

[2J] str. 132. Powyższe oznacza, iż oś zniszczenia jest w Tunguskiej położona w sposób<br />

przeciwstawny do spodziewanego przy upadku ciała niebieskiego.<br />

Finalnym dowodem weryfikującym pochodzenie ekspolozji Tunguskiej od wehikułu<br />

<strong>UFO</strong> byłoby znalezienie raportu naocznego świadka, stwierdzającego iż lecący obiekt<br />

odchylony był od pionowej orientacji (czyli posiadał zorientowanie adoptujące go do<br />

lokalnego przebiegu linii sił pola magnetycznego Ziemi). Taki właśnie raport istnieje. W<br />

1965 roku udzielił go ekspedycji W.E. Pape niejaki Inleszyn N.I. z Niepy twierdząc, że przed<br />

eksplozją widział on obiekt w kształcie snopa zbożowego lecącego w zorientowaniu<br />

ukośnym i sypiącego iskrami. Raport ten został dodatkowo wzmocniony badaniami<br />

modelowymi które wykazały, że eksplodowanie podłużnego pręta z materiału<br />

wybuchowego, nachylonego skośnie ponad powierzchnią makiety (pod kątem 30 do<br />

poziomu) oraz ustawionego na odpowiedniku 6-8 km wysokości w płaszczyźnie leżącej<br />

wzdłuż azymutu 115 , daje najwierniejszą zgodność ułożenia modeli powalonych <strong>dr</strong>zew do<br />

obrazu istniejącego na miejscu rzeczywistej katastrofy (patrz [2J1] str. 101; oraz [4J1]<br />

Lucjan Znicz: "Goście z Kosmosu: Katastrofa Tunguska, Trójkąt Bermudzki, Obce ślady",<br />

K.A.W., Gdańsk 1987, ISBN 83-03-0001-X, strona 25).<br />

#C4. Obecność odłamków konstrukcji wehikułu. W zasięgu opadów z obu eksplozji<br />

znajdowane są niezwykłe fragmenty metalowe, które mogą być interpretowane jako<br />

odłamki statku kosmicznego. W pobliżu miejsca eksplozji tunguskiej, lokalny hodowca<br />

reniferów (Tungus) informował o znalezieniu małego odłamka wypolerowanej płytki,<br />

"jaśniejszej od ostrza noża i przypominającej kolor srebrnej monety" - patrz [4J] strona 80.<br />

Także magnetytowy trinitite, którego globulinki w wielkich ilościach zaścielają glebę z<br />

Tunguskiej, prawdopodobnie również stanowi pozostałość rozerwanej na maleńkie strzępy<br />

lub odparowanej konstrukcji statku kosmicznego. Nie można też wykluczać, że fragment


J-200<br />

cylin<strong>dr</strong>a w jakim osadzony był pędnik <strong>UFO</strong>, znaleziony na brzegu syberyjskiej rzeki Ważka i<br />

opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale O5.5. monografii [1/4], również jest jednym z fragmentów wehikułu<br />

<strong>UFO</strong> pozostałym po eksplozji Tapanui.<br />

#C5. Inteligentne manewry obserwowane przez naocznych świadków. W obu<br />

przypadkach naoczni świadkowie opisywali technologiczny wygląd eksplodującego obiektu.<br />

W przypadku eksplozji tunguskiej, kształt tego obiektu był opisywany jako przypominający<br />

cylin<strong>dr</strong>yczną tubę lub snop zboża (t.j. cygaro-kształtny kompleks latający <strong>UFO</strong> - porównaj<br />

rysunek F1), jarzącą się błękitno-biało, i pozostawiającą wielokolorowy ogon (patrz cytat z<br />

początka niniejszego rozdziału). Podobne wielokolorowe ogony są notowane podczas<br />

współczesnych obserwacji <strong>UFO</strong>. Dla przykładu był on obecny niedaleko Tunguskiej<br />

podczas słynnej obserwacji <strong>UFO</strong> nad Petrozavodskiem, ZSRR, mającej miejsce dnia 20<br />

września 1977 roku. Opis owej obserwacji jest zawarty w książce [5J1] Hilarego Evans'a,<br />

"The Evidence for <strong>UFO</strong>s" (The Aquarian Press, Wellingborough, Wielka Brytania, 1983,<br />

ISBN 0-85030-350-8), strona 134. Natomiast fotografia <strong>UFO</strong> z Petrozavodska, wyraźnie<br />

ukazująca ten ogon, jest publikowana w czasopiśmie OMNI, November 1980, Vol. 3, No 2,<br />

strona 32.<br />

<strong>Prof</strong>esor Feliks Zigel ustalił także na podstawie raportów naocznych świadków, że w<br />

ostatniej fazie lotu obiekt Tunguski zwolnił do prędkości pod-dźwiękowej i zmienił kierunek<br />

lotu, zakreślając łuk o długości 600 kilometrów. To wskazuje iż obiekt ten posiadał<br />

inteligentne sterowanie, i że prawdopodobnie rozglądał się on za miejscem do lądowania.<br />

#C6. Szczególne zainteresowanie miejscem eksplozji wykazywane przez pilotów<br />

innych podobnych wehikułów. W okolicach obu miejsc eksplozji notowana jest zwiększona<br />

aktywność <strong>UFO</strong>.<br />

Istnieje hipoteza, że okresy szczególnego nasilania się obserwacji <strong>UFO</strong> pierwszej<br />

generacji (tzw. okresy "fal" <strong>UFO</strong>) na naszej planecie pokrywają się z okresami największej<br />

aktywności słonecznej (t.j. największej ilości plam na Słońcu). Powodem jest<br />

najprawdopodobniej, że w owym okresie dzieje się najwięcej wydarzeń na Ziemi jakie<br />

okupujący nas <strong>UFO</strong>nauci chcą dokładnie obserwować, manipulować i kontrolować. Rok<br />

1908 przypadał w środku takiej właśnie fali nasilonych obserwacji <strong>UFO</strong> (patrz strony 77-82<br />

w książce [6J1] Brinsley'a Le Poer Trench, "Mysterious visitors: the <strong>UFO</strong> story", Pan Book,<br />

London 1978, ISBN 0-330-24252-0). Niezwykłe latające maszyny obserwowane wówczas<br />

interpretowane były jako sterowce, ponieważ ich cygaro-kształtne kadłuby przypominały<br />

widzom publikowane w gazetach opisy sterowców. W 1908 roku takie błyskawicznie<br />

poruszające się sterowce obserwowane były w USA, Europie, a nawet Nowej Zelandii<br />

(Nowa Zelandia w tym czasie nie posiadała jeszcze ani jednego sterowca) - patrz [2J] str.<br />

26. Rok eksplozji tunguskiej był więc słynny z licznych obserwacji <strong>UFO</strong> następujących na<br />

całym świecie, kilka z których udokumentowanych zostało bezpośrednio w regionie<br />

tunguskim. Jedna z takich obserwacji prezentowana była nawet czytelnikom polskim w<br />

formie beletrystycznej, t.j. jako komiks [7J1] <strong>Jan</strong>a Chmielewskiego "Ogień nad tajgą" (jak<br />

się twierdzi, oparty na faktach historycznych), wydany przez KAW Warszawa, 1982,<br />

Białostockie Zakłady Graficzne. Opisana jest w nim para zesłańców którzy w 1908 roku<br />

wybrali się na obejrzenie terenu eksplozji tunguskiej. Tam zaobserwowali oni<br />

cygaro-kształtny wehikuł latający który bombardował glebę wiązkami silnego światła.<br />

Ciekawe, że to spostrzeżenie zesłańców jest zgodne z podobną obserwacją opublikowaną<br />

w książce [8J1] J. Randles & P. Whetnall, "Alien Contact" (Neville Spearman, Ltd., Suffolk,<br />

England, 1981, ISBN 85435-444-1), w której załoga <strong>UFO</strong> objaśnia swe bombardowanie<br />

laserowe gruntu jako jedną z najefektywniejszych metod spektrograficznej analizy składu<br />

naszej gleby.<br />

Najbardziej znacząca obserwacja <strong>UFO</strong> w tunguskiej nastąpiła kilka godzin po<br />

eksplozji. W międzynarodowym TV programie "<strong>UFO</strong> Cover-up" transmitowanym na żywo<br />

dnia 15 października 1988 z Waszyngtonu D.C. za pośrednictwem satelity, Sergei<br />

Bulantsev, moskiewski komentator tego programu stwierdził, cytuję:


J-201<br />

"Najbardziej niezwykłym faktem na temat eksplozji tunguskiej jest iż, właściwie<br />

zostały zaobserwowane dwa obiekty, powiedziałbym dwa <strong>UFO</strong>. Pierwszy z nich widziano<br />

wcześnie rano. Obiekt ten eksplodował ponad tajgą tunguską. Drugi obiekt zaobserwowano<br />

po południu. Można by odnieść wrażenie, że ów <strong>dr</strong>ugi obiekt przybył w poszukiwaniu tego<br />

pierwszego."<br />

D. Atrybuty telekinetyczne. Wynikają one z efektu telekinetycznego formowanego przez<br />

pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#D1. Telekinetyczna stymulacja organizmów żywych. Obie eksplozje spowodowały<br />

biologiczną stymulację otoczenia wskazującą na aktywność efektu telekinetycznego. W<br />

przypadku eksplozji tunguskiej stymulacja ta przejawiała się w następujący sposób:<br />

(a) Wystąpił tam niezwykle bujny wzrost roślinności, w niektórych przypadkach<br />

nawet 12-krotnie wyższy od normalnego - patrz: [2J] str. 110-111, [1J] str. 59-60, [2J1] str.<br />

110, [4J1] str. 24. Podobne efekty zwykle towarzyszą zwiększeniu radioaktywności<br />

otoczenia jednakże w Tunguskiej nie wykryto obecności izotopów radioaktywnych. Ze<br />

współczesnych obserwacji <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej generacji jest jednak już wiadomym, że działanie<br />

ich potężnego pola telekinetycznego powoduje czasowe zwiększanie intensyfikacji<br />

przyrostu roślin. Także dezintegracja pędników telekinetycznych <strong>UFO</strong> musiałaby<br />

spowodować silny "telekinetyczny błysk", który czasowo podwyższyłby poziom aktywności<br />

biologicznej naturalnego środowiska. Z <strong>dr</strong>ugiej strony wiadomym jest też, iż eksplozja<br />

jakiegokolwiek radioaktywnego materiału musiałaby trwale skazić teren izotopami<br />

promieniotwórczymi. Niektóre z tych izotopów, o bardziej długotrwałym okresie<br />

połowicznego rozpadu (np. bor, stront), powinny pozostawać wykrywalne nawet po wielu<br />

latach (porównaj Hirosimę, Newadę, Atol Bikini, itd.). Jeśli więc oba powyższe fakty<br />

odniesione zostaną do eksplozji tunguskiej, oczywistym się staje, że zaistniały tam bujny<br />

wzrost roślinności wskazuje na eksplozję pędników telekinetycznych jako źródła<br />

"telekinetycznego błysku" powodującego biologiczną stymulację otoczenia, równocześnie<br />

zaś nie może on być objaśniony innymi przyczynami (np. eksplozją nuklearną).<br />

(b) Liczne mutacje (zmiany genetyczne) roślinności wykryte zostały na miejscu<br />

eksplozji tunguskiej - patrz [1J] str. 60-61, [2J1] str. 110, [4J1] str. 24. Owe mutacje<br />

świadczą o długotrwałej telekinetycznej stymulacji otoczenia.<br />

#D2. Wywoływanie w substancjach procesów i zjawisk towarzyszacych efektowi<br />

telekinetycznemu. Przykładem takich substancji może być napowierzchniowe "złote runo"<br />

znalezione także na obszarze eksplozji tunguskiej - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10.<br />

E. Atrybuty czasowe (paranormalne). Wynikają one z formowania efektów czasowych przez<br />

pole eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />

#E1. Pojawienie się zwierząt dawno wymarłych. Autor dotychczas nie spotkał się z<br />

żadną wzmianką literaturową która potwierdziłaby takie ich pojawienie się w samej<br />

tunguskiej. Niemniej w jakiejś odległości od tunguskiej zafalowania przestrzeni czasowej<br />

widocznie ciągle mają miejsce - bowiem przykładowo w jeziorze Brosno, niedaleko<br />

miasteczka Tver, około 400 kilometrów na północny-zachód od Moskwy, począwszy od 19<br />

wieku aż do czasów obecnych okresowo pojawia się iluzoryczny "serpent" (patrz opis tego<br />

stwora przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3).<br />

#E2. Nasycenie otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Dotychczasowa<br />

literatura poświęcona eksplozji tunguskiej w sposób niemal zamierzony omija omówienie<br />

jakichkolwiek danych potwierdzających wystąpienie takich zakłóceń w miejscu tej eksplozji.<br />

Niemniej uważne przestudiowanie dostępnych opracowań ujawnia informacje przemycone<br />

pomiędzy wierszami jakie potwierdzają iż takie zakłócenia faktycznie tam wystąpiły.<br />

Przykładowo w książkach [1J] oraz [2J] wzmiankowani zostali "zabobonni Tungusi"<br />

zamieszkujący okolice terenów tej eksplozji, którzy zadeklarowali "tabu" dla objętego nią<br />

obszaru i uparcie odmawiali wejścia w ten region tajgi z powodu "złych duchów"<br />

wywołujących widzenia jakie tam ich prześladowały.


J-202<br />

W niedzielę dnia 4 listopada 2001 roku, o godzinie 19:30 do 20:30, kanał "Prime"<br />

telewizji nowozelandzkiej wyemitował angielski program dokumentarny [9J1] o eksplozji<br />

tunguskiej, noszący tytuł "The Day The Earth Got Hit". Pośród szerokiego materiału<br />

dowodowego jaki w owym programie był dyskutowany i ilustrowany, włączone były też<br />

informacje i ilustracje na temat boga tunguskich Ewenków zamieszkujących owe tereny.<br />

Bóg ten nazywany jest przez Ewenków "Andy", zaś jego liczne <strong>dr</strong>ewniane rzeźby<br />

poustawiane zostały w tunguskiej naokoło strefy zniszczenia. W omawianym programie<br />

pokazywano te rzeźby, zaś ich uderzająca cechą było, że ów bóg Andy wygląda dokładnie<br />

tak, jak dzisiejsi <strong>UFO</strong>lodzy ilustrują typowego <strong>UFO</strong>nautę (tzw. "szaraka"). Dla Ewenków bóg<br />

Andy jest bogiem ognia. Twierdzą oni, że w tuguskiej bóg ten dostał tak silnego ataku<br />

złości, że wybuchnał i spalił wszystko co tylko dookoła niego się znajdowało. Gdyby więc<br />

ktoś przetłumaczył owo wyjaśnienie "zabobonnych" Ewenków na dzisiejszy język, to podaje<br />

ono dokładnie to samo co niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział - tj. że w tunguskiej eksplodował wehikuł<br />

<strong>UFO</strong>.<br />

* * *<br />

Mając więc na uwadze że niemal wszystkie atrybuty telekinetyczne i niektóre<br />

paranormalne ujawniają swoje działanie także i w miejscu eksplozji tunguskiej (aczkolwiek<br />

ze znacznie mniejszym natężeniem niż w Tapanui), oraz uwzględniając iż z uwagi na<br />

podobieństwo skutków eksplozji Tapanui i tunguskiej ich przyczyny mogły też były<br />

podobne, wolno przypuszczać że w tunguskiej również eksplodowało <strong>UFO</strong> wyższej<br />

generacji, t.j. najprawdopodobniej także trzeciej generacji zwanej wehikułem czasu, lub co<br />

najmniej <strong>dr</strong>ugiej generacji zwane wehikułem teleportacyjnym. (Oczywiście z powodów<br />

omówionych przy końcu po<strong>dr</strong>ozdziału F1, nasz ciągle niski poziom wiedzy o<br />

zaawansowanych zjawiskach magnetycznych narazie uniemożliwia aby całkowicie<br />

wykluczyć możliwość iż eksplodowało tam zwykłe <strong>UFO</strong> pierwszej generacji, i że to rozpad<br />

jego pędników m.in. zaindukował również niektóre zjawiska wyższego rzędu, t.j. zjawiska<br />

telekinetyczne i paranormalne.)


Rozdział K.<br />

K-203<br />

<strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> SPRZED 12 DO 13.5 TYSIĘCY LAT<br />

JAKA ZAISTNIAŁA W OKOLICACH RZEKI REN<br />

Motto tego rozdziału: "Gdybyśmy mogli zobaczyć Ziemię przed 13.5 tysięcy lat temu, nikt<br />

dzisiaj by jej nie rozpoznał."<br />

W po<strong>dr</strong>ozdziale C11.4 opisane były kamienie ceramiczne z Köln w Niemczech.<br />

Kamienie te otwierają zupełnie nowy rozdział badań miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Są one bowiem<br />

fizycznym dowodem, że eksplozji takich nastąpiło w historii naszej planety znacznie więcej<br />

niż o tym nam obecnie wiadomo. Oprócz bowiem omawianych w tej monografii i<br />

stosunkowo dobrze już poznanych niedawnych wybuchów w Tapanui z <strong>1178</strong> roku (patrz<br />

opisy z rozdziałów C i H) i w tunguskiej z 1908 roku (porównaj jej opisy z rozdziału J),<br />

jeszcze jedna eksplozja <strong>UFO</strong> miała też miejsce na Ziemi kilkanaście tysięcy lat temu.<br />

Najprawdopodobniej nastąpiła ona niedaleko rzeki Ren, t.j. w miejscu jakie oddalone jest od<br />

rzeki Ren w zasięgu lotu kamieni cermicznych i opadów złota.<br />

Istnieje spory problem z dokładnym datowanem kiedy dokładnie owa eksplozja z<br />

okolic rzeki Ren miała miejsce. Wiele dzisiejszych publikacji datuje najróżniejsze efekty tej<br />

eksplozji (np. daty wyginięcia mamutów, daty zmiany klimatu, czy daty zakończenia epoki<br />

lodowej) na jakieś 10 do 12 tysięcy lat temu. Przy tym data najbardziej <strong>dr</strong>astycznych zmian<br />

na Ziemi spowodowanych tą eksplozją najczęściej podawana jest jako mająca miejsce<br />

około 12 tysięcy lat temu. Tymczasem z badań <strong>UFO</strong> wiadomo, że jakieś 13.5 tysiąca lat<br />

temu miała miejsce niezwykle niszczycielska wojna pomiędzy dwoma różnymi odłamami<br />

okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów - niektóre informacje na temat tej wojny i wywołanego<br />

przez nią zniszczenia zawarte są w traktacie [3B]. W wojnę tą wmieszana też została część<br />

ludności Ziemi, a ściślej główny ośrodek cywilizacyjny na Ziemi zajmujący wówczas<br />

Atlantydę. Na podstawie owej informacji o wojnie pomiędzy cywilizacjami, autor więc<br />

uważa, że omawiana tutaj eksplozja koło Renu była jedną z konsekwencji owej wojny i stąd<br />

miała miejsce jakieś 13.5 tysiąca lat temu. Natomiast podawana przez naszych naukowców<br />

liczba 12 000 lat temu, jego zdaniem wynika po prostu z niedokładności dzisiejszych metod<br />

datowania. Niemniej na obecnym etapie badań nie jest jeszcze istotne dokładne ustalenie<br />

kiedy eksplozja ta miała miejsce, a jedynie jest istotne aby wstępnie wykazać że faktycznie<br />

ona nastąpiła, oraz wstępnie oszacować jakie były jej następstwa dla Ziemi i dla ludzkości.<br />

Stąd dla uproszczenia, w większości powołań na ową eksplozję autor będzie używał<br />

podwójnego jej datowania, podając że miała ona miejsce gdzieś pomiędzy 12 do 13.5<br />

tysięcy lat temu (gdzie pierwsza liczba 12 tysięcy lat temu wywodzi się z ziemskich źródeł i<br />

badań, zaś <strong>dr</strong>uga liczba 13.5 tysiąca lat temu pochodzi z badań <strong>UFO</strong>).<br />

Warto tutaj też zwrócić uwagę, że zgodnie z ziemskimi danymi historycznymi i<br />

mitologicznymi, w czasach jakie często oceniane są na mające miejsce jakieś 12 tysięcy lat<br />

temu, miała nastąpić potężna eksplozja i zniszczenie mitycznej Atlantydy. Nie daje się więc<br />

wykluczyć, że kamienie ceramiczne z Kolonii są pierwszym konkretnym śladem<br />

materialnym potężnej eksplozji <strong>UFO</strong> jaka zniszczyła Atlantydę. Z badań nowozelandzkich<br />

wynika, że siła eksplozji <strong>UFO</strong> może wyrzucić te kamienie na ogromne odległości, sięgające<br />

nawet około tysiąca kilometrów. Stąd jest całkowicie realne, że eksplozja w mitycznej<br />

Atlantydzie mogła je rozproszyć aż do miejsc ich obecnego zalegania w dolinie Renu.<br />

Oczywiście aby to nastąpiło sama Atlantyda musiałaby się znajdować stosunkowo<br />

niedaleko owego regionu. Niestety Platon w swojej "Republice" traktującej m.in. o<br />

Atlantydzie nie zdefiniował wyraźnie gdzie była ona położona. Stąd znalezisko z Köln,<br />

razem z wynikami nowozelandzkich badań autora dotyczącymi dystrybucji i wzorców<br />

rozrzutu kamieni ceramicznych w odniesieniu do krateru Tapanui, dostarczyć mogą<br />

pierwszych wskazówek materialnych co do tego gdzie dokładnie szukać pozostałości


K-204<br />

mitycznej Atlantydy (patrz też artykuł "Beware Greeks Bearing Tips" z Newsweek, <strong>Jan</strong>uary<br />

12, 1998, str. 8, gdzie zawarto relację z ostatnich poszukiwań Atlantydy).<br />

Zdumiewającym uzupełnieniem dla znalezisk kamieni ceramicznych w dolinie Renu<br />

jest fakt byłego istnienia depozytów napowierzchniowego złota w korycie tej rzeki. Złoto z<br />

Renu prawie całkowicie zostało wyeksploatowane już w starożytności, aczkolwiek jego<br />

próbki zachowane do dzisiaj w kilku muzeach potwierdzają jego niezwykłe podobieństwo do<br />

złotego runa z Otago w Nowej Zelandii (patrz opis złota z Otago podany w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

C10). Przykładowo <strong>dr</strong>obiny złota znajdowane w korycie rzeki Ren również posiadają kształt<br />

niewielkich kropelek, w które czasami wtopione są kryształki minerału krzemo-pochodnego.<br />

Jego doskonały opis wraz z kolorowymi zdjęciami kropelek, zawarty jest w artykule [1F]<br />

pióra David'a J. Mossman i Denis'a Leypold, "The Lore and Lure of Rhine Gold", Gold<br />

Bulletin and Gold Patent Digest (World Gold Council, 1, rue de la Rôtisserie, CH-1204<br />

Geneva, Switzerland), Volume 28, No. 3, 1995, strony 72 do 78. Ciekawe że również<br />

legendy wyjaśniające pochodzenie złota z Renu są niezwykle podobne do legend o<br />

"Ogniach Tamaatea" z Nowej Zelandii. Jedna z nich adaptowana została nawet przez<br />

Ryszarda Wagnera jako fabuła do jego opery "The Ring of the Nibelungs". Zgodnie z nimi<br />

złoto Renu wywodzi się z katastrofy "Valhalla" - t.j. pałacu (albo wehikułu) w którym<br />

zamieszkiwał Wotan i inni bogowie ("Valhalla" opisana jest też w książce [2F] pióra Alec'a<br />

MacLellan, "The Lost World of Agharti, The Mystery of Vril Power", Souvenir Press, London<br />

1982, ISBN 0-62521-7, gdzie zaprezentowano ją jako bazę dla wehikułów <strong>UFO</strong>).<br />

W po<strong>dr</strong>ozdziałach D2 i D3 zestawione są wyniki badań autora sugerujących, że<br />

eksplozja Tapanui z <strong>1178</strong> roku spowodowała nagłą i bardzo znaczącą zmianę klimatu<br />

naszej planety obejmującą swym zasięgiem wszystkie kontynenty. Zmiana ta<br />

spowodowała, między innymi, zamrożenie Grenlandii, odmrożenie Cieśniny Beringa,<br />

<strong>dr</strong>astyczne ochłodzenie Nowej Zelandii, Polski, i Skandynawii, plus wiele innych poważnych<br />

efektów. W literaturze klimatologicznej, ochłodzenie regionu Północnego Atlantyku jakie<br />

nastąpiło w okresie tuż po eksplozji Tapanui, t.j. w latach od <strong>1178</strong> roku do około 1410 roku,<br />

nazywane jest nawet "Małą Epoką Lodową" (po angielsku "The Little Ice Age"). Jedną z<br />

rzucających się w oczy cech tego okresu jest, że występujące w nim zmiany klimatyczne<br />

układają się w bardzo wymowny wzór sugerujący przemieszczenie się (poślizg) skorupy<br />

ziemskiej wzdłuż południka magnetycznego przechodzącego przez Tapanui. Ów<br />

szczególny wzór zmian klimatycznych skłonił więc autora do wysunięcia teorii<br />

zaprezentowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D3, a stwierdzającej że eksplozja Tapanui pochyliła<br />

skorupę Ziemi o około 7 .<br />

Interesującym aspektem znaleziska kamieni ceramicznych koło Köln jest iż właśnie<br />

jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu, kiedy kamienie te zdeponowane zostały w korycie Renu,<br />

na naszej planecie również zaistniała bardzo <strong>dr</strong>astyczna zmiana klimatyczna. Jej zasięg<br />

także obejmował praktycznie wszystkie kontynenty. Właśnie wtedy, w Afryce, obecna<br />

Sachara zamieniła się z pulsującego życiem ogrodu w obecną pustynię. W Europie<br />

zakończyła się wtedy ostatnia długotrwała epoka lodowa na Ziemi (w literaturze nazywana<br />

"Quaternary Ice Age"), zaś lodowce zalegające ten kontynent aż po linię Londynu i<br />

Krakowa wycofały się do Skandynawii. Z kolei wycofanie się tych lodowców posiadało kilka<br />

odnotowalnych następstw, przykładowo przerwało ono pomost lodowy pomiędzy Europą i<br />

Ameryką Północną, który w owych czasach sprzed 13.5 tysięcy lat temu umożliwił kilku<br />

wę<strong>dr</strong>ownym szczepom białych Europejczyków przejście do Ameryki Północnej i zasiedlenie<br />

się na tamtym lądzie (a być może nawet powę<strong>dr</strong>owanie dalej ku południowi i potem po<br />

innym pomoście lodowym dotarcie aż do Nowej Zelandii - patrz opisy jakie nastąpią),<br />

zmniejszyło ono napór na płytę kontynentu Europy i w rezultacie odblokowało Cieśninę<br />

Gilbraltarską (w legendach opisywaną jako Słupy Herkulesa) łącząc Morze Śródziemne z<br />

Atlantykiem, itp. Na Syberii stosunkowo łagodny klimat raptownie zastąpiony wówczas<br />

został ochłodzeniem, które przyszło tak nagle iż zamroziło ono żyjące tam mamuty razem z<br />

zawartością ich żołądków (zamrożone ciała tych mamutów od czasu do czasu znajdowane<br />

są tam i do dzisiaj). Lodowce wywołane tym ochłodzeniem skuły też Cieśninę Beringa i<br />

połączyły Azję z Ameryką Północną pomostem lodowym. Dzięki temu właśnie wtedy obie<br />

Ameryki zostały zaludnione Indianami przywę<strong>dr</strong>owującymi do nich z Północnej Azji.<br />

Australia oddzieliła się wówczas od Nowej Gwinei z którą jeszcze przed jakimiś 13.5, a


K-205<br />

może 12, tysiącami lat temu połączona była w jeden ogromny masyw lądowy.<br />

Jednocześnie wnętrze kontynentu australijskiego z pełnej wody i roślinności urodzajnej<br />

krainy przemieniło się w obecną pustynię. Przykładowo liczne jeziora z pojezierza Willan<strong>dr</strong>a<br />

obejmującego m.in. jezioro Mungo zlokalizowane na głębokim południowo-zachodzie<br />

australijskiego stanu New South Wales, które grupowały na swoich brzegach jedne z<br />

najstarszych znanych na Ziemi osiedli ludzkich z licznymi grobowcami zawierającymi<br />

szczątki datowane sprzed 40 000 lat, wyschły właśnie jakieś 12 000 lat temu. Stare<br />

cywilizacje kwitnące tam bezustannie przez ponad 30 000 lat nagle wówczas upadły kiedy<br />

wyschnięcie tych jezior zamieniło życiodajne gleby pojezierza w obecną niemal martwą<br />

pustynię. Natomiast Nowa Zelandia właśnie jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu utraciła<br />

przygniatający ją lodowiec i wyłoniła się spod obecnego poziomu morza jako trzy oddzielne<br />

wyspy. (Z badań geologicznych bezspornie wynika bowiem, że w czasach jakie oceniane<br />

są na jakieś 12 000 lat temu, t.j. przy końcu ostatniej epoki lodowej "Otira Glaciation", cała<br />

Nowa Zelandia pokryta była pojedyńczą czapą lodowcową podobną do tej jaka przykrywa<br />

dzisiejszą Antarktydę - patrz książka [3F] pióra Maxwell'a Gage, "An outline of N.Z.<br />

Geology", Whitcoulls Publishers, Christchurch, 1980, ISBN 0-7233-0602-8, strony 52 i 247.<br />

Z nieznanych nauce powodów, lodowiec ten jednak nagle wówczas stopniał, zaś<br />

zajmowany przez niego obszar wyłonił się jako trzy oddzielne wyspy, obecnie zwane<br />

Północną, Południową, oraz Wyspą Stewart'a.)<br />

Jeśli ktoś przeanalizuje charakter zmian klimatycznych jakie zaszły owe 13.5 do 12<br />

tysięcy lat temu, znowóż się okazuje że układają się one w uporządkowany wzór<br />

sugerujący przemieszczenie się skorupy naszej planety następujące wzdłuż ówczesnego<br />

południka magnetycznego, podobne do tego jakie nastąpiło w efekcie eksplozji Tapanui z<br />

<strong>1178</strong> roku i opisane zostało w rozdziale D3 niniejszej monografii. Jednakże owo<br />

przemieszczenie skorupy Ziemi sprzed 13.5 do 12 tysięcy lat:<br />

(a) nastąpiło w kierunku odwrotnym do zaszłego po <strong>1178</strong> roku (t.j. w jego wyniku<br />

Europa i Afryka przesunęły się ku południu, zaś Syberia, Australia i Nowa Zelandia ku<br />

północy),<br />

(b) południk wzdłuż którego ono nastąpiło przebiegał nieco inaczej, bo właśnie przez<br />

ową mityczną Atlantydę położoną gdzieś w pobliżu wybrzeży Europy,<br />

(c) charakteryzowało się ono też znacznie większym kątem poślizgu skorupy naszej<br />

planety (prawdopodobnie aż od około 20 do 40 ) sugerującym co najmniej trzykrotnie<br />

większą energię tamtejszej eksplozji.<br />

Jednym z efektów ubocznych owej pradawnej eksplozji musiały być ogromne fale<br />

tsunami morskich zalewające wybrzeża skierowane ku poślizgowi, t.j. południowe wybrzeża<br />

Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu, zaś północne wybrzeża Syberii, Australii, Nowej<br />

Zelandii i Oceanii. Ciekawe iż istnieje bogata mitologia dotycząca owych fal. W<br />

chrześcijańskiej i muzułmańskiej tradycji znana jest ona pod nazwą "Wielkiego Potopu" (np.<br />

patrz opisy Arki Noego). Ciekawostką mitologii tego potopu jest, że "bogowie" wiedzieli o<br />

jego bliskim nadejściu i stąd wybranym ludziom mogli kazać się do niego przygotować. To z<br />

kolei implikuje, że eksplozja na Atlantydzie przed owymi 13.5 do 12 tysiącami lat temu,<br />

podobnie zresztą jak eksplozja w Tapanui w <strong>1178</strong> roku, zostały zaplanowane i<br />

zrealizowane celowo przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów - po wyjaśnienie powodów<br />

tego celowego zniszczenia naszej planety patrz monografie [1/3], [1/2], [3/2] i [3].<br />

K1. Pomosty lodowe pomiędzy Australią, Nową Zelandią i Patagonią w Ameryce<br />

Południowej<br />

Aczkolwiek nasza nauka nie rozważała dotychczas takiej możliwości, z powyższych<br />

analiz autora na temat generalnego wzoru w jaki układają się zmiany klimatyczne na Ziemi<br />

13.5 do 12 tysięcy lat temu, wyłania się niezwykle wymowny obraz. Obraz ten najlepiej jest<br />

wyrazić w postaci tezy roboczej niniejszego rozdziału stwierdzającej co następuje: "Przed<br />

stopnieniem lodowców w Europie i w Nowej Zelandii spowodowanym poślizgiem skorupy<br />

Ziemi jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu, Europa połączona była stałym pomostem lodowym<br />

z Ameryką Północną, zaś Nowa Zelandia połączona była na stałe pomostem lodowym z


K-206<br />

Patagonią w Ameryce Południowej oraz okresowo (w czasie surowszych zim południowych)<br />

topniejącym pomostem lodowym z Australią i/lub Tasmanią". Jeśli teza ta jest zgodna z<br />

prawdą, oznacza to że ówcześni mieszkańcy wszystkich tych kontynentów i lądów mogli<br />

przechodzić suchą nogą pomiędzy Europą i Ameryką Północna oraz między Nową Zelandią<br />

i Ameryką Południową. W przypadkach co bardziej surowej południowej zimy zapewne<br />

okresowo mogli też przechodzić pomiędzy Nową Zelandią i Australią lub Tasmanią. Stąd<br />

nie zdziwiłoby autora gdyby kiedyś w Ameryce Południowej bezapelacyjnie potwierdzono<br />

istnienie szczepu krewniaków Aborygenów australijskich którzy zaludniali ten kontynent<br />

zajmując go stopniowo od południa, zaś w Ameryce Północnej krewniaków Europejczyków<br />

którzy zajmowali ten kontynent od Północy. Jeśli zaś ludy te zawę<strong>dr</strong>ować mogły aż tak<br />

daleko, nic nie stoi na przeszkodzie aby przemieścili się nawet dalej, tak że potomkowie<br />

Europejczyków osiągnęli kiedyś Nową Zelandię, zaś potomkowie Aborygenów<br />

Australijskich doszli aż do Europy i Afryki.<br />

Aby więc podsumować postulowaną w niniejszej rozprawie geologiczną sekwencję<br />

wydarzeń spowodowaną przez dwie omawiane w tej monografii eksplozje, t.j. sprzed 13.5<br />

do 12 tysięcy lat temu (nazwijmy ją eksplozją na Atlantydzie), oraz w roku <strong>1178</strong> AD<br />

(nazywaną tu eksplozją koło Tapanui), to sekwencja ta miała się jak następuje:<br />

- Do jakieś 13.5 a może 12 tysięcy lat temu układ kontynentów był taki, że cztery<br />

istniejące wówczas ośrodki cywilizacyjne, t.j. ten zajmujący dzisiejsze Indie, ów z<br />

dzisiejszego Egiptu, ośrodek na nieistniejącej obecnie Atlantydzie, oraz ośrodek cywilizacji<br />

z Ameryki środkowej i Andów Chilijskich, położone były w umiarkowanych strefach<br />

klimatycznych Ziemi. Jednocześnie ogromne czapy lodowe zalegające okolice biegunów<br />

Ziemi łączyły pomostami lodowymi Europe z Ameryką Północną, oraz Amerykę Południową<br />

(Patagonię) z Nową Zelandią i okresowo również z Tasmanią i Australią. Ponadto z powodu<br />

niższego niż obecnie poziomu wody w oceanach, Australia połączona też była wówczas<br />

lądem z Nową Gwineą, ta zaś łączyłą się z Indonezją i Półwyspem Malezyjskim. Natomiast<br />

cieśnina Beringa dzieliła kontynenty jak to czyni dzisiaj i zalana była szerokim ciepłym<br />

morzem o tempereturze dzisiejszego Morza Czarnego.<br />

- Eksplozja na Atlantydzie zaistniała jakieś 13.5 a może 12 tysięcy lat temu<br />

spowodowała ogromny poślizg skorupy Ziemi wynoszący aż około 20 do 40 . Poślizg ten<br />

miał miejsce wzdłuż południka przechodzącego w pobliżu wybrzeży Europy. W jego wyniku<br />

Europa przesunęła się ku południowi. Pozmieniał on też dawne położenia wszystkich<br />

innych kontynentów oraz pousuwał istniejące wówczas połączenia lodowe. Pomosty<br />

lodowe pomiędzy Europą i Ameryką Północną a także pomiędzy Patagonią i Nową<br />

Zelandią stopniały. Lądy te zostały więc poodzielane od siebie szerokimi oceanami.<br />

Natomiast Cieśnina Beringa cofnięta została ku północy i pokryła się lodem. W ten sposób<br />

powstał nowy pomost lodowy który połączył Syberię z Alaską. Pomost ten istniał aż do<br />

ponownych przesunięć kontynentów zaistniałych w efekcie eksplozji Tapanui, t.j. aż do<br />

krótko po roku <strong>1178</strong> AD.<br />

- Po eksplozji Tapanui z <strong>1178</strong> roku Cieśnina Beringa przesunięta została ponownie,<br />

tym razem ku południowi, zaś spinający ją pomost lodowy stopniał. Ostanie suche<br />

połączenie z kontynentami Ameryki zostało więc wówczas przerwane. Stan ten trwa do<br />

dzisiaj i zapewne istniał będzie aż do następnej eksplozji <strong>UFO</strong> nad planetą Ziemia.<br />

Oczywiście wsród dzisiejszych naukowców, szczególnie zaś geologów szkolonych<br />

głównie w zasadach i działaniach statyki, powyższa oparta na dynamice teza robocza<br />

zapewne wywoła wiele opozycji i ataków. Argumentowali oni prawdopodobnie będą że<br />

opór/tarcie skorupy Ziemi jest zbyt wielki aby jakakolwiek technicznie wywołana eksplozja<br />

zdołała spowodować jej poślizg/obrót (aczkolwiek jak dotychczas nikt nie zmierzył ani też<br />

nie obliczył dokładnych parametrów dynamicznego oporu skorupy - patrz temat #1 w<br />

załączniku Z2 do niniejszej monografii), że morza są zbyt głębokie aby uformować<br />

połączenie lodowe pomiędzy Europą i obecną Kanadą oraz Patagonią i Australią<br />

(aczkolwiek głębokość Morza Arktycznego wcale nie przeszkadza aby ciągle i dziś<br />

formować okresowe pomosty lodowe łączące Syberię z Grenlandią poprzez północny<br />

biegun Ziemi), że odległości pomiędzy dzisiejszymi lądami są zbyt duże aby podbiegunowe<br />

czapy lodowe mogły spinać kontynenty (aczkolwiek jeśli uznać możliwość uprzedniego<br />

rozprostowania dzisiejszych zafałdowań lądów tworzących obecne łańcuchy górskie oraz


K-207<br />

uznać ówczesne obniżenie poziomu dzisiejszych mórz, odległości te raptownie ulegną<br />

wymaganemu zmniejszeniu), itp.<br />

Niestety wielu dzisiejszych naukowców myśli o skorupie Ziemi wyłącznie w<br />

kategoriach statycznych dokonując na jej temat wielu niewypowiadanych głośno założeń<br />

upraszczających. Niektóre z tych założeń, gdyby ktoś sformułował je na piśmie,<br />

stwierdzałyby co następuje:<br />

(1') do dynamicznych warunków poślizgu skorupy Ziemi odnosi się dziejsza wiedza o<br />

statycznej skorupie,<br />

(2') dynamiczne warunki poślizgu skorupy Ziemi nie naruszają jej obecnie znanych<br />

statycznych atrybutów takich jak kształt poszczególnych kontynentów, grubość płyt<br />

kontynentalnych, rzeźba terenu, rozłożenie łańcuchów górskich, gęstość, sztywność<br />

skorupy, głębokość mórz, itp.,<br />

(3') statyczna konfiguracja naszej planety przed poślizgiem i po jego zaistnieniu nie<br />

uległa zmianie (t.j. morza posiadały te same głębokości co obecnie, zarysy lądów były<br />

podobne, itp.).<br />

Tymczasem w warunkach dynamicznego poślizgu Ziemi opisywanego w niniejszej<br />

monografii, dla którego szybkości liniowe ruchu skorupy naszej planety przekraczały<br />

zapewne 100 kilometrów na godzinę, wszystko co wie na jej temat nasza dzisiejsza nauka<br />

całkowicie traci ważność. Przykładowo z innych niż geologia dziedzin nauki i techniki<br />

wiadomo że:<br />

(1") wiedza o statycznych zachowaniach obiektu (w tym wypadku skorupy Ziemi)<br />

traci ważność w odniesieniu do dynamicznych stanów tego samego obiektu - przykładowo<br />

struktura pancerza nie ustąpi przed statycznym/powolnym naciskiem pocisku, jednak ten<br />

sam pancerz uderzony szybkim pociskiem dynamicznie zachowuje się jak łatwo przenikalny<br />

płyn,<br />

(2") dynamiczny charakter poślizgu skorupy musi zmienić jej ukształtowanie i<br />

atrybuty (t.j. grubości, przebieg i zafałdowania skorupy przed poślizgiem oraz po nim byłyby<br />

więc zupełnie inne, jedne góry znikałyby z Ziemi inne zaś pojawiłyby się na niej,<br />

ukształtowanie dna mórz byłoby inne, prądy morskie i rzeki płynęłyby w innych miejscach i<br />

kierunkach, itp.),<br />

(3") wobec umiejscowienia biegunów Ziemi ponad morzami i wynikającego z tego<br />

uwięzienia znacznej ilości wody w lodowcach, konfiguracja lądów i mórz przed poślizgiem<br />

byłaby całkowicie inna niż dzisiejsza konfiguracja (t.j. kontynenty posiadałyby zupełnie<br />

odmienne kształty od dzisiejszych, odległości pomiędzy poszczególnymi lądami byłyby<br />

znacznie mniejsze, głębokości mórz i oceanów byłyby całkowicie inne, klimat byłby<br />

odmienny, itp.).<br />

Konkludując, nasza obecna wiedza o skorupie Ziemi jest jeszcze zbyt<br />

niekompetentna aby teoretycznie wypowiadać się co do niemożliwości zajścia jej<br />

dynamicznego poślizgu lub niemożności wystąpienia pomostów lodowych pomiędzy<br />

kontynentami. Stąd niemal jedyny sposób na zweryfikowanie prawdy tezy roboczej<br />

niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału wiedzie poprzez empiryczne sprawdzenie zgodności materiału<br />

dowodowego istniejącego na Ziemi z przewidywanymi teoretycznie rezultatami<br />

ewentualnego zaistnienia w przeszłości poślizgu skorupy i wystąpienia pomostów lodowych<br />

pomiędzy kontynentami.<br />

K2. Materiał dowodowy na istnienie pomostów lodowych przed poślizgiem skorupy<br />

Ziemi 13.5 tysiąca lat temu<br />

Na przekór istniejących przyzwyczajeń myślowych aby traktować wystąpienie<br />

poślizgów skorupy Ziemi i pomostów lodowych pomiędzy kontynentami jako zjawisk niemal<br />

niemożliwych do praktycznego wystąpienia, istnieje spory empiryczny materiał dowodowy<br />

jaki potwierdza poprawność tezy roboczej sformułowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale K1. Wyliczmy<br />

teraz najbardziej reprezentacyjne przykłady tego materiału wywodzące się z Nowej Zelandii<br />

z jakimi autor zetknął się dotychczas:


K-208<br />

1. "Fantail". Nową Zelandię zamieszkuje maleńki ptaszek z wyglądu nieco podobny<br />

do miniaturki europejskiej sroki z ogromnym ogonem rozpościerającym się na kształt<br />

wachlarza. Lokalnie jest on zwany "fantail" (t.j. wachlarzyk), z uwagi na jego podobieństwo<br />

do niemal identycznego ptaszka zamieszkującego lasy europejskie. Znany jest tam od<br />

wieków, zaś legendy potwierdzają jego szerokie występowanie na tej wyspie już na<br />

początku przybycia tam Maorysów jakieś 1000 lat temu - przykładowo patrz legenda na<br />

temat "fantail i Hine-nui-o-Te-Po" z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.2. Niezwykłością tego ptaszka jest, że -<br />

jak wykazują badania, nie jest on rodzimy dla Nowej Zelandii a już w swej obecnej formie<br />

(t.j. historycznie stosunkowo niedawno) musiał przybyć do niej z Australii. Jednak odległość<br />

pomiędzy Australią i Nową Zelandią jest na tyle duża iż fantail po prostu nie mógł jej<br />

pokonać w locie. To zaś oznacza iż w relatywnie niedalekiej przeszłości musiało istnieć<br />

jakieś połączenie stałe (przykładowo pomostem lodowym) pomiędzy obu tymi lądami.<br />

2. "Waitaha". Zgodnie z legendami, w chwili przybycia Maorysów do Nowej Zelandii,<br />

na wyspach tych zamieszkiwały już różne inne ludy (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.2), m.in. rasa<br />

jasnoskórych i niebieskookich ludzi najczęściej zwanych "Waitaha nation". Legendy na<br />

temat tego ludu wspominane są w wielu opracowaniach - m.in. w omawianym poniżej<br />

artykule [1J2]. Jak z nich wynika ludzie Waitaha wyglądali jak potomkowie Europejczyków,<br />

zaś ich rasa miała żyć w Nowej Zelandii już przez wiele tysięcy lat. Jeśli więc jacyś<br />

potomkowie Europejczyków zdołali dotrzeć do Nowej Zelandii tysiące lat temu, niemal<br />

jedynym praktycznie możliwym sposobem ku temu musiało być ich przejście z Patagonii po<br />

opisywanym poprzednio pomoście lodowym (do Patagonii z kolei dotarliby oni z terenu<br />

dzisiejszej Kanady po lądzie, wcześniej zaś z Europy po moście lodowym rozciągającym<br />

się ponad 12 tysięcy lat temu od Europy do Kanady). Owo przybycie do Nowej Zelandii od<br />

wschodu białoskórego, niebieskookiego praojca ludu Waitaha potwierdzane jest zresztą<br />

niektórymi legendami. Legendy te wspominają także że czarnoskóra pramatka tego ludu<br />

przybyła z zachodu, być może po owym okresowym pomoście lodowym łączącym zimami<br />

Nową Zelandię z Australią lub Tasmanią. Lud Waitaha całkowicie zaniknął wkrótce po<br />

przybyciu Maorysów do Nowej Zelandii i na długo przed pojawieniem się tam dzisiejszych<br />

białych osadników. Jeśli wierzyć legendom, nie został on jednak zjedzony jak Moriori<br />

opisani w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, a raczej genetycznie wtopił się w zalew rozmnażających się i<br />

krzyżujących z nim Maorysów. Sporo osobistości maoryskich wywodzi od niego swoje<br />

rodowody. Zgodnie więc z ich twierdzeniami, na długo przed przybyciem do Nowej Zelandii<br />

Abel'a Tasman'a w 1642 roku oraz Kapitana James'a Cook'a w 1770 roku, zamieszkujący<br />

te wyspy Maorysi nosili już znaczną domieszkę krwi europejskiej. To z kolei dostarcza<br />

potencjalnej podstawy do jednego ze sposobów genetycznego zweryfikowania tezy<br />

roboczej z po<strong>dr</strong>ozdziału K1 (patrz wyjaśnienie jakie nastąpi w punkcie 5 poniżej).<br />

Do powyższego warto też dodać, że nowozelandzcy Maorysi posiadają szereg<br />

mitów, z których część wywodzi się właśnie od ludu Waitaha, jakie wprost twierdzą iż przed<br />

czasami Maui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.2) istniał ogromny kontynent który łączył Nową<br />

Zelandię z Ameryką Południową. Obecna Nowa Zelandia ma stanowić resztki zachodniego<br />

wybrzeża owego pradawnego kontynentu. Niektórzy badacze mitologii ludu Waitaha wierzą<br />

nawet, że ów mitologiczny kontynent jest tym samym jaki w literaturze Zachodniej znany<br />

jest pod nazwą "Lemuria". Jednym z badaczy wyrażających taki właśnie pogląd jest Dr J.<br />

(Bob) Valkenburg (P.O. Box 39, TeKuiti, New Zealand).<br />

3. Nowozelandzka kukurydza. Przed przybyciem do Nowej Zelandii fali<br />

zamieszkujących ją dzisiaj białych osadników, Maorysi znali już i uprawiali kukurydzę.<br />

Zgodnie z ich dawnymi opowieściami jej nasiona przywiezione zostały z kontynentu<br />

obecnie znanego pod nazwą Ameryka Południowa. W jaki jednak sposób, tego maoryskie<br />

opowieści nie wyjaśniają (być może ponieważ zgodnie z zaprezentowanymi tutaj teoriami<br />

nasiona kilku Południowo-Amerykańskich roślin uprawnych (m.in. kukurydzę i ziemniaki)<br />

przywiezione zostały do Nowej Zelandii przez lud Waitaha nie zaś przez Maorysów).<br />

4. Nowozelandzkie ziemniaki (po maorysku nazywane "Riwai"). Poza Amerykami<br />

Nowa Zelandia jest najprawdopodobniej jedynym miejscem na Ziemi gdzie od<br />

niepamiętnych czasów rosły ziemniaki. Nawet najstarsze wykopaliska archeologiczne<br />

tamtego kraju napotykają na ich resztki, zaś dla pierwszej fali obecnych europejskich<br />

osadników przybyłych tam przy początku XIX wieku stanowiły one rezerwowe źródło


K-209<br />

żywności. Rodzime ziemniaki nowozelandzkie wyraźnie różnią się od nowoprzybyłych<br />

ziemniaków sprowadzonych tam stosunkowo niedawno z Europy. Są małe, wyglądają<br />

nieapetycznie, oraz zostawiają w ustach bardzo silny posmak szczypiący policzki i język<br />

(autor miał okazję je spróbować). Kiedyś znane były w sześciu smakowo dobitnie<br />

znamiennych odmianach o czterech kolorach: białym, żółtym, purpurowym i fioletowym.<br />

Najpopularniejsza z tych odmian, uprawiana do dzisiaj przez hobbystów, ma fioletowy kolor<br />

(zarówno ich skórka jak i masa jadalna) jakby gotowane były z ołówkiem atramentowym.<br />

Urastają jedynie do wielkości orzecha włoskiego, zaś przy jedzeniu w stanie ugotowanym<br />

posiadają bardzo silny szczypliwy smak jaki w ziemniaku z Europy pojawia się tylko kiedy<br />

wyrasta on na powierzchni gleby i kiedy jego skóra staje się fioletowa. Pod wieloma<br />

względami są więc bardzo podobne do odmiany "dzikich" (t.j. od dawna zdziczałych)<br />

ziemniaków rosnących do dzisiaj w Peru. Nic więc dziwnego, że po przybyciu do Nowej<br />

Zelandii białych osadników z własną, bardziej apetyczną (bo bezsmakową) i wydajną<br />

wersją ziemniaka z Europy, rodzime ziemniaki nowozelandzkie zostały wyparte z<br />

krajobrazu. Obecnie uprawiane są jedynie jako lokalna osobliwość i to tylko przez<br />

szczególnie oddanych hobbystów ważywników i naturalistów. Trzeba więc wyjątkowo<br />

wielkiego szczęścia aby je jeszcze napotkać.<br />

Problem z rodzimymi ziemniakami nowozelandzkimi, nad którym mieszkańcy<br />

tamtego kraju nie próbują nawet się zastanawiać, czy choćby tylko zdawać sobie z niego<br />

sprawę, jest że tak naprawdę to nie wiadomo skąd się one tam wzięły. Maorysi nie<br />

przyznają się do ich przywiezienia ze sobą kiedy zaludniali Nową Zelandię jakieś 1000 lat<br />

temu. Wszakże na swojej rodzimej wyspie "Hawiki" nie posiadali oni ziemniaków (posiadali<br />

tam jedynie "kumara" czyli roślinę niesłusznie nazywaną "słodkimi ziemniakami", której<br />

korzenie mają jednak więcej wspólnego z burakami niż z ziemniakami). Jedynym więc<br />

wytłumaczeniem dla przybycia ziemniaków do Nowej Zelandii jest że przyniesione one tam<br />

zostały bezpośrednio z Ameryki Południowej po omawianym tutaj pomoście lodowym.<br />

Przyniesienia tego zapewne dokonali zapobiegliwi członkowie ludu "Waitaha" kiedy ponad<br />

12 czy 13.5 tysiąca lat temu wę<strong>dr</strong>owali oni z Europy, poprzez Amerykę Południową, aż do<br />

obecnej Nowej Zelandii. Trochę więc szkoda, że ziemniaki tak szybko poddają się<br />

rozkładowi. W przeciwnym wypadku autor gotów byłby się założyć, że gdzieś w Nowej<br />

Zelandii do dzisiaj mogły przetrwać pozostałości ziemniaków które wyrastały tam ponad 12<br />

tysięcy lat temu.<br />

5. Nowozelandzka miniaturowa osa. W lipcu 2001 roku w Nowej Zelandii wybuchła<br />

sensacja. W lasach Wyspy Północnej tego kraju znaleziono maleńką osę bezżądłową, o<br />

wymiarach jedynie około 1.5 milimetra. Jest ona nazywana po Maorysku "maaminga".<br />

Wiadomo o niej, że żyła już na Ziemi miliony lat temu w czasach kiedy dinozaury ciągle<br />

biegały po naszych kontynentach. Jej krótki opis zawarty jest m.in. w artykule "Ancient NZ<br />

stingless wasp has entomologists buzzing", opublikowanym na stronie 7 nowozelandzkiej<br />

gazety "The Dominion", wydanie z soboty, 7 lipca 2001 roku. Interesującym szczegółem<br />

owej osy jest, że jest ona bardzo podobna do podobnie miniaturowych bezżądłowych<br />

pszczół jakie do dzisiaj żyją w dżunglach Ameryki Południowej. Wprawdzie, jak narazie,<br />

krewniacy owej nowozelandzkiej osy nie znalezieni jeszcze zostali w Ameryce, ani<br />

krewniacy owych miniaturowych pszczółek z Ameryki nie znalezieni zostali w Nowej<br />

Zelandii, niemniej już sam fakt, że posiadają one owe owe cechy wspólne sugeruje, że<br />

kiedyś oba owe lądy były połączone w jeden masyw i zamieszkiwane przez owe<br />

miniaturowy wersje bezżądłowych pszczół i os.<br />

6. Iguany z Fiji i ich pokrewieństwo z iguanami z Ameryki centralnej. Fiji jest to zbiór<br />

wysp, które podobnie jak Nowa Zelandia, kiedyś wchodziły w skład ogromnego kontynentu,<br />

jaki niektórzy nazywają Lemuria. Na wybrzeżu owego kontynentu Lemurii, żyły kiedyś<br />

rozdzaje jakby jaszczurów, jakie obecnie nazywane są "iguana". Po tym jak Lemuria<br />

zniknęła pod wodą, iguany przetrwały jedynie w tych miejscach naszej planety, które kiedyś<br />

należały do byłego kontynentu Lemurii. Jednym z tych miejsc są wyspy Fiji. Innym zaś<br />

wybrzeża Ameryki centralnej. Iguany z Fiji są też spokrewnione z iguanami z wybrzeży<br />

Ameryki centralnej. Pomiędzy Fiji i wybrzeżami Ameryki centralnej, zawarte są dziesiatki<br />

tysiecy kilometrów otwartego ocenanu, jakiego owe iguany nie byłyby w stanie przepłynąć.<br />

Nie ma tam też żadnego innego lądu, jaki byłby zamieszkiwany przez owe stworzenia.


