Prof. dr inż. Jan Pająk "EKSPLOZJA UFO W TAPANUI Z ROKU 1178 ...
Prof. dr inż. Jan Pająk "EKSPLOZJA UFO W TAPANUI Z ROKU 1178 ...
Prof. dr inż. Jan Pająk "EKSPLOZJA UFO W TAPANUI Z ROKU 1178 ...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Proof copy ([5p/4] w trakcie udoskonalania)<br />
<strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong><br />
"<strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> W <strong>TAPANUI</strong> Z <strong>ROKU</strong> <strong>1178</strong> AD,<br />
KTÓRA PRZEMIEŚCIŁA KONTYNENTY"<br />
Wydanie czwarte - poszerzone<br />
Monografia naukowa, Wellington, Nowa Zelandia, 2010 rok,<br />
ISBN 0-9583380-6-X.<br />
Copyright © 2010 by <strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>.<br />
Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość ani też żadna z części niniejszej monografii<br />
nie może zostać skopiowana, zreprodukowana, przesłana, lub upowszechniona w<br />
jakikolwiek sposób (np. komputerowy, elektroniczny, mechaniczny, fotograficzny, nagrania<br />
telewizyjnego, itp.) bez uprzedniego otrzymania wyrażonej na piśmie zgody autora lub<br />
zgody osoby legalnie upoważnionej do działania w imieniu autora.<br />
Zarejestrowano w Bibliotece Narodowej Nowej Zelandii jako Depozyt Legalny nr<br />
16180 z dnia 2 lipca 1996 roku. Wydano w Nowej Zelandii prywatnym nakładem autora.<br />
W maju 2009 roku monografia ta została przeformatowana na PDF, oraz<br />
udostępniona w owym formacie PDF po włączeniu do niej ilustracji. Data upowszechnienia<br />
(wy<strong>dr</strong>uku) niniejszego przeformatowanego egzemplarza: 5 stycznia 2010 roku. (W<br />
przypadku dostępu do kilku egzemplarzy tej monografii rekomendowane jest zapoznawanie<br />
się z egzemplarzem o najnowszej dacie wy<strong>dr</strong>uku!)<br />
Niniejsza monografia stanowi raport naukowy z przebiegu badań autora. Stąd<br />
prezentacja wszelkich zawartych w niej materiałów posiadających wartość dowodową lub<br />
dokumentacyjną dokonana została według standardów przyjętych dla publikacji (raportów)<br />
naukowych. Szczególna uwaga autora skupiona była na wymogu odtwarzalności, t.j. aby<br />
każdy naukowiec pragnący zweryfikować lub pogłębić badania autora był w stanie<br />
powtórzyć ich przebieg i dojść przy tym do tych samych wyników.<br />
Niniejsza monografia [5p/4] jest czwartą polskojęzyczną adaptacją następującej<br />
publikacji naukowej [5e/3] oryginalnie wydanej w języku angielskim:<br />
<strong>Pająk</strong> J.: "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong> A.D. which tilted the Earth", Dunedin,<br />
New Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, a private edition by the author, 78 pages<br />
(including 31 illustrations).<br />
Tłumaczenia i adaptacji z języka angielskiego dokonał jej autor.<br />
Przed wrześniem 1998 roku autor tej monografii rezydował pod następującym<br />
a<strong>dr</strong>esem z tropikalnej wyspy Borneo (gdzie niniejsza monografia została przygotowana):<br />
<strong>Prof</strong>esor Madya Dr <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, No. 28, Olive Gardens, Batu 7 (7th Mile),<br />
Penrissen Road, 93250 Kuching, Sarawak (Borneo), Malaysia<br />
Jednak po 2001 roku kontakt z autorem był już poprzez następujący jego nowozelandzki<br />
a<strong>dr</strong>es (ciągle ważny w 2009 roku, gdy monografia ta była przeformatowana na PDF):<br />
P.O. Box 33250, Petone 5046, New Zealand<br />
Tel. dom (2010 r): +64 (4) 56-94-820, Email: janpajak@gmail.com , jpajak@poczta.wp.pl
2<br />
SPIS TREŚCI czwartego wydania monografii "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui z roku <strong>1178</strong> AD,<br />
która przemieściła kontynenty" (ISBN 0-9583380-6-X)<br />
Str: Rozdział:<br />
A-1 A. Legendarna eksplozja z Nowej Zelandii<br />
A-11/12 Rysunki A1 i A2 (zdjęcia krateru Tapanui)<br />
B-13 B. Kto i dlaczego symuluje <strong>UFO</strong>nautów, <strong>UFO</strong>, eksplozje <strong>UFO</strong>, itp.<br />
C-17 C. Materiał dowodowy potwierdzający wystąpienie w <strong>1178</strong> roku<br />
kataklizmicznej eksplozji koło Tapanui<br />
C-18 C1. Legendy Maorysów opisujące eksplozję koło Tapanui<br />
C-21 C2. Ogromny krater koło Tapanui<br />
C-30 C3. Interpretacja nazw maoryskich z okolic krateru Tapanui<br />
C-31 C4. Brak koło Tapanui organicznych artyfaktów datowanych przed 13 wiekiem<br />
C-32 C5. Historyczny brak lasów w centrum Wyspy Południowej Nowej Zelandii<br />
C-34 C6. Koncentryczny porządek w ułożeniu <strong>dr</strong>zew powalonych wokół Tapanui<br />
C-35 C7. Olbrzymi ptak Moa i jego masowe wyginięcie około <strong>1178</strong> roku<br />
C-38 C7.1. Telekinetyczne mutowanie jako wytłumaczenie<br />
dla faktu nagłego pojawienia się super-ptaka Moa<br />
C-46 C7.2. Nowozelandzcy giganci ludzcy<br />
C-53 C7.3. Falowanie przestrzeni czasowej jako wytłumaczenie<br />
dla nieustających do dzisiaj obserwacji ptaka Moa<br />
C-60 C8. Pola zmodyfikowane lub wzbudzone eksplozją Tapanui<br />
C-60 C8.1. Zmiany pola magnetycznego w okolicach krateru Tapanui<br />
C-62 C8.2. Pole telekinetyczne oraz spowodowana nim<br />
aktywność biologiczna krateru Tapanui<br />
C-67 C8.3. Pole telepatyczne zmodyfikowane następstwami eksplozji Tapanui<br />
C-74 C8.4. Pole zaburzeń przestrzeni czasowej w kraterze Tapanui<br />
C-78 C9. Deficyt niektórych pierwiastków (np. selenu) w glebie okolic Tapanui<br />
C-79 C10. Napowierzchniowe depozyty złota w Otago<br />
C-82 C11. Ceramiczne kamienie i trinitite<br />
C-83 C11.1. Trinitite<br />
C-84 C11.2. Hipotezy wyjaśniające pochodzenie ceramicznych kamieni<br />
C-88 C11.3. Dowodowe znaczenie kamieni ceramicznych z Tapanui<br />
C-88 C11.4. Kamienie ceramiczne spoza Nowej Zelandii<br />
C-89 C12. Namagnesowane odłamki metalu znajdowane w okolicach krateru Tapanui<br />
C-90 C13. Gwałtowna zmiana klimatu Nowej Zelandii zaistniała po eksplozji Tapanui<br />
C-91 C14. Podsumowanie faktów dotyczących eksplozji Tapanui<br />
C-95/109 15 Rysunków (C1 do C15) z materiałem dowodowym na eksplozję Tapanui<br />
D-110 D. Materiał dowodowy że eksplozja koło Tapanui posiadała globalny charakter<br />
D-110 D1. Historyczne zapisy eksplozji Tapanui<br />
D-110 D1.1. Zapis mnicha Gerwazego z Kanterbury (Anglia)<br />
D-115 D1.2. Obserwacja Gengis Khana (Mongolia)<br />
D-117 D2. Dowody na globalne zmiany klimatyczne<br />
(tzw. Małą Epokę Lodową) po <strong>1178</strong> roku<br />
D-122 D3. Teoria autora że eksplozja Tapanui pochyliła skorupę Ziemi<br />
D-141 D3.1. Jak obiektywnie potwierdzić<br />
pochylenie skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui
3<br />
D-143 D4. Hipoteza autora że okres średniowiecza wywołany został zakłóceniem<br />
ziemskiego pola magnetycznego (tzw. ”hałasem telepatycznym”)<br />
z eksplozji Tapanui<br />
D-155 D4.1. Prognozy o nadchodzeniu ”neo-średniowiecza” się sprawdziły -<br />
do dzisiaj owa złowróżebna epoka już zapanowała na Ziemi<br />
D-164 D5. Apel do czytelników o wskazywanie dalszych<br />
materiałów dowodowych dotyczących eksplozji Tapanui<br />
D-165 1 Rysunek D1 (równoczesna widzialność księżyca z Anglii i Nowej Zelandii)<br />
E-166 E. Hipotezy wyjaśniające pochodzenie krateru Tapanui<br />
E-166 E1. Oficjalna hipoteza "obsuwiska ziemi"<br />
E-168 E2. Hipoteza meteorytu uderzającego o Ziemię<br />
E-169 E3. Hipoteza eksplodującego gazu<br />
E-169 E4. Hipoteza autora o statku <strong>UFO</strong> eksplodującym koło Tapanui<br />
F-171 F. Ziemski magnokraft jako klucz do zrozumienia pozaziemskich <strong>UFO</strong><br />
F-173 F1. Atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów<br />
F-182 Rysunek F1 (Cygaro-kształtny stos magnokraftów typu K6)<br />
G-183 G. Wehikuły <strong>UFO</strong> oraz ich niszczycielska energia<br />
H-184 H. Materiał potwierdzający hipotezę iż eksplozja wehikułu <strong>UFO</strong><br />
trzeciej generacji (tzw. ”wehikułu czasu”) uformowała krater Tapanui<br />
I-193 I. Moralna wymowa celowego eksplodowania wehikułu czasu nad Tapanui<br />
J-195 J. Eksplozja tunguska<br />
J-196 J1. Podobieństwa pomiędzy eksplozjami w Tapanui i w regionie tunguskim<br />
K-203 K. Eksplozja <strong>UFO</strong> sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat<br />
jaka zaistniała w okolicach rzeki Ren<br />
K-205 K1. Pomosty lodowe pomiędzy Australią,<br />
Nową Zelandią i Patagonią w Ameryce Południowej<br />
K-209 K2. Materiał dowodowy na istnienie pomostów lodowych<br />
przed poślizgiem skorupy Ziemi 13.5 tysiąca lat temu<br />
K-216 K3. Niektóre implikacje istniejących jeszcze 13.5 tysiąca lat temu<br />
pomostów lodowych pomiędzy kontynentami<br />
L-219 L. Jeszcze inne eksplozje <strong>UFO</strong><br />
(t.j. poza eksplozją Tapanui, tunguską, oraz znad Renu)<br />
M-227 M. Filozoficzne następstwa badań Tapanui<br />
M-228 M1. Filozoficzne implikacje nieprzychylnego przyjęcia badań Tapanui<br />
N-234 N. DWANAŚCIE PRAWD O PRAWDZIE<br />
O-242 O. Aspekty akademickie tej monografii<br />
O-243 O1. Historia niniejszej monografii oraz jej wpływ<br />
na kształtowanie się poglądów autora<br />
O-264 O2. Przedmiot, cel, i tezy tej monografii<br />
O-270 O3. Osiągnięcia akademickie wynikające z badań eksplozji Tapanui
P-274 P. Podsumowanie<br />
4<br />
R-276 R. Na zakończenie monografii ”freelance naukowca”<br />
R-280 Rysunek R1 (dwa zdjęcia lądowiska <strong>UFO</strong> K8 jakie obserwowałem przez 5 lat)<br />
S-281 S. Literatura uzupełniająca i poszerzająca treść niniejszej monografii<br />
T-284 T. Wykaz publikacji o kraterze Tapanui parafrazujących niniejszą monografię<br />
U-286 U. O autorze<br />
Z-287 Z. Załącznik (Instrukacja dojazdu do krateru Tapanui, Indeks, itp.)<br />
Z-289 Rysunek Z1 (najbardziej edukacyjny szlak zwiedzania krateru Tapanui)<br />
Zestawienie rysunków<br />
do czwartego wydania monografii "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui z roku <strong>1178</strong> AD, która<br />
przemieściła kontynenty" (ISBN 0-9583380-6-X)<br />
Ponieważ egzemplarze niniejszej monografii [5/4] planowane są do udostępniania za<br />
pośrednictwem Internetu, gdzie w niektórych przypadkach dołączenie ilustracji może<br />
stanowić problem, w poniższym zestawieniu rysunków i tablic dodatkowo podano w jakim<br />
innym opracowaniu autora dany rysunek lub tabela też są dostępne. Przykładowo symbol<br />
[1/3]-F1 oznacza iż dana ilustracja użyta też została w monografii [1/3] jako rysunek numer<br />
F1. Użycie symbolu ~ oznacza albo starszą wersję tego samego rysunku albo też rysunek<br />
bardzo podobny. Zauważ, że w następujących parach monografii autora występują bardzo<br />
podobne do siebie ilustracje: [1/4] i [1/3], [3/2] i [3], [5/4] i [5/3], [5/3] i [5/2], [6/2] i [6].<br />
Rys. A1. Perspektywiczna fotografia całego krateru Tapanui. [5]-1; [5/2]-1; [5/3]-A1;<br />
Rys. A2. Wschodnie obrzeże krateru Tapanui. [5/2]-2; [5/3]-A2; [1/2]-O34; [1/3]-P4; [1w] K4;<br />
Rys. C1. Dwa zdjęcia lotnicze krateru Tapanui. [5]-2; [5/2]-3; [5/3]-C1;<br />
Rys. C2. Kształt i wewnętrzna topografia krateru Tapanui. [5]-4; [5/2]-4; [5/3]-C2;<br />
Rys. C3. Trzy podstawowe odmiany eksplozji kraterujących. [5]-5; [5/2]-5; [5/3]-C3;<br />
Rys. C4. Kratery parabolicznye z eksplozji podziemnych. [5]-6,7; [5/2]-6; [5/3]-C4;<br />
Rys. C5. Złożone kratery tarczowe z eksplozji naziemnych. [5]-8; [5/2]-7; [5/3]-C5;<br />
Rys. C6. Podobieństwo Tapanui i Tunguskiej. [5]-9; [5/2]-8; [5/3]-C6; [1/2]-O35; [1/3]-P5;<br />
Rys. C7. Zniszczenia Nowej Zelandii od eksplozji Tapanui. [5]-3; [5/2]-9; [5/3]-C7;<br />
Rys. C8. Puszcza rodzima Nowej Zelandii około 1840 r. [5]-10; [5/2]-10; [5/3]-C8;<br />
Rys. C9. Drzewa powalone eksplozją Tapanui. [5]-11; [5/2]-11; [5/3]-C9;<br />
Rys.C10. Tornado nad kraterem Tapanui. [5]-12; [5/2]-12; [5/3]-C10;<br />
Rys.C11. Deficyt mikroelementów na Wyspie Południowej. [5]-13; [5/2]-13; [5/3]-C11;<br />
Rys.C12. Pokłady złota na Wyspie Nowej Zelandii. [5]-16; [5/2]-14; [5/3]-C12;<br />
Rys.C13. Przykłady kamieni ceramicznych. [5]-14; [5/2]-15; [5/3]-C13;<br />
Rys.C14. Namagnesowany odłamek z krateru Tapanui. [5]-27; [5/2]-16; [5/3]-C14;<br />
Rys.C15. Samorodek namagnesowanego ”izotopu złota”. [5p/4]-C15;<br />
Rys. D1. Księżyc widoczny naraz w Anglii i w Nowej Zelandii. [5/2]-17; [5/3]-D1;<br />
Rys. F1. Cygarokształtny stos siedmiu magnokraftów (i <strong>UFO</strong>) typu K6.
Rys. Z1. Edukacyjny szlak zwiedzania krateru Tapanui [5/2]-37; [5/3]-Z1;<br />
5<br />
Uwagi:<br />
(1) Zanim niniejsza wersja tej monografii została wystawiona w internecie, spora<br />
liczba omawianych w niej tematów była już wcześniej prezentowana w internecie na<br />
totaliztycznych stronach - po ich przykłady patrz strony o nazwach ”ufo_proof_pl.htm”,<br />
”explain_pl.htm”, ”evolution_pl.htm”, czy ”soul_proof_pl.htm”. Tamte totaliztyczne strony<br />
ciągle powinny byc dostępne i do dzisiaj. Dlatego podczas omawiania tematów które są<br />
również dyskutowane na stronach internetowych totalizmu, przy niektórych z owych<br />
tematów podane również zostały nazwy stron internetowych na jakich dany temat jest<br />
także omawiany. Jeśli więc czytelnik zechce, może z owym tematem dodatkowo zapoznać<br />
się z internetu. Aby znaleźć internetowe a<strong>dr</strong>esy danych stron, wystarczy w jakiejś<br />
wyszukiwarce, np. w www.google.com , wpisać za słowo kluczowe nazwę strony której się<br />
szuka. Przykładowo, aby znaleźć stronę o nazwie ”dipolar_gravity_pl.htm”, wystarczy w<br />
wyszukiwarce www.google.com wpisać słowo kluczowe ”dipolar_gravity_pl.htm” (tyle że<br />
bez cudzysłowiów).<br />
(2) Niniejsza monografia [5/4] oryginalnie opublikowana była w 1997 roku - jak to<br />
wyjaśnia punkt #27 z jej po<strong>dr</strong>ozdziału O1. Do 2001 roku udostępniana ona była w<br />
papierowej formie poprzez rozsyłanie pocztą jej egzemplarzy. Od 2001 roku jest ona<br />
upowszechniana gratisowo w internecie - początkowo w formatach DOC i WP5 oferujących<br />
oddzielnie tekst i oddzielnie ilustracje. Dopiero w maju 2009 roku monografia ta<br />
przetłumaczona została na format PDF zaś ilustracje zostały włączone do jej tekstu. Aby<br />
zmniejszyć jej objętość do rozmiarów akceptowalnych przez internetowe serwery, wydatnie<br />
skrócone w niej musiały wówczas zostać dwa rozdziały które w pierwszym jej<br />
sformułowaniu opisywały bardzo dokładnie magnokrafty i wehikuły <strong>UFO</strong>. Pozwalenia na<br />
wydatne skrócenie owych dwóch rozdziałów dostarczyła świadomość, że dokładne opisy<br />
magnokraftów są już upowszechniane gratisowo w internecie w tomie 3 monografii [1/4],<br />
zaś równie dokładne opisy wehikułów <strong>UFO</strong> są nieodpłatnie upowszechniane w internecie w<br />
tomie 13 monografii [1/4]. Tam też zainteresowani czytelnicy mogą je znaleźć. Nie ma więc<br />
potrzeby aby opisy te były również włączone do treści niniejszej monografii [5p/4].
Rozdział A.<br />
A-1<br />
<strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong><br />
LEGENDARNA <strong>EKSPLOZJA</strong> Z NOWEJ ZELANDII<br />
Motto tego rozdziału: "Legendy to prawdziwe zdarzenia przekazane nam w zaszyfrowanej<br />
formie."<br />
W warownej wiosce maoryskiej {obecnie przekształconej w małe miasteczko},<br />
później nazwanej "Mataura", wszystko zaczynało się jak w typowy poranek zimowy<br />
ówczesnego roku (<strong>1178</strong>). Wioska ta zlokalizowana była głęboko na południu Wyspy<br />
Południowej Nowej Zelandii. Położona na szczycie lokalnego wzgórza panowała ona nad<br />
okolicą, z góry patrząc na parującą w porannym słońcu sawannę upstrzoną koronami<br />
majestatycznych <strong>dr</strong>zew lokalnie nazywanych "totara" jaka rozciągała się od horyzontu po<br />
horyzont. Maoryscy wojownicy na straży w wieżyczkach obserwacyjnych słyszeli<br />
dochodzące z tej sawanny głośne nawoływania żerujących super-ptaków "Moa" oraz<br />
odgłosy głuchych stąpań wzbudzane przez te olbrzymy wielkości dzisiejszej żyrafy. Ludzie<br />
właśnie ukończyli poranny posiłek i rozglądali się za ocienionym miejscem do odpoczynku<br />
aby uniknąć palących promieni słonecznych. Duszne sub-tropikalne powietrze było wciąż<br />
chłodne, aczkolwiek jego temperatura szybko rosła. Niespodziewanie, wojownicy na straży<br />
dostrzegli ten z lekka nachylony ku południu, prawie pionowy, cygaro-kształtny obiekt o<br />
pokarbowanych bokach wyglądających jak róg łowionych przez nich niektórych stworzeń<br />
morskich (patrz rysunek F1). Szybował on bezszelestnie po zachodniej stronie nieba, jarząc<br />
się intensywnie. Wartownicy zakrzyknęli ostrzeżenie "mata-ura", "mata-ura". W starożytnym<br />
języku maoryskim okrzyk ten był odpowiednikiem dla dzisiejszego zawołania "<strong>UFO</strong>", "<strong>UFO</strong>".<br />
Dla upamiętnienia po wsze czasy tragicznych wydarzeń jakie za chwilę miały nastąpić, owa<br />
maleńka maoryska miejscowość nazwana później została "Mataura" właśnie od owego<br />
okrzyku wartowników. Wszyscy zerwali się aby popatrzeć. Oglądane od spodu cygaro<br />
miało kształt poziomo karbowanej kolumny lub rogu o dyskoidalnej podstawie jarzącej się<br />
silnym białym światłem jak tarcza Księżyca w pełni (patrz rysunek F1). Cygaro zatrzymało<br />
się dokładnie ponad warowną osadą, śledzone z nabożną uwagą przez wszystkich jej<br />
mieszkańców zaalarmowanych okrzykami wartowników. Było tak ogromne że jego cień<br />
sięgał daleko poza granicami palisady. Po dłuższym nieruchomym zawisie cygaro ruszyło<br />
na wschód w kierunku następnej osady, w pobliżu miejsca zlokalizowania jakiej wyrosło<br />
później miasteczko nazywane Tapanui. Jego lot śledziły rzesze Maorysów. Osiągnęło ono<br />
wzgórze które obecnie nazywane jest "Puke-ruau" {w języku maoryskim "puke-ruau"<br />
znaczy "wzgórze-które-wstrząsnęło-światem"}, na czubku jakiego owa następna osada była<br />
zlokalizowana. Po chwilowym zawisie nad ową osadą Puke-ruau, od górnego końca cygara<br />
próbował odłączyć się pojedynczy statek. Coś jednak nie wyszło z manewrem rozłączania,<br />
bo nagle z cygara buchnął oślepiający błysk. Dla znacznej liczby Maorysów błysk ten był<br />
ostatnim widzianym obrazem, bowiem jego żar w ułamku sekundy spopielił ich ciała. Ci<br />
nieliczni którzy przez przypadek stali osłonięci przed jego niszczącą mocą zaczęli<br />
przeżywać istny koniec świata. Ziemia zakołysała się pod uderzeniami około siedmiu serii<br />
potężnych eksplozji. Powietrze zgęstniało od żaru prawie uniemożliwiającego oddychanie.<br />
Wszystko dookoła buchnęło płomieniami. Garstka ciągle jeszcze żywych Maorysów z<br />
paniką rzuciła się do pobliskiej rzeki, jednakże do wody dotarło już zaledwie kilku z nich. Ci<br />
nieliczni którzy przeżyli szerzącą się zagładę z trwogą opowiadali później swoim następcom<br />
jeżące włosy opowieści o oceanie płomieni jaki rozciągał się od horyzontu po horyzont i<br />
ogarniał wszystko dookoła, o huraganie jaki zdzierał powierzchnię gleby i jak brzytwą zgalał
A-2<br />
pnie ogromnych <strong>dr</strong>zew totara tuż przy korzeniach, o ognistej grzybiastej chmurze jaka paliła<br />
ich skórę, o gorącym pyle rozsadzającym płuca, o rozpalonych do czerwoności kamieniach<br />
wielkości budynków jakie z gwizdem nadlatywały gdzieś z nieba, o ogromnych falach<br />
wzburzonego oceanu wdzierających się głęboko w ląd, oraz o wielu latach niespotykanego<br />
zimna, ulew, powodzi, głodu, chorób, śmierci i rozkładu jakie nadciągnęły potem.<br />
W Nowej Zelandii do obecnych czasów przetrwał niezwykły monument owych<br />
przerażających wydarzeń. Jest nim nazwa małego miasteczka "Mataura", która jest<br />
starożytnym odpowiednikiem dla dzisiejszego terminu "<strong>UFO</strong>". Stąd Mataura jest<br />
prawdopodobnie jedynym miastem na świecie jakiego nazwa posiada tak <strong>dr</strong>amatyczne<br />
pochodzenie, tak niezwykłą historię i tak niekonwencjonalne znaczenie.<br />
Opowieści podobne do opisanej powyżej do dzisiaj powtarzane są przez potomków<br />
byłych wojowników maoryskich z wioski Mataura. Autorowi opowiedział ją Mr Allan<br />
CHITTOCK (Waikoikoi, 5 R.D. Gore, New Zealand). Są one jedynie niewielkim przykładem<br />
ogromnego bogactwa maoryskiej tradycji mówionej dotyczącej tzw. "Nga Ahi o Tamaatea",<br />
t.j. legendarnych ogni ogromnego pożaru jakie w nowozelandzkim piśmiennictwie znane są<br />
lepiej pod ich angielską nazwą "The Fires of Tamaatea" (t.j. "Ogni Tamaatea"). Do dzisiaj<br />
przetrwały one poprzez przekazywanie z ojca na syna przez nowozelandzkich tubylców<br />
zwanych Maorysami (po angielsku "Maori"). Głównym bohaterem wszystkich tych legend<br />
jest mityczny wódz "Tamaatea", przez niektóre plemiona zwany też "Tamau". Jeśli jego<br />
nazwisko rozbić na maoryskie słowa "Ta-ma-Atea", wówczas daje się je tłumaczyć jako<br />
"potężny-z-przestrzeni-kosmicznej". Natomiast po jego rozbiciu na słowa "Tama-Atea"<br />
oznacza ono "Syn-Kosmosu" lub "Syn-Wszechświata" (t.j. słowo "Tama" oznacza "syn" -<br />
córkę można opisać słowami "Tama-Hine", zaś słowo "Atea" używane jest w kilku różnych<br />
znaczeniach, m.in. obejmujących "kosmos", "wszechświat", "przestrzeń kosmiczną" i "niebo<br />
w sensie kosmosu" - z wyłączeniem jednak znaczenia "nieboskłon" dla określenia którego<br />
Maorysi użyliby odmiennego słowa "rangi"). Tama-Atea pochodził z gwiazd, przybywał na<br />
Ziemię na swoim dyskoidalnym statku kosmicznym zwanym "Mata-ura" lub "Mata-aho" (co<br />
dosłownie znaczy "tarcza lub oblicze promienistego światła" i jest maoryskim<br />
odpowiednikiem dla dzisiejszego terminu "<strong>UFO</strong>"), posiadał moce magiczne, łatwo wpadał w<br />
gniew, zaś rozgniewany był w stanie spalić całą Ziemię powodziami ognia, pochylić<br />
kontynenty, wybić całe gatunki zwierząt (np. ptaka Moa), itp. Informacja przewijająca się<br />
jako główny motyw wszystkich tych legend o "Ogniach Tamaatea" podaje, że ogromny<br />
wehikuł "synów kosmosu" dowodzony przez Tamaatea eksplodował w dawnych czasach<br />
nad Nową Zelandią, rozsiewając pożary, śmierć i zagładę dotykające wszystko co żyło na<br />
terenie tego kraju. Eksplozja spowodowała też pochylenie Ziemi i sprowadziła zimny klimat<br />
do Nowej Zelandii. Pierwszą z tych legend autor usłyszał wkrótce po objęciu w 1983 roku<br />
posady wykładowcy na Politechnice w Invercargill. Jej przytoczony poniżej opis nie jest<br />
dosłownym powtórzeniem najpierw poznanej treści tej pierwszej legendy, a powstał przez<br />
złożenie razem kilku różnych jej wersji usłyszanych przez autora.<br />
"Niedaleko Invercargill znajduje się wyspa obecnie zwana Wyspą Stewarta {po<br />
angielsku: Stewart Island}. W czasach Mata-ura wyspa ta zwała się "Te-Puka-o te-waka-o-<br />
Maui". {W maoryskiej mitologii o Ogniach Tamaatea zwrot "w czasach Mata-ura" lub "w<br />
czasach Mata-acho" reprezentuje odpowiednik naszego zwrotu "w bardzo dawnych<br />
czasach", zaś używany jest dla określenia czasów gdy "synowie-kosmosu" przybywający<br />
na Ziemię w swoich świetlistych statkach "Mata-ura" byli dosyć częstymi gośćmi<br />
kontaktującymi się z ludźmi na stopie niemal codziennej. Po maorysku nazwa "Te-Puka-ote-waka-o-Maui"<br />
oznacza "kamień kotwiczny z canoe Maui" i nawiązuje ona do kształtu<br />
Wyspy Południowej Nowej Zelandii wyglądającej jak łódź. Wyspa Stewarta zlokalizowana w<br />
pobliżu czoła Wyspy Południowej wygląda jak kamień kotwiczny dla tej łodzi. Z kolei „Maui”<br />
to mitologiczny olbrzym opisany dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, który żył w Nowej Zelandii<br />
w czasch wyłaniania się wysp tego kraju spod przykrywającego je poprzednio morza i<br />
lodowca - patrz rozdział K, stąd w legendach łączony jest on z wieloma faktami<br />
przyporządkowanymi narodzinom i kształtowaniu się tych wysp. W tym miejscu warto
A-3<br />
również wspomnieć, że przed <strong>1178</strong> rokiem nie istniała na świecie mapa która oddawałaby<br />
dokładnie kształt jakiegokolwiek lądu, a także że Maorysi wogóle nie posiadali map.<br />
Interesującym jest więc skąd znali oni tak dokładnie wygląd swoich wysp, jako że przy<br />
braku map niemalże jedynym innym sposobem wizualnego poznania kształtu Nowej<br />
Zelandii byłoby oglądnięcie tego kraju z orbity okołoziemskiej.} Na wyspie "Te-Puka-o tewaka-o-Maui"<br />
żyła wtedy piękna Maoryska. Jej uroda była tak olśniewająca, że "synowiekosmosu"<br />
którzy mieszkali na gwiazdach i stąd widzieli wszystko co się znajduje na Ziemi,<br />
nie mogli oderwać od niej oczu. Ich dowódca, wszechpotężny Tamau, zapałał wielką<br />
miłością do tej kobiety i zaczął regularnie prześladować ją w swoim promienistym statku<br />
"Mata-ura". Jak to jednak zwykle w życiu bywa, i tym razem coś stanęło na przeszkodzie<br />
jego bezkarności. Tą przeszkodą był mąż pięknej Maoryski, który przewidując kolejne<br />
przybycie synów-kosmosu, zabrał swą żonę na Wyspę Południową i ukrył ją w pieczarze.<br />
Gdy dowódca statku dowiedział się o uprowadzeniu swej wybranki, wpadł we wściekłość i<br />
zarządził pościg. Jego statek poszybował aż do osady Mataura, ale nie znalazł tam<br />
poszukiwanych. Gdy w dalszym pościgu dotarł on do wzgórza Pukeruau, wtedy zrozumiał<br />
że jego poszukiwania są daremne. Wściekłość z przegranej i żądza rewanżu były tak<br />
ogromne, że dowódca statku wybuchł rządzą zemsty, rozpalając niebo magicznymi<br />
płomieniami śmierci i zniszczenia. Wybuch jego gniewu był tak wszechmocny, że nie tylko<br />
spalił on licznych Maorysów i zabił wszystkie ptaki Moa, ale także pochylił on Ziemię<br />
zmuszając morza do wystąpienia z brzegów oraz sprowadzając zimno na Nową Zelandię.<br />
Dla upamiętnienia tego wybuchu wyspa "Te-Puka-o te-waka-o-Maui" (t.j. dzisiejsza Wyspa<br />
Stewarta) nazwana została "Te Ura-a-Te Raki-Tamau" co można tłumaczyć jako "Niebo<br />
rozpalone przez Tamau". Później owa nieco przydługawa nazwa została skrócona do<br />
"Rakiura" ("raki-ura" po maorysku znaczy "płonące-niebo")."<br />
Obecnie używaną nazwę "Stewart Island" (t.j. Wyspa Stewarta) "Rakiura" otrzymała<br />
od białych osadników przybyłych do Nowej Zelandii w ubiegłym wieku. Oczywiście<br />
upowszechnianie się nowego nazewnictwa oznaczało też stopniowe zapominanie legend<br />
maoryskich wyjaśniających stare nazwy.<br />
Legendy o Ogniach Tamaatea są bardzo pięknym i romantycznym fragmentem<br />
nowozelandzkiego folkloru. Niestety zanikają one szybko wraz z wymieraniem ostatnich<br />
starszych ludzi którzy je jeszcze pamiętają. Dla ich utrwalenia i stąd dla zabezpieczenia<br />
przed zaprzepaszczeniem pięknej spuścizny kulturowej tego kraju, autor od dłuższego już<br />
czasu (aczkolwiek jak dotychczas bezskutecznie) postuluje podjęcie w odnośnych<br />
miejscowościach Nowej Zelandii akcji "Artyści szlakiem eksplodującego <strong>UFO</strong>". Zgodnie z tą<br />
akcją we wszystkich miejscowościach związanych legendami z eksplozją <strong>UFO</strong> koło<br />
Tapanui, np. w Rakiura, Mataura, Pukeruau, Tapanui, Waikaka, itp., artyści formowaliby i<br />
gromadziliby zbiory dzieł sztuki tematycznie ilustrujących związek danego miejsca z<br />
eksplozją <strong>UFO</strong>. Przykładowo w Rakiura zbudowany mógłby zostać pomnik przedstawiający<br />
dynamizm i psychologię pary małżeńskiej uciekającej przed <strong>UFO</strong>, w Mataura - rodzaj<br />
realistycznej rzeźby w pełnej skali pokazującej wygląd wehikułu <strong>UFO</strong> od którego nazwa<br />
tego miasteczka się wywodzi, w Pukeruau - rzeźba przedstawiająca któreś ze światowych<br />
następstw eksplozji <strong>UFO</strong> (potop, ruch lądów, spalenie osad ogniem wybuchu, itp.), w<br />
Tapanui cygaro wehikułów <strong>UFO</strong> i <strong>dr</strong>amatyzm zachowania ich załogi w momencie eksplozji,<br />
zaś w Waikaka rzeźba przedstawiająca obraz palącej grozy, panicznej ucieczki, oraz<br />
termicznej śmierci i zniszczenia jakie eksplozja ta posiała dookoła. Na dodatek do<br />
powyższego, w każdym z tych miejsc utworzone mogłoby zostać niewielkie muzeum z<br />
tematycznymi dziełami sztuki, eksponatami poeksplozyjnymi, oraz opisami legend<br />
odnoszących się do owej eksplozji. Zrealizowanie takiego szlaku posiadałoby wiele<br />
korzystnych następstw. Przykładowo powodowałoby to wzrost zainteresowania turystów w<br />
tych miejscowościach, stymulowałoby wzbudzanie zainteresowania miejscowych ludzi w<br />
przeszłości swego regionu, ułatwiałoby miejscowej młodzieży znalezienie własnej<br />
tożsamości i ukierunkowanie swego działania na twórcze tory, zezwalałoby na<br />
organizowanie różnych imprez podążających owym "szlakiem eksplodującego <strong>UFO</strong>",
A-4<br />
dostarczałoby slogan tematyczny do podejmowania późniejszych akcji, stanowiłoby motyw<br />
inspiracyjny dla wysiłków artystycznych, stwarzałoby uzasadnienie dla promocji i<br />
finansowania dzieł sztuki, itp.<br />
Cechą prawie wszystkich legend o Ogniach Tamaatea jest, że opisują one to samo<br />
przerażające zdarzenie tyle że oglądane oczami coraz to innych obserwatorów. Zbiegiem<br />
okoliczności, w chwili usłyszenia pierwszej z tych legend, autor właśnie pracował nad teorią<br />
statku kosmicznego napędzanego polem magnetycznym a zwanego przez niego<br />
"magnokraft" - patrz rysunek F1. (Statek ów stanowi ziemski odpowiednik <strong>UFO</strong>, co zostanie<br />
wyjaśnione w rozdziałąch F i G.) Jedna z części teorii autora opisuje atrybuty miejsc gdzie<br />
takie magnokrafto-podobne wehikuły eksplodują (patrz po<strong>dr</strong>ozdział F1). Stwierdza ona że z<br />
uwagi na unikalną budowę i zasadę działania tych wehikułów, ewentualne miejsca ich<br />
eksplozji muszą się odznaczać kilkunastoma bardzo charakterystycznymi cechami które<br />
powinny umożliwić ich szybką identyfikację. Dla przykładu obszar zniszczenia musi w nich<br />
przyjmować kształt charakterystycznego "motyla" - patrz rysunek C6, którego główna oś<br />
musi przebiegać wzdłuż południka magnetycznego. W chwili rozpoczęcia swych badań<br />
autor wiedział o istnieniu tylko jednego miejsca eksplozji takich wehikułów, t.j. o Tunguskiej<br />
w Centralnej Syberii, gdzie cygaro złożone z trzech <strong>UFO</strong> typu K6 eksplodowało 30 czerwca<br />
1908 roku (po szczegóły patrz rozdział J). Stąd zasłyszana legenda o Rakiura niezwykle go<br />
zainteresowała, bowiem mogła ona oznaczać że Nowa Zelandia jest także miejscem<br />
wybuchu takich wehikułów. Natychmiast więc po jej usłyszeniu rozpoczął on usilne<br />
poszukiwania centrum tego wybuchu. Z uwagi na niedokładność i wieloznaczność<br />
wskazówek zawartych w legendach maoryskich, poszukiwania te przyniosły rezultaty<br />
dopiero w 1987 roku, kiedy to dzięki aktywnej pomocy miejscowych przyjaciół autor zdołał<br />
umiejscowić ogromny eliptyczny krater o wymiarach około 900x600x130 metrów,<br />
zlokalizowany niedaleko miasteczka Tapanui w Prowincji Otago Nowej Zelandii - patrz<br />
rysunki A1 i A2. Z uwagi na bliskość do owego miasteczka, został on nazwany "kraterem<br />
Tapanui".<br />
Wokół krateru Tapanui lokalne nazwy maoryskie przyjmują wymowne znaczenie. Po<br />
przetłumaczeniu, nazwy te dostarczają fascynującego opisu potężnej eksplozji zgodnej z<br />
treścią legend maoryskich o Ogniach Tamaatea (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C3). W uzupełnieniu do<br />
tych nazw których znaczenie zostało już objaśnione poprzednio, przytoczmy tu kilka innych<br />
ich przykładów: HAKATARAMEA (Ha-ka-tara-mea = ogień rozpalony oddechem statku<br />
kosmicznego), HOKANUI (Hau-ka-nui = podmuch strzelających płomieni), OMARAMA (Omarama<br />
= odpadnięty z tarczy Księżyca), OTARAIA (O-tara-ia = opadły róg rozszczepiony<br />
na części), POMAHAKA (Po-maha-ka = noc wielu strzelających płomieni), <strong>TAPANUI</strong> (Tapa-nui<br />
= ogromna eksplozja), TOKANUI (To-ka-nui = ogromny opadający ogień),<br />
WAIKOIKOI (Wahi-koikoi = obszar ogniem utwardzonych dzid), WAIKAKA (Wai-kaka =<br />
obszar czerwony z gorąca), WAIPAHI (Wahi-pa-ahi = obszar eksplodującego ognia).<br />
Sam krater Tapanui jest też niezwykły. Cechuje się on różnorodnymi atrybutami,<br />
jakie wszystkie sugerują jego pochodzenie z potężnej eksplozji magnetycznej. Wymieńmy<br />
tutaj kilka z tych atrybutów. Jego kształt stanowi lustrzane powtórzenie strefy powalonych<br />
<strong>dr</strong>zew z Tunguskiej na Syberii (rysunek C6). Oś główna krateru pokrywa się z<br />
prawdopodobnym przebiegiem lokalnego południka magnetycznego w <strong>1178</strong> roku.<br />
Wszystko w jego obrębie jest turbulentnie namagnesowane. Oprócz pola magnetycznego<br />
występuje w nim też (nieznane poprzednio nauce) pole "telekinetyczne". Coś w nim w<br />
sposób przypadkowy (niepowtarzalny) płata figle na urządzeniach technicznych,<br />
zatrzymując silniki samochodów i traktorów, zakłócając działanie kamer telewizyjnych i<br />
aparatów fotograficznych, wariując różdżki i wahadełka radiestetów, itp. W glebie i<br />
kamieniach tego krateru zamrożone są zakłócenia przestrzeni czasowej indukujące<br />
przeżycia paranormalne u medytujących w nim osób, wzmacniające (amplifikujące) ich<br />
myśli, wypełniające ich skryte życzenia, wnoszące szczęście i sukces do ich następnych<br />
działań, itp. Dno krateru zaścielone jest warstwą zwęglonych odłamków <strong>dr</strong>zewnych chociaż<br />
pierwsi osadnicy nie zastali w jego pobliżu żadnych lasów. Wewnętrzna topografia krateru
A-5<br />
sugeruje jego pochodzenie ze serii około siedmiu wybuchów. Czarna gleba na jego<br />
wschodnim brzegu pokryta jest warstwą piasku krzemowego oryginalnie zdeponowanego<br />
na dnie krateru (aby ów piasek mógł zalec na tej glebie niezbędnym było jego<br />
rozbryźgnięcie pod górę zbocza). Naokoło walają się nadtopione głazy ceramiczne (lokalnie<br />
nazywane "kamieniami porcelanowymi" - po angielsku "china stones"), czasami nawet<br />
posiadające dym i sadzę wtopione w ich powierzchnię.<br />
Błysk eksplozji koło Tapanui okazał się tak potężny, że jego odblask od tarczy<br />
Księżyca zaobserwowany został aż w Anglii przez grupę mnichów z kate<strong>dr</strong>y w Kanterbury<br />
(Canterbury). Historyczny zapis ich obserwacji, dokonany przez brata Gerwazego -<br />
kronikarza kate<strong>dr</strong>y Kanterbury, datowany jest wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> roku (w Nowej<br />
Zelandii był wówczas poranek 19 czerwca) - patrz po<strong>dr</strong>ozdział D1.1. Około 810 lat później<br />
zapis ów umożliwił autorowi wyznaczenie dokładnej daty a nawet godziny kiedy eksplozja<br />
ta miała miejsce.<br />
Po zlokalizowaniu krateru, dalsze badania doznały gwałtownego przyspieszenia.<br />
Wspomagany przez lokalnego lekarza - także zafascynowanego niezwykłością krateru,<br />
autor szybko identyfikuje i dokumentuje wstępny zestaw dowodów materialnych jakie<br />
umożliwiły mu potwierdzenie postawionej przez siebie hipotezy, że ta katastroficzna<br />
formacja ziemna powstała w efekcie wybuchu statku kosmicznego napędzanego „komorami<br />
oscylacyjnymi” (t.j. urządzeniami do produkcji niezwykle silnego pola magnetycznego -<br />
patrz rozdział F). Hipotezę tą, wraz z potwierdzającym ją materiałem dowodowym autor<br />
publikuje w swojej pierwszej monografii naukowej [1A] na temat eksplozji Tapanui jaka<br />
posiadała następujące dane bibliograficzne: <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, "Tapanui Cataclysm - an<br />
explanation for the mysterious explosion in Otago, New Zealand, <strong>1178</strong> A.D." (Dunedin, New<br />
Zealand, 1989, ISBN 0-9597698-7-0, a private edition by the author, 39 pages and 27<br />
illustrations). Monografia ta posiadała też swoją wersję polskojęzyczną [2A], opublikowaną<br />
pod tytułem: "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik eksplozji<br />
tunguskiej" (Dunedin, Nowa Zelandia, październik 1989, ISBN 9597698-8-9, 44 stron i 30<br />
ilustracji). Po uzyskaniu potwierdzenia dla swej hipotezy, autor podejmuje wieloletnie i już<br />
bardzo systematyczne badania krateru Tapanui, których jednym z dalekosiężnych efektów<br />
było napisanie niniejszej monografii. Historia tych badań, a także podsumowanie<br />
najważniejszych ich wyników, zaprezentowane zostały w oddzielnym po<strong>dr</strong>ozdziale O1.<br />
Większość zgromadzonych w czasie tych badań dowodów szczegółowo przedyskutowana<br />
została w rozdziale C niniejszej monografii. Prawie każdy z nich, nawet gdyby rozpatrzyć go<br />
bez powiązania z innymi podobnymi dowodami, powinien wystarczać dla udokumentowania<br />
że jakiś rodzaj potężnej eksplozji musiał mieć miejsce w Nowej Zelandii w <strong>1178</strong> roku.<br />
Oczywiście jeśli ktoś dokonuje tak istotnego odkrycia naukowego jak znalezienie,<br />
wyjaśnienie, i udokumentowanie miejsca wystąpienia ponad 70 megatonowej eksplozji,<br />
która m.in. spowodowała obrócenie skorupy Ziemi, nie powinien się dziwić, że za odkrycie<br />
owo zostanie sowicie nagrodzony. Faktycznie też, po upowszechnieniu informacji na temat<br />
eksplozji Tapanui autor otrzymał i swoją nagrodę. Było nią ... poddanie go serii<br />
administracyjnych wymuszeń aby natychmiast porzucił badania krateru Tapanui, które<br />
posunęły się aż do aktu usunięcia go z uczelni. Jednocześnie zwykła w przypadkach<br />
pojawiania się nowych idei konstruktywna dyskusja bazująca na badaniach, faktach, i<br />
logice, przez ka<strong>dr</strong>ę akademicką Uniwersytetu Otago na jakim autor wówczas pracował<br />
zastąpiona została prześladowaniami i zaprzeczeniami bazującymi na władzy, autorytecie,<br />
prestiżu, i emocjach. Najważniejsza konfrontacja autora z przeciwnymi jego badaniom<br />
administratorami Uniwersytetu Otago nastąpiła wkrótce po opublikowaniu pierwszej<br />
monografii [1A] na temat eksplozji Tapanui. Patrząc teraz z perspektywy czasu na<br />
doświadczenia tamtych lat, z ubolewaniem musi on przyznać, iż został wtedy skarcony i<br />
przywołany do porządku jak mały chłopczyk który wyciągnął z ukrycia na widok publiczny<br />
jakąś wysoce ambarasującą prawdę. Jak niestety jest to częste w życiu, w przypadku takiej<br />
nieuzgodnionej akcji chłopczyka, surowy rodzic zwykle najpierw solidnie go prał (karał) w<br />
domu, potem zaś poza domem starał się jakoś pomniejszyć, zbyć, wyperswadować, i
A-6<br />
zlekceważyć znaczenie prawdy którą inni nie powinni byli poznać. Po ukazaniu się<br />
monografii [1A] władze administracyjne uczelni autora, a także i niektórzy jego koledzy,<br />
postąpili w dokładnie taki sposób. W obrębie uczelni dali mu bowiem solidną nauczkę, zaś<br />
poza uczelnią zaczęli rozprzestrzeniać różne nie oparte na badaniach stwierdzenia które<br />
starały się unieważnić wszystko to co autor odkrył. Zupełnie zignorowali też przy tym<br />
obowiązek przeegzaminowania materiału faktologicznego na podstawie którego autor<br />
sformułował swoje odkrycia i teorie.<br />
Dla naukowej ścisłości podsumujmy tu najpierw reakcję wewnątrz-uczelnianą jaką<br />
sprowokowało ukazanie się pierwszej monografii [1A] prezentującej materiał dowodzący że<br />
w <strong>1178</strong> roku w Nowej Zelandii eksplodował statek kosmiczny (<strong>UFO</strong>) jakiejś pozaziemskiej<br />
cywilizacji. W obrębie uczelni autor najpierw poddany został różnym atakom, naciskom<br />
administracyjnym, prześladowaniom, i represjom nie mającym nic wspólnego z<br />
konstruktywną dyskusją na temat zgromadzonych przez niego faktów. Pełny raport z<br />
potraktowania jakie wówczas otrzymał wymagałby napisania oddzielnej monografii.<br />
Niemniej dla ilustracji przytoczmy tu kilka przykładów. Niektórzy profesorowie pospieszyli<br />
go poinformować (w poufnych rozmowach w cztery oczy), że jego badania przynoszą<br />
niesławę uczelni i stąd muszą być natychmiast zaprzestane zaś ich wyniki zdementowane<br />
jako pomyłka lub żart. Specjalna komórka rozpoczęła śledztwo starające się wykazać, że<br />
wykłady autora nie są na wymaganym poziomie. Pomimo, iż według uzyskanej wówczas<br />
opinii samych studentów autor należał do grupy 10% najlepszych wykładowców na uczelni,<br />
z raportu tej komórki powtórzonego mu z nieukrywaną satysfakcją przez jego profesora i<br />
przełożonego wynikało, że jego wykłady aż roją się od uchybień (raport ten nie próbował<br />
nawet porównywać jego wykładów z czyimikolwiek innymi, tak że nie wyznaczając bazy<br />
odniesienia mógł on sobie pozwolić na dowolne opinie i osądzenia). Obiecane uprzednio<br />
dofinansowanie wyjazdu na zagraniczną konferencję naukową, na którą autor zgłosił<br />
referat, zostało cofnięte. Nie pomogło tu tłumaczenie, że referat ten tematycznie nie był<br />
wówczas związany z badaniami Tapanui (dotyczył on siłowni telekinetycznych - patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział K4 monografii [1/4]), oraz że organizatorzy konferencji dokonali analizy<br />
naukowej wartości jego treści zanim zaakceptowali go i włączyli do programu obrad.<br />
Bezpośredni przełożony profesor, zaczął publicznie i ostentacyjnie doradzać autorowi aby<br />
powrócił do Polski. Kilku zawodowych kolegów zaczęło też wtedy unikać autora (nic<br />
dziwnego że przysłowie podaje "prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie").<br />
Szczególnie pamiętny był przypadek rozmownego i początkowo przyjaznego wykładowcy z<br />
Anglii, który pracował w tym samym fakultecie i zwykł godzinami opowiadać mu o swoich<br />
przygodach i życiu. Po ukazaniu się [1A] wykładowca ten zaczął traktować autora jakby<br />
owa publikacja stanowiła dla niego osobistą obrazę - t.j. całkowicie zaprzestał wszelkich<br />
rozmów zaś w przypadku spotkania nie odpowiadał na poz<strong>dr</strong>owienia i patrzył w przeciwną<br />
stronę. Inne osoby występujące wówczas aktywnie przeciwko autorowi również czyniły to<br />
ostentacyjnie. Ciekawe też, że wszystkie one zajmowały kluczowe pozycje na uczelni, co<br />
wyglądało jakby wykazywanie przez nie dezaprobaty wynikało z ich zrozumienia<br />
obowiązków administratora nauki (dopiero później autor odkrył że wynikało to z celowego<br />
manipulowania umysłami administratorów nauki - patrz po<strong>dr</strong>ozdział O1 niniejszej monografii<br />
oraz rozdział V monografii [1/4]).<br />
Na szczęście w sensie ilościowym jedynie niewielka grupa ale bardzo wpływowych<br />
osób zareagowała tak jak to opisano powyżej. Ponadto, przed opublikowaniem badań<br />
Tapanui, osoby te nie manifestowały ani takich zachowań, ani nawet oznak czy zapowiedzi<br />
iż kiedykolwiek mogą zacząć się tak zachowywać. Ich reakcje były więc następstwem<br />
poruszenia zakazanej tematyki badań. Stąd jako takie byłyby możliwe do uniknięcia gdyby<br />
autor był gotów do poświęcenia swoich ideałów w zamian za spokojne życie.<br />
Po kilku miesiącach narastających nacisków, aby autor zdementował swoje odkrycie<br />
Tapanui i unieważnił monografię [1A], oraz wobec jego uporu aby nie poddać się tym<br />
naciskom, od profesorów Uniwersytetu Otago zaczęły dochodzić do niego pomruki, że<br />
zostanie formalnie wydalony z uczelni. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, autor
A-7<br />
poprosił o audiencję u profesora odpowiedzialnego za sprawy personelu akademickiego. W<br />
wyznaczonym dniu, uzbrojony w listy pochwalne od grup studenckich i innych<br />
wykładowców, jakie dokumentowały uznanie jakim autor się cieszył wśród słuchaczy<br />
swoich wykładów, zjawił się w jego wygodnym i doskonale umeblowanym gabinecie.<br />
Nienagannie ubrany profesor powitał go jowialnie, pokazując w szerokim uśmiechu dwa<br />
rzędy doskonale wypielęgnowanych zębów. Siadając na eleganckim fotelu autor pomyślał<br />
"ten profesor nie splamiłby się uganianiem w butach gumowych i splamionych krowim<br />
łajnem spodniach po błotnistych pastwiskach za dowodami eksplozji <strong>UFO</strong>, nie ryzykowałby<br />
też dla zdobycia tych dowodów zostania zaatakowanym przez byka czy nadziania swych<br />
intymnych organów na <strong>dr</strong>uty kolczaste ogrodzeń pastwisk". Rozmowa była przyjacielska,<br />
niemal serdeczna - jak to zwykle ma miejsce podczas spotkań z ugrzecznionymi<br />
administratorami w Nowej Zelandii. <strong>Prof</strong>esor wyraził zrozumienie dla zastrzeżeń autora, że<br />
atmosfera potępienia stworzona na uczelni wokół jego odkrycia stanowi naruszenie prawa<br />
do wolności badań naukowych, oraz wyglądał jakby podzielał zatroskanie autora co<br />
powiedziałyby dzieci i wnukowie nie tylko dzisiejszych pracownikow Uniwersytetu Otago,<br />
ale wszystkich Nowozelandczyków, gdyby kiedyś odkrycie Tapanui doczekało się uznania<br />
podczas gdy "nagrodą" dla odkrywcy było wyrzucenie go z uczeni. Zdawał się też podzielać<br />
opinię, że usunięcie autora z pracy byłoby niepotrzebnym zamykaniem wyjść, bowiem w<br />
przypadku gdyby sprawy zaszły aż tak daleko, że faktycznie dokonane zostało formalne<br />
wydalenie z uczelni zaś potem odkrycie Tapanui okazało się jednak posiadać meryt, wtedy<br />
obrotu spraw nie dałoby się już tak łatwo naprawić jak to było z Rutherford'em, np. poprzez<br />
nadanie autorowi tytułu "Barona Tapanui". Przed zakończeniem rozmowy, na wyrażone<br />
przez autora obawy, że profesorowie Otago przygotowują duży stos ofiarny w stylu<br />
inkwizycji na którym wprawdzie zamierzają spalić tylko autora, jednak faktycznie to spalą<br />
"wolność badań naukowych", odpowiedział uspokajająco "proszę się nie martwić, wszystkie<br />
decyzje dotyczące personelu akademickiego muszą uzyskać moje zatwierdzenie, zaś ja nie<br />
będę tym który podpali pod tobą stos."<br />
Słowa swego też dotrzymał. Formalności bowiem "wylania" autora z uczelni<br />
przeprowadzone zostały nie przez niego, a przez naczelnego administratora zwanego<br />
"Registrar" (t.j. jakby odpowiednika dla naszego Rektora tyle że specjalizującego się w<br />
administrowaniu uczelni). Samo wylanie odbyło się znowu niezwykle grzecznie i<br />
przyjacielsko. Registrar poinformował zwięźle, że administracja Uniwersytetu Otago uważa<br />
iż swoimi publikacjami o rzekomej eksplozji <strong>UFO</strong> nad Tapanui autor przynosi ujmę uczelni i<br />
w związku z tym nie jest możliwe aby pozostawał on dłużej jako jej wykładowca. Jednak<br />
uczelnia rozumie trudną sytuację w jakiej autor by się znalazł w przypadku jego formalnego<br />
wydalenia z pracy. W związku z tym proponuje aby to autor złożył swoją rezygnację, w<br />
zamian za co dla kompensaty otrzyma jednoroczny "sabbatical leave" zaś legalny termin<br />
opuszczenia uczelni ustali się cały rok później. Gdyby jednak zdecydował się nie<br />
zaakceptować tej propozycji, administracja nie będzie miała innego wyjścia niż formalnie go<br />
usunąć z grona wykładowców tej uczelni. Ponieważ była to jedna z tych "propozycji nie do<br />
o<strong>dr</strong>zucenia", autor nie miał innego wyjścia jak się zgodzić. Szczególnie iż liczył, że w<br />
przypadku złożenia samemu rezygnacji być może ma jeszcze jakąś szansę znalezienie w<br />
Nowej Zelandii innej pracy (w tym względzie jednak się przeliczył, przeoczył bowiem fakt że<br />
każdy potencjalny pracodawca kontaktował będzie Uniwersytet Otago przed podjęciem<br />
ostatecznej decyzji). W taki więc sposób "nagrodą" jaką autor otrzymał za odkrycie Tapanui<br />
i bezinteresowne dokonanie wszystkich badań opisanych w niniejszej monografii było, iż<br />
usunięto go z uczelni. Natomiast etykieta "badacz <strong>UFO</strong>" jaką wówczas mu przyszyto<br />
uniemożliwiała (aż do 25 stycznia 1999 roku) znalezienie w Nowej Zelandii jakiejkolwiek<br />
innej pracy zgodnej z jego kwalifikacjami i doświadczeniem, pomimo że w kraju tym<br />
oficjalnie się narzeka na brak wysoko-kwalifikowanych nauczycieli. W dwa lata po owym<br />
usunięciu z Uniwersytetu Otago, po wyczerpaniu się całych zasobów nadziei na znalezienie<br />
pracy, po doświadczeniu piekła pozostawania bezrobotnym, oraz po niezliczonym<br />
zadawaniu sobie pytań "czy upieranie się przy <strong>UFO</strong>/prawdzie warte było tego
A-8<br />
wszystkiego?" i "dlaczego tak właśnie musiało się stać?", autor zmuszony został do<br />
opuszczenia Nowej Zelandii i rozpoczęcia swojej tułaczki po świecie za chlebem.<br />
Nawyk profesorów Uniwersytetu Otago w Dunedin aby wydalać ze swej uczelni<br />
każdego kto myśli inaczej od nich samych oczywiście nie uzewnętrznił się jedynie wobec<br />
autora niniejszej monografii. Przykładowo w czwartek, 15 sierpnia 1996 roku, uniwersytet<br />
ten wydał dwuletni zakaz wejścia na jego teren (tzw. "trespass notice") Jim'owi Anderton -<br />
szefowi wówczas opozycyjnej partii politycznej "Alliance". "Przewinieniem" tego polityka<br />
było, że ośmielił się wygłosić na terenie uczelni przemówienie jakie odbiegało od poglądów<br />
politycznych jej kierownictwa admistracyjnego - patrz artykuł [3A] "Student protest peaceful<br />
and legitimate - Turner" opublikowany w gazecie Otago Daily Times, wydanie z dnia 17<br />
August 1996, strona 4.<br />
Raportując teraz zewnętrzną reakcję niektórych przełożonych i kolegów autora na<br />
ukazanie się monografii [1A], to niemal wszelkie próby podjęcia naukowej dyskusji na temat<br />
zromadzonych w tej publikacji dowodów spełzły na niczym. Przykładowo pomimo, że autor<br />
zaproponował wszystkim wydziałom Uniwersytetu Otago zorganizowanie seminariów na<br />
których przedstawi i otwarcie przedyskutuje zgromadzone przez siebie fakty, tylko Wydział<br />
Botaniki wyraził zgodę na to seminarium, zaś udział w nim wzięli niemal wyłącznie studenci<br />
plus kilku najmłodszych pracowników naukowych. Stanowisko zajęte przez sporą część<br />
naukowców nowozelandzkich nastawione było na zbycie, zlekceważenie, i unieważnienie w<br />
oczach społeczeństwa wyników badań autora, poprzez uparte twierdzenie że: krater<br />
Tapanui jest jedynie dużym obsuwiskiem ziemi, wszelkie dowody materialne potężnej<br />
eksplozji obecne w jego pobliżu są tylko szeregiem "przypadkowych zbiegów okoliczności",<br />
wewnętrzna koherencja przyczynowo-skutkowa poszczególnych dowodów jest też<br />
przypadkowa, zgodność dat materiału dowodowego wynika z niedoskonałości obecnych<br />
metod datowania, zapisy historyczne i zmiany klimatyczne są bez związku z Tapanui,<br />
wymowne znaczenia nazw maoryskich są zapewne błędami w ich tłumaczeniu, zaś legendy<br />
o ogniach Tamaatea są tylko przejawem wybujałej wyobraźni tubylczych (w podtekście:<br />
niecywilizowanych) Maorysów. Jest to raczej dziwne stanowisko, bowiem powszechnie<br />
zauważalne na Wyspie Południowej ślady eksplozji w Tapanui są już tak dobrze<br />
udokumentowane, że ich nieustanne dementowanie nie może przeciągać się w<br />
nieskończoność i pewnego dnia muszą one zostać zaakceptowane i zbadane. Z <strong>dr</strong>ugiej<br />
jednak strony wielu badaczy nowozelandzkich w chwili obecnej zdaje się nie być jeszcze<br />
filozoficznie gotowymi do zaakceptowania materiału dowodowego zgromadzonego przez<br />
autora (patrz też rozdziały C i M niniejszej monografii, oraz po<strong>dr</strong>ozdział VB5.2.1 monografii<br />
[1/4]). Jego zaakceptowanie byłoby bowiem równoznaczne z formalnym przyznaniem, że<br />
wehikuły <strong>UFO</strong> faktycznie eksplodowały nad Nową Zelandią - dla wielu z nich wydaje się to<br />
nie do przyjęcia.<br />
Wytłumianie i ignorowanie badań Tapanui praktycznie też nigdy się nie zakończyło.<br />
Od ukazania się w 1989 roku pierwszej monografii [1A] o eksplozji Tapanui, aż do czasu<br />
pierwszego publikowania niniejszej monografii (a więc przez ponad 10 lat), nie pojawił się<br />
bowiem nawet jeden naukowiec nowozelandzki który konstruktywnie przedyskutowałby<br />
prezentowane tu teorie, zbijając, obalając lub potwierdzając metodami akademickimi (t.j. w<br />
oparciu o badania lub alternatywne wyjaśnienia) zgromadzone dotychczas fakty i logiczne<br />
dedukcje. Cała opozycja przeciw tej teorii jak dotychczas sprowadza się wyłącznie do<br />
działania w sferze administracyjnej (t.j. zakazów, represji, i wyciszania) oraz w sferze<br />
autorytetu (t.j. dementowania stwierdzeń teorii z pozycji "ponieważ my posiadamy<br />
wszystkie te tytuły, stąd my wiemy najlepiej", jednak bez przytoczenia jakichkolwiek<br />
wyników badań naukowych na jakich dementowanie to by się opierało). Autor patrzy więc z<br />
zaciekawieniem w przyszłość starając się dociec czy obecną sytuację przegrana-przegrana<br />
(t.j. przegrana dla badań Tapanui oraz przegrana dla ludzi którzy je wytłumili) uda się<br />
kiedyś obrócić w sytuację wygrana-wygrana.<br />
Największym paradoksem owej niezwykłej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui jest, że na<br />
przekór jej upartego ignorowania oraz zaprzeczania przez gro nowozelandzkich
A-9<br />
naukowców i większość społeczeństwa, praktycznie niemal wszystko w tym kraju stanowi<br />
albo jej efekt, albo też nosi ślady jej następstw. Aby nie być tu gołosłownym przytoczmy<br />
kilka przykładów wpływu tej eksplozji na dzisiejszy kształt Nowej Zelandii. Zgodnie z<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałem C10 napowierzchniowe pokłady złota w Centralnym Otago, które w<br />
ubiegłym wieku wywołały tam gorączkę złota i dostarczyły historycznych podwalin dla<br />
miast, <strong>dr</strong>óg i ekonomii tego kraju, wywodzą się właśnie z eksplozji Tapanui. Zgodnie z<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałem D3, eksplozja ta zdefiniowała obecny klimat Nowej Zelandii. Zgodnie z<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałem C5 jest ona źródłem historycznego braku za<strong>dr</strong>zewienia środka Wyspy<br />
Południowej. Zgodnie z po<strong>dr</strong>ozdziałem C8.2 jest ona odpowiedzialna za z<strong>dr</strong>owie fizyczne,<br />
wzrost i wagę rodzimych Nowozelandczyków, jak również za niezwykle szybki porost ich<br />
lasów oraz wydajność ich produkcji rolnej (patrz też punkt #D1 w rozdziale H). Zgodnie z<br />
tym samym po<strong>dr</strong>ozdziałem C8.2 jest ona też odpowiedzialna za charakter narodowy<br />
Nowozelandczyków, np. m.in. za ich zwiększoną sensytywność uczuciową, poczucie dobra<br />
i prawości, oddanie dla ochrony środowiska, nietolerancję dla wszelkich przejawów<br />
okrucieństwa (np. wobec zwierząt), a - jak to wskazuje po<strong>dr</strong>ozdział C8.3 - prawdopodobnie<br />
również i za ich szczególny konserwatyzm (patrz też rozdział M oraz po<strong>dr</strong>ozdział D4) który<br />
uniemożliwia im zaakceptowanie faktu wystąpienia tejże eksplozji w ich kraju, itp. W końcu<br />
zgodnie z innymi po<strong>dr</strong>ozdziałami tego opracowania, eksplozja ta ponosi zapewne<br />
odpowiedzialność za takie zjawiska jak: nagłe wyginięcie w tym kraju super-ptaka Moa<br />
(po<strong>dr</strong>ozdział C7), pojawienie się niektórych niezwykłych okazów fauny i flory - przykładowo<br />
jaszczura Tuatara (po<strong>dr</strong>ozdział C7.3 i punkt #E1 w rozdziale H), pochodzenie popalonych<br />
kłód <strong>dr</strong>zewnych porozrzucanych po obszarze tego kraju (po<strong>dr</strong>ozdział C6), kamienie<br />
ceramiczne (po<strong>dr</strong>ozdział C11), znacznie bardziej nasilone niż w innych krajach<br />
prześladowanie Nowej Zelandii przez <strong>UFO</strong> (#C6 w rozdziale H), szczególną wrażliwość<br />
rodzimych Nowozelandczyków na zjawiska paranormalne (po<strong>dr</strong>ozdział C8.2 i punkt #E2 w<br />
rozdziale H), oraz wiele innych. Ponadto, jak to zostanie wykazane w po<strong>dr</strong>ozdziałach K1 i<br />
C7.2 niniejszej monografii, nawet sam fakt wyłonienia się Nowej Zelandii z okrywającego ją<br />
jeszcze około 12 do 13.5 tysięcy lat temu lodowca Nowozelandczycy zawdzięczają<br />
zapewne podobnej eksplozji <strong>UFO</strong>, tyle że zaistniałej gdzieś koło Europy. Owa europejska<br />
eksplozja <strong>UFO</strong> sprzed 12 tysięcy lat najprawdopodobniej ukształtowała też dzisiejszą faunę<br />
i florę Nowej Zelandii (po<strong>dr</strong>ozdział C7.1, K1, C8.2), mutowała jej ogromne ptaki (np. Moa,<br />
Kiwi, czy Kakapo) i rośliny (np. <strong>dr</strong>zewiastą trawę i tussock), jest odpowiedzialna za wyrost<br />
gigantów żyjących tam niemal do czasów historycznych (po<strong>dr</strong>ozdział C7.2), zadecydowała<br />
o nocnej aktywności i zwyczajach wielu miejscowych gatunków - np. ptaka Kiwi<br />
(po<strong>dr</strong>ozdział C7.1), przerwała stałe połączenie pomostem lodowym pomiędzy Nową<br />
Zelandią i Patagonią w Ameryce Południowej (po<strong>dr</strong>ozdziały C7.2, C7.1 i K1) oraz okresowe<br />
połączenie po lodzie pomiędzy Nową Zelandią i Australią lub Tasmanią, oraz wiele innych.<br />
Odwlekanie się czasu oficjalnego uznania faktu zaistnienia eksplozji Tapanui<br />
okazuje się fatalne z punktu widzenia przetrwania dowodów materialnych tej katastrofy. W<br />
sierpniu (August) 1996 roku, a więc w około dziewięć lat po swym "odkryciu" krateru<br />
Tapanui, autor ponownie przybył do Nowej Zelandii aby podjąć kolejną (znowu<br />
bezskuteczną) próbę znalezienia pracy w tym kraju. Wykorzystał więc tą okazję aby<br />
dokonać przeglądu odkrytego przez siebie wcześniej materiału dowodowego na zaistnienie<br />
eksplozji Tapanui. Ku ogromnego szokowi odkrył on, że od czasu swoich pierwszych badań<br />
Tapanui jakieś dziewięć lat wcześniej, zniszczeniu lub całkowitemu usunięciu uległo około<br />
50% tego materiału. Dowody na zaistnienie eksplozji Tapanui topnieją więc w<br />
zastraszającym tempie (zapewne z powodów dokładniej wyjaśnionych w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
VB5.1.1 monografii [1/4]). Najwydatniejszemu zniszczeniu ulegają kłody <strong>dr</strong>zew totara<br />
powalonych w efekcie eksplozji Tapanui, których twarde i czerwone <strong>dr</strong>ewno używane jest<br />
dla różnorodnych celów, m.in. wytaczania naczyń <strong>dr</strong>ewnianych, wykonywania rzeźb, jako<br />
słupki ogrodzeń pastwisk, itp. Dużemu spustoszeniu uległa też liczba kamieni<br />
ceramicznych, które zbierane są z pól i używane jako naturalne rzeźby, jako materiał na<br />
mury i ogrodzenia, jako talizmany przynoszące szczęście (patrz punkt #E2 w rozdziale H),
A-10<br />
oraz jako pamiątki z odwiedzenia terenu Tapanui. Sam krater Tapanui w latach 1994/5<br />
doznał całkowitej transformacji. Jego właściciel użył buldożerów dla splanowania jego<br />
wnętrza. W rezultacie obecnie dno krateru jest niemal płaskie, zaś istniejące wcześniej<br />
krawędzie kraterów uformowanych wewnątrz kraterów (patrz rysunek C2) zostały<br />
wyrównane. Zdjęcia i filmy wideo jakie autor zdołał wykonać w pierwszej fazie swoich<br />
badań są więc obecnie jedyną dokumentacją prawdziwego i oryginalnego wyglądu krateru<br />
Tapanui. Jeśli wkrótce nie podjęte zostaną jakieś kroki zapobiegające, z poprzedniego<br />
bogactwa materiału dokumentującego tą niezwykle znamienną eksplozję dla przyszłych<br />
pokoleń nie przetrwa niemal nic.<br />
Ignorowanie istnienia eksplozji koło Tapanui jest dużą stratą nie tylko dla Nowej<br />
Zelandii ale i dla całej naszej planety. Po pierwsze Nowa Zelandia pozbywa się w ten<br />
sposób jednej z najważniejszych swoich atrakcji turystycznych, zlokalizowanej w łatwo<br />
dostępnym obszarze, którą z przyjemnością obejrzałby prawie każdy odwiedzający ten kraj.<br />
Po <strong>dr</strong>ugie naukowcy nowozelandzcy przez swoje ignorowanie podstawowej przyczyny dla<br />
wielu zagadek ich kraju blokują dla reszty świata otworzenie i wyjaśnienie tych zagadek,<br />
zamrażając w ten sposób postęp naszej wiedzy w wielu nowatorskich kierunkach których<br />
istnienie badania Tapanui stopniowo uświadamiają. Po trzecie, jak dotychczas badaniami w<br />
terenie potwierdzone zostało istnienie, oraz zidentyfikowane dokładne miejsce wystąpienia,<br />
dla tylko dwóch takich eksplozji następujących już w czasach historycznych (Tapanui i<br />
tunguska). Każde z tych miejsc eksplozji powinno więc być badane a nie ignorowane. Po<br />
czwarte krater ten stanowi naturalne laboratorium w którym można obserwować różnorodne<br />
skutki długoterminowe eksplozji wehikułu czasu ze wszystkimi jego konsekwencjami<br />
magnetycznymi, telekinetycznymi, telepatycznymi, i paranormalnymi (np. mutacje<br />
genetyczne, przyspieszenie wzrostu, wpływ na psychikę, indukowanie zjawisk<br />
paranormalnych, zafalowania przestrzeni czasowej, itp.). Po piąte moc magnetyczna<br />
eksplozji w Tapanui, przekraczająca 70 megaton TNT, podobna do tej jaka może też zostać<br />
wyzwolona podczas "lokalnej" wojny nuklearnej lub kontynuacji dotychczasowych prób z<br />
bronią ją<strong>dr</strong>ową, nie tylko że trwale pochyliła skorupę naszej planety, ale także<br />
najprawdopodobniej sprowadziła na Ziemię szereg innych następstw, dotychczas<br />
nieuświadamianych przez naszą naukę, np. okres średniowiecza (patrz po<strong>dr</strong>ozdział D4).<br />
Stąd też eksplozja w Tapanui mogłaby zostać wykorzystana dla praktycznego<br />
przestudiowania i politycznej ilustracji całokształtu dewastacyjnych skutków użycia<br />
jakiejkolwiek broni ją<strong>dr</strong>owej. Największa jednak strata, a jednocześnie groźba dla całej<br />
planety, jaką wnosi ignorowanie zaistnienia eksplozji koło Tapanui, wynika z możliwości iż<br />
następna podobna eksplozja <strong>UFO</strong> zaistniała ponad gęsto zaludnionym obszarem (np.<br />
stolicą) jakiegoś mocarstwa nuklearnego może przypadkowo zainicjować światową wojnę<br />
termoją<strong>dr</strong>ową, a w konsekwencji spowodować całkowite zniszczenie życia na naszej<br />
planecie. Więcej danych na ten złowróżebny temat przytoczono w punkcie #3 rozdziału L.
A-11<br />
Rys. A1. Fotografia krateru Tapanui pokazująca jego ogólny wygląd i wewnętrzną konfigurację. Została ona<br />
wykonana dnia 1 listopada 1987 roku przez Alister'a Raymond z Invercargill. Fotograf znajdował się przy<br />
wejściu do <strong>dr</strong>ogi znanej "McPhail Road", która łączy Waikoikoi z Pukeruau, w prostej linii będąc oddalony od<br />
krateru o około 5 kilometrów w kierunku zachodnim. Stąd, zgodnie z legendami Maorysów, miejsce<br />
wykonania tej fotografii leży dokładnie pod trajektorią <strong>UFO</strong> którego eksplozja uformowała Tapanui krater.<br />
Ogromna sosna o charakterystycznym wyglądzie, widoczna tuż za kraterem na szczycie wzgórza Pukeruau,<br />
ukazuje jego wymiary (sosna ta stanowi szczegół rozpoznawczy wzgórza Pukeruau i krateru Tapanui).<br />
Powyższe zdjęcie uwidacznia że krater Tapanui posiada cechy świadczące o jego eksplozyjnym<br />
pochodzeniu. Dla przykładu krater powstały przez upadek dużego meteorytu otoczony byłby wyraźnie<br />
widocznym wyniesionym kołnierzem (pokazanym na rysunku C4) jakiego tutaj jednak nie widać, natomiast<br />
osuwisko ziemi musiałoby cechować się bilansem pomiędzy objętością gruntu usuniętego z krateru oraz<br />
objętością ziemi usypanej bezpośrednio pod nim - w przypadku jednakże krateru Tapanui ziemia usunięta z<br />
niego po prostu zniknęła. Około 70 milionów metrów sześciennych gruntu musiało zostać usuniętych aby<br />
wytworzyć ten ogromny krater. Zgodnie z hipotezą autora ziemia ta została sprasowana i stopiona w formę<br />
"kamieni ceramicznych" które następnie rozrzucone zostały po obszarze Nowej Zelandii. Fotografia pokazana<br />
na następnym rysunku wykonana została z punktu położonego na lewym końcu powyższego krateru.<br />
Krater Tapanui jest miejscem niezwykłym. Cechuje się on szeregiem atrybutów, jakie sugerują jego<br />
pochodzenie z potężnej eksplozji magnetycznej. Wymieńmy tu kilka z nich. Kształt tego krateru stanowi<br />
lustrzane odbicie strefy powalonych <strong>dr</strong>zew z Tunguskiej na Syberii (rysunek C6). Jego oś główna pokrywa się<br />
z prawdopodobnym przebiegiem południka magnetycznego w <strong>1178</strong> roku. Wszystko w jego obrębie jest<br />
turbulentnie namagnesowane. Oprócz pola magnetycznego występuje w nim też jakieś nieznane pole<br />
"telekinetyczne" które w sposób przypadkowy (niepowtarzalny) płata figle na urządzeniach technicznych,<br />
zatrzymując silniki samochodów i traktorów, zakłócając działanie kamer telewizyjnych i aparatów<br />
fotograficznych, wariując różdżki i wahadełka radiestetów, itp. Obserwowane w nim jest tajemnicze zjawisko,<br />
w postaci małych, idealnie okrągłych kul białego (jakby jarzeniowego) światła, jakie pojawiają się w ciemności,<br />
świecą intensywnie, i latają w "inteligentny" sposób. Krater stanowi też centrum różnorodnych anomalii<br />
pogodowych, np. tornad, nagłych mgieł, naelektryzowanych wiatrów, wyładowań kurtynowych. Jego dno<br />
zaścielone jest warstwą zwęglonych odłamków <strong>dr</strong>zewnych chociaż pierwsi osadnicy nie zastali w jego pobliżu<br />
żadnych lasów. Wewnętrzna topografia krateru sugeruje jego pochodzenie z serii około siedmiu wybuchów.<br />
Wschodni brzeg pokryty jest warstwą piasku krzemowego pochodzącego z dna krateru (aby piasek ten mógł<br />
się tam osadzić niezbędnym było jego rozbryźgnięcie pod górę zbocza). W jego pobliżu odkryte kiedyś<br />
zostało (obecnie już wyzbierane) "złote runo". Naokoło ciągle walają się nadtopione głazy ceramiczne<br />
(lokalnie nazywane "kamieniami porcelanowymi", po angielsku "china stones" - patrz rysunek C13) czasami z<br />
dymem i sadzą wtopionymi w ich powierzchnię.
A-12<br />
Rys. A2. Wschodnie obrzeże krateru Tapanui sfotografowane z jego południowej krawędzi.<br />
Obrzeże to widoczne jest jako zakrzywione zbocze rozprzestrzeniające się z lewej strony<br />
niniejszej fotografii. Owo wschodnie zbocze reprezentuje najbardziej spektakularną część<br />
omawianego krateru, jako że zachodni brzeg skierowany jest w dół zbocza i wznosi się<br />
zaledwie kilka metrów ponad linią wzgórza Pukeruau. Ogromna sosna widoczna w środku<br />
niniejszego zdjęcia doskonale ilustruje maksymalną głębokość krateru sięgającą około 130<br />
metrów. Inna, bardziej odległa sosna, widoczna na szczycie wzgórza Pukeruau, może<br />
stanowić znak orientacyjny dla osób zwiedzających krater (ten charakterystyczny znak<br />
widoczny jest także na zdjęciu z rysunku A1). Na powyższej fotografii dają się wyróżnić<br />
zarysy wewnętrznych kraterów uformowanych przez eksplozję poszczególnych statków.<br />
Pokazany tu potężny eliptyczny krater, o wymiarach 900x600x130 metrów,<br />
uformowany został 19 czerwca <strong>1178</strong> roku w zachodniej części Prowincji Otago Nowej<br />
Zelandii. Materiał dowodowy obecny w jego okolicach świadczy że krater ten powstał w<br />
wyniku przyziemnej eksplozji łańcuchowej (przebiegającej od góry ku dołowi) około siedmiu<br />
<strong>UFO</strong> typu K6 sprzęgniętych razem w cygaro-kształtną konfigurację latającą (pokazaną na<br />
rysunku F1) i wyzwalających ponad 70 megaton energii magnetycznej. Krater koło Tapanui<br />
jest <strong>dr</strong>ugim dotychczas zidentyfikowanym miejscem (obok eksplozji tunguskiej w Centralnej<br />
Syberii), w którym eksplodowały wehikuły <strong>UFO</strong>. Krater ten zawiera bardzo podobne rodzaje<br />
materiału dowodowego jakie znalezione zostały także w tunguskiej (t.j. wyłożone i popalone<br />
<strong>dr</strong>zewa, namagnetyzowana gleba i skały, niezwykłe minerały takie jak trinitite i kamienie<br />
ceramiczne, itp.). Zarówno opis samego krateru Tapanui, jak i hipoteza o jego pochodzeniu<br />
od eksplozji pozaziemskiego statku, po raz pierwszy zaprezentowane zostały w<br />
monografiach autora. Stąd można przyjąć, że autor jest "odkrywcą" tego krateru. Pierwsze<br />
przedstawienie czytelnikom w Polsce materiału dowodowego znalezionego w pobliżu<br />
krateru Tapanui, a także wyników badań tego miejsca eksplozji <strong>UFO</strong>, nastąpiło za<br />
pośrednictwem monografii zatytułowanej: "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. -<br />
nowozelandzki odpowiednik eksplozji tunguskiej" (Dunedin, Nowa Zelandia, październik<br />
1989, ISBN 9597698-8-9, 44 stron i 30 ilustracji).
Rozdział B:<br />
B-13<br />
KTO I DLACZEGO SYMULUJE <strong>UFO</strong>nautów, <strong>UFO</strong>, EKSPLOZJE <strong>UFO</strong>, ITP.<br />
Jeśli dokładnie przeanalizować materiał dowodowy zgromadzony w niniejszej<br />
monografii, wówczas się okazuje że konklusywnie potwierdza on eksplozję wehikułów <strong>UFO</strong><br />
ponad Tapanui - a ściślej potwierdza eksplozję najbardziej zaawansowanej generacji <strong>UFO</strong><br />
zwanej ”wehikułami czasu” lub ”wehikułami <strong>UFO</strong> trzeciej generacji”. Wszakże cały materiał<br />
dowodowy zaprezentowany w rozdziale C tej monografii, potem zaś podsumowany w<br />
rozdziale H, jednoznacznie dokumentuje że ponad kraterem Tapanui eksplodowały właśnie<br />
wehikuły czasu. Dlatego cała treść tej monografii sprowadza się do udokumentowania<br />
istnienia koło Tapanui różnorodnych dowodów na eksplozję <strong>UFO</strong> trzeciej generacji (tzw.<br />
”wehikułu czasu”), oraz do interpretacji tych dowodów. Słusznym więc pytaniem natury<br />
filozoficznej do którego zadania monografia ta każdego inspiruje, to ”kto” oraz ”dlaczego”<br />
”spowodował” lub ”zasymulował” koło Tapanui ową eksplozję zaawansowanych wehikułów<br />
<strong>UFO</strong>. Na pytanie to raz już odpowiedziałem w tomie 6 mojej monografii [8/2] zatytułowanej<br />
”Totalizm”, a także na licznych totaliztycznych stronach internetowych, przykładowo na<br />
stronach o nazwach ”evolution_pl.htm”, ”evil_pl.htm”, czy ”soul_proof_pl.htm”. Jednakże dla<br />
konsystencji prezentacji ową odpowiedź podsumuję w wielkim skrócie również w niniejszym<br />
rozdziale. Ponieważ jednak w poniższym skrótowym podsumowaniu zmuszony byłem<br />
pominąć sporo dedukcji i materiału dowodowego które zaprezentowane zostały w tamtych<br />
innych opracowaniach, jeśli czytelnika NIE przekonuje to co podsumowałem poniżej<br />
wówczas proponuję aby przeglądnął również opracowania wskazywane dwa zdania<br />
powyżej.<br />
Jeśli dokładnie prześledzi się historię badań <strong>UFO</strong> w naszej cywilizacji, wówczas<br />
staje się oczywistym, że <strong>UFO</strong> otoczone są jakąś niemal nadprzyrodzoną tajemniczością.<br />
Coś więc na temat badań <strong>UFO</strong> jest NIE tak. Z jednej strony istnieje bowiem materiał<br />
dowodowy pozwalający sformułować formalne dowody naukowe zaprezentowane w<br />
rozdziale P2 z tomu 13 monografii [1/4]. Przykładowo, materiał ten pozwala formalnie<br />
udowodnić, że wehikuły <strong>UFO</strong> faktycznie istnieją. Potwierdza on też, że wehikuły <strong>UFO</strong><br />
konsystentnie manifestują swoją obecność na naszej planecie, oraz że zasady działania<br />
używane przez wehikuły <strong>UFO</strong> są racjonalne i technicznie realizowalne. Dowodzi on także,<br />
że zjawiska formowane przez napęd wehikułów <strong>UFO</strong>, są konsystentne z już nam znanymi<br />
prawami fizyki i że mogą one być urzeczywistnione technicznie w ludzkich wehikułach. Z<br />
<strong>dr</strong>ugiej zaś strony ten sam materiał dowodowy dotyczący <strong>UFO</strong> okazuje się być ogromnie<br />
ilusywny i niemal ”inteligentnie” wymyka się on ludzkim badaniom. Przykładowo, zdjęcia<br />
<strong>UFO</strong> są niemal zawsze niewyraźne, obserwacje <strong>UFO</strong> w ogromnej większości są<br />
dokonywane przez pojedyńczych świadków którym potem nikt nie wierzy, fizykalne ślady<br />
działalności <strong>UFO</strong> na Ziemi są zawsze przez kogoś tajemniczo gubione lub niszczone, itd.,<br />
itp. W rezultacie, na przekór że indywidualni naukowcy badają <strong>UFO</strong> już od dnia 24 czerwca<br />
1947 roku - kiedy to niejaki Kenneth Arnold dokonał pierwszej po 2-giej wojnie światowej<br />
obserwacji formacji dziewięciu dyskoidalnych <strong>UFO</strong>, jak narazie ciągle NIE ma na świecie<br />
rządowych programów badań tych niezwykłych wehikułów. Po ponad 60 latach dobrze<br />
udokumentowanych ”manifestacji <strong>UFO</strong>” spora proporcja społeczeństwa, oraz praktycznie<br />
cała oficjalna nauka ludzka, nadal NIE wierzy że <strong>UFO</strong> wogóle istnieją. Co więcej, oficjalna<br />
nauka rozwinęła w sobie jakąś nieracjonalną histerię i psychozę która automatycznie<br />
neguje wszystko co dotyczy <strong>UFO</strong>.<br />
Jak to stanie się jasnym dla czytelnika po przeczytaniu po<strong>dr</strong>ozdziału O1 niniejszej<br />
monografii (opisującego historię moich badań eksplozji Tapanui), owa niemal<br />
nadprzyrodzona tajemnica, psychoza i niejednoznaczność otaczające badania <strong>UFO</strong>, w
B-14<br />
1989 roku zainspirowały we mnie podejrzenie, że ”dysponenci wehikułów <strong>UFO</strong> sekretnie<br />
okupują Ziemię”. Faktycznie na owo podejrzenie naprowadziły mnie racjonalnie<br />
niewytłumaczalne i ogromnie dziwne prześladowania których doświadczyłem zaraz po tym<br />
jak w 1989 roku opublikowałem pierwsze wydanie niniejszej monografii. Tylko bowiem teza<br />
że to ”źli <strong>UFO</strong>nauci sekretnie okupują naszą planetę” wyjaśniała owe tajemnicze i przykre<br />
dla mnie zdarzenia które wówczas zaczęły mnie systematycznie gnębić. Dziwnym trafem,<br />
po wysunięciu owej tezy i jej zaprezentowaniu w aż kilku moich monografiach (włączając w<br />
to monografie [1/4] i [5/4]), owa teza została jakby celowo przez kogoś we mnie umacniana<br />
za pośrednictwem sporej liczby ogromnie tajemniczych zdarzeń jakie wówczas<br />
doświadczałem na niemal codziennej bazie. Ponadto rodzaje zdarzeń na Ziemi którym<br />
towarzyszyły ”manifestacje <strong>UFO</strong>” utwierdzały mnie w przekonaniu, że owi dysponenci<br />
wehikułów <strong>UFO</strong> muszą być zdegenerowani moralnie i wręcz ”szatańscy”. (Jako przykłady<br />
takich ”szatańskich” zdarzeń, w których obiektywnie udokumentowano udział <strong>UFO</strong>, rozważ<br />
odparowanie <strong>dr</strong>apaczy chmur WTC w Nowym Jorku w dniu 11 września 2001 roku -<br />
opisane w monografii [1/4] i na totaliztycznej stronie ”wtc_pl.htm”, tsunami z Oceanu<br />
Indyjskiego z dnia 26 grudnia 2004 roku - opisane na stronie ”day26_pl.htm”, czy eksplozję<br />
Tapanui z dnia 18 czerwca <strong>1178</strong> roku - udokumentowaną w niniejszej monografii [5/4] oraz<br />
na stronie ”tapanui_pl.htm”.)<br />
W owym wierzeniu że ”szatańscy <strong>UFO</strong>nauci sekretnie okupują Ziemię” ktoś mnie<br />
celowo i systematycznie utwierdzał aż do około połowy 2007 roku. Podtrzymywane ono<br />
było we mnie przez całą masę zdarzeń dla jakich jednym fizykalnym wytłumaczeniem było<br />
właśnie, że są one indukowane zaawansowanymi urządzeniami technicznymi owych<br />
dysponentów wehikułów <strong>UFO</strong>. Sporo z owych zdarzeń opisałem dokładniej w monografii<br />
[1/4]. Dopiero w 2007 roku dotarło do mnie, że wszelkie ”szatańskie działania” owych<br />
rzekomych <strong>UFO</strong>nautów są realizowane w tak zmyślny sposób, aby precyzyjnie służyły one<br />
interesom Boga. Dopiero też wówczas zacząłem rozumieć że niezależnie od <strong>UFO</strong>nautów,<br />
istnieje i działa na Ziemi także jeszcze jedna potężna moc, która dla istotnych powodów też<br />
jest w stanie stwarzać wszystkie owe tajemnicze ”manifestacje <strong>UFO</strong>” z jakimi ludzkość<br />
nieustannie jest konfrontowana. Tą inna mocą jest Bóg. Na dodatek, łatwo daje się<br />
wydedukować, że Bóg posiada dziesiątki istotnych powodów aby ”symulować” istnienie i<br />
działalność <strong>UFO</strong>. Przykładowo, za pośrednictwem zasymulowanych przez siebie wehikułów<br />
<strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nautów Bóg jest w stanie inspirować badania i poszukiwania twórcze ludzi,<br />
może On poddawać ludzi i ludzkość najróżniejszym próbom, testom i egzaminom, ma<br />
wygodnego ”kozła ofiarnego” na którego może potem zrzucać winę za wszelkie działania<br />
których nie chce autoryzować osobiście, itd., itp. Na podstawie więc dokładnej analizy<br />
faktów na temat <strong>UFO</strong>, począwszy od 2007 roku zacząłem rozumieć, że wszystko to co<br />
ludzie nazywają ”manifestacjami <strong>UFO</strong>”, faktycznie reprezentuje ”tymczasowe symulacje<br />
realizowane przez samego Boga” - po szczegóły patrz punkt #33 w po<strong>dr</strong>ozdziale O1 tej<br />
monografii. Innymi słowy, w 2007 roku moje badania ujawniły, że w podobny sposób jak<br />
Bóg trwale stworzył planety, zwierzęta i ludzi, ten sam Bóg czasami tymczasowo tworzy<br />
wehikuły <strong>UFO</strong>, oraz tymczasowo tworzy <strong>UFO</strong>nautów jakoby przylatujących na Ziemię w<br />
owych wehikułach <strong>UFO</strong>. Po tym jednak jak owe wehikuły <strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci w tajemniczych<br />
okolicznościach zostaną już zademonstrowani jakimś wybranym ludziom, Bóg eliminuje je z<br />
trwałego istnienia. To dlatego wolno nam twierdzić, że ”<strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci są<br />
tymczasowymi symulacjami Boga”. Oczywiście, kiedy Bóg coś już symuluje, wówczas<br />
czyni to na tyle precyzyjnie, że dla nas ludzi jest to NIE do o<strong>dr</strong>óżnienia od tego co istnieje w<br />
sposób trwały. Stąd w wehikułach <strong>UFO</strong> symulowanych przez Boga, wszystko jest<br />
zaprojektowane i działające dokładnie tak jakby istniało to w sposób trwały. Innymi słowy,<br />
gdybyśmy mieli dokładne plany wehikułu <strong>UFO</strong> tymczasowo zasymulowanego przez Boga,<br />
wówczas jeśli ktoś na Ziemi zbudowałby nasz wehikuł zgodnie z owymi planami, wtedy ten<br />
nasz wehikuł latałby tak samo dobrze jak latają <strong>UFO</strong> i generowałby te same zjawiska jakie<br />
są generowane przez wehikuły <strong>UFO</strong>.
B-15<br />
Po odkryciu w 2007 roku faktu że ”<strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci są tymczasowymi symulacjami<br />
Boga”, zacząłem dociekać dlaczego Bóg symuluje te wehikuły i te istoty. Wszakże z<br />
poprzednich swoich badań wiedziałem już dokładnie, że <strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nauci realizują na Ziemi<br />
wszelkie wysoce szatańskie działania - które w religiach zarezerwowane są głównie dla<br />
tzw. ”diabłów”. Jak też się okazało, istnieje aż cały szereg ogromnie istotnych powodów dla<br />
których najbardziej racjonalnym posunięciem dla Boga jest właśnie tymczasowe<br />
symulowanie istnienia wehikułów <strong>UFO</strong>, tymczasowe symulowanie szatańskich <strong>UFO</strong>nautów<br />
przylatujących na Ziemię w owych wehikułach <strong>UFO</strong>, oraz tymczasowe symulowanie że<br />
Ziemia znajduje się pod skrytą okupacją szatańskich <strong>UFO</strong>nautów. Owe ogromnie istotne<br />
powody dla realizowania przez Boga wszystkich tych symulacji, wyjaśniłem dokładniej w<br />
o<strong>dr</strong>ębnej monografii [8p/2] - patrz tam tom 6, a także na licznych stronach internetowych –<br />
przykładowo patrz strony ”evolution_pl.htm”, ”evil_pl.htm”, ”immortality_pl.htm”, czy<br />
”soul_proof_pl.htm”.<br />
Powodów dla których Bóg m.in. symuluje ”niewidzialną okupację Ziemi przez<br />
szatańskich <strong>UFO</strong>nautów” jest wiele. Objętość tej monografii nie pozwala więc na ich pełne<br />
omówienie. Aby jednak dać czytelnikowi jakieś rozeznanie co do rodzaju tych powodów,<br />
krótko podsumuję tutaj jeden z nich (jest on szerzej omówiony na stronie<br />
”soul_proof_pl.htm” i w tomie 6 monografii [8p/2]). Mianowicie, jednym z najważniejszych<br />
powodów dla których Bóg stworzył ludzi, jest chęć ”wychowania” dla Siebie właściwych<br />
towarzyszy (obok innego równie istotnego powodu stworzenia człowieka, którym jest<br />
kontrybucja ludzi do procesu gromadzenia wiedzy przez Boga - po szczegóły patrz strony<br />
”evolution_pl.htm” czy ”will_pl.htm”). Wyrażając to inaczej, Bóg nie lubi samotnego istnienia<br />
- chce więc mieć towarzyszy. Niestety, w przeszłości miał On raczej bardzo przykre<br />
doświadczenia z innymi swoimi towarzyszami w Biblii określanymi mianem ”upadłe anioły” -<br />
których w końcu zmuszony był zniszczyć (patrz strona ”soul_proof_pl.htm”). Obecnie więc<br />
Bóg już ”dmucha na zimne”. Aby zaś ”wychować” sobie ludzi (tj. swoich przyszłych<br />
towarzyszy) na takich jakimi chce ich mieć, stosuje on metodę ”wychowywania poprzez<br />
twarde życie i przykre doświadczenia”. W metodzie tej Bóg zmuszony jest poddawać<br />
ludzkość najróżniejszym bardzo przykrym doświadczeniom. Najbardziej zaś racjonalnym<br />
sposobem serwowania tych przykrych doświadczeń dla ludzi, jest sprowadzanie nieszczęść<br />
na ludzi rękami tymczasowo-stwarzanych przez Boga ”szatańskich istot”. W przeszłości dla<br />
roli takich ”szatańskich istot” Bóg tymczasowo stwarzał tzw. ”diabłów”. Jednak użycie<br />
”diabłów” okazuje się nieodpowiednie dla dzisiejszych ateistycznych i unaukowionych ludzi.<br />
Wszakże aby wierzyć w ”diabłów” ludzie muszą również wierzyć w Boga. Ponadto<br />
pochodzenie ”diabłów” nie daje się racjonalnie wytłumaczyć bez użycia ”niemodnego” już<br />
pojęcia ”stworzenie”. Dlatego bardziej odpowiednie dla dzisiejszych czasów okazuje się<br />
symulowania innych ”szatańskich istot”, które obecnie nazywane są ”<strong>UFO</strong>nautami”.<br />
Oczywiście, Bóg nie tylko ”symuluje <strong>UFO</strong> i <strong>UFO</strong>nautów”, ale także upewnia się aby owe<br />
symulacje wypełniały wszelkie nałożone na nie cele i zadania. To właśnie dlatego Bóg<br />
upewnia się aby wszelkie fotografie <strong>UFO</strong> były nieostre, aby <strong>UFO</strong> widywane było głównie<br />
przez pojedynczych świadków którym nikt potem NIE uchce uwierzyć, aby na Ziemi<br />
uformowały się owe histeryczne reakcje na tematykę <strong>UFO</strong>, aby materialne dowody<br />
działalności <strong>UFO</strong> na Ziemi były systematycznie niszczone, itd., itp. Z działań Boga dosyć<br />
też łatwo wywnioskować, że jest ogromnie istotnym aby ludzie traktowali tą tymczasowo<br />
symulowaną okupację Ziemi przez szatańskich <strong>UFO</strong>nautów tak jakby była to okupacja<br />
rzeczywista. Znaczy, jest ogromnie istotnym aby ludzie wypracowywali i w<strong>dr</strong>ażali w swoim<br />
postępowaniu wszelkie te działania, które by podjęli gdyby byli pewni że Ziemia faktycznie<br />
znajduje się pod sekretną okupacją szatańskich <strong>UFO</strong>nautów.<br />
Fakt że to ”sam Bóg symuluje niewidzialną okupację Ziemi przez szatańskich<br />
<strong>UFO</strong>nautów” poprzez konfrontowanie ludzi z tymczasowo stwarzanymi wehikułami <strong>UFO</strong> i<br />
<strong>UFO</strong>nautami, w połączeniu z faktem że ”istnieje cała gama bardzo istotnych powodów dla<br />
których ludzie powinni traktować ową symulowaną okupację Ziemi przez <strong>UFO</strong>nautów jako<br />
okupację rzeczywistą”, posiada określone następstwa dla treści niniejszej monografii.
B-16<br />
Mianowicie, na przekór że jestem całkowicie świadomym iż sekretna okupacja Ziemi<br />
przez szatańskich <strong>UFO</strong>nautów jest jedynie tymczasową symulacją Boga, w dalszych<br />
częściach niniejszej monografii tą tymczasową symulację traktuję dokładnie tak<br />
jakby była ona faktyczną okupacją Ziemi przez owych <strong>UFO</strong>nautów. Wszakże<br />
symulując okupację Ziemi przez sztańskich <strong>UFO</strong>nautów Bóg chce zamotywować ludzi aby<br />
ci podejmowali w swym życiu wszelkie działania które są konieczne do wyeliminowania tej<br />
sekretnej okupacji.
Rozdział C:<br />
C-17<br />
MATERIAŁ DOWODOWY POTWIERDZAJĄCY WYSTĄPIENIE W <strong>1178</strong> <strong>ROKU</strong><br />
KATAKLIZMICZNEJ EKSPLOZJI KOŁO <strong>TAPANUI</strong><br />
Motto tego rozdziału: "Aby dzisiaj odkryć coś nowego koniecznym jest dużo cywilnej<br />
odwagi."<br />
Gdyby któryś z krajów europejskich został całkowicie zniszczony zaledwie osiem<br />
wieków temu przez potężną eksplozję, po<strong>dr</strong>ęczniki historii tego kraju wypełnione byłyby<br />
opisami tego kataklizmu, setki naukowców badałyby jej przyczyny i skutki, zaś każdy<br />
obywatel tego kraju znałby naj<strong>dr</strong>obniejszy szczegół zaszłej tragedii. Tymczasem w Nowej<br />
Zelandii rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Niezwykle kataklizmiczna eksplozja<br />
natąpiła tam zaledwie około 820 lat temu, jednak dzisiaj trudno znaleźć Nowozelandczyka,<br />
który wiedziałby cokolwiek na jej temat. Zapytywani o szczegóły dotyczące eksplozji koło<br />
Tapanui, Nowozelandczycy najpierw wykazują kompletne zaskoczenie pytaniem, potem<br />
zaś z przekonaniem stwierdzają, że w ich kraju nigdy nie było jakiejkolwiek eksplozji o<br />
kataklizmicznych skutkach. Tak kompletnej ignorancji na temat potężnego kataklizmu<br />
zaistniałego relatywnie niedawno w ich własnym kraju nie usprawiedliwia nawet fakt, że<br />
ujawnienie faktu iż w <strong>1178</strong> roku w Nowej Zelandii eksplodował wehikuł <strong>UFO</strong> wcale nie leży<br />
w interesie okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów.<br />
Owo powszechne negowanie przez nowozelandczyków zaistnienia eksplozji koło<br />
Tapanui zdumiewa tym bardziej, że w ich kraju dosłownie na każdym kroku spotyka się<br />
ślady minionego kataklizmu. Ślady te są tak wszechobecne, że nieporównanie więcej<br />
energii trzeba zużyć na ich ciągłe ignorowanie i na zaprzeczanie ich istnienia, niż na<br />
przyjęcie ich do wiadomości i przebadanie. Poniżej wymieniono w punktach kilkanaście klas<br />
powszechnie dostępnego w Nowej Zelandii materiału dowodowego bezapelacyjnie<br />
potwierdzającego wystąpienie eksplozji koło Tapanui:<br />
#1. Legendy tubylczych Maorysów, które bezpośrednio podają, że ogromny,<br />
ukształtowany jak pionowy róg, statek kosmiczny z podstawą jarzącą się jak tarcza<br />
Księżyca eksplodował koło Tapanui.<br />
#2. Istnienie ogromnego krateru w pobliżu miasteczka Tapanui, którego pochodzenie<br />
nie zostało dotychczas zadowalająco wytłumaczone.<br />
#3. Nazwy maoryskie dla otaczających krater Tapanui lokalnych rzek, wzgórz, osad,<br />
itp. Utrwalają one opisy ognia, zniszczenia, a także eksplozji pozaziemskiego wehikułu<br />
(patrz wykaz i interpretacje tych nazw zawarte w po<strong>dr</strong>ozdziale C3).<br />
#4. Brak (wypalenie) maoryskich artyfaktów datowanych przed XIII wiekiem.<br />
#5. Historyczny brak puszczy (lasów) w tych obszarach Wyspy Południowej Nowej<br />
Zelandii które bezpośrednio przylegają do krateru Tapanui, na przekór lokalnym warunkom<br />
klimatycznym i glebowym sprzyjającym porostowi lasów, oraz na przekór istnieniu<br />
pozostałości powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych porozrzucanych na całym tym obszarze.<br />
(Datowanie resztek tych pni metodą węgla radioaktywnego wskazuje na ich zniszczenie<br />
około <strong>1178</strong> roku).<br />
#6. Zdumiewający koncentryczny (wzdłuż-promieniowy) porządek w kierunkach<br />
ułożenia resztek wypalonych pni <strong>dr</strong>zewnych koło Tapanui. Kłody tych <strong>dr</strong>zew leżą<br />
równolegle do siebie, zaś ich osie są wycelowane w kierunku krateru Tapanui. Zawsze też<br />
do krateru zwrócona jest strona korzenna tych pni.<br />
#7. Dowody masowego wyginięcia super-ptaka Moa około <strong>1178</strong> roku. Ten ogromny<br />
ptak, którego wzrost sięgał 4 metrów, przed eksplozją w Tapanui plenił się w ogromnych<br />
ilościach w Nowej Zelandii. Nie przetrwał on jednak samej eksplozji i następujących po niej
C-18<br />
lat głodu dla Maorysów. Ciekawostką jest że ogromne ilości popalonych szczątków ptaka<br />
Moa znajdują się po stronie krateru Tapanui przy brzegach błot i zbiorników wodnych. To<br />
tak jakby gromady tego niepływalnego ptaka uciekały przed czymś przerażającym co<br />
nadciągało od strony Tapanui, aż napotkały zbiornik wodny gdzie dopadła je zagłada. Jak<br />
dotąd nie zdołano podać zadowalającego wyjaśnienia przyczyn jego nagłego wyginięcia i<br />
zagadkowej regularności w rozłożeniu jego szczątków.<br />
#8. Niezwykłe namagnesowanie gleby i kamieni w okolicach krateru Tapanui. Z<br />
namagnesowaniem tym mogą być związane różne anomalie atmosferyczne obserwowane<br />
w pobliżu krateru. Krater jest często miejscem rodzenia się tornad (które na Wyspie<br />
Południowej prawie wyłącznie występują tylko w jego pobliżu), wyładowań kurtynowych,<br />
wiatrów jonowych, nagłych lokalnych mgieł, oraz wielu innych tajemniczych zjawisk. Słynie<br />
on z nich w całej okolicy.<br />
#9. Niedobór niektórych mikroelementów (np. selenu, jodu, wapnia, molibdenu) w<br />
glebie w pobliżu krateru Tapanui. Eliminacja tych mikroelementów mogła nastąpić w efekcie<br />
rozbłysków eksplozji magnetycznej których potężne promieniowanie odparowało z gleby co<br />
bardziej podatne pierwiastki. Z niedoborem tym mogą posiadać związek przypadki<br />
tajemniczej choroby, w Nowej Zelandii zwanej "Tapanui flu" (medyczna nazwa: Myalgic<br />
Encephalomyelitis lub ME syn<strong>dr</strong>ome) wśród miejscowej ludności. (Nasilenie się tej choroby<br />
wokół krateru Tapanui może jednak być powodowane również innymi czynnikami.) Choroba<br />
ta objawia się przez osłabienie systemu immunologicznego (jest więc ona nieco zbliżona do<br />
choroby popromiennej). Podobna choroba zarejestrowana też została w zasięgu eksplozji<br />
tunguskiej.<br />
#10. Napowierzchniowe pokłady złota przyjmujące formę "złotego runa",<br />
rozlokowane w pobliżu krateru Tapanui. Podobne napowierzchniowe pokłady złota<br />
zarejestrowane też zostały w zasięgu eksplozji tunguskiej.<br />
#11. Rozbryzg, rozchodzący się promieniowo z krateru Tapanui, niezwykłych<br />
kamieni ceramicznych (przez lokalnych mieszkańców nazywanych "china stones" - t.j.<br />
"porcelanowe kamienie"), oraz opady niezwykle rzadko spotykanego minerału zwanego<br />
"trinitite" (którego całe dotychczas rozpoznane zasoby pochodzą z eksplozji ją<strong>dr</strong>owych).<br />
Ciekawą cechą kamieni ceramicznych jest że we wnętrzu niektórych z nich<br />
zakonserwowana została odbarwiona masa organiczna, np. liście, odpryski <strong>dr</strong>zew, czy<br />
trawa.<br />
#12. Lokalne znaleziska namagnesowanych kawałków metalicznych wyglądających<br />
jak nadtopione odłamki instrumentów pokładowych lub medycznych.<br />
#13. Gwałtowna zmiana klimatu Nowej Zelandii zaistniała tuż po eksplozji Tapanui.<br />
Zmiana ta wystąpiła również w pozostałych częściach naszego globu, układając się w<br />
bardzo wymowny wzór sugerujący około siedmio-stopniowy poślizg skorupy Ziemskiej jako<br />
jedno z następstw tej eksplozji.<br />
Każda z powyższych klas materiału dowodowego dostarcza wielu szczegółowych<br />
danych o eksplozji koło Tapanui, których pełne ogarnięcie wymaga szczegółowego<br />
zaprezentowania w o<strong>dr</strong>ębnym po<strong>dr</strong>ozdziale. Z tego też względu, dalsze po<strong>dr</strong>ozdziały<br />
niniejszego rozdziału poświęcone będą systematycznemu omawianiu każdej kolejnej z tych<br />
klas materialu dowodowego na zaistnienie kataklizmicznej eksplozji w Tapanui. W tym<br />
miejscu warto jednakże podkreślić, że zgromadzony już dotychczas materiał dowodowy<br />
świadczący o wystąpieniu eksplozji koło Tapanui jest przygniatający. Stąd wyłącznie na<br />
podstawie powyższego sumarycznego zestawienia, możliwym jest już wyciągnięcie<br />
wniosku, że kataklizmiczna eksplozja jakiegoś rodzaju bezapelacyjnie musiała nastąpić w<br />
Nowej Zelandii w <strong>1178</strong> roku.<br />
C1. Legendy Maorysów opisujące eksplozję koło Tapanui
C-19<br />
Maorysi (w angielskojęzycznej Nowej Zelandii nazywani "Maori") są tubylczym<br />
narodem o czekoladowej karnacji jaki w czasach eksplozji Tapanui już zamieszkiwał Nową<br />
Zelandię. Stąd ich legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie i przetrwałe aż do<br />
dzisiejszych czasów reprezentują raporty naocznych świadków opisujące szczegóły tego<br />
kataklizmu. Istnieje ogromna liczba legend dotyczących tzw. "Ogni Tamaatea" (po<br />
maorysku "Nga Ahi o Tamaatea") jakie bezpośrednio informują o eksplodowaniu nad<br />
obecnym kraterem Tapanui jarzącego się, ukształtowanego jak róg wehikułu, oraz o<br />
ogromnych pożarach, zniszczeniach, głodzie, i ochłodzeniu klimatu jakie ta eksplozja<br />
sprowadziła na Nową Zelandię. Dwie najbardziej reprezentacyjne z nich zostały już<br />
przytoczone w pierwszym (A) rozdziale niniejszej monografii. Niezależnie od całego<br />
szeregu legend bezpośrednio referujących do eksplozji statku kosmicznego nad Tapanui,<br />
istnieją też mity jakie pośrednio łączą się z tą ekplozją. W niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
zajmiemy się analizą właśnie tej <strong>dr</strong>ugiej, pośredniej grupy legend.<br />
Folklor Maorysów jest niezwykle bogaty w legendy sugerujące żywe kontakty jakie w<br />
pradawnych czasach (t.j. w czasach "Mata-ura") następowały pomiędzy Maorysami i<br />
cywilizacjami pozaziemskimi. Liczne mity opisują różnych maoryskich bohaterów<br />
zabieranych na pokłady wehikułów które obecnie byłyby zinterpretowane jako <strong>UFO</strong>,<br />
odbywających długie po<strong>dr</strong>óże kosmiczne, niekiedy nawet przenoszonych do innych<br />
światów/planet, patrzących na Ziemię lub na Nową Zelandię z przestrzeni kosmicznej,<br />
opisujących różnorodne urządzenia jakie przypominają współczesne ekrany, hologramy,<br />
czy komputery (przez Maorysów nazywane "Pounamu"), itp. Wiele symboli owych<br />
kontaktów kosmicznych przetrwało do obecnych czasów w kulturze i obrządkach<br />
maoryskich. Aby dać przykład jednego z nich, ważniejsi wodzowie maoryscy zwykli<br />
dekorować swoje twarze niezwykle charakterystycznym tatuażem zwanym "Moko". "Moko"<br />
z wyglądu przypomina gęste i regularnie zawijające się zmarszczki na twarzyczce<br />
przedwcześnie urodzonego noworodka. Formowany przez niego wzór w przybliżeniu<br />
podobny jest też nieco do fałd zmarszczek tworzących się na skórze dłoni po ich<br />
długotrwałym wymoczeniu. Kiedy autor wypytywał się o pochodzenie tego tatuażu, otrzymał<br />
on wyjaśnienie jak następuje. "W dawnych czasach szczepy maoryskie często bywały<br />
kontaktowane przez synów-kosmosu (t.j. pozaziemskie istoty), skóra twarzy których<br />
posiadała naturalny wzór wyglądający jak Moko. Aby uhonorować mą<strong>dr</strong>ość i<br />
ponadnaturalne moce tych istot, najbardziej zasłużonym z wodzów maoryskich pozwalano<br />
także dekorować twarze tatuażem jaki przypominał wzór z twarzy owych pozaziemskich<br />
przybyszy." Dzięki owemu wyjaśnieniu, termin "moko" niezależnie od nazwy dla owego<br />
szczególnego rodzaju tatuażu, może zostać również zinterpretowany jako słowo znaczące<br />
"noszony lub przyniesiony przez pozaziemskie istoty".<br />
Z niezwykłym potwierdzeniem dla powyżej opisanej historii powstania terminu<br />
"moko" czytelnicy mogą zapoznać się w rozdziale B traktatu [7]. Daniela Giordano - znana<br />
włoska aktorka filmowa i była Miss piękności Italii, w 1978 roku skonfrontowana została<br />
przez nieziemsko wyglądającą istotę jaka "darowała" jej przepis na budowę (technologię)<br />
urządzenia zdolnego do przekazywania myśli na odległość (czyli tzw. "telepatycznej stacji<br />
nadawczo-odbiorczej" - patrz opisy z po<strong>dr</strong>ozdziału N2 w tomie 11 monografii [1/4]).<br />
Niezwykłym szczegółem wyglądu tej istoty było iż błękitne i różowe naczyńka włoskowate<br />
na jej mleczno-białej twarzy formowały charakterystyczny wzór jaki w wyglądzie uderzająco<br />
podobny był właśnie do "moko" z twarzy Maorysów.<br />
W tym miejscu powinno zostać podkreślone, że podobnie jak w niektórych<br />
europejskich językach (np. angielskim) w języku maoryskim dwukrotne powtórzenie danego<br />
słowa stosuje się w celu wzmocnienia lub spotęgowania jego znaczenia. Powtórzenie<br />
wspomnianego wyżej słowa "moko" występuje w folklorze maoryskim w ogromnie<br />
negatywnym kontekście jaki posiada istotne znaczenie dla treści niniejszej monografii. Jest<br />
ono bowiem użyte jako człon nazwy maoryskiego boga śmierci zwanego "Moko-moko" a<br />
symbolizowanego przez jaszczurkę zjadającą od środka ludzkie wnętrzności. Jest co<br />
najmniej niezwykłym że folklor maoryski posiada aż dwoje różnych bogów śmierci (innym
C-20<br />
narodom zwykle wystarczał jeden taki złowieszczy bóg). Pierwszy z nich, niewiasta o<br />
nazwisku "Hine-nui-o-Te-Po" (co można tłumaczyć jako "wielka-dama-ciemności" lub<br />
"ogromna-nocna-niewiasta" - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.2 po więcej danych) jest główną boginią<br />
śmierci, odpowiedzialną za wszelkie możliwe sposoby odchodzenia z tego świata.<br />
Natomiast Mokomoko jest specjalnym bogiem śmierci powodującym bardzo wyróżniający<br />
się sposób umierania jaki w współczesnej medycynie mógłby zostać diagnozowany jako<br />
choroba popromienna. Osoby zniszczone przez boga Mokomoko przeżywają rozpadanie<br />
się wewnętrznych organów, stopniowe "zjadanie" przez chorobę ich ciała od wewnątrz ku<br />
zewnątrz, itp. Może więc w tym miejscu być wydedukowane, że Mokomoko jest ludowym<br />
symbolem wyrażającym strach przed straszliwą chorobą popromienną przyniesioną do<br />
Maorysów przez pozaziemskie istoty.<br />
Autor słyszał interesującą legendę maoryską jaka zdaje się opisywać chorobę<br />
popromienną uśmiercającą ich wojowników kiedy ci zbliżyli się do krateru Tapanui wkrótce<br />
po wystąpieniu dyskutowanej tu eksplozji. Opowiedziana została ona autorowi przez Mr<br />
Ashley A. Davy (1 B Innisfree Dr., Elleslie, Auckland, New Zealand; Tel: (09) 591341).<br />
Treść tej legendy jest jak następuje:<br />
"Wkrótce po zajściu potężnej eksplozji koło Tapanui, jedno z plemion maoryskich<br />
żyjących w północnej części Nowej Zelandii postanowiło wysłać grupę wojowników aby<br />
wybadała ona co właściwie spowodowało tak ogromne zniszczenie. Wojownicy Ci byli<br />
dowodzeni przez młodego, ale niezwykle odważnego wodza. W miarę zbliżania się do<br />
Tapanui, uczestnicy wyprawy zaczęli zdawać sobie sprawę, że zbliżają się oni do "gniazda"<br />
niszczycielskiego boga Mokomoko. Stopniowo rosnąca liczba uczestników wyprawy<br />
doświadczyła ataków tego straszliwego boga. Im bliżej oni podchodzili do krateru, tym<br />
słabiej się czuli. Stopniowo, jeden po <strong>dr</strong>ugim, wszyscy wojownicy, oprócz ich wodza, umarli.<br />
Jednakże śmierć swoich towarzyszy nie powstrzymała odważnego wodza, który w końcu<br />
osiągnął krater samotnie. Po przebadaniu zniszczenia jakie zastał on w tym kraterze,<br />
powrócił on do swojego szczepu aby zdać relację ze swojej ekspedycji. Wkrótce potem on<br />
także umarł. Jednakże pamięć jego odważnego marszu żyje po wsze czasy w pamięci jego<br />
współplemieńców. Z uwagi na jego doświadczenia, teren obecnego krateru Tapanui został<br />
później uznany za miejsce 'tapu' (taboo)."<br />
Jest bardzo interesującym, że choroba popromienna symbolizowana przez boga<br />
Mokomoko bardzo często wspominana jest w powiązaniu z kraterem Tapanui. Historyk<br />
nowozelandzki o nazwisku Herries Beattie pozbierał niektóre oryginalne nazwy maoryskie z<br />
okolic Tapanui i opublikował je w swojej książce [1C1] "Maori Place-Names of Otago"<br />
(opublikowaną przez The Otago Daily Times and Witness Newspapers Co., Ltd., Dunedin,<br />
1944). Jedna z nazw wymienionych w tej książce jest przyporządkowana małej wiosce<br />
maoryskiej "Orihaki" położonej koło Kelso (t.j. około 20 kilometrów na północ od krateru<br />
Tapanui). Nazwa tej wioski została wyjaśniona jako "miejsce gdzie ludzie wymarli ze<br />
strasznej i obrzydliwej choroby" (w oryginale angielskojęzycznym: "the place where people<br />
died from a revolting and disgusting disease"). Tak na marginesie, to wioska ta położona<br />
była na brzegu strumienia którego nazwa brzmiała "Tu-mokomoko" co można interpretować<br />
jako "królestwo boga Mokomoko" (w oryginale angielskojęzycznym "the domain of the god<br />
Mokomoko"). Z badań historycznych wynika że dawni mieszkańcy okolic Tapanui zdawali<br />
się lubować w uwiecznianiu złowróżebnego boga Mokomoko w nazwach<br />
najróżnorodniejszych lokalizacji. Dla przykładu koło Bluff istniała też "Mokomoko kaika", -<br />
patrz artykuł "Pioneer Recollections", part V - Tramping, opublikowany w The Mataura<br />
Ensign, 28 May 1909 (także [1C1], strona 106), zaś stare mapy Bluff pokazywały<br />
"Mokomoko Inlet" zlokalizowany w Oreti (New River) Estuary, oraz "Mokomoko Neck". Do<br />
dzisiaj jedna z ulic Invercargill nazywana jest "Mokomoko Road".<br />
Osoby wizytujące kiedyś Nową Zelandię zapewne będą miały okazję zaobserwować<br />
kobiety maoryskie zwinnie wywijające w powietrzu białymi pomponikami zawieszonymi na<br />
długich sznurkach. Aczkolwiek w dzisiejszych czasach owe "poi" używane są głównie dla<br />
zaimponowania widzom szybkością i zwinnością poszczególnych kobiet, w kontekście
C-21<br />
mitologicznym ich wprowadzenie także miało być zainspirowane z pozaziemskich źródeł.<br />
Początkowo bowiem wywijanie tymi pomponikami miało symbolizować szybkie, zwrotne i<br />
skomplikowane loty jarzących się białym światłem świetlistych statków "mata-ura" ze<br />
synami nieba na pokładzie. Ciekawe że zgodnie z opisami naocznych obserwatorów, białe<br />
kule światła pojawiające się w kraterze Tapanui i opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2, niekiedy w<br />
swym locie zaczynają zakreślać skomplikowane trajektorie i wtedy wyglądem podobno<br />
dokładnie imitują ruchy owych pomponików "poi" szybko wywijanych w rękach kobiet<br />
maoryskich.<br />
Warto w tym miejscu podkreślić, że legendy Maorysów traktowane były (i ciągle są) z<br />
lekceważeniem przez białych osadników, zaś powtarzające się w nich opisy ogromnej<br />
eksplozji koło Tapanui przyjmowane były (i są) jako produkty wybujałej wyobraźni<br />
niecywilizowanych tubylców. Ów lekceważący stosunek zapobiegający spisywanie treści<br />
tych legend wyrządził już nieopisane szkody gdyż spowodował on bezpowrotne utracenie<br />
wielu ze starych mitów. Proces ten ciągle kontunuowany jest i obecnie jako że liczne dalsze<br />
opowieści wymierają wraz z ostatnimi starymi Maorysami którzy ciągle pamiętają ich treść.<br />
Badania autora zaczynają więc rzucać nowe światło na te legendy ponieważ awansują je<br />
one jako źródło wartościowych informacji historycznych. Na dodatek do tego, ustalenia<br />
autora umiejscawiają legendy maoryskie w rzeczywistym czasie ponieważ określenie<br />
dokładnej daty nastąpienia eksplozji koło Tapanui pozwala także na precyzyjne datowania<br />
różnych innych wydarzeń historycznych występujących w mitologii maoryskiej w powiązaniu<br />
z eksplozją koło Tapanui i wywołanych nią "Ogni Tamaatea". W końcu, interpretacje autora<br />
dotyczące różnych nazw, terminologii i wyrażeń używanych w mitologii maoryskiej<br />
umożliwiają rewaloryzację ich naukowego znaczenia. Autor ma nadzieję, że opublikowanie<br />
niniejszej monografii zachęci innych badaczy posiadających lepsze niż on warunki<br />
finansowe, do zweryfikowania jego znalezisk poprzez wykonanie bardziej szczegółowej<br />
analizy legend maoryskich. Warto tu też dodać, że wobec niekonstruktywnego stosunku<br />
nowozelandzkich badaczy i administratorów nauki do legend o Ogniach Tamaatea, o<br />
eksplozji Tapanui, oraz o przybyszach z nieba, prawdopodobnie jedyna <strong>dr</strong>oga do<br />
uratowania wielu cenniejszych z nich wiedzie poprzez zajęcie się ich spisywaniem i<br />
gromadzeniem przez badaczy pochodzących z innych krajów.<br />
W po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii [1/4] (dostępnej gratisowo w internecie) opisane<br />
zostały kierunki postępu wiedzy na Ziemi, jakie okupujący naszą planetę <strong>UFO</strong>nauci (w<br />
naszym zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym w rozdziale B) za wszelką cenę starają się<br />
zablokować ponieważ zagrażają one ich dominacji technicznej nad ludźmi lub grożą<br />
wykryciem przez ludzi faktu okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong>. Jednym z takich kierunków jest<br />
właśnie mitologia. Wszakże wiedza mitologiczna ujawnia fakty o naszych kosmicznych<br />
okupantach jakich oni nie mogą sobie życzyć aby ludzie je poznali. Nic więc dziwnego, że<br />
zamanipulowane przez <strong>UFO</strong>nautów umysły wielu dzisiejszych naukowców o<strong>dr</strong>zucają<br />
legendy i opowieści folklorystyczne jako źródło wartościowych informacji naukowych.<br />
Tymczasem badania autora m.in. udokumentowane treścią niniejszej monografii, wręcz<br />
dowodzą coś całkowicie odwrotnego: tam gdzie brak jest pisanych danych historycznych, a<br />
także we wszystkich awangardowych kierunkach poszukiwań twórczych jakie dotychczas<br />
nie są jeszcze zgłębiane przez oficjalną naukę, legendy i opowieści ludowe stanowią<br />
niezastąpione źródło interpretacji dla już odkrytych faktów, informacji opisowej, oraz<br />
inspiracji dla dalszych badań. Jeśli więc, jak to jest w przypadku wydarzeń opisywanych<br />
treścią tej monografii, liczne i wzajemnie wzmacniające się opisy z legend podparte mogą<br />
zostać pokrywającymi się z mimi dowodami materialnymi o weryfikowalnej wymowie i<br />
datowaniu, wtedy wręcz obowiązkiem badaczy jest ich potraktowanie z należytą uwagą.<br />
C2. Ogromny krater koło Tapanui
C-22<br />
Krater Tapanui (patrz zdjęcia z rysunków A1, A2 i C1) znajduje się na Wyspie<br />
Południowej Nowej Zelandii, w zachodniej części prowincji Otago. Jego położenie w<br />
przybliżeniu określa skrzyżowanie się dwóch linii prostych łączących cztery następujące<br />
miejscowości: Mataura i Tapanui, oraz Waipahi i Waikaka (patrz interpretacja ich nazw w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C3). Współrzędne geograficzne tego krateru wynoszą: 46 04'S oraz 169 09'E.<br />
Część wejściowa krateru, w której fale uderzeniowe wniknęły do gruntu, ma formę<br />
rozwartego trójkąta o kącie wierzchołkowym około 100 . Kształt pozostałej części krateru<br />
przypomina ogromną elipsę której oś główna jest odchylona o kąt -37 (na zachód) od<br />
kierunku geograficznej północy (porównaj zdjęcie z rysunku C1 ze schematem na rysunku<br />
C7). Taki kąt odchylenia (deklinacji) osi krateru najprawdopodobniej odpowiada lokalnemu<br />
przebiegowi linii sił ziemskiego pola magnetycznego w roku <strong>1178</strong> (t.j. kierunkowi<br />
magnetycznej północy z roku <strong>1178</strong>). Rozmiary krateru Tapanui (t.j. długość x szerokość x<br />
głębokość) wynoszą około 900 x 600 x 130 metrów. Sam krater znajduje się na zachodnim<br />
zboczu sporego wzgórza dominującego okolicę, lokalnie znanego pod nazwą "Pukeruau",<br />
które ustawionemu na nim obserwatorowi zabezpiecza widoczność na znaczne odległości<br />
(takie właśnie miejsca starożytni Maorysi wybierali na siedzibę swoich warownych wiosek -<br />
istnieje sporo danych sugerujących iż przed eksplozją Tapanui jedna z owych wiosek<br />
znajdowała się właśnie dokładnie w miejscu gdzie obecnie istnieje krater Tapanui).<br />
Wzgórze to utworzone jest z warstw gliny, żwiru i piasku, tak że dno Krateru nie dosięga do<br />
skały rodzimej. Pukeruau przyjmuje charakterystyczny kształt "przetrąconego stożka" - t.j.<br />
początkowo regularnego wzgórza w które ktoś uderzył skośnie ogromną pięścią w miejscu<br />
w którym obecnie znajduje się krater, przekrzywiając je i przemieszczając w kierunku<br />
działania siły uderzenia. Pochylenie zbocza po stronie krateru wynosi około 7 stopni,<br />
powodując w ten sposób nierówność w wysokościach wschodniej i zachodniej jego<br />
krawędzi. Po stronie przeciwstawnej do zbocza z kraterem, wzgórze Pukeruau posiada<br />
charakterystyczny uskok wynikający z dyslokacji jego masy w efekcie wspomnianego<br />
"przetrącenia". Krater Tapanui w całości leży na prywatnej posiadłości Mr Rex'a Hellier<br />
(Pukeruau, R.D. 1, Gore, New Zealand).<br />
Impakty spójnych meteorytów żelaznych oraz podziemne eksplozje nuklearne<br />
dostarczyły nam obrazu kraterów które później uformowały powszechnie panujące<br />
wyobrażenie jak "typowy" krater powinien wyglądać. Dla większości osób krater taki musi<br />
więc posiadać klasyczny kształt "parabolicznej czaszy" podobny do tego posiadanego<br />
przez słynny Diablo Krater w Arizonie (patrz rysunek C4) oraz wyniesiony kołnierz<br />
otaczający jego obwód. Niefortunnie, kształt ogólny oraz charakterystyczne elementy<br />
krateru Tapanui znacznie różnią się od tych spodziewanych po takim "typowym" kraterze.<br />
Ponadto, na pierwszy rzut oka wygląd krateru Tapanui jest mylący, szczególnie jeśli<br />
oglądany z jego wnętrza. Jego kształt jest bowiem niekompletny, rozmyty, oraz wizualnie<br />
nieostry, z uwagi na jego położenie na zboczu wzgórza, wymycie części jego zachodniej<br />
krawędzi przez raptowne ulewy jakie musiały nastąpić tuż po eksplozji, oraz z powodu<br />
późniejszego wyrównywania buldożerami lokalnych farmerów jego ostrych, poeksplozyjnych<br />
krawędzi. Złożenie razem powyższych czynników często skłania oglądające<br />
go niezorientowane osoby do pomniejszenia jego prawdziwego znaczenia oraz do<br />
zaakceptowania różnych poza-eksplozyjnych wytłumaczeń dla jego pochodzenia. To z kolei<br />
jest jedną z najczęściej powtarzanych wymówek z powodu których, na przekór ogromnego<br />
materiału dowodowego obecnego w jego pobliżu (i przedstawionego w niniejszej<br />
monografii), wybuchowe pochodzenie tego krateru jest negowane lub ignorowane.<br />
Oczywiście czytelnicy zaznajomieni z problematyką tworzenia kraterów wiedzą że eksplozje<br />
podziemne, aczkolwiek najbardziej "typowe", są jednak tylko jedną z trzech różnych grup<br />
eksplozji kraterujących. Dwie pozostałe grupy takich eksplozji (pokazane na rysunku C3),<br />
także są w stanie uformować kratery których kształt będzie jednakże znacznie odbiegał od<br />
owego "typowego" kształtu parabolicznej czaszy otrzymywanego podczas eksplozji<br />
podziemnych. Stąd, gdy uważnie przeanalizowany, ogólny wygląd i charakterystyczne<br />
szczegóły krateru Tapanui stają się zgodne z kraterami spodziewanymi do powstania
C-23<br />
podczas przy-gruntowych eksplozji napowietrznych (niestety, nieznanymi w naturze i ciągle<br />
jeszcze niemożliwych do otrzymania przez współczesne eksperymenty nuklearne które<br />
wytwarzają zbyt niską gęstość przestrzenną energii aby uformować krater) - jeśli tylko<br />
zasady formowania takich eksplozji zostaną odniesione do lokalnych warunków i<br />
konfiguracji gruntu w Tapanui. Udowodnienia owej zgodności dokonano w punkcie #2<br />
poniżej. Stąd, na przekór skromnemu, oraz przy oglądaniu z jego wnętrza - nieco<br />
mylącemu wyglądowi, krater Tapanui stanowi wymowne odzwierciedlenie kataklizmicznego<br />
wybuchu jaki spowodował jego uformowanie.<br />
Krater Tapanui zaczyna jednak nabierać wymownego wyglądu jeśli oglądany jest z<br />
odpowiedniej perspektywy, przykładowo z pokładu lecącego nad nim samolotu, albo też z<br />
wierzchołka sąsiadującego wzgórza. Zdaniem autora najlepszy punkt naziemny dla<br />
zaobserwowania jego kraterowatego charakteru znajduje się kilka kilometrów na zachód od<br />
niego, u wlotu małej <strong>dr</strong>óżki żwirowej zwanej "McPhail Road". Dróżka ta odchodzi od<br />
asfaltowanej szosy państwowej łączącej Waikoikoi (i Tapanui) z Gore. Jakieś 8 kilometrów<br />
od Waikoikoi zmierzając ku Gore, oraz jakieś 1.5 kilometra od domu Allan'a Chittock'a<br />
którego legenda o kraterze Tapanui cytowana była na początku rozdziału A, wspomniana<br />
szosa asfaltowa przechodzi przez wierzchołek lokalnego wzgórza. Tuż przy wierzchołku<br />
tego wzgórza odchodzi od niej w lewo (t.j. ku wschodowi) mała żwirowana <strong>dr</strong>óżka<br />
oznaczona znakiem "McPhail Road". U wejścia do tej <strong>dr</strong>óżki znajduje się naturalny punkt<br />
widokowy. Z uwagi na jego położenie przy wierzchołku wzgórza sąsiadującego z Pukeruau<br />
oraz dokładnie naprzeciwko krateru Tapanui, z punktu tego rozciąga się wspaniały widok<br />
na tą katastroficzną formację ziemną. Daje się z niego zaobserwować dokładnie nie tylko<br />
kratero-kształtny zarys tego miejsca eksplozji <strong>UFO</strong>, ale również różne jego elementy<br />
charakterystyczne (<strong>dr</strong>zewa, obrysy, krawędzie) oraz cechy decydujące o jego eksplozyjnym<br />
charakterze. Z uwagi na niezwykle widokowe znaczenie tego punktu, autor sugerował<br />
kiedyś mieszkańcom Waikoikoi (niestety bezowocnie) aby zbudowali na nim "Punkt<br />
obserwacyjny krateru Tapanui", umieszczając w tym punkcie wywieszki z treścią legend<br />
maoryskich na temat owego krateru, wskaźniki i opisy ujawniające i wyjaśniające jego<br />
charakterystyczne elementy/atrybuty, gablotki pokazujące namagnesowane fragmenty<br />
metaliczne, próbki kamieni ceramicznych, fragmenty nadwęglonych <strong>dr</strong>zew totara,<br />
popalonych kości Moa, kamiennych pozostałości (np. narzędzi) maoryskich często<br />
znajdowanych w tej okolicy, itp. Niestety jak dotychczas namowy i sugestie autora w tym<br />
zakresie spotkały się z niemal żadnym zainteresowaniem, pomimo że ochotniczył on<br />
przygotować nieodpłatnie projekt proponowanego punktu widokowego, opracować treść<br />
napisów i notatek, itp. Takie zdarzenie jak eksplozja statku <strong>UFO</strong> która przemieściła skorupę<br />
Ziemi, dla miejscowych ludzi nie wydaje się być powodem do jakiegokolwiek entuzjazmu.<br />
Być może gdyby autor zasugerował zbudowanie tam ogromnego kufla piwa lub<br />
gigantycznej statuy upieczonej gęsi, wtedy oddźwięk na jego propozycję byłby znacznie<br />
lepszy.<br />
Nie jest to zresztą jedyna propozycja jaka nie znalazła należnego jej oddźwięku.<br />
Podobną propozycję autor przedstawił kiedyś radzie miasteczka "Mataura", która to nazwa<br />
w starożytnym języku Maorysów znaczy przecież "<strong>UFO</strong>". Autor sugerował więc, aby w<br />
centralnym punkcie tego miasteczka zbudować wierną podobiznę <strong>UFO</strong> typu K6 (t.j. tego<br />
które po przelocie ponad Mataura eksplodowało potem ponad Tapanui), jako że podobizna<br />
owego wehikułu po pierwsze upamiętniałaby niezwykłe pochodzenie i znaczenie nazwy<br />
owego miasteczka, po <strong>dr</strong>ugie zaś stanowiłaby miejscową atrakcję turystyczną. Niestety<br />
również i w tym przypadku propozycja autora przeszła bez echa.<br />
Wracając jednak do krateru Tapanui, to po dokładniejszej analizie i bardziej<br />
szczegółowych oględzinach, zaczyna on stopniowo ujawniać cały szereg atrybutów, z<br />
których wszystkie wskazują na jego pochodzenie od potężnej przy-gruntowej eksplozji<br />
spowodowanej zdetonowaniem pędników wehikułu <strong>UFO</strong> trzeciej generacji. Poniżej<br />
wyliczono najbardziej istotne z nich.