K-210<br />

Jedynym więc wytłumaczeniem, dlaczego iguany z Fiji są spokrewnione z iguanami z<br />

Ameryki centralnej, to że istniał kiedyś kontynent Lemurii, oraz że zaistniała kiedyś<br />

opisywana tutaj eksplozja.<br />

7. Kamienne mury z Kaimanawa. W maju 1996 roku w Nowej Zelandii wybuchła<br />

sensacja. W leśnym parku narodowym nazywanym "Kaimanawa Forest Park" a<br />

zlokalizowanym na Wyspie Północnej Nowej Zelandii niedaleko od miejscowości Taupo<br />

znalezione zostały starożytne mury kamienne jakich wiek oszacowano na co najmniej 2000<br />

lat. Mury składają się z ogromnych prostokątnych bloków kamienia precyzyjnie<br />

dopasowanych do siebie. Zdjęcia tych murów ujawniają ich niezwykłe podobieństwo do<br />

tych znajdowanych w Ameryce Centralnej i Południowej a uważanych za zbudowane przez<br />

Inków i Majów. Opisy i zdjęcie murów z Kaimanawa zawarte są m.in. w artykule [1J2] pióra<br />

Geoff'a Chapple zatytułowanym "Megalith mystery" a opublikowanym na stronach 28 do 29<br />

nowozelandzkiego tygodnika Listener, wydanie z dnia 4 maja 1996 roku. Niestety, zgodnie<br />

z obecną oficjalną wiedzą około 2000 lat temu Nowa Zelandia miała pozostawać<br />

niezamieszkała przez ludzi. Natomiast przybyli do niej jakieś 1000 lat temu Maorysi nie<br />

umieli przecież budować kamiennych murów. Bez więc uznania istnienia omawianego tutaj<br />

stałego połączenia lodowego pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią, umożliwiającego<br />

przejście do Nowej Zelandii wysoko-cywilizowanych budowniczych z Ameryki Południowej<br />

lub z Europy, zbudowanie tych kamiennych murów nie daje się wytłumaczyć naukowo. Być<br />

więc może iż ta niemożliwość ich wyjaśnienia na bazie dzisiejszej wiedzy wskazuje<br />

dlaczego szczegółowe badania murów z Kaimanawa zostały wstrzymane, zaś ich istnienie<br />

wyjaśniono oficjalnie jako "spowodowane przez naturę". Wszakże publikacje które negują<br />

technologiczne pochodzenie owych murów i w ten sposób efektywnie ucinają dalsze nimi<br />

zainteresowanie społeczeństwa nowozelandzkiego (np. patrz artykuł [2J2] "Wall 'natural<br />

phenomenon'" opublikowany w Otago Daily Times, wydanie z dnia 3 maja 1996 roku,<br />

strona 3) głównie prezentują listę autorytetów postulujących ich naturalne pochodzenie,<br />

niemal zupełnie zapominając przytoczyć naukowe podstawy dla końcowego wniosku tych<br />

luminarzy. Czytając te publikacje nieodparcie nasuwa się pytanie czy owo autorytatywne<br />

negowanie technologicznego pochodzenia murów z Kaimanawa faktycznie oparte jest na<br />

dogłębnych i wiarygodnych badaniach, czy też stanowi jedynie kolejny przejaw<br />

zamanipulowania przez naszych kosmicznych okupantów - jak to opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

O1, następującemu zgodnie z zasadą z rozdziału M, że "gdy zachodzi kolizja pomiędzy<br />

faktami i wmanipulowanymi nam przez <strong>UFO</strong>nautów poglądami, bezpieczniej i wygodniej<br />

pogrzebaniu poddać fakty niż poglądy".<br />

Do czasu pisania niniejszego paragrafu w połowie 1999 roku autor ciągle nie miał<br />

okazji aby osobiście zobaczyć mury z Kaimanawa. Ich oglądnięcie wymagałoby bowiem<br />

zorganizowania prywatnej ekspedycji w głąb dziewiczych lasów nowozelandzkich, co jest<br />

przedsięwzięciem absorbującym sporą ilość własnego czasu i funduszów na jakich<br />

wygospodarowanie autor nie mógł sobie pozwolić. Ponadto, jak słyszał, rząd<br />

nowozelandzki zabronił udawania się do rejonu w jakim mur ten się znajduje, szczególnie<br />

zaś podobno niechętnbie widzi tam naukowców spoza Nowej Zelandii, jako że mają oni<br />

tendencję zwracania uwagi opinii publicznej na różne ambarasujące Nowozelandczyków<br />

sprawy. Stąd o istnieniu i wyglądzie owych murów dotychczas wiedział on jedynie ze zdjęć i<br />

opisów publikowanych w w/w artykule [1J2], oraz z opowiadań i plotek krążących na ich<br />

temat w Nowej Zelandii. Jakiś czas temu jednak dokładnie oglądnął je jego przyjaciel, Dr J.<br />

(Bob) Valkenburg, który poprzednio osobiście dokonywał też badań podobnych murów w<br />

Ameryce Południowej. Oto jak w swoim liście do autora datowanym 28 maja 1997 roku,<br />

Bob opisuje mury z Kaimanawa, cytuję: "Wybraliśmy się tam z Krzysztofem, Gretą, i<br />

Filipem. Starożytna budowla nieco mniejsza od tych które oglądałem w Peru - uformowana<br />

na kształt niewielkiej, zakrzywionej ściany. Bloki kamienne nie były całkowicie prostokątne,<br />

jednak zawsze przystający do nich blok posiadał dokładnie odpowiadający im kąt, co<br />

czyniło je przylegającymi do siebie doskonale. Wschodni koniec posiadał dwie KOLUMNY,<br />

zaś obok wschodniego końca, na prawo od niego - widniała część POMOSTU wejściowego<br />

(nadproża), sprawiając wrażenie że skonfrontowani zostaliśmy z odkryciem<br />

STAROŻYTNEJ ŚWIĄTYNI! Cały obszar porośnięty jest gęstym, głęboko zakorzenionym<br />

lasem a jedynie (na szczęście) wolna pozostaje wąska leśna <strong>dr</strong>oga dojazdowa. Mamy więc


K-211<br />

tu do czynienia z jeszcze jednym, dla wielu ludzi wysoce ambarasującym problemem kolizji<br />

datowań. Barry Brailsford odwiedził to miejsce w dzień po nas, ponieważ w czasie naszej<br />

wizyty był zajęty. W swoim wywiadzie do telewizji i artykule do gazet stwierdzał, że ściana<br />

ta była nie mniej niż 2000 lat stara. Miał z tego powodu zaciętą sprzeczkę z jakimś<br />

archeologiem z USA który twierdził że ściana jest znacznie młodsza! Tydzień później<br />

mieliśmy spotkanie z Barrym w lasach Pureora. Dyskutowałem z nim ten wiek i<br />

powiedziałem do Barry'ego "jeśli chodzi o moją znajomość przedmiotu i odczucie, to<br />

mógłbyś łatwo dodać jedno zero do twojego wieku 2000 lat". Barry przyłożył rękę do ust<br />

przy swojej brodzie i powiedział szepczącym, czystym głosem, "to jest dokładnie co i ja<br />

myślałem, jednak nie powiedziałem im tego jak narazie". Jeśli znajdę na czas artykuł<br />

Barry'ego z gazety jeszcze przed wysyłką tego listu, wtedy go załączę, w przeciwnym<br />

wypadku przyślę go w oddzielnym liście." (W oryginale angielskojęzycznym: "We went<br />

there with Chris, Greta and Phillip. Megalith slightly smaller than I has seen them in Peru -<br />

forming a slight, curved Wall. The blocks were not Quite square, but than the adjoining<br />

block had the exact complement angle, which made a perfect fitting. The eastern end<br />

showed two PILLARS, and next to the eastern pillar, the right hand closing - part of a<br />

LINTEL, giving the impression, we have possibly to cope with the discovery of an AGES<br />

OLD TEMPLE! The whole area is overgrown with thick, heavy rooted bush and only (lucky)<br />

a narrow rough bush access road. We are dealing here with another, to many people,<br />

embarrassing time-problem! Barry Brailsford was there the day after we had been, he was<br />

otherwise engaged. In an article on TV and newspapers he had stated, this Wall was not<br />

less than 2000 years old. Big argument with some Archaeologist from the USA, who stated,<br />

the wall was much younger! We had a meeting a week later in Pureora Forest, with Barry. I<br />

discussed this with him and said to Barry "as far as I see and feel it, you could easily add<br />

another zero to your figure of 2000". Barry put his hand up in front of his beard, and said in<br />

a whispering, clear voice, "that is what I thought as well, but I have not told them that yet!".<br />

If I find Barry's newspaper article in time before the post, I will enclose it, otherwise I will<br />

send it by separate post.").<br />

8. Linia genetyczna u niektórych Maorysów. Jak wykazują dotychczasowe badania<br />

genetyczne różnych ludów południowego Pacyfiku opisane np. w artykule [3J2] Ann'y<br />

Gibbons, "Genes Point to a New Identity for Pacific Pioneers" (Science, vol. 263, 7 <strong>Jan</strong>uary<br />

1994, str. 32 i 33), u około 5% Maorysów z Nowej Zelandii struktura ich DNA wykazuje<br />

obecność linii genetycznej charakterystycznej dla Europejczyków lub Aborygenów z<br />

Australii. Fakt istnienia u niektórych z nich takiej linii udowadnia ich mieszanie się w<br />

przeszłości z innymi rasami a więc podpiera możliwość istnienia opisywanego tutaj<br />

pomostu lodowego pomiędzy Ameryką Południową, Nową Zelandią i Australią. Ciekawe że<br />

badania DNA pozyskanego archeologicznie (niestety ciągle jeszcze niekompletne i<br />

przypadkowe) sugerują iż w dawnych czasach - t.j. co najmniej około 1500 lat temu lub<br />

dawniej, obszar południowego Pacyfiku zamieszkiwany był wyłącznie przez ludzi<br />

posiadających linię swego DNA charakterystyczną dla Europejczyków lub Aborygenów.<br />

Ponieważ obie te rasy (t.j. ani Europejczycy, ani Aborygeni z Australii) nie dopracowały się<br />

wówczas umiejętności żeglowania po ogromnym oceanie, niemal że jedynym sposobem ich<br />

rozprzestrzenienia się w owym czasie w rejonie południowego Pacyfiku byłby omawiany<br />

tutaj pomost lodowy.<br />

9. Starożytny szczur. Miesiąc wcześniej niż nastąpiło ujawnienie istnienia murów z<br />

Kaimanawa, naukowiec Richard Holdaway z Christchurch w Nowej Zelandii obwieścił że<br />

odkrył 2000-letni szkielet polinezyjskiego szczura "kiore". Szczur ten nie jest rodzimy dla<br />

Nowej Zelandii i musiał tam przybyć z jakiegoś innego lądu. Oficjalnie uważa się, że<br />

przywieziony on został do Nowej Zelandii przez Maorysów, czyli nie dawniej niż jakieś 1000<br />

lat temu. Istnienie jego szkieletu starszego niż data przybycia Maorysów oznacza więc że<br />

ktoś przytransportował go do Nowej Zelandii znacznie wcześniej, lub że ląd ten miał suche<br />

połączenie z innymi lądami. Na temat owego starożytnego szkieletu "kiore" pisze również<br />

w/w artykuł [1J2]. Oczywiście bez względu na to jak wymowne nie byłyby dowody, jeśli tylko<br />

wybiegają one przeciwko temu w co powszechnie się wierzy, większość naukowców<br />

nowozelandzkich z góry będzie to ignorowała. Wszakże adoptowana przez nich filozofia<br />

"tumiwisizmu" sugeruje, aby "ignorować wszystko co tylko się da, jako że ignorowanie nie


K-212<br />

naraża ciepłej posadki, wygodnego życia, dobrych zarobków, i pretendowania że się jest<br />

autorytetem; natomiast dociekanie prawdy zawsze wymaga aby się wypinać, ryzykować,<br />

tracić popularność, i zaprzepaszczać szansę na życie w spokoju i wygodzie".<br />

10. Korowai (t.j. maoryski odpowiednik dla "korony") - a ściślej biały nieszczekający<br />

pies z którego skóry korowai było wykonywane. Maoryscy dostojnicy o godności zbliżonej<br />

do tej naszych królów i książąt przywdziewali rodzaj peleryny lub płaszcza stanowiącego<br />

znak ich pozycji i autorytetu, nazywanego w ich języku "korowai" (słowo to wymawia się<br />

stosunkowo podobnie jak nasze słowo "korona"). Oryginalnie korowai wykonywane było ze<br />

skóry białego nowozelandzkiego psa który nie potrafił szczekać (wszystkie inne psy z lądów<br />

i wysp otaczających Nową Zelandię szczekają, włączając w to australijskiego "dingo" który<br />

potrafi szczekać po udomowieniu). Dopiero później zaczęło ono też być wykonywane z piór<br />

żyjącego w Nowej Zelandii ptaka Kiwi. Przyczyną dla której korowai jest kolejnym dowodem<br />

na istnienie omawianych tutaj pomostów lodowych jest pies, skóra którego oryginalnie<br />

używana była do jego wyrobu. Pochodził on bowiem z Arktyki. Był on pobratymcem białego<br />

wilka arktycznego który przed 12000 laty, t.j. w czasach ostatniej epoki lodowej, żył na<br />

zlodowaciałych obszarach dzisiejszej Ameryki Północnej i Europy, włączając w to tereny<br />

dzisiejszej Polski. Potomkowie tego białego wilka ciągle żyją do dzisiaj w kilku szczególnie<br />

odludnych zakątkach Arktyki. W Europie wilk ten został udomowiony. To właśnie<br />

wywodzący się z niego biały, nieszczekający pies był przecież ulubionym tropicielem<br />

zwierzyny dla naszych Piastów. Jeśli wierzyć ciekawostkom przekazywanym klasie autora<br />

przez jego ulubioną nauczycielkę historii, Panią Hass z I Liceum Ogólnokształcącego w<br />

Miliczu, ów biały nieszczekający pies ciągle używany był podczas słynnych polowań<br />

poprzedzających bitwę pod Grunwaldem z 1410 roku. Potem został stopniowo wyparty z<br />

użycia przez szczekającego psa przybywającego do Polski z Południa. Powyższe ujawnia,<br />

że tego charakterystycznego białego psa ktoś musiał przeprowadzić z Północnej Europy<br />

(np. Polski) aż do Nowej Zelandii. Przeprowadzenia tego zapewne dokonali przedstawiciele<br />

ludu Waitaha, kiedy ponad 12 000 lat temu po istniejących wówczas pomostach lodowych<br />

stopniowo wę<strong>dr</strong>owali oni z terenów obecnej Polski aż do terenów Nowej Zelandii. Przy<br />

okazji omawiania "korowai" warto też odnotować związane z nim polskie akcenty. Pierwszy<br />

to podobieństwo jego nazwy do polskiego słowa "korona" (bez wdawania się w dysputy kto<br />

zapożyczył to słowo od kogo - jako że rzeczywistość w tym zakresie może być zupełnie<br />

odwrotna do wierzeń luminarzy nauki). Otóż w żadnym z języków ludów bezpośrednio<br />

otaczających Nową Zelandię symbol władzy i autorytetu jaki u nas tradycyjnie wyraża się<br />

słowem "korona" jest tam również wyrażany podobnie brzmiącym słowem. Przykładowo po<br />

japońsku wymawia go się "kanmudi", po koreańsku - "Whang-Guan", po chińsku (dialekt<br />

mandaryński) - "Huan Kwan", w języku malezyjskim - "mahkota", po arabsku obecnie - "iklil"<br />

poprzednio "taji", w kiswahili (Kenia) - "taji", w kisii (też Kenia) - "egutwa", itp. Wygląda to<br />

niemal tak, jakby ktoś wywodzący się z Północnej Europy (np. pra-przodek dzisiejszych<br />

Polaków) przyniósł tradycję tego słowa ze sobą, tyle że potem przeniósł je na dostępny<br />

lokalnie w Nowej Zelandii symbol władzy. Drugi polski akcent to że "korowai" faktycznie<br />

używane też było przez Polaków. W Polsce przyjmowało ono formę futra sobolowego jakie<br />

kiedyś na znak władzy i autorytetu przywdziewali polscy dostojnicy (autor nie pamięta<br />

staropolskiej nazwy dla owej sobolej peleryny). Jednym z ostatnich takich dostojników<br />

jakiego autor wyraźnie pamięta ubranego w tą pelerynę, to nasz marszałek i później król,<br />

<strong>Jan</strong> III Sobieski. Ciekawe że nasze "korowai" również było białe, jako że sobole mają białe<br />

futerko przyozdobione jedynie niewielkimi ciemnymi cętkami. Wygląda to niemal tak jakby<br />

nasza kultura wywodziła się z tych samych źródeł co maoryska.<br />

11. Najróżniejsze mity nowozelandzkie. Mity te wprost stwierdzają, że tam gdzie<br />

obecnie istnieje Nowa Zelandia, kiedyś istniało jedynie oblodzone morze oraz wystające w<br />

lodów wierzchołki gór. Dopiero w czasach kiedy żył mityczny Maui, Nowa Zelandia zaczęła<br />

wyłaniać się z owego morza - patrz opis legendy o Maui który złowił Wyspę Północną na<br />

haczyk z kości szczękowej - przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2. Istnieje jeszcze jedna<br />

legenda na temat Maui, jaka wskazuje że w czasach olbrzyma Maui miał miejsce wyraźny<br />

poślizg skorupy Ziemi jakiego konsekwencją było m.in. stopienie pomostu lodowego<br />

pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią oraz wyłonienie się samej Nowej Zelandii z<br />

przygniatającego ją lodowca. Legenda ta opisana jest w encyklopedii [4J2] o danych:


K-213<br />

Gordon McLauchlan, editor, "Bateman New Zealand Encyclopedia", David Bateman,<br />

Auckland, 1995, ISBN 1-90861-021-1, 663 pages, HC. Na stronie 380 tej encyklopedii, pod<br />

hasłem "Maui" zawarta jest następująca legenda, cytuję jej fragment. "W czasach kiedy<br />

słońce zwykło przemykać się po niebie w króciutkich okresach światła dziennego, Maui,<br />

wspomożony przez swoich braci, podszedł je jednego ranka kiedy zbliżało się do<br />

horyzontu, i za pomocą swojej magicznej kości szczękowej, uderzył je tak mocno że<br />

obecnie może ono jedynie kuśtykać wolno po nieboskłonie." (W oryginale<br />

angielskojęzycznym: "In times when the sun used to scud across the sky in brief periods of<br />

daylight, Maui, helped by his brothers, snared it one morning as it came over the horizon<br />

and, with his magic jawbone, hit it so hard it can now only limp slowly across the sky.") Jeśli<br />

zinterpretować tą legendą za pomocą dzisiejszego języka, to stwierdza ona że kiedyś<br />

istniały czasy gdy Nowa Zelandia położona była tak blisko bieguna Ziemi że miało na niej<br />

miejsce zjawisko "nocy polarnej" - t.j. okresu czasu kiedy słońce przez pół roku nie<br />

pojawiało się wogóle nad tym lądem, potem zaś zaczynało się pojawiać na bardzo krótkie<br />

okresy czasu. W czasie trawania jednej z takich długich nocy polarnych, coś spowodowało,<br />

że nagle słońce nie tylko iż wychyliło się spoza horyzontu w sposób nietypowo wysoki, ale<br />

wręcz pozostało na nieboskłonie przez nietypowo długi okres czasu. Oczywiście, nie<br />

znający praw natury lokalni Moriori, sądzili że jakiś wszechwładny bohater słońce to zmusił<br />

do tak nietypowego zachowania. Faktycznie jednak owi Miriori zaobserwowali efekty<br />

nagłego poślizgu skorupy Ziemi, co spowodowało niespodziewane wyłonienie się Nowej<br />

Zelandii z panującej na niej wówczas nocy polarnej, oraz trwałe jej pozostanie w<br />

umiarkowanej strefie klimatycznej w której słońce świeci codziennie przez długie okresy<br />

czasu. Obserwacja ta, oraz utrwalająca ją legenda, jest więc bardzo podobna do opisanej w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D3 obserwacji z terenu Indii - patrz książka [16D3], gdzie poślizg skorupy<br />

Ziemi mający miejsce po eksplozji Tapanui odnotowano tam jako noc o długości znacznie<br />

dłuższej niż normalnie.<br />

Niezależnie od powyższego wykazu materiału wywodzącego się z samej Nowej<br />

Zelandii, którego pojawienie się było możliwe tylko jeśli jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu<br />

faktycznie istniały pomosty lodowe pomiędzy Europą i Ameryką Północną, oraz pomiędzy<br />

Patagonią w Ameryce Południowej a Nową Zelandią (okresowo również Tasmanią i/lub<br />

Australią), autor zetknął się też z różnorodnym dodatkowym materiałem dowodowym<br />

wywodzącym się z innych regionów świata jaki bezapelacyjnie potwierdza tą samą prawdę.<br />

Przeglądnijmy teraz kilka jego przykładów.<br />

- Dmuchawka. Jednym z takich materiałów dowodowych jest dmuchawka (po<br />

angielsku "blow pipe") czyli długa rura <strong>dr</strong>ewniana jaka przez niektóre równikowe szczepy<br />

tubylcze używana jest do polowań w charakterze wiatrówki wyrzucającej zatrute strzały.<br />

Dmuchawka taka od niepamiętnych już czasów używana jest zarówno przez rodzimych<br />

Indian z Ameryki równikowej (t.j. Centralnej i Południowej), jak i przez tubylcze szczepy<br />

zamieszkujące w okolicy równika na północ od Australii (szczególnie Wyspę Borneo oraz<br />

południową część Malezji). Najdziwniejsze na temat tego narzędzia myśliwskiego jest, że<br />

zarówno oryginalna/dawna technologia jego wykonywania, jak i parametry techniczne,<br />

sposób użycia, a nawet charakterystyka trucizny w której maczane były strzały (w Malezji<br />

sporządzana z soku <strong>dr</strong>zewa lokalnie nazywanego "ipoh", natmiast w Ameryce z soku<br />

"kurara"), są niemal identyczne u obu jego użytkowników obecnie oddzielonych od siebie<br />

ogromnym oceanem. Tak wielopoziomowe podobieństwa narzędzia myśliwskiego byłyby<br />

niemożliwe gdyby nie zaistniało kiedyś fizyczne kontaktowanie się pomiędzy jego<br />

użytkownikami - to zaś podpiera tezę robocząą z po<strong>dr</strong>ozdziału K1 o istnieniu w<br />

zamierzchłych czasach omawianych tutaj pomostów lodowych jak również suchego<br />

przejścia lądowego pomiędzy Australią i Nową Gwineą, oraz zapewne Nową Gwineą i<br />

obecnymi wyspami Indonezji (m.in. Wyspą Borneo) a dalej także i stałym lądem kontynentu<br />

Azji.<br />

- Nagłe wymarcie w Północnej Ameryce około 33 gatunków dużych zwierząt. W<br />

naukowym czasopiśmie angielskojęzycznym New Scientist, numer 2077, wydanie z dnia 12<br />

kwietnia (April) 1997, na stronie 41 zawarty jest wymowny artykuł zatytuowany "Guilty as<br />

charged". W artykule tym zawarte są następujące zdania, cytuję "Pierwsi Północni<br />

Amerykanie - lub przynajmniej pierwsi którzy byli dobrzy w polowaniu na duże zwierzęta,


K-214<br />

dotarli tam z Azji około 12 000 lat temu. Przybyli oni poprzez Beringię, czyli pomost lądowy<br />

jaki rozciągał się pomiędzy Syberią i Alaską jako że poziom morza opadł podczas ostatniej<br />

epoki lodowej. Archeolodzy nazywają ich ludźmi Clovis z uwagi na miasteczko w Nowym<br />

Meksyku gdzie ich pierwsze szczątki znaleziono. ... Surowa statystyka w sposób oczywisty<br />

wykazuje że zdarzyło się coś gwałtownego. W Północnej Ameryce, nie mniej niż 33<br />

gatunków dużych ssaków zniknęło pomiędzy 12 000 i 10 000 lat temu, w przeciwstawieniu<br />

do jedynie 20 gatunków znikłych w poprzedzających 3 milionach lat. ... Ciągle inni<br />

argumentują że odpowiedzialna za to była zmiana klimatu. Jednak, stwierdza Ward,<br />

najwięcej winą obciąża ludzi Clovis." (W oryginale angielskojęzycznym: "The first North<br />

Americans - or at least the first who were any good at big game hunting, arrived from Asia<br />

around 12 000 years ago. They came via Beringia, the land bridge that sprang up between<br />

Siberia and Alaska as the sea level fell during the last ice age. Archaeologists call them the<br />

Clovis people after the New Mexican town where their remains first turned up. ... The raw<br />

statistics certainly show that something violent happened. In North America, no fewer than<br />

33 genera of large mammals disappeared between 12 000 and 10 000 years ago, as<br />

opposed to only 20 in the preceding 3 million years. ... Still others argue that climate change<br />

was responsible. Yet, Ward relates, most blame the Clovis people."). Powyższa notatka<br />

wskazuje na jeden z najlepszych dowodów na to że poślizg kontynentów, połączony z<br />

raptowną zmianą klimatu, faktycznie nastąpił jakieś 12 000 lat temu. Zmiana klimatu<br />

spodowała wszakże raptowne wymarcie w Północnej Ameryce aż 33 gatunków dużych<br />

ssaków. Oczywiście zamiast zaakceptować istnienie tego poślizgu, znacznie wygodniej po<br />

prostu obciążyć winą myśliwych Clovis że powybijali do wymarcia i pozjadali 33 gatunków<br />

zwierząt. Obciążanie starożytnych myśliwych winą za bezwład myślowy dzisiejszych<br />

naukowców jest wszakże wygodną alternatywą którą wypróbowano już w działaniu w<br />

odniesieniu do Maorysów obciążanych za zjedzenie ptaków Moa - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7 i<br />

C7.3.<br />

- Szczątki około 9.5 tysiącletniego Europejczyka. Kolejny materiał dowodowy<br />

podpierający tą samą prawdę wywodzi się z Ameryki Północnej. Ten północno-amerykański<br />

materiał jest na tyle bezdyskusyjny, iż faktycznie to reprezentuje on tzw. "rozstrzygający<br />

dowód" zgodny z metodologią zwaną "medoda rozstrzygającego dowodu" jaka wyjaśniona<br />

została w po<strong>dr</strong>ozdziale D3.1. Są nim około 9300 do 9400 lat stare szczątki mężczyzny<br />

pochodzenia Europejskiego. Szczątki te znalezione zostały około końca lipca 1996 roku w<br />

północno-zachodniej części USA, w ujściu rzeki Oregon przy miejscowości Kennewick, na<br />

graniach stanów Oregon i Washington. Niezwykła historia ich znalezienia oraz wyników i<br />

przebiegu ich dotychczasowych badań opisana została w artykule [5J2] pióra John'a Carlin<br />

zatytułowanym "Who are the true native Amerians?, opublikowanym najpierw w periodyku<br />

"Independent on Sunday" zaś prze<strong>dr</strong>ukowanym potem w dodatku niedzielnym "Sunday<br />

Plus" z malezyjskiego dziennika Star (Star Publications Bhd., No 13, Jalan 13/6, 46200<br />

Petaling Jaya, Selangor, Malaysia), wydanie z niedzieli, dnia 3 listopada 1996 roku, strony<br />

26 i 27. Jak to zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość (np. poprzez datowanie<br />

dokładną metodą węgla radioaktywnego oraz poprzez szczegółowe analizy<br />

antropologiczne), szczątki te definitywnie są pozostałością Europejczyka który w jakiś<br />

sposób dotarł do Ameryki już ponad 9300 lat temu. Wspomniany artykuł sugeruje iż badane<br />

one były przez następujących naukowców: Dr Chatters (local anthropologist from<br />

Kennewick), Dr Catherine MacMillan (professor emeritus of forensic anthropology at Central<br />

Washington University), Steve Hackenberg (the chair of anthropology at Central<br />

Washington University), Rob Bonnichsen (Centre for the Study of the First Americans at<br />

Oregon State University), oraz innych. Opinia owych naukowców co do sposobu przejścia<br />

Europejczyków do Ameryki jest zresztą zgodna z opisywanymi tutaj teoriami autora -<br />

uważają oni bowiem iż Europejczycy przechodzili tam po pomoście lodowym. Jedyne co<br />

naukowcy ci interpretują odmiennie od autora, to umiejscowienie tego pomostu - według<br />

nich miał on wówczas przebiegać w poprzek Cieśniny Beringa, oraz jego pochodzenie -<br />

według nich pomost ten wywołany był czynnikami naturalnymi nie zaś jak w przypadku<br />

teorii autora techniczną eksplozją wehikułów <strong>UFO</strong>. Wspomniany artykuł [5J2] jest również<br />

interesujący z powodu niechcącego wyjaśnienia co właściwie może się dziać z<br />

niewygodnym materiałem dowodowym który zaprzecza oficjalnie zaakceptowanym


K-215<br />

poglądom. Zgodnie bowiem z opisami tego artykułu, kiedy amerykańscy Indianie<br />

dowiedzieli się że istnieją szczątki ponad dziewięcio-tysięczno-letniego Europejczyka<br />

znalezionego w Ameryce, natychmiast wykorzystując przyznane im kiedyś prawo do<br />

ochrony ich starożytnych cmentarzysk, wydarli te szczątki naukowcom i w okresie pisania<br />

omawianego artykułu zamierzali je rytualnie pogrzebać. W ten sposób dowód rzeczowy iż<br />

faktycznie to Indianie wcale nie byli pierwszymi mieszkańcami Ameryki został już<br />

powstrzymany przed dalszym zbadaniem przez naukowców i wkrótce zapewne będzie<br />

dosłownie pochowany w ziemi. Na podstawie więc owego reprezentacyjnego losu<br />

starożytnego Europejczyka z USA autor zgaduje, że być może podobny los spotyka też<br />

niewygodny materiał dowodowy z Nowej Zelandii. Jeśli przykładowo zaprzecza on<br />

poglądom panującym w tamtym kraju wtedy zapewne w podobny sposób zostaje<br />

pogrzebany bez szansy zostania poddanym szczegółowym badaniom i bez możności<br />

dostania się do wglądu społeczeństwa.<br />

Jak niedawno autor zupełnie przypadkowo to odkrył, wcale nie jest on jedynym<br />

naukowcem który sugeruje, że poślizg skorupy Ziemi oraz zmiana położenia jej biegunów<br />

nastąpiły zaledwie około 12 000 lat temu (aczkolwiek najprawdopodobniej jest jedynym<br />

który sugeruje, że najnowszy taki poślizg miał też miejsce po eksplozji Tapanui z <strong>1178</strong><br />

roku). Czytając bowiem niedawno czasopismo Nexus (Nexus New Zealand Edition, 23 York<br />

St., Russell, Bay of Islands, New Zealand), Vol. 4, No 6, October-November 1997, na<br />

stonach 35 do 39 odkrył tam artykuł [6J2] pióra Richard'a W. Noone, noszący tytuł "Pole<br />

Shift 2000, The Final Climate Crisis?". W artykule tym poinformowano, że (Św.P.) Charles<br />

H. Hapgood, amerykański profesor archeologii, już około 1958 roku zaproponował swoją<br />

własną teorię rotacji skorupy Ziemi. Teoria ta dostarczała wyjaśnienie dla masowych<br />

grobów zwierząt i ludzi w Ameryce i na Syberii jakie profesor ten badał. Została ona nawet<br />

opublikowana w książce [7J2] o danych: Charles H. Hapgood, "Earth's Shifting Crust"<br />

(1958). Książka ta wyjaśnia stwierdzenia owej teorii, a także przytacza podpierające ją<br />

liczne dowody wykopaliskowe. Treść tej książki była żywo dyskutowana m.in. z Albertem<br />

Einsteinem, który zresztą należał podobno do gorących zwolenników teorii profesora<br />

Hapgood. Ciekawe więc dlaczego nie została ona zaakceptowana przez dzisiejszą naukę i<br />

praktycznie żaden z po<strong>dr</strong>ęczników czy publikacji jakie autor poprzednio czytał na ten temat<br />

nie zawiera nawet najmniejszej o niej wzmianki (czyżby wyciszanie tej teorii ujawniającej<br />

prawdę na temat naszej przeszłości też było wynikiem manipulacji okupujących Ziemię<br />

kosmitów, podobnie jak to ma miejsce z dziesiątkami innych kierunków badawczych<br />

wylistowanych w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii [1/4]).<br />

Jako przyczyny poślizgu skorupy Ziemi profesor Charles H. Hapgood wskazywał<br />

jednak wytrącenie Ziemi z balansu poprzez wirującą pokrywę lodową z Antarktydy, nie zaś<br />

przez eksplozję <strong>UFO</strong> na Atlantydzie. Niemniej w jego czasach istnienie <strong>UFO</strong> pozostawało<br />

niemal nieznane, nie mógł więc uzasadnić tego poślizgu wybuchem tego pozaziemskiego<br />

wehikułu. Swoje rozważania podparł on wielką liczbą materiału wykopaliskowego jaki<br />

niepodważalnie dowodzi zaistnienia tego poślizgu. Aby dać tutaj pojęcie o rodzaju tego<br />

materiału, a także aby wykazać że równie skutecznie materiał ten dokumentuje poprawność<br />

teorii zaprezentowanej w niniejszym rozdziale, poniżej autor zacytuje jego fragmenty<br />

zaczerpnięte z w/w artykułu [6J2]. Oto one: Str. 38 - cytat referujący do znalezisk z<br />

Nebraski, USA. "Dowody kataklizmu są oczywiste. Ogromne mamuty i bizony były<br />

podobnie porozdzierane, powykręcane i porozrzucane na ziemi jak kawałki słomy i sznurka,<br />

wyglądając jakby po powszechnej zagładzie z kosmicznej ręki. W jednym miejscu<br />

znaleziono przednią nogę i łopatkę mamuta, z kawałkami mięsa, paznokciami i włosami<br />

ciągle przywartymi do zczerniałych kości. W pobliżu znajduje się szyja i czaszka bizona,<br />

którego głowa została wyrwana, podczas gdy kości ciągle złączone są razem przez błony i<br />

ścięgna, zaś rogi ciągle pokryte nienaruszoną chitynową wykładziną. Tuż przy nim leży<br />

żałośnie zmiażdżona rączka małego dziecka. Nie ma też śladów użycia jakiegokolwiek<br />

noża czy narzędzia tnącego; kawałki są po prostu porozrywane." (W oryginale<br />

angielskojęzycznym: "The evidence of violence is obvious. Huge mammoths and bison<br />

alike were torn and twisted and scattered over landscape like so much straw and string, as<br />

though by a cosmic hand in universal rage. In one place we find the foreleg and shoulder of<br />

a mammoth, with portions of flesh and toenails and hair still clinging to blackened bones.


K-216<br />

Close by is the neck and skull of a bison, its head pulled off, with vertebrae clinging together<br />

with tendons and ligaments, and chitinous covering of the horns still intact. Beside it is the<br />

pitifully crushed hand of a little child. There is no mark of a knife or cutting instrument;<br />

fragments were simply torn apart.") Str. 39 - cytat referujący do znalezisk z Syberii.<br />

"Ponadto Na Wyspach Nowosyberyjskich dalej ku północy, eksplorer arktyczny Baron Toll<br />

znalazł szablozębnego tygrysa oraz <strong>dr</strong>zewo owocowe jakie wznosiłoby się na 90 stóp {t.j.<br />

około 30 metrów} gdyby stało. Drzewo to było dobrze zakonserwowane w wiecznej<br />

zamarzlinie i Toll raportował że zielone liście oraz dojrzałe owoce ciągle przywierały do jego<br />

gałęzi. Jednak w obecnych czasach, jedynym porostem <strong>dr</strong>zewnym w tym obszarze jest<br />

wierzba jaka wyrasta do wysokości jednego cala. Jest więc oczywistym, że około 10 000 lat<br />

temu wspaniały las rósł na owych niegościnnych wyspach." (W oryginale<br />

angielskojęzycznym: "And in the New Siberian Islands farther north, the Arctic explorer<br />

Baron Toll found remains of a sabre-toothed tiger and a fruit tree that had been 90 feet tall<br />

when it was standing. The tree was well-preserved in the permafrost, and Toll reported that<br />

green leaves and ripe fruit still clung to its branches. Yet, at the present time, the only tree<br />

vegetation in this area is a willow that grows one inch high. It is obvious that around 10,000<br />

years ago a luxuriant forest grew on these now-inhospitable islands.").<br />

Oczywiście, w uzupełnieniu do powyższego już zidentyfikowanego i dobrze<br />

opisanego empirycznego materiału dowodowego świadczącego o istnieniu jakieś 13.5<br />

tysięcy lat temu połączenia lodowego pomiędzy niemal wszystkimi kontynentami, który<br />

jednak zniknął w efekcie poślizgu kontynentów, teza robocza postawiona poprzednio w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale K1 dostarcza też teoretycznych przesłanek pozwalających na wydedukowanie<br />

obszaru poszukiwań dalszych takich dowodów. Najatrakcyjniejszym chyba z<br />

wskazywanych przez nią dowodów, jaki jednocześnie reprezentowałby jeszcze jeden tzw.<br />

"dowód rozstrzygający" byłaby śladowa obecność wody morskiej (lub kieszeni solanki) na<br />

dnie wklęsłości gruntu we wiecznej zamarzlinie na Syberii (szczególnie w obszarach<br />

znajdowania zamrożonych mamutów). Jeśli bowiem opisywany tutaj poślizg skorupy Ziemi<br />

faktycznie miał miejsce 12 tysięcy lat temu, wtedy fale tsunami morskich najpierw zalały<br />

Syberię (której północne wybrzeża wolne wówczas były od lodów), następnie zaś zostały<br />

tam zamrożone szybko oziębiającym się klimatem. (Warto tutaj podkreślić, że ewentualnej<br />

obecności wody morskiej we wiecznej zamarzlinie nie dałoby się dowodowo wytłumaczyć<br />

żadnym innym powodem czy mechanizmem działania poza opisanym tutaj poślizgiem<br />

skorupy Ziemi.) Kolejny taki dowód teoretyczny wywodzi się z "Waitaha nation" opisanej<br />

poprzednio. Jeśli bowiem lud ten spokrewniony był z jakimś plemieniem Europejczyków<br />

(np. z pradawnymi przodkami Polaków - jak to wyjaśniono poniżej), wtedy jego genetyczne<br />

ślady powinny być wykrywalne w szczątkach Maorysów żyjących w czasach<br />

poprzedzających przybycie do Nowej Zelandii obecnych białych osadników.<br />

K3. Niektóre implikacje istniejących jeszcze 13.5 tysiąca lat temu pomostów<br />

lodowych pomiędzy kontynentami<br />

Prawda tezy roboczej zaproponowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale K1 na temat pomostów<br />

lodowych łączących Nową Zelandię z Australią i Patagonią, wprowadza ogromną liczbę<br />

najróżnorodniejszych implikacji naukowych, społecznych, kulturalnych, politycznych<br />

ekonomicznych, itp. Przeglądnijmy tutaj w skrócie najbardziej interesujące z nich.<br />

- Europejczycy prawdopodobnie przybyli do Nowej Zelandii na długo przed<br />

Maorysami (a poprzednio do Ameryk na długo przed Indianami). Pomosty lodowe<br />

formujące suche połączenie pomiędzy Europą i Nową Zelandią, w powiązaniu z istnieniem<br />

w Nowej Zelandii europejsko wyglądającego ludu Waitaha, sugerują że obecna fala białych<br />

osadników jest już <strong>dr</strong>ugą falą wywodzącą się z Europy. Pierwsza fala europejskich<br />

osadników przybyłaby bowiem do Nowej Zelandii znacznie wcześniej niż 12 tysięcy lat<br />

temu i żyła w owym kraju aż do przybycia tam Maorysów jakieś 1000 lat temu.<br />

- Maorysi być może są krewniakami Polaków. Stąd osoba właśnie zapoznająca się z<br />

tym opracowaniem wcale o tym nie wiedząc być może posiada wojowniczych krewniaków i<br />

egzotyczne krewniaczki żyjących w odludnej Nowej Zelandii, zaś ubolewający nad swoją


K-217<br />

niewielką liczebnością Maorysi posiadają w środkowej Europie ponad 36 milionów<br />

entuzjastycznych pobratymców. Czytelnicy zapewne zwrócili już uwagę na podobieństwo<br />

brzmienia nazwy ludu "Waitaha" do polskiego słowa "wataha", czy podobieństwo brzmienia<br />

słowa "korowai" do naszego słowa "korona". Nie jest to jednak jedyny przykład<br />

wielopoziomowej zbieżności i podobieństw dających się odnaleźć pomiędzy Maorysami i<br />

Polakami. Kiedy w 1982 roku autor przybył do Nowej Zelandii, zaszokowany wprost został<br />

jak wiele oryginalnych słów maoryskich wykazuje zdumiewającą zbieżność ze słowami<br />

staropolskimi. Podobieństwa kulturowe obu narodów rozciągają się też zresztą i na wiele<br />

innych obszarów. Przykładowo sporo obyczajów i wierzeń ludowych jakie autor poznał w<br />

Polsce w czasie swego dzieciństwa posiada dokładne odpowiedniki w oryginalnych<br />

wierzeniach i obyczajach maoryskich. Jako przykłady można tutaj wskazać ludowe<br />

wierzenie z Polski, że przyjacielskie dotykanie, poklepywanie, lub obejmowanie <strong>dr</strong>zew<br />

przenosi na obejmującego ich siłę i z<strong>dr</strong>owie; wierzenie że zanim zetnie się jakieś <strong>dr</strong>zewo<br />

lub zabierze i spożytkuje jakiś naturalnie leżący kamień należy przedtem przeprosić jego<br />

ducha, wytłumaczyć mu cel jakiemu ma służyć, oraz prosić o jego poparcie i kooperację;<br />

wierzenie że działania i moralność ludzi związanych z nami duchowo posiadają<br />

bezpośredni związek z naszym z<strong>dr</strong>owiem i losami fizycznymi; oraz wiele innych. Podczas<br />

wizyty w Nowej Zelandii zaskoczenie może też wzbudzić zgodność rysów wielu Maorysów<br />

do klasycznych rysów Polaków, co sugerowałoby znaczne podobieństwo systemu<br />

genetycznego u obu narodów. Ponieważ fizyczne oddalenie Polski i Nowej Zelandii<br />

uniemożliwia zwykłe kopiowanie czy nakładanie się owych aspektów, narzuca się wniosek<br />

że ich podobieństwo być może wynika z wywodzenia się ze wspólnego źródła. Tym<br />

źródłem mogłoby być ewentualne spokrewnienie ludu Waitaha ze starożytnymi przodkami<br />

Polaków. Niestety, naukowe zweryfikowanie takiej możliwości najprawdopodobniej byłoby<br />

bardzo trudne bowiem wymagałoby aby wszystkie niezbędne badania dokonane były<br />

(niemal w konspiracji) przez naszych językoznawców, etnografów, antropologów,<br />

genetyków i innych specjalistów, jako że według rozeznania autora atmosfera intelektualna<br />

w samej Nowej Zelandii raczej nie byłaby sympatyczna próbie "identyfikowania dowodów<br />

na pokrewieństwo Polaków i Maorysów". Niemniej ewentualny pozytywny wynik takiej<br />

weryfikacji wzbogaciłby wszystkie zainteresowane narody jako że wprowadzałby on<br />

niezwykle ważkie następstwa w obszarze naukowym (np. potwierdzenie istnienia<br />

omawianych tutaj pomostów lodowych), politycznym (np. otwarcie <strong>dr</strong>ogi do politycznej lub<br />

ekonomicznej unii Polski i Nowej Zelandii), społecznym (np. uświadomienie pokrewieństwa<br />

tak geograficznie odległych od siebie ludów jak Maorysi i Polacy), światopoglądowym<br />

(pogłębienie braterstwa i więzi między wszystkimi ludźmi - jeśli bowiem Polacy i Maorysi<br />

okażą się spokrewnieni, wtedy praktycznie każdy naród może być spokrewniony z każdym<br />

innym, czyli wszyscy ludzie są swoimi krewniakami - co zresztą logika i religie twierdzą już<br />

od początku czasów), itp.<br />

- Przeszłość nie dostarcza podstawy do jakichkolwiek roszczeń. Takie koncepty jak<br />

własność, prawo do, przynależność, naród, rasa, obywatelstwo, granice państwowe, itp., są<br />

relatywne i mogą być zdefiniowane jedynie w danym (bieżącym) momencie czasowym.<br />

Kiedy jednak do rozważań włączy się przeszłość, wtedy po wystarczająco skrupulatnych<br />

badaniach okazuje się że każdy jest spokrewniony z każdym, że niemal każdy jest<br />

współwłaścicielem niemal wszystkiego, że każdy posiada podstawy historyczne do<br />

ubiegania się o wszystko, że każdy jest uzasadniony w roszczeniach do obywatelstwa<br />

dowolnego kraju, itp. Wobec takiej relatywności faktów z naszej przeszłości, formułowanie<br />

decyzji legalnych i uzasadnień działania na podstawie przesłanek historycznych lub<br />

chronologicznych jest więc ogromnie subiektywne i zawsze dla kogoś okazuje się<br />

niesprawiedliwe - stąd powinno być zaniechane na rzecz "prawa wolnej woli" odniesionego<br />

do chwili obecnej oraz jego legalnych urzeczywistnień lub ograniczeń (np. przywileju<br />

wolności osobistej, praw człowieczych, lub też zobowiązań transakcyjnych, porozumienia,<br />

ubiegania się, stanu obecnego, przedawnienia, itp.).<br />

Na zakończenie tego rozdziału podsumowane zostaną już obecnie zidentyfikowane<br />

zbieżności owej eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat z eksplozją Tapanui: (1)<br />

spowodowała ona zmiany klimatyczne jakie układały się we wzór powielający w kierunku<br />

odwrotnym wzór zmian wywołanych przez eksplozję Tapanui, (2) spowodowała ona


K-218<br />

wystąpienie ogromnych fal tsunami jakie w naszej części świata zalewały wybrzeża<br />

skierowane ku południu, (3) wyprodukowała ona kamienie ceramiczne znajdowane obecnie<br />

na terenie Niemiec (kamienie z okolic Köln jeszcze kilkaset lat temu znane były ze swych<br />

zdolności do wywoływania zjawisk paranormalnych - patrz też punkt #E2 w rozdziale L), (4)<br />

wyprodukowała ona "złote runo" które zdeponowane zostało w dorzeczu rzeki Ren<br />

(depozyty złota owego runa przyjmowały charakter rozsianych na znacznym obszarze<br />

niewielkich kropelek niekiedy zawierających wtopione w nie kryształki minerałów kwarcopochodnych,<br />

stąd wykazują one ogromne podobieństwo do kropelek złota z<br />

nowozelandzkiego złotego runa - porównaj z opisami z po<strong>dr</strong>ozdziału C10), (5)<br />

spowodowała ona masowe wymarcie mamutów, (6) utrwalona ona została w licznych<br />

legendach. Istnienie aż tak wielu podobieństw pozwala na wnioskowanie że<br />

najprawdopodobniej przyczyny obu tych eksplozji były również takie same (patrz też<br />

rozdział L). Po serii dalszych badań być może więc kiedyś się okaże, że praktycznie<br />

wszystkie raptowne zmiany klimatyczne na Ziemi oraz towarzyszące im masowe wymarcia<br />

zwierząt (Dinozaury, Mamuty, Moa) zostały wywołane w sposób technologiczny w efekcie<br />

eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> innych cywilizacji nachodzących naszą planetę.<br />

Do powyższego należy dodać jeszcze kilka informacji, jakie są istotne dla<br />

zrozumienia rozważań z innych po<strong>dr</strong>ozdziałów niniejszej monografii, jakie są zgodne z<br />

postawioną w po<strong>dr</strong>ozdziale K1 tezą roboczą, jakie jednak nie byłyby poprawne gdyby<br />

omawiana tutaj eksplozja <strong>UFO</strong> i wywołany przez nią dynamiczny poślizg skorupy Ziemi<br />

nigdy nie miały miejsca. Oto one. (1) Ponad 12 tysięcy lat temu Nowa Zelandia znajdowała<br />

się tak blisko bieguna południowego Ziemi, że południowy biegun magnetyczny w swej<br />

cyrkulacji niekiedy przemieszczał się wówczas przez jej obszar (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział<br />

C7.1). (2) Aczkolwiek przy dzisiejszym ustawieniu skorupy Ziemi Syberia i Północna Alaska<br />

pokryte są wieczną zamarzliną, przy ustawieniu tej skorupy sprzed omawianego tutaj<br />

poślizgu północne wybrzeża Wschodniej Syberii i Alaski były całkowicie wolne od lodu i<br />

reprezentowały brzegi relatywnie ciepłego morza. (3) Z uwagi na odmienne niż obecnie<br />

rozmieszczenie mas lądów i ich proporcji do powierzchni oceanów, inne proporcje odbijania<br />

światła słonecznego przez lody planety, oraz odmienne średnie ciśnienie atmosferyczne na<br />

poziomie morza, generalna charakterystyka klimatu na Ziemi ponad 12 tysięcy lat temu była<br />

odmienna niż dzisiaj. Przykładowo autor uważa że dni były wówczas bardziej bezchmurne,<br />

słoneczne i ciepłe niż obecnie, noce jednak bardziej zimne, że deszcz padał bardziej<br />

regularnie i powtarzalnie (np. o tej samej porze każdego wieczora), oraz że wiatry były<br />

łagodniejsze oraz wiały z większą systematycznością.


Rozdział L.<br />

L-219<br />

JESZCZE INNE EKSPLOZJE <strong>UFO</strong><br />

(t.j. poza eksplozją Tapanui, tunguską, oraz znad Renu)<br />

Motto tego rozdziału: "Znając ogólny wzór zawsze możesz odnaleźć brakujący fragment."<br />

Wystąpienie eksplozji tunguskiej stworzyło precedens który nie był znany poprzednio<br />

na Ziemi. Kiedy autor odkrył ślady podobnej eksplozji także i w Tapanui, powtarzalny wzór<br />

zaczął się zarysowywać. Analiza owego wzoru prowadzi do ustaleń, które mogą wzbogacić<br />

kilka dziedzin naszej wiedzy. Poniżej podsumowane zostały niektóre z owych ustaleń.<br />

#1. Brzydki nawyk celowego eksplodowania <strong>UFO</strong> na Ziemi. Jak to podkreślono w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale O1, dysponenci wehikułów <strong>UFO</strong> wprawdzie są wysoko zaawansowani pod<br />

względem technicznym, jednak niestety zachowują się tak jakby byli ogromnie podupadli<br />

moralnie. Przykładowo analizy przytoczone w rozdziałach U do W monografii [1/4]<br />

wykazują, że moralność <strong>UFO</strong>nautów jest znacznie niższa niż moralność dzisiejszych ludzi<br />

(jak zaś nisko już upadła obecna moralność ludzka łatwo można odkryć czytając jedynie<br />

nagłówki dzisiejszych gazet). Właśnie zapewne z powodu tak niskiego poziomu swej<br />

moralności, <strong>UFO</strong>nauci eksplodują nad Ziemią swoje wehikuły kiedy tylko uznają że<br />

wskazane powstrzymanie nas nieco w rozwoju. Dobrze jest o tym fakcie wiedzieć, bowiem<br />

nigdy nie wiadomo kiedy następnym razem zdecydują się oni eksplodować swoje wehikuły<br />

nad naszymi głowami.<br />

Tak nawiasem mówiąc, to dwie już dobrze zbadane eksplozje wehikułów <strong>UFO</strong>, t.j.<br />

Tapanui i Tunguska, miały miejsce we wzajemnym odstępie 730 lat ziemskich lat. W<br />

zgrubnych oszacowaniach można więc założyć, iż również pozostałe eksplozje <strong>UFO</strong><br />

dokonywane bywały na Ziemi w co najmniej takim samym wzajemnym odstępem czasu. Od<br />

daty więc osadzenia ludzkości na naszej planecie jakieś 40 000 lat temu, na Ziemi mogło<br />

mieć miejsce nawet do około 54 celowych eksplozji <strong>UFO</strong>. To z kolei oznacza, że wiele<br />

dalszych miejsc zniszczenia, podobnych do Tapanui i tunguskiej, ciągle czeka na Ziemi na<br />

swego odkrywcę.<br />

#2. Okoliczności i sposób celowego eksplodowania <strong>UFO</strong>. Wygląda na to, iż oba<br />

wehikuły <strong>UFO</strong> jakie eksplodowane zostały na Ziemi w ostatnich czasach, t.j. zarówno ten z<br />

tajgi tunguskiej, jak i ten z Tapanui, eksplodowane zostały w bardzo podobny sposób i w<br />

bardzo podobnych okolicznościach. Dla ich eksplodowania wykorzystano bowiem ten sam<br />

niebezpieczny manewr, który w obu przypadkach (t.j. tunguskiej i Tapanui) zakończył się<br />

eksplozją. Manewr ten to oddzielanie się górnego wehikułu od cygaro-kształtnej konfiguracji<br />

tych statków poruszającej się w kierunku równoleżnikowym z trybem pracy napędu zwanym<br />

"trybem wiru magnetycznego". Analiza obu znanych obecnie eksplozji (tunguskiej i<br />

Tapanui) dokonana przez autora sugeruje, że jeśli <strong>UFO</strong>nauci dokonują celowej eksplozji<br />

jednego ze swoich wehikułów poprzez zwykłe zasabotażowanie oprogramowania<br />

(software) komputera sterującego wehikułami <strong>UFO</strong> trzeciej generacji typu K6, wówczas<br />

najprawdopodobniej czynią to poprzez wprowadzenie zawsze tej samej fatalnej dla niego<br />

zmiany. Zmiana ta powoduje, że przy określonym typie manewru oddzielania się górnego<br />

wehikułu od cygara uformowanego przez wehikuły typu K6, dochodzi do zderzania się<br />

dwóch <strong>UFO</strong>, i w efekcie końcowym do ich eksplozji. Ponieważ istnieje wysoka możliwość,<br />

że ten sam rodzaj sabotażu użyty zostanie i dla następnej eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong> nad<br />

Ziemią, a jednocześnie ponieważ spora liczba cygar sprzęgniętych z <strong>UFO</strong> typu K6 jest<br />

obserwowana w locie ponad naszą planetą (patrz rysunek P10 w monogafii [1/4]), w każdej<br />

chwili można spodziewać się następnej z takich eksplozji, która tym razem może zostać


L-220<br />

zrealizowana nawet ponad gęsto zaludnionym obszarem. Zresztą sami <strong>UFO</strong>nauci od<br />

dłuższego już czasu ostrzegają nas przed "kataklizmami" jakie wkrótce mają na nas<br />

"spaść" oraz jakie najbardziej mają zniszczyć właśnie gęsto zaludnione obszary Ameryki<br />

Północnej i Europy.<br />

Jest też wysoce prawdopodobnym, że i pozostałe, dotychczas jeszcze nieodkryte,<br />

miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> również spowodowane zostały tym samym rodzajem sabotażu w<br />

programie sterującym wehikułów typu K6 trzeciej generacji. To z kolei zawęża możliwe<br />

różnice w cechach charakterystycznych miejsc takich eksplozji, powodując że wszystkie te<br />

miejsca powinny cechować się zbiorem atrybutów opisanych w niniejszej monografii.<br />

#3. Zagrożenie bezpieczeństwa Ziemi celowymi eksplozjami <strong>UFO</strong>. Możliwość<br />

dokonania na Ziemi następnej celowej eksplozji <strong>UFO</strong>, w połączeniu z formalnym<br />

o<strong>dr</strong>zucaniem przez naukowców przyznania faktu istnienia tych wehikułów, wprowadza<br />

niezwykle poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszej planety. Gdyby bowiem<br />

następna taka eksplozja zdarzyła się ponad stolicą lub gęsto zaludnionym obszarem<br />

któregoś z dzisiejszych mocarstw nuklearnych, mogłaby ona przypadkowo zainicjować<br />

światową wojnę termoją<strong>dr</strong>ową. W rezultacie takiej niespodziewanej dla ludzi eksplozji <strong>UFO</strong>,<br />

nasza planeta wraz z nami wszystkimi mogłaby więc zostać spalona w ogniu nuklearnej<br />

wojny, zanim obie strony miałyby czas aby sobie nawzajem wytłumaczyć że powodem<br />

eksplozji wcale nie był atak ją<strong>dr</strong>owy strony przeciwnej. Wytłumaczenie zresztą takiej<br />

niespodziewanej eksplozji celowym zdetonowaniem <strong>UFO</strong> byłoby obecnie niemożliwe<br />

wobec faktu że dla ziemskiej nauki <strong>UFO</strong> ciągle nie istnieje. (To uświadamia jak niezwykle<br />

istotne dla bezpieczeństwa każdego z nas jest formalne uznanie istnienia <strong>UFO</strong> i formalne<br />

uznanie gorzkiego faktu że Ziemia okupowana jest przez <strong>UFO</strong> - patrz po<strong>dr</strong>ozdział O1.)<br />

Jeden z kilku możliwych mechanizmów, z użyciem którego takie ewentualne<br />

samozniszczenie naszej planety mogłoby zostać osiągnięte, ujawniony jest w niewielkim<br />

artykule opublikowanym w malezyjskim dzienniku Sun, wydanie z piątku, 19 kwietnia 1996<br />

roku, strona 23. Zgodnie z nim któreś z dzisiejszych mocarstw aktualnie buduje system<br />

uderzenia ją<strong>dr</strong>owego po angielsku zwany "Dead Hand" (co daje się tłumaczyć jako "pięść<br />

spoza grobu"). System ten ma zadziałać w przypadku gdyby rząd i/lub sztab generalny<br />

danego kraju zostali zniszczeni z jakichś tam powodów (np. w efekcie przypadkowej<br />

eksplozji <strong>UFO</strong>). W takim wypadku system ten ma dokonać odwetowego uderzenia<br />

nuklearnego skierowanego na stronę przeciwną. Oczywiście strona przeciwna zapewne też<br />

odpowiedziałaby odpaleniem swojego arsenału nuklearnego. W kilka więc minut po takim<br />

wybuchu <strong>UFO</strong>, z naszej Ziemi nic już zapewne nie pozostałoby do pozbierania.<br />

Paradoksem w/w systemu jest, że w chwili obecnej tzw. fachowcy nie znają sposobu aby<br />

o<strong>dr</strong>óżnić skutki przypadkowej eksplozji <strong>UFO</strong> od celowego zbombardowania bronią<br />

termoją<strong>dr</strong>ową. Aby uświadomić jak bardzo podobne są efekty obu tych eksplozji wystarczy<br />

przeczytać wyniki najnowszych badań tunguskiej przeprowadzonych przez ekspertów broni<br />

nuklearnej. Eksperci ci są całkowicie przekonani że nad tunguską eksplodował albo reaktor<br />

ją<strong>dr</strong>owy albo też zasoby paliwa nuklearnego. W przypadku więc gdy systemy typu opisanej<br />

powyżej "pięści spoza grobu" zostaną poinstalowane przez jakieś mocarstwa, przypadkowa<br />

zagłada całej naszej planety może już być tylko "wypadkiem który czeka aby się<br />

przydarzyć".<br />

Możliwość następnej celowej eksplozji <strong>UFO</strong> panad stolicą lub gęsto zaludnionym<br />

obszarem któregoś z mocarstw nuklearnych napomina, iż w żywotnym interesie naszego<br />

bezpieczeństwa leży aby każdy czytelnik popierał wszystkimi swymi siłami jak najszybsze<br />

formalne uznanie dowodu na istnienie <strong>UFO</strong> wspominanego w po<strong>dr</strong>ozdziale F1. Formalne<br />

uznanie tego dowodu byłoby bowiem równoznaczne z formalnym uznaniem wszelkich<br />

innych konsekwencji istnienia <strong>UFO</strong>, przykładowo faktu że aktualnie okupują one i<br />

eksploatują Ziemię, oraz że mogą eksplodować następny ze swoich wehikułów ponad<br />

którymś z krajów posiadających broń ją<strong>dr</strong>ową. W takim zaś przypadku ewentualny wybuch<br />

<strong>UFO</strong> nie groziłby już zainicjowaniem ją<strong>dr</strong>owego samozniszczenia naszej planety w tym


L-221<br />

samym stopniu jak grozi nim obecnie kiedy istnienie <strong>UFO</strong> formalnie nie zostało jeszcze<br />

uznane.<br />

#4. Atrybuty miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Eksplozje <strong>UFO</strong> w tunguskiej i Tapanui ujawniły<br />

powtarzalny wzór, w który układają się cechy rozpoznawcze byłych miejsc wybuchu tych<br />

statków. Wzór ten czyni odszukanie następnych miejsc takich eksplozji <strong>UFO</strong> zadaniem<br />

znacznie łatwiejszym. Poniżej zestawione zostały najistotniejsze ślady, których<br />

odnalezienie powinno zaprowadzić przyszłego odkrywcę do celu jego poszukiwań:<br />

a. Lokalne legendy roztaczające obraz pożarów i zniszczeń zainicjowanych<br />

przez "ognistego ptaka".<br />

b. Stare (oryginalne) nazwy kilku okolicznych miejscowości, noszące w sobie<br />

informacje o ogniu, pożarach, zniszczeniu i zagładzie zaistniałych tam bez widocznego<br />

udziału naturalnych przyczyn (np. pobliskiego wulkanu).<br />

c. Wystąpienie warstewki ziarenek złota rozsianych na powierzchni gleby i<br />

formujących rodzaj charakterystycznego "złotego runa" pokrywającego ziemię i trwałe<br />

przedmioty na niej leżące (np. kamienie). Przykładowo nasza "Złotoryja" nie<br />

kwalifikowałaby się jako indykator takiego wybuchu, ponieważ jej nazwa sugeruje<br />

podziemne pokłady złota, natomiast starożytna Kolchida i jej legendy o "złotym runie" są<br />

doskonałym wskaźnikiem takiej właśnie eksplozji.<br />

d. Rozrzut minerałów typowych dla eksplozji magnetycznej, t.j. trinitite<br />

(opadającego w bliskim sąsiedztwie miejsca eksplozji) oraz ceramicznych kamieni<br />

(rozbryzgniętych na znaczniejsze odległości od tego miejsca).<br />

e. Istnienie stepów w miejscach gdzie warunki klimatyczne sprzyjają<br />

porostowi lasów. Przy "młodszych" eksplozjach, stepy te mogą dodatkowo być zaścielone<br />

fragmentami powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych.<br />

f. Występowanie nietypowych dla danego obszaru zjawisk atmosferycznych,<br />

powiązane z istnieniem lokalnych anomalii magnetycznych.<br />

g. (Tylko w niektórych przypadkach:) Istnienie krateru zorientowanego<br />

południkowo, którego topografia sugeruje wystąpienie szeregu eksplozji (t.j. posiadającego<br />

kilka dalszych mniejszych kraterków, umieszczonych jeden wewnątrz <strong>dr</strong>ugiego).<br />

h. Pobliskie ujawnianie się zjawisk jakie zakwalifikować można do efektów<br />

falowania przestrzeni czasowej - patrz opisy tego falowania zawarte w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3.<br />

#5. Rejestr najpradopodobniejszych miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Cechy zestawione w<br />

punkcie #4 powyżej wystarczają do sporządzenia listy kilku miejsc "podejrzanych" o<br />

wystąpienie na nich eksplozji omawianego tu typu. Na takiej liście zestawionej przez autora,<br />

niezależnie od, i w uzupełnieniu do, opisanych w tej monografii obszarach tunguskiej i<br />

Tapanui, znajdują się następujące miejsca (w porządku alfabetycznym):<br />

- Australia. Aborygeni (Aborigines) z Wilcannia na głębokim zachodzie<br />

australijskiego stanu New South Wales opowiadają legendy o eksplozji statku<br />

kosmicznego, podobne do maoryskich mitów z Tapanui (New Scientist, No 1789, 5/10/91,<br />

strona 19). W pobliżu miejsca tej eksplozji podobno do dzisiaj znaleźć można stopniałe<br />

kamienie zbliżone do ceramicznych kamieni z Tapanui.<br />

- Australia. Kolejna wysoce intrygująca eksplozja w historii Ziemi (prawdopodobnie<br />

też wehikułu <strong>UFO</strong>) opisana została w artykule "Aborigines may be earliest astronomers" (tj.<br />

"Aborygenowie być może są najwcześniejszymi astronomami"), ze strony A16 gazety The<br />

New Zealand Herald wydanie z czwartku (Thursday), December 31, 2009. Artykuł ten<br />

opisuje legendy australijskich Aborygenów na temat gwiazdy która spadła z nieba do<br />

lokalnego źródła pustynnej wody, poczym eksplodowała w ogromnym huku i błyskawicach.<br />

W legendzie owej zawarta jest informacja która silnie sugeruje że owa "gwiazda" faktycznie<br />

była wehikułem <strong>UFO</strong>. Mianowicie, owa "gwiazda" wylądowała do rodzaju zatopionego wodą<br />

tunelu <strong>UFO</strong> który w Australii nazywany jest "waterhole", a którego wygląd pokazują zdjęcia<br />

z "Rys. O6 (b) z [1/4]" pokazane na totaliztycznej stronie o nazwie ”magnocraft_pl.htm” i w<br />

tomie 12 monografii [1/4], zaś opisują po<strong>dr</strong>ozdziały F10.1.1 i O5.3 z tomów odpowiednio 3 i<br />

12 monografii [1/4] (a także praktycznie niemal cały polskojęzyczny traktat [4b]). Otóż z


L-222<br />

dzisiejszych badań <strong>UFO</strong> wynika, że wehikuły te typowo parkowane są właśnie w takich<br />

podziemnych tunelach - tak aby pozostawały tam ukryte przed wzrokiem ludzi. Australijski<br />

naukowiec który natknął się na tamtą legendę przeglądnął dokładnie zdjęcia powierzchni<br />

naszej planety dostępne w "Google Earth" i odkrył we wskazanym miejscu duży krater<br />

czaszowy. Krater ten zlokalizowany jest w australijskiej Palm Valley na zachód od Alice<br />

Springs. Co jednak w nim intryguje, to że badania na miejscu ujawniają iż krater ten<br />

powstał aż kilka milionów lat temu. Tymczasem najstarsze ślady istnienia Aborygenów w<br />

Australii sugerują, że nie zaludnili oni Australii wcześniej niż około 50,000 lat temu. Czyli<br />

sądząc po konwencjonalnym datowaniu obu tych klas materiału dowodowego, istniejący<br />

jedynie przez około 50 000 lat Aborygeni nie mogli widzieć momentu powstania krateru<br />

który zgodnie z tym samym datowaniem został uformowany kilka milionów lat temu.<br />

Pozostaje więc wysoce intrygującą tajemnicą na jakiej podstawie Aborygenowie opisali<br />

tamto powstanie krateru z Palm Valley w swoich legendach. Ciekawe, że ta niezgodność<br />

obu dat intrygująco potwierdzają tezę udokumentowaną na totaliztycznej stronie<br />

internetowej ”evolution_pl.htm”. Zgodnie bowiem z ową tezą, cały świat fizyczny został<br />

stworzony przez Boga jedynie około 6000 lat temu. Jednak aby pobudzić ludzkie<br />

poszukiwania prawdy, a także dla kilku innych powodów, ów przezorny Bóg celowo<br />

postwarzał i powprowadzał do tworzonego przez siebie świata cały szereg "dowodów" że<br />

jakoby wszechświat istnieje już od około 14 miliardów lat.<br />

- Ekwador. W centrum Ekwadoru znajduje się obszar stepowy ze wszystkich stron<br />

otoczony puszczą, którego wystąpienia w tym miejscu botanicy nie są w stanie wyjaśnić.<br />

Obszar ten pozaścielany jest resztkami powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych.<br />

- Izrael, obszar bibilijnych miast Sodoma i Gomora, położonych na równinach rzeki<br />

Jordan w starożytnej Palestynie. Na podstawie opisów sposobu i efektów zniszczenia tych<br />

bibilijnych miast można wnioskować, że ich zniszczenie najprawdopodobniej też nastąpiło<br />

poprzez eksplodowanie pędników z <strong>UFO</strong> trzeciej generacji. Aby podać przykłady efektów<br />

jakie zdają się być charakterystyczne dla tego typu eksplozji, jednym z nich jest opisana w<br />

Biblii zamiana żony Lot'a w słup soli (patrz Genesis XIX, 26). Jako że starożytnym<br />

doskonale znane było zjawisko spopielania się palonych przedmiotów, powyższe wskazuje<br />

iż w organiźmie tej osoby faktycznie zajść musiały jakieś przemiany jednych pierwiastków w<br />

inne, inaczej bowiem po prostu stwierdzonoby że osoba ta uległa spaleniu lub spopieleniu.<br />

To z kolei sugeruje, że w organiźmie żony Lota nastąpiły przemiany przypominające<br />

telekinetyczną zamianę jednych pierwiastków w inne. Interesującym jest też fakt istnienia<br />

niezwykłych czarnych "ceramicznych kamieni" zdeponowanych pomiędzy miastami Mekka i<br />

Medina, a więc w zasięgu lotu ze Sodomy i Gomory i w usytuowaniu względem tych<br />

bibilijnych miast symetrycznym (podobnym) do usytuowania "china stones" względem<br />

krateru Tapanui (porównaj mapę z rysunku C7 z mapą Półwyspu Arabskiego). Być może<br />

owe czarne kamienie zawierają klucz do naszego poznania i zrozumienia eksplozji zaszłej<br />

w czasach bibilijnych. Warto tu też wspomnieć, że wzmianka o podobnych kamieniach<br />

ceramicznych (być może dokładnie tych spomiędzy Mekka i Medina) zawarta jest też w<br />

świętej księdze muzułmanów zwanej Koran (patrz Sura CV (Słoń), werset 4).<br />

- Kolchida. Powszechnie znane są legendy o "złotym runie" z Kolchidy, czyli ziemi<br />

położonej na wybrzeżu Morza Czarnego (na terenie obecnej Gruzji). Runo to mogło zostać<br />

uformowane w wyniku eksplozji omawianego tu typu. Analizując dzieje ludów tamtego<br />

regionu daje się nawet ustalić, że owa eksplozja w Kolchidzie najprawdopodobniej nastąpiła<br />

przed rokiem 1050 BC (t.j. jakieś 3100 lat temu) bowiem właśnie w owym okresie zaistniał<br />

jakiś niezrozumiały upadek i załamanie się wszystkich okolicznych cywilizacji. O załamaniu<br />

tym wspomina m.in. cytowana już poprzednio książka [4D3] pióra A.C. Brown and H.W.<br />

Catling "Ancient Cyprus" (The Ashmolean Museum Oxford, Wielka Brytania, 1975 rok,<br />

ISBN 0-9000-9018-9). Oto odpowiedni cytat ze strony 37 tej książki: "Koniec Epoki Brązu,<br />

około roku 1050 BC, zbiegał się w czasie z zniknięciem prawie wszystkich od dawna<br />

zamieszkałych osiedli na Cyprze i z wynikającej z tego ogromnej redukcji ludności wyspy, a<br />

także w praktycznym zamarciu kontaktów zamorskich. ... Były to 'Czarne Czasy', zaś ich


L-223<br />

zniszczenia mogą być tylko porównane do podobnego zjawiska zaistniałego w owym<br />

okresie we większości sąsiednich regionów, w tym także Grecji." (w oryginale<br />

angielskojêzycznym: "The end of the Bronze Age, c. 1050 B.C. had coincided with the<br />

disappearance of nearly all the old-established settlements in Cyprus, and a consequent<br />

great reduction in the island's population, and in the virtual extinction of overseas contacts.<br />

... This is the 'Dark Age', and its obscurity may be compared with a similar phenomenon in<br />

most neighbouring regions at this period, not least in Greece.").<br />

Jest powszechnie znanym faktem, że około roku 1870 niemiecki archeolog-amator,<br />

Heinrich Schliemann, podążając jedynie za wskazówkami zawartymi w homerowskiej<br />

Iliadzie i Odysei odkrył położenie Troi. Istnieje więc całkiem realna szansa, że podążając za<br />

wskazówkami z legend o złotym runie, ptaku ognistym, i ogniach Kolchidy, miejsce<br />

eksplozji <strong>UFO</strong> w Kolchidzie też może zostać dokładnie umiejscowione.<br />

- Libia. W książce [1K] Robin'a Collyns'a, "Did Spacemen Colonise the Earth?"<br />

(Mayflower Books Ltd., St. Albans, England, 1975, str. 117) opisany jest starożytny krater<br />

położony na pustyni libijskiej w punkcie o współrzędnych: 22 18'N i 25 30'E. Zgodnie z<br />

informacjami zawartymi w owej książce, ten niezwykły krater nosi wszelkie cechy<br />

powstałego w wyniku sztucznej eksplozji. Wokół krateru znaleziono minerały lokalnie<br />

nazywane "tektites", zawierające około 75% krzemu z domieszką aluminium i żelaza (czyli<br />

o składzie bardzo podobnym do metalicznych fragmentów znalezionych w okolicach krateru<br />

Tapanui - patrz rysunek C14). Analiza tych minerałów wykazała ich identyczny skład<br />

chemiczny do składu piasku z okolicznej pustyni libijskiej. Ciekawe, że w roku 342 AD kraje<br />

położone wokół Libii doświadczyły silnych trzęsień ziemi po jakich nastąpił niezwykle długi<br />

okres zaburzeń pogodowych. Dla przykładu na Cyprze potężne trzęsienie ziemi z owego<br />

roku zniszczyło niemal wszystkie miasta (włączając Salamis opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale D3),<br />

zaś okres następujących po nim susz i nieurodzajów rozciągał się przez prawie 40<br />

następnych lat (patrz książka [4D3]). Być może więc, że eksplozja w Libii nastąpiła właśnie<br />

w 342 AD.<br />

Ciekawa legenda zdająca się podpierać możliwść tego typu eksplozji w okolicach<br />

Bliskiego Wschodu opisana jest na stronach 218 i 129 wspomnianej już poprzednio książki<br />

[1H2.1.2]. Podaje ona że król Izraelicki David spowodował niechcąco potop kiedy rozkazał<br />

usunąć głaz węgielny świata. Z kolei wielki wódz Jozue miał rzekomo unieruchomić słońce<br />

nad Gibeonem (porównaj te dwie informacje, t.j. potop i zatrzymanie się ruchu słońca, z<br />

opisami z po<strong>dr</strong>ozdziału D3).<br />

- Mityczna Atlantyda. Relacje ze zniszczenia Atlantydy jakieś 12 tysięcy lat temu<br />

przypominają przebieg wydarzeń następujących podczas eksplozji tunguskiej i Tapanui.<br />

Stąd też Atlantyda być może stanowi wyspę zniszczoną przez łańcuchową eksplozję całej<br />

flotylli statków <strong>UFO</strong>. Interesującym jest, że wiele faktów sugeruje iż czas zniszczenia<br />

Antlantydy pokrywa się z czasem eksplozji w okolicach rzeki Ren. Całkiem więc możliwe że<br />

obie te eksplozje w rzeczywistości stanowią historycznie jedno i to samo zdarzenie opisane<br />

dwoma różnymi rodzajami materiału dowodowego - porównaj też opisy z po<strong>dr</strong>ozdziału K2.<br />

- Okolice rzeki Ren. Dorzecze Renu w starożytności znane było z bogatych<br />

depozytów napowierzchniowego złota o charakterze "złotego runa" opisanego w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C10. Ponadto badacz amator z Niemiec Zachodnich, Ferdinand Heller<br />

(Steinmetzstr. 9, D-5000 Köln 91, Germany) od lat kolekcjonuje szkliste kamienie bardzo<br />

podobne do kamieni ceramicznych z okolic Tapanui krateru, tyle tylko że nieco ciemniejsze<br />

w kolorze (niektóre z nich są prawie czarne). Więcej danych o owych europejskich "china<br />

stones" (które mogą też być interpretowane jako pozostałości eksplozji w mitycznej<br />

Atlantydzie - patrz poprzednia lokacja), podanych zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.4. Te dwie<br />

przesłanki, plus kilka innych danych zestawionych w końcowej części po<strong>dr</strong>ozdziałów K2,<br />

C7.1 i C7.2 sugerują, że około 12 tysięcy lat temu gdzieś w okolicach rzeki Ren nastąpiła<br />

potężna eksplozja która najprawdopodobniej spowodowała około od 20 do 40 obrót<br />

skorupy Ziemi. Zachodzi jednakże też i możliwość że owa eksplozja z dorzecza Renu jest<br />

tożsama z eksplozją w mitycznej Atlantydzie.


L-224<br />

- Ukraina. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że słynne stepy ukraińskie, w<br />

dawnych czasach otoczone puszczami prawie ze wszystkich stron, powstały w wyniku<br />

przedhistorycznej eksplozji dyskutowanego typu. Na możliwość taką wskazują też legendy<br />

okolicznych narodów dotyczące "ognistego ptaka" (np. starorosyjskie legendy o ptaku<br />

ognistym, legendy z tego regionu o feniksie, bałkański bóg ognia) i mitycznych ogni (np.<br />

greckie legendy o Prometeuszu).<br />

Po opublikowaniu pierwszego, polskojęzycznego wydania niniejszej monografii, jej<br />

autor otrzymał list od A. V. Arkhipov'a z Instytutu Radio-Astronomy w Kharkov'ie (Acad. of<br />

Scien. of the Ukr. SSR; 4, Krasnoznamennaya Str.; 310002, Kharkov, ZSSR). List ten<br />

informował, że na Ukrainie faktycznie istnieje krater, jakiego niektóre cechy odpowiadają<br />

cechom krateru z Tapanui. Ów krater na Ukrainie nazywany jest "Kon'ksko-Jalynski krater".<br />

Jest on zlokalizowany blisko centrum trójkąta opisanego przez miasteczka: Donieck,<br />

Zhdanow i Pologi, zaś jego współrzędne geograficzne wynoszą: 47 20'N, 37 00'E. Badania<br />

dokonane w tym kraterze ujawniły, że występują w nim minerały, jakie znaleziono także na<br />

obszarze eksplozji tunguskiej oraz w okolicach krateru Tapanui. Najważniejsze wyniki<br />

badań tych minerałów opublikowane zostały w artykule G. K. Eremenko, i inni, a<br />

zatytułowanym "Kocmogennye mineraly v poltavskih otlozenijah Kon'ksko-Jalynskoj<br />

vpadiny", Mineralogija ocadocnyh obrazovanij, Vol 1, Kijev, 1974, str. 66-76. Ciekawostką<br />

Kon'ksko-Jalynskiego krateru jest, że interpretacja dawnych nazw z jego pobliża także<br />

posiada zakodowane w sobie znaczenia mające związek z eksplozją, pożarem, ptakiem<br />

ognistym, itp. Dla przykładu nazwę najbliższej miejscowości "Staroignat'yevka" można<br />

interpretować jako "Miejsce-podpalone-w-przeszłości", pobliską nazwę "Krasnaja Polana"<br />

można interpretować jako "Ognista-polana", "Zhdanów" oznacza "Pogorzelisko", zaś nazwę<br />

miasteczka "Pologi" można interpretować jako "Miejsce-wypalone-doszczętnie". Warto tu<br />

podkreślić że podobnie wymowne nazwy są znamienne dla okolic krateru Tapanui - patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział C3.<br />

Oczywiście zweryfikowanie powyższej listy wymaga podjęcia bardzo pracochłonnych<br />

badań, których skompletowanie może zostać dokonane jedynie przez naukowców żyjących<br />

w danym kraju. Stąd też ewentualna kontynuacja poszukiwań dalszych miejsc eksplozji<br />

<strong>UFO</strong> sugeruje zainicjowanie międzynarodowego programu badawczego.<br />

#6. Eksplozyjne zafalowania przestrzeni czasowej. Przed zakończeniem<br />

niniejszego rozdziału rozważmy hipotetyczną sytuację że <strong>UFO</strong> trzeciej generacji (t.j.<br />

wehikuł czasu) zostało celowo eksplodowane w którejś z wymienionych powyżej lokacji.<br />

Zgodnie z klasyfikacją atrybutów miejsc eksplozji <strong>UFO</strong> podaną w po<strong>dr</strong>ozdziałe F1,<br />

eksplozja wehikułów czasu - oprócz wielu zilustrowanych już w tej monografii procesów i<br />

zjawisk, dodatkowo musiałaby spowodować wystąpienie potężnych zakłóceń w przestrzeni<br />

czasowej (patrz atrybut #E1). Z kolei działanie fali takich zakłóceń czasowych mogłoby<br />

przenieść (na stałe lub czasowo) przypadkowego obserwatora w zupełnie odmienna epokę.<br />

I takie właśnie zdarzenie opisane jest przez legendę otaczającą kamień ceramiczny<br />

znajdujący się jaskini zwanej "Eshabi keyf", koło Tarsus, w prowincji Mersin z południowej<br />

Turcji. Kamień ten, o wielkości i wyglądzie typowego kamienia ceramicznego z Nowej<br />

Zelandii, posiada płynne garby na powierzchni, jakie nadają mu kształty zbliżone do<br />

wielbłąda. Miejscowa legenda datowana około roku 342 AD, podaje iż jakaś rodzina z<br />

towarzyszącym im wielbłądem i psem próbowała uciec przed represjami ich króla. Na noc<br />

zatrzymali się właśnie w owej jaskini. Kiedy zbudzili się ze snu, ich pies zniknął, podczas<br />

gdy w miejscu gdzie pozostawili swego wielbląda znajdował się ów ogromny pogarbowany<br />

kamień. Ich zdumienie jeszcze bardziej wzrosło gdy opuścili ową jaskinię. Na zewnątrz<br />

wszystko wyglądało już zupełnie inaczej, ludzie z pobliskiego miasteczka byli dalekimi<br />

potomkami znanych im osób. Analiza monet posiadanych przez omawianą rodzinę<br />

wykazała iż jest 300 lat później niż rok w którym rozpoczęli oni swoją ucieczkę. Wnioskiem<br />

więc rodziny i okolicznej ludności było, iż przespali oni w jaskini aż całe 300 lat, zaś ich<br />

wielbłąd przemieniony został w kamień. Jaskinia wraz z znajdującym się w niej<br />

pogarbowanym ceramicznym kamieniem obecnie jest ciekawostką i główną atrakcją


L-225<br />

turystyczną omawianej miejscowości. Natomiast zaszłe w niej wydarzenia posiadały tak<br />

silny wpływ na okoliczne narody, iż nawiązanie do nich zawarte jest nawet w świętej<br />

księdze muzułmanów (patrz Koran, Sura 18 "The Cave" - t.j. "Jaskinia", wersety 18:12 i<br />

18:25).<br />

Zinterpretujmy teraz powyższą legendę w świetle ustaleń zaprezentowanych w<br />

niniejszej monografii. Gdzieś w pobliżu południowej Turcji (np. w Libii) nastąpiła potężna<br />

eksplozja wehikułu czasu. Bąble zaburzeń w przestrzeni czasowej porwane zostały wraz z<br />

masą kamieni ceramicznych uformowanych przez tą eksplozję i rozrzucone na otaczające<br />

obszary. Jeden z takich bąbli otaczał ogromny kamień ceramiczny którego trajektoria lotu<br />

prowadziła na miejsce gdzie właśnie leżał wielbłąd i pies omawianej rodziny. W chwili<br />

upadku bąbel ten spowodował zafalowanie się czasu. Najpierw więc czas cofnął się do tyłu<br />

(np. o kilka milionów lat) aż do okresu gdy jaskinia jeszcze nie istniała zaś jej podłoga była<br />

po prostu powierzchnią gruntu, potem zaś przyspieszył się on do przodu, osiągając chwilę o<br />

300 lat późniejszą niż data upadku kamienia. W efekcie końcowym wielbłąd i pies nagle<br />

przeniesione zostały do czasów prehistorycznych, gdzie zapewne po raptownym<br />

przebudzeniu i ucieczce z miejsca swego spoczynku szybko zginęły od ówczesnych<br />

<strong>dr</strong>apieżników, podczas gdy omawiana rodzina zbudziła się o 300 lat później niż data<br />

ułożenia do snu. Natomiast kamień ceramiczny który przyniósł ze sobą zaburzenia w<br />

przestrzeni czasowej wzięty został za skamieniałe resztki wielbłąda istniejącego wcześniej<br />

na tym samym miejscu.<br />

(Zauważ że na bardzo podobej do opisanej powyżej zasadzie zafalowań przestrzeni<br />

czasowej, w Nowej Zelandii jaszczur Tuatara mógł zostać przeniesiony z epoki formowania<br />

się węgla kamiennego do czasów po eksplozji Tapanui - patrz punkt #E1 w rozdziale H.<br />

Również ptak Moa okresowo przenoszony może być z przeszłości do czasów dzisiejszych,<br />

potem zaś z powrotem do przeszłości - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3.)<br />

Warto w tym miejscu też dodać, że autor spotkał się z opisami kilku dalszych<br />

przypadków podobnego przemieszczenia się w czasie ludzi i zwierząt. Nie towarzyszyły im<br />

jednak trwałe dowody materialne na pobliską eksplozję <strong>UFO</strong> (takie jak np. kamień<br />

ceramiczny z tureckiej legendy omówionej powyżej). Kilka z nich przytoczone zostało w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3. Również i on sam niekiedy obserwuje w swoim otoczeniu najróżniejsze<br />

zjawiska jakie świadczą o wystąpieniu niewielkiego lokalnego zaburzenia przestrzeni<br />

czasowej. Takie zaobserwowane przez siebie samego zjawiska m.in. opisał on w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale VB4.1.2 monografii [1/4].<br />

#7. Eksplozje <strong>UFO</strong> z obecnych czasów. Najbardziej ostatnia eksplozja wehikułu<br />

<strong>UFO</strong> prawdopodobnie miała miejsce w Chinach w poniedziałek dnia 12 maja 2008 roku.<br />

Została ona opisana dokładniej w punkcie #E3 totaliztycznej strony internetowej<br />

”katrina_pl.htm” (tj. strony o huraganach formowanych technicznie przez <strong>UFO</strong>nautów).<br />

Natomiast poprzednia niedawna eksplozja wehikułu <strong>UFO</strong> niemal z całą pewnością miała<br />

miejsce w dniu 26-go grudnia 2004 roku koło wyspy Sumatra. Eksplozja ta zabiła około 300<br />

000 ludzi. Jej dokładny opis zawarty jest na oddzielnej totaliztycznej stronie o nazwie<br />

”day26_pl.htm”. Gorąco rekomenduję przeglądnięcie owej strony. Szczególnie że zawiera<br />

ona m.in. prognozy dat w których powinniśmy spodziewać się następnych morderczych<br />

eksplozji <strong>UFO</strong> (jednak po opublikowaniu owej strony ”day26_pl.htm”, eksplodowania <strong>UFO</strong> w<br />

owych datach dysponenci <strong>UFO</strong> najwyrażniej teraz już unikają).<br />

#8. Eksplozje <strong>UFO</strong> z naszej przyszłości. Niezależnie od byłych miejsc<br />

eksplodowania <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, atrybut zafalowania przestrzeni czasowej (patrz #E1<br />

w po<strong>dr</strong>ozdziale F1) umożliwia też przewidywanie najprawdopodobniejszych miejsc gdzie<br />

tego typu wehikuły zostaną eksplodowane w przyszłości. W miejscach tych bowiem od<br />

czasu do czasu już obecnie ponawiać się będą przypadki zbiorowych wizji przyszłego życia<br />

na naszej planecie. Ponadto okresowo widywane tam będą zwierzęta i owady jakie nie były<br />

znane w przeszłości, stąd o jakich wnioskować można że pojawią się one dopiero w<br />

przyszłości. Autor wstępnie zidentyfikował już aż dwa takie miejsca (oba zlokalizowane w<br />

gęsto zaludnionych obszarach naszego globu). Aby jednak nie budzić niepotrzebnych


L-226<br />

kontrowersji, z ich opublikowaniem odczeka on aż do czasu zgromadzenia większej<br />

podbudowy faktologicznej na ich temat.<br />

Warto tutaj zwrócić uwagę, że na naszym dzisiejszym poziomie wiedzy potrafimy<br />

jedynie zaobserwować skutki zafalowania przestrzeni czasowej (takie np. jak pojawienie się<br />

zwierząt dawno już wymarłych, lub zbiorowe wizje życia miasta z naszej przyszłości). W<br />

miarę jednak jak nasza wiedza osiągnie poziom wehikułów czasu, zapewne zbudujemy też<br />

i instrumenty jakie staną się zdolne do wykrywania zafalowań tej przestrzeni. Oczywiście z<br />

natury swej rzeczy, zafalowania takie są nośnikiem informacji o zdarzeniach jakie je<br />

spowodowały, podobnie jak przykładowo czyjś krzyk informuje dokładnie kto, gdzie, i z<br />

jakiego powodu go wydał, oraz podobnie jak np. wibracje trzęsień ziemi przenoszą w sobie<br />

m.in. dokładne informacje o swoim pochodzeniu (niestety dzisiejsza nauka nie potrafi<br />

jeszcze tych informacji prawidłowo odczytywać). Stąd na podstawie analizy atrybutów<br />

wykrytych przez takie instrumenty zafalowań przestrzeni czasowej, kiedyś zapewne<br />

otworzy się możliwość dekodowania jakie to wydarzenia następujące w przyszłości<br />

spowodowały te zafalowania.


Rozdział M.<br />

M-227<br />

FILOZOFICZNE NASTĘPSTWA BADAŃ <strong>TAPANUI</strong><br />

Motto tego rozdziału: "Ignorowanie prawdy lub jej zaprzeczanie wcale nie eliminuje jej<br />

istnienia"<br />

Dokładnie o 7:17:11 rano dnia 30 czerwca 1908 roku, nieliczni mieszkańcy regionu<br />

tunguskiego w Centralnej Syberii zostali zaszokowani widokiem napowietrznej eksplozji<br />

silnie świecącego cylin<strong>dr</strong>ycznego obiektu latającego, który później został zidentyfikowany<br />

jako statek kosmiczny pozaziemskiej cywilizacji. Eksplozja ta zrównała z ziemią około 2150<br />

kilometrów kwa<strong>dr</strong>atowych tunguskiej tajgi, wstrząsając nie tylko naszą planetą, ale także i<br />

umysłami niektórych naukowców, którzy do dzisiaj nie mogą wybaczyć tej "rzeczy", iż<br />

eksplodowała ona w sposób przeczący poziomowi ich wiedzy i wykraczający poza ich<br />

horyzonty filozoficzne. Setki książek i artykułów poświęcono opisowi eksplozji tunguskiej.<br />

Była ona także tematem wielu filmów. Stąd też większość czytelników prawdopodobnie zna<br />

doskonale to wydarzenie. Ponieważ obiekt tunguski eksplodował około 5 kilometrów nad<br />

powierzchnią Ziemi, nie pozostawił on prawie żadnego śladu materialnego świadczącego o<br />

jego pochodzeniu. Jedyne pozostałości tej potężnej napowietrznej eksplozji to: pnie<br />

powalonych <strong>dr</strong>zew, maleńkie globuliny minerału zwanego "trinitite", tajemnicza choroba<br />

występująca wśród lokalnej populacji, i raporty szeregu naocznych świadków. Brak innych<br />

pozostałości materialnych utrudniał i powstrzymywał wyjaśnienie co właściwie się zdarzyło<br />

w tym odludnym miejscu.<br />

Do czasu odnalezienia krateru Tapanui eksplozja tunguska uważana była za jedyną<br />

tego rodzaju istniejącą na naszej planecie. Odkrycie z Tapanui wskazało jednak na<br />

zaistniałą już przedtem inną prawie identyczną eksplozję, tyle tylko że posiadającą ponad<br />

dwukrotnie większą siłę oraz następującą w znacznie mniejszej odległości od powierzchni<br />

ziemi i to w centrum zaludnionej wyspy, takiej jak Nowa Zelandia. Z kolei analiza<br />

powtarzalnego wzoru wynikającego z porównania podobieństw katastrof w tunguskiej i<br />

Tapanui ujawniła, że na Ziemi musiał mieć miejsce cały szereg tego typu eksplozji, być<br />

może nawet aż 54, część z których posiadała następstwa brzemienne w skutkach dla całej<br />

naszej planety.<br />

Eksplozja w Tapanui wykazała obecność wszystkich tych śladów materialnych jakie<br />

występowały także i w tunguskiej, t.j.: krater Tapanui jest również otoczony przez strefę<br />

powalonych <strong>dr</strong>zew, których pnie są wycelowane w kierunku do punktu zerowego, zaś<br />

korzenie znajdują się po stronie bliższej kraterowi; eksplozja koło Tapanui również<br />

wytworzyła globuliny "trinitite"; pośrednio eksplozja ta może być odpowiedzialna za lokalne<br />

przypadki tajemniczej choroby, znanej pod nazwą "Tapanui Flu" (której symptomy<br />

odpowiadają chorobie popromiennej); podobnie jak w tunguskiej sama eksplozja Tapanui<br />

była obserwowana przez tubylców (Maorysów) którzy zachowali jej opis w licznych<br />

legendach. Jednakże niezależnie od tych podobnych śladów, eksplozja w Tapanui<br />

wytworzyła różnorodne dodatkowe pozostałości materialne, niewykryte w regionie<br />

tunguskim. Niektóre z tych dodatkowych pozostałości to: (1) ogromny eliptyczny krater, (2)<br />

namagnesowanie otoczenia tego krateru, czy (3) metaliczne odłamki, które mogą być<br />

interpretowane jako szczątki statku kosmicznego.<br />

Podjęcie badań miejsca eksplozji Tapanui naprowadziło autora na wiele<br />

różnorodnych ustaleń, sporo z których posiada nie tylko badawcze, ale także i filozoficzne<br />

oraz światopoglądowe, implikacje. Dla naukowej ścisłości autor zdecydował się obiektywnie<br />

i bezstronnie raportować tutaj o nich wszystkich, jeśli tylko posiadają one związek z<br />

przedmiotem, tematem, i tezą tej monografii. Naukowe implikacje eksplozji Tapanui


M-228<br />

zaprezentowane były już w poprzednich rozdziałach. Czas więc teraz na zaprezentowanie<br />

niektórych implikacji filozoficznych i światopoglądowych. Jako że eksplozja Tapanui<br />

zdarzyła się na terenie Nowej Zelandii, większość z nich musi zostać omówiona na<br />

przykładzie tego kraju i jego mieszkańców. Niemniej autor wierzy, że posiadają one bardziej<br />

ogólny charakter i najprawdopodobniej mogą rónież zostać odniesione do dalszych krajów i<br />

narodów. Przy ich redagowaniu autor starał się uwypuklić sedno określonych idei nawet<br />

jeśli wymagało to napisania o sprawach bolesnych czy <strong>dr</strong>ażliwych. Otwarte ich nazwanie po<br />

imieniu i zaprezentowanie wcale jednak nie zmienia głębokiego respektu i poważania jaki<br />

autor żywi do tych którzy zainspirowali opisywane tutaj ustalenia, nie pomniejsza jego<br />

satysfakcji z osobistego przejścia przez doświadczenia które umożliwiły dokonanie<br />

zaprezentowanych tutaj obserwacji, oraz nie unieważnia niezliczonych dalszych<br />

pozytywnych doświadczeń które balansują dyskutowane tutaj przykłady.<br />

M1. Filozoficzne implikacje nieprzychylnego przyjęcia badań Tapanui<br />

Miejsce eksplozji Tapanui może być symbolem stosunku niektórych europejskich<br />

osiedleńców do lokalnego folkloru. Od wieków było ono znane dla tubylców (Maorysów),<br />

których tradycja mówiona podaje, iż krater Tapanui powstał w wyniku eksplozji statku <strong>UFO</strong><br />

jakiejś cywilizacji pozaziemskiej. Kiedy jednak w połowie XIX wieku biali osadnicy przybyli<br />

do Nowej Zelandii, potraktowali oni te legendy jako produkty wybujałej wyobraźni. Aby<br />

odciąć się od tych opowiadań i "zabobonów", oficjalne wyjaśnienie pochodzenia krateru<br />

zostało ogłoszone jako "osuwisko ziemi" (po angielsku "landslip"). Tak też został on<br />

oznaczony na nowozelandzkich mapach. Autor niniejszej monografii jest więc pierwszym<br />

naukowcem pochodzenia europejskiego, którego badania potwierdziły obecność ziarna<br />

prawdy w legendach Maorysów i którego wyjaśnienie dla pochodzenia krateru dokładnie<br />

odpowiada twierdzeniom tubylców.<br />

W krajach o anglosaskiej kulturze do których należy Nowa Zelandia, tradycja<br />

posiada niezwykle istotne znaczenie. Stąd ogłoszenie hipotezy autora o eksplozyjnym<br />

pochodzeniu krateru Tapanui stworzyło sytuację jaka sama w sobie mogłaby być<br />

przedmiotem interesujących badań. Z jednej bowiem strony istnieje oficjalne wyjaśnienie<br />

dla krateru Tapanui jako obsuwiska ziemi, które utrwalone już zostało ponad stuletnią<br />

intelektualną tradycją i na dodatek posiada prestiż oficjalnej nauki za sobą. Z <strong>dr</strong>ugiej zaś<br />

strony do świadomości ludzkiej próbuje się dostać całkowicie nowe wyjaśnienie dla tego<br />

samego krateru, które poza logiką dedukcji oraz zbiorem istniejących dowodów<br />

materialnych nie posiada żadnego prestiżowego czynnika za sobą.<br />

W rezultacie więc teorie autora, aczkolwiek akceptowane z entuzjazmem przez<br />

niektórych zwyczajnych Nowozelandczyków, przez wpływowych luminarzy tamtejszej nauki<br />

przyjęte zostały ze silną opozycją. Jego próby podejmowania konstruktywnej dyskusji na<br />

temat zgromadzonych dowodów ucinane były argumentami w rodzaju:<br />

1. Żadna eksplozja nie mogła się zdarzyć w Tapanui ponieważ w kraterze brak jest<br />

jakichkolwiek widocznych śladów zaszłej katastrofy, takich jak przykładowo części statku<br />

kosmicznego wystających z dna krateru czy rozkładających się ciał kosmonautów.<br />

(Ciekawe, że osoby używające powyższego argumentu nie dysputowały braku takich<br />

pozostałości w miejscach byłych wypadków samochodowych, niedoceniając lub<br />

pomniejszając w ten sposób zdolność natury do samozaleczania zaistniałych ran i do<br />

zacierania śladów.)<br />

2. Osoby obecnie mieszkające koło Tapanui spytane o tą eksplozję nigdy o niej nie<br />

słyszały. Skoro więc miejscowi nie są świadomi jej istnienia nie mogła ona się tam<br />

przytrafić.<br />

3. Nowa Zelandia jest małym prowincjonalnym kraikiem leżącym na poboczu świata i<br />

tak mało istotnym, że nic posiadającego znaczenie dla historii całego naszego globu nie<br />

mogło przecież tutaj mieć miejsca.


M-229<br />

4. Żaden pozaziemski statek nie mógł eksplodować tutaj, bowiem nasza doskonała<br />

nauka wspierana zaawansowaną techniką radiową od lat nasłuchuje w kosmosie<br />

wiadomości od istot inteligentnych i jak dotąd nie zdołała odebrać nawet jednej<br />

a<strong>dr</strong>esowanej do nas transmisji. Z kolei komunikowanie się cywilizacji kosmicznych poprzez<br />

inny nośnik niż fale elektromagnetryczne nie jest możliwy, bowiem napewno byłby on już od<br />

dawna znany niemal wszechwiedzącym naukowcom z przodujących krajów. Brak wyników<br />

w kosztownych nasłuchach radiowych wyraźnie więc wykazuje iż nie istnieje cywilizacja w<br />

kosmosie która byłaby w stanie wysłać statek na Ziemię.<br />

Oczywiście autor był przygotowany przyjąć, zrozumieć i akademicko skonfrontować<br />

kontruktywną i bazującą na faktach lub badaniach krytykę swoich teorii, czy też zwykły brak<br />

wiary w to co on głosi. Wszakże krytyka, sceptycyzm i brak wiary w stwierdzenia innych<br />

towarzyszą każdej nowej idei od zarania ludzkości. Żadna też z głoszonych przez autora<br />

teorii nie była przez nie oszczędzona. Jednak tłumienie badań bez podjęcia jakiejkolwiek<br />

dyskusji niestety nie daje się pojąć i zaakceptować.<br />

Autor nie będzie tutaj ukrywał że jest ogromnie dumny z wielu uczuciowych walorów<br />

mieszkańców kraju (Nowej Zelandii) który wybrał on za swoją <strong>dr</strong>ugą ojczyznę, oraz z<br />

wynikających z tych walorów osiągnięć w zakresie ochrony naturalnego środowiska,<br />

ruchów antynuklearnych, eliminowania okrucieństwa wobec zwierząt, harmonii współżycia,<br />

itp. Jednakże równocześnie zmuszony jest on ubolewać, że w zakresie intelektualnego<br />

otwarcia dla promowanych przez niego nowych idei Nowa Zelandia okazuje się tak<br />

hermetyczna, że siły konserwatyzmu są w niej tak dominujące, aktywne i bezkarne.<br />

Pomimo więc ogromnego potencjału inspiracyjnego tego niezwykłego lądu, którego<br />

zaledwie niewielka cząstka ujawniona została w treści niniejszej monografii, siły te niekiedy<br />

spychają Nowozelandczyków do roli pasywnych naśladowców innych krajów w dziedzinach<br />

w których mogliby wieść światowy prymat. Wielu intelektualistów w Nowej Zelandii w<br />

prywatnych rozmowach z autorem przyznawało zresztą otwarcie że w ich kraju działa - jak<br />

ją tam nazywają, "clubbing machine", która wbija w dół głowę każdego kto tylko spróbuje<br />

się wychylić od zaakceptowanej linii.<br />

W świetle powyższego nikogo zapewne nie zdziwi że teorie autora nie znalazły<br />

poparcia także i ze strony nowozelandzkich publikatorów. Mimo usilnych starań i wysyłania<br />

licznych publikacji do prawie każdego periodyka wydawanego w Nowej Zelandii (np.<br />

"Listener", "North & South", "NZ Women's Weekly", "NZ Geographic"), jak dotychczas<br />

autorowi nie udało się opublikować w tym kraju nawet jednego napisanego przez siebie<br />

artykułu o eksplozji Tapanui. Oczywiście autor jest świadom, iż powodem tego<br />

systematycznego o<strong>dr</strong>zucania jego publikacji jest zwykła przezorność redaktorów i ich chęć<br />

uniknięcia ewentualnych kłopotów. Wszakże publikacje te podpierają dowodami<br />

materialnymi tak atakowany temat jak eksplodowanie na Ziemi wehikułu (<strong>UFO</strong>) cywilizacji<br />

kosmicznej znacznie bardziej zaawansowanej od naszej. Jego niepopularność wprowadza<br />

więc ryzyko wystawienia każdego czasopisma które by się "wychyliło" na bezpośrednie<br />

ataki represyjnych konserwatystów opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3.<br />

Oczywiście wytłumianie badań i promocji Tapanui przez osoby praktykujące<br />

represyjny konserwatyzm, lub choćby nim tylko zastraszone, posiada cały szereg<br />

niepożądanych następstw. Wiele z nich musi się kiedyś niekorzystnie odbić i na samej<br />

Nowej Zelandii. Wszakże właśnie w rezultacie tego wytłumiania autor zmuszony był<br />

przerwać terenowe badania efektów eksplozji Tapanui oraz ich popularyzowanie w Nowej<br />

Zelandii. Wiele następnych znalezisk, ustaleń i odkryć, jakie najprawdopodobniej zostałyby<br />

dokonane w wyniku tych badań, jest już zapewne bezpowrotnie stracone. Wymieńmy więc<br />

teraz główne tematy, osiągnięcia i kierunki badań, w których niemal napewno nastąpiłby<br />

dalszy postęp oraz uzyskane bardziej szczegółowe wyniki, które jednak zostały<br />

zaprzepaszczone w rezultacie wytłumienia badań Tapanui.<br />

A. Terenowa identyfikacja następnych efektów eksplozji Tapanui. Cały szereg<br />

dalszych istotnych, inspirujących i nauczających efektów/aspektów tej eksplozji niewątpliwie<br />

nadal czeka na swego odkrywcę i być może nawet nigdy nie zostanie wydobyte na światło


M-230<br />

dzienne w celu wykorzystany dla dobra całej naszej nauki oraz ku wiedzy i pożytkowi<br />

samych Nowozelandczyków.<br />

B. Badania folkloru i legend nowozelandzkich Maorysów nastawione na naukowe<br />

interpretowanie i przekazywanie do wiadomości publicznej bezcennej wiedzy historycznej,<br />

fizykalnej, geograficznej i kosmologicznej w folklorze tym ukrytej, a także na ratowanie tej<br />

wiedzy przed wymarciem wraz z ostatnimi osobami ciągle pamiętającymi stare legendy<br />

(przykładami takiego folkloru jest opisany legendami przebieg eksplozji Tapanui ukazany w<br />

rozdziale A, wiedza o nowozelandzkich gigantach opisana w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, czy też<br />

informacja o istnieniu w Nowej Zelandii ciągle nieodkrytej przez Europejczyków kolosalnej<br />

rzeźby "Sleeping Giant" opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale V3 z tomu 16 monografii [1/4]). Bez<br />

czyjegoś żywotnego zainteresowania w ich przebadaniu, z czasem zapewne spotka je ten<br />

sam los co wspomniane w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2 szkielety gigantów podobno znalezione w<br />

jednej z jaskiń Nowej Zelandii. Z kolei ich "rutynowe" przebadanie, ale przez osoby ani nie<br />

posiadające wymaganej ekspertyzy technicznej, dociekliwości, oraz zdolności do kojarzenia<br />

faktów, ani też nie mające odwagi zarejestrować <strong>dr</strong>astyczne sformułowania czy postawić<br />

niepopularne hipotezy, da zapewne te same rezultaty co poprzedzające ujawnienie Tapanui<br />

około stuletnie badania samych Nowozelandczyków w tym zakresie.<br />

C. Publikowanie po angielsku i upowszechniania w Nowej Zelandii wyników badań<br />

Tapanui. Ta niezwykle brzemienna w skutki eksplozja wszakże ciągle pozostaje niemal<br />

całkowicie nieznana w kraju w którym się przydarzyła.<br />

D. Inspirowanie innych naukowców nowozelandzkich wynikami badań Tapanui.<br />

Inspirowanie to mogłoby zapoczątkować bardziej raptowne wyjaśnienie wielu zagadek tego<br />

kraju związanych z omawianą eksplozją (np. pojawienia się i wymarcia ptaka Moa - patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział C7.1, istnienia gigantów w ich kraju - patrz C7.2, itp.).<br />

E. Gromadzenie doświadczeń na temat podejścia i metodyki wielodyscyplinarnych<br />

badań prowadzonych przez pracownika nowozelandzkiego uniwersytetu. Jak wiadomo<br />

ogromna większość tematów badań prowadzonych dotychczas na uniwersytetach obejmuje<br />

sobą tylko jedną dyscyplinę lub pogranicze pomiędzy dwoma dyscyplinami. Takie bowiem<br />

jednospecjalizacyjne tematy są najłatwiejsze do zrealizowania, jako że nie nakładają na<br />

swych prowadzących obowiązku nieustannego pogłębiania wiedzy i poszukiwania<br />

rozwiązań których nie nauczono podczas studiów. Tymczasem poziom zaawansowania<br />

dzisiejszej nauki i techniki nakłada wymóg, że tematy badawcze wprowadzające liczący się<br />

postęp muszą rozciągać się na kilka różnych dyscyplin. Niestety, obecny system<br />

edukacyjny, posiadana przez naukowców jednokierunkowa ekspertyza, oraz<br />

dotychczasowe metody badań, uniemożliwiają podejmowanie takich wielodyscyplinarnych<br />

tematów na uczelniach. Ich realizacja coraz częściej monopolizowana jest więc przez różne<br />

przemysłowo-nastawione instytucje badań i rozwoju, przejmujące na siebie ciężar rozwoju<br />

nauki na Ziemi i stopniowo usuwające w cień naukowe znaczenie uczelni. Aby więc<br />

ratować znaczenie naukowe uczelni i powstrzymać zarysowywujący się coraz mocniej<br />

proces ich przekształcania w instytucje wyłącznie dydaktyczne (t.j. nie prowadzące żadnych<br />

badań), niektóre uniwersytety w USA wprowadzają w życie ideę wielodyscyplinarności, w<br />

której naukowcy i studenci z jednego kierunku starają się pokryć obszarem swej ekspertyzy<br />

wiele różnych dyscyplin równocześnie. Jak to zapewne stało się oczywiste z treści<br />

niniejszej monografii, badania Tapanui posiadają właśnie taki wielodyscyplinarny charakter.<br />

Faktycznie to obejmują one zasięgiem swej tematyki niemal wszystkie podstawowe<br />

dyscypliny naukowe. Ogromna rozpiętość najróżnorodniejszych dyscyplin i kierunków,<br />

ekspertyza z obrębu których konieczna jest do skompletowania badań Tapanui, przekracza<br />

niekiedy zakres specjalizacji badawczych reprezentowanych nawet przez niektóre całe<br />

uczelnie Nowej Zelandii. W przypadku więc realizowania tych badań na jednym z<br />

tamtejszych uniwersytetów zgromadzone zostałyby cenne doświadczenia i sprawdzone w<br />

działaniu metodologie, które w przyszłości umożliwiłyby też podejmowanie na tej uczelni<br />

innych wielodyscyplinarnych tematów badań.