C-24<br />
#1. Rozmiary krateru Tapanui są zgodne z wydatkiem energetycznym siedmiu <strong>UFO</strong><br />
typu K6. Zapis historyczny przygotowany przez Gerwazego z Kanterbury (Gervase of<br />
Canterbury) i opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1 pozwala na wydedukowanie, iż ponad Tapanui<br />
najprawdopodobniej eksplodował cygaro-kształtny stos składający się ze siedmiu <strong>UFO</strong> typu<br />
K6. Ponieważ z obliczeń autora wykonanych dla magnokraftu pierwszej generacji, wynika<br />
że pojedynczy statek typu K6 niesie na swym pokładzie magnetyczny odpowiednik energii<br />
zawartej co najmniej w około 10 megatonach TNT, zaś zapis Gerwazego sugeruje że<br />
najprawdopodobniej 7 takich wehikułów eksplodowało koło Tapanui, stąd całkowita energia<br />
wyzwolona podczas tej eksplozji powinna przekraczać około 70 megaton TNT (t.j.<br />
odpowiednik dla około 5600 bomb atomowych rozmiarów podobnych do tej zrzuconej na<br />
Hirosimę).<br />
Powyższy wydatek energetyczny eksplozji koło Tapanui obliczony na podstawie<br />
danych historycznych może zostać następnie porównany do wydatku wynikającego z<br />
rozmiarów krateru Tapanui. Testy z obecną bronią nuklearną dostarczają różnorodnych<br />
danych matematycznych umożliwiających oszacowanie ilości energii wyprodukowanej<br />
podczas danej eksplozji kraterującej. Dla przykładu, rysunek C2 opublikowany na stronie 21<br />
artykułu pióra Henry F. Cooper, Jr., "A summary of explosion cratering phenomena relevant<br />
to meteor impact events", (editors: Roddy D.J., Pepin R.O., Merrill R.B., "Impact and<br />
Explosion Cratering", Pergamon Press, New York, USA, 1977), ujawnia że aby usunąć 1<br />
metr sześcienny ziemi poprzez przygruntową eksplozję napowietrzną, konieczny jest<br />
wydatek energetyczny ponad 1 tony TNT. Z krateru Tapanui wyrzuconych zostało około 70<br />
milionów metrów sześciennych ziemi. Stąd jest łatwym do obliczenia, że wydatek<br />
energetyczny tej eksplozji musiał być w przybliżeniu równy co najmniej około 70 milionów<br />
ton TNT. To z kolei wskazuje, że objętość krateru Tapanui jest zgodna z historycznym<br />
zapisem Gerwazego sugerującym rozmiary owej eksplozji.<br />
Na dodatek do powyższego, istnieje także możliwość niezależnego sprawdzenia<br />
powyższej zgodności na bazie eksplozji tunguskiej. Istniejący materiał dowodowy wskazuje,<br />
że <strong>UFO</strong> jakie eksplodowało ponad tajgą tunguską było także typu K6, t.j. dokładnie takie<br />
same jak w Tapanui (patrz dedukcje z pozycji #A3 w po<strong>dr</strong>ozdziale J1). W owej eksplozji<br />
syberyjskiej jednakże "tylko" trzy takie wehikuły eksplodowały - nie zaś siedem jak ponad<br />
Tapanui. Z <strong>dr</strong>ugiej strony, eksperci szacują że siła eksplozji tunguskiej wynosiła około 30<br />
megaton TNT (patrz książka [1C2] pod redakcją Ronald'a D. Story: "The Encyclopedia of<br />
<strong>UFO</strong>s", New English Library, London 1980, ISBN 0-450-04118-2, strona 371). Powyższe<br />
oznacza, że pojedynczy wehikuł <strong>UFO</strong> typu K6 eksplodujący ponad tunguską, wyzwolił około<br />
10 megaton megnetycznej energii, t.j. w przybliżeniu tyle samo ile wyzwoliło tej energii<br />
każde <strong>UFO</strong> eksplodujące ponad Tapanui. Stąd można tu konkludować, że jednostkowa<br />
moc eksplozji Tapanui jest zgodna z jednostkową mocą eksplozji tunguskiej (t.j. mocą<br />
przypadającą na każdy eksplodujący wehikuł <strong>UFO</strong> typu K6).<br />
Aby w tym miejscu polemizować z opinią osób skłonnych wierzyć, iż to ciało<br />
niebieskie nie zaś <strong>UFO</strong> eksplodowało w Tapanui, warto tu przypomnieć, że wydatek<br />
energetyczny równy 70 megatonom TNT jest zbyt ogromny aby móc zostać wyzwolony<br />
jedynie w efekcie tarcia jakiegoś ciała z atmosferą - np. przez obiekt kosmiczny<br />
przelatujący obok, ale nie uderzający w ziemię. Z <strong>dr</strong>ugiej strony, gdyby taki obiekt<br />
kosmiczny uderzył w ziemię koło Tapanui, jego fragmenty ciągle by tam były, a także kształt<br />
wynikowy krateru byłby całkowicie odmienny - jak to zostanie wyjaśnione w punkcie #2<br />
poniżej.<br />
#2. Kształt i atrybuty krateru Tapanui są zgodne z efektami przygruntowej eksplozji<br />
napowietrznej. Współczesne eksperymenty z bronią ją<strong>dr</strong>ową dostarczyły ogromnego<br />
materiału doświadczalnego umożliwiającego dokładne poznanie mechanizmu eksplozji<br />
kraterujących. Materiał ten pozwala nam na lepsze zrozumienie procesów dynamicznych<br />
wiodących do kształtowania kraterów. Zgodnie z wynikami tych eksperymentów, istnieją<br />
tylko trzy typy eksplozji prowadzących do uformowania odmiennych kształtów krateru -<br />
patrz rysunek C3, t.j. eksplozje: (a) podziemne, (b) naziemne i (c) napowietrzne. Ponieważ
C-25<br />
rodzaj ośrodka otaczającego ładunek wybuchowy (który w ten sposób przejmuje na siebie<br />
impakt fal uderzeniowych) różni się dla każdej z tych eksplozji, stąd również i wynikowy<br />
kształt oraz charakterystyczne cechy krateru muszą się różnić dla każdej z nich - patrz<br />
rysunek C3.<br />
(a) Przy eksplozjach podziemnych ziemia otacza ładunek wybuchowy ze wszystkich<br />
stron, stąd prawie 100% energii wybuchu transformowane jest w wynikowy krater. Krater<br />
formowany podczas takich podziemnych eksplozji zawsze przyjmuje klasyczny kształt<br />
"parabolicznej czaszy" z charakterystycznym wzniesionym kołnierzem na brzegach - patrz<br />
rysunek C4. Kratery tego typu mogą zostać uformowane zarówno w sposób technologiczny<br />
poprzez zagłębienie ładunku ją<strong>dr</strong>owego pod ziemię na głębokość mniejszą od określonej<br />
wartości "krytycznej", jak też i w sposób naturalny.<br />
W naturze krater taki powstaje, gdy ciężki, spójny i wytrzymały obiekt kosmiczny (np.<br />
meteor żelazny), charakteryzujący się dużym stosunkiem pędu (masa x prędkość) do<br />
powierzchni zewnętrznej, uderza z ogromną prędkością w powierzchnię naszej planety.<br />
Spójność i wytrzymałość tego obiektu powoduje, że wbija się on głęboko w ziemię, zanim<br />
opór gruntu zdoła wyhamować jego szybkość. Po wyhamowaniu tej prędkości wszakże,<br />
ogromna energia kinetyczna obiektu zostaje przetransformowana na ciepło, które z kolei<br />
wywołuje odparowanie większości masy meteoru i potężną eksplozję. Na naszej planecie<br />
odkrytych zostało wiele kraterów powstałych w taki właśnie sposób, najbardziej znany z<br />
nich jest Diablo Krater z Arizony - patrz rysunek C4.<br />
(b) W eksplozjach naziemnych ładunek wybuchowy z jednej strony graniczy ze<br />
sprężystym powietrzem, z <strong>dr</strong>ugiej zaś z niepodatnym gruntem. Stąd większość energii<br />
wybuchu odbija się od gruntu i rozprasza bezefektywnie w powietrzu. Jedynie jej niewielki<br />
procent zostaje przetransformowany w wynikowy krater. Ziemia w takich eksplozjach<br />
najpierw zostaje upchnięta w dół, zaś potem sprężynuje z powrotem i zastyga w<br />
pofalowanych fałdach (zamiast być rozdarta na części i rozpryśnięta na boki jak w<br />
eksplozjach podziemnych). Ilustracyjną analogią do zachowania się ziemi podczas takich<br />
eksplozji są filmy o zwolnionej szybkości jakie pokazują upadek jakiegoś obiektu do<br />
zbiornika z płynem (np. upadek kropelki na powierzchnię wody). Eksplozje naziemne<br />
wytwarzają nowy rodzaj krateru zupełnie odmienny od tego otrzymywanego przy<br />
eksplozjach podziemnych. Krater ten przyjmuje charakterystyczny kształt struktury<br />
kompleksowej, z wyglądu przypominający tarczę z centralnym wypiętrzeniem w środku -<br />
patrz rysunek C5.<br />
W naturze eksplozje naziemne wywoływane są przez uderzenie komet oraz innych<br />
obiektów kosmicznych składających się z luźnego materiału o niskiej gęstości i spójności.<br />
Duża powierzchnia takich obiektów oraz ich rozłożenie na znacznej przestrzeni powodują,<br />
że ich prędkość zostaje wyhamowana i zamieniona w energię cieplną już na powierzchni<br />
ziemi, w ten sposób wyzwalając eksplozje których uderzenia nie dokonują rozdarcia gruntu.<br />
(c) W eksplozjach napowietrznych cały ładunek wybuchowy otoczony jest przez<br />
spężyste powietrze. Z powodu jednak słabości współczesnych ładunków nuklearnych (w<br />
szczególności z powodu zbyt małej gęstości objętościowej energii wyzwalanej przez te<br />
eksplozje) dotychczasowe eksperymenty napowietrzne nie wytworzyły krateru, stąd nie jest<br />
znany jeszcze kształt jaki krater ten będzie przyjmował. Także naturalne zjawiska zdają się<br />
nie wytwarzać eksplozji napowietrznych wystarczająco potężnych dla uformowania krateru.<br />
Jednakże poprzez ekstrapolowanie kształtu i własności kraterów wytwarzanych w efekcie<br />
poprzednich dwóch typów eksplozji, możliwe jest przewidzenie najbardziej<br />
prawdopodobnego kształtu krateru formowanego podczas takich napowietrznych<br />
ekspolozji. Ów kształt pokazany został w części (c) rysunku C3. Interesującym jest to, że<br />
krater Tapanui wykazuje obecność wszystkich atrybutów jakie mogą zostać przewidziane<br />
do wystąpienia w kraterach uformowanych podczas takich właśnie napowietrznych<br />
eksplozji - patrz rysunek C6.<br />
W tym miejscu powinno zostać podkreślone, że w wszystkich eksplozjach<br />
napowietrznych czynnikiem jaki decyduje czy krater zostanie uformowany, jest
C-26<br />
przestrzenne zagęszczenie energii w chwili gdy fale uderzeniowe docierają do gruntu. Jeśli<br />
gęstość ta leży poniżej określonej wartości "krytycznej", żaden krater nie zostanie<br />
uformowany nawet jeśli całkowita ilość energii jest wystarczająco duża ku temu. Jak<br />
dotychczas ludzie nie potrafią budować ładunków nuklearnych które wyzwalałyby energię o<br />
gęstości przestrzennej większej od owej wartości krytycznej. Stąd jak dotąd nasze<br />
napowietrzne eksplozje nie są w stanie wytworzyć kraterów. Również nie jest nam znane<br />
żadne naturalne zjawisko jakie zdolne byłoby do spowodowania eksplozji napowietrznej<br />
formującej krater. Obliczenia autora wykazują jednakże, że gęstość przestrzenna energii<br />
dla magnokraftu lub <strong>UFO</strong> typu K6, eksplodującego do około 100 metrów ponad<br />
powierzchnią gruntu przekroczy ową wartość krytyczną. Stąd napowietrzna eksplozja<br />
takiego wehikułu <strong>UFO</strong> zachodząca wystarczająco blisko ziemi faktycznie wyprodukowałaby<br />
krater.<br />
#3. Konfiguracja i elementy krateru Tapanui są lustrzanym odbiciem obszaru<br />
zniszczenia z tunguskiej w Centralnej Syberii. Aczkolwiek jak dotąd nie jest znany<br />
sprawdzony przykład eksplozji napowietrznej która wytworzyłaby krater, w tunguskiej<br />
istnieje obszar zdewastowanej tajgi którego uformowanie nastąpiło właśnie w efekcie<br />
takiego wybuchu. Stąd owa syberyjska dewastacja dostarcza nam danych porównawczych<br />
dla przewidzenia elementów charakterystycznych krateru uformowanego przez taką<br />
eksplozję. (np. ukazuje ona rozkład i załamywanie się fal uderzeniowych, elementy<br />
topograficzne specyficzne dla tego typu eksplozji, itp.). Autor podjął się trudu<br />
przeanalizowania podobieństwa występującego pomiędzy obrysem tajgi wyłożonej w<br />
regionie tunguskim i konfiguracją krateru Tapanui, zaś otrzymane wyniki podsumował na<br />
rysunku C6. Jak widać z tego rysunku, zgodność konfiguracji zniszczeń spowodowanych<br />
przez obie omawiane eksplozje jest uderzająca. Nie może być więc przypadkiem, że w<br />
tunguskiej ogólny rozkład wyłożonych <strong>dr</strong>zew wykazuje obecność wszystkiech elementów<br />
topograficznych jakie występują również i w Tapanui. Podobieństwa tunguskiej i Tapanui<br />
nie ograniczają się tylko do kształtu. Następujące elementy są bowiem obecne w obu tych<br />
miejscach:<br />
(a) Obrys, topografia oraz główne atrybuty Tapanui i tunguskiej są niemal<br />
identyczne. Dla przykładu kąt wierzchołkowy na trójkątnym wejściu do obu obszarów oraz<br />
ich odległość od najbliższego bieguna magnetycznego Ziemi wykazują ścisły związek<br />
matematyczny.<br />
(b) Obie eksplozje posiadają oś centralną zniszczenia ustawioną wzdłuż lokalnego<br />
południka magnetycznego z roku zaistnienia danej eksplozji. Taki przebieg ich osi głównej<br />
odpowiada kierunkowi nachylenia wehikułów magnokrafto-podobnych (<strong>UFO</strong>) podczas ich<br />
lotów w danym roku nad danym obszarem (patrz zasady lotu i manewrowania<br />
„magnokraftów” opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale F6 z tomu 3 monografii [1/4]). Jednocześnie zaś<br />
przebieg ten przeczy możliwemu kierunkowi upadku ciał niebieskich (t.j. meteorytów,<br />
komet, itp.), jako że owe ciała zawsze upadają wzdłuż płaszczyzny równoleżnikowej<br />
przebiegającej w kierunku wschód-zachód.<br />
(c) W obu obszarach zniszczenia wszystko zostało turbulentnie namagnesowane.<br />
Dla Tapanui namagnesowanie to opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.1, natomiast dla tunguskiej<br />
omówiono je w punktach #B1 i #B3 z po<strong>dr</strong>ozdziału J1.<br />
(d) Obie eksplozje wessały pył krzemowy (piasek i glebę) do atmosfery, który po<br />
następnym stopieniu zdeponowany został wokół ich centrów w postaci małych, okrągłych<br />
lub żarówko-kształtnych globulinek. W tunguskiej ten przetopiony i zaokrąglony piasek<br />
nazywany jest "trinitite" zaś jego opis podany zostanie w punkcie #A4 po<strong>dr</strong>ozdziału J1. Z<br />
kolei krater Tapanui całkowicie pokryty jest grubą warstwą niezwykle czystego piasku<br />
kwarcowego o podobnych własnościach, jaki miejscami rozpościera się od niego na<br />
zewnątrz na kształt ramion gwiazdy. Niektóre większe rozmiarami ziarna tego piasku<br />
poleciały aż do Mandeville (ich opis podany zostanie w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.1). Jeśli założyć<br />
(jak to przyjmują obecnie nowozelandzcy geolodzy) że ów czysty piasek krzemowy<br />
pochodzi z naturalnych złóż uformowanych w przed-eksplozyjnych czasach, jak wtedy
C-27<br />
wytłumaczyć fakt że czarna gleba na wierzchołku wzgórza Pukeruau, tuż za wschodnią<br />
krawędzią krateru, przykryta jest wartwą tego właśnie piasku jakiego znaczne pokłady<br />
znajdują się też na dnie krateru. Aby piasek ten przemieszczony mógł zostać z dna krateru<br />
na wierzchołek wzgórza Pukeruau i ułożyć się na wierzchu zalegającej tam ciemnej gleby,<br />
najpierw musiałby on zostać wydobyty spod warstwy węgla <strong>dr</strong>zewnego zalegającej dno<br />
krateru, a następnie zostać wyniesiony (rozbryzgnięty) pod górę zbocza.<br />
(e) Eksplozja Tapanui napewno, zaś eksplozja tunguska najprawdopodobniej,<br />
wytworzyły też szczególny rodzaj kamieni, w tej monografii zwany "kamieniami<br />
ceramicznymi" - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C11.2 i C11.4.<br />
(f) Obie eksplozje wytworzyły szczególny rodzaj złota, który w postaci niewielkich<br />
kropelek formujących "złote runo" osiadł na powierzchni gleby w bliskości centrum wybuchu<br />
- patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10.<br />
#4. Konfiguracja krateru Tapanui jest zgodna z tą przewidywaną dla eksplozji z-góryku-dołowi<br />
cygara uformowanego z około siedmiu <strong>UFO</strong>. Najważniejszym elementem<br />
potwierdzającym omawianą tu zgodność jest oryginalna topografia wewnętrzna krateru<br />
pokazana na rysunku C2 (w latach 1994/5, niestety, splanowana buldożerami - patrz<br />
końcowa część rozdziału A). Topografia ta, jeśli przeegzaminować ją z uwagą, ukazuje<br />
obecność około siedmiu kolejnych kraterów, każdy z których został wkomponowany w<br />
obręb krateru poprzedniego. Istnienie siedmiu kraterów położonych jeden we wnętrzu<br />
<strong>dr</strong>ugiego, przemawia silnie za faktem, że eksplozja Tapanui najprawdopodobniej posiadała<br />
seryjny charakter, w którym około siedmiu wehikułów zostało zdetonowanych w jednym<br />
uporządkowanym ciągu. To z kolei wskazuje, że cygaro-kształtny kompleks latający<br />
(pokazany na rysunku F1), zawierający wspomnianą liczbę wehikułów osadzonych jeden<br />
na wierzchołku <strong>dr</strong>ugiego jak stos talerzy w kuchni, eksplodował od góry ku dołowi ponad<br />
obecnym kraterem. Gdyby więc przetrwały do dziś jakieś zapisy efektów dźwiękowych<br />
towarzyszących eksplozji Tapanui, zapisy te powinny wspominać o siedmiu seriach<br />
głośnych "grzmotów" przypominających odgłosy siedmiu nienajlepiej zsynchronizowanych<br />
salw kanonady artyleryjskiej.<br />
Z wewnętrznej konfiguracji krateru Tapanui możliwym jest odtworzenie przebiegu<br />
omawianej eksplozji. Obecność wewnętrznych kraterów pokazuje że kolejne serie<br />
wybuchów zainicjowane zostały u góry stosu wehikułów <strong>UFO</strong> i potem łańcuchowo<br />
przeniosły się ku dołowi. Stąd poduszka ciśnienia uformowana przez każdą kolejną<br />
eksplozję tworzyła rodzaj odbijającego ekranu umieszczonego tuż ponad ładunkami jakie<br />
jeszcze nie eksplodowały. Ten rozprężający się ekran coraz mocniej zakrzywiał ku dołowi i<br />
koncentrował fale uderzeniowe wyzwalane przez następne eksplodujące ładunki z<br />
pozostałej części rozpadającego się cygara. Stąd każda kolejna eksplozja była kierowana<br />
coraz bardziej centralnie, ograniczana do coraz mniejszej powierzchni, formując w ten<br />
sposób kolejny krater we wnętrzu kraterów uformowanych przez poprzednie eksplozje.<br />
Szczegółowa analiza zarysu i topografii krateru Tapanui ukazuje dodatkowo że fale<br />
uderzeniowe wyzwolone podczas formującej go eksplozji musiały posiadać ukierunkowany<br />
impakt. Wytwarzanie fal uderzeniowych o takim rodzaju impaktu nie jest znane w naturze.<br />
Podczas zaś ich technologicznego wytwarzania koniecznym jest użycie specjalnych<br />
ładunków wybuchowych zwanych "ładunkami kumulacyjnymi" (obecnie stosowanymi np. w<br />
pociskach przeciwpancernych). W ładunkach kumulacyjnych eksplodujący materiał ułożony<br />
jest w specjalny sposób przypominający kształt parabolicznego lustra reflektorowego. Jeśli<br />
zaś przeanalizować rozłożenie pędników w magnokraftach i <strong>UFO</strong> (patrz rysunki F1 i P1 w<br />
monografii [1/4]) wtedy okazuje się, że owe zbiorniki energii magnetycznej jaka<br />
eksplodowała ponad Tapanui, ułożone są właśnie na kształt lustra reflektorowego.<br />
Szczegółowy zarys krateru jaki ukazuje owo ukierunkowane działanie fal uderzeniowych,<br />
najlepiej widoczny jest na rysunkach C1 i C2.<br />
#5. Różnorodne pozostałości materialne obecne w obrębie krateru Tapanui zgodne<br />
są z tymi jakie zostałyby wyprodukowane podczas przygruntowej eksplozji napowietrznej.
C-28<br />
W obrębie krateru Tapanui występuje cały szereg znaczących elementów jakie wszystkie<br />
wskazują na jego eksplozyjne pochodzenie. Wymieńmy kilka najważniejszych z nich:<br />
(a) Krater posiada niemalże całkowicie zamknięty obwód, co potwierdza że nie mógł<br />
on zostać uformowany poprzez erozję gruntu (t.j. poprzez osunięcie ziemi) jak to sugerują<br />
nowozelandzcy geolodzy. Dla przykładu fotografie z rysunku C1 ujawniają, że krater ten<br />
posiada wyraźnie wyo<strong>dr</strong>ębniające się krawędzie otaczające trzy-czwarte jego obrysu.<br />
Pozostała brakująca ćwiartka tej krawędzi wyglądem bardziej przypomina efekty wymycia<br />
przez potężne ulewy jakie musiały towarzyszyć eksplozji o takich rozmiarach, niż efekty<br />
ruchu (obsuwania się) ziemi.<br />
(b) Dno krateru dosłownie zasłane jest grubą warstwą węgla <strong>dr</strong>zewnego i<br />
nadpalonych odłamków gałęzi, chociaż pierwsi biali osadnicy z tego regionu nie odnotowali<br />
istnienia żadnych lasów w jego pobliżu. Z nuklearnych eksperymentów wiadomo, że<br />
eksplozje o takiej skali zawsze wytwarzają zjawisko w literaturze dotyczącej<br />
wielkoskalowych eksplozji nazywane "firestorm" (co po przetłumaczeniu na polski oznacza<br />
"sztorm ogniowy"), t.j. silny koncentryczny wiatr wiejący od obrzeża ku centrum eksplozji.<br />
Wiatr ten porywa palące się fragmenty masy organicznej i osadza je dokładnie w centrum<br />
eksplozji u podstawy jej narastającego "grzyba". Stąd istnienie owych historycznie<br />
niewytłumaczalnych popalonych fragmentów <strong>dr</strong>zew we wnętrzu krateru Tapanui jeszcze raz<br />
potwierdza jego eksplozyjne pochodzenie.<br />
(c) Dno krateru, oraz jego obrzeże, wyścielone są namagnesowanymi kamieniami<br />
ceramicznymi, w wielu przypadkach posiadającymi dym i odłamki <strong>dr</strong>zewne wtopione w ich<br />
powierzchnię. Poza granicami krateru rozłożenie tych kamieni przypomina wachlarz<br />
zaczynający się w centrum eksplozji czyli w samym kraterze - patrz rysunek C7.<br />
#6. Kształt wzgórza Pukeruau oraz konfiguracja otaczającego je terenu są zgodne z<br />
tymi jakich należy się spodziewać po wystąpieniu potężnego uderzenia wybuchu<br />
przyłożonego do ziemi w miejscu wystąpienia dzisiejszego krateru Tapanui. Aczkolwiek z<br />
uwagi na koszta i konieczność działania w konspiracji, jak dotychczas nie zostały jeszcze<br />
dokonane jakiekolwiek badania modelowe, nawet bez ich przeprowadzenia już na pierwszy<br />
rzut oka widać, że wzgórze Pukeruau poddane zostało znacznej deformacji siłowej.<br />
Niektórzy miejscowi żartobliwie nazywają je nawet "przetrącone wzgórze" (t.j. "punched<br />
hill"). Przyjmuje ono bowiem formę w przybliżeniu podobną do wyniku jaki otrzymany<br />
zostałby gdyby w jedno ze zboczy regularnego początkowo stożka piasku ktoś uderzył<br />
silnie pięścią wzdłuż linii sił lokalnego pola magnetycznego. W rezultacie stożek ten<br />
przemieściłby się w kierunku działania siły uderzenia, po stronie nadejścia pięści formując<br />
okrągły krater oraz łagodniej opadające zbocze, zaś po przeciwległej stronie formując<br />
stromy uskok/usypisko wynikające z przesunięcia się jego masy. Stąd zbocze Pukeruau<br />
przeciwległe do krateru Tapanui jest wyraźnie przesunięte i posiada uskok/usyp wynikający<br />
z dyslokacji masy wzgórza w kierunku działania uderzenia eksplozji. (Tuż pod tym<br />
wyraźnym uskokiem ziemnym uformowanym w efekcie owego "przetrącenia" czy dyslokacji<br />
wzgórza Pukeruau położony jest leśny parking wspominany w punkcie #4 załącznika Z1.)<br />
Niezależnie od samego wzgórza Pukeruau, cała konfiguracja obszaru w jego<br />
okolicach również wykazuje znaczną deformację po-eksplozyjną. W przybliżeniu<br />
przypomina ona bowiem kształt jaki powstałby po uformowaniu w pofałdowanym terenie<br />
niezbyt wyraźnego krateru tarczowego (struktury kompleksowej) o kilkudziesięciokilometrowej<br />
średnicy, z grubsza podobnego do kraterów pokazanych na rysunku C5.<br />
Obrzeża/krawędzie tego krateru tarczowego leżące po jego stronie północnej i północnowschodniej<br />
formują nawet wyraźne uskoki (wyglądające jak zbocza grzbietów górskich)<br />
sugerując że płyta skorupy ziemskiej uległa pod nim załamaniu, i siłą eksplozji wtłoczona<br />
została kilkaset metrów w dół. Przykładowo istniejące oznaki zdają się sugerować, że przed<br />
wystąpieniem eksplozji Tapanui rzeka Pomahaka przebiegała na zachód i południe od<br />
dzisiejszego Waikoikoi i krateru Tapanui, zaś w okolicach dzisiejszego Kelso i Heriot<br />
istniało wówczas spore jezioro. Uderzenie w skorupę Ziemi wyzwolone eksplozją Tapanui<br />
zdeformowało jednak te okolice, spiętrzając grunt w poprzek poprzedniego koryta
C-29<br />
Pomahaki, zaś obniżając go w kierunku miasteczka Tapanui. W rezultacie rzeka Pomahaka<br />
zmieniła koryto na dzisiejsze, płynąc bardziej ku północy i wschodowi od Waikoikoi i krateru<br />
(t.j. przemieszczając się w okolice miasteczka Tapanui), zaś wody poprzedniego płytkiego<br />
jeziora koło Kelso i Heriot mogły już swobodnie spływać całkowicie osuszając ten teren.<br />
Ponadto krawędź jakby grzbietu górskiego, lokalnie zwana "Blue Mountains", a biegnąca<br />
niedaleko od krateru Tapanui w kierunku z grubsza równoległym do głównej osi wybuchu,<br />
wygląda jakby stanowiła ona urwisko na krawędzi płyty skorupy ziemskiej pękniętej i<br />
wgniecionej w dół pod naciskiem fal uderzeniowych eksplozji. Dziwność tej formacji terenu<br />
polega na tym, że wcale nie jest ona grzbietem górskim i stąd po stronie przeciwstawnej do<br />
krateru Tapanui nie kończy się ona taką samą krawędzią a po prostu przechodzi niemal<br />
płasko w lekko pagórkowatą równinę. Charakter wysokiej, kilkusetmetrowej pionowej<br />
krawędzi posiada więc ona jedynie od strony krateru, co wzmacnia hipotezę o jej powstaniu<br />
wskutek eksplozyjnego załamania się i trwałego wgniecenia w dół płyty skorupy ziemskiej.<br />
Podobna krawędź, tyle że ukierunkowana niemal prostopadle do Blue Mountains,<br />
przebiega też i po stronie północno-wschodniej obszaru zdeformowanego uderzeniem<br />
eksplozji Tapanui. Razem z Blue Mountains ta <strong>dr</strong>uga krawędź formuje jakby naroże dwóch<br />
schodzących się nawzajem załamań skorupy ziemskiej biegnących dokładnie w kierunku w<br />
którym działały siły uderzenia eksplozji Tapanui (a więc w kierunku w którym nastąpiło też i<br />
"przetrącenie" wzgórza Pukeruau). Interesujących informacji na temat efektów i charakteru<br />
niektórych zmian konfiguracji terenu w okolicach krateru Tapanui udzielić może Mr Richard<br />
Cook (Crookston, No 2 R.D., Tapanui, New Zealand; home tel.: +64 (3) 204-22-55), który<br />
również analizował to zagadnienie zaś swoje obserwacje dyskutował z autorem.<br />
#7. Różnorodne zjawiska obserwowane w samym kraterze Tapanui oraz w jego<br />
pobliżu są konsystentne z tymi spodziewanymi do wystąpienia w miejscu eksplozji wehikułu<br />
<strong>UFO</strong> trzeciej generacji. Ponieważ większość z nich omawiana jest dokładnie w dalszych<br />
częściach niniejszej monografii (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział F1 i rozdział J), ich powtórne<br />
powtarzanie tutaj zostanie pominięte. W tym miejscu wspomniane jedynie zostaną te<br />
zjawiska które nie dyskutowane są w innych po<strong>dr</strong>ozdziałach, aczkolwiek posiadają związek<br />
z tym co tam powiedziano. Oto one:<br />
- W samym kraterze oraz w jego okolicy odnotowano nasilenie obserwacji <strong>UFO</strong><br />
dokonywanych zarówno w przeszłości jak i ciągle obecnie.<br />
- Odczucie jakby grozy jest zastygłe w otoczeniu krateru Tapanui i raportowane<br />
autorowi przez wiele wizytujących to miejsce osób.<br />
- Odnotowano szybkie wypełnianie się życzeń pomyślanych w kraterze (nawet tak<br />
konkretnych jak przykładowo życzenie raportowane autorowi przez Chris'a Kirkman kiedy<br />
zechciał on zobaczyć z bliska uderzenie pioruna - co zostało spełnione niemal natychmiast<br />
- t.j. zanim zdążył on opuścić krater).<br />
- Dziwne zbiegi okoliczności jakie w niezwykły sposób wstrzymują niektóre osoby<br />
przed dotarciem do krateru (jedną z nich jest Diane Chittock mieszkająca w wzrokowej<br />
odległości od niego).<br />
- Epidemia samobójstw i zabójstw jaka zgodnie z lokalnymi plotkami (famą)<br />
wystąpiła w okolicah krateru w latach 1950-tych.<br />
- Silne bóle głowy doznawane przez niektóre osoby wizytujące krater.<br />
- Ekstremalny rodzaj pogody. Pogoda panująca w kraterze może się diametralnie<br />
różnić od pogody panującej zaledwie kilka kilometrów od niego. Przykładowo twierdzi się że<br />
deszcz w kraterze pada znacznie rzadziej niż w jego okolicy, aczkolwiek zwykle jest tam<br />
znacznie silniejszy. Wiatry wieją w nim jednak znacznie częściej. Krater często też<br />
wytwarza w swym obrębie niezwykłą, gęstą jak mleko mgłę, podobną do tej jaka opisywana<br />
jest w po<strong>dr</strong>ozdziale KB2 monografii [1/4] jako sztucznie wytwarzana przez <strong>UFO</strong>, a jaka w<br />
wielu opowiadaniach utożsamiana jest z pojawianiem się <strong>UFO</strong> (niektórzy badacze twierdzą,<br />
że mgła taka produkowana jest celowo przez <strong>UFO</strong> dla zamaskowania swojej obecności w<br />
tym kraterze). Owa gęsta mgła zwykle rozciąga się jedynie w jego bliskości i natychmiast<br />
znika gdy krater opuszczany jest przez zwiedzających go ludzi.
C-30<br />
- W kraterze istnieje małe jeziorko (tzw. "pond") co do którego krążą różne niezwykłe<br />
opowieści. Chris Kirkman twierdzi, że jeziorko to nigdy nie zamarza w zimie, aczkolwiek<br />
wszystkie inne okoliczne zbiorniki pokrywane są lodem. Zawsze też posiada ono stały<br />
poziom wody. Jeziorko to ma oddziaływać niezwykle silnie na psychikę przebywających<br />
przy nim osób, jakby zmuszając je do niewytłumaczalnego działania. Przykładowo kiedyś<br />
nieumiejącemu pływać przyjacielowi Chris'a dało ono impuls aby spontanicznie przekroczył<br />
je w bród. Podczas przekraczania zanurzył się on jedynie do pasa i cały czas czuł dno pod<br />
stopami, aczkolwiek potem okazało się że głębokość jeziorka w tym miejscu przewyższała<br />
wysokość dorosłego człowieka. Rex Hellier twierdzi że dawniej rozsiewało ono jakieś<br />
negatywne wibracje, które jednak całkowicie zaniknęły po oczyszczeniu jego dna w 1994<br />
roku (podczas tego czyszczenia Rex wpadł w rodzaj transu hipnotycznego i zasnął na<br />
swym buldożerze - patrz opis z punktu #E2 w rozdziale I). Podczas czyszczenia jeziorka na<br />
jego dnie znaleziono dziwną strukturę jakby podłogi prezyzyjnie poukładanej z prostych<br />
tyczek lub gałęzi <strong>dr</strong>zew ciasno leżących jedna przy <strong>dr</strong>ugiej i skierowanej ze wschodu na<br />
zachód. Podłoga ta lub struktura musiała tam istnieć jeszcze przed przybyciem białych<br />
osadników do Nowej Zelandii i zapewne pozostawała na dnie aż od czasu formowania<br />
krateru Tapanui (ciekawe czy była ona pozostałością osady maoryskiej jaka przed<br />
eksplozją Tapanui najprawdopodobniej stała na szczycie wzgórza Pukeruau).<br />
* * *<br />
Niezależnie od całego powyższego materiału dowodowego obecnego w samym<br />
kraterze lub tuż przy jego obrzeżu, istnieje również ogromna liczba różnych dowodów<br />
znajdujących się w pewnej odległości poza jego granicami, które także potwierdzają<br />
eksplozyjne pochodzenie tej katastroficznej formacji. Ich omówieniu poświęcone będą<br />
dalsze części niniejszej monografii. Dla przykładu nazwy maoryskie z jego okolicy<br />
przyjmują wymowne znaczenie.<br />
C3. Interpretacja nazw maoryskich z okolic krateru Tapanui<br />
Maorysi mają zwyczaj nazywania miejsc zwrotami upamiętniającymi ważne<br />
wydarzenia, które nastąpiły w danym miejscu. Dzięki owemu zwyczajowi istnieje jeszcze<br />
jedna grupa dowodów upamiętniających wystąpienie eksplozji koło Tapanui. Dowody te<br />
wpisane są w nazwy nadane przez Maorysów dla lokalnych wzgórz, rzek, osad, itd.<br />
Analiza nazw maoryskich z okolic krateru Tapanui wykazuje, że ich znaczna część<br />
zawiera człony semantyczne (morphemes) sugerujące ogromne zniszczenie zainicjowane<br />
eksplozją statku kosmicznego. Człony te to wyrażenia maoryskie takie jak np: ka =<br />
strzelające płomienie, pa = eksplozja, ta (z krótkim, ostrym "a") = niszczyciel, mata = statek<br />
kosmiczny, itp. Obecność tych członów semantycznych jest charakterystyczna wyłącznie<br />
dla części Nowej Zelandii przylegającej do krateru Tapanui (t.j. człony te nie występują w<br />
takim samym kontekście w innych częściach Nowej Zelandii). Przykłady maoryskich nazw,<br />
które zawierają człony semantyczne sugerujące zniszczenie zaszłe w danym miejscu, są<br />
następujące: APARIMA, HOKANUI, HOKITIKA, HUKARERE, KAIWERA, KAKAPO,<br />
KAKAPUAKA, KAMAHI, KAPUKA, KATEA, KAUANA, KAWARAU, MATAURA, OHOKA,<br />
OMARAMA, OMAKAU, OPUAKA, OTA, OTAMA, OTARAIA, OTERAMIKA, OTUREHUA,<br />
OWAKA, PAHIA, PAHIWI, PAPATOTARA, PAPATOWAI, PARAWA, PATEAROA,<br />
POMAHAKA, PUKAKI, PUKEMUTU, PUKERAU, RAKAHOUKA, <strong>TAPANUI</strong>, TAHAKOPA,<br />
TAHATIKA, TEKAPO, TEKARAMA, TIHAKA, TOKANUI, TUAPEKA, TUTURAU,<br />
WAIARIKIKI, WAIHOAKA, WAIKAIA, WAIKAKA, WAIKAWA, WAIKOIKOI, WAIMEA,<br />
WAIPAHI, WAIPARU, WAIPORI, WAITAHUNA, WAKAPATU, WAKATIPU, WANAKA.<br />
Gdy nazwy te zostają przetłumaczone, ich treść dostarcza fascynującego opisu<br />
potężnej eksplozji, której przebieg zgadza się z treścią legend maoryskich przytoczonych<br />
na początku rozdziału A. W kilku przykładach zestawionych poniżej, najbardziej znaczące z<br />
tych nazw zostały przetłumaczone: HAKATARAMEA (Ha-ka-tara-mea = ogień-rozpalony-
C-31<br />
oddechem-statku-kosmicznego), HOKANUI (Hau-ka-nui = podmuch-strzelającychpłomieni),<br />
MATAURA (Mata-ura = jarzący-się-statek-kosmiczny), OMARAMA (O-marama =<br />
odpadnięty-z-Księżyca), OTARAIA (O-tara-ia = odpadły-róg-rozszczepiony-na-części),<br />
POMAHAKA (Po-maha-ka = noc-wielu-strzelających-płomieni), PUKERAU (Puke-ruau =<br />
wzgórze-które-wstrząsnęło-światem), <strong>TAPANUI</strong> (Ta-pa-nui = ogromna-eksplozja),<br />
TOKANUI (To-ka-nui = ogromny-opadający-ogień), WAIKOIKOI (Wahi-koikoi = obszarogniem-utwardzonych-dzid),<br />
WAIKAKA (Wai-kaka = obszar-czerwony-z-gorąca), WAIPAHI<br />
(Wahi-pa-ahi = obszar-eksplodującego-ognia).<br />
Słowa maoryskie występujące w powyższych tłumaczeniach posiadają następujące<br />
znaczenia (w porządku alfabetycznym): ahi = ogień; ha = oddech; hau = wiatr, podmuch; ia<br />
= pęknięcie, rozpadnięcie, rozszczepienie na części; ka = strzelające płomienie; kaka<br />
(lokalny idiom z długim <strong>dr</strong>ugim "a") = czerwony-z-gorąca; koikoi = dzidy, ostrza których<br />
zostały utwardzone ogniem; maha = wiele; marama = świecący się jak Księżyc; mata =<br />
twarz, zjawa, istota lub statek kosmiczny; mea = zapłon, przyczyna; nui = ogromny; o =<br />
część z, odpadły od czegoś; pa (krótkie, trzaskające "pa") = eksplozja; po = noc; puke =<br />
wzgórze; ruau = trzęsienie, ruch, lub zakołysanie się (obrót) ziemi; ta (z krótkim, ostrym "a")<br />
= niszczyciel; tara = rogi, rogokształtne statki kosmiczne; to = opadanie, obniżanie swego<br />
lotu, lądowanie, lub nurkowanie; ura = jarzenie, poświata; wai = region lub rzeka; wahi =<br />
obszar, region.<br />
Wymienione nazwy Maorysów posiadają jedną niezwykle istotną cechę<br />
charakterystyczną, t.j. opisują one efekty potężnej eksplozji w dokładnie taki sposób, w jaki<br />
rzeczywiście one wyglądałyby gdyby zostały zaobserwowane z miejsca noszącego daną<br />
nazwę. Dla przykładu, w pobliżu krateru Tapanui nazwy opisują strzelające płomienie, słupy<br />
ognia, itp. W miejscach nieco od niego oddalonych nazwy mówią o obszarach czerwonych<br />
z gorąca, gradobiciu rozżarzonych kamieni, itp. Całkiem daleko od krateru nazwy mówią o<br />
płonącym niebie, nocy wielu ogni, itp. Ta zgodność treści nazw maoryskich, z rzeczywistym<br />
obrazem eksplozji koło Tapanui, dodatkowo potwierdza ich wiarygodność i wartość<br />
dokumentacyjną.<br />
C4. Brak koło Tapanui organicznych artyfaktów datowanych przed 13 wiekiem<br />
Istotny materiał dowodowy na fakt zaistnienia ogromnych pożarów w okolicach<br />
Tapanui przy końcu XII wieku wywodzi się z datowania artyfaktów maoryskich metodą<br />
węgla radioaktywnego. Artyfakty te pobrane zostały z wykopalisk archeologicznych w<br />
obrębie osiedli maoryskich istniejących w chwili przybycia białych osiedleńców, czyli z tych<br />
miejsc których zasiedlenie nastąpiło już po eksplozji Tapanui. Stąd datowanie najstarszych<br />
z tych artyfaktów powinno wskazywać iż żadne z tych miejsc nie było jeszcze zasiedlone<br />
przed czasami eksplozji Tapanui.<br />
Zwyczaje osiedleniowe Maorysów były takie, że zwykle osiedlali się oni na szczycie<br />
wzgórza, nie zmieniając przy tym w sposób trwały środowiska naturalnego w miejscach<br />
swoich grodzisk (np. poprzez użycie trwałych materiałów budowlanych jak cegły czy<br />
kamienie). Jedyne co oni budowali to kilka chałup wykonanych z tyczek, gałęzi oraz trawy i<br />
otoczonych <strong>dr</strong>ewnianym płotem typu "palisada". Stąd, gdy potężna eksplozja Tapanui<br />
posiała ogniem i zniszczeniem, wypaliła ona doszczętnie wszystkie osiedla maoryskie<br />
(wraz z ich mieszkańcami) założone przed XII wiekiem, zaś towarzyszący jej cyklon zmiótł<br />
następnie ze szczytów wzgórz wszelkie ślady ich istnienia. Kiedy więc nowa fala<br />
osiedleńców maoryskich stopniowo zaczęła napływać na wyludnione w ten sposób tereny,<br />
wybierała ona nowe siedliska pod swoje osady. Stąd osiedla maoryskie jakie istniały aż do<br />
czasów gdy europejscy (biali) osadnicy zaczęli zaludniać Nową Zelandię w 19 wieku, są<br />
jedynie tymi zasiedlonymi w <strong>dr</strong>ugiej fali już po nastąpieniu eksplozji Tapanui.<br />
Powyższe jest właśnie potwierdzane przez wyniki najnowszych badań, aczkolwiek<br />
badacze nowozelandzcy w jawny sposób unikają wyciągnięcia oczywistych wniosków.
C-32<br />
<strong>Prof</strong>esor Atholl Anderson z Otago University w Dunedin powtórnie przeanalizował<br />
datowanie metodą węgla radioaktywnego pozostałości organicznych pochodzących ze<br />
znanych dzisiaj osiedli maoryskich na Wyspie Południowej Nowej Zelandii, i odkrył on że<br />
wszystkie te osiedla zostały zasiedlone już po dacie eksplozji Tapanui. Wyniki tych datowań<br />
powtórnie przeanalizowanych przez siebie zestawił on w artykule, [1C4] "The chronology of<br />
colonization in New Zealand", opublikowanym w międzynarodowym kwartalniku Antiquity<br />
(85 Hills Road, Cambridge CB2 1PG, England), Volume 65, Number 249, December 1991,<br />
strony 767-795. Aczkolwiek znał on główną hipotezę niniejszej monografii z osobistych<br />
dyskusji z autorem, oczywiście w obliczu niechęci jaką hipoteza ta wzbudza wśród<br />
nowozelandzkich naukowców (szczególnie zaś z Otago University) nie wspomniał on nic w<br />
swym artykule o możliwości zaistnienia "Ogni Tamaatea" czy eksplozji koło Tapanui które<br />
wypaliłyby starsze osiedla maoryskie. W zamian za to w konkluzji swego artykułu postuluje<br />
on, że brak koło Tapanui artyfaktów maoryskich datowanych przed dyskutowanym czasem<br />
wynika z faktu iż Maorysi nie zasiedlili tej części Nowej Zelandii aż do XIII wieku. Jest to<br />
trochę dziwna konkluzja, zważywszy na inne badania jakie dowodzą iż pozostałe części<br />
Nowej Zelandii były zasiedlone przez Maorysów już w X wieku, oraz iż ówczesny niezwykle<br />
łagodny klimat Nowej Zelandii połączony z mnogością ptaków Moa sprzyjały osadnictwu na<br />
całej rozciągłości tego kraju.<br />
C5. Historyczny brak lasów w centrum Wyspy Południowej Nowej Zelandii<br />
Na przekór warunkom klimatycznym, które sprzyjają porostowi lasów, pierwsi biali<br />
osadnicy przybyli na Wyspę Południową Nowej Zelandii około 1840 roku, zastali ogromne<br />
obszary tej wyspy całkowicie bezleśne i jedynie pokryte roślinnością stepową (tzw. "tussock<br />
grasslands") oraz zaścielone pozostałościami starych powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych<br />
(głównie wysokogatunkowym czerwonym <strong>dr</strong>zewem szlachetnym nazywanym "totara").<br />
Jedynie w dobrze osłoniętych od strony Tapanui dolinach pomiędzy górami zachowały się<br />
gdzieniegdzie resztki gęstych lasów rodzimych. Tereny niemal zupełnie pozbawione lasów<br />
rozciągały się od obecnego miasteczka Bluff na południowym wierzchołku tej wyspy, aż do<br />
miasteczka Kaikoura na jej północno-wschodniej krawędzi (t.j. na obszarze o całkowitej<br />
długości wynoszącej ponad 700 kilometrów) - patrz rysunek C8. Jeśli ktoś przeanalizuje<br />
rozłożenie owych obszarów pozbawionych lasów, ale za to zaścielonych powypalanymi<br />
pniami szlachetnego <strong>dr</strong>zewa totara, wówczas się okazuje że pasuje ono idealnie do obrazu<br />
jaki zostałby pozostawiony w przypadku ogromnej eksplozji zaistniałej w miejscu gdzie<br />
zlokazlizowany jest krater Tapanui. To zaś sugeruje, że właśnie eksplozja Tapanui jest<br />
odpowiedzialna za zniszczenie lasów na Wyspie Południowej Nowej Zelandii.<br />
Próbki z pozostałości powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych, które pokrywają centralną część<br />
Wyspy Południowej, od czasu do czasu poddawane są przez różnych badaczy datowaniu<br />
metodą węgla radioaktywnego. Wyniki otrzymywane w ten sposób uparcie wskazują iż<br />
około <strong>1178</strong> roku (z błędem tej metody datowania) ponad dwie-trzecie Wyspy Południowej<br />
Nowej Zelandii spłonęły z nieznanych powodów. Przykład takich wyników opublikowany jest<br />
w artykule [1C5] pióra B.P.J. Molloy and others, "Distribution of Subfossil Forest Remains,<br />
Eastern South Island, New Zealand (Rozkład nieskamieniałych szczątków lasów w<br />
wschodniej części Wyspy Południowej Nowej Zelandii)", New Zealand Journal of Botany,<br />
Vol. 1, Nr 1, marzec 1963, strony 68-77. W niektórych przypadkach takie datowanie daje<br />
zaledwie kilka lat różnicy ze słynnym zapisem Gerwazego omówionym w po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1<br />
(który to zapis wskazuje na rok <strong>1178</strong> jako na datę eksplozji koło Tapanui). Dla przykładu<br />
pień znaleziony w Centralnym Otago, którego datowanie jest udokumentowane na stronie<br />
243 książki [2C5] pióra L. Cockayne, "New Zealand plants and their history" (R.E. Owen,<br />
Governer Printer, Wellington, New Zealand, 1967) został datowany na rok 1169, czyli ma<br />
jedynie 9 lat rozbieżności z rzeczywistą datą eksplozji Tapanui (tak na marginesie, to<br />
oficjalny błąd metody datowania dla tego pnia ustalono na plus/minus 49 lat).
C-33<br />
W tym miejscu należy podkreślić, że wystąpienie na Wyspie Południowej owych<br />
rozległych pożarów lasu około <strong>1178</strong> roku jest faktem nieformalnie dobrze znanym wśród<br />
nowozelandzkich botaników, antropologów, zoologów, i geologów. Jednakże dotychczas<br />
nie istniała żadna weryfikowalna teoria (potwierdzona przez materiał dowodowy) która<br />
wyjaśniałaby ich pochodzenie i rozprzestrzenienie się na ponad połowie Wyspy<br />
Południowej. Stąd w lokalnej literaturze oficjalnie unika się potwierdzenia iż pożary te miały<br />
miejsce, aczkolwiek w swojej prywatnej opinii wielu badaczy cicho zaakceptowało już ich<br />
istnienie. Ponieważ jednak pożary owe pokrywają się w czasie z początkiem osadnictwa<br />
maoryskiego na Wyspie Południowej, najbardziej rozpowszechniona opinia stwierdza, iż<br />
zostały one celowo zainicjowane i rozprzestrzenione przez Maorysów. Oczywiście owa<br />
opinia o ludzkim zapoczątkowaniu "Ogni Tamaatea" posiada szereg bardzo poważnych luk.<br />
Najistotniejsze z nich są następujące:<br />
1. Nie wyjaśnia ona jak jeden zainicjowany przez ludzi pożar mógł wypalić tak<br />
ogromny obszar, poprzedzielany kilkoma potężnymi rzekami, którego długość przekracza<br />
700 kilometrów. Wszakże musiał to być jeden ogromny pożar, nie zaś cała seria kolejnych<br />
małych pożarów, bowiem wskazuje na to następujący materiał dowodowy:<br />
- Pozostałości popalonych szkieletów ptaka Moa porozrzucane są na całym<br />
wypalonym obszarze (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział C7). Te silne i szybko biegające ptaki nie mogły<br />
ujść z życiem tylko jeśli płonął równocześnie cały obszar, natomiast nie miałyby większych<br />
trudności podczas ucieczki z małych lokalnych pożarów.<br />
- Dośrodkowe o<strong>dr</strong>astanie lasów nastąpiło tylko wzdłuż obwodu wypalonego<br />
obszaru (t.j. centralna część tego obszaru nie posiada lasów nawet do dzisiaj - patrz<br />
rysunek C8). Oznacza to, że musiał wystąpić jeden ogromny pożar który wypalił wszystkie<br />
<strong>dr</strong>zewa w tym samym czasie i nie pozostawił żadnego żywego nasiona (patrz też końcowy<br />
paragraf po<strong>dr</strong>ozdziału C14). Seria małych pożarów popozostawiałaby w różnych częściach<br />
szereg nasion czy <strong>dr</strong>zew ocalałych, umożliwiając w ten sposób o<strong>dr</strong>ost lasów następujący<br />
równocześnie na całym wypalonym obszarze.<br />
2. Nie wyjaśnia ona jak Maorysi, nie posiadający przecież komunikacji radiowej oraz<br />
podzieleni sprzecznościami na małe nawzajem zwalczające się szczepy, zdołali<br />
zorganizować równoczesne zainicjowanie jednego potężnego pożaru ogarniającego swym<br />
zasięgiem około 700 kilometrów puszczy poprzecinanej kilkoma szerokimi rzekami. Takie<br />
równoczesne zainicjowanie ogromnego pożaru nawet przy współczesnej organizacji,<br />
technice, oraz łączności byłoby zadaniem niezwykle trudnym.<br />
3. Nie wyjaśnia ona dlaczego Maorysi zainicjowaliby pożary, które stały się<br />
przyczyną ich zagłady. Ogień nie tylko bowiem zdziesiątkował ich szczepy i zniszczył ptaki<br />
Moa stanowiące podstawę ich wyżywienia, ale także wyeliminował lasy, które dostarczały<br />
podstawy materialnej i środków dla całej ich egzystencji.<br />
4. Nie wyjaśnia ona koncentrycznego porządku powalonych pni <strong>dr</strong>zew - patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział C6. Gdyby ogień został zainicjowany przez ludzi, <strong>dr</strong>zewa powalone w jego<br />
efekcie powinny leżeć przypadkowo, nie zaś równolegle do siebie z pniami skierowanymi<br />
ku kraterowi Tapanui.<br />
Warto tu też zwrócić uwagę na brak konsekwencji w opinii lokalnych naukowców na<br />
temat impaktu Maorysów na środowisko Nowej Zelandii. Z jednej bowiem strony wyniki<br />
niektórych badań interpretowane są jako dowód na brak Maorysów na Wyspie Południowej<br />
w czasie wystąpienia "Ogni Tamaatea" (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C4). Z <strong>dr</strong>ugiej zaś strony ci sami<br />
Maorysi traktowani są jako "uniwersalny klej" jaki może załatać wszelkie dziury w myśleniu i<br />
metodach naukowych współczesnych badaczy nowozelandzkich. Jeśli więc lasy spłonęły -<br />
kto jest winny, oczywiście Maorysi (nieważne że jakoby nie miało ich tam jeszcze być w<br />
owym czasie); jeśli ptaki Moa zniknęły - co się z nimi stało, oczywiście Maorysi je zjedli!<br />
Istnieje jeszcze jeden rodzaj materiału dowodowego jaki dodatkowo utwierdza, że to<br />
potężna eksplozja Tapanui, a nie pożary, zniszczyły lasy na Wyspie Południowej Nowej<br />
Zelandii. Materiałem tym jest wysoce charakterystyczne powyłamywanie wierzchołków<br />
starych <strong>dr</strong>zew totara jakie przetrwały do dzisiaj z czasów eksplozji Tapanui. Owe wymownie
C-34<br />
powyłamywane wierzchołki znaleźć można nie na jednym <strong>dr</strong>zewie, a na całym ich szeregu,<br />
zaś sposób w jaki zostały one powyłamywane wykazuje, że ich czubki dosłownie "zgolone"<br />
zostały silnym podmuchem potężnej fali uderzeniowej jaka nadeszła od strony Tapanui. Na<br />
<strong>dr</strong>zewa takie autor zupełnie przypadkowo się natknął kiedy w niedzielę, dnia 5 września<br />
1999 roku, odwiedził niewielki rezerwat leśny, jaki nazywany jest "Peel Forest Park Scenic<br />
Reserve". Rezerwat ten się mieści w małej dolince od strony Tapanui osłoniętej górami.<br />
Znajduje się on około 50 kilometrów na północny zachód od małego miasteczka Timaru,<br />
czyli jakieś 300 kilometrów na północ od krateru Tapanui. W rezerwacie tym do dzisiaj<br />
rośnie wiele prastarych <strong>dr</strong>zew "totara", znanych z relatywnie wolnego wzrostu. Ich średnica<br />
pnia przekracza dwa metry, i dla niektórych okazów dochodzi nawet do jakichś 5 metrów.<br />
Zgodnie z informacją na temat totara, <strong>dr</strong>zewa te muszą więc liczyć obecnie jakieś 800 do<br />
1000 lat. W rezerwacie "Peel Forest Park Scenic Reserve" istnieją nawet specjalnie<br />
wyo<strong>dr</strong>ębnione szlaki wę<strong>dr</strong>owne, wzdłuż których ciągle oglądnąć można owe prastare<br />
<strong>dr</strong>zewa. Aż 13 okazów takich tysiącletnich <strong>dr</strong>zew totara autor naliczył w krótkich odstępach<br />
od siebie wzdłuż jednego z takich szlaków wę<strong>dr</strong>ownych, jaki nazywa się "Big Tree Walk"<br />
(t.j. "szlak ogromnego <strong>dr</strong>zewa"). Przejście tego szlaku zajmuje jedynie około 10 minut<br />
czasu. Zaczyna się on od parkingu nazywanego "Te Wanahu Flat", jaki położony jest przy<br />
jednym z dwóch głównych wejść do omawianego rezerwatu (wejście to nazwane jest<br />
"Rangitata Gorge Rd Entrance"), i jaki prowadzi do wspaniałego okazu "totara" którego<br />
wiek szacuje się na około 1000 lat. Okaz ten, lokalnie nazywany "Big Tree", ma około 31<br />
metrów wysokości, zaś jego obwód (girth) wynosi aż 8.4 metrów. Autor oglądał go z<br />
zaciekawieniem, bowiem zdawał sobie sprawę że w czasach eksplozji Tapanui był on już<br />
sporym <strong>dr</strong>zewem. Ciekawiło go więc jak zdołał on przetrwać ową niszczącą eksplozję.<br />
Podczas tego oglądania, uwagę autora zwrócił fakt, że wierzchołek głównego pnia tego<br />
<strong>dr</strong>zewa wykazywał bardzo stare ułamanie mające miejsce na wysokości około 20 metrów<br />
od ziemi. Średnica martwego pnia w miejscu jego ułamania wynosiła około poł metra.<br />
Drzewo musiało wypuścić <strong>dr</strong>ugi odszczep w okolicach owego ułamania aby ciągle móc<br />
rosnąć pomimo zniszczenia swego wierzchołka. Autor też odnotował, że owo ułamanie<br />
przebiegało skośnie, zaś ułożenie jego linii sugerowało, że łamiący podmuch nadszedł od<br />
strony Tapanui. Zaciekawiony tym odkryciem autor podążył wzdłuż owego szlaku "Big Tree<br />
Walk" ponieważ pamiętał że znajdują się na nim dalsze podobnie stare pnie totara.<br />
Dokładne oglądnięcie każdego z 13 okazów owych prastarych <strong>dr</strong>zew wykazało, że każde z<br />
nich posiada oryginalny wierzchołek odłamany dawno temu w dokładnie taki sam sposób -<br />
t.j. podmuchem łamiącym jaki nadszedł od strony Tapanui który był tak silny i gwałtowny, że<br />
jakby "golarką" pościnał on wierzchołki wszystkich rosnących tam wówczas <strong>dr</strong>zew<br />
dokładnie wzdłuż tej samej wysokości od ziemi. Każde też z tych <strong>dr</strong>zew sugerowało, że<br />
jego złamanie miało miejsce w tym samym czasie. Razem więc wzięte, owe przetrwałe do<br />
dzisiaj prastare <strong>dr</strong>zewa totara całkowicie zaprzeczają, że zniszczenie lasów około <strong>1178</strong><br />
roku nastąpiło w efekcie tylko ogromnego pożaru. Wszakże sam pożar nigdy nie mógłby<br />
powodować tak systematycznego wyłamywania wystawionego na falę uderzeniową<br />
wierzchołka każdego <strong>dr</strong>zewa z omawianego rezerwatu.<br />
C6. Koncentryczny porządek w ułożeniu <strong>dr</strong>zew powalonych wokół Tapanui<br />
Pozostałości powalonych i powypalanych <strong>dr</strong>zew porozrzucanych w zasięgu eksplozji<br />
Tapanui cechują się dosyć niezwykłym dośrodkowym porządkiem w swoim<br />
ukierunkowaniu. Pnie tych <strong>dr</strong>zew leżą równolegle do siebie, ich osie zawsze ustawione są<br />
wzdłuż linii prostych przecinających się na kraterze, zaś strona korzenna zawsze zwrócona<br />
jest ku kraterowi Tapanui - patrz rysunek C9. Przykład identycznie powywracanych <strong>dr</strong>zew<br />
zastany na miejscu eksplozji tunguskiej sugeruje, że także przyczyna dla koncentrycznego<br />
porządku w ułożeniu nowozelandzkich resztek lasów musi być podobna, t.j. wyłożenie
C-35<br />
przez podmuch potężnej eksplozji zaistniałej w punkcie zerowym wskazywanym przez<br />
przedłużenie osi tych pni.<br />
Autor sprawdził aż kilka lokacji w obrębie Wyspy Południowej Nowej Zelandii, na<br />
taką koncentryczną orientację w kierunku Tapanui istniejących tam szczątków popalonych<br />
<strong>dr</strong>zew. Najbardziej wiarygodne z tych pni są szczątki <strong>dr</strong>zew wystające z podmytych<br />
brzegów rzek, bowiem ich spore części ciągle pozostają silnie zamocowane w ziemi, stąd<br />
jest pewnym, że kierunek jaki one obecnie wskazują jest ciągle oryginalny i nie został on z<br />
czasem zmieniony przez czynniki naturalne (np. wiatr albo spływ wody), czy przez<br />
działalność ludzką. Niektóre z lokalizacji przebadanych przez autora obejmują: (1) brzegi<br />
rzeczułki Black Gully Creek, około 20 kilometrów na północ od krateru Tapanui, prawie w<br />
środku pomiędzy miasteczkami Tapanui i Heriot, (2) przy ujściu rzeki Mataura (t.j. w linii<br />
prostej ponad 50 kilometrów na południe od krateru), (3) niedaleko szczytu wzgórza Mt.<br />
Cargill, Dunedin, około 100 kilometrów na północny-wschód od krateru Tapanui, oraz (4) na<br />
szczycie małego grzbietu górskiego w Mesopotamii, około 300 kilometrów na północ od<br />
Tapanui.<br />
Jeden z najbardziej dowodowych pni takich <strong>dr</strong>zew znaleziony został przez<br />
wspominanego już w rozdziale A rolnika, Allan'a Chittock'a. Kilkanaście lat temu wykonywał<br />
on wykop pod fundamenty na zbiornik wody na szczycie niewielkiego wzgórza oddalonego<br />
zaledwie około 2 kilometry na północ od krateru Tapanui. Niespodziewanie natrafił on na<br />
wbitą głęboko w ziemię ogromną kłodę szlachetnego <strong>dr</strong>zewa "totara". Zarówno materiał<br />
rodzimy owego wzgórza, jak i bezpośrednie otoczenie kłody, świadczyły iż została ona tam<br />
wbita jakąś niezwykłą siłą, np. pochodzącą od fali uderzeniowej potężnej eksplozji.<br />
Położenie tej kłody kilka metrów pod powierzchnią gleby świadczyło iż jej wbicie musiało<br />
nastąpić z wyjątkową mocą. Z kolei jej ułożenie (kłoda swą osią wskazywała krater<br />
Tapanui, zaś jej część odziemna skierowana była ku owemu kraterowi) wykazuje, że kłoda<br />
ta została tak rzucona, iż do miejsca swego wbicia pod ziemię nadleciała niemal poziomo z<br />
kierunku krateru.<br />
Szczegółem który dodatkowo potwierdza możliwość pochodzenia pni <strong>dr</strong>zew<br />
zalegających ziemię w okolicach Tapanui od potężnej eksplozji, jest fakt że powierzchnia<br />
bliskich kraterowi pni nafaszerowana była ziarenkami piasku. Jak bowiem stwierdzają<br />
opowiadania miejscowych pionierów osiedleńczych, podczas usuwania tych pni w celu<br />
przygotowania pastwisk dla hodowli bydła, stalowe piły wymagały częstego ostrzenia<br />
ponieważ tępione były ziarenkami piasku powbijanymi w powierzchnię kłód.<br />
W tym miejscu warto zwrócić uwagę czytelnika, że liczba tych kłód <strong>dr</strong>ewna<br />
majestatycznych "totara" znika z powierzchni Nowej Zelandii w alarmującym tempie. Ich<br />
szlachetne, czerwone, ciągle wytrzymałe i niezwykle malownicze <strong>dr</strong>ewno używane jest<br />
bowiem do wielu najróżnorodniejszych celów. W przypadku utrzymania się tego<br />
zastraszającego tempa ich znikania, do wglądu naszych potomków już wkrótce może nic<br />
nie pozostać z tego niezwykle wymownego dowodu materialnego zaistniałej kiedyś<br />
eksplozji Tapanui.<br />
C7. Olbrzymi ptak Moa i jego masowe wyginięcie około <strong>1178</strong> roku<br />
Różnorodna literatura dotycząca kraterów jest zgodna w postulowaniu, że<br />
kataklizmiczne eksplozje, takie jak uderzenia ogromnych meteorów, wybuchy wulkanów,<br />
itp., są odpowiedzialne za masowe wyginięcia niektórych większych gatunków zwierząt w<br />
naszej historii geologicznej (np. patrz artykuł [1C7] pióra Richard'a A.F. Grieve, "Terrestrial<br />
impact structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987.15, strona 264). W historii Nowej<br />
Zelandii znany był ogromny super-ptak zwany "Moa", który przed eksplozją koło Tapanui<br />
plenił się w ogromnych ilościach na Wyspie Południowej tego kraju. Wzrost niektórych jego<br />
odmian/mutacji sięgał około 4 metrów. Stąd, obok żyrafy, ptak Moa był jednym z<br />
najwyższych zwierząt lądowych żyjących już w historycznych czasach. Był on tak silny, że -
C-36<br />
zgodnie z legendami Maorysów - był w stanie zabić wojownika jednym kopniakiem.<br />
Aczkolwiek niewiele o nim dzisiaj wiadomo z pewnością (np. nie jest pewne czy był on<br />
aktywny dniami czy też nocami) wszystko na to wskazuje że jego możliwości fizyczne były<br />
podobne do tych u współczesnych strusi z Afryki, np. mógł on jedynie szybko biegać, ale<br />
nie potrafił latać ani pływać. (Moa należał wszakże do tej samej co strusie rodziny<br />
bezlotnych ptaków, po angielsku nazywanej "ratites" - t.j. bezgrzebieniowce, której cechą<br />
charakterystyczną jest brak płaskiej kości piersiowej niezbędnej ptakom do lotu. Oprócz<br />
"Moa" do tej samej rodziny "ratites" należy nowozelandzki ptak "Kiwi", południowoamerykański<br />
ptak "Rhea", afrykański "Struś", "Ptak słoń" z Madagaskaru, oraz australijskie<br />
"Emu" i "Kazuar". Badania genetyczne wykazały, że aczkolwiek zasadniczo odmienna od<br />
nich wszystkich, struktura genetyczna Moa jest najbliższa południowo-amerykańskiego<br />
"Rhea" - co zapewne wynika z postulowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale J1 teorii autora o istnieniu<br />
około 13.5 tysięcy lat temu stałego połączenia lodowego pomiędzy Nową Zelandią i<br />
Patagonią w Ameryce Południowej.) Na nieszczęście, super-ptak Moa raptownie wyginął na<br />
Wyspie Południowej około <strong>1178</strong> roku, zaś liczne popalone jego szczątki do dzisiaj<br />
porozrzucane są na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. Jak dotąd nie zdołano podać<br />
zadowalającego wyjaśnienia przyczyn jego nagłego wyginięcia oraz śladów opalenizny na<br />
znalezionych szczątkach.<br />
Obecne oficjalne wyjaśnienie dla zniknięcia ptaka Moa stwierdza, że został on wybity<br />
aż do całkowitego wyginięcia przez nadmiernie entuzjastyczne polowania Maorysów.<br />
Jednakże owo wyjaśnienie nie pokrywa się z istniejącymi faktami, szczególnie zaś z:<br />
(1) niezwykle małą populacją Maorysów (w owym czasie zaledwie przybyłych do<br />
Nowej Zelandii) jaka wówczas zamieszkiwała ogromną Wyspę Południową (populacja ta w<br />
nawet najoptymistyczniejszych szacowaniach określana jest na mniej niż 500 osób) i jaka<br />
była niewystarczająca dla wyniszczenia istniejących tam ogromnych stad owego ptaka w<br />
tak krótkim czasie;<br />
(2) masowymi grobami ptaków Moa przy brzegach dużych zbiorników wodnych, z<br />
których większość zawiera pozostałości dosłownie setek zwęglonych ptaków jakie zginęły w<br />
tym samym czasie.<br />
Stąd znacznie bardziej racjonalnym od owego oficjalnego, jest wyjaśnienie tak<br />
masowego wyginięcia ptaka Moa w efekcie olbrzymiej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, która to<br />
eksplozja zainicjowała kataklizmiczne pożary buszu palące się równocześnie na większości<br />
obszaru Wyspy Południowej Nowej Zelandii.<br />
Jedną z zagadek popalonych szczątków ptaka Moa jest, że porozrzucane są one<br />
głównie tuż przy brzegach różnorodnych naturalnych zbiorników wodnych o dużej<br />
szerokości i głębokości (rzek, jezior, i bagien), i to dokładnie po stronie skierowanej ku<br />
kraterowi Tapanui (np. wzdłuż prawego brzegu rzeki Clutha). Wygląda to tak, jakby na<br />
krótko przed śmiercią ptaki te starały się uciekać w linii prostej przed czymś dla nich<br />
ogromnie przerażającym, co nadciągnęło od strony krateru Tapanui, jednakże stojące na<br />
przeszkodzie naturalne zbiorniki wodne o dużej głębokości powstrzymały dalszą ucieczkę<br />
tych niepływających ptaków, stąd śmierć dopadła je na początkach owych zbiorników.<br />
Możliwość taka jest dodatkowo wzmocniona faktem, że takich masowych grobów Moa brak<br />
jest na brzegach małych zbiorników wodnych które uciekające ptaki zdolne były okrążyć lub<br />
pokonać w bród, oraz brak też w obrębie suchych rozpadlin w gruncie. To zaś oznacza iż<br />
przyczyną ich zagłady i zdeponowania ciał w danym miejscu nie mógł być czynnik inny niż<br />
ucieczka od Tapanui, taki jak przykładowo zabójcza fala uderzeniowa i podmuch palącej<br />
wszystko eksplozji (co powrzucałoby ich nadwęglone ciała do praktycznie każdej rozpadliny<br />
gruntu) czy ogromny pożar lasu (który gromadziłby ich nadpalone ciała w praktycznie<br />
każdym zbiorniku wody, również w zbiornikach wystarczająco małych i płytkich aby ptaki<br />
były w stanie przekroczyć je w swym marszu).<br />
Na podstawie pierwszej tezy niniejszej monografii (patrz jej opis w po<strong>dr</strong>ozdziale B2),<br />
oraz na podstawie dostępnych obecnie informacji na temat ptaka Moa i wyglądu Nowej<br />
Zelandii z okresu eksplozji Tapanui, możliwym jest odtworzenie obrazu zagłady tych super-
C-37<br />
ptaków. Obraz ten jest zgodny w naj<strong>dr</strong>obniejszych szczegółach z istniejącym materiałem<br />
faktologicznym przedstawionym powyżej. Wyglądałby on w przybliżeniu jak następuje.<br />
"W tragiczny poranek 19 czerwca <strong>1178</strong> roku, z lekka zalesione <strong>dr</strong>zewami totara i<br />
łagodnie pofałdowane sawanny Wyspy Południowej Nowej Zelandii, jak zwykle upstrzone<br />
były licznymi stadami ptaków Moa. Duże grupy tych roślinożernych olbrzymów wypasały się<br />
lub <strong>dr</strong>zemały (zależnie czy były one aktywne dniem czy nocą - patrz punkt (e) w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1). Krajobraz wypełniony stadami tych ptaków dla postronnego<br />
obserwatora przypominałby zapewne nieco filmy przyrodnicze z rezerwatów na sawannach<br />
afrykańskich, gdzie wypasające się gromady roślinożernych zwierząt zwolna przemierzają<br />
upstrzone <strong>dr</strong>zewami niekończące się morze trawy. W środku tej idyllicznej scenerii, nagle<br />
oślepiający błysk ukazał się po stronie dzisiejszego krateru Tapanui. Ptaki podniosły swoje<br />
maleńkie głowy i patrzyły z przerażeniem w jego kierunku. Po pierwszym błysku nastąpiła<br />
cała seria dalszych, rozdygotując powietrze magnetycznymi impulsami dźwiękowymi<br />
wytwarzającymi hałas podobny do syków węża wzmocnionych przez ogłuszający megafon.<br />
Przerażone stada ptaków zaczęły bezradnie skupiać się w gromadki. Po krótkiej chwili<br />
pierwsze akustyczne efekty wybuchów również dotarły do ptaków. Ziemia nagle zakołysała<br />
się od huku, zaś bębenki w ich nienawykłych do hałasu uszach zaczęły pękać z bólu.<br />
Pierwsze z ptaków rzuciły się do panicznej ucieczki w kierunku odwrotnym od Tapanui.<br />
Reszta z nich podążała ile tylko sił w potężnych nogach tratując słabsze osobniki. Ich<br />
szeroko rozstawione oczy zobaczyły teraz w miejscu pierwszych rozbłysków przerażający<br />
ciemniejący grzyb zwolna wyrastający ku górze, jak ogromny czarny wielkolud wstający z<br />
ziemi aby dopaść biedne ptaki. Jednocześnie z okropnym świstem zaczęły nadlatywać<br />
rozpalone do czerwoności kamienie ceramiczne. Wszystko dookoła buchnęło płomieniami<br />
paląc pióra i nadsmalając ciała ciągle biegnących olbrzymów. Ich przerażenie wzrosło do<br />
granic obłędu. Gnały naprzód próbując jak tylko można oddalić się od straszliwej Tapanui.<br />
Nagle przed ich dziobami wyrosła szeroka woda. Pierwsze z ptaków próbowały się<br />
zatrzymać - nie umiały przecież pływać. Dalsze jednak nacisnęły z tyłu spychając<br />
pierwszych nieszcześników do wody i tratując kolejne ptaki próbujące stawać na ich<br />
ciałach. Brzegi zbiorników wodnych zaczęły piętrzyć się od częściowo popalonych ciał Moa,<br />
niemniej dalsze stada ciągle nadbiegały tratując już utopione ptaki i dzieląc ich los po<br />
zabrnięciu nieco dalej w wodę. Szalejące później pożary popaliły ciała już nieżywych<br />
ptaków, pozostawiając na nich znaki swojego istnienia tak zadziwiające naukowców<br />
naszego pokolenia."<br />
W uzupełnieniu do powyższego opisu warto też tutaj dodać, że w momencie<br />
eksplozji Tapanui zapewne nie wyginęły wszystkie ptaki Moa zamieszkujące Nową<br />
Zelandię, a jedynie ich znaczna większość. Jednak liczba jaka przeżyła tą katastrofę spadła<br />
poniżej tzw. "masy krytycznej" niezbędnej dla tego gatunku aby utrzymywać liczbę żywych<br />
ptaków na niezmniejszającym się z czasem poziomie. Z kolei ta poniżej-krytyczna liczba<br />
przeżytych ptaków została potem stopniowo wypolowana, wyniszczona pogarszającym się<br />
klimatem, oraz utraciła zależną od ich systemu genetycznego zdolność do utrzymywania<br />
swojego przyrostu naturalnego na dodatnim poziomie.<br />
Niezależnie od ptaka Moa, w okresie jego zniknięcia wkrótce po eksplozji Tapanui, w<br />
Nowej Zelandii wyginięciu też uległ cały szereg innych gatunków fauny i flory. Aczkolwiek,<br />
zgodnie z wiedzą autora, nikt nie prowadził badań nad zestawieniem wykazu owych<br />
wyginiętych gatunków i znalezieniem przyczyn ich zniknięcia, jest mu wiadomo że wraz z<br />
ptakiem Moa wymarciu uległa tam wówczas również cała gama innych stworzeń.<br />
Przykładowo, do dnia dzisiejszego autor zupełnie przypadkowo natknął się na wzmiaki<br />
historyczne dotyczące równoczesnego z Moa wymarcia takich gatunków jak: mniejsza<br />
odmiana ptaka Kiwi, jeden z gatunków bardzo dużej lokalnej ryby słodkowodnej, oraz<br />
odmiana dużej sowy "Laughing Owl" (patrz jej opis przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1).<br />
Takie zbiorowe wymarcie wielu gatunków zwierząt powoduje więc, że eksplozja <strong>UFO</strong> koło<br />
Tapanui w swych skutkach upodabnia się do opisanej w rozdziale F eksplozji <strong>UFO</strong> w<br />
starożytnej Atlantydzie. Wszakże owa eksplozja w Atlantydzie tylko w Ameryce Północnej
C-38<br />
spowodowała wymarcie aż 33 gatunków dużych ssaków - patrz udokumentowanie z<br />
po<strong>dr</strong>ozdziału K1.<br />
Ptak Moa stanowi jeden z najbardziej ostatnich przypadków masowego wyginięcia w<br />
rezultacie kataklizmu. Stąd przebadanie przyczyn jego zagłady (a także przyczyn jego<br />
nagłego pojawienia się), posiada ogromne znaczenie naukowe. Gdy bowiem przyczyny te<br />
zostaną ustalone ponad wszelką wątpliwość, analogia ptaka Moa może zostać rozszerzona<br />
do przebadania i wyjaśnienia wielu innych przypadków masowego wyginięcia i pojawiania<br />
się olbrzymich zwierząt, takich jak Mamuty, Dinozaury, itp. (patrz rozdział K). Wielka<br />
szkoda, że jak dotychczas nowozelandzcy naukowcy przykładają tak niewiele uwagi do<br />
eksplozji koło Tapanui i do możliwego wpływu tej eksplozji na wyginięcie ptaka Moa.<br />
C7.1. Telekinetyczne mutowanie jako wytłumaczenie dla faktu nagłego pojawienia<br />
się super-ptaka Moa<br />
Niemal tak samo tajemnicze jak całkowite wyginięcie super-ptaka Moa w efekcie<br />
eksplozji Tapanui, jest jego nagłe pojawienie się w pradawnej Nowej Zelandii. Z<br />
dotychczasowej o nim wiedzy zdaje się bowiem wynikać, że ptak ten pojawił się w Nowej<br />
Zelandii nagle i w niewyjaśniony sposób, jedynie jakieś 13.5 tysięcy lat temu, i to<br />
równocześnie aż w kilku znacznie różniących się od siebie mutacjach. Nauka jednak nie<br />
dopracowała się jeszcze teorii wyjaśniającej ani powody jego nagłego pojawienia się, ani<br />
też ową znaczną liczbę różnych mutacji w jakich on występował. Ciekawe jednak że teoria<br />
wyjaśniająca obie te zagadki (t.j. ogromny wzrost ptaka Moa oraz dużą liczbę jego<br />
odmiennych mutacji) wyłania się z połączenia rozważań zawartych w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2 z<br />
tomu 11 monografii [1/4] na temat telekinetycznego rolnictwa, rozdziału NB1 z [1/4] o<br />
telekinetyzowaniu materii, oraz rozważań z rozdziału K niniejszej monografii na temat<br />
jeszcze jednej eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong> która nastąpiła właśnie gdzieś pomiędzy około 12 a<br />
13.5 tysięcy lat temu, niedaleko rzeki Ren. Zgodnie z tą teorią zaproponowaną przez<br />
autora, ptak Moa pojawił się w rezultacie telekinetycznego stymulowania wzrostu i<br />
mutowania jakiegoś niewielkiego ptaka zamieszkującego obszar Nowej Zelandii w chwili<br />
eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong> koło dorzecza Renu mającej miejsce pomiędzy 12 a 13.5 tysięcy lat<br />
temu.<br />
Oto jak w/w teoria wyjaśnia pojawienie się ptaka Moa w Nowej Zelandii. Przed<br />
wystąpieniem eksplozji <strong>UFO</strong> z okolic rzeki Ren, południowy biegun magnetyczny Ziemi<br />
najprawdopodobniej znajdował się właśnie w obrębie dzisiejszej Nowej Zelandii. Jednak w<br />
efekcie tej eksplozji, za pośrednictwem mechanizmów opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale D3, ów<br />
biegun został raptownie przemieszczony w nowe położenie, doznając gwałtownego<br />
przyspieszenia i formując obszar silnego pola telekinetycznego (patrz wytwarzanie "Efektu<br />
Telekinetycznego" opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale H6.1 w monografii [1/4]). Pole to<br />
natelekinetyzowało całe środowisko Nowej Zelandii, t.j. jej glebę, wodę, a nawet powietrze.<br />
W rezultacie tego natelekinetyzowania, kilka mizernych organizmów żywych które w owym<br />
czasie wegetowały na pokrytej lodem Nowej Zelandii doznało telekinetycznej stymulacji<br />
wzrostu (patrz też "telekinetyczne rolnictwo" z po<strong>dr</strong>ozdziału NB2 w [1/4]), połączonej z<br />
telekinetycznym formowaniem mutacji. Organizmy te urosły do gigantycznych rozmiarów.<br />
Jednym z nich był właśnie ptak Moa, którego mizernie wyglądający przodek występował już<br />
w zlodowaciałej Nowej Zelandii przed ową eksplozją sprzed około 12 do 13.5 tysięcy lat<br />
temu, tyle tylko że wyrastał wówczas do wielokrotnie mniejszego wymiaru.<br />
Warto tutaj dodać, że na poprawność powyższej teorii o telekinetycznych<br />
przyczynach wystymulowania raptownej zmiany wzrostu niektórych organizmów w Nowej<br />
Zelandii, włączając w to ptaka Moa, wskazuje cały szereg klas materiałów dowodowych<br />
istniejących w owym kraju. Oto najważniejsze z nich:<br />
(a) Genetyczna odmienność ptaka Moa od australijskiego Emu. Australijski Emu jest<br />
jedynym ptakiem od którego - jak kiedyś sądzono, z uwagi na bliskość geograficzną Moa
C-39<br />
mógł się wyewolucjonować. Jednak najnowsze badania genetyczne wykazały, że oba ptaki<br />
nie wykazują żadnego pokrewieństwa. Jednocześnie Moa zdaje się być spokrewniona z<br />
południowo-amerykańskim ptakiem "Rhea".<br />
(b) Zupełny brak w Nowej Zelandii szczątków gigantycznej odmiany ptaka Moa<br />
starszych niż jakieś 12 tysięcy lat. Gdyby Moa wyewolucjonował się w sposób opisany<br />
Darwinowską Teorią Ewolucji, w Nowej Zelandii powinny istnieć jego szczątki pokrywające<br />
w sposób ciągły różne okresy czasu aż do daty jego wymarcia. Tymczasem, zaskakująco,<br />
pomimo poszukiwań autor nie zdołał umiejscowić ani jednego przykładu takich kompletnych<br />
szczątków datowanych na czasy bardziej odległe niż eksplozja Tapanui (t.j. około 800 lat<br />
temu). W sposób niezwykle zdumiewający wszystkie szczątki Moa jakie znajdowane są w<br />
Nowej Zelandii podzielić się daje na dwie kategorie: albo prehistoryczne skamienieliny, albo<br />
też świeże szczątki z czasów nie dawniejszych niż eksplozja Tapanui. Pierwsza z tych<br />
kategorii to prehistoryczne skamienieliny pochodzące sprzed wielu milionów lat. Niestety<br />
zwykle są one niekompletne. Pomimo to, wskazują one, że prehistoryczna wersja tego<br />
ptaka była jedynie wielkości dużego indyka (tj. przynależą one do wersji tzw. "Little Bush<br />
Moa", który ciągle żył w Nowej Zelandii w okresie eksplozji Tapanui). Druga kategoria<br />
szczątków wywodzi się z czasów nie dawniejszych niż eksplozja Tapanui. Obejmuje ona<br />
m.in. najróżniejsze gigantyczne odmiany Moa.<br />
(c) Masowość równoczesnych mutacji, czyli fakt, że niezależnie od ptaka Moa, w<br />
przybliżeniu o podobnym czasie w Nowej Zelandii i jej okolicach pojawił się cały szereg<br />
innych "olbrzymich" gatunków flory i fauny. Zestawmy tutaj kilka najbardziej znanych ich<br />
przykładów:<br />
- Ogromne odmiany miejscowych roślin. Zdają się one reprezentować<br />
wyolbrzymionych następców karłowatej roślinności porastającej zlodowaciałą Nową<br />
Zelandię przed okresem jej ocieplenia jakieś 12 000 lat temu. Najlepszym ich przykładem<br />
jest "<strong>dr</strong>zewo-podobna" trawa rosnąca na Wyspie Stewarta i popularnie nazywana<br />
"Niggerhead" (naukowa nazwa "Carex Secta") która wzrostem zazwyczaj osiąga wysokość<br />
około 1.5 metra. Jej opis zawarty jest na stronie 604 książki [1C7.1] Hugh'a D. Wilson,<br />
"Stewart Island Plants", Whitcoulls, Christchurch, New Zealand, 1982. Innym przykładem<br />
jest kępiasta trawa "tussock" której pojedyńcze kępy w Nowej Zelandii mogą nawet<br />
przekroczyć wysokość dorosłego mężczyzny; jednak odmiana bardzo podobnej kępiastej<br />
trawy rośnie również na jałowych glebach w Polsce, w najlepszych przypadkach osiągając<br />
tam wzrost 50 cm, zwykle jednak będąc nie wyższa niż 20 cm. Najbardziej jednak<br />
ekstremalny przypadek gigantycznej rośliny pokazywano w czwartek, dnia 11 kwietnia 2002<br />
roku, w wieczornym dzienniku telewizyjnym pierwszego kanału TVNZ 1, około godziny<br />
18:50. Zaprezentowano tam krótki reportaż o jednym z mieszkańców miejscowości<br />
Wanganui, który twierdził że otrzymał od jakiegoś znajomego nasiona grochu, z jakich to<br />
nasion po kilku latach wyrosła roślina, która produkowała ogromne strąki o długości około<br />
1.5 metrów i średnicy około 20 cm. Strąki te demonstrowano w owych wiadomościach<br />
telewizyjnych. Były one tak gigantyczne, że prezentujący je tylko z dużą z trudnością był w<br />
stanie nimi manewrować.<br />
- Ogromne grzyby. Jest aż kilka ich odmian. Piszę o nich szerzej w rozdziale<br />
B traktatu [7/2]. Jedna z ich odmian pokazana została w ilustrowanym kolorowym zdjęciem<br />
artykule [2C7.1] "Sprouting puff-balls" (tj. "Przerośnięte purchawki"), jaki ukazał się na<br />
stronie 11 wydania nowozelandzkiej gazety Otago Daily Times, wydanie z czwartku, 26<br />
marca 1998 roku. Artykuł ten pokazuje i opisuje ogromne białe jak śnieg purchawki które<br />
rosną wzdłuż obwodu okręgu o około 24 metrowej średnicy na pastwisku niejakiego Jo<br />
Grayling z miejscowości Alexan<strong>dr</strong>a - czyli miasteczka leżącego bardzo blisko Tapanui.<br />
Sądząc po wielkości owych purchawek w porównaniu do trzymającego jedną z nich Jo<br />
Grayling'a, średnica największych z nich dochodziła do niemal jednego metra.<br />
- Ogromne ptaki. Nowa Zelandia pełna jest najróżniejszych ptaków jakie<br />
osiągnęły wzrost i wielkość przekraczające nawet do 5-ciu razy te u podobnych stworzeń<br />
normalnego wzrostu. Jednym z najlepszych ich przykładów jest ptak Kiwi i Laughing Owl
C-40<br />
omówione w punkcie (e) poniżej. Oczywiście podobnie kolosalnych stworzeń żyje w Nowej<br />
Zelandii znacznie więcej. Aby wymienić tutaj niektóre z nich, to należy do nich m.in.<br />
nowozelandzki dziki gołąb (native "New Zealand Pigeon") jaki jest co najmniej trzy razy<br />
większy od gołębia europejskiego. Niespotykanie ogromna jest też nowozelandzka<br />
odmiana mewy jaka nazywana jest "Royal Albatros". Jej wymiary dochodzą do dwukrotnych<br />
wymiarów naszej gęsi - czyli są co najmniej 7 razy większe od normalnej mewy i zaliczane<br />
są do największych na świecie z obecnie żyjących ptaków morskich. Wprawdzie Albatrosa<br />
tego spotkać można jak lata nad sporym obszarem południowych mórz i oceanów, jednak<br />
gnieździ się ona i rozmnaża wyłącznie w okolicach Nowej Zelandii. Dalsze przykłady owych<br />
kolosalnych stworzeń z Nowej Zelandii omówione są w punkcie (e) poniżej.<br />
- Ogromnie jednak ciekawe, że w nowej Zelandii nie daje się spotkać równie<br />
ogromnych jak owe ptaki przedstawicieli świata zwierzęcego (np. krów, koni, jeleni, czy<br />
psów). Powodem jest że w chwili eksplozji Tapanui w Nowej Zelandii zwierzęta te nie<br />
istniały, i żyły w niej jedynie ptaki. Inne istniejące tam zwierzęta zostały sprowadzone do<br />
Nowej Zelandii dopiero po zaistnieniu eksplozji Tapanui.<br />
- Ogromne małże. W Nowej Zelandii żyje kilka odmian małży morskich jakie<br />
występują w dwóch odmianach, t.j. normalnego wzrostu oraz gigantycznego wzrostu. Przy<br />
tym małże gigantycznego wzrostu, aczkolwiek wyglądające niemal identycznie do swoich<br />
krewniaków normalnego wzrostu, same uważają się za o<strong>dr</strong>ębny gatunek i nie chcą mieć nic<br />
wspólnego ze swymi maleńkimi współziomkami - przykładowo nie krzyżują się z nimi a<br />
rozmnażają wyłącznie w obrębie swego dużego gatunku. Jednym z najlepszych przykładów<br />
takich dużych małży jest ogromna "Toheroa" jaka żyje w piasku plaż morskich. Wymiary jej<br />
ogromnego gatunku mogą dochodzić do 30 cm długości, podczas gdy jej normalna<br />
krewniaczka, zwyczajna małża zwana "Common Toheroa", osiąga jedynie do 11 cm<br />
długości. Owa gigantyczna Toheroa była kiedyś dosyć rozpowszechniona na południowym<br />
czubku Wyspy Południowej (tj. na plażach bliskich do Tapanui). Zgodnie jednak z wiedzą<br />
autora z uwagi na jej ogrom i doskonały smak do dzisiaj została ona niemal całkowicie<br />
wyjedzona i obecnie można ją już znaleźć w dużych ilościach tylko na jednej zimnej plaży<br />
Nowej Zelandii. Jest to plaża nazywana "Oreti Beach" jaka przylega do Invercargill. Autor<br />
miał wielokrotnie okazję dokładnego oglądania tej niezwykłej małży i szacuje, że jej<br />
przeciętna wielkość jest około 5-krotnie wyższa od przeciętnego wzrostu niemal identycznej<br />
do niej małży normalnego wzrostu jaka też żyje w piaskach sąsiadującej z nią plaży. Inna<br />
małża jaka również występuje w dwóch odmianach, t.j. normalnego i ogromnego wzrostu,<br />
to tzw. "Paua". Jest ona rodzajem wizytówki tego kraju, ponieważ z uwagi na jej niezwykle<br />
piękną, wielokolorową muszlę, jej obrobione skorupy znaleźć można w Nowej Zelandii<br />
wystawione do sprzedaży niemal w każdym sklepie z pamiątkami. Ogromna "Paua"<br />
(łacińska nazwa "Haliotis iris"), czyli ta której muszle sprzedawane są jako pamiątki, zwykle<br />
ma wzrost około 15 cm - aczkolwiek spotkać można i znacznie większe egzemplarze.<br />
Posiada ona jednak normalnego wzrostu krewniaczkę, zwaną Małą Paua ("Small Paua" -<br />
łacińska nazwa "Haliotis virginea"), jakiej wzrost dochodzi tylko do około 5 cm.<br />
- Ogromne mątwy (Arkatutos) i inne stwory morskie. Zgodnie z raportami<br />
żeglarzy, wody oceanu w okolicach Nowej Zelandii zamieszkiwane były stosunkowo<br />
niedawno, a zapewne zamieszkiwane są też i do dzisiaj, przez ogromne stwory morskie.<br />
Mimo swych niezwykłych rozmiarów, stwory te jednak stanowią jedynie większe wymiarami<br />
odmiany fauny morskiej która normalnie zamieszkuje te okolice. Najczęściej raportowane<br />
były, i ciągle są, ogromne "squids", które w ekstremalnych przypadkach osiągały podobno<br />
gigantyczne wymiary dawniejszych statków. ("Squid" jest to angielska nazwa dla stworzenia<br />
morskiego nieco podobnego do ośmiornic, jednak o nieco bardziej wydłużonym,<br />
wrzecionowatym ciele i mniejszych mackach. Po polsku prawdopodobnie stworzenie to<br />
nazywane jest "mątwa". W normalnym przypadku rosną one do maksymalnej długości<br />
około 40 cm. Jednak u wybrzeży Nowej Zelandii z oficjalnie niewyjaśnionych powodów<br />
niekiedy wyrastają one do gigantycznych rozmiarów. Przykładowo w 1999 roku<br />
nowozelandzcy rybacy schwytali 23 okazy o długości około 27 stóp (t.j. 8 metrów) i wadze
C-41<br />
około 120 kilogramów. Jeden z takich gigantów dnia 17 marca 2000 roku pokazywano w<br />
wiadomościach wieczornego dziennika telewizyjnego TVNZ-1 z okazji jego wysyłki do<br />
muzeum naturalnego w Paryżu. Z kolei w 2003 roku innego takiego niemal 10-metrowego<br />
"squid'a" pokazywano nawet w muzem "Te Papa" w Wellington. Faktyczne istnienie owych<br />
gigantycznych "squids" oficjalnie uznane zostało dopiero niedawno, dopiero też ostatnio<br />
przyporządkowywana im została obecna ich angielska nazwa "giant squids". Niemniej<br />
Nowo-Zelandzcy Maorysi znają je od bardzo dawna, nazywając je "Arkatutos".<br />
Najsłynniejsza udokumentowana obserwacja takiego gigantycznego stwora miała miejsce<br />
29 kwietnia 1977 roku, kiedy to jego cielsko złapane zostało w sieci japońskiego statku<br />
rybackiego "Zuiyo Maru" gdzie został on sfotografowany oraz gdzie pobrano do badań<br />
nawet próbki jego ciała - patrz [3C7.1] "Mysterious Creatures", Life-Time Books (P.O. Box<br />
C-32068, Richmond, Virginia, USA) 1988, ISBN 0-8094-6632-6, strona 43, oraz [1C7.2] str.<br />
535-536. Kolejny ogromny "giant squid", jakiego całkowita długość wynosiła 7.6 metrów,<br />
złowiony został koło wybrzeży Nowej Zelandii w 1997 roku. Przebywając jednak wówczas<br />
poza Nową Zelandią autor nie miał jak zgromadzić dokładniejszych danych na jego temat.<br />
- Ogromne raki morskie. Nowo Zelandzka gazeta The Dominion Post,<br />
wydanie z soboty (Saturday), September 27, 2003, na stronie A9 opublikowała krótki artykuł<br />
[4C7.1] zatytułowany "Monster crayfish could be 100" (tj. "Potwór rak może liczyć 100 lat").<br />
Artykuł ten był zilustrowany czarno-białą fotografią gigantycznego raka morskiego<br />
nazywanego "packhorse crayfish", ważącego 6.3 kilogramów i mającego długość 1.34<br />
metra (normalnie raki te rosną około 10 razy mniejsze). Ten gigant został złapany przez<br />
Brian'a Hoult koło Three Mile Reef off Bream Bay na północ od nowozelandzkiego miasta<br />
Whangarei.<br />
- Ogromne owady. Największy z nich lokalnie jest zwany "giant weta".<br />
Podobnie jak prawie wszystkie olbrzymy Nowej Zelandii, prowadzi on życie nocne. Jego<br />
wygląd przypomina nieco świerszcza lub mszycę, tyle że wyrosłych do gigantycznych<br />
rozmiarów około 10 cm długości. (Owada tego nie należy mylić z płochliwym ptakiem<br />
wielkości kury zamieszkującym Nową Zelandię a noszącym podobnie brzmiącą nazwę<br />
"weka".) Oczywiście Nowa Zelandia jest też pełna różnych dalszych owadów wielokrotnie<br />
większych niż ich odpowiedniki żyjące na innych kontynentach. Przykładowo miejscowa<br />
pospolita mucha jest około cztery razy większa od muchy europejskiej. Wprawdzie Nowa<br />
Zelandia posiada też muchę europejską, jednak jej niewielka liczebność, niepasujące do<br />
klimatu zwyczaje, oraz zachowanie zupełnie odmienne niż u olbrzymiej muchy miejscowej,<br />
sugerują że najprawdopodobniej została ona przywieziona do tego kraju dopiero niedawno<br />
z bagażem białych osadników. W Nowej Zelandii żyje też krwiopijna muszka piaskowa<br />
(mustyk), wielkości naszej muszki owocowej. Jak autor zdołał się naocznie przekonać,<br />
wzrost muszki piaskowej żyjącej w Nowej Zelandii jest około czterokrotnie większy niż<br />
wzrost zapewne z nią spokrewnionej muszki piaskowej zamieszkującej niedaleką Malezję<br />
(też krwiopijnej, jednak maleńkiej jak ziarenka maku).<br />
- Nowozelandzcy giganci. Liczne legendy maoryskie twierdzą, że do<br />
stosunkowo niedawna Nową Zelandię zamieszkiwali gigantyczni ludzie. Na dodatek,<br />
zgodnie z nimi, giganci Ci zostali początkowo urodzeni przez ludzi/rodziców normalnego<br />
wzrostu. Legendy maoryskie o gigantach są dodatkowo podpierane fizycznym materiałem<br />
dowodowym (niestety dosyć iluzorycznym i jakby celowo przez kogoś zacieranym).<br />
Przykładowo w Nowej Zelandii uparcie powtarzane są pogłoski o znalezieniu w jaskiniach<br />
zarówno na Wyspie Północnej jak i na Wyspie Południowej fragmentów szkieletów<br />
olbrzymich ludzi - jak się twierdzi, aż ponad czterometrowej wysokości. Aż kilku<br />
Nowozelandczyków powtarzało autorowi, że podobno kiedyś zdjęcia i opisy tych szkieletów<br />
były nawet publikowane w którejś z lokalnych gazet z Wyspy Północnej. Niestety, pomimo<br />
usilnych poszukiwań, oraz na przekór powtarzania tych pogłosek przez wielu różnych<br />
Nowozelandczyków, jak dotychczas autorowi nie udało się dotrzeć do jakiejkolwiek<br />
informacji o obecnych losach tych szkieletów. Jedynym zaś pisanym materiałem źródłowym<br />
na ich temat z jakim dotychczas się zetknął jest artykuł [3C7.2] powoływany w po<strong>dr</strong>ozdziale
C-42<br />
C7.2. Wygląda to tak, jakby inspirujące do zadawania ambarasujących naukowców pytań<br />
szkielety ktoś celowo "neutralizował" w podobny sposób jak to się stało w przypadku<br />
nowozelandzkich kręgów zbożowych pokazanych na rysunku O3 z tomu 12 monografii<br />
[1/4]. Ponieważ istnienie gigantycznych ludzi w Nowej Zelandii posiada dosyć istotne<br />
znaczenie dowodowe dla tematu i tez niniejszej monografii, ich dokładniejszym<br />
omówieniem zajmie się o<strong>dr</strong>ębny po<strong>dr</strong>ozdział C7.2 jaki nastąpi.<br />
(d) Istnienie wyolbrzymionych mutacji każdego organizmu, czyli zdumiewająca<br />
regularność, że niemal każdy "ogromny" gatunek stworzeń zamieszkujących Nową<br />
Zelandię posiada, lub do niedawna posiadał, swojego krewniaka posiadającego "normalny"<br />
wzrost, i wice wersa. Gigantyczny gatunek zwykle jest przy tym od 3 do 7 razy większy od<br />
wyglądających niemal identycznie jak on swoich krewniaków normalnego wzrostu, chociaż<br />
niestety w większości przypadków wymarł w przeciągu ostatnich 300 lat. Rzeczywistość w<br />
tym zakresie wygląda więc dokładnie tak jak opisywana tutaj teoria o telekinetycznym<br />
wymutowaniu się owych olbrzymich stworzeń by sugerowała: na tym samym obszarze żyją<br />
razem telekinetycznie wymutowane olbrzymy oraz ich normalnego wzrostu krewniacy z<br />
których olbrzymy te się wymutowały. Przy tym owe olbrzymy uważają się za całkowicie<br />
o<strong>dr</strong>ębny gatunek i nie krzyżują się ani łączą w pary ze swymi krewniakami normalnego<br />
wzrostu, a czasami nawet zjadają swych krewniaków małego wzrostu. Aby podać tutaj kilka<br />
przykładów organizmów które istnieją, lub do niedawna istniały, równocześnie w dwóch<br />
wymiarowo-odmiennych gatunkach, to należą do nich:<br />
(1) Opisane wcześniej małże mające swoje olbrzymie i normalne wersje,<br />
przykładowo: Toheroa czy Paua,<br />
(2) Olbrzymie ptaki Nowej Zelandii opisane w punkcie (e) poniżej,<br />
przykładowo:<br />
- żyjący do dzisiaj ptak Kiwi - i jego maleńki (niestety już wymarły)<br />
krewniak,<br />
- Laughing Owl opisana w (e) poniżej - i jej krewniak zwany Morepork,<br />
- ogromna nielotna papuga "Kakapo" - i prawdopodobnie jej mała lotna<br />
krewniaczka zwana "Kea" (zgodnie z informacjami autora, genetyczne podobieństwo tych<br />
dwóch nie zostało jednak dotychczas sprawdzone),<br />
- gigantyczny i obecnie już wymarły ptak Moa, a ściślej jego<br />
gigantyczna mutacja zwana Giant Bush Moa (t.j. Dinornis giganteus) jaka sięgała wzrostu<br />
dzisiejszej żyrafy - oraz jego również obecnie już wymarłe małe krewniaczki, przykładowo<br />
Little Bush Moa (t.j. Anomaloplerx) osiągające jedynie wielkości dzisiejszego indyka,<br />
(3) Inne olbrzymie ptaki zamieszkujące Nową Zelandię oraz ich normalnej<br />
wielkości odpowiedniki, takie jak przykładowo:<br />
- gnieżdżący się do dzisiaj w Nowej Zelandii "Royal Albatros" jaki jest<br />
większy nawet od łabędzia - oraz jego normalnego wzrostu krewniaczka zwykła "mewa",<br />
- obecnie już wymarły olbrzymi nowozelandzki orzeł nazywany<br />
"Harpagornis Morei" (maoryska nazwa "Pouakai") jaki ważył około 10 kilogramów zaś jego<br />
rozpiętość skrzydeł wynosiła około 3 metry - oraz niemal z nim identyczny normalnej<br />
wielkości Harrier Hawk żyjący tam do dzisiaj jaki waży tylko około 0.5 kg zaś jakiego<br />
rozpiętość skrzydeł wynosi około 0.7 metra,<br />
- obecnie już wymarły gigantyczny "Adzebill" - oraz identyczna z nim<br />
nowozelandzka "Weka" jaka żyje w Nowej Zelandii do dzisiaj.<br />
(4) Nowozelandzcy giganci opisywani w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2 - i ich ludzcy<br />
pobratymcy normalnego wzrostu (zwani Moriori), itp.<br />
(e) Nocne życie olbrzymich stworzeń Nowej Zelandii. Postawiona w tym<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale teoria o telekinetycznych przyczynach wystymulowania raptownej zmiany<br />
wzrostu niektórych organizmów w Nowej Zelandii stwierdza również, że "wszystkie<br />
zwierzęta, jakich nowa mutacja pojawia się w rezultacie trwałej stymulacji telekinetycznej,<br />
utrwalają w sobie warunki środowiskowe w których nastąpiło ich wymutowanie" - po więcej<br />
szczegółów patrz też po<strong>dr</strong>ozdziały U3 i I6.3 monografii [1/2], oraz po<strong>dr</strong>ozdziały O7 i II6.3
C-43<br />
monografii [1/3]. Przykładowo jeśli wymutowanie tych zwierząt nastąpiło podczas nocy<br />
polarnej, ich następne życie będzie posiadało charakter nocny. I tak też jest w<br />
rzeczywistości. Prawie wszystkie z olbrzymich stworzeń Nowej Zelandii są aktywne głównie<br />
nocą. Oto niektóre z nich jakie z całą pewnością prowadzą życie nocne:<br />
- Ptak Kiwi. Ów nielotny ptak wielkości kury, stanowiący symbol Nowej<br />
Zelandii i Nowozelandczyków, jest aktywny i żeruje niemal wyłącznie w nocy. W przypadku<br />
jego ewolucyjnego wykształtowania się, byłoby to co najmniej niezwykłością w kraju-wyspie<br />
nie posiadającym zagrażających mu <strong>dr</strong>apieżników. Z uwagi więc na brak naturalnych<br />
wrogów, jego aktywności nocnej nie da się usprawiedliwić wykształconą przez ewolucję<br />
koniecznością unikania <strong>dr</strong>apieżników. Niemal jedynym więc naukowo spójnym<br />
wytłumaczeniem dla jego nocnego życia jest możliwość, że gdy obecna forma została<br />
raptownie wymutowana z jakiegoś znacznie mniejszego poprzednika, nad Nową Zelandią<br />
właśnie panowała przybiegunowa półroczna noc polarna (z uwagi na ówczesne<br />
zlokalizowanie Nowej Zelandii na biegunie magnetycznym Ziemi). Ptak Kiwi utrzymał więc<br />
zwyczaj nocnego żerowania utrwalony potem w jego systemie genetycznym przez ów<br />
proces kompletnego wzrostu w silnie natelekinetyzowanym środowisku. Należy tutaj dodać,<br />
że faktycznie istnieje materiał dowodowy jaki wyraźnie potwierdza wymutowanie się<br />
obecnej formy ptaka Kiwi podczas nocy polarnej z jakiegoś mniejszego od niego<br />
poprzednika. Materiałem tym jest fakt istnienia w przeszłości normalnego (t.j. nie<br />
wyolbrzymionego) poprzednika Kiwi. Był on wielokrotnie mniejszego wzrostu od<br />
dzisiejszego nocnego Kiwi, posiadał jego wygląd i budowę ciała, jednak prowadził życie<br />
dzienne. Poprzednik ten opisywany jest legendami maoryskimi. Niestety całkowicie wyginął<br />
on już dawno temu.<br />
- Owad "Weta". Jak to już wspominano wcześniej, ten olbrzymi owad<br />
prowadzi życie nocne.<br />
- "Laughing Owl" czyli "śmiejąca się sowa" (maoryska nazwa "Whekau"). Był<br />
to ogromny ptak Nowej Zelandii, dzisiaj zapewne już wymarły. Żerował on wyłącznie nocą i<br />
nie był w stanie funkcjonować w świetle dziennym. Ciekawe że przetrwał do dzisiaj ptak z<br />
jakiego Whekau zapewne się wymutował podczas polarnej nocy. Ptakiem tym jest<br />
Morepork (po maorysku zwany "Ruru") jaki wygląda dokładnie jak Whekau ale jest od niego<br />
conajmniej o połowę mniejszy, oraz jaki - jako sowa - wprawdzie prowadzi nocne życie,<br />
jednak w razie potrzeby może też funkcjonować sprawnie i w świetle dziennym.<br />
- Papuga "Kakapo". Jest to olbrzymia nielotna papuga (największa z papug<br />
Nowej Zelandii) o wielkości europejskiej domowej kaczki, prowadząca całkowicie nocne<br />
życie. Jej niezwykłością jest, iż z własnego wyboru prowadzi ona niemal całkowicie<br />
naziemne życie, jak nasza kura, chociaż w razie potrzeby jest zdolna wspiąć się na <strong>dr</strong>zewo<br />
z pomocą swych pazurów i dzioba. To zaś sugeruje iż jej zwyczaje skrystalizowały się i<br />
utrwaliły w czasach gdy w Nowej Zelandii nie było jeszcze <strong>dr</strong>zew. Jej dzienny krewniak lub<br />
poprzednik z którego się wymutowała nie jest obecnie jeszcze znany z całą pewnością.<br />
Jednak według autora, owa nieznajomość normalnego wzrostu przodka "Kakapo" wynika z<br />
faktu, iż do chwili pisania niniejszej monografii nikt w Nowej Zelandii nie prowadził<br />
poszukiwań tego przodka. Wszakże w kraju tym istnieją też aż dwie inne miejscowa papugi,<br />
o wielkości europejskiego gołębia (a więc około 5 razy mniejsze od "Kakapo"), każda z<br />
których wyglądem przypomina miniaturkę "Kakapo". Jedna z nich nazywa się "Kea", jest<br />
lotna, i prowadzi życie dzienne. Aczkolwiek jej pióra mają odmienny kolor niż upierzenie<br />
"Kakapo" ("Kea" ma ciemno-zielone pióra, podczas gdy "Kakapo" upierzona jest w kolorze<br />
jasno-zielonym, z domieszką białego i srebrnego odcienia), wyglądem "Kea" bardzo<br />
przypomina "Kakapo". Gdyby więc ktoś dokonał odpowiednich badań, owa "Kea" mogłaby<br />
okazać się owym mniejszym przodkiem "Kakapo", lub być może okazałaby się jeszcze<br />
jedną papużą mutacją jaka wywodziałaby się z tego samego wspólnego przodka co<br />
"Kakapo". Jeszcze jedna dzienna papuga jaka zamieszkuje Nową Zelandię, to "Kaka".<br />
Ciekawostką "Kaka" jest, że tylko jakieś 100 lat temu w Nowej Zelandii istniały dosłownie<br />
dziesiątki jej różnokolorowych wersji, przykładowo istniały "Kaka" z piórami w kolorze
C-44<br />
żółtym, zielonym, niebieskim, brązowym, itp. Najpradopodobniej więc jedna z owych<br />
licznych wersji "Kaka" miała pióra dokładnie identyczne jak pióra "Kakapo". Na ich<br />
podobieństwo wskazuje zresztą też użycie przez Maorysów bardzo podobnych słów dla ich<br />
nazwania, t.j.: słów "Kaka" i "Kakapo".<br />
- Olbrzymka "Hine-nui-o-Te-Po". Jak to wykazano w opisach z po<strong>dr</strong>ozdziału<br />
C7.2 również i ona prowadziłą życie nocne. To zaś sugerowałoby poprzez analogię, że<br />
wszyscy nowozelandzcy giganci prowadzili życie nocne.<br />
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że gdyby wyjaśniona tutaj telekinetyczna<br />
przyczyna dla nocnej aktywności ptaka Kiwi i innych olbrzymich zwierząt Nowej Zelandii<br />
potwierdzona kiedyś została jako zgodna z prawdą, wtedy wnosiłaby ona do naszej wiedzy<br />
ogromne konsekwencje poznawcze. Przykładowo jednym z jej następstw byłaby możliwość<br />
sformułowania teoretycznego postulatu stwierdzającego że: "w każdym przypadku w<br />
którym jakiś aspekt zachowania określonego gatunku (np. jego aktywność nocna) nie może<br />
zostać wytłumaczony spełnianiem wymogów przetrwania, pojawienie się tego aspektu jest<br />
rezultatem genetycznego utrwalenia warunków w których nastąpiło wymutowanie się<br />
danego gatunku". Postulat ten odniesiony do fauny Nowej Zelandii oznaczałby, że<br />
wszystkie rodzime gatunki tego kraju wykazujące aktywność nocną wymutowały się jakieś<br />
12 do 13.5 tysięcy lat temu w chwili zajścia eksplozji <strong>UFO</strong> w okolicach Renu - jakiej opis<br />
zawarto w rozdziale F tej monografii. Z kolei odwrócenie tego teoretycznego postulatu<br />
(aczkolwiek na obecnym etapie badań trudno przewidzieć czy musi ono obowiązywać dla<br />
każdej struktury genetycznej) sugerowałoby, że wszystkie rodzime gatunki które<br />
wymutowały się (t.j. pojawiły się w ich obecnej strukturze genetycznej) w Nowej Zelandii<br />
jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu w czasach eksplozji koło rzeki Ren, powinny wykazywać<br />
aktywność nocną. Odnosiłoby się to więc zarówno do opisywanych w tym rozdziale Kiwi,<br />
Weta, czy Moa, jak i również do wielkoludów z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.2.<br />
(f) Najprawdopodobniejsza aktywność nocna Moa. Obecnie nie jest wiadomo z całą<br />
pewnością czy Moa był aktywny we dnie - podobnie jak wszystkie inne duże ptaki (z rodziny<br />
"ratites") na świecie, czy też głównie nocą tak jak nowozelandzki ptak Kiwi. Powszechnie<br />
obecnie panująca w Nowej Zelandii opinia na temat tego ptaka, zakłada (czy raczej<br />
bezkrytycznie stwierdza) że był on aktywny we dnie. Jednak opinii tej nie potwierdzają (ani<br />
też nie obalają) żadne przekazy, bowiem wszelkie legendy na temat zwyczajów Moa są<br />
wysoce niejednoznaczne. Niemniej zainspirowany swoją teorią omawianą w tym<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale, po uważnych analizach autor odkrył, że faktycznie istnieją najróżniejsze<br />
przesłanki sugerujące że przynajmniej jedna (największa) z licznych mutacji Moa<br />
najprawdopodobniej wykazywała aktywność w nocy. Niektóre z tych przesłanek<br />
wydedukować można pośrednio na podstawie legend Maorysów referujących do tego<br />
ptaka. Istnieje też raport z ubiegłego stulecia w którym jakiś żeglarz opisuje swoje<br />
polowanie na ogromnego ptaka Moa na Zachodnim Wybrzeżu Wyspy Południowej Nowej<br />
Zelandii (niestety, opinie są podzielone czy polowanie to faktycznie miało miejsce, czy też<br />
stanowiło jedynie produkt wyobraźni i talentów literackich osoby je raportującej). Otóż<br />
zgodnie z owym opisem, polowanie to odbywało się nocą, ponieważ Moa stanowiący jego<br />
przedmiot pojawiał się tylko po zachodzie słońca. W końcu ewentualna prawdziwość<br />
wyjaśnienia numer 1 z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.3, na temat sporadycznego zaobserwowywania<br />
ptaka Moa przez dzisiejszych Nowozelandczyków, byłaby również dodatkową przesłanką<br />
potwierdzającą jego aktywność tylko nocą. Gdyby kiedyś okazało się że Moa faktycznie był<br />
ptakiem aktywnym w nocy, nie zaś we dnie jak wszystkie inne duże ptaki na świecie - i jak<br />
to dzisiaj powszechnie uważa się w Nowej Zelandii, wtedy zgodnie z wyjaśnieniem<br />
przytoczonym dla Kiwi w punkcie (e) powyżej, dostarczałoby to bardzo silnego dowodu na<br />
poprawność omawianej tutaj teorii.<br />
Gdyby omawiana tutaj teoria została kiedyś bezapelacyjnie potwierdzona,<br />
oznaczałoby to że ptak Moa (jak też zapewne i kilka innych podobnych mu olbrzymich istot<br />
- np. nowozelandzcy giganci) zarówno najpierw się pojawił, jak i potem wyginął, w efekcie
C-45<br />
dwóch potężnych eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> na Ziemi (t.j. opisanej w rozdziale F eksplozji<br />
<strong>UFO</strong> koło Renu, oraz opisanej w rozdziale I eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui).<br />
Oczywiście jeśli powyższa teoria o telekinetycznym wymutowaniu super-ptaka Moa<br />
jest poprawna, wtedy powinny istnieć możliwości jej empirycznego potwierdzenia. Jednym<br />
ze sposobów efektywnego jej zweryfikowania, byłoby sprawdzenie miejsc gdzie tuż przed<br />
rokiem <strong>1178</strong> (t.j. przed eksplozją Tapanui) znajdował się północny i południowy biegun<br />
magnetyczny Ziemi, ponieważ w miejscach tych również powinny pojawić się jakieś rośliny i<br />
zwierzęta o wzroście znacznie większym niż posiadały one przed rokiem <strong>1178</strong> (np. ciekawe<br />
czy przypadkiem Pingwin Cesarski z Antarktydy nie jest właśnie jednym z nich). Z<br />
informacji zawartej w książce [5C7.1] "The New Book of Knowledge" (Grolier Incorporated,<br />
New York, 1997, ISBN 0-7172-0508-8, A Volume 1, page 137) wynika że jedno z takich<br />
miejsc leży na Alasce. Pod hasłem "Alaska", znajduje się tam bowiem fotografia podpisana<br />
"Rolnicy z Alaski są dumni z wielkości swojej kapusty i innych produktów" (w oryginale:<br />
"Alaskan farmers take pride in the size and the quality of their cabbage and other<br />
products"). Pokazuje ono rolnika stojącego poza głową ogromnej kapusty sięgającej mu do<br />
piersi - porównaj też treść po<strong>dr</strong>ozdziału NB2 w [1/4]. Przynależny tekst informuje:<br />
"Rolnictwo jest skupione głównie w trzech obszarach. Są to Dolina Matanuska, Dolina<br />
Tanana, oraz zachodnie wybrzeże Półwyspu Kenai. ... Żyzne gleby i długie godziny letniego<br />
słońca w uprawnych obszarach powodują że warzywa i jagody wyrastają tam do niezwykle<br />
dużych rozmiarów." (w oryginale angielskojęzycznym: "Farming is limited mostly to three<br />
areas. They are the Matanuska Valley northeast of Anchorage, the Tanana Valley near<br />
Fairbanks; and the western coast of the Kenai Penisula. ... Fertile soils and long hours of<br />
summer sunlight in the farming regions cause vegetables and berries to grow to unusually<br />
large sizes."). Zastanawiające informacje z książki [5C7.1] zostały dodatkowo uzupełnione<br />
niewielkim artykułem [6C7.1] zatytułowanym "The home of the 40-kg cabbage" (t.j.<br />
"Ojczyzna 40-kilogramowej kapusty") jaki autor znalazł w malezyjskiej gazecie codziennej<br />
Sarawak Tribune (publikowanym przez: Sarawak Press Sdn. Bhd., Jalan Nipah, Kuching,<br />
Sarawak, Malaysia), wydanie z wtorku, 15 October 1996, strona 5 dodatku "Features".<br />
Artykuł ten informuje że corocznie w niewielkim miasteczku Palmer zlokalizowanym 60<br />
kilometrów na północ od Anchorage, Alaska, organizowana jest wystawawspółzawodnictwo<br />
na której miejscowi ogrodnicy zdobywają nagrody za rekordowej<br />
wielkości warzywa. Zgodnie z opisami tego artykułu na wspomnianej wystawie zobaczyć<br />
było można rabarber wielkości tyczek, broccoli wysokie i szerokie dostatecznie aby w jego<br />
cieniu zorganizować piknik familijny, oraz czerwone buraczki barszczowe wielkości piłki<br />
nożnej. Artykuł pokazuje też zdjęcie ogromnej główki kapusty sięgającej do piersi dorosłych<br />
osób i ważącej 41 kilogramów. Aczkolwiek przytoczone w nim wyjaśnienie stwierdza, że<br />
ogrodnicy z Alaski tłumaczą niezwykły wzrost swoich rekordowych warzyw długim<br />
godzinom światła słonecznego i żyznym glebom, autor jest zdania, że w grę wchodzi tam<br />
też jeszcze jeden czynnik z którego wcale nie zdają oni sobie sprawy - t.j. że ich obszar<br />
leży w miejscu które w chwili eksplozji Tapanui zajmowane było przez biegun magnetyczny<br />
Ziemi. Stąd ich środowisko do dzisiaj wykazuje znaczny stopień naturalnego<br />
natelekinetyzowania spowodowanego raptownym przyspieszeniem tego bieguna. Gdyby<br />
kiedyś się okazało, że autor miał rację w tej sprawie (co daje się sprawdzić poprzez<br />
podjęcie próby uzyskania podobnie ogromnych warzyw na innych obszarach Ziemi<br />
posiadających podobne jak Alaska długości dnia i żyzność gleby - np. na Syberii lub<br />
Grenlandii), wtedy ogromne warzywa z Alaski stałyby się kolejnym z namacalnych<br />
dowodów na ważność teorii o telekinetycznym wymutowaniu się ptaka Moa.<br />
Innym sposobem zweryfikowania poprawności teorii na temat telekinetycznych<br />
powodów i mechanizmu pojawienia się super-ptaka Moa byłoby genetyczne sprawdzenie<br />
kilku niewielkich ptaków przepiórko-podobnych zamieszkujących Patagonię. Teoria ta<br />
sugeruje bowiem, że mutacje ptaka Moa wywodzą się właśnie z krewniaków niewielkich<br />
ptaków które kiedyś biegały po pomoście lodowym łączącym Nową Zelandię z Patagonią, a<br />
stąd które do dziś mogą żyć w Patagonii - patrz też rozdział K. (Zgodnie więc z teorią
C-46<br />
autora, przodkiem ptaka Moa wcale nie jest, jak to się powszechnie uważa w Nowej<br />
Zelandii, jeden z ptaków australijskich.) Z kolei ewentualne potwierdzenie poprawności<br />
dyskutowanej tutaj teorii dostarczyłoby ciągle dzisiaj brakującego wyjaśnienia dlaczego na<br />
naszej planecie w określonych czasach nagle pojawiały się zwierzęta i rośliny które<br />
wzrostem wielokrotnie przewyższały swoich przodków.<br />
C7.2. Nowozelandzcy giganci ludzcy<br />
Jak to już nadmieniono już w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1, istnieją różnorodne - i to coraz<br />
bardziej przekonywujące dowody historyczne, że do stosunkowo niedawna Nową Zelandię<br />
zamieszkiwali m.in. giganci. Podobno ostatni z nich wymarli jedynie około 300 lat temu, a<br />
więc w latach 1700-nych. Wszystko wskazuje więc na to, że kiedy w Europie panowały<br />
czasy napoleońskie, po Nowej Zelandii ciągle biegali giganci... Niestety, w sposób opisany<br />
dokładniej w rozdziale V monografii [1/3], wszelkie dowody materialne na owo relatywnie<br />
niedawne istnienie nowozelandzkich gigantów są obecnie starannie niszczone. Stąd<br />
dokopanie się prawdy na ich temat okazuje się niezwykle trudne. Niemniej autor<br />
nieustannie gromadzi dane na ich temat i wszystko co dotychczas ustalił raportuje w<br />
niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale. Faktycznie też po<strong>dr</strong>ozdział ten jest jednym z najbardziej<br />
udokumentowanych prezentacji danych na temat nowozelandzkich gigantów.<br />
Pochodzenie gigantycznych ludzi, oryginalnie wywodzących się z Nowej Zelandii, a<br />
później rozprzestrzeniających się do Południowej Ameryki i stamtąd zapewne dalej do<br />
Mongolii, Chin, a być może nawet aż do regionu Morza Śródziemnego, wyjaśnione jest<br />
dokładnie przez tą samą teorię autora opisaną w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 co pochodzenie ptaka<br />
Moa. Oto jej interpretacja w odniesieniu do gigantów. Przed zajściem eksplozji <strong>UFO</strong> w<br />
okolicach rzeki Ren, jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu, jak to opisane zostało w rozdziale F,<br />
Nowa Zelandia położona była tak blisko bieguna południowego Ziemi, że cała znajdowała<br />
się pod ogromnym czepkiem lodowcowym podobnym do tego który obecnie pokrywa<br />
dzisiejszą Arktykę lub Antarktydę. Czepek ten rozciągał się aż do Ameryki Południowej<br />
umożliwiając przejście suchą nogą po lodzie pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią.<br />
Przejścia takiego dokonywali nie tylko ówcześni ludzie, ale także zwierzęta, ptaki, a nawet<br />
niektóre rośliny jakich nasiona przenoszone były albo w żołądkach albo też podmuchami<br />
wiatru (stąd niektóre gatunki roślin z Patagonii występują również w Nowej Zelandii -<br />
przykładowo patrz trawa w Nowej Zelandii zwana "Toitoi" która w Patagonii znana jest pod<br />
nazwą "Pampus grass"). Ponadto, w okresach co surowszych południowych zim, lody<br />
skuwały też dzisiejsze Morze Tasmańskie, umożliwiając niektórym szczepom australijskich<br />
Aborygenów przejście po lodzie do Nowej Zelandii. W momencie więc eksplozji <strong>UFO</strong> koło<br />
rzeki Ren, kiedy to południowy biegun magnetyczny Ziemi znajdował się dokładnie na<br />
obszarze dzisiejszej Nowej Zelandii, w kraju tym właśnie przebywał jakiś wę<strong>dr</strong>owny szczep<br />
Aborygenów który przeszedł tam z Australii lub Tasmanii. Wywołane eksplozją <strong>UFO</strong> koło<br />
rzeki Ren, raptowne przemieszczenie się (i przyspieszenie) biegunów magnetycznych<br />
Ziemi w ich nowe położenia, spowodowało nasycenie polem telekinetycznym (t.j.<br />
natelekinetyzowanie) całego naturalnego środowiska Nowej Zelandii (patrz zasada<br />
formowania pola telekinetycznego poprzez przyspieszanie pól magnetycznych opisana w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale H6 w monografii [1/4]). Potomkowie owego szczepu, podobnie jak potomstwo<br />
miejscowych ptaków Moa, oraz innej ówczesnej fauny i flory Nowej Zelandii, poddani zostali<br />
działaniu tego całkowicie natelekinetyzowanego środowiska - patrz też idea<br />
„telekinetycznego rolnictwa” z po<strong>dr</strong>ozdziału NB2 w [1/4]. Urośli więc aż do ponad<br />
czterometrowych rozmiarów. W ten sposób powstali nowozelandzcy giganci.<br />
Jeśli omawiana tutaj teoria jest prawdziwa, wtedy w sposób podobny jak to miało<br />
miejsce dla poślizgów skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział D3), również<br />
po natelekinetyzowaniu obszarów Nowej Zelandii ruchy skorupy Ziemi nie rozpoczęły się<br />
przez jakiś czas. W takim przypadku Nowa Zelandia utrzymywałaby jeszcze przez wiele lat
C-47<br />
swoje połączenie pomostem lodowym z Południową Ameryką, podobnie jak przed<br />
eksplozją Tapanui miało to miejsce pomiędzy Syberią i Alaską (patrz po<strong>dr</strong>ozdziały D2 i K1).<br />
Pomost ten ciągle istniałby nawet kiedy pole telekinetyczne w Nowej Zelandii zanikło już do<br />
poziomu że nie powodowałoby ono zwiększenia wzrostu następnych Aborygenów<br />
docierających do Nowej Zelandii z Australii lub Tasmanii (ci normalngo wzrostu Aborygeni<br />
przybyli już później, znani potem byli w Nowej Zelandii pod nazwą Moriori). Wielkoludzi<br />
nowozelandzcy (a później również Moriori) w poszukiwaniu żywności mogliby więc<br />
swobodnie wę<strong>dr</strong>ować po tym pomoście z Nowej Zelandii do Południowej Ameryki i z<br />
powrotem. Na faktyczne istnienie tego pomostu wskazują zresztą wykopaliska Anny<br />
Roosevelt z Chicago Field Museum dokonane w jaskini zwanej "Caverna da Pe<strong>dr</strong>a<br />
Pintada", położonej koło Monte Alegre, w Brazylii. Wykopaliska te ujawniły, że już ponad<br />
11000 lat temu jaskinia ta zamieszkiwana była przez ludzi o kulturze bardzo zbliżonej do<br />
kultury australijskich Aborygenów. W rezultacie przekraczania owego pomostu lodowego,<br />
Amerykę Południową, zaś w przypadku ich późniejszego powę<strong>dr</strong>owania ku północy -<br />
również Amerykę Środkową i Północną, a być może nawet i Europę (z którą Ameryka<br />
Północna była wówczas połączona pomostem lodowym - patrz po<strong>dr</strong>ozdział K1), mogli<br />
przemierzać krewniacy gigantów nowozelandzkich. W przypadku surowszych zim, kilku z<br />
nich mogło powę<strong>dr</strong>ować nawet z powrotem do Australii lub Tasmanii skąd oryginalnie się<br />
wywodzili. Z kolei kiedy wynikający z eksplozji koło rzeki Ren poślizg skorupy Ziemi w<br />
końcu zaistniał i stopił połączenie lodowe pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią,<br />
spowodował on równocześnie powstanie połączenia pomiędzy Alaską i Syberią.<br />
Teoretycznie rzecz biorąc potomkowie gigantów nowozelandzkich mogli więc podjąć<br />
wę<strong>dr</strong>ówkę na zachód, docierając najpierw do Mongolii, potem Chin, w końcu nawet do<br />
Europy i regionu Morza Śródziemnego, gdzie utrwaleni zostali w licznych legendach.<br />
Ciekawe, że te europejskie legendy roztaczają obraz gigantów którzy pod względem<br />
intelektualnym i zachowaniowym byli bardzo podobni do tych z nowozelandzkich legend.<br />
Istnieją liczne legendy maoryskie które w różny sposób potwierdzają poprawność<br />
powyższej teorii. Legendy te twierdzą, że w stosunkowo nieodległych czasach Nową<br />
Zelandię ciągle zamieszkiwali giganci kilkukrotnie wyższego wzrostu niż normalni ludzie.<br />
Było ich wielu, jednak większość z nich wymarła wkrótce po przybyciu głównej fali<br />
osiedleńczej Maorysów (być może nawet równolegle z wymarciem ptaka Moa). Do<br />
relatywnie nieodległych czasów przetrwali jedynie pojedynczy osobnicy. Z legend wynika,<br />
że podczas pierwszych zwiadowczych inspekcji indywidualnych eksploratorów maoryskich,<br />
a także być może jeszcze w początkowej fazie kontaktów z osiedleńcami maoryskimi,<br />
olbrzymi ci żyli na pokojowej stopie z Maorysami, komunikując się z nimi i nawet<br />
przekazując im swoje legendy oraz wiedzę na temat historii i geografii Nowej Zelandii.<br />
Roztoczony przez gigantów obraz wyłonienia się lądu Nowej Zelandii spod wód<br />
oceanu po stopieniu się przygniatającego ten ląd lodowca jest przy tym wielokrotnie<br />
bardziej dokładny niż dzisiejsza wiedza naukowa na ten temat. Przykładowo zgodnie z<br />
legendami tych olbrzymów, przetrwałymi do dzisiaj w folklorze Maorysów, Wyspa<br />
Południowa wyłoniła się pierwsza, podczas gdy Wyspa Północna ciągle była jeszcze pod<br />
wodą. Wyłanianie się spod wody Wyspy Północnej zainicjowane było w momencie gdy<br />
największy z tych pierwszych olbrzymów, osobnik o imieniu Maui - wspominany już<br />
poprzednio w rozdziale A, właśnie łowił ryby (używał przy tym techniki podobnej do<br />
stosowanej przez Eskimosów gdzie przynęta zakładana była na zaostrzoną jak rybacki<br />
haczyk kość szczękową jego babci która, co jest niezwykle interesujące bowiem potwierdza<br />
opisywaną tutaj teorię, ciągle jeszcze posiadała normalne ludzkie rozmiary). Kotłowanie się<br />
wody spowodowanej wyłanianiem się lądu oraz zaczepienie o coś jego haczyka<br />
początkowo sprawiło na nim wrażenie że złowił ogromną rybę. Stąd zachowane przez<br />
Maorysów do naszych czasów legendy tych gigantów stwierdzają, że Maui złowił Wyspę<br />
Północna Nowej Zelandii na wędkę jak rybę.<br />
W miarę jednak jak giganci zmuszeni zostali do współzawodniczenia z osiedleńcami<br />
maoryskimi o żywność (być może że nastąpiło to już po eksplozji Tapanui, kiedy to
C-48<br />
żywność stała się bardzo trudna do zdobycia), stosunki pomiędzy tymi dwoma grupami<br />
zaczęły ulegać pogorszeniu, z czasem przekształcając się w wrogość. Jednocześnie liczba<br />
gigantów systematycznie malała.<br />
Jednym z ostatnich z owych nowozelandzkich olbrzymów była czarnoskóra<br />
niewiasta wspominana już w po<strong>dr</strong>ozdziale C1 pod imieniem "Hine-nui-o-Te-Po". Jeśli<br />
wierzyć soczystym i bardzo realistycznym legendom na jej temat, dniami spała zaś aktywna<br />
była głównie nocami (tak jak opisany w punkcie (e) po<strong>dr</strong>ozdziału C7.1 ptak Kiwi). Wśród<br />
osiedleńców maoryskich zasłynęła ona z miażdżenia i zjadania każdego którego tylko<br />
dopadła. Jej apetyt siał taki terror, że folklor Maorysów uczynił z niej symbol śmierci, zaś po<br />
jej odejściu z tego świata, z czasem przetransformował ją w boginię śmierci. Aby<br />
przytoczyć jakiś przykład soczystych opowieści na jej temat, streśćmy tutaj jedną z<br />
mówionych wersji legendy wyjaśniającej dlaczego miejscowy ptaszek nazywany "fantail"<br />
dla Maorysów stanowi symbol pecha. (Proszę zauważyć, że spotykane w książkach<br />
"oficjalne" wersje tej i innych legend maoryskich pomijają wiele co bardziej<br />
wymownych/pikantnych szczegółów, stąd w ściśle naukowym zrozumieniu wersje te są<br />
celowo wypaczane/fałszowane. Niestety, w dzisiejszej kulturze Nowej Zelandii jawne<br />
omawianie seksu narusza niepisane nakazy pruderii których brak było w bliskiej naturze i<br />
wysoce realistycznej kulturze Maorysów, stąd nawet w opracowaniach mających<br />
raportować te legendy, niektóre ich szczegóły poddawane są ocenzurowaniu i celowemu<br />
wypaczeniu. Jeśli więc ktoś zechce zapoznać się z rzeczywistym brzmieniem tych legend<br />
niestety nie może poznawać ich z książek, a musi je wysłuchać od starszych wiekiem<br />
Maorysów.) Oto treść owej legendy, powtórzona przez autora dokładnie tak jak ją zasłyszał<br />
od samych Maorysów:<br />
"Jeden jurny wojownik maoryski dostrzegł śpiącą jak zwykle we dnie olbrzymkę,<br />
odsłaniającą swoje wydatne wdzięki. Postanowił więc wykorzystać jej sen aby uczynić ją<br />
sobie uległą. Zakradł się więc pomiędzy jej nogi i rozpoczął realizację swojego planu.<br />
Niestety w tym właśnie momencie ptaszek zwany "fantail", który ma brzydki zwyczaj<br />
nachalnego latania przed twarzą ludzi, nadleciał ponad jej oczy i zaczął łopotać skrzydłami.<br />
Obudziło to olbrzymkę która zamknęła swoje uprzednio otwarte nogi, miażdżąc jurnego<br />
wojownika na śmierć. Od tego czasu ów ptaszek dla Maorysów jest symbolem pecha."<br />
Ciekawe, że zgodnie z legendami maoryskimi, olbrzymki z Nowej Zelandii nie były<br />
całkowicie dzikie, lecz wykazywały znajomość języka mówionego i umiejętności werbalnego<br />
komunikowania się z ludźmi, umiejętności budowania narzędzi, ubiorów i domostw,<br />
podobne do tych występujących wówczas u australijskich Aborygenów, itp. Jedną z legend<br />
informujących o tych relatywnie zaawansowanych umiejętnościach, jest opowieść o<br />
kamieniu z Atiamuri. Oto streszczenie.<br />
"Chudy chłopaczyna maoryski wpadł w ręce olbrzymki (nie wiadomo na pewno czy<br />
była to dokładnie ta sama dama co w poprzednio-przytoczonej legendzie, aczkolwiek<br />
można się tego domyślać z okoliczności i opisów). Nie chciała go jednak natychmiast zjeść<br />
ponieważ był zbyt chudy. Postanowiła więc go przedtem podtuczyć. Zamknęła go więc w<br />
klatce w swojej chacie i karmiła obficie aby nabrał smaku. Jednej nocy kiedy olbrzymka<br />
wyszła na polowanie, używając podstępu chłopczyna zdołał jednak się wymknąć i dał nogi.<br />
Oczywiście wielkoludka wkrótce go dopadła na swoich ogromnych nogach. Kiedy już miała<br />
go złapać, ujrzał on pęknięty kamień na swej <strong>dr</strong>odze, wcisnął się więc w jego szczelinę.<br />
Olbrzymka nie zdołała wydłubać chłopaka z ostrokrawędziowej szczeliny swymi grubymi<br />
rękami. Po jakimś czasie dała więc za wygraną i odeszła."<br />
Ten kamień o piramidkowych, zaokrąglonych kształtach i wysokości dorosłego<br />
człowieka do dzisiaj widnieje tuż przy jezdni na "State Highway 1" niedaleko od<br />
miejscowości Atiamuri (na Wyspie Północnej - pomiędzy Tokoroa i Taupo, patrz też jego<br />
opis z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.3). Przez Maorysów uważany jest on za święty, symbolizując<br />
szczęśliwy obrót fortuny. Za każdym więc razem gdy któryś z Maorysów przebywa lub<br />
przejeżdża w jego pobliżu, składa mu ofiarę. Energia mentalna jaką mu w ten sposób<br />
przekazano faktycznie też nadała temu kamieniowi specjalnych mocy. Przykładowo
C-49<br />
Nowozelandczycy twierdzą, że od czasu gdy zbudowano przebiegającą tuż przy nim <strong>dr</strong>ogę<br />
szybkiego ruchu, podobno aż trzykrotnie miał być on przesuwany nieco dalej od jezdni. Ma<br />
on bowiem bardzo brzydki zwyczaj, że niekiedy staje się niewidzialny dla pędzących<br />
samochodów które rozbijają się o niego wysyłając na tamten świat sporo ludzi. Po każdym<br />
jednak odsunięciu od jezdni kamień ten jakoby sam powracał na poprzednie miejsce. (Autor<br />
uważa jednak, że wytłumaczenie dla tego wracania kamienia na swoje poprzednie miejsce<br />
może wynikać z opisywanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3 zafalowań przestrzeni czasowej.)<br />
Ponadto, zarówno zgodnie z pamięcią autora, jak i zgodnie z pamięcią kilku innych ludzi<br />
którzy zwrócili uwagę autora na ów niezwykły fakt, około 1995 roku kamień ten w<br />
niewyjaśniony sposób zmienił kształt swego otworu. Kiedyś jego otwór był podłużny i ostro<br />
zakończony jak obrys małży oglądanej od przodu - co autor doskonale sam pamięta z<br />
czasów gdy go osobiście badał około 1992 roku. Obecnie zaś jest eliptyczny. Co jednak<br />
jeszcze niezwyklejsze, kształt tego otworu zmienił się również i na wideo jakie nagrane<br />
zostało z udziałem autora jeszcze w czasach kiedy kamień ten posiadał dawny otwór o<br />
owym ostrym kształcie. (Wygląd kamienia z Atiamuri utrwalony na wideo autor przesłał do<br />
kilku osób w Polsce).<br />
Po wymarciu ostatnich olbrzymów, pamięć o tych gigantach przetrwała już jedynie w<br />
opowieściach Maorysów. Z czasem Maorysi zatracili też poczucie o<strong>dr</strong>ębności gigantów i<br />
zaczęli traktować ich legendy oraz spuściznę kulturalną jako swoją własną. W ten sposób<br />
folklor maoryski zaroił się od postaci i zdarzeń które w nim samym nie są<br />
usystematyzowane, ale które w sensie pochodzenia faktycznie wywodzą się aż z pięciu<br />
o<strong>dr</strong>ębnych źródeł, t.j.: (1) samych Maorysów, (2) opisywanych tutaj gigantów, (3)<br />
australijskich lub tasmańskich Aborygenów którzy przeszli do Nowej Zelandii po lodzie już<br />
po zaniku pola telekinetycznego stąd nie wymutowali się do rozmiarów gigantów (Maorysi<br />
nazywali ich Moriori i bardzo cenili za delikatny, aromatyczny i słonawy smak ich mięsa; to<br />
wysokie ich cenienie spowodowało że na głównych wyspach Nowej Zelandii żaden Moriori<br />
niestety nie przeżył do dzisiejszych czasów), (4) ludu "Waitaha" opisanego w rozdziale F,<br />
oraz (5) okupujących Ziemię istot pozaziemskich które systematycznie patrolowały Nową<br />
Zelandię w swoich świetlistych statkach "mata-ura". Tych pięć kategorii istot fizycznych<br />
uzupełnianych dodatkowo było pokaźną ilością istot duchowych. Nic więc dziwnego, że<br />
Europejczycy którzy słuchali mitologii maoryskiej nie mając pojęcia o powyższym<br />
zróżnicowaniu źródeł z których się ona wywodziła, nie byli w stanie zaklasyfikować jej do<br />
właściwej kategorii i stąd ujawnić ukrytą w niej logikę oraz głębokie wartości naukowe.<br />
Okrzyknęli więc całą mitologię maoryską kompletnym bajdurzeniem i o<strong>dr</strong>zucają jej uznanie<br />
jako środka naukowego poznania. Zawarta w tym folklorze bezcenna wiedza szybko więc<br />
wymiera. Kiedy zaś autor próbował ratować jej część referującą do eksplozji Tapanui,<br />
administratorzy nauki od których kontynuacja jego wysiłków zależała, uczynili co tylko było<br />
w ich mocy aby uniemożliwić mu prowadzenie opisywanych tutaj badań (patrz po<strong>dr</strong>ozdział<br />
O1).<br />
Faktyczne istnienie olbrzymów pochodzących z Nowej Zelandii, tak jak to wynika z<br />
przytoczonej w tym po<strong>dr</strong>ozdziale teorii autora, znajduje potwierdzenie faktologiczne w<br />
źródłach historycznych wywodzących się z Ameryki Południowej. Przykładowo w książce<br />
[1C7.2] pióra William'a R. Corliss'a, "Incredible Life: a Handbook of Biological Mysteries",<br />
Source Book Project (P.O. Box 107, Glen Arm, MD 21057, USA) April 1981, ISBN 0-<br />
915554-07-0, na stronach 34 do 35 widnieje historyczna wzmianka, że Patagonię w<br />
Południowej Ameryce już w czasach historycznych zamieszkiwali wielkoludzi powyżej 4<br />
metrowej wysokości. Ostatnia historycznie udokumentowana styczność Europejczyków z<br />
takim wielkoludem miała miejsce w 1559 roku, zaś ich groby i szkielety ciągle jeszcze<br />
znajdowano w 1615 roku. Ciało jednego z ostatnich z owych patangońskich gigantów<br />
usiłowano nawet przewieżć do Hiszpanii. Niestety flotylla w skład której wchodził wiozący je<br />
statek napotkała burzę u północnych wybrzeży Afryki i statek ten zatonął. Wraz z nim<br />
zatonęła też jedna z ostatnich okazji, aby ewidentny dowód materialny na faktyczne<br />
istnienie gigantów dostał się do europejskich zbiorów muzealnych. Związek z ową
C-50<br />
historyczną wzmianką o patagońskich gigantach posiadają też zapewne zachowane do<br />
dzisiaj w dżunglach Ameryki Środkowej rzeźby głów obrzymów z negroidalnymi rysami<br />
podobnymi do australijskich Aborygenów i niezwykle wrogim/dzikim wyrazie twarzy.<br />
Niektóre z tych głów przekraczają 3 metry średnicy, ważą około 18 ton, oraz wycięte<br />
zostały z pojedynczego bloku bazaltu. Wywodzą się one z cywilizacji nazywanej "Olmec".<br />
Owa rasa "Olmec" żyła od około 13-wieku BC na bagnach tropikalnej dżungli z niedaleko<br />
obecnego obszaru Panamy, w okolicach Veracruz i Tabasco. Zniknęła jednak bez śladu<br />
około 1 wieku BC. Zdjęcia ich głów publikowano m.in. na stronie 265 książki [2C7.2] "The<br />
worlds last mysteries", Reader's Digest, Sydney, 1979, ISBN 0-909486-61-1, 319 stron,<br />
HC. Skoro więc giganci na pewno zamieszkiwali Patagonię, nie istnieją powody aby nie<br />
mogli zamieszkiwać też i Nowej Zelandii z którą, zgodnie z teorią zaprezentowaną w<br />
rozdziale F, przed jakieś 12 do 13.5 tysiącami lat Patagonia połączona była pomostem<br />
lodowym, oraz w której wystąpiły warunki środowiskowe wymagane do ich telekinetycznego<br />
wymutowania się z normalnych ludzi (t.j. z Moriori).<br />
Na historyczne istnienie gigantów nowozelandzkich wskazują też opisywane<br />
autorowi przez sporo osób olbrzymie szkielety ludzkie jakie zgodnie z uparcie krążącymi w<br />
Nowej Zelandii pogłoskami znalezione zostały jakiś czas temu aż w kilku lokacjach zarówno<br />
na Wyspie Północnej tego kraju, jak i na jego Wyspie Południowej. Poniżej zestawione<br />
zostało wszystko co dotychczas autor zdołał dokopać się na temat owych gigantycznych<br />
szkieletów.<br />
- Szkielety z Portu Waikato. Historycznie pierwszym materiałem pisanym w którym<br />
owe gigantyczne szkielety ludzkie zostały udokumentowane, jaki wpadł w ręce autora, był<br />
niewielki artykuł [3C7.2] zatytuowany "Caves could reveal secret of tall Maoris" (t.j.<br />
"Jaskinie mogą ujawnić sekret maoryskich wielkoludów"), opublikowany w gazecie N.Z.<br />
Truth, wydanie z środy (Wednesday), dnia 29 September 1965, strona 13. Opisuje on<br />
jaskinię grobową położoną niedaleko Portu Waikato, jakieś 70 mil na południe od Auckland,<br />
w której kiedyś znajdowały się olbrzymie szkielety ludzkie. Jak autor słyszał z opowieści<br />
krążących na ich temat, ich wzrost podobno w niektórych przypadkach miał dochodzić<br />
nawet do 6 metrów, zaś tylko rozmiar ich czaszek miał być aż tak duży że normalnemu<br />
człowiekowi sięgały one niemal do piersi. Niestety do dzisiaj szkielety te zdołały jakoś<br />
zniknąć bez śladu i nikt nie potrafi wytłumaczyć co właściwie z nimi się stało.<br />
- Szkielety z obszaru nazywanego Maori Park w Timaru. W latach 1960tych w<br />
obszarze zwanym Maori Park leżacym niedaleko centrum małego miasteczka Timaru<br />
prowadzone były wykopki pod basen kąpielowy. Podczas tych wykopków natrafiono na klka<br />
szkiletów ludzkich o wysokości około 6 feet (t.j. 2.5 metra). Jak na Nową Zelandię jest to<br />
nietypowa wysokość szkieletów, bowiem lokalni Maorysi są raczej niskiego wzrostu -<br />
normalnie nie przekraczającego 1.70 metra. Znalezisko to podobno było szeroko<br />
dyskutowane w miejscowych gazetach z owego okresu. Niestety w 1999 roku, niemal<br />
niemożliwe było dotarcie do tych opisów. MIejscowe muzeum nic nie wiedziało na ich<br />
temat.<br />
- Szkielet giganta z miejscowości Otipua na Wyspie Południowej Nowej Zelandii.<br />
Gigantyczny szkielet ludzki z całą pewnością został też znaleziony w 1875 roku w<br />
miejscowości zwanej Otipua. Miejscowość ta leży jedynie jakieś 10 kilometrów w gląb lądu<br />
od Timaru. Faktycznie to na obszarach całego południowego Canterbury, włączając w to<br />
Timaru, ciągle do dzisiaj krąży wiele legend maoryskich na temat owych gigantów z Otipua.<br />
Pomimo jednak nieustannego ponawiania wysiłków, jak dotychczas autor nie zdołał dotrzeć<br />
do samego szkieletu z Otipua, ani też do informacji co z nim się stało. Niemniej w dniu 23<br />
listopada 1999 roku autor natrafił na książkę [4C7.2] pióra Frederick'a George Hall-Jones,<br />
"Early Timaru", opublikowaną w 1956 roku przez The Southland Historical Committee (C/o<br />
Box 48, Invercargill). Na stronach 52-54 tej książki zawarty jest krótki opis zatytułowany "An<br />
Ancient Skeleton" (t.j. "Starożytny szkielet") jaki referuje właśnie do owego gigantycznego<br />
szkieletu z Otipua. Niestety pechowo opis ten nie informuje jak wysoki był ów szkielet<br />
(ustne przekazy informują że podobno przekraczał 5 metrów), ani też co z nim się stało.