M-231<br />

F. Ujawnienie, rozpracowanie i rozpoczęcie zapobiegania negatywnym efektom jakie<br />

eksplozja Tapanui może posiadać na zachowanie, z<strong>dr</strong>owie i życie mieszkańców Nowej<br />

Zelandii, a także na zachowanie, z<strong>dr</strong>owie i życie ludzi zjadających produkty rolne<br />

wytwarzane w tym kraju. Aby wskazać tutaj kilka przykładów takich możliwych efektów, to<br />

należą do nich: (1) uparcie krążące w Nowej Zelandii pogłoski o jakoby zwiększonej<br />

zachorowalności na tzw. "Tapanui flu" oraz na raka u osób mieszkających w pobliżu krateru<br />

Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2, (2) szansa że konserwatyzm niektórych<br />

Nowozelandczyków może być powodowany ich zamieszkiwaniem na obszarze objętym<br />

polem szczególnej kombinacji wibracji telepatycznych do których ich umysły i ciała się<br />

wstrajają - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.3, (3) hipotetyczna możliwość że niektóra żywność<br />

wyrastająca w bliskości krateru Tapanui jest natelekinetyzowana (biologicznie aktywna),<br />

stąd np. może być w stanie powodować u spożywającej ją młodzieży przyspieszony rozwój<br />

fizyczny kosztem rozwoju ich potencjału intelektualnego - patrz opisy wad telekinetycznego<br />

rolnictwa przytoczone m.in. w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2 monografii [1/4] (ewentualna<br />

telekinetyczna aktywność owej żywności mogłaby kiedyś okazać się np. powodem dla<br />

którego młodzież z krajów importujących znaczne ilości mięsa i produktów mlecznych z<br />

Nowej Zelandii wyrasta do rozmiarów młodzieży nowozelandzkiej), (4) hipotetyczna szansa<br />

że żywność z resztkowym polem telekinetycznym może powodować odwracanie zachowań<br />

obu płci, t.j. kobiety zaczynałyby zachowywać się jak mężczyźni, zaś mężczyźni jak kobiety<br />

- patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB3 monografii [1/4], itp. Warto tu dodać, że zapobiegające badania<br />

żywności (np. patrz punkty (3) i (4) powyżej) są szczególnie istotne i ich prowadzenie na<br />

odpowiednio zaawansowanym poziomie może czasami uchronić od rodzaju kłopotów w<br />

jakich przykładowo znalazła się Anglia w <strong>dr</strong>ugim kwartale 1996 roku, kiedy to odkrycie w ich<br />

krowach choroby wirusowej zwanej "Bovine Spongiform Encephalopathy" (znanej też pod<br />

popularną nazwą "mad cow disease", t.j. szaleństwo krów - patrz po<strong>dr</strong>ozdział D4)<br />

spowodowało niemal całkowite załamanie się eksportu produktów rolnych z tego kraju.<br />

G. Umożliwienie społeczeństwu nowozelandzkiemu korzystanie z pożytecznych<br />

rezultatów i efektów jakie badania Tapanui mogą przynieść, oraz efektów jakie przyniosą<br />

badania problematyki zainspirowanej przez tą eksplozję. Przykładami takich efektów może<br />

być "telekinetyczne rolnictwo" opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2 z [1/4], które bezpośrednio<br />

wynika z badań Tapanui; czy rozpracowanie nośnej fali telepatycznej (patrz po<strong>dr</strong>ozdział<br />

H7.1 zs [1/4]), telepatycznych stacji nadawczych i TRI (patrz po<strong>dr</strong>ozdział N3 z [1/4]) które<br />

zainspirowane zostało badaniami Tapanui.<br />

H. Wydobycie na światło, rozpropagowanie i ekonomiczne wykorzystanie jednej z<br />

najbardziej interesujących atrakcji turystycznych Nowej Zelandii (t.j. krateru Tapanui oraz<br />

zachowanego do dzisiaj materiału faktologicznego obecnego w jego pobliżu). Wyłącznie dla<br />

oglądnięcia tej atrakcji ogromna liczba turystów zagranicznych zapewne zdecydowałaby się<br />

odwiedzić ten kraj.<br />

I. Podjęcie wysiłków nad zidentyfikowaniem, nazwaniem po imieniu,<br />

wyeksponowaniem, i przeciwdziałaniem niektórym z niekorzystnych skutków bezkarnego<br />

jak dotychczas panoszenia się na uczelniach nowozelandzkich zjawiska które w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3 nazywane jest represyjnym konserwatyzmem. W przypadku gdyby<br />

możliwym było kontynuowanie badań Tapanui, być może udałoby się zaradzić<br />

następującym objawom tej niezykle agresyjnej formy akademickiego wstecznictwa które<br />

dotychczas dotknęły autora: (a) naruszania praw naukowców do swobody wyboru tematyki<br />

swych badań, wolności wygłaszania własnych poglądów, oraz respektowania przez innych<br />

kierunku ich poszukiwań twórczych (naruszenie takie definitywnie miało miesce w<br />

przypadku podjętych przez autora badań Tapanui); (b) odmawiania uznania dorobku<br />

(autora) na temat Tapanui jako równorzędnego z dorobkiem innych naukowców tylko<br />

ponieważ dorobek ten dotyczy kierunku badań który w chwili obecnej nie posiada jeszcze<br />

oficjalnie uznawanej dyscypliny; (c) uzurpowania sobie przez kierownictwo administracyjne<br />

niektórych nowozelandzkich uczelni prawa do korygowania Boga poprzez decydowanie<br />

które manifestacje natury są dozwolone i stąd powinny być badane, których zaś naturze nie


M-232<br />

wolno przejawiać (jeśli zaś natura okazuje się niezdyscyplinowana, wtedy ich zdaniem musi<br />

zostać ukarana zakazem badania i wymogiem ignorowania tych manifestacji przez<br />

podległych owym administratorom naukowców); (d) karania naukowca za poszukiwanie<br />

prawdy czyli za czynienie dokładnie tego do czego jego zawód został ustanowiony i za co<br />

społeczeństwo obdarza go kredytem zaufania.<br />

Obserwując dotychczasową opozycję przed przyjęciem do wiadomości wyników<br />

raportowanych tutaj badań, autor jest świadom że doskonałym pretekstem do ich zbycia<br />

byłoby znalezienie kiedyś jakiejś niedoskonałości w jego logice i argumentacji. Opisy i cały<br />

materiał faktologiczny zaprezentowane w niniejszej monografii stanowią przecież dorobek<br />

pojedynczego naukowca i to ograniczanego koniecznością działania w konspiracji oraz<br />

finansowania swych badań z własnych funduszy. Jako że autor jest tylko człowiekiem,<br />

oczywiście jego wiedza posiada granice. Stąd też jest rzeczą naturalną że inni eksperci,<br />

jeśli tylko zdecydują się kiedyś dokładnie przeanalizować jego ustalenia, zapewne będą w<br />

stanie wykryć jakieś niedoskonałości, których istnienia autor nie jest obecnie świadom.<br />

Żadna teoria nie może być bowiem doskonała od samego początku i jest rzeczą naturalną<br />

znaleźć jakieś pomyłki w pracy każdego naukowca (np. patrz słynna pomyłka Albert'a<br />

Einstein'a w jego publicznym oświadczeniu z 1932 roku, iż energia atomowa nigdy nie<br />

będzie mogła zostać wyzwolona - cytowana w po<strong>dr</strong>ozdziale JB7.3 z [1/4]). Przeglądnięcie<br />

niefortunnych losów niektórych badaczy w przeszłości uzmysławia, iż jeśli w danym czasie<br />

jakaś teoria jest "niewygodna" dla istniejących instytucji, znalezienie w niej kilku nic nie<br />

znaczących pomyłek może stanowić wymówkę dla ogłoszenia całej teorii za błędną. Z kolei<br />

w obecnej sytuacji sekretnej okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> (w zrozumieniu tej okupacji<br />

wyjaśnionym w rozdziale B) oraz zaduszania przez samych <strong>UFO</strong>nautów wszelkich badań<br />

jakie mogą prowadzić do zdemaskowania tej okupacji, każde odkrycie postulujące<br />

ingerowanie przez cywilizacje <strong>UFO</strong> w sprawy Ziemi, za podszeptem <strong>UFO</strong>nautów jest<br />

krótkowzrocznie interpretowane jako atak na prestiż nauki. Stąd też, gdy jakieś<br />

marginesowe zastrzeżenia wysunięte zostaną przeciwko którejś z hipotez<br />

zaprezentowanych w niniejszej monografii warto pamiętać że: nawet i z kilkoma pomyłkami<br />

w prezentacji autora, przeważająca większość przedstawionych w tej monografii faktów i<br />

dociekań pozostaje poprawna. Ta poprawna część prezentacji wystarcza dla utrzymania<br />

ważności zaprezentowanych tu hipotez i teorii.<br />

Wiadomo że nikt nie przyjmie intelektualnego dobra dla posiadania jakiego dana<br />

osoba czy też naród nie wyrobiły sobie jeszcze motywacji i filozoficznej dojrzałości. Jeśli<br />

nawet dobro to da się za darmo, ktoś obdarowany wbrew swoim życzeniom pozbędzie się<br />

go przy najbliższej okazji. Dopóki więc Nowozelandczycy nie dojrzeją do posiadania swej<br />

eksplozji Tapanui, owo historycznie brzemienne wydarzenie nie będzie dla nich istnieć. Z<br />

kolei nie istniejąc dla Nowozelandczyków na których terenie się ono przydażyło, nie będzie<br />

również i dostępne dla innych narodów. Z historycznego przykładu eksplozji tunguskiej<br />

doskonale bowiem wiadomo, że dla zewnętrznego świata eksplozja ta zaczęła istnieć<br />

dopiero kiedy miejscowi naukowcy zaakceptowali jej istnienie i zajęli się jej szczegółowymi<br />

badaniami. Gdyby więc rosyjscy naukowcy nie rozpoczęli badań eksplozji tunguskiej, jej<br />

istnienie pozostawałoby nieznane również dla reszty świata w podobny sposób jak obecne<br />

ignorowanie eksplozji koło Tapanui przez Nowozelandczyków powoduje jej niedostępność<br />

dla wszystkich pozostałych narodów. (Zauważ że powyższa prawda ujawnia jedno z<br />

istotnych postulatów filozofii zwanej totalizm omówionej w rozdziale JA monografii [1/4].<br />

Skrótowo postulat ten możnaby wyrazić słowami "posiadanie zobowiązuje"; zaś w pełnym<br />

brzmieniu słowami: "w naszym traktowaniu dobra które jest nam dane moralnie<br />

odpowiadamy też i za tych którzy dobra tego zostali pozbawieni".) Z kolei gdyby badania<br />

eksplozji tunguskiej nie zostały zapoczątkowane we właściwym czasie, w chwili obecnej<br />

byłoby już za poźno na ich podjęcie ponieważ większość materiału dowodowego niemal<br />

całkowicie tam zniknęła. Jak zaś wykazuje ostatnia lustracja autora koło krateru Tapanui<br />

dokonana w sierpniu 1997 roku, również i tam materiał dowodowy znika z okresem<br />

połowicznego zaniku wynoszącym około 9 lat. Jeśli więc oficjalne badania tej eksplozji nie


M-233<br />

zostaną podjęte relatywnie szybko, wkrótce nie ocaleje niemal nic do naukowego<br />

przebadania.


Rozdział N.<br />

N-234<br />

DWANAŚCIE PRAWD O PRAWDZIE<br />

Jedną z fundamentalych zasad naszego wszechświata jest "Zasada<br />

Dwubiegunowości" opisana w po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.1 monografii [1/4]. Zgodnie z nią wszystko<br />

w naszym wszechświecie generowane jest zawsze w sposób dwubiegunowy, t.j.<br />

obejmujący zarówno jego pozytywny jak i negatywny component. Jednym z istotnych praw<br />

moralnych wynikających z owej zasady jest ”prawo obusieczności następstw”<br />

wspominane też w po<strong>dr</strong>ozdziale O3 tej monografii. Esencję tego prawa możnaby wyrazić<br />

stwierdzeniem, że "bilans pozytywnych i negatywnych następstw każdego rozwoju<br />

wypadków (zdarzenia) musi się zerować" - patrz po<strong>dr</strong>ozdział I4.1.1 monografii [1/4]. Innymi<br />

słowami: "pozytywane i negatywne następstwa każdego zdarzenia muszą nawzajem się<br />

neutralizować", lub jak wyraża to nasze przysłowie "nie ma takiego złego co by na dobre<br />

nie wyszło". Jeśli więc krótkoterminowe następstwa jakiegoś zdarzenia (np. dementowania i<br />

ignorowania istnienia eksplozji Tapanui) są negatywne, w długotrwałym okresie działania<br />

zdarzenie to musi uzyskać równą ilość pozytywnych efektów. Jednym z kilku pozytywnych<br />

następstw nieprzychylnego przyjęcia teorii autora i upartego o<strong>dr</strong>zucania jego ustaleń jest, iż<br />

zmusiło go to do podjęcia filozoficznych analiz nad przyczynami i konsekwencjami takiego<br />

stanu rzeczy. Analizy te doprowadziły m.in. do ujawnienia łańcucha "dwunastu prawd o<br />

prawdzie" - czyli reguł jakie zdają się rządzić mechanizmem prowadzącym w efekcie<br />

końcowym do powszechnego zakceptowania tzw. "nagiej prawdy" (t.j. jakie powodują iż<br />

"prawda zawsze w końcu zwycięża").<br />

Uświadomienie sobie istnienia owego mechanizmu powodującego że ”prawda<br />

zawsze w końcu zwycięża” naprowadziło później autora do wielu istotnych spostrzeżeń<br />

filozoficznych. Jednym z najważniejszych z nich było zapewne odkrycie faktu istnienia i<br />

działania tzw. "cykli filozoficznych" opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale JD1.2 monografii [1/4].<br />

Ponieważ owe reguły rządzące losami prawdy posiadają naturę filozoficzną i odnoszą się<br />

do większości istniejących sytuacji życiowych, włączając w to sytuację przedmiotu niniejszej<br />

monografii, autor zdecydował się podzielić nimi z czytelnikiem, streszczając je poniżej.<br />

Liczy on przy tym, że jego obserwacje pozwolą zakończyć tą monografię o<strong>dr</strong>obiną<br />

optymizmu, skłonią do refleksji, a także być może zainspirują własne przemyślenia na ten<br />

temat jakie kiedyś zaowocują dalszym udoskonaleniem lub poszerzeniem poniższego<br />

łańcucha "prawd o prawdzie". Streszczenie to przytacza jedynie końcowe ustalenia, bez<br />

podania przykładów z jakich one wynikają czy procesu logicznego jaki doprowadził do ich<br />

sformułowania (dla omówienia tych przykładów i logiki konieczne byłoby bowiem napisanie<br />

całej oddzielnej monografii). Warto podkreślić że przytoczone tu ustalenia, aczkolwiek z<br />

definicji posiadające subiektywną naturę, w wielu aspektach zdają się pokrywać z<br />

doświadczeniami innych ludzi. Jednym z dowodów na to jest iż wiele z poniższych<br />

sformułowań autora posiada swoje odzwierciedlenie w istniejących przysłowiach (poniżej<br />

przytoczono nawet przykłady kilku takich polskich i angielskich przysłów). Ów wynikowy<br />

zbiór "prawd o prawdzie" ujawniających mechanizm jaki powoduje iż "prawda w końcu<br />

zwycięża" jest jak następuje:<br />

#1. "Prawda nigdy nie jest oczywista". Jednym z ciekawszych praw czy regularności<br />

tego świata, z istnienia którego autor zdał sobie sprawę dopiero po wielu latach błądzenia i<br />

gorzkich doświadczeń, jest że ją<strong>dr</strong>o prawdy zawsze zdaje się być dobrze ukryte,<br />

zamaskowane pozorami i strzeżone sforą utartych poglądów. Z tego też powodu dotarcie<br />

do danej prawdy następuje zwykle na samym końcu, zaś przedtem wiele co-mniej


N-235<br />

dociekliwych umysłów zostaje zwiedzionych pozorami i ląduje w ślepej uliczce, zwodząc<br />

przy okazji innych ludzi swoimi błędnymi stwierdzeniami. Odkrycie to stoi w jawnej<br />

sprzeczności z popularną opinią jaką wyrabiają w nas po<strong>dr</strong>ęczniki szkolne, a jaka zdaje się<br />

sugerować że "prawda zawsze jest oczywista i sama rzuca się w oczy". Jest ono jednak<br />

zgodne z już ustalonymi zasadami postępowania Boga opisanymi w tomie 6 monografii<br />

[8p/2]. Oto przykład polskiego i angielskiego przysłowia które wyraża iż prawda zawsze jest<br />

starannie ukryta: "prawda na dnie studziennym się kryje", "truth lies at the bottom of a well"<br />

(przypisywane Heraklitowi z Efezu). Fakt starannego ukrywania się prawdy posiada kilka<br />

ważkich konsekwencji dla ludzkiego postępowania. Najistotniejszymi z nich jest<br />

uświadomienie sobie iż: (1) dotarcie do prawdy nigdy nie jest łatwe i zawsze kosztuje dużo<br />

wysiłku (albo też odwrotnie: wszystko to co daje się szybko dociec napewno nie jest prawdą<br />

i bez wątpienia kiedyś ukaże że ukrywało jakiś zwodniczy element), (2) tylko osoby o<br />

wielkich umysłach i nieprzeciętnych cechach charakteru (np. cierpliwości, sumienności,<br />

wnikliwości) są w stanie zgłębić nieznane wcześniej prawdy (albo: zdolność do zgłębienia<br />

nieznanych przedtem prawd jest miarą wielkości ludzkich umysłów), (3) prawda zawsze<br />

poznawana jest na samym końcu gdy wyczerpią się już wszystkie wersje nieprawdy którym<br />

ludzie skłonni byliby dawać posłuch (albo: ludzie zwykle akceptują radykalną prawdę tylko<br />

jeśli absolutnie nie posiadają oni już innego wyjścia), (4) prawda dość często jest<br />

dokładnym przeciwieństwem do tego w co się powszechnie wierzy (albo: osoby chcące<br />

poznać prawdę muszą zdystansować się od ugruntowanych stereotypów).<br />

#2. "Prawda zawsze jest niewygodna". Jaka bowiem by ona nie była zawsze znajdą<br />

się ludzie którym z tych czy innych względów będzie ona przeszkadzała, którzy więc będą<br />

ją aktywnie zwalczać. Doskonale wyrażają to przysłowia "prawda w oczy kole", "the greater<br />

the truth, the greater the libel". Dla przykładu odkrycie, iż krater Tapanui powstał w wyniku<br />

eksplozji <strong>UFO</strong>, natychmiast staje się niewygodne dla wszystkich osób i instytucji którzy nie<br />

chcą ujawnienia, iż Ziemia aktualnie znajduje się pod sekretną okupacją cywilizacji<br />

kosmicznej bardziej zaawansowanej od naszej (w zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym w<br />

rozdziale B), czy obawiają się wyjścia na jaw że wiedza naszych naukowców jest ciągle<br />

jeszcze niezwykle prymitywna i zupełnie niewystarczająca do zgodnego z prawdą<br />

wyjaśnienia znacznej większości otaczających nas zjawisk. Niewygoda prawdy posiada<br />

określone następstwa, takie jak przykładowo: (1) że "mówienie prawdy i tylko prawdy<br />

przychodzi każdemu tak trudno", (2) że tak "niewielu ludzi konsekwentnie upiera się przy<br />

mówieniu prawdy", czy (3) że "w życiu prywatnym najbardziej ceni się innych po tym jak<br />

konsekwentnie obstają oni przy prawdzie" (nie mylić tu cenienia w życiu prywatnym z<br />

nagradzaniem w życiu publicznym w którym ciągle "nagradza się tych którzy mówią rzeczy<br />

jakie pragniemy usłyszeć" aczkolwiek jednocześnie ludzi takich wcale się nie ceni). Fakt że<br />

"prawda jest zawsze niewygodna" stanowi wersję generalniejszego prawa naszego świata<br />

podającego że "budowanie jest zawsze trudniejsze od burzenia". Tak jak w przypadku<br />

budowy która im jest większa tym więcej trudności napotyka jej realizacja, podobnie z<br />

prawdą - im swym znaczeniem dotyczy ona więcej osób, tym większy opór musi ona<br />

powodować. Z kolei tym więcej osób zostaje dotknięte daną prawda im jest ona ważniejsza<br />

- patrz też #5 poniżej.<br />

#3. "Prawda jest tylko jedna, podczas gdy odcienie nieprawdy nie znają granic".<br />

Najlepiej wyraża to angielskie przysłowie "Craft must have clothes, but truth loves to go<br />

naked" - co powinno się interpretować, że "Kłamstwo można dowolnie przybrać jednak<br />

prawda ma zwyczaj ukazywać się nago". Przykładowo odnosząc to do tematu niniejszej<br />

monografii, istnieje tylko jedna prawdziwa przyczyna powstania krateru Tapanui, nie istnieją<br />

jednak granice dla mnożenia "wygodnych wyjaśnień" dla tego powstania. Istniejąc w tylko<br />

jednym wydaniu, z natury rzeczy prawda jest niepodatna na manipulowanie, natomiast<br />

nieprawdę można ukształtować w każdą formę jaką tylko ktoś zechce. Powyższe musi więc<br />

prowadzić do sytuacji iż zawsze daje się znaleźć takie sformułowanie nieprawdy jakie<br />

satysfakcjonowałoby prawie każdego, natomiast jednobrzmienie prawdy powoduje iż nigdy


N-236<br />

wszystkim ona nie dogodzi. To z kolei prowadzi do regularności numer #2 podanej<br />

poprzednio.<br />

#4. "Do zaakceptowania danej prawdy ludzie muszą dorosnąć" (prawdy nie można<br />

więc komuś dać w prezencie ani wmusić). Doskonale wyraża to angielskie przysłowie ”you<br />

can bring a horse to the water, but you cannot make it <strong>dr</strong>ink” (tj. “możesz przyprowadzić<br />

osła do wody, jednak nie będziesz w stanie zmusić go aby się napił”). Okazuje się że<br />

zaakceptowanie nowej i radykalnej prawdy jest złożonym procesem o charakterze bardziej<br />

emocjonalnym (uczuciowym) niż intelektualnym (racjonalnym, logicznym). W<br />

zaakceptowaniu tym naistotniejszym elementem jest dojrzałość filozoficzna danego<br />

akceptującego. Obrazowo możnaby je przyrównać do wspinania się po <strong>dr</strong>abinie - aby<br />

wspiąć się na określony szczebel, koniecznym jest już uprzednie osiągnięcie szczebla<br />

poprzedniego. Niestety, nasz obecny system edukacyjny nie zdaje się sprzyjać uzyskiwaniu<br />

wysokiej dojrzałości filozoficznej (patrz rozdział JB w monografii [1/4]). Z dotychczasowych<br />

obserwacji autora wynika bowiem iż im wyższe wykształcenie formalne ktoś zdobył, tym<br />

statystycznie mniejsze prawdopodobieństwo posiadania przez tą osobę zdolności do<br />

zaakceptowania radykalnej prawdy. W przypadku zaś braku tej dojrzałości, bez względu na<br />

to jak logiczne czy niepodważalne są przedstawiane argumenty czy dowody, dana prawda i<br />

tak zostanie o<strong>dr</strong>zucona. Wyrażając to w sposób uproszczony, osoby filozoficznie<br />

niedojrzałe nie zmieniają swoich poglądów. Z doświadczeń więc autora wynika, że nie<br />

warto nawet tracić czasu na przekonywanie do danej prawdy osób, jakie do jej<br />

zaakceptowania jeszcze nie dorosły. Znacznie lepiej spożytkować ten czas na utwierdzenie<br />

pewności i przekonania u tych osób które gotowe są już do jej przyjęcia. Ponieważ upływ<br />

czasu i wzrost doświadczenia życiowego są jedynymi czynnikami jakie mogą spowodować<br />

osiągnięcie owej wymaganej dojrzałości filozoficznej, niektóre bardziej radykalne prawdy<br />

muszą więc odczekiwać całe stulecia zanim ludzie dorosną do ich zaakceptowania.<br />

#5. "Opór przed zaakceptowaniem danej prawdy jest proporcjonalny do jej wielkości"<br />

lub innymi słowami "im istotniejsza jest dana prawda, tym większy opór w jej<br />

upowszechnianiu". Nie sprawdza się więc popularne wierzenie iż wystarczy tylko ujawnić<br />

czy dowieźć prawdę, aby każdy przyjął ją bez zastrzeżeń. Faktycznie jedynie nieprawda<br />

przyjmowana jest bez oporu, ponieważ z reguły jej sformułowanie zostaje tak dobrane aby<br />

usatysfakcjonowało ono większość ludzi. Natomiast dla upowszechnienia prawdy<br />

koniecznym jest staczanie wielu batalii, których żołnierzami są wszyscy ci którzy o daną<br />

prawdę aktywnie walczą. Praktycznie możliwe jest więc nawet ocenianie wielkości wpływu<br />

jaki na nasze społeczeństwa wywrze przyjęcie danej prawdy, poprzez zwykłą analizę oporu<br />

istniejącego przed jej upowszechnianiem. Dla przykładu, ogromny opór z którym obecnie<br />

przyjmowana jest prawda o sekretnej okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> (w zrozumieniu tej okupacji<br />

wyjaśnionym w rozdziale B), zapowiada iż jej końcowe zaakceptowanie będzie posiadało<br />

niewypowiedzianie znamienny wpływ na naszą cywilizację. Istnienie oporu przed<br />

upowszechnieniem prawdy oznacza, że upowszechnienie to nie może się odbyć jako<br />

proces "pokojowy" a musi polegać na przełamaniu oporu tych osób, instytucji czy państw<br />

którym dana prawda przeszkadza. Krzewiciele prawdy, czyli ci którzy aktywnie uczestniczą<br />

w przełamaniu tego oporu, w przypadku zwycięstwa prawdy zostają sowicie wynagrodzeni,<br />

bowiem:<br />

#6. "Prawda rodzi owoce tym którzy o nią aktywnie walczą". Aczkolwiek na pierwszy<br />

rzut oka wygląda na to że tylko obstawanie za nieprawdą daje określone korzyści, każda<br />

prawda rodzi więcej owoców niż odpowiadająca jej nieprawda. Niestety, nadchodzą one po<br />

bardzo długim czasie od chwili zasiania prawdy. Ponadto, owoce te z reguły nie ograniczają<br />

się jedynie do przedmiotu danej prawdy i rodzą się także w dziedzinach pozornie z prawdą<br />

tą wcale nie związanych. Przykładowo spora ich część dotyczy osiągania przez osoby<br />

walczące o daną prawdę stanu wewnętrznego szczęścia i zadowolenia, wzrostu<br />

filozoficznego, samourzeczywistnienia, poczucia sensu życia, siły moralnej, itp. Stąd owoce<br />

te stają się zauważalne i doceniane tylko przez zwolenników danej prawdy, zaś korzystanie<br />

z nich jest możliwe jedynie w przypadku gdy ktoś aktywnie walczy o jej upowszechnienie.


N-237<br />

Aby podać tu przykład owoców prawdy odnoszących się do tematyki niniejszej monografii,<br />

z rozdziału G wynika bardzo jednoznacznie iż instytucja lub państwo jakie uzna prawdę o<br />

<strong>UFO</strong> już wkrótce po tym będzie też w stanie zbudować magnokraft dający mu niezwykłą<br />

przewagę militarną, techniczną i ekonomiczną nad innymi instytucjami lub państwami.<br />

Potencjalne korzyści płynące z zbudowania magnokraftu mogą jednak być docenione<br />

jedynie przez tych którzy akceptują istnienie <strong>UFO</strong> lub fakt okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong><br />

opisywany w rozdziale B. Rezulatem więc zwycięstwa prawdy o <strong>UFO</strong> będzie, iż dana<br />

osoba, grupa społeczna, czy państwo wyprzedzi i podporządkuje sobie (militarnie,<br />

ekonomicznie, lub intelektualnie) tych którzy z jakiegoś powodu, np. z uwagi na istniejący u<br />

nich dobrobyt, nie zdobyli się na akceptowanie tej prawdy. Owoce jakie prawda jest w<br />

stanie urodzić dają jej ogromną siłę i powodują iż szeregi jej krzewicieli z czasem rosną.<br />

Dzięki temu wzrostowi liczby zwolenników, prawda zawsze zdaje się przetrwać niezależnie<br />

od ofiar ze strony swych wyznawców, t.j.:<br />

#7. "Prawda nigdy nie umiera", chociaż giną osoby które o nią walczyły. Podając to<br />

innymi słowami, "poprawna idea żyje nawet jeśli jej pierwsi wyznawcy wymrą". W ten<br />

sposób walka o prawdę gdy raz zostanie zaczęta będzie trwała aż do zwycięstwa - bez<br />

względu na to kiedy zwycięstwo to nadejdzie. Oczywiście prawda nie wygrywa tej walki tak<br />

długo, aż po jej stronie nie stanie wystarczająca ilość wyznawców. Niestety, w krajach o<br />

wysokim dobrobycie istnieje zasadnicza trudność z werbowaniem owych wyznawców,<br />

ponieważ:<br />

#8. "Im więcej ktoś ma do stracenia, tym większe są jego opory przed obstawaniem<br />

po stronie prawdy". To samo można wyrazić też innymi słowami "ludzie mający dużo do<br />

stracenia rzadko obstają przy prawdzie" (szczególnie ostro widoczne to u polityków).<br />

Zaprzecza to więc popularnej opinii iż "ludzie autorytetu mówią i promują prawdę"<br />

(faktycznie ludzie autorytetu mają wiecej do stracenia od innych osób, stąd w ich interesie<br />

bardziej leży promowanie łatwo akceptowalnej nieprawdy zamiast niepopularnej prawdy).<br />

Powyższe jest niejako logicznym następstwem regularności numer #2 stwierdzającej że<br />

"prawda jest zawsze niewygodna". Zdając sobie bowiem doskonale sprawę z<br />

niewygodności "nagiej prawdy" osoby znajdujące się w pozycji w której zależy im na<br />

nienarażaniu się na ataki innych osób będą raczej skłonne stawać po stronie innej niż<br />

prawda. W obecnym bowiem klimacie społecznym i moralnym "w życiu publicznym ludzie<br />

nagradzają innych nie za mówienie prawdy a za mówienie tego co chcieliby sami usłyszeć".<br />

Ponieważ w społeczeństwie osiągającym wyższy poziom dobrobytu istnieje statystycznie<br />

więcej osób jakie posiadają coś do stracenia poprzez stawanie po stronie nagiej prawdy,<br />

powyższe oznacza iż "im większy dobrobyt danego społeczeństwa, tym mniej w nim osób<br />

skłonnych stawać po stronie prawdy". To z kolei prowadzi do paradoksalnej sytuacji, że:<br />

#9. "Radykalna prawda ma szansę zwyciężenia (wyjścia na jaw) jedynie dzięki<br />

osobom, grupom społecznym, czy państwom o niskiej pozycji społecznej lub niskim stanie<br />

dobrobytu". (Niniejsze być może leży u podstaw znaczenia jakie prawie każda religia<br />

przykłada do ubóstwa i ludzi ubogich; zapewne to jest też powodem dla którego w<br />

dzisiejszych czasach prawda o <strong>UFO</strong> promowana jest niemal wyłącznie przez osoby inne niż<br />

dobrze płatni i wysoko myślący o sobie naukowcy.) Jak to już wykazano w punkcie #6,<br />

poznanie prawdy powiązane jest z kolei z poznaniem różnych dodatkowych tajników<br />

dających danej osobie, grupie społecznej, czy państwu przewagę nad innymi. Ponadto<br />

różne pozamaterialne następstwa obstawania za prawdą dają jej zwolennikom dodatkową<br />

przewagę moralną. Poprzez popieranie więc prawdy grupy, rodziny, lub osoby o niższym<br />

dobrobycie czy niższej pozycji stopniowo wyprzedzają materialnie i duchowo grupy,<br />

rodziny, czy osoby o większym dobrobycie. To z kolei prowadzi do sytuacji z punktu #11.<br />

Aby nie zostać zmuszonym do występowania przeciwko prawdzie, w wielu przypadkach:<br />

#10. "Osoby szczególnie dojrzałe filozoficznie niekiedy nawet rezygnują z kariery<br />

aby nie stawać przeciwko prawdzie". Jest to szczególnie zauważalne wśród wysoko<br />

uzdolnionych osób jakie na wcześniejszym etapie życia osiągnęły wysokie pozycje. Wielu z<br />

nich, pomimo iż dalsza kariera ciągle pozostaje dla nich otwarta, niekiedy nagle z niej


N-238<br />

rezygnuje aby poprowadzić ciche, aczkolwiek bardziej szczęśliwe, spełnione, oraz<br />

pozbawione stresów życie, aby całkowicie oddać się swoim osobistym zainteresowaniom,<br />

rodzinie, itp. W przypadku bliższego zbadania przyczyn dla których wycofali się ze swojej<br />

poprzedniej kariery, prawie zawsze okazuje się że ich zdaniem w dzisiejszych czasach<br />

osiąganie wysokich pozycji koliduje z obstawaniem przy prawdzie. Dlatego też zgodnie z<br />

ich standardami moralnymi lepiej było zaprzestać wspinania się do szczytu niż pozbawiać<br />

się wewnętrznego wzrostu i szczęścia. W filozofii życiowej wielu kultur, np. kulturze<br />

chińskiej, nieustanne poszukiwanie prawdy i obstawanie za prawdą, jest bowiem jednym z<br />

trzech fundamentalnych wymogów spełnienie których zezwala na osiągnięcie stanu<br />

wewnętrznego szczęścia i usatysfakcjonowania (innymi wymogami są: właściwy stosunek<br />

duchowy, oraz harminijne współżycie z innymi ludźmi). Ową zdolność do zrezygnowania z<br />

kariery w imię prawdy można też wyrazić innymi słowami, że "osoby wewnętrznie wielkie<br />

nie muszą wspinać się ku górze aby to udowodnić" (powyższe działa też i w kierunku<br />

odwrotnym, t.j. "niektórzy wspinają się wysoko aby zamaskować własną małostkowość").<br />

Niestety, niewielu odkrywa tą regularność, stąd szczęście i spełnienie życiowe zwykle<br />

utożsamiane jest ze wspinaniem się na szczyt do dobrobytu, chociaż:<br />

#11. "Poprzez ignorowanie prawdy dobrobyt zawiera w sobie zaczątki upadku".<br />

Osoby, rodziny, grupy, organizacje (np. partie polityczne), instytucje, czy państwa jakie z<br />

uwagi na osiągnięty przez siebie dobrobyt czy dotarcie do szczytowej pozycji przestały<br />

przykładać wagę do promowania prawdy, po pewnym czasie tak czy inaczej zostaną<br />

prześcignięte i w konsekwencji podporządkowane, przewyższone lub przeżyte przez tych<br />

którzy dociekli prawdy i przy okazji poznali związane z nią tajniki. Anglicy wyrażają to<br />

przysłowiem: "What went up, must come down", t.j. "Co się wspięło do góry, musi spaść na<br />

dół". W niektórych kulturach omawiana tu prawda iż "dobrobyt zawiera zaczątki upadku"<br />

jest powszechnie uznawana i uwzględniana nawet w działaniach wychowawczych.<br />

Przykładowo w tradycyjnej kulturze angielskiej dzieci z bogatych domów celowo oddawane<br />

bywały do tzw. "boarding schools" (t.j. szkół z internatami) aczkolwiek ich rodziców<br />

bezapelacyjnie stać było na zatrudnienie prywatnych nauczycieli dla wyedukowania swego<br />

potomstwa. W szkołach tych żelazna dyscyplina oraz celowo utrzymywane prymitywne i<br />

graniczące z ubóstwem warunki życiowe uczyły te dzieci poznawania i promowania prawdy.<br />

W kulturze wielu narodów utrwalone zostało też przekonanie, że dobrobyt pojedynczej<br />

rodziny - jeśli nie jest on utrwalany celowo poprzez podejmowanie nadzwyczajnych<br />

środków (takich jak np. edukowanie dzieci w owych surowych "boarding schools"),<br />

zazwyczaj może być utrzymany nie dłużej niż przez trzy generacje. Trzecia z nich tak<br />

bowiem bardzo oddala się od poczucia prawdy mającego swe korzenie w ubóstwie, że<br />

szybko marnotrawi cały majątek rodzinny. Przekonanie to wyrażają liczne przysłowia, np.<br />

angielskie "The father buys, the son builds, the grandson sells, and his son begs" co znaczy<br />

"Ojcie kupuje, syn buduje, wnuk sprzedaje, zaś jego syn żebrze", chińskie (a ściślej<br />

kantoniskie) "Ji saj czoł" co znaczy "Bogactwo pozostanie tylko przez trzy generacje", czy<br />

japońskie "If a man makes money his son will spend it and his grandson will be poor again"<br />

co znaczy "Jeśli ktoś zdobędzie fortunę, wtedy jego syn ją zmarnotrawi, zaś wnuk<br />

ponownie będzie klepał biedę" - po więcej przykładów oraz ich źródła pisane patrz<br />

monografia [9]. Ta sama idea przewija się też i w kulturze polskiej w postaci znanego<br />

powiedzenia o "synu marnotrawnym".<br />

Warto tutaj dodać, że w naszej (polskiej) kulturze pochodzenie z ubogiej rodziny<br />

błędnie uważa się za coś czego powinniśmy się wstydzić lub z powodu czego powinniśmy<br />

czuć się co najmniej zażenowani. Tymczasem w wielu innych kulturach, np. tradycyjnej<br />

kulturze chińskiej (przykładowo wśród Chińczyków mieszkających w Malezji), jest<br />

całkowicie odwrotnie - ludzie są dumni jeśli pochodzą z ubogiej rodziny i przy każdej okazji<br />

nie omieszkają tego podkreślić, natomiast z zażenowaniem ukrywają swój status i<br />

pochodzenie jeśli wywodzą się z bogatej rodziny. Istnieją bowiem różnorodne pożądane<br />

cechy charakteru, doświadczenia i doznania, wartości osobiste, poglądy filozoficzne, oraz<br />

atrybuty duchowe, jakich nabycie staje się możliwe jedynie jeśli ktoś pochodzi z ubogiej


N-239<br />

rodziny i jeśli życie nie szczędziło mu trudności i przeciwieństw losu, a stąd jakich osoby<br />

urodzone w bogatych rodzinach prawie zawsze są pozbawione. (To dlatego Bóg<br />

wychowuje ludzi za pomocą bólu i nieszczęść - tj. metodą opisaną w rozdziale B.) Jedną z<br />

nich jest właśnie upieranie się przy promowaniu prawdy. Czas więc aby i w naszej kulturze<br />

fakt pochodzenia z ubogiej rodziny stawał się powodem do osobistej dumy, a także abyśmy<br />

osądzali inne osoby nie po tym w jakiej rodzinie się urodziły, a po tym jaki postęp uczyniły<br />

one w stosunku do punktu startowego od którego zaczynały swoje życie.<br />

Powyższe dokładnie odnosi się też do kraju czyjegoś urodzenia. Urodzenie się i<br />

wychowanie w kraju (takim jak np. Polska) który jest wystarczająco biedny aby dostarczyć<br />

swym młodym obywatelom określonych doświadczeń i poglądów dostępnych jedynie w<br />

warunkach narodowego niedostatku, a jednocześnie wystarczająco zaawansowany<br />

technicznie, edukacyjnie, i kulturalnie, aby zabezpieczyć swej młodzieży nowoczesne i<br />

wszechstronne fundamenty edukacyjne, filozoficzne, i moralne, jest ogromnym<br />

błogosławieństwem które jego posiadacze zaczynają dopiero doceniać kiedy po wyjeździe<br />

za granicę uzyskują oni możność skonfrontowania swoich poglądów, wartości, i standartów<br />

z poglądami, wartościami, i standardami osób urodzonych i wychowanych w bogatych<br />

krajach.<br />

Upadanie osób, rodzin, instytucji i narodów które z powodu wzrostu swego<br />

dobrobytu oddaliły się od prawdy oznacza z kolei iż:<br />

#12. "Prawda zawsze w końcu zwycięża poprzez proste przeżycie tych którzy byli jej<br />

przeciwni". Aczkolwiek więc popieranie nieprawdy wiąże się z różnorodnymi<br />

natychmiastowymi (krótkoterminowymi) korzyściami, na długą metę owoce prawdy okazują<br />

się bardziej korzystne i dostarczają swym krzewicielom liczącej się przewagi nad<br />

zwolennikami nieprawdy. W końcowym więc efekcie zwolennicy nieprawdy albo<br />

podupadają i stają się zależni od zwolenników prawdy, albo też po prostu wymierają<br />

zostając zastąpieni rosnącą liczbą zwolenników prawdy. Po określonym więc czasie jedynie<br />

ostali przy życiu i aktywności są zwolennicy prawdy. Stąd niniejsze ustalenie ujawnia dosyć<br />

zadziwiający efekt końcowy mechanizmu jaki stoi za popularnym powiedzeniem "prawda<br />

zawsze zwycięża". Okazuje się bowiem, że prawda zwycięża "poprzez długowieczność".<br />

Jej zwycięstwo, aczkolwiek nieuchronnie, nie przychodzi więc w sposób łatwy, szybki, czy<br />

bezbolesny. Jest ono długotrwałym procesem pochłaniającym wiele ofiar po obu stronach,<br />

zaś w końcowym efekcie uzależnionym od wymarcia, upadku, podporządkowania, czy<br />

zniszczenia osób, instytucji, lub państw z których rekrutowali się przeciwnicy danej prawdy.<br />

Warto tu zaznaczyć że niezależnie od autora, do dokładnie tego samego wniosku o<br />

wymieraniu starych idei wraz z ich nosicielami dochodzą też inni badacze. Przykładowo<br />

patrz książka [1N] pióra Thomas'a Kuhn, "The structure of scientific revolutions", University<br />

of Chicago press, 1970. Główna teza tej książki również stwierdza, że nowe teorie wcale<br />

nie pokonują starych poprzez bezpośrednie przemówienie do logiki i wiedzy<br />

poszczególnych osób oraz następne przekonanie tych osób do swojej ważności, a raczej<br />

rosnąca liczba młodych osób wchodzących do świata naukowego wnosi ze sobą<br />

akceptację dla tych nowych teorii, podczas gdy wyznawcy starych poglądów po prostu<br />

muszą wymrzeć.<br />

Autor od dawna próbował dociec jaki mechanizm kryje się za faktem, że nowoodkryta<br />

prawda przemawia niemal wyłącznie do osób młodych, często dopiero<br />

wchodzących w życie, podczas gdy ludzie starsi wiekiem zwykle są całkowicie odporni na<br />

jej wymowę i raczej wolą wymierać niż zmieniać swoje poglądy. Mechanizm ten stał się dla<br />

niego zrozumiały dopiero po poznaniu funkcji ludzkiego "sumienia". Sumienie jest to bardzo<br />

kompleksowy organ intelektualny umiejscowiony w naszym przeciw-ciele (t.j. zawarty w<br />

przeciw-świecie), nieco podobny do mózgu z naszego świata. Faktycznie to organ ten<br />

reprezentuje w nas wiedzę i wolę wszechświatowego intelektu (Boga). Chociaż więc<br />

umiejscowiony jest on w naszym własnym przeciw-ciele, jednak faktycznie to pilnuje czy<br />

wola i prawa owego wszechświatowego intelektu są przez nas skrupulatnie wypełnianie.<br />

Jego zasadnicza funkcja m.in. sprowadza się do porównywania myśli swego nosiciela do


N-240<br />

zbioru uniwersalnych prawd i praw wszechświata, oraz następnym informowaniu tego<br />

nosiciela o moralnej wymowie jego lub jej myśli i zamierzeń (t.j. informowaniu czy myśli te<br />

lub zamierzenia są prawdą czy kłamstwem, czy są moralnie poprawne, czy łamią jakieś<br />

prawa moralne, itp.). Dokładniejszy opis sumienia zawarty jest w po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.2<br />

monografii [1/4]. Badania autora wykazały przy tym, że podszeptów sumienia słuchają, i je<br />

posłusznie wykonują, jedynie ludzie młodzi. Natomiast ludzie starzy uczą się sposobów ich<br />

ignorowania lub zagłuszania. Oczywiście sumienie działa bezblędnie nie tylko w odniesieniu<br />

do prawd jakie od dawna już znamy, ale również i w odniesieniu do prawd nowo-odkrytych,<br />

lub nawet wogóle jeszcze ludziom nieznanych (wszakże reprezentując wszechświatowy<br />

intelekt (Boga) w naszym własnym ciele, wiedza tego sumienia jest równa wiedzy<br />

wszechświatowego intelektu). Zawsze więc podpowiada ono swojemu nosicielowi które<br />

prawa lub działania są poprawne i zgodne z wolą wszechświatowego intelektu, i za czym<br />

nosiciel ten powinien w swoim życiu obstawać. Ludzie młodzi, którzy nie nauczyli się<br />

jeszcze jak ignorować wskazówek swego sumienia, postępują więc zgodnie z jego<br />

nakazami i akceptują nowe prawdy. Natomiast spora część ludzi starszych wiekiem<br />

(szczególnie tych żyjących według "filozofii pasożytnictwa - która zawsze podąża po linii<br />

najmniejszego oporu" - patrz rozdział JD monografii [1/4] traktujący właśnie o ”filozofii<br />

pasożytnictwa”) doskonale opanowała już sztukę zagłuszania swego sumienia, stąd<br />

również i w odniesieniu do nowo-odkrytych prawd ignorują oni jego wskazówki, obstając<br />

przy swych starych, aczkolwiek błędnych, poglądach.<br />

Poznanie opisanego w tym rozdziale mechanizmu stojącego za powiedzeniem że<br />

"prawda zawsze zwycięża" umożliwia opracowanie końcowego wniosku dla powyższej listy<br />

"dwunastu prawd o prawdzie". Wniosek ten wskazuje prostą recepture na ciągły wzrost z<br />

uniknięciem cyklicznego upadku. Jest on jak następuje:<br />

"Wzrost uzależniony jest od aktywnego popierania prawdy". Ujmując powyższe<br />

innymi słowami, jeśli osoba, rodzina, grupa, organizacja (np. partia polityczna), instytucja,<br />

czy państwo, pragnie nieustannie wzrastać, musi ona aktywnie popierać prawdę na<br />

wszelkie możliwe sposoby. Wyrażają to też przysłowia: "prawdą najdalej zajdziesz", "truth<br />

pays best". Popieranie nieprawdy, jakkolwiek by nam ona nie odpowiadała, w końcowym<br />

efekcie zawsze prowadzi bowiem do moralnego kurczenia się i w konsekwencji do upadku.<br />

Bez względu więc na początkowe następstwa, dana osoba, instytucja, czy państwo musi<br />

zarówno sama mówić czy podawać prawdę (i tylko prawdę), musi stawać po stronie i<br />

aktywnie popierać innych którzy mówią czy podają prawdę, a także musi przyczyniać się do<br />

stwarzania klimatu w którym jedynie prawda jest ceniona. Z kolei, "tam gdzie panuje<br />

prawda panuje również szczęśliwość" (t.j. ludzie którzy promują prawdę niezależnie od<br />

zajmowanej przez siebie pozycji czy osiągniętego dobrobytu są wyraźnie szczęśliwsi od<br />

tych którzy dopuszczają nieprawdę w imię kariery lub ułatwienia sobie życia, państwa gdzie<br />

panuje prawda mają szczęśliwszych obywateli, itp.). Powyższe wyjaśnia dlaczego autor,<br />

mimo tylu przeciwieństw i przeciwników z uporem obstaje przy popularyzacji zarówno<br />

prawd dociekniętych przez siebie (np. tych ujawnionych w niniejszej monografii) jak i<br />

niedocenianych prawd odkrytych przez innych ludzi z jakimi w swym życiu się on zetknął.<br />

Dla czytelników być może jest to dodatkowym utwierdzeniem poprawności wyboru ich<br />

własnej <strong>dr</strong>ogi do filozoficznego wzrostu i rozwoju.<br />

Autor zdaje sobie sprawę, że osoby które zdecydowały się na przeczytanie wyników<br />

jego dociekań już uprzednio musiały posiąść wysoką dojrzałość filozoficzną i intelektualną,<br />

jako że przeciętny czciciel telewizora nie splamiłby się nawet wzięciem do ręki opracowania<br />

o tak niepraktycznej tematyce. Stąd zaprezentowane tu rozważania będą zapewne jedynie<br />

przypomnieniem, podsumowaniem i ugruntowaniem wiadomości intuicyjnie lub świadomie<br />

znanych tym osobom już od dawna. Jeśli jednak w efekcie przeczytania tej monografii<br />

znajdzie się choćby jeden czytelnik któremu podane w niej fakty i dociekania dopomogły w<br />

uporządkowaniu własnych myśli i w utwierdzeniu poprawności wyboru własnej <strong>dr</strong>ogi do<br />

wzrostu, autor będzie uważał że jej napisanie przyniosło zamierzony efekt - nawet jeśli musi


N-241<br />

jeszcze upłynąć sporo czasu zanim zaprezentowane tu prawdy i poprawne idee przeżyją<br />

swoich przeciwników i doczekają się powszechnego uznania.


Rozdział O.<br />

O-242<br />

ASPEKTY AKADEMICKIE TEJ MONOGRAFII<br />

Motto tego rozdziału: "Największą przeszkodą w postępie ludzkości jest mentalność<br />

niektórych naukowców."<br />

Wielu z nas przeszło prawdopodobnie przez przykre doświadczenie poważnego<br />

wypadku <strong>dr</strong>ogowego. Ci zaś którzy nigdy takiego wypadku nie oglądali łatwo mogą sobie go<br />

wyobrazić na podstawie programów telewizyjnych i filmów. Pomyślmy więc przez chwilkę o<br />

takim wypadku. Prosta jak strzelił <strong>dr</strong>oga, brak widoczych powodów dla zaszłej tragedii.<br />

Niemniej na środku tej <strong>dr</strong>ogi stoją dwa zmasakrowane wraki samochodowe straszące<br />

oczodołami ich wybitych szyb i nieistniejących reflektorów. Wyciekający olej, woda, i<br />

benzyna mieszają się z kałużami krwi zalewającej jezdnię. Pomiędzy odłamkami szkła,<br />

plastyku oraz kawałkami porozrywanych metali poniewierają się zakrwawione fragmenty<br />

garderoby, czyjeś odcięte palce i jakiś niezidentyfikowany kawałek ciała z ciągle<br />

sterczącymi włosami.<br />

Następnego dnia tą samą <strong>dr</strong>ogą idzie dwóch ludzi. Jeden uczuciowo zaangażowany<br />

w zaszłym tu wypadku bowiem utracił on w nim kogoś bliskiego, <strong>dr</strong>ugi zaś zupełnie<br />

przypadkowy przechodzień o tzw. sceptycznym usposobieniu. Osoba zaangażowana<br />

rozgląda się z zdumieniem dookoła bowiem nie ma już najmniejszego śladu z zaszłego<br />

wypadku. Wraki usunięte, jezdnia czysto wymyta i zamieciona ze szkła. Zdumiony mówi on<br />

do swego towarzysza, "wczoraj był tu poważny wypadek". "Gdzie tutaj?", odpowiada<br />

sceptyczny przechodzień, "niemożliwe - jezdnia jest zbyt prosta i nie ma żadnego śladu<br />

jakiejkolwiek tragedii". Zaangażowany przechodzień przez chwilę sam ma wątpliwości.<br />

Rozgląda się uważnie dookoła i nagle widzi maleńki kawałek szkła ciągle pozostały na<br />

jezdni, oraz lekko zryte pobocze. "Popatrz" powiada on do sceptycznego przechodnia,<br />

"tutaj jest jeszcze szkło z reflektora, zaś na poboczu istnieją ślady zrycia". "Bzdury",<br />

odpowiada sceptycznie nastawiony przechodzień, "jakieś szkło i ślady zrycia są także<br />

obecne na moim ogródku, a nie miałem tam nigdy żadnego wypadku samochodowego".<br />

Powyższa hipotetyczna sytuacja z wypadkiem <strong>dr</strong>ogowym jest rodzajem alegorii do<br />

sytuacji powstałej w Nowej Zelandii. Natura jak wiadomo bardzo szybko leczy wszelkie<br />

zadane jej rany, szczególnie zaś na wyspie o tak witalnej roślinności i obfitych opadach.<br />

Przykładowo w Nowej Zelandii w miejscu gdzie kiedyś istniał dom, już po kilku latach trudno<br />

dopatrzyć się jakiegokolwiek śladu. Nic więc dziwnego, że obecny wygląd krateru Tapanui<br />

nie bardzo przypomina miejsce dawnej katastrofy statku kosmicznego. Trawa i chaszcze<br />

dokładnie pozarastały obszary kiedyś zryte rozbryzgiem wybuchu i omiecione ogniem<br />

eksplozji. Ciała ofiar i resztki powywracanych lasów rozłożone zostały przez<br />

mikroorganizmy i zjedzone przez owady, lub posprzątane i wyrównane przez pierwszych<br />

osadników. Niezwykłe fragmenty metaliczne zostały pozbierane przez zaciekawionych<br />

miejscowych i obecnie bądź to zalegają zakurzone szafy okolicznych muzeów bądź też leżą<br />

zapomniane na dnie szuflad lokalnych zbieraczy niezwykłości. Wiatr, ulewne deszcze,<br />

zmiany temperatury i buldożery lokalnych farmerów zwolna rozmyły wymowne kształty i<br />

ostre nasypiska gruntu. Nic więc dziwnego, że osoby przybywające na miejsce dawnej<br />

eksplozji i spodziewające się zobaczyć ciągle dymiący grunt zaścielony ciałami ofiar i<br />

upstrzony porozrywanymi fragmentami statków kosmicznych, odchodzą zawiedzione.<br />

Podobnie zresztą zawiedzeni odeszliby oni z miejsca eksplozji tunguskiej gdzie młoda<br />

tun<strong>dr</strong>a do dnia dzisiejszego dokumentnie poukrywała ślady minionej katastrofy, nie


O-243<br />

pozostawiając już prawie nic rzucającego się w oczy chociaż minęło przecież "zaledwie"<br />

około 90 lat od owego kataklizmu.<br />

Dwóch dyskutantów z alegorycznej sytuacji opisanej powyżej reprezentuje dwa<br />

nowozelandzkie narody: uczuciowo zaangażowanych Maorysów którzy stracili wiele<br />

podczas eksplozji Tapanui stąd jej istnienie zapisało się żywo w ich pamięci i kulturze, oraz<br />

sceptycznych białych osadników którzy z przymrużeniem oka traktują opowiadania<br />

tubylców, oraz starają się "uracjonalnić" je poprzez ciągłe zaprzeczanie, że jakakolwiek<br />

eksplozja faktycznie miała tam miejsce.<br />

Przedstawiona tutaj sytuacja w przybliżeniu oddaje stan rzeczy jaki autor zastał w<br />

chwili zajęcia się badaniami krateru Tapanui. Najpierw musiał on dokonać iście<br />

detektywistycznych badań w celu wykrycia dokładnie zatartych przez czas śladów minionej<br />

eksplozji, a dopiero potem odtworzyć z wyników tej detektywistycznej pracy rzeczywiste<br />

rozmiary i zasięg owego kataklizmu. Kiedy zaś rozmiary te zostały już dokładnie<br />

oszacowane, zaś ujawniony materiał dowodowy dokładnie opisany i opublikowany, okazało<br />

się że nawet ci najbardziej zainteresowani, t.j. mieszkańcy samej Nowej Zelandii, nie chcą<br />

nic wiedzieć na temat owej katastrofy. Niniejszy rozdział stara się wyjaśnić jakie są<br />

prawdziwe powody tego upartego nieprzyjmowania faktów do wiadomości, jaka była<br />

dotychczasowa historia badań Tapanui i co z niej wyniknęło, oraz co daje się osiągnąć<br />

poprzez pedantyczne przebadanie śladów obecnych w tym niezwykłym miejscu eksplozji<br />

statku <strong>UFO</strong>.<br />

O1. Historia niniejszej monografii oraz jej wpływ na kształtowanie się poglądów<br />

autora<br />

Dotychczasowe badania autora, ujawniające kolejne sekrety eksplozji Tapanui,<br />

rozwijały się stopniowo będąc prowadzone systematycznie przez wiele kolejnych lat.<br />

Przykładowo opublikowanie niniejszej monografii nastąpiło w celu zaprezentowania<br />

wyników uzyskanych przez ponad 12 lat nieustannego kontynuowania badań samego<br />

krateru Tapanui, oraz po około ćwierć wieku badań wprowadzających jakie w końcowym<br />

efekcie prowadziły do odkrycia krateru Tapanui i do napisania niniejszej monografii.<br />

Monografia ta nie pojawiła się więc nagle z próżni, cała w jej gotowym sformułowaniu,<br />

zainspirowana jakąś nadprzyrodzoną interwencją czy dana nam przez kogoś w prezencie.<br />

Jej doprowadzenie do dzisiejszej postaci wymagało włożenia ogromnej ilości trudu i<br />

nakładów, nieustannych przemyśleń, badań terenowych, godzin nieustannego pisania, oraz<br />

zwalczania najróżniejszych przeciwności losu jakie autorowi bez przerwy stawały na<br />

<strong>dr</strong>odze. Dlatego też wszystko co autor dotychczas wypracował i opisał w tej monografii<br />

układa się w rodzaj logicznego łancucha, w którym jedne odkrycia prowadzą do innych, zaś<br />

kolejne teorie budowane są na fundamentach teorii poprzednich. Aby uświadomić<br />

czytelnikowi jak logiczny jest ów łańcuch wzajemnego wynikania, oraz jak określone<br />

okoliczności nieodwołalnie prowadzą do wypracowania wynikających z nich ustaleń, we<br />

wszystkich swoich publikacjach autor stara się teraz przytaczać historie ich powstania. W<br />

ten sposób przykładowo czytając po<strong>dr</strong>ozdział A4 monografii jaka na wykazie publikacji z<br />

rozdziału R nosi numer kolejny [1/4], czytelnik ma okazję poznać skąd się wzięło odkrycie<br />

że nasza planeta okupowana jest przez <strong>UFO</strong>. Z kolei analizując po<strong>dr</strong>ozdział C2 owej<br />

monografii [1/4] czytelnik poznaje jaka była historia rozwoju komory oscylacyjnej, zaś<br />

zapoznając się z rozdziałem HB tamtej monografii [1/4] ma on/ona okazję dowiedzieć się<br />

jaka była historia rozwoju Konceptu Dipolarnej Grawitacji i filozofii totalizmu (sama filozofia<br />

totalizmu omówiona jest w rozdziałach JA do JF z tomów 6 do 9 owej monografii [1/4]).<br />

Pisząc więc niniejszą monografię poświęconą najbardziej przełomowym dla światopoglądu<br />

autora badaniom eksplozji Tapanui, również postanowił on włączyć w nią niniejszy<br />

po<strong>dr</strong>ozdział jaki utrwala historię owych niezwykłych badań.