C-51<br />
Niemniej podaje on że: (1) szkielet był "GIGANTYCZNY" i wyglądał jakby należał do "osoby<br />
gigantycznych rozmiarów" (t.j. appeared to belong to "a man of gigantic statue"), (2) był<br />
pochowany 7 stóp pod powierzchnią gruntu - t.j. na głębokości jaka normalnie nie jest<br />
wiązana z Maorysami (t.j. wcale nie mógł to być szkielet wysokiego Maorysa), (3) był<br />
pochowany w bardzo suchym miejscu - ponownie nietypowe dla tej części Nowej Zelandii,<br />
(4) na przekór suchości miejsca pochowania kości były bardzo zdekomponowane -<br />
sugerując pochodzenie z bardzo odległej przeszłości. Ponadto książka [4C7.2] cytuje<br />
artykuł jaki pojawił się w lokalnej gazecie Timaru Herald w dniu 24 February 1875, a jaki<br />
informuje o fakcie odkrycia owego szkieletu. Oto jest dokładne powtórzenie owego artykułu:<br />
"Odkrycie resztek ludzkich. Bardzo duży szkielet znaleziony został wczoraj około 7<br />
stóp pod powierzchnią piasku na zalewie Saltwater Creek. Pan Bullock, woźnica,<br />
dokonywał pozysku piasku dla celów budowlanych i wpadł na ślad tego reliktu z dawnych<br />
lat którego fragmenty przywiózł do miasta. Mieliśmy okazję aby je przeegzaminować, i<br />
zostaliśmy zaszokowani przez ich symetrię oraz ogromne rozmiary. Wyglądają że należały<br />
do osoby o gigantycznym wzroście; jednak są tak zdekompletowane że czyni to trudnym<br />
wyznaczenie wymiarów jego koścca. Kości są bardzo rozłożone, fakt jaki po skojarzeniu z<br />
suchością miejsca w jakim zostały znalezione, prawdopodobnie sugeruje ich ogromną<br />
starożytność. Powinniśmy mieć więcej do powiedzenia na temat owego interesującego<br />
odkrycia w naszym następnym wydaniu."<br />
(W oryginale angielskojęzycznym: "Discovery of Human Remains. A very large<br />
skeleton was found yesterday, about 7 feet below the surface of the sand on the Saltwater<br />
Creek spit. Mr Bullock, the carter, in removing some sand for building purposes, <strong>dr</strong>opped<br />
across this relic of a past age and brought the fragments to town. We have had an<br />
opportunity of inspecting them, and were struck by their symmetry no less than their great<br />
size. They appear to have belonged to a man of gigantic statue; but are so far incomplete<br />
as to render it difficult to ascertain the dimensions of his frame. The bones are much<br />
decayed, a fact which taken in connection with the <strong>dr</strong>yness of the situation where they were<br />
found, probably indicates for them a great antiquity. We shell have some more to say about<br />
this interesting discovery in our next issue.")<br />
Opisywani w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale giganci z Nowej Zelandii uzyskali swe<br />
ogromne rozmiary w rezultacie przyspieszenie ziemskiego pola magnetycznego oraz<br />
spowodowanego tym przyspieszeniem efektywnego natelekinetyzowania niemal całego<br />
środowiska w którym wyrastali. Stąd ich pochodzenie możnaby nazywać "naturalnym".<br />
Poprzez wyrastanie w natelekinetyzowanym środowisku ich ogromny wzrost utrwalany<br />
zostawał w ich systemie genetycznym, stąd rozprzestrzeniający się po świecie ich<br />
potomkowie pozostawali gigantami pomimo wyrastania już w normalnym środowisku (t.j. w<br />
środowisku wcale już nie natekinetyzowanym). Istnieją jednakże różne mity i legendy które<br />
sugerują, że od czasu do czasu pojawiali się też na Ziemi pojedynczy wielkoludzi innego<br />
rodzaju, jakich ogromny wzrost powodowany był przyczynami "technicznymi" (t.j.<br />
wytwarzanym technicznie w chwili zapłodnienia polem telekinetycznym - patrz opisy teorii<br />
tego zjawiska wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale P6.4 monografii [1/4]). Ponieważ ci odmienni<br />
wielkoludzi wyrastali już w normalnym (t.j. nienatelekinetyzowanym) środowisku, ich<br />
ponadprzeciętny wzrost nie zostawał utrwalony w ich systemie gnetycznym, stąd ich<br />
potomkowie - jeśli takowi się rodzili, byli ponownie ludźmi normalnego wzrostu. Zgodnie z<br />
legendami, owi "technicznie" stymulowani olbrzymi zawsze rodzili się w warunkach<br />
sugerujących, że ich rodzice w chwili zapłodnienia otoczeni byli indukowanym technicznie<br />
polem telekinetycznym pochodzącym zwykle z napędu osobistego ich pozaziemskich<br />
ojców. Ich rodzenie się było bowiem rezultatem związku pomiędzy pozaziemskim ojcem i<br />
ziemską matką. Okoliczności ich spłodzenia opisywane legendami sugerowały, że w chwili<br />
stosunku seksualnego ich ojciec posiadał włączony albo swój napęd telekinetyczny albo też<br />
jakieś inne urządzenia bazujące na polu telekinetycznym (np. "modyfikator wyglądu"<br />
opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale N3 monografii [1/4]). Stąd pole tych urządzeń było w stanie<br />
biologicznie stymulować zarówno ovule jak i spermę. Oczywiście po stosunku ojciec
C-52<br />
odlatywał, stąd dalszy rozwój płodu a później i osobnika odbywał się już bez stymulacji<br />
polem telekinetycznym, stąd nie był w stanie w sposób trwały zmienić jego systemu<br />
genetycznego. Jego potomstwo wracało więc wymiarami do normalnego wzrostu.<br />
Jednym z najlepszych przykładów takiego "technologicznie" stymulowanego<br />
indywidualnego olbrzyma jest Herkules (Herakles) z mitologii greckiej i rzymskiej - patrz pod<br />
hasłem "Hercules" w [4C7.2] "New Larousse Encyclopedia of Mythology", Paris 1968, ISBN<br />
0-600-02351-6, strona 169. Spłodzony on został przez Zeusa który na czas stosunku<br />
przyjął wygląd Amphitryon'a, męża pięknej Alcmene z Thebes. Jak to wynika z opisów w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale N3 monografii [1/4], urządzenie zwane "modyfikatorem wyglądu" jakie<br />
umożliwiło Zeusowi przyjęcie wyglądu męża Alcmene, generuje bardzo silne pole<br />
telekinetyczne. Stąd zarówno sperma Zeusa jak i owum jego partnerki zostały stymulowane<br />
biologicznie tym polem. W chwilę po odlocie Zeusa, sam Amphitryon wrócił z wyprawy i<br />
wziął znowóż piękną Alcmene w ramiona, ponieważ jednak był ziemianinem tym razem już<br />
więc bez generowania jakiegokolwiek pola. W ten sposób bliźniaki zostały spłodzone w<br />
krótkim odstępie czasu od siebie, z których olbrzym Herkules był synem pozaziemskiego<br />
Zeusa (na czas stosunku przyjmującego wygląd Amphitryon'a) i ziemianki Alcmene, zaś<br />
normalnego wzrostu Iphicles był synem pary ziemian, t.j. Amphitryon'a i jego żony Alcmene.<br />
Wywodzenie się wzrostu i siły Heraklesa/Herkulesa od niewidzialnego pola, było zresztą<br />
potwierdzane przez samych starożytnych Greków. Przykładowo nazwę "Herakles" można<br />
interpretować jako "niewidzialna wielkość" (t.j. "glory of the air" - patrz [4C7.2] str. 169). Z<br />
kolei pozaziemskie pochodzenie Herkulesa jest potwierdzane przez starożytnych Greków<br />
poprzez jego utożsamianie z egipskim bogiem po angielsku nazywanym "Khons" (Khensu)<br />
którego nazwa może być tłumaczona jako "Ten który przemierza niebo w łodzi" (t.j. "He<br />
who crosses the sky in a boat" - patrz [4C7.2] str. 33).<br />
Innym przykładem technologicznie stymulowanego olbrzyma był bibilijny Abel, który<br />
urósł do około pięciometrowego wzrostu podczas gdy jego brat Kain był normalnej<br />
wielkości. Do dzisiaj w strzeżonej strefie wojskowej obecnej Syrii zachował się sarkofag<br />
Abla, który mierzy około 5 - 6 metrów długości. Sarkofag ten był osobiście glądany (i<br />
opisany autorowi) przez znanego pisarza po<strong>dr</strong>óżniczego An<strong>dr</strong>zeja Olszewskiego. W swojej<br />
książce [5C7.2]: An<strong>dr</strong>zej Olszewski, "Paradoksy tajemnicy wszechświata" (Warszawa 1998,<br />
ISBN 83-900944-2-8, 314 stron; Konsultacje w sprawie dystrybucji: Wydawnictwo A.<br />
Olszewski, 00-976 Warszawa 13, skr. pocztowa 87), opublikował on nawet kolorowe<br />
zdjęcie owego gigantycznego sarkofagu Abla.<br />
Ciekawe, że w interpretacji z niniejszego rozdziału opisywane powyżej przekazy<br />
mitologiczne można też rozumieć jako zakodowane wskazówki, np. jak telekinetycznie<br />
wystymulować pojawienie się stworzeń o wzroście większym niż normalnie - przykładowo<br />
krowy o wzroście słonia czy indyka o wzroście strusia. Zgodnie z nimi wystarczy aby<br />
zapłodnienie dokonywało się w zasięgu działania silnego pola telekinetycznego o właściwie<br />
dobranych parametrach (t.j. kluczem do wyolbrzymienia wzrostu są zapewne właściwe<br />
parametry i rodzaj pola telekinetycznego panującego w chwili zapłodnienia - porównaj opisy<br />
z po<strong>dr</strong>ozdziału JE9.3 w [1/4]). Oczywiście przekazy te można również potraktować jako<br />
ostrzeżenie, szczególnie jeśli czyjaś sypialnia znajduje się tuż przy silnym źródle<br />
wibrujących pól magnetycznych - patrz też po<strong>dr</strong>ozdział D4.<br />
Jaki jest dokładny mechanizm powodujący że niektóre istoty zamieszkujące Ziemię,<br />
włączając w to ludzi, są w stanie wyrosnąć do rozmiaru olbrzymów, wyjaśnione zostało<br />
szczegółowiej w po<strong>dr</strong>ozdziale JE9.3 monografii [1/4]. W tym miejscu powinno zostać<br />
jedynie wyjaśnione, że mechanizm ten sprowadza się do uzależnienia wzrostu danej istoty<br />
od natężenia pola grawitacyjneg panującego na danej planecie. W normalnym przypadku<br />
uzależnienie to jest jednak ograniczane zapisami genetycznymi. Jednak w przypadku gdy<br />
spłodzenie tej istoty odbywa się w obecności silnego pola telekinetycznego, zapisy<br />
genetyczne zostają anulowane i istota ta wzrasta zgodnie z polem grawitacyjnym.<br />
Przykładowo, zgodnie z informacjami podanymi w po<strong>dr</strong>ozdziale JE9.3 monografii [1/4],<br />
gdyby autor niniejszej monografii posiadający wzrost 1.76 metra, spłodzony został w
C-53<br />
obecności silnego pola telekinetycznego łamiącego zapis genetyczny jego wzrostu, wtedy<br />
według pola grawitacyjnego Ziemi wyrósłby on do wzrostu olbrzyma wysokiego aż na 4.9<br />
metrów.<br />
Historyczne istnienie gigantów na naszej planecie jest jedną z bardziej<br />
pasjonujących zagadek przeszłości. Niniejsza monografia ujawnia, że kluczem do tej<br />
zagadki mogą okazać się badania eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, a także badania związków<br />
pomiędzy czyimś wzrostem a polem grawitacyjnym i polem telekinetycznym. Choćby więc<br />
dla wyjaśnienia tej jednej tajemnicy warto byłoby aby administratorzy nauki z Nowej<br />
Zelandii zaakceptowali spoczywającą na nich odpowiedzialność badania zagadek których<br />
posiadaniem los obdarzył ten kraj tak hojnie. Wielka też szkoda, że autor niniejszej<br />
monografii został tak bezpardonowo "wyproszony" z owego bogatego w dane naukowe<br />
kraju (patrz jego perypetie opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale B1), co uniemożliwia mu dalsze<br />
prowadzenia badań nad tym pasjonującym tematem.<br />
C7.3. Falowanie przestrzeni czasowej jako wytłumaczenie dla nieustających do<br />
dzisiaj obserwacji ptaka Moa<br />
Omawiając wyginięcie super-ptaka Moa w Nowej Zelandii warto tu jednak nadmienić,<br />
że pomimo formalnego uznania go za gatunek całkowicie wymarły, od czasu do czasu mają<br />
miejsce fakty które zdają się sugerować że ptak ten nawet obecnie czasami błąka się po<br />
bezludnych obszarach Nowej Zelandii. Przykładowo w 1988 roku jeden z dobrych<br />
znajomych autora sfotografował bardzo wyraźny (t.j. wyglądający jak wy<strong>dr</strong>eptany jedynie<br />
kilka godzin wcześniej) ślad ptaka Moa który znalazł on na podmokłym terenie w tzw. "Moa<br />
Flat", t.j. ogromnym bezludnym płaskowyżu położonym około 70 kilometrów na północnyzachód<br />
od krateru Tapanui. Oficjalne wytłumaczenie dla tego śladu było iż, z uwagi na<br />
torfiaste podłoże, przetrwał on w stanie nienaruszonym do naszych czasów z okresu<br />
poprzedzającego wyginięcia Moa. Jednakże ten sam ślad ponownie sfotografowany<br />
zaledwie kilka dni później wykazywał już tak znaczne rozmazanie i degenerację, iż autorowi<br />
wydaje się wysoce nieprawdopodobnym aby mógł on przetrwać kilkaset lat w stanie<br />
nienaruszonym i potem nagle padł on ofiarą kompletnej erozji w ciągu jedynie tygodnia. Ów<br />
ślad może więc oznaczać, że aczkolwiek oficjalnie uznawany za całkowicie wyginiętego, a<br />
być może nawet fizycznie faktycznie już wymarły, kilka osobników ptaka Moa od czasu do<br />
czasu natyka się na dzisiejszych ludzi w przepastnych krzakowiskach bezludnych części<br />
Nowej Zelandii. Powyższa możliwość znalazła zresztą niespodziewane potwierdzenie 20<br />
stycznia 1993 roku, kiedy to trójka trampów widziała około dwumetrowego ptaka na zachód<br />
od Christchurch, i nawet zdołała wykonać jego niewyraźną fotografię. Przez kolejny tydzień<br />
opowiadania i zdjęcia przedłożone przez te osoby stały się przedmiotem<br />
pierwszostronnicowych artykułów w gazetach nowozelandzkich, np. patrz [1C7.3] "The<br />
Dominion" (5 Broadway, Newmarket, Auckland), czy [2C7.3] "The New Zealand Herald" (46<br />
Albert St., Auckland), wydania z 26 oraz z 25 stycznia 1993, strony 1. Połowa ekspertów<br />
analizujących zdjęcia twierdziła iż są one prawdziwe, <strong>dr</strong>uga zaś połowa - iż są one<br />
sfabrykowane. Grupa oficerów wysłana na poszukiwania ptaka oczywiście nie potrafiła<br />
niczego znaleźć. W sposób więc typowy dla Nowej Zelandii, wkrótce cała sprawa została<br />
publicznie wykpiona zaś możliwość istnienia żywego ptaka Moa stała się przedmiotem<br />
niewybrednych żartów (porównaj też treść po<strong>dr</strong>ozdziału C8.3). Ten sam ton został później<br />
podchwycony przez czasopisma zagraniczne które również zaczęły kpić z możliwości<br />
przetrwania super-ptaka - przykładowo patrz artykuł [3C7.3] "Paul Sieveking on moa tall<br />
stories from New Zealand". New Statesman & Society (Foundation House, Perseverance<br />
Works, 38 Kingsland Road, London, E2 8DQ), 25 June 1993, strona 47. Zamiast więc<br />
popierać poszukiwania Moa oraz nagrodzić osoby które przypadkowo go wykryły,<br />
społeczeństwo Nowej Zelandii zniechęciło ewentualne dalsze poszukiwania oraz uczyniło<br />
publiczne pośmiewisko z przypadkowych obserwatorów, gwarantując w ten sposób aby
C-54<br />
każdy następny obserwator tego super-ptaka nie odważył się przypadkiem przyznać<br />
publicznie do jego spotkania (porównaj też treść rozdziału M).<br />
Zdaniem autora istnieje możliwość wytłumaczenia aż na dwa <strong>dr</strong>astycznie odmienne<br />
sposoby faktów sporadycznego zaobserwowywania żywego ptaka Moa przez dzisiejszych<br />
Nowozelandczyków. Oto one:<br />
(A). Fizyczne przeżycie eksplozji Tapanui przez kilka osobników ptaka Moa.<br />
Osobniki te żyją w ukryciu do dzisiaj. Totalne zniszczenie spowodowane eksplozją Tapanui<br />
nie ogarnęło wszakże całej Wyspy Południowej Nowej Zelandii - patrz mapa z rysunku C7.<br />
Stąd niewielka ilość ptaków Moa być może przeżyła tą eksplozję, szczególnie jeśli w czasie<br />
jej zaistnienia miały one szczęście znajdowania się w osłoniętych przed eksplozją<br />
zakątkach Wybrzeża Zachodniego lub w północnych regionach tej wyspy. Jednakże<br />
znaczna większość z ocalałych ptaków zapewne wkrótce potem padła ofiarą wielu lat głodu<br />
jakie nadeszły dla Maorysów po tym dewastującym katakliźmie. Ciągle jednak zachodzi<br />
niewielkie prawdopodobieństwo iż kilka ptaków uszło wszystkim owym przeciwnościom losu<br />
i fizycznie przetrwało do dzisiaj w bezludnych częściach Nowej Zelandii. Szczególnie że,<br />
jeśli zaprezentowana w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 teoria o telekinetycznym pojawieniu się ptaków<br />
Moa okaże się prawdziwa, ptaki te mogą prowadzić życie nocne i stąd dniami - kiedy<br />
mogłyby one być przez kogoś zaobserwowane - po prostu <strong>dr</strong>zemią sobie w ukryciu (patrz<br />
też punkt (e) w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1). Obecne obserwacje ptaka Moa byłyby więc<br />
przypadkowymi natknięciami się ludzi na owe pojedyncze przetrwałe do dzisiaj osobniki.<br />
Tak też je interpretują ci nieliczni Nowozelandczycy którzy wierzą w realność i faktyczne<br />
zaistnienie tych obserwacji.<br />
(B). Zafalowanie przestrzeni czasowej. Autor uważa jednak, że powyższe<br />
tłumaczenie powtarzanych co jakiś czas obserwacji Moa przeżyciem eksplozji Tapanui<br />
przez kilka tych ptaków, nie pokrywa się z wieloma istniejącymi faktami (np. niezwykłą ich<br />
iluzorycznością). Stąd, na bazie teorii i kompleksowego materiału dowodowego<br />
zaprezentowanego w niniejszej monografii, proponuje on zupełnie nową hipotezę<br />
wyjaśniającą cykliczne zaobserwowywanie ptaka Moa (a także kilku innych dawno już<br />
wymarłych zwierząt), jaka znacznie lepiej odpowiada zgromadzonym dotychczas faktom.<br />
Ta zupełnie nowa hipoteza naukowa postuluje okresowe pojawianie się kilku tych ptaków w<br />
naszym stuleciu, oraz następne ich znikanie, w rezultacie falowania przestrzeni czasowej.<br />
Falowanie to wynikałoby ze zdolności rozpadających się pędników wehikułów czasu (t.j.<br />
statków które zgodnie z rozważaniami z rozdziału H eksplodowały ponad Tapanui) do<br />
wprowadzania zaburzeń w przestrzeni czasowej. W efekcie zafalowań tej przestrzeni,<br />
objęte nimi zwierzęta (np. ptaki Moa) mogłyby okresowo zostawać przemieszczane do<br />
innych epok, zarówno przeszłych jak i przyszłych - patrz też przypadek opisany przy końcu<br />
rozdziału L. Cechą takich przemieszczeń byłoby, że najbardziej typowa ich odmiana<br />
następowałaby oscylacyjnie jak "efekty zdublowania czasu" opisane w rozdziale N<br />
monografii [1/5], t.j. ptaki te pojawiałyby się w określonej epoce na krótki przedział czasu,<br />
po czym znikałyby aby ponownie pojawić się już w odmiennej epoce. Dzisiejsze obserwacje<br />
ptaka Moa w Nowej Zelandii noszą właśnie taki oscylacyjny (iluzoryczny) charakter.<br />
Aczkolwiek powyższa hipoteza o cyklicznym pojawianiu się ptaka Moa w efekcie<br />
zafalowań przestrzeni czasowej, w sposób <strong>dr</strong>astyczny koliduje z obecnie panującymi<br />
poglądami naukowymi (chociaż wcale nie koliduje ona z empirycznie poznanymi już<br />
zasadami po<strong>dr</strong>óży w czasie opisanymi w rozdziale N monografii [1/5]), zaskakująco<br />
popierana jest ona przez sporą ilość materiału dowodowego istniejącego zarówno w Nowej<br />
Zelandii jak i w innych miejscach na świecie. Wskażmy tutaj przykłady takiego materiału:<br />
1. Pojawienie się Tuatara. Jednym z bardziej znaczących przykładów materiału na<br />
poparcie czasowych przyczyn sporadycznego pojawiania się w naszych czasach ptaka<br />
Moa, jest równoległe pojawienie się w Nowej Zelandii innego stworzenia które również<br />
mogło zostać pochwycone z odległych epok geologicznych i przeniesione do obecnych<br />
czasów w efekcie zaburzeń przestrzeni czasowej. Jest nim sporej wielkości stwór<br />
jaszczurowaty "Tuatara" opisany w punkcie E1 rozdziału H i punkcie E1 po<strong>dr</strong>ozdziału F1
C-55<br />
(nawiasem mówiąc, jest on również aktywny nocą podobnie jak opisany w punkcie (d)<br />
poniżej ptak Kiwi). Żył on już na Ziemi około 150 milionów lat temu, zaś niektórzy z jego<br />
krewniaków pojawili się aż 225 milionów lat temu. W sensie wieku jest on więc mniej więcej<br />
rówieśnikiem dla węgla kamiennego, czyli rodzajem "żywej skamienieliny".<br />
Ciekawostką "Tuatara" jest, że tłumaczenie znaczenia jego (maoryskiej) nazwy<br />
brzmi "klucz do wiedzy". Autor wyjaśnia sobie to znaczenie w następujący sposób. Maorysi<br />
utrzymywali (i utrzymują zresztą do dzisiaj) żywe kontakty ze swoimi kosmicznymi<br />
"Tohunga", t.j. kosmicznymi nauczycielami i nadzorcami. Jako że owi "Tohunga" posiadają<br />
wiedzę <strong>UFO</strong>nautów, doskonale wiedzą oni że "Tuatara" pojawiły się w Nowej Zelandii w<br />
wyniku silnego zafalowania przestrzeni czasowej. Jako takie, zrozumienie mechanizmu ich<br />
przybycia do naszych czasów stanowi "klucz do wiedzy". Kiedy zaś Maorysi zostali o tym<br />
poinformowani, z czasem zapomnieli uzasadnienia dlaczego "Tuatara" są "kluczem do<br />
wiedzy", niemniej przez zwykły szacunek do swoich "Tohunga" utrzymali ową nazwę dla tej<br />
"żywej skamienieliny".<br />
2. Dawno wymarłe zwierzęta. Kolejnym materiałem dowodowym na poparcie<br />
hipotezy o występujących sporadycznie nawet i w obecnych czasach zafalowaniach<br />
przestrzeni czasowej, są przypadki iluzorycznego pojawiania się na naszej planecie i<br />
następnego znikania różnych innych dawno już wymarłych zwierząt. W nawiązywanych w<br />
tym rozdziale książkach [2C7.1] i [1C7.2] opisany jest cały szereg raportów z ich<br />
zaobserwowania. Takie nieistniejące obecnie zwierzęta/stwory pojawiałyby się krótkotrwale<br />
w naszej epoce wyniesione do niej przypływem jednego z takich zafalowań przestrzeni<br />
czasowej, poczym szybko znikałyby zabierane z powrotem odpływem tego samego<br />
zafalowania. Oczywiście zafalowania owe powodowane byłyby jakimiś eksplozjami<br />
wehikułów czasu zaistniałymi albo w przeszłości albo też w przyszłości. Cechą<br />
charakterystyczną tych zwierząt więc byłoby, że po krótkim pobycie w naszych czasach,<br />
podczas którego ktoś zaobserwowałby ich istnienie, czy one same pozostawiłyby jakieś<br />
ślady swojej wizyty, zostawałyby one następnie przeniesione w kolejną epokę, znikając z<br />
naszych czasów. Ich obserwacje byłyby więc rzadkie, krótkotrwałe i niezwykle iluzoryczne.<br />
Zwierzęta z owych cyklicznych wizyt w naszych czasach byłyby też niezwykle trudne do<br />
pochwycenia, zaś w przypadku ich złapania w niewyjaśniony sposób nagle znikałyby ich<br />
posiadaczom kiedy odpływ zafalowania przestrzeni czasowej jaki je przyniósł zabierałby je<br />
z powrotem do innego tysiąclecia. Ponadto niepoznane jeszcze przez dzisiejszą naukę<br />
zjawiska energetyczne, elektryczne, świetlne, i optyczne towarzyszące zafalowaniom<br />
przestrzeni czasowej powodowałyby że ich fotografowanie czy filmowanie<br />
najprawdopodobniej również byłoby wysoce utrudnione. Oto przykłady takich pojawień się<br />
obecnie już nie istniejących zwierząt, na jakie to przykłady autor dotychczas natknął się w<br />
swoich badaniach:<br />
2A. Potwory przypominające dinozaury. W najróżniejszych miejscach naszej<br />
planety pojawia się ich cały szereg. Oto kilka przykładów takich potworów z opisami jakich<br />
autor dotychczas się zetknął:<br />
- Nessie. Jednym z bardziej powszechnie znanych przykładów owych<br />
iluzorycznych zwierząt, o którym czytelnicy zapewne słyszeli już wielokrotnie, jest słynny<br />
"Nessie" czyli potwór z jeziora Loch Ness w Szkocji. (Zgodnie z omawianą tutaj hipotezą,<br />
potwór ten może się tam pojawiać okresowo, np. w efekcie zafalowań przestrzeni czasowej<br />
pochodzących od tej samej eksplozji sprzed jakichś 12 do 13.5 tysięcy lat która<br />
spowodowała zdeponowanie złotego runa w dorzeczu Renu - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C11.4 i<br />
K1.) W 1999 roku w Australi dokonane zostało odkrycie, jakie dodaje ważności hipotezie<br />
autora stwierdzającej, że Nessie jest faktycznie pradawnym dinosaurusem wynoszonym do<br />
naszych czasów przez zafalowania przestrzeni czasowej. Znaleziono tam bowiem<br />
skamieniałego dinosaurusa który wygląda dokładnie tak jak Nessie. Oto odnośna notatka<br />
agencyjna na temat tego odkrycia, jaka opublikowana była w [4C7.3] gazecie The Timaru<br />
Herald (Bank Street, Timaru, New Zealand), wydanie z Saturday, October 16, 1999, strona<br />
5: "Skamieniały potwór znaleziony w bezludziu. Skamieniałości 112-miliono-letniego
C-56<br />
potwora morskiego przypominającego wyglądem legendarnego potwora z Loch Ness<br />
znalezione zostały przez poławiacza ryby barramundi w bezludnej części Queensland.<br />
Znalezisko zostalo określone jako najbardziej istotne odkrycie archeologiczne w Australii w<br />
ostatnich 10 latach, z ciałem długoszyjnego, zjadającego ryby i mątwy dinosaurusa ciągle w<br />
stanie nienaruszonym poza brakującą głową. Został on nazwany "Dave" po znalazcy który<br />
go odkrył. Wierzy się że jest to plesiosaur. -AAP Brisbane". (W oryginale<br />
angielskojęzycznym: "MONSTER FOSSIL FOUND IN OUTBACK. The fossil of a 112million-year<br />
old sea creature resembling the fabled Loch Ness monster has been<br />
discovered by three barramundi fishermen in outback Queensland. The find is being hailed<br />
as the most significant archaeological discovery in Australia in 10 years, with the body of<br />
the long-necked fish and squid-eating dinosaur still intact apart from its head. It has been<br />
nicknamed "Dave" after the man who found it and is believed to be a plesiosaur. -AAP<br />
Brisbane.")<br />
- Mkole-Mbembe. Innym, mniej już znanym potworem, jest podobny do<br />
brontosaurusa "Mkole-Mbembe" (co znaczy "stwór bóg" - "god beast") opisywany również<br />
pod nazwą "zabójca słoni" ("elephant killer"). Widywany jest on sporadycznie w obszarze<br />
bagien nazywanych "Likouala swamps" a zlokalizowanych w okolicach jeziora "Lake Tele"<br />
w północnej części Kongo (Afryka). Ma on żyć i ukrywać się w ogromnym systemie jaskiń<br />
na brzegach tego jeziora. Jest on wielkości słonia, posiada cielsko typowego<br />
brontosaurusa, długą i wiotką szyję, oraz pojedynczy róg na niewielkiej głowie. Rogu tego<br />
czasami używa dziurawiąc i zabijając nim słonie, hipopotamy, oraz krokodyle. Podobno jest<br />
roślinożernym, zaś jego ulubionym posiłkiem są "molombo" - owoce liany z centralnej<br />
Afryki. Oprócz wielu naocznych obserwatorów, ślady jego istnienia obejmują wy<strong>dr</strong>eptane<br />
ogromne ścieżki, ślady szponiastych łap, oraz rany na cielskach słoni zadane przebiciem<br />
dużego rogu. Po jednej z prób jego sfilmowania w 1983 roku przez Marcelin'a Agnanga<br />
(szefa ekspedycji z Konga poszukującej tego stwora) okazało się że film został<br />
prześwietlony - efekt często również raportowany podczas prób fotografowania lub<br />
filmowania wehikułów czasu. Skrótowy opis "Mkole-Mbembe" z Kongo zawarty jest w<br />
artykule [5C7.3] "In search of dinosaurs" opublikowanym w malazyjskim dzienniku New<br />
Straits Times, wydanie z piątku 21 czerwca 1996 roku (Friday, June 21, 1996), strona 6.<br />
- Serpent. Kolejnym iluzorycznym stworem jest "serpent" obserwowany<br />
okresowo od 19 wieku aż do czasów obecnych w jeziorze Brosno, niedaleko miasteczka<br />
Tver, około 400 kilometrów na północny-zachód od Moskwy. Lakoniczny raport na temat<br />
jego niedawnego sfotografowania ukazał się w artykule "Russia's Nessie frightens villagers"<br />
opublikowanym w malezyjskim dzienniku Sarawak Tribune, wydanie z poniedziałku, dnia 16<br />
grudnia 1996 roku, strona 4.<br />
- Dragon. Potwór niemal identyczny do "serpenta" z jeziora Brosno, tyle<br />
że przez miejscowych ludzi najczęściej nazywany "<strong>dr</strong>agon'em", widywany był też<br />
sporadycznie w malezyjskim jeziorze nazywającym się "Lake Cini" a położonym przy<br />
wschodnim wybrzeżu Półwyspu Malajskiego. Autor miał przyjemność osobiście zwiedzić<br />
owo obecnie zwolna już zamulające się jezioro, zapoznać się z miejscowymi opowieściami,<br />
oraz oglądnąć rysunki "<strong>dr</strong>agon'a" wyeksponowane w domu turystycznym położonym na<br />
jego brzegu. Na rysunkach tych zwykle pokazywany jest on jako rodzaj kolosalnego<br />
pionowo zygzakującego swe ciało węża pokrytego ogromną łuską. Zgodnie z twierdzeniami<br />
lokalnych osób, ostatnia obserwacja "<strong>dr</strong>agon'a" z jeziora Cini miała mieć miejsce około<br />
1910 roku, natomiast miejscowe legendy opisujące jego dawniejsze obserwacje datować<br />
można nawet kilkaset lat temu.<br />
- Taniwha. Nowa Zelandia też ma swojego iluzorycznego potwora<br />
wodnego, a ściślej całą rodzinę tych potworów jakie jeszcze jakieś 200 lat temu miały<br />
niekiedy być widywane w wielu co-głębszych zbiornikach wodnych owego kraju. Legendy<br />
maoryskie opisują te potwory pod generalną nazwą "Taniwha". Potwory te miały kształt<br />
jakby ogromnego mięsożernego jaszczura, wyglądem zbliżonego do gigantycznego<br />
krokodyla (chociaż krokodyle nie żyją obecnie w Nowej Zelandii, ani nie żyły tam w
C-57<br />
historycznych czasach). W czasach sprzed 1840 roku, kiedy Taniwha był relatywnie często<br />
widywany, w Nowej Zelandii nie istniały żadne duże zwierzęta na jakie potwór ten mógłby<br />
polować. Jedyne więc czym mógł on zaspokajać swój głód byli ludzie. Lubował się więc w<br />
zjadaniu Maorysów. Odznaczał się też niezwykłą iluzorycznością. Do naszych czasów<br />
przybywał bowiem jedynie na bardzo krótko, zwykle mając dosyć czasu tylko aby zjeść<br />
kilku Maorysów, poczym znikał na całe dziesiątki lat. Niemal więc nigdy Maorysom nie<br />
udawało się go upolować. To jego trudne do wytłumaczenia znikanie, w połączeniu z<br />
ludożerstwem, powodowało że zasiewał on ogromny strach i panikę wśród zabobonnych<br />
Maorysów którzy przypisywali mu nadprzyrodzone moce. Po przybyciu do Nowej Zelandii<br />
pierwszych białych osadników około 1840 roku, osadnicy ci przywieźli także ze sobą duże<br />
zwierzęta, takie jak bydło i owce. Od owych też czasów ludzie przestali być zjadani przez<br />
Taniwha, chociaż do dzisiaj tamtejszym farmerom tajemniczo ginie bydło i owce i wcale nie<br />
daje się wykluczyć że za częścią tych zaginięć kryje się właśnie ów potwór. Autor nie<br />
spotkał się jednak z żadnym rapotem aby Taniwha zaobserwowany był przez jakiegoś<br />
nowozelandczyka pochodzenia europejskiego, co może też oznaczać, że po prostu przestał<br />
on być przenoszony do naszych czasów. (Aczkolwiek ten brak jego dzisiejszych obserwacji,<br />
w samej Nowej Zelandii jest tłumaczony jako dowód iż tak naprawdę to Taniwha wogóle nie<br />
istnieje i że stanowi on jedynie twór wybujałej wyobraźni Maorysów.) Więcej danych na<br />
temat tego nowozelandzkiego iluzorycznego potwora zawarte jest w książce pióra [6C7.3]<br />
Margaret Orbell, "A concise encyclopedia of Maori myths and legends", Canterbury<br />
University Press, 1998, ISBN 0-908812-56-6, 219 pages, pb.<br />
2B. Burzowe ptaki (po angielsku "thunderbirds"). Ponieważ czytelnikowi z<br />
Polski mogą nie być znane informacje na temat tych interesujących gigantów, zostaną ono<br />
tutaj krótko opisane. Zgodnie z legendami Indian północno-amerykańskich, szczególnie<br />
zamieszkujących obszary stanu Północna Karolina (North Carolina) w USA, kiedy nad<br />
Ameryką pojawia się szczególnie potężna burza zaś powietrze przeszywane jest setkami<br />
ogłuszających błyskawic, wówczas do życia powracają gigantyczne <strong>dr</strong>apieżne ptaki o<br />
magicznych mocach, nazywane właśnie "thunderbirds". Rozpiętość skrzydeł tych ptaków<br />
przekracza 7 metrów, zaś są one tak potężne że jako zdobycz potrafią porywać w<br />
powietrze młode bizony. Ptakom owym poświęcony jest specjalny film przygotowany przez<br />
"Discovery Channel", którego tytułu niestety autor nie zdołał odnotować bowiem oglądał go<br />
w pociągu dnia 13 stycznia 1999 roku jadąc ekspresem z Singapore do Kuala Lumpur.<br />
Zgodnie z dokumentacją pokazaną na tym filmie, zgromadzono obecnie już wiele dowodów<br />
na fakt że ptaki te widywane są ciągle i dzisiaj. Dokumentacja ta obejmuje m.in.: (A) raporty<br />
wielu naocznych świadków którzy widzieli je w locie - w jednym przypadku osoba<br />
używająca lotni do jakiej ptak ten podleciał twierdziła że rozmiary tego ptaka przekraczały<br />
rozpiętość skrzydeł jego lotni, (B) zeznania chłopca który został porwany przez takiego<br />
ptaka jednak którego krzyki zaalarmowały matkę i ta swoim ciężarem dopomogła chłopcu<br />
się wyrwać, oraz (C) film wykonany przez samotnego wę<strong>dr</strong>owca który to film pokazuje<br />
ptaka w locie i w ten sposób poprzez jego porównanie z wielkością pobliskich <strong>dr</strong>zew<br />
faktycznie umożliwia potwierdzenie, że rozpiętość skrzydeł tego giganta przekracza 7<br />
metrów. Pomimo uchwycenia ptaszyska na relatywnie długim filmie, nie udało się go<br />
zidentyfikować - jest on niepodobny do żadnych żyjących obecnie ptaków, aczkolwiek nosi<br />
cechy zbliżające go wyglądem do orłów. Odkryte zostały jednak stare kości ptaków o jego<br />
wymiarach, które to gigantyczne ptaszyska wymarły już tysiące lat temu. Thunderbirds są<br />
zjawiskiem jakie najbardziej namacalnie dokumentują, że opisywane tutaj zwierzęta nie żyją<br />
już na Ziemi, a przenoszone zostają jedynie krótkotrwale do naszej epoki zafalowaniami<br />
przestrzeni czasowej. Wskazuje na to wiele faktów, z których nawymowniejsze są<br />
okoliczności w jakich ptaki te się pojawiają - wszakże zawsze ich pojawieniu się towarzyszą<br />
błyskawice które przecież są jednym z objawów zafalowania przestrzeni czasowej. Innymi<br />
faktami na potwierdzenie tej hipotezy jest niemożność znalezienia jakichkolwiek<br />
dzisiejszych szczątków owych ptaszysk przy jednoczesnym istnieniu ogromnego materiału<br />
dowodowego jaki potwierdza fakt ich relatywnie częstych obserwacji.
C-58<br />
3. Pojawianie się obiektów z innych epok. Następnym materiałem dowodowym na<br />
poparcie hipotezy o występujących sporadycznie nawet i w obecnych czasach<br />
zafalowaniach przestrzeni czasowej, to przypadki namacalnego aczkolwiek krótkotrwałego<br />
pojawiania się w kilku miejscach naszej planety i następnego znikania różnych obiektów<br />
fizycznych jakich nieprzerwanego istnienia w danym miejscu nie daje się definitywnie<br />
potwierdzić. Autor już kilkakrotnie spotkał się z opisami napotykania takich obiektów i nawet<br />
dokonywania ich dokładnych oględzin, aczkolwiek aż do czasu sformułowania niniejszej<br />
hipotezy nie starał się utrwalić dla późniejszego użytku źródeł literaturowych w jakich<br />
zostały zaprezentowane. Okresowo pojawiającymi się obiektami jakie autor pamięta z<br />
dawniej czytanych opisów, w jednym przypadku było miasto, w innym zaś jezioro (ciekawe,<br />
że próbki wody pobrane z tego iluzyjnego jeziora, jak autor pamięta zlokalizowanego gdzieś<br />
w Afryce, podobno nagle znikały z butelek). Również już po sformułowaniu niniejszej<br />
hipotezy, autor też napotkał literaturowe opisy licznych zjawisk takiego pojawiania się i<br />
znikania najróżniejszych obiektów. Zawarte one były w rozdziale "Tajemnicze<br />
materializacje" na stronach 57 do 83 następującej książki [7C7.3] pióra Rodney Davies<br />
"Nadprzyrodzone zniknięcia" (tytuł oryginału "Supernatural Disappearances"), Dom<br />
Wydawniczy Limbus (85-959 Bygoszcz, skr. poczt. 21, tel./fax 28-79-74), 1995, ISBN 83-<br />
85475-80-X, 255 stron, pb. Przykładowo na stronach 78 do 83 owej książki opisany jest<br />
doskonale udokumentowany przypadek, kiedy w 1979 roku czwórka wycieczkowiczów z<br />
Anglii, mianowicie murarz Len Gisby, jego żona Cynthia, oraz ich przyjaciele kolejarz Geoff<br />
Simpson i jego żona Paulina, spędzili noc w hoteliku we wsi Cuccolde w południowej<br />
Francji. Jak potem się okazało hotelik ów wraz z jego obsługą, starymi sprzętami, a nawet<br />
starymi gośćmi i żandarmami, krótkotrwale przeniesiony został do dzisiejszych czasów z<br />
około 1905 roku. Kiedy po opublikowaniu ich historii, w 1983 roku wszczęto poszukiwania<br />
tego hoteliku, znaleziono jedynie resztki jego starych fundamentów.<br />
4. Zmiany krajobrazu i ukształtowania terenu. Są one najczęściej raportowanymi<br />
autorowi zjawiskami wywodzącymi się z zafalowań czasu. Autor zaobserwował je też<br />
osobiście i to aż wiele razy. Szczególnie często mają one miejsce w Nowej Zelandii gdzie<br />
przez cały czas rozprzestrzeniają się ogromnie silne zafalowania czasu spowodowane<br />
eksplozją Tapanui z <strong>1178</strong> roku. Owe zmiany geometrii terenu wynikają z faktu, że<br />
ukształtowanie terenu zawsze jest rezultatem czasowej kolejności zdarzeń jakie dany teren<br />
kształtowały (np. wzajemnej kolejności powodzi, huraganów, ulewnych deszczy, itp.). Jeśli<br />
więc zafalowania czasu zmieniają kolejność tych wydarzeń, wówczas zmianie ulega też i<br />
rzeźba terenu jaki został ukształtowany przez te wydarzenia. Aby jednak odnotować owe<br />
zmiany terenu spowodowane zafalowaniami czasu, do terenu tego należy przybyć co<br />
najmniej dwukrotnie z geograficznie znacznej odległości, i to za <strong>dr</strong>ugim razem w znacznym<br />
odstępie czasowym od pierwszej wizyty. Jeśli bowiem samemu się mieszka w danym<br />
terenie, wówczas samemu też się jest częścią zachodzących zmian czy zafalowań, i stąd<br />
nie można ich odnotować. W przypadku spełnienia warunku dwukrotnego przybywania do<br />
tego samego miejsca w znacznym odstępie czasowym od siebie i to ze znacznej<br />
odległości, wówczas odnotować się daje że wzgórza ulegają przesunięciu, domy stawiane<br />
są przy odmiennych wzgórzach, <strong>dr</strong>ogi wybierają przebieg po odmiennych zboczach i<br />
dolinach, itp. Kiedy nie wie się jeszcze o istnieniu zafalowań przestrzeni czasowej, tego<br />
typu spostrzeżenia są ogromnym szokiem i aby je racjonalnie wytłumaczyć dany<br />
obserwator zmuszony jest zacząć powątpiewać w swoją pamięć. Upewnienie dopiero<br />
przychodzi kiedy się odwiedzi jakiś twór skalny o dobrze pamiętanej geometrii (np.<br />
posiadający wygodny skalny pomost wejściowy z jednej strony) jaki w międzyczasie też<br />
uległ zmianie. Wówczas nagle się okazuje że jego kształt jest zupełnie inny niż się go<br />
pamięta, oraz ze twór ten nie posiada już elementów z których podczas poprzedniej wizyty<br />
korzystaliśmy, chociaż twarde skały nie są w stanie zwietrzeć czy się zmienić w przeciągu<br />
zaledwie kilku lat naszej nieobecności.<br />
Autor wielokrotnie w swoim życiu doświadczył zjawisk takiej zmiany kształtu i/lub<br />
położenia najróżniejszych skał jakie pamiętał ze swoich poprzednich wizyt w danym
C-59<br />
miejscu. Najbardziej szokująca z nich była zmiana kształtu otworu kamienia z Atiamuri,<br />
jakiego opis przytaczany był już w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2. Poprzedni kształt tego otworu<br />
pamiętał i odnotował bowiem nie tylko on sam, ale także kilka innych znanych mu osób.<br />
Autor uważa, że również uparte powracanie tego kamienia z Atiamuri na swoje poprzednie<br />
miejsce, zachodzące po każdym jego przesunięciu w położenie dalsze od szosy, również<br />
może być powodowane opisywanymi tutaj zafalowaniami przestrzeni czasowej (t.j. w jakiś<br />
czas po każdym takim przesunięciu kamienia w nowe miejsce pojawia się kolejne<br />
zafalowanie przestrzeni czasowej, jakie przestawia ten kamień z powrotem w jego<br />
oryginalne położenie).<br />
5. Cofanie ludzi w czasie. Jeśli pojawi się jakieś zafalowanie przestrzeni czasowej,<br />
wówczas gdy przypadkowo w jego zasięgu znajdzie się jakaś osoba, osoba ta może zostać<br />
przeniesiona do innych czasów na grzebiecie owego zafalowania czasu. Faktycznie też<br />
znanych jest wiele przypadków kiedy takie przeniesienie ludzi do innych czasów miało<br />
miejsce. Jeden z takich przypadków autor dosyć dokładnie opisał w rozdziale K niniejszej<br />
monografii. Miał on miejsce w jaskini zwanej "Eshabi keyf" jaka dzisiaj jest znaczną atrakcją<br />
turystyczną miejscowości Tarsus w prowincji Mersin, dzisiejsza Turcja. Około roku 342 AD<br />
(naszej ery), w jaskini tej zatrzymała się na noc rodzina jakiej towarzyszył pies i wielbłąd.<br />
Kiedy następnego dnia zbudzili się, zaskoczyło ich że w miejscu wielbłąda znajduje się<br />
wielki kamień, zaś pies zniknął. Po wyjściu z jaskini byli nawet bardziej zaszokowani,<br />
bowiem okazało się że zamiast jednej nocy przespali w tej jaskini aż 300 lat, zaś ludzie<br />
których spotkali są dawnymi potomkami ludzi których kiedyś znali. Bardziej niedawny<br />
przypadek, bo zaszły dnia 28 lipca 1974 roku, uniesienia do przeszłości na grzbiecie<br />
takiego zafalowania czasu, opisany jest na stronach 129 do 136 wspominanej powyżej<br />
książki [7C7.3]. Dotyczy on trzydniowego zniknięcia niejakiego Peter'a Williamsona. Jak<br />
wynika z opisów tego zniknięcia Williamson cofnięty został w czasie do tyłu aż przed rok<br />
1954, skąd wrócił z nowymi sztruksowymi spodniami jakie wyprodukowane były w zakładzie<br />
który przestał istnieć w owym 1954 roku. Ponadto podczas swojego pobytu w przeszłości<br />
odwiedził szpital którego lekarz, niejaki "<strong>dr</strong> Nugent" nie miał podobnego do niego pacjanta<br />
przez wiele następnych lat. Ciekawostką jego przypadku było, że podobnie jak to ma się z<br />
"burzowymi ptakami" opisanymi w punkcie 2B powyżej, zafalowanie czasu porywające<br />
Williamsona pojawiło się w momencie burzy i potężnej błyskawicy.<br />
Największym paradoksem powyższej hipotezy o cyklicznym pojawianiu się<br />
iluzorycznego ptaka Moa w efekcie zafalowań przestrzeni czasowej jest jednak, że nawet<br />
gdyby była ona absolutnie poprawna i w każdym szczególe pokrywała się z<br />
rzeczywistością, w dzisiejszym klimacie intelektualnym niestety wystąpiłyby ogromne<br />
trudności z definitywnym potwierdzeniem jej prawdy. Wprawdzie teoretycznie rzecz biorąc,<br />
bezapelacyjne potwierdzenie tej hipotezy nastąpiłoby gdyby przykładowo ktoś złapał Moa<br />
jednak ptak ten następnie by "wyparował" w niewyjaśniony sposób (np. poprzez zniknięcie<br />
ze szczelnie zamkniętej klatki stalowej). Niemniej, znając codzienną filozofię dzisiejszej<br />
nauki i naukowców (patrz "tumiwisizm" opisany w rozdziale I monografii [1/3] i [1/2], oraz<br />
rozdziale E monografii [3/2] i [3]), nawet gdyby taki najkorzystniejszy przypadek złapania i<br />
następnego zniknięcia Moa faktycznie zaistniał, postronni badacze najprawdopodobniej<br />
ciągle uznaliby to za czyjeś przywidzenie lub za próbę niewybrednego wprowadzenia w<br />
błąd. Również w przypadku zaistnienia innego konklusywnego potwierdzenia dla tej<br />
hipotezy, takiego jak iluzoryczne (krótkotrwałe) zaobserwowanie w Nowej Zelandii jakichś<br />
istot o których na pewno wiadomo iż fizycznie nie przetrwały one do naszych czasów (np.<br />
grupy Moriori, któregoś z wielkoludów opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, czy ubranego w<br />
skóry szczepu Waitaha opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale J1) zapewne przy obecnym klimacie<br />
intelektualnym obserwacja taka szybko znalazłaby jakieś "racjonalne wytłumaczenie" (t.j.<br />
uległaby zdementowaniu).<br />
W przypadku gdyby hipoteza o cyklicznych zafalowaniach przestrzeni czasowej<br />
została kiedyś potwierdzona jako prawdziwa, wtedy być może wymagałaby też<br />
zweryfikowania spora liczba wygodnych wyjaśnień książkowych dla różnych zjawisk które
C-60<br />
faktycznie reprezentują manifestacje takich zafalowań, jednak dotychczas wyjaśniane były<br />
przez naukowców w zupełnie inny sposób. Jednym z najbardziej znanych z takich zjawisk<br />
jest tzw. "fatamorgana". Dotychczas po<strong>dr</strong>ęczniki fizyki wyjaśniały ją jako zjawisko optyczne<br />
indukowane przez warstwę nagrzanego powietrza. Niemniej niektóre cechy tego zjawiska,<br />
takie przykładowo jak fakt iż obserwowane w jej efekcie miasto zawsze posiada bardzo<br />
starożytny wygląd (nie zaś dzisiejszy - jak to ma miejsce z istniejącymi w rzeczywistości<br />
miastami Afryki), że zwykle występuje ona w zasięgu zafalowań przestrzeni czasowej<br />
spowodowanej przez wspominaną w punkcie #6 rozdziału L eksplozję wehikułu czasu w<br />
Libii, czy że zdają się istnieć przypadki że miasto widziane w efekcie fatamorgany dało się<br />
fizycznie osiągnąć i nawet przemaszerować na wskroś; sugerują że fatamorgana w<br />
rzeczywistości może reprezentować jeden z obserwowalnych efektów zafalowań<br />
przestrzeni czasowej. Innym przykładem zjawiska tego samego typu są sporadycznie<br />
obserwowane na morzu przypadki pojawiania się "Latającego Holen<strong>dr</strong>a", czyli<br />
iluzorycznego statku morskiego z przeszłości który nie powinien przetrwać w stanie<br />
pływalności do dzisiejszych czasów. Ponadto wszelkie opowieści typu "nadprzyrodzonego",<br />
jak np. zaobserwowanie maszerującej kolumny starożytnych wojowników, wejście do<br />
budynku który istniał w danym miejscu całe wieki temu, przejście przez miasto przyszłości,<br />
wszystko to mogą być rzeczywiste zdarzenia tyle że sprowadzające się do nierozumianego<br />
dotychczas zafalowania przestrzeni czasowej.<br />
C8. Pola zmodyfikowane lub wzbudzone eksplozją Tapanui<br />
W zasięgu swego działania eksplozja Tapanui spowodowała odnotowywalne zmiany<br />
w dwóch rodzajach pól istotnych dla samopoczucia, zachowania i z<strong>dr</strong>owia ludzi, t.j. polu<br />
magnetycznym i polu telepatycznym. Ponadto wywołała ona wzbudzenie tam dodatkowego<br />
pola telekinetycznego o niezwykle wysokiej aktywności biologicznej (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdziały<br />
C7.1 i C7.2) którego szczątkowe działanie do dzisiaj objawia się w owej Zelandii. Niniejszy<br />
po<strong>dr</strong>ozdział stara się więc zestawić zgromadzone dotychczas przez autora obserwacje na<br />
temat wpływu jaki ta eksplozja posiadała na owe trzy pola, a także próbuje ustalić<br />
prawdopodobny wpływ jaki zaistnienie zmian w tych polach może posiadać na z<strong>dr</strong>owie,<br />
samopoczucie i zachowanie mieszkańców tamtego kraju.<br />
C8.1. Zmiany pola magnetycznego w okolicach krateru Tapanui<br />
Cały obszar krateru Tapanui namagnesowany jest w turbulentny, niezorganizowany<br />
sposób, podobny do tego spodziewanego do wystąpienia po eksplozji jakiegoś pojemnika<br />
wypełnionego ogromną ilością energii magnetycznej (pola). Namagnesowanie to<br />
manifestuje się w następujący sposób:<br />
1. Może ono zostać wykryte czułym kompasem. Igła takiego kompasu np.<br />
niesionego w dłoni zaczyna wirować, <strong>dr</strong>astycznie zmieniając wskazania z miejsca na<br />
miejsce. Na początku swych badań krateru Tapanui, w pobliżu jego północno-wschodniej<br />
krawędzi autor znalazł niewielki obszar w którym zaburzenia pola magnetycznego były<br />
szczególnie silne. W obszarze tym położenie jego kompasu magnetycznego w dwóch<br />
miejscach oddalonych od siebie jedynie o około 1 metra powodowało że ów kompas<br />
pokazywał kierunki jakie były zupełnie przeciwstawne do siebie (t.j. kierunek północy z<br />
jednego z tych miejsc okazywał się kierunkiem południa z <strong>dr</strong>ugiego z tych miejsc). Na<br />
dodatek oba te kierunki były niewłaściwe i różniły się od kierunków pokazywanych tylko<br />
kilka metrów dalej. Niestety autor nie zaznaczył sobie dokładnie owego miejsca. Kiedy zaś<br />
kilka lat później chciał powtórzyć ponownie ten sam eksperyment, okazało się że owych<br />
dwóch punktów o przeciwstawnych wskazaniach kompasu nie mógł już wówczas znaleźć.<br />
Obecnie zachodzi więc w głowę, czy pole magnetyczne krateru Tapanui nieustannie się
C-61<br />
zmienia również i do dzisiaj (co mogłoby mieć miejsce gdyby w tym kraterze przestrzeń<br />
czasowa falowała nieustannie - jak to opisuje po<strong>dr</strong>ozdział C7.3), czy też po prostu przy<br />
próbie powtórzenia owego eksperymentu zwyczajnie pomylił obszary i poszukiwał<br />
poprzednio wykrytych silnych zaburzeń w niewłaściwym miejscu (tych zapytań wcale nie<br />
rozwiewa fakt, że ciągle zdołał on wówczas wykryć najróżniejsze zaburzenia magnetyczne,<br />
tyle że nie były one aż tak <strong>dr</strong>astyczne i sobie nawzajem przeciwstawne jak na początku<br />
badań krateru Tapanui).<br />
Wśród miejscowych rolników krążą liczne opowieści na temat dawniejszych<br />
lokalnych pilotów których samoloty posiadały zwykłe kompasy magnetyczne. Piloci ci byli<br />
znani z narzekania, iż kompasy ich samolotów zaczynały wariować ponad kraterem.<br />
Nowocześniejsze samoloty posiadają kompasy bardziej stabilne, aczkolwiek piloci ciągle<br />
narzekają na ich widoczne odchylenie od poprawnych wskazań podczas przelotów nad<br />
kraterem.<br />
2. Kamienie ceramiczne z okolicy krateru Tapanui wykazują znaczne<br />
namagnesowanie (patrz także po<strong>dr</strong>ozdział C11.2). Większe z tych kamieni, a także<br />
wszelkie spore ich zbiorowiska, zauważalnie odchylają igłę czułego kompasu od<br />
prawidłowego kierunku.<br />
3. W okolicy krateru Tapanui rejestrowane są niezwykłe zjawiska<br />
radiokomunikacyjne jakich wyjaśnienie musi bazować na magnetycznych anomaliach tego<br />
obszaru. Dla przykładu w niewielkiej dolince leżącej na posiadłości okolicznego farmera,<br />
Graham'a Davie (Waikoikoi, R.D. 1, Gore, New Zealand), przy odpowiednich warunkach<br />
pogodowych fale radiowe czasami samoczynnie się wokalizują (słyszy się wtedy głośne<br />
audycje radiowe, chociaż nikt w pobliżu nie używa radia). W miejscu tym wyzwalane są<br />
więc jakieś niezwykłe zjawiska elektromagnetyczne, które powodują, iż gleba działa jak<br />
radio stworzone przez naturę.<br />
4. Koło krateru Tapanui występują różnorodne anomalia atmosferyczne, takie<br />
przykładowo jak tornada, kurtynowe wyładowania atmosferyczne, czy niezwykłe wiatry<br />
(pojawiające się jedynie w kraterze) których formowanie może mieć charakter jonowy.<br />
Cechą charakterystyczną wszystkich tych anomalii atmosferycznych z krateru Tapanui jest,<br />
że ich wystąpienie wymaga zasady dynama elektromagnetycznego. Dynamo takie powstaje<br />
przez ruch elektrycznie naładowanych chmur ponad turbulentnie namagnesowanym<br />
gruntem. Najbardziej niezwykłe są lokalne tornada, które pojawiają się dokładnie nad<br />
kraterem Tapanui, poczym szybko zanikają kiedy wiatr przemieści je kilka kilometrów od<br />
krawędzi krateru. Jedno z takich tornad zostało nawet sfotografowane przez żonę lokalnego<br />
farmera, Diane Chittock (Waikoikoi, 5 R.D., Gore, New Zealand) - patrz rysunek C10.<br />
Niezwykłość tych tornad wynika z dwóch przyczyn: (a) trwają one zwykle jedynie tak długo<br />
aż wiatr oddali je od krawędzi krateru na znaczniejszą odległość, (2) tornada nie są wcale<br />
znane w tej części Nowej Zelandii i poza okolicą krateru Tapanui nawet najstarsi ludzie<br />
nigdy o nich nie słyszeli. Stąd wydaje się racjonalnym konkludowanie, że tornada te<br />
posiadają związek z magnetycznymi właściwościami krateru.<br />
5. Krater znany jest też z nagłych i gęstych jak mleko mgieł których obszar<br />
wystąpienia niekiedy ogranicza się wyłącznie do jego okolic. Autor uważa że mgły te<br />
indukowane są technologicznie jako produkt uboczny zderzania się pulsującego pola<br />
magnetycznego lądujące w kraterze, lub zawisającego tuż nad nim, ogromnego <strong>UFO</strong>, z<br />
nietypowo silnym polem magnetycznym samego krateru. Efektem tego zderzania się dwóch<br />
pól jest wytwarzanie zjawiska raptownego (telekinetyczneg) ochładzania się atmosfery,<br />
bardzo podobnego do zjawiska silnego ochładzania środowiska wykorzystywanych w<br />
urządzeniach do magnetycznego chłodzenia. Z kolei raptowne ochłodzenie się atmosfery<br />
krateru, połączone z dużą wilgotnością tamtejszego powietrza, może spowodować<br />
powstawanie owej gęstej jak mleko mgły, jaka jest tak charakterystyczna i unikalna dla<br />
owego krateru. Obserwacją jaka zdaje się potwierdzać technologiczne pochodzenie od<br />
<strong>UFO</strong> owych niezwykłych mgieł z krateru Tapanui, jest fakt że pojawiają się one zwykle w<br />
okolicznościach jakie świadczą o bliskości <strong>UFO</strong>. Przykładowo w przypadku autora, <strong>UFO</strong>
C-62<br />
zjawiało się podczas niemal każdej jego wizyty badawczej do tego krateru - w kilku<br />
przypadkach autor zdołał nawet je tam przypadkowo sfotografować lub sfilmować - po<br />
szczegóły patrz po<strong>dr</strong>ozdział S6 monografii [1/4] i po<strong>dr</strong>ozdział D2 traktatu [4B]. W sporej też<br />
części jego pobytów w kraterze, pojawiały się tam też owe gęste jak mleko mgły. Jeden z<br />
przypadków pojawienia się tej mgły, autor zdołał nawet utrwalić na wideo. Podczas jednej z<br />
pierwszych wizyt autora w tym kraterze, odbytej wilgotnym zimowym wieczorem w lipcu<br />
1987 roku, tuż przed zachodem słońca, autor wraz z dwoma miejscowymi towarzyszami, z<br />
których jeden był Maori, zwyczajnie zabłądzili w owej gęstej jak mleko mgle, i wiele godzin<br />
później zdołali się uratować przed zamarznięciem tylko dzięki instynktowi owego Maori<br />
który wyprowadził ich do pobliskiej farmy. Z kolei w piątek, dnia 17 marca 2000 roku, tuż po<br />
godzinie 7 rano, na <strong>dr</strong>odze państwowej nr 1 jaka przebiega niedaleko od tego krateru,<br />
następił wypadek <strong>dr</strong>ogowy jaki był tak magabryczny że przez długi czas policja miała<br />
kłopoty z doliczeniem się liczby jego 6 ofiar (patrz artykuł "Six die in head-on collision", jaki<br />
ukazał się na tytułowej/pierwszej stronie gazety The Timaru Herald, Bank Street, Timaru,<br />
New Zealand, Saturday, March 18, 2000). Okazało się wówczas, że powodem owego<br />
wypadku była owa gęsta jak mleko mgła (prawdopodobnie owej nocy krater był ponownie<br />
badany przez kolosalne <strong>UFO</strong>).<br />
6. Krater Tapanui w niewyjaśniony sposób zdaje się zakłócać poprawną pracę<br />
urządzeń technicznych. Jednym z dwóch racjonalnych wytłumaczeń dla wystąpienia tych<br />
zakłóceń, byłoby interpretowanie ich albo jako (1) efektów pola magnetycznego czy pola<br />
telekinetycznego krateru, albo też jako (2) manifestacji bliskości niemal nieustannie<br />
obecnych w tym kraterze niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong>. (Obecnie autor przychyla się do<br />
przyjęcia tego <strong>dr</strong>ugiego wyjaśnienia - t.j. bliskości niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong>, ponieważ<br />
w 1999 roku komorę oscylacyjną takich niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong> odkrył on na kilku<br />
swoich fotografiach wykonanych w tym kraterze.) Najczęściej owe zakłócenia dają o sobie<br />
znać w sposób przypadkowy poprzez niezadziałanie różnych urządzeń. Najbardziej czułe<br />
na owe zakłócenia zdają się być kamery wideo ze złożonymi obwodami elektronicznymi.<br />
Autor odbył około 15 wypraw filmowych do krateru Tapanui aby przygotować swój<br />
amatorski film dokumentarny pokazujący różnorodne materiały dowodowe obecne w tym<br />
tajemniczym miejscu. W dwóch z tych wypraw kamery wideo używane przez niego w owym<br />
czasie (za każdym razem inna kamera) po prostu odmówiły działania. Owo niezadziałanie<br />
kamer w obu przypadkach nastąpiło koło miejsca z którego wykonane zostało zdjęcie<br />
pokazane na rysunku A2. Początkowo autor posądzał wyczerpanie się baterii. Jednakże te<br />
same kamery i baterie zaczęły działać bez przeszkód wkrótce potem, gdy autor opuścił<br />
krater Tapanui i przystąpił do filmowania innych obiektów. (Niemniej podczas jednej z<br />
wypraw do krateru przez przypadek autor uchwycił swoją kamerą komorę oscylacyjną<br />
niewidzialnego dla oka <strong>UFO</strong>.) Odnośnie większych maszyn, w jednym przypadku prawie<br />
nowiutki "Lan<strong>dr</strong>over" jakim autor i jego współtowarzysz przyjachali na badania krateru,<br />
odmówił posłuszeństwa po zaparkowaniu niedaleko od miejsca gdzie obie kamery wideo<br />
zaprzestały działania. Ponadto, właściciel krateru Tapanui chciał kiedyś zrównać z ziemią<br />
ostrą krawędź zachodniego brzegu krateru. Jednakże jego buldożer odmówił<br />
posłuszeństwa i podobnoż utknął tam na dłuższy czas, bowiem dwa kolejne traktory<br />
sprowadzone aby wyciągnąć go z krateru również odmówiły posłuszeństwa i utknęły przy<br />
nim dodając tylko kłopotów. Kłopoty z dużymi maszynami szczególnie ostro ujawniły się też<br />
podczas gruntownego wyrównywania dna krateru w latach 1994/5.<br />
C8.2. Pole telekinetyczne i spowodowana nim aktywność biologiczna krateru<br />
Tapanui<br />
Na obecnym poziomie naszej wiedzy polem telekinetycznym nazwać możemy stan<br />
wzbudzonej przestrzeni powstały po raptownym przyspieszeniu przenikającej tą przestrzeń<br />
przeciw-materii. Wzbudzenie to manifestuje się poprzez tendencję do wprowadzania w ruch
C-63<br />
telekinetyczny zawartej w tej przestrzeni materii. Ponieważ w dużym uproszczeniu przeciwmateria<br />
utożsamiona może zostać z polem magnetycznym (patrz po<strong>dr</strong>ozdział H5.2<br />
monografii [1/4]), na codzienny użytek pole telekinetyczne może być przyjęte jako zupełnie<br />
odmienne pole w które zwykłe pole magnetyczne transformuje się na czas doznawania<br />
przyspieszenia. Oczywiście jest to bardzo uproszczone wyjaśnienie bowiem pole<br />
telekinetyczne, podobnie jak wiele innych zjawisk i atrybutów charakterystycznych<br />
wyłącznie dla przeciw-świata, nie posiada materialnego odpowiednika i nie może być<br />
zrozumiane na bazie konceptów i interpretacji wypracowanych przez dotychczasową fizykę<br />
ograniczającą swoje rozważania wyłącznie do świata materialnego.<br />
Pole telekinetyczne różni się od pola magnetycznego, posiada bowiem bardziej<br />
charakter promieniowania niż pola, odznacza się większą niż ono aktywnością i<br />
przenikalnością, a ponadto wykazuje inteligencję (po wyjaśnienia owej inteligencji patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział H6.1 w [1/4]). Pole telekinetyczne wykazuje też zdolność do utrwalania się w<br />
materii jaka objęta została jego działaniem (w ten sposób materia ta zostaje<br />
"natelekinetyzowana" - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1 i C7.2).<br />
W sensie fizykalnym natelekinetyzowanie danej substancji, czyli jej trwałe nasycenie<br />
polem telekinetycznym, zdefiniować można jako wprawienie jej najmniejszych jednostek<br />
(atomów, cząsteczek, molekuł) w szczególny rodzaj oscylacji telekinetycznych.<br />
Natelekinetyzować można wszelkie substancje, nie zaś jedynie ferromagnetyki. Jako że<br />
mechanizm tych oscylacji oraz ich następstwa są dosyć złożone, w celu dokładniejszego<br />
zapoznania się z nimi czytelnik powinien prześledzić po<strong>dr</strong>ozdział NB1 z monografii [1/4].<br />
Po utrwaleniu się w materii w postaci jej natelekinetyzowania pole to zanika<br />
stosunkowo wolno, zgodnie z tzw. "krzywą połowicznego zaniku". Zanim nastąpi jego<br />
całkowity zanik, o nasyconej nim materii można twierdzić że wykazuje ona obecność<br />
szczątkowego pola telekinetyczngo, albo że została ona natelekinetyzowana. Pole<br />
telekinetyczne, a także owo szczątkowe pole telekinetyczne (czyli "natelekinetyzowanie"),<br />
wykazują niezwykle wysoką aktywność biologiczną, chemiczną, i strukturalną. Ta ich<br />
aktywność, jak również kilka innych cech tego pola, opisane zostały w po<strong>dr</strong>ozdziale NB4 w<br />
[1/4], oraz dodatkowo skomentowane w po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.1 i C7.2 niniejszej monograqfii.<br />
Okolice krateru Tapanui wykazują właśnie podwyższoną aktywność biologiczną. Jak<br />
wynika z badań autora nad efektem telekinetycznym, tzw. „telekinetycznym rolnictwem”,<br />
oraz lądowiskami wehikułów telekinetycznych, odpowiedzialność za taką wzmożoną<br />
aktywność biologiczną zawsze ponosi resztkowe pole telekinetyczne jakie musi być obecne<br />
w otoczeniu tego krateru. Stąd istnienie tej aktywności jest bardzo charakterystyczną cechą<br />
rozpoznawczą, dokumentującą iż objęty nią obszar był kiedyś omieciony pierwotnym polem<br />
(promieniowaniem) telekinetycznym.<br />
W początkowym stadium eksploracji Tapanui autor nie zdawał sobie sprawy z<br />
istnienia pola telekinetycznego w kraterze, mimo że ze swych badań nad telekinezą<br />
doskonale znał on objawy jego obecności. Dopiero doświadczenia przeprowadzone przez<br />
osoby o rozbudzonych zdolnościach paranormalnych stopniowo uświadomiły mu aktywność<br />
biologiczną okolic krateru. To z kolei umożliwiło zauważenie i odnotowanie biologicznych<br />
następstw całej eksplozji Tapanui, takich przykładowo jak przyspieszony wzrost <strong>dr</strong>zew w<br />
Nowej Zelandii opisany w punkcie #D1 z rozdziału H. Niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział prezentuje w<br />
chronologicznym ujęciu jak biologiczna aktywność krateru Tapanui została stopniowo<br />
ujawniana.<br />
Warto w tym miejscu podkreślić, że na obecnym etapie rozwoju naszej cywilizacji<br />
obecność w otoczeniu resztkowego pola telekinetycznego daje się wykryć jedynie w sposób<br />
pośredni (np. przez obserwację reakcji organizmów żywych poddanych jego wpływowi) lub<br />
przy użyciu metod subiektywnych (np. różdżkarstwa). Nie istnieją bowiem jeszcze<br />
instrumenty badawcze jakie umożliwiałyby jego bezpośrednie zmierzenie. (Oczywiście<br />
współczesne instrumenty badawcze nie są także w stanie zaprzeczyć istnienia takiego<br />
telekinetycznego pola.) Stąd, dla naukowej ścisłości, autor zdecydował się przedstawić w<br />
tym raporcie pośrednie indykatory oraz subiektywne stwierdzenia dotyczące omawianego
C-64<br />
pola, licząc że jakieś obiektywne (instrumentalne) kroki weryfikacyjne w tym zakresie będą<br />
mogły zostać podjęte w przyszłości.<br />
Zaraz po tym jak publikacje autora rozsławiły krater Tapanui, miejsce to zaczęło być<br />
ulubionym punktem zbiorczym oraz celem częstych wizyt dla ludzi zainteresowanych w<br />
uz<strong>dr</strong>awianiu, radiestezji, okulcie, <strong>UFO</strong>, zjawiskach paranormalnych, joga, alternatywnym<br />
stylu życia, oraz innych podobnych dziedzinach. W miarę jak świadomość niezwykłości<br />
krateru rosła, ludzie ci stopniowo zaczęli przybywać z coraz większych odległości, obecnie<br />
nawet przylatując z tak daleka jak USA, Kanada, czy Niemcy. Zaczęli oni spędzać znaczne<br />
przedziały czasu w kraterze medytując, przeprowadzając sesje uz<strong>dr</strong>owicielskie,<br />
przechodząc transe, odpoczywając, itp. To właśnie ich przeżycia i rezultaty ich działań,<br />
dostarczyły pierwszych wskazówek że obszar krateru Tapanui posiada podwyższoną<br />
aktywność biologiczną, wykazując jednocześnie różnorodne atrybuty "paranormalne".<br />
Niektórzy z wizytatorów przeprowadzili nawet subiektywne badania krateru, używając<br />
różdżek radiestezyjnych, wahadełek, kryształów, osobistego wyczucia, itd. W efekcie tych<br />
badań wielu z nich zaczęło twierdzić, że niezależnie od zakłóceń w polu magnetycznym<br />
Ziemi, wyraźnie wyczuwają oni w kraterze Tapanui obecność jeszcze innego pola<br />
niezwykle aktywnego biologicznie. Analizując stwierdzenia tych osób i porównując je z<br />
wynikami badań autora przedstawionymi w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1, zaczęło być widoczne, że<br />
atrybuty owego <strong>dr</strong>ugiego pola obecnego w kraterze Tapanui pokrywają się z cechami<br />
resztkowego pola telekinetycznego.<br />
Owo odmienne od magnetycznego pole telekinetyczne dodatkowo działające w<br />
kraterze Tapanui oraz w jego otoczeniu, przez wykrywających jego istnienie radiestetów i<br />
uz<strong>dr</strong>owicieli opisane zostało jako posiadające naturę dipolarną, podobną do pola<br />
magnetycznego. Jego konfiguracja wewnątrz i naokoło krateru Tapanui zdaje się<br />
przypominać konfigurację pola magnetycznego wewnątrz i naokoło zwoju selenoidu, t.j.<br />
istnieje pionowa kolumna tego pola działająca wewnątrz obrębu krateru, która posiada<br />
pozytywną (leczniczą) aktywność biologiczną (biegunowość), oraz koncentryczne warstwy<br />
tego pola z negatywną (szkodliwą) aktywnością biologiczną (biegunowością) działające w<br />
obszarach otaczających krater. Owo pole jest tak potężne, że - zgodnie z opinią<br />
radiestetów, całkowicie przytłacza ona lokalną siatkę szwajcarską (patrz po<strong>dr</strong>ozdział H5.3 w<br />
monografii [1/4]). W efekcie działania owego pola, paranormalnie rozbudzeni ludzie którzy<br />
medytują, odpoczywają, czy tylko przebywają w wnętrzu krateru, twierdzą że otrzymali oni<br />
potężną dozę uz<strong>dr</strong>awiających wibracji, jakie podobnoż ujawniają swe działanie poprzez<br />
natychmiastowe spotęgowanie ich energii życiowej, stymulację samo-uz<strong>dr</strong>awiania ich ciał,<br />
poprawę nastroju, sprowadzenie uczucia pokoju i szczęśliwości, oczyszczenie ich aury, itp.<br />
Z <strong>dr</strong>ugiej strony, ci sami ludzie pozostający przez dłuższy czas na zewnątrz krawędzi<br />
krateru, ale w obrębie silnego działania negatywnego bieguna owego telekinetycznego<br />
pola, twierdzą iż otrzymali dozę szkodliwych wibracji które powodują zauważalny<br />
negatywny impakt na ich z<strong>dr</strong>owie (np. twierdzą że szybko pozbawia ich ono energii<br />
życiowej, powoduje natychmiastowe popsucie ich samopoczucia, wywołuje negatywne<br />
reakcje organizmu jak ból głowy, itp.). Autor słyszał nawet opinię wyrażoną przez jednego z<br />
takich radiestezyjnie rozbudzonych osób, że niezwykle wysoka liczba przypadków tzw.<br />
grypy Tapanui (t.j. "Tapanui Flu" czyli choroby opisanej przy końcu tego po<strong>dr</strong>ozdziału)<br />
wśród osób zamieszkujących wokoło krateru Tapanui jest spowodowana przez działanie<br />
właśnie owego negatywnego bieguna omawianego tutaj pola telekinetycznego.<br />
Mrs Ellie McMurtrie (14 A Hawera Road, Kohimarama, Auckland, New Zealand; Tel.<br />
5289322), międzynarodowo aktywna uz<strong>dr</strong>owicielka, zainspirowana publikacjami autora<br />
dokonała własnych badań krateru Tapanui. W ich rezultacie twierdzi ona, że krater ten jest<br />
jednym z najsilniejszych punktów leczniczych (czakramów) na Ziemi. Grupa jej<br />
naśladowców z Auckland prowadzi teraz systematyczne sesje uz<strong>dr</strong>awiające w kraterze<br />
Tapanui. Podczas takich sesji, jako amplifier uz<strong>dr</strong>awiających wibracji wydzielających się z<br />
krateru, grupa używa sporych rozmiarów naturalny kryształ o wyjątkowej czystości i<br />
przeźroczystości. Zgodnie z twierdzeniami niektórych uczestników tych sesji, kryształ
C-65<br />
zauważalnie zmienia swoją czystość i kolor podczas pełnienia takich wzmacniających<br />
funkcji w wnętrzu krateru Tapanui.<br />
Warto tutaj dodać że okolice miasteczka Tapanui już od dawna (t.j. na długo przed<br />
"odkryciem" krateru Tapanui przez autora) uważane są za najbardziej "uduchowiony"<br />
obszar Nowej Zelandii w którym występuje jakieś promieniowanie radiestezyjne sprzyjające<br />
zjawiskom paranormalnym. Stąd w miasteczku tym tradycyjnie osiedlają się osoby<br />
przekładające wartości duchowe nad wartościami fizycznymi, np. uz<strong>dr</strong>owiciele,<br />
poszukiwacze alternatywnego stylu życia, artyści, itp.<br />
Istnieje niezwykle tajemnicze zjawisko raportowane jako występujące w, oraz<br />
naokoło, krateru Tapanui, które szczególnie ostro zdaje się potwierdzać paranormalny<br />
charakter tego miejsca. Prawdopodobnie może ono nawet zostać zakwalifikowane do<br />
całkowicie nowej kategorii, dotychczas nieznanej nauce. Przyjmuje ono formę małych,<br />
idealnie okrągłych kul białego światła (podobnego do "jarzenia pochłaniania" - patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział H6.1 w [1/4]), jakie pojawiają się w ciemności, świecą intensywnie, i latają w<br />
"inteligentny" sposób. Niemal wszystkie te kule zdają się mieć dokładnie taką samą<br />
średnicę, równą w przybliżeniu średnicy piłek pingpongowych. W jednym przypadku Chris<br />
Kirkman zaobserwował tak samo świecącą się kulę jednak o średnicy około 12 [cm] jakiej<br />
światło przenikało przez ściankę jego namiotu (wkrótce po jej zauważeniu dnia 8 kwietnia<br />
1994 roku o około 11 w nocy doświadczył on różnorodnych zjawisk paranormalnych). Kule<br />
te były obserwowane kilkakrotnie przez Rex'a Hellier - właściciela krateru Tapanui, przez<br />
jego córkę, przez grupę uz<strong>dr</strong>awiaczy którzy zamierzali eksperymentować z uz<strong>dr</strong>awiającym<br />
polem krateru poprzez spędzenie w nim kilku nocy pod namiotem (owe świecące kule<br />
aktualnie wyperswadowały im porzucenie tego zamiaru już po pierwszej nocy - jednym z<br />
nich był mój dobry znajomy, Reinhard), oraz przez Chris'a Kirkman, 11 Cutten Street,<br />
Dunedin South, New Zealand; Tel. domowy: (03) 4559595 (poprzednio: 13 Moodie Street,<br />
Dunedin, New Zealand; Tel. domowy: (03) 4543106; E-Mail: ckirkman@deepsouth.co.nz)<br />
który wielokrotnie nocował pod namiotem w Kraterze Tapanui i przy kilku okazjach (m.in.<br />
również 23 kwietnia 1994 roku) miał możliwość zaobserwowania z bliskiej odległości tych<br />
kul światła. Definitywnie nie są one piorunami kulistymi, jako że pojawiają się, przelatują, i<br />
później znikają w absolutnej ciszy, nigdy też nie pozostawiają jakiegokolwiek zniszczenia<br />
czy nawet śladu swojego istnienia. Ponadto dla piorunów kulistych ich rozmiary są zbyt<br />
jednakowe zaś wydzielane światło zbyt białe. Najczęściej pojawiają się one w wnętrzu<br />
jadącego samochodu (typu Lan<strong>dr</strong>over), przelatują wokół kierowcy i/lub pasażera jakby<br />
"analizując" ich, poczym w ciszy znikają bez widocznego dotknięcia czy przenikania<br />
poprzez ścianki kabiny. Przy jednej okazji zostały one dostrzeżone gdy "siedziały" na gałęzi<br />
<strong>dr</strong>zewa, zaś przy kilku okazjach gdy przelatywały tuż ponad powierzchnią trawy. Na<br />
obecnym etapie autor posądza, że mogą one stanowić sterowaną komputerowo,<br />
miniaturową wersję statków <strong>UFO</strong> trzeciej lub <strong>dr</strong>ugiej generacji (tzw. wehikułów czasu lub<br />
wehikułów telekinetycznych - patrz tom 11 z monografii [1/5]). Jednakże Mr Hellier i jego<br />
córka wierzą, że kule owe wykazują własności zbyt "niematerialne" a jednocześnie zbyt<br />
"inteligentne" aby były jakimiś urządzeniami. W ich prywatnej opinii kule te są raczej jakimś<br />
zjawiskiem o charakterze paranormalnym lub spirytualistycznym (np. istotami o duchowej<br />
formie z innego układu wymiarów). Być może więc że reprezentują one jeden z atrybutów<br />
paranormalnych krateru Tapanui omawianych w punkcie #E2 po<strong>dr</strong>ozdziału G5 i rozdziału<br />
H. Jako że pojawiają się one dosyć regularnie (najczęściej podczas nowozelandzkiego<br />
lata), ich badanie może stanowić doskonały projekt naukowy dla co bardziej odważnych<br />
poszukiwaczy przygód czy tropicieli tajemnic.<br />
Do powyższego powinno zostać dodane, że podobne świecące się kule białego<br />
światła zostały też zaobserwowane w zupełnie odmiennym końcu Nowej Zelandii, na<br />
półwyspie Coromandel (t.j. niedaleko od opisywanego w po<strong>dr</strong>ozdziale H4 tzw. "Śpiącego<br />
olbrzyma"). Odnotowała ich obecność i opisała je autorowi Maoryska, Mrs Enid Tata.<br />
Więcej danych na ich temat zawartych jest w po<strong>dr</strong>ozdziale D1 traktatu [4B].
C-66<br />
Do opisanych powyżej znalezisk paranormalnych dodają się też obserwacje<br />
bezpośrednio sugerujące podwyższoną aktywność biologiczna gleby z okolic krateru<br />
Tapanui spowodowaną obecnością w niej resztkowego pola telekinetycznego. Jednymi z<br />
bardziej znaczących takich obserwacji są twierdzenia lokalnych rolników że niektóre rośliny<br />
z pobliża krateru pozostają unikalne dla tego terenu i zdają się różnić od podobnych roślin<br />
rosnących w innych częściach Nowej Zelandii. Różnice owe mogłyby być spowodowane<br />
"po-eksplozyjnymi mutacjami telekinetycznymi", jakich doskonałe przykłady znalezione<br />
zostały na obszarze eksplozji tunguskiej - patrz opisy w punkcie #D1 (b) z po<strong>dr</strong>ozdziału J1,<br />
oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1. Jako że autor nie spotkał się ze żadnymi formalnymi badaniami<br />
dotyczącymi tej sprawy, być może dokonanie jakichś specjalistycznych badań mutacji roślin<br />
w okolicach krateru Tapanui powinno zostać podjęte w przyszłości przez zainteresowanych<br />
badaczy.<br />
Okolice krateru Tapanui znane są też z nasilenia przypadków niezwykle rzadkiej<br />
choroby lokalnie zwanej "Tapanui Flu" co tłumaczy się jako "grypa Tapanui" (jej medyczna<br />
nazwa brzmi: Myalgic Encephalomyelitis, albo ME syn<strong>dr</strong>om). Mimo swej niewinnej nazwy,<br />
symptomy Tapanui Flu są bardziej zbliżone do choroby popromiennej niż do zwykłej grypy,<br />
np. jednym z jej objawów jest zanik odporności immunologicznej organizmu. Uz<strong>dr</strong>owiciele z<br />
Nowej Zelandii nazywają ją także "chorobą elektromagnetyczną", jako że zgodnie z<br />
panującymi wśród nich poglądami poza obszarem Tapanui niekiedy doknięte przez nią są<br />
też osoby które przez dłuższy okres czasu mieszkały pod liniami wysokiego napięcia. Jej<br />
nasilanie się koło krateru Tapanui tłumaczą oni działaniem "negatywnego" bieguna pola<br />
telekinetycznego opisywanego w tym po<strong>dr</strong>ozdziale. Aczkolwiek sporadyczne przypadki tej<br />
choroby rejestrowane są na całym świecie, statystyczne nasilenie jej częstotliwości w<br />
obszarze Tapanui zdaje się sugerować, iż obecne są tam jakieś szczególne czynniki<br />
sprzyjające jej rozwojowi. Niestety, autor nie posiada ani wymaganej ekspertyzy medycznej<br />
ani też funduszy dla przebadania możliwego związku Tapanui Flu z następstwami eksplozji<br />
Tapanui. Głównym powodem dla którego wspomniał on ją tutaj jest więc nadzieja, iż<br />
niniejsza monografia może zainspirować innych naukowców do przebadania takiej<br />
możliwości (szczególnie iż choroba bardzo podobna do Tapanui Flu została zarejestrowana<br />
także i w rejonie eksplozji tunguskiej).<br />
W Nowej Zelandii krążą też uparte pogłoski, że niezależnie od "Tapanui Flu" okolice<br />
krateru Tapanui prześladowane są wyższą niż reszta kraju liczbą zachorowań na raka.<br />
Podobno w kręgach medycznych winę za ten stan rzeczy zrzuca się na zbyt entuzjastyczne<br />
używanie środków owadobójczych przez miejscowych rolników. Oczywiście wyjaśnienie to<br />
nie zostało najszczęśliwiej dobrane, ponieważ środki owadobójcze używane są z podobną<br />
intensywnością na terenie całej Nowej Zelandii, a także ponieważ w dzisiejszych czasach<br />
ludzie nie zjadają wyłącznie żywności produkowanej lokalnie, a raczej nabywają w sklepach<br />
produkty rozprowadzane równomiernie po całym kraju. Mimo poszukiwań dotychczas autor<br />
nie zdołał jednak znaleźć dokumentacji pisanej na temat owej intensyfikacji przypadków<br />
raka koło Tapanui, stąd owe pogłoski nie mogą tu być poparte odpowiednimi cytowaniami<br />
literaturowymi.<br />
Mieszkańcy bezpośrednich okolic krateru Tapanui prześladowani są też całą gamą<br />
najróżnorodniejszych innych chorób i stanów, jakich statystyczna częstość występowania<br />
zdaje się znacznie przewyższać częstość tych samych chorób z innych obszarów Nowej<br />
Zelandii. Oto co na ten temat napisano w pierwszej części artykułu pióra Kim'a Dungey,<br />
"Statistics 'horrifying'", jaki ukazał się w dzienniku "Otago Daily Times" (Allied Press, 52-66<br />
Stuart St, Dunedin, New Zealand), wydanie Nr 40.773 z czwartku, dnia 9 września 1993<br />
roku, strona 1, cytuję: "Gore. - Kobieta z Wschodniego Southland wyraża zatroskanie z<br />
powodu liczby problemów z<strong>dr</strong>owotnych dotykających mieszkańców jednej wiejskiej <strong>dr</strong>ogi i<br />
wierzy iż musi występować pomiędzy nimi jakaś wspólna przyczyna. Miss Mary Walker<br />
stwierdziła że statystyki z<strong>dr</strong>owotne dla <strong>dr</strong>ogi Chatton-Maitland są "przerażające" zaś kilka<br />
dalszych <strong>dr</strong>óg dodaje do tej liczby. Chciałaby aby powody zostały zbadane. Problemy<br />
obejmują raka, śmierć w kołysce, poronienia, stany depresyjne oraz syn<strong>dr</strong>om chronicznego
C-67<br />
zmęczenia. Ponadto zaistniały tam przypadki zapadu organów, spina bifida oraz astmy.<br />
Jedno dziecko doświadczyło zawału. "Lista się wydłuża i wydłuża"." (W oryginale<br />
angielskojęzycznym: "Gore. - An Eastern Southland woman is concerned about the number<br />
of health problems being faced by the residents of one rural road and believes there must<br />
be a common link. Miss Mary Walker said health statistics for the Chatton-Maitland road<br />
were "horrifying" and several adjoining roads added to the figures. She wants the cause to<br />
be investigated. The problems included cancer, cot death, miscarriages, depression and<br />
chronic fatigue syn<strong>dr</strong>ome. There had also been cases of organ failure, spina bifida and<br />
asthma. One child had suffered a stroke. "It just goes on and on".") Z pełnej treści tego<br />
artykułu dosyć jednoznacznie wynika, że niektóre osoby zamieszkujące okolicę krateru<br />
Tapanui doskonale zdają sobie sprawę z przerażającego stanu statystyk z<strong>dr</strong>owotnych tego<br />
obszaru i usilują zwrócić uwagę miejscowych władz na te statystyki. Jednakże zapewne<br />
manipulowane przez naszych kosmicznych okupantów władze unikają jak tylko mogą<br />
zaa<strong>dr</strong>esowania tego problemu, wszakże mogłoby to skierować zainteresowanie<br />
społeczeństwa na możliwość faktycznego zaistnienia eksplozji Tapanui oraz na różnorodne<br />
konsekwencje jakie eksplozja ta sobą przyniosła.<br />
Problemy z<strong>dr</strong>owotne doliny Tapanui nie są jedynie znamienne dla dzisiejszych<br />
czasów. Autor prowadził kiedyś interesującą dyskusję z przyjacielem wzmiankowanego w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C2 Richard'a Cook. Przyjaciel ten jest archeologiem amatorem z Crookston<br />
(t.j. małego osiedla leżącego pomiędzy Tapanui, Heriot, i Kelso) i kolekcjonuje stare butelki.<br />
Żalił się on, że przeciwnie do innych okolic Nowej Zelandii gdzie odkopywane butelki<br />
pochodzą od trunków, w dolinie Tapanui niemal wszystkie znajdowane stare butelki<br />
pochodzą od lekarstw. Ta jego interesująca obserwacja empiryczna uświadamia że<br />
bezpośrednie okolice krateru Tapanui są obszarem bardzo niez<strong>dr</strong>owym nie tylko obecnie<br />
ale były takim również w przeszłości. Do takiego samego zresztą wniosku prowadzi<br />
wspominana w po<strong>dr</strong>ozdziale C1 legenda Maorysów na temat wioski Orihaki koło Kelso,<br />
której mieszkańcy całkowicie wymarli ze strasznej i obrzydliwej choroby.<br />
Na zakończenie warto tutaj dodać, że niezależnie od wyjaśnienia dostarczonego<br />
opisaną w tej monografii teorią, w obiegu oczywiście znajdują się też różnorodne inne<br />
hipotezy i spekulacje na temat pochodzenia owego biologicznie aktywnego pola<br />
telekinetycznego panującego w kraterze Tapanui, a także na temat jego natury i działania.<br />
Jakiekolwiek jednak wyjaśnienia by one nie proponowały, jeden aspekt jest dla nich<br />
wspólny: wszystkie one potwierdzają fakt iż jakieś biologicznie aktywne pole działa w<br />
okolicach krateru Tapanui wywierając znaczący wpływ na z<strong>dr</strong>owie tamtejszych ludzi,<br />
zwierząt i roślin.<br />
C8.3. Pole telepatyczne zmodyfikowane następstwami eksplozji Tapanui<br />
Na obecnym poziomie wiedzy autor proponuje następującą definicję: "pole<br />
telepatyczne jest to kombinacja (pełne spektrum) wszystkich wibracji przeciw-materii które<br />
rozprzestrzeniają się w rozpatrywanym obszarze" (np. w obszarze Nowej Zelandii czy<br />
Polski). Więcej informaji na temat formujących to pole wibracji telepatycznych zawartych<br />
zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.2.<br />
W sensie opisowym pole telepatyczne przyrównać można do niesłyszalnej<br />
świadomie kombinacji wszystkich dźwięków jakie równocześnie docierają do istot<br />
zamieszkujących rozpatrywany obszar i jakie odbierane są przez ich ciała i umysły.<br />
Podobnie jak to ma się z dźwiękami słyszalnymi, poszczególne wibracje składające się na<br />
pole telepatyczne mogą się różnić pomiędzy sobą wieloma parametrami, takimi jak:<br />
częstotliwość (t.j. wysokość ich tonu), krzywa przebiegów w czasie (t.j. barwa dźwięku),<br />
dudnienie (rytm), harmoniczność (t.j. czy są one melodyjne czy też reprezentują<br />
wzbudzający podświadomą irytację hałas telepatyczny - np. zgrzyt, pisk, skrzypienie,<br />
chrapanie, łoskot), itp.