O-244<br />

W badaniach autora dotyczących eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui wyróżnić się daje cały<br />

szereg punktów zwrotnych, stadiów, albo tzw. "kamieni milowych". Kamienie te to działania,<br />

odkrycia, idee, ustalenia, przełomy w myśleniu, oraz wynalazki autora, które posiadały<br />

przełomowe znaczenie, t.j. które otwierały zupełnie nową linię myślenia, lub które inicjowały<br />

rozpoczęcie przez niego szczegółowych badań w jakimś zupełnie nowym kierunku.<br />

„Kamienie milowe” dotyczące wszystkich tematów badań auora zaprezentowane zostały w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale A4 monografii [1/4], w po<strong>dr</strong>ozdziale A4 monografii [1/5], oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

L4 monografii [8/2]. (Dane bibliograficzne owych monografii zestawione są w rozdziale R.<br />

Egzemplarze każdej z owych trzech monografii udostępniane są nieodpłatnie za<br />

pośrednictwem internetu.) W niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale zaprezentowane zostaną tylko te z<br />

owych „kamieni milowych”, które bezpośrednio dotyczą eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui (a więc<br />

również dotyczą kształtowania się treści niniejszej monografii). Oto najważniejsze z nich,<br />

zestawione w kolejności wzajemnego wynikania (t.j. niechronologicznie) ukazującej jak<br />

jedno z odkryć czy przełomów wiodło do <strong>dr</strong>ugiego. Warto przy tym zauważyć, że wszystkie<br />

wymienione poniżej idee, po raz pierwszy zrodziły się w głowie autora, stąd poniższy wykaz<br />

stanowi też zestawienie niektórego z jego najważniejszego dorobku twórczego.<br />

#1. Tablica Cykliczności (1972 rok). Jest ona prapoczątkiem wszystkiego, i<br />

wszelkie najważniejsze badania autora zaczęły się właśnie od niej. Stanowi ona jakby<br />

Tablicę Mendelejewa, tyle że zamiast dedukowania nieodkrytych jeszcze pierwiastków<br />

chemicznych pozwala ona na teoretyczne przewidywanie jakie rodzaje nowych napędów<br />

ciągle czekają swego wynalezienia na Ziemi. Jej przykład pokazano w tablicy B1 z<br />

monografii [1/4]. Opracowanie pierwszej takiej tablicy nastąpiło w 1972 roku, czyli ponad<br />

ćwierć wieku temu, w rezultacie zawodowych zainteresowań autora. Natomiast pierwsze jej<br />

opublikowanie miało miejsce w artykule [1O1] <strong>Pająk</strong> J., "Teoria rozwoju napędów", jaki<br />

ukazał się w polskim czasopiśmie Astronautyka, numer 5/1976, str. 16-21. Następstwem<br />

opracowania tablicy cykliczności było rozpoczęcie całego ciągu badań i dociekań które w<br />

efekcie końcowym zaowocowały wynalezieniem magnokraftu, zaś docelowo również i<br />

napisaniem niniejszej monografii.<br />

Ponieważ odkrycie regularności w rozwoju napędów ziemskich, jaka to regularność<br />

wyrażona jest właśnie za pośrednictwem "Tablicy Cykliczności", posiada inicjujące<br />

znaczenie dla wszystkich badań autora, odkrycie to zostanie tutaj krótko opisane. Wszystko<br />

zaczęło się od zwykłej grypy ponad ćwierć wieku temu. Autor zachorował na nią jednego z<br />

owych zaganianych tygodni 1972 roku i został unieruchomiony przez kilka dni w łóżku.<br />

Natychmiast jednak po powrocie ze zwolnienia lekarskiego miał wykład dla studentów<br />

Politechniki Wrocławskiej na temat "wybranych zagadnień systemów napędowych", którego<br />

treść zamierzał dopiero przygotować. Z braku w domu po<strong>dr</strong>ęczników akademickich z<br />

których mógłby opracować treść tego wykładu, zastanawiał się leżąc w łóżku co<br />

zaprezentować studentom aby było ciekawe, na temat, oraz dało się opracować z pamięci,<br />

w domu i to bez pomocy jakiegokolwiek po<strong>dr</strong>ęcznika. Postanowił więc, iż powinna to być<br />

klasyfikacja systemów napędowych. Najlepiej zaś aby spróbować ją uszeregować na<br />

kształt Tablicy Mendelejewa. W ten sposób grypa ta spowodowała narodzenie się "Tablicy<br />

Cykliczności". Dowiodła ona też po raz któryś tam z rzędu iż "nie ma takiego złego co by na<br />

dobre nie wyszło". Po zaprezentowaniu owego wykładu studentom (jego treść odpowiadała<br />

mniej więcej treści początkowej części rozdziału B monografii [1/4]), wzbudził on ich<br />

entuzjazm i głośne owacje. Po jego zakończeniu ktoś na sali wyraził głośno następującą<br />

opinię ku niewypowiedzianemu ubawieniu autora i pozostałych studentów: "gdyby każda<br />

Pańska grypa wynikła w opracowaniu teorii podobnych do tej jaką Pan nam właśnie<br />

zaprezentował, wtedy powinniśmy serdecznie życzyć Panu aby bez przerwy miał Pan<br />

grypę". Opinia ta faktycznie też sprawdziła się w życiu, bowiem podczas niamal każdej<br />

grypy jaką autor zmuszony jest spędzać w łóżku, rozpracowywany zostaje jakiś następny<br />

fragment którejś z co bardziej istotnych teorii autora.<br />

#2. Strumień startu. Daje się on zdefiniować następująco: "Strumieniem startu<br />

nazwana jest taka wartość progowa pola magnetycznego wytwarzanego przez niezwykle


O-245<br />

potężne jego źródło, jaka po odpychającym zorientowaniu tego źródła względem pola<br />

magnetycznego otoczenia byłaby w stanie wytworzyć siły magnetycznego odpychania<br />

zdolne wznieść to źródło w przestrzeń kosmiczną". Strumień startu jest więc<br />

magnetycznym odpowiednikiem dla pierwszej prędkości kosmicznej. Każdy bowiem<br />

'magnes' jaki wytworzy ten strumień, będzie w stanie wznieść się w powietrze jeśli tylko<br />

ktoś zorientuje go odpychająco względem ziemskiego pola magnetycznego. (Takie<br />

odpychające zorientowanie względem pola otoczenia polega na ustawieniu tego 'magnesu'<br />

w pozycji dokładnie odwrotnej do pozycji jaką on sam byłby skłonny przyjmować gdyby<br />

udzielić mu swobody obrotu podobnej do tej posiadanej przez igły kompasów<br />

magnetycznych.) Pierwsze precyzyjne wyliczenie wartości tego strumienia nastąpiło w<br />

ramach Teorii Magnokraftu, zaś jego pierwsze opublikowanie miało miejsce w<br />

wymienionym powyżej artykule [1O1]. Wyprowadzenie tego strumienia i jego wyliczenie<br />

zawarte jest też w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.1 monografii [1/4]. Jego wartość wyznaczona dla<br />

obszaru Polski wynosi Fs = 3.45 [Wb/kg].<br />

Znaczenie "strumienia startu" dla badań autora i dla niniejszej monografii jest<br />

przeogromne. Wszakże definiuje on progowe natężenie pola magnetycznego jakie pozwala<br />

na o<strong>dr</strong>óżnianie zwykłych magnesów (choćby najpotężniejszego rodzaju) od pędników<br />

magnetycznych zdolnych do napędzania wehikułów kosmicznych. Umożliwia on też<br />

oszacowanie mocy pola magnetycznego wytwarzanego przez wehikuły <strong>UFO</strong>. Ponadto<br />

wskazuje on cel naszych wysiłków twórczych zmierzających do zbudowania ziemskiego<br />

magnokraftu. Wyliczenie tego strumienia ujawniło, że aby zbudować pierwszy pędnik<br />

magnetyczny napędzający nasze magnokrafty opracowany musi zostać jakiś rodzaj<br />

sterowalnego magnesu (nazwany potem przez autora "komorą oscylacyjną"), który byłby<br />

zdolny do wytworzenia wydatku magnetycznego przewyższającego właśnie ową graniczną<br />

wartość "strumienia startu".<br />

#3. Magnokraft (1980 rok). Jednym z następstw pierwszej Tablicy Cykliczności było<br />

iż postulowała ona niedalekie zbudowanie na Ziemi nowego statku latającego o napędzie<br />

czysto magnetycznym. Począwszy więc od 1972 roku autor zaczął rozpracowywać ten<br />

statek. Po raz pierwszy jego budowa i działanie opublikowanie zostały w 1980 roku w<br />

artykule [2O1] <strong>Pająk</strong> J., "Budowa i działanie statków kosmicznych z napędem<br />

magnetycznym", jaki ukazał się w Przeglądzie Technicznym Innowacje (nr 16/1980, str.<br />

21-23). Wkrótce potem statek ten autor nazwał "magnokraftem". Historia niniejszej<br />

monografii w dużej części jest właśnie historią magnokraftu (ta zaś w większej liczbie<br />

szczegółów opisana została w po<strong>dr</strong>ozdziale A4 monografii [1/4]).<br />

Należy tutaj podkreślić, że autor był pierwszym naukowcem na Ziemi który wynalazł<br />

statek o zasadzie działania magnokraftu. Przed opublikowaniem jego wynalazku idea<br />

użycia napędu czysto magnetycznego była całkowicie o<strong>dr</strong>zucana z powodu popularnego<br />

wówczas (aczkolwiek błędnego) poglądu, iż napęd taki nie byłby w stanie zadziałać.<br />

Przykładowo kiedyś wierzono (a niektóre osoby wierzą nawet i do dzisiaj), że napęd czysto<br />

magnetyczny spowodowałby tzw. efekt dźwigu magnetycznego (t.j. że przelatujący statek z<br />

takim napędem jakoby miałby unosić w powietrze wszelkie przedmioty ferromagnetyczne),<br />

a także że ludzie nie potrafią zbudować pędnika magnetycznego zdolnego pokonać tzw.<br />

jednorodność ziemskiego pola magnetycznego. Dopiero autor wykazał teoretycznie, że<br />

efekt dźwigu magnetycznego niwelowany będzie składową pulsującą pola statku (patrz<br />

rysunek C12 w monografii [1/4]), natomiast bariera jednorodności pola ziemskiego<br />

pokonana będzie w rezultacie ogromnej długości efektywnej pola magnetycznego<br />

wytwarzanego przez komory oscylacyjne (po wyjaśnienia znaczenia owej długości<br />

efektywnej patrz po<strong>dr</strong>ozdział F5.3 monografii [1/4]). W rezultacie owych panujących<br />

uprzednio błędnych poglądów, przed opracowaniem magnokraftu, z dwóch możliwych do<br />

wydedukowania napędów polowych postulowany był jedynie napęd antygrawitacyjny (patrz<br />

jego opisy w rozdziale HB monografii [1/5]), zaś jeśli ktoś już postulował jakieś użycie pola<br />

magnetycznego do napędzania statków, zakładał on tylko jego pośrednie wykorzystywanie<br />

dla formowania jakiegoś <strong>dr</strong>ugorzędnego efektu napędowego lub dla generowania pola


O-246<br />

antygrawitacyjnego. W ten sposób przykładowo w latach 1970-tych niejaki J. Pierre Petit z<br />

Francji wyjaśniał napęd <strong>UFO</strong> zjawiskiem magneto-hy<strong>dr</strong>o-dynamicznym wzbudzanym przez<br />

pole magnetyczne tych wehikułów, zaś kilka innych osób (m.in. słynny Adamski)<br />

postulowało poprzednio iż napęd <strong>UFO</strong> zawiera jakieś urządzenia które zamieniają pole<br />

magnetyczne na zjawisko antygrawitacji. Stąd, zgodnie z tymi osobami, napęd <strong>UFO</strong><br />

faktycznie był napędem antygrawitacyjnym, zaś użycie pola magnetycznego sprowadzało<br />

się w nim tylko do roli pośredniego dostawcy energii. Dopiero teorie i badania autora<br />

ujawniły niezbicie, że napęd czysto magnetyczny będzie działał, zaś jego zbudowanie na<br />

Ziemi jest realne i już obecnie technicznie możliwe.<br />

#4. Formalny dowód że "<strong>UFO</strong> to już zbudowany przez kogoś magnokrafty"<br />

(1981 rok). Po opublikowaniu pierwszych opisów magnokraftu, wielu czytelników zwróciło<br />

uwagę autora iż wehikuł ten przypomina im obserwowany przez nich statek kosmiczny<br />

popularnie nazywany <strong>UFO</strong>. Podążając za wskazówkami tych czytelników autor zaczął<br />

sprawdzać zasadność owych twierdzeń. W rezultacie zgromadził obszerny materiał<br />

dokumentujący, że faktycznie "<strong>UFO</strong> to już zbudowane i użytkowane przez kogoś<br />

magnokrafty". Następnie materiał ten usystematyzował i zestawił w formalny dowód, jaki<br />

zgodnie z naukową metodologią "porównywania atrybutów" logicznie udowodnił że "<strong>UFO</strong> to<br />

magnokrafty", tyle że wynalezione i budowane przez jakąś bardziej od ziemskiej<br />

zaawansowaną cywilizację kosmiczną. Pierwsze opublikowanie tego formalnego dowodu<br />

miało miejsce w artykule [3O1] o danych: <strong>Pająk</strong> J., "Konstrukcja prosto z nieba", jaki ukazał<br />

się w polskim czasopiśmie "Przegląd Techniczny Innowacje" nr 13/1981, str. 21-23. Jego<br />

struktura logiczna i materiał dokumentujący były bardzo podobne do dowodu<br />

zaprezentowanego w po<strong>dr</strong>ozdziale P1 monografii [1/4]. Niestety, w owej pierwszej<br />

prezentacji omawianego dowodu, z powodów wyjaśnionych w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1<br />

monografii [1/4], redakcja Przeglądu Technicznego pominęła opublikowanie dołączonych<br />

do niego zdjęć i rysunków (bardzo podobnych do zdjęć i rysunków ilustrujących po<strong>dr</strong>ozdział<br />

P2 w monografii [1/4]). Stąd ów artykuł w Przeglądzie Technicznym Innowacje nie<br />

spowodował przełomu świadomościowego wśród swoich czytelników, aczkowliek w<br />

przypadku gdyby faktycznie został udokumentowany dołączonymi do niego zdjęciami (tak<br />

jak to autor zamierzał), z uwagi na poczytność tamtego czasopisma nosił on wyraźny<br />

potencjał do spowodowania takiego przełomu świadomościowego. Dzisiejsze<br />

sformułowanie pełnej wersji owego dowodu opublikowano w po<strong>dr</strong>ozdziale P2 monografii<br />

[1/4]. Formalne udowodnienie że "<strong>UFO</strong> to magnokrafty, tyle że już zbudowane przez jakieś<br />

technicznie bardziej od nas zaawansowane cywilizacje kosmiczne" z kolei doprowadziło do<br />

sformułowania tzw. "postulatu zamienności <strong>UFO</strong> i magnokraftów" - po szczegóły patrz<br />

po<strong>dr</strong>ozdział P2.15 monografii [1/4]. Generalnie rzecz biorąc postulat ten podaje iż<br />

"wszystkie stwierdzenia Teorii Magnokraftu odnoszą się też do <strong>UFO</strong>, natomiast wszystkie<br />

fakty zaobserwowane na <strong>UFO</strong> muszą odnosić się również do Teorii Magnokraftu". Stąd<br />

rozwijając naszą wiedzę o magnokrafcie, poznajemy również coraz dokładniej wehikuły<br />

<strong>UFO</strong>, natomiast badając wehikuły <strong>UFO</strong> zwiększamy naszą wiedzę na temat magnokraftu.<br />

#5. Emigracja do Nowej Zelandii, pierwsza monografia, oraz tzw. ”energia<br />

napełnienia”. W 1982 roku zmuszony zostałem do wyemigrowania z Polski. Wylądowałem<br />

w Nowej Zelandii. Jednym z pierwszych moich przedsięwzięć w nowym kraju było<br />

napisanie monografii o Magnokrafcie. W monografii tej zaś po raz pierwszy wyliczyłem tzw.<br />

”energię napełnienia” magnokraftu - po szczegóły patrz po<strong>dr</strong>ozdział F5.5 w monografii [1/4].<br />

Ową ”energię napełnienia” daje się zdefiniować następująco: "Energia napełnienia<br />

jest to taka porcja energii magnetycznej jaka zakumulowana musi zostać w polu<br />

magnetycznym otaczającym wehikuł typu magnokraft, jeśli wehikuł ten zacznie<br />

wytwarzać pole magnetyczne przekraczające wartość strumienia startu i stąd<br />

zaczyna być zdolny do uniesienia się w przestrzeń". Wyjaśniając to innymi słowami,<br />

energia napełnienia jest to najmniejsza ilość energii jaką zakumulować należy w polu<br />

magnetycznym wehikułu typu magnokraft tylko po to aby wehikuł ten nabył zdolności do


O-247<br />

samodzielnego wzlecenia w powietrze. Energia napełnienia jest więc magnetycznym<br />

odpowiednikiem dla energii koniecznej przykładowo aby wypełnić gazem nośnym powłokę<br />

jakiegoś balonu. Każdy bowiem magnokraft jaki zgromadzi w swym polu magnetycznym tą<br />

ilość energii będzie w stanie wznieść się w powietrze. Precyzyjne wyliczenie wartości<br />

energii napełnienia nastąpiło w 1982 roku, podczas jednorocznego pobytu autora na<br />

University Canterbury w Christchurch w Nowej Zelandii, zaś jej najwcześniejsze<br />

opublikowanie miało miejsce w pierwszej monografii naukowej autora [4O1] poświęconej<br />

opisowi magnokraftu, posiadającej następujące dane bibliograficzne: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Theory of<br />

the Magnocraft", Invercargill, New Zealand, styczeń 1984 roku, ISBN 0-9597698-0-3<br />

(monografia ta posiadała też polskojęzyczną wersję [5O1] (wyszczególnioną też jako<br />

monografia [1]) o następujących danych bibliograficznych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Teoria Magnokraftu",<br />

Invercargill, Nowa Zelandia, marzec 1986, ISBN 0-9597698-5-4; 136 stron, 58 rysunków).<br />

Wyprowadzenie wzoru na energię napełnienia, i wyliczenie wartości tej energii, zawarte jest<br />

też w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.5 monografii [1/4]. Jej wartość wyznaczona dla najniższego<br />

możliwego strumienia startu równego Fs = 2.5 [Wb/kg] oraz dla najmniejszego ze<br />

wszystkich magnokraftów załogowych, t.j. dla magnokraftu typu K3, daje szacunkowy wynik<br />

E = 1.5 [Tera·Watt·hours]. Aby dać jakieś pojęcie jak wiele to jest, można stwierdzić, że<br />

reprezentuje to odpowiednik dla około dwóch miesięcy konsumpcji wszystkich rodzajów<br />

energii przez całe państwo wielkości Nowej Zelandii.<br />

Wyliczenie "energii napełnienia" miało przełomowe znaczenie dla badań autora i dla<br />

powstania niniejszej monografii. Wszakże uświadomiło ono że zgromadzenie takich<br />

ogromnych zasobów energii w pędnikach magnokraftu przekształca ten statek w latającą<br />

bombę o ogromnej mocy zniszczeniowej. Aby wyjaśnić jak ogromny jest potencjał<br />

zniszczeniowy w przypadku gdyby magnokraft niechcąco kiedyś eksplodował, wyznaczmy<br />

teraz siłę ładunku nuklearnego którego eksplozja dokonałaby takich samych zniszczeń jak<br />

eksplodowanie magnokraftu K3 załadowanego tylko ową najniższą możliwą "energią<br />

napełnienia". Wiadomo, że jedna tona chemicznego materiału wybuchowego zwanego TNT<br />

wyzwala E TNT = 4.18·109 [Joules] (lub ETNT = 1.61 [MWh]) energii - patrz książka [6O1]<br />

"McGraw-Hill Dictionary of Scientific and Technical Terms", Third Edition, 1984, ISBN<br />

0-07-045269-5, strona 1656 (hasło: "ton"). To zaś oznacza, że eksplozja najmniejszego z<br />

magnokraftów załogowych, oznaczanego w tej monografii jako typ K3, którego komory<br />

oscylacyjne zapełnione byłyby E = 1.5 [TWh] energii magnetycznej, byłaby odpowiednikiem<br />

dla wybuchu około jednej megatony TNT. Jak wiadomo odpowiadałoby to wybuchowi<br />

potężnej bomby termonuklearnej o sile jednej megatony, lub równoczesnemu<br />

eksplodowaniu prawie 80 bomb atomowych wielkości bomby zrzuconej na Hiroshimę.<br />

Także wszystkie podstawowe następstwa takiej detonacji magnokraftu byłyby podobne do<br />

efektów zrzucenia potężnej bomby wodorowej. Tyle tylko, że obszar zniszczony w ich<br />

rezultacie nie byłby zanieczyszczony przez izotopy radioaktywne, stąd mógłby zostać<br />

ponownie zaludniony niemal natychmiast po wybuchu. Oczywiście musimy pamiętać, że<br />

wskazana powyżej wartość energii napełnienia równa E = 1.5 [TWh], wyliczona została<br />

przy założeniu że posiadający ją magnokraft typu K3 wytwarza jedynie strumien startu<br />

Fs=2.59 [Wb/kg] jaki unosi go na biegunie północnym Ziemi (czyli że jest najsłabszy ze<br />

wszystkich możliwych strumieni startu pozwalających na uniesienie w górę najmniejszego<br />

ze wszystkich możliwych magnokraftów). Oczywiście rzeczywisty strumień magnetyczny<br />

wymagany dla pewnego lotu i manewrowania tego statku może być nawet o rząd 104 razy<br />

większy. Ponadto rzeczywisty magnokraft morze być rzędu nawet do 106 większy od<br />

magnokraftu typu K3. Stąd jest całkiem realne, że ilość energii magnetycznej zawartej w<br />

polu przypadkowo eksplodującego magnokraftu może być nawet o rząd 1010 razy większa<br />

od wartości wyliczonej powyżej.<br />

#6. ”Komora oscylacyjna” jako bomba wyładowana energią (1984 rok). Po<br />

rozpracowaniu magnokraftu, jednym z zarzutów często wysuwanych w dyskusjach<br />

przeciwko faktycznej możliwości zbudowania tego statku, było twierdzenie, że nie jest<br />

możliwe opracowanie urządzenia technicznego które byłoby w stanie wytworzyć pole


O-248<br />

magnetyczne o wartości przekraczającej ów strumień startu. Jednak w rezultacie<br />

wieloletnich upartych poszukiwań autor wynalazł takie urządzenie nad rankiem 3 stycznia<br />

1984 roku. Z uwagi na jego konstrukcję i działanie nazwał je "komorą oscylacyjną".<br />

Okoliczności i najważniejsze następstwa wynalezienia tej komory opisane są szczegółowo<br />

w po<strong>dr</strong>ozdziale C2 monografii [1/4]. Pierwsze opublikowanie pełnej budowy i działania<br />

komory oscylacyjnej miało miejsce w monografii autora [7O1] o następującym tytule i<br />

danych bibliograficznych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "The Oscillatory Chamber - a breakthrough in the<br />

principles of magnetic field production", pierwsze wydanie nowozelandzkie, Invercargill,<br />

New Zealand, grudzień 1984 roku, ISBN 0-9597698-2-X. Niemniej niewielka wzmianka o tej<br />

komorze (jeden krótki rozdział) publikowana już była w monografii [4O1] wspominanej<br />

powyżej. Dla niniejszej monografii wynalezienie komory oscylacyjnej ponownie posiadało<br />

przełomowe znaczenie, bowiem udowadniało że istnieje urządzenie techniczne jakie jest w<br />

stanie wytworzyć "strumień startu" i wznieść w przestrzeń dłączony do niego statek<br />

kosmiczny, a stąd jakie poprzez zgromadzenie w sobie "energii napełnienia" wraz z<br />

wykorzystującym je wehikułem przekształca się w rodzaj ogromnej latającej bomby tylko<br />

czekającej na przypadkowe zniszczenie aby spowodować nieopisany kataklizm.<br />

#7. Zasłyszenie legendy maoryskiej o Raki-ura jaka zainicjowała poszukiwania<br />

krateru Tapanui. Legenda ta powtórzona jest w rozdziale A. Jak to tam też wyjaśniono,<br />

zasłyszenie tej legendy miało miejsce w niedługi czas po tym jak w marcu 1983 roku autor<br />

zaczął swoją pracę na Politechnice w Invercargill. Autor zaproszony był wówczas na obiad,<br />

w którym to obiedzie brała również udział para maoryska z jaką gospodyni domu się<br />

przyjaźniła. Przy stole para ta po raz pierwszy opowiedziała autorowi ową romantyczną<br />

legendę o Raki-ura (t.j. o dzisiejszym "Stewart Island"). Zapewniła też autora z głębokim<br />

przekonaniem, że wszystko to zdarzyło się naprawdę, i że gdzieś w głąb lądu od<br />

Invercargill nawet do dzisiaj znajduje się krater powstały w wyniku owej legendarnej<br />

eksplozji - nie potrafiła jednak nawet w przybliżeniu wskazać w którym dokładnie jest on<br />

miejscu. Aczkolwiek autor ponownie nigdy już nie spotkał tej pary, ani też nie utrzymywał z<br />

nią dalszych kontaktów, niemniej opowiedzianą mu przez nią legendą bardzo się<br />

zainteresował. Wszakże jak ulał legenda ta pasowała do jego teorii o niszczycielskich<br />

możliwościach "energii napełnienia" zgromadzonej w pędnikach statku kosmicznego typu<br />

magnokraft (t.j. w pędnikach <strong>UFO</strong>). W krótkim po tym czasie sprawdził więc w źródłach<br />

literaturowych faktyczność istnienia owej legendy oraz faktyczność opisywanego przez nią<br />

zniszczenia Nowej Zelandii. Kiedy zaś się przekonał, że wiele źródeł pisanych rzeczywiście<br />

potwierdza istnienie tej maoryskiej legendy, oraz że dalsze podobne legendy o mitycznych<br />

"Ogniach Tamaatea", potwierdzają faktyczne zaistnienie w przeszłości totalnego<br />

zniszczenia Nowej Zelandii, w ramach naukowego hobby autor zaochotniczył do wszczęcia<br />

poszukiwań centrum owej legendarnej eksplozji. W taki oto sposób zainicjowane zostały<br />

poszukiwania jakie w końcowym efekcie doprowadziły do napisania niniejszej monografii.<br />

#8. Znalezienie miejsca eksplozji koło Tapanui w Nowej Zelandii (1987 rok).<br />

Aczkolwiek zasłyszana legenda o Raki-ura nie wskazywała gdzie dokładnie owa<br />

legendarna eksplozja statku kosmicznego miała miejsce, po niemal cztero-letnich<br />

wytężonych poszukiwaniach, w 1987 roku autor faktycznie zdołał odkryć ogromny krater<br />

położony koło małego miasteczka Tapanui na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. Od<br />

miejscowego farmera o nazwisku Mr Allan CHITTOCK (Waikoikoi, 5 R.D. Gore, New<br />

Zealand), adoptowanego w dzieciństwie przez Maorysów i wychowującego się w ich kręgu<br />

kulturowym, autor uzyskał też niezależne potwierdzenie, że krater ten faktycznie jest owym<br />

miejscem eksplozji statku kosmicznego referowanym w legendach o Raki-ura. Mr Chittock<br />

m.in. opowiedział mu też legendę z Mataura na temat powstania tego krateru, przytoczoną<br />

na początku rozdziału A. Po dokładniejszym zbadaniu okazało się, że wokół krateru<br />

Tapanui do dzisiaj znaleźć można zatrzęsienie materiału dowodowego, że faktycznie w<br />

kraterze tym miała miejsce jakaś potężna eksplozja o technologicznym pochodzeniu. Mr<br />

Chittock, którego posiadłość ziemska znajduje się niedaleko od owego krateru, twierdzi też<br />

że podczas prac ziemnych na swojej farmie znalazł znaczną liczbę dowodów materialnych,


O-249<br />

w rodzaju kamiennych narzędzi, resztek strzał i dzid do polowania, oraz pozostałości<br />

częstych polowań na Moa, aby wnioskować, że na wierzchołku wzgórza na którym obecnie<br />

znajduje się krater Tapanui, przed eksplozją z <strong>1178</strong> roku znajdowała się spora osada<br />

maoryska o jakiej wspominają legendy.<br />

#9. Badania krateru Tapanui i zgromadzenie dowodów na technologiczną<br />

eksplozję <strong>UFO</strong> z <strong>1178</strong> roku. Po odkryciu krateru, autor zabrał się z kopyta do jego badań<br />

terenowych. W przeciągu zaledwie kilku miesięcy zdołał odnaleźć i udokumentować<br />

ogromny materiał jaki dowodził potężnej eksplozji zaistniałej koło Tapanui. Materiał ten<br />

bazapelacyjnie dowodził, że krater Tapanui reprezentuje miejsce w którym w <strong>1178</strong> roku<br />

nastąpiła potężna eksplozja cygaro-kształtnego kompleksu około siedmiu wehikułów <strong>UFO</strong><br />

typu K6. Krater Tapanui, razem z miejscem eksplozji tunguskiej z 1908 roku, reprezentują<br />

więc jedyne dwa już zidentyfikowane i przebadane miejsca na Ziemi, gdzie wehikuły <strong>UFO</strong><br />

uległy eksplozji. Wieloletnie badania terenowe tego krateru, trwające niemal nieustannie od<br />

czasu jego odkrycia aż do chwili opuszczenia Nowej Zelandii w 1992 roku, stały się dla<br />

autora źródłem wielopoziomowej inspiracji, zaś szereg idei zaprezentowanych we<br />

wszystkich jego monografiach stanowi ich bezpośredni rezultat.<br />

#10. Opublikowanie pierwszych opracowań o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui<br />

(1988 rok). Już w krótki czas po odkryciu krateru Tapanui i po zgromadzeniu materiału<br />

dowodowego na temat zaistniałej w tym kraterze eksplozji, autor zainteresował<br />

kataklizmem z Tapanui dziennikarza jednej z nowozelandzkich gazet noszącej nazwę "N.Z.<br />

Truth". Już 14 czerwca 1988 roku dziennikarz ten opublikował następujący artykuł [8O1]:<br />

John Wilson, "Space Ship Crash - explosion caused the Tapanui Crater says university<br />

lecturer" N.Z. Truth (Weekly magazine by: News Media Ownership Ltd., P.O. Box 1074,<br />

Auckland, New Zealand), Tuesday, 14 June 1988, cover + page 3 (artykuł ten pokazywał<br />

m.in. mapę zniszczeń spowodowanych eksplozją Tapanui). Jednak najbardziej chyba<br />

przełomowym kamieniem milowym w badaniach eksplozji Tapanui było opublikowanie w<br />

1989 roku monografii naukowej prezentującej zgromadzony przez autora w trakcie<br />

wstępnych eksploracji krateru Tapanui materiał dowodowy jaki dokumentował, że krater ten<br />

powstał w wyniku technologicznej eksplozji cygarokształtnego wehikułu <strong>UFO</strong>. Monografia ta<br />

posiadała dwie wersje, t.j. angielskojęzyczną [9O1] (referowaną tutaj też jako monografia<br />

[5a]) o następujących danych bibliograficznych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Tapanui Cataclysm - an<br />

explanation for the mysterious explosion in Otago, New Zealand, <strong>1178</strong> A.D." (Dunedin, New<br />

Zealand, 1989, ISBN 0-9597698-7-0, a private edition by the author, 39 pages and 27<br />

illustrations); oraz polskojęzyczną [10O1] (referowaną tutaj też jako monografia [5]), o tytule<br />

i danych: <strong>Pająk</strong> J., "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik<br />

eksplozji tunguskiej" (Dunedin, Nowa Zelandia, październik 1989, ISBN 9597698-8-9, 44<br />

stron i 30 ilustracji).<br />

#11. Wrogie przyjęcie pierwszej monografii o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, oraz<br />

początek otwartych prześladowań autora. Autor od dawna doskonale zdaje sobie<br />

sprawę, że wszelkie nowe teorie naukowe spotykają się z krytycyzmem i opozycją innych<br />

naukowców. Był więc przygotowany na stawienie czoła akademickiej dyskusji i<br />

konstruktywnemu przeegzaminowaniu faktów jakie jego znaleziska na temat Tapanui<br />

powinny wywołać. Nie był jednak przygotowany że zamiast dyskusji doświadczy zamykania<br />

mu ust, oraz że zamiast intelektualngo poszukiwania prawdy jego teorie atakowane będą<br />

niemal wyłącznie na polu pozanaukowym, i to dla przyczyn nie mających nic wspólnego z<br />

pogłębianiem ludzkiej wiedzy.<br />

Ktoś bardzo mą<strong>dr</strong>y kiedyś powiedział, że "w wyniki dedukcji teoretycznych nikt nie<br />

wierzy - za wyjątkiem ich autora, natomiast w wyniki badań eksperymentalnych wierzy<br />

każdy - oprócz ich autora". Mimo więc bardzo nieprzychylnego przyjęcia z jakim w Nowej<br />

Zelandii spotkała się pierwsza monografia [9O1] prezentująca teorię o eksplozji wehikułu<br />

<strong>UFO</strong> koło Tapanui, autor niezachwianie wierzył w poprawność swoich dedukcji oraz<br />

wynikających z nich wniosków. Ponadto odczuwał on intuicyjnie, że w swoich badaniach


O-250<br />

jest odpowiedzialny wobec wszystkich ludzi z planety Ziemia i że ma obowiązek<br />

poszukiwać prawdy bez względu na to jak niepopularna by ona nie była, oraz bez względu<br />

na to jak przykre konsekwencje jej ujawnienie miałoby mu przynieść. Kontynuował więc<br />

swe badania Tapanui i popularyzowanie ich wyników, chociaż ich przyjmowanie przez<br />

naukowców nowozelandzkich stawało się coraz bardziej wrogie, i powodowało wszczynanie<br />

coraz bardziej jawnych prześladowań autora.<br />

#12. Programy telewizyjne o eksplozji Tapanui i histeria naukowców jaką one<br />

zaindukowały (1988 rok). Po opublikowaniu pierwszych informacji na temat eksplozji <strong>UFO</strong><br />

koło Tapanui, telewizja Nowej Zelandii zaczęła wyczuwać sensacyjność owego tematu i<br />

wykazała dosyć spore zainteresowanie ową eksplozją. Rezultatem tego zainteresowania<br />

było, że w Nowej Zelandii wyemitowane zostały trzy wywiady telewizyjne z autorem, jakie<br />

prezentowały wyniki badań nad eksplozją Tapanui. Wywiady te to:<br />

- "Mark Price reports on the Tapanui Crater", dziennik wieczorny TVNZ 1<br />

(evening news), 25 czerwca (June) 1988 roku, 6:30 pm (długość wywiadu: około 2 minut).<br />

Tamta migawka wiadomości dziennika telewizyjnego zdołała pokazać krater Tapanui,<br />

przeglądnęła najróżniejszy materiał dowodowy o technologicznej eksplozji mającej miejsce<br />

w tym kraterze np. powalone <strong>dr</strong>zewa, namagnesowane odłamki statku kosmicznego,<br />

fotografie tornada, lądowiska <strong>UFO</strong> koło tego krateru, itp.), oraz zacytowała opinię<br />

naukowców na temat hipotezy autora o "ekslozji statku kosmicznego" w owym miejscu.<br />

- "Jim Mora presents the Tapanui Crater", TVNZ 1 "Holmes" programme, 3<br />

maja 1989 roku, godzina 18:30 (długość około 7 minut). Był to już dłuższy reportaż stacji<br />

telewizyjnej w Dunedin jaki zaprezentował materiał dowodowy o eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong><br />

koło Tapanui.<br />

- Program "DSIR explanation for china stones", TVNZ "southland tonight",<br />

1988 (około 2 minuty).<br />

Niemniej zainteresowanie eksplozją Tapanui jakie te programy wywołały okazało się<br />

bardzo krótkotrwałe, i opadło relatywnie szybko. Przykładowo w 10 lat później niemal nikt<br />

już w Nowej Zelandii nie pamiętał o istnieniu owej eksplozji. Pomimo jednak ich krótkości,<br />

owo sensacyjne zainteresowanie okazało się dosyć fatalne dla kariery naukowej autora.<br />

Zainicjowało ono rodzaj wybuchu histerii prześladowczej wśród ka<strong>dr</strong>y administracyjnej<br />

Uniwersytetu Otago w jakim autor wówczas pracował. Rezultatem tej histerii było, że<br />

prześladowania autora przekształciły się w otwarte już pogróżki, że zaczęły się pomruki o<br />

potrzebie jego wydalenia z uczelni, oraz że zainicjowane zostały najróżniejsze działania<br />

jakie miały na celu wypracowanie wymówek aby wydalenie to dokonane mogło zostać w<br />

sposób zupełnie legalny i pod pretekstem całkowicie innym niż za prowadzenie badań<br />

Tapanui.<br />

#13. Utrata pracy i uświadomienie sobie konieczności zejścia w badaniach do<br />

całkowitej konspiracji (1990 rok). Od samego początku zajęcia się problematyką objętą<br />

treścią niniejszej monografii autor odnotowywał negatywne i wysoce nieracjonalne reakcje<br />

na swe badania przejawiane przez niektórych kolegów uczelnianych, przez niemal<br />

wszystkich swoich przełożonych, oraz przez sporą część społeczeństwa. Pomimo tego,<br />

początkowo próbował pozostawać bardzo otwarty w sprawie tematu i wyników swoich<br />

dociekań, tyle tylko że nakładał na nie ograniczenia wynikające z owych negatywnych<br />

reakcji. Wierzył bowiem, że "cokolwiek naukowiec bada, wcale nie czyni tego prywatnie dla<br />

siebie samego, a dla dobra całego społeczeństwa i ludzkości", oraz że "fakty są jak ludzie -<br />

żaden z nich nie powinien podlegać dyskryminowaniu". Stąd pierwszy okres jego pracy<br />

badawczej nad zaprezentowaną tutaj tematyką możnaby nazwać okresem<br />

"semikonspiracji" lub "półjawności". Charakterystyczne atrybuty tego okresu obejmowały:<br />

(1) właściwe badania autor prowadził w "semikonspiracji" - t.j. w sposób prywatny, na<br />

własny koszt, i wyłącznie w czasie pozasłużbowym (próby dokonywania tych badań<br />

oficjalnie i w czasie biurowym zawsze kończyły się bowiem kłopotami z kolegami i<br />

przełożonymi), (2) autor nieustannie ponawiał kończące się zawsze fiaskiem próby<br />

publikowania wyników swoich badań w literaturze naukowej (na przekór ciągłych prób w


O-251<br />

przeciągu ćwierćwiecza w tzw. "referowanych" czasopismach naukowych nie zdołał się<br />

jednak ukazać na ten temat nawet jeden jego artykuł; pomimo powtarzalnych starań nie<br />

udało mu się też wygłosić nawet jednego referatu na jakiejkolwiek konferencji naukowej),<br />

(3) otwarcie mówił o badanej przez siebie tematyce i przyznawał się do jej podejmowania<br />

każdemu kto zapytał, (4) otwarcie dzielił się wynikami swoich badań i informował o tych<br />

wynikach każdego zainteresowanego włączając w to przełożonych i kolegów w miejscu<br />

pracy.<br />

Prawdziwy jednak szok przyszedł po potwierdzeniu i po opublikowaniu jego odkrycia,<br />

że krater Tapanui jest miejscem eksplozji <strong>UFO</strong>. "Nagrodą" bowiem jaką autor otrzymał za to<br />

odkrycie oraz za bezinteresowne wykonanie na własny koszt wszystkich badań<br />

zaprezentowanych w niniejszej monografii oraz w wszystkich innych monografiach z serii<br />

[5] było, że pod koniec 1990 roku jego uczelnia zmusiła go do złożenia rezygnacji z pozycji<br />

Senior Lecturer na Uniwersytecie Otago w Nowej Zelandii - co dokładniej opisano już w<br />

rozdziale A. Etykieta zaś badacza <strong>UFO</strong> jaką mu wówczas przyszyto, aż do 25 stycznia<br />

1999 roku uniemożliwiała mu znalezienie w tamtym kraju pracy odpowiedniej do jego<br />

zawodu i kwalifikacji, na przekór że w Nowej Zelandii oficjalnie narzeka się na brak wysokokwalifikowanych<br />

nauczycieli. Po dwóch więc kolejnych latach, t.j. 1991 i 1992, spędzonych<br />

na bezskutecznym poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy w Nowej Zelandii, zdesperowany autor<br />

zdecydował się opuścić Nową Zelandię aby szukać chleba w jakimś innym kraju. Gorzka<br />

nauczka jaką dostarczyło mu tamto "wylanie" z pracy tylko za dokonanie "zakazanego<br />

odkrycia" zmusiła go do zweryfikowania otwartości swoich zainteresowań i do przeniesienia<br />

dalszych badań w sferę całkowitej konspiracji. Począwszy więc od owej utraty pracy na<br />

Uniwersytecie Otago, jego działalność badawcza zaczęła nosić cechy "pełnej konspiracji"<br />

charakteryzowanej następującymi atrybutami: (1) wszystkie badania wykonywane są<br />

całkowicie w prywatnym czasie i na własny koszt, (2) publikowanie wyników badań z<br />

konieczności następuje z całkowitym pominięciem oficjalnego nurtu wydawnictw<br />

naukowych, (3) autor utajnia przed kolegami i przełożonymi w miejscu pracy tematykę<br />

której badaniem w czasie wolnym się zajmuje, nie dyskutując tej tematyki z nikim kto ma<br />

jakikolwiek związek z jego miejscem zatrudnienia, (4) autor utajnia cały dorobek jaki<br />

dotychczas wypracował w tej tematyce i nie ujawnia tego dorobku w żadnym z celów<br />

zatrudnieniowych. Oczywiście zmuszenie go do pracowania w pełnej konspiracji jest<br />

ogromnym marnotrawstwem jego potencjału twórczego, bowiem gdyby autor miał takie<br />

same możliwości otwartego prowadzenia badań jak inni naukowcy pracujący nad obecnie<br />

niedyskryminowanymi tematami, wtedy jego wydajność twórcza zapewne zwiększyłaby się<br />

aż kilkukrotnie - nie wspominając już o tym że mógłby on wtedy podjąć budowę i<br />

eksperymenty praktyczne nad niektórymi z urządzeń których idea skrystalizowała się już w<br />

jego umyśle.<br />

Przejście do badań w całkowitej konspiracji tylko z pozoru wygląda jako działanie<br />

wyłącznie zachowawcze mające na celu przeżycie i uchronienie się przed kłopotami.<br />

Faktycznie to było ono też rodzajem przełomowego odkrycia naukowego, ponieważ<br />

stanowiło punkt zwrotny w myśleniu autora. Autor wszakże zdawał sobie sprawę, że<br />

"wszędzie tam gdzie zachodzi konieczność konspiracji, istnieć też musi okupant". W<br />

momencie więc podjęcia świadomej decyzji przejścia do badań w pełnej konspiracji<br />

zapoczątkował on próby równoczesnego ustalenia, kto właściwie jest owym niewidzialnym<br />

okupantem prześladującym rzeczowych badaczy <strong>UFO</strong>. Przełomowym krokiem ku<br />

znalezieniu rozwiązania było podjęcie dociekań jakie mogą być przyczyny, że nasza<br />

cywilizacja prześladuje niektórych naukowców, chociaż racjonalnie rzecz biorąc powinna<br />

popierać ich działania, a także dlaczego tematyka kosmiczna oraz badanie innych istot<br />

inteligentnych od początku naszych dziejów były dyskryminowane i zawsze prowadziły do<br />

czyichś prześladowań. W trakcie tych dociekań autor odnotował też że naukowcy, którzy są<br />

przecież specjalnie trenowani w racjonalnym myśleniu i rzeczowym podejściu do badań<br />

rzeczywistości, w odniesieniu do tematyki kosmicznej oraz badań innych inteligencji<br />

wykazują rzucający się w oczy brak konsystencji, t.j. ich zachowania są nieliniowe,


O-252<br />

iracjonalne, pozbawione logiki, oraz posiadają wyraźny <strong>dr</strong>yft ze sfery intelektualnej w sferę<br />

uczuciową. Dążenie do konsystencji działań jest jedną z naturalnych cech intelektów. Jeśli<br />

więc naukowcy w odniesieniu do jednej tematyki zachowują się racjonalnie, zaś w<br />

odniesieniu do badań <strong>UFO</strong> i cywilizacji pozaziemskich wykazują oni reakcje graniczące z<br />

histerią, musi to oznaczać że zbiorowo poddawani są jakimś zewnętrznym naciskom i<br />

wymuszeniom które w sposób przez nich samych nieuświadamiany manipulują<br />

zajmowanym przez nich stanowiskiem. Rezultatem więc omawianych dociekań autora nad<br />

powodami niezbędności zejścia do badań w całkowitej konspiracji było dojście do<br />

wstrząsającego wniosku, że "poglądy mieszkańców Ziemi muszą być manipulowane przez<br />

samych <strong>UFO</strong>nautów z użyciem metod i urządzeń dotychczas jeszcze nie poznanych na<br />

Ziemi, zaś owym niewidzialnym okupantem zmuszającym badaczy <strong>UFO</strong> do działania w<br />

konspiracji muszą być sami <strong>UFO</strong>nauci" - patrz następne punkty. Osiągnięcie tego wniosku<br />

było więc owym najtrudniejszym do pokonania przełomem blokady w naszych poglądach i<br />

myśleniu jaką nałożyli nam <strong>UFO</strong>nauci. O trudności pokonania tej blokady świadczy fakt, że<br />

na przekór iż sekretna okupacja Ziemi przez szatańskich <strong>UFO</strong>nautów (w zrozumieniu tej<br />

okupacji wyjaśnionym w rozdziale B) trwa od zarania naszych dziejów, czyli od około 40<br />

000 lat, autor był dopiero pierwszym człowiekiem który na ów przełom świadomościowy<br />

potrafił się zdobyć. Po osiągnięciu tego rewolucyjnego wniosku jedyne więc co jeszcze<br />

autorowi pozostało do uczynienia, to zgromadzenie faktów jakie dokumentowałyby że<br />

wniosek ten jest poprawny.<br />

#14. Pierwsze dowody na fakt, że poglądy mieszkańców Ziemi faktycznie<br />

manipulowane są przez <strong>UFO</strong>. Najbardziej więc przełomowym odkryciem autora z całej<br />

serii szokujących ustaleń na temat okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> było owo uświadomienie<br />

sobie, że poglądy ludzi muszą być manipulowane przez samych <strong>UFO</strong>nautów, że<br />

manipulowanie to musi następować w kierunku powstrzymania na Ziemi badań w całym<br />

szeregu strategicznych dziedzin zagrażających dominacji technicznej <strong>UFO</strong>nautów nad<br />

ludźmi, oraz że jednym z najważniejszych jego przedmiotów jest właśnie wyciszanie<br />

wszelkich naukowych badań <strong>UFO</strong>. Rewolucyjność opisanego więc w poprzednim punkcie<br />

wniosku do jakiego autor doszedł polegała na tym, że ujawniał on iż to sami <strong>UFO</strong>nauci<br />

powodują aby większość ludzi na Ziemi była jednomyślna w prześladowaniu i<br />

dyskryminowaniu osób prowadzących badania <strong>UFO</strong>. Oczywiście zaraz po osiągnięciu tego<br />

wniosku autorowi brakowało dowodów empirycznych które podtwierdzałyby jego<br />

poprawność, a stąd które zezwalałyby na jego publiczne zaprezentowanie. Zgromadzenie<br />

tych dowodów stało się możliwe dopiero kiedy autor rozpracował swoją metodę niezwykle<br />

szybkiego i łatwego identyfikowania osób uprowadzanych systematycznie na pokłady <strong>UFO</strong>.<br />

Metoda ta opisana jest w po<strong>dr</strong>ozdziale U3.1 monografii [1/4]. Jej esencja sprowadza się do<br />

znajdowania niewielkiej blizny na nodze danego uprowadzanego, która to blizna powstaje<br />

kiedy <strong>UFO</strong>nauci trwale oznakowują miniaturowymi nadajnikami telepatycznymi<br />

uprowadzane przez siebie osoby. Metoda ta pozwoliła więc autorowi na zdanie sobie<br />

sprawy z kosmicznej wprost liczby ludzi uprowadzanych na pokłady <strong>UFO</strong> - wszakże<br />

uprowadzany do <strong>UFO</strong> jest co trzeci mieszkaniec Ziemi, oraz pozwoliła też na ustalenie że<br />

ludzkość stanowi rodzaj "dojnej krowy", czy "kolonii", eksploatowanej przez zaawansowane<br />

technicznie ale podupadłe moralnie cywilizacje kosmiczne - patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 i rozdział<br />

VB monografii [1/4], oraz następny punkt poniżej. Od tego był już tylko jeden mały krok do<br />

ustalenia, że aby zadbać o swoje interesy eksploatatora <strong>UFO</strong>nauci muszą manipulować<br />

świadomością ludzi w celu powstrzymywania badań na Ziemi we wszystkich strategicznych<br />

kierunkach jakie zagrażałyby ich dominacji technicznej, a stąd jakie potencjalnie<br />

prowadziłyby do zakończenia ich eksploatacji Ziemi (patrz wykaz tych blokowanych przez<br />

<strong>UFO</strong> strategicznych kierunków badań przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii<br />

[1/4]). Kolejnym ustaleniem autora jakie potwierdzało owo manipulowanie naszą<br />

świadomością, było wstrząsające odkrycie że niemal wszyscy zainteresowani ludzie są<br />

zgodni co do dobrych intencji <strong>UFO</strong>nautów, na przekór że w co bardziej istotnych<br />

przypadkach, dla powstrzymania naszych strategicznych badań, <strong>UFO</strong>nauci nie wahają się


O-253<br />

użyć nawet gwałtu, przemocy, nacisku, i zamachu na czyjeś życie, tyle że ich realizację<br />

przeprowadzają oni w szczególnie zmyślny sposób poprzez ich powierzenie do wykonania<br />

specjalnie zaprogramowanym w tym celu ludziom, przez autora nazywanym<br />

"sprzedawczykami" - opisy tych "sprzedawczyków" zawarte są w po<strong>dr</strong>ozdziałach W3 i U4.4<br />

monografii [1/4]. Aby więc na przekór zatrzęsienia faktów które stwierdzają inaczej<br />

utrzymać ową dobrą opinię o sobie, <strong>UFO</strong>nauci muszą w jakiś sposób manipulować<br />

poglądami ludzi. Największym jednak dowodem na masową wprost skalę manipulowania<br />

ludzkimi poglądami było odkrycie łatwości z jaką <strong>UFO</strong>nauci we wszystkich brudnych<br />

zadaniach wysługują się ziemskimi sprzedawczykami. Spowodowanie bowiem<br />

wykonywania tak niemoralnych zadań jakie <strong>UFO</strong>nauci powierzają niektórym<br />

sprzedawczykom, nie byłoby możliwe bez użycia bardzo skutecznych metod manpulowania<br />

ludzkimi poglądami.<br />

Aczkolwiek autor był pierwszym człowiekiem na Ziemi który odkrył że to sami<br />

<strong>UFO</strong>nauci manipulują naszą świadomością, wcale nie był on pierwszym człowiekiem który<br />

doszedł do wniosku, iż ktoś wyraźnie stara się przeszkodzić w dotarciu do świadomości<br />

naszego społeczeństwa faktu nieustannej, aczkolwiek starannie ukrywanej, obecności <strong>UFO</strong><br />

na Ziemi. Inni badacze również spostrzegli te zabiegi przeszkadzające, zaś na Zachodzie<br />

przyjęła się nawet nazwa "cosmic conspiracy" (t.j. "kosmiczny spisek") dla wyjaśnienia<br />

nieustannie powtarzających się przejawów zatajania, ukrywania, i niszczenia wszelkich<br />

dowodów jakie mogłyby ujawnić prawdę o <strong>UFO</strong>. Jest jednak różnica pomiędzy wnioskiem<br />

autora a wnioskami innych badaczy. Inni badacze wierzą bowiem w propagandowe<br />

zapewnienia <strong>UFO</strong>nautów, iż przybyli na Ziemię aby nam pomóc, aby przekazać nam<br />

wiedzę, podbudować moralnie, itp. Stąd odpowiedzialnością za "kosmiczny spisek"<br />

obciążają oni zmowę najróżniejszych grup ogromnie wpływowych Ziemian. Przykładowo na<br />

Zachodzie najczęściej wskazywana z tych grup zwykle nazywana jest "majestic twelve"<br />

("dwunastu najznakomitszych"). Często też tam się sugeruje, że odpowiedzialne mogą być<br />

przemysłowe kartele chcące utrzymać monopol na energię i na środki transportowe (np.<br />

producenci samochodów, samolotów, rakiet, itp.). Natomiast w Polsce odpowiedzialnością<br />

za konspirowanie w sprawach <strong>UFO</strong> i za systematyczne niszczenie dowodów obecności<br />

<strong>UFO</strong> na Ziemi zwykle obciąża się albo międzynarodowy spisek grupy uczonych, zwykle<br />

referowanych pod nazwą "twardołbowców" czy "pustaków", albo najróżniejsze sekretne<br />

towarzystwa (typu "Masoneria"), albo też reakcyjne organizacje religijne, lub kościelne.<br />

Tymczasem autor odkrył, że istnieje wyraźna rozbieżność pomiędzy deklaracjami<br />

<strong>UFO</strong>nautów a ich działaniami. Przykładowo kosmici słownie deklarują, że przybyli aby<br />

pomagać ludziom oraz że nie mają przed nami nic do ukrycia, jednak w działaniach<br />

eksploatują, gwałcą, nie pytają o zgodę i nigdy nie ujawniają ani swojej nieustannej<br />

obecności na Ziemi ani też ogromu swych sił zaangażowanych na naszej planecie.<br />

Stopniowo doszedł on więc do ustalenia że za "spiskiem kosmicznym" faktycznie kryje się<br />

aparat okupacyjny samych <strong>UFO</strong>nautów, tyle że całą "brudną robotę" niszczenia dowodów<br />

działalności <strong>UFO</strong> na Ziemi i zamykania ust świadkom, wykonuje on rękami Ziemian których<br />

poglądy i uczucia zostały odpowiednio zaprogramowane przez <strong>UFO</strong>nautów, a także że w<br />

sposób niezwykle wyrafinowany i cwany winę za swoje własne działania aparat ten<br />

umiejętnie zwala na owe ziemskie grupy i organizacje. Poza faktem więc, że niektóre osoby<br />

dają się <strong>UFO</strong>nautom umiejętnie manipulować, bez swej wiedzy wykonując dla <strong>UFO</strong>nautów<br />

zadania nieświadomych kolaborantów - jak to opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale U4.4 monografii<br />

[1/4], zgodnie z odkryciami autora w sposób świadomy żadne ludzkie grupy nie konspirują<br />

aby ukryć przed społeczeństwem faktu i rozmiarów zaagażowania <strong>UFO</strong> na Ziemi. Czynią to<br />

więc sami <strong>UFO</strong>nauci, tyle że ludzkimi rękami.<br />

#15. Udowodnienie, że Ziemia znajduje się pod niewidzialną okupacją<br />

pasożytniczych <strong>UFO</strong>nautów którzy znajdują się na wysokim poziomie<br />

zaawansowania technicznego jednak są podupadli pod względem moralnym. Było<br />

ono dokonywane stopniowo, po zajęciu się przez autora badaniami osób uprowadzanych<br />

na pokład <strong>UFO</strong>. Szczególnie istotne znaczenie dla udowodnienia niewidzialnej okupacji


O-254<br />

Ziemi przez <strong>UFO</strong> miało rozpracowanie w latach 1990 i 1991 wysoko-efektywnej metody<br />

identyfikowania osób uprowadzanych na pokład <strong>UFO</strong>, opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale U3.1<br />

monografii [1/4]. W swojej pełnej formie po raz pierwszy metoda ta była publikowana w<br />

1994 roku w angielskojęzycznej monografii [11O1] (wyszczególnionej też jako monografia<br />

[2a]): <strong>Pająk</strong> J., "The Oscillatory Chamber, arkway to the stars", Dunedin, New Zealand,<br />