C-68<br />
Oddziaływujące długoterminowo pole telepatyczne posiada niezwykle silny wpływ na<br />
samopoczucie i zachowania ludzi. Wpływ ten objawia się szczególnie mocno kiedy<br />
docierające do nas wibracje przyjmują ton wysoce irytujący podświadomość (np. należą do<br />
tzw. "zieleni ujemnej") oraz są dysharmoniczne (t.j. należą do kategorii hałasu<br />
telepatycznego). Jednym z przykładów tego wpływu są eksplozje magnetyczne na Słońcu<br />
generujące hałas telepatyczny. Jak to zostało dowiedzione w literaturze wskazanej w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D4, wszelkie <strong>dr</strong>amatyczne ruchy społeczne, rewolucje, krwawe wojny, itp.,<br />
wypadały właśnie w okresach gdy Ziemia zagłuszana zostawała falami hałasu<br />
telepatycznego rozprzestrzeniającego się np. z owych eksplozji na Słońcu.<br />
Do czasu odkrycia wibracji telepatycznych, opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziałach G2.1.2 i<br />
G2.1.2.1, bezpośrednio i oficjalnie ludzie nie byli świadomi ani istnienia pola telepatycznego<br />
ani też jego wpływu na swoje z<strong>dr</strong>owie i zachowanie (aczkolwiek pośrednio i intuicyjnie pole<br />
to już wyczuwali). Niekiedy znajdowali się więc jak hipotetyczni głuchoniemi otoczeni<br />
hałasem nie do wytrzymania jednak nie mający pojęcia o jego istnieniu. Podobnie też jak w<br />
przypadku owych głuchoniemych, fakt niewiedzy że hałas ten istnieje wcale nie chronił ich<br />
przed jego destrukcyjnym działaniem czy przed nieuświadamianym sobie wpadaniem w<br />
szał z jego powodu.<br />
Istnieje wiele źródeł wibracji telepatycznych które wszystkie dodają swój wkład do<br />
kształtującego się w rozpatrywanym obszarze pola telepatycznego. Każde z tych źródeł<br />
wytwarza wibracje o odmiennych częstościach, barwie, rytmie, stopniu harmoniczności, itp.,<br />
stąd ich kombinacja działająca w danym kraju formuje unikalny rodzaj pola jaki panuje<br />
wyłącznie w określonym obszarze. Wymieńmy teraz najważniejsze źródła tych wibracji<br />
formujących pole telepatyczne Nowej Zelandii, oraz rozważmy jakie czynniki posiadają<br />
najsilniejszy wpływ na parametry ich wibracji:<br />
- Siatka szwajcarska. Powstaje ona w efekcie złożenia się dwóch prostopadłych do<br />
siebie stojących fal telepatycznych, jakie dokładniej omówiono w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.2.1.<br />
Parametry wibracji tej siatki zależą od konfiguracji terenu, od położenia danego kraju<br />
względem biegunów magnetycznych, oraz od poziomu namagnesowania otoczenia. Stąd w<br />
Nowej Zelandii parametry te wynikać też będą m.in. z długoterminowych następstw<br />
zaistniałej tam eksplozji Tapanui (poprzez mechanizm namagnesowania otoczenia).<br />
- Naturalne wibracje telepatyczne wydzielane w sposób ciągły przez każde<br />
zgrupowanie materii (w więc przez podziemne minerały, glebę, kamienie, skały, budynki,<br />
faunę i florę, wodę, powietrze, itp.) - patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB1 z [1/4]. Parametry tych wibracji<br />
zależą od stopnia wzbudzenia wydzielającej je materii, a więc bezpośrednio wynikać będą<br />
m.in. też i z pola telekinetycznego panującego w danym obszarze. Stąd w Nowej Zelandii,<br />
której środowisko naturalne ciągle wykazuje resztkowe natelekinetyzowanie,<br />
charakterystyka tej składowej pola telepatycznego ukształtowana została bezpośrednio<br />
przez eksplozję Tapanui.<br />
- Natelekinetyzowane substancje. Są one źródłem szczególnego rodzaju wibracji<br />
telepatycznych, o stałych i charakterystycznych dla danego sposobu natelekinetyzowania<br />
częstotliwościach - patrz opisy mechanizmu natelekinetyzowania zaprezentowane w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1.1. W przypadku obszaru Nowej Zelandii wibracje telepatyczne<br />
wydzielane w następstwie natelekinetyzowania jej środowiska są bezpośrednią<br />
konsekwencją eksplozji Tapanui.<br />
- Wyładowania atmosferyczne (błyskawice), oraz inne naturalne zjawiska<br />
elektromagnetyczne. Generować one będą silne fale wibracji telepatycznych. W Nowej<br />
Zelandii, jak autor wierzy właśnie z powodu następstw eksplozji Tapanui, błyskawice<br />
przyjmują nieco inny charakter niż te obserowane przez niego w odmiennych krajach, np. w<br />
Polsce, na Cyprze, czy w Malezji. Przede wszystkim w Nowej Zelandii większość błyskawic<br />
przebiega wyłącznie w obrębie chmur. Pojawiają się też one tam wyraźnie rzadziej niż w<br />
innych krajach. Ponadto często przyjmują formę nieco odmienną niż gdzie indziej (np. w<br />
<strong>dr</strong>astycznym przypadku formę unikalnych zapewne dla okolic krateru Tapanui wyładowań<br />
kurtynowych). Stąd autor uważa, że obecny wkład błyskawic i innych naturalnych zjawisk
C-69<br />
elektromagnetycznych do pola telepatycznego Nowej Zelandii jest bezpośrednio<br />
uzależniony od niektórych następstw eksplozji Tapanui.<br />
- Eksplozje magnetyczne na Słońcu oraz pozostałe kosmiczne źródła wibracji<br />
telepatycznych - patrz po<strong>dr</strong>ozdział D4. Ich wkład do pola telepatycznego Nowej Zelandii<br />
zależy od położenia tego kraju na naszym globie, a także od stanu, składu i konfiguracji<br />
atmosfery ponad Nową Zelandią (np. od występującej tam "dziury ozonowej"). Ponieważ<br />
stan, skład i konfiguracja atmosfery ponad tym krajem ciągle i dzisiaj modyfikowane są<br />
długoterminowymi następstwami eksplozji Tapanui, eksplozja ta pośrednio wpływa więc<br />
również i na rodzaj/parametry wibracji telepatycznych docierających do Nowej Zelandii z<br />
kosmosu.<br />
- Techniczne źródła wibracji telepatycznych, np. urządzenia elektromagnetyczne,<br />
energetyka, komunikacja, próbne eksplozje z bronią ją<strong>dr</strong>ową, itp. Charakter wytwarzanych<br />
przez nie wibracji telepatycznych zależy wprawdzie od obecnego poziomu technki i jest<br />
zbliżony do występującego w innych krajach. Niemniej wibracje te modyfikowane są<br />
następnie poprzez interferowanie, nakładanie się i wzmacnianie z innymi wibracjami<br />
panującymi w danym obszarze. Stąd ich wynikowy wkład do pola telepatycznego Nowej<br />
Zelandii również będzie pośrednio uzależniony od długoterminowych skutków eksplozji<br />
Tapanui.<br />
Jak to wynika z powyższego zestawienia, wszelkie wibracje telepatyczne<br />
rozprzestrzeniające się w obszarze Nowej Zelandii w sposób pośredni lub bezpośredni<br />
posiadają związek z długoterminowymi następstwami eksplozji Tapanui. W końcowym<br />
rezultacie w kraju tym formowana więc musi być bardzo unikalna kompozycja pola<br />
telepatycznego którego niemal wszystkie parametry (np. ton, barwa, rytm, harmoniczność,<br />
itp.) posiadają związek, wynikają, lub zostają modyfikowane następstwami eksplozji<br />
Tapanui. Pole telepatyczne Nowej Zelandii będzie więc unikalne dla tego kraju i w takiej<br />
samej kombinacji parametrów nie powtórzy się już w żadnym inym miejscu na świecie.<br />
Unikalna kombinacja wibracji pola telepatycznego Nowej Zelandii musi z kolei<br />
powodować zupełnie odmienny niż gdzie indziej (t.j. równie unikalny) wpływ na<br />
samopoczucie i zachowanie ludzi. Stąd należy się spodziewać że panujące w tym kraju<br />
pole telepatyczne powoduje nadawanie średniemu poziomowi cech zachowaniowych<br />
Nowozelandczyków określonych elementów dominujących. Te dominujące elementy<br />
moglibyśmy nazwać środowiskowo implikowanymi "cechami narodowymi". Jednak autor<br />
preferuje odwoływać się do nich jako do inklinacji zachowaniowych wywoływanych polem<br />
telepatycznym. Oczywiście objawią się one nie u wszystkich ludzi zamieszkujących dany<br />
kraj. Ich wystąpienie zależało bowiem będzie od indywidualnej podatności poszczególnych<br />
osób, od stopnia dostrojenia ich ciała i umysłu do danych wibracji telepatycznych, a także<br />
od osobistej kultury i charakteru tych osób. Niemniej owe inklinacje zachowaniowe<br />
wywoływane polem telepatycznym wystąpią u wystarczajcej liczby osób aby przez<br />
postronnego obserwatora zostać odnotowane jako wyraźnie zarysowujący się trend.<br />
Zdaniem autora, osoba przebywająca przez dłuższy czas poza Nową Zelandią (np.<br />
urodzona i wychowana w innym kraju) po przybyciu do tego kraju jest w stanie odnotować<br />
sporą liczbę takich inklinacji zachowaniowych wywoływanych panującym tam obecnie<br />
polem telepatycznym. Kilka z nich wspominanych jest w odmiennych częściach niniejszej<br />
monografii (np. w rozdziale L). Poniżej przytoczony zostanie jeden ich przykład jaki dał się<br />
autorowi odnotować właśnie przy okazji podjęcia przez niego badań Tapanui. Niestety<br />
przykład ten ma charakter wysoce nagatywny - wszakże tylko taki miał szansę dać autorowi<br />
w skórę na tyle mocno że warto mu było poświęcić nieco więcej uwagi i analiz. Należy<br />
jednak pamiętać, że zgodnie z omawianą w po<strong>dr</strong>ozdziale H8.2.1 monografii [1/3] tzw.<br />
"zasadą dwubiegunowości", oprócz negatywnych cech charakteru, jak wszystkie inne<br />
narody świata Nowozelandczycy wykazują też obecność równej liczby cech pozytywnych<br />
(np. jedną z nich jest ich zwiększona sensytywność uczuciowa).<br />
Prezentowaną tutaj inklinację zachowaniową Nowozelandczyków autor nazywa<br />
"represyjnym konserwatyzmem". Zjawisko to wyraźnie różni się od tradycyjnego
C-70<br />
konserwatyzmu którego działanie ograniczone jest do pasywnego oporu przed<br />
zaakceptowaniem nowych idei, przed adoptowaniem nowych postaw, czy przed<br />
w<strong>dr</strong>ożeniem nowych procedur działania. Represyjny konserwatyzm jest bowiem postawą<br />
aktywną, agresywną i przejmującą inicjatywę w tłumieniu prześladowanych przez niego<br />
idei. Jego istnienie manifestuje się następującymi sposobami działania:<br />
(i) Zupełne nieliczenie się z prawdą. Represyjny konserwatyzm wykazuje niezwykłą<br />
arogancję moralną i zamiast respektować prawdę respektuje on: prestiż, autorytet i interesy<br />
jakiejś grupy, dochody, pozycję społeczną i władzę, a także ślepe posłuszeństwo, zakazy i<br />
nakazy. W jego działaniach zdają się zupełnie nie być brane pod uwagę takie czynniki jak<br />
prawda, fakty, dedukcja logiczna, dowody materialne, badania, teorie, możliwości,<br />
prawdopodobieństwo, itp.<br />
(ii) Atakowanie i zwalczanie osób a nie idei. Zamiast doszukiwać się niedoskonałości<br />
w ideach i konfrontować je na poziomie intelektualnym, represyjny konserwatyzm preferuje<br />
zwalczanie aż do zniszczenia twórców, nosicieli i propagatorów tych idei.<br />
(iii) Skupianie uwagi wyłącznie na negatywnych aspektach nowych idei z<br />
nieprzyznawaniem istnienia ich pozytywnych następstw. Ten typ konserwatyzmu lubuje się<br />
np. w obciążaniu prześladowanych przez niego nowych idei różnorodnymi<br />
"przestępstwami" w rodzaju: podkopywanie prestiżu nauki, przynoszenie hańby określonym<br />
instytucjom, grupom lub osobom, działanie na szkodę osób, grup, państwa, religii, itp.<br />
Jednocześnie nic on nie wspomina, lub nawet celowo ukrywa, pozytywne następstwa<br />
owych idei, takie jak otwieranie nowych horyzontów poznawczych, wytyczanie nowych<br />
sposobów osiągania zamierzonych celów, wypracowywanie nowych urządzeń, technologii i<br />
procesów, podnoszenie lub ratowanie zapominanej wiedzy, itp.<br />
(iv) Prześladowanie tylko wybranych idei (np. w obecnych czasach: <strong>UFO</strong>, ESP,<br />
uz<strong>dr</strong>owicielstwa, astrologii, itp.). Idee wybierane jako ofiary represyjnego konserwatyzmu<br />
muszą wprowadzać sobą zagrożenie dla oficjalnie upowszechnianego obrazu<br />
rzeczywistości. Ponadto, zapewne w rezultacie działania przysłowia że "na pochyłe <strong>dr</strong>zewo<br />
każda koza skacze", zawsze są one też zgodne z podanym w po<strong>dr</strong>ozdziale V5.1.1<br />
monografii [1/3] wykazem dziedzin prześladowanych przez okupujących nas <strong>UFO</strong>nautów.<br />
(v) Unikanie konstruktywnej dyskusji. Represyjny konserwatyzm zawsze unika<br />
konstruktywnej wymiany poglądów jaka ukazywałaby podstawy naukowe, badania, czy<br />
fakty które świadczyłyby o ważności lub nieważności prześladowanej idei. Działania tego<br />
konserwatyzmu opierane są więc głównie na użyciu represji (w rodzaju: jeśli odważysz się<br />
to głosić lub popierać będzie cię to <strong>dr</strong>ogo kosztowało), propagandy (w rodzaju: ta idea jest<br />
szkodliwa dla kogoś lub czegś należy więc ją wyeliminować) i nieudowodnionego autorytetu<br />
(w rodzaju: jestem wysoko utytułowanym więc wiem najlepiej).<br />
(vi) Prowadzenie propagandowych kampanii zastraszających w celu<br />
zneutralizowania poparcia dla prześladowanych idei.<br />
(vii) Formowanie organizacji intelektualnego terroryzmu (podobnych do<br />
średniowiecznej inkwizycji). Ich niemal jedynym zajęciem jest prześladowanie osób<br />
formujących lub upowszechniających zakazane idee.<br />
(viii) Zastępowanie logiki emocjami. Przykładowo intelektualny opór przeciwko<br />
nowym ideom przekształcany jest w rodzaj osobistej wendety skierowanej na ich nosicieli.<br />
(ix) Całkowite nieliczenie się ze społeczną szkodliwością jaką zawsze przynosi<br />
represyjna działalność skierowana przeciw nowym ideom. Szkodliwość ta doskonale jest<br />
znana z historii (np. średniowiecza czy bardziej niedawnego hitleryzmu), oraz potwierdziła<br />
się już przy niezliczonych okazjach kiedy to prześladowane idee obracały się później<br />
przeciwko swoim prześladowcom. Pomimo to represyjni konserwatyści swoimi akcjami<br />
ciągle wyzwalają jej działanie w odniesieniu do własnego państwa, społeczeństwa, swoich<br />
potomków, swych najbliższych, a niekiedy także i siebie samych.<br />
(x) Końcowe przypisywanie sobie zasług. Jeśli któraś z prześladowanych idei w<br />
końcu przypadkiem zwycięży, wtedy pomimo poprzedniego zacieklego jej zwalczania i<br />
mnożenia przeszkód na jej <strong>dr</strong>odze, nagle zaczyna się wynajdywać najróżniejsze przyczyny
C-71<br />
dla których na byłych prześladowców również powinna spaść część wynikających z tej idei<br />
zasług i honoru.<br />
Ze wszystkich krajów w jakich autor dotychczas pracował, represyjny konserwatyzm<br />
zdaje się najsilniej uwydatniać właśnie w Nowej Zelandii. Jest on bardzo charakterystyczny<br />
dla tego kraju, zaś jego ujawnianie się tam następuje w sposób jakby stanowił on cechę<br />
narodową zauważalnej liczby Nowozelandczyków (włączając w to nawet niektórych<br />
urodzonych poza granicami owego kraju). Z tego też powodu autor wierzy że wywoływany<br />
on jest czynnikiem środowiskowym, t.j. panującym w Nowej Zelandii unikalnym<br />
charakterem tamtejszych wibracji przeciw-materii formujących pole telepatyczne owego<br />
kraju (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział H7.1 w [1/4]).<br />
Represyjny konserwatyzm wykazuje znaczne podobieństwo do warunków<br />
społecznych panujących w średniowieczu i manifestujących się przykładowo powołaniem<br />
inkwizycji. Wszakże właśnie w średniowieczu szeroko praktykowana była zasada<br />
"najlepszym wyrazem uznania jest spalenie na stosie". To z kolei powoduje, że jego obecne<br />
zidentyfikowanie i zrozumienie posiada kilka korzystnych implikacji. Jedną z nich jest<br />
możliwość iż wibracje telepatyczne rozprzestrzeniające się na Ziemi w okresie<br />
średniowiecza były bardzo zbliżone do dzisiejszego pola telepatycznego panującego w<br />
Nowej Zelandii. Inną jest szansa na ogarnięcie sytuacji społecznej panującej w<br />
średniowieczu. Znajomość represyjnego konserwatyzmu zezwala też na lepsze<br />
zrozumienie zagrożeń czekających nasze społeczństwo w przypadku nadejścia na Ziemię<br />
epoki neo-średniowiecza (opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D4). Natomiast w przypadku gdyby w<br />
przyszłości udało się ustalić dokładne mechanizmy i parametry jego wyzwalania,<br />
umożliwiałoby to również neutralizowanie jego efektów w przyszłym społeczeństwie.<br />
Najbardziej zauważalną manifestacją represyjnego konserwatyzmu jest organizacja<br />
zwana "Sceptic Society" w latach 1989 do 1992 wysoce aktywna w Nowej Zelandii.<br />
Aczkolwiek w świetle rozważań przedstawionych w po<strong>dr</strong>ozdziale V4.2 monografii [1/3], w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale U1.2.1 monografii [1/2], i w po<strong>dr</strong>ozdziale A1.2 monografii [3] można zadawać<br />
sobie pytania kto faktycznie kryje się za jej działalnością, formalnie organizacja ta założona<br />
została przez kilku tamtejszych naukowców i grupuje wielu wpływowych ludzi, włączając w<br />
to sporą liczbę profesorów uniwersyteckich i prawników. Przejawem jej działalności m.in.<br />
jest atakowanie badaczy, autorów, oraz czasopism którzy pozytywnie promują <strong>UFO</strong> lub<br />
propagują jakiekolwiek inne niewyjaśnione zjawiska poznanie i zbadanie jakich mogłoby<br />
mieć przewrotowe znaczenie dla dalszego rozwoju intelektualnego ludzkości. Technika tych<br />
ataków w wielu przypadkach odbiega od metod naukowego działania i możnaby ją krótko<br />
wyrazić starym (być może ukształtowanym właśnie w czasach inkwizycji) powiedzeniem<br />
"cel uświęca środki". Przykładowo wielu ludziom organizacja ta dała się we znaki przez swą<br />
specjalizację w atakowaniu osób nie zaś w znajdowaniu niedoskonałości w ideach od tych<br />
osób się wywodzących (pomimo że już od wieków wiadomo iż warunkiem rozwoju nauki<br />
jest zasada nieblokowania twórczości i wynikający z niej wymóg ograniczania krytycyzmu<br />
do idei oraz pozostawiania ich autorom prawa do swobody wyrażania się). Dotknięci nimi<br />
zostali prawie wszyscy podejmujący wspomnianą tematykę w Nowej Zelandii, włączając w<br />
to i autora niniejszej monografii. W latach 1989 do 1992, t.j. w czasie kiedy autor ciągle<br />
jeszcze usiłował kontynuować terenowe badania Tapanui oraz popularyzować ich wyniki w<br />
samej Nowej Zelandii, kilku członków "Sceptic Society" zasłynęło z działań w których<br />
doszukać by się można elementów intelektualnego terroryzmu nastawionego na<br />
powstrzymanie napływu niektórych idei oraz zastraszenie intelektualistów przed<br />
propagowaniem wnoszonych przez nie postępowych poglądów. Członkowie ci ochotniczo<br />
podjęli się roli jakby żandarmów na usługach jakichś sił intelektualnego poddaństwa<br />
zniewalających ich kraj (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział VB5.2.1 w monografii [1/4]).<br />
Ciekawym aspektem represyjnego konserwatyzmu jest, iż w Nowej Zelandii nie<br />
pojawił on się jedynie od niedawna (np. od czasu założenia "Sceptic Society") a objawiał<br />
swe działanie już w odległych czasach. To skłania do przypuszczeń że mechanizm który<br />
powoduje jego pojawianie się w tym kraju najprawdopodobniej stanowi jedno z następstw
C-72<br />
eksplozji Tapanui. Jednym z najszerzej znanych przykładów historycznie odległego jego<br />
ujawnienia się, wykazującym wiele zbieżności z dzisiejszymi badaniami Tapanui, są losy<br />
nowozelandzkiego wynalazcy Richard'a Pearse (1877-1953) z maleńkiej wioseczki koło<br />
Pleasant Point (niedaleko od Temuka i Timaru). Pearse zbudował pierwszy działający<br />
samolot śmigłowy na świecie, wcześniej niż to uczynili bracia Wright. Oto co na temat jego<br />
latającej maszyny napisane zostało przy monumencie postawionym około 8 kilometrów od<br />
miasteczka Pleasant Point, cytuję: "Richard William Pearse, 1877-1953, nowozelandzki<br />
pionier aviator. Niniejszy monument uwiecznia pierwszy lot śmigłowy dokonany przez<br />
obywatela brytyjskiego w cięższej od powietrza maszynie. Większość dowodów wskazuje<br />
że lot ten miał miejsce w dniu 31 marca 1903 roku i zakończył się upadkiem właśnie w<br />
niniejszym miejscu" (w oryginale angielskojęzycznym: "Richard William Pearse, 1877-1953,<br />
New Zealand's Pioneer Aviator. This monument commemorates the first powered flight to<br />
be made by a British citizen in a heavier than air machine. Most evidence indicates this<br />
flight took place on 31st March 1903 and ended by crashing on this site"). Niestety<br />
omawiany tutaj konserwatyzm spowodował, że w czasach kiedy Pearse pracował nad<br />
swoim samolotem, jego osiągnięcia były ignorowane, on sam został okrzyknięty przez<br />
współziomków za dziwaka, zaś informacje o jego pracach rozwojowych były celowo<br />
wytłumiane przez lokalne siły intelektualnego wstecznictwa oraz odcinane od ich<br />
przekazania do wiadomości innych ludzi. Oczywiście, dla postępu naszej cywilizacji nie są<br />
istotni ci wynalazcy którzy zbudowali coś jako pierwsi na świecie, a ci którzy zdołali<br />
przekonać innych ludzi (np. poprzez zademonstrowanie swojego już działającego<br />
prototypu) że dana idea jest technicznie wykonalna, a następnie zdołali upowszechnić lub<br />
nauczyć dalsze osoby jak ideę tą realizować w formie pracującego urządzenia. Niestety<br />
mur milczenia, odmowa propagowania i publikowania, oraz tendencja degradowania<br />
osiągnięć, którymi Nowozelandczycy ciasno otoczyli Pearse'a, uniemożliwiły mu<br />
poinformowanie innych budowniczych samolotów o swoich osiągnięciach i rozwiązaniach<br />
technicznych, a w ten sposób uniemożliwiły również włączenie jego samolotu do trwałego<br />
dorobku technicznego ludzkości. Dopiero kiedy z wiadomości docierających z innych krajów<br />
okazało się iż to co on dokonał było niezwykle ważne, Nowozelandczycy przypomnieli sobie<br />
o nim i nawet wybudowali mu monument-muzeum (którego koszt najprawdopodobniej<br />
wielokrotnie przewyższył fundusze jakie Pearse miał do dyspozycji na swe przełomowe<br />
badania i jakiego równoważność - gdyby udostępniona mu była w właściwym czasie -<br />
zapewne zmieniłaby bieg historii naszej techniki). Nie zmienia to jednak faktu, że ich<br />
wcześniejszy brak poparcia, intelektualne represje, oraz wyciszanie wymusiły aby postęp<br />
techniczny ludzkości popchnięty został do przodu już poza granicami ich kraju przez<br />
samolot braci Wright, podczas gdy dorobek Pearse'a w efekcie represyjnego<br />
konserwatyzmu jego współziomków uległ całkowitemu zaprzepaszczeniu.<br />
Pearse nie był jedynym postępowo-myślącym Nowozelandczykiem który padł ofiarą<br />
represyjnego konserwatyzmu. Jeśli bowiem zapoznać się z perypetiami życiowymi tych z<br />
mieszkańców owego kraju którzy dokonywali czegoś pionierskiego i wybiegającego ponad<br />
utarte poglądy, każdy z nich dotknięty był przez owo zjawisko. Aby nie być tu gołosłownym,<br />
czytelnikowi zapewne znane jest nazwisko Ernest'a Rutherford'a (1871-1937) - twórcy<br />
ją<strong>dr</strong>owego konceptu atomu (koncept ten z niewielkimi usprawnieniami obowiązuje w fizyce<br />
do dzisiaj). Otóż Rutherford też był Nowozelandczykiem. W 1893 roku ukończył on<br />
Canterbury University College w Christchurch (t.j. dokładnie tą samą uczelnię na której w<br />
1982 roku autor zaczynał też swoją nowozelandzką karierę badawczą) otrzymująć dyplom z<br />
matematyki i fizyki (M.A. with first class honours). Natychmiast też próbował<br />
zapoczątkować swoje badania naukowe. Pomimo jednak że uczelnię ukończył on z<br />
wyróżnieniem, oraz że zdał egzaminy końcowe aż na dwóch różnych fakultetach, przez<br />
dwa następne lata zmuszony był prowadzić badania jako swoje prywatne hobby (niemal w<br />
konspiracji), finansując je samemu poprzez dorabianie udzielaniem korepetycji. Będąc<br />
zdolnym młodzieńcem szybko więc zrozumiał że klimat intelektualny Nowej Zelandii nie jest<br />
właściwy dla nowatorskich badań, skorzystał więc z pierwszej nadarzającej się sposobności
C-73<br />
aby wyemigrować do Anglii. W 1895 roku przybył do Cambridge i kontynuował tam swoje<br />
badania, tym razem już oficjalnie. Dopiero gdy w 1908 roku uzyskał Nagrodę Nobla, zaś<br />
różne zaszczyty zaczęły się na niego sypać, Nowozelandczycy doszli nagle do wniosku iż<br />
dobrze byłoby dzielić cząstkę jego chwały. W 1931 roku nadali mu więc wymyślony<br />
specjalnie dla niego tytuł brzmiący "Baron Rutherford of Nelson" do którego jednak<br />
przywiązane było roszczenie aby nazywać go później "nowozelandzkim naukowcem". Do<br />
dziś fakt rozpoczęcia jego badań w Nowej Zelandii podkreślany jest przez miejscowych<br />
przy każdej nadarzającej się sposobności (jednak fakt uniemożliwienia ich kontynuacji jest<br />
wygodnie przemilczany), zaś turystom pokazuje się budynek starej uczelni w którym miał<br />
on "pracować". Niedawno (około 1995 roku) w Nowej Zelandii wprowadzono nawet do<br />
obiegu banknot studolarowy z podobizną Ernest'a Rutherford'a i wymownym podpisem<br />
twierdzącym "Lord Rutherford of Nelson". Oczywiście w tego typu sytuacjach działać<br />
zaczyna prawo moralne które stwierdza że "na wszystko trzeba sobie zapracować" (patrz<br />
punkt #5 w po<strong>dr</strong>ozdziale D8.2.2 monografii [3]). Prawo to powoduje, że aby jakiś kraj lub<br />
naród uzyskał przywilej nazywania kogoś swoim naukowcem, przedtem musi sobie na to<br />
zasłużyć udzielaniem temu naukowcowi odpowiedniego poparcia moralnego, bieżącym<br />
uznawaniem jego dorobku, oraz zabezpieczeniem dla niego warunków sprzyjających<br />
prowadzeniu danych badań. Bez spełnienia tego warunku dany kraj może tylko rościć sobie<br />
pretensje do jakiegoś naukowca czy osiągnięcia, jednak poza jego granicami te<br />
niezapracowane pretensje nie uzyskują uznania. (Zapewne z powodu działania tego<br />
samego prawa, poza granicami Polski Maria Curie-Skłodowska zwykle uważana jest za<br />
naukowca francuskiego, zaś o Nicholas'ie Copernicus'ie wielu sądzi że był on Włochem.)<br />
Pomimo więc usilnych roszczeń Nowej Zelandii co do narodowej przynależności<br />
Rutherforda, poza tym jednym krajem wszyscy inni uważają go za Anglika. Przykładowo<br />
prestiżowa [1C8.3] "Encyclopdia Britannica" (1969, Vol. 19, strona 834) stwierdza przy jego<br />
nazwisku, cytuję: "Brytyjski fizyk, laureat Nagrody Nobla z chemii za 1908 rok ..." (w<br />
oryginale: "Britih physicist, winner of the Nobel Prize in Chemistry for 1908 ...").<br />
Oczywiście szczególne pole telepatyczne panujące w Nowej Zelandii zdaniem<br />
autora jest odpowiedzialne za pojawienie się wśród mieszkańców tego kraju również wielu<br />
innych unikalnych zjawisk i problemów społecznych, z<strong>dr</strong>owotnych, zachowaniowych,<br />
mentalnych, seksualnych, edukacyjnych, kryminalnych, rasowych, itd. Ich dokładniejsze<br />
zidentyfikowanie i omówienie wymagałoby jednak przeprowadzenia badań odbywających<br />
się we właściwym klimacie i cieszących się przynajmniej zrozumieniem, na jakie autorowi<br />
nie dana była szansa. Stąd, niestety, zjawiska te muszą odczekać aż zmienią się poglądy<br />
luminarzy nauki od których zależy ich zbadanie. W międzyczasie zaś gnębieni nimi ludzie -<br />
w wielu przypadkach zapewne te same osoby które wytłumiają opisywane tutaj badania<br />
albo też ich najbliźsi, jak narazie nie próbują nawet dowiedzieć się co ich bije.<br />
Unikalne pole telepatyczne Nowej Zelandii zapewne wywiera niekorzystny wpływ nie<br />
tylko na ludzi, ale również na zamieszkujące ten kraj zwierzęta. Zdaniem autora jednym z<br />
rzucających się przykładów tego wpływu może być głośne w publikatorach Nowej Zelandii<br />
pod koniec 1995 roku odkrycie, że gołębie pocztowe uwolnione w tym kraju giną lub błądzą<br />
wielokrotnie częściej niż czynią to gołębie pocztowe innych krajów. Za powód tej<br />
podwyższonej dezorientacji gołębi jednym razem uważa się hipotetyczną elektroniczną<br />
mgłę (t.j. "electronic fog") jaka ma jakoby rozpościerać się nad powierzchnią tego kraju,<br />
innym zaś razem urządzenia nadawcze łączności mikrofalowej coraz szerzej tam<br />
instalowane. Mikrofalowy powód opisany został w artykule [3C8.3] pióra Trecie Barret,<br />
"Microwaves leading birds astray" opublikowany w Dunedin'owskiej gazecie Otago Daily<br />
Times, wydanie z dnia 26/7/97, strona 1. W artykule tym wspomina się m.in. że kolejnym<br />
krajem w którym podobnie jak w Nowej Zelandii gołębie wykazują wysokie<br />
zdezorientowanie i często giną jest Irlandia (gdzie winą za ten stan rzeczy obciąża się<br />
kieszonkowe radiotelefony) - ciekawe czy nie ma to przypadkiem czegoś do czynienia z<br />
opisaną w rozdziale F eksplozją <strong>UFO</strong> w starożytnej Atlantydzie, która najprawdopodobniej<br />
zaistniała gdzieś niedaleko Irlandii. Oczywiście zgodnie z zaproponowanym w punkcie
C-74<br />
#4H5 po<strong>dr</strong>ozdziału H5 monografii [1/2] i [1/3], oraz w punkcie #4D5 po<strong>dr</strong>ozdziału D5<br />
monografii [3], wyjaśnieniem dla telepatycznej zasady nawigacji u ptaków, ich dezorientacja<br />
nawigacyjna może być powodowana nie elektrycznie czy mikrofalowo, a mylącymi<br />
wibracjami telepatycznymi rozprzestrzeniającymi się na obszarze Nowej Zelandii.<br />
C8.4. Pole zaburzeń przestrzeni czasowej w kraterze Tapanui<br />
Polem zaburzeń przestrzeni czasowej nazywali będziemy utrwaloną przez materię<br />
zdolność do wywoływania kompleksu różnorodnych zjawisk jakie albo powodują zmiany w<br />
"normalnym" upływie czasu albo też posiadają związek przyczynowo-skutkowy z<br />
anomalnym upływem czasu. Jak to zostało wyjaśnione w rozdziale N z tomu 11 monografii<br />
[1/5], pole to jest pochodnym od pola magnetycznego (t.j. stanowi ono rezultat i<br />
odpowiednik raptownych zmian energii wewnętrznej pola magnetycznego). Jego<br />
wystąpienie będzie się zwykle wiązało z raptownym pojawieniem się, odlotem, lub<br />
eksplozją wehikułu czasu - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3 oraz rozdział H (punkt #6).<br />
Kilka ilustracji możliwego działania pola zaburzeń przestrzeni czasowej<br />
pochodzącego z eksplozji Tapanui wskazanych już zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3. Ich<br />
najlepszym przykładem byłoby cykliczne przenoszenie ptaka Moa do naszego stulecia i<br />
jego ponowne zabieranie w przeszłość lub przyszłość, czy też trwałe przeniesienie<br />
jaszczura Tuatara z dalekiej przeszłości do dzisiejszych czasów.<br />
Najbardziej bezpośredni przykład działania pola zaburzeń przestrzeni czasowej<br />
odnotowany został i raportowany autorowi przez Chris'a Kirkman'a - wspominanego już w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2 entuzjastycznego badacza krateru Tapanui. Zgodnie z jego<br />
obserwacjami osoby przebywające przez dłuższy okres czasu w obrębie tego krateru (np.<br />
obozujące w nim przez kilka kolejnych nocy) zdają się zabierać ze sobą pole zaburzeń<br />
przestrzeni czasowej i nakładać je potem na swoje otoczenie. Przykładowo po przybyciu do<br />
domu z takiego pobytu odnotowywują one, że ich zegary zaczynają wykazywać<br />
krótkoterminowe zakłócenia w poprawności działania (zwykle przez kilka następnych dni<br />
spóźniają się od około 30 do 5 minut na dobę).<br />
Interesujące jest też twierdzenie, że długotrwałe przebywanie danej osoby w<br />
kraterze Tapanui zdaje się indukować w stosunku do niej przyjaźń i zaufanie zwykle<br />
płochliwych lub agresywnych zwierząt. Jeden z uczestników obozowania w tym kraterze<br />
twierdził, że po przybyciu do domu z takich wypraw kot który zwykle się go panicznie boi<br />
przez kilka następnych dni jakby przeszechodził przez jakąś transformację i nie oddalał się<br />
od niego nawet na chwilę. Takie zachowanie się zwierząt może być powodowane tym<br />
samym polem (oraz mechanizmem działania tego pola) jakiego wykorzystywanie umożliwia<br />
pracę urządzeń telepatycznych opisywanych w rozdziale N z [1/4].<br />
Również kilka dalszych zjawisk obserwowanych w kraterze Tapanui i w jego<br />
okolicach może zostać zaliczone do kategorii wynikających pośrednio z nasycenia<br />
otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Są to przykładowo: tendencja osób o<br />
zwiększonym ESP do medytowania w tym kraterze, przechodzenia w nim widzeń,<br />
dokonywania przepowiedni, itp.<br />
Jednym z bardziej niezwykłych przykładów takich pośrednich zjawisk jest zdolność<br />
krateru Tapanui do działania jako wzmacniacza życzeń (t.j. "amplifier of thoughts and<br />
wishes"). Osoby wielokrotnie medytujące w tym kraterze twierdzą zdecydowanie, że<br />
zaobserwowały tam fakt przyspieszonego wypełniania się swych nawet najbardziej ukrytych<br />
pragnień i myśli. Przykładowo Chris Kirkman opowiadał kiiedyś autorowi o życzeniu<br />
zobaczenia pioruna jakie wypełniło się kiedy ciągle jeszcze przebywał w kraterze Tapanui<br />
zaraz po tym jak zobaczenia pioruna sobie zażyczył. Wszelkie życzenia pomyślane<br />
podczas medytacji w tym kraterze zdają się ulegać szybkiemu urzeczywistnieniu, zaś<br />
pojawiające się tam myśli zdają się nie tylko wypełniać ale i kształtować przyszłość ich<br />
nosiciela zgodnie ze swą treścią. Bazując jedynie na stanie dzisiejszej nauki wielu badaczy
C-75<br />
zapewne zignorowałoby te twierdzenia jako tzw. "zbiegi okoliczności". Autor chciałby tu<br />
jednak przypomnieć, że istnieją różnorodne obserwacje empiryczne wywodzące się ze<br />
źródeł innych niż krater Tapanui jakie bezpośrednio potwierdzają taką możliwość. Zgodnie<br />
z nimi, szczególny rodzaj pola który autor nazywa "zaburzeniami przestrzeni czasowej",<br />
faktycznie jest w stanie powodować efekt wypełniania się życzeń. Przykładem takich<br />
obserwacji może być powszechne w niektórych krajach (np. Anglii i Polsce) wierzenie<br />
ludowe że życzenie pomyślane lub wypowiedziane w chwili zabaczenia spadającej gwiazdy<br />
napewno się wypełni (np. rozważ znane powiedzenie z Anglii, że "a falling star makes<br />
wishes to come true"). Zdaniem autora, to szeroko rozpowszechnione wierzenie ludowe<br />
wyjaśnione może być na bazie zakłóceń przestrzeni czasowej spowodowanych przelotem<br />
wehikułów czasu. Jak to bowiem jasno wynika z po<strong>dr</strong>ozdziału O5.4 w [1/4], a ściślej z<br />
opisanej tam obserwacji Wincentego, lądujące <strong>UFO</strong> wyższych generacji w ludowych<br />
wierzeniach zwykle brane było za spadającą/opuszczającą się na Ziemię gwiazdę.<br />
Ponieważ opadaniu tych wehikułów zawsze towarzyszyło też silne zaburzenie pola<br />
czasowego, podczas ich wielowiekowej obserwacji być może empirycznie odnotowano<br />
jeden ze skutków ubocznych tego pola, t.j. jego zdolność do wypełniania życzeń<br />
pomyślanych przez obserwatora takiego opadającego <strong>UFO</strong> (oczywiście możliwe też, że<br />
ową zdolność "spadających gwiazd" ujawnili ludziom sami <strong>UFO</strong>nauci, którzy doskonale<br />
przecież zdają sobie sprawę z następstw pola swych wehikułów).<br />
Kolejną, nieomawianą jeszcze w tej monografii ciekawostką okolic Tapanui, jaka też<br />
daje się zakwalifikować do atrybutów paranormalnych zaistniałej tam kiedyś eksplozji<br />
wynikających z zaburzenia przestrzeni czasowej, są ludowe twierdzenia o<br />
niewytłumaczalnym "szczęściu" przynoszonym właścicielom przez posiadane przez nich<br />
kamienie ceramiczne. W okolicach krateru Tapanui krążą liczne opowieści (m.in.<br />
powtórzone autorowi przez Mrs. Diane Chittock - patrz rysunek C10), iż podobno ci z<br />
mieszkańców którzy otaczają swoje domy kręgiem z kamieni ceramicznych, uzyskują<br />
niezwykłe szczęście (pa angielsku "good luck") we wszystkim co czynią. Ich zamierzenia i<br />
ukryte życzenia zdają się zawsze spełniać bez przeszkód, ich życie pełne jest sukcesów,<br />
zaś każde przedsięwzięcie przynosi zyski. Często wspominany jest przykład lokalnego<br />
farmera który po wielu latach niezwykłego pecha w desperacji otoczył swój dom takim<br />
właśnie kręgiem, zaś w efekcie zaczął tak dobrze sobie radzić iż wkrótce potem stać go<br />
było na zakup większej i nowszej farmy na bardziej cenionej Wyspie Północnej Nowej<br />
Zelandii. Także pocieranie kamienia ceramicznego w chwili wypowiadania jakiegoś<br />
życzenia, zgodnie z miejscowym wierzeniem ma jakoby przynosić szczęście w<br />
urzeczywistnieniu się tego życzenia. Z kamieniami tymi (lokalnie czasami też nazywanymi<br />
"Chinaman stones" t.j. "kamienie Chińczyka"), związany jest również używany powszechnie<br />
w tamtych okolicach idiom "luck of a Chinaman" (t.j. "szczęście Chińczyka") dla określenia<br />
osoby o wyjątkowo wielkim szczęściu.<br />
Po tym jak publikacje autora rozsławiły znaczenie kamieni ceramicznych jako<br />
"talizmanów" przynoszących szczęście ich posiadaczom, wiele znanych autorowi osób nosi<br />
te kamienie w kieszeni ze sobą, wozi je w swoich samochodach, oraz utrzymuje w swoich<br />
domach. Wszystkie te osoby twierdzą, że po wejściu w posiadanie takiego kamienia ich<br />
życie stało się bardziej szczęśliwe, zaś ich zamierzenia i życzenia są realizowane szybciej i<br />
pełniej. Jedną z takich osób jest Chris Kirkman, zapalony badacz krateru Tapanui<br />
wspominany już w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2. Przyznał się on autorowi, że nieustannie wozi w<br />
swoim samochodzie sporej wielkości kamień ceramiczny, oraz że od czasu wejścia w jego<br />
posiadanie we wszystkich przypadkach losowych objawiało mu się wyjątkowe szczęście.<br />
Kiedyś pod naciskiem sceptycznych znajomych usunął na jakiś czas ten kamień ze swego<br />
samochodu, jednak następujący zaraz po tym łańcuch pechowych zdarzeń i wypadków<br />
zmusił go do włożenia tego kamienia z powrotem. Oczywiście niepożądanym następstwem<br />
zdolności kamieni ceramicznych do przynoszenia szczęścia swym posiadaczom, jest że<br />
znikają one z krajobrazu okolic Tapanui w zastraszającej szybkości. Kiedy w sierpniu<br />
(August) 1996 roku autor dokonywał przeglądu materiału dowodowego na wystąpienie
C-76<br />
eksplozji Tapanui odkrytego przez niego od czasu rozpoczęcia tych badań w roku 1987, z<br />
przerażeniem uświadomił on sobie że około 50% tego materiału zniknęło już bezpowrotnie<br />
w tak krótkim, bo zaledwie dziewięcioletnim, przedziale czasu.<br />
Niezwykłe szczęście przynoszone jest ludziom nie tylko przez kamienie ceramiczne,<br />
ale także przez szczególne pole zakłóceń przestrzeni czasowej panujące w samym<br />
kraterze Tapanui. Przykładem szczęścia przynoszonego przez to pole był wypadek jakiemu<br />
uległ w nim syn właściciela, Mark Hellier. Dnia 23-go listopada 1995 roku, o godzinie 12:30,<br />
syn właściciela bronował dno krateru z użyciem około 10-cio tonowych ciężkich bron<br />
samobieżnych (po angielsku nazywanych "scraper"). Po wspięciu tej maszyny na jedną z<br />
krawędzi kraterów wewnętrznych, niespodziewanie zaczęła się ona staczać, przygniatając<br />
Mark'a swą masą. Nacisk na niego był tak duży, że jego głowa zagłębiła się około 5 [cm] w<br />
twardą glebę. W normalnym przypadku powinien on zostać zgnieciony na miazgę. Jednak<br />
w chwili gdy maszyna zaczęła go zgniatać, zobaczył on kwa<strong>dr</strong>atową chmurę białego<br />
ostrego światła, o rozmiarach około metra kwa<strong>dr</strong>atowego, jaka ustawiła się pomiędzy nim i<br />
maszyną. Chmura ta ochroniła go przed zgnieceniem, z całego wypadku wyszedł więc<br />
jedynie wielce wystraszony. Jego ojciec który widział całe to zdarzenie też zobaczył ową<br />
chmurę ostrego białego światła i obserwował ją potem nabożnie przez następne trzy<br />
godziny jak majestatycznie przepływała z miejsca na miejsce jakby egzaminując okolice<br />
wypadku (ojciec uważa ją za jakąś nadprzyrodzoną istotę która przybyła z innych światów<br />
aby uratować jego syna). Chmura ta różniła się kształtem i wielkością od kul białego światła<br />
obserwowanych często w kraterze Tapanui przez różne osoby - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2,<br />
aczkolwiek wydzielała ona podobne silne białe światło doskonale widoczne w czasie dnia.<br />
Inne zdarzenie paranormalne dotknęło samego Rexa Helliera, kiedy w 1994 roku<br />
czyścił on swoim buldożerem niewielkie jeziorko (tzw. "pond") znajdujące się w obrębie<br />
krateru Tapanui. Niespodziewanie na jeziorku tym dostrzegł on dwa koncentryczne wiry,<br />
około 1 metra średnicy, wirujące w przeciwstawnych kierunkach (woda jeziorka jest<br />
stacjonarna, zgodnie z dzisiejsza fizyką nie mają więc prawa wystąpić na niej jakiekolwiek<br />
wiry). Wiry te tak go zahipnotyzowały, że wpadł on w kilkugodzinny sen w siedzeniu swego<br />
buldożera, z którego zbudził się dopiero wieczorem zupełnie nie pamiętając co mu się śniło.<br />
Nigdy przedtem, ani też nigdy potem, nie wpadał on w <strong>dr</strong>zemkę podczas pracy na swych<br />
maszynach, wierzy więc że wiry posiadały jakieś własności mezmeryzujące<br />
(hipnotyzujące). Autor słyszał też już wcześniej twierdzenia że niektóre osoby medytujące w<br />
kraterze, wpadają tam w rodzaj transu czy hipnozy podczas której niekiedy mają nawet<br />
wizje zdarzeń jakie następują dopiero w przyszłości.<br />
Na bazie naszego dotychczasowego stanu wiedzy opowiadania o szczęściu<br />
przynoszonym ludziom przez ceramiczne kamienie czy przez niezwykłe pole zaburzeń<br />
przestrzeni czasowej obecne w kraterze Tapanui nie posiadają naukowego<br />
udokumentowania czy racjonalnego wytłumaczenia (chociaż pierwszej podbudowy<br />
teoretycznej dla ich poprawności dostarcza już Koncept Dipolarnej Grawitacji - patrz<br />
rozdział H w [1/4]). Zapewne więc przez wiele osób zakwalifikowane zostaną tylko jako<br />
lokalny folklor. Niemniej istnieje jeszcze jedna empiryczna obserwacja autora jaka daje<br />
ogromnie wiele do myślenia. Mianowicie podczas badania przypadków osób<br />
uprowadzonych przez <strong>UFO</strong> trzeciej generacji (wehikuły czasu), uderzającym faktem<br />
dającym się szybko zauważyć, jest że osoby te nagle doświadczają napływu fali<br />
niezwykłego "szczęścia" obejmującej wiele aspektów ich życia. Zwykle po takim<br />
uprowadzeniu zmieniają one zawód i zainteresowania, ich życie zaczyna nabierać<br />
głębszego sensu i treści, zaś większość ich przedsięwzięć zaczyna kończyć się sukcesem -<br />
patrz rozdział U z [1/4]. Owo niewytłumaczalne "szczęście" czasami rozciąga się nawet do<br />
takiej sfery jak fatalność wypadków. Przykładowo badany przez autora wielokrotnie<br />
uprowadzany przez <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, J.W. z przedmieścia Dunedin, dwukrotnie po<br />
uprowadzeniu znajdował się w sytuacjach które normalnie powinny zakończyć się<br />
niechybną śmiercią (prowadzony przez niego traktor z zestawem ostrych kultywatorów<br />
talerzowych stoczył się w dół zbocza góry, zaś strzelający złoczyńca chybił mimo
C-77<br />
przyłożenia lufy dubeltówki wprost do jego głowy) w obu przypadkach wychodząc bez<br />
szwanku w sposób jaki tylko dałoby się wyrazić słowami "na<strong>dr</strong>zędna interwencja" albo<br />
"cud".<br />
Istnieje też dotychczas niewyjaśnione zjawisko objawiające się w kraterze Tapanui,<br />
jakie również może posiadać charakter paranormalny. Jest nim <strong>dr</strong>zewo sosnowe<br />
energicznie "machające gałęzią". Drzewo to widoczne jest na rysunku A2 i leży ono w<br />
obrębie krateru przy jego wschodniej krawędzi. Podczas bardzo pogodnych dni, kiedy<br />
powietrze w kraterze jest całkowicie nieruchome, jedna z jego gałęzi zaczyna się<br />
gwałtownie wahać w górę i w dół, wyglądając jakby "huśtała się na niej jakaś niewidzialna<br />
istota". Waha się zawsze tylko jedna gałąź, podczas gdy wszystkie inne pozostają<br />
nieruchome. W tej liczbie nieruchome są również gałęzie położone ponad i poniżej owej<br />
wahającej się. To z kolei zdaje się eliminować możliwość iż jej ruch wywodzi się od jakiegoś<br />
lokalnego prądu/komina podgrzanego powietrza, który zresztą zgodnie z hy<strong>dr</strong>omechaniką<br />
nie potrafiłby zaindukować wahań gałęzi <strong>dr</strong>zewa iglastego w taki sam sposób jak może to<br />
uczynić z <strong>dr</strong>zewem liściastym o sztywnych i sprężystych liściach (warunki zaistnienia<br />
takiego przeciwsobnego ruchu oscylacyjnego sztywnych gałęzi <strong>dr</strong>zew liściastych i płaskich<br />
źdźbeł trawy o dwóch stopniach swobody opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale K2.4 monografii [1/3] i w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C5.1.4 monografii [3]). Owo niezwykłe zjawisko wahania się gałęzi sosny w<br />
kraterze Tapanui zaobserwowane było już przez wielu ludzi, włączając w to Rexa Helliera i<br />
Chris'a Kirkman'a. Naoczni świadkowie żartują, iż <strong>dr</strong>zewo to machało im gałęzią w rodzaju<br />
poz<strong>dr</strong>owienia.<br />
Inna ciekawostka Nowej Zelandii jaka najprawdopodobniej także może posiadać<br />
związek z paranormalnymi atrybutami omawianej tu eksplozji jest maoryska szkoła<br />
"uczonych mężów" czyli "Tohunga" (t.j. osób jakie w społeczeństwie maoryskim wypełniają<br />
funkcję społeczną podobną do funkcji "szamanów" z innych kultur) która do dzisiejszych<br />
czasów ma ciągle działać w najwyższej sekretności doskonale ukryta gdzieś w<br />
przepastnych lasach bezludnej części tego kraju. Z informacją o istnieniu tej szkoły autor<br />
zetknął się w dosyć niezwykłych okolicznościach jakie dla naukowej ścisłości opisze on<br />
poniżej pozostawiając ich interpretację czytelnikom. W 1985 roku dokonywał on badań<br />
telekinezy biologicznej, a ściślej fotografował on przedmioty przemieszczane na <strong>dr</strong>odze<br />
psychokinetycznej w celu wykrycia czy faktycznie wydzielają one świecenie pochłaniania<br />
jak to sugeruje analiza efektu telekinetycznego. Jednym z badanych wykazującym<br />
szczególnie silną psychokinezę był młodzieniec pochodzenia maoryskiego którego<br />
nazwisko nie będzie tu ujawnione - referujmy więc do niego jako do R.S. z Hamner Springs.<br />
Po zaprzyjaźnieniu się z autorem, w trakcie jednej z rozmów nakierowanych na ustalenie<br />
motywacji jaka powoduje iż młodzieniec ten poświęca znaczną ilość swego czasu dla<br />
medytacji, ćwiczeń samodyscypliny, oraz treningu psychokinetycznego, przyznał się on że<br />
pracuje nad swoimi zdolnościami psychokinetycznymi ponieważ zamierza wstąpić do<br />
bardzo starej i sekretnej szkoły "uczonych mężów". W szkole tej razem z wieloma innymi<br />
wybranymi młodymi Maorysami zapoznawał się on będzie z tajnikami tradycyjnej<br />
medycyny, sekretnej wiedzy swych przodków, wpływania na losy ludzkie, oraz znajdowania<br />
rozwiązań dla codziennych problemów i kłopotów ludzi poszukujących u niego rady.<br />
Egzamin wstępny decydujący o zaakceptowaniu do niej polega na konfrontowaniu adepta<br />
ze specjalnym świętym kamieniem wielkości pięści, który bez dotknięcia musi on<br />
telekinetycznie zesunąć ze stołu używając jedynie siły własnej psychokinezy. Niestety na<br />
dalsze zapytania autora dotyczące tej sekretnej szkoły R.S. odpowiadał coraz niechętniej i<br />
panicznie potem starał się przejść do innego tematu. Na podstawie okoliczności i sposobu<br />
przekazania omawianej tu informacji, stopnia zażyłości z osobą ją podającą i znajomości jej<br />
charakteru, a także panicznej reakcji młodzieńca po zorientowaniu się iż niechcąco<br />
wypaplał dobrze strzeżoną przed białymi tajemnicę, autor jest przekonany że R.S. mówił<br />
prawdę. Kiedy w rok po owej rozmowie autor próbował skontaktować się z nim ponownie,<br />
rodzina poinformowała iż podobno wyjechał on na stałe do Australii (autor nie próbował<br />
ustalić czy naprawdę do Australii czy też do owej sekretnej szkoły tyle tylko że pod
C-78<br />
pretekstem wyjazdu do Australii). Dalsze wypytywania o tą szkołę zarówno wśród innych<br />
zaprzyjaźnionych Maorysów jak i wśród białych Nowo-Zelandczyków spotykały się albo z<br />
zdziwieniem albo z zdecydowanym stwierdzeniem iż szkoła taka na pewno nie istnieje w<br />
Nowej Zelandii końcowych lat XX wieku. Z <strong>dr</strong>ugiej jednak strony logika podpowiada, że jeśli<br />
wiele osób wiedziałoby o niej, zaś każdy Maorys bez najmniejszego utajnienia udzielałby o<br />
niej informacji wypytującemu go Europejczykowi, nie byłaby ona sekretna zaś jej ukrywanie<br />
się w lasach nie miałoby sensu. Gdyby jednak - mimo stosunkowo niewielkiej populacji<br />
Maorysów, faktycznie istniała teraz cała szkoła pełna młodzieńców zdolnych<br />
psychokinetycznie zesunąć ze stołu kamień wielkości pięści, oznaczałaby to iż w Nowej<br />
Zelandii muszą występować jakieś szczególne warunki otoczeniowe (niewystępujące w<br />
innych krajach) sprzyjające rozbudzaniu uzdolnień paranormalnych u miejscowej ludności.<br />
Nawet więc bez udowodnienia obecnego istnienia tej szkoły, sama idea stosowanego w niej<br />
niezwykłego egzaminu wstępnego która musi bazować na jakichś rzeczywistych wzorcach<br />
istniejących co najmniej w przeszłości, podpiera tezę o paranormalnych własnościach<br />
krateru Tapanui.<br />
W 12 lat po natrafieniu na ślad owej szkoły (t.j. w 1997 roku) zaprzyjaźniona z<br />
autorem Maoryska wysokiego rodu potwierdziła jej istnienie. Zgodnie z nią szkoła ta w<br />
języku maoryskim nosi nazwę "whare-wananga" co znaczy "sekretna-akademia", jej<br />
istnienie i zlokalizowanie trzymane jest w absolutnej tajemnicy, zaś absolwenci otrzymują<br />
maoryski tytuł "Tohunga" który przynosi im respekt i poważanie podobne do tego jakim<br />
cieszą się "profesorowie" w krajach europejskich. Przedmioty nauczane w tej szkole<br />
obejmują cztery elementy, t.j. ziemski, gwiezdny, fizyczny i duchowy. Praktycznie<br />
pokrywają one wiedzę z niemal wszystkich dyscyplin wyo<strong>dr</strong>ębnionych przez dzisiejszą<br />
naukę, a także wiele aspektów nie objętych jeszcze obecnie naszymi dyscyplinami (np.<br />
magię). Niektóre z przedmiotów rozciągają się do "początka czasów", aczkolwiek początek<br />
ten przez sekretną wiedzę maoryską interpretowany jest zupełnie inaczej od dzisiejszej<br />
wiedzy naukowej. Przykładowo Maorysi nie uznają "wielkiego wybuchu", nie uznają też<br />
ewolucji oraz naszego pokrewieństwa z małpami zaś rasę ludzką wywodzą od istot z<br />
kosmosu.<br />
C9. Deficyt niektórych pierwiastków (np. selenu) w glebie okolic Tapanui<br />
W glebie z okolic krateru Tapanui występuje znaczny niedobór niektórych ważnych<br />
pierwiastków. Niedobór ten jest zjawiskiem doskonale znanym wśród miejscowych<br />
hodowców, rolników i lekarzy którzy niekiedy zmuszani są do podejmowania kroków mu<br />
przeciwdziałających. Najbardziej znanym z brakujących pierwiastków jest selen (Se),<br />
jednakże inne mikro-elementy, np. molibden (Mo), wapno (Ca), i jod (I) są tam także<br />
deficytowe.<br />
Interesującą cechą owego niedoboru jest, że wykazuje on wyraźny związek<br />
przyczynowo-skutkowy z eksplozją Tapanui. Związek ten wyraża się w następujący sposób:<br />
1. Obszar na którym występuje brak któregoś ze wspomnianych mikro-elementów<br />
(pierwiastków) z reguły tworzy zwarty blok rozlokowany wokół krateru Tapanui. Dla<br />
każdego z tych bloków krater Tapanui zdaje się być rodzajem punktu centralnego. Na<br />
rysunku C11 pokazano jedną z map publikowanych w nowozelandzkich magazynach<br />
rolniczych, jaka doskonale ilustruje ową wokół-kraterową koncentrację obszaru deficytu<br />
wybranych pierwiastków.<br />
2. Wszystkie pierwiastki deficytowe w glebie z okolic Tapanui cechują się<br />
podwyższoną czułością na działanie różnych odmian promieniowania. Oprócz szeroko<br />
znanej czułości selenu (Se) oraz molibdenu (Mo) na działanie zwykłego światła, jod (I)<br />
znany jest ze swej czułości na promieniowanie ultra-fioletowe, zaś wapno (Ca) wykazuje<br />
podwyższoną czułość na działanie wysoko-energetycznego promieniowania jonizującego.
C-79<br />
3. Wielkość obszaru deficytowości każdego z tych pierwiastków zdaje się pokrywać z<br />
zasięgiem na jakim dany rodzaj promieniowania posiadał zdolność penetrowania gleby. I<br />
tak promieniowanie ultra-fioletowe posiadało najniższą zdolność penetrowania gleby, stąd<br />
deficyt jodu skoncentrowany jest na małym obszarze ściśle przylegającym do krateru<br />
Tapanui; światło widzialne penetrowało glebę na większym obszarze, stąd deficyt selenu i<br />
molibdenu zajmuje znacznie większe obszary; natomiast promieniowanie jonizujące<br />
penetrowało glebę aż do największych odległości od krateru stąd deficyt wapna zajmuje<br />
najszerszy obszar.<br />
Reasumując powyższe, obszary deficytu ważnych pierwiastków w okolicy Tapanui<br />
zdają się odzwierciedlać oddziaływanie różnych rodzajów promieniowania na glebę. Stąd<br />
można wysunąć hipotezę, że promieniowanie wydzielone podczas eksplozji Tapanui było<br />
czynnikiem powodującym uwolnienie tych pierwiastków z gleby i ich odparowanie do<br />
atmosfery.<br />
C10. Napowierzchniowe depozyty złota w Otago<br />
Zgodnie z opowiadaniami starszych mieszkańców okolic krateru Tapanui, pierwsi<br />
biali eksploratorzy przybyli na te tereny zastali tu niezwykły, szokujący, aczkolwiek radujący<br />
ich serca widok. Powierzchnia gruntu, wraz z niektórymi co bardziej stacjonarnymi<br />
obiektami znajdującymi się na niej, takimi jak przykładowo kamienie, posiana podobno była<br />
cienką warstewką małych ziarenek złota, w niektórych miejscach dosłownie wyglądających<br />
jak "złote runo" rozłożone na ziemi. Owo "złote runo" natychmiast więc stało się powodem<br />
gorączki złota, która w <strong>dr</strong>ugiej połowie dziewiętnastego wieku zaczęła się właśnie w<br />
okolicach krateru Tapanui z Prowincji Otago, a dopiero później ogarnęła większą część<br />
Nowej Zelandii. W szczytowym okresie owej gorączki aż dwie "<strong>dr</strong>edges" (t.j. napędzane<br />
parą potężne koparko-przetrząsarki gruntu skonstruowane specjalnie dla pozyskiwania<br />
złota) pracowały zaledwie około kilometra na zachód od krawędzi krateru Tapanui (t.j. pod<br />
prawdopodobnym miejscem najdłużej trwającego <strong>dr</strong>yftu i zawisu grzyba eksplozji).<br />
Oczywiście do dnia dzisiejszego owo napowierzchniowe "złote runo" zostało całkowicie<br />
wyzbierane, zaś pamięć o nim stopniowo wymiera wraz z najstarszymi miejscowymi ludźmi.<br />
Stąd o jego istnieniu można jedynie dowiedzieć się z opowiadań kilku co starszych<br />
miejscowych osób oraz z rzadko zachowanych i zadziwiająco niekompletnych wzmianek<br />
historycznych. Przykładowo przy ratuszu w Roxburgh wystawiony jest spory kamień<br />
ceramiczny - patrz rysunek C13 "d", umieszczona pod którym tabliczka informuje iż na jego<br />
powierzchni kiedyś znaleziono całą kieszeń czystego złota. Niezwykłe skoncentrowanie<br />
napowierzchniowych depozytów złota wokół Tapanui ukazywane jest też na niektórych<br />
starszych mapach, przykładowo na mapie z rysunku C12.<br />
Aczkolwiek nowozelandzcy geolodzy twierdzą co innego, istnieje ścisły związek<br />
pomiędzy eksplozją Tapanui oraz obecnością napowierzchniowych depozytów złota w<br />
Prowincji Otago owego kraju, w której eksplozja ta miała miejsce. Poniżej zestawiono<br />
najistotniejsze przesłanki jakie sugerują ten związek:<br />
1. Rozsypanie na powierzchni ziemi w formie "złotego runa". Złoto z Otago rozsiane<br />
było równomierną warstewką po powierzchni gruntu, i zalegało wszędzie tam gdzie<br />
znajdowały się też inne produkty eksplozji Tapanui. Przykładowo, najrównomierniejszą<br />
warstewką zalegało ono obszar, oddalony tylko około kilometra od zachodniej krawędzi<br />
krateru, na którym nastąpiły też silne opady trinitite. Jednocześnie wszędzie tam gdzie<br />
upadły kamienie ceramiczne, upadkom tym towarzyszyły również napowierzchniowe<br />
depozyty złota.<br />
2. Rozlokowanie wokół krateru. Krater Tapanui jest centralnym punktem depozytów<br />
złota. Napowierzchniowe pokłady złota na Wyspie Południowej Nowej Zelandii rozlokowane<br />
były wokół tego krateru i zdawały się odtwarzać przebieg fali uderzeniowej wzbudzonej<br />
przez tą eksplozję - patrz rysunek C12 i porównaj go z rysunkiem C7.
C-80<br />
3. Współistnienie z kamieniami ceramicznymi. Mą<strong>dr</strong>ość ludowa wskazuje na<br />
bezpośredni związek pomiędzy kamieniami ceramicznymi i pokładami złota (kamienie<br />
ceramiczne z kolei mają bezpośredni związek z eksplozją Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział<br />
C11.2). Powiedzenie rozpowszechnione wśród nowozelandzkich poszukiwaczy złota brzmi:<br />
"szukaj złota wszędzie tam, gdzie znajdziesz ceramiczne kamienie".<br />
4. Wygląd. Złoto pozyskiwane w Otago wyróżniało się wyglądem od złota<br />
znajdowanego w innych częściach Nowej Zelandii. Jednocześnie zaś dla każdej lokacji z<br />
Otago wykazywało ono też indywidualne atrybuty. Stąd miejscowi złotnicy skupujący ten<br />
kruszec w czasach gorączki złota słynni byli ze swej umiejętności dokładnego określenia<br />
już na pierwszy rzut oka z której dokładnie lokacji dane złoto pochodzi. Powyższa<br />
właściwość złota z Otago sugeruje, iż przed zdeponowaniem na ziemi przeszło ono proces<br />
jakiejś fizycznej segregacji, spodziewany do wystąpienia przy działaniu określonego<br />
czynnika segregującego (np. podmuchów eksplozji).<br />
5. Atrybuty kruszcu. Napowierzchniowe złoto z Otago przyjmowało formę niewielkich<br />
kropelek sugerujących jego powstanie w efekcie jakiegoś wysokotemperaturowego procesu<br />
fizycznego, np. syntezy telekinetycznej. To z kolei pokrywa się z możliwym mechanizmem<br />
jego formowania w efekcie eksplozji (patrz wyjaśnienie #3 jakie nastąpi). W kropelki te<br />
czasami wtopione też były kryształki minerałów kwarco-pochodnych. W sensie więc<br />
własności i wyglądu, złoto z Otago dokładnie pokrywa się z kropelkami złota znajdowanymi<br />
w nurtach rzeki Ren, które najprawdopodobniej również pochodzi od eksplozji statku<br />
magnetycznego - patrz opisy z rozdziału K.<br />
Należy tu podkreślić, że bardzo podobne napowierzchniowe pokłady złota, również<br />
formujące rodzaj "złotego runa" utworzonego z porozsiewanych na powierzchni gruntu<br />
niewielkich kropelek, wykryte zostały (i nawet były eksploatowane na małą skalę) na<br />
obszarze byłej eksplozji tunguskiej. Niezwykle istotną cechą tego syberyjskiego złotego<br />
runa jest iż nie istniało ono tam przed wystąpieniem eksplozji tunguskiej z 1908 roku.<br />
Powyższe oznacza iż to właśnie owa eksplozja (statku magnetycznego) spowodowała ich<br />
zdeponowanie. Aczkolwiek ten aspekt badań tunguskiej zbyt mało jest uwypuklany w<br />
literaturze, ktoś zorientowany w temacie kiedyś zażartował, że tamtejsze napowierzchniowe<br />
pokłady złota były jednym z głównych powodów decydujących o intensyfikacji badań owego<br />
regionu.<br />
Teoretycznie rzecz biorąc, istnieją trzy możliwe mechanizmy złoto-twórcze, które<br />
byłyby w stanie uformować napowierzchniowe depozyty "złotego runa" w okolicach krateru<br />
Tapanui po zaistnieniu (t.j. w efekcie) omawianej tu eksplozji. Są one jak następuje:<br />
#1. Podziemne złoto istniało w tym regionie już wcześniej, eksplozja Tapanui<br />
wyniosła je jedynie na powierzchnię. Hipoteza, rozpowszechniana przez niektórą literaturę<br />
dotyczącą kraterów podaje, że bezpośrednią konsekwencją wielko-skalowej eksplozji jest<br />
powstrząsowe wyniesienie na powierzchnię materiałów normalnie osadzonych na<br />
znacznych głębokościach (patrz [1C10]: Richard A.F. Grieve, "Terrestrial impact<br />
structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987.15, strona 263/264). Mechanizm który w<br />
Otago mógł spowodować wyniesienie podziemnego złota na powierzchnię, podobny więc<br />
byłby do tego wykorzystywanego w wibratorowych separatorach sypkich substancji.<br />
Mechanizm ten zostałby wyzwolony, gdy potężna eksplozja koło Tapanui spowodowała<br />
długotrwałe wibracje i wstrząsy naszej planety. Efekt działania tej eksplozji możnaby więc<br />
przyrównać do uderzenia w bęben jakiego odpowiedzią są długotrwałe wstrząsy i wibracje<br />
jego membrany. Z kolei wibracje naszej planety odseparowały złoto od innych składników<br />
gruntu, wynosząc je ku powierzchni ziemi. Obrazowym porównaniem dla tej separacji<br />
byłoby zjawisko wzajemnego separowania się materiałów o różnej gęstości umieszczonych<br />
na wibrującej membranie bębna.<br />
#2. Statek kosmiczny jaki uległ katastrofie koło Tapanui w większej swojej części<br />
wykonany był ze złota. Stąd po rozerwaniu na strzępy i stopieniu ogniem eksplozji, złoto to<br />
opadło na powierzchnię gruntu w postaci małych kropelek tworząc właśnie owo "złote runo"
C-81<br />
(patrz też "złoto-podobny" odłamek magnetyczny opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale C12 oraz pod<br />
rysunkiem C14).<br />
#3. Ogromne temperatury i ciśnienie eksplozji Tapanui, w połączeniu z potężnym<br />
polem telekinetycznym eksplodujących pędników statku (patrz opis efektu telekinetycznego<br />
podany w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1), stworzyło warunki sprzyjające zaistnieniu syntezy<br />
telekinetycznej w której wyniku między innymi wyprodukowane zostało złoto (np. poprzez<br />
telekinetyczne połączenie ze sobą jakichś dwóch pierwiastków wyrzuconych lub wessanych<br />
w powietrze w chwili tej eksplozji). Złoto to następnie opadło na ziemię w postaci<br />
niewielkich kropelek we wszystkich tych obszarach gdzie również zdeponowane zostały<br />
inne produkty owej eksplozji takie jak trynitite i kamienie ceramiczne.<br />
Oczywiście gdyby ktoś z wymaganą ekspertyzą kiedyś pokusił się o dokonanie<br />
szczegółowszych badań i analiz złota z Otago, zapewne bez trudności ustaliłby on który z<br />
powyższych trzech mechanizmów faktycznie miał tam miejsce. Dla każdego z nich bowiem<br />
złoto to powinno cechować się innymi atrybutami (np. złoto wyprodukowane w efekcie<br />
syntezy telekinetycznej posiadałoby odmienny i bardziej jednorodny skład izotopowy od<br />
złota występującego w stanie naturalnym).<br />
Zdaniem autora zgromadzony do dzisiaj materiał obserwacyjny sugeruje że w<br />
Tapanui zaistniała wielkoskalowa synteza złota (t.j. złoto wytworzone tam zostało zgodnie z<br />
opisem w punkcie #3 powyżej). Z punktu zaś widzenia potrzeb naszej cywilizacji, możliwość<br />
zaistnienia takiej syntezy telekinetycznej zdaje się być wysoce atrakcyjna, bowiem<br />
ewentualne ustalenie jej mechanizmu otworzyłoby <strong>dr</strong>ogę do produkcji (syntezy) na naszej<br />
planecie tego niezwykle użytecznego kruszcu. Z dotychczasowego rozeznania autora<br />
wynika też, że źródłem "złotego runa" znajdowanego także w innych miejscach eksplozji<br />
<strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej i trzeciej generacji również była synteza telekinetyczna (patrz atrybut #D2 w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale G5).<br />
Aczkolwiek poza autorem nikt dotychczas nie starał się przeprowadzić badań jakie<br />
sprawdziłyby możliwość pochodzenia złotego runa z okolic Tapanui od eksplozji <strong>UFO</strong>,<br />
istnieją już ustalone empirycznie fakty jakie bezpośrednio ją potwierdzają. Najbardziej<br />
znaczącym z nich jest nieobecność na Wyspie Północnej Nowej Zelandii podobnie obfitych<br />
pokładów złota. Gdyby bowiem złoto tego kraju pochodziło z "naturalnych" źródeł jak to<br />
sugerują geolodzy, wtedy z uwagi na podobieństwa budowy i historii geologicznej obu wysp<br />
(t.j. Północnej i Południowej) złoto powinno być rozłożone na nich statystycznie w mniej<br />
więcej tej samej ilości. Tymczasem przeciwstawnie do bogatej w złoto Wyspy Południowej<br />
(szczególnie w okolicach Tapanui), całe zasoby tego szlachetnego kruszcu na Wyspie<br />
Północnej Nowej Zelandii prawie wyłącznie ograniczają się do banków i sklepów<br />
jubilerskich (do których przywożone ono zostaje po wydobyciu na Wyspie Południowej).<br />
Natomiast w stanie naturalnym na Wyspie Północnej złoto występuje w pomijalnie nikłych<br />
ilościach. To więc sugeruje iż pokłady złotego runa z Wyspy Południowej wywodzą się z<br />
jakiegoś czynnika, jaki zadziałał selektywnie tylko na Wyspie Południowej, jednakże już nie<br />
wystąpił na Wyspie Północnej. Wszystko wskazuje na to iż owym wybiorczo działającym<br />
czynnikiem był ostatni (#3) z trzech mechanizmów złoto-twórczych eksplozji Tapanui<br />
omówionych poprzednio. Zauważ, że z uwagi na duży dystans pomiędzy obu wyspami,<br />
oraz na obecność głębokiej cieśniny morskiej pomiędzi nimi, żaden z tych trzech czynników<br />
nie przeniósłby swego działania także na Wyspę Północną (to więc wyjaśnia dlaczego nie<br />
ma tam złota w takich samych ilościach jak na Wyspie Południowej).<br />
Na zakończenie warto tu dodać, że ogromna gorączka złota która ogarnęła Wyspę<br />
Południową Nowej Zelandii w <strong>dr</strong>ugiej połowie XIX wieku, a jaka zainicjowana została<br />
właśnie przez napowierzchniowe pokłady złota z Centralnego Otago, stała się jednym z<br />
najważniejszych zjawisk gospodarczych owego dopiero rodzącego się państwa. Gorączka<br />
ta zaludniła Nową Zelandię, wytyczyła jej <strong>dr</strong>ogi i szlaki komunikacyjne, stworzyła<br />
fundamenty osadnicze dla rozwoju wielkiej liczby miast i osiedli z Prowincji Otago<br />
(włączając w to miasto Dunedin), postawiła zręby państwowości, dostarczyła impulsu dla<br />
rozwoju miejscowego przemysłu, dała istotny wkład w osiągnięcie bogactwa i dobrobytu
C-82<br />
całej Nowej Zelandii, oraz stanowiła najważniejsze wydarzenie ekonomiczne tego kraju.<br />
Stąd, ignorowanie znaczenia eksplozji Tapanui w spowodowaniu tej gorączki, praktycznie<br />
stanowi zaprzeczenie historycznych korzeni na których obecne społeczeństwo Nowej<br />
Zelandii wyrosło.<br />
C11. Ceramiczne kamienie i trinitite<br />
Wyobraźmy sobie eksplozję wehikułu <strong>UFO</strong> lecącego na niskiej wysokości tuż ponad<br />
powierzchnią lasu. Jego pędniki wypełnione po brzegi energią magnetyczną i rozlokowane<br />
na kształt czaszy reflektora, nagle uwalniają potężną falę uderzeniową o sile kilku milionów<br />
ton TNT skierowaną wzdłuż linii sił ziemskiego pola magnetycznego. Fala ta jak<br />
współczesny pocisk kumulacyjny wbija się w ziemię wyrywając w niej ogromny krater.<br />
Odłamy gleby poprzednio zalegającej ten krater, wymieszanej z fragmentami rosnących na<br />
niej <strong>dr</strong>zew wyrzucone zostają w powietrze i rozbryźnięte na ogromne odległości od miejsca<br />
ich oryginalnego zalegania. Podczas lotu w powietrzu ze wszystkich stron oblewa je żar i<br />
ciśnienie eksplozji. Otoczone rozżarzonym powietrzem o ogromnym ciśnieniu bryły te w<br />
przeciągu sekund zamieniają się w kamienie których powierzchnia topnieje od gorąca. Pęd<br />
rozpalonego powietrza zaczyna modelować je w piękne aerodynamiczne kształty. Po<br />
opadnięciu i ostygnięciu wyglądają więc jak piękne naturalne rzeźby, o fantazyjnych<br />
kształtach i żywych kolorach. Z uwagi na ich fizykalne własności przypominające bryły<br />
porcelany, w Nowej Zelandii dosłownie nazywane są one "porcelanowymi kamieniami" (po<br />
angielsku "china stones"). We wszystkich swoich polskojęzycznych publikacjach<br />
dotyczących legendarnej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui autor nazywa je "kamieniami<br />
ceramicznymi".<br />
Każda wielkoskalowa eksplozja posiada dwie fazy: rozprężania ("eksplozji") i<br />
skurczu ("implozji"). Pierwsza faza wytwarza ogniste i ciekłe kamienie ceramiczne i<br />
rozrzuca ja na obszarze odległym o setki (a być może nawet tysiące) kilometrów od<br />
centrum wybuchu. Jednakże w <strong>dr</strong>ugiej fazie powstaje zjawisko w literaturze znane pod<br />
nazwą "firestorm". Potężny huragan zaczyna wiać od obrzeża płonącego obszaru ku jego<br />
centrum. Porywa on fragmenty palących się <strong>dr</strong>zew i gałęzi oraz wierzchnią warstwę gleby.<br />
Upalone gałęzie upadają w centrum wybuchu tworząc warstwę węgla opisaną już w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C2. Jednakże gleba i piasek porwane zostają w obręb tworzącego się<br />
"grzyba" eksplozji, gdzie także topi je gorące powietrze. Ich struktura zmienia się więc z<br />
krystalicznej na rodzaj okrągłych globulinek lub żaróweczek z czystego jakby szkła. Owe<br />
szkliste globulinki znane są pod nazwą "trinitite". Po zamarciu eksplozji trynitite opada na<br />
ziemię, przeciwnie niż kamienie ceramiczne z reguły zalegając obszary bardzo bliskie<br />
centrum wybuchu.<br />
Z powyższych opisów staje się jasnym, że trinitite i kamienie ceramiczne cechują się<br />
zarówno wzajemnym pokrewieństwem jak i przeciwstawnością. Ich pokrewieństwo wynika z<br />
faktu że oba minerały stanowią produkt tej samej eksplozji. Natomiast ich przeciwstawność<br />
wynika z faktu, że formowane są one w dwóch różnych fazach eksplozji (t.j. kamienie<br />
ceramiczne w fazie eksplozji, zas trinitite w fazie implozji) oraz że ich rozłożenie jest<br />
odwrotne (kamienie ceramiczne "rozbryzgane" zostają od centrum eksplozji, podczas gdy<br />
trinitite "wessany" zostaje ku temu centrum).<br />
Oba niezwykłe minerały, t.j. "kamienie ceramiczne" i "trinitite" stanowią dotychczas<br />
niewyjaśnione zagadki geologiczne Wyspy Południowej Nowej Zelandii, jakie wykazują<br />
bezpośredni związek z eksplozją koło Tapanui. Aczkolwiek depozyty obu tych minerałów<br />
rozbiegają się (w niejednakowych odległościach) od krateru Tapanui w prawie wszystkich<br />
kierunkach, z dotychczasowych badań zdaje się wynikać, że największe nasilenie upadków<br />
kamieni ceramicznych układa się wzdłuż linii biegnącej od krateru w północno-wschodnim<br />
kierunku, natomiast miałki "trynitite" zalega głównie wzdłuż linii biegnącej prawie dokładnie<br />
ku zachodowi od krateru Tapanui (patrz linie "C" i "T" na rysunku C7). Taki rozbryzg
C-83<br />
kamieni ceramicznych najprawdopodobniej wynika z topografii wzgórza na zboczu którego<br />
eksplozja ta nastąpiła, szczególnie że linia ich najbardziej skoncentrowanych upadków<br />
pokrywa się z przedłużeniem linii trójkątnego wejścia do krateru Tapanui (patrz linia "CC"<br />
na rysunku C2). Natomiast zachodnie ułożenie największych depozytów trinitite<br />
najprawdopodobniej wynika z ruchu obrotowego naszej planety jaki spowodował stopniową<br />
wę<strong>dr</strong>ówkę na zachód górnej części grzyba eksplozji w którym minerał ten został<br />
wytworzony.<br />
C11.1. Trinitite<br />
Trinitite jest miałkim minerałem składającym się z <strong>dr</strong>obinek szkła krzemowego<br />
wielkości ziarenek piasku, ukształtowanych w maleńkie kulki lub kropelki. Trinitite nie jest<br />
znany w naturze. Wszystkie jego dotychczas odkryte pokłady powstały w sposób<br />
technologiczny, t.j. albo podczas testów bomb nuklearnych, albo też w efekcie potężnych<br />
eksplozji, których pochodzenie jest również technologiczne (np. tunguskiej, Tapanui, czy<br />
eksplozji wehikułu czasu na pustyni libijskiej - patrz punkty #5 i #6 w rozdziale K). Więcej<br />
informacji na temat tego atomowego minerału zawartych jest w artykule [1C11.1] Ron'a<br />
Ratkevich'a: "Trinitite: the origin of a rare atomic mineral", Lapidary Journal, <strong>Jan</strong>uary 1981,<br />
strony 2276 - 2278.<br />
Zgodnie z hipotezą autora, trinitite wytworzony został także i w Tapanui, poprzez<br />
wessanie do "grzyba" eksplozji podciśnieniem panującym w jej <strong>dr</strong>ugiej fazie (t.j. podczas<br />
"firestorm") ziarenek lokalnego piasku i gleby, stopienie ich, ponowne utwardzenie na<br />
kształt małych globulinek, i następne opadnięcie w okolicach centrum wybuchu jako części<br />
depozytów poeksplozyjnych. W pobliżu miasteczka Mandeville w północnej części Prowincji<br />
Southland, na tzw. Waimea Plains, zlokalizowane są znaczne złoża piasków typu trinitite.<br />
Najlepiej przebadana część tych złóż jest oddalona o około 30 kilometrów na północny<br />
zachód od krateru Tapanui i usytuowana na zachodniej krawędzi trójkąta zniszczenia (t.j.<br />
dokładnie tam gdzie ruch obrotowy Ziemi oraz kątowe przyłożenie fali uderzeniowej<br />
wybuchu sugerowałyby ich zdeponowanie - patrz linia "T" na rysunku C7). Lokalni geolodzy<br />
nazywaja te złoża "loess dunes". Przyjmują one formę wydm około 1.5 kilometra długich i<br />
200 metrów szerokich, których długa oś leży na linii wychodzącej z krateru Tapanui<br />
(zauważ, iż linia ta stanowi przedłużenie południowo-zachodniej krawędzi trójkątnego<br />
wejścia do krateru - patrz linia "T/T" na rysunku C2). W złożach z Mandeville wykonano<br />
wiercenia. W ich efekcie stwierdzono, iż wydmy są około 5.5 metra głębokie, zaś na ich<br />
dnie znajdują się ślady bardziej ciężkich kropel szkła (widać opadły one pierwsze!). Opis<br />
tych złóż dostarcza artykuł [2C11.1] Peter'a McIntosh'a: "Aeolian Deposits in a Loess<br />
Source Area of Northern Southland", Geological Society of New Zealand NEWSLETTER,<br />
Nr 71, March 1986, strony 40 - 41.<br />
Obecne oficjalne wyjaśnienie geologiczne dla trinitite-podobnych depozytów z<br />
Mandeville głosi, iż zawierają one szkło wulkaniczne pochodzące z erupcji Kawakawa. To<br />
wyjaśnienie jednakże posiada bardzo poważne luki, z których najbardziej istotne są jak<br />
następuje:<br />
1. Ostatnia erupcja wulkanu Kawakawa nastąpiła około 2.3 miliona lat temu. Istnieje<br />
więc małe prawdopodobieństwo, że wydmy z Mandeville pozostawały nietknięte przez aż<br />
tak długi czas, na przekór wiatrom, powodziom, lodowcom, trzęsieniom ziemi, itp. Stąd też,<br />
racjonalne wyjaśnienie dla omawianych złóż powinno zostać oparte na innej przyczynie niż<br />
erupcja Kawakawa.<br />
2. Gleba w miejscu, gdzie obecnie znajduje się krater Tapanui, mogła także<br />
posiadać domieszkę szkła Kawakawa. Z kolei fale uderzeniowe z eksplozji w Tapanui<br />
wessałyby i wymieszały razem różnorodne składniki gleby, w tym także ewentualne kropelki<br />
szkła Kawakawa, aby finalnie uformować złoża w Mandeville. Stąd też jednym ze<br />
składników trinitite z Mandeville mogłoby być też przetransformowane szkło z Kawakawa.
C-84<br />
Taka domieszka owego szkła oczywiście mogłaby wypaczyć wyniki mniej dokładnych<br />
oględzin.<br />
3. Wulkan Kawakawa jest zlokalizowany na Wyspie Północnej Nowej Zelandii (na<br />
północ od Whangarei). Stąd też omawiane szkło musiałoby przebyć w powietrzu ponad<br />
1000 kilometrów, aby uformować wydmy w Mandeville. Nie istnieje więc racjonalne<br />
wyjaśnienie, dlaczego złoża tego szkła miałyby występować w tak znacznej koncentracji<br />
właśnie koło Mandeville.<br />
4. Autor nie zdołał znaleźć żadnej publikacji opisującej rezultaty instrumentalnej<br />
analizy złóż z Mandeville i ich porównania do szkła wulkanicznego z Kawakawa. Stąd też<br />
omawiane geologiczne wyjaśnienie dotyczące tego szklistego piasku, wygląda raczej jak<br />
opinia, życzenie, lub założenie, niż jak potwierdzony fakt.<br />
Podsumowywując powyższe, obecne wyjaśnienie geologiczne dla pochodzenia<br />
trinitite-podobnych złóż z Mandeville jest co najmniej niewystarczające, zaś jego rażące<br />
niedostatki dodatkowo sugerują, że owe pokłady faktycznie pochodzą z eksplozji koło<br />
Tapanui.<br />
C11.2. Hipotezy wyjaśniające pochodzenie ceramicznych kamieni<br />
Zgodnie z teorią autora, kamienie ceramiczne powstają z gleby i innych składników<br />
zalegających obszar poddany działaniu fali uderzeniowej eksplodującego <strong>UFO</strong>. Jeśli więc<br />
hipoteza autora jest prawdziwa, wtedy formowanie tych kamieni musiało nastąpić w bardzo<br />
unikalnych warunkach jakie nie wystąpią przy tworzeniu żadnych innych rodzajów skał.<br />
Warunki te można by zdefiniować jak następuje: obecność potężnego pola magnetycznego<br />
uwolnionego przez rozpadające się pędniki <strong>UFO</strong>; eksplozyjne (przypadkowe) formowanie<br />
składu i struktury tych kamieni; krótki okres powstawania rzędu sekund lub najwyżej minut;<br />
ogromne, anizotropowo rozłożone ciśnienie; niezwykle wysokie temperatury. Z tych też<br />
względów, kamienie te muszą posiadać szereg atrybutów jakie nie wystąpią w żadnym<br />
innym rodzaju skał. Dla przykładu, ich ferromagnetyczne domieszki będą namagnesowane,<br />
w ich skład mogą wchodzić sprasowane i odbarwione polem magnetycznym fragmenty<br />
organiczne, ich chemiczna kompozycja może wykazywać zdumiewającą wymianę<br />
pierwiastków (np. w efekcie wysokotemperaturowej dyfuzji telekinetycznej atomy węgla z<br />
masy organicznej mogą być zastępowane przez atomy krzemu lub wapna), ich struktura<br />
będzie przypominała kwarcyty (quartzites), t.j. piasek zdeformowany ciśnieniem i<br />
temperaturą, itp. Poddane badaniom spektrometrycznym lub na rezonans magnetyczny<br />
powinny więc one wykazywać inne właściwości niż "normalne" odmiany skał (niestety jak<br />
dotychczas żaden naukowiec specjalizujący się w wielkoskalowych eksplozjach nie zajął<br />
się ich szczegółowym badaniem, postulaty więc autora o unikalności tych kamieni ciągle<br />
pozostają wołaniem na puszczy).<br />
Po raz pierwszy autor zetknął się z tymi kamieniami w 1987 roku po rozpoczęciu<br />
swych badań nad kraterem Tapanui. Niektóre wyniki tych badań publikowane już były w<br />
Polsce, m.in. w czasopismach Nieznany Świat, nr 7:5/1991, str. 4-6; Nie z tej Ziemi, marzec<br />
1992, nr 3, str. 12-14 i 27-29; Kurier Szczeciński, 24-27 marca 1989 roku, nr 60/1989, str.<br />
6; Wieczór Wrocławia, 25-27 sierpnia 1989 roku, nr 165, str. 4 i 14; czy Morze i Ziemia,<br />
11-17 kwiecień 1990 roku, nr 15 (384), str. 6; oraz kilku innych. Kamienie ceramiczne z<br />
Tapanui mają piękny, żywy, złocisty lub malinowy kolor, całkowicie odbijający od lokalnej<br />
szarej skały rodzimej (tzw. schist'u); najczęściej szklistą, jakby glazurowaną powierzchnię;<br />
fantazyjne, poskręcane i pozaokrąglane, niezwykle interesujące, aerodynamiczne kształty<br />
upodabniające je do naturalnych rzeźb jakichś dawno wymarłych stworów; po rozbiciu<br />
wnętrze wielu z nich ukazuje zakonserwowaną masę organiczną (np. fragmenty gałęzi,<br />
liście); zaś w powierzchnię niektórych z nich (szczególnie tych opadłych w bliskości krateru<br />
Tapanui) wtopiony jest dym i sadza. Przykłady ceramicznych kamieni pokazane są na<br />
rysunku C13. Większe skupiska tych kamieni wykazują tak silne namagnesowanie, że
C-85<br />
odchylają one igły czułych kompasów. Ich przeciętna wielkość zawiera się pomiędzy<br />
wymiarami dorosłej osoby i samochodu. Uderzone wydają metaliczny dźwięk, jak wyroby z<br />
dobrze wytopionego kryształu czy porcelany. Rozrzucone są one na kształt wachlarza<br />
zaczynającego się w kraterze Tapanui i skierowanego głównie ku północno-wschodowi. W<br />
niektórych miejscach jest ich tak dużo i posiadają tak wspaniałe kształty, że lokalni<br />
mieszkańcy używają ich do przyozdabiania swoich ogrodów i posiadłości. Przykładowo w<br />
miasteczku Cromwell (t.j. około 200 km na północ od Tapanui) prawie przed każdym<br />
domem stoi naturalna rzeźba w formie takiego właśnie kamienia. Jeden zaś z domów<br />
całkowicie otoczony jest murem z tych kamieni.<br />
Zgrubna analiza nowozelandzkich kamieni ceramicznych wykonana na prośbę<br />
autora przez Dra Johannes'a Fiebag'a (zachodnio-niemieckiego eksperta impaktowego)<br />
ujawniła, że są one właśnie kwarcytami (quartzites), t.j. metamorficznym piaskiem, który<br />
został zdeformowany przez ogromne temperatury i ciśnienia. Stąd też ich wewnętrzna<br />
struktura znacznie różni się od skały rodzimej (tzw. "schist") występującej w miejscu ich<br />
zdeponowania. Kwarc (SiO 2 ) w kamieniach ceramicznych jest zanieczyszczony domieszką<br />
żelaza (a ściślej magnetytu - t.j. namagnesowanego tlenku żelaza) oraz manganu. Żelazo<br />
nadaje im wyróżniający złocisty lub malinowy kolor, natomiast mangan - czarny kolor.<br />
Domieszka namagnesowanego żelaza zawarta w kamieniach ceramicznych z okolic<br />
Tapanui w niezwykły sposób pokrywa się z podobną domieszką znajdowaną na obszarze<br />
eksplozji tunguskiej, gdzie cząsteczki magnetytu pomieszanego z kwarcem formowały<br />
globuliny tunguskiego trinitite - patrz #A4 z po<strong>dr</strong>ozdzialu I1.<br />
Większość atrybutów kamieni ceramicznych dokładnie pokrywa się z tymi<br />
przewidywanymi dla przypadku gdyby ich powstanie nastąpiło w wyniku eksplozji koło<br />
Tapanui - jak to opisano na początku niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału. Oprócz atrybutów<br />
wymienionych już poprzednio, następujące dalsze warte są dodatkowego podkreślenia:<br />
1. Posiadanie cech wskazujących iż na miejsce swojego obecnego zdeponowania<br />
kamienie ceramiczne opadły z powietrza. Dwie najbardziej istotne z tych cech to:<br />
- Formowanie niewielkich eliptycznych kraterków impaktowych w miejscach<br />
pierwotnego zdeponowania tych kamieni. Wewnętrzna konfiguracja tych kraterków, z<br />
charakterystycznym niesymetrycznym zdeformowaniem po jednej stronie, wskazuje na<br />
napowietrzny przylot owych kamieni z kierunku krateru Tapanui.<br />
- W niektórych przypadkach - przyjmowanie niezwykle wymownych kształtów<br />
okrągłych bochenków chleba czy też soczewek z płaskimi podstawami. Na byłej posiadłości<br />
ziemskiej nowozelandzkiego farmera o nazwisku John Wragge (52 Main Road, Brighton<br />
near Dunedin) położonej około 100 kilometrów na wschód od krateru Tapanui,<br />
zdeponowana została spora liczba ceramicznych kamieni, lokalnie zwanych "conglomerate<br />
rocks" albo "floating stones", jakie posiadają takie właśnie kształty. Ich wygląd dokładnie<br />
odpowiada formie jaką przyjmują zgrupowania półpłynnej substancji (np. niedawno<br />
rozrobionego cementu) opadające na twardą powierzchnię. Stąd aby uzyskać taki właśnie<br />
kształt owe ceramiczne kamienie z Brighton musiały przybyć z powietrza będąc w stanie<br />
półpłynnym, zaś w chwili uderzenia w ziemię uzyskały one swój charakterystyczny wygląd.<br />
2. Stopniowa zmiana w kształcie aerodynamicznym tych kamieni. Kamienie<br />
znalezione w pobliżu krateru Tapanui mają kanciaste, ostre, nierówne i nie-aerodynamiczne<br />
kształty, ponieważ nie po<strong>dr</strong>óżowały one długo w powietrzu przed opadnięciem na ziemię.<br />
Ich struktura jest raczej luźna. Niekiedy w ich wnętrzu ciągle zawarty jest sypki piasek.<br />
Także warstewka ich powierzchniowej, silnie stopionej glazury jest relatywnie cienka i<br />
często zawierająca dym wtopiony w jej powierzchnię. W miarę jednakże wzrostu odległości<br />
od krateru Tapanui, a co za tym idzie i długości lotu w rozpalonym i wysoko sprężonym<br />
powietrzu, kamienie te przybierają coraz płynniejsze i bardziej aerodynamiczne kształty.<br />
Materiał w ich wnętrzu zostaje coraz bardziej sprasowany, utwardzony i skamieniały z<br />
uwagi na dłuższy lot w sprężonym ośrodku. Ich powierzchnia pokrywana jest też coraz to<br />
grubszą warstewką szklistej glazury nadtopionej przedłużającym się lotem w rozpalonym<br />
powietrzu.
C-86<br />
3. Obecność miękkiej (nieskamieniałej) masy organicznej uwięzionej we wnętrzu<br />
niektórych ceramicznych kamieni. Masa ta może obejmować lokalne liście, gałęzie, kawałki<br />
pni <strong>dr</strong>zew, trawę, itp. W przypadku gdy masa ta swą częścią wystawała na zewnątrz, w<br />
ciągu około 820 lat jakie już upłynęły od eksplozji Tapanui rozłożyła się ona całkowicie,<br />
pozostawiając w kamieniu jedynie negatywny odcisk wiernie o<strong>dr</strong>ysowywujący powierzchnię<br />
<strong>dr</strong>ewna. Odcisk taki jest bardzo podobny do owych odcisków kamiennych znajdowanych w<br />
Pompei (koło Wezuwiusza, Włochy). W bliskiej odległości od krateru Tapanui można<br />
znaleźć dosłownie setki ceramicznych kamieni posiadających takie odciski materiału<br />
organicznego. W przypadku jednak, gdy masa ta została całkowicie zamknięta we wnętrzu<br />
kamienia, tak iż światło, powietrze i mikro-organizmy nie miały do niej dostępu, po<br />
rozłupaniu kamienia przyjmuje ona formę miękkiej, mokrej, śliskiej, kredowo-białej<br />
substancji o konsystencji i wyglądzie zbutwiałych włókien <strong>dr</strong>zewnych (autor odnalazł w<br />
jednym z takich kamieni kredowo-białą część pnia <strong>dr</strong>zewa, ciągle ociekającą sokiem i<br />
zachowującą się jak kawałek miękkiego, śliskiego, zbutwiałego, przesiąkniętego wodą<br />
<strong>dr</strong>ewna). Po kilkudniowym jednak pobycie na powietrzu substancja ta stopniowo przechodzi<br />
całkowitą i szokującą metamorfozę: jej organiczna struktura komórkowa przemienia się w<br />
strukturę mineralną, zaś początkowa kompozycja chemiczna i złożone związki organicznopodobne<br />
przemieniają się w zwykłe sole i minerały. Autor uważa że owa niezwykła<br />
metamorfoza (krystalizacja) <strong>dr</strong>ewna zawartego w kamieniach ceramicznych stanowi<br />
następstwo jego naświetlenia silnym błyskiem promieniowania telekinetycznego.<br />
Promieniowanie to wzbudziło w nim gotowość do przemiany jego związków i pierwiastków<br />
na inne, jednak zamknięcie <strong>dr</strong>ewna w środku kamienia uniemożliwiło dopełnienie się znian.<br />
Przemiany więc realizowane są dopiero po rozłupaniu kamienia, t.j. natychmiast gdy<br />
telekinetyzowane <strong>dr</strong>ewno uzyskuje dostęp do jakichś potrzebnych mu<br />
składników/pierwiastków zawartych w powietrzu - patrz opis działania efektu<br />
telekinetycznego zawarty w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1. Przykładowo zawarte w tym uwolnionym z<br />
kamieni ceramicznych <strong>dr</strong>ewnie atomy węgla mogą się telekinetycznie łączyć z atomami<br />
szlachetnego gazu neonu zawartymi w powietrzu, w rezultacie transformując się w atomy<br />
krzemu pozostające w strukturze byłego <strong>dr</strong>ewna oraz atomy helu ulatujące do powietrza. W<br />
rezultacie, przetrasformowane w ten sposób <strong>dr</strong>ewno z kamieni ceramicznych, docelowo<br />
przyjmuje krystaliczną strukturę krzemową zamiast uprzedniej organicznej struktury<br />
węglowej.<br />
Zaskakującym odkryciem jest że podobne zmiany chemiczne i strukturalne zachodzą<br />
też w <strong>dr</strong>ewnie znajdowanym w miejscach długotrwałego lądowania niektórych <strong>UFO</strong><br />
(najprawdopodobniej należących do <strong>dr</strong>ugiej generacji, których napęd wykorzystuje efekt<br />
telekinetyczny). Fragmenty <strong>dr</strong>ewna z tych miejsc wykazują podobne odbarwienie,<br />
mineralizację i metamorfozę jak <strong>dr</strong>ewno z wnętrza kamieni ceramicznych. Z przykładami<br />
takiego odbarwionego i zmineralizowanego <strong>dr</strong>ewna autor zarówno spotkał się osobiście, jak<br />
i przeczytał o nim z raportów innych badaczy. Jednym z najlepiej udokumentowanych<br />
znalezisk takiego kredowo-białego <strong>dr</strong>ewna jest lądowisko <strong>UFO</strong> odkryte w czwartek, 4<br />
września 1969 roku, przez farmera B.G. O'Neil z Wyspy Północnej Nowej Zelandii, na<br />
ustronnej części jego farmy położonej około 4 kilometry od miasteczka Ngatea. Owa część<br />
farmy porośnięta była krzewami w Nowej Zelandii zwanymi "manuca". W krzaczawisku tym<br />
znaleziona została kilkudziesięciometrowa strafa o kształcie kulistym, w której zawarta była<br />
całkowicie odbielona i zmineralizowana manuca w kolorze srebrzysto-białym. Krzaki ciągle<br />
tam stały, zaś odbielone ich fragmenty zaczynały się od tej samej kulistej powierzchni jakby<br />
zniszczone wskutek objęcia ich bąblem jakiegoś pola. W środku lądowiska widoczne też<br />
były odciski trzech nóg wehikułu. Szczegółowy opis owego lądowiska <strong>UFO</strong> zawarty jest w<br />
nowozelandzkim czasopiśmie Xenolog (published by: Phyl & Fred Dickenson, 33 Dee St.,<br />
Timaru, New Zealand), September-October 1975, Satcu No. 100, page 23.<br />
4. Istnienie związku pomiędzy rodzajem materiału organicznego zawartego w<br />
kamieniach ceramicznych, a współczesną roślinnością porastającą okolice krateru Tapanui.<br />
Dla przykładu liście <strong>dr</strong>zewa zwanego Broad Leaf or Cornacea (Griselina Littoralis) mogą
C-87<br />
zostać znalezione zarówno we wnętrzu tych kamieni jak i na <strong>dr</strong>zewach obecnie rosnących<br />
w tej części Nowej Zelandii.<br />
* * *<br />
Niestety wszystkie powyższe ustalenia autora nie są w stanie zmienić stanowiska<br />
nowozelandzkich geologów. Chociaż ich opinia ukształtowana została wiek temu bez<br />
przeprowadzenia jakichkolwiek badań laboratoryjnych (najprawdopodobniej jedynie na<br />
podstawie wzrokowych oględzin), obecnie jest ona głęboko utwalona prawie stuletnią<br />
tradycją intelektualną i autorytetem po<strong>dr</strong>ęczników akademickich. Jakakolwiek więc próba jej<br />
sprostowania traktowana jest jako zamach na prestiż oficjalnej nauki.<br />
Oficjalne wyjaśnienie dla kamieni ceramicznych, zawarte w nowozelandzkich<br />
po<strong>dr</strong>ęcznikach i promowane przez tamtejszych naukowców, postuluje bowiem ich<br />
poza-eksplozyjne pochodzenie. Zgodnie z tym wyjaśnieniem, ceramiczne kamienie są<br />
pozostałościami skały rodzimej (tzw. schist'u), jedynie wypolerowanej działaniem czynników<br />
naturalnych. Ich wiek ma jakoby wynosić około 15 milionów lat, nie zaś 820 lat postulowane<br />
przez autora. Masa organiczna wtopiona w nie przez siłę eksplozji jest interpretowana jako<br />
różne prehistoryczne skamieniałości z owego okresu (t.j. około 15 milionów lat temu).<br />
Niefortunnie owo geologiczne wyjaśnienie jest powtarzane uparcie bez oglądania się na<br />
następujące fakty:<br />
1. Badania laboratoryjne dają wyniki przeczące stwierdzoniom geologów i<br />
praktycznie wykluczające możliwość, że kamienie ceramiczne są pozostałościami skały<br />
rodzimej (patrz ustalenia <strong>dr</strong>a Fiebag'a).<br />
2. Obecność miękkiej (nieskamieniałej) masy organicznej uwięzionej w ich wnętrzu,<br />
w niektórych przypadkach ciągle ociekającej sokiem, a także zgodność odcisków<br />
organicznych zawartych w tych kamieniach z wyglądem i strukturą roślin rosnących<br />
współcześnie (t.j. w dniu dzisiejszym a nie przed 15 milionami lat) dookoła krateru,<br />
wykazują niemożliwość ich uformowania kilkanaście milionów lat temu. Szczególnie, że w<br />
świetle treści po<strong>dr</strong>ozdziału C7.1 obecna szata roślinna Nowej Zelandii została<br />
wystymulowana telekinetycznie jedynie około 12 tysięcy lat temu.<br />
3. Oględziny tych kamieni w celu opracowania powyższego geologicznego<br />
wyjaśnienia, mogły zostać tak zrealizowane, iż pominięto w nich kamienie z trójkątnej strefy<br />
rozrzutu. W ten sposób, zamiast właściwych ceramicznych kamieni, przez przypadek<br />
jedynie skała rodzima została poddana przeegzaminowaniu.<br />
4. Przeegzaminowanie tych kamieni nastąpiło na długo przed sformułowaniem przez<br />
autora hipotezy o eksplozji koło Tapanui. Stąd jego autorzy nie znali faktów dotyczących tej<br />
eksplozji, nie mogli więc podjąć kroków w celu ich weryfikacji. Wyniki zaś oględzin<br />
wykonanych monopolistycznie dla podparcia hipotezy geologicznej, mogły tendencyjnie<br />
służyć jej potwierdzeniu.<br />
5. Niektóre kamienie ceramiczne mogą zawierać w środku fragmenty znacznie<br />
starszych skał znajdujących się przed eksplozją we wnętrzu obecnego krateru Tapanui.<br />
Stąd oglądnięcie jedynie mineralnych komponentów tych kamieni jest niewystarczające do<br />
wyciągania liczących się wniosków.<br />
6. Poprawne wyjaśnienie dotyczące ceramicznych kamieni musi także<br />
ustosunkowywać się do innych ważnych faktów z kamieniami tymi związanych, szczególnie<br />
zaś do:<br />
(a) ich rozrzutu wyraźnie promieniującego z krateru Tapanui,<br />
(b) ich nienaturalnego namagnesowania,<br />
(c) dymu i sadzy wtopionych w ich powierzchnię,<br />
(d) ich aerodynamicznych kształtów.<br />
Podsumowywując powyższe, obecne wyjaśnienie dotyczące ceramicznych kamieni<br />
upowszechniane oficjalnie przez nowozelandzkich geologów jest sprzeczne z istniejącym<br />
materiałem faktologicznym. To z kolei dodatkowo potwierdza iż poprawnym jest raczej ich<br />
wyjaśnienie wywodzące się z hipotezy o potężnej eksplozji napowietrznej zaistniałej koło<br />
Tapanui.
C-88<br />
C11.3. Dowodowe znaczenie kamieni ceramicznych z Tapanui<br />
Najistotniejszym znaczeniem kamieni ceramicznych jest, że dostarczają one<br />
rozstrzygającego materiału dowodowego jaki potwierdza faktyczne wystąpienia eksplozji<br />
koło Tapanui. Tym rozstrzygającym materiałem jest miękka masa organiczna (liście,<br />
<strong>dr</strong>zewo) zawarta we wnętrzu niektórych kamieni ceramicznych. Obecność takiej masy<br />
organicznej wewnątrz ceramicznych kamieni wymaga spełnienia następujących warunków<br />
podczas ich formowania:<br />
#1. Kamienie musiały zostać uformowane z lokalnej gleby zmieszanej z fragmentami<br />
roślin i zwierząt żyjących w tym obszarze ciągle i do dzisiaj. Oznacza to iż ich wytworzenie<br />
nastąpiło relatywnie niedawno (np. w <strong>1178</strong> roku).<br />
#2. Formowanie tych kamieni musiało być natychmiastowe, stąd mogło ono nastąpić<br />
jedynie w efekcie nagłej eksplozji.<br />
#3. W chwili eksplozji wystąpił brak tlenu w atmosferze, co uniemożliwiło wypalenie<br />
liści i <strong>dr</strong>zewa. To z kolei oznacza, iż eksplozja była tak potężna, że usunęła tlen ze<br />
znacznego obszaru.<br />
#4. Fale uderzeniowe eksplozji wyrwały bryły gleby z gruntu. Stąd też eksplozja<br />
musiała nastąpić blisko powierzchni ziemi (ale nie mogła ona nastąpić pod powierzchnią lub<br />
na powierzchni ziemi ponieważ wtedy własności fizykalne tych kamieni, a także kształt<br />
wynikowego krateru, byłyby odpowiednio inne - np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział C2).<br />
W tym miejscu powinno zostać wyraźnie podkreślone, iż powyższe definitywnie<br />
eliminuje jako możliwą przyczynę dla powstania krateru Tapanui uderzenie jakiegokolwiek<br />
ciała niebieskiego (np. meteorytu, komety, czarnej dziury, itp.), a także wszelkie<br />
geologiczne czynniki (np. osuwiska ziemi, wybuchy gazu ziemnego, wulkany, itp.). Inaczej<br />
mówiąc, żadna inna hipoteza, poza tą zaprezentowaną w niniejszej monografii, nie jest w<br />
stanie uzasadnić obecności miękkiej masy organicznej uwięzionej we wnętrzu<br />
ceramicznych kamieni.<br />
C11.4. Kamienie ceramiczne spoza Nowej Zelandii<br />
Zgodnie z hipotezą autora mała liczba kamieni ceramicznych powinna zostać<br />
wytworzona podczas każdej eksplozji statku magnetycznego, włączając w to eksplozję<br />
tunguską. W celu zweryfikowania tej przesłanki autor dokonał szerokich poszukiwań<br />
literaturowych. W ich wyniku, oraz dzięki aktywnej pomocy innych badaczy <strong>UFO</strong>, faktycznie<br />
zdołał on umiejscowić opis oraz zdjęcie jednego z takich kamieni zawarte w książce<br />
[1C11.4] Marka Żbika: "Tropem Tunguskiej Katastrofy", I.W. Nasza Księgarnia, Warszawa<br />
1989, ISBN 83-10-09256-3, strona 69. Tunguski kamień został przypadkowo znaleziony i<br />
sfotografowany w 1930 roku przez <strong>Jan</strong>kowskiego, członka wyprawy Kulika i Polaka z<br />
pochodzenia. Niestety nasz rodak, beztrosko "zapomniał" zanotować jego dokładne<br />
położenie, nigdy nie zdołano go więc ponownie odnaleźć. Oczywiście, na podstawie badań<br />
rozrzutu kamieni ceramicznych z krateru Tapanui, możliwe jest wydedukowanie w<br />
przybliżeniu w którym miejscu w stosunku do punktu zerowego eksplozji tunguskiej należy<br />
najprawdopodobniej szukać ceramicznego kamienia <strong>Jan</strong>kowskiego.<br />
Najbardziej interesujący jest jednakże fakt, że kamienie ceramiczne zostały także<br />
znalezione i w Niemczech. Po opublikowaniu opisów eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui w języku<br />
niemieckim, z autorem skontaktował się badacz-amator, Ferdinand Heller (Steinmetzstr. 9,<br />
D-5000 Köln 91, Niemcy Zachodnie). Od kilku lat zbiera on i bada niemieckie odpowiedniki<br />
dla nowozelandzkich kamieni ceramicznych. Z nadesłanych autorowi kolorowych zdjęć i<br />
opisów wynika, że kamienie z Niemiec są niemalże identyczne do kamieni z Nowej
C-89<br />
Zelandii, z tym tylko że mają one nieco ciemniejszy kolor i są znacznie mniejsze<br />
wymiarowo. Największa ich liczba znajdowana zostaje koło Köln (Kolonii) w warstwie węgla<br />
brunatnego zalegającego dawne koryto Renu. Datowanie innych obiektów znajdowanych<br />
razem z tymi kamieniami daje ich przybliżony wiek około 12 tysięcy lat. Podobne kamienie<br />
rozproszone są również w innych częściach Europy. Według informacji tegoż Heller'a<br />
dotychczas znaleziono je także w Danii, Francji, na Wyspie Borkum, oraz w Niemczech<br />
niedaleko granicy z Czechosłowacją. W filmie "Hero's Honour" (Walt Disney Production)<br />
uchwycony też został sporej wielkości kamień ceramiczny zdeponowany aż u wybrzeży<br />
Szkocji. Kamienie te najprawdopodobniej istnieją także i w Polsce, z uwagi jednak na<br />
nieznajomość ich wyglądu osoby które je przypadkowo napotykają nie zdają sobie sprawy z<br />
ich unikalności i naukowego znaczenia.<br />
Niezwykle interesujące są legendy otaczające kamienie ceramiczne z okolic Köln.<br />
Legendy te częściowo opisane są na stronie 153 książki [3H4] (t.j. 3-ciej książce<br />
nawiązywanej w po<strong>dr</strong>ozdziale H4). Zgodnie z twierdzeniami średniowiecznych mnichów,<br />
kamienie te posiadały bowiem różne "magiczne" atrybuty jako że zdolne one były do<br />
wywoływania u ludzi wizji, halucynacji, przepowiadania przyszłości, itp. Nazywano je więc<br />
"myślącymi" kamieniami, "magicznymi", "diabelskimi", itp. W miejscu ich największego<br />
zgrupowania koło Köln ludzie doświadczali jakby zbiorowych halucynacji odbierając wizje<br />
miasta tętniącego życiem, zalewającej to miasto wody, itp. Stąd narodziły się nawet<br />
legendy, że miejsce to ukrywa zalane wodą miasto - patrz opis owych legend na stronach<br />
169-170 książki [2C11.4] "Festbuch zur Stadterhebung von Porz" (Im Auftrag der<br />
Stadtvertretung herausgegeben von der Stadtverwaltung), Porz, am 16. September 1951.<br />
Zgodnie z rozeznaniem autora, powyższe paranormalne atrybuty kamieni ceramicznych z<br />
Köln oznaczają iż pochodzą one z eksplozji wehikułu czasu (stąd wywodzi się więc<br />
zamrożone w nich pole zaburzeń przestrzeni czasowej powodujące zjawiska paranormalne<br />
- patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3, po<strong>dr</strong>ozdział C8.4, i punkt #E2 w po<strong>dr</strong>ozdziale F1). Tak nawiasem<br />
mówiąc to wiele zjawisk bardzo podobnych do powyżej opisanych wywoływanych jest także<br />
w kraterze Tapanui - porównaj opisy z punktu E w rozdziale I.<br />
Znalezienie kamieni ceramicznych w dorzeczu Renu wprowadza niezwykle ważkie<br />
implikacje naukowe. Z uwagi na dalekoidące znaczenie tych implikacji dla przeszłości<br />
naszej planety omówione one zostaną w oddzielnym rozdziale F.<br />
C12. Namagnesowane odłamki metalu znajdowane w okolicach krateru Tapanui<br />
W okolicach krateru Tapanui znajdowane są niezwykłe, namagnesowane odłamki<br />
metaliczne. Przykłady niektórych z nich pokazano na rysunku C14. Wyglądają one jak<br />
metaliczne fragmenty konstrukcji lub wyposażenia statku kosmicznego, wyrwane z większej<br />
całości przez siłę eksplozji i zaokraglone na krawędziach przez żar wybuchu. Ich wielkość<br />
waha się od średniej monety do samochodowej skrzynki biegów.<br />
Najbardziej niezwykły wygląd przyjmuje odłamek z "namagnesowanego złota" lub<br />
złocistej w kolorze stali nierdzewnej (złoto jest magnetycznie obojętne, zaś złocista stal<br />
nierdzewna zdaje się nie występować w stanie naturalnym). Wygląda on jak fragment<br />
wydarty ze współczesnego instrumentu medycznego. Znaleziony został na zboczu góry<br />
Remarkables, koło Queenstown, a więc około 150 kilometrów na północny zachód od<br />
krateru Tapanui. Znajduje się on w zbiorach Wydziału Geologii Otago University (ciekawe<br />
że dotychczas jednak żaden z naukowców tego Wydziału nie zadał sobie trudu jego<br />
przebadania), razem z innym wyglądającym podobnie i też namagnesowanym odłamkiem.<br />
Najpowszechniej występujący koło Tapanui jest odłamek namagnesowanego żelaza,<br />
jeden z typowych przykładów którego znajdujący się w zbiorach prywatnych autora<br />
pokazano na rysunku C14. Wziąwszy pod uwagę jego wytopioną powierzchnię,<br />
aerodynamiczny kształt, sprasowaną strukturę, namagnesowanie oraz niezwykły skład,<br />
można wnioskować, że najprawdopodobniej reprezentuje on fragment <strong>UFO</strong>. Faktycznie
C-90<br />
wygląda on jak nadtopiony fragment jakiegoś urządzenia (np. sprasowanej i nadtopionej<br />
głowicy frezarskiej z czarnymi fragmentami ceramicznymi), wyrwany z większej całości<br />
przez siłę eksplozji, zaokrąglony na krawędziach przez żar wybuchu, nafaszerowany<br />
ziarenkami zeszklonego piasku, oraz namagnesowany "magnetycznym błyskiem"<br />
eksplodujących pędników statku.<br />
Analiza spektrometryczna odłamka posiadanego przez autora wykazała następujący<br />
jego skład: 60% krzem, 30% żelazo, 10% aluminium. W tym miejscu warto podkreślić, że w<br />
czystej formie aluminium nie występuje w naturze. Faktycznie aluminium jest pierwiastkiem<br />
możliwym do otrzymania dopiero przez technologię co najmniej tak zaawansowaną jak<br />
nasza i na Ziemi nie zostało ono odkryte aż do 1803 roku. Jednakże w czystej formie<br />
wyprodukowano je dopiero w 1854 roku, zaś do powszechnego użytku naprawdę weszło<br />
ono dopiero po Drugiej Wojnie Światowej. Obecnie proces pozyskiwania aluminium z<br />
boksytu jest bardzo skomplikowany i obejmuje użycie pieca rewerberowskiego (Reverbier<br />
Oven), komory refrakcyjnej z regeneratorem, oraz elektrolizy, przy temperaturach<br />
przekraczających 950 C. Oczywiście nowozelandzcy Maorysi nie posiadali tych<br />
skomplikowanych technologii (przed przybyciem białych osadników około 1840 roku nie<br />
znali oni zresztą obróbki żadnego metalu), nie mogli więc wyprodukować opisywanych tu<br />
odłamków.<br />
Jak dotychczas autor osobiście przeegzaminował cztery nienaturalnie wyglądające i<br />
silnie namagnesowane odłamki metaliczne, znalezione w zasięgu opadów z eksplozji w<br />
Tapanui (aczkolwiek słyszał o znacznej liczbie takich odłamków zalegających szuflady<br />
miejscowych kolekcjonerów niezwykłości, jednakże ze względów czasowych i praktycznych<br />
nie zdołał on dotrzeć do ich właścicieli). Dwa z nich posiadają złocisty kolor i znajdują się w<br />
muzeum geologicznym Uniwersytetu Otago. Dwa dalsze, podobne do tego pokazanego na<br />
rysunku C14, są w posiadaniu autora oraz w prywatnej kolekcji Ken'a Goldfinch (26 Lothian<br />
St., Dunedin, New Zealand). Piąty ogromny odłamek o nienaturalnym kształcie,<br />
wyglądający jak nadtopiony fragment samochodowej skrzynki biegów, zajduje się na<br />
wystawie muzeum w Invercargill (został on znaleziony w Waikaka, t.j. jedynie około 20 km<br />
na północny-zachód od krateru Tapanui). Z uwagi jednakże na jego zabezpieczenie przed<br />
bezpośrednim dotykiem czy dostępem przez zwiedzających, autor nie zdołał ustalić czy jest<br />
on namagnesowany.<br />
C13. Gwałtowna zmiana klimatu Nowej Zelandii zaistniała po eksplozji Tapanui<br />
Wkrótce po wystąpieniu eksplozji Tapanui w całej Nowej Zelandii zaistniała<br />
gwałtowna, daleko-idąca i trwała zmiana klimatyczna. Kraj ten uległ wtedy znacznemu<br />
oziębieniu. Po raz pierwszy uwagę autora na tą zmianę zwróciła praca [1D2] badacza<br />
nowozelandzkiego, John'a T. Holloway. Jego wyniki omówione są w po<strong>dr</strong>ozdziale D2<br />
niniejszej monografii. Jako podstawę do swoich wniosków o oziębieniu całej Nowej<br />
Zelandii, Holloway wskazuje zmiany w <strong>dr</strong>zewostanie. Gatunki <strong>dr</strong>zew które lubują się w<br />
ciepłym klimacie zaczęły zanikać z południowej części tego kraju. Ponadto <strong>dr</strong>zewa dobrze<br />
adaptowane do zimnego klimatu obniżyły wtedy znacznie wysokości na jakich występują<br />
one na zboczach górskich.<br />
Dosyć jednoznacznego potwierdzenia zmiany (oziębienia się) klimatu Nowej Zelandii<br />
w czasach eksplozji Tapanui dostarczają też przekroje ponad tysiąc-letnich obecnie kłód<br />
<strong>dr</strong>zew. Słoje tych <strong>dr</strong>zew wykazują wyraźne zaburzenia i zmiany struktury zaistniałe w <strong>1178</strong><br />
roku oraz w dalszych latach następujących po eksplozji Tapanui. Jeden z takich przekroi<br />
wystawiony jest w muzeum w Auckland (zlokalizowanym na szczycie wzgórza w Auckland<br />
Domains). Jego analizę ułatwia fakt iż na powierzchnię naniesione ma nawet daty.<br />
Ciekawostką tego przekroju jest że w latach tuż po eksplozji Tapanui słoje owego <strong>dr</strong>zewa<br />
zarejestrowały niezwykle intensywne zakłócenia zarówno klimatyczne jak i chemiczne.<br />
Przykładowo struktura tych słoi wykazuje ich odmienny skład i konsystencję od słoi
C-91<br />
poprzednich i dalszych, zaś ich masa organiczna wykazuje podatność na samoproszkowanie<br />
się, chociaż słoje z innych lat już tej podatności nie demonstrują.<br />
Niezależnie od <strong>dr</strong>zewostanu Nowej Zelandii, na gwałtowne oziębienie się klimatu<br />
tego kraju wskazują również inne fakty, np. wykopaliska archeologiczne. Sugerują one<br />
przykładowo, że rodzaj słodkiego jakby-ziemniaka lokalnie zwanego "kumara" kiedyś<br />
wyrastał na znacznie niższych szerokościach geograficznych niż obecnie. Przykładowo<br />
jego szczątki znaleziono tak nisko jak Timaru na Wyspie Południowej (obecnie bez<br />
specjalnego grzania rośnie on tylko na Wyspie Północnej). Kumara jest rodzajem rośliny<br />
która do wykształtowania jadalnej bulwy wymaga aby przez co najmniej 5 miesięcy w roku<br />
temperatura gleby przekraczała 17 C. Jej kultywowanie w przeszłości na Wyspie<br />
Południowej potwierdza więc dosyć wyraźnie iż klimat Nowej Zelandii przed eksplozją<br />
Tapanui był znacznie gorętszy niż obecnie.<br />
C14. Podsumowanie faktów dotyczących eksplozji Tapanui<br />
W poprzednich częściach tego rozdziału zaprezentowany został cały szereg<br />
dowodów materialnych i faktów, które podpierają pierwszą tezę niniejszej monografii<br />
stwierdzającą, że "Dostępny materiał dokumentacyjny oraz aparat logicznej dedukcji<br />
bezspornie wykazują, że w <strong>1178</strong> roku jakaś potężna eksplozja faktycznie miała miejsce<br />
koło Tapanui w Nowej Zelandii." Wspólne cechy tych dowodów i faktów są jak następuje:<br />
1. Reprezentują one materiał dowodowy jaki zarówno przez metodologie badawcze<br />
jak i w świetle prawa uznawany jest za najbardziej obiektywny, np. obejmują one: (a)<br />
pozostałości materialne, (b) obserwowalne i powtarzalne zjawiska, (c) opisy i raporty<br />
naocznych świadków.<br />
2. Pochodzą one z wielu różnych źródeł niezależnych od siebie a jednocześnie<br />
wykazujących niezwykłą zgodność przyczynowo-skutkową.<br />
3. Dokumentują one niezwykle szeroką gamę materiałów i faktów.<br />
4. Reprezentują one jedynie niewielką cząstkę ogromnego materiału dowodowego<br />
którego identyfikowanie, zestawianie i opisywanie (dokumentowanie) dopiero się<br />
rozpoczęło.<br />
5. Wszystkie one zgodnie wskazują na tą samą prawdę, t.j. że w <strong>1178</strong> roku jakaś<br />
potężna eksplozja nastąpiła w Nowej Zelandii która swą siłą, jak to podają przekazy<br />
maoryskie, "wstrząsnęła całym światem".<br />
Analizując owe wspólne cechy, każdy badacz musi przyznać że wiele powszechnie<br />
uznawanych obecnie teorii naukowych opartych jest na znacznie mniejszej liczbie danych,<br />
których zróżnicowania i jakości nie można nawet porównywać do tych zaprezentowanych w<br />
niniejszym rozdziale.<br />
Kiedy szereg niezależnych faktów zestawionych razem w logiczną dedukcję<br />
prowadzi do potwierdzenia pojedynczej tezy, fakty te reprezentują formalny dowód.<br />
Ponieważ wszystkie dedukcje i fakty z tego rozdziału konsekwentnie potwierdzają pierwszą<br />
tezę niniejszej monografii podającą że "Dostępny material dokumentacyjny oraz aparat<br />
logicznej dedukcji bezspornie wykazują, że w <strong>1178</strong> roku jakaś potężna eksplozja faktycznie<br />
miała miejsce koło Tapanui w Nowej Zelandii", począwszy od tego miejsca prawdę<br />
wyrażoną ową tezą należy uważać za formalnie dowiedzioną.<br />
* * *<br />
Treść różnych legend maoryskich, a także materiał faktologiczny obecny wokół<br />
krateru Tapanui, umożliwia spekulowanie o prawdopodobnym przebiegu tragicznych<br />
zdarzeń jakie nastąpiły tutaj rankiem 19 czerwca <strong>1178</strong> roku. Autor starał się<br />
zrekonstruować te wydarzenia, zaś uzyskany przez niego hipotetyczny obraz tego<br />
kataklizmu przedstawiony został poniżej.<br />
Wszystko zaczeło się już po wzejściu słońca, w typowy dzień nowozelandzkiej zimy.<br />
W Tapanui był wtedy wczesny poranek dnia 19 czerwca <strong>1178</strong> roku, najprawdopodobniej
C-92<br />
około godziny 7 czasu lokalnego (w Kanterbury, Anglia, w owym czasie było około godziny<br />
19 wieczorem dnia 18 czerwca <strong>1178</strong> roku). Większość tubylczych Maorysów była już na<br />
nogach. Kobiety przyrządzały posiłek, zaś wojownicy na służbie w punktach<br />
obserwacyjnych z zainteresowaniem śledzili rogo-kształtny stos siedmiu jarzących się<br />
wehikułów dobrze im znany pod nazwą "mata-ura" lub "mata-aho", jaki szybował kursem<br />
wschodnim na niewielkiej wysokości.<br />
Statek ten zdawał się dokonywać inspekcji szeregu osad maoryskich<br />
zlokalizowanych na szczytach kilku sąsiednich wzgórz wyspy Południowej Nowej Zelandii<br />
panujących nad okolicą i usytułowanych względem siebie w zasięgu wzajemnej obserwacji<br />
(i komunikacji) wzrokowej. Obniżył się on nad osadą znajdującą się na szczycie wzgórza z<br />
Wyspy Stewart'a. Zgodnie z lokalną legendą, jego komandor (kapitan) o nazwisku "Tamau"<br />
lub "Tamaatea" rozmawiał nawet z tamtejszymi tubylcami. Następnie statek poszybował na<br />
wschód w kierunku Mataura. Zatrzymał się on tuż ponad zabudowaniami wioski<br />
zlokalizowanej na wierzchołku wzgórza Mataura. Nie jest wiadomym czy jego załoga<br />
komunikowała się z lokalnymi Maorysami. Następnie kontynuował on wschodni kurs w<br />
kierunku obecnej Tapanui, szybując do wzgórza dominującego nad okolicą, a obecnie<br />
zwanego "Puke-ruau" (t.j. wzgórze-które-wstrząsnęło-światem), na szczycie którego<br />
najprawdopodobniej znajdowała się kolejna wioska maoryska (do dzisiaj w okolicy tego<br />
wzgórza znajdowane są różnorodne przedmioty i narzędzia maoryskie świadczące o<br />
bliskości takiej wioski). Cały czas pozostawał on wyraźnie widoczny dla obserwatorów z<br />
Mataura i prawdopodobnie również Wyspy Stewart'a. Po dotarciu i zawiśnięciu na niskiej<br />
wysokości ponad wzgórzem nazwanym później Puke-ruau, dwa wehikuły z wierzchołka<br />
cygara rozpoczęły manewr oddzielania się. Prawdopodobnie załogi tych wehikułów<br />
otrzymały od komandora rozkaz niezależnego rekonesansu. Celowo wprowadzona przez<br />
jakiegoś sabotażystę niewielka zmiana w programie komputera pokładowego kierującego<br />
manewrem oddzielania się <strong>dr</strong>ugiego z tych statków, prawdopodobnie spowodowała ich<br />
zderzenie się, w ten sposób inicjując łańcuchową eksplozję całego cygara.<br />
Jak to już częściowo wyjaśniono w punkcie #4 po<strong>dr</strong>ozdziału C2, na podstawie<br />
wewnętrznej konfiguracji krateru Tapanui możliwe stało się odtworzenie przebiegu<br />
eksplozji. Materiał faktologiczny wskazuje, iż nosiła ona charakter sekwencji detonacji,<br />
zainicjowanych od wierzchołka cygara i następnie rozprzestrzeniających się ku dołowi.<br />
Pierwszy wybuch posiadał siłę około trzykrotnie wyższą od wybuchów następnych, co<br />
sugeruje iż <strong>dr</strong>ugi z oddzielających się wehikułów uderzył równocześnie w pierwszy, już<br />
oddzielony wehikuł, oraz w górny statek z reszty cygara. Stąd na początku eksplozji trzy<br />
wehikuły wybuchnęły prawie równocześnie. Pole ciśnieniowe uformowane przez ten<br />
pierwszy wybuch utworzyło ponad kompleksem rodzaj płaszczyzny odbicia, od której<br />
o<strong>dr</strong>zucane zostały fale uderzeniowe następnych eksplozji. Każda kolejna eksplozja dodała<br />
następną warstwę do owego ekranu, odchylając jeszcze bardziej w dół fale uderzeniowe z<br />
następujących po niej wybuchów. Stąd też każda kolejna eksplozja była kierowana bardziej<br />
koncentrycznie ku ziemi, formując w rezultacie dodatkowy krater wewnątrz krateru już<br />
wytworzonego tuż przed nim.<br />
Dla osób, które obserwowały (i przeżyły) samą eksplozję, jej przebieg<br />
prawdopodobnie wyglądał następująco. U wierzchołka cygaro-kształtnego kompleksu <strong>UFO</strong><br />
najpierw pojawił się oślepiający błysk. W tej samej chwili powietrze przeszył ogłuszający<br />
syk podobny do dźwięku wydawanego przez iskry spawarki elektrycznej tyle że<br />
tysiąckrotnie zwielokrotnionego potężnym megafonem, zaś ziemia jęknęła i za<strong>dr</strong>żała. Po<br />
pierwszym błysku nastąpiła sekwencja około sześciu dalszych. Powietrze stało się<br />
niezwykle lepkie od elektryczności, zaś ziemia pod nogami zaczęła się kołysać. Błyski były<br />
tak silne, iż zainicjowały pożary na kilkadziesiąt kilometrów od miejsca eksplozji. Kiedy więc<br />
ustały, pojawił się ocean ognia sięgający od horyzontu do horyzontu. W miejscu w którym<br />
wystąpiły błyski, pojawiła się teraz ogromna, rozpalona do białości kula ognia. Emanowała<br />
ona palące gorąco, stopniowo przekształcając swój kolor i kształt. Z białej kuli przekształciła<br />
się w czerwoną elipsoidę, później w brązową kolumnę, aby w końcu stać się szarą
C-93<br />
maczugą. Maczuga ta dalej wydłużała się w górę i wszerz, zwolna przybierając kształt<br />
szybko rosnącego, ciemnego grzyba lub postaci uformowanego z jakby kotłujących się<br />
chmur. Ten ciemny grzyb rósł nadal zarówno wzwyż jak i wszeż, jego zaś powierzchnia<br />
stopniowo okrywała się jakby warstwą gotujących się czarnych jak smoła chmur, przez<br />
które co chwila przebłyskiwały odblaski ukrywającego sią za tą warstwą żywego ognia. Gdy<br />
podstawa rozprężającego się trzonka tego grzyba przybliżyła się do przerażonych i<br />
uciekających w popłochu Maorysów, wyglądała ona jak wykonana z kotłujących się<br />
czarnych chmur. Jej czoło wyznaczało nadejście potężnego, palącego cyklonu, jaki<br />
gwałtownie rozprężał się od centrum eksplozji. Siła tego cyklonu była tak ogromna, że tuż<br />
przy ziemi odcinał on <strong>dr</strong>zewa od ich korzeni pozostawiając krajobraz wyglądający jak po<br />
przejściu ogromnej golarki, "obierał" on wierzchołki wzgórz z gleby jak my obieramy skórkę<br />
z pomarańczy, rzucał ogromnymi kłodami jak my rzucamy zapałkami wbijając je czasami<br />
po kilka metrów w ziemię, i dokonywał niewyobrażalnego spustoszenia. Gdziekolwiek<br />
cyklon ten dosięgnął, wywracał, palił i dusił wszystko na swej <strong>dr</strong>odze. Dym, pył i odłamki<br />
niesione przez ten cyklon całkowicie przesłoniły światło, powodując zapanowanie<br />
kompletnych ciemności.<br />
Rozprężający się cyklon eksplozji był niezwykle niszczący ale stosunkowo<br />
krótkotrwały. Po duszącej, palącej ciszy jaka zapanowała po jego przejściu, proces implozji<br />
się rozpoczął. Proces ten w literaturze poświęconej eksplozjom wielkoskalowym zwany jest<br />
"firestorm" (t.j. "sztorm ogniowy"). Powietrze odwróciło kierunek swego przepływu i teraz<br />
rozpoczęło przemieszczać się od odbrzeża ku centrum eksplozji. Cyklon implozji zwolna<br />
rósł w siłę, stopniowo pokrywając swym zasięgiem obszar całej Nowej Zelandii. Jego<br />
podmuchy podsycały tlenem pożary zaininicjowane w pierwszej fazie eksplozji, zamieniając<br />
wszystko w jeden ocean ognia. Jednocześnie, z przeraźliwym gwizdem opadających bomb,<br />
czerwone z gorąca ceramiczne kamienie zaczęły nadlatywać na obszary czasami oddalone<br />
kilkaset kilometrów od Tapanui. Niektóre z nich posiadały wielkość budynków. Zaczęły<br />
upadać dookoła jak grad, łamiąc i podpalając wszystko czego się dotknęły. Tam gdzie<br />
jeszcze nie było ognia totalny pożar został teraz zainicjowany. Podpalany równocześnie w<br />
dziesiątkach tysięcy oddalonych od siebie miejsc przez rozpalone do czerwoności<br />
ceramiczne kamienie, i gwałtownie rozdmuchiwany siłą bogatego w tlen cyklonu implozji,<br />
pożar ten szybko pokrył obszar ponad połowy Wyspy Południowej Nowej Zelandii. Aby<br />
uzmysłowić sobie rozmiary tego totalnego ognia, warto zauważyc z mapy na rysunku C7, iż<br />
ogarnął on cały obszar od podstawy Wyspy Południowej aż po 2/3 jej wysokości, pomijając<br />
jedynie wąski pasek puszczy na zachodnim wybrzeżu, osłonięty przed skutkami eksplozji<br />
przez łańcuch wysokich Alp Południowych. Ten ogromny pożar palił się prawdopodobnie<br />
przez cały tragiczny dzień i noc po nim następującą, zwolna gasnąc dopiero w połowie<br />
następnego dnia. Po jego stopniowym zaniknięciu, pyły wyrzucone w atmosferę, w<br />
połączeniu z ochłodzeniem się powietrza, spowodowały gwałtowne skraplanie się pary. To<br />
z kolei wywołało gwałtowne opady "czarnego" deszczu (taki czarny, ulewny deszcz<br />
towarzyszył też eksplozji tunguskiej, patrz [1C14] John Baxter & Thomas Atkins: "The Fire<br />
Come By", Mac Donald and <strong>Jan</strong>e's, London, 1976, ISBN 0-354-04012-X, strony 23 i 109).<br />
Deszcz ten lał bez przerwy przez kilka następnych dni owej nowozelandzkiej zimy,<br />
stopniowo oczyszczając skraplającą się wodę. Na początku towarzyszyły mu burze<br />
elektryczne. Jego opad powodował postępujące ochładzanie się powietrza, początkowo<br />
zamieniając deszcz w gradobicie, a w końcu w opady śniegu. Po kilku dniach, ów ulewny<br />
deszcz i śnieg zmienił pozostałości niegdyś tętniących życiem lasów i sawann Nowej<br />
Zelandii w jedno ogromne, zamarzające bagno. Zniszczenie było totalne.<br />
W kilka lat po samej eksplozji wyzwalać się też zaczęły różnorodne jej dalsze<br />
następstwa. Przykładowo skorupa Ziemi doznała kilku skokowych poślizgów, zalewając<br />
południowe wybrzeża Nowej Zelandii ogromnymi falami tsunami, sprowadzając zimno na<br />
obie wyspy, oraz pozbawiając żywności pozostałych ciągle przy życiu ludzi i zwierzęta.<br />
Jednym z tragicznych następstw eksplozji Tapanui było, iż nie tylko zniszczyła ona<br />
rodzimą puszczę na ponad połowie Wyspy Południowej, ale także spaliła wszystkie nasiona
C-94<br />
uniemożliwiając w ten sposób o<strong>dr</strong>odzenie się <strong>dr</strong>zew. Z uwagi na izolację obszaru<br />
zniszczenia (z dwóch stron odgrodzony był on od reszty Wyspy oblodzonym łańcuchem<br />
górskim przez który nasiona z trudnością mogły zostać przeniesione, z dwóch pozostałych -<br />
przez wody oceanu) puszcza ta nie zdołała całkowicie o<strong>dr</strong>osnąć nawet do dzisiaj. Stąd też<br />
miejsca gdzie niegdyś porastał tętniący życiem subtropikalny busz i gdzie ciągle obecnie<br />
istnieją warunki klimatyczne sprzyjające porostowi lasu, eksplozja Tapanui zamieniła w<br />
bezkresne morze trawy (tzw. "tussock grassland") zaścielonej resztkami powypalanych<br />
<strong>dr</strong>zew. Trawa ta przetrwała aż do przybycia białych osadników na Wyspę Południową w<br />
połowie XIX wieku, a na wielu obszarach rośnie ona nadal nawet i dziś. Jedynie wzdłuż<br />
obwodu tego obszaru zniszczenia, nowo o<strong>dr</strong>astająca puszcza zwolna torowała sobie <strong>dr</strong>ogę<br />
ku jego środkowi, każdego roku postępując swym czołem zaledwie 50 do 150 metrów<br />
naprzód.
C-95<br />
Rys. C1. Dwa zdjęcia lotnicze krateru Tapanui, zestawione razem w celu umożliwienia ich<br />
stereoskopowej obserwacji (jeśli patrzący użyje stereoskopowych okularów). Na<br />
powyższym rysunku zdjęcia te zostały zorientowane jak mapa, t.j. ich górna krawędź<br />
zwrócona jest ku geograficznej północy. Krater Tapanui jest usytuowany w centrum trójkąta<br />
zdefiniowanego przez miasteczka: Tapanui, Waipahi i Mataura. (Warto tu podkreślić, iż w<br />
języku maoryskim słowa "Ta-pa-nui" oznaczają "ogromna-eksplozja", słowa "Wai-pa-hi"<br />
znaczą "miejsce-eksplodującego-ognia", zaś słowa "Mata-ura" mogą zostać<br />
zinterpretowane jako "jarzący-się-statek-kosmiczny"). Współrzędne geograficzne tego<br />
krateru wynoszą: 46° 04' S i 169° 09' E. Główna oś krateru odchylona jest o kąt -37 stopni<br />
(na zachód) od kierunku geograficznej północy. Powyższe zdjęcia ukazują, że wyraźnie<br />
wyo<strong>dr</strong>ębniające się krawędzie krateru otaczają około 75% jego obwodu.<br />
Jak dotychczas postawiono aż cztery hipotezy starające się wyjaśnić pochodzenie<br />
krateru Tapanui. Oficjalna hipoteza geologiczna wmawia że jest on zwykłym "obsuwiskiem<br />
ziemi". Na jej błędność wskazują jednak następujące fakty: (A1) nie dostarcza ona<br />
wyjaśnienia dla kratero-podobnego kształtu (np. krawędzi opasujących 75% obwodu<br />
krateru), (A2) grunt jest zbyt stabilny w tym miejscu aby tworzyć obsuwiska, (A3) bilans<br />
objętości nie jest wypełniony (t.j. ziemia jaka miałaby się obsunąć w krateru musiałaby<br />
znajdować się poniżej; w rzeczywistości ziemia ta jednak "zniknęła" rozrzucona na<br />
znacznym obszarze w postaci ceramicznych kamieni), (A4) mechanizm "obsuwiska ziemi"<br />
nie pokrywa się ze strukturą krateru (np. dno krateru nie posiada czarnej gleby obecnej na<br />
wierzchołku Pukeruau). Istniejące fakty obalają też hipotezę meteorytu uderzającego<br />
ziemię. Przykładowo: (B1) krater Tapanui nie posiada atrybutów kraterów impaktowych (np.<br />
kształtu parabolicznej czaszy, podwyższonego kołnierza, pozostałości odłamków ciała<br />
niebieskiego, orientacji głównej osi w kierunku wschód/zachód), (B2) energia wydzielona w<br />
Tapanui jest zbyt duża aby została wytworzona przez meteoryt, (B3) ciało niebieskie<br />
uderzające ziemię nie mogłoby zostać opisane w legendach Maorysów jako statek<br />
kosmiczny. Większość faktów zaprzecza też hipotezie eksplodującego gazu. Przykładowo,<br />
(C1) istnienie gazu pod kraterem Tapanui nie zostało nigdy stwierdzone definitywnie, (C2)<br />
eksplozja gazu nie jest w stanie wydzielić aż 70 megaton energii, (C3) nie jest znany<br />
mechanizm czy zjawisko fizyczne jakie mogłyby spowodować podziemne wymieszanie się<br />
gazu z tlenem, (C4) eksplodujący gaz nie byłby w stanie namagnesować otoczenia, kształt<br />
krateru Tapanui nie odpowiada spodziewanemu dla takich eksplozji, itp. Jedynie więc<br />
zaproponowana przez autora hipoteza o eksplodującym <strong>UFO</strong> dostarcza wyjaśnienia dla<br />
wszystkich niezwykłych atrybutów krateru Tapanui.
C-96<br />
Rys. C2. Kształt i wewnętrzna topografia krateru Tapanui. Obecność co najmniej siedmiu kolejnych<br />
kraterów (najbardziej wyróżniające się z nich na rysunku oznaczone zostały numerami 1 do 4)<br />
umieszczonych jeden wewnątrz <strong>dr</strong>ugiego, jest wyraźnie widoczna. To z kolei świadczy, iż krater<br />
Tapanui uformowany został w wyniku całego szeregu eksplozji (których liczba wynosiła około 7), nie<br />
zaś pojedynczego wybuchu. Powyższe daje więc niezwykłą zgodność pomiędzy kroniką<br />
Gerwazego a materiałem faktologicznym dostępnym na miejscu. Istnienie kilku kraterów<br />
rozlokowanych jeden wewnątrz <strong>dr</strong>ugiego pozwala wydedukować, iż nad Tapanui eksplodował (z<br />
góry do dołu) cygaro-kształtny kompleks magnokrafto-podobnych wehikułów, podobny do<br />
kompleksu pokazanego na rysunku F1. Oznaczenia: C/C - główny kierunek opadu najcięższej<br />
frakcji ceramicznych kamieni (patrz linia C na rysunku C7); T/T - główny kierunek opadów minerału<br />
zwanego "trinitite"; E - język erozji obrzeża krateru, wystający w kierunku najsilniejszego nachylenia<br />
zbocza; H - wydmy uformowane w miejscach załamywania się fal uderzeniowych; R - cylin<strong>dr</strong>yczne<br />
wejście do krateru, które zdaje się odzwierciedlać kształt i wymiary eksplodujących wehikułów; W -<br />
niewyjaśnione, symetryczne zafałdowania biegnące wzdłuż trójkątnej części wejściowej do krateru<br />
(zafałdowania te być może posiadają jakiś związek z ilością kolejnych eksplozji); L - ostre<br />
wgłębienia (obecnie wypełnione wodą tworząc małe jeziorka) uformowane przed czołem każdej<br />
wydmy.<br />
(Górny) Szkic topografii krateru - widok z góry (patrz także rysunek C1). Należy zwrócić<br />
uwagę, iż wszytkie charakterystyczne elementy obecne w kraterze Tapanui występują także i w<br />
tunguskim złomowisku <strong>dr</strong>zew - porównaj rysunek C6.<br />
(Dolny) Szkic przekroju pionowego krateru Tapanui wykonany wzdłuż jego osi głównej<br />
S M<strong>1178</strong> /NM<strong>1178</strong>.
C-97<br />
Rys. C3. Trzy podstawowe odmiany eksplozji kraterujących, t.j. (a) podziemna, (b)<br />
naziemna, (c) napowietrzna. Pokazne zostały: początkowa lokacja ładunków wybuchowych<br />
względem powierzchni ziemi (patrz trzy rysunki z górnego rzędu), oraz kształt wynikowego<br />
krateru uformowanego przez daną eksplozję (patrz rysunki z dolnego rzędu).<br />
(Lewy) Podziemna eksplozja kraterująca. Następuje ona w przypadku wybuchu<br />
ładunku zakopanego w ziemi na głębokości mniejszej od określonej głębokości krytycznej<br />
(ładunki zakopane głębiej niż owa wartość krytyczna powodują eksplozję zaduszoną, po<br />
angielsku: confined explosion, która nie wytwarza żadnego krateru). Głębokość krytyczna<br />
wzrasta ze wzrostem całkowitej energii danego ładunku. W eksplozji tej ładunek<br />
wybuchowy graniczy ze wszystkich stron z niepodatnym gruntem, poprzez który fale<br />
uderzeniowe zmuszone są utorować sobie <strong>dr</strong>ogę (patrz rysunek C4). Podziemna eksplozja<br />
kraterująca formuje paraboliczny krater, którego krawędź otoczona jest podwyższonym<br />
kołnierzem. Ziemia wyrzucona przez tą eksplozję w powietrze w większości opada z<br />
powrotem do krateru tworząc jego podłogę pozorną, jej część jednak formuje<br />
charakterystyczny podwyższony kołnierz obiegający wynikowy krater.<br />
(Środek) Naziemna eksplozja kraterująca. Powstaje gdy eksplodujący ładunek<br />
ułożony został na powierzchni gruntu. W eksplozji tej jedna strona ładunku wybuchowego<br />
graniczy z wysoko podatnym powietrzem, które przejmuje na siebie większość energii fal<br />
uderzeniowych. Na powierzchnię gruntu działa więc jedynie napór rozbiegającej się fali<br />
ciśnień. Stąd eksplozja naziemna formuje złożony krater tarczowy, zwykle charakteryzujący<br />
się podwyższonym obszarem w centrum. Mechanizm formowania tego krateru, jak i jego<br />
wynikowy kształt, przypominają zafalowania powierzchni płynu po upadku do niego<br />
jakiegoś przedmiotu (porównaj rysunek C5).<br />
(Prawy) Napowietrzna (ale przygruntowa) eksplozja kraterująca. Dotąd nie została<br />
ona zaobserwowana w naturze. Aby wytworzyć krater musi ona nastąpić w powietrzu ale<br />
na wysokości mniejszej od określonej wartości krytycznej (zależnej z kolei od gęstości<br />
przestrzennej energii wybuchu). Eksplodujący materiał jest w niej ze wszystkich stron<br />
otoczony podatnym powietrzem, stąd do powierzchni ziemi dociera jedynie niewielki ułamek<br />
jego energii. Kształt krateru dla takiej eksplozji pozostawał dotychczas nieznany, bowiem<br />
gęstość przestrzenna energii produkowana przez nasze materiały wybuchowe jest zbyt<br />
mała, aby wytworzyć krater. Odkrycie krateru Tapanui dostarcza pierwszego (i dotychczas<br />
jedynego) przykładu krateru tego typu istniejącego na naszej planecie.
C-98<br />
(a)<br />
(b)<br />
(c)<br />
Rys. C4. Przykłady klasycznych, parabolicznych kraterów uformowanych podczas<br />
podziemnych eksplozji.<br />
(a,c) Przykład parabolicznego krateru impaktowego utworzonego przez naturę.<br />
Uformowanie takiego krateru wymaga eksplozji podziemnej. Stąd też w naturze jest on<br />
tworzony przez szybkie, spójne i ciężkie meteoryty metalowe jakie wbijają się głęboko w<br />
ziemię zanim wyhamowanie ich prędkości wywołuje eksplozję. Powyższe fotografie<br />
przedstawiają widok z lotu ptaka słynnego krateru meteorowego (Barringer) z Diablo<br />
Kanionu koło Winslow na pustyni w Arizonie, USA (35 02'N, 111 01'W) wykonane pod<br />
różnymi kątami. Wymiary tego krateru (długość x szerokość x głębokość) wynoszą około<br />
1200x1100x183 metrów (wziąwszy pod uwagę, że eksplozje podziemne są<br />
najefektywniejsze w tworzeniu kraterów, ilość energii wyzwolona podczas eksplozji<br />
tworzącej ten krater była więc znacznie mniejsza niż ilość wyzwolona w Tapanui). Jego<br />
wiek jest szacowany na około 25000 lat. Na uwagę zasługuje obecność w nim wszytkich<br />
atrybutów charakteryzujących kratery impaktowe, szczególnie zaś: (1) wyraźnie<br />
wznoszącego się kołnierza opasującego jego zewnętrzną krawędź, (2) fragmentów<br />
metalowego ciała niebieskiego okupujących środek krateru, (3) orientacji osi głównej<br />
krateru w kierunku wschód/zachód (powyższe fotografie są wykonane z kierunku S ku N).<br />
(b) Schematyczny przekrój poosiowy, ukazujący podstawowe elementy krateru<br />
meteorytowego uformowanego w skałach krystalicznych (porównaj artykuł Ryszarda A.F.<br />
Grieve, "Terrestrial impact structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987, 15, strona 247).<br />
(d) Krater Schooner, USA, uformowany w 1968 roku poprzez eksplodowanie<br />
pojedynczego 35 kilotonowego ładunku nuklearnego zakopanego 108 metrów pod<br />
powierzchnią ziemi (podłoże: tuf wulkaniczny). Stanowi on doskonałą ilustrację krateru<br />
parabolicznego, formowanego sztucznie wskutek podziemnych eksplozji nuklearnych.<br />
Wymiary tego krateru wynoszą: promień = 130, głębokość = 63 metrów. Obie ilustracje<br />
adaptowano z artykułu Milo D. Nordyke, "Nuclear cratering experiments: United States and<br />
Soviet Union", Roddy D.J., Pepin R.O., Merrill R.B., edytorzy, (1977) Impact and explosion<br />
Cratering, Pergamon Press (New York, USA), strony 108-109.<br />
(e) Przekroje pionowe (w kierunkach E-W oraz N-S) krateru Schooner.<br />
(d)<br />
(e)
(a)<br />
C-99<br />
(c)<br />
(b) (d)<br />
Rys. C5. Przykłady złożonych kraterów tarczowych. Kratery takie formowane są w wyniku<br />
eksplozji naziemnych. W naturze występują one w miejscach uderzenia komet, t.j. chmur<br />
luźnego materiału skalnego i odłamków lodu o małej gęstości i konsystencji. Chmura taka<br />
esploduje na powierzchni ziemi, gdyż stosunek jej masy i szybkości do powierzchni<br />
odłamków (tarcia) i ich wznajemnej spójności jest zbyt mały, aby penetrowały one pod<br />
powierzchnię gruntu. Zdjęcia (a) i (b) adaptowane zostały z artykułu: David J. Roddy,<br />
"Tabular comparisons of the Flynn Creek impact crater, United States, Steinheim impact<br />
crater, Germany and Snowball explosion crater, Canada", Roddy D.J., Pepin R.O., Merrill<br />
R.B., editors, (1977) Impact and Explosion Cratering, Pergamon Press (New York, USA),<br />
strony 131 i 132; natomiast ilustracje (c) i (d) adoptowano z artykułu: Richard A.F. Grieve,<br />
"Terrestrial impact structures", Ann. Rev. Earth Planet. Sci., 1987, 15, strona 249.<br />
(a) Snowball krater (Kanada) uformowany sztucznie w roku 1964 przez<br />
zdetonowanie 500-tonowej półkuli TNT ułożonej na płaskim alluwium. Wymiary: szerokość<br />
ponad 100 metrów, głębokość około 9 metrów. Defence Research Establishment Suffield,<br />
Alberta, Kanada.<br />
(b) Steinheim krater uformowany przez naturę w południowych Niemczech. Jego<br />
wymiary wynoszą: szerokość ponad 4200 metrów i głębokość około 250 metrów. Wiek<br />
około 14.7 milionów lat. Zauważ centralne wypiętrzenie z miasteczkiem Steinheim po lewej<br />
stronie.<br />
(c) Satelitarne zdjęcie (LANDSAT) struktury impaktowej Manicouagan w Quebec,<br />
Kanada, uformowanej w skale krystalicznej. Średnica tego krateru wynosi około 100<br />
kilometrów, zaś wiek około 210 milionów lat.<br />
(d) Przekrój pionowy przez strukturę Manicouagan.
C-100<br />
Rys. C6. Porównanie podobieństw występujących pomiędzy konfiguracją krateru Tapanui i<br />
obszarem zniszczenia tajgi w miejscu eksplozji tunguskiej. Istnienie takich ścisłych<br />
podobieństw świadczy że pochodzenie obu tych miejsc jest analogiczne, t.j. z potężnych<br />
eksplozji napowietrznych. Najbardziej widoczne zgodności obu miejsc dotyczą: (1) związku<br />
pomiędzy kątem wejścia fal uderzeniowych, a odległością miejsca eksplozji od najbliższego<br />
bieguna magnetycznego (to z kolei posiada związek z kątem nachylenia eksplodującego<br />
cygara <strong>UFO</strong>), (2) kształcie obszaru wejściowego fal uderzeniowych, (3) nieregularnym<br />
zniszczeniu w miejscach załamywania się fal uderzeniowych (w miejscach tych <strong>dr</strong>zewa tajgi<br />
ułożone są "wichrowato", natomiast w kraterze Tapanui występują wydmowate nasypiska<br />
gruntu), (4) położenia środka eksplozji "O", (5) zorientowania osi zniszczenia wzdłuż<br />
południka magnetycznego, itp. Oznaczenia: S G /NG - kierunki geograficzne; SM/NM -<br />
kierunki magnetyczne, które pokrywają się z przebiegiem głównych osi zniszczenia.<br />
(a) Krater Tapanui (współrzędne: 46 04'S i 169 09'E).<br />
(b) Kształt miejsca eksplozji tunguskiej (współrzędne: 60 55'N i 101 57'E) opisany<br />
przez mapę sporządzoną w 1958 roku i opublikowaną w [1Rys.C6] John Baxter & Thomas<br />
Atkins: "The Fire Come By". Mac Donald and <strong>Jan</strong>e's, London, 1976, ISBN 0-354-04012-X,<br />
strona 124; oraz [2Rys.C6] Jack Stoneley: "Tunguska: Caul<strong>dr</strong>on of Hell", A Star Book,<br />
London 1977, ISBN 0-352-39619-9, strona 102. (Mapa z 1958 roku oddaje zarys obszaru<br />
totalnego wyłożenia tajgi, podczas gdy mapy późniejsze - np. z 1961 roku, do zniszczeń<br />
włączają także obszar sporadycznie powalonych <strong>dr</strong>zew. Stąd mapa z 1958 roku pokazuje<br />
uderzenie fali pierwotnej, natomiast mapy późniejsze włączają także obszary zniszczone<br />
przez odbicia fal uderzeniowych.) Oznaczenia: O - centrum eksplozji, F - zasięg<br />
wypalonych <strong>dr</strong>zew, P - trajektoria cygarokształtnego kompleksu <strong>UFO</strong> tuż przed eksplozją<br />
(odtworzona z raportów naocznych świadków), L - zasięg <strong>dr</strong>zew powalonych falami<br />
uderzeniowymi eksplozji (pnie tych <strong>dr</strong>zew wskazują na centrum eksplozji).
C-101<br />
Rys. C7. Mapa Wyspy Południowej Nowej Zelandii ukazująca dotychczas rozpoznany przez<br />
autora rozmiar zniszczeń spowodowanych eksplozją koło Tapanui. Przybliżone linie tej<br />
mapy są oparte na skąpych danych dostępnych autorowi i z tego powodu wymagają one<br />
dalszych badań dla zwiększenia ich precyzji.<br />
Oznaczenia występujące na tej mapie: I - zasięg totalnego pożaru lasu<br />
zainicjowanego opadem rozpalonych kamieni ceramicznych i rozprzestrzenionego<br />
podmuchami odwróconego cyklonu implozji. W obrębie obszaru obwiedzionego tą linią<br />
wszytkie lasy dokumentnie spłonęły. Poza tą linią ewentualne pożary miały charakter<br />
lokalny; D - linia opadu metalicznych odłamków statku kosmicznego; T - główna linia<br />
opadów szklistego minerału zwanego "trinitite"; C - główna linia upadku najcięższej frakcji<br />
"ceramicznych kamieni (china stones)"; L I - zasięg <strong>dr</strong>zew powalonych rozprężającą się falą<br />
uderzeniową eksplozji (pnie tych <strong>dr</strong>zew leżą na liniach krzyżujących się na kraterze, zaś ich<br />
korzenie są zwrócone do krateru); LE - obszar pożarów lasu zapalonych bezpośrednio<br />
błyskiem (kulą ognistą) eksplozji; F - zasięg obszaru w którym "nikt nie przeżył"; O -<br />
położenie krateru Tapanui (t.j. punkt zerowy eksplozji); R - obszar puszczy która o<strong>dr</strong>osła<br />
przed przybyciem białych osadników do Nowej Zelandii w XIX wieku; P - trajektoria lotu<br />
wehikułu tuż przed eksplozją, odtworzona z informacji zawartych w legendach maoryskich<br />
(należy zwrócić uwagę, iż trajektoria ta jest prostopadła do kierunku głównej osi zniszczenia<br />
co koliduje z obrazem zniszczenia powodowanego przez meteoryty i komety); SG/NG -<br />
kierunek południe/północ geograficzna; SM<strong>1178</strong>/NM<strong>1178</strong> - oś centralna krateru Tapanui i<br />
obszaru zniszczenia. Oś ta najprawdopodobniej pokrywa się z lokalnym przebiegiem<br />
południków magnetycznych w roku <strong>1178</strong>.
C-102<br />
Rys. C8. Rozprzestrzenienie puszczy rodzimej na Wyspie Południowej Nowej Zelandii<br />
około roku 1840, t.j. w czasach, gdy pierwsi biali osadnicy przybyli na tę wyspę.<br />
Zaczerpnięto z opracowania [1Rys.C8] S.E. Masters, J.T. Holloway, P.J. McKelvey, "The<br />
National Forest Survey of New Zealand, 1955, Volume I, The Indigenous Forest Resources<br />
of New Zealand", (R.E. Owen, Government Printer, Wellington, New Zealand, 1957), strona<br />
5. Mapa ta ujawnia, iż na przekór sprzyjającym warunkom klimatycznym i glebowym,<br />
obszary otaczające krater Tapanui charakteryzowały się całkowitym brakiem lasów. Było to<br />
tym dziwniejsze, że trawiaste stepy tych obszarów pokryte były pniami powalonych i<br />
opalonych <strong>dr</strong>zew, których resztki do dziś kryją w sobie szokujący materiał dowodowy.<br />
Przykładowo wszystkie <strong>dr</strong>zewa zniszczone zostały w tym samym czasie, data ich spalenia<br />
wyznaczona metodą węgla radioaktywnego pokrywa się z datą eksplozji Tapanui, zaś ich<br />
pnie wyłożone zostały radialnie w koncentrycznym porządku z osiami ustawionymi<br />
równolegle względem siebie i nacelowanymi na krater Tapanui. Aczkolwiek winę za<br />
wypalenie tych lasów naukowcy nowozelandzcy zrzucają na Maorysów, istniejący materiał<br />
dowodowy wskazuje, że wyłożenie i wypalenie ich nastąpiło w wyniku eksplozji Tapanui.<br />
Warto zauważyć że jednym z następstw eksplozji Tapanui było, iż nie tylko<br />
zniszczyła ona rodzimą puszczę, ale także spaliła wszystkie nasiona uniemożliwiając w ten<br />
sposób o<strong>dr</strong>odzenie się <strong>dr</strong>zew. Z uwagi na izolację obszaru zniszczenia (z dwóch stron<br />
odgrodzony jest on od reszty Wyspy oblodzonym łańcuchem górskim przez który nasiona<br />
tylko z trudnością mogły zostać przeniesione, z dwóch pozostałych - przez wody oceanu)<br />
puszcza ta nie zdołała całkowicie o<strong>dr</strong>osnąć nawet do dzisiaj. Stąd też miejsca gdzie<br />
niegdyś porastał tętniący życiem subtropikalny busz i gdzie ciągle obecnie istnieją warunki<br />
klimatyczne sprzyjające porostowi lasu, eksplozja Tapanui zamieniła w morze trawy (tzw.<br />
tussock grassland) zaścielonej resztkami powypalanych <strong>dr</strong>zew. Jedynie wzdłuż obwodu<br />
tego obszaru zniszczenia, nowo o<strong>dr</strong>astająca puszcza zwolna torowała sobie <strong>dr</strong>ogę ku jego<br />
środkowi, każdego roku postępując swym czołem zaledwie 50 do 150 metrów naprzód.
C-103<br />
(a) (c)<br />
(b) (d)<br />
Rys. C9. Przykłady pni <strong>dr</strong>zew powalonych i nadwęglonych przez eksplozję koło Tapanui.<br />
Zorientowanie tych pni zawsze wskazuje na ten sam punkt, t.j. centrum krateru Tapanui,<br />
niezależnie gdzie zostają one znalezione. Na przełomie tego stulecia, ogromny obszar<br />
wokół krateru Tapanui był dosłownie zasłany przez pnie takich powalonych i opalonych<br />
<strong>dr</strong>zew. Opowieści opisujące ich wygląd roztaczają obraz bardzo podobny do archiwalnych<br />
zdjęć z regionu tunguskiej w Centralnej Syberii. Pierwsi biali osadnicy tego regionu<br />
pousuwali owe powalone <strong>dr</strong>zewa, aby uzyskać pastwiska dla bydła. Miejscowi starsi ludzie<br />
jeszcze obecnie pamiętają jak wiele wysiłku kosztowało to usuwanie, ponieważ<br />
powierzchnia kłód była nafaszerowana ziarenkami twardego piasku który tępił stalowe piły.<br />
(a) Ponad 800-letni pień szlachetnego <strong>dr</strong>zewa "totara" przetrwały do dzisiaj zaledwie<br />
200 metrów od południowej krawędzi krateru. Przedłużenie osi tego pnia wskazuje na<br />
krater również widoczny na tym zdjęciu.<br />
(b) Powalone i powypalane <strong>dr</strong>zewa przy ujściu rzeki Mataura, około 50 kilometrów<br />
na zachód od krateru Tapanui. Wystają one z podmytego brzegu, zaś ich pnie wskazują na<br />
krater.<br />
(c,d) Wykonane przez autora zdjęcia <strong>dr</strong>zew wystających z podmytego brzegu<br />
rzeczułki Black Gully Creek, około 20 kilometrów na północ od krateru Tapanui, dokładnie w<br />
środku pomiędzy miasteczkami Tapanui i Heriot. Widoczne na nich kłody, ciągle częściowo<br />
tkwiące w piaszczystym brzegu, wskazują swymi trzonkami kierunek krateru Tapanui.
C-104<br />
Rys. C10. Dwie fotografie tego samego tornada, wykonane dnia 19 grudnia 1969 o godzinie<br />
17:15 przez Diane Chittock, żonę farmera z Waikoikoi. Owo tornado pojawiło się dokładnie<br />
ponad kraterem Tapanui i krótko po tym zaniknęło przesunięte przez wiatr kilka kilometrów<br />
dalej na wschód. W tej części Nowej Zelandii (poza kraterem) tornada są całkowicie<br />
nieznane i nawet najstarsi mieszkańcy nie pamiętają ich wystąpienia. Niemniej w przeciągu<br />
kilkudziesięciu ostatnich lat zaobserwowano kilka takich krótkotrwałych tornad ponad<br />
kraterem Tapanui, które szybko zaniknęły z chwilą odsunięcia się od krawędzi krateru.<br />
Odpowiedzialność za występowanie owej niezwykłej anomalii atmosferycznej nad kraterem<br />
Tapanui ponosi turbulentne namagnesowanie otoczenia, które w połączeniu z elektrycznie<br />
naładowanymi chmurami, wytwarza efekt dynama napędzającego tornada. Z innych<br />
anomalii pogodowych w okolicach krateru na uwagę zasługuje częsta obecność tam<br />
kurtynowych wyładowań atmosferycznych, wiatrów jonowych, oraz niezwykłe gęstych mgieł<br />
formujących się w kraterze.<br />
(Góra) Tarnado buduje zaczątek swojego leja dokładnie ponad kraterem Tapanui.<br />
(Dół) Całkowicie rozwinięte tornado <strong>dr</strong>yftujące z wiatrem ku wschodowi.
C-105<br />
Rys. C11. Jedna z wielu map publikowanych w Nowej Zelandii, mających na celu ukazanie<br />
obszarów Wyspy Południowej tego kraju, których gleba wykazuje znaczny deficyt ważnych<br />
mikroelementów.<br />
Na mapie tej zaznaczono deficyt molibdenu (molybdenum) i wapna (lime). Jednakże obszar<br />
ten jest także znany z deficytu selenu (selenium) oraz jodu (iodine). Interesującą cechą owego<br />
niedoboru jest, że wszystkie pierwiastki deficytowe w glebie z okolic Tapanui cechują się<br />
podwyższoną czułością na działanie różnych odmian promieniowania. Oprócz szeroko znanej<br />
czułości selenu (Se) oraz molibdenu (Mo) na działanie zwykłego światła, jod (I) znany jest ze swej<br />
czułości na promieniowanie ultra-fioletowe, zaś wapno (Ca) wykazuje podwyższoną czułość na<br />
działanie wysoko-energetycznego promieniowania jonizującego. Z <strong>dr</strong>ugiej strony, wielkość obszaru<br />
deficytowości każdego z tych pierwiastków wokól Tapanui zdaje się pokrywać z zasięgiem na jakim<br />
dany rodzaj promieniowania posiada zdolność penetrowania gleby. I tak promieniowanie ultrafioletowe<br />
posiada najniższą zdolność penetrowania gleby, stąd deficyt jodu skoncentrowany jest na<br />
małym obszarze ściśle przylegającym do krateru Tapanui; światło widzialne penetruje glebę na<br />
większym obszarze, stąd deficyt selenu i molibdenu zajmuje znacznie większe obszary; natomiast<br />
promieniowanie jonizujące penetruje glebę na największym obszarze, stąd deficyt wapna zajmuje<br />
najszerszy obszar. Jednym z najbardziej zaskakujących wniosków analizy tej mapy jest więc, ze<br />
deficyt owych mikroelementów układa się we wzór odzwierciedlający oddziaływanie na glebę<br />
różnych rodzajów promieniowania eksplozji. Stąd uzasadnione jest wysunięcie hipotezy, że<br />
promieniowanie wydzielone przez eksplozję Tapanui było czynnikiem powodującym uwolnienie tych<br />
pierwiastków z gleby i ich odparowanie do atmosfery.<br />
Obszar deficytowości istotnych mikroelementów zaznaczony na powyższej mapie znany jest<br />
też z nasilenia przypadków niezwykle rzadkiej choroby popularnie zwanej "Tapanui Flu" (medyczna<br />
nazwa: Myalgic Encephalomyelitis, albo ME syn<strong>dr</strong>om). To z kolei zdaje się sugerować, iż<br />
występowanie Tapanui Flu posiada związek z eksplozją Tapanui.
C-106<br />
Rys. C12. Lokalizacja pokładów złotonośnych na Wyspie Południowej Nowej Zelandii (patrz<br />
symbol "gold"). Powyższa mapa ilustuje, że największa koncentracja napowierzchniowego<br />
złota występuje w niewielkiej odległości od krateru Tapanui wzdłuż głównej osi eksplozji, t.j.<br />
w obszarze który z jednej strony poddany został najsilniejszym wstrząsom i wibracjom<br />
towarzyszącym eksplozji w Tapanui (wibracje te mogły spowodować wyniesienie złota ku<br />
powierzchni gruntu), jak i który leży w zasięgu opadów z grzyba poeksplozyjnego (jest<br />
wysoce prawdopodobne że złoto to opadło na powierzchnię ziemi właśnie z tego grzyba).<br />
Powyższa mapa była publikowana w książce [1Rys.C12] Gordona Ell, "Gold Rush Country<br />
of New Zealand", The Bush Press, Auckland, New Zealand, 1987, ISBN 0-908608-46-2,<br />
strona 6.
(a)<br />
C-107<br />
(c)<br />
(b) (d)<br />
Rys. C13. Przykłady kamieni ceramicznych ("china stones") wyrzuconych z krateru Tapanui i<br />
opadłych wzdłuż linii C z rysunku C7. Kamienie te powstały z dużych brył lokalnej gleby, piasku i<br />
gliny, wyrzuconych w powietrze przez siłę wybuchu, sprasowanych przez ogromne ciśnienie,<br />
aerodynamicznie ukształtowanych podczas lotu w rozpalonym powietrzu, wypalonych i pokrytych na<br />
powierzchni szklistą glazurą. Im dalej od krateru zostały one zdeponowane, tym bardziej<br />
aerodynamiczny jest ich kształt.<br />
(a) Ogromny kamień ceramiczny zlokalizowany przy zachodnim brzegu krateru Tapanui<br />
(porównaj jego wielkość ze stojącym przy nim autorem) - patrz 11 na rysunku Z1. Przebiegające<br />
przez niego podłużne otwory modelują obrys pni <strong>dr</strong>zewnych, zaś jego powierzchnia zawiera<br />
wtopiony dym i sadzę. Z powodu krótkości swego lotu w rozpalonym powietrzu, kamień nie zdążył<br />
uzyskać aerodynamicznych kształtów. Stąd jego powierzchnia jest pełna ostrych krawędzi i<br />
załamań.<br />
(b) Ceramiczny kamień zlokalizowany koło Black Gully Creek (patrz także rysunek C9). W<br />
sposób typowy dla wielu tych kamieni ciągle pozostających w ich oryginalnej lokacji, otoczony jest<br />
on niewielkim kraterkiem impaktowym. Asymetryczny kształt owego kraterku świadczy o<br />
napowietrznym przylocie kamienia z kierunku krateru Tapanui.<br />
(c) Kamień opadły na pastwisku Gerrard'a Eckhoff'a z Coal Creek koło Roxburgh, ważący<br />
kilka ton. Został on zabrany na pokład <strong>UFO</strong> w celu przebadania, po czym porzucony około 2 metry<br />
pod górę zbocza od miejsca swego oryginalnego zdeponowania. Wehikuł typu K6 jaki dokonał<br />
oględzin i przemieszczenia tego kamienia pozostawił obiegający wokół niego ciemny pierścień<br />
wypalonej roślinności widoczny na zdjęciu. Dla oddania wymiarów, stycznie do wypalonego<br />
pierścienia umieszczono biały okrąg referencyjny o średnicy 1 metra którego strzałka wskazuje<br />
północ magnetyczną.<br />
(d) Najbardziej reprezentatywny ze wszystkich kamieni ceramicznych, ustawiony przy<br />
wejściu do ratusza w Roxburgh. Wmurowana pod nim tablica informuje, że na początku lat 1860tych<br />
na jego górnej powierzchni znaleziono całą kieszeń złota. Ponieważ nie istnieje obecnie teoria<br />
naukowa jaka potrafiłaby wytłumaczyć mechanizm naturalnego zdeponowania tego złota właśnie na<br />
powierzchni kamienia, jego znalezienie na owym kamieniu podpiera prawdziwość hipotezy, że<br />
"złote runo" z okolic krateru Tapanui najprawdopodobniej opadło na ziemię z powietrza (patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział C10). Aby przeleciec z Tapanui do Roxburgh, kamień ten musiał po<strong>dr</strong>óżować co<br />
najmniej 60 kilometrów w rozpalonym powietrzu. To wyjaśnia jego doskonałe aerodynamiczne<br />
kształty, upodobniające go do pięknej rzeźby.
C-108<br />
Rys. C14. Odłamek namagnesowanego żelaza, znaleziony w pobliżu krateru Tapanui<br />
(obecnie w zbiorach prywatnych autora). Wziąwszy pod uwagę jego wytopioną<br />
powierzchnię, aerodynamiczny kształt, sprasowaną strukturę, namagnesowanie oraz<br />
niezwykły skład, można wnioskować, że najprawdopodobniej reprezentuje on fragment<br />
<strong>UFO</strong>. Faktycznie wygląda on jak nadtopiony fragment jakiegoś urządzenia (np.<br />
sprasowanej i nadtopionej głowicy frezarskiej z czarnymi fragmentami ceramicznymi),<br />
wyrwany z większej całości przez siłę eksplozji, zaokrąglony na krawędziach przez żar<br />
wybuchu, nafaszerowany ziarenkami zeszklonego piasku, oraz namagnesowany<br />
"magnetycznym błyskiem" eksplodujących pędnikow statku. Analiza spektrometryczna<br />
powyższego odłamka wykazała następujący jego skład: 60% krzem, 30% żelazo, 10%<br />
aluminium. (Warto podkreślić, że w czystej formie aluminium nie występuje w naturze.) Dla<br />
odzwierciedlenia wymiarów tego odłamka w jego pobliżu sfotografowano także monetę o<br />
średnicy 31 mm (stare 50 centów nowozelandzkich). Aczkolwiek wielu ludzi przyznaje się<br />
do posiadania lub znalezienia tego typu szczątków, jak dotychczas autor osobiście<br />
przeegzaminował cztery nienaturalnie wyglądające i silnie namagnesowane odłamki<br />
metaliczne, znalezione w zasięgu opadów z eksplozji w Tapanui. Dwa z nich (wyglądające<br />
jak rozdarte fragmenty instrumentu medycznego z złocistej w kolorze stali nierdzewnej)<br />
znajdują się w zbiorach Wydziału Geologii Uniwersytetu Otago (jak dotychczas jednak<br />
żaden z naukowców tego Wydziału nie zadał sobie trudu ich przebadania). Dwa pozostałe<br />
(wyglądające jak na powyższym zdjęciu) posiada autor oraz Mr Ken Goldfinch (26 Lothian<br />
St., Dunedin, New Zealand). Piąty ogromny odłamek o nienaturalnym kształcie,<br />
wyglądający jak nadtopiony fragment samochodowej skrzynki biegów, zajduje się w<br />
zbiorach muzeum w Invercargill (został on znaleziony w Waikaka, t.j. jedynie około 20 km<br />
na północny-zachód od krateru Tapanui). Z uwagi jednakże na jego niedostępność dla<br />
zwiedzających autor nie zdołał ustalić czy jest on namagnesowany.
C-109<br />
Rys. C15. Namagnesowany samorodek jakby „izotopu złota” znaleziony na zboczu góry<br />
Remarkables, koło Queenstown, a więc około 150 kilometrów na północny-północnyzachód<br />
od krateru Tapanui. Faktycznie odłamek ten znaleziono na głównej linii rozrzutu<br />
odłamków z eksplozji Tapanui - tak jak pokazuje to „Rys. C7” powyżej. Powyżej pokazany<br />
jest jeden z dwóch bardzo podobnych do siebie odłamków metalu szlachetnego o<br />
wyglądzie złota, jakie w czasach mojej pracy na Uniwersytecie Otago znajdowały się w<br />
zbiorach maleńkiego muzeum z geologicznymi niezwykłościami istniejącego przy Wydziale<br />
Geologii tego Universitetu. Niestety, ja nie miałem ani możliwości ani funduszy aby<br />
przebadać ten odłamek. Natomiast żaden inny naukowiec NIE był zainteresowany aby<br />
sprawdzić z jakiego metalu został on uformowany. (Moneta ma 32 mm średnicy.)<br />
Złoto jak wiadomo jest metalem szlachetnym którego NIE daje się namagnesować.<br />
Na przekór tego powyższy „samorodek złota” był silnie namagnesowany - co stanowiło<br />
powód dla którego wogóle znalazł się on w owym muzeum Wydziału Geologii. Oczywiście,<br />
fakt jego namagnesowania stanowił tajemnicę wartą naukowego wyjaśnienia.<br />
W 1909 roku w nowozelandzkiej miejscowości Ross znaleziony został "samorodek<br />
złota" wielkości ludzkiej pięści. Z czasem stał on się dosyć słynny w całej Nowej Zelandii.<br />
Nazywano go „samorodek Roddy'ego z Ross” (tj. „Roddy gold nugget from Ross”). Ważył<br />
on aż 2807 gram (tj. 99 ounces). Jego niezwykłą cechą było, że starzy ludzie opowiadali iż<br />
także był on "namagnesowany". Jego cechy musiały jednak być identyczne do cech złota.<br />
Wszakże na przekór iż miał być "namagnesowany", ówcześni złotnicy ciągle zakwalifikowali<br />
go jako "złoto". Jako też "samorodek złota" jest on wszędzie opisywany. Miejscowość Ross<br />
leży jakieś 350 km na północny-północny-wschód od krateru Tapanui niemal na tej samej<br />
linii rozprysku odłamków co Remarkables (gdzie znaleziono powyższy odłamek). Ciągle też<br />
Ross znajduje się w zasięgu odłamków eksplozji Tapanui. Wszakże spore "kamienie<br />
ceramiczne" dolatywały z Tapanui nawet aż do miejscowości Hokitika, która leży poza Ross<br />
w jeszcze dalszej odległości od Tapanui.<br />
Mnie intryguje pytanie czym właściwie są owe "namagnesowane samorodki złota".<br />
Znaczy, czy są one jakimś unikalnym izotopem złota o magnetycznej naturze, który został<br />
zesyntezowany przez ekstremalne warunki eksplozji Tapanui. Albo raczej są one<br />
złotopodobnym pozaziemskim metalem używanym w wehikule <strong>UFO</strong> który eksplodował koło<br />
Tapanui. Eksplozja Tapanui pozłociła Nową Zelandię grubą warstwą samorodów złota w<br />
całym obszarze zasięgu poeksplozyjnych opadów. Większa część tego "złotego runa"<br />
została wyzbierana podczas "gorączki złota" z XIX wieku i początka XX wieku. Niemniej<br />
ciągle do dzisiaj w najróżniejszych zakątkach znajdowane są tam dalsze "samorodki złota".<br />
Pewnego więc dnia być może ktoś stwierdzi namagnesowanie kolejnego z nich, podda go<br />
dokładniejszym badaniom naukowym, oraz odkryje coś co zaszokuje cały świat.
Rozdział D.<br />
D-110<br />
MATERIAŁ DOWODOWY ŻE <strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> KOŁO <strong>TAPANUI</strong><br />
POSIADAŁA GLOBALNE NASTĘPSTWA<br />
Największym paradoksem eksplozji koło Tapanui jest, że aczkolwiek do dzisiaj jej<br />
istnienie pozostaje prawie że nieznane, spowodowała ona niezwykle istotny impakt na<br />
historię prawie każdego kraju naszej planety. W niniejszym rozdziale omówione zostaną w<br />
skrócie przyczyny, mechanizm, i już rozpoznane przez autora efekty tego impaktu.<br />
D1. Historyczne zapisy eksplozji koło Tapanui<br />
Jednym ze źródeł dokładnych informacji o eksplozji koło Tapanui są różnorodne<br />
historyczne zapiski jakie można interpretować jako sprawozdania naocznych świadków z<br />
obserwacji niektórych z jej efektów. Jak dotychczas autorowi udało się natrafić na ślady<br />
dwóch takich zapisków, pierwszy z których wykonany został przez mnicha Gerwazego z<br />
Anglii, <strong>dr</strong>ugi zaś przez Kublai Khana (wnuka wielkiego wodza mongolskiego Genghis<br />
Khana). Zapis mnicha Gerwazego jest tak dokładny, że ponad 810 lat później umożliwił on<br />
autorowi dokładne odtworzenie daty, a nawet godziny tej eksplozji. Zacznijmy więc od jego<br />
omówienia.<br />
D1.1. Zapis mnicha Gerwazego z Kanterbury (Anglia)<br />
Najważniejszy z historycznych zapisów dotyczących eksplozji koło Tapanui<br />
datowany jest 18 czerwca <strong>1178</strong> roku (Julianowskiego kalendarza) i wykonany został przez<br />
mnicha Gerwazego (Gervase), kronikarza kate<strong>dr</strong>y Kanterbury (Canterbury) w Anglii.<br />
Popularna prezentacja tego zapisu zawarta została w części 4 zatytułowanej "Niebo i<br />
Piekło" ("Heaven and Hell") serii telewizyjnej Dra Carl'a Sagan'a "Kosmos" (Cosmos). Jest<br />
ona także publikowana w książce [1D1.1] pióra Simon'a Welfare & John'a Fairley: "Arthur<br />
C. Clarke's Mysterious World", William Collins Ltd., London 1980, ISBN 0-00-216536-8,<br />
strona 184. Ów zapis relacjonuje serię około siedmiu niezwykłych rozbłysków na Księżycu<br />
zaobserwowanych przez grupę mnichów z kate<strong>dr</strong>y Kanterbury. Oto treść tego zapisu,<br />
cytowana z powyżej podanej książki [1D1.1]:<br />
"Tego roku, w niedzielę poprzedzającą festiwal Świętego <strong>Jan</strong>a Babtysty, tuż po<br />
zachodzie słońca kiedy Księżyc zaczął być widzialny, niezwykłe zjawisko zostało<br />
zaobserwowane przez około pięciu mężczyzn, którzy odpoczywali siedząc zwróceni ku<br />
Księżycowi. W tym czasie był nowy Księżyc świecący bardzo jasno, zaś jego rogi jak<br />
zwykle w tej fazie zwrócone były ku wschodowi. Nagle górny róg rozpadł się na dwie<br />
części. Ze środka tego przepołowienia wytrysnął skręcający się płomień, rozprzestrzeniając<br />
ogień i iskry na znaczną odległość. W międzyczasie ciało Księżyca poniżej zaczęło się<br />
rzucać i zwijać, jakby w przerażeniu. Wyrażając to własnymi słowami tych którzy<br />
opowiedzieli mi o zdarzeniu i oglądali je na własne oczy, Księżyc rzucał się jak zraniony<br />
wąż. Po chwili Księżyc wrócił do właściwego kształtu i wyglądu. Powyższe zjawiska zostały<br />
następnie powtórzone sześciokrotnie lub nawet więcej razy, za każdym razem zakrzywiając<br />
rozbłysk ognia w innym, przypadkowym kierunku. Po zakończeniu powyższych<br />
transformacji Księżyc od rogu do rogu, to jest wzdłuż całej swej długości, zwolna przyjął<br />
pociemniały wygląd."
D-111<br />
(W angielskim oryginale: "In this year, on the Sunday before the feast of Saint John<br />
the Baptist, after sunset when the moon had first become visible, a marvellous<br />
phenomenon was witnessed by some five or more men who were sitting there facing the<br />
moon. Now there was a bright new moon, and as usual in that phase, its horns were tilted<br />
towards the east and suddenly the upper horn split in two. From the midpoint of this division<br />
a flaming torch sprang up, spewing out, over a considerable distance, fire, hot coals and<br />
sparks. Meanwhile the body of the moon, which was below, writhed, as it were, in anxiety,<br />
and, to put it in the words of those who reported it to me and saw it with their own eyes, the<br />
moon throbbed like a wounded snake. Afterwards it resumed its proper state. This<br />
phenomenon was repeated a dozen times or more, the flame assuming various twisting<br />
shapes at random and then returning to normal. Then after these transformations the moon<br />
from horn to horn, that is along its whole length, took on a blackish appearance.")<br />
Interpretacja autora dla powyżej zarejestrowanych zjawisk jest następująca.<br />
Rozbłysk pierwszej eksplozji następującej ponad Tapanui w Nowej Zelandii odbity został od<br />
Księżyca jak od kulistego zwierciadła docierając aż do obserwatorów w Anglii. Sprawił on<br />
na nich wrażenie wytrysku ognia i rozdzielenia się rogów Księżyca. Prawie natychmiast po<br />
tym, magnetyczne fale uderzeniowe eksplozji rozprzestrzeniające się w jonosferze<br />
spowodowały zafalowanie zjonizowanych mas powietrza wokół Ziemi, i w konsekwencji<br />
rzucanie się obrazu Księżyca. Wrażenie owego rzucania się zostało spowodowane tym<br />
samym mechanizmem, jaki wywołuje pozorne ruchy monety zanurzonej pod powierzchnią<br />
falującej wody. Po pierwszej eksplozji, sześć następnych statków z cygarokształtnego<br />
kompleksu kolejno eksplodowało, każdy z nich wywołując powtórzenie się zjawisk<br />
rozbłysku ognia i zafalowania obrazu Księżyca. Kiedy wybuchy zakończyły się, chmura pyłu<br />
i dymu wyrzucona przez eksplozję zwolna osiągnęła górną atmosferę, powodując<br />
stopniowe przesłonięcie światła Księżyca. To z kolei spowodowało przyjęcie przez Księżyc<br />
pociemniałego wyglądu. (Kiedy w 1908 roku podobna eksplozja nastąpiła w regionie<br />
tunguskim, fale uderzeniowe trzykrotnie okrążyły nasz glob, natomiast pyły wyrzucone do<br />
górnej atmosfery powodowały niezwykłe zjawiska świetlne obserwowalne przez trzy kolejne<br />
doby w znacznej części naszej planety).<br />
Dla ścisłości naukowej w tym miejscu powinno zostać dodane, iż istnieje także inna<br />
interpretacja omawianego tu zapisu, opracowana przez <strong>dr</strong>a Jack'a B. Hartung z<br />
Uniwersytetu Stanowego w Stony Brook z Nowego Jorku (t.j. the State University of New<br />
York at Stony Brook) i opublikowana w jego artykule [2D1.1] z Meteoritics, 30 September<br />
1976, 11:187-94 (podobnoż powtórzona także w "Journal of Science", luty 1978). Stwierdza<br />
ona, iż mnisi z Kanterbury zaobserwowali meteoryt uderzający w Księżyc po jego<br />
niewidocznej stronie. W wyniku tego uderzenia powstać miał krater Giordano Bruno odkryty<br />
przez misję Apollo. Interpretacja <strong>dr</strong>a Hartung'a posiada wszakże szereg nieścisłości, jakie<br />
czynią interpretację Tapanui bardziej ważną. Owe nieścisłości istniejące w interpretacji<br />
Hartung'a są jak następuje.<br />
(a) Mnisi twierdzili, że Księżyc rzucał się i pulsował w sposób wyraźnie widoczny.<br />
Oczywiście uderzenie meteorytu nie mogło spowodować tak wielkiego przemieszczenia<br />
masy Księżyca, aby zauważalne ono było gołym okiem z naszej planety. Jest bardziej<br />
prawdopodobne, iż owo rzucanie się wywołane zostało zmianami w naszej atmosferze. Ale<br />
przecież ów meteoryt miał uderzyć Księżyc, nie zaś naszą atmosferę.<br />
(b) Krater Giordano Bruno położony jest głęboko po niewidocznej stronie Księżyca,<br />
w jaki więc sposób mnisi mogli zaobserwować ogień z jego uderzenia rozprzestrzeniający<br />
się po naszej stronie tego satelity.<br />
(c) Prawdopodobieństwo, iż kolumna około siedmiu meteorytów w przybliżeniu tej<br />
samej wielkości i wzajemnych odstępów uderzyła Księżyc i pozostawiła tylko jeden krater,<br />
prawie nie istnieje. Jednocześnie jest niemożliwym, aby pojedynczy meteoryt mógł wywołać<br />
kilkakrotne powtórzenie się rozbłysku, ognia, i pozornych ruchów Księżyca. (Dla<br />
porównania, w Tapanui istnieją fizyczne ślady, iż eksplodowała tam sekwencja co najmniej<br />
siedmiu wehikułów <strong>UFO</strong> - patrz rysunek C2).
D-112<br />
Niezależnie od powyższych, przeciwko interpretacji Dra Hartung'a silnie przemawia<br />
jeszcze jeden argument na który uwagę autora zwróciła dopiero nauczycielka fizyki i chemii<br />
z Niemiec Zachodnich, Pani Lydia Kohlleppel (Memellandstr. 13, D-5272 Wipperfürth,<br />
Germany). Argument ten stwierdza, że:<br />
(d) Na Księżycu brak jest atmosfery a co za tym idzie również i tlenu jaki przecież<br />
jest niezbędny do wytworzenia ognia i eksplozji. Mnisi z Kanterbury nie mogli więc<br />
zaobserwować ognia i eksplozji powstałych na samym Księżycu z prostej przyczyny iż<br />
wytworzenie ich tam jest procesem fizykalnie niemożliwym. Niniejsze przeoczenie Dra<br />
Hartung'a w uzupełnieniu do innych już przytoczonych argumentów przemawiających<br />
przeciwko jego interpretacji przypomina więc nieco owo anegdotyczne przemówienie<br />
burmistrza bodajże miasta Wrocławia do Napoleona. Odpowiadając na niecierpliwe<br />
zapytanie Cesarza Francji "dlaczego nie bito z armat na moje przywitanie", burmistrz<br />
wygłosił długawe przemówienie w którym przytoczył aż 12 istotnych powodów ku temu. Po<br />
szczegółowym omówieniu 11 niezwykle ważnych powodów dla braku salw powitalnych,<br />
burmistrz przystąpił do podania powodu numer dwanaście który brzmiał, "a także ponieważ<br />
nie posiadamy armat".<br />
Oczywiście, na przekór powyższym przeoczeniom i nieścisłościom, ciągle będą<br />
istniały osoby przekonane o słuszności interpretacji Hartung'a tylko dlatego, iż supernowoczesna<br />
misja Apollo odkryła na Księżycu relatywnie "nowy" krater Giordano Bruno.<br />
Takim osobom autor chciałby tu jednak przypomnieć, iż z punktu widzenia materiału<br />
faktologicznego, istnienie krateru na Księżycu posiada mniejszą wartość dowodową niż<br />
istnienie krateru Tapanui. Powodem jest, iż nie znane są obecnie dokładne metody<br />
niezależnego datowania krateru na Księżycu, natomiast datowanie krateru koło Tapanui<br />
może zostać niezależnie potwierdzone precyzyjną metodą węgla radioaktywnego, której<br />
dokładność czasami nawet zacieśnia się do kilku lat. Relatywnie "nowy" krater na Księżycu<br />
może więc oznaczać krater powstały kilkadziesiąt tysięcy lat temu, podczas gdy różne<br />
datowania krateru Tapanui są zgodne z zapisem Gerwazego z dokładnością dochodzącą<br />
do owych kilku lat.<br />
* * *<br />
Po opublikowaniu powyższej interpretacji autora dla obserwacji mnicha Gerwazego,<br />
zgodnie z tezą po<strong>dr</strong>ozdziału VB4.2 monografii [1/4] o manipulowaniu przez <strong>UFO</strong> poglądami<br />
ludzi, wiele osób próbowało podważyć zasadność tego wyjaśnienia. Wśród argumentów<br />
owych osób dwa są na tyle interesujące iż zasługują one na omówienie w niniejszej<br />
monografii. Oto one.<br />
W 1989 roku autor zorganizował na temat eksplozji koło Tapanui seminarium<br />
naukowe na Wydziale Botaniki Uniwersytetu Otago w Dunedin, Nowa Zelandia. Jeden z<br />
dyskutantów wyraził wtedy wątpliwość czy jakakolwiek eksplozja zaistaniała na naszej<br />
planecie wytworzyłaby wystarczająco silny błysk aby jego odbicie od Księżyca dało się<br />
zaobserwować na Ziemi nieuzbrojonym okiem. Aczkolwiek dosyć trudno byłoby<br />
zneutralizować powyższy argument za pomocą obliczeń czy też wyników jakichkolwiek<br />
eksperymentów rozbłyskowych nie bazujących na świetle laserowym, istnieje jedno źródło<br />
danych porównawczych jakie wskazuje na jego bezzasadność. Źródłem tym jest znane<br />
powszechnie zjawisko widoczności przy odpowiedniej pogodzie szarej poświaty na<br />
zwróconej ku Ziemi lecz zaciemnionej części Księżyca. Poświata ta jak wiadomo pochodzi<br />
od światła odbitego od Ziemi w kierunku Księżyca i następnie odbitego od zaciemnionej<br />
części Księżyca z powrotem w kierunku Ziemi. Jeśli więc tak niewielka ilość światła jaką<br />
nasza planeta odbija w kierunku Księżyca jest w stanie odbić się od tego satelity i być<br />
dostrzeżona na Ziemi nieuzbrojonym okiem, jest prawie oczywiste że również rozbłysk<br />
ogromnej eksplozji musi też być w stanie odbić się od Księżyca i zostać dostrzeżony przez<br />
wieczornych obserwatorów z Ziemi.<br />
Innym argumentem powszechnie wysuwanym przeciwko hipotezie autora jest<br />
twierdzenie, że wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> roku (angielskiego czasu) Księżyc jakoby nie<br />
mógł być równocześnie widoczny z Tapanui w Nowej Zelandii oraz z Kanterbury w Anglii.
D-113<br />
Prawdopodobnie najlepszym wyrazicielem tego właśnie argumentu jest Kenneth C.<br />
McCulloch (Box 3440, The Pas, Manitoba, R9A 1S2, CANADA) który 26 października 1992<br />
roku wysłał autorowi polemizujący list. W liście tym powołał się on na użycie software o<br />
nazwie "LodgeStar Plus II TM ", opublikowanego przez Zephyr Services (1900 Murray<br />
Avenue, Pittsburgh, PA 15217, USA). Używając owo software na swym komputerze<br />
Packard Bell PB286LP wykonał on obliczenia położenia Księżyca o godzinie 20:30 czasu<br />
uniwersalnego dnia 18 czerwca <strong>1178</strong> roku. Mapy nieba wy<strong>dr</strong>ukowane przez ów program<br />
pokazały co następuje - cytuję dosłownie z jego listu: "Mapa zaznaczona 'Słońce i Księżyc<br />
widziane przez Gerwazego' pokazuje część nieba widzianą krótko po zachodzie słońca.<br />
Słońce jest poniżej horyzontu zaś Księżyc jest powyżej horyzontu. Mapa oznaczona<br />
'Słońce i Księżyc widziane z Tapanui' uwidacznia iż w tym samym czasie jaki pokazuje<br />
mapa Kanterbury, w Tapanui Księżyc był poniżej horyzontu." Aby wykazać jak wiele błędów<br />
McCulloch popełnił w swoim działaniu, poniżej przytoczono dosłowne brzmienie (oczywiście<br />
po przetłumaczeniu na język polski) listu autora jaki wysłany został w odpowiedzi na<br />
powyższą polemikę.<br />
"Szanowny Panie McCulloch. Właśnie otrzymałem Pański list datowany 26<br />
października 1992. Z listu tego wynika że przepuścił Pan kilka nieuzasadnionych danych<br />
przez nieprzetestowany program o nieznanym marginesie błędu i potem pośpieszył Pan z<br />
wyciągnięciem konkluzji które aczkolwiek nie posiadają wartości naukowej, przez osoby<br />
niezaznajomione z metodami i procedurami naukowymi mogłyby jednak zostać błędnie<br />
przyjęte jako ważne znalezisko (bez wątpienia jako takie zostały one przyjęte przez Pana).<br />
Byłoby to moim życzeniem aby Pańska argumentacja była poprawna jako iż<br />
dopomogłaby ona w zamknięciu sprawy kataklizmu Tapanui i pozwoliłaby na odłożenie jej<br />
w stan spoczynku skoro szokująca prawda że eksplodował tam pozaziemski statek zdaje<br />
się przeszkadzać tak wielkiej liczbie osób. Na nieszczęście moje staroświeckie szkolenie<br />
naukowe oraz lata doświadczeń nie pozwalają mi na przeoczenie kilku niedokładności i<br />
niewłaściwych założeń w Pańskiej linii myślenia, jakie unieważniają wnioski do jakich Pan<br />
doszedł. Najlepiej więc jeśli przedyskutuję z Panem pięć najistotniejszych błędów jakie<br />
jestem przekonany że Pan popełnił, każdy z nich sam w sobie całkowicie wystarcza aby<br />
unieważnić Pańskie konkluzje. Jednocześnie jednak chciałbym zachęcić Pana aby<br />
przeanalizował moją logikę, i jeśli posiada Pan jakieś dalsze dane których nie ujawnił Pan w<br />
swoim oryginalnym liście zaś jakie podpierają Pański punkt widzenia, aby nie wahał się Pan<br />
przedstawić ich w swoim następnym liście. Wszakże najprawdopodobniej oboje staramy się<br />
być sługami tej samej Prawdy, zaś jedyną różnicą pomiędzy nami jest że patrzymy na to<br />
samo zagadnienie z dwóch przeciwstawnych punktów widzenia.<br />
#1. Pierwszym błędem jaki wierzę popełnił Pan w swojej linii myślenia jest że zadał<br />
Pan swemu komputerowi niewłaściwe pytanie. Zamiast zapytać: "czy istniał jakiś przedział<br />
czasu wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> roku gdy Księżyc był widziany równocześnie z<br />
Kanterbury w Anglii i z Tapanui w Nowej Zelandii", zapytał Pan "jaka była pozycja Księżyca<br />
o specyficznej godzinie tego dnia, jeśli patrzeć z Kanterbury oraz z Tapanui". Jest to<br />
całkowicie złe podejście, ponieważ w oryginalnym tekście zapisu Gerwazego nie została<br />
podana godzina zajścia omawianego wydarzenia. Gdyby jednak zadał Pan właściwe<br />
pytanie, wtedy - zakładając że model matematyczny w programie komputerowym jakiego<br />
Pan użył jest poprawny oraz ważny dla tego dokładnie przedziału czasu i dla tych dwóch<br />
lokacji, powinien Pan otrzymać odpowiedź "TAK". Mogę to Panu łatwo udowodnić, że "tak"<br />
musi być poprawną odpowiedzią na moje (t.j. poprawne) zapytanie, poprzez użycie prostej<br />
dedukcji geometrycznej którą poniżej prezentuję Pańskiej uwadze.<br />
Na załączonym rysunku {patrz rysunek D1} może Pan zobaczyć planetę Ziemię<br />
symbolizowaną przez duży okrąg "E" oraz Księżyc ponad nią symbolizowany mniejszym<br />
okręgiem z krescentem. Aby uwypuklić problem jaki staram się tu zilustrować,<br />
przygotowałem ów rysunek w proporcjach jakie różnią się z tych przyjmowanych przez<br />
zilustrowane wielkości w rzeczywistości, aczkolwiek związki geometryczne do których one<br />
prowadzą są ważne dla każdej skali wymiarowej. Pozycje Kanterbury i Tapanui zaznaczone
D-114<br />
są odpowiednio punktami C i T. Kąt e reprezentuje różnicę pomiędzy 180 i pozycją kątową<br />
Kanterbury oraz Tapanui. Stąd z niewielkim przybliżeniem kąt ten może zostać opisany<br />
równaniem: e = 180 minus (długość_geograficzna_Tapanui minus<br />
długość_geograficzna_Kanterbury). Wystarczy użyć jedynie kilka prostych zasad geometrii<br />
aby dowieść że kąt m trajektorii m podążanej przez Księżyc kiedy był on jednocześnie<br />
widoczny z Kanterbury i z Tapanui musi być równy m= e. Kiedy owa wartość kątowa<br />
trajektorii jest zamieniona na jednostki czasu okazuje się, że wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong><br />
roku Księżyc był równocześnie widoczny z Kanterbury oraz z Tapanui przez prawie całą<br />
godzinę od chwili kiedy zaczął on być widoczny z Kanterbury. Jest to więc okres czasu<br />
doskonale odpowiadający niejednoznacznym wyrażeniom użytym w kronice Gerwazego.<br />
#2. Drugim istotnym błędem w Pańskiej linii myślenia jest że bez żadnego<br />
uzasadnienia przyjął Pan godzinę 20:30 jako czas wystąpienia zjawisk opisanych w kronice<br />
Gerwazego. Jeśli jednak uważnie przeczyta Pan tekst tej kroniki, łatwo dejdzie Pan do<br />
wniosku, że rzeczywisty czas tego zdarzenia mógł leżeć w obrębie nawet ± czterech godzin<br />
od czasu jaki Pan przyjął (zależnie od warunków pogodowych, lokalnej topografii, oraz jeśli<br />
istniał jakiś las po zachodniej stronie owego miejsca wieczornego odpoczynku mnichów).<br />
#3. Trzecim elementarnym błędem jakiego się Pan dopuścił jest że zastosował Pan<br />
swój program komputerowy do daty 18 czerwca <strong>1178</strong> roku bez udowodnienia że model<br />
matematyczny użyty w tym programie jest ważny dla tej daty. Jest rzeczą powszechnie<br />
znaną że w międzyczasie używany przez nas kalendarz uległ zmianie z Juliańskiego na<br />
Gregorianski {dla chrześcijańskiej Europy w 1582 roku, dla protestanckiej Anglii i Ameryk w<br />
1752 roku} oraz że zaistniały też różnorodne korekcje/poprawki w datach i czasie {np. w<br />
Europie po 4 października 1582 roku od razu następował 15 października 1582 roku}.<br />
Niekoniecznie wszelkie te zmiany zostały uwzględnione w działaniu Pańskiego programu.<br />
Minimalną więc rzeczą jaką powinien Pan uczynić to dostarczyć jakichś dowodów że istotne<br />
i historycznie dobrze udokumentowane zdarzenie astronomiczne z owego czasu (np.<br />
zaćmienie Słońca), jest potwierdzone przez wyniki otrzymane z Pańskiego programu. Czy<br />
mógłby mi Pan dostarczyć takiego potwierdzenia, dokumentując w ten sposób że jest Pan<br />
przygotowany działać nie tylko pospiesznie ale także i dokładnie. Jeśli z jakichś powodów<br />
nie jest Pan w stanie znaleźć takiego zdarzenia astronomicznego, proszę dać mi znać a ja<br />
mogę dopomóc Panu w jego wytropieniu.<br />
#4. Czwartym elementarnym błędem jaki Pan popełnił jest że nie sprawdził Pan<br />
swego programu dla obu rozpatrywanych obszarów. Z Pańskiego listu wynika że program<br />
ten wykonany został w USA. Chociaż więc jego wyniki mogą być ważne dla tego kraju,<br />
niekoniecznie to oznacza iż są one także ważne dla Kanterbury oraz Tapanui, szczególnie<br />
iż eksplozja Tapanui nastąpiła po zachodniej stronie wierzchołka lokalnie najwyższego<br />
wzgórza. Czy mógłby dać mi Pan znać jakie posiada Pan dowody, że Pański program był<br />
przetestowany dla obu tych lokacji i daje dla ich obu poprawne wyniki.<br />
#5. Piąty elementarny błąd Pańskiego podejścia jest że nie dostarczył Pan żadnych<br />
danych (czy wyników) wyznaczających margines błędu Pańskiego programu. Patrząc na<br />
niedbałe i niewyskalowane wy<strong>dr</strong>uki jakie Pański program wyprodukował mam wrażenie że<br />
margines ten może być dosyć znaczący i że może on przewyższyć rząd wyników jakie Pan<br />
starał się zinterpretować.<br />
Aby podsumować powyższe dedukcje, argumenty jakie Pan użył w swoim liście być<br />
może mogą odnieść silne wrażenie na kimś kto nie posiada znajomości metodologii<br />
naukowych i kto ślepo wierzy w bożyszcze zwane "high-technology", jednakże po<br />
dokładniejszym przeegzaminowaniu wykazują one całkowity brak zasadności. Stąd z<br />
przykrością muszę Pana poinformować, że zamiast podważyć możliwość zaistnienia<br />
eksplozji Tapanui - jak to najprawdopodobniej było Pańską oryginalną intencją, Pańskie<br />
argumenty jedynie pomagają jeszcze raz potwierdzić że każdy istniejący fakt zdaje się<br />
dokumentować historyczne wystąpienie tego kataklizmu.
D-115<br />
Aby lepiej wykorzystać okazję następnego listu, być może w międzyczasie<br />
powienien Pan jeszcze raz rozważyć swoje podejście do punktów #1 - #5 i dostarczyć mi<br />
wyników ich ponownego sprawdzenia.<br />
Dziękuję za Pańskie zainteresowanie w moich badaniach. Wyglądam dalszego<br />
rozwoju wypadków. Z poważaniem, Dr <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>."<br />
W uzupełnieniu powyższego warto tu też dodać co następuje. (1) Do chwili<br />
ostatniego aktualizowania tego po<strong>dr</strong>ozdziału (wrzesień 1999 roku) odpowiedź McCulloch'a<br />
na powyższy list nie dotarła do autora. Wygląda więc na to że oprócz ślepej wiary w potęgę<br />
komputerów nie posiadał on żadnych prawdziwych argumentów na poparcie swojego<br />
stanowiska. (2) Istnieje sporo materiałów źródłowych podających daty starożytnych<br />
zaćmień słońca. W przypadku okresu poprzedzającego eksplozję Tapanui przystępne<br />
omówienie tych materiałów dla Chin przytoczone jest na stronie 13 książki [18D3]<br />
powoływanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. Przykładowo na wskazanej stronie tej książki podano że<br />
dwa takie zaćmienia, zaobserwowane w Chinach dnia 29 sierpnia 776 roku B.C. oraz dnia<br />
23 listopada 2 roku A.D., zweryfikowane zostały przez Zachodnich naukowców. Natomiast<br />
w książce [5C7.3] pióra Rodney Davies "Nadprzyrodzone zniknięcia" (tytuł oryginału<br />
"Supernatural Disappearances"), Dom Wydawniczy Limbus (85-959 Bygoszcz, skr. poczt.<br />
21, tel./fax 28-79-74), 1995, ISBN 83-85475-80-X, 255 stron, pb, na stronie 18 podana jest<br />
historyczna informacja, że 26 maja 714 roku p.n.e. miało miejsce zaćmienie słońca w<br />
starożytnym Rzymie.<br />
D1.2. Obserwacja Gengis Khana (Mongolia)<br />
W Królewskim Muzeum w Toronto w Kanadzie (Royal Ontario Museum in Toronto),<br />
jedna z sal wystawowych poświęcona jest Chinom. Na lewo od <strong>dr</strong>zwi wejściowych do tej<br />
sali znajduje się <strong>dr</strong>ukowana informacja referująca do Annałów Kublai Khan'a, wnuka<br />
mongolskiego władcy Gengis Khan'a (w polskiej pisowni: Dżyngis-Hana). W Annałach tych<br />
podobnoż zostało napisane, iż w czasach gdy Gengis Khan był jeszcze chłopcem, ujrzał on<br />
"wielki znak na niebie". Znak ten wziął on za boski sygnał nakazujący mu sięgnięcie po<br />
przywództwo narodu mongolskiego oraz następne zbudowanie imperium sięgającego od<br />
Chin po A<strong>dr</strong>iatyk w Europie. Wspomniana notatka muzealna nie podaje szczegółów<br />
omawianego znaku, wziąwszy jednak wiek jego obserwatora, a także umiejscowienie<br />
samego znaku (niebo) i jego spektakularny charakter prawdopodobnie związany z ogniem i<br />
eksplozją (w domyśle tylko bowiem znak o owym charakterze wzięty zostałby do serca<br />
przez chłopca aż tak poważnie) autor wnioskuje, że najprawdopodobniej Gengis Khan na<br />
własne oczy zaobserwował różnorodne efekty eksplozji koło Tapanui.<br />
Dokładny rok urodzenia Genghis Khan'a nie jest jeszcze znany (być może właśnie<br />
ustalenia zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale kiedyś dostarczą danych<br />
rozstrzygających jakie umożliwią jego ostateczne sprecyzowanie). Prestiżowa [1D1.2] "The<br />
New Encyclopedia Britannica" (15 edition, 1986, Volume 19 - Macropedia) na stronie 747<br />
pod hasłem dotyczącym tego władcy podaje co następuje, cytuję: "mógł on się urodzić w<br />
1155 roku, w 1162 roku (data obecnie najbardziej preferowana w Mongolii), lub w 1167<br />
roku" (w oryginale angielskojęzycznym: "He may have been born in 1155, in 1162 (the date<br />
favoured today in Mongolia), or in 1167."). Jeśli więc przyjąć jego urodziny albo na 1167<br />
albo na 1162 rok, w chwili eksplozji Tapanui miałby on albo 11 lat, albo też 16 lat. W<br />
pierwszym przypadku napewno, z <strong>dr</strong>ugim zaś być może, kwalifikowałby się on do<br />
mongolskiego określenia "chłopiec" użytego w Annałach swego wnuka Kublai Khan'a.<br />
Na podstawie naszej obecnej znajomości czasu i przebiegu eksplozji Tapanui można<br />
próbować wyspekulować jak prawdopodobnie wyglądało widzenie tej eksplozji przez<br />
chłopca później nazwanego Genghis Khan (t.j. Dżyngis-Han). W momencie jej nastąpienia<br />
w Mongolii było właśnie około czwartej w nocy, prawie wszyscy Mongołowie pogrążeni więc<br />
byli w głębokim śnie. Gengis w jakimś tam celu zapewne musiał opuścić swoją jurtę, być
D-116<br />
może po prostu "za potrzebą". Stał więc pod gołym niebiem zwrócony twarzą ku<br />
południowo-wschodowi przyglądając się milionom gwiazd połyskujących tej nocy na<br />
bezchmurnym niebie. Nagle powietrze przeszyte zostało serią jakby rytmicznych chrzęstów<br />
przypominających mu dźwięki wydawane przez kroczącego rycerza w pełnej zbroi (dzisiaj<br />
odgłos ten raczej przyrównywalibyśmy do kilku rytmicznych zaiskrzeń łuku spawarki<br />
elektrycznej). Równocześnie gdzieś poza horyzontem z pojedynczego punktu zaczęły się<br />
rozbiegać po niebie pulsujące promienie jakiegoś silnego światła, podobne do dzisiejszych<br />
wiązek laserowych czy smug z reflektorów przechwytujących samoloty. Kształt i<br />
zachowanie tych smug obserwującemu je chłopcu zapewne przypominało nieco pióropusz<br />
jakiejś ogromnej istoty ze światła rytmicznie maszerującej w jego kierunku poza<br />
horyzontem. Po pewnej chwili z punktu z którego rozchodziły się promienie tego światła<br />
zaczął się zwolna wyłaniać i rosnąć jakiś ogromny gorejący kształt. Żywa wyobraźnia<br />
patrzącego w zaokrąglonych, poskręcanych zarysach tego kształtu i zwolna<br />
rozprzestrzeniających się jego wypustkach bocznych dopatrzyła się wyłaniającej spoza<br />
horyzontu ogromnej postaci z ognia. Stopniowe zmiany i transformacje tego kształtu przez<br />
urzeczonego widza zostały więc szybko odczytane jako majestatyczny gest<br />
wszechpotężnej istoty dającej mu coś ważnego do zrozumienia. Po jakimś okresie owa<br />
zwolna gestykulująca ku niemu postać pomału rozpłynęła się z widoku. Jednakże część<br />
nieba którą ona poprzednio zajmowała przez długi jeszcze czas zdawała się wydzielać<br />
jakieś nieziemskie światło, pogłębiając w samotnym obserwatorze poczucie ważności<br />
otrzymanego właśnie przekazu. Przez resztę więc swego życia Genghis Khan zapewne<br />
starał się potem interpretować i wykonywać to co w jego własnej wyobraźni owa postać mu<br />
nakazywała.<br />
Jak wiadomo Tatarzy Dżyngis-Hana zmienili bieg historii także i dla naszego kraju.<br />
W ten sposób być może rozbłyski eksplozji Tapanui oglądane z dalekiej Mongolii oczami<br />
samotnego chłopca, kilkanaście lat później rozpaliły łunami niebo nad Polską.<br />
Obserwacja Genghis Khan'a znajduje zdumiewające potwierdzenie w dzisiejszym<br />
micie jaki autor usłyszał w najbardziej niespodziewanym miejscu, t.j. w samej Nowej<br />
Zelandii. Aż kilku nawzajem nie znających się Nowozelandczyków opowiadało autorowi<br />
przy różnych okazjach o poteżnej eksplozji jaka miała przytrafić się w ich kraju już w<br />
czasach historycznych, a jakiej błyski zaoabserwowane zostały w Chinach. Ponieważ<br />
prawie żaden z tych opowiadających nie był świadom istnienia eksplozji Tapanui, gdy więc<br />
autor zapytał jakaż to eksplozja wytworzyła aż tak potężne błyski aby były widziane aż w<br />
Chinach, zwykle usłyszał odpowiedź że była nią eksplozja wulkanu Taupo. Istnieje jednak<br />
kilka niewyjaśnionych aspektów owych twierdzeń, najważniejszym z których jest że żaden z<br />
opowiadających nie potrafił wskazać oryginalnego źródła z jakiego jego informacja by się<br />
wywodziła - każdy z nich jedynie "słyszał" ją od kogoś innego. Owa ludowa wiedza<br />
Nowozelandczyków o błyskach ich eksplozji widzianych aż w Chinach, najprawdopodobniej<br />
jest więc rodzajem współczesnego mitu mówionego, którego pochodzenie - aczkolwiek<br />
zgodne z badaniami autora opisanymi w tej monografii, dla samych Nowozelandczyków<br />
zdaje się pozostawać nieznane. Zadziwiającą sprzecznością ujawniającą się w tym micie<br />
jest, że aczkolwiek Nowozelandczycy Europejskiego pochodzenia negują istnienie eksplozji<br />
Tapanui, zaś czasowo nieodległe zaistnienie żadnej innej równie potężnej eksplozji w tym<br />
kraju naukowo nie zostało dotychczas wykazane, równocześnie z jakichś<br />
niezdefiniowanych powodów wierzą oni że błyski eksplozji zaistniałej stosunkowo niedawno<br />
na terenie ich kraju, widziane były aż w Chinach. Powyższą sprzeczność posiada jednakże<br />
doskonałe wyjaśnienie na bazie głównej tezy niniejszej monografii. Ów mit nowozelandzki<br />
najprawdopodobniej bowiem narodził się kiedy pod koniec 19 wieku liczni chińscy<br />
poszukiwacze złota przybyli do tego kraju przyciągani panującą tam właśnie gorączką złota<br />
(spowodowaną zresztą następstwami eksplozji Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10). Niektórzy<br />
z nich zapewne znali stare chińskie opowiadania mówiące o błyskach potężnej eksplozji<br />
jakie już w czasach historycznych pojawiły się od strony Nowej Zelandii. Powtórzyli więc<br />
Nowozelandczykom owe stare mity chińskie, zaś Nowozelandczycy nie wiedząc o istnieniu
D-117<br />
eksplozji Tapanui zinterpretowali ich pochodzenie od eksplozji która uformowała jezioro<br />
Taupo. Potem zaś powtarzali ten zmodyfikowany przez siebie mit z pokolenia na pokolenie,<br />
w ten sposób zachowując do dnia dzisiejszego pamięć jakiejś innej chińskiej legendy która<br />
potwierdza obserwacje Genghis Khan'a.<br />
Ostatnia eksplozja wulkanu Taupo stosunkowo dokładnie opisana jest w artykule<br />
[2D1.2] Peter'a Hufgard, "Living on the fault line" jaki ukazał się w czasopiśmie "The Peak"<br />
(bimonthly by Cheney Communications Pte, Ltd., #02-00 Cheney Building, 67 Beach Road,<br />
Singapore 0718) Volume 1, No 2, 1990, pp. 58-62. Artykuł ten na stronie 62 podaje, cytuję:<br />
"Cykl wybuchów olbrzyma Taupo wynosi około 2000 lat. Podczas ostatniego wybuchu w 70<br />
BC jego okolice były ciągle niezamieszkałe, jednak starożytni Rzymianie komentowali o<br />
niezwykłym zachodzie słońca oraz o zmianach klimatu w owym czasie, ..." (w oryginale<br />
angielskojęzycznym: "The eruption cycle of the Taupo giant is about 2,000 years. During<br />
the last outbreak in 70 BC there were no inhabitants in the region, but the ancient Romans<br />
commented on the strange sunset and climate changes at the time, ..."). Jeśli więc błyski<br />
eksplozji wulkanu Taupo z 70 BC faktycznie były widoczne w starożytnych Chinach, aby w<br />
19 wieku Chińczycy mogli poinformować Nowozelandczyków o ich zaistnieniu musieliby oni<br />
pamiętać je przez prawie 2000 lat czyli niemal 3 razy tak długo jak błyski eksplozji Tapanui<br />
która zaistniała dopiero w <strong>1178</strong> AD, t.j. niecałe 700 lat przed przybyciem Chińczyków do<br />
Nowej Zelandii.<br />
roku<br />
D2. Dowody na globalne zmiany klimatyczne (tzw. Małą Epokę Lodową) po <strong>1178</strong><br />
Następstwa eksplozji w Tapanui dają się poznać nie tylko w Nowej Zelandii, ale na<br />
całej naszej planecie. Badaczem którego wyniki skierowały uwagę autora na globalny<br />
wpływ tej eksplozji jest nowozelandzki botanik o nazwisku John T. Holloway. W swojej<br />
monografii [1D2] "Forests and Climate in the South Island of New Zealand" (Technical<br />
Paper No. 3, Forest Research Institute, New Zealand Forest Service, September 1954)<br />
dokonał on dogłębnej analizy klimatycznej dochodząc do wniosku że około czasów<br />
zaistnienia w Nowej Zelandii słynnych "Ogni Tamaatea" nastąpiła raptowna, głęboka i<br />
trwała zmiana klimatu która nie ograniczała się tylko do tego kraju. Dla udokumentowania<br />
swoich stwierdzeń Holloway przytacza dowody, że przed 12-tym wiekiem cała Wyspa<br />
Południowa Nowej Zelandii pokryta była gęsto lasami "totary" (t.j. szlachetnego <strong>dr</strong>zewa<br />
uwielbiającego gorący klimat), a także że "kumara" były tam kultywowane ("kumara" to<br />
nowo-zelandzkie "słodkie ziemniaki" też rosnące jedynie w gorącym klimacie ponieważ ich<br />
uprawa wymaga aby przez 5 miesięcy temperatura gleby przekraczała 17 C). Teraz obie te<br />
rośliny rosną głównie w północnej części Wyspy Północnej, gdzie ciągle klimat jest dla nich<br />
wystarczająco ciepły. Nagłe i głębokie oziębienie się klimatu Nowej Zelandii następujące<br />
około roku 1200 Holloway wiąże z globalnymi zmianami klimatycznymi, jako że istnienie<br />
eksplozji koło Tapanui nie było mu znane (aczkolwiek w swojej monografii aż kilkakrotnie<br />
referuje on do legendarnych "Ogni Tamaatea"). Oto co pisze on na stronie 373 monografii<br />
[1D2] o nagłym oziębieniu się tego kraju: "Jeśli datę zmiany klimatycznej ustalić na około<br />
1200 rok, wtedy zgadza się ona, jak to dowiedzione przez Reaside, z ogólnie uznawanym<br />
datowaniem ostatniej istotnej zmiany klimatycznej w Europie Zachodniej oraz w regionie<br />
Północnego Atlantyku; większość autorytetów zdaje się zgadzać że spadek temperatury,<br />
wywołujący wtórne zmiany w opadach, wystąpiły wtedy równocześnie na obu półkulach" (w<br />
oryginale angielskojęzycznym: "If the date for the climate change be set at about 1200 A.D.,<br />
then this agrees, as pointed out by Raeside, with the agreed dating of the last major climate<br />
change in Western Europe and in the North Atlantic region generally; and most authorities<br />
appear to agree that temperature changes, rainfall changes being secondary and<br />
consequential, occur synchronously in both hemispheres"). W powyższym cytacie Holloway
D-118<br />
referuje do historycznie udokumentowanych wzmianek o tragicznych losach osadników<br />
norweskich (Wikingów) na Grenlandii.<br />
Po zapoznaniu się z wynikami badań Holloway'a autor rozpoczął poszukiwania<br />
historyczne początkowo zamierzone jedynie jako próba ogarnięcia wielkości i zasięgu<br />
zmian klimatycznych wywołanych eksplozją Tapanui. W pierwszej fazie swych badań autor<br />
uważał bowiem iż eksplozja ta wywołała skutki zbliżone do tzw. "zimy po wojnie nuklearnej"<br />
jakiej pojawienie się na Ziemi po gwałtownym spaleniu większości naszych miast<br />
postulowane jest przez wielu naukowców. W efekcie tych poszukiwań autor odnalazł dane<br />
zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale. Z kolei analiza tych danych wyłoniła<br />
charakterystyczny wzór zmian klimatycznych jaki dostarczył podstaw faktologicznych do<br />
sformułowania teorii zaprezentowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. W ten sposób skromne badania<br />
Holloway'a wytyczyły kierunek którego podążanie przez autora umożliwiło mu odkrycie<br />
prawdopodobnie najważniejszego wywołanego celowo przez okupujących Ziemię<br />
<strong>UFO</strong>nautów kataklizmu geologicznego w najnowszej historii naszej planety.<br />
Największym paradoksem eksplozji koło Tapanui było że jej głównymi ofiarami stali<br />
się Wikingowie mieszkający na odwrotnej stronie globu niż Nowa Zelandia. Przed<br />
nastąpieniem eksplozji koło Tapanui, okres ciepłego klimatu panującego w północnej<br />
Europie połączony z niezwykle wygodnym położeniem geograficznym Skandynawii,<br />
dostarczył Wikingom idealnych warunków rozwojowych. Począwszy od około roku 793 AD<br />
flotylle tych wojowników i poszukiwaczy zaczęły ekspansję na zewnątrz ze Skandynawii. Z<br />
wielkim sukcesem najeżdżali oni Anglię, Polskę, i Rosję (nawiasem mówiąc różne źródła<br />
literaturowe wskazują iż nazwa Rosji wywodzi się właśnie od starożytnej nazwy "Rus" dla<br />
Wikingów). W roku <strong>1178</strong> strefa ich wpływów i ekspansji rozciągała się od obecnej Kanady<br />
(New Foundland), poprzez wszystkie wyspy Północnego Atlantyku, aż do całej Europy,<br />
włączając Bizancjum i Bliski Wschód. Niestety, eksplozja koło Tapanui przyniosła<br />
katastroficzne zmiany klimatyczne jakie podcięły korzenie egzystencji Wikingów. Wkrótce<br />
po jej nastąpieniu Skandynawia przekształciła się w krainę zimna i lodu, kładąc klimatyczną<br />
zaporę dla rozkwitu i rozwoju Wikingów. Prawie wszystkie szlaki morskie którymi<br />
Wikingowie zwykli po<strong>dr</strong>óżować zostały pokryte lodem i stały się niedostępne dla ich<br />
statków. Stąd konsekwencje klimatyczne eksplozji koło Tapanui odwróciły ekspansję<br />
Wikingów i spowodowały stopniowy zanik znaczenia tego ludu lubującego się w po<strong>dr</strong>óżach,<br />
podbojach, i przygodach.<br />
Los kolonii Norweskiej na Grenlandii dostarcza skondensowanej alegorii jaka<br />
illustuje dzieje wszystkich Wikingów. Kolonia ta została założona przez Eirik'a Czerwonego<br />
(Eirik Red) w 982 AD, kiedy to Grenlandia była ciągle zielona, gotująca się życiem, i<br />
całkowicie niezamieszkała. W jego czasach Grenlandia przypominała dzisiejszą Nową<br />
Zelandię, t.j. pokryta była zielonymi pastwiskami doskonale nadającymi się do wypasania<br />
bydła. Z początkowej liczby 450 dusz w 982 roku, kolonia ta urosła do około 3000<br />
Norwegów około roku <strong>1178</strong>. Zadeklarowała ona swoją niepodległość jako państwo,<br />
zbudowała własną kate<strong>dr</strong>ę, a także zasiedliła małe pod-kolonie na terenach obecnie<br />
należących do Kanady, USA, i Meksyku. Jednakże eksplozja koło Tapanui zapoczątkowała<br />
światowe zmiany klimatyczne, które stopniowo przemieniły Grenlandię w pustynię lodową.<br />
Zmiany te potwierdzone zostały przez badania i są dobrze zaprezentowane w literaturze.<br />
Poniżej przytoczone zostały dwa cytowania jakie dają pojęcie o postępie i następstwach<br />
tych zmian klimatycznych. Pierwsze z tych cytowań, zaczerpnięte z książki [2D2] pióra<br />
Gwyn Jones "A history of the Vikings" (Oxford University Press, London, 1968, strona 307),<br />
podaje: "Wielkie wyprawy Eirik'a Czerwonego, Leif'a, oraz Karlsefni miały miejsce gdy<br />
północne morza i lądy cieszyły się stosunkowo sprzyjającym klimatem. Jednakże po 1200<br />
roku zaczęło tam być zimno, zaś od połowy piętnastego stulecia było już lodowato". (W<br />
oryginale: "The great voyages of Eirik the Red, Leif, and Karlsefni all took place at a time<br />
when the northern lands and seas were enjoying a comparatively favourable climate. But<br />
after 1200 it began to grow colder, and by the middle of the fifteenth century it was very<br />
cold indeed".) Drugie cytowanie, zaczerpnięte z książki [3D2] pióra Jacqueline Simpson
D-119<br />
"Everyday life in the Viking age" (B.T. Batsford Ltd., London 1967, page 42), podaje:<br />
"Powinno tu zostać dodane że wielu klimatologów wierzy iż do około 1100 roku climat w<br />
tych reginach {Grenlandii} był cieplejszy niż dzisiaj; morza były wolne od lodu zaś warunki<br />
były sprzyjające dla wypasu bydła". (W oryginale: "It must be added that many<br />
climatologists believe that up to about 1100 the climate was warmer in those regions than it<br />
is today; the seas must have been freer of ice, and the conditions more favourable for<br />
cattle-raising".) Powyższe stwierdzenia poparte są też najnowszymi badaniami tzw.<br />
Projektu GROP-ESF (Greenland Ice-Core Project of the Geophysical Institute<br />
Copenhagen). W ramach owego projektu pobierane są próbki z masy lodowej formowanej<br />
w obszarach gdzie Wikingowie posiadali swoje kolonie. W tym celu wiercenia odbywają się<br />
na głębokość około 300 metrów. Następnie próbki te sprawdza się na udział izotopów<br />
"deuteru" (t.j. ciężkiego wodoru formującego tzw. "ciężką wodę"), jako że udział ten zmienia<br />
się w atmosferze proporcjonalnie do jej temperatury. Im więcej deuteru zawartych jest w<br />
danym lodzie, tym cieplejszy był klimat w momencie kiedy deuter ten został uwięziony w<br />
lodzie. Wyniki owych badań GROP-ESF wykazują, że klimat Grenlandii w latach kiedy<br />
założona tam była kolonia Wikingów był znacznie cieplejszy niż obecnie. Jednak gdzieś<br />
pomiędzy latami 1000 AD a 1380 AD, klimat ten zaczął się gwałtownie oziębiać, w<br />
najintensywniejszej fazie zmniejszając swoją średnią temparaturę roczną z szybkością<br />
pomiędzy 0.5 do 1 stopnia Celsjusza, co jak na zmiany klimatyczne jest ogromnie<br />
gwałtownym oziębianiem. Pogarszanie się klimatu Grenlandii posiadało trzy niekorzystne<br />
następstwa dla Wikingów tam osiedlonych: (1) uniemożliwiało im ono produkowanie<br />
własnej żywności, (2) odcięło ich ono od łatwego połączenia morskiego z Norwegią, oraz<br />
(3) wytworzyło ono połączenie po lodzie z Kanadą, które zezwoliło wrogo nastawionym<br />
Eskimosom najechanie Grenlandii i stopniowe anihilowanie mieszkających tam Wikingów.<br />
W roku 1410 tylko kilku Wikingów ciągle było żywych na Grenlandii, podczas gdy okręt jaki<br />
dotarł tam około roku 1540 zastał jedynie ciało pojedynczego mężczyzny leżące w pyle<br />
twarzą w dół (patrz książka [4D2] pióra Ole Klindt-Jensen, "The World of the Vikings", Allen<br />
& Unwin, London 1970, strona 81).<br />
Podczas gdy eksplozja Tapanui odwróciła ekspansję Wikingów, w <strong>dr</strong>ugiej części<br />
świata przyczyniła się ona do wzrostu imperium Mongołów. Niektórzy historycy postulowali<br />
że nagłe susze jakie wkrótce po eksplozji koło Tapanui zapanowały na stepach Mongolii<br />
były bezpośrednią przyczyną dla której najsłynniejszy wojownik-władca średniowiecza,<br />
Genghis Khan (zmarły w 1227 AD), wzrósł do władzy i rozciągnął swoje imperium od Chin<br />
aż do Morza A<strong>dr</strong>iatyckiego w Europie. Encyklopedia [5D2] "The New Encyclopedia<br />
Britannica" (Macropaedia, Volume 19, piętnaste wydanie (fifteenth edition), 1986 rok) stara<br />
się nawet polemizować z opinią tych historyków. Oto co podaje ona na stronie 746 pod<br />
hasłem "Genghis Khan" (t.j. Dżyngis Han): "Ani nie jest też prawdą, jak niektórzy postulują,<br />
że kampanie te zostały wywołane przez postępujące wysuszanie się Środkowej Azji jakie<br />
zmusiło koczowników do rozglądnięcia się za nowymi pastwiskami". (W oryginale: "Nor is it<br />
true, as some have supposed, that these campaigns were somehow brought about by a<br />
progressive desiccation of Inner Asia that compelled the nomads to look for new pastures.")<br />
Aczkolwiek w opinii autorów Macropaedii, wspomniane powyżej susze w Azji nie były<br />
odpowiedzialne za ekspansję Mongołów, powyższe cytowanie potwierdza iż niektórzy<br />
historycy łączą zapisy kronikalne owych susz z powstaniem imperium Genghis Khan'a.<br />
Oczywiście nie jest intencją niniejszej monografii osądzanie czy istnieje jakiś związek<br />
pomiędzy obu tymi zdarzeniami; powyższe cytowanie służy jedynie ukazaniu iż eksplozja<br />
koło Tapanui wyzwoliła cały szereg zmian klimatycznych mających światowy zasięg i<br />
konsekwencje, jedną z których było osuszanie się stepów Mongolii.<br />
Dalsze potwierdzenie nagłej zmiany klimatu Ziemi tuż po eksplozji koło Tapanui<br />
dostarcza relatywnie niedawna migracja ludzi i zwierząt przez Cieśninę Beringa. Migracja ta<br />
sugeruje, że przed XII wiekiem musiało istnieć suche przejście (po lodzie) pomiędzy<br />
Syberią i Alaską. Przejście to stopniało zaraz po roku <strong>1178</strong>. Jedna z licznych sugestii<br />
istnienia tego przejścia zawarta jest w następującym cytowaniu zaczerpniętym z książki
D-120<br />
[6D2] pióra H. H. Lamb "Climate: present, past and future", Volume 2: Climatic history and<br />
the future (Methen & Co., Ltd., London 1977, ISBN 0-416-11540-3, strona 248): "Pierwsza<br />
wielka wę<strong>dr</strong>ówka Eskimosów przez głęboko północne regiony zdaje się pokrywać z ciepłą<br />
epoką wczesnego średniowiecza. Ląd Ellesmere został po raz pierwszy zasiedlony około<br />
900 AD, i około tego samego okresu kultura Eskimosów rozpościerała się od Morza<br />
Beringa na zachód do Arktyki Syberyjskiej oraz na zewnątrz do Wysp Nowosyberyjskich.<br />
Podczas jedenastego wieku kultura Thule rozpostarła się wzdłuż wybrzeży Alaski aż do<br />
północnej Grenlandii". (W oryginale angielskojęzycznym: "The first great spread of Eskimo<br />
activity over all the far northern regions seems to have coincided with the early medieval<br />
warm epoch. Ellesmere Land was first occupied about A.D. 900, and about the same period<br />
Eskimo culture was spreading from the Bering Sea westwards in the Siberian Arctic and out<br />
to the New Siberian Islands. During the eleventh century the Thule culture spread along the<br />
coastal areas from Alaska to north Greenland.") Chociaż powyższe cytowanie nie stwierdza<br />
tego bezpośrednio, w okrężny sposób informuje ono że Eskimosi w owym czasie z<br />
łatwością przekraczali Cieśninę Beringa (nie potrafią jednak uczynić tego dzisiaj). Przy ich<br />
braku zdolności żeglugowych jedynym sposobem w jaki było to możliwe jest przejście po<br />
lodzie. Warto tu też zaznaczyć że "ciepła epoka" o jakiej Lamb wspomina została<br />
zarejestrowana w Europie i - z powodu braku danych historycznych - założono że także<br />
musiała ona wystąpić w Cieśninie Beringa. Tymczasem w rzeczywistości w owym czasie<br />
Cieśnina Beringa przechodziła "zimną epokę" (jakże inaczej mogłaby ona cała być pokryta<br />
lodem stwarzając lodowy pomost pomiędzy Syberią i Alaską).<br />
Eksplozja Tapanui posiadała też ogromny wpływ na obie Ameryki. Wkrótce po jej<br />
wystąpieniu w tajemniczy sposób wiele starych cywilizacji środkowo-amerykańskich nagle<br />
albo upadło, załamało się, albo też <strong>dr</strong>astycznie zmieniło swoje dzieje. Dla przykładu<br />
Aztekowie przed eksplozją Tapanui zamieszkiwali tereny położone bardziej na północ od<br />
obecnego Meksyku. Jednakże wywołane w konsekwencji tej eksplozji susze i nieurodzaje<br />
zmusiły ich do porzucenia oryginalnych siedlisk i podjęcia wielkiej wę<strong>dr</strong>ówki jaka<br />
zakończyła się ich przeniesieniem na tereny obecnego Meksyku. Inny przykład wpływu<br />
eksplozji Tapanui na cywilizacje staro-amerykańskie ujawnia artykuł [7D2] Bj rn'a L d en'a<br />
"Mesa Verde Zagadka Pustyni" opublikowany w polskim czasopiśmie "Nie z Tej Ziemi", nr<br />
4, grudzień 1990 roku, strony 2 do 3. Artykuł ten podaje, że - zgodnie z badaniami<br />
archeologicznymi - skalne miasteczka Mesa Verde w Arizonie, USA, opuszczone zostały<br />
przez ich mieszkańców, "Anasazjów", około 1200 roku. Przyczyną najprawdopodobniej była<br />
trwała susza jaka w tym okresie zapanowała na poprzednio urodzajnym płaskowyżu Mesa<br />
Verde, pozbawiając Anasazjów ich źródła żywności.<br />
Globalna zmiana klimatyczna może też wyjaśnić kilka dalszych zagadkowych<br />
znalezisk archeologicznych z terenu Środkowej i Południowej Ameryki, jakich datowanie<br />
pokrywa się z eksplozją Tapanui. Jednym z najlepszych ich przykładów są losy imperium<br />
Tiwanaku zajmującego wysokogórskie płaskowyże leżące na terenie dzisiejszej Boliwii.<br />
Zagadkowe znaleziska archeologiczne z tego terenu ujawniły, że mimo surowych<br />
warunków środowiskowych oraz wyjątkowo jałowej gleby, w latach poprzedzających<br />
eksplozję Tapanui z <strong>1178</strong> A.D. imperium to rozwinęło imponującą kulturę i wysoki standard<br />
życia. Zbudowało ono wspaniałe kamienne piramidy, świątynie, miasta, oraz system<br />
kanałów oplatających ich niezwykle pola uprawne jakie nawet w dzisiejszych czasach<br />
zadziwiają swoim technicznym kunsztem i głębią naukowej wiedzy. Podstawą jego istnienia<br />
i świetności było niezwykle wydajne rolnictwo oparte na irygacyjnym podlewaniu roślin<br />
wyłącznie wodą przepływającą przez punkty ogniskowe budowanych przez nich<br />
kamiennych piramid. Woda ta następnie rozprowadzana była po polach za pomocą sieci<br />
kanałów które zawsze zaczynały się na piramidzie. Owe kanały irygacyjne tego imperium<br />
pokopane były tak gęsto że uprawiane w ich zasięgu rośliny zasilane były wyłącznie wodą<br />
przepływającą przez piramidy. Niestety wkrótce po eksplozji Tapanui w <strong>1178</strong> roku imperium<br />
Tiwanaku całkowicie upadło, do dzisiejszych czasów pozostawiając ślady długotrwałej<br />
suszy jaka niespodziewanie zapanowała na ich poprzednio urodzajnym płaskowyżu. Susza
D-121<br />
ta wypaliła ich uprawy, spopieliła pola, popchnęła pozostałych przy życiu do składania ofiar<br />
ludzkich w celu przebłagania nieprzychylnych bogów, itp. Z dostępnego obecnie obrazu<br />
sytuacji autor wywnioskował, że bezpośrednią przyczyną upadku tego imperium było nagłe<br />
zaprzestanie przez nich podlewania uprawianych przez siebie roślin wodą przepływającą<br />
przez punkty ogniskowe ich kamiennych piramid, spowodowane eksplozją Tapanui - a<br />
ściślej spowodowane wprowadzonymi przez tą eksplozję zmianami w źródłach i kierunkach<br />
przepływu strumieni przecinających ich płaskowyż. Wniosek ten był zresztą bardzo istotnym<br />
odkryciem naukowym. Dostarczył on bowiem autorowi brakującej wskazówki do<br />
rozpracowania zasady telekinetycznego rolnictwa opisywanego w po<strong>dr</strong>ozdziale G2.1.1.2.<br />
Innym przykładem są losy imperium Inków zamieszkujących Andy. Jak wynika z<br />
najnowszych badań, bezpośrednią przyczyną upadku tego imperium był nie najazd<br />
Hiszpanów Francisca Pizarra jak powszechnie się uważa, a zmiany klimatyczne<br />
zapoczątkowane około 1200 AD (a więc tuż po eksplozji Tapanui) które sprowadziły na<br />
Andy klęskę chronicznego nieurodzaju jaka pozbawiła Inków stałego dopływu żywności.<br />
Wyniki owych najnowszych badań ujawniających klimatyczne przyczyny upadku imperium<br />
Inków opublikowane były w czasopiśmie "Observer", oraz powtórzone w artykule [8D2]<br />
"Why Inca civilisation collapsed" wydanym w dzienniku The Sun (Fikiran Abadi Sdn Bhd,<br />
Lot 8, Lorong 51A/227B, Section 51A, 46100 Petaling Jaya, Malaysia), Sunday, 3<br />
December 1995, strona 18.<br />
Najistotniejszy jednak wpływ omawianej tu eksplozji na losy obu Ameryk wywołany<br />
był upadkiem kolonii Wikingów z Grenlandii. Kolonia ta bowiem w okresie swojej najwyższej<br />
świetności (t.j. tuż przed <strong>1178</strong> rokiem) zakładała mniejsze podkolonie na wschodnich<br />
wybrzeżach terenów jakie obecnie należą do Kanady, USA, oraz Meksyku. Gdyby więc<br />
niespodziewane zlodowacenie północnych mórz nie odcięło na stałe Grenlandii od<br />
połączenia z Norwegią, historia obu Ameryk potoczyłaby się zupełnie inaczej, zaś<br />
urzędowym językiem Amerykanów (i prawdopodobnie też całej reszty świata) byłby teraz<br />
norweski.<br />
Po roku <strong>1178</strong> <strong>dr</strong>astycznej zmianie uległ również klimat Antarktydy. W archiwum<br />
tureckiego admirała Peri Reisa znalezione zostały starożytne mapy świata, które podobno<br />
wywodzą się jeszcze z słynnej biblioteki w Aleksan<strong>dr</strong>ii (obecny Egipt), spalonej przez<br />
fanatyków religijnych już w czasach nowożytnych. Na mapach tych pokazana jest<br />
Antarktyda w czasach poprzedzających eksplozję Tapanui. Niezwykłą cechą tego lądu było<br />
iż składał się on wówczas z kilku oddzielnych wysp wcale nie połączonych razem<br />
ogromnym czepcem jednego lodowca jak w dniu dzisiejszym. To zaś oznacza, że przed<br />
eksplozją Tapanui Antarktyda musiała znajdować się w znacznie cieplejszej strefie<br />
klimatycznej niż obecnie. Ponieważ zmiany temperatur na tyle <strong>dr</strong>astyczne aby spowodować<br />
nadejście lodowca nie następują bez jakiejś fizycznej przyczyny, mapy Peri Reisa stanowią<br />
jeden z bardziej niepodważalnych dowodów na wyzwolenie przez eksplozję Tapanui<br />
globalnych zmian klimatycznych które swym zasięgiem objęły całą naszą planetę. Kolorowe<br />
reprodukcje oraz szczegółowe opisy starożytnych map Peri Reisa publikowane są w kilku<br />
książkach Erich'a von Däniken'a, m.in. w [2H2.1] oraz [3H2.1].<br />
Niezależnie od spowodowania zmian klimatycznych, eksplozja Tapanui wywarła<br />
także ogromnie negatywny wpływ na z<strong>dr</strong>owie i zachowanie się ludzi żyjących w owym<br />
czasie (hipotezę autora o telepatycznym mechaniźmie tego wpływu omówiono w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałach D4 i C8.3). Spowodowała ona wystąpienie epidemii różnorodnych chorób,<br />
cofnięcie się życia społecznego i intelektualnego, upadek kultury, histerie religijne włączając<br />
w to słynną średniowieczną inkwizycję oraz wyprawy krzyżowe, i wiele innych klęsk. Nie<br />
jest więc przypadkiem że stulecie bezpośrednio następujące po eksplozji koło Tapanui<br />
zostało opisane przez niektórych badaczy, cytuję: "Było to okropne stulecie, z czarną<br />
zarazą dziesiątkującą wiele obszarów Europy oraz zdesperowanymi chłopami<br />
powstającymi w Francji i Anglii". (W oryginale: "It was a terrible century, with the Black<br />
Death halving the population of many districts of Europe and desperate peasants in revolt in<br />
France and England.") Zaczerpnięte z książki [9D2] pióra Felix'a G. Sulman, "Short and
D-122<br />
Long Term Changes in Climate", Volume II, strona 112, CRC Press, Inc., Boca Raton,<br />
Florida, 1982.<br />
D3. Teoria autora że eksplozja Tapanui pochyliła skorupę Ziemi<br />
Wszystkie fakty zaprezentowane w poprzednim po<strong>dr</strong>ozdziale, plus wiele innych,<br />
wskazują że globalne zmiany klimatyczne spowodowane eksplozją koło Tapanui<br />
cechowane były przez dwa atrybuty: (1) nosiły trwały charakter, oraz (2) gdy odłożone do<br />
odpowiednich obszarów naszego globu układały się one w bardzo wymowny obraz/wzór.<br />
To zaś nasuwa oczywisty wniosek iż czynnik bezpośrednio odpowiedzialny za te zmiany<br />
także musiał być trwały i związany mechanizmem przyczynowo-skutkowym z owym<br />
globalnym obrazem/wzorem. Uświadomienie sobie powyższego zainspirowało autora do<br />
zaproponowania roboczej teorii która stwierdza co następuje: "Eksplozja koło Tapanui<br />
spowodowała trwałe obrócenie (poślizg) skorupy Ziemi o około 7-stopni względem<br />
położenia w odniesieniu do osi obrotu naszej planety jakie skorupa ta zajmowała przed<br />
<strong>1178</strong> rokiem." Zgodnie z tą teorią, do <strong>1178</strong> roku punkt na naszej planecie o dzisiejszych<br />
współrzędnych około 169 E, 83 N znajdował się wtedy na biegunie północnym Ziemi,<br />
natomiast wzgórze z kraterem Tapanui znajdowało się około 7 bliżej równika niż obecnie.<br />
Jednakże omawiana tu eksplozja spowodowała obrót/poślizg skorupy naszej planety<br />
względem jej ciekłego ją<strong>dr</strong>a (nie zmieniając przy tym położenia jej osi obrotu w stosunku do<br />
innych planet i Słońca) wzdłuż południka magnetycznego przechodzącego przez centrum<br />
eksplozji - t.j. Tapanui, oraz przez oba ówczesne bieguny magnetyczne Ziemi. W jej efekcie<br />
krater przybliżył się o około 7 ku południowemu biegunowi Ziemi, zaś punkt skorupy naszej<br />
planety który dzisiaj staniowi biegun północny dopiero wtedy nasunął się na swoje obecne<br />
położenie, przesuwając jednocześnie ku południu ówczesny punkt biegunowy do<br />
dzisiejszych jego współrzędnych około 169 E, 83 N. To z kolei spowodowało nagłe<br />
oziębienie się całej Nowej Zelandii, odmrożenie Cieśniny Beringa, zamrożenie Grenlandii<br />
leżącej po <strong>dr</strong>ugiej stronie Ziemi, wystąpienie w Europie tzw "Małej Epoki Lodowej" (t.j. "The<br />
Little Ice Age"), istotne zmiany klimatyczne w obu Amerykach i Zachodniej Afryce, oraz cały<br />
szereg dalszych zmian.<br />
Wyjaśnienie autora dla mechanizmu wyzwolonego przez eksplozję koło Tapanui jaki<br />
w efekcie końcowym spowodował pochylenie/obrócenie skorupy Ziemi jest jak następuje.<br />
Energia magnetyczna pędników eksplodującego <strong>UFO</strong> gwałtownie uwolniona podczas tej<br />
eksplozji, jaka wynosiła około odpowiednika 70 megaton TNT, wywarła potężny impakt na<br />
pole magnetyczne Ziemi. Efektem tego impaktu było, że bieguny stacjonarnego pola<br />
magnetycznego związanego z twardą skorupą Ziemi zostały przesunięte do nowych<br />
położeń, w ten sposób zmieniając "skorupową polarność" Ziemi. Dla przykładu jeden z tych<br />
biegunów magnetycznych został tymczasowo przesunięty do krateru Tapanui (nawet<br />
obecnie miejscowi rybacy ostrzegają o kilku małych obszarach morskich leżących<br />
niedaleko od krateru Tapanui gdzie, prawdopodobnie z powodu namagnesowania<br />
podziemnych pokładów rudy, kompasy magnetyczne ciągle zachowują się jakby zostały<br />
one ustawione na biegunie magnetycznym Ziemi). Jednocześnie, dynamiczna "geożyroskopowa"<br />
biegunowość Ziemi, jaka wynika z obrotów naszej planety oraz z<br />
różnorodnych zjawisk elektro-hy<strong>dr</strong>o-dynamicznych wyzwalanych przez ową rotację,<br />
pozostała niezmieniona. Stąd, efektem eksplozji Tapanui było, że nasza planeta nagle<br />
uzyskała dwie o<strong>dr</strong>ębne i wzajemnie przeciwstawne konfiguracje pola magnetycznego, t.j.<br />
"skorupową" i "geo-żyroskopową". Pierwsza z tych konfiguracji zaczepiona była do skorupy<br />
ziemskiej, podczas gdy <strong>dr</strong>uga zaczepiona była do osi obrotu i momentu<br />
bezwładnościowego Ziemi (stąd praktycznie do ją<strong>dr</strong>a ziemskiego). Takie gwałtowne<br />
rozszczepienie magnetycznej biegunowości Ziemi zakłóciło równowagę naszej planety.<br />
Pojawiły się potężne siły magnetyczne jakie starały się złączyć z powrotem i zunifikować<br />
obie pary biegunów, t.j. nowo-przemieszczony "skorupowy" oraz istniejący trwale "geo-
D-123<br />
żyroskopowy". Działanie tych sił może być porównane do ogromnej spężyny zegarowej<br />
jaka została wstawiona pomiędzy skorupę i ją<strong>dr</strong>o Ziemi i "nakręcona" przez eksplozję koło<br />
Tapanui. W efekcie końcowym siły te stopniowo przemieściły więc skorupę Ziemi i<br />
doprowadzily do zniesienia różnic pomiędzy obu wymienionymi biegunowościami.<br />
Jednakże wyrównanie to nie nastąpiło gwałtownie w jednym potężnym skoku skorupy<br />
naszej planety, a prawdopodobnie zajęło ono wiele dziesięcioleci do swego zakończenia.<br />
Występowało ono też zapewnie jedynie periodycznie, jako że w jego wyzwalaniu ogromne<br />
znaczenie prawdopodobnie posiadało słoneczne pole magnetyczne oraz pole grawitacyjne<br />
sąsiednich ciał niebieskich. W określonych pozycjach pola te wzmacniały więc działanie<br />
omawianej "sprężyny" dopomagając wyrównywaniu się obu biegunowości, w innych<br />
pozycjach Ziemi owe zewnętrzne pola działały w opozycji. Aby więc podsumować<br />
powyższe wyjaśnienie, eksplozja koło Tapanui nie spowodowała bezpośredniego<br />
pochylenia Ziemi, a jedynie "nakręciła" magnetyczną "sprężynę" której "odkręcanie się" w<br />
jakiś czas później spowodowało skokowe obracanie się skorupy ziemskiej w kilku małych<br />
"poślizgach".<br />
Charakterystyczne atrybuty ruchów Ziemi wynikających z powyższego wyjaśnienia<br />
autora byłyby więc jak następuje: (1) przemieszczanie się skorupy ziemskiej niekoniecznie<br />
wystąpiło natychmiast po eksplozji, aczkolwiek najprawdopodobniej zaczęło się ono w<br />
obrębie pierwszego roku upływającego po tej eksplozji; (2) przemieszczanie to było<br />
relatywnie wolne i stąd indukowane przez nie nieprzyjemne efekty uboczne (np. tajfuny i<br />
fale inercyjnego tsunami) nie bardzo różniły się od podobnych efektów wywoływanych<br />
ekstremalnymi zmianami pogody; (3) przemieszczanie to mogło zostać dokonane w kilku<br />
stadiach poprzez wiele kolejnych "poślizgów", każde z tych stadiów występujące w chwili<br />
gdy sąsiednie ciała niebieskie uformowały wymaganą konfigurację wytwarzającą<br />
dodatkowe siły sprzyjające tym "poślizgom"; (4) przemieszczanie to nie spowodowało<br />
żadnej zmiany w astronomicznej pozycji naszej planety w stosunku do innych ciał<br />
niebieskich, lecz jedynie pochyliło skorupę ziemską w stosunku do osi obrotu naszej<br />
planety.<br />
Jeśli powyższe wyjaśnienie jest poprawne, wtedy poeksplozyjne przemieszczenie<br />
biegunów magnetycznych Ziemi powinno wprowadzić różnorodne długoterminowe<br />
konsekwencje, poważniejsze z których powinny być weryfikowalne nawet do dzisiaj. Trzy<br />
takie efekty zostaną opisane poniżej. (1) Trajektoria biegunów magnetycznych Ziemi w ich<br />
ruchu wokół bieguna geograficznego powinna przypominać zachowanie się<br />
"niewyrównoważonego wirującego bąka". Ponieważ eksplozja koło Tapanui spowodowała<br />
największy impakt na biegun południowy, długoterminowe zachowanie tego bieguna ciągle<br />
powinno być porównywalne do takiej właśnie zabawki dziecięcej "wirującego bąka"<br />
wychylonej z położenia równowagi. (2) Różnica pomiędzy biegunowością geograficzną i<br />
biegunowością magnetyczną powinna być największa właśnie przy biegunie południowym.<br />
Przyczyną tego byłoby iż południowa lokacja Tapanui spowodowała największe odchylenie<br />
"skorupowego" pola magnetycznego Ziemi w pobliżu południowego bieguna naszej planety.<br />
(Tak też jest i w rzeczywistości, jako że w chwili obecnej bieguny magnetyczne Ziemi<br />
oddalone są: jedynie o 13 stopni od północnego bieguna geograficznego, ale aż całe 23<br />
stopnie od południowego bieguna geograficznego Ziemi.) (3) Końcowe dopasowanie się<br />
obu konfiguracji ziemskiego pola magnetycznego nie powinno być jeszcze ukończone.<br />
Teoretycznie rzecz biorąc tarcie jakie towarzyszy ruchowi skorupy ziemskiej nie powinno<br />
pozwolić konfiguracji pola związanej ze skorupą pokryć się całkowicie z konfiguracją tego<br />
pola przyporządkowaną do ją<strong>dr</strong>a naszej planety. Powyższe oznacza, że nawet dzisiaj<br />
ciągle powinna istnieć mała różnica pomiędzy tymi dwoma konfiguracjami, szczególnie na<br />
półkuli południowej. Różnica ta powinna manifestować się poprzez obecność<br />
<strong>dr</strong>ugorzędnych biegunów magnetycznych, t.j. <strong>dr</strong>ugiego zestawu słabszych biegunów<br />
magnetycznych Ziemi, których położenie powinno być odmienne od położenia biegunów<br />
pierwszorzędnych.
D-124<br />
Istnieje wiele różnorodnych botanicznych, klimatycznych, archeologicznych i<br />
historycznych znalezisk już nagromadzonych, jakie doskonale pasują do powyższej teorii, a<br />
jakie równocześnie nie posiadają żadnego innego wyjaśnienia. Część z nich omówiona już<br />
została w po<strong>dr</strong>ozdziale D2. Jednakowoż, niezależnie od wszelkich faktów już ustalonych<br />
poprzednio, końcowa weryfikacja teorii autora może także zostać dokonana. Weryfikacja ta<br />
wymaga przeglądnięcia różnorodnych historycznych zapisów dotyczących stulecia<br />
bezpośrednio następującego po eksplozji koło Tapanui. Zapisy takie powinny bowiem<br />
zawierać sprawozdania z kilku charakterystycznych, aczkolwiek bardzo "nieprzyjemnych",<br />
następstw wynikających z samego mechanizmu poślizgów skorupy ziemskiej. Najbardziej<br />
wyróżniającymi się z nich byłyby ogromne fale inercyjnych "tsunami" jakie w tej samej chwili<br />
powinny zalać wszystkie wybrzeża morskie zwrócone w kierunku poślizgu skorupy<br />
ziemskiej (t.j. północne wybrzeża Europy i Afryki, oraz południowe wybrzeża Nowej<br />
Zelandii, Flipin, Chin, Japonii i Korei). Inercja atmosfery ziemskiej wyzwolona poślizgiem<br />
skorupy spowodowałyby też że równocześnie z owymi falami tsunami pojawiłyby się<br />
potężne wichry typu "tajfun" omiatające powierzchnię naszej planety ze siłą<br />
prawdopodobnie zdolną zdzierać <strong>dr</strong>zewa wraz z górną warstwą gleby. Tajfuny te wiałyby<br />
przeciwstawnie do poślizgu, czyli dokładnie w tym samym kierunku co napływ wody<br />
morskiej (np. z północy ku południu w Europie oraz z południa ku północy w Nowej Zelandii,<br />
Filipinach, Chinach, Japonii i Korei). Po ustaniu danego poślizgu skorupy, t.j. w jego<br />
zanikającej fazie, nagle wystąpiłoby też trzecie niezwykłe zjawisko, t.j. turbulentne<br />
zawirowania atmosfery. Aczkolwiek teoretyczne wydedukowanie jaką formę zawirowania te<br />
powinny przyjąć wymagałoby opracowania skomplikowanych modeli matematycznych oraz<br />
długotrwałych symulacji komputerowych, z opisów zawartych w różnych legendach autor<br />
wnioskuje że owe zawirowania atmosfery pojawiające się w chwili zaniku poślizgu<br />
najprawdopodobniej przyjęłyby formę tysięcy małych trąb powietrznych pojawiających się<br />
równocześnie i wirujących jedna przy <strong>dr</strong>ugiej.<br />
Z wyjaśnień przytoczonych powyżej widoczne zaczynają być główne zjawiska oraz<br />
ich atrybuty jakie powinny zostać zaobserwowane jeśli ruch skorupy Ziemi nastąpił zgodnie<br />
z teorią autora. Stąd ich obecność w zapisach historycznych dostarczyłaby dodatkowego<br />
potwierdzenia dla przedstawionych tu rozważań. Zjawiska te (oraz ich atrybuty) to:<br />
1. Potopy morskie. Ich atrybuty obejmowałyby:<br />
(1a) byłyby one typu "inercyjnego tsunami" (t.j. spowodowane zalewem wody<br />
morskiej nie zaś opadami deszczu),<br />
(1b) z uwagi na poślizgi skorupy następujące w kilku krótkich skokach, potopy<br />
te pojawiłyby się w całej serii (t.j. byłoby kilka potopów zaistniałych w relatywnie krótkich<br />
odstępach czasu jeden od <strong>dr</strong>ugiego),<br />
(1c) zalałyby jedynie wybrzeża skierowane w kierunku poślizgu (np. północne<br />
wybrzeża Europy, południowe wybrzeża Japonii i Chin).<br />
2. Tajfuny. Ich atrybuty obejmowałyby:<br />
(2a) pojawiłyby się dokładnie w chwili rozpoczęcia się ruchów skorupy Ziemi<br />
stąd wystąpiłyby one równocześnie ze spiętrzaniem się wody morskiej,<br />
(2b) w początkowej fazie mogłyby one zacząć wiać przy całkowicie<br />
bezchmurnym niebie,<br />
(2c) ich kierunek byłby przeciwstawny do kierunku poślizgu skorupy Ziemi<br />
oraz dokładnie zgodny z kierunkiem nadejścia fal tsunami.<br />
3. Trzęsienia ziemi (ruchy skorupy). Ich atrybuty obejmowałyby:<br />
(3a) pojawiłyby się dokładnie w momencie spiętrzania się wody morskiej, nie<br />
zaś w jakiś czas przed nadejściem potopu jak to zwykle ma miejsce podczas typowych<br />
tsunami,<br />
(3b) rzucałyby ludźmi i przedmiotami przeciwnie do kierunku poślizgu<br />
skorupy,<br />
(3c) wytworzyłyby siły inercyjne jakie powaliłyby wszystkie obiekty w tym<br />
samym kierunku (t.j. przeciwstawnie do poślizgu). Stąd rumowiska formowane przez
D-125<br />
poślizgi skorupy wykazywałyby zdumiewający porządek <strong>dr</strong>astycznie odbijający od chaosu<br />
rumowisk ze zwykłych trzęsień ziemi.<br />
4. Trąby powietrzne. Ich atrybuty obejmowałyby:<br />
(4a) pojawiłyby się dopiero w ostatniej fazie poślizgu, t.j. w chwili gdy poślizg<br />
skorupy zaniknąłby,<br />
(4b) byłoby ich tysiące - wirujących równolegle do siebie, ponieważ<br />
obejmowałyby one całą objętość atmosfery. Trąby te powstałyby przez nałożenie się ruchu<br />
bezwładnościowego powietrza w kierunku poślizgu skorupy z ruchem powietrza w kierunku<br />
rotacji naszej planety.<br />
Warto tu dodać że z uwagi na wzajemne powiązanie przyczynowo-skutkowe z<br />
mechanizmem poślizgu skorupy ziemskiej, powyższe następstwa tego poślizgu wystąpiłyby<br />
wszystkie razem tylko w omawianym przypadku, natomiast pojawiałyby się w osamotnieniu<br />
gdyby wywołane one zostały jakimikolwiek innymi przyczynami. Przykładowo fale tsunami<br />
wywoływane trzęsieniem ziemi czy wybuchem wulkanu zwykle nadchodzą bez wyraźnej<br />
zmiany w istniejącym wietrze oraz dopiero w jakiś czas po wyczuwalnych ruchach ziemi,<br />
tajfuny mogą wiać z wielu kierunków nie zaś dokładnie z północy w Europie czy dokładnie z<br />
południa w Japonii zaś ich nadejście poprzedzone jest gęstymi chmurami, natomiast<br />
potężne wiatry wirowe zwykle pojawiają się pojedynczo jako odosobnione trąby powietrzne,<br />
nie zaś w wielotysięcznych stadach. Stąd też ewentualne historyczne zapisy sygnalizujące<br />
wystąpienie kilku tych zjawisk w tym samym katakliźmie stanowiłyby jednocześnie<br />
precyzyjną cechę rozpoznawczą iż mieliśmy tam do czynienia właśnie z poślizgiem skorupy<br />
Ziemi.<br />
Zaraz po sformułowaniu teorii zaprezentowanej w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale autor<br />
rozpoczął usilne poszukiwania literaturowe mające na celu dokonanie owego sprawdzenia.<br />
Wkrótce po ich rozpoczęciu odkrył on, że istnieją różnorodne historyczne zapisy iż takie fale<br />
"tsunami" faktycznie miały miejsce. Dla przykładu w książce [1D3] pióra Hermann'a Flohn i<br />
Roberto Fantechin'a (Commission of the European Communities), "The Climate of Europe:<br />
past, present and future" (D. Reidel Publishing Company, Holland, 1984, ISBN 90-277-<br />
1745-1, strona 38) zawarte jest następujące stwierdzenie, cytuję "W Europie pierwsze znaki<br />
poważnych zakłóceń klimatycznych nadeszły w trzynastym wieku z serią potężnych<br />
sztormów wietrznych oraz powodzi morskich na niżej położonych wybrzeżach, dla<br />
przykładu koło Morza Północnego. Zarejestrowane utonięcie od 100 000 do 400 000 ludzi w<br />
tych incydentach zaszeregowywuje je do największych dotychczas zanotowanych klęsk<br />
pogodowych." (W oryginale angielskojęzycznym: "In Europe, the first signs of serious<br />
climatic disturbances came with a number of great wind-storms and sea floods over the<br />
low-lying coasts, for instance around the North Sea, in the thirteenth century. The reported<br />
<strong>dr</strong>owning of 100,000 to 400,000 people in some of these incidents places them among the<br />
worst ever recorded weather disasters.") Powyższy cytat nawiązuje do historycznych<br />
zapisów dotyczących Diecezji Schleswig (obecnie wybrzeże Danii i Niemiec na Morzu<br />
Północnym). Rzucającym się w nim jest fakt że dokładnie kopiuje on zarówno kierunek<br />
(wybrzeża skierowane ku Północy), jak i umiejscowienie (Morze Północne) linii<br />
najsilniejszego poślizgu przewidzianej przez teorię autora. Warto też dodać, że we<br />
wspomnianym rejonie kilka istniejących tam kiedyś miasteczek pozostaje zalanych morzem<br />
nawet i dzisiaj, stanowiąc źródło licznych lokalnych opowieści i legend. Przykładowo<br />
ogromnie legendarne jest zalanie morzem niezwykle ważnego wówczas ośrodka<br />
handlowego o nazwie "Vineta". Dokładne zlokalizowanie owego ośrodka obecnie nie jest<br />
już znane, niektórzy uważają że znajdowało się ono na bałtyckiej Wyspie Usedom,<br />
zlokalizowanej niedaleko Rügen koło granicy z Polską. Niemniej, gdziekolwiek by ono nie<br />
było, w 12-tym wieku nagle zapadło się w morze nie pozostawiając po sobie żadnego<br />
śladu. Autor usiłował ustalić dokładne daty owych powodzi morskich w Schlezwigu i innych<br />
rejonach północnego Atlantyku, niestety nie odniósł w tym zakresie większego sukcesu.<br />
Znajomy z Niemiec o zacięciu historycznym twierdził wprawdzie iż najprawdopodobniej<br />
nastąpiły one w 1202 i 1216 roku, nie był jednak pewien tych dat.
D-126<br />
Ze studiowanych przez autora źródeł wynika że prawdopodobnie równocześnie z<br />
Północną Europą potężne tajfuny i towarzyszące im fale tsunami wystąpiły także na<br />
odwrotnej stronie globu. Zostało to historycznie udokumentowane (np. w opisach Marco<br />
Polo), iż wkrótce po eksplozji koło Tapanui cały szereg niezwykłych tajfunów wystąpił na<br />
Morzu Japońskim. Ich dosyć dokładne omówienie znajduje się w książce [2D3] pióra Morris<br />
Rossabi, "Khubilai Khan, His Life and Times", University of California Press, Berkeley 1988,<br />
ISBN 0-520-05913-1. Na stronie 102 tej książki podana jest informacja iż w nocy dnia 19<br />
listopada 1274 roku, jeden ze szczególnie silnych takich tajfunów całkowicie zmiótł z<br />
powierzchni morza flotyllę i armię mongolską wysłaną przez Khubilai Khan'a, wnuka<br />
Dżyngis Hana, starającego się zawładnąć Japonią. Na stronie 211 tej samej książki podana<br />
jest informacja że i następna wyprawa armii mongolskiej wysłanej przez tego samego<br />
władcę na podbicie Japonii została również zmieciona z powierzchni morza przez podobny<br />
tajfun i towarzyszące mu fale morskie jakie pojawiły się 15 i 16 sierpnia 1280 roku. Dla<br />
upamiętnienia nadprzyrodzonej pomocy jaką Japończycy wówczas otrzymali, właśnie owe<br />
tajfuny spowodowały narodziny słynnego terminu "Kamikaze" (dosłownie znaczącego<br />
"Boski Wiatr"). Ciekawe że niezależnie od potężnych fal tsunami i tajfunów, na Morzu<br />
Japońskim zaobserwowano wówczas także i inne zjawiska jakie możnaby interpretować<br />
jako dowody wielkoskalowych ruchów skorupy ziemskiej. Przykładowo na stronie 209 tej<br />
samej książki [2D3] podana jest informacja iż woda morska w owym czasie emanowała<br />
silny zapach siarki. Oczywiście ówcześni zabobonni ludzie zamiast interpretować ten<br />
zapach jako sygnał ruchów i pęknięć następujących w skorupie ziemskiej, potraktowali go<br />
raczej jako zły omen sygnalizujący nadejście klęsk militarnych i śmierci licznych<br />
wojowników. Oto oryginalne brzmienie (w języku angielskim) wspomnianej informacji: "The<br />
omens included the sighting of a serpent at sea and the smell of sulphur that emanated<br />
from the sea water." (patrz książka Tsunoda Ryusaku and Goo<strong>dr</strong>ich L.C., "Japan in the<br />
Chinese Dynastic Histories", South Pasadena: P.D. & Ione Perkins, 1951, p. 88).<br />
Także w Nowej Zelandii autor natrafił na ślady obecności materialnych pozostałości<br />
ogromnego tsunami wywołanego interesującymi nas ruchami skorupy ziemskiej. Niedaleko<br />
miejscowości Bluff na południowym czubku Wyspy Południowej Nowej Zelandii pierwsi biali<br />
osadnicy znaleźli gnijące kłody <strong>dr</strong>zewa których uporządkowane ukierunkowanie "do lądu" i<br />
ku północy sugeruje iż ich zniszczenie nastąpiło właśnie przez takie morskie powodzie<br />
"tsunami". Resztki tych gnijących kłód można znależć na równinach otaczających Bluff<br />
nawet do dzisiaj. Podobnie zorientowane ku północy, tym razem jednak dobrze<br />
zakonserwowane kłody znajdowane są też w trzęsawisku na południowym krańcu Wyspy<br />
Północnej Nowej Zelandii, na prywatnej posiadłości niejakiego Karl'a Walker (Kumenga<br />
Station, Wairarapa, New Zealand). Ponieważ stanowią one głównie <strong>dr</strong>ewno szlachetnych<br />
totara, ów przedsiębiorczy farmer otworzył nawet wytwórnię pamiątek wyłącznie bazującą<br />
na czerwonym <strong>dr</strong>ewnie tych historycznych okazów wydobywanych stopniowo z zaleganego<br />
przez nie trzęsawiska.<br />
W północno-wschodniej części Cypru, około 10 kilometrów na północ od<br />
dzisiejszego miasta portowego Famagusta, mieściło się kiedyś legendarne miasto Salamis.<br />
Przez dwa tysiące lat cieszyło się ono dostatkiem i zamożnością. Będąc jednym z<br />
najważniejszych dostawców brązu dla starożytnego świata, nieustannie rosło ono w<br />
bogactwo i znaczenie. Jego mieszkańcy szeroko znani byli ze swojej ostentacyjnej<br />
zamożności i ekscentrycznego stylu życia. Do historii przeszło ono dzięki wynalezieniu<br />
kiełbasy bazującej na miejscowym czosnku rosnącym dziko na Cyprze (do dzisiaj w<br />
niektórych językach, np. angielskim, nazwa kiełbasy wymawia się "salamis" jak nazwa<br />
owego miasta). Jego wspaniałe ruiny zajmujące obszar kilku kilometrów kwa<strong>dr</strong>atowych<br />
stanowią obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych północnej części tej wyspy.<br />
Gdy w latach 1992 i 1993 autor odbywał na Cyprze jednoroczny kontrakt Associate<br />
<strong>Prof</strong>essora, ze zdumieniem usłyszał on miejscową legendę, że Salamis zmyte zostało z<br />
powierzchni ziemi przez ogromną falę morską "tsunami" zaistniałą w czasach<br />
przypadających wkrótce po eksplozji Tapanui. Oto luźno spisana treść tej legendy:
D-127<br />
"Owego tragicznego dnia pogoda w Salamis była niezwykle piękna. Nikt z mieszczan<br />
nie wiedział iż godziny miasta są już policzone. Zwolna zbliżające się ku zachodowi słońce<br />
złagodziło swoje promieniowanie, zachęcając mieszkańców do wyjścia na ulice. Większość<br />
ludzi przebywała na zewnątrz budynków, delektując się wspaniałym popołudniem,<br />
spacerując wzdłuż bazarów, lub kąpiąc się w morzu. Niespodziewanie Ziemia się<br />
poruszyła. Potężna siła rzuciła ludzi w kierunku południowym. Równocześnie podniósł się<br />
ogłuszający ryk jakby nasza planeta zawyła z bólu. Budynki i mury zaczęły się załamywać<br />
ku południu i walić w dół z łoskotem. Znikąd pojawił się potężny tajfun wiejący od północy,<br />
którego siła zaczęła zdzierać powierzchnię gleby. Przerażeni ludzie dostrzegli jak wody<br />
morza zaczynają wznosić się wysoko w powietrze aby potem z furią uderzyć na<br />
rozpadające się miasto. Ci którzy ciągle byli żywi starali się pływać, jednakże wiry i prądy<br />
wzburzonej wody zapełnionej belkami i pływającymi odłamkami szybko ich obezwładniły.<br />
Wkrótce potem, miejsce gdzie zaledwie przed godzinami wznosiło się tętniące życiem<br />
miasto, wyglądało jak potężny wir wodny, w którym fale i wiatr rzucały odłamkami <strong>dr</strong>ewna,<br />
ciałami ludzkimi i potopionymi zwierzętami. Potem noc zapadła. Ci ciągle pozostali przy<br />
życiu pływając uczepieni do kawałków <strong>dr</strong>ewna, przeżyli straszny czas gdy prądy i wiatry<br />
rzucały nimi w absolutnej czerni. W końcu woda wycofała się z powrotem do morza.<br />
Następnego ranka nieliczni ocalali nie mogli poznać swego miasta. Salamis było kompletnie<br />
pokryte piaskiem, mułem i odpadkami. ¯aden dom nie ostał się zniszczeniu. Jedyną więc<br />
logiczną decyzją dla pozostałych przy życiu było przenieść się do pobliskiego Famagusta<br />
gdzie zniszczenie było mniej dotkliwe. W następnych latach dwa dalsze podobne potopy<br />
zmywały wszelkie ślady po już wtedy wyludnionym mieście. W każdym z tych trzech<br />
kolejnych potopów woda morska wznosiła się do takiej wysokości iż fale przelewały się<br />
nawet przez dominujące okolicę szczyty górskie zwane 'Trzy Palce'. Gdy w końcu nadszedł<br />
kres dla tych kataklizmów, Cypryjczycy zauważyli że ich wyspa dostrzegalnie odsunęła się<br />
od obecnej Turcji w kierunku południowym. Przed potopami brzegi Turcji były bowiem łatwo<br />
widoczne z północnych plaży Cypru, natomiast po potopach można je było jedynie<br />
zobaczyć po wspięciu się na któryś z wierzchołków grzbietu górskiego 'Trzy Palce'<br />
rozciągającego się wzdłuż północnego wybrzeża Cypru."<br />
Po raz pierwszy autor usłyszał tą legendę od Mustafa Ergil (a<strong>dr</strong>es domowy: Mehmet<br />
Akif Caddesi, Kral Apt. Daire 10, Lefkosa, North Cyprus, Mersin 10, Turkey; tel: 00-90-520-<br />
72546). Później jednak została ona powtórzona przez wielu innych Cypryjczyków,<br />
sugerując w ten sposób iż jest ona powszechnie znana na tej wyspie. Stąd też brzmienie tej<br />
legendy przytoczone powyżej powstało przez złożenie razem kilku jej wersji usłyszanych<br />
przez autora z odmiennych źródeł. Warto tu też dodać iż w różnych jej wersjach podawane<br />
są odmienne szczegóły. Przykładowo w niektórych mowa jest o trzech falach wody jakie<br />
kompletnie pokrywały Cypr, zalewając nawet wierzchołki najwyższych lokalnych gór<br />
(niestety nie jest podane jakie były wzajemne odstępy czasowe pomiędzy tymi falami), w<br />
innych tylko jedna taka fala jest odnotowana. Istotnym szczegółem zawartym w jednej<br />
wersji legendy cypryjskiej, na jaki autor zwrócił uwagę dopiero kiedy ten sam szczegół<br />
ujawnił się w legendach filipińskich jest, że po zalaniu Salamis nagle pojawiły się mało<br />
znane w tym rejonie wiatry wirowe podobne do licznych trąb powietrznych jakie omiatały<br />
powierzchnię wody dodając swój wkład do ogólnego chaosu i zniszczenia. Legendy<br />
wspominają też o fakcie "<strong>dr</strong>yfowania" Cypru w efekcie tych powodzi powodującym jego<br />
zauważalne oddalenie się od wybrzeży dzisiejszej Turcji. Ciekawe że fakt tego<br />
"<strong>dr</strong>yfowania", oraz związanych z nim zmian we wzajemnej orientacji lądów z tego regionu,<br />
zdaje się być też potwierdzany przez różne wzmianki stwierdzające że przed czasem<br />
eksplozji Tapanui istniało bezpośrednie połączenie wodne pomiędzy Morzem Śródziemnym<br />
i Morzem Czerwonym - chociaż nie istniał wtedy jeszcze Kanał Suezki. Floty faraonów<br />
podobno często korzystały z tego połączenia. Zniknęło ono jednak właśnie w okresie tuż po<br />
eksplozji Tapanui. Jednym z następstw ruchów Cypru miało być też jakoby źródło gorącej<br />
wody (podwodny gejzer) jakie po owych potopach buchnęło spod dna morza przy<br />
miejscowości Kaplica na północym wybrzeżu Cypru. ródło to jednak całkowicie zaniknęło
D-128<br />
w latach 1980-tych, tak że wizytując jego miejsce w 1993 roku autor nie miał już możności<br />
porównania jego charakteru z gejzerami z Nowej Zelandii.<br />
Oczywiście nie trzeba tu dodawać, że natychmiast po usłyszeniu tej legendy autor<br />
rozpoczął intensywne przeszukiwania historii Cypru w celu odnalezienia dokładnej daty<br />
owego legendarnego potopu (lokalni ludzie umiejscawiają go gdzieś około połowy 13<br />
wieku) oraz porównania tej daty z datami wystąpienia podobnych fal tsunami w Japonii i w<br />
niemieckim Schlezwigu. Gdyby bowiem daty te dokładnie się zgadzały, stanowiłoby to<br />
ostateczny i niepodważalny dowód iż powodem wszystkich tych morskich potopów było<br />
poruszenie się skorupy całej naszej planety, nie zaś lokalne trzęsienia ziemi czy kaprysy<br />
pogody (patrz po<strong>dr</strong>ozdział D3.1). Ogromnej pomocy w tych przeszukiwaniach historii Cypru<br />
udzieliła autorowi <strong>Prof</strong>esor Netice Yildiz, Dziekan ("Head") Wydziału Nauk<br />
Humanistycznych na Cypryjskim Eastern Mediterranean University, która sama pasjonuje<br />
się losami Salamis, oraz w przekonaniu której hipoteza autora o zalaniu tego miasta w<br />
omawiany tutaj sposób najbardziej pasuje do faktów istniejących na miejscu. <strong>Prof</strong>esor Yildiz<br />
dopomogła też autorowi w opublikowaniu w jednym z najpopularniejszych magazynów<br />
cypryjskich artykułu [3D3] "Salamis'in y k m Yeni Zelanda'dan m ?" - t.j. "Salamis - czy<br />
zniszczenie przyszło z Nowej Zelandii" (Kibris - Dr. Faz l Küçük Bulvar , Yeni Sanayi<br />
Bölgesi, Veteriner Dairesi Yan , Lefkoºa, North Cyprus, Mersin 10, Turkey, nr 1404 z<br />
29/06/1993, str. 18; oraz nr 1405 z 30/06/1993, str. 18) prezentującego jego hipotezę na<br />
temat przyczyn zagłady Salamis.<br />
Jeden z lepiej udokumentowanych opisów historii Cypru (w tym również Salamis)<br />
zawarty został w książce [4D3] pióra A.C. Brown and H.W. Catling "Ancient Cyprus" (The<br />
Ashmolean Museum Oxford, Wielka Brytania, 1975 rok, ISBN 0-9000-9018-9). Na stronie<br />
37 tej książki znajduje się wzmianka sugerująca, że Salamis zbudowane było około roku<br />
1050 BC. Oto treść tej wzmianki "Aczkolwiek prawie wszystkie osiedla, duże i małe, z<br />
późnej Epoki Brązu zostały opuszczone przed połową jedenastego stulecia BC, wiele<br />
odnalezionych osiedli Cypro-Geometrycznych znajduje się w pobliżu swych ważniejszych<br />
poprzedników z Epoki Brązu. Salamis zostało założone w pobliżu Enkomi;..." (w oryginale<br />
angielskojęzycznym: "Although nearly all the settlements, large and small, of the Late<br />
Bronze Age had been abandoned before the middle of the eleventh century BC, many of<br />
the known Cypro-Geometric I sites are in the vicinity of important Bronze Age<br />
predecessors. Salamis was established close to Enkomi;..."). Zgodnie z lokalną legendą<br />
miasto Salamis na Cyprze zbudowane zostało przez Teucer'a, syna króla Telamon'a z<br />
greckich wysp Salamis, wygnanego z rodzinnej wyspy przez swego ojca z powodu<br />
niezapobiegnięcia samobójstwu swego brata Ajax'a. Teucer przybył na Cypr wraz z grupą<br />
jeńców z Wojny Trojańskiej (tej Homera), zbudował tu miasto i zapoczątkował dynastię jego<br />
królów. Z uwagi na doskonałe usytuowanie geograficzne, Salamis rosło w potęgę i<br />
bogactwo, jednocześnie przechodząc z rąk do rąk. W roku 342 AD nastąpiło niszczycielskie<br />
trzęsienie ziemi. Dzięki osobistemu poparciu Heleny, żony rzymskiego cesarza<br />
Constantius'a II-go, zostało ono jednak częściowo odbudowane, zaś jego nazwę zmieniono<br />
na "Constantia". Przez następne kilka stuleci, aż do eksplozji w Tapanui w <strong>1178</strong> roku,<br />
przypadał szczyt wielkości i bogactwa Salamis/Constantii. Zostało ono stolicą Cypru oraz<br />
siedzibą głowy jego kościoła. Było też głównym miastem portowym Cypru oraz siedzibą<br />
najbogatszych rodzin kupieckich. W chwili zaistnienia eksplozji koło Tapanui, wraz z resztą<br />
Cypru Salamis znajdowało się w rękach Bizantyjskich. W latach 1184 do 1191 Cyprem<br />
rządził tyran o nazwisku Isaac Commeneus, bratanek Manuel'a I władcy Bizancjum. Jego<br />
tyrania spowodowała, iż na prośbę miejscowej ludności w 1191 roku Cypr podbity został<br />
przez króla Anglii, Ryszarda I Lwie-Serce w jego <strong>dr</strong>odze na Trzecią Wyprawę Krzyżową.<br />
Ten najpierw sprzedał go Rycerzom Krzyżowym, gdy jednak w 1192 roku Ci zwrócili go z<br />
powrotem, Ryszard odstąpił Cypr swojemu przyjacielowi Guy de Lusignan, królowi<br />
francuskiej Jorozolimy. Po śmierci Guy'a w bitwie o Jerozolimę, jego brat i spadkobierca,<br />
Aimery Lusignan przejął Cypr i w 1196 roku koronował się jego królem. Założył on dynastię<br />
francuskich królów Lusignanów która panowała na Cyprze aż do roku 1489, kiedy to Cypr
D-129<br />
przeszedł w ręce Wenecjan (od których z kolei w 1571 roku odebrali go siłą Turcy<br />
Ottomańscy). Gdzieś w połowie 13 wieku (autor uważa iż najprawdopodobniej dnia 19<br />
listopada 1274 roku), a więc za panowania Lusignanów, przyszedł ów niespodziewany<br />
potop który spowodował upadek Salamis. Po przejściu fali tego potężnego tsunami miasto<br />
nie nadawało się już do odbudowania, stąd nieliczni pozostali przy życiu mieszkańcy<br />
przenieśli się do pobliskiej Famagusty.<br />
Ustalenie dokładnej daty zmycia Salamis z powierzchni Ziemi okazało się dla autora<br />
zadaniem prawie niemożliwym. Widać jego mieszkańcy zbyt zajęci byli ratowaniem swego<br />
życia aby dokonywać zapisów w kronikach o dokładnej dacie i czasie zagłady swego<br />
miasta. Jednakże na podstwawie dotychczas odszukanych danych historycznych wnioskuje<br />
on że zmycie to nastąpiło już w 13 wieku, ale przed 1291 rokiem, czyli właśnie w okresie<br />
najsilniejszych poślizgów skorupy Ziemi spowodowanych eksplozją Tapanui. Następujący<br />
cytat z książki [4D3] strona 74, stwierdza że w 1291 roku Salamis było już całkowicie<br />
niezamieszkałe: "Wyspa ta zyskała na szczególnym znaczeniu z uwagi na jej bliskość do<br />
Ziemi Świętej, najpierw jako baza wypadowa dla kontynuacji Wypraw Krzyżowych aż do<br />
upadku Acre w 1291 roku, później zaś jako baza dla handlu z obszarami w rękach<br />
muzułmańskich. Dla mieszkańców Cypru ów okres nie był najszczęśliwszym, jako że<br />
prawie nie istniało mieszanie się pomiędzy nimi oraz ich panami feudalnymi i Zachodnimi<br />
kupcami którzy osiedlili się głównie w kluczowym mieście portowym Famagusta, kilka mil<br />
na południe od wtedy już opuszczonego Salamis/Constantia." (W oryginale<br />
angielskojęzycznym: "The island derived a particular importance from its proximity to the<br />
Holy Land, first as a base for continuing crusade activity until the fall of Acre in 1291, later<br />
as a base for trade with the lands in Moslem hands. For the Cypriots themselves the period<br />
was not a happy one, and there was relatively little intermixing between them and their<br />
feudal lords and the Western merchants who established themselves particularly at the key<br />
port town of Famagusta, a few miles south of the now abandoned site of<br />
Salamis/Constantia.") Jednocześnie książka [5D3] pióra Vassos Karageorgis, "Salamis in<br />
Cyprus" (Thames and Hudson, Great Britain, 1969, 500-39006-I) na stronie 198 zawiera<br />
wzmiankę jaka dokumentuje zniszczenie Salamis w 13 wieku, już po koronowaniu się<br />
pierszych Lusignanów. Oto treść tej wzmianki: "W owym wykopalisku, znanym jako<br />
Cambanopetra, znaleziono dowody na ciągłe zamieszkiwanie Salamis-Constantii w<br />
średniowiecznym okresie, w czasie gdy Famagusta położona bardziej na południe była już<br />
prosperującym miastem. Monety z okresu Lusignanów, znalezione tu a także w obrębie<br />
Bazyliki Św. Epiphanius'a rozszerzają historię Salamis aż do trzynastego wieku AD, dając w<br />
ten sposób miastu życie dwudziestu-trzech stuleci, licząc od czasu jego założenia w<br />
jedynastym stuleciu BC aż do jego końcowego opuszczenia." (W oryginale<br />
angielskojęzycznym: "At this site, known as Cambanopetra, there is evidence of the<br />
continued occupation of Salamis-Constantia during the Medieval period, at a time when<br />
Famagusta to the south was already a prosperous city. Coins of the Lusignan period, found<br />
both here and in the area of the Basilica of St. Epiphanius bring the history of Salamis down<br />
to the thirteenth century AD thus giving the city site a life of twenty-three centuries, from the<br />
time of its foundation in the eleventh century BC down to its final abandonment.")<br />
Na zakończenie niniejszych dociekań o zagładzie Salamis warto tu dodać, że istnieją<br />
różnorodne dowody materialne potwierdzające jego zniszczenie przez raptowny ruch<br />
skorupy ziemi z południa ku północy oraz przez wywołaną tym ruchem potężną powódź<br />
morską nadchodzącą od północy. Przykładowo kolumny i mury starych budynków tego<br />
miasta zostały tak powalone iż leżą one na linii północ-południe, zaś ich najwyższa część<br />
skierowana jest ku południowi, co dokumentuje inercję uderzenia (oraz falę tsunami)<br />
działającą z północy na południe. Większość kolumn i murów złamana jest też na około<br />
połowie swej wysokości, sugerując w ten sposób odgórne działanie siły niszczącej takiej jak<br />
silny strumień wody lub huragan. Kilka z najlepszych zdjęć dokumentujących powyższe<br />
fakty zawartych zostało w książce [6D3] pióra Vassos Karageorghis, "Cyprus" (Nagel<br />
Publishers, Geneva, Switzerland, 1968). Na stronach 26 do 27 (fotografie 4 i 5) zawiera ona
D-130<br />
przedwykopaliskowe (a więc z czasów zanim ludzie pozmieniali położenia gruzów) zdjęcie<br />
kolumnady z ruin Gimnazjum w Salamis, na którym prawie wszystkie kolumny obalone są<br />
ku południu, znaczna zaś część z nich złamana została w połowie swej wysokości. W<br />
Rzymskim Gimnazjum ze Salamis odkopany też został basen kąpielowy oryginalnie<br />
otoczony szeregiem rzeźb ustawionych wzdłuż ścian naokoło ocieniającego go<br />
pomieszczenia. W czasie wykopalisk archeolodzy byli zdumieni iż wszystkie te rzeźby<br />
leżały zgrupowane w centrum basenu jakby ktoś celowo je tam powrzucał i potem<br />
przykopał zwałami piasku (np. patrz [6D3] strona 31 - fotografia 4). Oczywiście znajomość<br />
hy<strong>dr</strong>omechaniki ujawnia iż takie położenie ruchomych obiektów dokumentuje wodę nagle<br />
wdzierającą się do pomieszczenia przez dach i zmywającą (rzucającą) rzeźby od ścian ku<br />
centrum. Sam kształt kup piasku zakrywającego byłe budynki Salamis także sugeruje iż<br />
piasek ten naniesiony został przez wodę a nie przez wiatr. Finalnie, w mieście brak jest<br />
śladu zaistniałych pożarów które musiałyby wystąpić w przypadku innych możliwych<br />
przyczyn jego zniszczenia, np. trzęsienie ziemi czy najazdu wroga. (Przykładowo, gdy 13<br />
lipca 1993 roku telewizje światowe pokazywały filmy z Japońskiej wyspy Okushiri<br />
zniszczonej w tym dniu silnym trzęsieniem ziemi mierzącym 7.8 na skali Richter'a, wyraźnie<br />
widać było że płonęły tam prawie wszystkie budynki.) Fakty wskazują więc na to że<br />
legendarne miasto Salamis na Cyprze stanowiło kolejną ofiarę ogromnych fal tsunami jakie<br />
pojawiły się po eksplozji Tapanui.<br />
Legenda o zagładzie Salamis ujawniona podczas profesury autora na Cyprze<br />
zachęciła go do rozpoczęcia podobnych poszukiwań w mitologii innych narodów.<br />
Korzystając więc z podjęcia w 1993 roku kontraktu profesorskiego w Malezji, również i tam<br />
autor rozpoczął poszukiwania legend o potopach. Niestety w czasach eksplozji Tapanui<br />
prawdopodobnie nie istniało jeszcze w Malezji osadnictwo zdolne do wypracowania<br />
własnego dorobku mitologicznego, a ponadto wybrzeża tego kraju we większej swej części<br />
skierowane są niemal równolegle do linii poślizgu. Z tego też powodu jak dotychczas autor<br />
nie znalazł żadnej legendy malezyjskiej na ten temat. Jednakże w krajach sąsiednich<br />
niespodziewanie udało mu się ujawnić cały ich szereg. Pierwsza z odnalezionych przez<br />
autora tego typu legend pochodziła z południowo-wschodnich wybrzeży Chin, gdzie<br />
wkrótce po eksplozji Tapanui wystąpiły ogromne powodzie morskie jakie w mitologii z<br />
tamtego regionu znane są pod nazwą "wielkiego potopu" (po angielsku "The Great Flood"<br />
lub "The Deluge"). Jedna z legend chińskich referujących do tego potopu, mającego<br />
miejsce pod wieczór którejś niezdefiniowanej jesieni, opublikowana jest jako legenda numer<br />
67 pod tytułem "The Great Flood", na stronach 161 do 173 książki [7D3] pióra Wolfram'a<br />
Eberhard, "Folktales of China", Routledge & Kegan Paul, Ltd., London, 1965, Library of<br />
Congress Catalog Card Number: 65-25440. Oto jej streszczenie:<br />
"Dziewiętnastoletni <strong>dr</strong>wal o nazwisku Chou Ch'eng mieszkał ze swoją matką w<br />
samotnym domku położonym wysoko na zboczu góry przy skraju wsi. Każdego dnia<br />
wieszał on swoją stalową siekierę na kołku do noszenia i szedł w góry do lasu aby narąbać<br />
<strong>dr</strong>zewa. Drzewo to następnie zanosił do pobliskiego miasteczka, gdzie po sprzedaniu go<br />
kupował ryżu jaki wystarczał na jeden dzień wyżywienia dla niego i jego matki. Pewnego<br />
jesiennego dnia gdy jak zwykle był w lesie, do jego domku przyszedł wę<strong>dr</strong>owny mnich<br />
buddyjski i poprosił o daninę z ryżu. Matka w obawie że jej syn po powrocie z lasu nie<br />
będzie miał co jeść początkowo odmówiła, później jednakże widząc głód mnicha odlała mu<br />
z metalowego garnka połowę porcji trzymanej dla syna. Po zjedzeniu mnich powiedział do<br />
matki co następuje. 'Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Gdy twój syn Chou Ch'eng<br />
powróci do domu, każ mu iść do miasta i kupić arkusze papieru (pergaminu) oraz mąkę,<br />
przygotować klej, potem zaś z warstew włókien roślinnych i papieru skleić łódź o zakrytym<br />
dachu. Kiedy białe oczy w rzeźbach dwóch lwów przed wejściem do dużej świątyni we wsi<br />
zmienią kolor na czerwony, musicie oboje wsiąść do tej łodzi, ponieważ cały ląd tutaj<br />
zniknie na zawsze pod wodą.' Po powrocie syna matka powtórzyła zalecenia mnicha.<br />
Aczkolwiek Chou Ch'eng był sceptycznie nastawiony do całej opowieści, wykazał dużą<br />
dyscyplinę i wykonał łódź z wodo-szczelnym dachem zgodnie z instrukcjami. Następnie, co
D-131<br />
jakiś czas zbiegał w dół do wsi aby sprawdzić czy oczy owych dwóch lwów przed świątynią<br />
zmieniły już swój kolor na czerwony. Grupa miejscowych obiboków, którzy z nudów<br />
zabawiali się przed świątynią, zainteresowała się dlaczego tak często zbiega on w dół do<br />
wsi i zagląda w oczy owym lwom. Zapytali więc o to Chou. 'Ja sprawdzam czy oczy lwów<br />
zmieniły już swój kolor na czerwony' – odpowiedział prostodusznie Chou. Obibocy<br />
postanowili więc sprawdzić co on uczyni kiedy oczy te zmienią kolor. Aby spłatać mu figla<br />
pomalowali więc owe oczy lwów czerwoną farbą. Kiedy więc pod wieczór następnego dnia<br />
Chou Ch'eng zbiegł ponownie do wsi aby sprawdzić kolor oczu tych lwów przy świątyni,<br />
odnotował że właśnie zmieniły one kolor na czerwony. Pospiesznie pobiegł więc do domu i<br />
szybko oboje z matką zamknęli się szczelnie w swej łodzi. Wkrótce po tym usłyszeli<br />
ogłuszający łoskot. Kiedy ośmielili się wyglądnąć na zewnątrz, naokoło nie było widać nic<br />
innego tylko wodę morską rozciągającą się od horyzontu po horyzont. Woda ta odebrała<br />
życie ogromnej liczbie ludzi i zwierząt. Chou uratował kilka pływających wokoło jego łodzi<br />
stworzeń, oraz jednego człowieka, o nazwisku Wu Yi. Wu Yi twierdził, że jest jedynym<br />
pozostałym przy życiu z pięcio-osobowej rodziny ponieważ tylko on umiał pływać.<br />
Aczkolwiek nie było wiatru, przez całą noc ich łódź płynęła po morzu {prawdopodobnie<br />
unoszona falami tsunami}. Gdy się zbudzili następnego ranka słońce było już wysoko, zaś<br />
ich łódź leżała na brzegu morskim jakiejś górzystej wyspy. Po wyjściu na ląd Chou<br />
zbudował nową chatkę i wrócił do zarobkowania <strong>dr</strong>walstwem."<br />
Aczkolwiek w tym punkcie zdaje się być naturalny koniec legendy o wielkim potopie<br />
chińskim, omawiana tu jej wersja nie kończy się tak szybko. Przyczyną wydłużenia tego<br />
mitu o <strong>dr</strong>ugi wątek najprawdopodobniej jest przypadkowe złożenie w jedno opowiadanie<br />
dwóch odmiennych legend o dwóch różnych <strong>dr</strong>walach. Przebieg bowiem dalszych przygód<br />
Chou Ch'eng jest niemal identyczny do losów kolejnego <strong>dr</strong>wala opisanych w całkowicie<br />
innej legendzie chińskiej, jedna z licznych wersji której opublikowana jest pod tytułem<br />
"Wang Erh and the Golden Hairpin" (t.j. "Król Erh i złota spinka do włosów") w książce [8D3]<br />
pióra Joanne O'Brien, "Chinese Myths and Legends", 1st edition, Arrow Books Limited (20<br />
Vauxhall Bridge Road, London SW1V 2SA) 1990, ISBN 0-09-962060-X, strony 75-82. W tej<br />
<strong>dr</strong>ugiej legendzie, która przytoczona została jako <strong>dr</strong>uga część omawianego tu mitu o<br />
wielkim potopie chińskim, bohaterski <strong>dr</strong>wal dokonuje kilku dalszych czynów które przez<br />
przypadek wiążą się nieco z treścią po<strong>dr</strong>ozdziału G niniejszej monografii. Najważniejszym z<br />
nich było przyjście z pomocą córce miejscowego władcy, Excellency Wang (w<br />
mandaryn'skiej chińszczyźnie słowo "wang" znaczy "król"). Uprowadzona ona została do<br />
niezwykłej pieczary (bazy?) podziemnej pełnej różnych cudowności i oświetlonej światłem<br />
powodującym wzrost roślin a przypominającym jarzenie pochłaniania omówione w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale H6.1 monografii [1/4]. Wszechpotężna istota latająca, w legendzie nazywana<br />
"ogre" (<strong>UFO</strong>nauta?), która porwała piękną panienkę, wytwarzała wirującą czarną chmurę<br />
podczas lotu, zaś do swej podziemnej bazy wlatywała przez szklisty tunel zaczynający się<br />
na zboczu góry i we wyglądzie zbliżony do tuneli <strong>UFO</strong> opisanych w rozdziale G. Do<br />
siedziby owego "ogre" Chou opuścił się na żelaznym łańcuchu i uratował piękną panienkę.<br />
Potem miał też interesujące przejścia z Wu Yi, który oczywiście nie oparł się pokusie<br />
przywłaszczenia sobie nagrody we wysokości 10 000 "ounces of gold" oferowanej za<br />
uratowanie córki Excellency Wang'a, blokując przedtem Chou w owej podziemnej<br />
pieczarze. Na szczęście w pieczarze znajdował się też metalicznie lśniący <strong>dr</strong>agon (wehikuł<br />
<strong>UFO</strong>?). Gdy Chou dosiadł tego <strong>dr</strong>agona i pociągnął za jeden z jego rogów (dźwignię<br />
startową?) został on w niewytłumaczalny sposób wyniesiony na powierzchnię. Przejścia te<br />
dostarczyły legendzie wymownego morału końcowego stwierdzającego 'nie ufaj ślepo<br />
komuś tylko dlatego że kiedyś uratowałeś mu życie'.<br />
W omawianej tu legendzie chińskiej nie podano żadnej daty jaka umożliwiałaby<br />
historyczne umiejscowienie opisywanego nią wielkiego potopu. Występuje w niej jednak<br />
sporo informacji kluczowych które umożliwiają zgrubne oszacowanie tej daty. Do informacji<br />
tych zaliczyć można m.in.: siekierę żelazną i łańcuch żelazny używane przez głównego<br />
bohatera, metalowy garnek w jakim jego matka gotowała ryż, wę<strong>dr</strong>ownego mnicha-żebraka
D-132<br />
buddyjskiego, szczególny typ wodoszczelnego papieru (pergaminu) umożliwiającego<br />
budowanie łodzi, nagrodę wypłacaną w "ounces of gold", władcę zwanego "Excellency<br />
Wang". Przykładowo taki właśnie wodoszczelny papier używany do budowy łodzi<br />
wynaleziono w Chinach dopiero około roku 700 A.D. (patrz [9D3] "The Encyclopedia<br />
Americana - International Edition", Grolier Inc., 1991, ISBN 0-7172-0122-8, tom 21, str.<br />
376), natomiast wę<strong>dr</strong>owni mnisi-żebracy buddyjscy pojawili się w Chinach dopiero od około<br />
1100 roku A.D. Po przedyskutowaniu więc zawartych w legendzie informacji ze studentami<br />
autora z Uniwersytetu w Malezji którzy wywodzili się właśnie z południowo-wschodniego<br />
wybrzeża Chin, na bazie ich znajomości tamtejszej historii i kultury udało się ustalić że<br />
omawiany tu wielki potop morski w Chinach miał najprawdopodobniej miejsce właśnie około<br />
połowy XIII wieku.<br />
Przytoczony powyżej mit nie jest jedyną legendą z Chin opisującą ten sam wielki<br />
potop morski. Zupełnie odmienną legendę opowiedziała Mrs. Lee Kong Fah (279 Lorong<br />
Setia Tujuh, Air Keroh Heights, 75450 Melaka, West Malaysia), matka chrzestna jednego<br />
ze studentów autora w Malezji, oraz potwierdziła jego matka, Mrs. Tan Siew Lan (294 Jalan<br />
Tan Sri Manickavasagam, 70200 Seremban, Negeri Sembilan, West Malaysia). Streśćmy<br />
więc teraz pokrótce legendę Mrs Lee o wielkim potopie morskim w Chinach.<br />
"Rybak o nazwisku Yeang Xiang-Ji oddał cały swój połów w celu przekupienia i<br />
uspokojenia bandy huliganów którzy rzucali kamieniami w cudownego żółwia którego<br />
pancerz błyskał na obrzeżu pięcioma kolorami: czerwonym, błękitnym, zimno-zielonym,<br />
żółtym i brązowym. {Ciekawe że opis tego żółwia dokładnie odpowiada spodziewanemu<br />
wyglądowi wehikułu <strong>UFO</strong> - patrz po<strong>dr</strong>ozdział G.} Jako wyraz wdzięczności za jego<br />
szlachetny czyn, ze żółwia wyszła niezwykle piękna panienka która przedstawiła się jako<br />
córka władcy mórz i zaprosiła go do pałacu swego ojca. {W opisie z tej legendy chińskiej,<br />
władca mórz nieco przypominał nasze opowiadania o Neptunie.} Rybak ujęty niezwykłą<br />
urodą tej panienki oczywiście się zgodził. Po wsiądnięciu do żółwia zanurkowali pod wodę i<br />
po jakimś czasie dotarli do pięknego pałacu. {Interesujące, że sam pałac króla mórz, jak i<br />
dotarcie do niego, w opisie z omawianej legendy znowu blisko przypominało współczesne<br />
raporty z uprowadzeń do wnętrza podwodnych <strong>UFO</strong>.} Władca mórz po bliższym poznaniu<br />
rybaka zaproponował mu pozostanie na zawsze i ożenienie się ze swoją piękną córką.<br />
Rybak oczywiście się zgodził. Zastrzeżeniem jednak małżeństwa i pobytu w pałacu było że<br />
rybak nigdy nie otworzy magicznej skrzynki sześciennej zawartej w środku pałacu. Ze<br />
skrzynki tej jakoby miały wywodzić się wszystkie magiczne moce władcy mórz. {Ciekawe że<br />
zarówno wyglądem jak i miejscem umieszczenia w centrum pałacu skrzynka ta<br />
przypominała komorę oscylacyjną zawartą w pędniku głównym magnokraftów i <strong>UFO</strong> (np.<br />
patrz opisy w oddzielnych monografiach [2] i [3] oraz w rozdziale G1 z tej monografii).}<br />
Oczywiście nierozważny rybak nie oparł się pokusie otwarcia tej skrzynki, w efekcie<br />
sprowadzając na Ziemię wielki potop morski który uśmiercił ogromną liczbę ludzi, włączając<br />
w to i samego Yeang Xiang-Ji."<br />
Gdyby więc treść legendy Mrs. Lee przetłumaczyć na współczesny język, wielki<br />
potop morski na Ziemi spowodowany został przypadkowym i wysoce nierozważnym<br />
uwolnieniem zawartości (np. energii) zgromadzonej w komorze oscylacyjnej <strong>UFO</strong>. Przy<br />
takiej interpretacji przyczyna omawianego potopu byłaby więc dokładnie tą samą co<br />
przyczyna opisana teorią autora z niniejszej monografii.<br />
Kolejny obraz potopu chińskiego przedstawiony został w legendzie "The Quellers of<br />
the Flood", zawartej w książce [10D3] pióra Cyril'a Birch, "Chinese Myths and Fantasies",<br />
Oxford University Press, London 1961 (reprinted 1971), ISBN 0-19-2741128, strony 20-33.<br />
Oto krótkie podsumowanie tej legendy. "Istota zwana 'Yellow Emperor' która żyła w niebie<br />
sprowadziła potop na Ziemię. Jej wnuk 'Kun' przyszedł jednak ludziom z pomocą i w kilku<br />
kolejnych działaniach stopniowo osuszył lądy. Wtedy 'Yellow Emperor' wysłał na ziemię<br />
'Chu-jung' zionącego ogniem i ten zabił Kun'a. Po jego śmierci potop został więc<br />
powtórzony i ponownie zalał lądy. Kun jednak się o<strong>dr</strong>odził w formie swojego syna, smoka z<br />
rogami (horned <strong>dr</strong>agon), który finalnie osuszył kontynenty. Ludzie mogli więc powrócić na
D-133<br />
pola i znowu posiać zboża." Interesujących w tej legendzie jest kilka motywów. Pierwszy z<br />
nich to że odpowiedzialność za potop ponosiły mityczne istoty żyjące w niebie, jednak nie<br />
bóg. Drugi motyw to że faktycznie był to nie jeden potop, a cała seria kilku zalewów i<br />
wysuszeń lądu następujących jeden po <strong>dr</strong>ugim. Trzeci motyw to że potopy te trwały raczej<br />
krótko bowiem przetrwały go nasiona które ludzie mogli siać po wycofaniu się wody.<br />
Ostatnim istotnym elementem, to że legenda ta pod żadnym względem nie przypomina<br />
chrześcijańskiej opowieści o Arce Noego.<br />
Podobny wielki potop (czy raczej seria potopów) odnotowany też został w Korei i<br />
opisywany jest tamtejszą mitologią. Jedna z legend na jego temat opublikowana została<br />
jako legenda numer 8 zatytułowana "The Great Flood" (t.j. "Wielki Potop") w książce [11D3]<br />
pióra Zong In-Sob, "Folk Tales from Korea", Greenwood Press, New York 1969, SBN 8371-<br />
1930-8, strony 16-18. Oto jej streszczenie:<br />
"Gdy nastąpił Wielki Potop, mały chłopiec uratował się dzięki w<strong>dr</strong>apaniu na pień<br />
<strong>dr</strong>zewa. Kiedy tak na nim płynął, w jego pobliżu pojawiło się kilka różnych stworzeń jakie<br />
także uratował przenosząc je na swój pień. Potem w pobliżu zobaczył innego chłopca<br />
którego też chciał uratować. Jednakże jego pień, widocznie wiedząc o złym charakterze<br />
tego <strong>dr</strong>ugiego chłopca, zdecydowanie się sprzeciwiał. Mimo wszystko, na przekór oporów<br />
swego pnia, uratował on także tego innego chłopca. Kiedy woda wyrzuciła ich na brzeg,<br />
obaj chłopcy najęli się do pracy u bogatej wieśniaczki z piękną córką. Bohater i córka<br />
zakochali się w sobie. Jednakże uratowany przez niego chłopiec uknuł złą intrygę<br />
nakierowaną na zdobycie pięknej panienki dla siebie. Z pomocą innych uratowanych przez<br />
siebie stworzeń, oryginalny bohater pokonuje wszakże złego rywala który tak pośpiesznie<br />
zapomniał iż zawdzięcza mu swe życie."<br />
Aczkolwiek w owej koreańskiej legendzie nie występują żadne klucze jakie<br />
umożliwiłyby datowanie opisywanych nią zdarzeń, autor jednakże uważa iż podobieństwo<br />
niektórych jej szczegółów i wątków (np. uratowanie innych stworzeń i <strong>dr</strong>ugiego chłopca,<br />
późniejsza niewdzięczność osoby która zawdzięczała głównemu bohaterowi swe życie) do<br />
treści legendy chińskiej z [7D3] świadczy o tej samej dacie obu potopów. Zasadą z jakiej<br />
autor wywodzi to stwierdzenie jest obserwacja iż jeśli dwa różne opowiadania odnoszą się<br />
do tego samego historycznego wydarzenia (w tym przypadku do tego samego potopu),<br />
wtedy z biegiem czasu ludzie powtarzający te opowiadania mieszają ich szczegóły,<br />
wprowadzając do każdego z nich elementy zaczerpnięte z <strong>dr</strong>ugiego. Z uwagi na<br />
historyczne sąsiedztwo Korei i Chin oraz ich związki kulturowe, takie wymieszanie opisów<br />
tego samego potopu występującego równocześnie w obu tych krajach jest niemal<br />
nieuchronne.<br />
Japonia, Korea i Chiny położone są w pobliżu linii największego poślizgu skorupy<br />
ziemskiej spowodowanego eksplozją Tapanui. Jeśli zapoznać się z legendami innych<br />
narodów mieszkających wzdłuż tej linii, prawie każdy z nich posiada też jakieś opowieści<br />
referujące do ogromnego potopu morskiego. Najwięcej takich legend posiadają Filipiny.<br />
Wynika to najprawdopodobniej z faktu iż położone są one właśnie przy linii największego<br />
poślizgu skorupy, że na ich obszar składa się wiele oddzielnych wysp których mieszkańcy<br />
niezależnie od siebie wypracowali różne legendy wyjaśniające tą samą serię potopów, a co<br />
najważniejsze iż Filipiny leżą niedaleko Nowej Zelandii będącej przecież źródłem<br />
omawianego tu kataklizmu. Każdy z licznych narodów filipińskich w swoje legendy o<br />
wielkim potopie zakodował odmienne wątki i morały. Uderzające iż jednak prawie żaden z<br />
nich nie powtórzył wątków istniejących w chrześcijańskiej mitologii o Arce Noego,<br />
zaprzeczając w ten sposób utartym poglądom wielu naukowców iż wszystkie legendy o<br />
wielkich potopach wywodzą swe pochodzenie ze źródeł chrześcijańskich. Dla przykładu w<br />
książce [12D3] pióra Dean S. Fansler, "Filipino Popular Tales", Folklore Associates Inc.,<br />
Hatboro, Pennsylvania, 1965, strona 421, zawarta jest jedna z legend filipińskich pod<br />
tytułem "How the crow become black" (t.j. "Jak kruki stały się czarne"). Zgodnie z nią, gdy<br />
władca mórz (o nazwisku "Dumagat") rozgniewał się na ludzi iż łowią oni jego ryby, otwarł<br />
on ogromną rurę jaka łączy ze sobą poszczególne morza i zalał wodą lądy topiąc prawie
D-134<br />
wszystkich ludzi. Na ciałach potopionych zaczęły wtedy żerować kruki, za co sympatyczny<br />
ludziom władca lądów (o nazwisku "Bathala") zamienił kolor ich piór na czarny. Warto tu<br />
dodać że powyższa legenda filipińska o wielkim potopie morskim posiada szczegóły<br />
umożliwiające jej przybliżone datowanie właśnie na okres eksplozji Tapanui. Przykładowo<br />
występujący w niej władcy morza i lądów reprezentuje mitologię filipińską sprzed okresu<br />
nadejścia tam religii napływowych takich jak muzułmanizm, buddyzm, czy chrześcijanizm.<br />
Inną ciekawostką tej legendy jest, że być może faktycznie relacjonuje ona zaobserwowany<br />
empirycznie fakt niedawnej zmiany koloru upierzenia kruków. Wszakże zgodnie z tym co<br />
wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1, eksplozjom wehikułów <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej i trzeciej generacji, a<br />
także raptownym zmianom położenia biegunów magnetycznych Ziemi, towarzyszyć może<br />
pojawianie się wielu nowych mutacji organizmów jakie mieszkają na intensywnie<br />
natelekinetyzowanym obszarze. Mogło się więc zdarzyć, że przez eksplozją Tapanui kruki<br />
zamieszkujące obszar Pacyfiku miały białe pióra, zaś dopiero natelekinetyzowanie tego<br />
obszaru spowodowało pojawienie się ich czarnopiórej mutacji. Z powodu lepszego<br />
dostosowania do wymogów przetrwania, ta czarna mutacja kruków mogła stopniowo<br />
wyprzeć i całkowicie zastąpić poprzednie białe kruki. Tak nawiasem mówiąc to w Nowej<br />
Zelandii do dzisiaj żyje ptak jaki jest niemal identyczny do kruka, jednak jakiego upierzenie<br />
ma czarno-białe łaty. Z uwagi na podobieństwo jego upierzenia do europejskiej sroki, ptak<br />
ten lokalnie nazywany jest "magpie" (co oznacza sroka), aczkolwiek w budowie ciała,<br />
wyglądzie, i w trybie życia jest on bliższy krukowi niż sroce.<br />
Zupełnie inna przyczyna dla filipińskich potopów morskich jest przedstawiona w<br />
legendzie "The flood story (Bukidnon people)" spisanej w książce [13D3] pióra Mabel Cook<br />
Cole, "Philippine Folk Tales", A.C. McClurg & Co, Chicago 1916, strony 125-126. Zgodnie z<br />
nią ogromny krab wszedł do oceanu powodując wystąpienie mórz z brzegów, zalew lądów,<br />
potopienie ludzi, itp. Znowóż przyczyna, przebieg i główne wątki tej legendy całkowicie<br />
różnią się od opowieści o Arce Noego.<br />
W książce [14D3] pióra F. Landa Jocano, "Myths and Legends of the Early Filipinos",<br />
Phoenix Press, Inc., 315 Quezon Boulevard Extension, Quezon City, Philippines, 1971,<br />
Library of Congress Catalog Card No.: 72-156406, zawarty jest cały rozdział zatytułowany<br />
"The Great Floods" (t.j. "Wielkie Potopy") przytaczający 5 legend z różnych wysp filipińskich<br />
omawiających nawiedzające je potopy. Niezwykle ciekawa jest legenda opisana tam pod<br />
tytułem "A story of the Flood in Ibelon", która wyjaśnia iż przyczyną potopu o światowym<br />
zasięgu była śmierć mitycznego stworzenia zwanego Rabut. Stworzenie to przedstawiane<br />
było jako ogromny rumak lub pegaz z ludzką twarzą. Jego podstawowym atrybutem była<br />
więc zdolność do działania jako inteligentny środek transportowy (przykładowo jak <strong>UFO</strong> czy<br />
magnokraft z niniejszej monografii). Oto co legenda ta stwierdza na stronie 32: "Kopnięcia<br />
umierającego Rabut'a wstrząsnęły całym światem. Wstrząsy te były tak potężne, że<br />
wulkany wybuchły zaś morza wytoczyły się na lądy, pokrywając wodą całą Ziemię". (W<br />
oryginale angielskojęzycznym: "The dying kicks of Rabut shook the whole world. The<br />
shaking was so violent that volcanoes erupted and the sea rolled inland, covering the entire<br />
Earth".) Interesujące że powyższa legenda podkreśla fakt wystąpienia całego szeregu<br />
potopów wywołanych tą samą przyczyną, nie zaś tylko pojedynczej powodzi. Jeśli zaś<br />
zinterpretować jej stwierdzenia z użyciem współczesnej terminologii, za pomocą pojęć<br />
zrozumiałych kilkaset lat temu objaśnia ona przyczynę światowych potopów przez "śmierć<br />
ogromnego środka transportowego którego wielokrotne uderzenia siłowe skierowane w<br />
naszą planetę spowodowały kilka kolejnych poślizgów skorupy Ziemi". W ten sposób treść<br />
owej legendy filipińskiej dokładnie powtarza zawartość legend maoryskich jakie<br />
zapoczątkowały badania autora przedstawione w tej monografii, a także pokrywa się z<br />
teorią zaproponowaną w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale.<br />
Jednym z elementów zwracających uwagę w powyższej legendzie jest mityczne<br />
stworzenie zwane Rabut. Również w mitologii chińskiej występuje para podobnych<br />
stworzeń: męski "<strong>dr</strong>agon" - czyli smok, oraz żeński "feniks" - czyli ognisty ptak. (W mitologii<br />
chińskiej <strong>dr</strong>agon i feniks tworzą parę stworzeń tego samego gatunku a jedynie odmiennej
D-135<br />
płci, t.j. cygarowaty „<strong>dr</strong>agon” był samcem zaś okrągła „feniks” z ognistym ogonem była jego<br />
samiczką; od czasu do czasu tych dwoje sprzęgało się razem jak czynią to magnokrafty<br />
pokazane na rysunkach F1b i F14 z monografii [1/4].) Z kolei w mitologii indonezyjskiej z<br />
wyspy Bali znane jest ogromne stworzenie latające zwane ptakiem Garuda. Bardzo<br />
podobny do Garudy jest mityczny ptak "Petalawati" znany w Malezji z obrządków<br />
obrzezywania synów tamtejszych władców (ptaka Petalawati miał oblatywać sam bóg Siva).<br />
Rabut, pegaz, Garuda, Petalawati, smok (<strong>dr</strong>agon), czy feniks stanowią przykłady stworów<br />
odznaczających się atrybutami które w zdumiewający sposób pokrywają się z atrybutami<br />
magnokraftów i <strong>UFO</strong>. Przykłady takich atrybutów wspólnych dla smoków (<strong>dr</strong>agonów) i <strong>UFO</strong><br />
są jak następuje: (1) potrafiły latać, (2) stanowiły środek transportowy, (3) mogły być<br />
ujeżdżane tylko przez istoty o zdolnościach nadprzyrodzonych podobnych do zdolności<br />
dzisiejszych <strong>UFO</strong>nautów (np. w chińskiej legendzie buddyjskiej o tzw. "osiemnastu<br />
nieśmiertelnych" jeden z owych nieśmiertelnych nazywający się "Nantimitolo" lub "Taming<br />
Dragon Lohan" co znaczy "ujeżdżacz smoków" słynął właśnie ze swej umiejętności latania<br />
na smokach; również sam Budda słynął ze swej umiejętności ujeżdżania smoków), (4)<br />
zionęły ogniem, (5) pokryte były gorejącą łuskowatą "wężową skórą" w wyglądzie<br />
identyczną do podświetlanego od spodu popękanego węgla warstwowego gromadzącego<br />
się przy wylotach pędników <strong>UFO</strong> - patrz opisy tego węgla zawarte w po<strong>dr</strong>ozdziale H2.3, (6)<br />
niekiedy zamieszkiwały podziemne szkliste tunele, podobne do tuneli opisanych w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale H2.1, (7) w dawnych legendach smoki zawsze kojarzone były ze złotem,<br />
podobnie jak w po<strong>dr</strong>ozdziałach C10 i F1 oraz punktach #4 i #5 rozdziału H eksplozje <strong>UFO</strong><br />
obciążane są odpowiedzialnością za rozsiew złotego runa (np. w/g starych opowieści smoki<br />
lubowały się w złotym kruszcu który nagromadzały one w swoich jamach po czym<br />
wylegiwały się na jego stosach). Z uwagi na powyższe można więc przypuszczać iż smok<br />
(<strong>dr</strong>agon), feniks, Garuda, Petalawati, Rabut, pegaz, itp., najprawdopodobniej po prostu<br />
stanowią interpretacje wehikułów <strong>UFO</strong> przesz starożytnych ludzi którzy nie znali przecież<br />
jeszcze maszyn - szczególnie zaś maszyn jakie latają. Wszakże nawet w obecnych<br />
czasach mieszkańcy niektórych odosobnionych wysp Pacyfiku ciągle wierzą że samoloty<br />
o<strong>dr</strong>zutowe to jakieś mityczne ptaki przylatujące z nieba.<br />
Legendy filipińskie z [14D3] przytaczają też dosyć dokładne opisy samego przebiegu<br />
owej serii nienaturalnych potopów morskich. Opisy te kładą nacisk na fakt równoczesnego<br />
wystąpienia tajfunów i powodzi morskich, jakie dodatkowo uzupełnianie są niezwykłymi<br />
wiatrami wirowymi omiatającymi powierzchnię wezbranych mórz. Oto przykład cytatu<br />
zaczerpniętego z legendy "Bisayan version of the flood story", zawartego na stronie 30<br />
książki [14D3]: "Dzień wyznaczony na wielki potop nadszedł. Makliumsasilgan, władca<br />
morza, otwarł wrota swojego królewstwa. Saragan-sabagiw, władca sztormów, spuścił z<br />
uwięzi trąby powietrzne, gęste chmury, oraz burze z piorunami. Wyglądało to jakby<br />
nadszedł koniec świata." (W oryginale angielskojęzycznym: "The day set for the great flood<br />
come. Makliumsasilgan, Lord of the Sea, opened the gates of his dominions. Saragansabagiw,<br />
Lord of the Storms, let loose whirlwinds, dense clouds, and thunderstorms. The<br />
world seemed about to end.")<br />
Jeśli przeanalizować opisy potopów z różnych legend filipińskich, wykazują one kilka<br />
cech wspólnych. Cechy te to: (1) potopy owe polegały na wystąpieniu morza z brzegów<br />
jakie wdzierało się na lądy (były więc to potopy morskie nie zaś potopy spowodowane<br />
ulewnymi deszczami), (2) wystąpił cały szereg potopów zaistniałych w relatywnie<br />
niewielkich odstępach czasu od siebie, nie zaś tylko jeden potop, (3) w chwili<br />
zapoczątkowania tych potopów wystąpiły też ruchy skorupy ziemi, (4) równocześnie z<br />
potopami pojawiły się jednokierunkowe tajfuny jakie zdzierały <strong>dr</strong>zewa z powierzchni ziemi,<br />
(5) wezbrana woda omiatana była następnie ogromną liczbą wiatrów wirowych (trąb<br />
powietrznych). Niezwykłe jest że wszystkie te cechy dokładnie pokrywają się z cechami<br />
przewidywanymi teoretycznie dla potopu morskiego spowodowanego rotacją skorupy Ziemi<br />
(wymienionymi w początkowej części tego po<strong>dr</strong>ozdziału), jednocześnie zaś odbiegają one<br />
od cech potopów jakie wywołane byłyby jakimikolwiek innymi przycznami (np.