1994, ISBN 0-9583380-0-0, 365 pages of text plus 104 illustrations and 7 tables. Zezwalała<br />

ona na wstępne rozpoznanie uprowadzanych osób po niewielkiej bliźnie jaką noszą oni na<br />

boku swej nogi (mężczyźni noszą ją na prawym boku swej prawej nogi, zaś kobiety na<br />

lewym boku swej lewej nogi - patrz opisy tej blizny z po<strong>dr</strong>ozdziału U3.1 w monografii [1/4]),<br />

około 27.5 cm od podłogi. W rezultacie użycia tej metody autor miał możność rozeznania<br />

kosmicznych wprost rozmiarów jakie uprowadzenia ludzi na pokłady <strong>UFO</strong> przyjmują, oraz<br />

upewnił się że uprowadzenia te głównie dokonywane są w celu eksploatacji zabieranych na<br />

<strong>UFO</strong> osób. Jak wówczas się okazało, kosmici traktują Ziemian jak "dojną krowę" i<br />

eksploatują ich na wiele najróżniejszych sposobów. Wyniki jego dociekań w tym zakresie<br />

zaprezentowane zostały aż kilku kolejnych monografiach autora, np. w monografii [1/4].<br />

Najlepsza i najaktualniejsza obecna ich prezentacja zawarta jest w po<strong>dr</strong>ozdziałach V3,<br />

U4.4, i T5 monografii [1/4]. W niniejszej monografii odkrycie to zostało jedynie<br />

podsumowane w raczej niewielkim poświęconym mu rozdziale G. Niemniej jednym z<br />

istotnych powodów dla jakich monografia ta została przeredagowana w stosunku do swojej<br />

poprzedniczki monografii [5/3], było naświetlenie wszystkich odnośnych jej opisów właśnie<br />

z punktu widzenia okupacji i eksploatacji Ziemi przez pasożytniczą konfederację moralnie<br />

podupadłych <strong>UFO</strong>nautów.<br />

Omawiane tutaj odkrycie faktu okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> wprowadziło<br />

ogromną liczbę praktycznych konsekwencji. Przykładowo: (a) zezwoliło ono na<br />

opracowanie "okupacyjnego modelu ludzkich kontaktów z <strong>UFO</strong>" jaki poprzez użycie<br />

analogii pomiędzy okupacją hitlerowską i okupacją Ziemi przez <strong>UFO</strong> wyjaśnia wiele<br />

dotychczas nierozumianych zjawisk i sytuacji wiążących się z pobytem <strong>UFO</strong> na Ziemi, (b)<br />

wyjaśniło dlaczego autor tak zacięcie jest prześladowany przez nieświadomych<br />

kolaborantów <strong>UFO</strong> i dlaczego wyrzucony nawet został z pracy za odkrycie eksplozji<br />

Tapanui, (c) uświadomiło dlaczego wyniki badań autora nie mogą znaleźć oficjalnego<br />

uznania czy zostać wydane w formie książkowej, itp. (Wszakże całkowitą odpowiedzią na<br />

wszystkie owe pytania "dlaczego" jest uświadomienie sobie, że w oczach okupujących<br />

Ziemię <strong>UFO</strong>nautów autor, podobnie jak inni rzetelni badacze <strong>UFO</strong>, jest niebezpiecznym<br />

przedstawicielem właśnie rodzącego się "ziemskiego ruchu oporu".) Praktyczne użycie tego<br />

modelu okupacyjnego pozwoliło też udowodnić formalnie, że Ziemia faktycznie znajduje się<br />

pod okupacją <strong>UFO</strong> - ów formalny dowód przytoczony został w po<strong>dr</strong>ozdziale P4 monografii<br />

[1/4]. Z kolei formalne udowodnienie tej okupacji ujawniło, że wcale o tym nie wiedząc<br />

rzetelni badacze <strong>UFO</strong> znajdują się w stanie "wojny partyzanckiej" z okupującymi Ziemię<br />

siłami kosmitów - nic dziwnego że jak dotychczas nieustannie ją przegrywali. Natomiast<br />

opracowania, jak niniejsze, które demaskują tą okupację stanowią "literaturę podziemną"<br />

jaką kosmiczni okupanci prześladują bezpardonowo wraz z jej autorami (nic dziwnego, że<br />

przez szereg lat dziwne "zbiegi okoliczności" systematycznie spychają autora w rosnąco<br />

odizolowane obszary na Ziemi gdzie coraz trudniej prowadzić jego badania naukowe i skąd<br />

coraz trudniej komunikować się z odbiorcami wyników tych badań).<br />

#16. Potwierdzenie "kosmicznej skali" okupacji Ziemi, przy której<br />

systematycznie uprowadzany do <strong>UFO</strong> jest co trzeci mieszkaniec naszej planety.<br />

Wykrycie faktu, że osoby systematycznie uprowadzane do <strong>UFO</strong> posiadają na swej nodze<br />

charakterystyczną bliznę umożliwiającą ich szybkie rozpoznanie, pozwoliło autorowi aby<br />

statystycznie oszacował on rozmiary problemu uprowadzeń do <strong>UFO</strong>. W tym celu w<br />

pierwszej części 1997 roku metodami konspiracyjnymi autor dokonał pierwszego<br />

wyznaczenia statystycznej gęstości w naszym społeczeństwie osób uprowadzanych do<br />

<strong>UFO</strong>. Otrzymana liczba była szokująca, bowiem wskazywała, że statystycznie co trzeci<br />

mieszkaniec naszej planety uprowadzany jest systematycznie do <strong>UFO</strong>. Aby więc się


O-255<br />

upewnić co do tej niepokojącej liczby, autor wystosował osobisty i imienny apel do znanych<br />

mu w Polsce osób które posiadały warunki sprzyjające dokonaniu tego typu sprawdzeń.<br />

Wyniki apelu okazały się równie <strong>dr</strong>uzgoczące. Dokonane przez te osoby sprawdzenia na<br />

sumarycznej próbce ponad około 1000 osób, jakie wówczas wróciły do autora, wykazały że<br />

36% Polek oraz 30% Polaków przynależy do kategorii osób systematycznie zabieranych na<br />

pokład <strong>UFO</strong> (czyli systematycznie do <strong>UFO</strong> zabierany jest faktycznie co trzeci mieszkaniec<br />

naszego kraju). To zaś wskazuje, że nasza planeta eksploatowana jest przez kosmitów<br />

ogromnie brutalnie i na całkowicie przemysłową skalę. Ponadto, aby technicznie<br />

dokonywać tak wielu uprowadzeń, kosmici muszą utrzymywać na Ziemi ogromny aparat<br />

okupacyjnego wyzysku i administracji - przykładowo z wyliczeń zaprezentowanych na<br />

początku rozdziału U monografii [1/4] wynika, że w każdym z 50 byłych województw w<br />

Polsce wszystkich kolejnych nocy uprowadzeń ludzi musi dokonywać nie mniej niż 60<br />

niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong> (t.j. co najmniej 3000 niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong><br />

operuje każdej nocy ponad całą Polską). Kolejną <strong>dr</strong>uzgoczącą wskazówką okazała się też<br />

wysoka regularność i systematyczność z jaką poszczególne osoby kwalifikowane są do<br />

kategorii uprowadzanych. Wskazuje to bowiem, że praktycznie każdy mieszkaniec Ziemi co<br />

najmniej raz w życiu zabierany zostaje do <strong>UFO</strong> gdzie poddawany jest badaniom czy nadaje<br />

się do dalszych uprowadzeń i eksploatacji, czy też stanowi tylko "o<strong>dr</strong>zut" którego jakość jest<br />

zbyt niska aby być przydatnym do pasożytowania przez kosmitów.<br />

Do powyższego powinno być dodane, że niezależnie od owych osobistych apeli<br />

autora o sprawdzenie statystycznej gęstości w naszym społeczenstwie osób<br />

uprowadzanych do <strong>UFO</strong>, jakie skierowane zostały imiennie do kilku wybranych badaczy, w<br />

jego monografiach zawarty jest też podobny apel ogólny skierowany do wszystkich<br />

czytelników. Publikowany jest on zresztą także i obecnie. Niestety na ów ogólny apel<br />

praktycznie nikt nie odpowiedział. Brak odpowiedzi na ów apel, przy jednoczesnej<br />

dostępności dosłownie dla każdego możliwości potwierdzenia owych ustaleń, jest jeszcze<br />

jednym dowodem jak silne i efektywne jest manipulowanie ludzkiej świadomości przez<br />

<strong>UFO</strong>. Wszakże owym manipulowaniem <strong>UFO</strong>nauci potrafili spowodować, że w nawet tak<br />

niezwykle istotnej i dotykającej każdego czytelnika sprawie, paraliż i bierność postępowania<br />

ludzkiego jest szokująca i dotychczas okazywała się nie do przełamania... Istnieje znane<br />

powiedzenie stwierdzające że "każdego spotyka to na co sobie zasługuje." Z dotychczas<br />

ustalonego obrazu barbarzyńskiej okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> i niemiłosiernego<br />

eksploatowania ludzi przez kosmicznych pasożytów, zaczyna wyłaniać się faktyczne<br />

potwierdzenie dla tego stwierdzenia: obraz ten ujawnia bowiem, że powodem dla którego<br />

ludzie są tak długo i tak brutalnie eksploatowani przez <strong>UFO</strong>nautów, jest że na owo<br />

eksploatowanie po prostu sobie zasługują!<br />

Odkrycie kosmicznej wprost skali okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong><br />

wprowadzało ogromny przełom w światopoglądzie autora. Wykazywało ono bowiem, że na<br />

Ziemi zaangażowane są ogromne siły okupacyjne, jakie stać na dokonywanie<br />

najróżniejszych niecnych akcji i zahamowań, włączając w to wyhamowywanie<br />

prowadzonych przez autora badań Tapanui, prześladowania niemal wszystkich<br />

postępowych badaczy <strong>UFO</strong> na Ziemi, wszczynanie kampanii prześladowych<br />

nakierowanych na zniszczenie zdolności autora do prowadzenia badań <strong>UFO</strong>, blokowanie<br />

wszystkich osób jakie usiłują zbudować któreś z urządzeń obronnych przed kosmicznym<br />

okupantem, itp. Więcej danych na temat ogromu owych sił okupacyjnych i niecnych metod<br />

ich działania, w sposob ogólny zaprezentowanych zostało w rozdziale V monografii [1/4],<br />

natomiast w odniesieniu do określonego rodzaju badań zaprezentowanych zostało w<br />

odnośnych traktatach (np. w odniesieniu do poszukiwań tunelu <strong>UFO</strong> pod Babią Górą<br />

opisano w traktacie [4B], w odniesieniu do manipulowania poglądami ludzi - w traktacie<br />

[3B], w odniesieniu do budowy urządzenia ujawniającego - w traktacie [7B]).<br />

#17. Odkrycie globalnego charakteru eksplozji koło Tapanui. Bardzo istotnym<br />

kamieniem milowym w badaniach eksplozji Tapanui było ustalenie na początku 1991 roku<br />

że następstwa tej eksplozji dają się poznać nie tylko w Nowej Zelandii, ale na całej naszej


O-256<br />

planecie. Badaczem którego wyniki bezpośrednio zwróciły uwagę autora na globalny wpływ<br />

tej eksplozji jest nowozelandzki botanik o nazwisku John T. Holloway. W swojej monografii<br />

"Forests and Climate in the South Island of New Zealand" (Technical Paper No. 3, Forest<br />

Research Institute, New Zealand Forest Service, September 1954) dokonał on dogłębnej<br />

analizy klimatycznej dochodząc do wniosku że przed 1200 rokiem nastąpiła raptowna,<br />

głęboka i trwała zmiana klimatu całej Nowej Zelandii. Nie będąc świadom istnienia eksplozji<br />

koło Tapanui (aczkolwiek w swojej monografii aż kilkakrotnie nawiązuje on do maoryskich<br />

legend o "Ogniach Tamaatea"), zmianę tą łączy on z podobnym oziębieniem<br />

zarejestrowanym także w owym czasie w Zachodniej Europie. Podążając za kierunkiem<br />

wskazanym przez Holloway'a, autor przeprowadził własne badania historyczne zmian<br />

klimatycznych na Ziemi w okresie następującym wkrótce po eksplozji koło Tapanui, zaś w<br />

ich efekcie dokonał on szokujących odkryć. Generalnie rzecz biorąc po odłożeniu na globus<br />

zmiany te układają się bowiem w dosyć wymowny wzór/obraz sugerujący, że jednym z<br />

następstw eksplozji Tapanui było trwałe przemieszczenie się skorupy Ziemi następujące<br />

wzdłuż południka magnetycznego przebiegającego przez krater Tapanui (co zresztą<br />

sugerowały od początku legendy maoryskie, np. patrz nazwa "Pukeruau", t.j. "wzgórze<br />

które wstrząsnęło/pochyliło Ziemię", przyporządkowana wzgórzu na którym eksplozja ta<br />

miała miejsce). Formalizując więc swe odkrycie, powyższy postulat z legend maoryskich<br />

autor wyraził w formie roboczej teorii naukowej stwierdzającej że eksplozja koło Tapanui<br />

wywołała poślizg (rotowanie) skorupy ziemskiej następujący wzdłuż południka<br />

przechodzącego przez Tapanui oraz przez oba bieguny magnetyczne Ziemi. Następujące<br />

po tym intensywne badania dostarczyły dowodów potwierdzających jej poprawność. (W<br />

niniejszej monografii wyniki owych badań klimatycznych autora przedstawione są w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale D2.) Zarówno sformułowanie owej teorii, jak i materiał dowodowy<br />

dokumentujący jej prawdziwość po raz pierwszy przedstawione zostały w <strong>dr</strong>ugim wydaniu<br />

monografii autora poświęconej eksplozji Tapanui, opisanym poniżej jako [12O1].<br />

#18. Druga monografia angielskojęzyczna o eksplozji Tapanui, oraz odkrycie<br />

całkowitej utraty zainteresowań tą eksplozją ze strony angielskojęzycznych czytelników.<br />

Pomimo niefortunnych dla swej kariery następstw opublikowania pierwszej monografii [9O1]<br />

o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, autor nie poddawał się przeciwnościom losu i kontynuował<br />

swe badania. Po odkryciu zaś opisanych powyżej globalnych następstw eksplozji Tapanui,<br />

oraz po sformułowaniu swojej roboczej teorii naukowej o poślizgu skorupy Ziemi<br />

spowodowanym następstwami tej eksplozji, zdecydował się opublikować <strong>dr</strong>ugie wydanie<br />

swojej monografii jakie popularyzowałoby owe przełomowe odkrycia. Wydanie to<br />

przygotował w 1992 roku, publikując je pod następującymi danymi bibliograficznymi [12O1]<br />

(referowanymi też przy monografii [5/2a]): <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong><br />

A.D. which tilted the Earth" (t.j. "Nowozelandzka eksplozja <strong>UFO</strong> Anno Domini <strong>1178</strong>, która<br />

pochyliła Ziemię"), Dunedin, New Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, 78 stron, (włączając<br />

w to 31 ilustracji). Owo <strong>dr</strong>ugie wydanie monografii o eksplozji Tapanui posiadało jedynie<br />

wersję angielskojęzyczną. Pomimo opublikowania w języku angielskim, monografia [12O1]<br />

spotkała się z niemal całkowitym brakiem zainteresowania zarówno w samej Nowej<br />

Zelandii, jak i w innych krajach angielskojęzycznych. Na przekór szerokiej reklamy tej<br />

<strong>dr</strong>ugiej monografii, w samej Nowej Zelandii autor zdołał upowszechnić zaledwie kilka jej<br />

egzemplarzy. Gro jej czytelników wywodziło się z Europy - głównie z Niemiec Zachodnich.<br />

Kilku z jej niemieckich czytelników odbyło nawet po<strong>dr</strong>óż do Nowej Zelandii wyłącznie w celu<br />

oglądnięcia i osobistego przeegzaminowania krateru Tapanui. Wkrótce po wydaniu [12O1]<br />

sfilmowane też zostało przez autora i upowszechnione wideo dokumentarne (w systemie<br />

VHS-PAL z komentarzem w języku angielskim) prezentujące główne informacje o kraterze<br />

Tapanui, oraz o dostępnym w jego pobliżu materiale dowodowym na temat eksplozji<br />

wehikułu <strong>UFO</strong>. Wideo to nosiło tytuł [13O1] "The Tapanui Crater formed by exploding<br />

<strong>UFO</strong>s" (t.j. "Krater Tapanui uformowany przez eksplodujące <strong>UFO</strong>"). Przygotowanie tego<br />

wideo nastąpiło z aktywną pomocą przyjaciela autora, hobbysty pasjonującego się<br />

wykonywaniem dokumentarnych filmów wideo, a nazwisku Anthony James Huddy (85 Hall


O-257<br />

Road, Sawyers Bay near Dunedin, New Zealand). Jego produkcja ukończona została dnia<br />

6 czerwca 1992 roku. Kilka jego kopii znajduje się w Polsce (patrz zestawienie z wykazu<br />

członków Honorowego Klubu Promotorów Magnokraftu).<br />

#19. Prefesura autora na Cyprze i znalezienie miasta Salamis zniszczonego<br />

eksplozją Tapanui. Kolejnym kamieniem milowym w badaniach Tapanui okazał się wyjazd<br />

autora na Cypr w sierpniu 1992 roku w celu podjęcia tam pierwszej w jego życiu profesury<br />

na Eastern Mediterranean University. Wyjazd ten był wymuszony. Wynikał bowiem z owej<br />

atmosfery napiętnowania i o<strong>dr</strong>zucenia jaką intelektualiści z Nowej Zeandii otoczyli autora za<br />

podjęcie przez niego badań eksplozji <strong>UFO</strong> w Tapanui, oraz z wynikającego z tej atmosfery<br />

faktu niemożności znalezienia pracy w Nowej Zelandii. Na Cyprze okno i balkon jego<br />

mieszkania wychodziło na ruiny starożytnego miasta nazywanego Salamis. Autor często<br />

błądził wśród tych ruin, przyglądając się starożytnym rzeźbom zapierającym dech swym<br />

pięknem, oraz dziwnie regularnemu ułożeniu ruin, w którym wszystkie wysokie obiekty<br />

leżały powalone i swymi wierzchołkami wskazujące w kierunku południowym. Jednym z<br />

pytań jakie wówczas sobie często zadawał to "co spowodowało że po okresie wspaniałości<br />

i piękna świata starożytnego nagle przyszedł na Ziemię okres średniowiecznego upadku i<br />

brzydoty". Jak potem się okazało zadanie sobie tego pytania i następne znalezienie na nie<br />

odpowiedzi stanowiło intelektualny pomost do odkrycia mechanizmu telepatii oraz<br />

następstw fal telepatycznych na z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie ludzi - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały D4 i<br />

C8.3. (To zaś po raz któryś tam z rzędu potwierdza że kluczem do sukcesu naukowego jest<br />

umiejętność zadawania sobie właściwych pytań.) Pod koniec swego pobytu na Cyprze<br />

przez przypadek autor poznał miejscową legendę która zniszczenie Salamis<br />

przyporządkowuje serii ogromnych fal morskiego tsunami jakie nadchodziły z północy<br />

dokładnie w okresie spodziewanych poślizgów skorupy ziemskiej spowodowanych<br />

eksplozją Tapanui. Treść tej legendy przytoczono w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. Rozpoczęte<br />

natychmiast po jej usłyszeniu szczegółowe badania ruin oraz przeszukiwania literatury<br />

historycznej na temat Cypru zdawały się potwierdzać treść tej legendy, oraz sugerować że<br />

zniszczenie Salamis faktycznie było bezpośrednim następstwem eksplozji Tapanui.<br />

Najważniejsze wyniki tych badań także zestawiono w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. Cypryjskie badania<br />

posiadały kilka istotnych następstw. Przykładowo wskazały one autorowi, że<br />

najwartościowszych informacji o eksplozji Tapanui należy szukać w mitologiach różnych<br />

narodów, że następstwa eksplozji Tapanui były znacznie większe niż tylko globalne zmiany<br />

klimatyczne i obejmowały np. nadejście na Ziemię okropności średniowiecza, itp. Jednym z<br />

dodatkowych kierunków badań zainspirowanych właśnie na Cyprze było też uświadomienie<br />

autorowi, iż w Tapanui najprawdopodobniej nie nastąpiła czysto magnetyczna eksplozja<br />

<strong>UFO</strong> pierwszej generacji, a eksplozja tzw. "wehikułu czasu". Inspiracji tej dostarczyły<br />

legendy opowiadane na Cyprze o kamieniu ceramicznym znajdującym się w jaskini zwanej<br />

"Eshabi keyf", koło Tarsus, w prowincji Mersin z południowej Turcji (patrz jego opis w<br />

punkcie #6 z rozdziału L), a także porównanie różnych zjawisk paranormalnych z tamtego<br />

regionu świata z podobnymi zjawiskami obserwowanymi w okolicach Tapanui. Wyniki<br />

swych badań cypryjskich autor opublikował w kolejnej - tym razem już tylko polskojęzycznej<br />

monografii [14O1] (wyszczególnionej też jako monografia [5/2]) o danych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>,<br />

"Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która pochyliła Ziemię" (Monografia, Dunedin,<br />

Nowa Zelandia, 1993, ISBN 0-9597946-8-9, 148 stron - w tym 37 ilustracji). Monografia ta<br />

była więc <strong>dr</strong>ugim [5/2] polskojęzycznym wydaniem głównego opracowania autora z serii [5]<br />

o eksplozji Tapanui. W niniejszym opracowaniu gro tych wyników badań omówione zostało<br />

w po<strong>dr</strong>ozdziałach D3 i D4.<br />

#20. <strong>Prof</strong>esura w Malezji i oddźwięki Tapanui w mitologii Wschodu. Znalezienie<br />

następnego kamienia milowego badań Tapanui nastąpiło gdy na początku września 1993<br />

roku autor podjął swą <strong>dr</strong>ugą w życiu profesurę, tym razem w Malezji. Zgodnie z teorią<br />

autora, opisywany w tej monografii poślizg skorupy ziemskiej spowodowany eksplozją<br />

Tapanui nastąpił właśnie wzdłuż południka przechodzącego niedaleko tego kraju. Stąd<br />

wyspy sąsiadujące z Malezją ucierpiały najsilniej od następstw tej eksplozji. Wiedząc, dzięki


O-258<br />

swym poprzednim doświadczeniom z Cypru, o znaczeniu mitologii dla badań Tapanui,<br />

zaraz po przyjeździe do Malezji autor zapoznał się więc z mitologią narodów otaczających<br />

ten kraj. Ku swemu zdumieniu odkrył, że prawie wszystkie te narody posiadają legendy o<br />

wielkich potopach morskich (typu "tsunami") jakich datowanie wykazuje iż nastąpiły one<br />

wkrótce po eksplozji Tapanui. Wyrażone w terminologii mitologicznej przyczyny tych<br />

potopów w wielu legendach dają się nawet bezpośrednio interpretować jako uwolnienie<br />

energii z pędników wehikułu <strong>UFO</strong>. Autor starannie zebrał te mity (w niniejszej monografii<br />

przedstawione w <strong>dr</strong>ugiej połowie po<strong>dr</strong>ozdziału D3), zaś ich wyniki opublikował w<br />

następnym, trzecim już ([5/3]) wydaniu polskojęzycznym swojej monografii z serii [5]. Dane<br />

bibliograficzne owej monografii przytoczone są dalej pod numerem [15O1].<br />

#21. Odkrycie telepatii i zrozumienie wpływu hałasu telepatycznego na nadejście<br />

epoki średniowiecza. Kolejny kamień milowy dotyczący eksplozji Tapanui znaleziony został<br />

w piątek dnia 11 listopada 1994 roku. Podczas przerwy na lunch autor zdecydował się<br />

uciec wtedy przed piętrzącymi się problemami i stresem zaczynającego się wkrótce<br />

<strong>dr</strong>ugiego semestru poprzez zjedzenie miejscowego posiłku. Jednak nabyte w pobliskiej<br />

stołówce danie niestety tego dnia okazało się bardziej niejadalne niż zazwyczaj. Dla<br />

odwrócenia więc uwagi od utykającego w gardle posmaku zajął on swój umysł ulubionymi<br />

przez niego problemami mechanizmów działania wszechświata. Gdy więc tak<br />

bezentuzjastycznie starał się dobrnąć do końca posiłku, niespodziewanie w jego głowie<br />

poskładało się w jedną całość rozwiązanie dla zasad i mechanizmu telepatii. Los czasami<br />

wykazuje poczucie humoru i w tym przypadku znajomość telepatii zawdzięczać będziemy<br />

beznadziejnemu gotowaniu jakiejś anonimowej kucharki. Podobnie jak to kiedyś stało się w<br />

odniesieniu do magnokraftu i komory oscylacyjnej (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C2 w monografii [1/4]),<br />

tym razem dla telepatii autor również od dłuższego już czasu przemyśliwał nad jej<br />

mechanizmem i stąd posiadał już uprzednio zgromadzone w swej głowie wszystkie<br />

elementy wymaganej układanki (np. już w czasie swego pobytu na Cyprze ustalił on że<br />

sygnały telepatyczne muszą propagować się poprzez przeciw-materię, że ich wzbudzanie<br />

musi następować przez wibracje magnetyczne, że przenoszą one sygnał modulowany<br />

podobny do ludzkiej mowy, itp.). Znalezione wówczas rozwiązanie dla mechanizmu<br />

rozprzestrzeniania się fal telepatycznych opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale H7.1 monografii [1/4]. Po<br />

jego rozpracowaniu autor uświadomił sobie, że zaprezentowany w po<strong>dr</strong>ozdziale D4 związek<br />

pomiędzy eksplozją Tapanui i zapanowaniem na Ziemi okresu średniowiecza jest<br />

następstwem "hałasu telepatycznego" wzbudzonego tą eksplozją. To z kolei dostarczyło<br />

ostatniej cegiełki brakującej nam do zrozumienia fizykalnych przyczyn nadejścia<br />

średniowiecza na naszą planetę. Począwszy więc od 11 listopada 1994 roku egzemplarze<br />

monografii autora z serii [5] o eksplozji Tapanui zawierały wyjaśnienie mechanizmu w jaki<br />

"hałas telepatyczny" wyzwalany jest przez eksplozje magnetyczne oraz opis szkodliwych<br />

oddziaływań jakie wywiera on na z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie ludzi.<br />

#22. Falowanie przestrzeni czasowej i problem okresowych pojawień się w Nowej<br />

Zelandii ptaka Moa. Jeden z ciekawszych kamieni milowych badań eksplozji Tapanui<br />

ułożony został podczas prac badawczych autora nad problemem zafalowania przestrzeni<br />

czasowej i jego fizykalnych manifestacji. Prace te realizowane były w <strong>dr</strong>ugiej połowie 1995<br />

roku, w trakcie wykańczania monografii [3]. Monografia [3] kładzie bowiem znaczny nacisk<br />

na zdolność <strong>UFO</strong> trzeciej generacji do po<strong>dr</strong>óżowania w czasie, na zasady realizowania<br />

takiej po<strong>dr</strong>óży, na indukowane podczas niej zjawiska, oraz na obowiązujące dla niej<br />

ograniczenia. W trakcie ich prowadzenia autor uświadomił sobie wiele następstw<br />

zafalowania przestrzeni czasowej oraz ich fizykalnych manifestacji w naszym świecie. W<br />

niniejszej monografii następstwa te i wyjaśniające je teorie opisane zostały w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.3 i F1, oraz w punktach #6 i #7 rozdziału H, zaś ich wprowadzenie do<br />

treści aktualnie upowszechnianej monografii z serii [5] nastąpiło począwszy od około marca<br />

1996 roku.<br />

#23. Idea telekinetycznego rolnictwa, a pięciokrotne szybszy niż w Europie wzrost<br />

lasów w Nowej Zelandii. Dalszy kamień milowy w badaniach eksplozji Tapanui znaleziony


O-259<br />

został kiedy to autor rozpracował ideę telekinetycznego rolnictwa opisaną w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

NB2 monografii [1/4]. Właściwie to idea ta rodziła się w jego głowie stopniowo od długiego<br />

już czasu. Pierwsze uświadomienie możliwości tego rolnictwa sięga 1989 roku kiedy to<br />

autor tropił w Nowej Zelandii, pomiędzy miejscowością Ohoka i Weka Pass, ślady ogromnej<br />

flotylli <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej generacji (patrz [4]) jaka przeprowadzała tam systematyczną ewidencję<br />

środowiska. Na licznych lądowiskach tej flotylli rośliny wykazywały wzrost aż do około 12<br />

razy większy od swego wzrostu w otaczającej lądowiska glebie. Kolejnym krokiem w jego<br />

krystalizowaniu się było kiedy to Nowozelandczyk o nazwisku Robert Pool uświadomił<br />

autorowi, że z nieznanych nauce powodów sosny w Nowej Zelandii rosną około<br />

pięciokrotnie szybciej niż sosny w Europie - patrz opisy z punktu D1 rozdziału H. Jednak<br />

punktem przełomowym w rozwoju idei tego rolnictwa stało się oglądnięcie w 1995 roku<br />

amerykańskiego filmu dokumentarnego o imperium Tiwanaku zajmującego kiedyś<br />

wysokogórski płaskowyż leżący na terenie dzisiejszej Boliwii w Ameryce Południowej.<br />

Twórcy tamtego filmu zachodzili w głowę dlaczegoż to wszystkie kanały nawadniające tego<br />

imperium zaczynały się na piramidach przez które najpierw przepływała rozprowadzana<br />

później po polach woda. Aczkolwiek twórcy filmu, oraz występujący w nim naukowcy, nie<br />

znaleźli wyjaśnienia dla owej zagadki piramid amerykańskich, autor na bazie swoich<br />

uprzednich badań Tapanui i lądowisk <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej generacji od razu zrozumiał dlaczego:<br />

aby telekinetycznie stymulować wzrost i z<strong>dr</strong>owie sadzonych przez to imperium roślin.<br />

Jedyne czego w chwili oglądania filmu dokładnie jeszcze nie wiedział, to jaki jest<br />

mechanizm wywoływania owej stymulacji. Przykładowo nie był jeszcze pewien czy dla jej<br />

indukowania piramidy te nie kryły przypadkiem w sobie kiedyś komór oscylacyjnych <strong>dr</strong>ugiej<br />

generacji, podobnych do komór używanych w pędnikach <strong>UFO</strong> które stymulowały 12-krotnie<br />

szybszy i większy wzrost roślin w lądowiskach badanych przez autora. Tą ostatnią część<br />

teorii dla najprostszej wersji telekinetycznego rolnictwa wydedukował on dopiero w<br />

pierwszych miesiącach 1996 roku, kiedy to wypracował zasady koncentrowania się wibracji<br />

telepatycznych w piramidach, oraz kiedy ustalił związki pomiędzy wibracjami<br />

telepatycznymi a efektem telekinetycznym. W ten sposób została skrystalizowana pełna<br />

idea najprostszej realizacji telekinetycznego rolnictwa poprzez telekinetyzowanie w<br />

piramidach wody używanej do podlewania roślin - patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB2 z monografii [1/4].<br />

Po jej sformułowaniu i analizach teoretycznych autor wydedukował też jej niedoskonałości i<br />

wady. Chęć ich wyeliminowania prowadziła do równoległego zaproponowania jego bardziej<br />

doskonałych wersji, najprostsza z których bazuje już nie na wodzie i piramidach a na<br />

stymulowaniu całego środowiska za pośrednictwem stałego pola telekinetycznego (np.<br />

generowanego obecnie przez wirujące magnesy zaś w przyszłości przez komorę<br />

oscylacyjną). Do treści monografii autora z serii [5] o eksplozji Tapanui opisy<br />

telekinetycznego rolnictwa włączone zostały począwszy od kwietnia 1996 roku. Z uwagi na<br />

jego ogromne znaczenie poznawcze i gospodarcze autor zdecydował się je równolegle<br />

zaprezentować w po<strong>dr</strong>ozdziale C2.2.2 monografii [3] i [3/2], potem zaś w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

J2.2.2.2 monografii [1/2] i [1/3]. Obecnie są one upowszechniane w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2<br />

monografii [1/4].<br />

#24. Telekinetyczne mutowanie jako wyjaśnienie dla mechanizmu pojawienia się<br />

ptaka Moa i innych olbrzymów Nowej Zelandii. Następny kamień milowy w badaniach<br />

eksplozji Tapanui znaleziony został wkrótce po rozpracowaniu idei "telekinetycznego<br />

rolnictwa". Analizując mechanizmy stymulacji wzrostu, autor uświadomił sobie wówczas, że<br />

czynnik wywołujący ową stymulację, t.j. pole telekinetyczne, wyjaśnia też ogromną liczbę<br />

tajemnic przeszłości Nowej Zelandii, przykładowo mechanizm pojawienia się tam ptaków<br />

Moa, pojawienie się tam olbrzymów takich jak słynny Maui opisany przy początku rozdziału<br />

A oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, przewę<strong>dr</strong>owanie tych olbrzymów do Patagonii, Ameryki<br />

Środkowej i Północnej, a następnie do Europy i Azji, oraz wiele innych. Najważniejsze<br />

rezultaty rozpracowania tego aspektu badań eksplozji Tapanui, począwszy od maja 1996<br />

roku włączone zostały do treści po<strong>dr</strong>ozdziału C7, oraz do specjalnie wyo<strong>dr</strong>ębionego


O-260<br />

nowego po<strong>dr</strong>ozdziału, w monografii [5/3] oznaczanego jako po<strong>dr</strong>ozdział C7.1, zaś w<br />

niniejszej monografii [5/4] oznaczanego jako C7.2.<br />

#25. Mechanizm telekinetyzowania i jego wykorzystywanie. Kolejny kamień milowy<br />

stanowiło rozpracowanie mechanizmu telekinetyzowania materii. Klucza który umożliwiłby<br />

jego zrozumienie i skrystalizowanie autor poszukiwał przez znaczny przedział czasu.<br />

Poszukiwania te głównie polegały na systematycznych analizach i porównywaniach efektów<br />

całego szeregu możliwych mechanizmów za pośrednictwem których zupełnie odmienne<br />

zjawiska takie jak przykładowo efekt telekinetyczny czy fale telepatyczne w końcowym<br />

wyniku prowadzą do tego samego rezultatu - nadania materii trwałego natelekinetyzowania.<br />

Znalezienie właściwego rozwiązania znowóż nastąpiło za pośrednictwem skojarzenia. Autor<br />

przypadkowo obserwował kiedyś jak robotnik rozbijał płyty betonowe wibrującym młotem.<br />

Gdy na chwilę oparł go na pochyłym kamieniu, młot ten sam zaczął wspinać się pod górę -<br />

w kierunku przeciwnym do linii najmniejszego oporu (czyli dokładnie tak jak to czynią atomy<br />

natelekinetyzowanych substancji). Natelekinetyzowane atomy materii muszą więc być jak<br />

ten wibrujący młot - błysnęło w głowie autora. Po uświadomieniu sobie tego faktu<br />

skrystalizowanie mechanizmu telekinetyzowania było już proste. Z kolei rozpracowanie tego<br />

mechanizmu otworzyło <strong>dr</strong>ogę do wydedukowania atrybutów i zasad formowania oraz<br />

wykorzystania owego zjawiska. Mechanizm ten i jego implikacje wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

NB1 monografii [1/4]. Do treści aktualnie upowszechnianych publikacji autora jego opis<br />

wprowadzony został na stałe począwszy od czerwca 1996 roku.<br />

#26. Opublikowanie trzeciej monografii o eksplozji Tapanui (w języku polskim).<br />

Treść mitów odnalezionych w Malezji dostarczyła podstawy do rozpoczęcia stopniowego<br />

przygotowania trzeciego wydania [5/3] głównej monografii autora z serii [5] opisującej<br />

wyniki badań Tapanui. Wydanie to zostało gruntownie poszerzone w stosunku do<br />

poprzedniego, <strong>dr</strong>ugiego wydania [5/2], obejmując sobą wszystkie omówione powyżej<br />

odkrycia autora. Jego treść została też przerobiona i uaktualizowana, tak aby w sposób<br />

bardziej systematyczny zaprezentować nowe spojrzenie na zjawiska wiążące się z<br />

eksplozją <strong>UFO</strong> koło Tapanui. Dane bibliograficzne [15O1] tej monografii, wyszczególnionej<br />

tutaj też jako monografia [5/3], były jak następuje: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej<br />

Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która obróciła Ziemię" (Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1996,<br />

ISBN 0-9583380-8-6, około 300 stron - w tym 38 ilustracji). Monografia [5/3], opublikowana<br />

została wyłącznie w języku polskim. Ostatnie egzemplarze monografii [15O1] rozesłane<br />

zostały do czytelników w marcu 1997 roku.<br />

#27. Podjęcie prac nad opublikowaniem czwartego polskojęzycznego wydania<br />

monografii o eksplozji Tapanui. Około początka 1997 roku autor wszedł w posiadanie<br />

całego szeregu dosyć szczegółowych danych o jeszcze wcześniejszej niż Tapanui eksplozji<br />

<strong>UFO</strong>, jaka nastąpiła około 13.5 tysiąca lat temu (najróżniejsze fakty wiążące się z tamtą<br />

eksplozją, nasze źródła naukowe zwykle datują jako mające miejsce jakieś 12 000 lat<br />

temu), i jaka również spowodowała znaczny poślizg skorupy Ziemi. Dane te opisane zostały<br />

w rozdziale K niniejszej monografii. Na najróżniejsze ślady owej pradawnej eksplozji <strong>UFO</strong><br />

autor natykał się wielokrotnie, zaś część z nich nawet omawiał już wcześniej w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziałach C8 i C7 monografii [5/3]. Jednak materiał dowodowy jaki dostał się w jego<br />

posiadanie na początku 1997 roku wymagał zaprezentowania w oddzielnym rozdziale jaki<br />

poświęcony byłby wyłącznie jego omówieniu. Dlatego też autor zdecydował się na<br />

przeznaczenie rozdziału K na omówienie owego materiału, akceptując w ten sposób że<br />

monografia [5/3] musi zostać gruntownie zreorganizowana. W ten sposób narodziła się<br />

myśl przygotowania niniejszego, czwartego już wydania monografii z serii [5] o eksplozji<br />

<strong>UFO</strong> koło Tapanui. Autor postanowił, że wydanie to otrzyma następujący tytuł i dane<br />

bibliograficzne [16O1] (referowane tutaj też jako monografia [5/4]): <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Eksplozja<br />

<strong>UFO</strong> w Tapanui <strong>1178</strong> A.D. która przemieściła kontynenty" (Monografia, Dunedin, Nowa<br />

Zelandia, 2000, ISBN 0-9583380-6-X, około 400 stron - w tym 38 ilustracji). Oprócz<br />

problematyki owej eksplozji sprzed 13.5 tysiąca lat (lub, według innych źródeł, sprzed 12<br />

tysięcy lat), monografia [5/4] poszerzona miała także zostać o cały szereg dodatkowych


O-261<br />

tematów jakich potrzeba zaa<strong>dr</strong>esowania wyłoniła się w międzyczasie, przykładowo o<br />

opisaną w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale historię badań eksplozji Tapanui, o opisaną w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale O5.3.1 z [1/4] jego osobistą eksplorację przez autora tunelu wytopionego w<br />

skale przez <strong>UFO</strong>, o rozproszone po całej tej monografii nowe naświetlenie eksplozji<br />

Tapanui z punktu widzenie okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong>, itp. Wobec niemal zupełnego braku<br />

zainteresowania badaniami eksplozji Tapanui w samej Nowej Zelandii, zarówno monografia<br />

[5/3] jak i najnowsza, niniejsza monografia [5/4], zaplanowane zostały do wydania tylko w<br />

polskojęzycznej wersji językowej. Pierwsze próbne egzemplarze (t.j. "proof copy")<br />

niniejszego, czwartego wydania monografii [5/4] o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui<br />

upowszechniane zaczęły być począwszy od kwietnia 1997 roku. Oczywiście, równolegle z<br />

upowszechnianiem tych egzemplarzy, autor kontynuuje ich udoskonalanie, poszerzanie, i<br />

przeredagowywanie.<br />

#28. Próby zastraszania - np. odkrycie że ktoś symuluje sytuację jakby autor<br />

nieustannie był pilnowany przez jakiś specjalny oddział sabotażystów, jacy starają się<br />

przeszkodzić we wszystkim co on czyni. W 1998 roku autor przygotowywał wydanie traktatu<br />

na spisach jego publikacji oznaczanego jako [7B]. Traktat ten opisywał niezwykle istotne<br />

urządzenie ujawniające jakiego przeznaczeniem jest ukazywanie ludziom pobliskiej<br />

obecności niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong> lub niewidzialnych <strong>UFO</strong>nautów, operujących w<br />

tzw. stanie "migotania telekinetycznego" (patrz opis tego stanu zaprezentowany w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale L2 monografii [1/4]). Niezwykłością owego urządzenia jest, że jego opisy<br />

podarowane zostały ludzkości przez sprzyjającą nam konfederację totalistycznie<br />

nastawionych kosmitów którzy przeciwstawiają się okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong><br />

(owi sprzyjający ludziom kosmici opisani są w po<strong>dr</strong>ozdziale W7 monografii [1/4]). Podczas<br />

pisania owego niezwykle ważnego traktatu [7B], bez przerwy prześladowały autora całe<br />

epidemie niezwykłych wydarzeń jakie ogromnie utrudniały pisanie. Wydarzenia te opisane<br />

są m.in. w owym traktacie [7B], oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale VB3.2 monografii [1/4]. Ich niezwykłą<br />

cechą było, że aby je dokonywać znający przyszłość <strong>UFO</strong>nauci bez przerwy musieli w<br />

sposób ukryty obserwować autora. Możliwość takiej nieustannej obserwacji autora<br />

wyłaniała się zresztą już od dłuższego czasu, bowiem już wcześniej zdołał on zgromadzić<br />

sporo materiału obserwacyjnego jaki zdawał się ją sugerować. Autor postawił więc sobie<br />

tezę roboczą, iż bez przerwy jest obserwowany przez specjalną grupę sabotażową<br />

<strong>UFO</strong>nautów, i zaczął gromadzić materiał obserwacyjny jaki by zweryfikował jej prawdę. Ku<br />

swemu zdumieniu, w krótkim czasie zgromadził ogromną liczbę faktów obserwacyjnych<br />

jakie potwierdzały prawdę tej tezy. Część z tych faktów opisał w po<strong>dr</strong>ozdziale VB3.2<br />

monografii [1/4]. Począwszy więc od około połowy 1998 roku, autor miał już<br />

udokumentowaną materiałem faktologicznym pewność, że bez przerwy pilnowany jest<br />

przez specjalny oddział sabotażowy <strong>UFO</strong>autów.<br />

Definitywne potwierdzenie obszernym materiałem obserwacyjnym, że autor<br />

nieustannie obserwowany jest przez specjalną grupę sabotażową <strong>UFO</strong>nautów jacy starają<br />

się przeszkodzić we wszystkim co autor zamierza, posiada ogromne znaczenie dla<br />

niniejszej monorafii. Wyjaśnia ono bowiem powody wielu zdarzeń jakie poprzednio<br />

prześladowały autora, przykładowo: (1) powody jego usunięcia z Uniwersytetu Otago, (2)<br />

powody że praktycznie w każdym miejscu jego pracy pojawiają się nieracjonalnie<br />

postępujący sprzedawczycy jacy usilują spowodować usunęcie autora z pracy, (3) powody<br />

że w każdym z dotychczasowych miejsc zamieszkania autora zawsze pojawiają się ludzie<br />

jacy przechwytują, niszczą, i utrudniają korespondencję autora z resztą świata, czy (4)<br />

powody że pomimo nieustannie ponawianych wysiłków jak dotychczas autor nie zdołał<br />

wydać w Polsce nawet jednego wydania książkowego swoich opracowań. Ponadto<br />

wskazuje ono że to co niniejsza monografia ujawnia jest niezwykle istotne dla ludzi,<br />

ponieważ nasi okupanci uznali to za na tyle niebezpieczne dla swoich interesów że<br />

postawili aż cały oddział kosmicznych sabotażystów jaki stara się zapobiec aby to zostało<br />

napisane i dostępne było do wglądu innych ludzi.


O-262<br />

#29. Odkrycie że znajomość przyszłości jest podstawowym źródłem siły<br />

<strong>UFO</strong>nautów. Umożliwia im ona selektywne powstrzymywanie wybranych przedsięwzięć<br />

indywidualnych ludzi. Po definitywnym ustaleniu, że bez przerwy obserwowany jest i<br />

sabotażowany przez niewidzialny oddział <strong>UFO</strong>nautów, autor zwolna nauczył się też<br />

rozpoznawać bardzo subtelne objawy ich ingerencji w jego życie i sabotażowania jego<br />

poczynań. Z kolei po wypracowaniu sposobu rozpoznawania przypadków owego<br />

kosmicznego sabotażu, ku swemu zdumieniu zaczął ingerencję tą i sabotaż dostrzegać też<br />

i w działaniach wielu innych ludzi. Okazało się wówczas, że niemal wszystkie działania<br />

ludzi, jakie potencjalnie przyczyniają się do zmniejszenia przewagi technicznej,<br />

światpoglądowej, lub moralnej <strong>UFO</strong>nautów nad ludźmi, stają się przedmiotem sabotażu ze<br />

strony okupujących nas <strong>UFO</strong>nautów. Przykładowo rezultatem owego niewidzialnego<br />

sabotażu <strong>UFO</strong>nautów jest nie tylko ukrzyżowanie Jezusa, średniowieczna Inkwizycja,<br />

nieustanne "wypadki" jakie przytrafiają się członkom rodziny Kennedych, czy niedawny<br />

upadek komunizmu, ale także niezwykłe kłopoty jakie wielu z nas doświadcza we<br />

w<strong>dr</strong>ażaniu nowych idei i wynalazków, szerząca się wokół nas niemoralność, <strong>dr</strong>akońskie<br />

poczynania niektórych rządów, upadki walut, itp. Wszystko to przytrafia się tylko dlatego, że<br />

znający przyszłość <strong>UFO</strong>nauci za ich pośrednictwem zapobiegają temu co miało nastąpić w<br />

oryginalnym przebiegu czasu na Ziemi gdyby zdarzenia te nie miały jeszcze miejsca. Po<br />

owym szokującym uświadomieniu sobie, że <strong>UFO</strong>nauci, na wzór religijnych diabłów,<br />

faktycznie kryją się za wszystkim co złego dzieje się na Ziemi, autor zaczął się<br />

zastanawiać, w jaki sposób są oni w stanie uzyskać tak przytłaczające efekty nieustającego<br />

zaduszania naszej cywilizacji. Odpowiedź na to pytanie wyłoniła się z innego odkrycia jakie<br />

autor dokonał w międzyczasie, mianowicie z odkrycia że <strong>UFO</strong>nauci znają przyszłość,<br />

ponieważ bez przerwy przemieszczają się w czasie do przodu i do tyłu. Okazało się<br />

wówczas, że <strong>UFO</strong>nautów stać na powstrzymywanie indywidulanych ludzi i na zaduszanie<br />

indywidualnych idei, ponieważ z analizy przyszłości doskonale oni wiedzą jakie to idee i<br />

jacy to ludzie najbardziej zaszkodzą ich interesom. Aby więc uniemożliwić owo<br />

zaszkodzenie ich okupacyjnym interesom, cofają się oni w czasie do tyłu, i zwyczajnie<br />

uniemożliwiają te działania indywidualnych ludzi co do których ze znajomości przyszłości<br />

już wiedzą, że kiedyś im zaszkodzą. Zdolność do po<strong>dr</strong>óżowania w czasie okazała się więc<br />

głównym źródłem absolutnej przewagi <strong>UFO</strong>nautów nad ludźmi, oraz wiedzą jaka<br />

umożliwiała im wybiorcze powstrzymywanie poczynań indywidualnych ludzi. Ów bazujący<br />

na znajomości przyszłości mechanizm za pomocą którego <strong>UFO</strong>nauci powstrzymują<br />

szkodzące ich interesom działania na Ziemi, autor dokładnie poznał około połowy 1998<br />

roku. Starał się więc go opisać w przygotowywanej wówczas do opublikowania monografii<br />

[1/3], aczkolwiek początkowo nie wyraził go w sposób wystarczająco klarowny. Jego<br />

znacznie lepsze ujęcie zaprezentowane zostało dopiero w upowszechnianej począwszy od<br />

25 lipca 1999 roku zreorganizowanej wersji monografii [1/4], a ściślej w po<strong>dr</strong>ozdziale V2<br />

owej wersji. Wszystkie powołania z niniejszej monografii odnoszą się wyłącznie do owej<br />

zreorganizowanej wersji [1/3].<br />

Warto tutaj dodać, że monografia [1/4] zawiera nie tylko informację o owej bazującej<br />

na znajomości przyszłości metodzie działania <strong>UFO</strong>nautów, ale zawiera też zręby pierwszej<br />

metody naszego przeciwdziałania tym szkodliwym dla nas poczynaniom <strong>UFO</strong>nautów. Owa<br />

metoda naszej samoobrony nazywana jest tam "metodą ślepego samuraja", zaś jej opis<br />

zaprezentowano w po<strong>dr</strong>ozdziałach V2 i W4 monografii [1/3]. Jej esencja sprowadza się do<br />

doprowadzania za wszelką cenę do końca wszystkich tych naszych przedsięwzięć, co do<br />

których odnotujemy że <strong>UFO</strong>nauci starają się nam w nich usilnie przeszkadzać (jednym z<br />

takich usilnie przeszkadzanych przez <strong>UFO</strong>nautów poczynań jest opublikowanie niniejszej<br />

monografii).<br />

#30. Powrót z Malezji do Nowej Zelandii w styczniu 1999 roku i podjęcie prac<br />

nad opublikowaniem niniejszej monografii. Dnia 24 stycznia 1999 roku autor powrócił do<br />

Nowej Zelandii po siedmiu latach nieobecności i po odbyciu trzech kolejnych profesur, t.j.<br />

na Cyprze, w Malezji, i na Borneo. Osiadł w maleńkim miasteczku zwanym Timaru


O-263<br />

(oddalonym o około 500 kilometrów od Tapanui) i zabrał się za pisanie niniejszej wersji tej<br />

monografii. Pisanie to ma nadzieję zakończyć około połowy 2000 roku aby formalnie wydać<br />

ową długo oczekiwaną w Polsce monografię. Niestety, jego zakończenie okazało się<br />

niezwykle ciężkie i trudne, bowiem Nowa Zelandia w międzyczasie ogromnie się zmieniła, i<br />

z wolnego kraju o relatywnie dużym zasobie wolnej woli i swobodzie działania przekształciła<br />

się w opresyjny, ponury, dyktatorski kraj o zasobie wolnej woli opadłym do pogranicza<br />

bariery marazmu (patrz informacje z po<strong>dr</strong>ozdziału II3.1 monografii [1/3]). Ponadto owa<br />

nieustannie prześladująca autora specjalna jednostka <strong>UFO</strong>nautów w międzyczasie zdołała<br />

udoskonalić skuteczność swoich metod sabotażowania i powstrzymywania tego co autor<br />

dokonuje. W rezultacie zarówno prowadzone przez samych <strong>UFO</strong>nautów sabotaże<br />

powstrzymujące pisanie tej monografii, jak i przeszkadzające działania coraz liczniejszych<br />

sprzedawczyków hipnotycznie zaprogramowanych na niszczenie autora, czyniły zadanie<br />

pisania tej monografii coraz trudniejszym. Miejmy jednak nadzieję, że jak zawsze<br />

dotychczas, autor zdoła pokonać pietrzące się coraz wyżej przeszkody i doprowadzi do<br />

końca sprawę przygotowania i opublikowania tej niezwykłej monografii [5/4].<br />

#31. Utrata pracy w Wellington Institute of Technology oraz przejście na<br />

bezzasiłkowe bezrobocie. W 2005 roku w Nowej Zelandii pojawiło się szokujące zjawisko<br />

<strong>dr</strong>astycznego spadku liczby studentów. W Wellington Institute of Technology, w którym<br />

wówczas pracowałem, sale wykładowe niemal zupełnie opustoszały. Zaczęła się redukacja<br />

ka<strong>dr</strong>y wykładowej. Z grona wykładowców informatyki zwolnionych zostało 6 osób, w tej<br />

liczbie ja i nawet mój przełożony. Tak oto począwszy od 23 września 2005 roku stałem się<br />

bezrobotnym. Na dodatek się okazało, że zgodnie z nowozelandzkim prawem wcale nie<br />

należy mi się zasiłek dla bezrobotnych. Zmuszony więc zostałem aby żyć ze swoich<br />

oszczędności. Za wyjątkiem też krótkiej profesury w Korei w 2007 roku, bezrobotnym<br />

pozostawałam nadal w chwili ostatniego aktualizowania tej monografii w 2009 roku.<br />

Oczywiście, nadal wówczas nie otrzymywałem żadnego zasiłku dla bezrobotnych ani nie<br />

widziałem perspektyw aby znaleźć jakąś następną pracę. (Wszakże w wyniku światowego<br />

kryzysu z lat 2008 i 2009 emigrant nie ma najmniejszej szansy na znalezienie pracy w<br />

obcym kraju który na dodatek wyznaje antyemigranckie sentymenty.)<br />

#32. Jednoroczna pełna profesura w Korei (2007 rok). Po utracie pracy i staniu<br />

się bezrobotnym zacząłem intensywnie poszukiwać pracy. Po niemal dwóch latach<br />

poszukiwań pracy zostałem zaproszony przez Uniwersytet Ajou w Korei Południowej na<br />

pełna profesurę z Informatyki, w okresie od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku.<br />

(Uniwersytet Ajou należy do grupy 10 najlepszych uniwersytetów Korei Południowej.)<br />

<strong>Prof</strong>esura ta okazała się dosyć przełomowym okresem mojego życia. Pozwoliła mi ona<br />

bowiem nie tylko po<strong>dr</strong>eperować moje szybko upadające poczucie własnej wartości, ale<br />

także dała mi odmienne spojrzenie na swoje badania. Ponadto zaowocowała ona kilkoma<br />

istotnymi odkryciami, oraz kilkoma publikacjami naukowymi (w tym opublikowaniem<br />

pierwszego sformułowania monografii [1/5]).<br />

#33. Odkrycie że <strong>UFO</strong>nauci i wehikuły <strong>UFO</strong> są tymczasowymi symulacjami<br />

Boga. W Korei Południowej około połowy 2007 roku dokonałem ogromnie istotnego<br />

odkrycia które całkowicie przewartościowało moje poglądy i zaowocowało m.in. powstaniem<br />

monografii [1/5]. Było to odkrycie, że <strong>UFO</strong>nauci wcale NIE są istotami posiadającymi „wolną<br />

wolę” i istniejącymi ”trwale” - tak jak istnieją np. ludzie. Odnotowałem bowiem wówczas<br />

pierwsze dowody na fakt że <strong>UFO</strong>nauci są tymczasowymi ”symulacjami” Boga. Mianowicie,<br />

sa oni istotami które Bóg stwarza tylko na krótkie okresy czasu, oraz pod których umysły<br />

Bóg podpina swój własny umysł i swoją własną świadomość. Dlatego <strong>UFO</strong>nauci, na<br />

przekór że nam ludziom ukazują iście szatańską naturę, zachowanie i działania, faktycznie<br />

są ludzko-podobnymi reprezentacjami Boga. Tyle tylko, że Bóg symuluje charakter,<br />

zachowania i działania <strong>UFO</strong>nautów z tak ogromną precyzją, że dla nas ludzi wygladają oni<br />

tak jakby żeczywiście istnieli i rzeczywiście przylatywali na Ziemię z jakiejś szatańskiej<br />

planety. Z podobną dokładnością są też symulowane przez Boga wehikuły <strong>UFO</strong> - czyli<br />

gwiazdoloty w których <strong>UFO</strong>nauci jakoby przylatują na Ziemię. Wszystko we wehikułach


O-264<br />

<strong>UFO</strong> jest symulowane tak precyzyjnie, że gdybyśmy mieli dostęp do dokumentacji jak<br />

zbudować te wehikuły, wówczas po naszym ich zbudowania one też by zadziałały dla ludzi.<br />

#34. Przeformatowanie niniejszej monografii [5p/4] na format PDF. W maju 2009<br />

roku autor zdecydował się przeformatować niniejszą monografię na powszechnie używany<br />

format PDF, oraz włączyć do jej treści ilustracje które uprzednio były udostępniane<br />

o<strong>dr</strong>ębnie. W ten sposób powstała obecna forma niniejszej monografii.<br />

* * *<br />

W taki oto sposób autor doszedł do momentu kiedy niniejsza, poszerzona,<br />

przeredagowana, i uzupełniona o najnowsze wyniki badań monografia [5/4] nabrała swego<br />

obecnego kształtu.<br />

Do powyższego warto jeszcze dodać, że niniejsza monografia w zakresie swego<br />

sposobu napisania przypomina nieco cebulę - t.j. każdy powyższy kamień milowy badań<br />

autora powodował jakby dopisanie do poprzenio już istniejącego jej trzonu jeszcze jednej<br />

wartewki tematycznej. Zapewne też czytając tą monografię czytelnik odnotuje owe<br />

nachodzące kolejno na siebie warstewki tematyczne. Kiedy więc z nimi się spotka,<br />

świadomość powyższej, obecnie już ponad dekadę długiej historii ninieszej monografii,<br />

ujawni mu dlaczego sformułowana ona została właśnie w taki a nie inny sposób.<br />

O2. Przedmiot, cel, i tezy tej monografii<br />

Jak każde opracowanie naukowe, również niniejsza manografia stara się wypełnić<br />

kilka nakładanych na nią funkcji akademickich. Stąd proponuje ona tezę której prawdę<br />

ustalić będzie można na podstawie rozważań zawartych w jej treści, definiuje cel i zadanie<br />

jakich osiągnięcie podniesie poziom naszej wiedzy i techniki, a także wyjaśnia przedmiot<br />

analiz tu przytoczonych. Wszystko to reprezentuje więc naukowe aspekty niniejszej<br />

monografii. Dla uzyskania bardziej konsystentnej prezentacji, a także dla usprawnienia<br />

organizacji tej monografii, wszystkie te aspekty zgrupowane zostały razem, oddzielone od<br />

reszty opracowania i zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale O2.<br />

Niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział prezentujący aspekty akademickie tej monografii nie jest wcale<br />

zamierzony jako po<strong>dr</strong>ozdział ujawniający jakieś nowe fakty. Wszystko do czego się on<br />

sprowadza to dostarczenie wskazówek jakie umożliwiłyby czytelnikowi dokładniejsze<br />

zrozumienie i lepsze zinterpretowanie faktów, rozważań, stylów, i toków postępowania<br />

zawartych w pozostałych jej rozdziałach. Z tego powodu, jeśli podczas pierwszego czytania<br />

tej monografii ktoś znajdzie rozważania zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale za zbyt<br />

uciążliwe, lub trudne do zrozumienia na obecnym poziomie zaznajomienia się z jego<br />

przedmiotem, być może czytelnik ten powienien przeskoczyć przez ten po<strong>dr</strong>ozdział O2 i od<br />

razu przystąpić do czytania któregoś z dalszych rozdziałów tej monografii (np. rozdziału C).<br />

Dopiero zaś po ukończeniu jej pozostałych części powrócić ponownie do zapoznania się z<br />

niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziałem O2 w celu przeanalizowania przedstawionych w nim naukowych<br />

aspektów tego opracowania.<br />

Jak zapewne czytelnik wywnioskował to już z poprzednich opisów, przedmiotem i<br />

tematem tej monografii jest miejsce legendarnej i niezwykle potężnej eksplozji która<br />

zaistniała w Nowej Zelandii rankiem dnia 19 czerwca <strong>1178</strong> roku. Miejsce to nazywane jest<br />

"kraterem Tapanui" zaś zaistniała w nim eksplozja nazywana jest "eksplozją Tapanui".<br />

Istnienie tego przedmiotu umożliwia zaproponowanie głównego celu naukowego<br />

niniejszej monografii. Cel ten bezpośrednio wynika ze zgromadzonych do dzisiaj informacji<br />

na temat owej eksplozji Tapanui, a także z różnych teorii opracowanych przez autora i<br />

zaprezentowanych w kolejnych rozdziałach tej monografii (np. z teorii nazywanej "Teorią<br />

Magnokraftu" - patrz rozdział F niniejszej monografii, czy ze zbioru konceptów związanych<br />

z magnokraftem, takich jak Koncept Dipolarnej Grawitacji, Efekt Telekinetyczny, Fale<br />

Telepatyczne, itp. - patrz tematyka rozdziału H monografii [1/4]). Ten główny cel niniejszej<br />

monografii możnaby sformułować jak następuje:


O-265<br />

"W możliwie najwierniejszy sposób przedstawić wszystkie aspekty badań miejsca<br />

eksplozji Tapanui, koncentrując się wszakże na prezentacji wyników tych badań oraz<br />

wniosków do wyciągnięcia których one prowadzą."<br />

Aby monografia ta wypełniła nałożony na nią cel, koniecznym jest aby<br />

zaprezentowane w niej kluczowy materiał dowodowy znalazł wyjaśnienie w faktycznie<br />

możliwym do wystąpienia zdarzeniu jakie miało miejsce w rzeczywistości. Stąd główna teza<br />

niniejszej monografii mogłaby zostać sformułowana jak następuje:<br />

"Miejsce eksplozji Tapanui zawiera materiał dowodowy jaki bezspornie dokumentuje<br />

że eksplozja ta posiadała pochodzenie technologiczne i spowodowana została<br />

zdetonowaniem wehikułu kosmicznego."<br />

Głównym problemem badań eksplozji koło Tapanui jest to, że zgodnie z tym co<br />

wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale O1, zamanipulowani przez <strong>UFO</strong>nautów nowozelandzcy<br />

naukowcy, na przekór wszelkim istniejącym dowodom, uparcie zaprzeczają jej istnienie a<br />

także starają się zapobiegać prowadzeniu tych badań oraz jakiejkolwiek popularyzacji ich<br />

wyników. To uparte zaprzeczanie wytworzyło paradoksalną sytuację, tak jednak typową dla<br />

wewnętrznej sprzeczności i niekonsekwencji wpółczesnej nauki. Z jednej bowiem strony<br />

zidentyfikowany i opisany został ogromny materiał dowodowy wskazujący na istnienie owej<br />

eksplozji (jakiego jedynie odnaleziona przez autora i stąd zapewne tylko fragmentaryczna<br />

część wystarczyła na wypełnienie całego wolumu niniejszej monografii). Z <strong>dr</strong>ugiej zaś<br />

strony istnieje grupa wpływowych administratorów nauki którzy z uporem maniaków<br />

autorytatywnie zaprzeczają istnieniu tej eksplozji, w ten sposób efektywnie torpedując<br />

wszelkie ewentualne próby ujawnienia prawdy o tej legendarnej katastrofie. Aby więc<br />

ujawnić paradoksalność takiej sytuacji, autor sformułował także uboczny cel niniejszej<br />

monografii, który brzmi jak następuje:<br />

"Zidentyfikować i unaocznić paradoksy, niekonsekwencje, uprzedzenia oraz inne<br />

czynniki które powodują wytłumianie badań i popularyzacji brzemiennej w skutki eksplozji<br />

Tapanui, stwarzając w ten sposób warunki do uświadomienia zainteresowanym stronom<br />

faktu istnienia i konsekwencji tych zahamowań."<br />

Aby w jakiś sposób zneutralizować paradoksalność opisywanej tutaj sytuacji, a także<br />

aby umożliwić udowodnienie poprawności tezy głównej w kilku kolejnych stopniach, autor<br />

zdecydował się sformułować pierwszą tezę niniejszej monografii jak następuje:<br />

"Dostępny materiał dokumentacyjny oraz aparat logicznej dedukcji bezspornie<br />

wykazują, że w <strong>1178</strong> roku jakaś potężna eksplozja faktycznie miała miejsce koło Tapanui w<br />

Nowej Zelandii."<br />

Prawdziwość tej tezy dowiedziona zostanie już w następnym rozdziale niniejszej<br />

monografii. Tak się jednak składa, że na podstawie dokonanych przez siebie badań autor<br />

poznał nie tylko sam fakt zaistnienia eksplozji koło Tapanui, ale także odkrył jej przyczyny i<br />

mechanizm. Z potrzeby zaprezentowania tych odkryć wynika więc <strong>dr</strong>uga teza niniejszej<br />

monografii, brzmiąca jak następuje:<br />

"Eksplozja koło Tapanui spowodowana została przez łańcuchowe zdetonowanie od<br />

góry ku dołowi cygaro-kształtnego kompleksu latającego wehikułów magnokraftopodobnych<br />

(<strong>UFO</strong>) zawierającego około siedmiu statków."<br />

Dowiedzenie prawdziwości tej <strong>dr</strong>ugiej tezy dokonane zostanie stopniowo w dalszych<br />

rozdziałach niniejszej monografii, z podsumowaniem podanym w rozdziale P. Z kolei po<br />

dowiedzeniu jej poprawności, oraz po dowiedzeniu porawności tezy pierwszej, teza główna<br />

tej monografii też automatycznie staje się dowiedziona.<br />

W trakcie dowodzenia prawdziwości powyższej <strong>dr</strong>ugiej tezy, autor dokonał<br />

niespodziewanego odkrycia że eksplozja Tapanui posiadała światowe konsekwencje o<br />

daleko idących następstwach dla całej naszej cywilizacji. Z chęci zaprezentowania tego<br />

odkrycia i podpierającego go materiału dowodowego wynika więc trzecia teza niniejszej<br />

monografii której brzmienie wyrazić można jak następuje:


O-266<br />

"Eksplozja koło Tapanui spowodowała poślizg skorupy Ziemi względem osi obrotu jej<br />

ją<strong>dr</strong>a o około 7 , wywołując w konsekwencji trwałe zmiany klimatyczne obejmujące swym<br />

zasięgiem całą naszą planetę".<br />

Dowiedzenie poprawności tej trzeciej tezy nastąpiło w rozdziale D. Z kolei jej<br />

dowiedzenie podnosi rangę eksplozji Tapanui z wydarzenia o charakterze lokalnym, do<br />

kataklizmu o charakterze ogólnoświatowym. Z kolei jako źródło ogólnoświatowego<br />

kataklizmu, eksplozja ta staje się własnością wszystkich narodów naszej planety i powinna<br />

być starannie badana zamiast, jak do dzisiaj, wstydliwie ukrywana przed światem.<br />

Zamiar dowiedzenia prawdziwości powyższych tez oraz spełnienia celu niniejszej<br />

monografii jest bardzo ambitny, zważywszy wrogie stanowisko naukowców<br />

nowozelandzkich wobec badań krateru Tapanui, zważywszy konieczność dokonywania w<br />

konspiracji wszystkich działań związanych z ujawnianiem, opisem i popularyzacją materiału<br />

dowodowego dotyczącego eksplozji Tapanui, oraz zważywszy konieczność finansowania<br />

całości tych badań z prywatnych środków autora. Niemniej, jak czytelnicy będą mieli okazję<br />

to ocenić z dalszych części niniejszej monografii, zostały one osiągnięte z sukcesem.<br />

Oczywiście podejmując tak ambitny cel i stawiając tak awangardowe tezy, autor<br />

zmuszony był do przedstawienia w treści niniejszej monografii wielu nierozpatrywanych lub<br />

wygodnie przemilczanych dotychczas faktów, hipotez, teorii, przypuszczeń, dociekań, oraz<br />

naukowych spekulacji, które starają się wyjaśnić, podeprzeć, lub potwierdzić główne punkty<br />

jego rozważań. Jak to zaś zwykle bywa z nowymi faktami, hipotezami, teoriami,<br />

przypuszczeniami, dociekaniami, oraz naukowymi spekulacjami, niektóre z nich mogą<br />

szokować co bardziej nienawykłych do niekonwencjonalnego myślenia czytelników, inne<br />

zaś mogą urażać czyjeś uczucia (wszakże prawda zawsze dla kogoś okazuje się<br />

niewygodna - patrz rozdział N. Na pocieszenie więc tych zaszokowanych lub urażonych<br />

autor chciałby tutaj zaznaczyć, że wszystko co pisze czyni wyłącznie jako naukowiec<br />

poszukujący prawdy i wypracowywujący postęp naszej wiedzy, oraz że abyśmy mogli<br />

zweryfikować bolesną czy niewygodną prawdę i przeciwdziałać jej niekorzystnym<br />

następstwom, ktoś kiedyś musi mieć odwagę aby po raz pierwszy wypowiedzieć na głos<br />

swe przypuszczenie o jej istnieniu. Oczywiście, umieszczenie jakiegoś stwierdzenia w treści<br />

tej monografii, wcale nie oznacza iż autor jest absolutnie pewny jego prawdziwości, lecz<br />

raczej że pragnie on poddać pod rozwagę innym badaczom i społeczeństwu możliwość<br />

jego poprawności. Wszystko więc co monografia ta zawiera, podobnie jak wszystko co<br />

twierdzili, twierdzą i będą kiedyś twierdzić inni naukowcy, może się okazać obiektywną<br />

prawdą albo też nie; aby się autorytatywnie wypowiedzieć na ten temat konieczne są<br />

szczegółowe, długotrwałe, choćby o<strong>dr</strong>obinę finansowane, oraz odbywające się w właściwej<br />

atmosferze intelektualnej i wymaganych warunkach technicznych badania na których<br />

przeprowadzenie niestety autorowi nie dana była szansa.<br />

Jednym z następstw zaprezentowanych tutaj nowatorskich i przełamujących utarte<br />

poglądy teorii jest, iż niniejsza monografia przywraca romantyzm badaniom naukowym. Z<br />

romantyzmu tego odarła je wszakże przyjmowana przez dzisiejszych naukowców postawa<br />

że jakoby wszystko już poznaliśmy i wszystko daje się przewidzieć. Monografia ta ujawnia<br />

jednak, że wszechświat posiada nieograniczone możliwości i jest w stanie zamanifestować<br />

zjawiska jakich nie da się przewidzieć i jakie przerastają ludzką wyobraźnię, że ogromna<br />

liczba tajemnic natury ciągle pozostaje niezbadana, oraz że jeśli ktoś otworzy się do<br />

nieznanego, wtedy szokujące niespodzianki czekają dosłownie na każdym kroku. Ponownie<br />

więc się potwierdza stare wierzenie, że rzeczywistość potrafi przerosnąć nawet najśmielsze<br />

oczekiwania.<br />

Aby wypełnić nałożone na nią cele, treść niniejszej monografii zaprezentowana<br />

została w formie logicznego łańcucha nastawionego na udowodnienie prawdziwości<br />

podanych powyżej tez oraz na osiągnięcie głównego celu tej monografii. Łańcuch ten<br />

rozpoczęty zostanie w następnym rozdziale C zaprezentowaniem dowodów<br />

dokumentujących że eksplozja koło Tapanui faktycznie miała miejsce. Wykazanie jej<br />

istnienia umożliwi omówienie w rozdziale D globalnych konsekwencji tego kataklizmu.


O-267<br />

Kolejny rozdział E poświęcony zostanie przedstawieniu istniejących hipotez starających się<br />

wyjaśnić pochodzenie krateru Tapanui oraz omówieniu różnych nieścisłości i błędów<br />

zawartych w niektórych z nich. Natępnie rozdział K omawia jeszcze jedną podobną<br />

eksplozję, zaistniałą jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu, jaka również spowodowała obrót<br />

skorupy Ziemi. Ponieważ zgodnie z hipotezą autora krater ten powstał poprzez<br />

eksplodowanie cygaro-kształtnego stosu statków magnokrafto-podobnych, kolejny rozdział<br />

F poświęcony zostanie omówieniu budowy i działania magnokraftu ze szczególnym<br />

zwróceniem uwagi na te atrybuty owego statku jakie posiadają znaczenie dla unikalności<br />

śladów pozostawianych w miejscach jego ewentualnych eksplozji. Dalszy rozdział G zajmie<br />

się formalnym udowodnieniem że "<strong>UFO</strong> to już działające magnokrafty" oraz wykazaniem,<br />

że Nowa Zelandia już od najdawniejszych czasów była szczególnie często nachodzona<br />

przez te pozaziemskie statki. To z kolei dostarczy przesłanek do wnioskowania w rozdziale<br />

H, że także w okresie średniowiecza wehikuły <strong>UFO</strong> przylatywały do Tapanui, zaś jeden z<br />

nich nawet tam eksplodował. Ponieważ istnieje ścisłe podobieństwo pomiędzy eksplozjami<br />

<strong>UFO</strong> koło Tapanui i eksplozją <strong>UFO</strong> w tunguskiej na Syberii, kolejny rozdział J zajmie się<br />

omówieniem tych podobieństw. Rozdział L wskaże jeszcze inne eksplozje <strong>UFO</strong> jakie<br />

najprawdopodobniej miały już miejsce na Ziemi. Rozdział M niniejszej monografii zajmujie<br />

się omówieniem różnorodnych implikacji filozoficznych zaistnienia i badań obu omówionych<br />

tutaj eksplozji <strong>UFO</strong>.<br />

Jedną z unikalnych cech niniejszej monografii, z której czytelnik zapewne zacznie<br />

zdawać sobie sprawę po jej przeczytaniu, to iż jakby posiada ona dwa różne wymiary (t.j.<br />

treść i zastosowanie) czy też jakby uformowana została z dwóch odmiennych składników<br />

(t.j. tworzywa i idei). Podczas gdy na jej tworzywo (treść) składa się eksplozja koło Tapanui,<br />

jej ideą (zastosowaniem) jest wehikuł zwany magnokraftem oraz pochodne od niego<br />

koncepty techniczne. Aczkolwiek więc monografia ta głównie koncentruje się na omówieniu<br />

już rozpracowanych szczegółów dotyczących eksplozji Tapanui, jeśli uważnie<br />

przestudiować jej znaczenie to równolegle prezentuje ona również najistotniejsze aspekty<br />

magnokraftu jakie bez użycia przykładu owej eksplozji nigdy nie mogłyby zostać ujawnione.<br />

Dzięki tej cesze aktualność niniejszej monografii przestaje być zależna od przedmiotu jej<br />

rozważań. Nawet więc w przypadku utrzymania się w mocy najbardziej niesprzyjających<br />

okoliczności, t.j. gdyby siła zgromadzonych tu dowodów oraz logika argumentacji nie<br />

zdołała przełamać istniejących uprzedzeń powodując iż eksplozja Tapanui nigdy nie<br />

doczekałaby się należnego jej uznania, wtedy monografia ta ciągle pozostawałaby aktualna<br />

choćby tylko jako ilustracja najistotniejszych atrybutów magnokraftu.<br />

Czytelnicy zapoznający się z tą monografią zapewne zwrócą uwagę na nieco<br />

odmienne od tradycyjnego oznaczanie jej elementów składowych. Poszczególne rozdziały<br />

tej monografii oznaczone bowiem zostały kolejnymi literami alfabetu. Tak więc pierwszy<br />

rozdział oznaczony jest jako "A", <strong>dr</strong>ugi (niniejszy) jako "B", następny jako "C", itp. aż do<br />

podsumowania w rozdziale "O" i literatury uzupełniającej w rozdziałach "P" i "R". Wszystko<br />

co dotyczy danego rozdziału, zaczyna się od litery tego rozdziału, po której następuje<br />

numer kolejny. I tak przykładowo trzeci wzór z rozdziału "D" nosi numer (D3), pierwszy<br />

rysunek z rozdziału "C" nosi numer "rysunek C1", zaś <strong>dr</strong>ugi po<strong>dr</strong>ozdział w rozdziale "C" jest<br />

oznaczany jako "po<strong>dr</strong>ozdział C2". Podobnie oznaczane są też powołania na literaturę<br />

źródłową przytaczane zawsze w miejscach gdzie z literatury tej się korzysta po raz<br />

pierwszy lub najbardziej istotny. Dla przykładu wszystkie takie powołania zawarte w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3 będą oznaczone symbolem [_C7.3]. Ponieważ jednak w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />

tym występuje więcej niż jedno powołanie na literaturę źródłową, numer kolejny danego<br />

powołania w tym po<strong>dr</strong>ozdziale poprzedza numer po<strong>dr</strong>ozdziału. I tak symbol [1C7.3]<br />

oznacza pierwszą pozycję literaturową powołaną w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3, zaś symbol [2C7.3]<br />

oznacza <strong>dr</strong>ugą pozycję literaturową z tego po<strong>dr</strong>ozdziału. Opisany tu system oznaczeń<br />

użytych w niniejszej monografii posiada jedną istotną zaletę w stosunku do tradycyjnych<br />

systemów, jaka zadecydowała o jego wprowadzeniu przez autora. Umożliwia on<br />

mianowicie szybkie odnalezienie tego fragmentu takstu jaki odnosi się do danego elementu.


O-268<br />

Przykładowo jeśli zechcemy znaleźć opis rysunku C14, wystarczy abyśmy przeszli do<br />

rozdziału C i poszukiwali przy jego końcu.<br />

Uwagę zwróci też zapewne polszczyzna tego opracowania która<br />

najprawdopodobniej jest nieco inna niż ta do jakiej czytelnicy przywykli na codzień. Wynika<br />

ona z faktu iż w chwili przygotowywania niniejszej monografii autor przebywał już poza<br />

granicami kraju przez ponad 17 lat. Poza raczej sporadycznym korespondowaniem z<br />

rodakami nie miał on tam okazji do używania języka ojczystego. Jego sposób myślenia<br />

musiał więc zostać zmodyfikowany naleciałościami z używanego przez niego na codzień<br />

języka angielskiego, co bez wątpienia bezwiednie odzwierciedlane jest we wszystkich<br />

tekstach jakie on pisze. Ponadto na obczyźnie nie ma on dostępu do niemal wszystkiego co<br />

byłoby rzeczą zupełnie naturalną w kraju. Przykładowo nie ma dostępu do wymaganych<br />

pomocy jak słowniki i poradniki językowe, odcięty jest całkowicie od możliwości<br />

najzwyklejszych zapytań, porad, czy konsultacji z kimkolwiek znającym ten sam język,<br />

natomiast wysłane do skonsultowania teksty nie dotrą do Polski przed upływem około<br />

trzech miesięcy podczas gdy odpowiedź nie wróci wcześniej niż przed połową roku (po<br />

upływie zaś około roku opisy zawarte w danym opracowaniu autora stają się już<br />

nieaktualne z powodu szybkiego postępu jego badań i stąd wymagają ponownego<br />

przeredagowania). Zdaje on więc sobie sprawę z niedoskonałości swych opracowań,<br />

bardzo nad tą niedoskonałością ubolewa i prosi o wyrozumiałość. Jednakże w obecnej<br />

sytuacji dokonanie językowej edycji jego monografii przed ich opublikowaniem z wielu<br />

różnych powodów nie jest możliwe. Stąd mając jedynie do wyboru albo udostępnianie<br />

swych opracowań w ich niedoskonałym stanie albo też nie udostępnianie ich wcale, autor<br />

zdecydował się uczynić to pierwsze. Szczególnie, że czytanie językowo niedoskonałego<br />

opracowania napisanego przez profesora uniwersytetu, jak wszystko w świecie<br />

materialnym, oprócz niedogodności posiada też i sporo zalet. Przykładowo trenuje u<br />

czytającego umiejętność spostrzegania, wyrabia zmysł konstruktywnego krytycyzmu, uczy<br />

wyrozumiałości i dyplomacji, ilustruje czytelnikowi jak doskonała jest jego własna<br />

znajomość języka, poprawia jego samopoczucie i opinię o samym sobie, przypomina<br />

celowo czasami ignorowane prawdy odnoszące się do naszego życia takie jak prawda że<br />

"tylko bezczynni nie popełniają żadnych błędów" czy że "profesorowie wyższych uczelni,<br />

podobnie jak wszyscy inni ludzie, też otrzymali swój udział niedoskonałości, tyle że w<br />

normalnych warunkach skutecznie ukrywają go za barierą niedostępności i za<br />

umiejętnościami swoich pomocników", itp. Oczywiście z największą wdzięcznością autor<br />

przyjmie każde konstruktywne uwagi lub sugestie czytelników, zarówno te jakie mogłyby<br />

prowadzić do udoskonalenia strony językowej jego monografii (np. ortografii, gramatyki,<br />

terminologii, stylu, narracji) czy strony komunikatywnej (np. formy, rozplanowania, <strong>dr</strong>uku,<br />

ilustracji), jak i te które umożliwiłyby udoskonalenie jej strony merytorycznej (np. treści,<br />

tematyki, materiału dowodowego, aparatu logicznego, przejrzystości i kompletności<br />

wyjaśnień, itp.).<br />

Innym aspektem wymagającym zwrócenia uwagi, to sprawa intelektualnej własności<br />

nowatorskich idei zawartych w tym i pokrewnych opracowaniach, oraz wiążące się z tym<br />

dosyć żenujące przypadki łamania "praw autorskich". Już kilkakrotnie uwaga autora została<br />

zwrócona na fakt, że niektórzy rodacy entuzjastycznie aczkolwiek nieodpowiedzialnie<br />

kopiują jego idee, "zapominając" podać w swoich opracowaniach skąd je zaczerpnęli. Takie<br />

zachowanie jest plagiatorstwem, zaś osoba je uprawiająca powinna być świadoma, że<br />

powtarzanie idei stanowiących własność intelektualną innych osób bez oddania kredytu ich<br />

autorom jest nie tylko że sprzeczne z prawami moralnymi i kodem etycznym, ale także i<br />

nielegalne (t.j. stanowi ono łamanie praw copyright i w <strong>dr</strong>astycznych przypadkach może być<br />

powodem do podjęcia postępowania sądowego). Zgodnie bowiem z etycznym kodem<br />

publikowania oddanie kredytu autorowi danej idei wymaga co najmniej aby przy każdym jej<br />

omówieniu w publikacji/ach napisanej przez inną osobę przytoczone lub wskazane zostały<br />

dane bibliograficzne źródłowej publikacji z której idea ta została zaczerpnięta. (W<br />

przypadku nawiązywania do idei przedstawionej w niniejszej monografii, dane


O-269<br />

bibliograficzne opracowania źródłowego obejmują: autora i tytuł tej monografii, miejsce i rok<br />

jej wydania, ISBN numer, oraz tytuły lub numery po<strong>dr</strong>ozdziałów czy numery rysunków<br />

zawierających prezentację danej idei.) W przypadku więc gdy ktoś zechce przedyskutować<br />

którąś z idei zaprezentowanych w niniejszym opracowaniu, nawet jeśli uczyni to własnymi<br />

słowami ciągle jest zobowiązany do powołania się przy niej na w/w dane bibliograficzne<br />

publikacji z której ją zaczerpnął (t.j. na dane przytoczone pod [5/4], kończąc swoją<br />

wypowiedź np. w następujący sposób: powyższe wyjaśnienie zjawiska pojawiania się<br />

iluzyjnych zwierząt na Ziemi opisane zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3 następującej monografii<br />

naukowej [5/4]: <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui <strong>1178</strong> A.D. która przemieściła<br />

kontynenty" (Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 2009, ISBN 0-9583380-6-X, około 400<br />

stron - w tym 38 ilustracji). Oczywiście jeśli nawiązywanie do zaprezentowanych w tej<br />

monografii idei odbywa się zgodnie z powyższymi regułami, i stąd jeśli każdemu ich<br />

omówieniu faktycznie towarzyszy oddanie kredytu autorowi połączone ze wskazaniem<br />

publikacji źródłowej w której nastąpiło jej oryginalne wyjaśnienie, wtedy popularyzowanie,<br />

upowszechnianie oraz dyskutowanie przez inne osoby zaprezentowanych tu poglądów i<br />

pomysłów jest jak najbardziej wskazane i rekomendowane. W końcu właśnie dla<br />

zapewnienia takiego upowszechniania autor nieustannie podejmuje się trudu pisania coraz<br />

to dalszych publikacji.<br />

Autor zdaje sobie doskonale sprawę, że nowe idee, zjawiska i zasady działania<br />

wskazywane przez jego teorie zostaną kiedyś zrealizowane w postaci urządzeń<br />

technicznych (np. patrz rozdział F) i wydajniejszych procesów produkcyjnych. Z kolei<br />

urządzenia te i procesy generować będą w przyszłości ogromne zyski dla osób i instytucji<br />

które podejmą się ich realizacji, produkcji lub sprzedaży. Niestety prawdopodobnie autor<br />

sam nie doczeka się czasu kiedy osobiście mógłby spożytkować część z tych dochodów na<br />

popieranie podobnych do zaprezentowanych w tej monografii badań wyprzedzających<br />

postęp oficjalnej nauki i dokonywanych wbrew życzeniom sporej liczby administratorów<br />

naukowych. Dlatego też niniejszym autor zdecydował się wysunąć następujące<br />

zastrzeżenie na temat strony finansowej przyszłej realizacji którejkolwiek z omawianych w<br />

tej monografii idei: "Autor rezerwuje i moralnie zobowiązuje wszystkie osoby, instytucje i<br />

państwa jakie w przyszłości ciągnęły będą jakiekolwiek zyski finansowe z urządzeń,<br />

przedsięwzięć, lub procesów bazujących na odkrytych lub wypracowanych przez autora<br />

nowych ideach technicznych, teoriach, zjawiskach, lub zasadach działania, aby<br />

przekazywały one dzisięć procent osiąganego przez siebie czystego zysku na rzecz tzw.<br />

'Funduszu <strong>Prof</strong>. <strong>Pająk</strong>a'". Powyższe moralne zobowiązane dokonywania wpłaty na rzecz<br />

tego funduszu pozostaje przy tym w mocy bez względu na formę w jakiej owe zyski będą<br />

ciągnione, np. bez względu czy to będzie ewentualna przyszła produkcja, sprzedaż,<br />

licencjonowanie, wypożyczanie, czy też jakakolwiek inna forma odnoszenia zysków z<br />

opisanych tutaj idei, a także bez względu na jakiekolwiek inne okoliczności towarzyszące<br />

wykorzystywaniu opisywanych w tej monografii idei. Wszakże przykładowo może się<br />

zdarzyć, iż ciągnący dane zyski wcale otwarcie nie zechce przyznać że bazuje na<br />

opisywanych tutaj ideach, a wręcz będzie twierdził lub uważał iż wypracował te idee<br />

samemu - wszakże nawet urzeczywistnianie idei kopiowanych od kogoś innego ciągle<br />

wymaga jakiegoś własnego wkładu intelektualnego, niemniej danie od siebie tego wkładu<br />

nie anuluje faktu wykorzystywania cudzej idei. (W takich spornych lub wątpliwych<br />

przypadkach, jako kryterium które decyduje o faktycznym wykorzystaniu opisywanych tutaj<br />

idei powinno się przyjmować istnienie co najmniej 50% zgodności omawianych w tej<br />

monografii głównych atrybutów danej nowej idei, z odpowiadającymi im atrybutami<br />

spornego konceptu przynoszącego zyski.) "Fundusz <strong>Prof</strong>. <strong>Pająk</strong>a" powinien następnie być<br />

wykorzystany dla finansowego wspomagania badań eksperymentalnych i teoretycznych<br />

jakie wykraczały będą poza zasięg uznawanej wówczas wiedzy. Podjęcie w przyszłości<br />

przez kogoś produkcji lub dystrybucji któregoś z opisywanych przez autora urządzeń, lub<br />

urządzeń, przedsięwzięć, czy procesów w całości bazujących na jego teoriach (np.<br />

Koncepcie Dipolarnej Grawitacji), zasadach działania (np. baterii telekinetycznej, komory


O-270<br />

oscylacyjnej, magnokraftu, napędu osobistego, wehikułu czteropędnikowego, TRI, itp.), lub<br />

odkrytych i opisanych przez niego zjawiskach (np. efekcie telekinetycznym, telepatii,<br />

DMLT), bez względu na to jaką nazwę użytkową urządzenia te czy procesy otrzymają w<br />

przyszłości, oraz bez względu na sposób i zasady na jakich ktoś wszedł w posiadanie<br />

konstrukcji tych urządzeń czy technologii tych procesów (t.j. własne badania rozwojowe,<br />

licencja, kopiowanie od innych wytwórców, itp.), jest jednoznaczne z zaakceptowaniem<br />

powyższego moralnego zobowiązania dokonywania wpłat na ów fundusz. Należy też<br />

wyraźnie tu podkreślić, że powyższe moralne zobowiązanie do wpłat na rzecz omawianego<br />

funduszu rozwojowego i badawczego rozciąga swą ważność nie tylko na pierwszych<br />

producentów i dystrybutorów urzeczywistniających idee z niniejszej monografii, ale także na<br />

wtórnych (np. licencjobiorców, kopiujących, itp.), trzeciorzędnych, itp. Wszyscy więc którzy<br />

podejmą jakąkolwiek działalność zyskotwórczą jaka bazować będzie na ideach z tej<br />

monografii ma moralny obowiązek wpłacania na ten fundusz. Stąd w przypadku<br />

przykładowo przekazywania licencji, nawiązywania kooperacji, odstępowania produktu,<br />

delegowania produkcji, czy choćby umożliwiania komuś skopiowania swego produktu,<br />

obowiązek ten należy wyraźnie zadeklarować jako fragment umowy.<br />

Formułując powyższe zobowiązanie autor jednocześnie napomina iż jego życzeniem<br />

jest aby przekazywanie w/w 10% czystego zysku na rzecz "Funduszu <strong>Prof</strong>. <strong>Pająk</strong>a"<br />

następowało wyłącznie na całkowicie ochotniczych i dobrowolnych zasadach moralnego<br />

zadośćuczyniania życzeniu autora, i stąd przypadkiem nie było przez nikogo wymuszne<br />

jakimikolwiek naciskami administracyjnymi, zleceniami prawnymi, nakazami, represjami,<br />

czy publicznym piętnowaniem. Dzięki owej dobrowolności autor ma nadzieję otoczyć ten<br />

fundusz pozytywną atmosferą życzliwości, dobrej woli, oraz bezinteresowanego poparcia<br />

dla spraw nakierowanych ku dobru wszystkich ludzi. W odniesieniu do tych osób i instytucji<br />

które czerpać będą kiedyś zyski z zaprezentowanych tutaj idei jednak zdecydują się uchylić<br />

od wypełnienia swego obowiązku względem innych ludzi poprzez dobrowolne przekazanie<br />

zastrzeżonej części ich zysku na w/w fundusz, wyrównanie rachunku ich życiowych zysków<br />

i strat autor pozostawia działaniu odkrytych przez siebie praw moralnych opisanych w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.1 monografii [1/4], szczególnie zaś Prawa Bumerangu.<br />

Na zakończenie powinno tu zostać podkreślone, że niniejsza monografia nie jest<br />

jeszcze jednym wyciągiem i ponownym zestawieniem lub przepisaniem informacji które<br />

były już publikowane w opracowaniach innych autorów. Jest ona pracą całkowicie nową,<br />

pierwszą swego rodzaju, jaka wyrosła na oryginalnych badaniach i teoriach jej autora.<br />

Poglądy w niej przedstawiane są nowymi, a także materiał dowodowy przytoczony na ich<br />

poparcie został odnaleziony, skojarzony ze sobą i zaprezentowany tutaj dopiero niedawno<br />

(t.j. jeśli podobne poglądy znajdą się kiedyś w opracowaniach innych autorów, oznaczało to<br />

będzie że to one zostały skopiowane). Jako taka monografia ta wprowadza więc zupełnie<br />

nowe spojrzenie na niektóre aspekty historii naszej planety oraz ich nieustającego wpływu<br />

na życie w dzisiejszych i przyszłych czasach.<br />

O3. Osiągnięcia akademickie wynikające z badań eksplozji Tapanui<br />

W treści niniejszej monografii zawarty został cały szereg istotnych odkryć i ustaleń<br />

jakie składają się na osiągnięcia naukowe wynikające z badań miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> koło<br />

Tapanui. Osiągnięcia te daje się podzielić na kilka o<strong>dr</strong>ębnych kategorii. Niniejszy<br />

po<strong>dr</strong>ozdział poświęcony zostanie wymienieniu i krótkiemu omówieniu najważniejszych z<br />

owych osiągnięć.<br />

1. Udoskonalenie szczegółów technicznych magnokraftu, komory oscylacyjnej, i<br />

innych urządzeń wynalezionych przez autora. Pierwszą kategorią osiągnięć jaka<br />

bezpośrednio wynika z badań Tapanui, są niewątpliwie osiągnięcia techniczne w jakich<br />

wypracowaniu sformułowanie niniejszej monografi posiadało znaczną moc inspirującą. Aby<br />

przytoczyć tutaj jakieś przykłady owych osiągnięć technicznych, to należą do nich:


O-271<br />

udoskonalenie dalszych szczegółów budowy i działania magnokraftu, doszlifowanie<br />

dalszych danych o komorze oscylacyjnej, oraz zainicjowanie lub dopracowanie całego<br />

szeregu innych wynalazków autora, opisanych zbiorem kamieni milowych<br />

wyszczególnionych w po<strong>dr</strong>ozdziale O1.<br />

2. Otwarcie całego szeregu nowych kierunków poszukiwań naukowych autora. Aby<br />

podać tutaj jakieś przykłady owych kierunków, to należy do nich m.in. odkrycie autora<br />

opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3, że w Nowej Zelandii przestrzeń czasowa ciągle faluje nawet i<br />

dzisiaj, np. przenosząc okresowo do naszych czasów ptaki Moa jakie dawno już wyginęły.<br />

Podobnie koncepty telekinetyzowania i telekinetycznego rolnictwa wynikają z odkryć<br />

następstw badania efektów eksplozji Tapanui.<br />

3. Zainicjowanie niektórych kierunków filozoficznych i moralnych dociekań autora.<br />

Niezależnie od osiągnięć natury technicznej, badania eksplozji Tapanui zainspirowały<br />

również dokonanie szeregu ważnych odkryć z zakresu filozofii i moralności. Owe<br />

filozoficzne i moralne następstwa badań Tapanui zapoczątkowane zostały opisanym w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale O1 bolesnym potraktowaniem autora po opublikowaniu monografii [9O1]<br />

(referowanej tutaj także jako monografia [5a]). Przykrości i prześladowania jakim autor<br />

całkiem niespodziewanie został wówczas poddany tylko za to iż podjął ów zakazany temat<br />

wzbudziły w nim uczucie doznania krzywdy. Wiedziony wewnętrzną potrzebą zrozumienia<br />

trudnej sytuacji w jakiej wcale tego nie zamierzając nagle się znalazł, zaczął on zadawać<br />

sobie szereg pytań na które potem próbował poszukać odpowiedzi. Aby uświadomić rodzaj<br />

nasuwających się wówczas wątpliwości, to autor zachodził przykładowo w głowę: (1) jak to<br />

się dzieje że kraj, jako całość, wydaje sporą część swoich podatków na nagrody, stypendia,<br />

fundusze badawcze, itp., tylko po to aby zachęcić do podjęcia badań osoby które wcale nie<br />

chcą ich prowadzić, jednocześnie jednak jego indywidualni administratorzy nauki różnymi<br />

zakazami i represjami wytłumiają badania podjęte przez naukowca (autora) który prowadzi<br />

je ochotniczo, bezinteresownie i na własny koszt, (2) jak to możliwe że osoby, których<br />

dorobek naukowy niekiedy sprowadza się do przeredagowywania dobrze znanych<br />

stwierdzeń i przepisywania ich z po<strong>dr</strong>ęczników do swoich własnych "publikacji", czują się<br />

na tyle wszechwiedzące iż dyktują Bogu i innym naukowcom jakie to manifestacje nie mają<br />

prawa zaistnieć i stąd jakich nie wolno jest badać, (3) jak to się dzieje że władze instytucji<br />

specjalnie powołanej do prowadzenia badań uznają za działalność wysoce niepożądaną<br />

takie inicjatywy jak dokonywanie awangardowych badań, tropienie prawdy i coroczne<br />

publikowanie kilkuset-stronnicowych raportów naukowych, jednocześnie zaś te same<br />

władze nagradzają promocjami i podwyżkami tych "naukowców" którzy swoje działania<br />

ograniczają wyłącznie do administrowania uczelnianymi funduszami zaś większość czasu<br />

roboczego spędzają w klubie na piciu herbaty i pozanaukowych dyskusjach np. o golfie,<br />

rugby, plotkach, czy polityce, (4) dlaczego w czasach gdy nie można zbudować już nawet<br />

najniepozorniejszej maszyny wyłącznie w oparciu o wiedzę z tylko jednej dyscypliny zaś<br />

każde działanie ludzkie wymaga ekspertyzy z całego szeregu specjalności, administratorzy<br />

uczelni domagają się aby ich podwładni prowadzili badania tylko w jednej specjalności która<br />

na dodatek musi się pokrywać ze specjalizacją danej komórki administracyjnej, (5)<br />

dlaczego na uczelniach niemal nie dokonuje się badań wielodyscyplinarnych zaś ich<br />

podejmowanie uważa się za niepożądane, natomiast w przemyśle niemal wszystkie podjęte<br />

badania posiadają charakter wielodyscyplinarny lub co najmniej wielospecjalnościowy, (6)<br />

dlaczego określone tematy są dyskryminowane zaś inne tematy są faworyzowane, (7) kto<br />

lub co powoduje iż spora liczba ludzi zaczyna zachowywać się zupełnie nieracjonalnie gdy<br />

ktoś poruszy w ich obecności temat <strong>UFO</strong> (patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 monografii [1/4]), (8)<br />

dlaczego czyjś dorobek naukowy osądza się po poziomie aktualnej popularności (modzie)<br />

tematu którego on dotyczy, nie zaś po głębi dociekań, doskonałości warsztatu, oraz<br />

użyteczności wyników. Szukanie odpowiedzi na powyższe i inne im podobne pytania<br />

doprowadziło autora do zgromadzenia szeregu ciekawych obserwacji empirycznych które w<br />

początkowej fazie zaowocowały opracowaniem zbioru tzw. "dwunastu prawd o prawdzie"<br />

(po raz pierwszy opublikowanego w monografii [14O1], zaś w niniejszej pracy


O-272<br />

zaprezentowanego w rozdziale N). W dalszych etapach dociekań nad moralną i filozoficzną<br />

stroną badań Tapanui, owe poszukiwania odpowiedzi przyczyniły się: do skrystalizowania<br />

konceptu tzw. "represyjnego konserwatyzmu" (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.3), do wysunięcia i<br />

późniejszego potwierdzenia hipotezy iż nasze społeczeństwo jest celowo manipulowane w<br />

kierunku o<strong>dr</strong>zucania i atakowania wiedzy o <strong>UFO</strong> (patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 monografii [1/4]),<br />

oraz do znalezienia kilku nieznanych wcześniej autorowi tzw. "praw moralnych" opisanych<br />

w po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.1 monografii [1/4]. W końcowym zaś efekcie szukanie odpowiedzi na<br />

pytania powyższego typu zaowocowało sformułowaniem zrębów filozofii zwanej "totalizm"<br />

oraz jej narzędzia obliczeniowego zwanego "mechaniką totalistyczną" (zaprezentowanych<br />

w rozdziale JE monografii [1/4]) jakie to filozofie starają się uchwycić i wyrazić zasady życie<br />

w świecie rządzonym prawami moralnymi.<br />

Przykładem praw moralnych jest "prawo obusieczności" wspominane też w rozdziale<br />

N niniejszej monografii. Prawo to stwierdza, że niestety, nasz świat fizyczny jest tak jakoś<br />

zorganizowany że wszystko co w określonych warunkach jest pożądane i stanowiące<br />

zaletę, jednocześnie w innych warunkach jest niekorzystne i stanowi wadę. Najlepszym<br />

uświadomieniem tego prawa jest starożytna legenda o królu Midasie który zamieniał w złoto<br />

wszystko czego tylko się dotknął, nawet żywność którą próbował sam spożywać. Zgodnie z<br />

tym prawem we wszechświecie nie istnieje nic co miałoby tylko pozytywne lub tylko<br />

negatywne działanie, zaś całokształt pozytywnych i negatywnych następstw każdego<br />

zdarzenia czy zjawiska nawzajem się zeruje.<br />

Jednym z bardziej szokujących stwierdzeń do jakich autor doszedł w wyniku swoich<br />

filozoficznych poszukiwań było odkrycie że "tempo postępu wiedzy na Ziemi wcale nie jest<br />

wyznaczane szybkością z jaką pojawiają się przełomowe odkrycia z badań naukowych, a<br />

szybkością z jaką nadąża za nimi filozoficzna dojrzałość ludzi do zaakceptowania wyników<br />

tych badań." W odniesieniu do Tapanui stwierdzenie to oznacza, że bez względu na to jak<br />

przekonywujące dowody tej eksplozji nie zostałyby przedstawione, jej uznanie nie nastąpi<br />

tak długo aż dojrzałość filozoficzna konfrontujących je osób nie podniesie się do<br />

wymaganego poziomu. Oczywiście podnoszenie tej dojrzałości nakłada wymóg aby<br />

zainteresowane osoby nieustannie stawiane były w obliczu dylematów tematycznie i<br />

naukowo związanych z badaniami Tapanui. Niemniej na obecnym etapie wysiłki<br />

wzbudzenia uznania dla tej eksplozji skazane są na porażkę z przyczyn filozoficznych a nie<br />

naukowych.<br />

4. Odkrycie że Ziemia okupowana jest przez <strong>UFO</strong>. Najbardziej jednak zdaniem<br />

autora istotnym osiągnięciem badań miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, jest przełom<br />

świadomościowy jaki eksplozja ta wniosła do poglądów autora, zaś potem za<br />

pośrednictwem publikacji autora jaki stopniowo został przeniesiony na coraz większą liczbę<br />

innych ludzi. Przełom ten to uświadomienie sobie faktu okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong>. Gdyby<br />

bowiem nie badania miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, oraz gdyby nie wzniecone przez<br />

okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów prześladowania jakim autor poddany został za<br />

prowadzenie owych badań, nasza cywilizacja najprawdopodobniej przez następne 40 000<br />

lat nie zdołałaby się zorientować, że jest okupowana przez kosmicznych pasożytów<br />

popularnie nazywanych <strong>UFO</strong>nautami. Stąd najcenniejszym zdaniem autora osiągnięciem<br />

badań Tapanui było szokujące odkrycie, że aktualnie ludzkość jest okupowana i<br />

eksploatowana przez konfederację pasożytniczych cywilizacji <strong>UFO</strong> (w zrozumieniu tej<br />

okupacji wyjaśnionym w rozdziale B). Cywilizacje owe wprawdzie znajdują się na wysokim<br />

poziomie rozwoju technicznego, jednak są one całkowicie podupadłe pod względem<br />

moralnym. Omówieniu tego niezwykle istotnego odkrycia poświęconych zostało aż kilka<br />

o<strong>dr</strong>ębnych tomów monografii [1/4] (np. patrz tam tom VB). Z tego też powodu w niniejszej<br />

monografii omówieniu okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> poświęcone jest raczej<br />

marginalne miejsce - np. patrz rozdziały B i G. Niemniej monografia ta została naświetlona<br />

pod kątem tego odkrycia, zaś jej przeredagowanie właśnie dla uwypuklenia faktu owej<br />

okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> było jednym z najważniejszych powodów jej opublikowania jako


O-273<br />

o<strong>dr</strong>ębnego wydania które wyraźnie różni się od monografii [5/3] z której niniejsza [5/4]<br />

wyrosła.


Rozdział P:<br />

P-274<br />

PODSUMOWANIE<br />

Motto tego rozdziału: "Jeśli chcesz coś zmienić, musisz iść tam gdzie inni się nie odważyli i<br />

być gotowy na porażkę."<br />

Eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui opisywana w niniejszej monografii okazała się<br />

brzemienna w następstwa. Przykładowo, dla całego świata i dla Nowej Zelandii wniosła ona<br />

wszystkie te katastroficzne następstwa omawiane w rozdziale A z początka tej monografii.<br />

Z kolei dla autora, fakt odkrycia krateru Tapanui i eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui oraz trwające<br />

po nim wieloletnie badania następstw zaszłej tam eksplozji ”wehikułu czasu”, wniosły<br />

niewypowiedzianie znaczący wpływ na jego światopogłąd i na późniejszy dorobek, a także<br />

na przebieg jego dalszego życia. Wpływ ten nie tylko dotyczył sfery naukowej, ale także<br />

sfery <strong>inż</strong>ynierskiej, w<strong>dr</strong>ożeniowej, obronnościowej, filozoficznej, oraz moralnej.<br />

Następstwa eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui dla autora tej monografii były już<br />

prezentowane w poprzednich częściach tej monografii. W tym miejscu podsumujmy więc<br />

jedynie kilka najważniejszych przykładów tego wpływu. Oto one:<br />

A. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze naukowej:<br />

- Odkrycie poślizgu skorupy Ziemi zaszłego w wyniku eksplozji <strong>UFO</strong> z roku<br />

<strong>1178</strong>, wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale D3.<br />

- Odkrycie poślizgu skorupy Ziemi zaszłego w wyniku eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed<br />

około 12 do 13.5 tysięcy lat temu, wyjaśnione w rozdziale K.<br />

- Odkrycie efektu telekinetyczngo opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale H6.1 z [1/4].<br />

- Znalezienie mechanizmu dla pojawiania się na Ziemi olbrzymich zwierząt i<br />

ludzi wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 i potwierdzone w rozdziale H.<br />

- Wyjaśnienie możliwego mechanizmu pojawiania się na Ziemi zwierząt<br />

dawno już wymarłych wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3.<br />

B. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze w<strong>dr</strong>ożeniowej i<br />

<strong>inż</strong>ynierskiej:<br />

- Wynalezienie siłowni telekinetycznych, szczególnie zaś telekinetycznej<br />

baterii opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale K2.4 monografii [1/4].<br />

- Rozpracowanie „telekinetycznego rolnictwa” - patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB2 w [1/4].<br />

- Rozpoczęcie dociekań które doprowadziły do odkrycia zjawiska wibracji<br />

telepatycznych oraz do wynalezienia telepatycznych stacji nadawczo-odbiorczych,<br />

telepatycznych telekopów, i telepatycznych rzutników - patrz opisy tych urządzeń podane w<br />

rozdziale N monografii [1/4].<br />

C. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w zakresie odkrycia faktu „okupacji<br />

Ziemi przez <strong>UFO</strong>” - w jej zrozumieniu zaprezentowanym w rozdziale B tej monografii,<br />

rozeznania tragizmu sytuacji w jakiej ludzkość się znajduje, oraz podjęcia naszej obrony<br />

przed okupującymi i eksploatującymi Ziemię moralnie podupadłymi <strong>UFO</strong>nautami:<br />

- Odkrycie "znaku identyfikacyjnego osób powtarzalnie uprowadzanych na<br />

pokład <strong>UFO</strong>", czyli niewielkiej blizny znajdującej się na boku ich podudzia około 27.5 cm od<br />

podłogi (u mężczyzn położonej na prawym boku prawej nogi, u kobiet na lewym boku lewej<br />

nogi), oraz potwierdzenie na próbce ponad 1000 Polaków i Polek, że znak taki faktycznie<br />

posiada co trzeci mieszkaniec Ziemi nie zdając sobie przy tym sprawy że jest<br />

eksploatowany przez <strong>UFO</strong> - patrz dokładny opis tego znaku i jego następstw zawarty w<br />

po<strong>dr</strong>ozdziale U3.1 monografii [1/4].<br />

- Odkrycie, że ludzie wywodzą się z planety co najmniej 4 razy większej od<br />

Ziemi (t.j. że ich wzrost, inteligencja, i długowieczność dowodzą na pochodzenie z takiej


P-275<br />

planety), oraz że na Ziemię zostali oni sztucznie osadzeni tylko po to aby tutaj poddani<br />

mogli zostać intensywnemu eksploatowaniu - patrz po<strong>dr</strong>ozdział JE9.3 monografii [1/4].<br />

- Odkrycie, że od momentu osadzenia na Ziemi jakieś 40 000 lat temu<br />

ludzkość znajduje się pod nieustanną okupacją niewidzinych <strong>UFO</strong>nautów (w zrozumieniu<br />

tej okupacji wyjaśnionym w rozdziale B). <strong>UFO</strong>nauci ci eksploatują ludzkość i Ziemię<br />

zarówno brutalnie jak i bezpardonowo - patrz rozdział VB monografii [1/4].<br />

- Wynalezienie urządzeń samoobrony przed kosmicznym najeźdźcom, np.<br />

urządzeń ujawniających, urządzeń zagłuszających łaczność kosmitów, itp. - patrz ich opisy<br />

w rozdziale W monografii [1/4].<br />

- Wypracowanie strategii samoobrony przed kosmicznym najeźdźcą - patrz<br />

rozdział W monografii [1/4].<br />

D. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze filozoficznej. Wynikają<br />

one głównie z opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3 utracenia pracy na Uniwersytecie w Otago,<br />

czyli szczególnego rodzaju "nagrody" za odkrycie eksplozji Tapanui. Owo utracenie pracy<br />

nie tylko zmusiło autora do przejścia do badań w konspiracji, ale także zapoczątkowało<br />

próby ustalenia jego powodów. To z kolei zinspirowało:<br />

- Podjęcie dociekania dlaczego ludzie tak zdecydowanie prześladują badaczy<br />

<strong>UFO</strong>, oraz w konsekwencji odkrycie że "poglądy ziemian są masowo manipulowane przez<br />

okupujących naszą planetę <strong>UFO</strong>". Stąd obecna treść monografii [1/3], [1/2], [3] i [3/2]<br />

stanowi następstwo tych zdarzeń.<br />

- Poszukiwanie, zgodne ze stwierdzeniem "gdziekolwiek istnieje konieczność<br />

uciekania się do konspiracji tam musi również istnieć jakiś okupant", kto jest właściwie<br />

owym okupantem zmuszającym ludzi do prowadzenia badań <strong>UFO</strong> w konspiracji. W efekcie<br />

autor dokonał odkrycia że "Ziemia aktualnie znajduje się pod niewidzialną okupacją <strong>UFO</strong>"<br />

(w zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym w rozdziale B). Szczegółowemu wyjaśnieniu<br />

powodów i konsekwencji tej okupacji poświęcone są jego monografie [1/2] i [3/2].<br />

E. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze moralnej. Wynikają one<br />

głównie z opisanej w rozdziale JA monografii [1/4] postępowej filozofii nazywanej "totalizm",<br />

jakiej niektóre dosyć istotne znaleziska są następstwem odkrycia eksplozji Tapanui oraz<br />

końcowym wynikiem najróżniejszych prześladowań jakie autor doświadczył w Nowej<br />

Zelandii w "nagrodę" za owo odkrycie. Do takich wywodzących się z Tapanui osiągnięć<br />

moralnych należą m.in.:<br />

- Niektóre z wymienionych w rozdziale JD monografii [1/4] doktryn<br />

"pasozytnictwa" oraz posłań totalizmu,<br />

- Ustalenie istnienia filozofii obchodzenia praw moralnych naokoło, w<br />

rozdziale JD monografii [1/4] nazywanej "pasożytnictwem" (albo "parasitismem"),<br />

zdefiniowanie postawy "pseudomoralności" jaką przyjmują wyznawcy owej filozofii, odkrycie<br />

że wyznawcy "pseudomoralności" są mniej moralni i gotowi na popełnianie większych<br />

okropności niż ludzie "niemoralni", oraz odkrycie że okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci postępują<br />

właśnie według zasad "pseudomoralności".<br />

- Pośrednio również i idea tzw. "zasobu wolnej woli" (energii moralnej „zwow”)<br />

- patrz rozdział JA monografii [1/4].<br />

- W sposób pośredni z badań Tapanui wywodzi się także i odkrycie<br />

niezwykłego zjawiska "totalistycznej nirwany", opisanego w rozdziale JF monografii [1/4],<br />

oraz odkrycie praw jakie rządzą pojawianiem się i wypracowywaniem tej nirwany.<br />

Gdyby więc nie eksplozja Tapanui i nie jej badania, być może wiele z otaczających<br />

nas tajemnic nigdy nie wydostałoby się na światło dzienne.