D-136<br />
długotrwałymi opadami, falami tsunami pochodzącymi od zwykłego trzęsienia ziemi, itp.)<br />
oraz od potopu opisanego tradycją chrześcijańską o Arce Noego.<br />
Interesującym aspektem większości przytoczonych tu legend, jest że niezależnie od<br />
wzajemnej zgodności ze sobą w zakresie objawów i przebiegu wielkiego potopu, wykazują<br />
one też niezwykłą zgodność w zakresie jego przyczyn. Prawie wszystkie narody<br />
odpowiedzialnością za potop obciążają bowiem nadprzyrodzone istoty zamieszkujące inne<br />
światy, które jednak w legendach wyraźnie o<strong>dr</strong>óżniane są od boga (t.j. przeciwnie do<br />
chrześcijańskiej tradycji o Arce Noego, omawiany tu potop nie został wywołany<br />
bezpośrednią interwencją boga). W niektórych przypadkach przyczyny potopu są<br />
zdefiniowane nawet bardziej szczegółowo, jako zniszczenie, rozpad czy uszkodzenie<br />
środka transportowego tych nadprzyrodzonych istot. Ponieważ te same przyczyny<br />
podawane są w legendach aż kilku narodów nie utrzymujących ze sobą prawie żadnych<br />
kontaktów (np. Nowej Zelandii, Filipin i Chin), jednocześnie wszystkie te narody w czasach<br />
bezpośrednio następujących po pojawieniu się owej serii wielkich potopów wyraźnie<br />
utrzymywały kontakty z owymi nadprzyrodzonymi istotami, nasuwa się więc tu dosyć<br />
logiczny wniosek, że przyczyny wielkiego potopu najprawdopodobniej były im wyjaśnione<br />
właśnie przez owe istoty.<br />
Fakt wszechobecności legend o wielkim potopie w folklorze różnych narodów zwrócił<br />
już uprzednio uwagę kilku co bardziej racjonalnych badaczy którzy wielokrotnie sugerowali<br />
iż legendy te najprawdopodobniej muszą bazować na faktycznie zaistniałym wydarzeniu.<br />
Jednakże stanowisko zajmowane w tej sprawie przez większość naukowców ciągle<br />
pozostaje negujące mimo gromadzenia się rosnącej ilości obserwacji empirycznych. To<br />
negatywne stanowisko większości naukowców w uproszczeniu możnaby streścić jak<br />
następuje. "Wszechobecność legend o potopach nie świadczy o niczym ponieważ<br />
powodzie i potopy są zjawiskiem tak częstym i naturalnym że w jakimś okresie czasu<br />
występowały one praktycznie na każdym obszarze, natomiast fakt wzajemnej zbieżności<br />
niektórych wątków z tych licznych legend wcale nie wynika z opisywania przez nie tego<br />
samego wydarzenia, a raczej wywodzi się z oparcia ich wszystkich na bibilijnym opisie<br />
wielkiego potopu i Arki Noego jaki został upowszechniony po świecie wraz z religią<br />
chrześcijańską." Jedna z najszerszych prezentacji takiego właśnie niekonstruktywnego<br />
stanowiska z którą autor dotychczas się zetknął, zawarta jest w rozdziale 7 zatytułowanym<br />
"The Deluge" (t.j. potop), książki [15D3] pióra Dorothy B. Vitaliano, "Legends of the Earth",<br />
Indiana University Press, Bloomington, USA, 1973, ISBN 0-253-14750-6, strony 142 do<br />
178.<br />
Aby polemizować z takim negującym stanowiskiem innych naukowców autor<br />
chciałby tu jednak zwrócić uwagę na kilka przeaczanych przez nich faktów. Oto one. (1)<br />
Faktycznie to w ciągu ostatnich 12 tysięcy lat zaistniało na Ziemi nie jeden a kilka wielkich<br />
potopów (patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1, C7.2 i rozdział L). Dwie ich największe serie wynikały z<br />
poślizgów skorupy Ziemi zachodzących około 12 do 13.5 tysięcy lat temu oraz wkrótce po<br />
eksplozji Tapanui z roku <strong>1178</strong> A.D.). Stąd przed wyciągnięciem wniosków na ich temat<br />
najpierw należy je zgrubnie datować aby zaklasyfikować dany potop do właściwego<br />
kataklizmu. (2) Wszystkie legendarne potopy opisane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale zdarzyły<br />
się w stosunkowo krótkim przedziale czasu (t.j. w 13 wieku wkrótce po eksplozji Tapanui) i<br />
najprawdopodobniej następowały równocześnie w różnych częściach świata. (3) Większość<br />
odnalezionych przez autora legend o wielkim potopie z 13 wieku (przytoczonych w tym<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale) nie opisuje jakiejś tam "normalnej" i "przeciętnej" powodzi wywołanej<br />
większymi niż zwykle opadami, a serię ogromnych potopów spowodowanych zalaniem<br />
lądów przez morza podnoszące swój poziom. Z kolei jeśli się dobrze zastanowić to<br />
wystąpienia mórz z brzegów są zjawiskiem aż tak nienaturalnym i niezwykłym że trudno<br />
sobie wyobrazić ich wprowadzenie do legend gdyby nie przytrafiły się naprawdę. (4)<br />
Legendy z 13 wieku zwykle opisują nie jeden, a całą serię potopów morskich następujących<br />
w relatywnie krótkich odstępach czasu od siebie. (5) Obszary nawiedzone tymi potopami<br />
układają się w logiczny wzór odzwierciedlający serię poślizgów skorupy ziemskiej
D-137<br />
następujących wzdłuż południka magnetycznego przechodzącego przez Tapanui. (6)<br />
Opisane w legendach różnorodne zjawiska towarzyszące tym potopom wykazują liczne<br />
związki przyczynowo-skutkowe z poślizgiem skorupy ziemskiej. (7) W większości tych<br />
legend trudno dopatrzeć się jakichkolwiek wątków zbieżnych z chrześcijańską tradycją<br />
Wielkiego Potopu i Arki Noego. Komentując więc uwypuklony poprzednio wniosek innych<br />
naukowców o legendarnych potopach autor nie może się powstrzymać od refleksji że ich<br />
metody badawcze przypominają mu nieco próby określenia kierunku przepływu gazu w<br />
rurze za pomocą mikroskopu. Zamiast bowiem przyjąć perspektywiczne spojrzenie i łatwo<br />
zdecydować w którym właściwie kierunku dany gaz płynie, naukowcy ci patrzą uważnie<br />
przez mikroskop na indywidualne cząsteczki dochodząc do czysto akademickiego wniosku<br />
iż nie istnieje żaden wzajemny związek w ich chaotycznych ruchach. Przyjęcie więc zbyt<br />
wielkiej skali powiększenia powoduje iż zauważają oni nieistotne dla danego problemu<br />
ruchy Browna indywidulanych cząsteczek, niemniej z ich pola widzenia umyka wynikowy<br />
kierunek przepływu całego gazu przez rurę o którego określenie w tym przypadku przecież<br />
właśnie chodzi.<br />
Wygląda na to że potopy morskie spowodowane eksplozją Tapanui wystąpiły<br />
również i w Polsce. Autor pamięta Panią Hass, swoją ulubioną nauczycielkę z I Liceum<br />
Ogólnokształcącego w Miliczu, która wzbudziła w nim żywe zainteresowanie historią<br />
rozciągające się na resztę życia, wzmiankującą podobne powodzie zaistniałe na naszych<br />
wybrzeżach Bałtyku właśnie w omawianym okresie czasu. Niestety jego obecny pobyt poza<br />
granicami kraju uniemożliwia odnalezienie teraz odnośnych danych w historycznych<br />
źródłach pisanych. (Być może więc ktoś z czytelników tej monografii posiada informację<br />
gdzie znaleźć daty/opisy owych powodzi.) Nawet jednak i bez szczegółowych analiz<br />
odnośnych źródeł pisanych z naszej historii, daje się też zauważyć że dla Polski eksplozja<br />
Tapanui okazała się w skutkach prawie tak samo tragiczna jak dla Wikingów. Przykładowo<br />
krótkoterminowym i bezpośrednim jej następstwem był podział dzielnicowy naszego kraju<br />
oraz zapanowywujące w tym czasie wyludnienie i załamanie się gospodarcze.<br />
Najprawdopodobniejszy mechanizm i przyczyny tego następstwa omówione zostaną w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D4. Do długoterminowych następstw najprawdopodobniej zaliczyć można<br />
upadek Dynastii Piastów, których system genetyczny i kultura przystosowane do<br />
łagodniejszego klimatu nie potrafiły się adaptować do szybko wówczas pogarszającej się<br />
pogody, oraz wywołane podobnymi przyczynami stopniowe wymarcie oryginalnych rodów<br />
rycerskich które przed rokiem <strong>1178</strong> uformowały Polskę i zabezpieczały jej początkową siłę i<br />
ekspansję. Również trudne do wyjaśnienia znaleziska antropologiczne wskazujące na<br />
następujące w tym okresie prawie całkowite wymarcie "płaskogłowych" Słowian oryginalnie<br />
zamieszkujących tereny naszego kraju i stopniowe zastąpienie ich przez obecnie żyjących<br />
"okrągłogłowych" przybyszy spoza tych terenów, daje się tłumaczyć jako genetyczne i<br />
kulturowe niedostosowanie oryginalnych mieszkańców Polski do zapanowywującego<br />
ostrzejszego klimatu powodujące ich stopniowe wymieranie i eliminację.<br />
Wszechogarniające zmiany środowiskowe następujące w owym okresie i powodujące to<br />
wymieranie są obecnie trudne nawet do wyobrażenia. Przykładowo przed eksplozją<br />
Tapanui Morze Bałtyckie na naszym wybrzeżu posiadało temperaturę i stan wody zbliżone<br />
do tego z dzisiejszego Morza Czarnego, natomiast pogoda panująca w Polsce w owym<br />
czasie była zbliżona do pogody w dzisiejszej Bułgarii czy Włoszech. Stąd też rosły wtedy u<br />
nas głównie lasy liściaste, zaś rośliny użytkowe występowały w zupełnie innych odmianach<br />
niż obecnie. Gwałtowna zmiana pogody po <strong>1178</strong> roku nie tylko więc spowodowała<br />
negatywne reakcje w organizmach ludzi nieprzystosowanych do zapanowywującego<br />
wówczas zimna, ale także wymusiła zmiany adaptacyjne w architekturze, ubiorze,<br />
rolnictwie, nawykach żywieniowych, stylu życia, a nawet zwyczajach rozrodczych (np. w<br />
zimniejszym klimacie istnieje większa współzależność pomiędzy porą roku w chwili urodzin<br />
a szansą przeżycia). Te więc jednostki i grupy, których kultura i system genetyczny<br />
uniemożliwiały adaptację konieczną dla przetrwania, po prostu musiały wymrzeć.
D-138<br />
Oczywiście ewentualny poślizg skorupy Ziemi w 13 wieku musiał wyzwolić siły<br />
inercyjne nie tylko w wodzie morskiej i powietrzu, ale także w wieżach i budynkach<br />
istniejących w owym czasie. Niestety niewiele z tych starych budowli przetrwało do naszych<br />
czasów, zaś jeśli nawet, zaistniałe zniszczenia zostały w międzyczasie naprawione lub<br />
byłyby teraz trudne do o<strong>dr</strong>óżnienia od naturalnych deformacji spowodowanych upływem<br />
czasu. Ciągle jednak istnieje w Europie jedna stara konstrukcja jaka od czasu owych<br />
poślizgów aż do dziś pozostaje pochylona w wysoce wymowny sposób. Jest to słynna<br />
"pochyła wieża z Pisa" we Włoszech. Budowa tej wieży została rozpoczęta w 1174 roku,<br />
zaś zakończono ją w 1350 roku. Aczkolwiek co dokładnie zainicjowało pochylanie się tej<br />
wieży nie jest udokumentowane w źródłach historycznych zaś obecnie może to zostać<br />
opisane jedynie w kategorii skutków nie zaś przyczyn, wiadomo jednak że pochylanie to<br />
definitywnie zostało rozpoczęte już podczas jej budowy, t.j. dokładnie w okresie kiedy<br />
nastąpiłyby najsilniejsze ruchy skorupy Ziemi wywołane eksplozją Tapanui. Ponadto wieża<br />
ta pochylona jest ku południu, t.j. dokładnie w kierunku działania sił inercyjnych jakich<br />
powstanie spodziewane byłoby w wyniku omawianych tu poślizgów skorupy Ziemi.<br />
Jednym z ciekawszych zjawisk jakich wystąpienia należy się też spodziewać w<br />
przypadku poślizgu skorupy Ziemi, jest że zmianie ulegnie też położenie ciał niebieskich w<br />
stosunku do danych obszarów naszej planety. To z kolei powinno się wiązać z<br />
następującymi skutkami:<br />
(a) Na długościach geograficznych (południkach) leżących w połowie odległości<br />
pomiędzy liniami największego poślizgu wystąpić musiały nagłe zmiany w normalnej<br />
długości dnia i nocy. W przypadku eksplozji Tapanui owe południki geograficzne wzdłuż<br />
których ruch skorupy Ziemi następował w kierunkach zachód-wschód i stąd musiał<br />
powodować zmiany w podziale doby, pokrywały się z Indiami i Meksykiem. Niestety w<br />
owym czasie jedynie mieszkańcy Indii posiadali już działające urządzenia do rejestracji<br />
upływającego czasu. Prawdopodobnie tylko oni byli więc w stanie zmierzyć i zauważyć<br />
niespodziewane zmiany w długości dnia i nocy. Autor przestudiował uważnie mitologię<br />
indyjską i ku swemu zdumieniu odkrył legendę jaka potwierdza właśnie takie zmiany. Nosi<br />
ona tytuł "The Day the Sun Did Not Rize" (t.j. "Dzień kiedy słońce nie wzeszło"), zaś<br />
opisana została w książce [16D3] pióra Roy C. Amore, Larry D. Shinn, "Lustful Maidens<br />
and Ascetic Kings", Oxford University Press, New York 1981, ISBN 0-19-502838-4, strony<br />
68-70. Aczkolwiek nie zawiera ona szczegółów umożliwiających dokładne datowanie, na jej<br />
historycznie stosunkowo niedawne pochodzenie sugerują opisane w niej zwyczaje<br />
buddyjskie.<br />
Ciekawostką na jaką należy tutaj zwrócić uwagę, że również w Nowej Zelandii<br />
istnieje legenda jaka utrwala obserwacje zmiany długości dnia i nocy. Jednak ta<br />
nowozelandzka legenda referuje do eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed 13.5 tysiąca lat, zamiast jak<br />
powyższa legenda z terenu Indii referować do czasów eksplozji Tapanui. Ową<br />
nowozelandzką legendę omówiono w po<strong>dr</strong>ozdziale J2 - patrz tam powołanie na<br />
encyklopedię [4J2].<br />
(b) W pobliżu linii największego poślizgu (np. w starożytnych Chinach) zauważalne<br />
musiały być wyraźne zmiany w orientacji nieboskłonu. I faktycznie zmiany takie<br />
zarejestrowane są w niektórych legendach. Przykładowo w książce [17D3] pióra Li Nianpei,<br />
"Old tales of China" (t.j. "Stare legendy Chińskie"), Graham Brash, Singapore, 1989, ISBN<br />
9971-947-34-X, strona 21, zawarta jest legenda o wielkim potopie zatytuowana "Yu the<br />
great subdues the flood" (t.j. "Yu wielki opanowuje potop"). W legendzie tej podana jest<br />
następująca informacja: "W rezultacie, niebo pochyliło się ku północno-zachodowi, zaś<br />
słońce, księżyc i gwiazdy zostały przemieszczone, podczas gdy Ziemia zatopiła się na<br />
południowym-wschodzie powodując wielki potop. Ponownie, wielkie nieszczęścia spadły na<br />
ludzi." (W oryginale angielskojęzycznym: "As a result, heaven tilted to the northwest and the<br />
sun, the moon and the stars were set in motion, while the Earth sank in the southwest,<br />
causing a great flood. Once more, great misery befell the people".)
D-139<br />
(c) W pobliżu linii największego poślizgu (np. w starożytnych Chinach i Europie)<br />
zauważalne musiały być wyraźne zmiany w kalendarzu. Przykładowo daty<br />
zapanowania/nadejścia określonych pór roku (np. zimy, wiosny, lata i jesieni) powinny ulec<br />
przesunięciu, to z kolei spowodowałoby spadek ważności tego kalendarza w odniesieniu do<br />
działalności rolników (np. wymagane daty sadzenia określonych upraw uległyby zmianie),<br />
astronomów (ich metody dokładnego przewidywania czasu nadchodzących zaćmień słońca<br />
zostałyby unieważnione), itp. I faktycznie zmiany takie zarejestrowane zostały w<br />
starożytnych Chinach. Jak wiadomo państwo to szczyci się posiadaniem bardzo<br />
precyzyjnego kalendarza począwszy od około 2697 roku B.C. (t.j. już przez ponad 4 tysiące<br />
lat, oraz od ponad 3 tysięcy lat przed eksplozją Tapanui). Ich kalendarz był tak precyzyjny,<br />
że gdy w 1198 roku B.C. (t.j. ponad dwa tysiące lat przed eksplozją Tapanui) Chińscy<br />
astronomowie pomylili się o kilka godzin w wyliczeniu dokładnego czasu nadejścia<br />
przewidywanego wówczas zaćmienia słońca, pomyłka ta aż musiała zostać odnotowana w<br />
historycznych kronikach (patrz [18D3] strona 13). Jednakże nagle po eksplozji Tapanui cała<br />
ich ogromna wiedza astronomiczna nagromadzona przez tysiące lat przestała być ważna.<br />
Oto co pisze na ten temat książka [18D3] autorstwa C.S. Wong, "A Cycle of Chinese<br />
Festivities", Malaysia Publishing House Ltd., Singapore 1967, strona 15:<br />
'W okresie panowania dynastii Sung (lata 960 do 1278 A.D.) dwa nowe kalendarze<br />
musiały zostać opracowane, jeden w 1191 roku, zaś <strong>dr</strong>ugi w 1274 roku, jednakże ich<br />
przewidywania zaćmień oraz innych zjawisk na nieboskłonie okazały się niedokładne, stąd -<br />
w próbie obrony astronomów, przyjaciel obarczanego odpowiedzialnością Chu Hsi sławny<br />
uczony o nazwisku Ts'ai Yuan-Ting, napisał następujące naiwne stwierdzenie: "Niebo jest<br />
transformowalne i niestałe, obraca się naokoło i rozciąga jak tylko zechce. Astronomia służy<br />
dokumentowaniu tych ruchów, jednakże nie powinna się starać ich przewidywać. Dokładny<br />
kalendarz nigdy więc nie będzie sporządzony przed czasem. Dobry kalendarz to ten który<br />
jest spisany dopiero gdy dany rok ulegnie zakończeniu."' (W oryginale angielskojęzycznym:<br />
'During the Sung dynasty (960-1278 A.D.), two new calendars were produced, one in 1191,<br />
and the other in 1274, but their predictions of the eclipses and other celestial phenomena<br />
proved to be inaccurate, and, in an endeavour to defend the astronomers, Ts'ai Yuan-Ting<br />
a noted scholar and friend of the celebrated Chu Hsi, made this naive remark: "Heaven is<br />
animated and free, turns around and stretches itself out as it pleases. Astronomy ought to<br />
ascertain these movements, but ought not to want to predict them. An exact calendar will<br />
never be made in advance. The good calendar is that which is made when the year is<br />
ended."') W tym miejscu powinniśmy zdać sobie sprawę, że powyższe sformułowanie, a<br />
także sformułowanie z legendy opisanej poprzednio w punkcie (b), wprost stwierdzają, że w<br />
okresie po eksplozji Tapanui nieboskłon nad Chinami ulegał zauważalnemu<br />
przemieszczaniu. Wprawdzie w oczach niektórych dzisiejszych astronomów treść tych<br />
sfomułowań uważana jest za "naiwną", jednakże czyż nie jest też naiwnością ze strony tych<br />
naukowców zakładanie że skorupa naszej planety nie ma prawa się przemieścić. Jeśli więc<br />
wziąść przedstawione powyżej fakty za to czym one naprawdę są, t.j. raportami naocznych<br />
świadków z zaobserwowania efektów obrotu skorupy naszej planety, wtedy z naukowego<br />
punktu widzenia trudno nawet wyobrazić sobie historyczny materiał dowodowy który<br />
podpierałby przedstawioną tu teorię w jeszcze bardziej bezpośredni sposób.<br />
Niezależnie od bezpośrednich dowodów mitologicznych i astronomicznych<br />
omówionych powyżej, na zaistnienie poślizgu skorupy Ziemi w efekcie eksplozji Tapanui<br />
wskazują również różnorodne dowody pośrednie. Aby podać tutaj jakiś ich przykład to za<br />
jeden z nich zapewne można uznać istnienie ogromnych mutantów organizmów żywych,<br />
mechanizm pojawiania się których wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 przy okazji omawiania<br />
hipotezy autora o powstaniu super-ptaka Moa. Otóż zgodnie z tym mechanizmem, w<br />
punktach skorupy Ziemi w których w chwili eksplozji Tapanui znajdowały się magnetyczne<br />
bieguny Ziemi, środowisko musiało doznać silnego natelekinetyzowania. Z kolei efektem<br />
tego natelekinetyzowania środowiska powinno być pojawienie się w tych obszarach<br />
ogromnych mutantów zamieszkujących tam organizmów żywych. Faktycznie też w
D-140<br />
okolicach bieguna południowego Ziemi zdają się występować organizmy mogące<br />
reprezentować takie zogromnione mutanty które pojawiły się na Ziemi po eksplozji Tapanui.<br />
Ich najbardziej powszechnie znany przykład obejmuje Pingwina Cesarskiego ciągle<br />
zamieszkującego Antarktydę. Innym bardziej iluzorycznym ich przykładem jest ogromna<br />
mątwa (po angielsku "squid") kilka przypadków zaobserwowania której w pobliżu<br />
Antarktydy i Nowej Zelandii udokumentowane zostało w źródłach pisanych. Jak to zostało<br />
też już nadmienione w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 - patrz cytowany tam fragment z książki [2C7.1],<br />
mutacje roślin o ponad-normalnie ogromnych rozmiarach występują również na Alasce.<br />
Teoria autora "o rotacji skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui" przedstawiona w<br />
niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale posiada trzy następujące cechy jakie decydują o jej naukowej<br />
wartości:<br />
1. Wykazuje ona uderzającą spójność przyczynowo-skutkową. Teoria ta łączy<br />
bowiem sobą w jeden mechanizm przyczynowo-skutkowy cały szereg faktów, takich jak<br />
legendy, nazewnictwo, zapisy historyczne, zmiany środowiskowe, po-eksplozyjne<br />
pozostałości materialne, światowe zmiany klimatyczne, oraz wiele innych. Poprzednio<br />
wszystkie te fakty były rozważane o<strong>dr</strong>ębnie, chociaż nasza planeta reprezentuje<br />
pojedynczy złożony system w którym wszystkie wydarzenia są nawzajem powiązane. Stąd,<br />
sformułowanie podanej tu teorii jaka łączy wszystkie te wydarzenia jest ogromnym krokiem<br />
naprzód w kierunku zrozumienia jak działa nasz złożony system planetarny.<br />
2. Wykazuje ona spójność czasową. Znaczna proporcja faktów potwierdzających<br />
podaną tu teorię pozwala na niezależne datowanie, rezultaty którego zawsze wskazują na<br />
ten sam rok zapoczątkowania, t.j. <strong>1178</strong> AD.<br />
3. Identyfikuje ona powtarzalne zjawisko historyczne. Przykładowo istnieją<br />
wielopoziomowe podobieństwa pomiędzy eksplozją <strong>UFO</strong> koło Tapanui i eksplozją <strong>UFO</strong> nad<br />
tajgą Tunguską (która zostanie udokumentowana w po<strong>dr</strong>ozdziale I1). Podobieństwa te<br />
wystarczają do sformułowania konkluzji, że potężna eksplozja z Tapanui została, na nieco<br />
mniejszą skalę, powtórzona 730 lat później w tajdze Tunguskiej. Zarysowywują się też<br />
podobieństwa pomiędzy eksplozją Tapanui oraz: bliżej jeszcze nie zidentyfikowaną<br />
eksplozją jaka nastąpiła jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu najprawdopodobniej gdzieś w<br />
bliskości dorzecza Renu (patrz po<strong>dr</strong>ozdział K1); a także dwoma innymi eksplozjami, które<br />
miały miejsce na terenie Kolchidy około 1050 BC oraz prawdopodobnie w Libii około 342<br />
AD (patrz rozdział L).<br />
Powyższe trzy cechy stanowią najbardziej istotne wstępne wskaźniki poprawności<br />
każdej teorii naukowej. Faktycznie też to niewiele powszechnie już zaakceptowanych teorii<br />
wykazuje równoczesne posiadanie wszystkich trzech z nich. Stąd ich obecność w teorii<br />
autora dyskutowanej powyżej dostarcza silnego argumentu na jej poprawność.<br />
Jeśli teoria opisana w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale znajdzie powszechną akceptację jako<br />
wyjaśnienie dla tajemniczych wydarzeń które wystąpiły na naszej planecie po 19 czerwca<br />
<strong>1178</strong> roku, wtedy eksplozja koło Tapanui zostałaby potwierdzona jako najbardziej istotne<br />
wydarzenie kataklizmiczne w relatywnie nieodległej historii naszej planety. Jej implikacje<br />
dotknęłyby nie tylko dyscyplin bezpośrednio zależnych, takich jak historia czy geografia, ale<br />
także dyscyplin zdawałoby się niezwiązanych, takich jak polityka, ruch na rzecz pokoju,<br />
eksperymenty nuklearne, sterowanie nastrojami społecznymi, itp. Przykładowo eksplozja<br />
koło Tapanui ujawniła wartość tzw. "krytycznego ładunku wybuchowego" zdolnego do<br />
obrócenia skorupy Ziemi. Wygląda na to że dla eksplozji magnetycznych ładunek ten<br />
wynosi "zaledwie" około 70 megaton TNT, t.j. reprezentuje on energię wybuchową jaka bez<br />
trudności może zostać wyzwolona nawet w tzw. lokalnym konflikcie nuklearnym. Stąd obraz<br />
Tapanui ostrzega mieszkańców Ziemi o możliwym światowym katakliźmie jaki taka<br />
"lokalna" wojna nuklearna mogłaby za sobą pociągnąć.
D-141<br />
D3.1. Jak obiektywnie potwierdzić pochylenie skorupy Ziemi po eksplozji Tapanui<br />
Przedstawiona w tym rozdziale teoria autora "o mającym miejsce po eksplozji<br />
Tapanui magnetycznym obróceniu skorupy ziemskiej" zawiera w sobie elementy jakie<br />
umożliwiają jej obiektywne potwierdzenie, z użyciem naukowej metodologii zwanej "metodą<br />
rozstrzygającego dowodu" (po angielsku "Conclusive Evidence Method").<br />
Metoda rozstrzygającego dowodu jest równie starą i niezawodną metodą<br />
dowodzenia prawdy określonej tezy jak metoda "porównywania atrybutów" opisana w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale H1. Jest ona szeroko używana w sądach (np. dla dowiedzenia winy<br />
oskarżonego) oraz przez naukowców (dla dowiedzenia poprawności nowych teorii<br />
naukowych). Generalnie rzecz biorąc sprowadza się ona do zrealizowania dwóch działań<br />
dowodzących, które niekoniecznie muszą być dokonywane w podanej tu kolejności.<br />
Pierwszym z nich jest teoretyczne wydedukowanie rodzaju tzw. "rozstrzygającego dowodu"<br />
jaki zadecydowałby o poprawności danej tezy. Owym "rozstrzygającym dowodem" musi być<br />
jakiś fakt który nie wystąpiłby w przypadku gdyby dana teza była nieprawdziwa i który<br />
jednocześnie nie mógłby zostać spowodowany przez żaden inny czynnik niż prawdziwość<br />
tej tezy. Przykładowo, w przypadku dowodzenia winy oskarżonego, takim "rozstrzygającym<br />
dowodem" mógłby być film uwieczniający przebieg przestępstwa dokonywanego przez<br />
danego oskarżonego. Drugim działaniem dowodzącym w tej metodzie jest empiryczne<br />
wykazanie iż "rozstrzygający dowód" faktycznie istnieje dla rozważanej tezy. Przykładowo<br />
gdyby udowadniana była naukowa teza że "antymateria istnieje" rozstrzygającym dowodem<br />
m.in. mogłoby być zaprezentowanie kawałka tej substancji.<br />
Aby udowodnić z użyciem metody rozstrzygającego dowodu poprawność teorii<br />
opisanej w niniejszym rozdziale, wystarczyłoby znaleźć takie fakty jakie wystąpiłyby jedynie<br />
w przypadku gdy rotacja skorupy ziemskiej miała miejsce po eksplozji Tapanui, oraz potem<br />
wykazać że faktycznie one zaistniały. W chwili przygotowywania niniejszej wersji tej<br />
monografii autor był świadom możliwości istnienia trzech takich faktów. Są one jak<br />
następuje:<br />
1. Równoczesne pojawienie się fal tsunami w przeciwstawnych częściach naszego<br />
globu.<br />
2. Zaobserwowanie przed <strong>1178</strong> rokiem zaćmień słońca w punktach naszego globu<br />
gdzie zaćmienia te byłyby widoczne jedynie jeśli rotacja skorupy ziemskiej faktycznie<br />
nastąpiła.<br />
3. Znalezienie wyolbrzymionych mutacji organizmów żywych w obszarach jakie w<br />
chwili eksplozji Tapanui zajmowane były przez oba bieguny magnetyczne Ziemi.<br />
Wyjaśnijmy teraz bardziej szczegółowo najważniejsze aspekty każdego z nich.<br />
Ad. 1. Jeśli seria ogromnych powodzi morskich zaistniałych wkrótce po eksplozji<br />
Tapanui i obserwowanych praktycznie na wszystkich kontynentach faktycznie wynikała z<br />
rotowania skorupy ziemskiej, wtedy powodzie te pojawiłyby się wszędzie nie tylko tego<br />
samego dnia, ale nawet tej samej godziny. Teoretycznie więc rzecz biorąc, aby udowodnić<br />
prawdę przedstawionej tu teorii wystarczy wykazać, że jakieś dwie takie fale powodziowe<br />
zaobserwowane na przeciwstawnych stronach Ziemi pojawiły się równocześnie.<br />
Przykładowo, wymaganym dowodem byłoby wykazanie, że fala tsunami jednocześnie<br />
zmiotła wybrzeża Japonii i wybrzeża prowincji Schlezwig-Holsztajn. Praktycznie istnieją<br />
jednak poważne trudności w takim wykazaniu, ponieważ w owym czasie przeciwstawne<br />
punkty Ziemi używały odmiennych kalendarzy, jakich wskazania dosyć trudno dzisiaj jest<br />
zsynchronizować i porównywać, a także ponieważ ludzie dotknięci tymi powodziami w<br />
pierwszym rzędzie starali się uratować swoje życie, dopiero potem mogli myśleć o<br />
spisywaniu faktów w kronikach historycznych. Istniejące zapiski na ten temat są więc raczej<br />
rzadkie i niedokładne.<br />
Ad. 2. Zasada potwierdzenia poprawności omawianej tu teorii w oparciu o zapisy<br />
historyczne zaćmień słońca przed <strong>1178</strong> rokiem, oparta jest na znanym fakcie że wraz ze<br />
szerokością geograficzną długość dnia w określonych fazach roku także się zmienia (z
D-142<br />
uwagi na rotowanie Słońca pomiędzy zwrotnikami Raka i Koziorożca). Powyższe oznacza,<br />
że istnieją takie gęsto wówczas zaludnione obszary Ziemi (np. Chiny), które przed i po<br />
eksplozji Tapanui powinny posiadać inne długości dnia w tych samych datach każdego<br />
roku. Oczywiście historyczne sprawdzenie długości dnia dla określonych miejscowości nie<br />
jest możliwe z prostej przyczyny że przed <strong>1178</strong> rokiem nie istniały dokładne urządzenia<br />
pomiaru czasu (np. Chińczycy używali wtedy zegary wodne, stąd w ich kronikach sprzed<br />
<strong>1178</strong> roku czas jest podawany w przybliżeniu z dokładnością do obecnych dwóch godzin).<br />
Jednakże precyzyjnym wskaźnikiem długości dnia mogą być zaćmienia słońca na danym<br />
terenie, które z uwagi na swój symbolizm zwykle odnotowywane były przez starożytnych.<br />
Jeśli więc przeliczyć dokładne daty i czasy kolejnych zaćmień słońca następujących przed<br />
rokiem <strong>1178</strong>, wtedy dla niektórych z tych zaćmień istniał będzie taki obszar na powierzchni<br />
globu (szczególnie w Europie) gdzie powinny one być widzialne jeśli rotowanie skorupy<br />
ziemskiej miało miejsce, zaś nie powinny być widoczne jeśli Ziemia nie dokonała obrotu<br />
swej skorupy po <strong>1178</strong> roku. Po sprawdzeniu historycznych zapisów dla owego regionu,<br />
istnieje oczywiście jakaś szansa że zawierały one będą wzmiankę o zaobserwowaniu<br />
danego zaćmienia. Znalezienie takiej wzmianki dla regionu gdzie zaćmienie to nie powinno<br />
być widoczne bez obrotu skorupy Ziemi po <strong>1178</strong> roku, byłoby poszukiwanym<br />
"rozstrzygającym dowodem" (patrz temat #3 w załączniku Z2). Oczywiście istnieją<br />
obiektywne trudności również i z realizacją tego dowodzenia. Pierwszą z nich jest<br />
konieczność polegania na przypadkowym odkryciu poszukiwanej wzmianki. Inna trudność<br />
polega na zsynchronizowaniu dat wynikających z komputerowych obliczeń przewidywanych<br />
zaćmień sprzed <strong>1178</strong> roku, z datami uznawanymi wtedy lokalnie na danych terenach (różne<br />
kalendarze). W końcu rozstrzygające zaćmienia słońca z definicji muszą zaistnieć jedynie<br />
na krótko przed jego zachodem lub wkrótce po jego wschodzie. To z kolei powoduje że w<br />
owych porach dnia mają one duże prawdopodobieństwo nie zostania dostrzeżonymi<br />
(starożytni zwykli dostrzegać jedynie zaćmienia przypadające w okolicach środka dnia).<br />
Mimo powyższych trudności, zgodnie z informacjami zawartymi na stronie 14 książki<br />
[18D3], podobne badania już zostały przeprowadzone dla starożytnych Chin gdzie<br />
historyczna rejestracja kolejnych zaćmień słońca dokonywana była ze szczególną<br />
starannością. Zachodni naukowiec o nazwisku Homer H. Dubs, dla celów statystycznych<br />
starał się sprawdzić dokładność z jaką następowała rejestracja zaćmień słońca w<br />
starożytnych Chinach, zaś swe wyniki opublikował on w załączniku V (strony 546-559) vol.<br />
iii tłumaczonej przez siebie książki [1D3.1] pióra Pan Ku, "The History of the former Han<br />
Dynasty", Baltimore, Waverly Press, 1955. Zgodnie z tymi badaniami, tylko podczas<br />
panowania w Chinach dynastii Han (206 B.C. do 24 A.D.) nastąpiło aż 559 zaćmień słońca,<br />
z czego 98 (t.j. 17.5%) widzialnych powinno być w niektórych częściach Chin {oczywiście<br />
przy założeniu że skorupa Ziemi w owym czasie zajmowała jej dzisiejsze położenie}.<br />
Piętnaście z nich nie powinno być widoczne w ówczesnej stolicy Chin (gdzie rezydowali<br />
przydworni astronomowie tamtejszych władców). Z pozostałych 83 zaćmień słońca,<br />
astronomowie Chińscy zarejestrowali w kronikach historycznych aż 55. Istnieje spore<br />
prawdopodobieństwo, że porzynajmniej niektóre z owych niezarejestrowanych przez nich<br />
28 zaćmień stanowią właśnie te które powinny być widoczne przy dziesiejszym położeniu<br />
skorupy naszej planety, jednakże które pozostawały niewidoczne w Chinach przy<br />
poprzednim położeniu tej skorupy sprzed <strong>1178</strong> roku.<br />
Ad.3. Jeśli, zgodnie z teoriami zaprezentowanymi w niniejszej monografii, eksplozja<br />
Tapanui spowodowała gwałtowne przemieszczenie się biegunów magnetycznych Ziemi,<br />
wtedy obszary zajmowane przez te bieguny w roku <strong>1178</strong> powinny nasycone zostać silnym<br />
polem telekinetycznym. Długotrwałe działanie tego pola, zgodnie z rozważaniami<br />
zaprezentowanymi w po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.1 i C7.2, powinno z kolei spowodować pojawienie<br />
się w tych obszarach kilku wyolbrzymionych mutantów miejscowej fauny i flory. Organizmy<br />
te nie istniałyby tam przed datą eksplozji Tapanui w ich obecnej mutacji (t.j. istniałyby wtedy<br />
tam jedynie ich normalnego wzrostu odpowiedniki), lub nie posiadałyby aż kilku wzajemnie<br />
różniących się mutacji. Po swoim pojawieniu się, organizmy te powinny jednak
D-143<br />
zamieszkiwać dany obszar aż do dzisiaj. Stąd zapewne możliwe byłoby ich odnalezienie i<br />
przebadanie.<br />
Aczkolwiek znalezienie powyższych rozstrzygających dowodów może z pozoru<br />
zdawać się niezbyt trudnym, w praktyce wymaga ono kosztownych, czasochłonnych,<br />
długotrwałych i żmudnych badań na jakie z różnych przyczyn w chwili obecnej autor nie<br />
może sobie pozwolić. Jednocześnie nawet gdyby autor przeprowadził ten dowód, przy<br />
obecnym niesprzyjającym klimacie intelektualnym i przy powszechnej aakceptowalności<br />
poglądów wmanipulowywanych nam przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów, i tak zapewne<br />
zostałby on zignorowany przez filozoficznie nieprzygotowane na jego przyjęcie osoby.<br />
(Wszakże formalny dowód autora na istnienie <strong>UFO</strong> omówiony w po<strong>dr</strong>ozdziale H1<br />
opublikowany był już w 1981 roku - patrz publikacja [1G] oraz wstęp do monografii [3],<br />
jednakże do dzisiaj nie doczekał się on prawie żadnego widocznego uznania na przekór<br />
faktu iż nikt nie jest w stanie obalić jego zasadności stąd w sensie naukowym przez cały ten<br />
czas utrzymuje on swoją ważność.) Z tych też względów autor wskazuje tutaj jedynie<br />
sposób obiektywnego udowodnienia poprawności zaprezentowanej teorii, samo jednak<br />
udowodnienie pozostawia on następnym generacjom.<br />
Na zakończenie niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału warto tutaj też dodać, że pochylenie<br />
skorupy Ziemi w efekcie eksplozji Tapanui daje się też obiektywnie potwierdzić na kilka<br />
dalszych sposobów i z użyciem kilku dalszych metod. Nie gwarantują one jednak aż tak<br />
jednoznacznych i pewnych wyników jak metoda rozstrzygającego dowodu opisana<br />
powyżej. Aby podać tutaj jakiś ich przykład, takiego empirycznego potwierdzenia m.in.<br />
dostarczyłoby też objaśnione na początku niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału (D3) pomiarowe<br />
odtworzenie i następne przeanalizowanie dla okresu ostatnich 1000 lat trajektorii biegunów<br />
magnetycznych Ziemi w ich <strong>dr</strong>odze wokół biegunów geograficznych naszej planety. W<br />
przypadku poślizgu Ziemi trajektoria ta bowiem uległaby wyraźnemu zakłóceniu.<br />
D4. Hipoteza autora że okres średniowiecza wywołany został zakłóceniem<br />
ziemskiego pola magnetycznego (tzw. ”hałasem telepatycznym”) z eksplozji Tapanui<br />
Powszechnie znanym jest fakt cofania się, upadku i wypaczeń naszej cywilizacji jaki<br />
wystąpił na Ziemi w okresie następującym wkrótce po eksplozji Tapanui. Historyczna<br />
nazwa tego okresu, "Średniowiecze", nie oddaje sobą rozmiaru abnormalności które w<br />
owych czasach zapanowały praktycznie na całej naszej planecie. Abnormalności te<br />
manifestowały się bowiem eskalowaniem terroru społecznego, okrucieństwa, religijnej<br />
histerii i fanatyzmu, ucisku, ciemnoty, upadku kultury, wypaczeń smaku artystycznego,<br />
załamania z<strong>dr</strong>owotnego (słynnych epidemii), wyludnienia, tendencji anarchistycznych i<br />
decentralizacyjnych (rozpadu imperiów na księstwa i państewka), itd., itp. Ponieważ miały<br />
one globalny zasięg, włączając w to nawet wyspy całkowicie wówczas odizolowane od<br />
reszty świata takie jak Nowa Zelandia (gdzie właśnie w średniowieczu rozwinęło się<br />
ludożerstwo), musiał istnieć jakiś pojedynczy czynnik który wszystkie je spowodował.<br />
Patrząc jednak z naukowego punktu widzenia, praktycznie nie istnieje dotychczas żadna<br />
teoria wskazująca na taki pojedenczy czynnik który spowodował iż po okresie rozkwitu<br />
kulturalnego, społecznego i intelektualnego obserwowanego w starożytności, nagle<br />
nadszedł ów okres niezrozumiałego upadku i wypaczeń. Zrzucanie odpowiedzialności na<br />
religię czy warunki społeczno-ekonomiczne nie wyjaśnia zagadki, bowiem wiadomo że są<br />
to czynniki wtórne (uzależnione od środowiska) jakie stanowią efekt - nie zaś przyczynę<br />
zaistniałych zmian, a ponadto z uwagi na różnice kulturalne poszczególnych narodów oraz<br />
ich separację geograficzną nie powinny one rozciągać się na obszar całego naszego globu.<br />
Badając w Nowej Zelandii różne następstwa eksplozji Tapanui autor zauważył, że<br />
jednym z czynników posiadających największy wpływ na samopoczucie, z<strong>dr</strong>owie,<br />
zachowanie się i sposób myślenia ludzi, jest niepozorne, słabe i przez nikogo niedoceniane<br />
ziemskie pole magnetyczne, a bardziej ściśle - fale wibracji pola magnetycznego opisywane
D-144<br />
w tej monografii pod nazwą "fale telepatyczne". (Już po napisaniu tej monografii [5/4], tj. w<br />
1994 roku, odkryłem że owe wibracje pola magnetycznego, a ściślej substancji zwanej<br />
”przeciw-materia” która reprezentuje nośnik pola magnetycznego, konstytułują sobą<br />
zjawisko które popularnie nazywane jest ”hałasem telepatycznym” – po szczegóły patrz<br />
punkt #60 w po<strong>dr</strong>ozdziale A4 oraz cały po<strong>dr</strong>ozdział H7.1 z tomów odpowiednio 1 i 4<br />
monografii [1/4].) Powyższe odkrycie zostało jeszcze dodatkowo wzmocnione przez<br />
obserwacje dokonane podczas profesury autora na Cyprze w latach 1992/93, kiedy to<br />
naocznie się przekonał jak ogromny upadek kultury i życia społecznego zaistniał na naszej<br />
planecie po eksplozji Tapanui, a także kiedy jego badania historyczne już omówione w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D3 wykazały że niespodziewane nadejście na Ziemię tej średniowiecznej<br />
epoki wtórnego barbarzyństwa zbiegało się w czasie z datą eksplozji Tapanui.<br />
Po uświadomieniu sobie tego faktu, oraz znając omówione już w poprzednim<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale magnetyczne konsekwencje eksplozji Tapanui, autor zaproponował hipotezę<br />
roboczą, stwierdzającą, że "Nadejście okresu średniowiecza spowodowane zostało<br />
silnymi i długotrwałymi zakłóceniami wibracyjnymi pola magnetycznego Ziemi<br />
wywołanymi eksplozją Tapanui". (Innymi słowy, owa hipoteza stwierdza że<br />
”średniowiecze było następstwem długoterminowego działania wysoce irytującego<br />
podświadomość ludzi ‘hałasu telepatycznego’.) Aby w obrazowy sposób objaśnić<br />
stwierdzenia tej hipotezy, eksplozja Tapanui wprowadziła silne zakłócenia wibrujące<br />
(<strong>dr</strong>gania telepatyczne) do konfiguracji ziemskiego pola magnetycznego. Zakłócenia te<br />
można wyobrazić sobie jako "fale chaosu magnetycznego" (a ściślej: fale "hałasu<br />
telepatycznego") nakładające się na uporządkowane pole ziemskie i wprowadzające je w<br />
stan długoterminowego "rezonowania" - podobnego do wibrowań dzwonu spowodowanych<br />
uderzeniem w niego. Z kolei owe fale odebrane zostały przez organizmy ludzi żyjących w<br />
owym czasie na naszej planecie jako zakłócenia dezorganizujące uporządkowaną strukturę<br />
magnetyczną ich organizmów. Stąd ich działanie uzewnętrzniło się w długoterminowych<br />
zmianach w sposobie myślenia tych ludzi, ich poczuciu piękna, podatności na różne<br />
choroby, itp. To z kolei sprowadziło na Ziemię okres średniowiecza, z jego ciemnotą,<br />
artystycznym zwyrodnieniem, okrucieństwem, fanatyzmem i histerią religijną, zabobonami,<br />
epidemiami, oraz innymi klęskami.<br />
Niektórzy z czytelników w tym miejscu mogą argumentować, że dzisiejszej oficjalnej<br />
nauce ziemskiej ciągle nie jest przecież znane zjawisko "rezonowania" statycznych pól<br />
magnetycznych - tj. zjawisko owego ”hałasu telepatycznego”. Odpowiedzią na tą<br />
wątpliwość jest uświadomienie sobie, że pierwsi naukowcy eksperymentujący z polami<br />
elektrostatycznymi także nie mieli pojęcia iż kiedyś odkryty zostanie elektryczny obwód<br />
<strong>dr</strong>gający jaki wprowadzi te pola w stan wibrowania stwarzając w ten sposób fundamenty dla<br />
dzisiejszej radiokumunikacji, elektroniki, i cybernetyki. W podobny więc sposób nasza<br />
obecna wiedza stałych pól magnetycznych jest jedynie na początku swej <strong>dr</strong>ogi do poznania<br />
i spory czas zapewne jeszcze upłynie zanim zbudowany zostanie pierwszy działający<br />
"rezonator magnetyczny", który dopiero w przyszłości otworzy dla ludzi wykorzystanie<br />
wibracji pola magnetycznego dla różnorodnych celów technicznych. Pierwsza idea takiego<br />
rezonatora, jaka dla wibracji magnetycznych już obecnie wprowadziła ten sam przełom<br />
poznawczy co obwod oscylacyjny Henry'ego uczynił dla <strong>dr</strong>gań elektrycznych, opracowana<br />
została i upowszechniona w 1984 roku. Jest nim urządzenie zwane "komora oscylacyjna",<br />
szczegółowo opisane w rozdziale C oddzielnych monografii autora oznaczanych [1/4] i<br />
[1/5], na spisie publikacji z rozdziału S. Po rozpracowaniu ”komory oscylacyjnej” oraz<br />
pełnym poznaniu jej zasady działania, budowy, i najważniejszych atrybutów, dalsze<br />
rezonatory magnetyczne też zostały już zaproponowane. Innym z nich jest urządzenie<br />
zwane "bateria telekinetyczna" wspomniana w po<strong>dr</strong>ozdziale szczegółowo opisana w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale K2.4 monografii [1/4], oraz tzw. ”TRI” opisany w rozdziale N monografii [1/4].<br />
Teoretycznie rzecz biorąc "rezonatory magnetyczne" w sensie zasady swego<br />
działania stanowią lustrzane odbicie lub symetryczne odwrócenie tzw. "elektrycznych<br />
obwodów <strong>dr</strong>gających" używanych już od dawna do wytwarzania wibracji elektrycznych w
D-145<br />
urządzeniach elektronicznych oraz do formowania fal elektromagnetycznych w<br />
urządzeniach telekomunikacyjnych. Podobnie jak elektryczne obwody <strong>dr</strong>gające muszą<br />
składać się co najmniej z dwóch podstawowych komponentów, t.j. pojemności elektrycznej<br />
"C", oraz inercji magnetycznej "L" (zwanej też induktancją), rezonatory magnetyczne aby<br />
zadziałały muszą zawierać co najmniej dwie składowe, t.j. pojemność magnetyczną "P"<br />
oraz inercję elektryczną "J". Oczywiście na dodatek do tych dwóch "lustrzanych"<br />
składowych, obie grupy urządzeń, tj. zarówno rezonatory magnetyczne jak i elektryczne<br />
obwody <strong>dr</strong>gające zawierały będą również oporność elektryczną "R". Różne dedukcje<br />
przeprowadzone przez autora (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział K2.4 w monografii [1/4]) ujawniają, że<br />
wymaganej inercji elektrycznej "J" dostarczają rezonatorom magnetycznym świecące się<br />
(wzbudzone) jony, np. z mieszaniny rtęci i soli. Natomiast wymaganej pojemności<br />
magnetycznej "P" dostarcza im specjalnie ukształtowana przestrzeń odbijająca wibracje<br />
magnetyczne, jaką autor nazywa "magnetyczną komorą rezonacyjną" (przykładem<br />
najprostszej takiej komory jest wnętrze/objętość powszechnie znanej piramidy).<br />
Dopóki pierwszy działający rezonator magnetyczny pozostaje niezrealizowany,<br />
nasza nauka i technologia nie posiadają jeszcze istrumentu aby zmierzyć czy choćby nawet<br />
zaobserwować istnienie rezonacji (wibracji) pola magnetycznego, które w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
H7.1 monografii [1/4] są nazwane "falami telepatycznymi". Niemniej rozpracowanie przez<br />
autora zasady działania tych urządzeń umożliwia już obecne zrozumienie naturalnych<br />
mechanizmów skupiania, akumulowania i rezonacji tych fal jakie odbijają się na z<strong>dr</strong>owiu i<br />
samopoczuciu ludzi, zwierząt, i roślin. Dzięki wyjaśnionej powyżej lustrzanej analogii do już<br />
istniejących obwodów oscylacyjnych wprowadzających pola elektrostatyczne w stan<br />
wibrowania, już obecnie autor zdołał ustalić, że w rezonatorach magnetycznych wymaganej<br />
inercji dostarczają cząsteczki lub jony naładowane elektrycznie, podobnie jak w<br />
rezonatorach elektrycznych źródłem inercji są elementy z indukcją magnetyczną. Ponieważ<br />
właśnie takie naładowane cząsteczki stanowią znaczną część jonosfery oraz ją<strong>dr</strong>a naszej<br />
planety, prawdopodobnie jonosfera ziemska oraz ją<strong>dr</strong>o naszej planety pełnią funkcję<br />
składowej inercyjnej naturalnego rezonatora magnetycznego. Z kolei powierzchnia Ziemi<br />
oraz górna powierzchnia naszej atmosfery pełnią funkcję dwóch płaszczyzn odbicia w<br />
kulistej "komorze rezonacyjnej" która wzmacnia oscylacje pola magnetycznego<br />
spowodowane wybuchami na Słońcu, chwilowym oddziaływaniem pól innych planet<br />
wynikającym z ich aktualnej konfiguracji, czy eksperymentalnymi eksplozjami nuklearnymi<br />
(w podobny sposób jak "pudło rezonujące" w zwykłych skrzypcach wzmacnia i transformuje<br />
wibracje akustyczne). Połączenie razem ze sobą obu tych elementów (t.j. naładowanych<br />
cząsteczek i płaszczyzn odbicia) przekształca więc Ziemię w naturalny rezonator<br />
magnetyczny jaki przechwytuje, akumuluje, i rezonuje wszelkie wibracje telepatyczne jakie<br />
pojawią się w jego obrębie. Wibracje te z kolei odbierane są przez wszelkie organizmy<br />
żywe jako fale telepatycznego hałasu, wywierając wpływ na ich zachowanie, życie<br />
społeczne, podatność na choroby, itp.<br />
W dniu 11 listopada 1994 roku autor dokonał jego zdaniem niezwykle istotnego<br />
odkrycia jakie dokładnie wyjaśnia mechanizm powodujący że wibracje magnetyczne w tak<br />
znaczący sposób oddziaływują na psychikę ludzi. Było to odkrycie natury i zasad telepatii.<br />
(Jego historyczne podłoże wyjaśnione jest w punkcie #60 z po<strong>dr</strong>ozdziału A4 w monografii<br />
[1/4], oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale B1 niniejszej monografii.) Zgodnie z nim, to co nazywamy<br />
"telepatią", po prostu są to fale wibracji substancji panującej w przeciw-świecie jaka przez<br />
Koncept Dipolarnej Grawitacji nazywana jest ”przeciw-materią”. W sensie fizykalnym fale te<br />
są więc bardzo podobne do fal dźwiękowych rozprzestrzeniających się w naszym świecie.<br />
Najistotniejszym aspektem fal telepatycznych jest, że zapoczątkowywane są one<br />
wibracjami pola magnetycznego. Stąd wszelkie wibracje magnetyczne o chaotycznym<br />
charakterze (np. te pochodzące od eksplozji wehikułów magnetycznych, lub od eksplozji<br />
nuklearnych) indukowały będą fale "telepatycznego hałasu" jakie muszą wpływać<br />
niekorzystnie na wszelkie organizmy żywe znajdujące się w zasięgu ich działania - po<br />
więcej szczegółów patrz totaliztyczna strona internetowa o nazwie ”tapanui_pl.htm”.
D-146<br />
Wyjaśnijmy krótko z użyciem mechanizmu telepatii wpływ chaotycznych wibracji<br />
magnetycznych na psychikę ludzką. Wibracje te w przeciw-świecie wzbudzają fale<br />
telepatyczne noszące charakter "hałasu". Fale te są poświadomie przechwytywane przez<br />
organizmy ludzkie jakie odbierają je jako silnie irytujący hałas telepatyczny. Gdy nasilenie<br />
tego hałasu oraz okres jego działania przekraczają poziom tolerancji, poddane mu<br />
organizmy ludzkie zaczynają doznawać trwałych zmian i uszkodzeń. W efekcie pojawiają<br />
się różnorodne niepożądane zmiany, takie jak np.: wzrost irytowalności, zagłuszanie<br />
rozsądku emocjami, złość, upadek smaku, degeneracja psychiczna, itp. Ponieważ<br />
rezonujący efekt potężnych eksplozji magnetycznych może rozciągać swe działanie nawet<br />
przez kilkaset lat, zaś jego moc bez wątpienia przekracza poziom do którego ludzkość<br />
dostosowana została w wyniku naturalnej ewolucji, efekty końcowe takich eksplozji mogą<br />
być nieobliczalne.<br />
W takcie pisania tej monografii [5/4] w latach 1993 do około 1995, hipoteza autora<br />
zaproponowana w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale dopracowana została jedynie na początkowym<br />
poziomie jej formułowania. W owym czasie outor nie dysponował jeszcze faktami i<br />
zjawiskami które ujawniły się dopiero po 1995 roku (tj. gdy na Ziemi coraz intensywniej<br />
zaczęło się manifestować tzw. ”neo-średniowiecze”). Dlatego opisany poniżej materiał<br />
dowodowy który sugeruje jej poprawność, jest owym oryginalnym materiałem dowodowym<br />
zgromadzonym przez autora do 1995 roku. Oto co bardziej wymowne przykłady tego<br />
materiału:<br />
#1. Działanie plam na Słońcu. Jest powszechnie uznanym faktem, bogato<br />
reprezentowanym w odnośnej literaturze, że w okresach największej aktywności<br />
magnetycznej Słońca na naszej planecie następuje nasilenie różnorodnych wydarzeń<br />
społecznych, politycznych, gospodarczych, itp. Wygląda więc na to, że za pomocą zakłóceń<br />
magnetycznych nasze Słońce stymuluje mieszkańców Ziemi do podejmowania działań<br />
jakich nie podjęliby się oni w okresach stabilności pola magnetycznego. Dalsze szczegóły<br />
na temat wpływu pola z okresów podwyższonej aktywności słonecznej podane zostały w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale H4. W tym miejscu warto jedynie dodać, że przykładowo powojenne okresy<br />
nasilonych wydarzeń polityczno-społecznych w Polsce, np. związanych z powstaniem<br />
Solidarności, pokrywają się w czasie z latami nasilonej aktywności magnetycznej Słońca.<br />
Również prawie wszystkie wojny i rewolucje wybuchały właśnie w takich okresach. (Tak na<br />
marginesie, to następny po czasie pisania tej monografii okres takiej podwyższonej<br />
aktywności słonecznej spodziewany był gdzieś koło roku 2000 - prawdopodobnie wtedy<br />
należy się też spodziewać kolejnej fali zmian społecznych w naszym kraju i na świecie).<br />
#2. Fale podobnych ruchów, idei i trendów społecznych pojawiających się<br />
równocześnie na wszystkich kontynentach i we wszystkich kulturach. Przykładowo jeśli<br />
nadchodzi czas na rewolucje, następują one prawie na każdym kontynencie; faszyzm<br />
ogarnął nagle kilka krajów i kontynentów; ruchy anty-kolonialne, wolnościowe,<br />
feministyczne, homoseksualne, czy artystyczne pojawiają się w większej liczbie krajów<br />
naraz. Taka "synchronizacja" zjawisk społecznych wskazuje iż istnieje pojedynczy czynnik<br />
fizyczny o globalnym działaniu odpowiedzialny za ich wywoływanie. Różnorodne badania<br />
sugerują, że źródłem tego czynnika jest ziemskie pole magnetyczne (np. patrz książka<br />
[1D4] pióra Layall'a Watson, "Supernature: the natural history of the supernatural", Hodder<br />
and Stoughton, London 1973, ISBN 0340173688), a ściślej ”fale telepatyczne” których jest<br />
ono nośnikiem.<br />
#3. Horoskopy astrologiczne. Astrolodzy przewidują nadejście ważnych wydarzeń<br />
dotyczących zarówno pojedynczych osób jak całych organizacji i społeczeństw, na<br />
podstawie aktualnej konfiguracji ciał niebieskich których pole magnetyczne oddziaływuje na<br />
pole ziemskie. Aczkolwiek nie znają oni mechanizmu w jaki pole magnetyczne tych ciał<br />
oddziaływuje na zaistnienie określonych wydarzeń na Ziemi (wyjaśnienie tego mechanizmu<br />
stało się dopiero możliwe po dokryciu w 1994 roku działania telepatii - patrz #60 z<br />
po<strong>dr</strong>ozdziału A4 w [1/4]), wielowiekowa akumulacja praktycznych informacji ujawniła im<br />
konfiguracje ciał niebieskich których odziaływanie na pole ziemskie powoduje wystąpienie
D-147<br />
określonych skutków. Z kolei znajomość tych konfiguracji wystarcza już dla układania<br />
relatywnie trafnych horoskopów.<br />
#4. Eksplozja magnetyczna w tunguskiej na Syberii z 1908 roku (patrz rozdział J).<br />
Jak wiadomo wkrótce po tej eksplozji nasza planeta wstrząśnięta została krwawą wojną<br />
światową, bratobójczą rewolucją, kryzysem lat trzydziestych, zwyrodnieniami faszyzmu,<br />
oraz różnorodnymi innymi klęskami.<br />
#5. Wpływ linii wysokiego napięcia na osoby żyjące w ich bliskości. Wiadomo że linie<br />
takie m.in. powodują wibracje/pulsacje pola elektrycznego i magnetycznego otoczenia. Z<br />
kolei pulsacje te oddziaływują na samopoczucie i z<strong>dr</strong>owie osób mieszkających w ich<br />
pobliżu. Aczkolwiek więc oficjalnie twierdzi się iż linie wysokiego napięcia nie posiadają<br />
żadnego wpływu na samopoczucie mieszkających pod nimi ludzi, nieoficjalnie coraz więcej<br />
osób gromadzi obserwacje sugerujące destrukcyjny wpływ tych linii szczególnie w sferze<br />
psychicznej (np. zwiększenie tendencji samobójczych, problemy psychiatryczne, trudności<br />
z pożyciem małżeńskim, trudności wychowawcze u dzieci, itp.).<br />
#6. Wpływ pola magnetycznego Ziemi na samopoczucie osób. Jedną z najlepszych<br />
ilustracji tego wpływu są zakłócenia snu spowodowane zmianą pozycji śpiącej osoby<br />
względem przebiegu linii sił ziemskiego pola magnetycznego. Stąd też nie tylko po zmianie<br />
łóżka czy pomieszczenia, ale nawet po odwróceniu na przeciwny kierunku spania w tym<br />
samym łóżku, mamy zawsze kilku-nocne trudności z nawrotem dobrego spania<br />
spowodowane koniecznością adaptacji naszego ciała do nowego kierunku przebiegu linii sił<br />
lokalnego pola magnetycznego. Inne przykłady dyskutowanego tu wpływu zawarte są w<br />
książce [1D4].<br />
Omawiając zaproponowaną tu hipotezę warto jest też wspomnieć, że zakłócenia<br />
wprowadzane do ziemskiego pola magnetycznego reprezentują jedną z form energii, stąd<br />
podlegają one prawu bilansu energetycznego. (Dla porównania, promieniowanie jest też<br />
formą energii. Stąd jego niekorzystne skutki dla organizmów żywych również podlegają<br />
prawom sumowania-akumulacji.) Bilansowanie to powoduje więc, że z zakłóceniowego<br />
punktu widzenia cały szereg małych eksplozji magnetycznych o sumarycznym wydatku 70<br />
megaton będzie posiadał prawie taki sam destrukcyjny wpływ na konfigurację i stan<br />
naszego pola, jak wystąpienie pojedynczej eksplozji Tapanui o tymże wydatku 70 megaton.<br />
Wpływ ten załagodzony będzie jedynie czasem upływającym pomiędzy poszczególnymi<br />
eksplozjami składowymi, jaki natura wykorzysta dla zaleczenia części ich skutków.<br />
Jednym z weryfikatorów użyteczności dowolnej hipotezy/teorii jest jej zdolność do<br />
prognozowania przyszłości lub wskazywania dotychczas jeszcze niezidentyfikowanych<br />
trendów lub zjawisk. Omówiona tu hipoteza dostarcza takiej właśnie możliwości, stawiając<br />
raczej złowróżebną prognozę dotyczącą najbliższej przyszłości naszej cywilizacji. Prognoza<br />
ta wynika z akumulowania się prawie nieustannie od 1945 roku chaotycznych zakłóceń<br />
wibracyjnych ziemskiego pola magnetycznego spowodowanych głównie<br />
eksperymentalnymi eksplozjami bomb ją<strong>dr</strong>owych oraz pogłębianych szerokim<br />
upowszechnianiem się użytkowania urządzeń wytwarzajcych wibracje magnetyczne. Z<br />
dotychczasowych badań wynika, że każda eksplozja ją<strong>dr</strong>owa wyzwala określony procent<br />
energii magnetycznej jaka wprowadza dalsze zakłócenia do konfiguracji ziemskiego pola<br />
magnetycznego, niemalże identyczne do zakłóceń powodowanych eksplozją statku<br />
magnetycznego. Z kolei zgodnie z prawem bilansowania energetycznego omówionym<br />
powyżej, zakłócenia od poszczególnych takich eksplozji nawzajem się sumują, zwiększając<br />
swój destrukcyjny wpływ na organizmy ludzi i zwierząt żyjących na naszej planecie. Od<br />
chwili rozpoczęcia eksperymentów z bronią ją<strong>dr</strong>ową nasza cywilizacja pracowicie stara się<br />
osiągnąć sumarycznym wydatkiem magnetycznym wszystkich eksplodowanych dotychczas<br />
bomb energię rzędu tej wyzwolonej podczas eksplozji Tapanui. Przykładowo dotychczas<br />
największa na naszej planecie bomba wodorowa zdetonowana w 1961 roku przez Związek<br />
Radziecki posiadała całkowity wydatek energetyczny wynoszący 58 megaton TNT -<br />
aczkolwiek obecnie nie jest jeszcze wiadomo ile procent z tego całkowitego wydatku<br />
uwolnione zostało w postaci zakłócającej nasze pole energii magnetycznej, ile zaś w
D-148<br />
postaci mniej szkodliwych dla naszej cywilizacji form takich jak energia cieplna,<br />
promieniowanie, itp. Jest więc nie tylko wysoce prawdopodobne, ale wręcz pewne, że<br />
eksperymenty z bronią ją<strong>dr</strong>ową, niestety, już zapoczątkowały na naszej planecie<br />
nadejście długotrwałego okresu "neo-średniowiecza". Z tego zaś powodu samo tylko<br />
eksperymentowanie z bronią ją<strong>dr</strong>ową okaże się kiedyś równie tragiczne w skutkach dla<br />
naszej cywilizacji jak użycie tej broni przeciwko ludzkości w bezsensownej wojnie<br />
nuklearnej. Na wypadek więc że podana tu hipoteza z czasem okaże się poprawną, wysoce<br />
wskazanym byłoby natychmiastowe zaprzestanie wszelkich dalszych eksperymentów z<br />
bronią ją<strong>dr</strong>ową. Zwłaszcza, że ewentualne pogłębianie się "neo-średniowiecza" stanowi<br />
tylko jedno z wielu możliwych niebezpieczeństw ich kontynuacji (innym może być kolejny<br />
"poślizg" skorupy ziemskiej, jakiego dewastacyjne skutki dla naszej cywilizacji łatwo sobie<br />
wydedukować z opisów zawartych w niniejszej monografii).<br />
Podsumujmy więc teraz w skróconej formie prognozę na przyszłość jaka zgodnie z<br />
rozważaniami autora wyłania się z obecnego entuzjazmu w nieograniczanej emisji<br />
niszczycielskich wibracji magnetycznego chaosu. Oto ona. "Chaotyczne wibracje pola<br />
magnetycznego w sposób niekontrolowany generowane przez eksplozje broni<br />
ją<strong>dr</strong>owej oraz dzisiejsze urządzenia techniczne akumulują się za pośrednictwem<br />
mechanizmu telepatii w organizmach ludzi i zwierząt powodując pogłębiającą się z<br />
czasem trwałą degenerację ich z<strong>dr</strong>owia, zachowań, myślenia, nastawień, filozofii, itp.<br />
To z kolei sprowadza na Ziemię stopniowe nadejście okresu ”neo-średniowiecza” ze<br />
wszystkimi jego złowieszczymi następstwami doskonale nam znanymi z historii, a<br />
być może wiedzie do nawet groźniejszych następstw ."<br />
Autor aż z dwóch powodów użył tutaj nazwy "neo-średniowiecze" dla opisania<br />
okresu jaki w latach od 1945 do około 1970 roku nasza cywilizacja rozpoczęła ściągać na<br />
siebie poprzez bezmyślne eksperymenty z bronią ją<strong>dr</strong>ową wprowadzające wibracyjne<br />
zakłócenia do konfiguracji ziemskiego pola magnetycznego (a także jaki nieprzerwanie<br />
pogłębia niekontrolowaną emisją chaotycznych wibracji magnetycznych z urządzeń<br />
technicznych). Po pierwsze nazwa ta sugeruje, że nadchodzący okres będzie podobny do<br />
oryginalnego ”średniowiecza” pod względem generalnych trendów demonstrowanych przez<br />
poszczególne społeczeństwa. Możemy więc się spodziewać stopniowego nadejścia fali<br />
degeneracji z<strong>dr</strong>owotnej, okrucieństwa, niesprawiedliwości społecznej, histerii, religijnego<br />
fanatyzmu, upadku intelektualnego, naukowego i moralnego, wojen, terroryzmy, piractwa,<br />
itp. Drugim powodem jest, że aczkolwiek generalne trendy będą podobne jak te w<br />
oryginalnym średniowieczu, ich aktualna realizacja będzie nieco inna ponieważ poziom<br />
naszej cywilizacji w międzyczasie się zmienił. (Podobnie jak styl architektoniczny "neogotyk"<br />
starał się kopiować generalne linie oryginalnego "gotyku" jednakże zarówno użyte<br />
tworzywa budowlane, jak i wygląd i wyposażenie pomieszczeń były już bardziej<br />
nowoczesne.)<br />
Niestety, nadejście neo-średniowiecza nie jest jeszcze najgorszym następstwem<br />
stopniowego akumulowania się hałasu telepatycznego w ciałach ludzkich. Jeszcze gorszym<br />
od niego może bowiem okazać się hipotetyczne zjawisko jakie autor nazywa "śmiercią<br />
telepatyczną ludzkości". Śmierć taka objawiałaby się nagłym, masowym, oraz niemal<br />
równoczesnym umieraniem niemal wszystkich ludzi na naszej planecie, następującym z<br />
medycznie niezrozumiałych powodów. Jej mechanizm byłby następujący. Wibracje hałasu<br />
telepatycznego rezonujące wokół naszej planety posiadają niemal taki sam poziom<br />
średniego natężenia we wszystkich miejscach na Ziemi. Stąd organizm każdego<br />
mieszkańca naszej planety wchłania je i akumuluje w sobie na bardzo podobny sposób i<br />
tempo. Nie wiedząc wcale o tym ludzie więc zwolna ładowaliby swoje ciała śmiercionośną<br />
energią hałasu telepatycznego podobnie jak pracownicy reaktora atomowego pozbawieni<br />
urządzeń moniturujących ładowaliby się stopniowo radiaktywnością. Po upływie<br />
określonego czasu u wszystkich ludzi równocześnie poziom naładowania tą energią<br />
przekroczyłby wartość krytyczną. W okresie kiedy to nastąpiłoby ludzie nagle, bez
D-149<br />
medycznie oczywistych powodów, zaczęliby masowo wymierać. Katastrofy tej<br />
najprawdopodobniej nie przeżyłby nikt z ludzi, ponieważ z uwagi na rezonacyjne zdolności<br />
naszej planety, hałas telepatyczny zanika w otoczeniu bardzo wolno i występował będzie<br />
bardzo długo już po wyeliminowaniu źródeł go generujących. Gdyby zaś ją ktoś przetrwał,<br />
byłaby to zapewne niewielka garstka osób których organizmy z jakichś tam powodów<br />
okazały się nieco bardziej odporne od innych.<br />
Jedno z najtrudniejszych zadań naukowca weryfikującego wypełnianie się<br />
złowróżebnej prognozy podobnej do tej przytoczonej powyżej o nadchodzeniu epoki neośredniowiecza<br />
na Ziemię, jest wychwycenie i zidentyfikowanie generalnych trendów<br />
zarysowujących się w czasach w których on żyje. Łatwo jest bowiem opisywać takie trendy<br />
gdy posiada się kilkaset lat perspektywy historycznej w spojrzeniu na daną epokę, jednakże<br />
przestają one być widoczne czy wykrywalne kiedy ktoś osobiście bierze udział w ich<br />
kształtowaniu. Chociaż więc obecna generacja mieszkańców Ziemi zapewne uczestniczy<br />
właśnie w staczaniu się naszej cywilizacji do początkowego okresu opisanego tu neośredniowiecza,<br />
jednak nie będzie zdawała sobie wcale z tego sprawy. Istnieje bowiem<br />
szereg zjawisk które zależnie od punktu widzenia mogą zostać zinterpretowane albo jako<br />
przejawy generalnych trendów neo-średniowiecza, albo też jako kolejne fazy ewolucji i<br />
chwilowych cykli przez jakie przechodzi nasza cywilizacja. Wymieńmy dla przykładu kilka z<br />
nich.<br />
1. Epidemie strasznych chorób jakie ostatnio zaczęły nękać naszą cywilizację.<br />
Ich wybuchy następują w czasach gdy zdawałoby się nasza medycyna odniosła już<br />
całkowity sukces nad naturą. Na dodatek ostatnio zarówno ich liczba jak i ich szkodliwość<br />
wyraźnie się nasiliły. Przeglądnijmy tu pokrótce najstraszliwsze z nich, jakich działanie<br />
ujawniło się w okresie pisania niniejszej monografii (po opisy innych - patrz treść<br />
totaliztycznej strony ”plague_pl.htm”):<br />
- AIDS. Epidemia "aids" jest obecnie najbardziej znana jako że nęka ona naszą<br />
cywilizację już od najdłuższego czasu. Aczkolwiek intensywne badania nad tą chorobą<br />
prowadzone są nieustannie od około 1982 roku, jak dotychczas nie posunęliśmy się<br />
naprzód w jej opanowywaniu.<br />
- Dżuma. Inna, być może nie tak jeszcze znana, jest epidemia dżumy ("Pneumonic<br />
Plague") która we wrześniu (September) 1994 roku wybuchła w Indiach, w małym<br />
miasteczku Surat z prowincji Ma<strong>dr</strong>as, uśmiercając 60 osób i zarażając dalszych 3000.<br />
Choroba ta uważana była od dawna za całkowicie wygasłą na naszej planecie.<br />
- Ebola. W dniach 10 do 13 maja 1995 roku widzowie dzienników telewizyjnych na<br />
całym świecie zaszokowani zostali obrazami najbardziej (z znanych ludziom) śmiertelnej<br />
choroby wirusowej zwanej "ebola" jaka wybuchła w miasteczku Kikwit w Zairze. Do 10 maja<br />
1995 roku umarło tam na nią 59 osób w czasie do 6 dni od chwili zarażenia. Do końca 1995<br />
roku uśmierciła ona tam ponad 260 ludzi, w tym sporą liczbę lekarzy i pilęgniarek<br />
opiekujących się chorymi. Zabija ona 90% zarażonych poprzez rozpuszczenie ich ciała i<br />
wewnętrznych organów.<br />
- "Necrotising fascitis" albo ciało zjadająca bakteria. Pojawia się ona coraz częściej w<br />
różnych częściach świata. Jest ona nowym szczepem niewinnej uprzednio bakterii<br />
"streptococcus group A" jaka kiedyś powodowała anginy i bóle gardła. Obecnie gdy wniknie<br />
ona w otwartą ranę, zjada ciało ludzkie i mięśnie warstewka po warstewce, zamieniając je<br />
na formę płynną. Jeśli zaatakowana przez nią część ciała nie zostanie natychmiast<br />
amputowana, powoduje śmierć w ciągu około 24 godzin. W 1994 roku zabiła ona 22 ludzi w<br />
Anglii i Walii, podczas gdy liczba jej przypadków w Kanadzie wzrosła 5-cio krotnie. W 1995<br />
roku przeniosła się też do Hong Kongu.<br />
- Dengue jest rodzajem wirusowej gorączki przenoszonej przez komary w<br />
tropikalnych krajach (np. Malezji). Dotychczas była ona relatywnie mało szkodliwa i<br />
przykładowo w Malezji w najgorszych latach 1982 do 1989 raportowano jedynie 500 do<br />
2500 przypadków rocznie. Jednakże od 1990 roku choroba ta zaczęła tam się nasilać, w<br />
1995 roku osiągając raportowane 6543 przypadki (podobno nieraportowane przypadki
D-150<br />
osiągają tam poziom około 13000) z czego 28 śmiertelnych. Pod koniec 1995 roku odkryto<br />
tam też, że pojawił się nowy strain tego wirusa, zwany "Dengue 2" jaki jest bardziej<br />
śmiertelny i agresywny (patrz Sun (Malaysia), 10 May 1996, str. 9).<br />
- "Haemorragic feaver" podobny do "dengue" jakiego epidemia wybuchła w<br />
listopadzie 1995 roku w Nikaragui, tylko do dnia 5 listopada 1995 roku zabierając życie<br />
pomiędzy 18 a 39 osób. Artykuł [2D4] o tej strasznej chorobie pod tytułem "Mysterious and<br />
deadly disease hit Nicaragua" opublikowany był w "New Sunday Times" (Malaysia), 5<br />
November 1995, strona 16.<br />
Powszechnie uważa się, że owe straszne choroby są zupełnie przypadkowym<br />
pojawieniem się serii nowych mikroorganizmów które okazują się nieco groźniejsze od<br />
poprzednich. Panuje też opinia, że większa niż poprzednio ich śmiertelność może być<br />
następstwem odpowiedzi jaką mikroorganizmy udzielają na powszechne użycie różnych<br />
lekarstw, przykładowo antybiotyków. Tymczasem, jeśli opisywana tutaj prognoza autora jest<br />
poprawna, wtedy pojawienie się tych chorób wcale nie jest następstwem coraz zjadliwszych<br />
mikroorganizmów, a raczej następstwem pogłębiającej się degeneracji immunologicznej<br />
ludzi. Degeneracja ta w pierwszym rzędzie spowodowana jest działaniem na organizmy<br />
ludzkie nasilającego się ”hałasu telepatycznego”, aczkolwiek inne czynniki, takie<br />
przykładowo jak wzrastające zatrucie otoczenia, dziura w warstwie ozonowej, itp., także<br />
dokładają swój udział. (Ciekawe że bardzo podobny pogląd wyrażony był też w artykule<br />
"AIDS - <strong>Prof</strong>iting On Fear" opublikowanym na stonie 1 w angielskojęzycznym wydaniu<br />
(publikowanym w USA) niemieckiego czasopisma "Raum & Zeit", Vol. 1, No. 5, 1989/90.)<br />
Oczywiście hałas telepatyczny degeneruje nie tylko z<strong>dr</strong>owie ludzi, ale również<br />
zwierząt i roślin. Zdaniem autora, w zakresie jego oddziaływania na ziemską faunę jego<br />
pierwsze ofiary obejmują, m.in. żaby które ostatnio szybko znikają z powierzchni naszej<br />
planety, oraz angielskie krowy, które w <strong>dr</strong>ugim kwartale 1996 roku skazane zostały na<br />
masową zagładę z powodu przenoszonej przez nie na ludzi tzw. "Bovine Spongiform<br />
Encephalopathy (BSE)" popularnie zwanej "mad cow disease" (szaleństwo krów) - czyli<br />
choroby wirusowej atakującej mózgi krów i owiec. Po przeniesieniu na ludzi choroba ta<br />
objawia się w formie tzw. "Creutzfeldt-Jakob Disease (CJD)". W zakresie oddziaływania na<br />
rośliny, zdaniem autora pierwsze ofiary hałasu telepatycznego obejmują m.in. nieodporne<br />
na niego <strong>dr</strong>zewa zwane "wiązy" (po angielsku "elm") które od jakiegoś już czasu z<br />
nieuzasadnionych biologicznie powodów nagminnie usychają i bardzo szybko znikają z<br />
naszego <strong>dr</strong>zewostanu.<br />
Jeśli omawiana w tym po<strong>dr</strong>ozdziale prognoza autora o ściąganiu na Ziemię neośredniowiecza<br />
okaże się porawna, wtedy opisywane powyżej groźne epidemie są jedynie<br />
pierwszą oznaką pogłębiającej się trwałej degeneracji z<strong>dr</strong>owotnej naszego społeczeństwa i<br />
początkiem całego szeregu dewastujących chorób jakie w nadchodzącej epoce omiotą<br />
naszą planetę podobnie jak to czyniły w oryginalnym średniowieczu. Obserwując więc co<br />
przyszłość nam przeniesie nie zamykajmy swoich umysłów na zaprezentowaną tutaj<br />
możliwość, wskazuje nam ona wszakże prosty sposób na naprawę sytuacji poprzez zwykłe<br />
zaprzestanie telepatycznie hałasotwórczych emisji elektromagnetycznych (np. całkowite<br />
zaniechanie dalszych eksplozji nuklearnych).<br />
2. Stopniowe zmiany biologiczne u nadchodzących generacji. Zmiany te<br />
zaobserwowano już w wielu różnych obszarach. Przytoczmy tutaj kilka ich przykładów.<br />
(2a) Zmiany w działaniu mózgu. Jednym z ich objawów jest przykładowo<br />
nieustanny, aczkolwiek nieznaczny, spadek średniej wartości współczynnika IQ<br />
(inteligencji) u młodzieży z rozwiniętych krajów, oraz nieprzerwane obniżanie się ich<br />
wyników w nauce. Oczywiście ów spadek inteligencji u młodzieży może być spowodowany<br />
wieloma czynnikami. Aby wskazać tutaj jakieś ich przykłady, może on być:<br />
- Rezultatem ludowego wierzenia że zwiększony wzrost ciała ludzi powoduje<br />
przytłumianie ich atrybutów intelektualnych. Ponieważ średnia wysokość wzrostu<br />
mieszkańców naszej planety nieustannie rośnie, stąd zgodnie z tym wierzeniem ich średni<br />
poziom intelegencji powinien nieustannie się zmniejszać. Warto tutaj dodać, że powyższe
D-151<br />
ludowe wierzenie ostatnio znalazło też matematyczne poparcie w postaci tzw. "równań<br />
inteligencji" i "równań wzrostu" wprowadzonych i wyjaśnionych w po<strong>dr</strong>ozdziałach JE9 z<br />
tomu 9 monografii [1/4].<br />
- Rezultatem działania dzisiejszej muzyki (wyniki różnych badań naukowych<br />
zdają się wykazywać, że melodyjna muzyka złożona z dźwięków harmonicznych stymuluje<br />
potencjał intelektualny, natomiast chaotyczny hałas akustyczny powoduje obniżanie tego<br />
potencjału).<br />
- Rezultatem upowszechniania się telewizji, gier komputerowych i komiksów,<br />
nie wspominając tu już o nieznanych jeszcze dokładnie rezultatach działania hormonów<br />
wzrostu, pestycydów i innych chemikalii jakimi nafaszerowana jest dzisiejsza żywność.<br />
Na przekór jednak istnienia i działania powyższych czynników, nie można<br />
całkowicie wykluczać, że spadek średniej wartości współczynnika IQ jest odnotowywalnym<br />
efektem i przejawem charakterystycznego dla neo-średniowiecza narastającego<br />
przytępienia umysłowego całego społeczeństwa.<br />
Innym objawem zmian w działaniu mózgu może być też nasilanie się zboczeń<br />
i wypaczeń omawianych w punkcie 8 poniżej.<br />
(2b) Leworęczność. Kolejnym objawem omawianych tu zmian społeczeństwa<br />
jest zaobserwowany ostatnio wzrost proporcji osób leworęcznych do praworęcznych<br />
(ostatni okres nasilenia się takiej proporcji zaobserwowany był właśnie w średniowieczu).<br />
(2c) Spadek płodności. W artykule [1D4] pióra Hugo Gurdon'a "The lost<br />
tadpole - could sperm be made redundant?", opublikowany w Sun Megazine (Lot 6, Lorong<br />
51/217, 46050 Petaling Jaya, Malaysia), wydanie z Saturday, 29 June 1996, strony 20 i 21<br />
przedstawiono niektóre rezultaty najnowszych badań spermy ludzkiej. Artykuł ten informuje,<br />
że w ostatnich latach mężczyźni urodzeni danego roku produkują średnio około 2% spermy<br />
mniej niż mężczyźni urodzeni poprzedniego roku. Jeśli więc trend ten nie zostanie<br />
odwrócony, wtedy mężczyźni urodzeni za jakieś 60 lat będą całkowicie bezpłodni! Pytanie<br />
jakie nasuwa się po poznaniu tej informacji to czy ów systematyczny spadek w liczebności<br />
ludzkiej spermy jest efektem działania właśnie hałasu telepatycznego (wszakże z danych<br />
historycznych wiadomo, że w okresie średniowiecza nastąpił globalny spadek zaludnienia,<br />
być może m.in. powodowany podobnym zanikiem liczebności spermy ówczesnych<br />
mężczyzn), oznaką iż nasza cywilizacja pomału osiąga datę genetycznie<br />
zaprogramowanego wymarcia (patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 w monografii [1/4]), czy też jedynie<br />
przejawem jakichś przejściowych problemów - przykładowo obecnym poziomem<br />
zanieczyszczenia naturalnego środowiska.<br />
3. Zwiększanie się ludzkiego okrucieństwa. W ostatnich czasach zaobserwować<br />
można wyraźny:<br />
(3a) Wzrost okrcieństwa różnych grup (np. Khmer Rouge z Kambodży czy<br />
Tamil Tigers z Sri Lanka).<br />
(3b) Wzrost okrucieństwa indywidualnych przywódców politycznych i<br />
religijnych (np. urodzonego w 1931 roku Pol Pota z Kambodży, urodzonego w 1924 roku Idi<br />
Amina prezydującego Ugandzie od 1971 do 1979 roku, czy urodzonego w 1955 roku guru<br />
Shoko Asahara z kultu dnia sądu ostatecznego "Aum Supreme Truth" w Japonii który w<br />
1995 roku zdobył sobie złowieszczą sławę atakiem śmiercionośnym gazem na 5 pociągów<br />
w Tokio).<br />
(3c) Wzrost okrucieństwa indywidualnych osób (np. coraz częstsze ostatnio<br />
serie morderstw czy zastrzeleń współziomków popełnianych przez te same osoby).<br />
Czy wszystko to jest pierwszym zwiastunem wtórnego barbarzyństwa powracającego do<br />
naszej cywilizacji czy też odosobnionymi przykładami zwyrodnienia?<br />
4. Gwałtowne zawężanie się zainteresowań społeczeństw do osiągnięć chwili<br />
obecnej. Manifestuje się ono na kilka różnorodnych sposobów, np. poprzez: (4a)<br />
ograniczanie się zainteresowań znacznej części społeczeństwa wyłącznie do spraw<br />
dotyczących aktualnej konsumpcji (przykładowo do: wielkości dochodu, zakupu nowych<br />
dóbr, jedzenia, programu telewizyjnego, ulubionego meczu, zmian w smaku piwa) przy
D-152<br />
jednoczesnym zaprzestaniu zwracania uwagi na długoterminowe efekty takiego<br />
zachowania (np. moralność, środowisko, z<strong>dr</strong>owie, przyszły kierunek kariery zawodowej,<br />
itp.); (4b) preferowanie programów, filmów oraz książek które aczkolwiek całkowicie<br />
pozbawione intelektualnej i moralnej wymowy "pełne są akcji"; (4c) kierowanie uwagi<br />
większości osób wyłącznie na przedsięwzięcia dające natychmiastowe korzyści (np.<br />
rabunek ekonomiczny zamiast długoterminowego planowania i systematycznego zdążania<br />
do generalnej poprawy); (4d) zaniku długoterminowych inwestycji i projektów badawczych<br />
jakie przynosiłyby korzyści dopiero po wielu latach); (4e) przerywanie lub zaniechywanie<br />
karier zawodowych wymagających wielu lat kształcenia się i doskonalenia zawodowego<br />
oraz spowodowany tym spadek jakości produktów w każdej dziedzinie (np. dzisiejsze<br />
samochody nie są tak trwałe i niezawodne jak dawniej, dzisiejsza muzyka nie jest tak<br />
kunsztowna i dopracowana jak dawniej, dzisiejsi artyści są dalecy od perfekcji dawnych<br />
sław); itp. Czy zjawisko to jest sygnałem tak znamiennego dla okresu średniowiecza<br />
generalnego "kurczenia się intelektualnego" całego naszego społeczenstwa, czy też jedynie<br />
przejawem osiągnięcia dobrobytu i związanego z tym przejścia na konsumpcyjny styl<br />
życia?<br />
5. Pogłębiający się kryzys ekonomiczny o zasięgu światowym. Pierwsze jego<br />
objawy zaczęły się uwidaczniać w 1997 roku tzw. ”Kryzysem Azjatyckim”. Czy jest on<br />
przejawem usztywnienia, radykalizacji i neo-feudalizmu w ekonomii, czy też jedynie<br />
przejawem chwilowych oscylacji rynku od koniunktury do zastoju?<br />
6. Narastanie stosunków społecznych zmuszających dzieci do dziedziczenia<br />
zawodu ich rodziców. Czy fakt, szczególnie ostro obserwowany obecnie na Zachodzie, iż<br />
dzieci skazywane są na przejmowanie zawodu rodziców (np. jedynie dzieci lekarzy stać na<br />
zostanie lekarzami, tylko dzieci artystów mają dostęp do poparcia i stosunków koniecznych<br />
dla zostania artystami, dzieciom robotników brakuje przykładu i wzorca mobilizującego je<br />
do zostania czymkolwiek innym niż robotnikami, zaś dzieci rolników wyrastają w warunkach<br />
implikujących ich zostanie rolnikami), jest jedynie przejawem chwilowych trudności<br />
ekonomicznych czy też oznaką wtórnej feudalizacji naszego społeczeństwa?<br />
7. Rozluźnianie się więzi rodzinnych i postęp znieczulicy w stosunkach<br />
pomiędzy krewnymi. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu trudno było zrozumieć stosunki<br />
średniowieczne gdy mąż zeznawał w inkwizycji przeciwko własnej żonie, brat zabijał brata<br />
dla tronu czy dziedzictwa, zaś siostrę darowywało się wrogowi dla zarobienia kilku lat<br />
pokoju. W miarę jednak rozluźniania się więzi rodzinnych w ostatnich dziesięcioleciach,<br />
podobne trendy, tyle że w nowocześniejszym kontekście, zaczynają pojawiać się i w<br />
naszym społeczeństwie.<br />
8. Pojawianie się najróżnorodniejszych zboczeń i wypaczeń. Ich ekstremalnym<br />
wyrazem są zboczenia seksualne. Nasza planeta przeżywa w ostatnich latach ogromne<br />
nasilenie tych zachowań. Z czasem narosły ich aż tak dużo, że niektóre kraje, np. Nowa<br />
Zelandia, powprowadzały nawet prawa o tzw. ”cywilnych uniach” jakie starają się je<br />
zalegalizować. Czy ich uzewnętrznianie się jest jedynie przejawem liberalizacji<br />
światopoglądów, czy też wyrazem narastającego dziwaczenia i wypaczeń podobnych do<br />
tych jakie wystąpiły w oryginalnym średniowieczu.<br />
Za przejaw nasilających się wypaczeń innego rodzaju można też uważać niektóre<br />
dziwactwa współczesnej sztuki, oraz istnienie ciągle rosnącej liczby osób którzy smakują<br />
się w nich i popierają je jako ich konsumenci. Czy wypaczenia te są wyrazem generalnego<br />
upadku smaku artystycznego podobnego do tego jaki wystąpił w oryginalnym<br />
średniowieczu, czy też przejściowym wyrazem nowych poszukiwań twórczych przez które<br />
przechodzi współczesna sztuka?<br />
9. Stopniowe zaniżanie się średniego poziomu naszej nauki. Jego<br />
najważniejszym przejawem jest stopniowy spadek efektywności prac naukowych oraz<br />
zanik/brak przełomowych osiągnięć naukowo-technicznych. Innym notowalnym przejawem<br />
jest zanik tradycji "dobrej roboty" naukowej, m.in. objawiający się poprzez wyraźny spadek
D-153<br />
zrozumiałości, przejrzystości, dostępności, rzetelności, głębi, bezstronności i obiektywności<br />
obecnych opracowań naukowych, oraz przedkładanie w nich formy nad treścią.<br />
Przykładowo wystarczy porównać sposób w jaki dzisiejsze po<strong>dr</strong>ęczniki akademickie<br />
prezentują jakiś problem, ze sposobem w jaki ten sam problem prezentowany był w<br />
po<strong>dr</strong>ęcznikach używanych kilkadziesiąt lat temu, aby natychmiast zauważyć różnicę w<br />
zrozumiałości, przejrzystości i dostępności ich opisów tekstowych oraz komunikatywności<br />
ich ilustracji. Z kolei jeśli osoba znająca określony problem porówna dzisiejsze publikacje i<br />
dysertacje naukowe z podobnymi pracami wydanymi kilkadziesiąt lat temu, zauważy ona że<br />
poziom naukowy dzisiejszych opracowań uległ wyraźnemu spłyceniu (np. wnioski<br />
dzisiejszych prac raczej podają co inni chcieliby w nich znaleźć zamiast tego co faktycznie<br />
wynika z danych badań, forma dzisiejszych prac zaczyna górować nad ich treścią, użycie<br />
skomplikowanego aparatu matematycznego często ukrywa płyciznę myślenia, itp.).<br />
Kolejnym przejawem tego upadku jest nagminne opuszczanie uczelni przez<br />
najzdolniejszych ludzi którzy tak źle się czują w atmosferze wewnętrznych sprzeczności,<br />
niekonsekwencji, skostnienia i ciasnoty myślenia dominującej dzisiejsze uczelnie iż wolą<br />
raczej pracować dla przemysłu lub dla prywatnych instytucji niż popierać postęp nauki. Czy<br />
owo zaniżanie się średniego poziomu dzisiejszej nauki jest wyrazem już zapoczątkowanego<br />
lawinowego procesu trwałego osłabiania się potencjału intelektualnego naszych<br />
najwybitniejszych myślicieli, czy też jedynie oznaką przejściowego zaadoptowania przez<br />
naukowców błędnego poglądu że wszystko co było do odkrycia zostało już odkryte, zaś<br />
nasza nauka i technika osiągnęła już poziom absolutnej doskonałości (stąd dalszy postęp<br />
może jedynie polegać na nieznacznym udoskonalaniu tego co już kiedyś zostało<br />
osiągnięte).<br />
10. Narastanie fanatyzmu religijnego, upolitycznienia religii, oraz stopniowe<br />
pojawianie się działań jakie nazwać możnaby początkiem neo-inkwizycji. Ostatnio w<br />
całym świecie zaobserwować się daje pogłębiający się wzrost radykalnych poglądów<br />
religijnych które tradycyjnie określane były nazwą "fanatyzm" i które stanowiły jedną z cech<br />
charakteryzujących okres oryginalnego średniowiecza. W całym świecie pogłębia się też<br />
upolitycznienie religii powiązane ze sięganiem przywódców religijnych po władzę polityczną<br />
oraz ich poszerzającym się ingerowaniem w świeckie aspekty życia społeczeństwa - bardzo<br />
podobne do identycznych trendów obserwowanych w oryginalnym średniowieczu. W wielu<br />
krajach zarysowywać się też zaczynają tendencje mogące świadczyć o stopniowym<br />
nawrocie religijnych represji, w średniowieczu objawiających się m.in. powołaniem do życia<br />
inkwizycji. Ich przykładem może być stopniowe o<strong>dr</strong>adzanie się cenzury religijnej<br />
obserwowane obecnie w wielu krajach, połączone nawet ze spaleniami książek na stosie<br />
(np. jedno z takich ostentacyjnych spaleń literatury nastąpiło w listopadzie 1996 roku; jego<br />
organizatorzy tak przekonani byli o swym prawie do narzucania innym własnych poglądów,<br />
że spalenia dokonali w sposób publiczny oraz zezwolili aby pokazane ono było w dzienniku<br />
telewizyjnym - w ten sposób dając sporo do myślenia nie tylko w zakresie swego<br />
poszanowania wolnej woli innych osób, ale także i swego stosunku do zanieczyszczania<br />
dymem ziemskiej atmosfery). Czy zjawiska te stanowią pierwsze oznaki powrotu<br />
identycznych trendów represyjnych obserwowanych w oryginalnym średniowieczu, czy też<br />
tylko dowód reakcyjnych zachowań niektórych przywódców religijnych starających się<br />
powstrzymać proces unaukowiania się i uświecczania życia dzisiejszych społeczeństw.<br />
11. Rywalizacja nauki z religią (zastępująca ich możliwą współpracę). Czy jest ona<br />
rodzajem współczesnych "wypraw krzyżowych" nastawionych na zdobycie monopolu i<br />
starających się zaprezentować naukę jako tą "lepszą wiarę", czy też jedynie przejawem<br />
z<strong>dr</strong>owego ścierania się poglądów?<br />
12. Pogłębianie się "represyjnego konserwatyzmu". Jest on zjawiskiem<br />
społecznym jakie autor opisał dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3 tej monografii. Jednym z jego<br />
najłatwiej zauważalnych objawów jest nasilająca się podatność społeczeństwa na<br />
telepatyczne manipulowanie jego poglądami przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów. Z kolei<br />
następstwa tego manipulowania obejmują m.in.: histerię naukowców wymierzona przeciwko
D-154<br />
zwolennikom badań <strong>UFO</strong>, która już obecnie przejawia się usuwaniem <strong>UFO</strong>logów z urzędów<br />
i uczelni, odmową publikowania dzieł <strong>UFO</strong>logicznych; blokowanie postępu nauki i techniki w<br />
wielu dziedzinach jakie zagrażają dominacji <strong>UFO</strong>nautów nad ludźmi (wykaz tych<br />
blokowanych dziedzin przytoczony jest w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii [1/4]); itp. Czy<br />
jest to pierwszym zwiastunem "naukowej inkwizycji" jaka w dalszych etapach<br />
zaawansowania neo-średniowiecza może nawet doprowadzić do palenia na stosie książek<br />
razem z ich autorami, symptomem telepatycznej manipulacji naszego społeczeństwa przez<br />
okupującą nas cywilizację pozaziemską (patrz po<strong>dr</strong>ozdział O1), czy też jedynie chwilowym<br />
uwstecznieniem naszej nauki?<br />
13. Tendencje decentralizacyjne charakteryzowane rozpadem imperiów i<br />
państw na mniejsze "księstwa", lokalnymi wojnami, itp. Czy jest to powtórzeniem<br />
średniowiecznej ambicji zakładania księstewek, czy też naturalnym trendem nowoczesnych<br />
społeczeństw?<br />
Autor pozostawia czytelnikom udzielenie sobie własnej odpowiedzi na powyższe<br />
pytania. Być może warto też aby rozpoczęli oni własne studia porównujące generalne<br />
zjawiska i trendy zarysowujące się w obecnych czasach z podobnymi trendami<br />
charakterystycznymi dla średniowiecza.<br />
Na wypadek jednak gdyby przedstawiona tutaj prognoza powrotu neo-średniowiecza<br />
miała kiedyś okazać się prawdziwa, warto aby czytelnicy po zapoznaniu się z niniejszym<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałem rozpatrzyli możliwość zmniejszania emisji telepatycznego/magnetycznego<br />
hałasu w swoim bezpośrednim otoczeniu (a stąd także zmniejszania poziomu absorpcji<br />
tego hałasu przez ich ciała). Uzyskanie takiego zmniejszania wymaga m.in. aby eliminować<br />
ze swego otoczenia wszelkie niepotrzebne źródła wibracji magnetycznych, t.j. aby:<br />
telewizory i komputery były wyłączane gdy nikt ich nie ogląda lub używa; elektryczne<br />
światła, wentylatory czy klimatyzatory powietrza były gaszone gdy nie są potrzebne; dopływ<br />
prądu do wszelkich nieużywanych urządzeń elektrycznych, elektronicznych, kabli, oraz<br />
przedłużaczy był odcinany; spanie na materacach elektrycznych a także niepotrzebne<br />
ogrzewanie mieszkania, wody, lub potraw spiralami elektrycznymi było unikane; budowanie,<br />
kupowanie, oraz zamieszkiwanie domów i mieszkań leżących pod liniami wysokiego<br />
napięcia, niedaleko kolei elektrycznych lub anten radiowych stacji nadawczych, w pobliżu<br />
dużych transformatorów, koło elektrowni lub stacji i anten radarowych było wystrzegane;<br />
posiadanie własnej kuchenki mikrofalowej było zaniechiwane; wsłuchiwanie się w wibracje<br />
magnetyczne ze słuchawek walkman'ów czy z magnetycznych głośników było ograniczane<br />
do niezbędnego minimum; wszelkie urządzenia zawierające cewki, wibrujące magnesy,<br />
silniczki elektryczne i inne źródła wibrującego pola magnetycznego jakie nie są nam w<br />
danej chwili potrzebne, takie jak telefony, faksy, niektóre ładowaczki akumulatorów,<br />
prostowniki, itp, były usuwane z pokoju w którym aktualnie przebywamy i wstawiane do<br />
któregoś z odleglejszych od nas pomieszczeń; itp. Oczywiście na makroskalę <strong>dr</strong>astyczne<br />
zmniejszenie poziomu absorbowanego przez nasze ciała hałasu<br />
telepatycznego/magnetyczego uzyskać też można poprzez absolutny zakaz wszelkich<br />
eksplozji broni ją<strong>dr</strong>owej.<br />
Na dodatek do powyższego autor rekomenduje czytelnikom zainteresowanie się<br />
różnymi metodami i dyscyplinami które dopomagają w pomniejszaniu niekorzystnego<br />
wpływu hałasu telepatycznego na nasze z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie. Ich przykładem jest<br />
starożytna wiedza na temat chińskiego "Fung Schui" oraz wskazywane przez nią wytyczne<br />
dla unikania konfiguracji otoczenia które powodowałyby ogniskowanie, rezonowanie i<br />
wzmacnianie wibracji telepatycznych w kierunku miejsca naszego długotrwałego<br />
przebywania. Inny przykład obejmuje radiestezję umożliwiającą wykrycie czy dane miejsca<br />
nie przenikane są przypadkiem nadmierną ilością wibracji telepatycznych emitowanych z<br />
dowolnych źródeł.<br />
Nieustannie aczkolwiek zwolna wzrasta już świadomość dzisiejszego społeczeństwa<br />
na temat szkodliwości hałasu telepatycznego (a ściślej na temat szkodliwości wibrujących<br />
pól magnetycznych i elektrycznych które hałas ten generują - wszakże dzisiejsza nauka jak
D-155<br />
dotychczas oficjalnie przecież jeszcze nic nie wie o istnieniu fal telepatycznych).<br />
Najlepszym wyrazem wzrostu tej świadomości była krótka notatka zatytułowana "WHO<br />
bada następstwa z<strong>dr</strong>owotne" (t.j. "WHO studies health effects") jaka ukazała się w<br />
malezyjskim dzienniku Sun, wydanie z czwartku dnia 6 czerwca 1996 roku, strona 24. Oto<br />
jej treść. "Genewa, środa: Światowa Organizacja Z<strong>dr</strong>owotna {WHO} rozpoczęła pięcioletni<br />
projekt dla zbadania wpływu z<strong>dr</strong>owotnego pól elektrycznych i magnetycznych. Jednak<br />
eksperci WHO twierdzą że dotychczasowe badania nie ujawniają zdecydowanie iż z<strong>dr</strong>owie<br />
społeczeństwa zagrożone jest popularnymi urządzeniami elektrycznymi takimi jak telefony<br />
celularne, kuchenki mikrofalowe, suszarki włosów, golarki elektryczne oraz kosiarki do<br />
trawników. "Efekty z<strong>dr</strong>owotne takie jak rak, zmiany zachowania, utrata pamięci, choroby<br />
Parkinson'a i Alzheimer'a, AIDS, nagła śmierć noworodków, oraz samobójstwa, są<br />
powszechnie sugerowane jako wynik wystawienia na działanie pól elektromagnetycznych",<br />
oni poinformowali. - Reuter". (W oryginale angielskojęzycznym: "Geneva, Wed: The World<br />
Health Organisation has launched a five-year project to study the health effects of electric<br />
and magnetic fields. But WHO experts said existing studies show no clear public health<br />
threat from popular electronic goods like cellular phones, microwave ovens, hair<strong>dr</strong>yers,<br />
electric razors and lawnmowers. "Health effects such as cancer, changes in behaviour,<br />
memory loss, Parkinson's and Alzheimer's diseases, AIDS, sudden infant death syn<strong>dr</strong>ome<br />
and suicides, have been suggested as resulting from exposure to electromagnetic fields",<br />
they said. - Reuter"). Nawet jeśli pierwsze badania wpływu hałasu telepatycznego (w<br />
powyższej notatce nawiązywanego poprzez badanie wibracji pól które hałas ten wywołują)<br />
na z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie organizmów żywych nie przyniosą rozstrzygających rezultatów,<br />
sam fakt że pod naporem obserwacji empirycznych badania takie zostały podjęte powinien<br />
już skłaniać do poważnego potraktowania tego zagadnienia.<br />
Na zakończenie warto tutaj dodać, że biologiczną szkodliwością niektórych wibracji<br />
elektromagnetycznych daje się wytłumaczyć niezwykłe zainteresowanie <strong>UFO</strong> w naturalnym<br />
środowisku, florze, oraz faunie z bliskiego otoczenia wszystkich ziemskich urządzeń<br />
wytwarzających te wibracje, takich jak linie wysokiego napięcia, stacje transformatorowe,<br />
elektrownie, itp. <strong>UFO</strong> bardzo często lądują w pobliżu tych urządzeń, pobierając do badań<br />
próbki roślin i gleby, systematycznie sprawdzając z<strong>dr</strong>owie ludzi mieszkających pod liniami<br />
wysokiego napięcia, itp. Przykładowo w Nowej Zelandii prawie pod każdą co potężniejszą<br />
linią przesyłową wysokiego napięcia co jakiś czas można znaleźć wyraźne wypalenie trawy<br />
po byłym lądowisku <strong>UFO</strong>.<br />
D4.1. Prognozy o nadchodzeniu ”neo-średniowiecza” się sprawdziły - do dzisiaj owa<br />
złowróżebna epoka już zapanowała na Ziemi<br />
Motto: "Najefektywniejszy niszczyciel to ten którego nie daje się usłyszeć ani zobaczyć."<br />
Kiedy gdzieś w latach 1993 do 1995 pisałem poprzedni po<strong>dr</strong>ozdział D4, moja<br />
hipoteza o nadchodzeniu na Ziemię epoki ”neo-średniowecza” była możliwością, jednak nie<br />
pewnikiem. Jednak kiedy w 2009 roku zabrałem się za przeformatowanie na PDF i<br />
zaktualizowanie tej monografii [5/4], wówczas uświadomiłem sobie że owo złowróżebne<br />
”neo-średniowiecze” faktycznie już zadomowiło się na Ziemi. Dlatego w niniejszym<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale, napisanym i dodanym tutaj dopiero w grudniu 2009 roku, wyjaśnię,<br />
uzasadnię, oraz podeprę materiałem dowodowym, ową szokującą prawdę, że począwszy<br />
od 1995 roku, na Ziemi zaczęły się objawiać wyraźne manifestacje nadejścia epoki ”neośredniowiecza”.<br />
Dokonam tego tutaj w kilku krokach (punktach), każdy z nich oznaczając<br />
poniżej symbolami #I1 do #I7 (tj. tak jak kroki te oznaczyłem także na totaliztycznej stronie<br />
o nazwie ”tapanui_pl.htm”). Oto owe kroki (punkty):<br />
#I1: Zacznijmy od zdefiniowania sobie czym oryginalne średniowiecze naprawdę<br />
było. Jeśli zapytać kogoś uczonego w piśmie czym było tzw. "średniowiecze", wówczas
D-156<br />
przytoczy nam jakąś mą<strong>dr</strong>ze brzmiącą definicję w której podkreślony zostanie okres czasu<br />
w historii Ziemi podczas którego to okresu owo średniowiecze panowało. Tymczasem jeśli<br />
dobrze się zastanowić, to esencją średniowiecza wcale nie był czas w jakim ono<br />
zapanowało, a wręcz przysłowiowe zachowania ludzi którzy w owym okresie żyli na Ziemi.<br />
Ludzie epoki średniowiecza zachowywali się bowiem zupełnie inaczej niż w innych epokach<br />
na Ziemi. Słowa jakimi można by trafnie opisać ich zachowanie to: abnormalność,<br />
okrucieństwo, psychopatia, zboczenia, wypaczenia, zachłanność, itp. Dlatego poprawna<br />
definicja średniowiecza powinna kłaść nacisk właśnie na owe wypaczone zachowania ludzi.<br />
Czyli powinna ona stwierdzać, przykładowo, że nazwa "średniowiecze" jest<br />
przyporządkowana do okresu w dziejach ludzkości podczas którego zachowania<br />
ludzi charakteryzowane były szeregiem wyjątkowo abnormalnych wypaczeń<br />
demonstrujących iż ludzie rządzili się uczuciami, emocjami, zachciankami, itp., a nie<br />
rozumem, wiedzą, logiką, dedukcjami, czy innymi jakościami swoich intelektów - a<br />
które to wypaczenia zachowań najsilniej rzucały się w oczy w obrzarze ich<br />
moralności, odnoszenia się do innych, systemu ich wartości, religii, smaku, poczucia<br />
piękna, sztuki, itp. Innymi słowy, gdyby definicję "średniowiecza" opracowywali dzisiejsi<br />
psychiatrzy zamiast historyków, wówczas stwierdziliby oni że był to okres w dziejach Ziemi<br />
kiedy niemal wszyscy ludzie byli "chorzy psychicznie" na którąś z form "psychopatii".<br />
Gdyby spróbować tutaj podać kilka przykładów średniowiecznych wypaczeń w<br />
zachowaniach ówczesnych ludzi, to najbardziej reprezentacyjne z nich obejmowałyby:<br />
nieustanne wojny, terror społeczny, szerzące się okrucieństwa, religijna histeria i fanatyzm,<br />
chciwość możnych, pomiatanie zwykłymi ludźmi i powszechny upadek godności, ucisk,<br />
ciemnota, upadek kultury, wypaczenia smaku artystycznego, załamanie z<strong>dr</strong>owotne (np.<br />
słynne epidemie), zmniejszenie się płodności ludzi i gwałtowny spadek zaludnienia,<br />
całkowite wymieranie wielu znanych rodzin i dynastii, tendencje anarchistyczne i<br />
decentralizacyjne (np. rozpad imperiów na księstwa i na małe państewka). Wypaczenia te<br />
zapanowały wówczas na praktycznie całej naszej planecie - włączając w to wyspy<br />
całkowicie wtedy odizolowane od reszty świata, takie jak Nowa Zelandia (gdzie właśnie w<br />
okresie średniowiecza upowszechniło się ludożerstwo). To zaś oznacza, że powody dla<br />
owych abnormalnych zachowań ludzi miały globalny charakter. Aby podać tu kilka<br />
przykładów, to właśnie w okresie średniowiecza mąż zeznawał w inkwizycji przeciwko<br />
własnej żonie oskarżając ją o czary, brat zabijał brata dla tronu czy dla dziedzictwa, siostrę<br />
darowywało się wrogowi dla zarobienia kilku lat pokoju, zaś wypaczone poczucie piękna u<br />
średniowiecznych malarzy powodowało że zapełniali oni swe obrazy zdeformowanymi<br />
potworami zamiast pięknymi ludźmi.<br />
#I2: Przeanalizujmy teraz dlaczego jest ogromnie istotne aby w definicji okresu<br />
"średniowiecza" podkreślać wypaczenia w zachowaniach ludzi, a nie okres czasu. Jeśli<br />
biernie akceptuje się definicję "średniowiecza" wypracowaną przez dzisiejszych naukowców<br />
- w której nacisk kładzony jest na okres czasu w historii Ziemi, wówczas przeacza się fakt<br />
że owo "średniowiecze" zostało czymś spowodowane. Znaczy, taka naukowa definicja<br />
implikuje "między wierszami" że "średniowiecze" czysto automatycznie nastało i potem<br />
przeminęło - tak jak to się zawsze dzieje z czasem i z epokami. Jeśli jednak<br />
"średniowiecze" zdefiniuje się tak jak ja uczyniłem to w poprzednim punkcie #I1 tego<br />
po<strong>dr</strong>ozdziału, znaczy z naciskiem na wypaczenia w zachowaniach ludzi, wówczas<br />
natychmiast rzuca się w oczy, że musiał zaistnieć na Ziemi jakiś czynnik z<strong>dr</strong>owotny czy<br />
biologiczny który wywołał te wypaczenia. Wszakże zachowania ludzi nigdy NIE ulegają<br />
dewiacjom i wypaczeniu same z siebie, a musi coś je powodować. Moja definicja<br />
średniowiecza inspiruje więc do poszukiwania owego czynnika który spowodował to<br />
trwające aż kilka stuleci wypaczenie zachowań całej ludzkości.<br />
Szukając czynnika który wywołał aż tak długotrwałe wypaczenie zachowań ludzi,<br />
śmiało można wyeliminować cały szereg wielkości "naturalnych", takich jak skład powietrza,<br />
wody, parametry ówczesnego światła, itp. Wszakże owe naturalne czynniki działały na
D-157<br />
ludzkość niezmiennie przez okres większy od długości średniowiecza. Po eliminacji tamtych<br />
czynników naturalnych, warto zwrócić uwagę na indukowany technicznie tzw. "hałas<br />
telepatyczny" - znany z badań paranormalnych jako źródło silnych wypaczeń w<br />
zachowaniach ludzi. (Czym jest owa niesłyszalna świadomie przez ludzi, jednak odbierana<br />
przez nich podświadomie "telepatia" oraz "hałas telepatyczny", wyjaśnia to skrótowo<br />
totaliztyczna strona o nazwie ”telepathy_pl.htm”, zaś opisuje bardziej szczegółowo tom 4<br />
monografii [8/2] i [1/5]. W tym miejscu wystarczy nadmienić, że jego jeszcze inna nazwa<br />
często używana w radiestezji i w różdżkarstwie to "zieleń ujemna". Hałas telepatyczny<br />
najczęściej jest wykrywany w niektórych obszarach piramid, ponad podziemnymi żyłami<br />
wody, oraz w emisjach z różnych totemów i obiektów kultu używanych w "czarnej magii".)<br />
Wszakże tuż przed pojawieniem się epoki średniowiecza miała na Ziemi miejsce<br />
gigantyczna eksplozja koło Tapanui w Nowej Zelandii z <strong>1178</strong> roku - opisana w niniejszej<br />
monografii. Jej zaś charakter wydatnie sprzyjał wygenerowaniu wysokich ilości właśnie<br />
takiego "hałasu telepatycznego". Eksplozja ta nie tylko więc miała miejsce w roku który był<br />
początkiem nadejścia epoki średniowiecza, ale na dodatek była ona na tyle potężna że<br />
zdołała zagłuszyć hałasem telepatycznym cały glob. Wszakże jej fizykalne skutki<br />
zdewastowały całą kulę ziemską, zaś sporo ze spowodowanych przez nią zniszczeń jest do<br />
dzisiaj widoczne w Europie. Te i inne przesłanki wskazują więc jednoznacznie, że<br />
nadejście na całą Ziemię okresu średniowiecza było spowodowane "hałasem<br />
telepatycznym" które rezonowało w ziemskiej jonosferze aż przez kilka kolejnych<br />
wieków, a które było wzbudzone gigantyczną eksplozją koło Tapanui w Nowej<br />
Zelandii z <strong>1178</strong> roku. Obszerne analizy i dedukcje które doprowadziły do ustalenia tego<br />
faktu (tj. faktu że to właśnie takie ogromnie niszczycielskie dla z<strong>dr</strong>owia ludzi "rezonowanie<br />
hałasu telepatycznego" w ziemskiej jonosferze doprowadziło do nastania okresu<br />
średniowiecza), omówione zostały w poprzednim po<strong>dr</strong>ozdziale D4.<br />
Jeśli przeanalizuje się wpływ rezonowania hałasu telepatycznego na samopoczucie i<br />
zachowania ludzi, wówczas się okazuje że hałas ten wywołuje u ludzi dokładnie takie skutki<br />
jakie źródła historyczne opisują że były one dominujące w okresie średniowiecza.<br />
Przykładowo, na przekór że hałas telepatyczny pozostaje niesłyszalny świadomie,<br />
faktycznie jest on odbierany przez ludzką podświadomość (to dlatego jest on wykrywalny<br />
metodami radiestezji i różdżkarstwa). Stąd pod jego wpływem ludzie stają się poirytowani i<br />
źli, zaś jako tacy łatwo wpadają w gniew, szybko reagują agresją, nie mają hamulców w<br />
swoich raptownych i brutalnych działaniach, tracą poczucie humoru, wszystko ich irytuje,<br />
nie wykazują tolerancji wobec niczego, itd., itp. - czyli są dokładnie tracy o jakich wiemy że<br />
byli oni w okresie średniowiecza. W obszarze z<strong>dr</strong>owia fizycznego, nadmiar hałasu<br />
telepatycznego osłabia odporność organizmu na choroby i zwiększa podatność na choroby,<br />
a ponadto u mężczyzn zmniejsza liczebność spermoidów. W rezultacie więc powoduje<br />
wszystkie owe skutki które znamy z okresu średniowiecza, takie jak epidemie i plagi,<br />
całkowite wymieranie wielu całych rodzin i dynastii, wyludnianie się całych krajów, itd., itp.<br />
Oczywiście, hałas teleptyczny wypacza także poczucie piękna i zdolności do racjonalnego<br />
myślenia - co tłumaczy średniowieczne "chore" malarstwo, oraz liczne średniowieczne<br />
powypaczane idee w rodzaju fanatyzmu, separatyzmu, martyrologii, zniszczenia, itp.<br />
#I3: Jest ogromnie istotnym aby odnotować, że niszczycielskie "rezonowanie hałasu<br />
telepatycznego" wszczyna też każda eksplozja nuklearna (co więc to znaczy dla ludzkości).<br />
W latach od 1945 do około 1970, pokolenie ludzi którzy wówczas zarządzali Ziemią (patrz<br />
punkt #I5 poniżej w tym po<strong>dr</strong>ozdziale) dokonywało całego szeregu próbnych eksplozji<br />
nuklearnych. Jak jednak się okazuje, każda taka próbna eksplozja nuklearna generuje<br />
określoną ilość owego "hałasu telepatycznego" tak ogromnie niszczycielskiego dla z<strong>dr</strong>owia<br />
ludzi. Co gorsze, cechą tego "hałasu telepatycznego" jest że potrafi on się kumulować<br />
lawinowo - znaczy że hałasowe skutki każdej kolejnej eksplozji nuklearnej dodają się do<br />
sumy skutków eksplozji poprzednich. Rezultatem więc tamtego szeregu próbnych eksplozji<br />
nuklearnych dokonanych na Ziemi w latach od 1945 do około 1970, było że całkowita ilość<br />
ogromnie niszczycielskich dla ludzkiego z<strong>dr</strong>owia rezonacji hałasu telepatycznego w chwili
D-158<br />
obecnej jest równa, jeśli nie większa, ilości tych rezonacji hałasu jakie panowały w okresie<br />
"średniowiecza". Następstwo zaś tego może być tylko jedno, mianowicie owe już<br />
dokonane próbne eksplozje nuklearne zainicjowały w ludziach wypaczenia zachowań<br />
które objawiają się obecnym staczaniem się Ziemi w kolejną epokę "neośredniowiecza".<br />
Oczywiście, podobnie jak mieszkańcy oryginalnego "średniowiecza" nie<br />
byli wcale świadomi że żyją w średniowieczu, zaś ich chore i powypaczane zachowania<br />
mogły być jedynie rozpoznane przez mieszkańców innych, z<strong>dr</strong>owszych epok, również<br />
dzisiejsi mieszkańcy Ziemi nie mają pojęcia że właśnie coraz głębiej staczają się w epokę<br />
"neo-średniowiecza". Niemniej jeśli dokona się porównania zachowań pokolenia ludzi<br />
którzy dzisiaj dominują Ziemię, z zachowaniami ludzi "średniowiecza", wówczas<br />
podobieństwo samo zaczyna rzucać się w oczy. Dlatego jeśli ktoś dzisiaj uważnie<br />
rozglądnie się dookoła, wówczas bez trudu odnotuje że owa epoka "neo-średniowiecza" już<br />
nadeszła na Ziemię i że zaczęła ona coraz silniej trapić ludzkość począwszy od około 1995<br />
roku (co staram się udokumentować m.in. w punkcie #I6 poniżej).<br />
#I4: Na tym etapie możemy więc zadać sobie pytanie jakie fakty nam dowodzą, że<br />
faktycznie już mamy na Ziemi kolejny okres "neo-średniowiecza". Przez nazwę "neośredniowiecze"<br />
należy rozumieć okres w dziejach ludzkości jaki właśnie nadchodzi na<br />
Ziemię. Okres ten zaindukowało niszczycielskie działanie na psychikę i z<strong>dr</strong>owie ludzi<br />
długoterminowego "hałasu telepatycznego" pobudzonego próbnymi eksplozjami broni<br />
nuklearnej z lat od 1945 do 1970. Podobnie do oryginalnego "średniowiecza", okres ten<br />
będzie się charakteryzował abnormalnymi wypaczeniami w zachowaniach ludzi. Istnieje<br />
cały szereg cech które będą charakteryzowały ten okres, oraz które są dzisiejszym<br />
odpowiednikiem podobnych cech jakie dominowały ludzkość w okresie oryginalnego<br />
"średniowiecza". Najważniejsze z nich obejmują m.in. (1) kierowanie się we wszystkim<br />
uczuciami, zachciankami, lenistwem, awersją do myślenia, zaz<strong>dr</strong>ością, modą, przykładem<br />
idoli, itp., zamiast wiedzą, rozumem, logiką, dowodami, itp., (2) uleganie skłonnościom,<br />
zachciankom, nałogom, zboczeniom, itp. - czyli praktykowanie na codzień niszczycielskiej<br />
filozofii zwanej ”pasożytnictwo”, (3) powszechny upadek moralności i zanik posłuchu dla<br />
podszeptów naszego sumienia, (4) religijny fanatyzm, uwielbienie dla siły, oraz fascynacja<br />
ciałem, mięśniami, bronią, itp., (5) egoizm i samocentryczność ludzi którzy troszczą się<br />
wyłącznie o samych siebie, (6) galopująca zachłanność i materializm, (7) niesubordynacja<br />
społeczna, rozruchy, rozpadanie się państw i mocarstw, terroryzm, piractwo, itp., (8)<br />
nasilanie się najróżniejszych plag i chorób (np. patrz punkt #B1 na totaliztycznej stronie o<br />
nazwie ”plague_pl.htm”), spadek liczby spermoidów, wymieranie dynastii, wyludnianie się<br />
Ziemi, (9) wypaczenia poczucia smaku i widzenia świata - manifestujące się m.in. w<br />
"chorym psychopatycznie" rodzaju sztuki i muzyki, (10) globalny zanik szczęścia i poczucia<br />
humoru - powodujący że ludzie niemal wszystko uważają za obrazę, że przestają się<br />
uśmiechać, że zawsze wyglądają ponuro i są w stanie nieustannej depresji, że coraz<br />
trudniej znaleźć coś co byłoby w stanie ich rozbawić, że łatwo popełniają samobójstwa, itd.,<br />
itp (odnotuj że zaistnieje więcej podobnie powypaczanych cech i zachowań ludzkich).<br />
#I5: Dokonajmy więc tutaj przeglądu jakie pokolenia aktywnie przyczyniły się do<br />
nadejścia na Ziemię okresu "neo-średniowiecza". Co około 25 lat zmienia się pokolenie<br />
ludzi które zadominowało życie na Ziemi i które zarządza owym życiem. (Odnotuj przy tym<br />
że pod pojęciem "pokolenie" rozumiemy tutaj wiekowo zbliżoną grupę ludzi którzy<br />
dorastali w podobnych czasach a stąd doświadczyli tego samego rodzaju warunków<br />
środowiskowych, tak że ich zachowania i cechy osobowościowe zawierają potem<br />
trendy wspólne dla niemal ich wszystkich.) Stąd każde takie "pokolenie" w okresie<br />
swojej dominacji ukształtowuje życie na Ziemi w nieco odmienny sposób - jaki jest unikalny<br />
i charakterystyczny dla tego właśnie pokolenia. Pokolenie ludzi które jako pierwsze<br />
wystawione zostało na niszczycielskie działanie rezonacji hałasu telepatycznego z bomb<br />
atomowych, jest pokoleniem do którego ja należę. Pokolenie to kiedyś nazywane było<br />
"wyżem demograficznym". Jednak ja preferuję nazwać je żartobliwie pokoleniem
D-159<br />
"uczuciowców" - ponieważ ów niszczycielski hałas telepatyczny spowodował że zamiast<br />
kierować się rozumem, logiką, materiałem dowodowym, itp., zaczęło ono kierować się<br />
uczuciami, poglądami, zachciankami, pożądaniami, itp. Owo pokolenie "uczuciowców"<br />
dominowało życie na Ziemi przez okres od około 1970 roku, do około 1995 roku. Po nim<br />
Ziemia została wzięta w zarząd przez pokolenie ich dzieci, którego kontrola nad życiem<br />
ludzkości przypada na lata od około 1995 do około 2020 - czyli w tym również i na chwilę<br />
obecną. Dokonajmy więc teraz przeglądu tych cech każdego pokolenia które przyczyniło<br />
się do nadejścia na Ziemię okresu "neo-średniowiecza", które to cechy posiadają<br />
zasadniczy wpływ na powstanie i eskalowanie owego "neo-średniowiecza". Proszę też<br />
odnotować, że każdemu z owych pokoleń przyporządkowałem wysoce żartobliwą nazwę<br />
która moim zdaniem powinna rozbawiać i stąd być łatwiejsza do kojarzenia, a jednocześnie<br />
powinna najlepiej charakteryzować esencję zachowań danego pokolenia.<br />
Oczywiście, aby krótko zcharakteryzować poszczególne pokolenia, konieczne jest<br />
użycie wysokiego stopnia generalizacji. Jak zaś to z generalizowaniem zawsze bywa,<br />
wypunktowywuje ono jedynie najbardziej powszechne i najbardziej reprezentacyjne<br />
tendencje. Jako takie, nie uwzględnia ono ani wyjątków od opisanych tu tendencji - które w<br />
rzeczywistym życiu zawsze przecież istnieją, ani też jakichkolwiek indywidualnych osób czy<br />
jakichkolwiek konkretnych rodzin. Stąd, na przekór że esencja tego co tu opisane faktycznie<br />
odnosi się do całych wskazywanych tu pokoleń, niekoniecznie i nie zawsze odnosi się ona<br />
do każdej indywidualnej osoby ani do każdej indywidualnej rodziny z danego pokolenia.<br />
1. Pokolenie "agresywnych panikarzy". Jest to pokolenie ojców mojego pokolenia.<br />
Ziemia znajdowała się pod ich panowaniem w okresie od około 1945 roku do około 1970<br />
roku. Pokolenie to przeżyło i na własne oczy widziało wszelkie okropności wojny światowej.<br />
Panicznie więc bało się następnej wojny światowej. Aby jej zapobiec, zgodnie z dewizą<br />
starożytnych Rzymian "kiedy chcesz pokoju przygotowuj się do wojny" zbroiło się ono jak<br />
szalone i potrząsało swoimi broniami przed nosami własnych przeciwników. Aby zaś<br />
dysponować najpotężniejszymi rodzajami broni, bez przerwy dokonywało prób z bronią<br />
ją<strong>dr</strong>ową. To właśnie owe próby tamtego pokolenia zaowocowały falami wibracji hałasu<br />
telepatycznego który odtąd rezonuje w ziemskiej jonosferze - tak jak dźwięki rezonują w<br />
pudle rozonansowym skrzypiec. To owo pokolenie "agresywnych panikarzy" faktycznie jest<br />
odpowiedzialne za sprowadzenie na ludzkość obecnego okresu "neo-średniowiecza".<br />
2. Pokolenie "uczuciowców" do którego m.in. ja należę. Panowało ono nad Ziemią<br />
w okresie od około 1970 roku, aż do około 1995 roku. To właśnie jego podświadomość, po<br />
raz pierwszy od końca czasów średniowiecza, ponownie zaczęła być stopniowo wypaczana<br />
rezonowaniem "hałasu telepatycznego". Dlatego jego najważniejszą cechą stało się, że<br />
zamiast kierować się rozumem, wiedzą, logiką, dedukcją, materiałem dowodowym,<br />
tradycją, itp., po raz pierwszy od wielu wieków zaczęło ono we wszystkim kierować się<br />
głównie uczuciami, zachciankami, impulsami, niesprawdzonymi poglądami, modą,<br />
przykładem swoich idoli, itp. W ten sposób pokolenie to złamało dotychczasową tradycję i<br />
trend na Ziemi. Jednocześnie to ono spowodowało że następne pokolenie (tj dzieci mojego<br />
pokolenia) zostało wychowane na "Midasów na odwyrtkę".<br />
3. Pokolenie "Midasów na odwyrtkę" - tj. pokolenie dzieci mojego pokolenia.<br />
Przejęło ono władzę nad Ziemię od mojego pokolenia około 1995 roku i będzie panowało<br />
do około 2020 roku. W chwili obecnej ludzkość i Ziemia znajdują się więc pod ich kontrolą i<br />
zarządem.<br />
Wszyscy zapewne znamy mit starożytnej Grecji o królu Midasie z Frygii - tego który<br />
zamieniał w złoto wszystko czego tylko się dotknął. Dlatego jedno z napoważniejszych w<br />
skutkach zaniedbań mojego pokolenia "uczuciowców" można by opisać jako wychowanie<br />
pokolenie naszych dzieci na takich właśnie "Midasów na odwyrtkę" - wszakże "wszystko<br />
czego one się tylko dotkną natychmiast zamienia się w g...." Pamiętając, że pokolenie<br />
owych "Midasów na odwyrtkę" przejęło od mojego pokolenia panowanie nad Ziemią około<br />
roku 1995, podajmy tutaj kilka przykładów ich "dotyku Midasa na odwyrtkę". Ano, już w<br />
tylko około dwa lata od przejęcia przez nich panowania nad Ziemią, pojawił się tzw. "kryzys
D-160<br />
Azjatycki" który zniszczył wiele walut i ekonomii świata (także przepołowił on moje<br />
zagraniczne zarobki). W około 6 lat po przejęciu panowania, ich "dotyk Midasa na<br />
odwyrtkę" zamanifestował się w formie tzw. "9/11". Potem Midasy owe wszczęły aż dwie<br />
wojny o których do dzisiaj nie wiedzą jak je zakończyć. W 2008 roku zaczęły one kryzys<br />
ekonomiczny - który obecnie tylko pogłębiają zamiast eliminować (tj. kryzys spowodowany<br />
przez zachłanność bankierów owego pokolenia którzy zmarnotrawili na siebie pieniądze<br />
jakie mieli pożyczać biednym, zaś "eliminowany" przez ich polityków poprzez dawanie<br />
owym bankierom w "opiekę" nawet większych sum pieniędzy odbieranych biednym<br />
podatkami). W dniach od 7 do 19 grudnia 2009 roku przywódcy wszystkich krajów świata z<br />
pokolenia owych "Midasów na odwyrtkę" zorganizowali w Kopenhadze światową<br />
konferencję klimatyczną "COP15" - o której wcześniej się chwalili że rozwiążą na niej<br />
wszystkie problemy z klimatem i naturą. Jednak w praktyce nic na niej nie rozwiązali - jak to<br />
jednak słusznie stwierdził artykuł "Climate deal waits for another day" ze strony A2 gazety<br />
The New Zealand Herald (wydanie z poniedziałku (Monday), December 21, 2009). Jedyne<br />
więc czym owa konferencja zaawocowała to dużo zepsutego powietrza. Itd., itp. - przykłady<br />
"dotyku" owych "Midasów na odwyrtkę" możnaby mnożyć w nieskończoność.<br />
Moim zdaniem istnieją aż dwa zasadnicze powody dla których pokolenie "Midasów<br />
na odwyrtkę" ma właśnie taki "odwrotny niż Midas" wpływ na wszystko czego tylko się<br />
dotknie. Pierwszym powodem jest fakt że owo rezonowanie hałasu telepatycznego<br />
nieprzerwanie wypacza ich moralność, nastawienia, uczucia, zachcianki, pożądania, umysł,<br />
myśli, nawyki, itp. Drugim zaś powodem jest, że zostali oni wychowani przez pokolenie<br />
"uczuciowców" które też zostało już wypaczone owym rezonowaniem hałasu<br />
telepatycznego, a stąd które o<strong>dr</strong>zuciło i zdewaluowało sprawdzone w tysiącleciach<br />
stosowań metody wychowywania - tak jak to opisano w punkcie B5.1 totaliztycznej strony o<br />
nazwie ”will_pl.htm”. Dlatego owo pokolenie "Midasów na odwyrtkę" już obecnie nam<br />
ilustruje jaki będzie w przyszłości mechanizm lawinowego kumulowania się niszczycielskich<br />
następstw "neo-średniowiecza" - jeśli ludzie zignorują informacje i zalecenia wskazywane w<br />
punkcie #I7 poniżej. (To lawinowe kumulowanie się następstw może spowodować, że jeśli<br />
następstwa "neo-średniowiecza" nie będą rozumiane i stąd wymkną się spod kontroli,<br />
wówczas Ziemia może już wkrótce się zamienić w prawdziwe piekło.) Ponieważ<br />
wypaczanie powodowane rezonowaniem hałasu telepatycznego omówiłem już w<br />
poprzednich punktach #I2 i #I3 tego po<strong>dr</strong>ozdziału, poniżej skupię się na omówieniu głównie<br />
następstw wypaczonego wychowania owego pokolenia "Midasów na odwyrtkę".<br />
Tak więc tym <strong>dr</strong>ugim głównym powodem dla którego pokolenie dzieci mojego<br />
pokolenia wyrosło na takich "Midasów na odwyrtkę", było że kierując się uczuciami zamiast<br />
rozumem (wszakże rozum już w moim pokoleniu został zagłuszony hałasem<br />
telepatycznym), moje pokolenie o<strong>dr</strong>zuciło i zdewaluowało tradycyjne metody wychowania<br />
dzieci. Dla mojego pokolenia "uczuciowców" przestało bowiem mieć znaczenie, że owe<br />
tradycyjne metody wychowania udowodniły swoją poprawność w działaniu przez całe<br />
tysiąclecia ich używania. Jednocześnie niesprawdzone metody wychowania jakie kierując<br />
się uczuciami zamiast logiką dopiero moje pokolenie "uczuciowców" po raz pierwszy<br />
wprowadziło do użycia, wiodły do wyrośnięcia zbyt wielkiej proporcji dzieci następnego<br />
pokolenia na egoistów, snobków, mięczaków, niezdary, niedołęgów, terrorystów, itp.<br />
Pokolenie "uczuciowców" do którego ja należę miało raczej twarde dzieciństwo i młodość.<br />
Można więc zrozumieć dlaczego, kiedy w końcu swoimi rękami zdołało ono zbudować<br />
największy okres dobrobytu i stabilności w dotychczasowych dziejach Ziemi, owocami tego<br />
dobrobytu zaczęło bezwarunkowo obsypywać swoje dzieci. Na dodatek, powszechne<br />
kierowanie się uczuciami zamiast rozumem spowodowała że bez przerwy starało się ono<br />
przypodobać swoim dzieciom i kupić sobie ich miłość, zamiast wpajać w nie zasady,<br />
tradycję, dyscyplinę, odpowiedzialność, oraz inne cechy wymagane do wpojenia młodemu<br />
pokoleniu. To właśnie w okresie dominacji pokolenia "uczuciowców" jego dzieci<br />
otrzymywały samochody, komputery i najnowsze zabawki zupełnie bez kiwnięcia palcem.<br />
To owo pokolenie wprowadziło do użycia miękką i wygodną bieliznę, jednorazowe pieluchy,
D-161<br />
zakazy dawania dzieciom klapsa kiedy są niegrzeczne, oraz urabianie nauczycieli aby<br />
używali psychologii zamiast obowiązków, gonienia do pracy i kar. To owo też pokolenie<br />
"uczuciowców" pozwalało swym dzieciom wydawać pensje rodziców na najmodniejsze<br />
ubrania, najbardziej znanych fryzjerów, oraz najlepsze kosmetyki. W rezultacie pokolenie<br />
jego dzieci nawykło że cały świat obraca się wokoło ich pępka, oraz że w życiu można<br />
jedynie brać nic w zamian nie dając. W ten sposób, zgodnie z prawami życia opisanymi w<br />
punkcie #A3 strony o nazwie ”god_proof_pl.htm”, pokolenie "uczuciowców" wychowało<br />
swych następców na niedołęgi i egoistów, którzy umią zabierać jednak nie potrafią dawać,<br />
którzy umią obiecywać, jednak nie potrafią dotrzymywać, którzy umieją burzyć, jednak nie<br />
potrafią budować z sukcesrm, którzy zamiast pokojowej i efektywnej negocjacji używają siły<br />
i zniszczenia. W swoim podejściu do wychowania następnego pokolenia pokolenie<br />
"uczuciowców" zignorowało tysiąclecia doświadczeń ludzkości, że aby nabyć wymaganych<br />
cech charakteru - zgodnie z wyraźnymi zaleceniami Boga wyrażonymi w Biblii młodzież<br />
trzeba wychowywać "tak jak hartuje się stal" (co wyjaśniono w punkcie #B5.1 totaliztycznej<br />
strony o nazwie ”will_pl.htm”). W rezultacie, reprezentanci owego pokolenia "Midasów na<br />
odwyrtkę" którzy obecnie panują nad światem, w swoim niedołęstwie i egoiźmie zapewne<br />
nie będą nawet zdolni zapewnić swym rodzicom godziwych emerytur. Na stare lata ich<br />
rodzice będą więc zbierali owoce faktu że jako pokolenie "zawalili" właściwe wychowanie<br />
następnego pokolenia. Na szczęście, w długoterminowym działaniu "nie ma takiego złego<br />
co by na dobre nie wyszło". Owo więc niedołęstwo i egoizm pokolenia "Midasów na<br />
odwyrtkę" powoduje, że pokolenie ich dzieci ponownie będzie zapewne miało "twarde<br />
życie" które być może zdoła "zahartować je jak stal" - tak jak było hartowane moje<br />
pokolenie. Stąd, jeśli spełnione zostaną warunki z punktu #I7 poniżej, ciągle istnieje jakaś<br />
szansa że po upadku i maraźmie okresu panowania "Midasów na odwyrtkę", być może<br />
ponownie zacznie na Ziemię powracać nieco lepszy okres budowany przez pokolenie<br />
"decydentów". Obyśmy tylko zdołali owym "decydentom" przekazać, zanim powymieramy,<br />
jak istotne i brzemienne w następstwa jest surowe i moralne wychowanie ich dzieci oraz ich<br />
uczulenie na wszystkie te aspekty życia które mają znaczenie dla przerwania obecnej<br />
eskalacji okresu "neo-średniowiecza".<br />
4. Pokolenie "decydentów". Jest to pokolenie wnuków generacji do której ja<br />
należę, czyli są to dzieci "Midasów na odwyrtkę". Przejmie ono ludzkość i Ziemię w swój<br />
zarząd począwszy od około 2020 roku aż do około 2045 roku. Powodem dla którego ja<br />
żartobliwie nazywam ich pokoleniem "decydentów", jest że to od nich będzie zależało<br />
podjęcie i w<strong>dr</strong>ożenie najważniejszej decyzji ich tysiąclecia - od której zależały potem będą<br />
losy ludzkości przez następne kilkaset lat. Mianowicie, owi "decydenci" swoimi decyzjami i<br />
działaniami podejmą i w<strong>dr</strong>ożą albo ignoranckie decyzje podobne do decyzji "Midasów na<br />
odwyrtkę" - które następnie rozciągną i wydłużą okres "neo-średniowiecza" aż na kilka<br />
dalszych stuleci (zamieniając w ten sposób Ziemię w rodzaj piekła), albo też rozsądnie<br />
wykorzystają oni wiedzę którą m.in. stara się im przekazać niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział i działając<br />
rozumowo oraz moralnie wytłumią oni ów okres "neo-średniowiecza" oraz przywrócą<br />
ludzkość na <strong>dr</strong>ogę moralności, użycia inteligencji, w<strong>dr</strong>ażania pokoju, kultywowania tradycji,<br />
itp.<br />
#I6: Znając pokolenia odpowiedzialne za nadejście ”neo-średniowiecza”, teraz<br />
możemy przeanalizować dlaczego pokolenie "Midasów na odwyrtkę" eskaluje obecnie<br />
okres "neo-średniowiecza". Po okresie średniowiecza w którym ludzie kierowali się<br />
wyłącznie uczuciami, kolejne generacje ludzkości ciężko pracowały aby na Ziemię<br />
przywrócić użycie wiedzy, dowodów, logiki, dedukcji, rozsądku, oraz tym podobnych zalet<br />
ludzkiego intelektu. Ojcowie mojego pokolenia (tj. "agresywni panikarze") już niemal<br />
całkowicie w<strong>dr</strong>ożyli codzienne użycie tych jakości. Przykładowo, ich małżeństwa niemal<br />
wyłącznie były oparte na rozsądku - co zredukowało rozwody do niemal zera. Ich<br />
odnoszenie do Boga, religii, duchów, czy niewyjaśnionych zjawisk było wyłącznie brane na<br />
rozum a nie na uczucia (wszakże to właśnie za życia rodziców mojego pokolenia, po raz<br />
pierwszy i ostatni w dotychczasowych dziejach ludzkości prowadzone były oficjalne badania
D-162<br />
<strong>UFO</strong>, ESP, telepatii, itp.) Życie rodzinne miało logikę, strukturę i odpowiedzialność, bo<br />
istniała głowa rodziny i każdy znał swoje miejsce, bo był klarowny podział ról, bo<br />
przestrzegano tradycji oraz udowodnionych w praktyce metod działania. Dzieci karano lub<br />
nagradzano stosownie do ich zachowania i osiągnięć, bo każdy wiedział że jeśli wypaczy<br />
się ich charaktery brakiem moralnych wzorców, zasad, ograniczeń, obowiązków i<br />
dyscypliny, wówczas przynależna im porcja bólu i zmagań zostanie im zaserwowana w<br />
znacznie późniejszym wieku. W czasach naszych przodków gdy ktoś był w biedzie wszyscy<br />
rozumieli że osobiście muszą mu pomóc. Godność, uczciwość, moralność, honor i działania<br />
dla dobra swego kraju ciągle były wówczas odnotowywalne u polityków i u decydentów.<br />
Jeśli ktoś chciał coś zakupić wówczas zarabiał moralnie i oszczędzał dla osiągnięcia swego<br />
celu. Natomiast czas wolny spędzało się wówczas na pobudzających myślenie i inteligencję<br />
działaniach, na życiu towarzyskim, na modlitwach, czy na rozmowach ze starszą generacją.<br />
Kiedy rozum już niemal całkowicie zatriumfował nad uczuciami, oto weszło w życie<br />
moje pokolenie "uczuciowców". Otumanieni hałasem telepatycznym irytującym naszą<br />
podświadomość, wybuchaliśmy gniewem i przekorą "do diabła z rozumem i tradycją -<br />
zacznijmy brać życie wyłącznie na uczucia". Zerwaliśmy więc z konsultowaniem rozumu<br />
kiedy wybieraliśmy sobie partnerów życiowych, zaś słuchaliśmy wyłącznie podszeptów<br />
miłości. Miłość zaś szybko przemija. Rezultatem były małżeństwa tylko na okres dobrej<br />
pogody, rozpad rodzin z chwilą pierwszych kłopotów, oraz lawinowe narastanie rozwodów.<br />
Zamiast rzeczowo badać niewyjaśnione zjawiska, Boga, <strong>UFO</strong>, duchy, ESP, itp., oraz<br />
zamiast zważać na materiał dowodowy w ich sprawie, zaczęliśmy postępować uczuciowo i<br />
zgodnie z panującą modą, a stąd ignorować te tematy oraz palić na stosie tych co je ciągle<br />
badali. Zamiast wychowywać dzieci zgodnie z udowodnionymi przez tysiąclecia metodami<br />
zalecanymi przez Biblię, zaczęliśmy oszczędzać im bólu i wysiłku, pocieszać że<br />
bezmyślność i głupota też zasługują na nagrody, wychwalać nawet za zjedzenie posiłku,<br />
obsypywać prezentami za czynienie niczego, dawać im dyplomy i medale tylko za wzięcie<br />
udziału, oraz wpajać w nich przekonanie że są pępkami całego wszechświata. W swym<br />
rodzinnym życiu wyelimowaliśmy role, pozycje i tradycje, tak że każdy mógł czynić co tylko<br />
zechciał, nikt też nie zaznał żadnej struktury, dyscypliny, ograniczeń, ani odpowiedzialności.<br />
Zamiast słuchać tych co mają coś do powiedzenia zaczęliśmy wysłuchiwać tych co<br />
najbardziej krzykliwi. Zamiast nazywać wszystko po imieniu, zaczęliśmy wprowadzać nową<br />
terminologię aby przypadkiem kogoś nie obrazić. Zamiast się modlić, zaczęliśmy się<br />
wstydzić swego Boga. Zamiast wytykać i zwalczać to co złe i niemoralne,<br />
powprowadzaliśmy "prawa prywatności" oraz "cywilne unie" które pozwalały nam to ukryć<br />
lub zalegalizować. Zamiast potępiać i karać zboczonych, zwyrodniałych i pozbawionych<br />
hamulców, czyniliśmy ich naszymi idolami. To w moim pokoleniu "uczuciowców" zamiast<br />
pomagać ludziom w potrzebie, powymyślaliśmy instytucje na które mogliśmy przerzucać<br />
odpowiedzialność za pomoc, podczas gdy my mogliśmy zabawiać się w gapiów. To moje<br />
pokolenie "uczuciowców" wyeliminowało umysłowo inspirujące wieczorne życie towarzyskie<br />
i rozmowy ze starszą generacją oraz filozoficznie nastrajające modlitwy, zastępując je<br />
bezmyślnym oglądaniem telewizji lub podsycaniem brutalności z pomocą gier<br />
komputerowych. To owo pokolenie "uczuciowców" ponownie zaczęło zatrudniać za to<br />
"KOGO ktoś znał", a nie za to "CO ktoś potrafił dokonać".<br />
Najgorsze jednak, że owo następne pokolenie "Midasów na odwyrtkę" i<br />
niewydarzeńców - które moje pokolenie "uczuciowców" rozpieszczało zamiast<br />
wychowywać, po przejęciu po nas planety zeskalowało dalej tamte nasze kierowanie się<br />
uczuciami i zachciankami zamiast rozumem. W rezultacie, owo rozwy<strong>dr</strong>zone pokolenie<br />
"Midasów na odwyrtkę" przetransformowało nasze kierowanie się głównie uczuciami, w<br />
obecnie panującą epokę niemoralności, zachłanności, wypaczeń, zboczeń, agresji, zbrodni,<br />
bezrobocia, upadku i głodu. I tak owi niewydarzeńcy wyeskalowali zachłanność do granic<br />
absurdu. Stąd ich politycy zamiast pytać "co to uczyni dla naszego narodu lub kraju",<br />
zaczęli swoje rządy od wypytania "a co (lub ile) jest w tym dla mnie". To owo następne<br />
pokolenie "Midasów na odwyrtkę" swój nawyk otrzymywania za darmo przekształciło w
D-163<br />
trwałe "życie na kredyt". To ono zamiast płacić proporcjonalnie do wkładu, wymyśliło<br />
milionowe zarobki dla dyrekcji zaś głodowe ochłapy dla robotników, premie równoważne<br />
tysiącom pensji dla zarządu, oraz odsyłanie na bezrobocie dla reszty pracowników. To ono<br />
przywraca dziesięciogodzinny dzień pracy dla robotników, skraca urlopy i dni odpoczynku,<br />
redukuje zasiłek dla bezrobotnych, oraz wydłuża wiek uprawnienia do emerytury. To ono<br />
eliminuje Boga z życia, zaś wprowadza kult pieniądza i szybkiej przyjemności. To ono w<br />
ludziach widzi jedynie ciało i mięśnie, zaś w naturze potencjał do zarobku. Itd., itp.<br />
W przeszłości naszej cywilizacji istniał już raz taki okres czasu kiedy ludzie<br />
zaprzestali słuchania wiedzy, materiału dowodowego, logiki, głosów rozsądku, czy<br />
podszeptów sumienia, a zaczęli eskalować najróżniejsze wypaczenia kierując się wyłącznie<br />
uczuciami, emocjami, zachciankami, itp. Okres ten nazywamy "średniowieczem". Poprzez<br />
trwałe w<strong>dr</strong>ożenie w życie nowego trendu aby ignorować moralność, tradycję, wiedzę,<br />
logikę, dowody, oraz głosy rozsądku, a wsłuchiwać się wyłącznie w nasze uczucia i<br />
zachcianki, moje pokolenie "uczuciowców" stworzyło na Ziemi warunki umożliwiające<br />
naszym następcom przywrócenie tamtej mrocznej epoki. To dlatego w okresie panowania<br />
mojego pokolenia "uczuciowców" rozpoczął się na Ziemi proces który nasze<br />
niewydarzone "Midasy na odwyrtkę" ignorancko pogłębiły potem w obecnie<br />
eskalującą się epokę "neo-średniowiecza". Kiedy zaś owe wypaczenia "neośredniowiecza",<br />
oraz wszystkie jego niemoralne konsekwencje, raz już całkowicie<br />
rozpanoszą się po Ziemi, wówczas zapewnie potrzebny będzie wysiłek aż wielu kolejnych<br />
generacji ludzi aby Ziemia zdołała powrócić do używania moralności, wiedzy i rozumu w<br />
każdej możliwej sytuacji.<br />
#I7: Na końcu rozważmy czy można jakoś zatrzymać staczanie się ludzkości w okres<br />
"neo-średniowiecza" i zaradzić negatywnym skutkom wieloletniego rezonowania hałasu<br />
telepatycznego. Tak można! Konieczne jest jednak aby ludzie wypełniali następujące<br />
warunki: (1) byli świadomi iz właśnie przyżywają ów niszczycielski okres, (2) wiedzieli co<br />
okres ten spowodowało, (3) byli zaznajomieni z manifestacjami i sposobami na jakie on się<br />
objawia, oraz (4) znali stwierdzenia filozofii zwanej ”totalizm” oraz ustalenia ”Konceptu<br />
Dipolarnej Grawitacji” które nam wyjaśniają jak prowadzić swoje życie w sposób moralny i<br />
eliminujący następstwa złego zachowania ludzi.<br />
Niestety, jest wysoce wątpliwym czy ludzie kiedykolwiek spełnią powyższe warunki,<br />
a w ten sposób powstrzymają lawinową eskalację "neo-średniowiecza". Powodem jest, że o<br />
nadchodzeniu owego okresu "neo-średniowiecza" ja ostrzegam ludzi już od bardzo dawna,<br />
zaś niemal wszyscy zdają się ignorować te moje ostrzeżenia. Swoje publikacje na ten temat<br />
przygotowałem na długi czas zanim pierwsze objawy nadejścia "neo-średniowiecza" stały<br />
się już widoczne. Wszakże zaraz po odkryciu w 1987 roku światowych następstw eksplozji<br />
Tapanui, oraz następnego ustalenia niszczycielskiego działania hałasu telepatycznego<br />
zaindukowanego tą eksplozją, zacząłem energicznie ostrzegać ludzi o tym co właśnie<br />
nadchodzi w dwujęzycznej serii [5] swoich monografii (np. w po<strong>dr</strong>ozdziale D4 niniejszej<br />
monografii [5/4]). Niestety, na przekór że monografie z owej serii [5] o eksplozji Tapanui są<br />
już upowszechniane od niemal ćwierć wieku, narazie nikt nie zwraca najmniejszej uwagi na<br />
to przed czym one ostrzegają. Dlatego jest ogromnie istotnym aby ludzie w końcu zaczęli<br />
brać sobie do serca wiedzę i informacje zawarte w niniejszej części tego po<strong>dr</strong>ozdziału, oraz<br />
aby zaczęli w końcu je upowszechniać wśród zainteresowanych osób (tak aby mogło je<br />
poznać m.in. i pokolenie "decydentów" i było w przyszłości w stanie się nimi kierować w<br />
swoich działaniach).<br />
W naszym postępowaniu w sprawie nadejścia "neo-średniowiecza" warto też brać<br />
pod uwagę mechanizmy działania wszychświata. Mechanizmy te bowiem tak działają, że<br />
"prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa" - co udokumentowane zostało w rozdziale<br />
N z niniejszej monografii [5/4]. Im więc bardziej będziemy ukrywali i ignorowali fakt że<br />
nasza cywilizacja właśnie coraz głębiej ześliguje się w epokę "neo-średniowiecza", oraz im<br />
mniej będziemy czynili aby owo jej ześlizgiwanie się postrzymać, tym wyraźniej przyszłe<br />
generacje ludzi będą widziały po owocach naszych czynów, że taka barbarzyńska epoka na
D-164<br />
Ziemi zaistniała począwszy od obecnych pokoleń. Aczkolwiek więc kiedyś epokę tą mogą<br />
nazywać inaczej niż "neo-średniowiecze", faktem pozostanie że będą ją uważali za okres<br />
kiedy ludzkość powinna już reprezentować wysoki poziom ucywilizowania, jednak w niemal<br />
wszystkich swoich postępowaniach zachowywała się jak patologicznie chorzy psychopaci.<br />
D5. Apel do czytelników o wskazywanie dalszych materiałów dowodowych<br />
dotyczących eksplozji Tapanui<br />
Proces składania razem generalnego obrazu światowych konsekwencji jakie posiada<br />
eksplozja koło Tapanui dopiero co się rozpoczął. Cały więc ocean dalszych dowodów<br />
materialnych i informacji oczekuje na identyfikację i rozpatrzenie. Niektórzy z czytelników<br />
przez przypadek mogą natrafić na takie dowody czy informacje podczas przeglądania<br />
starych kronik, legend, raportów leśnictwa, źródeł historycznych, artykułów<br />
klimatologicznych czy geologicznych, różnych encyklopedii, itp. Stąd autor niniejszym<br />
ogłasza apel do wszystkich czytelników, aby kontaktowali się z nim i informowali o<br />
jakimkolwiek fakcie który zwrócił ich uwagę i który, w ich opinii, mógłby posiadać jakiś<br />
związek z eksplozją Tapanui (np. mógłby zostać datowany albo na dzień zaistnienia tej<br />
eksplozji t.j. około 18/19 czerwca <strong>1178</strong> roku, albo też na jeden z wywołanych przez nią<br />
poślizgów skorupy Ziemi t.j. gdzieś w okresie pomiędzy końcem XII wieku i początkiem XIV<br />
wieku) czy też posiadać związek z teoriami/hipotezami zainspirowanymi poprzez analizę tej<br />
eksplozji. Ogólne zorientowanie co do szerokiej gamy faktów jakie przynależą do tej<br />
kategorii daje zapoznanie się z treścią niniejszej monografii.
D-165<br />
Rys. D1. Ilustracja która wykazuje że Księżyc wschodzący nad horyzontem w Canterbury,<br />
Anglia, przez prawie godzinę był równocześnie widoczny z Tapanui w Nowej Zelandii. Na<br />
tym rysunku planeta Ziemia symbolizowana jest przez większy okrąg "E", podczas gdy<br />
Księżyc pokazany został jako mniejszy okrąg "M" z zakropkowanym rogalikiem. Dla<br />
wypuklenia logiki dedukcji, pokazane wielkości nie są zwymiarowane w proporcjach<br />
przyjmowanych przez nie w rzeczywistości, aczkolwiek współzależności geometryczne do<br />
których one prowadzą są ważne dla każdej skali wymiarowej. Pozycje Canterbury i Tapanui<br />
zaznaczono odpowiednio punktami C i T. Linie L C i LT styczne do obwodu Ziemi<br />
reprezentują horyzonty teoretycznej widoczności z tych punktów (praktyczna widoczność<br />
jest szersza). Stąd pozycja X Księżyca ukazuje moment kiedy owo ciało niebieskie zaczęło<br />
być widoczne z Canterbury, podczas gdy pozycja Y oznacza moment kiedy Księżyc<br />
przestaje być widoczny z Tapanui. Linie RT i RC przechodzące przez centrum Ziemi O i<br />
przez punkty C i T wyznaczają kąt zbieżności e jaki reprezentuje różnicę pomiędzy 180 a<br />
kątowymi lokacjami Canterbury i Tapanui na naszym globie. W przybliżeniu kąt ten może<br />
zostać opisany przez równanie e = 180 minus (długość_geograficzna_Tapanui minus<br />
długość_geograficzna_Canterbury). Wystarcza więc użycie jedynie elementarnych zasad<br />
geometrii aby udowodnić, że kąt m wycinka trajektorii m podążanej przez Księżyc będący<br />
równocześnie widoczny z Canterbury i z Tapanui musi też spełniać równanie m = e<br />
(wycinek m tej trajektorii jest uwypuklony na powyższym rysunku poprzez zekreskowanie).<br />
Kiedy wartość kątowa m tej trajektorii jest przeliczona na czas, obliczenia wskazują że<br />
wieczorem 18 czerwca <strong>1178</strong> Księżyc musiał być równocześnie widoczny z Canterbury i<br />
Tapanui przez prawie całą godzinę po tym jak wzeszedł on nad horyzontem Canterbury.<br />
Ów okres czasu dobrze odpowiada określeniom użytym w kronice Gerwazego dla opisania<br />
gwałtownej eksplozji (w Tapanui) odbitej od powierzchni Księżyca jak od lustra i<br />
zaobserwowanej przez grupę mnichów z Canterbury.
Rozdział E:<br />
E-166<br />
HIPOTEZY WYJAŚNIAJĄCE POCHODZENIE KRATERU <strong>TAPANUI</strong><br />
Motto tego rozdziału: "Każdy kto występuje przeciwko prawdzie z łatwością może ją<br />
wypaczyć, ocenzurować, opóźnić, oddalić, zwalczyć, ukryć, zataić, zignorować, zniewolić,<br />
zakrzyczeć, zagłuszyć, poświęcić, wstydzić się, wieszać psy na niej, itp.; czego jednak<br />
nigdy nie jest w stanie uczynić, to zmienić prawdy w nieprawdę."<br />
Jak dotychczas, cztery następujące hipotezy zostały postawione, które starają się<br />
wyjaśnić pochodzenie krateru Tapanui: (1) oficjalna geologiczna "obsuwiska ziemi", (2)<br />
meteorytu (lub komety) uderzającego Ziemię, (3) eksplodującego gazu, oraz (4)<br />
eksplodującego statku (<strong>UFO</strong>) cywilizacji pozaziemskiej.<br />
E1. Oficjalna hipoteza "obsuwiska ziemi"<br />
Upowszechniana obecnie w sposób oficjalny hpoteza geologiczna stwierdza, że<br />
krater Tapanui powstał w wyniku obsunięcia się ziemi z zbocza wzgórza Pukeruau (t.j. w<br />
wyniku tzw. "landslip"). Jej treść jest rozpowszechniana w Nowej Zelandii przez wszystkie<br />
oficjalne źródła (t.j. po<strong>dr</strong>ęczniki, mapy, itp.). Przykładowo na każdej dzisiejszej mapie<br />
pokazującej krater Tapanui jest on zaznaczony jako "landslip" - co jest angielskojęzycznym<br />
terminem na "obsuwisko ziemi". Hipoteza ta stanowi doskonały przykład czysto<br />
teoretycznego wyjaśnienia, wydedukowanego w ciszy dobrze klimatyzowanego biura, bez<br />
zapoznania się z materiałem faktologicznym dostępnym w terenie.<br />
Po postawieniu hipotezy geologicznej około wieku temu, nikt nawet nie pokusił się o<br />
zweryfikowanie jej poprawności poprzez jakiekolwiek badania dokonane na miejscu.<br />
Przykładowo kiedyś przy okazji dyskutowania o kraterze Tapanui z ekspertem do spraw<br />
obsunięć ziemi (mianowicie z ówczesnym Dziekanem Wydziału Geologii na Uniwersytecie<br />
Otago w Dunedin), autor został zaszokowany odkryciem, iż ekspert ów nigdy nie oglądał<br />
krateru osobiście, jednakże jest absolutnie pewien, iż krater ten powstał w wyniku<br />
obsunięcia się ziemi. Tymczasem materiał faktologiczny dostępny na miejscu, nie tylko że<br />
nie potwierdza hipotezy geologicznej, ale wręcz jawnie jej zaprzecza. Najważniejsze<br />
rozbieżności pomiędzy hipotezą geologiczna a faktami obserwacyjnymi są następujące:<br />
1. Hipoteza geologiczna nie dostarcza satysfakcjonującego wyjaśnienia dla<br />
kratero-podobnego kształtu, szczególnie zaś dla:<br />
(a) obecności około siedmiu kraterów umieszczonych jeden we wnętrzu<br />
<strong>dr</strong>ugiego - patrz oryginalna topografia krateru pokazana na rysunku C2 (w latch 1994/5<br />
niestety splanowana buldożerami jego właściciela),<br />
(b) istnienia wyraźnie zarysowującego się brzegu krateru po stronie, w którą<br />
ziemia rzekomo miałaby się obsunąć (t.j. 3/4 obwodu krateru ciągle pozostaje<br />
nienaruszone, mimo iż w efekcie gwałtownych opadów po-eksplozyjnych brzeg krateru<br />
został przerwany po stronie największego nachylenia zbocza wzgórza Pukeruau - patrz<br />
rysunki C1 i C2),<br />
(c) istnienia eliptycznych zaokrągleń na obu końcach krateru (dla<br />
uformowania tak symetrycznych zaokrągleń grunt musiałby obsuwać się w bardzo<br />
niezwykły sposób, niekiedy nawet przemieszczając się pod górę).<br />
2. Grunt jest zbyt stabilny w tym miejscu, aby mógł się obsunąć. Także zbocze na<br />
którym krater się znajduje jest wyjątkowo płaskie (nachylone jedynie około 7 ) nie
E-167<br />
dostarczając w ten sposób warunków grawitacyjnych wymaganych dla zaistnienia<br />
obsuwiska. W pobliżu krateru Tapanui nie istnieje też nawet jedno obsunięcie gruntu, które<br />
potwierdzałoby tendencję miejscowej gleby do formowania takich obsunięć. Krater Tapanui<br />
jest formą tak unikalną, iż miejscowi piloci wykorzystują go jako łatwo rozpoznawalny punkt<br />
orientacyjny.<br />
3. Bilans objętości nie jest wypełniony w kraterze. Zgodnie z tym bilansem ziemia<br />
jaka obsunęłaby się z krateru, musiałaby znajdować się poniżej niego. Jednakże w<br />
przypadku krateru Tapanui ziemia usunięta z jego wnętrza po prostu "zniknęła" (t.j.<br />
rozrzucona została na znacznym obszarze w postaci ceramicznych kamieni). Zniknięcie tej<br />
ziemi najlepiej może zostać ocenione poprzez analizę układu warstwic na dokładnych<br />
mapach - t.j. wokół krateru ów naturalny układ warstwic pozostaje nienaruszony.<br />
4. Mechanizm "obsuwiska ziemi" jest dobrze znany w Nowej Zelandii, jako że przy<br />
górzystym charakterze tego kraju obsuwiska takie występują dosyć często. Jednym z<br />
elementów tego mechanizmu jaki brakuje w kraterze Tapanui jest, że poślizg następuje<br />
wzdłuż nagłębszej, wodonośnej warstwy gruntu, natomiast powierzchnia gruntu pozostaje<br />
nienaruszona po jego przemieszczeniu. W wielu przypadkach obserwować można<br />
obsuwiska w środku których ciągle rosną <strong>dr</strong>zewa jakich korzenie pozostają nienaruszone a<br />
jedynie przemieszczone nieco niżej wraz z otaczającą je glebą. Powyższe praktycznie<br />
oznacza, że jeśli krater Tapanui faktycznie powstał w wyniku takiego obsuwiska, gleba na<br />
jego dnie musiałaby być identyczna lub podobna do gleby na wierzchołku wzgórza<br />
Pukeruau. W rzeczywistości jednak jest całkowicie odmiennie, jako że dno krateru pokryte<br />
jest piaskiem i zwęglonymi resztkami <strong>dr</strong>zewnymi nieobecnymi na wierzchołku wzgórza<br />
Pukeruau, natomiast nie posiada ono zwykłej czarnej gleby obecnej na tym wierzchołku.<br />
5. Wzgórze Pukeruau posiada charakterystyczne atrybuty "przetrącenia". Jego<br />
oryginalny kształt został bowiem zdeformowany bocznym uderzeniem potężnej eksplozji -<br />
patrz punkt #6 w po<strong>dr</strong>ozdziale C2. Zaistnienie zwykłego poślizgu gruntu nie mogłoby<br />
spowodować takiego "przetrącenia".<br />
6. Wyjaśnienie krateru jako obsuwiska ziemi nie ustosunkowywuje się też do<br />
różnorodnego materiału faktologicznego obecnego w kraterze, szczególnie zaś do:<br />
(a) resztek zwęglonych <strong>dr</strong>zew jakie wyścielają dno krateru (pierwsi osadnicy<br />
nie zanotowali istnienia lasu w obrębie lub w pobliżu krateru),<br />
(b) pochodzenia około metrowej warstwy piasku wyrzuconego z dna krateru<br />
na powierzchnię czarnej gleby zalegającej zbocze Pokeruau ponad wschodnią krawędzią<br />
krateru,<br />
(c) burzliwego namagnesowania otoczenia (włączając w to namagnesowanie<br />
ceramicznych kamieni),<br />
(d) obecności ceramicznych kamieni zawierających miękką masę organiczną<br />
uwięzioną w środku,<br />
(e) niezwykłych anomalii atmosferycznych występujących nad kraterem.<br />
W swych wyjaśnieniach geologiczna hipoteza traktuje każdy fakt i znalezisko<br />
oddzielnie. Dla przykładu krater jest dla niej obsuwiskiem ziemi (tzw. "landslip"), ceramiczne<br />
kamienie są interesującym przypadkiem skały rodzimej, "trinitite" stanowi szkło<br />
wulkaniczne, namagnesowanie otoczenia pochodzi z rzekomych pokładów magnetytu<br />
ukrytych pod ziemią (chociaż pokłady takie nie zostały dotychczas wykryte), itd. Stosując<br />
takie podejście nowozelandzcy geolodzy nie dostrzegają iż:<br />
- w Tapanui istnieje szczególna zgodność dat pojawienia się poszczególnych faktów<br />
(np. datowanie wypalonych <strong>dr</strong>zew metodą węgla radioaktywnego zgadza się z datowaniem<br />
legend maoryskich, to zaś zgadza się z położeniem osi krateru odzwierciedlającej południk<br />
magnetyczny w roku <strong>1178</strong>, to zaś zgadza się z zapisem Gerwazego z Kanterbury, itp.);<br />
- w okolicy krateru występuje cały kompleks zjawisk i faktów, wykazujących ścisłe<br />
powiązanie przyczynowo-skutkowe.<br />
W ten sposób geologiczna hipoteza zaprzecza zasadom naukowych badań, które<br />
stwierdzają iż "kompleksowy materiał faktologiczny wymaga kompleksowego wyjaśnienia".
E-168<br />
Mimo usilnych poszukiwań autor dotychczas nie natrafił nawet na najmniejszy ślad<br />
jakichkolwiek badań eksperymentalnych mających na celu zweryfikowanie poprawności<br />
hipotezy geologicznej. Jak dotychczas nikt nie pokusił się o dokonanie badań stabilności<br />
gruntu w kraterze, nikt nie dokonał pomiarów sprawdzających spełnienie bilansu objętości<br />
ziemi obsuniętej z niego, nikt też nie sprawdził ciągłości warstwicowej i składnikowej w<br />
masach ziemi rzekomo obsuniętych z krateru. Cała hipoteza geologiczna oparta jest więc<br />
jedynie na subiektywnej opinii jej autorów, którzy po prostu zadecydowali że krater musi być<br />
obsuwiskiem ziemi ponieważ oprócz obsuwiska nie jest im znane żadne inne zjawisko<br />
naturalne jakie mogłoby spowodować jego powstanie w tym właśnie miejscu.<br />
Powyższe przeegzaminowanie wykazuje więc że hipoteza geologiczna nie jest<br />
najlepszym przykładem naukowego myślenia i badania. Posiada ona bowiem liczne luki i<br />
niekonsekwencje, nie została poparta żadnymi badaniami, zaś jej treść stoi w jawnej<br />
sprzeczności z materiałem faktologicznym obecnym na miejscu zdarzenia. Stąd też żaden<br />
racjonalnie myślący badacz nie powinien uznawać jej za rozstrzygającą.<br />
E2. Hipoteza meteorytu uderzającego o Ziemię<br />
Mieszkańcy okolic krateru Tapanui od dawna zdają sobie sprawę z absurdalności<br />
geologicznego wyjaśnienia. Aby więc jakoś naprawić błąd oficjalnej nauki, starali się oni na<br />
własny, nienaukowy sposób wyjaśnić niezwykłe fakty związane z tym kraterem. W ten<br />
sposób powstała hipoteza meteorytu (lub komety) uderzającego o ziemię. Hipoteza ta jest<br />
szeroko rozpowszechniona wśród ludności zamieszkującej w pobliżu krateru. Z biegiem<br />
czasu jej rozgłos rozszedł się też poza granicami Nowej Zelandii i znalazł zwolenników<br />
również i w środowisku akademickim. Jednym z obecnie najzagorzalszych jej wyznawców<br />
jest australijski badacz <strong>dr</strong> Duncan Steel (Anglo-Australian Observatory, Private Bag,<br />
Coonabarabran, NSW 2357, Australia).<br />
Zanim została adoptowana przez naukowców, hipoteza meteorytu uderzającego o<br />
ziemię koło Tapanui wyznawana była jedynie przez lokalne osoby nie posiadające<br />
naukowego doświadczenia. Stąd też dostarczając znacznie racjonalniejszego niż geolodzy<br />
wyjaśnienia dla jednej grupy faktów (np. kształtu krateru, wyłożenia i popalenia <strong>dr</strong>zew),<br />
jednocześnie pomijała ona inną grupę faktów. Owe przeoczone fakty, jakie przeczą<br />
poprawności hipotezy meteorytowej, są jak następuje:<br />
1. Krater Tapanui nie wykazuje obecności cech charakterystycznych dla kraterów<br />
impaktowych (porównaj rysunki C3 do C6). Szczególnie krater ten nie posiada:<br />
(a) Wyróżniającego się kształtu parabolicznej czaszy.<br />
(b) Nasypowego, podwyższonego kołnierza, który zostałby utworzony z ziemi<br />
wyrzuconej z krateru. Wszystkie kratery impaktowe zdają się posiadać taki kołnierz.<br />
Jednakże krater Tapanui reprezentuje jedynie ogromną dziurę zawartą częściowo na<br />
płaskim gruncie, częściowo zaś na niezakłóconym zboczu Pukeruau.<br />
(c) Pozostałości w swym wnętrzu odłamków ciała niebieskiego uderzającego<br />
ziemię.<br />
(d) Orientacji głównej osi w kierunku wschód/zachód. Ciało niebieskie<br />
(meteor) powinno bowiem nadlecieć w równoleżnikowej płaszczyźnie pionowej, stąd oś<br />
uformowanego przez nie krateru i obszar zniszczenia powinny stanowić przedłużenie<br />
kierunku jego przylotu. Tymczasem krater Tapanui posiada oś zorientowaną południkowo.<br />
2. Założenie wytworzenia krateru Tapanui przez impakt jakiegoś ciała niebieskiego<br />
ciągle nie dostarcza wyjaśnienia dla wielu faktów obecnych na miejscu. Dla przykładu nie<br />
wyjaśnia ono:<br />
(a) Namagnesowania otoczenia (włączając namagnesowanie kamieni<br />
ceramicznych).<br />
(b) Oryginalnego istnienia kilku kraterów zlokalizowanych jeden we wnętrzu<br />
<strong>dr</strong>ugiego.
E-169<br />
(c) Wytworzenia kamieni ceramicznych z uwięzioną w nich miękką masą<br />
organiczną.<br />
(d) Wytworzenia trinitite.<br />
3. Energia wydzielona w Tapanui jest zbyt duża aby została wytworzona wyłącznie<br />
poprzez tarcie z atmosferą. Stąd nie mogłaby ona zostać wyzwolona w efekcie<br />
napowietrznej eksplozji jakiegoś ciała niebieskiego. Wymagałaby więc eksplozji<br />
przylatującego obiektu następującej już po jego uderzeniu i wbiciu się w ziemię (w takim<br />
jednak przypadku kształt wynikowego krateru musiałby być inny a także resztki lub odłamki<br />
obiektu musiałyby być obecne w jego obrębie).<br />
4. Ciało niebieskie uderzające o ziemię nie mogłoby zostać opisane w legendach<br />
maoryskich jako statek kosmiczny. Ponadto szczegóły techniczne takiego ciała (np. kształt<br />
rogu, jarzenie się, transportowanie synów nieba na swym pokładzie, itp.) nie pokrywałyby<br />
się tak dokładnie z danymi <strong>UFO</strong>. Również szczegóły zniszczenia istniejące na miejscu nie<br />
byłyby tak zgodne z eksplodującym wehikułem (np. przylot z zachodu podczas gdy główna<br />
oś zniszczenia skierowana jest ku północy, obecność wewnętrznych kraterów<br />
umieszczonych jeden w obrębie <strong>dr</strong>ugiego, itp. - patrz rozdział H).<br />
Podsumowywując powyższe, aczkolwiek hipoteza meteorytowa wykazuje<br />
nieporównanie więcej zasadności od żenujących twierdzeń geologów, ciągle jest ona<br />
rozbieżna z materiałem faktologicznym obecnym na miejscu katastrofy. W porównaniu z<br />
hipotezą eksplodującego <strong>UFO</strong> jest ona <strong>dr</strong>uga w kolejności jeśli chodzi o ilość wyjaśnianych<br />
przez nią atrybutów eksplozji Tapanui. Jako taka jest więc najbardziej konkurencyjna dla<br />
hipotezy promowanej w niniejszym opracowaniu. Stąd podczas omawiania co istotniejszych<br />
materiałów dowodowych autor postara się zwrócić uwagę czytelnika na te fakty które<br />
zdecydowanie świadczą przeciwko jej ważności.<br />
E3. Hipoteza eksplodującego gazu<br />
Mr Ken Little, <strong>inż</strong>ynier komputerowy z IBM (3 Cathe<strong>dr</strong>al Square, Christchurch, New<br />
Zealand) zaproponował czysto spekulatywną hipotezę wyjaśniającą powstanie krateru koło<br />
Tapanui wskutek eksplozji gazu. Zgodnie z tą hipotezą, pod kraterem znajdują się<br />
podziemne pokłady naturalnego gazu. W <strong>1178</strong> roku doznały one samozapłonu i<br />
eksplodowały powodując zniszczenie opisane w legendach maoryskich o "Ogniach<br />
Tamaatea".<br />
Istnieje wprawdzie kilka faktów zdających się potwierdzać niektóre aspekty tej<br />
hipotezy, np. (a) w obrębie krateru Tapanui znajduje się małe jeziorko jakie okoliczna<br />
legenda określa mianem "bezdennego" (aczkolwiek w 1994/5 było ono opróżnione z wody i<br />
pomiary wykazały wówczas jego głębokość sięgającą zaledwie około 2 metrów), (b)<br />
kilkadziesiąt kilometrów od krateru odkryto pokłady węgla, być więc może iż również<br />
pokłady gazu ziemnego istnieją pod kraterem. Generalnie jednak rzecz biorąc hipoteza ta<br />
jest czysto spekulacyjna i nie pokrywa się z materiałem dowodowym obecnym na miejscu<br />
zdarzenia. Przykładowo, istnienie gazu pod kraterem Tapanui nie zostało nigdy stwierdzone<br />
definitywnie, eksplozja gazu nie jest w stanie wydzielić aż 70 megaton energii, nie jest<br />
znany mechanizm czy zjawisko fizyczne jakie mogłyby spowodować podziemne<br />
wymieszanie się gazu z tlenem, eksplodujący gaz nie byłby w stanie namagnesować<br />
otoczenia, kształt krateru Tapanui nie odpowiada spodziewanemu dla takich eksplozji, oraz<br />
wiele innych. Stąd też hipotezę eksplodującego gazu daje się bardzo łatwo wyeliminować<br />
jako niezdolną do wyjaśnienia niemal wszystkich atrybutów krateru Tapanui.<br />
E4. Hipoteza autora o statku <strong>UFO</strong> eksplodującym koło Tapanui
E-170<br />
Ostatnia hipoteza, nazwijmy ją "hipotezą eksplodujacego <strong>UFO</strong>", w naukowej formie<br />
po raz pierwszy została zaproponowana przez autora niniejszej monografii. (W formie<br />
legend maoryskich jest ona jednak powtarzana od stuleci.) Stwierdza ona iż krater Tapanui<br />
został uformowany w wyniku przyziemnej eksplozji (na wysokości od około 27 do 100<br />
metrów ponad ziemią) cygaro-kształtnego kompleksu około siedmiu wehikułów <strong>UFO</strong> typu<br />
K6. Owo eksplodujące tam cygaro złożone z 7 <strong>UFO</strong> typu K6 pokazane zostało na rysunku<br />
F1.<br />
Dla naukowej ścisłości autor starał się także odnaleźć jakieś fakty, które<br />
zaprzeczałyby jego własnej hipotezie. Nawet jeden taki fakt nie został odnaleziony. Cały<br />
materiał faktologiczny obecny w okolicach Tapanui jednoznacznie potwierdza prawdziwość<br />
stwierdzeń tej hipotezy. Począwszy więc od rozdziału H, materiał faktologiczny<br />
zgromadzony przez autora na temat eksplozji Tapanui, poddany teraz będzie<br />
systematycznym interpretacjom. Pierwszym krokiem w tym kierunku będzie potwierdzenie<br />
konstrukcji, działania, atrybutów, oraz tak usilnie zaprzeczanego przez dzisiejszych<br />
naukowców samego faktu istnienia wehikułu <strong>UFO</strong> który eksplozję tą spowodował.
Rozdział F.<br />
F-171<br />
ZIEMSKI MAGNOKRAFT JAKO KLUCZ DO<br />
ZROZUMIENIA POZAZIEMSKICH <strong>UFO</strong><br />
Nazwa "magnokraft" nadana została zupełnie nowemu rodzajowi wehikułów<br />
latających, napędzanych pulsującym polem magnetycznym. Magnokraft został wynaleziony<br />
i rozpracowany przez autora niniejszej monografii. Głównym celem, jaki autor starał się<br />
osiągnąć przez ten wynalazek, jest upowszechnienie takiej konstrukcji i zasady działania<br />
statku międzygwiezdnego, które umożliwiłyby jego zbudowanie przez niewielkie państwo<br />
(takie jak Polska lub Nowa Zelandia) lub nawet większą organizację przemysłową. Jak<br />
blisko jesteśmy osiągnięcia tego celu uzmysławia następujący przegląd właściwości<br />
magnokraftu:<br />
Loty magnokraftu odbywają się na zasadzie bardzo podobnej do zasady na której<br />
dwa magnesy nawzajem odpychają się od siebie. Mianowicie, magnokraft zawiera w swojej<br />
konstrukcji cały szereg tzw. „pędników” - które są po prostu ogromnie silnymi magnesami<br />
generującymi pulsujące pole magnetyczne. (Pole w owych pędnikach generowane jest<br />
przez urządzenia zwane „komorami oscylacyjnymi”.) Jeden z owych „pędników”<br />
umieszczony jest w centrum magnokraftu. Nazywa się on „pędnikiem głównym”. Pędnik<br />
główny odpycha magnokraft od Ziemi, Słońca, lub od galaktyki, dzięki siłom<br />
magnetycznego odpychania się jakie generuje pole magnetyczne wytwarzane przez ten<br />
pędnik. Owe siły odpychania się pola magnokraftu od pola Ziemi, Słońca, lub galaktyki,<br />
pozwalają magnokraftom na wzlatywanie w przeseztrzeń. Z kolei pierścień tzw. „pędników<br />
bocznych” poumieszczanych na obwodzie talerzo-kształtnego magnokraftu wytwarza pole<br />
magnetyczne które przyciąga się z polem Ziemi, Słońca, lub galaktyki. W ten sposób<br />
pędniki boczne magnokraftu stabilizują jego zorientowanie w przestrzeni, a ponadto<br />
pozwalają lądować magnokraftowi.<br />
Magnokraft na wiele różnorodnych sposobów przyczynił się do odkrycia krateru koło<br />
Tapanui oraz do napisania niniejszej monografii. Aby wymienić kilka z nich: (1)<br />
wynalezienie magnokraftu upewniło autora co do poprawności Tablic Cykliczności i<br />
ważności wniosków prognostycznych z nich wynikających, (2) znajomość działania i<br />
atrybutów magnokraftu umożliwiła teoretyczne wydedukowanie cech charakteryzujących<br />
miejsca w których wehikuły owe eksplodowały, (3) chęć odpowiedzenia na krytykę<br />
magnokraftu zmusiła autora do poszukania i udokumentowania różnorodnych dowodów<br />
materialnych (takich jak np. krater Tapanui) ujawniających już obecne pojawianie się tego<br />
typu statków na Ziemi (owe tajemnicze magnokrafty które już obecnie widywane są w<br />
lotach nad ziemią, popularnie nazywane są „wehikułami <strong>UFO</strong>”).<br />
Szczegółowy opis konstrukcji, działania i właściwości magnokraftu stanowi cel<br />
rozdziału F z tomu 3 najnowszej monografii [1/5] oraz jej poprzedniczki monografii [1/4].<br />
Ponadto magnpokraft opisany jest na całym szeregu stron internetowych - przykładowo<br />
patrz striony o nazwach "magnocraft_pl.htm", "oscillatory_chamber_pl.htm", czy<br />
"propulsion_pl.htm". Monografie [1/5] i [1/4] zawierają m.in. dokładne rysunki magnokraftów<br />
wszelkich typów, wyprowadzenia równań opisujących kształt i wymiary magnokraftów,<br />
wyjaśniają budowę i zasadę działania tzw. „komory oscylacyjnej” oraz tzw. „kapsuły<br />
dwukomorowej” które są używane do napędu magnokraftu, interpretują ślady wypalane na<br />
ziemi przez lądujące magnokrafty, itp. Aby nie powtarzać tamtych informacji, w niniejszym<br />
rozdziale jedynie wzmiankuję te aspekty magnokraftu które mają znaczenie dla zrozumienia<br />
pochodzenia i właściwości krateru Tapanui.<br />
Jednym z najbardziej istotnych cech pędników magnokraftu (wykorzystujących<br />
kapsuły dwukomorowe) jest, że pozwalają one na łatwe i całkowite panowanie nad
F-172<br />
produkowanym przez siebie wydatkiem oraz nad kierunkiem swych biegunów<br />
magnetycznych. Stąd, niezależnie od swych funkcji napędowych, mogą one być użyte jako<br />
magnetyczne urządzenia sprzęgające, które pozwalają na dołączanie jednego wehikułu do<br />
<strong>dr</strong>ugiego bez zaburzenia zdolności napędowych żadnego z nich. Po takim dołączeniu, cały<br />
kompleks magnokraftów może być pilotowany przez pojedynczą osobę, umożliwiając<br />
pozostałym pilotom na odpoczynek, czynności socjalne, lub badania naukowe. Z uwagi na<br />
ów połączeniowy potencjał magnokraftów, jednym razem wehikuły te będą obserwowane<br />
jako pojedyncze, spodko-kształtne statki, innym zaś razem jako latające kompleksy złożone<br />
z wielu wehikułów i przyjmujące kształty cygar, kul, choinek, platform, oraz setek innych<br />
możliwych kształtów - patrz rysunek F1.<br />
Najprostsze konfiguracje latające otrzymywane są poprzez fizyczne złożenie<br />
jakiegoś wehikułu z innym (lub innymi) magnokraftami. Z uwagi na atrybuty owego złożenia,<br />
owe najprostsze konfiguracje magnokraftów nazywane są "fizycznymi kompleksami<br />
latającymi". Jeden z wielu możliwych ich przykładów pokazano na rysunku F1. Wśród<br />
wielkiej różnorodności istniejących kompleksów fizycznych, z tematem niniejszej monografii<br />
bezpośrednio się łączy konfiguracja zwana "latającym cygarem" - patrz rysunek F1. Takie<br />
latające cygaro otrzymywane jest poprzez nałożenie wklęsłych podstaw jednych<br />
magnokraftów na wypukłe kopuły innych statków. Otrzymywana w efekcie wynikowa<br />
konfiguracja przypomina trochę stos talerzy w kuchni poukładanych jeden na wierzchołku<br />
<strong>dr</strong>ugiego - patrz rysunek F1. Jak to zostanie bardziej szczegółowo omówione w rozdziale H,<br />
taki właśnie cygarokształtny stos najprawdopodobniej siedmiu wehikułów magnokraftopodobnych<br />
(<strong>UFO</strong>) eksplodował koło Tapanui.<br />
Po magnokrafcie pierwszej generacji, latającym na zasadzie magnetycznego<br />
przyciągania i odpychania, nasza cywilizacja zbuduje bardziej zaawansowaną wersję<br />
Magnokraftu, zwaną „wehikułem telekinetycznym”, albo „magnokraftem <strong>dr</strong>ugiej generacji”.<br />
Ten bardziej zaawansowany magnokraft latał będzie na zasadzie ruchów telekinetycznych.<br />
Jego budowa i zasada działania opisana jest w rozdziale M z tomu 11 monografii [1/5].<br />
Omawiając tutaj magnokrafty <strong>dr</strong>ugiej generacji warto także wspomnieć, że rozwój<br />
naszych statków magnetycznych nie zakończy się na wehikule telekinetycznym (tj. na<br />
magnokrafcie <strong>dr</strong>ugiej generacji). Tablica Cykliczności opracowana dla napędów ziemskich<br />
(patrz tablica B1 w monografiach [1/4] i [1/5]) ujawnia bowiem, że w około 200 lat po<br />
magnokraftach <strong>dr</strong>ugiej generacji nasza cywilizacja dorobi się jeszcze bardziej<br />
zawansowanego statku, który można nazwać „wehikułem czasu” albo też „magnokraftem<br />
trzeciej generacji”. Tablica B1 ujawnia, że po<strong>dr</strong>óżowanie w czasie tych najdoskonalszych z<br />
magnokraftów oparte będzie na efektach zniekształcenia przestrzeni czasowej<br />
powodowanych "deformowaniem" pól magnetycznych. Oprócz wprowadzania zmian do<br />
upływu czasu, magnokrafty trzeciej generacji będą też w stanie dokonywać lotów<br />
telekinetycznych wykorzystując dokładnie tą samą zasadę działania co omówione<br />
poprzednio wehikuły telekinetyczne. Dokładne omówienie „wehikułów czasu” zawarte jest w<br />
rozdziale N z tomu 11 monografii [1/5] - dokad odsyłam czytelnika po szczegóły. Sporo<br />
informacji na temat budowy i zasady działania „wehikułów czasu” opublikowałem również w<br />
internecie, gdzie czytelnik znajdzie je m.in. na totaliztycznych stronach o nazwach<br />
"immortality_pl.htm" czy " timevehicle_pl.htm".<br />
Razem z magnokraftem pierwszej generacji, nasza cywilizacja zbuduje aż trzy<br />
identycznie ukształtowane wersje tego statku, w każdej następnej z nich wykorzystując<br />
coraz bardziej kompleksowe właściwości pól magnetycznych. W magnokrafcie pierwszej<br />
generacji, pokazanym na rysunku F1, do celów napędowych wykorzystywane będą jedynie<br />
odpychające i przyciągające oddziaływania pól magnetycznych. Magnokraft <strong>dr</strong>ugiej<br />
generacji w swej zasadzie działania wykorzystywał będzie dodatkowo efekt telekinetyczny<br />
(inercję magnetyczną) wyzwalany poprzez przyspieszanie i opóźnianie linii sił pola<br />
magnetycznego otoczenia jakie zamyka w swym obrębie korpus statku. Natomiast<br />
magnokraft trzeciej generacji wykorzystywał będzie aż trzy właściwości pól magnetycznych,<br />
t.j. (1) siły wzajemnych odziaływań przyciągających i odpychających, (2) inercję
F-173<br />
magnetyczną (telekinezę) wyzwalaną poprzez przyspieszanie i opóźnianie pól<br />
magnetycznych, oraz (3) energię wewnętrzną wyzwalaną poprzez deformację pól, a<br />
pozwalającą na manipulowanie czasem.<br />
F1. Atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów<br />
Pole magnetyczne jest znane ze swojej ogromnej zdolności do przechowywania<br />
energii. Z tego powodu magnokraft nie tylko wykorzystuje to pole jako czynnik napędowy,<br />
ale także jako nośnik zapasów swojej energii. W magnokrafcie pole magnetyczne spełnia<br />
więc aż dwie funkcje: (1) napędu i (2) paliwa (t.j. jest ono odpowiednikiem zarówno opon jak<br />
i benzyny u naszych współczesnych samochodów). Wyprowadzenie równań, które opisują<br />
matematycznie ten statek, pozwala też na wyliczenie ilości magnetycznej energii zawartej w<br />
polu pojedynczego magnokraftu. Autor dokonał takiego wyliczenia dla magnokraftów<br />
pierwszej generacji, zaś jego metodologię i wyniki opublikował on w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.5<br />
monografii [1/4] i w po<strong>dr</strong>ozdziale G5.5 monografii [1a]. Dla najmniejszego magnokraftu typu<br />
K3, energia ta przekracza ekwiwalent 1 megatony TNT. Stąd raptowne uwolnienie całej tej<br />
energii (np. przez zdetonowanie komór oscylacyjnych statku) musi spowodować ogromne<br />
zniszczenia, jakie nawet w przypadku eksplozji najmniejszego z magnokraftów (t.j. typu K3)<br />
będą odpowiadały równoczesnemu wybuchowi odpowiednika ponad 80 bomb ją<strong>dr</strong>owych<br />
wielkości bomby zrzuconej na Hirosimę.<br />
Miejsca w których eksplodowały wehikuły magnokrafto-podobne muszą<br />
charakteryzować się kilkoma unikalnymi atrybutami, jakie nie wystąpią w formacjach<br />
katastroficznych naturalnego pochodzenia. Owe unikalne cechy będą bezpośrednim<br />
rezultatem niekonwencjonalnej konstrukcji i działania tych statków. Najbardziej<br />
charakterystyczne z tych atrybutów mogą zostać wykorzystane do identyfikacji miejsc,<br />
gdzie magnokraft eksplodował i do o<strong>dr</strong>óżnienia pozostałości takich eksplozji od wszelkich<br />
innych formacji gruntu, takich jak kratery meteorytowe, formacje erozyjne, erupcje<br />
wulkaniczne, itp.<br />
Atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów wszystkich trzech generacj opisane zostały<br />
dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale F12 wskazywanych już uprzednio tomow 3 monografii [1/4] i<br />
[1/5]. Tam tez czytelnik powinien szukać szczegółów na ich temat. Ponieważ jednak w<br />
niniejszej monografii atrybuty te użyte będą do identyfikacji aż dwóch miejsc eksplozji<br />
wehikułów <strong>UFO</strong>, w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale powtórzone zostaną najważniejsze z nich.<br />
Zanim jednak wymienione tu zostaną atrybuty miejsc eksplozji magnokraftów, nieco<br />
uwagi warto poświęcić ich klasyfikacji. Powodem dla którego klasyfikacja tych atrybutów<br />
może okazać się wysoce przydatna jest fakt współzależności pomiędzy cechami danego<br />
miejsca eksplozji, a charakterystyką obiektu który w tym miejscu eksplodował. Zilustrujmy<br />
tą współzależność za pomocą przykładu. Wyobraźmy sobie dwa w przybliżeniu identycznej<br />
wielkości kratery wykonane w ziemi za pomocą eksplodowania dwóch odmiennych<br />
ładunków, t.j. trotylu (TNT) i bomby ją<strong>dr</strong>owej (porównaj część (a) rysunku C5 z częścią (d)<br />
rysunku C4). Oba kratery powstałyby gdy eksplodujące ładunki raptownie uwolniłyby w<br />
przybliżeniu tą samą ilość energii w podobnych warunkach (np. będąc zakopane pod<br />
ziemię na tą samą głębokość). Ponieważ jednak źródła owej energii byłyby odmienne, stąd<br />
również niektóre specyficzne własności obu kraterów musiałyby się różnić. Dla przykładu<br />
krater powstały w efekcie eksplozji ją<strong>dr</strong>owej byłby skażony materiałami radioaktywnymi,<br />
podczas gdy krater po eksplozji trotylu początkowo byłby wypełniony gazami TNTpochodnymi,<br />
ale za to nie posiadałby on radioaktywnego skażenia. Aby podsumować<br />
powyższe w formie definicji, "atrybuty nośnika energii danego eksplodującego obiektu<br />
zawsze zostają odzwierciedlone (superponowane) na miejsce eksplozji tego obiektu".<br />
Powyższa reguła posiada określone następstwa nie tylko przy tropieniu sprawców<br />
zamachów bombowych, ale także i w odniesieniu do identyfikacji miejsc eksplozji<br />
magnokraftów. Pozwala ona bowiem o<strong>dr</strong>óżnić eksplozje magnokraftu od eksplozji
F-174<br />
dowolnych innych nośników energii (np. dużych meteorytów), a także pozwala ona<br />
dodatkowo określić generację magnokratu który eksplodował w danym miejscu. Jak to<br />
bowiem zostało już podkreślone w poprzednich po<strong>dr</strong>ozdziałach (szczególnie w G4)<br />
eksplozji mogą ulec aż trzy generacje magnokraftów. Ponieważ w każdej z tych generacji<br />
siła nośna wytwarzana jest przez odmienne zjawisko (t.j. w pierwszej generacji przez<br />
przyciąganie i odpychanie magnetyczne, w <strong>dr</strong>ugiej generacji przez efekt telekinetyczny, zaś<br />
w trzeciej generacji przez deformację przestrzeni czasowej) stąd również atrybuty nośnika<br />
energii muszą być inne. Z kolei atrybuty tego nośnika energii zostaną przeniesione na<br />
miejsce eksplozji danego magnokraftu. Jeśli więc odpowiednio poklasyfikowć atrybuty<br />
takich miejsc eksplozji, wtedy fakt obecności określonych klas atrybutów w danym miejscu,<br />
będzie zarówno wskazywał na sam fakt eksplozji magnokraftu, jak i na generację tego<br />
statku która tam eksplodowała.<br />
Nasza klasyfikacja rozpoczęta zostanie od magnokraftów pierwszej generacji.<br />
Miejsca eksplozji tych statków wykazywały będą obecność aż trzech różnych klas<br />
atrybutów. Będą to: (A) atrybuty energetyczne, t.j. wszelkie następstwa wynikające z<br />
raptownego uwolnienia w danym miejscu ogromnych ilości energii, (B) atrybuty<br />
magnetyczne, t.j. wszelkie następstwa wynikające z faktu, że uwolniona energia posiadała<br />
formę potężnego pola magnetycznego, oraz (C) atrybuty transportowe, t.j. wszelkie<br />
następstwa wynikające z faktu, że eksplozji uległ pilotowany wehikuł odpowiednio<br />
uformowanej konstrukcji i z określoną liczbą inteligentnych istot na pokładzie. Wyjaśnijmy<br />
teraz istotę atrybutów należących do każdej z powyższych klas i podajmy najbardziej<br />
reprezentatywne ich przykłady. Do atrybutów energetycznych zaliczane będą wszelkie<br />
zjawiska rejestrowane również podczas dowolnego innego uwolnienia odpowiednio<br />
wysokich ilości energii, a więc takie które wystąpią również i w czasie wybuchu ogromnego<br />
meteorytu, wybuchu termoją<strong>dr</strong>owego o wymaganej sile, czy wybuchu odpowiednich ilości<br />
zwykłego trotylu (TNT). Ich przykłady obejmować więc będą takie zjawiska jak: tworzenie<br />
się samej eksplozji wraz z jej wysoką temperaturą i ciśnieniem, tworzenie grzyba poeksplozyjnego,<br />
tworzenie tzw. "firestorm"; a także wszelkie następstwa owych zjawisk, np.<br />
formowanie krateru, powalanie <strong>dr</strong>zew i strefy zniszczenia, formowanie ceramicznych<br />
kamieni, trinitite, itp. Podczas wybuchu magnokraftu na powyższe następstwa<br />
energetyczne nałożą się jednak atrybuty magnetyczne, podobnie jak w przypadku wybuchu<br />
bomby atomowej nałożyłyby się na nie zjawiska wynikające z radioaktywności<br />
eksplodowanego ładunku ją<strong>dr</strong>owego. W eksplozji magnokraftu do owych atrybutów<br />
magnetycznych zaliczone będą wszelkie następstwa wynikające z pojawienia się<br />
ogromnego "błysku magnetycznego" czyli burzliwego pola magnetycznego uwolnionego z<br />
rozpadających się pędników statku. Przykłady owych atrybutów magnetycznych to:<br />
namagnesowanie gleby i skał, przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w nowe<br />
położenia (występujące tylko przy szczególnie potężnych eksplozjach), zaburzanie pola<br />
magnetycznego Ziemi i Słońca, itp. W końcu na energetyczne i magnetyczne atrybuty<br />
miejsc eksplozji magnokraftów nałożą się także atrybuty transportowe. Ich przykładem<br />
może być tendencja załóg innych podobnych wehikułów do oglądania miejsc eksplozji<br />
swych kolegów, podobnie jak kierowcy samochodów wykazują tendencję do zwalniania i<br />
obejrzenia znanych im miejsc katastrof samochodowych. Niniejsza monografia dostarcza<br />
wielu dalszych przykładów podanych tu trzech klas atrybutów.<br />
Miejsca eksplozji wehikułów magnokrafto-podobnych (t.j. magnokraftów lub <strong>UFO</strong>)<br />
<strong>dr</strong>ugiej generacji (w niniejszej monografii zwanych także wehikułami teleportacyjnymi) będą<br />
się cechowały aż czterema klasami atrybutów. Będą to: (A) atrybuty energetyczne<br />
wynikające z faktu raptownego uwolnienia ogromnej ilości energii, (B) atrybuty<br />
magnetyczne wynikające z faktu że uwolniona energia posiadała formę potężnego pola<br />
magnetycznego, (C) atrybuty transportowe wynikające z faktu że eksplozji uległ pilotowany<br />
wehikuł z określoną liczbą inteligentnych istot na pokładzie, oraz (D) atrybuty telekinetyczne<br />
wynikające z faktu że pole magnetyczne statku w chwili eksplozji formowało efekt<br />
telekinetyczny. Oprócz więc wszystkich trzech atrybutów występujących również podczas
F-175<br />
eksplozji magnokraftów pierwszej generacji, wehikuły teleportacyjne muszą dodatkowo<br />
indukować procesy i zjawiska, których powstawanie uzależnione jest od zaistnienia efektu<br />
telekinetycznego. Przykładem takich dodatkowych procesów i zjawisk może być<br />
zamrożenie w otoczeniu uz<strong>dr</strong>awiającego pola telekinetycznego opisanego już w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C8.2, czy powodowanie różnorodnych transformacji (mutacji) roślin i zwierząt<br />
na zasadzie podobnej jak pole telekinetyczne uz<strong>dr</strong>owicieli jest w stanie przetransformować<br />
chore komórki w z<strong>dr</strong>owe (po<strong>dr</strong>ozdział C7.1). Z uwagi na ową długotrwałą aktywność<br />
biologiczną efektu telekinetycznego, należy tu ostrzec że następstwa telekinetyczne<br />
eksplozji magnokraftów <strong>dr</strong>ugiej i trzeciej generacji będą posiadały poważny wpływ<br />
"biologiczny" na wszelkie organizmy żywe przebywające długotrwale w miejscach takich<br />
eksplozji (np. będą powodowały "mięsisty" wzrost lokalnych ludzi - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1 i<br />
C7.2).<br />
Najbardziej szeroka gama atrybutów wystąpi jednakże w miejscach eksplozji<br />
wehikułów magnokrafto-podobnych (np. <strong>UFO</strong>) trzeciej generacji, zwanych także wehikułami<br />
czasu. Obejmowały one będą aż pięć następujących klas: (A) atrybuty energetyczne<br />
wynikające z faktu raptownego uwolnienia ogromnej ilości energii, (B) atrybuty<br />
magnetyczne wynikające z faktu że uwolniona energia posiadała formę potężnego pola<br />
magnetycznego, (C) atrybuty transportowe wynikające z faktu że eksplozji uległ pilotowany<br />
wehikuł z określoną liczbą inteligentnych istot na pokładzie, (D) atrybuty telekinetyczne<br />
wynikające z faktu że raptownie uwolnione pole magnetyczne formowało efekt<br />
telekinetyczny, oraz (E) atrybuty czasowe wynikające z zaburzeń przestrzeni czasowej<br />
wprowadzanych przez rozpadające się pędniki statku. Oprócz więc wszelkich zjawisk<br />
występujących także podczas eksplozji wehikułów teleportacyjnych, katastrofa wehikułów<br />
czasu spowoduje dodatkowe wystąpienie potężnego pola zakłóceń czasowych jakie<br />
ogarnie przestrzeń otaczającą miejsce danej eksplozji. Niektóre następstwa tego pola będą<br />
podobne do zwielokrotnienia zjawisk już opisanych pod koniec po<strong>dr</strong>ozdziału G3 (np. pod<br />
hasłem "efekt zdublowania czasu"), oraz zjawisk opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3,<br />
aczkolwiek wiele z nich w chwili obecnej nie jest możliwych nawet do przewidzenia. We<br />
współczesnej terminologii zjawiska te określane będą mianem "paranormalnych". Dla osób i<br />
zwierząt przypadkowo znajdujących się w ich zasięgu mogą się one objawić np.: nagłym<br />
przeniesieniem do czasów i stuleci zupełnie odległych, niespodziewanym pojawieniem się<br />
na nowo zwierząt i ludzi dawno już wymarłych, chwilowym uczestniczeniem w zjawiskach i<br />
wydarzeniach jakie zaszły w odległej przeszłości lub zajdą dopiero w przyszłości,<br />
widzeniami podobnymi do halucynacji tyle iż zachodzącymi przy pełnej władzy umysłowej,<br />
zachwianiem się działania znanych nam praw przyrody, itp. Na końcu po<strong>dr</strong>ozdziału L<br />
podano przykład jednego z takich niezwykłych zdarzeń, jakie zdaniem autora nastąpiło w<br />
rezultacie katastrofy wehikułu czasu. Ponieważ niektóre atrybuty czasowe występujące w<br />
miejscach eksplozji magnokraftów trzeciej generacji będą najwyraźniej odbierane przez<br />
osoby z wyostrzonym postrzeganiem pozazmysłowym (ESP), miejsca te mogą więc stać<br />
się ulubionym punktem zgromadzeń, medytacji, lub działalności takich osób.<br />
Warto tu dodać, że z punktu widzenia zasięgu i siły eksplozji nie stanowi dużej<br />
różnicy która generacja magnokraftów eksplodowała w danym miejscu. Pierwsze trzy klasy<br />
atrybutów danej eksplozji będą więc podobne niezależnie czy pędniki danego statku<br />
wytwarzały ciąg magnetyczny, telekinetyczny czy zmianę w upływie czasu. Klasy te zależą<br />
bowiem głównie od tego jaki typ (K3, K4, itp.) eksplodował w danym miejscu oraz jak dużo<br />
niszczycielskiej energii magnetycznej pędniki tego statku zawierały w chwili ich<br />
uszkodzenia i zniszczenia (według obecnego rozeznania autora, ilość energii zgromadzonej<br />
w pędnikach magnokraftu danego typu, np. K3, najprawdopodobniej przyjmuje zbliżoną<br />
wartość u wszystkich trzech generacji tych statków). Wszelkie różnice w atrybutach byłych<br />
miejsc eksplozji wehikułów magnokrafto-podobnych odmiennych generacji sprowadzają się<br />
więc jedynie do występowania lub braku w nich następstw telekinetycznych (o istotnym<br />
wpływie "biologicznym") oraz zjawisk czasowych (t.j. o istotnym wpływie "paranormalnym").
F-176<br />
Wymieńmy teraz najbardziej charakterystyczne atrybuty byłych miejsc eksplozji<br />
magnokraftów należące do każdej z wyo<strong>dr</strong>ębnionych powyżej klas.<br />
A. Atrybuty energetyczne. Wynikają one z ogromu energii zakumulowanej w pędnikach<br />
eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#A1. Wyzwolenie ogromnych zasobów energii porównywalnych do tych z<br />
najpotężniejszych bomb termoją<strong>dr</strong>owych. W przypadku eksplozji nawet najmniejszego<br />
magnokraftu typu K3, wyzwolona energia przekroczy równoważnik 1 megatony TNT (t.j.<br />
odpowiednik ponad 80 bomb zrzuconych na Hirosimę). Jednocześnie tak ogromnemu<br />
wydatkowi energetycznemu NIE będzie towarzyszyło radioaktywne skażenie otoczenia (jak<br />
to stałoby się w przypadku eksplozji nuklearnej). Z <strong>dr</strong>ugiej jednak strony, eksplozji tej<br />
będzie towarzyszyło burzliwe skażenie (zmiany) magnetyczne otoczenia.<br />
#A2. Zniszczenie, które jest charakterystyczne dla wysokoenergetycznej eksplozji,<br />
nie zaś dla fizycznego uderzenia (impaktu) jakiegoś obiektu stałego. Jeśli eksplozja<br />
magnokraftu nastąpi w powietrzu na znacznej wysokości, jej efekty będą podobne do tych z<br />
napowietrznej eksplozji nuklearnej (t.j. brak krateru, pnie <strong>dr</strong>zew ciągle stojące pod punktem<br />
zerowym eksplozji, itp.). Jeśli natomiast wehikuł eksploduje w powietrzu, ale tuż przy<br />
powierzchni gruntu, wytworzony będzie eliptyczny krater eksplozyjnego (nie zaś<br />
impaktowego) pochodzenia. Należy tu przypomnieć, iż kratery impaktowe mają szereg cech<br />
charakterystycznych, o<strong>dr</strong>óżniających je od kraterów eksplozyjnych, np. obrzeża kraterów<br />
impaktowych otoczone są wypiętrzonym kołnierzem, wewnątrz nich znajdują się odłamki<br />
obiektu uderzenie którego krater ten wytworzyło - patrz rysunek C4, itp.<br />
#A3. Szereg detonacji. Każda kapsuła dwukomorowa zawarta w eksplodującym<br />
wehikule stanowi oddzielną bombę ciężko wyładowaną energią magnetyczną. Ponieważ<br />
eksplozja będzie zainicjowana tylko w jednej z tych kapsuł, na kapsuły następne musi się<br />
ona przenieść z nieznacznym opóźnieniem czasowym. Dla postronnego obserwatora<br />
eksplodujący magnokraft będzie więc rozbłyskiwał szeregiem wybuchów, o<strong>dr</strong>óżnialnych też<br />
słuchowo jako seria oddzielnych grzmotów. Liczba błysków i grzmotów wytwarzanych przez<br />
pojedynczy magnokraft powinna odpowiadać ilości jego pędników. W przypadku eksplozji<br />
cygaro-kształtnego kompleksu magnokraftów (takiego jak ów z rysunku F1), poszczególne<br />
serie detonacji będą pooddzielane od siebie, ponieważ eksplozje muszą przenieść się ze<br />
statku na statek. Podczas eksplozji takiego cygara, wrażenia słuchowe przyjmą więc postać<br />
kilku oddzielnych serii grzmotów (jakby kilku źle zsynchronizowanych salw artyleryjskich).<br />
Każda z tych serii odpowiadać będzie eksplozji następnego wehikułu.<br />
#A4. Obecność szklistych i ceramicznych minerałów powstałych przez stopienie lub<br />
wypalenie rodzimej gleby, piasku i glinek. Minerały owe przyjmą albo formę "trinitite" albo<br />
"ceramicznych kamieni".<br />
Szklisty "trinitite" jest pozostałością ziaren piasku i gleby wessanej w powietrze przez<br />
implozję, stopionej do stanu płynnego i następnie zastygniętej w małe globulinki lub<br />
kropelki. Nazwa tego minerału pochodzi od kryptonimu "Trinity" dla miejsca testu<br />
atomowego z 16 lipca 1945 roku w Alamogordo (Nowy Meksyk, USA) gdzie wytworzenie<br />
owego sztucznego minerału zostało udokumentowane po raz pierwszy.<br />
"Ceramiczne kamienie" mają formę sporych brył lokalnej gleby, glinek, i niekiedy<br />
także masy organicznej (np. fragmentów <strong>dr</strong>zew, liści, zwierząt, itp.) wyrzuconych w<br />
powietrze przez fale uderzeniowe eksplozji, ukształtowanych aerodynamicznie podczas<br />
lotu, sprasowanych razem przez ogromne ciśnienie, wypalonych jak cegła, pokrytych<br />
szklistą glazurą na powierzchni, i w końcu porzuconych wzdłuż kierunku akcji fal<br />
uderzeniowych. Kamienie te przyjmują niezwykle poskręcane kształty, posiadają płynnie<br />
zaokrąglone krawędzie, ich powierzchnia jest szklista, zaś ich właściwości mechaniczne<br />
przypominają właściwości bryły porcelany.<br />
#A5. Odparowanie (eliminacja) z gleby niektórych bardziej wrażliwych na<br />
promieniowanie pierwiastków (np. selenu, jodu, molibdenu, wapna). Odparowanie to<br />
następuje wskutek oddziaływania na glebę różnych rodzajów promieniowania wydzielanego
F-177<br />
w czasie eksplozji. Z kolei brak tych pierwiastków może wpływać na z<strong>dr</strong>owie organizmów<br />
żyjących w danym obszarze.<br />
B. Atrybuty magnetyczne. Wynikają one z silnego pola magnetycznego wytwarzanego<br />
przez pędniki eksplodującego magnokraftu lub <strong>UFO</strong>.<br />
#B1. Burzliwa (turbulentna) magnetyzacja miejsca eksplozji. Gwałtowne wyzwolenie<br />
ogromnej energii magnetycznej zakumulowanej w pędnikach magnokraftu lub <strong>UFO</strong> musi<br />
spowodować turbulentne (burzliwe) namagnesowanie gleby, skał i wszelkich innych<br />
materiałów obecnych w miejscu eksplozji. Takie turbulentne namagnesowanie otoczenia z<br />
kolei powinno manifestować się:<br />
- Anomaliami w kierunkach i natężeniu lokalnego pola magnetycznego. Czuły<br />
kompas użyty w obszarze eksplozji powinien wskazywać fałszywe kierunki, jego igła<br />
powinna wirować podczas przenoszenia kompasu z miejsca na miejsce, <strong>dr</strong>astycznie<br />
zmieniając swoje wskazania, itp.<br />
- Niezwykłymi problemami w komunikacji radiowej i telewizyjnej (np. fale radiowe<br />
mogą samoczynnie się wokalizować, powodujac słyszenie audycji radiowych bez użycia<br />
odbiornika, odbiór może zanikać, itp.).<br />
- Występowaniem niezwykłych zjawisk atmosferycznych, szczególnie tych których<br />
mechanizm napędowy posiada charakter elektromagnetyczny (np. kurtynowe wyładowania<br />
elektryczne, wiatry jonowe, tornada, itp.).<br />
#B2. (Warunkowo) Raptowne przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w<br />
nowe położenia (jeden z tych biegunów może nawet zostać przeniesiony do centrum<br />
danego miejsca eksplozji). Przemieszczenie to wystąpi tylko przy szczególnie potężnych<br />
eksplozjach magnetycznych, jakich wydatek energetyczny przekroczy określoną wartość<br />
krytyczną (prawdopodobnie niewiele mniejszą niż 70 megaton TNT eksplodujących koło<br />
Tapanui). Z kolei to przemieszczenie może spowodować:<br />
- Natelekinetyzowanie obszarów Ziemi które bieguny te zajmowały w chwili danej<br />
eksplozji, oraz wynikające z tego natelekinetyzowania mutowanie większych wzrostowo i<br />
wagowo organizmów żywych w tym obszarze (patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7.1 i C7.2),<br />
- Rotację skorupy Ziemi względem jej osi obrotu zachodzącą wzdłuż południka<br />
przebiegającego przez dane miejsce eksplozji, oraz związane z nią:<br />
- Trwałe zmiany klimatyczne na Ziemi, i<br />
- Zmiany dla niektórych obszarów naszej planety w położeniu gwiazd, długościach<br />
dnia i nocy, oraz w ważności kalendarza.<br />
#B3. (W chwili eksplozji) Wytworzenie fali zaburzenia magnetycznego, jaka przez<br />
naocznych świadków będzie odebrana jako fala dźwiękowa przemieszczająca się ze<br />
szybkością światła.<br />
C. Atrybuty transportowe. Wynikają one z funkcji środka transportowego wypełnianej przez<br />
eksplodujący magnokraft lub <strong>UFO</strong>.<br />
#C1. Kumulacyjny charakter eksplozji. Współczesna armia wykorzystuje specjalny<br />
rodzaj ładunków wybuchowych, uformowanych na kształt czaszy reflektora, noszących<br />
nazwę "ładunków kumulacyjnych". Ładunki te zostały zaprojektowane w celu wytworzenia<br />
ukierunkowanej siły uderzeniowej, umożliwiającej przebicie opancerzonych obiektów (np.<br />
czołgów, bunkrów, itp.). Jeśli rozpatrzymy rozłożenie komór oscylacyjnych w obrębie<br />
konstrukcji magnokraftu, wtedy okaże się że rozłożenie to odpowiada ukształtowaniu<br />
materiału wybuchowego w ładunkach kumulacyjnych. Z tego też powodu eksplodujący<br />
magnokraft zachowa się właśnie jak owe ładunki kumulacyjne, tzn. wytworzy on fale<br />
uderzeniową działającą w kierunku prostopadłym do podstawy statku. Fala ta jak klin<br />
uderzy w powierzchnię naszej planety wywołując ukierunkowane zniszczenie.<br />
#C2. Uformowanie trójkątnej strefy zniszczenia. Ponieważ magnokraft porusza się<br />
ze swą osią centralną nachyloną pod kątem do powierzchni ziemi (aby dopasować się do<br />
lokalnego przebiegu linii sił pola magnetycznego Ziemi) fale uderzeniowe jego kumulacyjnej
F-178<br />
eksplozji uderzą powierzchnię gruntu także pod kątem. To z kolei musi spowodować, iż<br />
strefa zniszczenia przyjmie z grubsza kształt trójkątny, natomiast ewentualny krater<br />
wytworzony w miejscu uderzenia tych fal podczas eksplozji na- lub przy-ziemnej, będzie<br />
posiadał kształt z grubsza eliptyczny. Należy tu podkreślić, że zarówno kąt wierzchołkowy<br />
trójkątnej strefy zniszczenia, jak i wzajemny stosunek długości obu osi eliptycznego krateru,<br />
będą proporcjonalne do kąta inklinacji magnetycznej pola ziemskiego w miejscu, w którym<br />
eksplozja nastąpiła (czyli także proporcjonalne do odległości tego miejsca od biegunów<br />
magnetycznych Ziemi).<br />
#C3. Zorientowanie strefy zniszczenia w kierunku magnetycznego południka<br />
(północ/południe). Ponieważ oś centralna lecącego magnokraftu zawsze pokrywa się z<br />
pionową płaszczyzną przechodzącą przez bieguny magnetyczne Ziemi, kumulacyjna<br />
eksplozja tego statku musi spowodować, iż oś główna zarówno eliptycznego krateru, jak i<br />
trójkątnej strefy zniszczenia spowodowanej tą eksplozją, musi pokrywać się z kierunkiem<br />
magnetycznej północy/południa. Ponieważ bieguny magnetyczne Ziemi w chwili obecnej<br />
rotują wokół biegunów geograficznych (z okresem obiegu około 1000 lat), położenie osi<br />
głównej strefy zniszczenia będzie charakterystyczne dla roku, w którym eksplozja nastąpiła.<br />
To z kolei umożliwia datowanie eksplozji danego statku.<br />
Należy tu podkreślić, iż zorientowanie osi głównej eksplozji w kierunku równoleżnika<br />
magnetycznego posiada następujące dodatkowe znaczenie faktologiczne:<br />
- Jeśli kierunek lotu eksplodującego wehikułu został zaobserwowany przez<br />
naocznych świadków, kierunek ten może <strong>dr</strong>astycznie przeczyć zorientowaniu osi głównej<br />
eksplozji. Przykładowo w regionie tunguskim naoczni świadkowie zaobserwowali, iż obiekt<br />
przelatywał ze wschodu na zachód, natomiast główna oś zniszczenia jest zorientowana z<br />
północy na południe (gdyby zniszczenie to zostało spowodowane uderzeniem komety lub<br />
meteorytu, główna oś zniszczenia powinna stanowić przedłużenie trajektorii lotu obiektu,<br />
czyli także być zorientowana ze wschodu na zachód).<br />
- Jeśli jakieś ciało niebieskie (np. kometa lub meteoryt) jest posądzane o<br />
spowodowanie zniszczenia, zorientowanie zniszczenia w kierunku północ/południe przeczy<br />
generalnej płaszczyźnie przylotu takich obiektów. (Jest wiadomym, iż oś systemu<br />
słonecznego w przybliżeniu pokrywa się z pionową płaszczyzną wschód/zachód. Stąd<br />
trajektorie prawie wszelkich obiektów kosmicznych upadających na ziemię leżą w tej<br />
płaszczyźnie. Z kolei jeśli obiekty takie nadlatują ze wschodu, pionu, lub z zachodu, nie<br />
mogą one spowodować zniszczeń ukierunkowanych północ/południe.)<br />
#C4. Obecność odłamków konstrukcji wehikułu (najprawdopodobniej wykonanej z<br />
materiału nie występującego w stanie naturalnym, np. technologicznie przygotowanego<br />
metalu, stopu, lub tworzywa). Podczas eksplozji konstrukcja statku będzie rozdarta na<br />
strzępy i w większej swej części odparowana. Nieodparowane fragmenty tej konstrukcji, a<br />
także skraplające się jej opary, mogą wymieszać się z oparami rodzimych materiałów<br />
wyrzuconych i stopionych przez eksplozję, formując w konsekwencji rodzaj<br />
aerodynamicznych kropel lub brył. Takie kroplowate pozostałości statku powinny być<br />
rozsiane pod obszarem <strong>dr</strong>yfującego grzyba eksplozji, znajdowane niekiedy w towarzystwie<br />
większych fragmentów jego konstrukcji. Należy tu też podkreślić, że podczas eksplozji<br />
wszelkie materiały ferromagnetyczne zostaną namagnesowane, stąd stalowe pozostałości<br />
wehikułu najczęściej będą występowały w postaci "magnetytu" (t.j. namagnesowanego i<br />
utlenionego żelaza).<br />
#C5. Inteligentne manewry obserwowane przez naocznych świadków. Lokalni<br />
świadkowie eksplozji powinni zaobserwować wehikuł manewrujący lub przelatujący w<br />
kierunku miejsca eksplozji i następnie eksplodujący. Inteligentne manewry lub lot tego<br />
wehikułu w wielu przypadkach powinny być łatwe do o<strong>dr</strong>óżnienia od bezwładnych lotów<br />
naturalnych obiektów (np. komet czy meteorytów). Świadkowie powinni także zauważyć<br />
szereg efektów niemożliwych do wystąpienia w eksplozjach naturalnych, np. słyszeć szereg<br />
detonacji czy odnotować szereg rozbłysków powodowanych przez wybuchy kolejnych<br />
komór oscylacyjnych w poszczególnych statkach.
F-179<br />
#C6. Szczególne zainteresowanie miejscem eksplozji wykazywane przez pilotów<br />
innych podobnych wehikułów. Owo zainteresowanie rodzi się z trzech następujących<br />
pobudek:<br />
- Operacyjnej. Magnetyczne anomalia zastygnięte w miejscu eksplozji muszą<br />
zakłócać prawidłowe działanie napędu innych magnokrafto-podobnych statków. W efekcie,<br />
ich komputery pokładowe muszą zareagować odpowiednimi korekcjami, informując pilotów<br />
o podjętych działaniach. To z kolei zwróci uwagę załóg takich statków na miejsce eksplozji<br />
(na zasadzie podobnej jak oblodzenie <strong>dr</strong>ogi zwraca uwagę współczesnych kierowców<br />
samochodowych).<br />
- Psychologicznej. Miejsce gdzie załoga jakiegoś wehikułu odparowała będzie<br />
fascynowało załogi innych podobnych wehikułów. Ta fascynacja odpowiada fascynacji<br />
kierowców samochodowych miejscami, w których ich kolegom przytrafił się śmiertelny<br />
wypadek. Stąd choćby nawet dla czystej ciekawości każdy pilot podobnego wehikułu<br />
wykorzysta okazję pobliskiego przelotu, aby rzucić okiem na miejsce, gdzie jego koledzy<br />
zginęli w taki widowiskowy sposób.<br />
- Naukowej. Z uwagi na kataklizmiczne konsekwencje eksplozji magnokraftów,<br />
konstruktorzy tych statków będą czynić wszystko co możliwe, aby zapobiec ewentualnej ich<br />
katastrofie. Stąd też, nie będzie istniało wiele miejsc, w których wehikuły takie<br />
eksplodowały. Jeśli jednak eksplozja taka nastąpi, jej miejsce będzie przedmiotem<br />
długotrwałych naukowych badań ze strony budowniczych wehikułu, mających na celu<br />
ustalenie przyczyn, przebiegu, i następstw tego typu eksplozji.<br />
Oczywiście, każde bardziej intensywne zainteresowanie w danej lokacji ze strony<br />
pilotów tak zaawansowanego wehikułu jak magnokraft lub <strong>UFO</strong>, nie może pozostać<br />
niezauważonym przez lokalnych mieszkańców. Szczególnie iż pierścieniowate lądowiska<br />
takich statków niekiedy mogą pozostać widoczne na lokalnej glebie nawet przez<br />
kilkadziesiąt następnych lat. Stąd też okoliczna ludność będzie informowała o częstych<br />
obserwacjach magnokraftów lub <strong>UFO</strong>, zaś meldunki te będą wspierane obecnością<br />
pierścieni powypalanych w miejscach lądowań tych statków.<br />
D. Atrybuty telekinetyczne. Wynikają one z efektu telekinetycznego formowanego przez<br />
pędniki eksplodującego magnokraftu lub <strong>UFO</strong>.<br />
#D1. Telekinetyczna stymulacja organizmów żywych. Silne skażenie telekinetyczne<br />
zastygnięte w miejscach omawianych eksplozji powinny powodować zmianę aktywności<br />
biologicznej środowiska naturalnego tych miejsc. To z kolei, w połączeniu z długoterminową<br />
akcją takiej zmienionej aktywności biologicznej, może spowodować nieprzewidzialne skutki,<br />
dla przykładu:<br />
- zmiany w szybkości i bujności wzrostu roślin, zwierząt i ludzi. U roślin w<br />
ekstremalnych przypadkach szybkość ta może zostać zintensyfikowana praktycznie nawet<br />
12 krotnie;<br />
- zmiany w samopoczuciu ludzi i zwierząt (np. wzrost lub spadek energii życiowej);<br />
- pojawianie się niezwykłych anomalii biologicznych (chorób) u ludzi i zwierząt;<br />
- mutacje niektórych roślin, owadów i zwierząt, itp.<br />
#D2. Wywoływanie w substancjach procesów i zjawisk towarzyszacych efektowi<br />
telekinetycznemu. Wyniki dotychczasowych studiów i badań efektu telekinetycznego<br />
sugerują że zjawisko to jest rodzajem katalizatora wyzwalającego w różnych substancjach<br />
zmiany jakie zdają się zaprzeczać dotychczasopwej naszej wiedzy o procesach fizykochemicznych.<br />
Dla przykładu efekt ten najprawdopodobniej jest w stanie dokonać procesu<br />
tzw. "zimnej syntezy termoją<strong>dr</strong>owej" przemieniając jedne pierwiastki w inne, może on<br />
zastąpić jedne pierwiastki przez inne w różnorodnych substancjach chemicznych, może<br />
zmieniać struktury organiczne na struktury krystaliczne, i wiele innych. Stąd też istnieje<br />
prawdopodobieństwo, że byłe miejsca eksplozji wehikułów teleportacyjnych będą zawierały<br />
produkty takiego nieznanego jeszcze działania efektu telekinetycznego. Przykładowo ich<br />
okolice mogą być pokryte "złotym runem" wspomnianym w po<strong>dr</strong>ozdziale C10, w pobliskich
F-180<br />
roślinach węglowe struktury organiczne mogą zostać zamienione na krzemowe struktury<br />
krystaliczne, itp.<br />
E. Atrybuty czasowe (paranormalne). Wynikają one z formowania efektów czasowych przez<br />
pole eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#E1. Zafalowanie przestrzeni czasowej. Zafalowanie to spowoduje wiele niezwykłych<br />
zjawisk, obejmujących m.in. ponowne pojawianie się w obszarze byłej eksplozji wehikułu<br />
czasu roślin, zwierząt, lub ludzi dawno już wymarłych. Pod względem swego mechanizmu<br />
przypomina ono zasadę formowania się "efektu zdublowania czasu" opisanego w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałach G3 i C7.3. Jego rezultatem może być, że w pobliżu byłego miejsca eksplozji<br />
wehikułu czasu, pojawiać się potem mogą niektóre organizmy/zwierzęta wcześniej uznane<br />
za wymarłe. Organizmy/zwierzęta te zjawiać się mogą albo periodycznie (t.j. pojawiać i<br />
niknąć w takt zafalowań przestrzeni czasowej, jak to następuje w przypadku iluzorycznych<br />
ptaków Moa ciągle widywanych co jakiś czas w Nowej Zelandii - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3),<br />
lub też na stałe (np. jak to ma miejsce ze słynną nowozelandzką "living fossil" czy "żyjącą<br />
skamienieliną" o formie dużego stwora jaszczurowatego zwanego "Tuatara" wywodzącego<br />
się z tej samej epoki co węgiel kamienny - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3 i punkt #E1 rozdziału H).<br />
#E2. Nasycenie otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Potężny "błysk"<br />
zaburzenia przestrzeni czasowej następujący w chwili eksplozji wehikułu czasu<br />
najprawdopodobniej zostanie utrwalony w objętych nim przedmiotach. Stąd pole takich<br />
zakłóceń nasyci glebę w danym miejscu eksplozji, a także przedmioty wyrzucone z tego<br />
miejsca (np. kamienie ceramiczne). Osoby przebywające dłużej w pobliżu miejsca eksplozji<br />
magnokraftu trzeciej generacji lub w sąsiedztwie przedmiotów wyrzuconych z tego miejsca,<br />
mogą więc doświadczyć różnorodnych zjawisk paranormalnych. Przykładowo mogą one<br />
odnotować zakłócenia w "normalnym" upływie czasu, mieć widzenia, przeżyć jakieś<br />
zdarzenie z przeszłości, uzyskać wgląd do przyszłości, doświadczyć wypełnienia się ich<br />
życzeń, zaobserwować niezwykłe "szczęście" w przebiegu dotykających ich zdarzeń<br />
losowych, itp.<br />
Należy tutaj zauważyć, że powyższe atrybuty #E1 i #E2 umożliwiają też zgrubne<br />
identyfikowanie miejsc gdzie wehikuły czasu eksplodują dopiero w przyszłości. W pobliżu<br />
bowiem takich miejsc sporadycznie pojawiać się mogą zwierzęta które żyć będą na Ziemi<br />
dopiero w dalekiej przyszłości. Ponadto ludzie mieszkający w tych obszarach zbiorowo<br />
doświadczać niekiedy mogą wizji przyszłości. Takie więc wizje i obserwacje nieznanych z<br />
wykopalisk zwierząt, wskazują region gdzie w przyszłości nastąpi zapewne eksplozja<br />
wehikułu czasu.<br />
* * *<br />
Jeśli więc odkryta gdzieś zostanie katastroficzna formacja która będzie się<br />
charakteryzowała obecnością większości atrybutów przynależnych do trzech pierwszych<br />
klas wymienionych powyżej (t.j. klas A, B i C), będzie to oznaczało że formacja ta pochodzi<br />
z eksplozji jakiegoś wehikułu magnokrafto-podobnego (<strong>UFO</strong>) pierwszej generacji.<br />
Dodatkowa obecność atrybutów z klasy D (telekinetycznej) będzie wskazywała że<br />
eksplodujący wehikuł najprawdopodobniej był <strong>dr</strong>ugiej generacji (t.j. wehikułem<br />
teleportacyjnym). Natomiast obecność atrybutów należących do klasy E (paranormalnej)<br />
potwierdzi iż eksplodujący wehikuł najprawdopodobniej był wehikułem czasu.<br />
Powyższa metoda zakwalifikowania danego miejsca eksplozji do określonej<br />
generacji posiada jednakże jedną wadę. Jest nią mianowicie niekompetentność dzisiejszej<br />
nauki ziemskiej w instrumentalnych pomiarach zjawisk typu telekinetycznego i<br />
paranormalnego. Stąd nasze ewentualne próby potwierdzenia istnienia takich zjawisk w<br />
danym miejscu eksplozji są nieco podobne do wysiłków naukowców żyjących przykładowo<br />
w czasach napoleońskich próbujących ustalić istnienie potencjału elektrycznego na<br />
określonym przedmiocie. Chociaż bowiem co bardziej zdolni i postępowi z nich potrafili<br />
zauważyć znaki informujące o istnieniu takiego potencjału, jednakże brak w owym czasie<br />
jakiegokolwiek instrumentu pomiarowego jak przykładowo obecny woltomierz
F-181<br />
uniemożliwiłby im zmierzenie wartości tego potencjału, natomiast zbyt niska wiedza o<br />
elektryczności panująca w owych czasach uniemożliwiłaby im zadecydowanie czy wykryty<br />
przez nich potencjał jest naturalny dla danego przedmiotu czy też został spowodowany jego<br />
sztucznym naelektryzowaniem.<br />
Jeśli więc powyższe odnieść do miejsc eksplozji magnokraftów, metodologia<br />
naukowego działania podpowiada że nasze obecne wykrycie zjawisk telekinetycznych i<br />
paranormalnych w tych miejscach bez możliwości ich ilościowego zmierzenia i bez<br />
zakumulowania odpowiedniej wiedzy eksperymentalnej na ich temat niekoniecznie musi<br />
oznaczać iż naprawdę eksplodowały tam magnokrafty <strong>dr</strong>ugiej czy trzeciej generacji. Nawet<br />
bowiem eksplozja magnokraftów pierwszej generacji prawdopodobnie też indukować<br />
będzie niewielkie skażenie otoczenia zjawiskami tego typu. Niemniej w obecnej sytuacji<br />
braku na Ziemi nawet najprostszej aparatury do ilościowego pomiaru zjawisk<br />
telekinetycznych i paranormalnych, w połączeniu z ludzkim brakiem tradycji i<br />
spostrzegawczości nakierowanych na odnotowanie takich zjawisk, sam fakt ich wykrycia<br />
zawsze stanowi jakąś tam przesłankę sugerującą prawdopodobieństwo eksplozji wehikułu<br />
wyższej generacji. Z kolei zaaprobowanie istnienia takiej przesłanki jest pierwszym krokiem<br />
do naukowego poznania stojących za nią faktów.
F-182<br />
Rys. F1. Cygaro-kształtny kompleks latający sprzężony z siedmiu talerzo-kształtnych<br />
magnokraftów typu K6. Kompleks ten powstaje przez osadzenie wklęsłej podstawy<br />
każdego magnokraftu na wypukłą kopułę górną magnokraftu poprzedniego. Wynikowa<br />
konfiguracja przypomina stos talerzy w kuchni osadzonych jeden na <strong>dr</strong>ugim. Ponieważ<br />
zostało już formalnie dowiedzione że "<strong>UFO</strong> to już działające magnokrafty" (patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział P2 z tomu 13 monografii [1/4]), istniejący materiał dowodowy ujawnia że<br />
właśnie taki stos siedmiu statków obserwowali Maorysi gdy eksplodował on dnia 19<br />
czerwca <strong>1178</strong> roku koło Tapanui w Nowej Zelandii powodując totalne zniszczenia ponad<br />
połowy Wyspy Południowej oraz pochylenie skorupy Ziemi (patrz też rysunek C7).<br />
Istniejące dane sugerują że również w Tunguskiej na Syberii eksplodował podobny stos,<br />
tyle że złożony z trzech wehikułów typu K6. Wymiary gabarytowe magnokraftów typu K6<br />
wynoszą: D=35.11, H=5.85 [m]. Po wylądowaniu, n=20 pędników bocznych tych wehikułów<br />
wypala w glebie pierścień o średnicy nominalnej d=24.82 [m].<br />
Powyższy rysunek ilustruje wygląd boczny całego kompleksu latającego o kształcie<br />
„cygara posobnego”. Natomiast jego konstrukcję wewnętrzną oraz wzajemną kooperację<br />
pędników poszczególnych statków pokazano na rysunku F7b z tomu 3 monografii [1/4] i<br />
[1/5]. Warto tu podkreślić, że wypełnione po brzegi energią magnetyczną pędniki<br />
poszczególnych statków takiego cygara rozlokowane są w formie przypominającej<br />
paraboliczne lustro reflektorowe lub tzw. „kumulacyjny ładunek wybuchowy”. Stąd<br />
łańcuchowa eksplozja tych pędników wytworzy ukierunkowaną siłę uderzeniową, podobną<br />
do tej od współczesnych kumulacyjnych pocisków przeciwpancernych. Ponieważ statek taki<br />
zawsze musi latać zorientowany swą osią centralną równolegle do lokalnego przebiegu linii<br />
sił pola magnetycznego, jego eksplozja utworzy więc bardzo charakterystyczny<br />
"motylkowaty" rozkład zniszczenia, występujący w Tapanui i tunguskiej (pokazany na<br />
rysunku C6).
Rozdział G.<br />
G-183<br />
WEHIKUŁY <strong>UFO</strong> ORAZ ICH NISZCZYCIELSKA ENERGIA<br />
W po<strong>dr</strong>ozdziale P2 z tomu 13 o<strong>dr</strong>ębnej monografii [1/4] zaprezentowany został<br />
formalny dowód naukowy stwierdzający że „Wehikuły <strong>UFO</strong> to już zbudowane<br />
magnokrafty”. W połączeniu wiec z naszą pełną znajmością wszelkich cech magnokraftu,<br />
ów dowód pozwala nam precyzyjnie udkomunetować że w Tapanui eksplodował właśnie<br />
cygaro-ksztłtny stos 7 wehikułów <strong>UFO</strong>, podobnych do wehikułów pokazanych na Rys. F1.<br />
Wyładowane po brzegi energią magnetyczną pędniki wehikułów <strong>UFO</strong> faktycznie<br />
stanowią dla nich nie tylko środek napędowy, ale także i niezwykle groźną "latającą<br />
bombę". W przypadku więc potrzeby, pędniki te mogą zostać zdetonowane, wytwarzając<br />
eksplozję o niespotykanej niszczycielskiej sile.<br />
Jeśli zaakceptuje się fakt wyjaśnianej w po<strong>dr</strong>ozdziale O1 długoterminowej i<br />
wielkoskalowej obecności wehikułów <strong>UFO</strong> na Ziemi, wówczas niemal naturalną<br />
konsekwencją musi też być zaakceptowanie, że w toku dziejów owe wehikuły <strong>UFO</strong> albo<br />
przez przypadek, albo też celowo, zostały eksplodowane na Ziemi. Z kolei taka eksplozja<br />
wehikułów <strong>UFO</strong> miałaby następstwa eksplozji "latającej bomby" o ogromnej mocy,<br />
wowołującej zniszczenie których następstwem byłoby cofnięcie lub zatrzymanie postępu<br />
technicznego ludzkości.<br />
Z badań autora niniejszej monografii wynika, że w historii Ziemi miało miejsce aż<br />
kilka takich niszczycielskich eksplozji spowodowanych albo poprzez przypadkowe, albo też<br />
przez celowe, zdetonowanie wehikułu <strong>UFO</strong>. Aby wskazać tutaj jakieś ich przykłady, to<br />
niektóre z owych eksplozji nastąpiły na naszej planecie w latach: około 12 do 13.5 tysęcy<br />
lat temu, około roku 1050 BC, około roku 342 AD, w roku <strong>1178</strong> AD, w roku 1908 AD - patrz<br />
argumentacja z rozdziałów K i L. Co najmniej dwie z tamtych celowych eksplozji <strong>UFO</strong>, t.j.<br />
owa sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat temu, oraz owa z <strong>1178</strong> roku, były aż tak niszczycielskie,<br />
że spowodowały one rotowanie skorupy ziemskiej - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały D3 i D3.1 niniejszej<br />
monografii. Ponieważ miejsca takich eksplozji <strong>UFO</strong> muszą charakteryzować się zbiorem<br />
unikalnych atrybutów (uprzednio omówionych w po<strong>dr</strong>ozdziale F1), jakie nie będą<br />
towarzyszyły żadnej naturalnej katastrofie, ich zidentyfikowanie nie powinno przedstawiać<br />
większej trudności. Jak to jest już wiadome z poprzednich części niniejszej monografii,<br />
autor przeprowadził część poszukiwań takich miejsc, zaś w ich rezultacie definitywnie<br />
zidentyfikował on dwa z nich, których wszelkie cechy dokładnie odpowiadają atrybutom<br />
miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Owe już odnalezione miejsca to: ogromny krater koło Tapanui w<br />
Nowej Zelandii, omówiony w rozdziałach C i H, oraz trójkątny obszar powalonej tajgi z<br />
regionu tunguskiego w Centralnej Syberii, omówiony w po<strong>dr</strong>ozdziale J1.