Rozdział R:<br />

R-276<br />

NA ZAKOŃCZENIE MONOGRAFII ”FREELANCE NAUKOWCA”<br />

Motto tego rozdziału: "Bo niektórym to zawsze wychodzi pod górę, zaś wiatr nieustannie<br />

wieje im prosto w oczy."<br />

Nietypową cechą tej monografii naukowej jest, że zaprezentowane w niej badania<br />

skompletowane zostały przez ”freelance naukowca”. Znaczy, NIE przez ”polskiego<br />

naukowca”, ani też NIE przez ”nowozelandzkiego naukowca”, a właśnie przez ”freelance<br />

naukowca”. Tak modne w dzisiejszych czasach słowo ”freelance” wywodzi się z języka<br />

angielskiego i oznacza ”osoba pozbawiona mocodawcy która działa z własnej inicjatywny,<br />

na własną odpowiedzialność, na własny koszt, oraz często przeciwstawnie do intencji<br />

oficjalnych instytucji” (tj. jakby ”naukowy wolny strzelec”, albo też ”naukowy partyzant”).<br />

Istnieją istotne powody dla których z naciskiem podkreślam tutaj, że niniejsza<br />

monografia reprezentuje owoce pracy ”freelance naukowca”. (Takimi produktami ”freelance<br />

naukowca” są również praktycznie wszystkie inne opracowania z wynikami badań które ja<br />

propaguję.) Mianowicie, ów fakt wpływa na praktycznie każdy aspekt niniejszej monografii<br />

oraz innych opracowań które ja publikuję. Wszakże w normalnym przypadku naukowcy<br />

prowadzą badania na zamówienie społeczeństwa (podatników) które finansuje i opłaca ich<br />

działalność. Otrzymują więc poparcie owego społeczeństwa, dostęp do laboratoriów<br />

badawczych, wynagrodzenie za nakład pracy, zaszczyty, tytuły, itp. Tymczasem ”freelance<br />

naukowiec” nie otrzymuje niczego. Musi pracować samotnie, na własny koszt, na własne<br />

ryzyko i na własną odpowiedzialność, we własnym czasie przeznaczonym na odpoczynek -<br />

wszakże czas pracy musi spożytkowywać aby jakoś zarobić na chleb i na życie, nie ma<br />

dostępu do laboratoriów badawczych ani do prototypowni, nie otrzymuje pomocy ani<br />

pomocników, zaś wyniki jego badań z reguły są opluwane i wyśmiewane przez innych<br />

naukowców - a stąd także przez społeczeństwo urabiane opiniami owych naukowców. Nie<br />

można więc przyrównywać wyników badań takiego ”freelance naukowca” z wynikami badań<br />

opłacanych naukowców działających na zamówienie swoich krajów i na koszt podatników.<br />

W kulturze ludzkiej tak się jakoś utarło, że mówiąc o jakimś naukowcu zawsze<br />

podaje się kraj do którego naukowiec ten przynależy. Dlatego typowo pisze się ”znany<br />

naukowiec angielski Ernst Rutherford”, albo ”znana francuska odkrywczyni radu, Maria<br />

Skłodowska-Curie”. Niestety, moralność nakazuje że tej zasady NIE wolno poszerzyć na<br />

”freelance naukowców” - w tym wypadku na mnie (czyli na autora niniejszej monografii).<br />

Wszakże ”freelance naukowcem” zostaje się NIE z własnego wyboru, a ponieważ wszystkie<br />

kraje i wszystkie społeczeństwa które prosiło się o pomoc, oraz o zaakceptowanie i o<br />

wsparcie naszych badań, faktycznie nas się wyrzekły i o<strong>dr</strong>zuciły owoce naszej pracy. Jeśli<br />

więc jakiś naukowiec rozumie że coś ogromnie istotnego dla innych ludzi wymaga<br />

zbadania, jednak żaden z krajów NIE chce popierać badań tego tematu, wówczas nie ma<br />

on innego wyjścia i zmuszony jest badać to właśnie jako ”freelance naukowiec”. Dlatego<br />

zostanie takim ”freelance naukowcem” następuje NIE ponieważ tak się chce, a ponieważ<br />

odpowiada się na poczucie obowiązku wobec innych ludzi w sytuacji kiedy wszyscy inni<br />

odwracają się do nas tyłem, wyrzekają się nas, oraz o<strong>dr</strong>zucają wyniki naszych badań.<br />

W moim własnym przypadku badania które prowadzę zostały o<strong>dr</strong>zucone przez oba<br />

kraje z którymi jestem jakoś związany, tj. zarówno przez Polskę i Polaków, jak i przez Nową<br />

Zelandię i przez Nowozelandczyków. W Polsce, w której się urodziłem, kiedyś niemal do<br />

mnie strzelali. Musiałem więc z niej uciekać na <strong>dr</strong>ugi koniec świata. Potym zaś kiedy już<br />

znalazłem się w Nowej Zelandii a usiłowałem publikować w Polsce wyniki swoich badań,<br />

liczni Polacy publicznie opluwali zarówno mnie jak i mój dorobek naukowy. Niemal nie ma<br />

też przekleństwa którym jakiś Polak by mnie nie obrzucił, ani nie ma oskarżenia które jakiś


R-277<br />

Polak by nie wygłosił pod moim a<strong>dr</strong>esem - a wszystko tylko za to że ośmieliłem się twórczo<br />

badać i postulować to co nikt inny uprzednio nie badał ani nie postulował. Moralność i<br />

sprawiedliwość więc podszeptuje, że w żadnym przypadku NIE mogę być kwalifikowany<br />

jako ”polski naukowiec”. Wszakże Polacy się mnie wyrzekli. Z kolei po przybyciu do Nowej<br />

Zelandii stałem się tam ”emigrantem”. Jak zaś zapewne każdy jest świadom, emigrantów<br />

nie traktuje się tak samo jak swoich. Znaczy, emigrantów typowo zatrudnia się ostatnich -<br />

kiedy nie ma się już nikogo miejscowego gotowego wykonywać daną pracę, pozwala im się<br />

pracować tylko na najniższych i na najmniej płatnych pozycjach, zaś bezprdonowo zwalnia<br />

się ich potem pod każdym możliwym pozorem. Stąd w Nowej Zelandii znajdowałem<br />

zatrudnienie tylko wówczas kiedy nikt z miejscowych NIE chciał lub nie był w stanie<br />

wykonywać danej pracy. Pozbawiano zaś mnie tam pracy pod najmniejszym pozorem - np.<br />

natychmiast po tym jak albo mój pracodawca odkrywał jakie tematy badam i przypominał<br />

sobie co o owych tematach twierdzi oficjalna nauka. Albo natychmiast po tym jak chwilowe<br />

kłopoty ekonomiczne powodowały że moi pracodawcy zmuszeni byli redukować liczbę<br />

zatrudnionych. Albo też natychmiast po tym jak znalazł się jakiś miejscowy który chciał<br />

pracować na pozycji którą ja zajmowałem. Z kolei po utracie pracy zawsze też tam<br />

znajdowało się jakieś prawo zgodnie z którym NIE zasługiwałem nawet na zasiłek dla<br />

bezrobotnych. W rezultacie, po moim przybyciu do Nowej Zelandii NIE było tam dla mnie<br />

pracy (ani zarobku na chleb) przez niemal tyle samo czasu jak czas kiedy udawało mi się<br />

tam znaleźć jakąś pracę. Na dodatek, w czasach kiedy tam pracowałem, byłem tam<br />

nieustannie szykanowany za tematykę swoich badań. W rezultacie niemal wszystkie moje<br />

najważniejsze badania i odkrycia zmuszony byłem dokonywać poza granicami Nowej<br />

Zelandii. Te zaś nieliczne badania i publikacje które kompletowałem w samej Nowej<br />

Zelandii, zmuszony byłem prowadzić samotnie, na własny koszyt, w swoim wolnym czasie<br />

przeznaczonym na odpoczynek, oraz w absolutnej tajemnicy przed swoimi kolegami i<br />

przełożonymi. Nie wolno mi ich też było oficjalnie publikować w literaturze naukowej, ani<br />

oficjalnie dyskutować w miejscach pracy. Gdyby więc NIE internet który pozwolił mi na<br />

”partyzanckie” prezentowanie wyników swoich badań, wówczas o tym co badałem oraz do<br />

jakich wyników doszedłem praktycznie niemal nikt nigdy by się nie dowiedział. W tej<br />

sytuacji moralność i sprawiedliwość nakazują że nie wolno mnie też nazywać ”naukowcem<br />

nowozelandzkim”. Faktycznie więc jedyna nazwa która pasuje do mojej sytuacji, to<br />

”freelance naukowiec” bez własnego kraju. Zaiste, doskonale pasuje do mnie ów werset<br />

z bibilijnej ”Ewangelii św. <strong>Jan</strong>a” 1:6-14, cytuję: "Pojawił się człowiek posłany przez Boga -<br />

<strong>Jan</strong> mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by<br />

wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o<br />

światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat<br />

przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał.<br />

Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je<br />

przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani<br />

z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem<br />

...".<br />

Los moich badań prowadzonych na zasadzie ”freelance naukowca” podkreślam tutaj<br />

dla ważnego powodu. Chodzi bowiem o to, że badania ”freelance naukowca” napotykają na<br />

ogromną liczbę ograniczeń których nie doświadczają badania typowych naukowców - tj.<br />

tych opłacanych przez podatników. To zaś wpływa niszczycielsko na praktycznie każdy<br />

aspekt owych badań. Wymieńmy teraz chociaż kilka najbardziej negatywnych takich<br />

następstw dla badań które realizowane były przez ”freelance naukowca”:<br />

(1) Ograniczenia zakresu badań. Przykładowo, wielu przeciwników tego co ja<br />

badam obrzydza innym wyniki moich badań i doświadczeń poprzez marudzenie że coś tam<br />

NIE zostało laboratoryjnie przebadane, że coś tam innego nie było pomierzone, itp.<br />

Tymczasem, jeśli się dobrze zastanowić, to usiłują oni przymierzać do moich badań te<br />

same standardy i kryteria które nawykliśmy stosować do wyników badań naukowców<br />

opłacanych przez podatników. Zapominają przy tym, że zawodowi naukowcy mają ogromne


R-278<br />

fundusze na badania i wcale nie badają na własny koszt, że wcale NIE muszą oni badać<br />

wyłącznie w swoim czasie wolnym a są opłacani za dokonywanie badań w ramach pracy<br />

zarobkowej, że do publikowania i do dyskutowania swoich ustaleń są oni zachęcani i<br />

dodatkowo opłacani, oraz że nikt ich NIE usuwa z pracy kiedy przełożony się przypadkowo<br />

dowie jakie tematy badają. Jakże więc porównywać mnie, czyli ”freelance naukowca” bez<br />

własnego kraju i często bez pracy, z ich warunkami i standardami badań?<br />

(2) Trudności opublikowania wyników i prześladowania po ich opublikowaniu.<br />

Wyników badań prowadzonych przez ”freelance naukowca” nie daje się oficjalnie<br />

opublikować. Jeśli zaś taki naukowiec znajdzie sposób aby jakoś opublikować je prywatnie,<br />

wówczas jest poddawany najróżniejszym szykanom i prześladowaniom (np. usuwany z<br />

pracy) za odwagę i za ”czelność” publikowania tego co wypracował, a czego wszyscy inni<br />

się wyrzekają i na co plują jak tylko mogą.<br />

(3) Utrata energii moralnej. W tomie 1 monografii [8/2] ”Totalizm”, a także w tomie<br />

6 monografii [1/4], opisany został ogromnie istotny dla życia ludzi rodzaj energi zwanej<br />

”energią moralną”. Energia owa stanowi rodzaj ”tlenu dla duszy”. Nie daje się normalnie żyć<br />

jeśli jej ilość nie jest w nas utrzymywana na wymaganym poziomie. Problem z ową energią<br />

moralną polega jednak na tym, że - jak wyjaśnia to po<strong>dr</strong>ozdział E9 z [8/2] oraz po<strong>dr</strong>ozdział<br />

JF9 z [1/4], jej poziom szybko spada jeśli w swoim życiu czyni się cokolwiek co spotyka się<br />

z dezaprobatą otaczających nas ludzi. To dlatego np. nauczyciele wykazują chronicznie<br />

niski poziom tej energii - wszakże ich działania typowo spotykają się z dezaprobatą sporej<br />

proporcji ich uczni. Stąd prowadzenie badań w warunkach ”freelance naukowca” również<br />

typowo powoduje odbieranie owej energii. To zaś wystawia ”freelance naukowca” na różne<br />

niebezpieczeńśtwa, przykładowo indukuje spore trudności życiowe i z<strong>dr</strong>owotne,<br />

niebezpieczeństwo wpadnięcia w depresję, itp. Jest też ogromnie trudno i przykro być<br />

świadomym i wiedzieć że coś raptownie odbiera nam energię moralną, jednak nadal czynić<br />

to z poczucia obowiązku i w imię dobra innych ludzi (którzy jednak typowo na to plują).<br />

(4) Niemożność w<strong>dr</strong>ożenia wyników badań. Przykładowo, w moim osobistym<br />

wypadku większość wyników badań nadaje się albo do przemysłowego w<strong>dr</strong>ożenia (np.<br />

wszystkie urządzenia które wynalazłem i rozpracowałem), albo też do w<strong>dr</strong>ożenia w<br />

codziennym życiu (np. rozważ ”filozofię totalizmu”, tzw. ”telekinetyczne rolnictwo”, itp.).<br />

Niestety, ponieważ jestem ”freelance naukowcem” za którym nie stoi ani żaden kraj ani<br />

żadna istytucja, moich wyników nikt NIE pozwala mi w<strong>dr</strong>ożyć. Mnie osobiście najbardziej<br />

boli, że nigdy NIE dane mi było podjęcie praktycznej realizacji mojego najważniejszego<br />

wynalazku, tj. ”wehikułu czasu”. Jest to ogromna strata dla całej ludzkości, bowiem ”wehikuł<br />

czasu” umożliwiłby ludziom pokonanie śmierci i ”niekończące się życie” poprzez cofanie się<br />

w czasie do lat młodości po każdym dożyciu do wieku starczego. Wszakże jestem<br />

absolutnie pewien - co wyjaśniłem szczegółowo na swojej stronie internetowej o nazwie<br />

”immortality_pl.htm”, że gdybym otrzymał wymaganą pomoc już w 1985 roku - kiedy to<br />

odkryłem zasadę działania wehikułów czasu, wówczas mój wehikuł czasu z całą pewnością<br />

byłby już zbudowany jeszcze przed rokiem 2009 - w którym pisałem niniejszy rozdział (czyli<br />

po upływie mniej niż ćwierć wieku). Wiadomo wszakże iż urzeczywistnienie mojego ”wehikułu<br />

czasu” byłoby jakby miniaturową wersją kiedyś już podejmowanych programów budowy typu<br />

"Apollo" czy "Manhattan". Przykładowo, w czasach podejmowania tamtych programów "Apollo"<br />

czy "Manhattan", ich cele końcowe wydawały się być równie odległe i równie niemożliwe do<br />

osiągnięcia jak w chwili obecnej wydaje się być cel końcowy podjęcia budowy wehikułów czasu.<br />

Także poziom wiedzy szczegółowej na temat swoich celów u ludzi którzy realizowali tamte<br />

programy budowy był zbliżony do mojego poziomu wiedzy na temat działania czasu oraz na<br />

temat budowy wehikułów czasu - po szczegóły patrz tom 11 mojej monografii [1/5]. Jak jednak<br />

pamiętamy, tamte programy "Apollo" oraz "Manhattan" dały konkretne wyniki i pozwoliły osiągnąć<br />

ich cele już po 8 oraz 4 latach. Nawet więc gdyby na budowę wehikułów czasu przeznaczyć tylko<br />

małą cząstkę środków które zjadły tamte programy budowy, ciągle sukces byłby do osiągnięcia.<br />

Może nie po 4 czy po 8 latach, ale z całą pewnością szybciej niż po upływie ćwierć wieku jakie<br />

upłynęły do dzisiaj od 1985 roku kiedy to ja odkryłem działanie czasu i rozpocząłem teoretyczne


R-279<br />

rozpracowywanie budowy wehikułów czasu. Moją absolutną pewność zbudowania wehikułu<br />

czasu dodatkowo wzmacnia też potwierdzenie zawarte w Biblii, że zasada działania wehikułu<br />

czasu którą ja wypracowałem jest poprawna. (Owo bibilijne potwierdzenie mojej zasady działania<br />

wehikułów czasu zawarte jest w ”Drugiej Księdze Królewskiej” 20:1-11. Po wyjaśnienie i naukową<br />

interpretację tego potwierdzenia patrz punkty #D5 do #D5.3 na totaliztycznej stronie internetowej o<br />

nazwie ”immortality_pl.htm”.)<br />

Prowadzenie badań na zasadzie ”freelance naukowca” jest bardzo smutną i rozpaczliwą<br />

ostatecznością. W moim własnym przypadku żadne słowa nie potrafią wyrazić żalu, goryczy, ani<br />

rozczarowania jakimi mnie napawa konieczność zostania ”freelance naukowcem” aby móc<br />

dokonywać tak potrzebnych ludzkości badań jak te które ja prowadzę. Wszakże ciągle ma się<br />

wówczas pełną świadomość że to co się bada jest ogromnie istotne dla całej naszej cywilizacji.<br />

Jednocześnie jednak wie się że cała owa cywilizacja oficjalnie nas się wyrzekła, że odwraca się<br />

do nas tyłem, że nie chce mieć nic z nami do czynienia, oraz że o<strong>dr</strong>zuca ona, a wielu ludzi wręcz<br />

opluwa, wyniki naszych badań. Chociaż więc poczucie obowiązku i odpowiedzialności nakazuje<br />

nam aby kontynuować owe niechciane badania, w duchu się życzy aby kiedyś nastały na Ziemi<br />

czasy w których żaden następny naukowiec NIE będzie zmuszany do prowadzenia badań w<br />

charakterze ”freelance naukowca”. Zanim jednak owe lepsze czasy kiedykolwiek nastaną, ci co<br />

sobie życzą aby poznać wiedzę jakiej oficjalnie cała ludzkość się wyrzeka, będą musieli poznawać<br />

wyniki badań takich jak niniejsze, tj. o których moralność i sprawiedliwość NIE pozwala aby<br />

twierdzić o nich że wypracowane one zostały przez ”polskiego naukowca” czy przez<br />

”nowozelandzkiego naukowca”, a o których ma się obowiązek podkreślania prawdy - mianowicie<br />

że są one produktem samotnego wysiłku ”freelance naukowca” którego wyrzekli się niemal<br />

wszyscy rzekomo ”swoi”.


R-280<br />

(a) (b)<br />

Rys. R1: Zdjęcia gigantycznego lądowiska wehikułu <strong>UFO</strong> typu K8, magnetycznie<br />

wypalonego w twardych krzakach porastających zachodnie zbocze góry zwanej<br />

Coromandel Peak in Glendhu Bay, Wanaka, Nowa Zelandia. Lewe zdjęcie (a) wykonane<br />

zostało w dniu 30 maja 1987 roku, tj. około czasu kiedy ja właśnie odkryłem krater Tapanui.<br />

Począwszy od owej daty, przez następnych ponad pięć lat systematycznie obserwowałem i<br />

dokumentowałem to lądowisko <strong>UFO</strong> aby sprawdzić czy się ono zmienia z upływem czasu<br />

oraz jaki jest jego aktualny stan. Prawe zdjęcie (b) wykonane zostało pięć lat później, tj. w<br />

1992 roku. Przez owe pięć lat NIE odnotowane zostały żadne zmiany ani w wymiarach, ani<br />

też w stanie i wyglądzie tego lądowiska <strong>UFO</strong> typu K8.<br />

Właścicielem góry na której znajduje się owo lądowisko w był wtedy Mr Don McRae.<br />

Lądowisko to <strong>UFO</strong> składa się z wypaleń dwóch pierścieni, wewnętrznego i zewnętrznego,<br />

podobnych do pierścieni które dla <strong>UFO</strong> typu K3 pokazane są na rysunkach O1(a) w tomie<br />

12 dwóch monografii [1/4] i [1/5]. Zewnętrzna i wewnętrzna średnica obu tych wypalonych<br />

pierścieni wynosiła do=77.5 [m] i di=22 [m] (stąd, zgodnie z równaniem korekcyjnym (F36)<br />

z tomu 3 monografii [1/4], nominalna średnica "d" wehikułu <strong>UFO</strong> który wypalił powyższe<br />

lądowisko wynosiła około d=99.3 metrów). Zewnętrzna średnica wehikułu <strong>UFO</strong> który wypalił<br />

powyższe lądowisko wynosiła D=140.44 metrów (patrz Tabela F1 w monografiach [1/4] i<br />

[1/5]). Powysza fotografia uzupełnia ilustrację z rysunku A3(a) w monografii [5e/3] która<br />

wyjaśnia zasadę korekcyjnego wyznaczania średnic <strong>UFO</strong> z wymiarów lądowiska tych<br />

wehikułów. Poszczególni miejscowi farmerzy twierdzą, że powyższe wypalone lądowisko<br />

pojawiło się kiedyś pomiędzy rokiem 1900 (ten rok był podany przez Mr. A.S. Scaife, tj.<br />

wcześniejszego, emerytowanego właściciela tamtej góry) a 1955 (ten rok był podany przez<br />

obecnego właściciela góry). Stąd kiedy lądowisko to fotografowałem liczyło ono już co<br />

najmniej 30 lat. Zgodnie z moimi badaniami, powyższe lądowisko <strong>UFO</strong> typu K8 stanowi<br />

dotychczas największe lądowisko <strong>UFO</strong> jakie zostało udokumentowane, pomierzone i<br />

pofotografowane w Nowej Zelandii. (Wprawdzie ja widziałem na różnych przypadkowych<br />

fotografiach krajobrazowych jeszcze większe lądowiska <strong>UFO</strong> typu K9 i K10, jednak nikt ich<br />

nie pomierzył, nie przebadał, ani nie udokumentował ich dokładnego umiejscowienia.)<br />

(a) Pierwsze zdjęcie która ja (tj. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>) wykonałem sobie na tle tego<br />

lądowiska w dniu 30 maja 1987 roku, czyli zaraz po tym jak odkryłem tam jego istnienie.<br />

(b) Niemal moje ostatnie zdjęcie tego samego lądowiska wykonane w 1992 roku -<br />

tuż przed moim odlotem z Nowej Zelandii za chlebem (zdjęcie to publikuję jako ”Fot. #E2”<br />

na totaliztycznej stronie ”newzealand_pl.htm”). Maleńkie sylwetki samochodów widoczne na<br />

szosie u podnóża zbocza góry na którym lądowisko to zostało wypalone ujawnia jak<br />

gigantyczne są rozmiary wehikułu <strong>UFO</strong> typu K8.


Rozdział S:<br />

S-281<br />

LITERATURA UZUPEŁNIAJĄCA I POSZERZAJĄCA<br />

TREŚĆ NINIEJSZEJ MONOGRAFII<br />

Aby utrzymać objętość niniejszej monografii na przyzwoitym poziomie (wszakże jej<br />

kopie wysyłane były do Polski aż z <strong>dr</strong>ugiego końca świata) autor z konieczności zmuszony<br />

był do dokonywania nieustannego wyboru co włączyć do jej treści, co zaś z niej<br />

wyeliminować. Stąd przedstawiony tu materiał ogranicza się tylko do rozważań<br />

bezpośrednio podpierających jej cel i główną tezę. Tym więc z czytelników których<br />

zainteresowały wyniki badań autora rekomendowane jest dodatkowe zapoznanie się ze<br />

wskazanymi tutaj innymi moimi (polskojęzycznymi) publikacjami. Ilustrowane egzemplarze<br />

aż całego szeregu moich opracowań (przykładowo oznakowanych poniżej symbolami [1/4],<br />

[1/5], [3B], [4B], [4C], [5/3e], [5/4], [7/2], [8], [8/2]) są już udostępniane nieodpłatnie w<br />

internecie w bezpiecznym i poręcznym formacie PDF w stanie gotowym do wy<strong>dr</strong>ukowania<br />

lub do czytania.<br />

Oznaczenia przyjęte na poniższym wykazie: * = publikacje które w chwili kończenia<br />

niniejszej autobiografii ciągle były dopiero w trakcie opracowywania; e, w = monografie<br />

napisane w języku angielskim i włoskim; B, C = tematyczna odmiana B lub C danej<br />

publikacji, /2 = <strong>dr</strong>ugie wydanie, /3 = trzecie wydanie, /4 = czwarte wydanie, /5 = piąte<br />

wydanie. Dane bibliograficzne poszczególnych moich opracowań są następujące:<br />

[1] <strong>Pająk</strong> J.: "Teoria Magnokraftu - monografia o dyskoidalnym statku kosmicznym<br />

napędzanym pulsującym polem magnetycznym". Wydanie I, polskojęzyczne. Marzec 1986,<br />

Invercargill, Nowa Zelandia, ISBN 0-9597698-5-4; 136 stron, 58 rysunków. Była to pierwsza<br />

polskojęzyczna monografia opisująca magnokraft (obecnie już przestarzała). Prezentuje<br />

ona jedną z trzech części następującej monografii [1e]:<br />

[1e] <strong>Pająk</strong> J.: "Advanced magnetic propulsion systems" (Dunedin, New Zealand,<br />

1990, ISBN 0-9597698-9-7, objętość 460 stron, w tym 163 rysunków i 7 tabel). Jest to<br />

najważniejsza angielskojęzyczna monografia autora (angielskojęzyczny pierwowzór dla<br />

[1/2]).<br />

[1/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane napędy magnetyczne", Dunedin, New Zealand, 1998,<br />

ISBN 0-9583380-2-7, ok.1000 stron, w tym około 120 rysunków i 7 tablic; w 7 tomach.<br />

[1/3] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane urządzenia magnetyczne", Monografia, Dunedin,<br />

New Zealand, 1998, ISBN 0-9583727-5-6, około 1400 stron tekstu w tym około 120<br />

ilustracji i 7 tablic (w 8 tomach). Jest to poszerzona i uaktualizowana wersja monografii<br />

[1/2]; czyli obecnie najważniejsza i najaktualniejsza polskojęzyczna monografia autora<br />

zawierająca najpełniejszą prezentację wszystkich jego teorii, odkryć i wynalazków.<br />

[1/4] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane urządzenia magnetyczne", czwarte wydanie,<br />

Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 2004*, ISBN 0-9583727-5-6, około 1800 stron - w<br />

tym około 120 ilustracji i 7 tablic, w 18 tomach.<br />

[1/4e] Pajak J.: "Advanced Magnetic Devices", 4th edition, Monograph, Wellington<br />

New Zealand, 2003, ISBN 0-9583727-5-6, around 1800 pages, in this around 120<br />

illustrations and 7 tables, in 18 volumes. (Jest to angielskojęzyczna wersja monografii<br />

[1/4].)<br />

[1/5] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane urządzenia magnetyczne", piate wydanie,<br />

Monografia, Wellington, Nowa Zelandia, 2007, ISBN 978-1-877458-01-9, około 2000 stron -<br />

w tym około 130 ilustracji i 7 tablic, w 18 tomach.<br />

[1/5e] Pajak J.: "Advanced Magnetic Devices", 5th edition, Monograph, Wellington<br />

New Zealand, 2007, ISBN 978-1-877458-81-1, around 2000 pages, in this around 130<br />

illustrations and 7 tables, in 18 volumes (the English language version of monograph [1/5]).


S-282<br />

[2] <strong>Pająk</strong> J.: "Komora oscylacyjna czyli magnes jaki wzniesie nas do gwiazd";<br />

Dunedin, Nowa Zelandia, styczeń 1994 roku, ISBN 0-9597946-2-X, 178 stron (w tym 4<br />

tabele i 38 rysunków).<br />

[2e] <strong>Pająk</strong> J.: "The Oscillatory Chamber, arkway to the stars". Monograph, Dunedin,<br />

New Zealand, September 1994, ISBN 0-9583380-0-0, (objętość 365 stron tekstu plus 104<br />

ilustracji i 7 tablic).<br />

[3] <strong>Pająk</strong> J.: "Badania osób z nieuświadamianymi przeżyciami (<strong>UFO</strong> abductees)".<br />

Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, styczeń 1996, ISBN 0-9583380-9-4, 410 stron (w tym<br />

56 rysunków i 5 tablic).<br />

[3/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Badania osób z nieuświadamianymi przeżyciami (<strong>UFO</strong> abductees)".<br />

Wydanie <strong>dr</strong>ugie - uaktualnione i poszerzone. Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1998,<br />

ISBN 0-9583380-1-9, około 600 stron (w tym 57 rys. i 5 tablic).<br />

[3B] Domała A., <strong>Pająk</strong> J.: "Kosmiczna układanka", Traktat, Dunedin, Nowa Zelandia,<br />

1998 rok, ISBN 0-9583727-6-4, około 100 stron; konsultacje w sprawie nabycia: An<strong>dr</strong>zej<br />

Domała, ul. Kolejowa 3 m. 29, 05-120 Legionowo.<br />

[4] <strong>Pająk</strong> J.: "Kręgi zbożowe i inne lądowiska <strong>UFO</strong> z Nowej Zelandii", Monografia,<br />

Dunedin, Nowa Zelandia, 2014*, około 160 stron i 50 ilustracji.<br />

[4B] <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong> i Kazimierz Pańszczyk: "Tunele NOL spod Babiej Góry", Traktat,<br />

Dunedin, Nowa Zelandia, 1998 rok, ISBN 0-9583380-7-8, około 150 stron i 12 ilustracji.<br />

[4C] Pajak J., Wrobel A.: "Interpretacje zdjec <strong>UFO</strong> w swietle Teorii Magnokraftu",<br />

Treatise, 2014*, around 150 pages and 200 photographs of <strong>UFO</strong>s (a prototype of this treatise<br />

is already presented in Internet)<br />

[5] <strong>Pająk</strong> J.: "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik<br />

eksplozji tunguskiej", Dunedin, Nowa Zelandia, 1989; 76 stron (w tym 30 rysunków). Było to<br />

pierwsze polskojęzyczne wydanie niniejszej monografii.<br />

[5e] <strong>Pająk</strong> J.: "Tapanui Cataclysm - an explanation for the mysterious explosion in<br />

Otago, New Zealand, <strong>1178</strong> A.D.", ISBN 0-9597698-7-0, 1989, 38 stron i 26 rysunków. Było<br />

to pierwsze angielskojęzyczne wydanie niniejszej monografii.<br />

[5/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która pochyliła Ziemię",<br />

Dunedin 1993, ISBN 0-9597946-8-9, 148 stron ( w tym 37 rysunków). Była ona <strong>dr</strong>ugim,<br />

uaktualnionym wydaniem polskojęzycznym angielskojęzycznej monografii [5/2e].<br />

[5/2e] <strong>Pająk</strong> J.: "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong> A.D. which tilted the Earth" (t.j.<br />

"Nowozelandzka eksplozja <strong>UFO</strong> Anno Domini <strong>1178</strong>, która pochyliła Ziemię"), Dunedin, New<br />

Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, 78 stron, (włączając w to 31 ilustracji).<br />

[5/3] <strong>Pająk</strong> J.: "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która obróciła Ziemię".<br />

Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 2 lipca 1996, ISBN 0-9583380-8-6, około 300 stron -<br />

w tym 38 ilustracji. (Udoskonalone, trzecie wydanie monografii [5/2].)<br />

[5/3e] Pajak J.: “The New Zealand explosion of <strong>1178</strong> AD which tilted the Earth”, third<br />

edition, Dunedin 1992, ISBN 0-9597946-7-0, 150 pages, (in this 32 illustrations).<br />

[5/4] <strong>Pająk</strong> J.: "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui <strong>1178</strong> A.D. która przemieściła kontynenty",<br />

wydanie 4, Dunedin, 1999*, ISBN 0-9583380-6-X (Poszerzone i przeredagowane czwarte<br />

wydanie monografii [5/3].)<br />

[6e] <strong>Pająk</strong> J.: "The magnetic extraction of energy from the environment" (ISBN 0-<br />

9597946-1-1, Dunedin, New Zealand 1990, 20 stron plus 2 tabele i 14 rysunków).<br />

[6/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Telekinetyczne pozyskiwanie energii otoczenia", Monografia,<br />

Dunedin, New Zealand, maj 1992, ISBN 0-9597946-3-8, 68 stron (włączając w to 2 tablice i<br />

22 rysunki).<br />

[7] Giordano D. i <strong>Pająk</strong> J.: "Losy jednej piramidy", Traktat, Dunedin, Nowa Zelandia,<br />

1995, ISBN 0-9583380-3-5, 52 strony - w tym 2 ilustracje.<br />

[7e] Giordano D. i <strong>Pająk</strong> J.: "Story of one pyramid". Treatise, Dunedin, New Zealand,<br />

1995, ISBN 0-9597946-5-4, 50 str.<br />

[7B] <strong>Pająk</strong> J., Szewczyk W.: "Urządzenie do ujawniania niewidzialnych obiektów<br />

ukrytych w stanie migotania telekinetycznego" (opublikowano tylko tom 1), Traktat,


S-283<br />

Dunedin, Nowa Zelandia, 1998 rok, ISBN 0-9583727-8-0, tom 1 około 70 stron (w tym 4<br />

ilustracje).<br />

[8] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", Monografia, Wellington, Nowa Zelandia, 2001, ISBN 0-<br />

9583727-3-X, w 8 tomach, około 1000 stron i 10 ilustracji.<br />

[8e] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", Monograph, Wellington, New Zealand, 2001, ISBN 0-<br />

9583727-2-1, w 8 tomach, około 1000 stron i 10 ilustracji.<br />

[8/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", <strong>dr</strong>ugie wydanie, Monografia, Wellington, Nowa Zelandia,<br />

2009, ISBN 978-1-877458-00-2, w 8 tomach, około 600 stron i 10 ilustracji. (Jest to <strong>dr</strong>ugie<br />

wydanie monografii [8].)<br />

[8e/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", second edition, Monograph, Wellington, New Zealand,<br />

2009, ISBN 978-1-877458-80-4, in 8 volumes, around 600 pages and 10 illustrations. (Jest<br />

to angielskojęzyczna wersja <strong>dr</strong>ugiego wydania monografii [8e].)<br />

[9] <strong>Pająk</strong> J.: "Autobiografia", Nowa Zelandia, 2046* rok, ISBN 978-1-877458-46-0,<br />

220 stron. (Jest to moja autobiografia przeznaczona do opublikowania po 2046 roku)<br />

[9B] <strong>Pająk</strong> Cz. i <strong>Pająk</strong> J.: "Przysłowia wschodu oraz z innych stron świata – proverbs<br />

of the orient and from other corners of the world", wydawnictwo poznańskie (ul. Fre<strong>dr</strong>y 8,<br />

61-701 Poznań, Polska), 2003 rok, ISBN 83-7177-273-4, 551 stron, zawiera ponad 2700<br />

przysłów.


Rozdział T:<br />

T-284<br />

WYKAZ PUBLIKACJI O KRATERZE <strong>TAPANUI</strong><br />

PARAFRAZUJĄCYCH NINIEJSZĄ MONOGRAFIĘ<br />

Do chwili ukończenia niniejszej monografii, eksplozja Tapanui została opisana w<br />

szeregu różnych opracowań, chronologiczną listę których przytoczono poniżej. Publikacje<br />

te były albo napisane osobiście przez autora, albo też opracowane z jego ko-operacją i<br />

bazujące na materiałach dostarczonych przez niego. Stąd prezentują one wersję idei,<br />

hipotez, oraz materiału dowodowego, które zostały także przedstawione w treści niniejszej<br />

monografii. Oczywiście jest możliwym, że dalsze artykuły zostały napisane przez inne<br />

osoby bez konsultacji z autorem. (Aby uniknąć niepotrzebnych powtórzeń, we wszystkich<br />

publikacjach napisanych osobiście przez prof. <strong>dr</strong>a <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong>a <strong>Pająk</strong>a ominięto podanie ich<br />

autora.)<br />

(e) W języku angielskim:<br />

[1Te] "Tapanui Cataclysm - an explanation for the mysterious explosion in Otago,<br />

New Zealand, <strong>1178</strong> A.D." (Treatise, Dunedin, New Zealand, 1989, ISBN 0-9597698-7-0, a<br />

private edition by the author, 66 pages - including 27 illustrations). Ta monografia była<br />

pierwszą publikacją autora prezentującą całą teorię o eksplozji <strong>UFO</strong> nad Tapanui.<br />

Zawierała ona prezentację początkowego materiału dowodowego omawianego później<br />

także w innych publikacjach.<br />

[2Te] John Wilson: "Space Ship Crash", N.Z. TRUTH (New Zealand weekly<br />

magazine), June 14, 1988, pages 1 and 3.<br />

[3Te] John Pinkney: "The Bemusing Triangle", People (Tygodnik ilustrowany, 54<br />

Park Street, Sydney, NSW 2001, Australia), 29 November 1988, strony 18-20.<br />

[4Te] "New Zealand's Tapanui Explosion", Ancient Skies (1921 St. Johns Ave.,<br />

Highland Park, Illinois 60035-3105, USA), Vol. 17, No. 4, September-October 1990, strony<br />

1-4.<br />

[5Te] "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong> A.D. which tilted the Earth" (Treatise,<br />

Dunedin, New Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, a private edition by the author, 78 stron<br />

- włączając w to 31 ilustracji). Jest to <strong>dr</strong>ugie (poszerzone) wydanie monografii [1Te].<br />

(g) W języku niemieckim:<br />

[1Tg] "Das Rätsel von Tapanui" (t.j. Zagadka Tapanui) Karmakurier (Postfach<br />

410242, W-1000 Berlin 41, Germany), Februar 1992, Nr 1/92, strony 1-7.<br />

[2Tg] "Flutwellen der Tapanui-Explosion" (t.j. Fale powodziowe z eksplozji Tapanui),<br />

SETI (Interessengemeinschaft, Prae-Astronautik Essen e.V, Wintgenstra e 26, D-45239<br />

Essen, Germany), Nr 1, styczeń-marzec 1994, strony 17-20.<br />

(i) W języku włoskim:<br />

[1Ti] "La Collina Che Colpi' La Terra" (t.j. Wzgórze które wstrząsnęło światem), <strong>UFO</strong><br />

Express (Via Antonio Veneziano, 120; I-90138 Palermo, Italy), Anno VI - Settembre 1990 -<br />

Mensile, N. 67, strony 7-8.<br />

[2Ti] "Il Magnocraft ed i Sistemi Avanzati di Propulsione" (t.j. Magnocraft i<br />

zaawansowane napędy magnetyczne), Monografia (aktualnie w trakcie tłumaczenia na<br />

włoski), Antonio Giannone Publishing House (Via S. Sonnino 13, I-90124 Palermo, Italy),<br />

około 300 stron i 120 rysunków.<br />

(p) W języku polskim:


T-285<br />

[1Tp] "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik eksplozji<br />

tunguskiej", Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1989 rok, ISBN 0-9597698-8-9, 76 stron<br />

(włączając w to 30 ilustracji). Była to polskojęzyczna wersja monografii [1Te].<br />

[2Tp] Marek Donat: "Magnokrafty krążyły nad Ziemią", Kurier Szczeciński (pl. Hołdu<br />

Pruskiego 8, 70-550 Szczecin), nr 60/1989, 24-27 marzec 1989, strona 6.<br />

[3Tp] <strong>Jan</strong> Wawrzyniak: "Księżyc pulsował jak zraniony wąż, gdy magnokrafty<br />

eksplodowały nad Nową Zelandią", Wieczór Wrocławia (Podwale 62, 50-010 Wrocław), nr<br />

165, 25-27 sierpień 1989, strony 4 i 14.<br />

[4Tp] Marek Szymborski: "Wzgórze które wstrząsnęło światem", Morze i Ziemia (pl.<br />

Hołdu Pruskiego 8, 70-550 Szczecin), 11-17 kwiecień 1990, nr. 15 (384), strona 6.<br />

[5Tp] "Noc Strzelających Płomieni", Nieznany Świat (ul. Soczi 6, 02-760 Warszawa),<br />

nr 7:5/1991, strony 4-6.<br />

[6Tp] "Eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui w Nowej Zelandii, Anno Domini <strong>1178</strong> która<br />

pochyliła Ziemię", Nie z tej Ziemi - miesięcznik ilustrowany (ul. Wronia 23, 00-840<br />

Warszawa), nr 3, marzec 1992, strony 12-14 i 27-29.<br />

[7Tp] "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która pochyliła Ziemię",<br />

Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1993 rok, ISBN 0-9597946-8-9, 148 stron tekstu (w<br />

tym 37 ilustracji). Monografia [7Tp] stanowi <strong>dr</strong>ugie wydanie monografii [1Tp] oraz<br />

uaktualizowaną wersję monografii [4Te]. Była ona polskojęzyczną poprzedniczką niniejszej<br />

pracy.<br />

[8Tp] Marek Rudnicki: "Tapanui, eksplozja która wstrząsnęła światem", Morze i<br />

Ziemia (pl. Hołdu Pruskiego 8, 70-550 Szczecin), nr 39 z 29 września 1993, str. 11, nr 40 z<br />

6 października 1993, str. 13, nr 41 z 13 października 1993, str. 11.<br />

(t) W języku tureckim:<br />

[1Tt] "Salamis'in y k m Yeni Zelanda'dan m ?", Kibris (Dr. Faz l Küçük Bulvar , Yeni<br />

Sanayi Bölgesi, Veteriner Dairesi Yan , Lefkoşa, North Cyprus, Mersin 10, Turkey), nr 1404<br />

z 29/06/1993, str. 18; oraz nr 1405 z 30/06/1993, str. 18.


O autorze:<br />

U-286<br />

<strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong> urodził się 25 maja 1946 roku we<br />

Wszewilkach koło Milicza, Polska. Pierwszych 36 lat swego życia<br />

spędził on w Polsce gdzie zdobył wykształcenie i naukowe<br />

doświadczenie. Studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki<br />

Wrocławskiej, gdzie w 1970 roku otrzymał dyplom "Magistra<br />

Inżyniera Mechanika". Po ukończeniu studiów Politechnika<br />

zaoferowała mu stanowisko wykładowcy (zwyczaj wówczas<br />

stosowany w stosunku do najlepszych studentów). W 1974 roku<br />

obronił on swoją pracę doktorską na tej samej Politechnice,<br />

otrzymując tytuł "Doktora Nauk Technicznych". Równocześnie został on awansowany z<br />

pozycji Starszego Asystenta na pozycję Adiunkta. W 1982 roku opuścił on Polskę i przybył<br />

do Nowej Zelandii. Obywatelstwo nowozelandzkie otrzymał 28 sierpnia 1985 roku.<br />

W Nowej Zelandii początkowo znajdował się on na jednorocznym stypenium podoktorkim<br />

na Uniwersytecie Canterbury w Christchurch. Po zakończeniu tego stypendium w<br />

1983 roku, zatrudniony on został jako "tutor level T3" (t.j. odpowiednik starszego<br />

wykładowcy) w oprogramowaniu komputerów na Southland Polytechnic w Invercargill (w<br />

owym czasie nazywanym "Community College"). W 1988 roku zwolnił pozycję na tej<br />

Politechnice aby zająć pozycję Senior Lecturer w Studiach Informatycznych i<br />

Komputerowych (Quantitative and Computer Studies) na Uniwersytecie Otago w Dunedin.<br />

Do złożenia rezygnacji z pozycji w Otago zmuszony został 9 października 1990 roku, z jej<br />

wejściem w życie od 1 lutego 1992 roku. W latach 1992/93 zatrudniony był jako Associate<br />

<strong>Prof</strong>essor (t.j. odpowiednik profesora nadzwyczajnego w Polsce) w Studiach<br />

Komputerowych na Eastern Mediterranean University (Famagusta, North Cyprus, Mersin<br />

10, Turkey). Następnie podjął on swoją <strong>dr</strong>ugą w życiu profesurę pracując jako Associate<br />

<strong>Prof</strong>essor na Wydziale Mechanicznym Uniwersytetu Malezja (Universiti Malaya, 59100<br />

Kuala Lumpur, Selangor Darul Ehsan, Malaysia). W chwili przygotowywania niniejszego<br />

wydania tej monografii zajmował on trzecią w swym życiu profesurę będąc zatrudniony jako<br />

Associate <strong>Prof</strong>essor w Inżynierii Mechanicznej na Uniwersytecie Malezja Sarawak w<br />

Kuching, Borneo. W 2007 roku został on też zaproszony na stanowisko pełnego profesora<br />

przez University of Ajou, z Suwon, Korea Południowa, na okres 10 miesięcy począwszy od<br />

1 marca 2007 roku.<br />

Życiowym osiągnięciem prof. <strong>dr</strong>a <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong>a <strong>Pająk</strong>a jest wynalezienie i rozpracowanie<br />

talerzo-podobnego wehikułu kosmicznego napędzanego pulsującym polem magnetycznym<br />

jaki on nazywa "magnokraftem". Aczkolwiek badania nad magnokraftem zostały<br />

zainicjowane dzięki zawodowemu zaangażowaniu prof. <strong>Pająk</strong>a w wykłady nad systemami<br />

napędowymi i nie posiadają żadnego związku (ani inspiracji) z <strong>UFO</strong>; kształt, konstrukcja i<br />

niezwykłe atrybuty jego statku zachęciły go do przebadania podobieństw istniejących<br />

pomiędzy magnokraftem i <strong>UFO</strong>. Rezultatem tych badań było opracowanie formalnego<br />

dowodu że "<strong>UFO</strong> to już zbudowane przez jakąś zaawansowaną cywilizację i działające<br />

magnokrafty", którego pierwsze opublikowanie nastąpiło w 1981 roku. Dowód ten stworzył<br />

fundamenty naukowe do zidenyfikowania i opisania w niniejszej monografii miejsca<br />

eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> koło Tapanui w Nowej Zelandii.<br />

Naukowa wartość dowodów materialnych wskazanych przez badania prof. <strong>Pająk</strong>a<br />

znajduje coraz szersze uznanie zarówno w kraju jak i na arenie międzynarodowej.<br />

Przedmowa od wydawcy poprzedzająca artykuł prof. <strong>Pająk</strong>a na temat nowozelandzkiej<br />

eksplozji koło Tapanui, jaki opublikowany został w Polskim magazynie Nieznany Świat (nr<br />

7:5/1991, strony 4-6), podaje - cytuję: "Autor poniższego tekstu, <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, po<br />

śmierci Allena Hyneka uznawany jest przez fachowców za 'numer jeden' w branży<br />

'ufologicznej'". Jest to niezwykle dobitny wyraz uznania, zważywszy powściągliwą tradycję<br />

wyróżniania w Polsce.


Załącznik Z:<br />

Z-287<br />

Instrukcja dojazdu do krateru Tapanui<br />

gdzie w <strong>1178</strong> roku okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci celowo eksplodowali wehikuł czasu<br />

Dla tych z czytelników, którzy zechcą zweryfikować na miejscu materiał faktologiczny<br />

omówiony w monografiach autora poświęconych eksplozji Tapanui (do których to<br />

monografii, oprócz niniejszej publikacji, należy też m.in. najszerzej upowszechniona w<br />

Polsce monografia [5/3] zdefiniowana następującymi danymi bibliograficznymi: <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>,<br />

"Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która obróciła Ziemię", trzecie wydanie,<br />

Dunedin, Nowa Zelandia, 2 lipca 1996, ISBN 0-9583380-8-6, około 300 stron - w tym 38<br />

ilustracji), poniżej wyszczególniona została dokładna instrukcja jak odnaleźć krater Tapanui.<br />

Instrukcja ta zakłada, że osoby wizytujące będą po<strong>dr</strong>óżowały samochodem lub autobusem,<br />

oraz że ich po<strong>dr</strong>óż rozpoczęta zostanie w centrum (Octagon) miasta Dunedin na Wyspie<br />

Południowej Nowej Zelandii (aczkolwiek najbliższe kraterowi międzynarodowe lotnisko<br />

znajduje się w mieście Christchurch które jest odległe o 360 kilometrów na północ od<br />

Dunedin).<br />

#0. Pamiętaj aby na swoją wyprawę zabrać ze sobą kompas, aparat fotograficzny,<br />

oraz egzemplarz tej monografii.<br />

#1. Skieruj się na <strong>dr</strong>ogę państwową (state highway) nr 1 z Dunedin do Invercargill.<br />

Podążaj z Dunedin w kierunku południowym ku Gore i Invercargill. Przejedź przez<br />

miasteczka Milton, Balclutha, Clinton, i Waipahi. Około 137 kilometrów od Octagon'u w<br />

Dunedin, lub 7 kilometrów za miasteczkiem Waipahi, wyglądaj po lewej stronie <strong>dr</strong>ogi<br />

dużego znaku "Russell France, Toy Maker", któremu towarzyszy niewielki (niebieski) znak<br />

<strong>dr</strong>ogowy "Landslip Road" (t.j. "Droga Obsuwiska Ziemi" - oficjalnie krater Tapanui to<br />

"Obsuwisko Ziemi"). Zwróć uwagę, iż znak ten wystąpi około 17 kilometrów przed<br />

miasteczkiem Gore.<br />

#2. Skręć w prawo do "Lanslip Road" i podążaj tą <strong>dr</strong>ogą (bez skręcania w boczne<br />

<strong>dr</strong>ogi) przez następne 6 kilometrów, aż dotrzesz do skrzyżowania w kształcie litery T<br />

(nadjeżdżając od dolnej linii tej litery). Nieco w lewo (t.j. na północ) od głównego kursu tej<br />

nieco krętej <strong>dr</strong>ogi powinien widoczny już być cel Twojej po<strong>dr</strong>óży, t.j. zalesione sosnami<br />

wzgórze Pukeruau (najwyższe w okolicy) z ogromną sosną o charakterystyczym kształcie<br />

rosnącą na jego szczycie. Podczas jazdy rozglądaj się dookoła, ponieważ znajdujesz się<br />

zaledwie kilka kilometrów od "punktu zerowego" niezwykle potężnej eksplozji magnetycznej<br />

jaka nastąpiła tu jedynie niecałe 820 lat temu. Efekty tej eksplozji są ciągle widoczne do<br />

dzisiaj (niektóre osoby przytłaczane są na tej <strong>dr</strong>odze odczuciem niewyjaśnionej "grozy"<br />

zastygniętej w otoczeniu). Zwróć uwagę, iż ktokolwiek podążałby tą <strong>dr</strong>ogą około 820 lat<br />

temu w chwili gdy eksplozja ta miała miejsce, błysk już pierwszego wybuchu spowodowałby<br />

spopielenie i wyparowanie takiego nieszczęśnika.<br />

#3. Skręć w lewo na skrzyżowaniu w kształcie litery T. Podążaj <strong>dr</strong>ogą z napisem "No<br />

Exit" przez następne 300 metrów, aż do minięcia po prawej stronie bramy do majątku<br />

ziemskiego "View Heights".<br />

#4. (Jeśli uznasz za stosowne) Skręć w prawo tuż za tą bramą do żużlowej <strong>dr</strong>ogi<br />

leśnej wiodącej do odległego zaledwie o jakieś 50 metrów "przetrąconego" podnóża<br />

Pukeruau, i podążaj nią dalsze 50 metrów, aż dotrzesz do niewielkiego żużlowego<br />

parkingu/polanki w punkcie nawrotnym tej <strong>dr</strong>ogi. Parking ten znajduje się tuż pod<br />

wschodnim zboczem szczytowej części wzgórza "Pukeruau" ("przetrąconej" wybuchem,<br />

zgodnie z opisem z punktu #6 w po<strong>dr</strong>ozdziale C2). Krater Tapanui znajduje się na<br />

przeciwległym (zachodnim) zboczu tego samego zalesionego szczytu wzgórza, jedynie<br />

około 250 metrów od parkingu.<br />

#5. Pozostaw swój samochód albo przy bramie "View Heights", albo na leśnym<br />

parkingu opisanym w #4 powyżej, i podążaj dalej pieszo ku zachodowi, t.j. w kierunku<br />

przeciwnym do kierunku swego przyjazdu. Przejdź około 120 metrów od parkingu,<br />

przekraczając zalesiony wierzchołek wzgórza Pukeruau i docierając do jego


Z-288<br />

przeciwstawnego, porosłego trawą zbocza. Pokonaj mały płotek odgradzający las od<br />

dużego pastwiska. Na szczycie Pukeruau, po Twojej prawej stronie, powinna stać ogromna<br />

pojedyncza sosna o charakterystycznych kształtach widoczna także na zdjęciach krateru.<br />

Sosna ta rośnie tylko około 50 metrów od krawędzi krateru, w kierunku na wschód od jego<br />

centrum.<br />

#6. Na pastwisku przed Tobą, około 60 metrów za płotem, znajduje się ogrodzona<br />

<strong>dr</strong>utem kolczastym i wyłożona sporymi kamieniami ceramicznymi krawędź krateru (jego<br />

wymiary sa zbyt duże aby go przeoczyć). Podczas obchodzenia tego krateru zwróć uwagę<br />

na materiał faktologiczny uwidoczniony na załączonej mapce (rysunek Z1) i opisany w<br />

niniejszej monografii. Nie <strong>dr</strong>ażnij ogromnych byków często wypasających się w tym<br />

kraterze - chyba że potrafisz biegać szybciej niż one!<br />

* * *<br />

Czytelnicy pragnący zorganizować wizytę lub ekspedycję do krateru Tapanui powinni<br />

wpierw uzyskać zgodę jego właściciela na wejście na teren jego posiadłości. Dla uzyskania<br />

tej zgody należy zadzwonić na jego domowy numer telefonu (z 2008 roku): +64 (3)<br />

205-3864, lub napisać na a<strong>dr</strong>es: Mr Rex L. Hellier, Pukerau, 1 R.D., Gore, New Zealand.<br />

Możliwe jest także próbowanie uzyskania tej zgody bezpośrednio przed wejściem do<br />

krateru, poprzez odwiedzenie Pana Hellier'a w jego farmie dostępnej od strony<br />

miejscowości Pukerau, zapytanie go o zgodę, i następne wejście do krateru poprzez polne<br />

<strong>dr</strong>ogi biegnące w obrębie jego farmy. Mr. Hellier podziela osobiście hipotezę autora iż<br />

pozaziemski wehikuł eksplodował nad kraterem Tapanui. Stąd, rozmawiając lub<br />

korespondując z nim warto wspomnieć, że dany kontakt następuje za rekomendacją <strong>Prof</strong>.<br />

<strong>Pająk</strong>a.


Z-289<br />

Rys. Z1. Najbardziej edukacyjny szlak poprzez krater Tapanui rekomendowany osobom<br />

zwiedzającym. Przebieg tego szlaku zaznaczony został przerywaną linią na zarysie krateru.<br />

Ponumerowane postoje oznaczają ważniejszy materiał dowodowy do prze-egzaminowania<br />

podczas zwiedzania krateru.<br />

1 - Parking w zagajniku (początek i koniec szlaku). Odłamki kamieni ceramicznych<br />

zawierających wtopioną materię organiczną poniewierają się dookoła.<br />

2 - Trójkątne czoło krateru. Cylin<strong>dr</strong>yczne wybrzuszenie gleby na tym czole zdaje się<br />

odzwierciedlać kształt i wymiary eksplodującego cygara. Warto podkreślić że pofalowane<br />

ramiona tego trójkąta skierowane są na główne linie opadu kamieni ceramicznych i trinitite -<br />

patrz linie C i T na rysunku C7.<br />

3 - Obszar najwyższej głębokości ścian krateru. Widok z tego punktu dostarcza<br />

dobrej widoczności topografii krateru i rozmieszczenia kraterów wewnętrznych.<br />

4 - Depozyty piasku krzemowego. Taki sam piasek zdeponowany jest też na dnie<br />

krateru.<br />

5 - Obszar najsilniejszych anomalii magnetycznych. Urządzenia techniczne (kamery<br />

wideo, silniki) sporadycznie odmawiają tu działania.<br />

6 - Depozyty kamieni ceramicznych zawierających materię organiczną (np.<br />

ociekające sokiem <strong>dr</strong>zewo) uwięzioną w swych wnętrzach oraz dym wtopiony w ich<br />

powierzchnię.<br />

7 - Największe depozyty zwęglonych fragmentów <strong>dr</strong>zew zaścielających dno krateru.<br />

8 - Centrum eksplozji (w najbardziej wewnętrznym kraterze).<br />

9 - Wydmy uformowane w punktach załamywania się fal uderzeniowych eksplozji.<br />

10 - Najbardziej zachodni punkt wyniesionej krawędzi krateru.<br />

11 - Ogromny kamień ceramiczny (wielkości małego domku) z osmoloną<br />

powierzchnią i odbiciami pni <strong>dr</strong>zewnych przeszywających jego masę - patrz jego zdjęcie<br />

pokazane na rysunku C13a.<br />

12 - Stary pień <strong>dr</strong>zewa "totara" powalony podczas eksplozji Tapanui.<br />

13 - Uważaj na agresywne byki (zwykle wypasające się w tym kraterze)!

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!