Rozdział H.<br />
H-184<br />
MATERIAŁ DOWODOWY POTWIERDZAJĄCY HIPOTEZĘ,<br />
ŻE <strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> <strong>UFO</strong>RMOWAŁA KRATER <strong>TAPANUI</strong><br />
Motto tego rozdziału: "To co najgorliwiej zaprzeczane często jest tym co zaszło naprawdę."<br />
Unikalną cechą miejsc obu ostatnich eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> (tj. Tapanui i<br />
tunguska), jest że wszystkie fakty wskazują na to iż eksplodowały w nich tzw. wehikuły<br />
czasu, nie zaś wehikuły <strong>UFO</strong> pierwszej generacji napędzane energią czysto magnetyczną.<br />
Przykładowo właśnie na taką eksplozję wehikułów czasu wskazują fakty zaprezentowane w<br />
niniejszym rozdziale. W przypadku zaś eksplodowania wehikułów czasu, niezwykle<br />
istotnym czynnikiem jaki należy brać pod uwagę jest fakt, że załoga tego wehikułu<br />
doskonale zna przyszłość. Wszakże jej wehikuł jest w stanie przemieszczać się w czasie<br />
zarówno do przyszłości jak i do przeszłości. Z kolei znając przyszłość, z jej analizy<br />
członkowie tej załogi doskonale wiedzą jakie to niekorzystne dla nich zdarzenia właśnie się<br />
zbliżają. Mogą więc tak pokierować swoją teraźniejszością, że zdarzenia jakie nie są im na<br />
rękę po prostu nie nastąpią. Praktycznie więc wehikuł czasu nie jest w stanie eksplodować<br />
np. przez przypadek, bowiem jego załoga wiedząc że eksplozja taka właśnie się zbliża jest<br />
w stanie jej zapobiec. Może on jednak eksplodować jeśli zostanie celowo zdetonowany.<br />
Oczywiście w sensie następstw taka celowa eksplozja wehikułu czasu nie będzie się różnić<br />
od eksplozji przypadkowej. Różnica pomiędzy nimi sprowadzać się jedynie będzie do<br />
poziomu moralnego - np. istnienia wyraźnej motywacji albo powodu jakiemu taka celowa<br />
eksplozja <strong>UFO</strong> miała służyć, czy istnienia ludzi którzy w przypadku eksplozji celowej zostali<br />
ostrzeżeni o jej zbliżaniu się. Ponieważ jednak owe moralne aspekty celowej eksplozji <strong>UFO</strong><br />
są trudne do ustalenia i obronienia, a stąd wymagają o<strong>dr</strong>ębnego omówienia, w niniejszym<br />
rozdziale autor skupi się więc wyłącznie na przedyskutowaniu jej aspektów fizykalnych.<br />
Stąd przeanazliuje on tutaj jedynie fizykalne dowody istniejące w Nowej Zelandii jakie<br />
sugerują iż wystąpiła tam właśnie eksplozja wehikułu czasu. Natomiast moralny aspekt tej<br />
eksplozji, np. powody dla jakich została ona wywołana, omówiony zostanie w innym<br />
miejscu - patrz rozdział I.<br />
W punktach jakie teraz nastąpią zestawione zostaną te z dotychczas<br />
zidentyfikowanych atrybutów eksplozji Tapanui, które umożliwiają rozstrzygnięcie, że<br />
eksplozja ta wywołana została przez wehikuł <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, t.j. przez wehikuł<br />
czasu. Z kolei sukces w udokumentowaniu faktycznego zajścia tam eksplozji wehikułu<br />
czasu potwierdzi prawdziwość <strong>dr</strong>ugiej tezy niniejszej monografii zdefiniowanej w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale O2, konstytułując w ten sposób formalny dowód, że "Eksplozja koło Tapanui<br />
spowodowana została przez łańcuchowe zdetonowanie od góry ku dołowi cygarokształtnego<br />
kompleksu latającego wehikułów <strong>UFO</strong> trzeciej generacji zawierającego około<br />
siedmiu statków." Dla przeprowadzenia tego dowodu ponownie użyta zostanie metodologia<br />
"porównywania atrybutów" opisana szczegółowo w po<strong>dr</strong>ozdziale P1 monografii [1/4]. Dwie<br />
grupy atrybutów porównywanych do siebie w niniejszym rozdziale to:<br />
1. Przewidywane teoretycznie cechy miejsc w których eksplodował jakiś<br />
magnokrafto-podobny wehikuł <strong>UFO</strong>. Cechy te zestawione zostały w po<strong>dr</strong>ozdziale F1.<br />
2. Zaobserwowane w rzeczywistości cechy eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui<br />
udokumentowane materiałem faktologicznym zgromadzonym na terenie Nowej Zelandii<br />
oraz innych krajów i w pełnej rozciągłości zaprezentowanym już w rozdziale C.<br />
W dalszej części tego rozdziału każda z tych teoretycznie przewidywanych cech (1)<br />
zostanie porównana do odpowiedniej cechy rzeczywistej (2) udokumentowanej materiałem
H-185<br />
faktologicznym pochodzącym z okolic krateru Tapanui. Dla łatwiejszego prześledzenia tego<br />
porównywania zaleca się równoczesne przeglądanie kolejnych punktów z po<strong>dr</strong>ozdziału F1.<br />
Oto owo zestawienie obu grup atrybutów:<br />
A. Atrybuty energetyczne. Wynikają one z ogromu energii zakumulowanej w pędnikach<br />
eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#A1. Wyzwolenie ogromnych zasobów energii porównywalnych do tych z<br />
najpotężniejszych bomb termoją<strong>dr</strong>owych. Energia wydzielona podczas eksplozji koło<br />
Tapanui faktycznie przekroczyła wydatek nawet najbardziej potężnych bomb<br />
termonuklearnych. Ten ogromny wydatek eksplozji udokumentowany jest rozmiarami i<br />
konfiguracją krateru Tapanui, zaś jego wyliczenie przytoczono już w po<strong>dr</strong>ozdziele C2.<br />
#A2. Zniszczenie, które jest charakterystyczne dla eksplozji jakiegoś pojemnika z<br />
enrgią, nie zaś np. dla fizycznego uderzenia (impaktu) jakiegoś obiektu stałego. Charakter<br />
zniszczenia rejestrowalnego wokół krateru Tapanui faktycznie jest specyficzny dla<br />
przyziemnej eksplozji napowietrznej (nie zaś dla impaktu). Następujące fakty potwierdzają<br />
eksplozyjne pochodzenie tego krateru:<br />
- Rodzimy materiał wyrzucony z krateru jest nieobecny wokół jego obrzeża (materiał<br />
ten został rozsiany na ogromnym obszarze w formie ceramicznych kamieni i trinitite). Przy<br />
impaktowym (a także erozyjnym) pochodzeniu krateru, materiał ten powinien znajdować się<br />
w pobliżu, formując rodzaj ostro wznoszącego się kołnierza obiegającego krater.<br />
- Nie ocalały większe pozostałości (fragmenty) obiektu formującego ten krater (przy<br />
impaktowym pochodzeniu krateru pozostałości te ciągle powinny być obecne w jego<br />
wnętrzu).<br />
- Ekplozja w Tapanui obserwowana była przez Maorysów, których mówiona tradycja<br />
dokładnie opisuje co właściwie się wydarzyło. Zgodnie z ich opisami, pozaziemski wehikuł<br />
<strong>UFO</strong> obniżył się nad Wyspą Stewart'a, przeleciał nad Mataura i eksplodował nad Tapanui.<br />
Trajektoria lotu tego obiektu została zaznaczona linią "T" na mapie z rysunku C7.<br />
#A3. Szereg detonacji. Krater Tapanui faktycznie uformowany został przez<br />
sekwencję detonacji, nie zaś przez pojedynczą eksplozję. Oryginalna konfiguracja<br />
wewnętrzna tego krateru dowodzi obecności około siedmiu kraterów umieszczonych jeden<br />
we wnętrzu <strong>dr</strong>ugiego (dokładna ich liczba jest obecnie trudna do precyzyjnego ustalenia).<br />
Wzajemne położenie poszczególnych kraterów pokazane zostało na rysunku C2. Obecność<br />
tych kraterów świadczy iż eksplozja w Tapanui posiadała sekwencyjny charakter, w którym<br />
eksplodowało nie mniej niż 7 kolejnych wehikułów. To z kolei potwierdza, iż nad Tapanui<br />
eksplodował cygaro-kształtny kompleks wehikułów, podobny do kompleksu pokazanego na<br />
rysunku F1. Dokładnie do takiego samego wniosku prowadzi też raport naocznych<br />
świadków tej eksplozji, utrwalony w kronice mnicha Gerwazego (patrz jego omówienie w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1). Świadkowie ci opisali sześć lub siedem błysków wywodzących się z<br />
eksplozji Tapanui. Gdyby więc kiedyś udało się jakoś odnaleźć lub odtworzyć przebieg<br />
efektów akustycznych tej eksplozji, wtedy powinna zostać udokumentowana sekwencja<br />
około 7 serii głośnych grzmotów.<br />
#A4. Obecność szklistych i ceramicznych minerałów powstałych przez stopienie lub<br />
wypalenie rodzimej gleby, piasku i glinek. Z krateru Tapanui faktycznie rozchodzi się<br />
trójkątny rozprysk unikalnego minerału zwanego "kamienie ceramiczne", oraz poeksplozyjny<br />
opad minerału zwanego "trinitite". Główny opad miałkiego trinitite nastąpił<br />
wzdłuż zachodniej granicy trójkąta zniszczenia (patrz linia "T" na rysunku C7), t.j. dokładnie<br />
w obszarze gdzie <strong>dr</strong>yftowanie grzyba eksplozji spowodowane ruchem obrotowym Ziemi<br />
powinno zdeponować ten minerał. Natomiast rozłożenie kamieni ceramicznych wykazuje<br />
podwyższoną koncentrację wzdłuż wschodniej granicy trójkąta rozrzutu (patrz linia "C" z<br />
rysunku C7), aczkolwiek cały trójkątny obszar rozbryzgu materiałów z krateru jest nimi<br />
gęsto zaścielony. Na wschód od linii "C" sporadyczne kamienie ceramiczne mogą również<br />
zostać znalezione. Część z nich jest nawet znajdowana w okolicach Christchurch.<br />
Jednakże na pozostałym obszarze upadki tych kamieni nie cechują się już taką
H-186<br />
regularnością i gęstością jak wzdłuż granic trójkąta rozrzutu. Ponieważ trinitite i kamienie<br />
ceramiczne reprezentują materiał faktologiczny dokumentujący szczególnie dobitnie<br />
zaistniałą eksplozję, ich omówienie nastapiło już w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.<br />
#A5. Odparowanie (eliminacja) z gleby niektórych bardziej wrażliwych pierwiastków<br />
(np. selenu, jodu). Odparowanie to mówiono już w po<strong>dr</strong>ozdziale C9.<br />
B. Atrybuty magnetyczne. Wynikają one z silnego pola magnetycznego wytwarzanego<br />
przez pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#B1. Burzliwa (turbulentna) magnetyzacja miejsca eksplozji. Cały obszar krateru<br />
Tapanui faktycznie namagnesowany jest w sposób turbulentny. Magnetyzacja ta była już<br />
dyskutowana w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.1.<br />
#B2. Przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w nowe położenia.<br />
Omówione ono zostało w po<strong>dr</strong>ozdziałach D2 i D3, a częściowo także C7.1 i C7.2.<br />
C. Atrybuty transportowe. Wynikają one z funkcji środka transportowego wypełnianej przez<br />
eksplodujące <strong>UFO</strong>.<br />
#C1. Kumulacyjny charakter eksplozji. Eksplozja nad Tapanui faktycznie posiadała<br />
charakter kumulacyjny, który jest nieznany w naturze i który musiał zostać spowodowany<br />
przez urządzenie techniczne. Ten kumulacyjny charakter jest potwierdzony przez<br />
wewnętrzną konfigurację krateru (patrz rysunek C2) i przez ukierunkowanie materiałów<br />
wyrzuconych z niego. Sam krater jest głębszy, zaś jego brzegi bardziej strome, na<br />
południowym końcu, gdzie fale uderzeniowe wniknęły do ziemi. Także materiały wyrzucone<br />
z krateru w większej swej części są zdeponowane z jednej jego strony, t.j. po stronie<br />
magnetycznej północy - patrz mapa z rysunku C7.<br />
#C2. Uformowanie trójkątnej strefy zniszczenia. Obszar zniszczenia wokół krateru<br />
Tapanui faktycznie posiada z grubsza kształt trójkątny - patrz rysunek C7. Najgęstrze<br />
depozyty ceramicznych kamieni wyrzuconych z krateru rozciągają się wzdłuż linii prostej<br />
przechodzącej koło Roxburgh, Alexan<strong>dr</strong>a, Cromwell, Mount Cook i Hokitika. Obecnie<br />
potwierdzone jest znalezienie tych kamieni na całej linii aż do Mount Cook, oddalonego o<br />
około 350 kilometrów od krateru. Nie potwierdzone jeszcze znaleziska ceramicznych<br />
kamieni sygnalizowane są także z Hokitika, odległej ponad 500 kilometrów od Tapanui. Z<br />
<strong>dr</strong>ugiej strony trinitite rozsiany jest do miejscowości Mandeville, t.j. ponad 30 kilometrów na<br />
zachód od krateru Tapanui. Opady obu tych minerałów formują trójkąt skierowany ku<br />
magnetycznej północy z roku <strong>1178</strong>, którego wierzchołek oparty jest na kraterze. Kąt<br />
wierzchołkowy tego trójkąta wynosi około 100 stopni i dokładnie odpowiada rozwartości<br />
trójkątnej części wejściowej do krateru (porównaj mapę z rysunku C7 z zarysem krateru z<br />
górnej części rysunku C2). To z kolei potwierdza, iż fale uderzeniowe dotarły do ziemi<br />
dokładnie pod kątem pod jakim nad Tapanui nachylony byłby cygaro-kształtny kompleks<br />
latający <strong>UFO</strong>.<br />
#C3. Zorientowanie strefy zniszczenia w kierunku magnetycznego południka<br />
(północ/południe). Oś główna krateru Tapanui i towarzyszącego mu trójkąta zniszczeń<br />
faktycznie zorientowana jest w kierunku północ/południe magnetyczne z roku <strong>1178</strong>. Oś ta<br />
jest odchylona o kąt -37 (ku zachodowi) od kierunku geograficznej północy. Dokładne<br />
zorientowanie krateru Tapanui jest zilustrowane zdjęciami lotniczymi z rysunku C1.<br />
Południkowe zorientowanie krateru potwierdza jego pochodzenie z eksplozji statku<br />
magnetycznego na dwa następujące sposoby:<br />
- Ciało niebieskie nie mogłoby nadlecieć z południa, przeczyłoby to bowiem<br />
generalnej płaszczyźnie upadku takich ciał.<br />
- Naoczni świadkowie (wojownicy maoryscy) zaobserwowali, iż obiekt nadleciał z<br />
zachodu. Południkowe działanie fal uderzeniowych musiało więc zostać spowodowane<br />
pochyleniem osi centralnej tego wehikułu.
H-187<br />
Powyższe uświadamia, iż krater Tapanui jest zorientowany dokładnie w sposób, w<br />
jaki powinien być w przypadku eksplozji cygaro-kształtnego kompleksu wehikułów <strong>UFO</strong>, i w<br />
sposób całkowicie sprzeczny dla przypadku upadku ciała kosmicznego.<br />
#C4. Obecność odłamków konstrukcji wehikułu. W pobliżu krateru Tapanui<br />
faktycznie znajdowane są niezwykłe metaliczne odłamki. Zawierają one namagnesowane<br />
żelazo i aluminium, zaś ich kształt przypomina kawałki jakiegoś większego urządzenia lub<br />
aparatury, rozerwanego na strzępy siłą eksplozji. Jeden z takich odłamków posiadany jest<br />
przez autora - patrz rysunek C14. Dwa inne przeegzaminowane przez autora odłamki<br />
wygladają jak fragmenty instrumentu wykonanego z złocistej w kolorze stali nierdzewnej.<br />
Odłamki te opisano już w po<strong>dr</strong>ozdziale C12. Jeszcze dalsze takie odłamki zobaczyć można<br />
w muzeum w Invercargill.<br />
#C5. Inteligentne manewry obserwowane przez naocznych świadków. Faktycznie<br />
istnieją opisy eksplozji koło Tapanui dokonane przez naocznych świadków, w których<br />
potwierdzone zostaje przybycie w to miejsce i następny wybuch cygaro(rogo)-kształtnego<br />
statku kosmicznego. Opisy te przyjmują albo formę legend zachowanych w maoryskiej<br />
tradycji mówionej, albo też w formie nazw maoryskich dla lokalnych wzgórz, rzek, osad, itp.<br />
Treść legend Maorysów omówiona już była w rozdziale A i po<strong>dr</strong>ozdziale C1, podczas gdy<br />
opis kataklizmu utrwalony w nazwach maoryskich, dyskutowany był w po<strong>dr</strong>ozdziale C3.<br />
Na podkreślenie zasługuje tu też fakt, że zapis w Kronice Gerwazego, omówiony w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D1.1 oraz wspomnienia Gengis Khana z po<strong>dr</strong>ozdziału D1.2, także<br />
reprezentują pisane raporty naocznych świadków, jakie pośrednio również wskazują na<br />
łańcuchową eksplozję szeregu obiektów podobną do tej spodziewanej przy wybuchu<br />
cygara złożonego z kilku wehikułów <strong>UFO</strong>.<br />
#C6. Szczególne zainteresowanie miejscem eksplozji wykazywane przez pilotów<br />
innych podobnych wehikułów <strong>UFO</strong>. Krater Tapanui oraz cała dolina Tapanui (oprócz<br />
miasteczka Tapanui obejmująca m.in. miejscowości Kelso, Heriot, Crookston, Waikoikoi,<br />
Waikaka i kilka innych) faktycznie są centrum podwyższonej aktywności <strong>UFO</strong>. Spora część<br />
amatorskiego widea dokumentacyjnego (którego kopie dostępne są u autora)<br />
poświęconego eksplozji Tapanui, pokazuje różnorodny materiał potwierdzający częstą<br />
inspekcję krateru przez te pozaziemskie statki. W okolicach tego krateru, szczególnie zaś<br />
wzdłuż linii opadu kamieni ceramicznych i trinitite (patrz linie "C" i "T" na rysunku C7),<br />
występuje ogromne skoncentrowanie lądowisk tych pozaziemskich statków (podobnych do<br />
"Crop Circles" z Anglii). Nowe lądowiska <strong>UFO</strong> pojawiają się tam praktycznie każdego roku.<br />
Fotografia jednego z takich lądowisk, którego unikalnego kształtu "czterolistnej koniczynki",<br />
wymiarów, i własności nie można wyjaśnić przez żadne inne zjawisko oprócz lądowania<br />
<strong>UFO</strong>, jest pokazana na rysunku O2 z monografii [1/4]. Ślady wypalane na glebie przez<br />
lądujące wehikuły, co jakiś czas są dodatkowo uzupełniane licznymi raportami z wizualnych<br />
obserwacji <strong>UFO</strong> w okolicach krateru Tapanui - np. patrz opisy z rozdziału H. Obszar doliny<br />
Tapanui znany jest zresztą od dziesięcioleci jako ulubione miejsce patroli <strong>UFO</strong>.<br />
Przykładowo w książce [1H] pióra May Brownlie, "Kismet for Kelso" (sponsorowanej i<br />
upowszechnianej przez redakcję gazety "Tapanui Curier" publikowanej w miasteczku<br />
Tapanui) w rozdziale "The famous Kelso airship of 1909" na stronach 270 do 273 opisano<br />
niezwykły przypadek obserwacji przez szereg dzieci i nauczycieli szkoły w Kelso<br />
dyskoidalnego, lśniącego srebrzyście w słońcu <strong>UFO</strong>. W książce tej przytoczono nawet<br />
rysunki zaobserwowanego obiektu wykonane przez poszczególne dzieci. Obserwacja ta<br />
stała się tak sławna, że przez wiele lat listy z zapytaniami na jej temat napływały do Kelso z<br />
całego świata.<br />
Jedną z niezwykłości przylotów <strong>UFO</strong> do krateru Tapanui jest, że obiekty te w sposób<br />
dosyć oczywisty dokonują szeroko-zakrojonych i systematycznych badań środowiskowych.<br />
W obrębie wielu lądowisk <strong>UFO</strong> autor natknął się na kwa<strong>dr</strong>atowe wycięcia w glebie o<br />
wymiarach około 0.55 x 0.55 x 0.3 metra, których zawartość całkowicie zniknęła. Sugeruje<br />
to pobieranie dużych próbek gleby w celu dokonania dogłębniejszych analiz gdzieś w bazie<br />
tych obiektów. Istnieją też wyraźne ślady wskazujące, że kamienie ceramiczne (patrz
H-188<br />
rysunek C13c), fragmenty niektórych roślin, oraz miejscowe zwierzęta (szczególnie owce)<br />
zabierane są także na pokład <strong>UFO</strong>. Wygląda więc na to, że dysponenci owych statków<br />
powracają do Tapanui aby monitorować długoterminowe efekty tej eksplozji, a przy okazji<br />
także aby rzucić okiem na miejsce gdzie ich koledzy zginęli kiedyś w taki spektakularny<br />
sposób.<br />
Dalsze dane na temat aktywności <strong>UFO</strong> w okolicach krateru Tapanui, zawarte zostały<br />
w rozdziale H. Ich fragment dotyczący lądowisk <strong>UFO</strong>, z większą ilością szczegółów jest też<br />
opisany w rozdziale O z tomu 12 monografii [1/4].<br />
D. Atrybuty telekinetyczne. Wynikają one z efektu telekinetycznego formowanego przez<br />
pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#D1. Telekinetyczna stymulacja organizmów żywych. Zarówno bezpośrednio koło<br />
krateru Tapanui, jak i w obszarze dotkniętym skutkami tej eksplozji, faktycznie występują<br />
zjawiska sugerujące telekinetyczne skażenie środowiska i spowodowaną nim stymulację<br />
biologiczną. Aby podać tu kilka przykładów, w Nowej Zelandii (szczególnie zaś w obszarze<br />
bezpośrednio przylegającym do krateru Tapanui) <strong>dr</strong>zewa rosną wielokrotnie szybciej niż w<br />
Europie - np. sosny rosną około pięciokrotnie szybciej niż ich odpowiedniki z Europy, zaś<br />
lokalnie urodzeni i wyrośli ludzie są wyżsi i bardziej atletycznej budowy niż ludzie z innych<br />
kontynentów (szczególnie widoczne u Maorysów). Owa podwyższona aktywność<br />
biologiczna Nowej Zelandii jest zresztą eksploatowana na skalę przemysłową przez<br />
miejscowych leśników. Prywatni plantatorzy lasów sosnowych są bowiem w stanie<br />
dokonywać zbioru co kilkadziesiąt lat, podczas gdy ich Europejscy odpowiednicy muszą<br />
czekać ponad sto lat na taki sam przyrost masy <strong>dr</strong>zewnej. Na tą niezwykłość uwagę zwrócił<br />
kiedyś znajomy autora, Mr. Robert POOL (P.O. Box 1, Waitati - Otago, New Zealand)<br />
posiadający właśnie prywatną farmę lasu sosnowego. Podkreślił on, że z nieznanego nauce<br />
powodu w Nowej Zelandii jest on w stanie kilkakrotnie w życiu dokonywać zbioru sosen<br />
zasadzonych przez siebie samego, natomiast członkowie jego rodziny trudniący się uprawą<br />
podobnych lasów sosnowych w Holandii mogą tylko zbierać lasy które były zasadzone<br />
jeszcze przez ich dziadków. Podobnej obserwacji dokonał rówież właściciel szkólki leśnej z<br />
Tapanui. Opowiadał on, że podczas swej wizyty w Anglii z niedowierzaniem oglądał<br />
tamtejsze 500-letnie dęby, których średnica jest zaledwie równa średnicy dębów<br />
posadzonych koło Tapanui jedynie jakieś 100 lat temu (klimaty Anglii i Tapanui są bardzo<br />
podobne). Oczywiście przed zaprezentowaniem dociekań autora dotyczących eksplozji<br />
Tapanui nie znana była żadna inna teoria naukowa jaka satysfakcjonująco wyjaśniałaby<br />
przyczyny dla takiej intensyfikacji wzrostu w Nowej Zelandii. Inne przykłady stymulacji<br />
biologicznej środowiska koło krateru Tapanui zostały już omówione w po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.1,<br />
C7.2 i C8.2.<br />
#D2. Wywoływanie w substancjach procesów i zjawisk towarzyszących efektowi<br />
telekinetycznemu. Przykładem takich substancji może być "złote runo" w ubiegłym stuleciu<br />
znalezione w okolicach krateru Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10, czy odbielona masa<br />
organiczna znajdowana we wnętrzu kamieni ceramicznych - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C11.2.<br />
Jednym z mniej znanych fizykalnych następstw pola telekinetycznego zaindukowanego w<br />
Nowej Zelandii eksplozją Tapanui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2) jest że woda w tym kraju paruje<br />
szybciej niż parowałaby ona w dokładnie takich samych warunkach otoczeniowych np. w<br />
Europie.<br />
E. Atrybuty czasowe (paranormalne). Wynikają one z formowania efektów czasowych przez<br />
pole eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#E1. Ponowne pojawianie się zwierząt już dawno wymarłych. Dwa przykłady tego<br />
pojawiania się opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3. Przykłady te to: spordyczne obserwacje<br />
wymarłego już ptaka Moa od czasu do czasu dokonywane do dzisiaj w Nowej Zelandii, oraz<br />
trwałe wystąpienie słynnej nowozelandzkiej "living fossil" czyli "żyjącej skamienieliny" w<br />
postaci jaszczurowatego stwora zwanego "Tuatara" wywodzącego się z tej samej epoki co
H-189<br />
węgiel kamienny. Obserwacje ptaka Moa pod względem swego mechanizmu przypominają<br />
zasadę periodycznego formowania się "efektu zdublowania czasu" opisanego w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale M2 z [1/4]. Najprawdopodobniej są więc one cyklicznymi przejawami<br />
zafalowania się przestrzeni czasowej w chwili eksplozji wehikułu czasu koło Tapanui.<br />
Rezultatem tego zafalowania byłoby że niektóre ze żyjących wówczas koło Tapanui ptaków<br />
Moa co jakiś czas pojawiają się i znikają w innych epokach. Z kolei jaszczur Tuatara pojawił<br />
się w Nowej Zelandii w sposób trwały. Zgodnie z teoriami zaproponowanymi w niniejszym<br />
opracowaniu mógł on zostać przeniesiony z odległych epok geologicznych do naszych<br />
czasów w efekcie zaburzenia przestrzeni czasowej w chwili eksplozji wehikułu czasu (patrz<br />
też punkt #6 w rozdziale H). Gdyby teorie te były prawdziwe, wtedy oczywiście możnaby je<br />
udowodnić lub obalić odpowiednimi badaniami - przykładowo poprzez sprawdzenie czy<br />
istnieją jakieś dobrze udokumentowane i niezawodnie datowane szczątki Tuatara<br />
pochodzące z czasów poprzedzających eksplozję Tapanui (autor rozgląda się za takimi<br />
szczątkami i jak dotychczas ku swemu zdumieniu faktycznie nie zadołał natrafić na ślad ich<br />
istnienia w Nowej Zelandii).<br />
#E2. Nasycenie otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Kilka z zjawisk<br />
obserwowanych w kraterze Tapanui i w jego okolicach może zostać zaliczone do tej<br />
kategorii. Niektóre z tych zjawisk omówiono już w po<strong>dr</strong>ozdziałach C2, C8.1, C8.2,<br />
szczególnie zaś C8.4. Są to przykładowo: tendencja osób o zwiększonym ESP do<br />
medytowania w tym kraterze, przechodzenia w nim widzeń, dokonywania przepowiedni, itp.<br />
* * *<br />
Jak to wynika z powyższego zestawienia, wszystkie atrybuty przewidywane<br />
teoretycznie dla miejsc eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, zwanych także<br />
wehikułami czasu, charakteryzują również eksplozję i krater Tapanui. To z kolei<br />
satysfakcjonuje wymogi logiczne i dokumentacyjne nałożone przez użytą tu metodologię<br />
dla udowodnienia prawdziwości <strong>dr</strong>ugiej tezy tej monografii, sformułowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
O2. Niniejszym więc, teza że "Eksplozja koło Tapanui spowodowana została przez<br />
łańcuchowe zdetonowanie od góry ku dołowi cygaro-kształtnego kompleksu latającego<br />
wehikułów <strong>UFO</strong> trzeciej generacji zawierającego około siedmiu statków" powinna być<br />
uznana za formalnie dowiedzioną.<br />
Potwierdzenie w niniejszym rozdziale faktu że ponad Tapanui eksplodował wehikuł<br />
czasu posiada dosyć istotne znaczenie. Jest ono bowiem jednoznaczne z wykazaniem że<br />
okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci co jakiś czas celowo eksplodują na Ziemi swoje wehikuły po to<br />
tylko aby cofać nas w rozwoju. Wszakże takie eksplodowanie cygarokształtnego <strong>UFO</strong>, jak<br />
to z Tapanui, powoduje obrócenie skorupy Ziemi, co wynika w raptownej zmianie klimatu na<br />
wszystkich kontynentach, całkowitym załamaniu się naszej cywilizacji, oraz cofnięciu nas w<br />
rozwoju co najmniej do epoki starożytnego Rzymu - jeśli nie do kamienia łupanego. W ten<br />
sposób <strong>UFO</strong>nauci zarabiają kilkaset lat dalszego bezkarnego eksploatowania Ziemian. Z<br />
badań autora zaprezentowanych w tej monografii niemal jednoznacznie wynika, że takimi<br />
właśnie dwoma celowymi eksplozjami cygarokształtnych <strong>UFO</strong> nasi okupanci już co najmniej<br />
dwukrotnie w dziejach Ziemi spowodowali załamanie się i cofnięcie w rozwoju cywilizacji<br />
ludzkiej. Niezależnie też od owych dwóch ogromnych eksplozji cofających nas w rozwoju,<br />
co jakieś 800 lat dokonywali oni też najpradopodobniej niewielkich zamierzonych eksplozji<br />
korygujących, które w atmosferze ziemskiej wzbudzały rezonacyjne fale hałasu<br />
telepatycznego jakich następstwem było wszczynanie wyniszczających nas wojen i<br />
przywracanie barbarzyńskich obyczajów na Ziemi. Najnowsza z owych dwóch ogromnych i<br />
celowych eksplozji <strong>UFO</strong> cofających nas w rozwoju miała miejsce właśnie koło Tapanui w<br />
Nowej Zelandii w <strong>1178</strong> roku. Zablokowała ona okres świetności i technicznego rozwoju w<br />
jaki nasza cywilizacja weszła w czasach starożytnej Grecji i Rzymu i sprowadziła na Ziemię<br />
mroki średniowiecza. Autor ocenia że gdyby nie owa eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui, dzisiejszy<br />
poziom rozwoju technicznego nasza cywilizacja osiągnęłaby już około roku 1400. Eksplozja<br />
ta cofnęła więc nas w rozwoju o co najmniej 500 lat. Z kolei, jak to opisano w rozdziale K,<br />
pierwsza z takich celowych eksplozji <strong>UFO</strong>, dowody zaistnienia której autor przedstawił w
H-190<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale K2, nastąpiła jakieś 12 do 13.5 tysiąca lat temu, prawdopodobnie na<br />
Atlantydzie. Istnieją różnorodne przesłanki jakie sugerują że zarówno owa pierwsza<br />
eksplozja <strong>UFO</strong> na Atlantydzie, jak i późniejsza eksplozja w Tapanui, najprawdopodobniej<br />
obie były celowe i starannie zaplanowane, oraz w obu przypadkach zrealizowane przez<br />
okupujących nas kosmitów. Jedną z najbardziej przekonywujących z tych przesłanek jest,<br />
że na długo wcześniej przed zaistnieniem samej eksplozji w Atlantydzie "bogowie" wiedzieli<br />
już że się zbliża i jakie będą jej efekty - wszakże ostrzegli oni Noego o nadchodzącym<br />
potopie i kazali mu zbudować Arkę (w po<strong>dr</strong>ozdziale O2 monografii [1/4] wyjaśniono że pod<br />
nazwą "bogowie" starożytni rozumieli okupujących nas <strong>UFO</strong>nautów). Jednak ci sami<br />
"bogowie" nie zapobiegli katastrofie zwalając później na "niemoralnych" ludzi winę za<br />
konieczność jej nastąpienia (jak wiadomo, owi "niemoralni" ludzie wtedy już nie żyli, nie<br />
mogli się więc bronić przed owymi zarzutami "bogów" ani je prostować gdyby okazały się<br />
mocno przesadzone). Także w odniesieniu do eksplozji Tapanui z <strong>1178</strong> roku wszystko<br />
wskazuje na to że "bogowie" również wiedzieli o jej bliskim nadejściu. Przykładowo w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D3 opublikowana jest chińska legenda w której mnich buddyjski ostrzega<br />
matkę skromnego <strong>dr</strong>wala o zbliżaniu się tej eksplozji i wynikającego z niej potopu (jak zaś<br />
to wyjaśniono w podpisie pod rysunkiem S7 monografii [1/4] mnisi buddyjscy posiadali<br />
ścisłe związki z "bogami", wiedzieli więc co "bogowie" ci knują). Drugą przesłanką także<br />
dosyć zdecydowanie wskazującą że omawiane eksplozje były wywoływane celowo, jest<br />
właśnie fakt że w Tapanui eksplodowany był statek trzeciej generacji zwany wehikułem<br />
czasu. Wszakże zestawione i wyjaśnione w tym rozdziale atrybuty Tapanui, dokładnie<br />
pokrywają się z atrybutami pozostawionymi przez eksplozję wehikułu czasu, jakie<br />
omawiane były w po<strong>dr</strong>ozdziale F1. Z kolei wehikuł czasu posiada zdolność przenoszenia<br />
się w czasie do przodu i do tyłu. Stąd jego załoga zawsze jest doskonale zaznajomiona z<br />
tym co ma za chwilę nastąpić, wszakże po<strong>dr</strong>óżuje ona w czasie i zna swoją przyszłość.<br />
Jeśli więc pomimo swej wiedzy iż za chwilę ich statek eksploduje nie zapobiegła ona jego<br />
wybuchowi, oznaczać to tylko może iż eksplozja tego statku była celowa i zaplanowana.<br />
Ponadto z analizy paranormalnych atrybutów kamieni ceramicznych znajdowanych w byłym<br />
korycie rzeki Ren i opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.4 wynika, że także eksplozja <strong>UFO</strong> nad<br />
Atlantydą która miała miejsce jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu była również eksplozją<br />
wehikułu czasu, co dodatkowo potwierdza fakt że musiała ona być wywołana celowo. Na<br />
bazie powyższych faktów autor chciałby tu więc podkreslić, że zgodnie z dotychczasowym<br />
rozenaniem eksplozje <strong>UFO</strong> nad Ziemią są powodowane celowo przez kosmitów<br />
okupujących Ziemię z intencją zepchnięcia naszej cywilizacji w dół <strong>dr</strong>abiny rozwojowej.<br />
* * *<br />
Formalne udowodnienie w tym rozdziale, że rozpadnięcie się koło Tapanui pędników<br />
wehikułów <strong>UFO</strong> zakończyło się eksplozją o skutkach opisanych treścią niniejszej<br />
monografii, w połączeniu z obliczeniami przytoczonymi w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.5 monografii<br />
[1/4], a wykazującymi że nawet najmniejszy wehikuł <strong>UFO</strong> napędzany polem magnetycznym<br />
musi w swych pędnikach zgromadzić energię odpowiadającą eksplozji co najmniej 1<br />
[megatony] TNT, posiada wiele istotnych następstw. Jednym z nich, wymagającym<br />
ustosunkowania się autora ponieważ rzuca on nieco światła na żenującą stronę badań<br />
<strong>UFO</strong>, jest problem tzw. "Roswell incident". Jak wiadomo niektórzy amerykanie nabyli<br />
osławionej już w świecie tendencji do "posiadania" u siebie wszystkiego "naj", co tylko<br />
dostępne jest na tej planecie, czy nawet w całym wszechświecie. Symbolicznym<br />
wyrażeniem tej tendencji do przewodzenia są m.in. fabuły ostatnio nakręconych filmów<br />
amerykańskich. W przeciwieństwie do starszych filmów, gdzie ciągle uznawane było przez<br />
nich równorzędne partnerstwo innych krajów (np. patrz film "Bliskie spotkania trzeciego<br />
stopnia" w którym ciągle oddano należyty kredyt zaawansowaniu francuskich badań <strong>UFO</strong>),<br />
bardziej nowe filmy amerykańskie zaczynają promować obraz świata w którym jeśli coś<br />
ważnego się przydaża, koniecznie musi to nastąpić w USA - przykładowo patrz "Indiana<br />
Jones" - zgodnie z którym nawet bibilijna "Arka Przymierza" znajduje się teraz w USA, czy<br />
"Stargate" - zgodnie z którym tylko wojskowi w USA posiadają urządzenie teleportacyjne
H-191<br />
(tzw. "Stargate") zdolne przerzucać ludzi i ładunki do kilku lokacji we wszechświecie. W<br />
duchu tej tendencji, od jakiegoś już czasu grupa żądnych sensacji osób rozdmuchuje<br />
pogłoski że w 1947 roku wehikuł <strong>UFO</strong> miał ulec katastrofie na pustyni koło miejscowości<br />
Roswell w stanie New Mexico. Zgodnie z nimi, USA ma jakoby być jedynym krajem na<br />
świecie jaki sekretnie znajduje się w posiadaniu zarówno samego wehikułu <strong>UFO</strong>, jak i ciał<br />
<strong>UFO</strong>nautów. Zawarta w nich idea, jak każdy trend społeczny, również została już<br />
podchwycona przez twórców filmowych i wyrażona w niedawnym filmie "Independence<br />
day". Na poparcie tych pogłosek, od czasu do czasu pojawiają się również różnorodne<br />
"dowody" które po sprawdzeniu ich pochodzenia zawsze prowadzą do jakiegoś<br />
anonimowego "poinformowanego" sprzedającego je entuzjastom badań <strong>UFO</strong> za znaczną<br />
sumę dolarów.<br />
Analiza zasadności tych pogłosek w świetle dotychczasowych badań eksplozji <strong>UFO</strong><br />
koło Tapanui prowadzi jednak do żenujących wniosków. Zgodnie z nią, gdyby w Roswell<br />
faktycznie zaistniała katastrofa jakiegoś <strong>UFO</strong>, wtedy nie ma najmniejszych szans aby<br />
pozostały tam po niej jakiekolwiek fragmenty wehikułu czy ciała <strong>UFO</strong>nautów. Uszkodzenie<br />
bowiem pędników nawet najmniejszego <strong>UFO</strong> typu K3 musiałoby wyzwolić zawartą w nich<br />
energię magnetyczną, która z kolei spowodowałaby eksplozję o sile przekraczającej co<br />
najmniej odpowiednik jednej magatony TNT. W efekcie wehikuł odparowałby w całości, nie<br />
pozostawiając po sobie nawet najmniejszego śladu, nie wspominając już co stałoby się z<br />
ciałami <strong>UFO</strong>nautów. W świetle materiału zestawionego w niniejszej monografii wynika więc<br />
jednoznacznie, że "Roswell incident" wcale nie był katastrofą <strong>UFO</strong>. Jeśli zaś faktycznie coś<br />
tam się rozbiło, zapewne był to jakiś aparat latający zbudowany na Ziemi i stąd nie<br />
przenoszący w sobie, tak jak wehikuł <strong>UFO</strong>, zasobów energii jakie po wyzwoleniu byłyby<br />
zdolne do odparowania jego konstrukcji. Najprawdopodobniej więc w Roswell uległ<br />
katastrofie jakiś eksperymentalny aparat latający budowany przez Amerykanów dla celów<br />
militarnych - przykładowo prototyp przejętego od Niemców dyskoplanu V7 "Belonzo"<br />
jakiego kształt był dosyć zbliżony do kształtu <strong>UFO</strong>, czy nawet dokładnie to co oficjalnie<br />
wyjaśnił rząd amerykański, t.j. eksperymentalny balon o charakterze militarnym. Aczkolwiek<br />
autor zainteresowany jest w popieraniu badań <strong>UFO</strong>, niniejszym czyni to jasne i<br />
jednoznaczne, że zgodnie z wskazaniami jego teorii i wynikami dotychczasowych badań,<br />
cały rumor i dmuchanina otaczające "Roswell incident": (1) są nastawione wyłącznie na<br />
sensacyjność i stąd nie mają nic wspólnego z rzeczowym dociekaniem prawdy, (2) są zbyt<br />
ubogie w materiał dowodowy w stosunku do przypadków o których wiadomo że zaistniały<br />
naprawdę, (3) ich skąpe szczegóły techniczne wykazują brak zbieżności z dotychczasową<br />
wiedzą na temat <strong>UFO</strong> (przykładowo wehikuły rysowane przez naocznych "świadków" tego<br />
incydentu posiadają całkowicie błędne kształty jakie wcale nie zgadzają się z układem<br />
równań opisujących kształty <strong>UFO</strong>), (4) nie są spójne w żadnym punkcie z naszą obecną<br />
wiedzą na temat katastrof <strong>UFO</strong> (np. w Roswell brak było eksplozji, krateru, oraz<br />
magnetycznego lub telekinetycznego skażenia środowiska), (5) pozostają w jawnej<br />
sprzeczności z udowodnioną wielowiekowym i niemal bezbłędnym działaniem na Ziemi,<br />
wysoką operatywnością, sprawnością organizacyjną, inteligencją i technicznymi<br />
możliwościami <strong>UFO</strong>, szczególnie zaś z ich ogromnie zaawansowaną technologią<br />
umożliwiającą natychmiastowe zlokalizowanie szczątków swoich wehikułów i odzyskanie<br />
ciał swoich kamratów, (6) pozostają w jawnej sprzeczności z udowodnioną już zdolnością<br />
<strong>UFO</strong>nautow do po<strong>dr</strong>óży w czasie, i wynikającą z tej zdolności możliwością całkowitego<br />
zapobiegnięcia przypadkowym katastrofom ich wehikułów, (7) są wyraźnie zbieżne z<br />
pogłębiającą się ostatnio tendencją niektórych Amerykanów do czysto propagandowego<br />
ukazywania ich kraju jako przewodzącego światowi na każdym możliwym polu, oraz (8)<br />
popierają interesy <strong>UFO</strong>nautów poprzez zasiewanie konfuzji wśród ludzi. Jako takie<br />
omawiane pogłoski są dalekie od prawdy i urągają rzeczowemu podejściu do badań <strong>UFO</strong>.<br />
W świetle powyższych wniosków, autor z wielkim zadowoleniem przeczytał artykuł<br />
Marii Giedz opublikowany w Dzienniku Bałtyckim, wydanie z dnia 31 grudnia 1996 roku, a<br />
dotyczącym kolejnej "katastrofy <strong>UFO</strong>" jaka podobno miała miejsce w Gdyni w środę dnia 21
H-192<br />
stycznia 1959 roku około godziny 5 rano oraz powołującym się na wcześniejsze doniesienia<br />
w tym zakresie publikowane w Wieczorze Wybrzeża z dni 23 i 28 stycznia 1959 roku.<br />
Dowodzi on że "Polacy nie gęsi też swoją katastrofę <strong>UFO</strong> mają". Jeśli <strong>UFO</strong> było tak<br />
grzeczne aby rozbić się w Roswell, mogło także w Gdyni powtórzyć i dla nas tą samą<br />
atrakcję. Podobnie jak to było w przypadku Roswell, artykuł ten podaje że również w Gdyni<br />
po katastrofie odzyskane nie tylko zostały fragmenty wehikułu, ale także i ciało<br />
umierającego <strong>UFO</strong>nauty ubrane w srebrzysty kombinezon który dał się otworzyć jedynie<br />
nożycami do metalu. Zarówno wydobyte fragmenty <strong>UFO</strong> jak i ciało <strong>UFO</strong>nauty zabrać mieli<br />
wojskowi poczym wszelki słuch o nich zaginął (podobnie jak w przypadku Roswell, któregoś<br />
dnia zapewne się dowiemy że przechowywane są one starannie gdzieś w podziemiach<br />
sekretnej bazy koło Gorzowa). Cały zaś przypadek opisany ma być w tzw. "białej księdze"<br />
kompletowanej w Dęblinie i udostępnianej wyłącznie do użytku wyższej ka<strong>dr</strong>y oficerskiej.<br />
Autor z zaciekawieniem wyczekuje wyników dalszych badań "incidentu Gdynia", bowiem<br />
wobec znacznie bardziej rzeczowego i realistycznego klimatu intelektualnego w Polsce,<br />
wyciągnięte z tego przypadku wnioski będą zapewne nie tylko konstruktywniejsze, ale także<br />
generalniejsze i stąd wyjaśniające całość zjawiska raportowanych ostatnio co jakiś czas<br />
"katastrof <strong>UFO</strong>".
Rozdział I.<br />
I-193<br />
Moralna wymowa celowego eksplodowania wehikułu czasu nad Tapanui<br />
Fakt, że jak to zostało poprzednio ustalone, ponad Tapanui nastąpiła eksplozja <strong>UFO</strong><br />
trzeciej generacji, czyli ”wehikułu czasu”, posiada określoną wymowę moralną. Jak bowiem<br />
wiadomo <strong>UFO</strong> trzeciej generacji faktycznie są ”wehikułami czasu” zdolnymi do<br />
przemieszczania swoich posiadaczy do przyszłości i do przeszłości. Czyli, jak wykazano to<br />
w po<strong>dr</strong>ozdziale V5 monografii [1/4], istoty dysponujące wehikułami czasu doskonale znają<br />
swoją przyszłość. Wszakże cywilizacje posiadające takie ”wehikuły czasu” urzeczywistniają<br />
system tzw. ”kurierów czasowych” opisywanych m.in. na totaliztycznej stronie<br />
”timevehicle_pl.htm”. Owi kurierzy przenoszą z czasu przyszłego do czasu przeszłego<br />
dokładne informacje co ma zdarzyć się w przyszłości. Z kolei mając wgląd do przyszłości,<br />
doskonale wiedzą oni o momencie i o okolicznościach ewentualnych katastrof w jakich sami<br />
wezmą udział. Stąd, jeśli tylko zechcą, są oni w stanie uniknąć nieszczęśliwych wypadków<br />
w rodzaju przypadkowych eksplozji swoich statków. Dlatego wehikuł czasu jest w stanie<br />
eksplodować tylko jeśli zdetonowany został celowo. To zaś posiada bardzo znaczącą<br />
wymowę moralną. Mianowicie, oznacza ono że eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui wcale NIE była<br />
nieszczęśliwym wypadkiem, a celowo zamierzonym eskalowaniem zniszczenia. Ci co<br />
spowodowali ową eksplozję mieli jakiś swój cel i interes w dokonaniu zniszczeń o<br />
światowym zakresie które eksplozja ta wywołała. Podsumowując więc powyższe, z faktu iż<br />
nad Tapanui nastąpiła eksplozja znającego przyszłość wehikułu czasu prowadzi do<br />
logicznego wniosku, że eksplozja ta została dokonana w sposób zamierzony i celowy, zaś<br />
zniszczenia jakie ona spowodowały leżały w czyimś witalnym interesie.<br />
Innymi słowy, jeśli ktoś celowo zdetonował nad Tapanui aż siedem wehikułów <strong>UFO</strong><br />
typu K6, musiał ku temu posiadać ważne motywacje i powody, jakie wykazywały będą<br />
określone zabarwienie moralne. Ponadto, fakt owej eksplozji wnosił też będzie określone<br />
konsekwencje moralne. W niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale autor postara się więc przeanalizować<br />
zarówno te powody jak i najważniejsze ich konsekwencje.<br />
Jak to wyjaśnione zostało w monografii [1/4], szczegółnie zaś w jej rozdziałach U, V,<br />
i W, nasza planeta znajduje się aktualnie pod okupacją wysoko-zaawansowanych kosmitów<br />
(w zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym dokładniej w rozdziale B niniejszej monografii).<br />
Aby utrzymać przewagę naukową i techniczną nad Ziemianami, a jednocześnie aby móc<br />
nas niepostrzeżenie eksploatować, kosmici ci co jakiś czas powodują eksplozje <strong>UFO</strong> ponad<br />
naszą planetą. Ich relatywnie częste uciekanie się do owych zbrodniczych eksplozji<br />
wyjaśnione zostało dokładniej w po<strong>dr</strong>ozdziale O7 monografii [1/4], w jakim omówiona<br />
została historia dotychczasowych stosunków ludzi z <strong>UFO</strong>nautami. W rezultacie owych<br />
eksplozji <strong>UFO</strong>, skorupa Ziemi ulega przemieszczeniu, zaś cywilizacja ludzka zostaje<br />
wydatnie cofnięta w jej rozwoju. Jedną z takich zamierzonych eksplozji <strong>UFO</strong>, nacelowanych<br />
na cofnięcie ludzkości w rozwoju, była właśnie eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui. Jak to<br />
wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale D4 niniejszej monografii, owo zamierzone przez tą eksplozję<br />
cofnięcie ludzkości w rozwoju zostało w pełni osiągnięte, zaś nasza planeta przeszła<br />
wówczas przez okres "mroków średniowiecza".<br />
Oczywiście, obciążając kosmitów odpowiedzialnością za celowe spowodowanie w<br />
Tapanui eksplozji wehikułu czasu, wypada mieć jakieś dowody w tym względzie. Autor<br />
faktycznie zdołał zidentyfikować fakty jakie dostarczają takich dowodów, zaś ich esencję<br />
zestawia on poniżej. Dla ich lepszego zrozumienia rekomendowałby jednak, aby jeśli to<br />
możliwe czytelnik zapoznał się też z treścią rozdziału V z wersji monografii [1/4]. Wiele
I-194<br />
bowiem faktów które tutaj zostaną jedynie nazwane, w owym rozdziale V podbudowane są<br />
materiałem dowodowym i licznymi przykładami.<br />
Podsumujmy więc teraz jakie fakty bezsprzecznie dowodzą, że eksplozja wehikułu<br />
czasu ponad Tapanui wywołana była celowo przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów. Oto<br />
one:<br />
1. Zdolność <strong>UFO</strong>nautów do odczytywania przyszłości. Jak to wielokrotnie <strong>UFO</strong>nauci<br />
zademonstrowali w działaniu, posiadają oni zdolność do odczytania zdarzeń jakie dopiero<br />
mają nastąpić. Stąd doskonale wiedzą o takich zdarzeniach jak np. zbliżająca się katastrofa<br />
ich własnego wehikułu. Są więc w stanie katastrofie takiej zapobiec.<br />
2. Zdolność <strong>UFO</strong>nautów do cofania czasu do tyłu i eliminowania zdarzeń jakie im nie<br />
odpowiadają. Zdolność taka została udokumentowana przykładami w po<strong>dr</strong>ozdziale V5.3<br />
monografii [1/4]. Jej istnienie powoduje, że nawet gdyby niezamierzona eksplozja wehikułu<br />
<strong>UFO</strong> przypadkowo miała miejsce, kosmici ciągle mogą cofnąć czas i uniemożliwić jej<br />
wystąpienie w nowym przebiegu czasu. Stąd tylko te eksplozje <strong>UFO</strong> faktycznie nie zostają<br />
przez nich wyeliminowane z wynikowej przestrzeni czasowej, których zaistnienie wywołali<br />
oni celowo.<br />
3. Ostrzeganie innych. Fakt wiedzy <strong>UFO</strong>nautów o zbliżaniu się różnorodnych<br />
nieszczęść spowodowane zaplanowaną eksplozją <strong>UFO</strong> wynika też z wydawania przez nich<br />
ostrzeżeń dla różnych lubianych przez siebie osób. W przypadku eksplozji Tapanui o<br />
ostrzeżeniu takm wspomina legenda z po<strong>dr</strong>ozdziału D1 jaka zaleciła <strong>dr</strong>walowi z Chin aby<br />
zbudował sobie łódź, bowiem zbliża się potop. W przypadku zaś poprzedzającej Tapanuię<br />
eksplozji sprzed 2 do 13.5 tysiąca lat (opisanej w rozdziale K), wiedzę tą potwierdza znana<br />
biblijna legenda o Arce Noego.<br />
Celowa eksplozja wehikułu czasu w Tapanui wprowadza sobą wiele najróżniejszych<br />
konsekwencji natury moralnej. Opiszmy teraz najważniejsze z nich.<br />
(A) Jednym z najważniejszych następstw moralnych celowej eksplozji <strong>UFO</strong> koło<br />
Tapanui jest, że terytorium Nowej Zelandii ukrywa obecnie wymowne dowody jednej z<br />
szeregu zbrodni popełnionych przez okupujących Zimię <strong>UFO</strong>nautów na ludzkości. Jako<br />
więc każde byłe miejsce popełnienia przez kogoś zbrodni, jej sprawcy nie bardzo są<br />
zadowoleni jeśli ktoś zbyt mocno zaczyna dłubać w przeszłości tego miejsca. Każda więc<br />
osoba która interesuje się zbyt mocno historią owego kraju i stara się poznać zbyt wiele<br />
szczegółów na jego temat, jest uznawana przez kosmitów za "persona non-grata". Stąd,<br />
podobnie jak to miało miejsce z autorem niniejszej monografii (patrz rozdział B), rękami<br />
oddanych kosmitom "sprzedawczyków", "wypraszali" oni będą z owego kraju praktycznie<br />
każdego kto staje się zby dociekliwy na temat jego przeszłości, szczególnie zaś eksplozji<br />
Tapanui, tajemnic, legend, itp.<br />
(B) Kolejnym następstwem moralnym celowej eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui jest,<br />
uświadomienie trudności, przeszkód, i zahamowań jakie okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci<br />
piętrzą przed każdym kto stara się badać lub popularyzować tą eksplozję. To zaś ujawnia,<br />
że podobnie potężny aparat represyjny okupujący nas kosmiczni pasożyci rozpętują<br />
również w odniesieniu do każdego innego posunięcia ludzkiego jakie wybiega przeciwko ich<br />
okupacynym inetresom. Przykładowo, z góry można więc przewidywać, że podobne<br />
przeszkody napotka każdy kto zechciałby zająć się rzeczowymi badaniami opisywanej w<br />
rozdziale K eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat temu.<br />
(B) Do najbardziej jednak wymownych następstw moralnych celowego<br />
eksplodowania <strong>UFO</strong> ponad Tapanui, tylko po to aby wydłużyć o jakieś 500 lat okres<br />
bezkarnego eksploatowania ludzkości, należy uświadomienie nam jak zgniła, niemoralna, i<br />
obrzydliwa jest filozofia okupujących nas pasożytów z kosmosu (patrz też opis ich filozofii<br />
zawarty w po<strong>dr</strong>ozdziale JA monografii [1/4]). Świadomość tej ich bezpardonowości i<br />
dogłębnej zgnilizny moralnej, powinna nas zmobilizować do jak najszybszego wymiecienia<br />
tego kosmicznego robactwa z powrotem w bezdenne odchłanie kosmosu z którego<br />
przybywają na Ziemię aby opasać się naszą krwią.
Rozdział J.<br />
J-195<br />
<strong>EKSPLOZJA</strong> TUNGUSKA<br />
Motto tego rozdziału: "To co raz zaszło najprawdopodobniej będzie kiedyś powtórzone."<br />
O 7:17:11 rano, dnia 30 czerwca 1908 roku, cylin<strong>dr</strong>yczny obiekt został<br />
zaobserwowany przez wielu naocznych świadków, jak szybował w kierunku zachodnim,<br />
poprzez bezchmurne niebo Centralnej Syberii w pobliżu rzeki Tunguska Kamienna.<br />
Następnie obiekt ten eksplodował z kataklizmiczną siłą, 113 kilometrów na północ od<br />
niewielkiej stacji handlowej Vanavara, w punkcie o współrzędnych geograficznych 60 55'N,<br />
101 57'E. Jego eksplozja zdewastowała około 2150 kilometrów kwa<strong>dr</strong>atowych rodzimej<br />
tajgi syberyjskiej, wywracając <strong>dr</strong>zewa niekiedy odległe 75 kilometrów od centrum wybuchu.<br />
Wszystkie <strong>dr</strong>zewa leżały koncentrycznie, zaś ich pnie zorientowane były zawsze w tym<br />
samym kierunku, t.j. ku centrum eksplozji. Cały obszar dewastacji formował unikalny zarys<br />
trójkąta (lub motyla) skierowanego swym wierzchołkiem ku magnetycznej północy. Był więc<br />
on prawie identyczny z obszarem dewastacji z okolic krateru Tapanui - patrz rysunek C6.<br />
Prezentacja wydarzeń i materiału faktologicznego z eksplozji tunguskiej zawarta jest<br />
w licznych książkach całkowicie poświęconych tej katastrofie. Stąd też dla pogłębienia<br />
wiadomości zawartych w niniejszym rozdziale, autor poleca zapoznanie się z niektórymi z<br />
tych książek, szczególnie zaś z pozycjami [1J] Jack Stoneley: "Tunguska: Caul<strong>dr</strong>on of<br />
Hell", A Star Book, London 1977, ISBN 0-352-39619-9; [2J] John Baxter & Thomas Atkins:<br />
"The Fire Come By", Mac Donald and <strong>Jan</strong>e's, London, 1976, ISBN 0-354-04012-X.<br />
Podsumowanie danych o eksplozji tunguskiej jest także zawarte w książkach poświęconych<br />
innym tematom, np. patrz książki: [3J] Ronald D. Story (editor): "The Encyclopedia of<br />
<strong>UFO</strong>s", New English Library, London 1980, ISBN 0-450-04118-2, strona 371; oraz [4J]<br />
Nogel Blundell, Roger Boar: "The World's Greatest <strong>UFO</strong> Mysteries", Octopus Books<br />
Limited, London 1983, ISBN 0-7064-1770-4, strona 78. Następujące cytowanie<br />
zaczerpnięte z książki [4J], strona 78, daje posmak tego, co właściwie przydarzyło się w<br />
Tunguskiej:<br />
"Po raz pierwszy jarzący się obiekt został dostrzeżony zaraz po wschodzie słońca.<br />
Karawany rozciągające się po chińskiej pustyni Gobi zatrzymały swój pochód, aby śledzić<br />
jego lot wskroś bezchmurnego nieba. Wkrótce po tym mieszkańcy południowej Rosji<br />
dostrzegli go także: cylin<strong>dr</strong>yczna tuba, jarząca się błękitno-białym światłem i<br />
pozostawiająca wielokolorowy ogon. Przez cały czas obniżał on swój lot. Nagle, o godzinie<br />
7 minut 17 nastąpiła eksplozja. Dla chłopów z rzadko zamieszkałego obszaru bagien i<br />
lasów, zdawała się ona nadejściem końca świata." (W oryginale angielskojęzycznym: "It<br />
was just after dawn when the fireball was first spotted. Caravans winding their way across<br />
China's Gobi Desert stopped to watch it across the skies. Soon people in southern Russia<br />
picked it up, a cylin<strong>dr</strong>ical tube shape, glowing bluish-white, leaving a multicolored vapour<br />
trail. It was getting lower all the time. Then at 7:17 AM came the explosion. To the peasants<br />
of the sparsely-populated area of swamps and forests, it seemed like the end of the world.")<br />
Początkowo eksplozja tunguska została wyjaśniona jako gigantyczny meteoryt<br />
uderzający z kosmosu. Niestety, ślady materialne pozostawione na miejscu, ani też<br />
zeznania naocznych świadków, nie odpowiadały przebiegowi zdarzeń spodziewanych<br />
podczas upadku takiego meteorytu. Potem więc, liczne inne "naturalne" wyjaśnienia zostały<br />
przedstawione (np. kometa, zgrupowanie antymaterii, czarna dziura, itp.). Ponownie jednak,<br />
żadne z tych wyjaśnień nie pasowało do istniejących faktów. Począwszy od 1946 roku,<br />
radziecki naukowiec <strong>dr</strong> Aleksander Kazantsev wraz z grupą swoich współpracowników,
J-196<br />
stopniowo zgromadził i opracował rozstrzygającą grupę dowodów, iż zjawisko poprzednio<br />
nazywane meteorytem tunguskim, w rzeczywistości było technologiczną eksplozją cygarokształtnego<br />
statku kosmicznego (patrz [1J] str. 119).<br />
J1. Podobieństwa pomiędzy eksplozjami w Tapanui i w regionie tunguskim<br />
Pomiędzy eksplozjami w regionie tunguskim i w Tapanui istnieje uderzające<br />
podobieństwo. Podobieństwo to dowodzi, że przyczyny obu tych eksplozji były niemal<br />
identyczne. Poniżej przedstawiony został materiał faktologiczny pochodzący z eksplozji<br />
tunguskiej, który potwierdza ową zgodność (materiał ten zaprezentowany jest zgodnie z<br />
porządkiem z po<strong>dr</strong>ozdziału F1 i rozdziału H, t.j. porządkiem, w którym zestawione zostały<br />
atrybuty miejsc eksplozji magnokraftu).<br />
A. Atrybuty energetyczne. Wynikają one z ogromu energii zakumulowanej w pędnikach<br />
eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#A1. Wyzwolenie ogromnych zasobów energii porównywalnych do tych z<br />
najpotężniejszych bomb termoją<strong>dr</strong>owych. Ilość energii wydzielonej w eksplozji tunguskiej i<br />
w Tapanui jest podobna. Energia wydzielona w Tunguskiej jest szacowana na odpowiednik<br />
około 30 megaton TNT - patrz [3J] strona 371. Dla porównania, bomba atomowa zrzucona<br />
na Hirosimę wydzieliła "tylko" odpowiednik 12.5 kiloton TNT (patrz książka [1J1] <strong>dr</strong>a C.<br />
Phillips'a i <strong>dr</strong>a I. Ross'a, "The Nuclear Casebook", ISBN 0-904919-83-8, strona 10). To<br />
oznacza, iż nad Tunguską eksplodował równocześnie odpowiednik 2400 bomb podobnych<br />
do tej z Hirosimy. Cała ta ogromna energia została uwolniona zanim obiekt uderzył w<br />
powierzchnię ziemi. Nie istnieje na tyle duży obiekt materialny, aby potrafił on<br />
wyprodukować tak ogromną ilość energii wyłącznie wskutek tarcia o atmosferę. Jeśli jednak<br />
jako powód eksplozji tunguskiej rozpatrywane jest uwolnienie magnetycznej energii<br />
zawartej w komorach oscylacyjnych wehikułu <strong>UFO</strong>, wtedy wystarcza zaledwie 3 takich<br />
wehikułów typu K6 połączonych w cygaro do wyprodukowania 30 megatonowego wybuchu<br />
- patrz też po<strong>dr</strong>ozdział C2.<br />
#A2. Zniszczenie, które jest charakterystyczne dla eksplozji, nie zaś dla fizycznego<br />
uderzenia (impaktu) jakiegoś obiektu stałego. Oba miejsca są zniszczone właśnie w ten<br />
sposób. Gdziekolwiek meteoryt uderzył w ziemię, pozostawił on krater. W Arizonie, wyrwa<br />
183 metrów głęboka i około 1200 metrów szeroka powstała w wyniku uderzenia<br />
największego meteorytu dotychczas poznanego - patrz rysunek C4. Także upadek czarnej<br />
dziury, zgodnie z twierdzeniami ekspertów, musiałby pozostawić krater (niezależnie iż taki<br />
upadek musiałby wywołać podobną eksplozję następującą prawie równocześnie w punkcie<br />
wylotowym z Ziemi, t.j. po <strong>dr</strong>ugiej stronie naszej planety - w czasie tym jednakże nie<br />
zarejestrowano żadnej eksplozji na Atlantyku). Inne ciała niebieskie spowodowałyby<br />
odmienną strefę zniszczenia (eliptyczną zamiast trójkątnej i zorientowaną w kierunku<br />
zachodnim). Eksplozja tunguska nie wytworzyła jednakże żadnego krateru. Nawet więcej, w<br />
punkcie centralnym eksplozji <strong>dr</strong>zewa ciągle stały, odarte jedynie ze swoich gałęzi i liści,<br />
chociaż dziesiątki kilometrów naokoło zostały one powalone lub wyrwane z korzeniami.<br />
Takie <strong>dr</strong>zewa stojące w centrum strefy zniszczenia, są charakterystyczne także dla<br />
napowietrznych eksplozji ją<strong>dr</strong>owych. Dla przykładu w Hirosimie, <strong>dr</strong>zewa dokładnie pod<br />
punktem zerowym wybuchu pozostały stojące, podczas gdy <strong>dr</strong>zewa zlokalizowane pod<br />
kątem zostały zrównane z ziemią przez fale wybuchu. Powyższe uświadamia, iż eksplozja<br />
tunguska musiała powstać wskutek wyzwolenia w powietrzu (tj. na wysokości jakichś 6 do 8<br />
kilometrów nad ziemią) potencjalnej energii ("paliwa") przechowywanej w pędnikach<br />
wehikułu <strong>UFO</strong>, nie zaś np. wskutek przemiany w ciepło energii kinetycznej tego obiektu.<br />
#A3. Szereg detonacji. W obu przypadkach zgromadzono materiał dowodowy, który<br />
dokumentuje wystąpienie sekwencji detonacji. W eksplozji tunguskiej wielu naocznych<br />
świadków podkreślało słyszenie aż 3 o<strong>dr</strong>ębnych serii detonacji, tak jakby trzy wiązki
J-197<br />
ładunków wybuchowych eksplodowały kolejno po sobie. Każda z tych serii składała się z<br />
wielu niezwykle szybko po sobie następujących grzmotów (jakby kanonady artyleryjskiej),<br />
których całkowita liczba przez doświadczonych w takiej kanonadzie byłych artylerzystów<br />
była oceniana na około 50 do 60 (patrz [1J] str. 23). W tym miejscu należałoby podkreślić,<br />
że dokładnie takie efekty dźwiękowe wystąpiłyby, gdyby w rejonie tunguskim eksplodował<br />
cygaro-kształtny kompleks <strong>UFO</strong> uformowany z 3 wehikułów typu K6. (Każdy wehikuł typu<br />
K6 posiada 21 oddzielnych kapsuł dwukomorowych wypełnionych magnetyczną energią.)<br />
Eksplozja takiego kompleksu spowodowałaby bowiem trzy serie grzmotów<br />
odpowiadających eksplozjom 3 kolejnych wehikułów, zaś w każdej z tych serii wystąpiłoby<br />
21 pojedynczych grzmotów odpowiadających wybuchom poszczególnych kapsuł<br />
dwukomorowych zamontowanych w obrębie tego samego wehikułu (razem 63 grzmoty, t.j.<br />
liczba bardzo bliska podanej przez naocznych świadków - szczególnie zważywszy że<br />
eksplozje symetrycznych do siebie pędników bocznych z przeciwstawnych części powłoki<br />
statku akustycznie mogły zlewać się ze sobą).<br />
Jedna z niezwykłości efektów dźwiękowych eksplozji tunguskiej (t.j. dźwięk o<br />
szybkości światła) omówiona jest przy atrybucie #B3 poniżej.<br />
#A4. Obecność szklistych i ceramicznych minerałów powstałych przez stopienie lub<br />
wypalenie rodzimej gleby, piasku i glinek. W obu miejscach obecne są minerały, które<br />
potwierdzają technologiczną eksplozję. W przypadku eksplozji tunguskiej najczęściej<br />
znajdowany jest "trinitite" występujący tam w dwóch odmianach. Jedna z nich zawiera<br />
wyłącznie silikat, natomiast <strong>dr</strong>uga - magnetyt (t.j. namagnesowany tlenek żelaza) zatopiony<br />
we wnętrzu kropelek silikatowych. Silikatowy trinitite wygląda jak powstały przez stopienie<br />
ziarenek lokalnej gleby, wessanej w powietrze wskutek działania implozji. Natomiast<br />
magnetytowy trinitite wygląda jak nadtopione mikrofragmenty porozrywanej na strzępy<br />
powłoki statku lub jego metalowego ekwipunku, zmieszane z kropelkami lokalnej gleby (lub<br />
silikatowego komponentu powłoki statku) i poddane działaniu silnego pola magnetycznego<br />
eksplozji. Ciekawe, że w miejscu eksplozji tunguskiej znaleziono także porowaty głaz z<br />
brunatną glazurą, którego wygląd przypomina ceramiczne kamienie z Tapanui - patrz opis z<br />
po<strong>dr</strong>ozdziału C11.4. Głaz ten został znaleziony i sfotografowany przez <strong>Jan</strong>kowskiego w<br />
1930 roku ([2J1] str. 69).<br />
B. Atrybuty magnetyczne. Wynikają one z silnego pola magnetycznego wytwarzanego<br />
przez pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#B1. Burzliwa (turbulentna) magnetyzacja miejsca eksplozji. Obie eksplozje<br />
spowodowały turbulentne namagnesowanie otoczenia. W przypadku eksplozji tunguskiej,<br />
najbardziej znanym dowodem tego namagnesowania są małe globulinki magnetytu - patrz<br />
też atrybut #A4 powyżej. Ogromna liczba takich globulinek została wykryta w glebie z<br />
Tunguskiej. Uformowane są one z namagnesowanego tlenku żelaza. Ich namagnesowanie<br />
wymagało działania na globulinki silnego pola magnetycznego, dokładnie takiego, jakie<br />
wystąpiłoby wokół eksplodującego wehikułu <strong>UFO</strong>.<br />
Istnieją też bardziej bezpośrednie dowody na magnetyczny charakter eksplozji<br />
tunguskiej. Jeden z nich opublikowany jest w książkach: [1J] strona 20 i [2J] strona 27.<br />
Stanowi on cytat z obserwacji <strong>Prof</strong>esora Fowler'a z Południowego Kensington (Anglia)<br />
dokonanej w chwili wystąpienia tej eksplozji. Oto tłumaczenie owego cytatu: "Wtorkowej<br />
nocy zaobserwowane zostało niewielkie, lecz wyraźnie zaznaczające się zakłócenie pola<br />
magnetycznego ...". Niezależnie od powyższej obserwacji, efekt geomagnetyczny<br />
występujący w chwili eksplozji tunguskiej został też zarejestrowany przez obserwatorium w<br />
Irkucku - patrz [4J1] str. 56-57. Radziecki badacz Zołotow twierdzi, że był on wyraźnie<br />
zbieżny z zaburzeniami pola magnetycznego Ziemi przy sztucznych wybuchach ją<strong>dr</strong>owych<br />
na wielkiej wysokości. Ponadto wystąpienia burzy magnetycznej i silnych zakłóceń<br />
magnetycznych zostały też wykryte podczas badań miejsca eksplozji - patrz [2J1] str. 110 i<br />
[4J1] str. 24.
J-198<br />
#B2. Przemieszczenie biegunów magnetycznych Ziemi w nowe położenia nie<br />
zostało zaobserwowane w tunguskiej. Powodem tego był poniżej-krytyczny wydatek<br />
energetyczny tej eksplozji.<br />
#B3. W chwili eksplozji tunguskiej wytworzona została fala zaburzenia<br />
magnetycznego. Działanie tej fali ujawniło się w następujący sposób:<br />
(a) Naoczni świadkowie odebrali ją jako falę dźwiękową przemieszczająca się z<br />
szybkością światła.<br />
Jedną z niezwykłości eksplozji tunguskiej jest, iż wytworzyła ona dwa efekty<br />
dźwiękowe, pierwszy z których zdawał się po<strong>dr</strong>óżować z szybkością światła, <strong>dr</strong>ugi zaś z<br />
szybkością dźwięku. Niezwykłość ta, aczkolwiek wcale nieuświadamiana przez naocznych<br />
widzów tej eksplozji ani przez innych jej badaczy, relacjonowana jest pośrednio (np. przez<br />
sprecyzowanie dokładnego czasu usłyszenia eksplozji) przez wielu naocznych świadków.<br />
Oddaleni o setki kilometrów od miejsca eksplozji, ciągle usłyszeli oni 3 serie głośnych<br />
grzmotów dokładnie w momencie jej nastąpienia. Dopiero zaś po upływie kilkudziesięciu<br />
minut od eksplozji, gdy zdążyła do nich także dotrzeć fala akustyczna eksplozji po<strong>dr</strong>óżująca<br />
z szybkością dźwięku, usłyszeli oni ponowną sekwencję 3-ch serii grzmotów, tym razem<br />
jednak znacznie cichszych i głuchszych (patrz [2J1] Marek Żbik: "Tropem Tunguskiej<br />
Katastrofy", I.W. Nasza Księgarnia, Warszawa 1989, ISBN 83-10-09256-3, strona 34).<br />
Wyjaśnienie dla powyższego zjawiska sprowadza się do uświadomienia obecności w<br />
eksplozji tunguskiej aż dwóch różnych nośników dźwięku, t.j. normalnej fali dźwiękowej,<br />
oraz dźwiękonośnego zaburzenia magnetycznego. Podczas gdy działanie normalnej fali<br />
dźwiękowej nie wymaga dodatkowego omówienia, dźwiękonośnemu zaburzeniu<br />
magnetycznemu wypada poświęcić kilka słów. Zaburzenie to wywołane zostało eksplozją<br />
pędników magnetycznych statku. Przemieszczało się ono z szybkością światła, wzdłuż linii<br />
prostych (t.j. dotarło ono tylko do miejsc do których dotarło także światło rozbłysku<br />
eksplozji; zaś nie dotarło ono do obszarów ukrytych poniżej linii horyzontu). Zaburzenie to<br />
odziaływało na wszystkie zjonizowane cząsteczki obecne w objętym przez nie obszarze<br />
naszej atmosfery, powodując ich równoczesne wstrząsanie jakiemu też musiało<br />
towarzyszyć wywoływanie efektów akustycznych. Warto tutaj podkreślić, że podobny efekt<br />
został też zaobserwowany na <strong>UFO</strong> (których napęd również jest źródłem dźwiękonośnych<br />
zaburzeń magnetycznych). Istnieją bowiem zweryfikowane obserwacje tych obiektów, w<br />
których naoczni świadkowie słyszeli dźwięk przemieszczający się z szybkością światła<br />
(patrz artykuł [3J1] "Skąd się bierze dźwięk o szybkości światła - polski naukowiec na<br />
tropach <strong>UFO</strong>", Kurier Polski, 11 czerwca 1980, nr 127, str. 1).<br />
W tym miejscu warto też rozważyć odbiór dźwiękonośnego zaburzenia<br />
magnetycznego w świetle zaprezentowanych w po<strong>dr</strong>ozdziale O1 informaji na temat<br />
mechanizmu telepatii. Zgodnie z nimi, takie zaburzenie może być przez ludzi odbierane nie<br />
uszami, a szyszynką jak fale telepatyczne. Gdyby zaś ewentualne przyszłe eksperymenty<br />
potwierdziły faktyczny odbiór "dźwięków magnetycznych" za pośrednictwem szyszynki nie<br />
zaś uszu, wtedy umożliwiłoby to budowę zastępczych urządzeń słuchowych dla osób z<br />
upośledzonymi uszami. Zamiast bowiem słuchać uszami, osoby takie - po przetworzeniu<br />
dla nich dźwięków na formę wibracji magnetycznych, mogłyby wysłuchać je swoją<br />
szyszynką.<br />
(b) Na obiekty z otoczenia fala ta działała jak silna emisja szkodliwego<br />
promieniowania następująca w momencie eksplozji. Emisja ta spowodowała:<br />
- chorobę popromienną wśród miejscowej ludności - patrz [2J] str. 95. Warto tu<br />
dodać że charakterystycznym dla wspomnianej choroby z regionu tunguskiego był zanik<br />
odporności immunologicznej, t.j. symptom występujący również przy tajemniczej chorobie<br />
zwanej grypa Tapanui, której liczne przypadki rejestrowane są wśród lokalnej ludności z<br />
okolic krateru Tapanui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2);<br />
- ranki na skórze reniferów hodowanych przez Tungusów - patrz [2J] str. 95 i 110;<br />
oraz
J-199<br />
- sterylizację powalonych <strong>dr</strong>zew i ich następne skażenie grzybnią - patrz [2J] str.<br />
110. Istotne znaczenie tego skażenia polega na tym, że występuje ono także w miejscach<br />
lądowania <strong>UFO</strong>, w których silne pole magnetyczne tych statków spowodowało sterylizację<br />
gleby;<br />
- indukcyjne nadtopienie przedmiotów metalowych obecnych w pobliżu miejsca<br />
eksplozji (np. samowary, naczynia metalowe, stojadła, metalowe fragmenty uprzęży, a<br />
nawet metalowe części garderoby) - patrz [2J] str. 105. Nadtopienie to potwierdzało więc<br />
magnetyczny charakter owej fali.<br />
Chociaż natura owego promieniowania formalnie nie została ustalona, wszystkie<br />
dane wskazują iż stanowiło ono ów "magnetyczny błysk", jaki musiał wystąpić w chwili<br />
dezintegracji pędników wehikułu <strong>UFO</strong>.<br />
C. Atrybuty transportowe. Wynikają one z funkcji środka transportowego wypełnianej przez<br />
eksplodujące <strong>UFO</strong>.<br />
#C1. Kumulacyjny charakter eksplozji. Oba miejsca dowodzą kumulacyjnego<br />
(ukierunkowanego) charakteru eksplozji. W przypadku tunguskiej tylko bowiem taka<br />
eksplozja mogła spowodować trójkątny zarys obszaru powalonych <strong>dr</strong>zew (patrz też [2J] str.<br />
126).<br />
#C2. Uformowanie trójkątnej strefy zniszczenia. W obu eksplozjach obszar<br />
zniszczenia przyjmuje kształt zbliżony do trójkąta lub "motyla" (należy tu podkreślić, iż<br />
każdy naturalny czynnik ukształtowałby taki obszar w formę koła lub elipsy). Z uwagi na<br />
niedawne wystąpienie eksplozji tunguskiej, ustalenie dla niej kształtu strefy powalonych<br />
<strong>dr</strong>zew, mogło odbyć się z znaczną precyzją. Ustalony kształt tej strefy zilustrowany został<br />
na rysunku C6.<br />
#C3. Zorientowanie strefy zniszczenia w kierunku magnetycznego południka<br />
(północ/południe). W obu lokacjach oś główna obszaru zniszczenia leży na południku<br />
magnetycznym. W eksplozji tunguskiej oś ta pokrywa się z kierunkiem północ/południe<br />
magnetyczne z roku 1908 - patrz rysunek C6. Równocześnie liczni naoczni świadkowie<br />
informowali o zachodnim kursie obiektu tunguskiego tuż przed jego eksplodowaniem - patrz<br />
[2J] str. 132. Powyższe oznacza, iż oś zniszczenia jest w Tunguskiej położona w sposób<br />
przeciwstawny do spodziewanego przy upadku ciała niebieskiego.<br />
Finalnym dowodem weryfikującym pochodzenie ekspolozji Tunguskiej od wehikułu<br />
<strong>UFO</strong> byłoby znalezienie raportu naocznego świadka, stwierdzającego iż lecący obiekt<br />
odchylony był od pionowej orientacji (czyli posiadał zorientowanie adoptujące go do<br />
lokalnego przebiegu linii sił pola magnetycznego Ziemi). Taki właśnie raport istnieje. W<br />
1965 roku udzielił go ekspedycji W.E. Pape niejaki Inleszyn N.I. z Niepy twierdząc, że przed<br />
eksplozją widział on obiekt w kształcie snopa zbożowego lecącego w zorientowaniu<br />
ukośnym i sypiącego iskrami. Raport ten został dodatkowo wzmocniony badaniami<br />
modelowymi które wykazały, że eksplodowanie podłużnego pręta z materiału<br />
wybuchowego, nachylonego skośnie ponad powierzchnią makiety (pod kątem 30 do<br />
poziomu) oraz ustawionego na odpowiedniku 6-8 km wysokości w płaszczyźnie leżącej<br />
wzdłuż azymutu 115 , daje najwierniejszą zgodność ułożenia modeli powalonych <strong>dr</strong>zew do<br />
obrazu istniejącego na miejscu rzeczywistej katastrofy (patrz [2J1] str. 101; oraz [4J1]<br />
Lucjan Znicz: "Goście z Kosmosu: Katastrofa Tunguska, Trójkąt Bermudzki, Obce ślady",<br />
K.A.W., Gdańsk 1987, ISBN 83-03-0001-X, strona 25).<br />
#C4. Obecność odłamków konstrukcji wehikułu. W zasięgu opadów z obu eksplozji<br />
znajdowane są niezwykłe fragmenty metalowe, które mogą być interpretowane jako<br />
odłamki statku kosmicznego. W pobliżu miejsca eksplozji tunguskiej, lokalny hodowca<br />
reniferów (Tungus) informował o znalezieniu małego odłamka wypolerowanej płytki,<br />
"jaśniejszej od ostrza noża i przypominającej kolor srebrnej monety" - patrz [4J] strona 80.<br />
Także magnetytowy trinitite, którego globulinki w wielkich ilościach zaścielają glebę z<br />
Tunguskiej, prawdopodobnie również stanowi pozostałość rozerwanej na maleńkie strzępy<br />
lub odparowanej konstrukcji statku kosmicznego. Nie można też wykluczać, że fragment
J-200<br />
cylin<strong>dr</strong>a w jakim osadzony był pędnik <strong>UFO</strong>, znaleziony na brzegu syberyjskiej rzeki Ważka i<br />
opisany w po<strong>dr</strong>ozdziale O5.5. monografii [1/4], również jest jednym z fragmentów wehikułu<br />
<strong>UFO</strong> pozostałym po eksplozji Tapanui.<br />
#C5. Inteligentne manewry obserwowane przez naocznych świadków. W obu<br />
przypadkach naoczni świadkowie opisywali technologiczny wygląd eksplodującego obiektu.<br />
W przypadku eksplozji tunguskiej, kształt tego obiektu był opisywany jako przypominający<br />
cylin<strong>dr</strong>yczną tubę lub snop zboża (t.j. cygaro-kształtny kompleks latający <strong>UFO</strong> - porównaj<br />
rysunek F1), jarzącą się błękitno-biało, i pozostawiającą wielokolorowy ogon (patrz cytat z<br />
początka niniejszego rozdziału). Podobne wielokolorowe ogony są notowane podczas<br />
współczesnych obserwacji <strong>UFO</strong>. Dla przykładu był on obecny niedaleko Tunguskiej<br />
podczas słynnej obserwacji <strong>UFO</strong> nad Petrozavodskiem, ZSRR, mającej miejsce dnia 20<br />
września 1977 roku. Opis owej obserwacji jest zawarty w książce [5J1] Hilarego Evans'a,<br />
"The Evidence for <strong>UFO</strong>s" (The Aquarian Press, Wellingborough, Wielka Brytania, 1983,<br />
ISBN 0-85030-350-8), strona 134. Natomiast fotografia <strong>UFO</strong> z Petrozavodska, wyraźnie<br />
ukazująca ten ogon, jest publikowana w czasopiśmie OMNI, November 1980, Vol. 3, No 2,<br />
strona 32.<br />
<strong>Prof</strong>esor Feliks Zigel ustalił także na podstawie raportów naocznych świadków, że w<br />
ostatniej fazie lotu obiekt Tunguski zwolnił do prędkości pod-dźwiękowej i zmienił kierunek<br />
lotu, zakreślając łuk o długości 600 kilometrów. To wskazuje iż obiekt ten posiadał<br />
inteligentne sterowanie, i że prawdopodobnie rozglądał się on za miejscem do lądowania.<br />
#C6. Szczególne zainteresowanie miejscem eksplozji wykazywane przez pilotów<br />
innych podobnych wehikułów. W okolicach obu miejsc eksplozji notowana jest zwiększona<br />
aktywność <strong>UFO</strong>.<br />
Istnieje hipoteza, że okresy szczególnego nasilania się obserwacji <strong>UFO</strong> pierwszej<br />
generacji (tzw. okresy "fal" <strong>UFO</strong>) na naszej planecie pokrywają się z okresami największej<br />
aktywności słonecznej (t.j. największej ilości plam na Słońcu). Powodem jest<br />
najprawdopodobniej, że w owym okresie dzieje się najwięcej wydarzeń na Ziemi jakie<br />
okupujący nas <strong>UFO</strong>nauci chcą dokładnie obserwować, manipulować i kontrolować. Rok<br />
1908 przypadał w środku takiej właśnie fali nasilonych obserwacji <strong>UFO</strong> (patrz strony 77-82<br />
w książce [6J1] Brinsley'a Le Poer Trench, "Mysterious visitors: the <strong>UFO</strong> story", Pan Book,<br />
London 1978, ISBN 0-330-24252-0). Niezwykłe latające maszyny obserwowane wówczas<br />
interpretowane były jako sterowce, ponieważ ich cygaro-kształtne kadłuby przypominały<br />
widzom publikowane w gazetach opisy sterowców. W 1908 roku takie błyskawicznie<br />
poruszające się sterowce obserwowane były w USA, Europie, a nawet Nowej Zelandii<br />
(Nowa Zelandia w tym czasie nie posiadała jeszcze ani jednego sterowca) - patrz [2J] str.<br />
26. Rok eksplozji tunguskiej był więc słynny z licznych obserwacji <strong>UFO</strong> następujących na<br />
całym świecie, kilka z których udokumentowanych zostało bezpośrednio w regionie<br />
tunguskim. Jedna z takich obserwacji prezentowana była nawet czytelnikom polskim w<br />
formie beletrystycznej, t.j. jako komiks [7J1] <strong>Jan</strong>a Chmielewskiego "Ogień nad tajgą" (jak<br />
się twierdzi, oparty na faktach historycznych), wydany przez KAW Warszawa, 1982,<br />
Białostockie Zakłady Graficzne. Opisana jest w nim para zesłańców którzy w 1908 roku<br />
wybrali się na obejrzenie terenu eksplozji tunguskiej. Tam zaobserwowali oni<br />
cygaro-kształtny wehikuł latający który bombardował glebę wiązkami silnego światła.<br />
Ciekawe, że to spostrzeżenie zesłańców jest zgodne z podobną obserwacją opublikowaną<br />
w książce [8J1] J. Randles & P. Whetnall, "Alien Contact" (Neville Spearman, Ltd., Suffolk,<br />
England, 1981, ISBN 85435-444-1), w której załoga <strong>UFO</strong> objaśnia swe bombardowanie<br />
laserowe gruntu jako jedną z najefektywniejszych metod spektrograficznej analizy składu<br />
naszej gleby.<br />
Najbardziej znacząca obserwacja <strong>UFO</strong> w tunguskiej nastąpiła kilka godzin po<br />
eksplozji. W międzynarodowym TV programie "<strong>UFO</strong> Cover-up" transmitowanym na żywo<br />
dnia 15 października 1988 z Waszyngtonu D.C. za pośrednictwem satelity, Sergei<br />
Bulantsev, moskiewski komentator tego programu stwierdził, cytuję:
J-201<br />
"Najbardziej niezwykłym faktem na temat eksplozji tunguskiej jest iż, właściwie<br />
zostały zaobserwowane dwa obiekty, powiedziałbym dwa <strong>UFO</strong>. Pierwszy z nich widziano<br />
wcześnie rano. Obiekt ten eksplodował ponad tajgą tunguską. Drugi obiekt zaobserwowano<br />
po południu. Można by odnieść wrażenie, że ów <strong>dr</strong>ugi obiekt przybył w poszukiwaniu tego<br />
pierwszego."<br />
D. Atrybuty telekinetyczne. Wynikają one z efektu telekinetycznego formowanego przez<br />
pędniki eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#D1. Telekinetyczna stymulacja organizmów żywych. Obie eksplozje spowodowały<br />
biologiczną stymulację otoczenia wskazującą na aktywność efektu telekinetycznego. W<br />
przypadku eksplozji tunguskiej stymulacja ta przejawiała się w następujący sposób:<br />
(a) Wystąpił tam niezwykle bujny wzrost roślinności, w niektórych przypadkach<br />
nawet 12-krotnie wyższy od normalnego - patrz: [2J] str. 110-111, [1J] str. 59-60, [2J1] str.<br />
110, [4J1] str. 24. Podobne efekty zwykle towarzyszą zwiększeniu radioaktywności<br />
otoczenia jednakże w Tunguskiej nie wykryto obecności izotopów radioaktywnych. Ze<br />
współczesnych obserwacji <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej generacji jest jednak już wiadomym, że działanie<br />
ich potężnego pola telekinetycznego powoduje czasowe zwiększanie intensyfikacji<br />
przyrostu roślin. Także dezintegracja pędników telekinetycznych <strong>UFO</strong> musiałaby<br />
spowodować silny "telekinetyczny błysk", który czasowo podwyższyłby poziom aktywności<br />
biologicznej naturalnego środowiska. Z <strong>dr</strong>ugiej strony wiadomym jest też, iż eksplozja<br />
jakiegokolwiek radioaktywnego materiału musiałaby trwale skazić teren izotopami<br />
promieniotwórczymi. Niektóre z tych izotopów, o bardziej długotrwałym okresie<br />
połowicznego rozpadu (np. bor, stront), powinny pozostawać wykrywalne nawet po wielu<br />
latach (porównaj Hirosimę, Newadę, Atol Bikini, itd.). Jeśli więc oba powyższe fakty<br />
odniesione zostaną do eksplozji tunguskiej, oczywistym się staje, że zaistniały tam bujny<br />
wzrost roślinności wskazuje na eksplozję pędników telekinetycznych jako źródła<br />
"telekinetycznego błysku" powodującego biologiczną stymulację otoczenia, równocześnie<br />
zaś nie może on być objaśniony innymi przyczynami (np. eksplozją nuklearną).<br />
(b) Liczne mutacje (zmiany genetyczne) roślinności wykryte zostały na miejscu<br />
eksplozji tunguskiej - patrz [1J] str. 60-61, [2J1] str. 110, [4J1] str. 24. Owe mutacje<br />
świadczą o długotrwałej telekinetycznej stymulacji otoczenia.<br />
#D2. Wywoływanie w substancjach procesów i zjawisk towarzyszacych efektowi<br />
telekinetycznemu. Przykładem takich substancji może być napowierzchniowe "złote runo"<br />
znalezione także na obszarze eksplozji tunguskiej - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C10.<br />
E. Atrybuty czasowe (paranormalne). Wynikają one z formowania efektów czasowych przez<br />
pole eksplodującego <strong>UFO</strong>.<br />
#E1. Pojawienie się zwierząt dawno wymarłych. Autor dotychczas nie spotkał się z<br />
żadną wzmianką literaturową która potwierdziłaby takie ich pojawienie się w samej<br />
tunguskiej. Niemniej w jakiejś odległości od tunguskiej zafalowania przestrzeni czasowej<br />
widocznie ciągle mają miejsce - bowiem przykładowo w jeziorze Brosno, niedaleko<br />
miasteczka Tver, około 400 kilometrów na północny-zachód od Moskwy, począwszy od 19<br />
wieku aż do czasów obecnych okresowo pojawia się iluzoryczny "serpent" (patrz opis tego<br />
stwora przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3).<br />
#E2. Nasycenie otoczenia polem zaburzeń przestrzeni czasowej. Dotychczasowa<br />
literatura poświęcona eksplozji tunguskiej w sposób niemal zamierzony omija omówienie<br />
jakichkolwiek danych potwierdzających wystąpienie takich zakłóceń w miejscu tej eksplozji.<br />
Niemniej uważne przestudiowanie dostępnych opracowań ujawnia informacje przemycone<br />
pomiędzy wierszami jakie potwierdzają iż takie zakłócenia faktycznie tam wystąpiły.<br />
Przykładowo w książkach [1J] oraz [2J] wzmiankowani zostali "zabobonni Tungusi"<br />
zamieszkujący okolice terenów tej eksplozji, którzy zadeklarowali "tabu" dla objętego nią<br />
obszaru i uparcie odmawiali wejścia w ten region tajgi z powodu "złych duchów"<br />
wywołujących widzenia jakie tam ich prześladowały.
J-202<br />
W niedzielę dnia 4 listopada 2001 roku, o godzinie 19:30 do 20:30, kanał "Prime"<br />
telewizji nowozelandzkiej wyemitował angielski program dokumentarny [9J1] o eksplozji<br />
tunguskiej, noszący tytuł "The Day The Earth Got Hit". Pośród szerokiego materiału<br />
dowodowego jaki w owym programie był dyskutowany i ilustrowany, włączone były też<br />
informacje i ilustracje na temat boga tunguskich Ewenków zamieszkujących owe tereny.<br />
Bóg ten nazywany jest przez Ewenków "Andy", zaś jego liczne <strong>dr</strong>ewniane rzeźby<br />
poustawiane zostały w tunguskiej naokoło strefy zniszczenia. W omawianym programie<br />
pokazywano te rzeźby, zaś ich uderzająca cechą było, że ów bóg Andy wygląda dokładnie<br />
tak, jak dzisiejsi <strong>UFO</strong>lodzy ilustrują typowego <strong>UFO</strong>nautę (tzw. "szaraka"). Dla Ewenków bóg<br />
Andy jest bogiem ognia. Twierdzą oni, że w tuguskiej bóg ten dostał tak silnego ataku<br />
złości, że wybuchnał i spalił wszystko co tylko dookoła niego się znajdowało. Gdyby więc<br />
ktoś przetłumaczył owo wyjaśnienie "zabobonnych" Ewenków na dzisiejszy język, to podaje<br />
ono dokładnie to samo co niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział - tj. że w tunguskiej eksplodował wehikuł<br />
<strong>UFO</strong>.<br />
* * *<br />
Mając więc na uwadze że niemal wszystkie atrybuty telekinetyczne i niektóre<br />
paranormalne ujawniają swoje działanie także i w miejscu eksplozji tunguskiej (aczkolwiek<br />
ze znacznie mniejszym natężeniem niż w Tapanui), oraz uwzględniając iż z uwagi na<br />
podobieństwo skutków eksplozji Tapanui i tunguskiej ich przyczyny mogły też były<br />
podobne, wolno przypuszczać że w tunguskiej również eksplodowało <strong>UFO</strong> wyższej<br />
generacji, t.j. najprawdopodobniej także trzeciej generacji zwanej wehikułem czasu, lub co<br />
najmniej <strong>dr</strong>ugiej generacji zwane wehikułem teleportacyjnym. (Oczywiście z powodów<br />
omówionych przy końcu po<strong>dr</strong>ozdziału F1, nasz ciągle niski poziom wiedzy o<br />
zaawansowanych zjawiskach magnetycznych narazie uniemożliwia aby całkowicie<br />
wykluczyć możliwość iż eksplodowało tam zwykłe <strong>UFO</strong> pierwszej generacji, i że to rozpad<br />
jego pędników m.in. zaindukował również niektóre zjawiska wyższego rzędu, t.j. zjawiska<br />
telekinetyczne i paranormalne.)
Rozdział K.<br />
K-203<br />
<strong>EKSPLOZJA</strong> <strong>UFO</strong> SPRZED 12 DO 13.5 TYSIĘCY LAT<br />
JAKA ZAISTNIAŁA W OKOLICACH RZEKI REN<br />
Motto tego rozdziału: "Gdybyśmy mogli zobaczyć Ziemię przed 13.5 tysięcy lat temu, nikt<br />
dzisiaj by jej nie rozpoznał."<br />
W po<strong>dr</strong>ozdziale C11.4 opisane były kamienie ceramiczne z Köln w Niemczech.<br />
Kamienie te otwierają zupełnie nowy rozdział badań miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Są one bowiem<br />
fizycznym dowodem, że eksplozji takich nastąpiło w historii naszej planety znacznie więcej<br />
niż o tym nam obecnie wiadomo. Oprócz bowiem omawianych w tej monografii i<br />
stosunkowo dobrze już poznanych niedawnych wybuchów w Tapanui z <strong>1178</strong> roku (patrz<br />
opisy z rozdziałów C i H) i w tunguskiej z 1908 roku (porównaj jej opisy z rozdziału J),<br />
jeszcze jedna eksplozja <strong>UFO</strong> miała też miejsce na Ziemi kilkanaście tysięcy lat temu.<br />
Najprawdopodobniej nastąpiła ona niedaleko rzeki Ren, t.j. w miejscu jakie oddalone jest od<br />
rzeki Ren w zasięgu lotu kamieni cermicznych i opadów złota.<br />
Istnieje spory problem z dokładnym datowanem kiedy dokładnie owa eksplozja z<br />
okolic rzeki Ren miała miejsce. Wiele dzisiejszych publikacji datuje najróżniejsze efekty tej<br />
eksplozji (np. daty wyginięcia mamutów, daty zmiany klimatu, czy daty zakończenia epoki<br />
lodowej) na jakieś 10 do 12 tysięcy lat temu. Przy tym data najbardziej <strong>dr</strong>astycznych zmian<br />
na Ziemi spowodowanych tą eksplozją najczęściej podawana jest jako mająca miejsce<br />
około 12 tysięcy lat temu. Tymczasem z badań <strong>UFO</strong> wiadomo, że jakieś 13.5 tysiąca lat<br />
temu miała miejsce niezwykle niszczycielska wojna pomiędzy dwoma różnymi odłamami<br />
okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów - niektóre informacje na temat tej wojny i wywołanego<br />
przez nią zniszczenia zawarte są w traktacie [3B]. W wojnę tą wmieszana też została część<br />
ludności Ziemi, a ściślej główny ośrodek cywilizacyjny na Ziemi zajmujący wówczas<br />
Atlantydę. Na podstawie owej informacji o wojnie pomiędzy cywilizacjami, autor więc<br />
uważa, że omawiana tutaj eksplozja koło Renu była jedną z konsekwencji owej wojny i stąd<br />
miała miejsce jakieś 13.5 tysiąca lat temu. Natomiast podawana przez naszych naukowców<br />
liczba 12 000 lat temu, jego zdaniem wynika po prostu z niedokładności dzisiejszych metod<br />
datowania. Niemniej na obecnym etapie badań nie jest jeszcze istotne dokładne ustalenie<br />
kiedy eksplozja ta miała miejsce, a jedynie jest istotne aby wstępnie wykazać że faktycznie<br />
ona nastąpiła, oraz wstępnie oszacować jakie były jej następstwa dla Ziemi i dla ludzkości.<br />
Stąd dla uproszczenia, w większości powołań na ową eksplozję autor będzie używał<br />
podwójnego jej datowania, podając że miała ona miejsce gdzieś pomiędzy 12 do 13.5<br />
tysięcy lat temu (gdzie pierwsza liczba 12 tysięcy lat temu wywodzi się z ziemskich źródeł i<br />
badań, zaś <strong>dr</strong>uga liczba 13.5 tysiąca lat temu pochodzi z badań <strong>UFO</strong>).<br />
Warto tutaj też zwrócić uwagę, że zgodnie z ziemskimi danymi historycznymi i<br />
mitologicznymi, w czasach jakie często oceniane są na mające miejsce jakieś 12 tysięcy lat<br />
temu, miała nastąpić potężna eksplozja i zniszczenie mitycznej Atlantydy. Nie daje się więc<br />
wykluczyć, że kamienie ceramiczne z Kolonii są pierwszym konkretnym śladem<br />
materialnym potężnej eksplozji <strong>UFO</strong> jaka zniszczyła Atlantydę. Z badań nowozelandzkich<br />
wynika, że siła eksplozji <strong>UFO</strong> może wyrzucić te kamienie na ogromne odległości, sięgające<br />
nawet około tysiąca kilometrów. Stąd jest całkowicie realne, że eksplozja w mitycznej<br />
Atlantydzie mogła je rozproszyć aż do miejsc ich obecnego zalegania w dolinie Renu.<br />
Oczywiście aby to nastąpiło sama Atlantyda musiałaby się znajdować stosunkowo<br />
niedaleko owego regionu. Niestety Platon w swojej "Republice" traktującej m.in. o<br />
Atlantydzie nie zdefiniował wyraźnie gdzie była ona położona. Stąd znalezisko z Köln,<br />
razem z wynikami nowozelandzkich badań autora dotyczącymi dystrybucji i wzorców<br />
rozrzutu kamieni ceramicznych w odniesieniu do krateru Tapanui, dostarczyć mogą<br />
pierwszych wskazówek materialnych co do tego gdzie dokładnie szukać pozostałości
K-204<br />
mitycznej Atlantydy (patrz też artykuł "Beware Greeks Bearing Tips" z Newsweek, <strong>Jan</strong>uary<br />
12, 1998, str. 8, gdzie zawarto relację z ostatnich poszukiwań Atlantydy).<br />
Zdumiewającym uzupełnieniem dla znalezisk kamieni ceramicznych w dolinie Renu<br />
jest fakt byłego istnienia depozytów napowierzchniowego złota w korycie tej rzeki. Złoto z<br />
Renu prawie całkowicie zostało wyeksploatowane już w starożytności, aczkolwiek jego<br />
próbki zachowane do dzisiaj w kilku muzeach potwierdzają jego niezwykłe podobieństwo do<br />
złotego runa z Otago w Nowej Zelandii (patrz opis złota z Otago podany w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
C10). Przykładowo <strong>dr</strong>obiny złota znajdowane w korycie rzeki Ren również posiadają kształt<br />
niewielkich kropelek, w które czasami wtopione są kryształki minerału krzemo-pochodnego.<br />
Jego doskonały opis wraz z kolorowymi zdjęciami kropelek, zawarty jest w artykule [1F]<br />
pióra David'a J. Mossman i Denis'a Leypold, "The Lore and Lure of Rhine Gold", Gold<br />
Bulletin and Gold Patent Digest (World Gold Council, 1, rue de la Rôtisserie, CH-1204<br />
Geneva, Switzerland), Volume 28, No. 3, 1995, strony 72 do 78. Ciekawe że również<br />
legendy wyjaśniające pochodzenie złota z Renu są niezwykle podobne do legend o<br />
"Ogniach Tamaatea" z Nowej Zelandii. Jedna z nich adaptowana została nawet przez<br />
Ryszarda Wagnera jako fabuła do jego opery "The Ring of the Nibelungs". Zgodnie z nimi<br />
złoto Renu wywodzi się z katastrofy "Valhalla" - t.j. pałacu (albo wehikułu) w którym<br />
zamieszkiwał Wotan i inni bogowie ("Valhalla" opisana jest też w książce [2F] pióra Alec'a<br />
MacLellan, "The Lost World of Agharti, The Mystery of Vril Power", Souvenir Press, London<br />
1982, ISBN 0-62521-7, gdzie zaprezentowano ją jako bazę dla wehikułów <strong>UFO</strong>).<br />
W po<strong>dr</strong>ozdziałach D2 i D3 zestawione są wyniki badań autora sugerujących, że<br />
eksplozja Tapanui z <strong>1178</strong> roku spowodowała nagłą i bardzo znaczącą zmianę klimatu<br />
naszej planety obejmującą swym zasięgiem wszystkie kontynenty. Zmiana ta<br />
spowodowała, między innymi, zamrożenie Grenlandii, odmrożenie Cieśniny Beringa,<br />
<strong>dr</strong>astyczne ochłodzenie Nowej Zelandii, Polski, i Skandynawii, plus wiele innych poważnych<br />
efektów. W literaturze klimatologicznej, ochłodzenie regionu Północnego Atlantyku jakie<br />
nastąpiło w okresie tuż po eksplozji Tapanui, t.j. w latach od <strong>1178</strong> roku do około 1410 roku,<br />
nazywane jest nawet "Małą Epoką Lodową" (po angielsku "The Little Ice Age"). Jedną z<br />
rzucających się w oczy cech tego okresu jest, że występujące w nim zmiany klimatyczne<br />
układają się w bardzo wymowny wzór sugerujący przemieszczenie się (poślizg) skorupy<br />
ziemskiej wzdłuż południka magnetycznego przechodzącego przez Tapanui. Ów<br />
szczególny wzór zmian klimatycznych skłonił więc autora do wysunięcia teorii<br />
zaprezentowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale D3, a stwierdzającej że eksplozja Tapanui pochyliła<br />
skorupę Ziemi o około 7 .<br />
Interesującym aspektem znaleziska kamieni ceramicznych koło Köln jest iż właśnie<br />
jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu, kiedy kamienie te zdeponowane zostały w korycie Renu,<br />
na naszej planecie również zaistniała bardzo <strong>dr</strong>astyczna zmiana klimatyczna. Jej zasięg<br />
także obejmował praktycznie wszystkie kontynenty. Właśnie wtedy, w Afryce, obecna<br />
Sachara zamieniła się z pulsującego życiem ogrodu w obecną pustynię. W Europie<br />
zakończyła się wtedy ostatnia długotrwała epoka lodowa na Ziemi (w literaturze nazywana<br />
"Quaternary Ice Age"), zaś lodowce zalegające ten kontynent aż po linię Londynu i<br />
Krakowa wycofały się do Skandynawii. Z kolei wycofanie się tych lodowców posiadało kilka<br />
odnotowalnych następstw, przykładowo przerwało ono pomost lodowy pomiędzy Europą i<br />
Ameryką Północną, który w owych czasach sprzed 13.5 tysięcy lat temu umożliwił kilku<br />
wę<strong>dr</strong>ownym szczepom białych Europejczyków przejście do Ameryki Północnej i zasiedlenie<br />
się na tamtym lądzie (a być może nawet powę<strong>dr</strong>owanie dalej ku południowi i potem po<br />
innym pomoście lodowym dotarcie aż do Nowej Zelandii - patrz opisy jakie nastąpią),<br />
zmniejszyło ono napór na płytę kontynentu Europy i w rezultacie odblokowało Cieśninę<br />
Gilbraltarską (w legendach opisywaną jako Słupy Herkulesa) łącząc Morze Śródziemne z<br />
Atlantykiem, itp. Na Syberii stosunkowo łagodny klimat raptownie zastąpiony wówczas<br />
został ochłodzeniem, które przyszło tak nagle iż zamroziło ono żyjące tam mamuty razem z<br />
zawartością ich żołądków (zamrożone ciała tych mamutów od czasu do czasu znajdowane<br />
są tam i do dzisiaj). Lodowce wywołane tym ochłodzeniem skuły też Cieśninę Beringa i<br />
połączyły Azję z Ameryką Północną pomostem lodowym. Dzięki temu właśnie wtedy obie<br />
Ameryki zostały zaludnione Indianami przywę<strong>dr</strong>owującymi do nich z Północnej Azji.<br />
Australia oddzieliła się wówczas od Nowej Gwinei z którą jeszcze przed jakimiś 13.5, a
K-205<br />
może 12, tysiącami lat temu połączona była w jeden ogromny masyw lądowy.<br />
Jednocześnie wnętrze kontynentu australijskiego z pełnej wody i roślinności urodzajnej<br />
krainy przemieniło się w obecną pustynię. Przykładowo liczne jeziora z pojezierza Willan<strong>dr</strong>a<br />
obejmującego m.in. jezioro Mungo zlokalizowane na głębokim południowo-zachodzie<br />
australijskiego stanu New South Wales, które grupowały na swoich brzegach jedne z<br />
najstarszych znanych na Ziemi osiedli ludzkich z licznymi grobowcami zawierającymi<br />
szczątki datowane sprzed 40 000 lat, wyschły właśnie jakieś 12 000 lat temu. Stare<br />
cywilizacje kwitnące tam bezustannie przez ponad 30 000 lat nagle wówczas upadły kiedy<br />
wyschnięcie tych jezior zamieniło życiodajne gleby pojezierza w obecną niemal martwą<br />
pustynię. Natomiast Nowa Zelandia właśnie jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu utraciła<br />
przygniatający ją lodowiec i wyłoniła się spod obecnego poziomu morza jako trzy oddzielne<br />
wyspy. (Z badań geologicznych bezspornie wynika bowiem, że w czasach jakie oceniane<br />
są na jakieś 12 000 lat temu, t.j. przy końcu ostatniej epoki lodowej "Otira Glaciation", cała<br />
Nowa Zelandia pokryta była pojedyńczą czapą lodowcową podobną do tej jaka przykrywa<br />
dzisiejszą Antarktydę - patrz książka [3F] pióra Maxwell'a Gage, "An outline of N.Z.<br />
Geology", Whitcoulls Publishers, Christchurch, 1980, ISBN 0-7233-0602-8, strony 52 i 247.<br />
Z nieznanych nauce powodów, lodowiec ten jednak nagle wówczas stopniał, zaś<br />
zajmowany przez niego obszar wyłonił się jako trzy oddzielne wyspy, obecnie zwane<br />
Północną, Południową, oraz Wyspą Stewart'a.)<br />
Jeśli ktoś przeanalizuje charakter zmian klimatycznych jakie zaszły owe 13.5 do 12<br />
tysięcy lat temu, znowóż się okazuje że układają się one w uporządkowany wzór<br />
sugerujący przemieszczenie się skorupy naszej planety następujące wzdłuż ówczesnego<br />
południka magnetycznego, podobne do tego jakie nastąpiło w efekcie eksplozji Tapanui z<br />
<strong>1178</strong> roku i opisane zostało w rozdziale D3 niniejszej monografii. Jednakże owo<br />
przemieszczenie skorupy Ziemi sprzed 13.5 do 12 tysięcy lat:<br />
(a) nastąpiło w kierunku odwrotnym do zaszłego po <strong>1178</strong> roku (t.j. w jego wyniku<br />
Europa i Afryka przesunęły się ku południu, zaś Syberia, Australia i Nowa Zelandia ku<br />
północy),<br />
(b) południk wzdłuż którego ono nastąpiło przebiegał nieco inaczej, bo właśnie przez<br />
ową mityczną Atlantydę położoną gdzieś w pobliżu wybrzeży Europy,<br />
(c) charakteryzowało się ono też znacznie większym kątem poślizgu skorupy naszej<br />
planety (prawdopodobnie aż od około 20 do 40 ) sugerującym co najmniej trzykrotnie<br />
większą energię tamtejszej eksplozji.<br />
Jednym z efektów ubocznych owej pradawnej eksplozji musiały być ogromne fale<br />
tsunami morskich zalewające wybrzeża skierowane ku poślizgowi, t.j. południowe wybrzeża<br />
Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu, zaś północne wybrzeża Syberii, Australii, Nowej<br />
Zelandii i Oceanii. Ciekawe iż istnieje bogata mitologia dotycząca owych fal. W<br />
chrześcijańskiej i muzułmańskiej tradycji znana jest ona pod nazwą "Wielkiego Potopu" (np.<br />
patrz opisy Arki Noego). Ciekawostką mitologii tego potopu jest, że "bogowie" wiedzieli o<br />
jego bliskim nadejściu i stąd wybranym ludziom mogli kazać się do niego przygotować. To z<br />
kolei implikuje, że eksplozja na Atlantydzie przed owymi 13.5 do 12 tysiącami lat temu,<br />
podobnie zresztą jak eksplozja w Tapanui w <strong>1178</strong> roku, zostały zaplanowane i<br />
zrealizowane celowo przez okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów - po wyjaśnienie powodów<br />
tego celowego zniszczenia naszej planety patrz monografie [1/3], [1/2], [3/2] i [3].<br />
K1. Pomosty lodowe pomiędzy Australią, Nową Zelandią i Patagonią w Ameryce<br />
Południowej<br />
Aczkolwiek nasza nauka nie rozważała dotychczas takiej możliwości, z powyższych<br />
analiz autora na temat generalnego wzoru w jaki układają się zmiany klimatyczne na Ziemi<br />
13.5 do 12 tysięcy lat temu, wyłania się niezwykle wymowny obraz. Obraz ten najlepiej jest<br />
wyrazić w postaci tezy roboczej niniejszego rozdziału stwierdzającej co następuje: "Przed<br />
stopnieniem lodowców w Europie i w Nowej Zelandii spowodowanym poślizgiem skorupy<br />
Ziemi jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu, Europa połączona była stałym pomostem lodowym<br />
z Ameryką Północną, zaś Nowa Zelandia połączona była na stałe pomostem lodowym z
K-206<br />
Patagonią w Ameryce Południowej oraz okresowo (w czasie surowszych zim południowych)<br />
topniejącym pomostem lodowym z Australią i/lub Tasmanią". Jeśli teza ta jest zgodna z<br />
prawdą, oznacza to że ówcześni mieszkańcy wszystkich tych kontynentów i lądów mogli<br />
przechodzić suchą nogą pomiędzy Europą i Ameryką Północna oraz między Nową Zelandią<br />
i Ameryką Południową. W przypadkach co bardziej surowej południowej zimy zapewne<br />
okresowo mogli też przechodzić pomiędzy Nową Zelandią i Australią lub Tasmanią. Stąd<br />
nie zdziwiłoby autora gdyby kiedyś w Ameryce Południowej bezapelacyjnie potwierdzono<br />
istnienie szczepu krewniaków Aborygenów australijskich którzy zaludniali ten kontynent<br />
zajmując go stopniowo od południa, zaś w Ameryce Północnej krewniaków Europejczyków<br />
którzy zajmowali ten kontynent od Północy. Jeśli zaś ludy te zawę<strong>dr</strong>ować mogły aż tak<br />
daleko, nic nie stoi na przeszkodzie aby przemieścili się nawet dalej, tak że potomkowie<br />
Europejczyków osiągnęli kiedyś Nową Zelandię, zaś potomkowie Aborygenów<br />
Australijskich doszli aż do Europy i Afryki.<br />
Aby więc podsumować postulowaną w niniejszej rozprawie geologiczną sekwencję<br />
wydarzeń spowodowaną przez dwie omawiane w tej monografii eksplozje, t.j. sprzed 13.5<br />
do 12 tysięcy lat temu (nazwijmy ją eksplozją na Atlantydzie), oraz w roku <strong>1178</strong> AD<br />
(nazywaną tu eksplozją koło Tapanui), to sekwencja ta miała się jak następuje:<br />
- Do jakieś 13.5 a może 12 tysięcy lat temu układ kontynentów był taki, że cztery<br />
istniejące wówczas ośrodki cywilizacyjne, t.j. ten zajmujący dzisiejsze Indie, ów z<br />
dzisiejszego Egiptu, ośrodek na nieistniejącej obecnie Atlantydzie, oraz ośrodek cywilizacji<br />
z Ameryki środkowej i Andów Chilijskich, położone były w umiarkowanych strefach<br />
klimatycznych Ziemi. Jednocześnie ogromne czapy lodowe zalegające okolice biegunów<br />
Ziemi łączyły pomostami lodowymi Europe z Ameryką Północną, oraz Amerykę Południową<br />
(Patagonię) z Nową Zelandią i okresowo również z Tasmanią i Australią. Ponadto z powodu<br />
niższego niż obecnie poziomu wody w oceanach, Australia połączona też była wówczas<br />
lądem z Nową Gwineą, ta zaś łączyłą się z Indonezją i Półwyspem Malezyjskim. Natomiast<br />
cieśnina Beringa dzieliła kontynenty jak to czyni dzisiaj i zalana była szerokim ciepłym<br />
morzem o tempereturze dzisiejszego Morza Czarnego.<br />
- Eksplozja na Atlantydzie zaistniała jakieś 13.5 a może 12 tysięcy lat temu<br />
spowodowała ogromny poślizg skorupy Ziemi wynoszący aż około 20 do 40 . Poślizg ten<br />
miał miejsce wzdłuż południka przechodzącego w pobliżu wybrzeży Europy. W jego wyniku<br />
Europa przesunęła się ku południowi. Pozmieniał on też dawne położenia wszystkich<br />
innych kontynentów oraz pousuwał istniejące wówczas połączenia lodowe. Pomosty<br />
lodowe pomiędzy Europą i Ameryką Północną a także pomiędzy Patagonią i Nową<br />
Zelandią stopniały. Lądy te zostały więc poodzielane od siebie szerokimi oceanami.<br />
Natomiast Cieśnina Beringa cofnięta została ku północy i pokryła się lodem. W ten sposób<br />
powstał nowy pomost lodowy który połączył Syberię z Alaską. Pomost ten istniał aż do<br />
ponownych przesunięć kontynentów zaistniałych w efekcie eksplozji Tapanui, t.j. aż do<br />
krótko po roku <strong>1178</strong> AD.<br />
- Po eksplozji Tapanui z <strong>1178</strong> roku Cieśnina Beringa przesunięta została ponownie,<br />
tym razem ku południowi, zaś spinający ją pomost lodowy stopniał. Ostanie suche<br />
połączenie z kontynentami Ameryki zostało więc wówczas przerwane. Stan ten trwa do<br />
dzisiaj i zapewne istniał będzie aż do następnej eksplozji <strong>UFO</strong> nad planetą Ziemia.<br />
Oczywiście wsród dzisiejszych naukowców, szczególnie zaś geologów szkolonych<br />
głównie w zasadach i działaniach statyki, powyższa oparta na dynamice teza robocza<br />
zapewne wywoła wiele opozycji i ataków. Argumentowali oni prawdopodobnie będą że<br />
opór/tarcie skorupy Ziemi jest zbyt wielki aby jakakolwiek technicznie wywołana eksplozja<br />
zdołała spowodować jej poślizg/obrót (aczkolwiek jak dotychczas nikt nie zmierzył ani też<br />
nie obliczył dokładnych parametrów dynamicznego oporu skorupy - patrz temat #1 w<br />
załączniku Z2 do niniejszej monografii), że morza są zbyt głębokie aby uformować<br />
połączenie lodowe pomiędzy Europą i obecną Kanadą oraz Patagonią i Australią<br />
(aczkolwiek głębokość Morza Arktycznego wcale nie przeszkadza aby ciągle i dziś<br />
formować okresowe pomosty lodowe łączące Syberię z Grenlandią poprzez północny<br />
biegun Ziemi), że odległości pomiędzy dzisiejszymi lądami są zbyt duże aby podbiegunowe<br />
czapy lodowe mogły spinać kontynenty (aczkolwiek jeśli uznać możliwość uprzedniego<br />
rozprostowania dzisiejszych zafałdowań lądów tworzących obecne łańcuchy górskie oraz
K-207<br />
uznać ówczesne obniżenie poziomu dzisiejszych mórz, odległości te raptownie ulegną<br />
wymaganemu zmniejszeniu), itp.<br />
Niestety wielu dzisiejszych naukowców myśli o skorupie Ziemi wyłącznie w<br />
kategoriach statycznych dokonując na jej temat wielu niewypowiadanych głośno założeń<br />
upraszczających. Niektóre z tych założeń, gdyby ktoś sformułował je na piśmie,<br />
stwierdzałyby co następuje:<br />
(1') do dynamicznych warunków poślizgu skorupy Ziemi odnosi się dziejsza wiedza o<br />
statycznej skorupie,<br />
(2') dynamiczne warunki poślizgu skorupy Ziemi nie naruszają jej obecnie znanych<br />
statycznych atrybutów takich jak kształt poszczególnych kontynentów, grubość płyt<br />
kontynentalnych, rzeźba terenu, rozłożenie łańcuchów górskich, gęstość, sztywność<br />
skorupy, głębokość mórz, itp.,<br />
(3') statyczna konfiguracja naszej planety przed poślizgiem i po jego zaistnieniu nie<br />
uległa zmianie (t.j. morza posiadały te same głębokości co obecnie, zarysy lądów były<br />
podobne, itp.).<br />
Tymczasem w warunkach dynamicznego poślizgu Ziemi opisywanego w niniejszej<br />
monografii, dla którego szybkości liniowe ruchu skorupy naszej planety przekraczały<br />
zapewne 100 kilometrów na godzinę, wszystko co wie na jej temat nasza dzisiejsza nauka<br />
całkowicie traci ważność. Przykładowo z innych niż geologia dziedzin nauki i techniki<br />
wiadomo że:<br />
(1") wiedza o statycznych zachowaniach obiektu (w tym wypadku skorupy Ziemi)<br />
traci ważność w odniesieniu do dynamicznych stanów tego samego obiektu - przykładowo<br />
struktura pancerza nie ustąpi przed statycznym/powolnym naciskiem pocisku, jednak ten<br />
sam pancerz uderzony szybkim pociskiem dynamicznie zachowuje się jak łatwo przenikalny<br />
płyn,<br />
(2") dynamiczny charakter poślizgu skorupy musi zmienić jej ukształtowanie i<br />
atrybuty (t.j. grubości, przebieg i zafałdowania skorupy przed poślizgiem oraz po nim byłyby<br />
więc zupełnie inne, jedne góry znikałyby z Ziemi inne zaś pojawiłyby się na niej,<br />
ukształtowanie dna mórz byłoby inne, prądy morskie i rzeki płynęłyby w innych miejscach i<br />
kierunkach, itp.),<br />
(3") wobec umiejscowienia biegunów Ziemi ponad morzami i wynikającego z tego<br />
uwięzienia znacznej ilości wody w lodowcach, konfiguracja lądów i mórz przed poślizgiem<br />
byłaby całkowicie inna niż dzisiejsza konfiguracja (t.j. kontynenty posiadałyby zupełnie<br />
odmienne kształty od dzisiejszych, odległości pomiędzy poszczególnymi lądami byłyby<br />
znacznie mniejsze, głębokości mórz i oceanów byłyby całkowicie inne, klimat byłby<br />
odmienny, itp.).<br />
Konkludując, nasza obecna wiedza o skorupie Ziemi jest jeszcze zbyt<br />
niekompetentna aby teoretycznie wypowiadać się co do niemożliwości zajścia jej<br />
dynamicznego poślizgu lub niemożności wystąpienia pomostów lodowych pomiędzy<br />
kontynentami. Stąd niemal jedyny sposób na zweryfikowanie prawdy tezy roboczej<br />
niniejszego po<strong>dr</strong>ozdziału wiedzie poprzez empiryczne sprawdzenie zgodności materiału<br />
dowodowego istniejącego na Ziemi z przewidywanymi teoretycznie rezultatami<br />
ewentualnego zaistnienia w przeszłości poślizgu skorupy i wystąpienia pomostów lodowych<br />
pomiędzy kontynentami.<br />
K2. Materiał dowodowy na istnienie pomostów lodowych przed poślizgiem skorupy<br />
Ziemi 13.5 tysiąca lat temu<br />
Na przekór istniejących przyzwyczajeń myślowych aby traktować wystąpienie<br />
poślizgów skorupy Ziemi i pomostów lodowych pomiędzy kontynentami jako zjawisk niemal<br />
niemożliwych do praktycznego wystąpienia, istnieje spory empiryczny materiał dowodowy<br />
jaki potwierdza poprawność tezy roboczej sformułowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale K1. Wyliczmy<br />
teraz najbardziej reprezentacyjne przykłady tego materiału wywodzące się z Nowej Zelandii<br />
z jakimi autor zetknął się dotychczas:
K-208<br />
1. "Fantail". Nową Zelandię zamieszkuje maleńki ptaszek z wyglądu nieco podobny<br />
do miniaturki europejskiej sroki z ogromnym ogonem rozpościerającym się na kształt<br />
wachlarza. Lokalnie jest on zwany "fantail" (t.j. wachlarzyk), z uwagi na jego podobieństwo<br />
do niemal identycznego ptaszka zamieszkującego lasy europejskie. Znany jest tam od<br />
wieków, zaś legendy potwierdzają jego szerokie występowanie na tej wyspie już na<br />
początku przybycia tam Maorysów jakieś 1000 lat temu - przykładowo patrz legenda na<br />
temat "fantail i Hine-nui-o-Te-Po" z po<strong>dr</strong>ozdziału C7.2. Niezwykłością tego ptaszka jest, że -<br />
jak wykazują badania, nie jest on rodzimy dla Nowej Zelandii a już w swej obecnej formie<br />
(t.j. historycznie stosunkowo niedawno) musiał przybyć do niej z Australii. Jednak odległość<br />
pomiędzy Australią i Nową Zelandią jest na tyle duża iż fantail po prostu nie mógł jej<br />
pokonać w locie. To zaś oznacza iż w relatywnie niedalekiej przeszłości musiało istnieć<br />
jakieś połączenie stałe (przykładowo pomostem lodowym) pomiędzy obu tymi lądami.<br />
2. "Waitaha". Zgodnie z legendami, w chwili przybycia Maorysów do Nowej Zelandii,<br />
na wyspach tych zamieszkiwały już różne inne ludy (np. patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.2), m.in. rasa<br />
jasnoskórych i niebieskookich ludzi najczęściej zwanych "Waitaha nation". Legendy na<br />
temat tego ludu wspominane są w wielu opracowaniach - m.in. w omawianym poniżej<br />
artykule [1J2]. Jak z nich wynika ludzie Waitaha wyglądali jak potomkowie Europejczyków,<br />
zaś ich rasa miała żyć w Nowej Zelandii już przez wiele tysięcy lat. Jeśli więc jacyś<br />
potomkowie Europejczyków zdołali dotrzeć do Nowej Zelandii tysiące lat temu, niemal<br />
jedynym praktycznie możliwym sposobem ku temu musiało być ich przejście z Patagonii po<br />
opisywanym poprzednio pomoście lodowym (do Patagonii z kolei dotarliby oni z terenu<br />
dzisiejszej Kanady po lądzie, wcześniej zaś z Europy po moście lodowym rozciągającym<br />
się ponad 12 tysięcy lat temu od Europy do Kanady). Owo przybycie do Nowej Zelandii od<br />
wschodu białoskórego, niebieskookiego praojca ludu Waitaha potwierdzane jest zresztą<br />
niektórymi legendami. Legendy te wspominają także że czarnoskóra pramatka tego ludu<br />
przybyła z zachodu, być może po owym okresowym pomoście lodowym łączącym zimami<br />
Nową Zelandię z Australią lub Tasmanią. Lud Waitaha całkowicie zaniknął wkrótce po<br />
przybyciu Maorysów do Nowej Zelandii i na długo przed pojawieniem się tam dzisiejszych<br />
białych osadników. Jeśli wierzyć legendom, nie został on jednak zjedzony jak Moriori<br />
opisani w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, a raczej genetycznie wtopił się w zalew rozmnażających się i<br />
krzyżujących z nim Maorysów. Sporo osobistości maoryskich wywodzi od niego swoje<br />
rodowody. Zgodnie więc z ich twierdzeniami, na długo przed przybyciem do Nowej Zelandii<br />
Abel'a Tasman'a w 1642 roku oraz Kapitana James'a Cook'a w 1770 roku, zamieszkujący<br />
te wyspy Maorysi nosili już znaczną domieszkę krwi europejskiej. To z kolei dostarcza<br />
potencjalnej podstawy do jednego ze sposobów genetycznego zweryfikowania tezy<br />
roboczej z po<strong>dr</strong>ozdziału K1 (patrz wyjaśnienie jakie nastąpi w punkcie 5 poniżej).<br />
Do powyższego warto też dodać, że nowozelandzcy Maorysi posiadają szereg<br />
mitów, z których część wywodzi się właśnie od ludu Waitaha, jakie wprost twierdzą iż przed<br />
czasami Maui (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.2) istniał ogromny kontynent który łączył Nową<br />
Zelandię z Ameryką Południową. Obecna Nowa Zelandia ma stanowić resztki zachodniego<br />
wybrzeża owego pradawnego kontynentu. Niektórzy badacze mitologii ludu Waitaha wierzą<br />
nawet, że ów mitologiczny kontynent jest tym samym jaki w literaturze Zachodniej znany<br />
jest pod nazwą "Lemuria". Jednym z badaczy wyrażających taki właśnie pogląd jest Dr J.<br />
(Bob) Valkenburg (P.O. Box 39, TeKuiti, New Zealand).<br />
3. Nowozelandzka kukurydza. Przed przybyciem do Nowej Zelandii fali<br />
zamieszkujących ją dzisiaj białych osadników, Maorysi znali już i uprawiali kukurydzę.<br />
Zgodnie z ich dawnymi opowieściami jej nasiona przywiezione zostały z kontynentu<br />
obecnie znanego pod nazwą Ameryka Południowa. W jaki jednak sposób, tego maoryskie<br />
opowieści nie wyjaśniają (być może ponieważ zgodnie z zaprezentowanymi tutaj teoriami<br />
nasiona kilku Południowo-Amerykańskich roślin uprawnych (m.in. kukurydzę i ziemniaki)<br />
przywiezione zostały do Nowej Zelandii przez lud Waitaha nie zaś przez Maorysów).<br />
4. Nowozelandzkie ziemniaki (po maorysku nazywane "Riwai"). Poza Amerykami<br />
Nowa Zelandia jest najprawdopodobniej jedynym miejscem na Ziemi gdzie od<br />
niepamiętnych czasów rosły ziemniaki. Nawet najstarsze wykopaliska archeologiczne<br />
tamtego kraju napotykają na ich resztki, zaś dla pierwszej fali obecnych europejskich<br />
osadników przybyłych tam przy początku XIX wieku stanowiły one rezerwowe źródło
K-209<br />
żywności. Rodzime ziemniaki nowozelandzkie wyraźnie różnią się od nowoprzybyłych<br />
ziemniaków sprowadzonych tam stosunkowo niedawno z Europy. Są małe, wyglądają<br />
nieapetycznie, oraz zostawiają w ustach bardzo silny posmak szczypiący policzki i język<br />
(autor miał okazję je spróbować). Kiedyś znane były w sześciu smakowo dobitnie<br />
znamiennych odmianach o czterech kolorach: białym, żółtym, purpurowym i fioletowym.<br />
Najpopularniejsza z tych odmian, uprawiana do dzisiaj przez hobbystów, ma fioletowy kolor<br />
(zarówno ich skórka jak i masa jadalna) jakby gotowane były z ołówkiem atramentowym.<br />
Urastają jedynie do wielkości orzecha włoskiego, zaś przy jedzeniu w stanie ugotowanym<br />
posiadają bardzo silny szczypliwy smak jaki w ziemniaku z Europy pojawia się tylko kiedy<br />
wyrasta on na powierzchni gleby i kiedy jego skóra staje się fioletowa. Pod wieloma<br />
względami są więc bardzo podobne do odmiany "dzikich" (t.j. od dawna zdziczałych)<br />
ziemniaków rosnących do dzisiaj w Peru. Nic więc dziwnego, że po przybyciu do Nowej<br />
Zelandii białych osadników z własną, bardziej apetyczną (bo bezsmakową) i wydajną<br />
wersją ziemniaka z Europy, rodzime ziemniaki nowozelandzkie zostały wyparte z<br />
krajobrazu. Obecnie uprawiane są jedynie jako lokalna osobliwość i to tylko przez<br />
szczególnie oddanych hobbystów ważywników i naturalistów. Trzeba więc wyjątkowo<br />
wielkiego szczęścia aby je jeszcze napotkać.<br />
Problem z rodzimymi ziemniakami nowozelandzkimi, nad którym mieszkańcy<br />
tamtego kraju nie próbują nawet się zastanawiać, czy choćby tylko zdawać sobie z niego<br />
sprawę, jest że tak naprawdę to nie wiadomo skąd się one tam wzięły. Maorysi nie<br />
przyznają się do ich przywiezienia ze sobą kiedy zaludniali Nową Zelandię jakieś 1000 lat<br />
temu. Wszakże na swojej rodzimej wyspie "Hawiki" nie posiadali oni ziemniaków (posiadali<br />
tam jedynie "kumara" czyli roślinę niesłusznie nazywaną "słodkimi ziemniakami", której<br />
korzenie mają jednak więcej wspólnego z burakami niż z ziemniakami). Jedynym więc<br />
wytłumaczeniem dla przybycia ziemniaków do Nowej Zelandii jest że przyniesione one tam<br />
zostały bezpośrednio z Ameryki Południowej po omawianym tutaj pomoście lodowym.<br />
Przyniesienia tego zapewne dokonali zapobiegliwi członkowie ludu "Waitaha" kiedy ponad<br />
12 czy 13.5 tysiąca lat temu wę<strong>dr</strong>owali oni z Europy, poprzez Amerykę Południową, aż do<br />
obecnej Nowej Zelandii. Trochę więc szkoda, że ziemniaki tak szybko poddają się<br />
rozkładowi. W przeciwnym wypadku autor gotów byłby się założyć, że gdzieś w Nowej<br />
Zelandii do dzisiaj mogły przetrwać pozostałości ziemniaków które wyrastały tam ponad 12<br />
tysięcy lat temu.<br />
5. Nowozelandzka miniaturowa osa. W lipcu 2001 roku w Nowej Zelandii wybuchła<br />
sensacja. W lasach Wyspy Północnej tego kraju znaleziono maleńką osę bezżądłową, o<br />
wymiarach jedynie około 1.5 milimetra. Jest ona nazywana po Maorysku "maaminga".<br />
Wiadomo o niej, że żyła już na Ziemi miliony lat temu w czasach kiedy dinozaury ciągle<br />
biegały po naszych kontynentach. Jej krótki opis zawarty jest m.in. w artykule "Ancient NZ<br />
stingless wasp has entomologists buzzing", opublikowanym na stronie 7 nowozelandzkiej<br />
gazety "The Dominion", wydanie z soboty, 7 lipca 2001 roku. Interesującym szczegółem<br />
owej osy jest, że jest ona bardzo podobna do podobnie miniaturowych bezżądłowych<br />
pszczół jakie do dzisiaj żyją w dżunglach Ameryki Południowej. Wprawdzie, jak narazie,<br />
krewniacy owej nowozelandzkiej osy nie znalezieni jeszcze zostali w Ameryce, ani<br />
krewniacy owych miniaturowych pszczółek z Ameryki nie znalezieni zostali w Nowej<br />
Zelandii, niemniej już sam fakt, że posiadają one owe owe cechy wspólne sugeruje, że<br />
kiedyś oba owe lądy były połączone w jeden masyw i zamieszkiwane przez owe<br />
miniaturowy wersje bezżądłowych pszczół i os.<br />
6. Iguany z Fiji i ich pokrewieństwo z iguanami z Ameryki centralnej. Fiji jest to zbiór<br />
wysp, które podobnie jak Nowa Zelandia, kiedyś wchodziły w skład ogromnego kontynentu,<br />
jaki niektórzy nazywają Lemuria. Na wybrzeżu owego kontynentu Lemurii, żyły kiedyś<br />
rozdzaje jakby jaszczurów, jakie obecnie nazywane są "iguana". Po tym jak Lemuria<br />
zniknęła pod wodą, iguany przetrwały jedynie w tych miejscach naszej planety, które kiedyś<br />
należały do byłego kontynentu Lemurii. Jednym z tych miejsc są wyspy Fiji. Innym zaś<br />
wybrzeża Ameryki centralnej. Iguany z Fiji są też spokrewnione z iguanami z wybrzeży<br />
Ameryki centralnej. Pomiędzy Fiji i wybrzeżami Ameryki centralnej, zawarte są dziesiatki<br />
tysiecy kilometrów otwartego ocenanu, jakiego owe iguany nie byłyby w stanie przepłynąć.<br />
Nie ma tam też żadnego innego lądu, jaki byłby zamieszkiwany przez owe stworzenia.
K-210<br />
Jedynym więc wytłumaczeniem, dlaczego iguany z Fiji są spokrewnione z iguanami z<br />
Ameryki centralnej, to że istniał kiedyś kontynent Lemurii, oraz że zaistniała kiedyś<br />
opisywana tutaj eksplozja.<br />
7. Kamienne mury z Kaimanawa. W maju 1996 roku w Nowej Zelandii wybuchła<br />
sensacja. W leśnym parku narodowym nazywanym "Kaimanawa Forest Park" a<br />
zlokalizowanym na Wyspie Północnej Nowej Zelandii niedaleko od miejscowości Taupo<br />
znalezione zostały starożytne mury kamienne jakich wiek oszacowano na co najmniej 2000<br />
lat. Mury składają się z ogromnych prostokątnych bloków kamienia precyzyjnie<br />
dopasowanych do siebie. Zdjęcia tych murów ujawniają ich niezwykłe podobieństwo do<br />
tych znajdowanych w Ameryce Centralnej i Południowej a uważanych za zbudowane przez<br />
Inków i Majów. Opisy i zdjęcie murów z Kaimanawa zawarte są m.in. w artykule [1J2] pióra<br />
Geoff'a Chapple zatytułowanym "Megalith mystery" a opublikowanym na stronach 28 do 29<br />
nowozelandzkiego tygodnika Listener, wydanie z dnia 4 maja 1996 roku. Niestety, zgodnie<br />
z obecną oficjalną wiedzą około 2000 lat temu Nowa Zelandia miała pozostawać<br />
niezamieszkała przez ludzi. Natomiast przybyli do niej jakieś 1000 lat temu Maorysi nie<br />
umieli przecież budować kamiennych murów. Bez więc uznania istnienia omawianego tutaj<br />
stałego połączenia lodowego pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią, umożliwiającego<br />
przejście do Nowej Zelandii wysoko-cywilizowanych budowniczych z Ameryki Południowej<br />
lub z Europy, zbudowanie tych kamiennych murów nie daje się wytłumaczyć naukowo. Być<br />
więc może iż ta niemożliwość ich wyjaśnienia na bazie dzisiejszej wiedzy wskazuje<br />
dlaczego szczegółowe badania murów z Kaimanawa zostały wstrzymane, zaś ich istnienie<br />
wyjaśniono oficjalnie jako "spowodowane przez naturę". Wszakże publikacje które negują<br />
technologiczne pochodzenie owych murów i w ten sposób efektywnie ucinają dalsze nimi<br />
zainteresowanie społeczeństwa nowozelandzkiego (np. patrz artykuł [2J2] "Wall 'natural<br />
phenomenon'" opublikowany w Otago Daily Times, wydanie z dnia 3 maja 1996 roku,<br />
strona 3) głównie prezentują listę autorytetów postulujących ich naturalne pochodzenie,<br />
niemal zupełnie zapominając przytoczyć naukowe podstawy dla końcowego wniosku tych<br />
luminarzy. Czytając te publikacje nieodparcie nasuwa się pytanie czy owo autorytatywne<br />
negowanie technologicznego pochodzenia murów z Kaimanawa faktycznie oparte jest na<br />
dogłębnych i wiarygodnych badaniach, czy też stanowi jedynie kolejny przejaw<br />
zamanipulowania przez naszych kosmicznych okupantów - jak to opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
O1, następującemu zgodnie z zasadą z rozdziału M, że "gdy zachodzi kolizja pomiędzy<br />
faktami i wmanipulowanymi nam przez <strong>UFO</strong>nautów poglądami, bezpieczniej i wygodniej<br />
pogrzebaniu poddać fakty niż poglądy".<br />
Do czasu pisania niniejszego paragrafu w połowie 1999 roku autor ciągle nie miał<br />
okazji aby osobiście zobaczyć mury z Kaimanawa. Ich oglądnięcie wymagałoby bowiem<br />
zorganizowania prywatnej ekspedycji w głąb dziewiczych lasów nowozelandzkich, co jest<br />
przedsięwzięciem absorbującym sporą ilość własnego czasu i funduszów na jakich<br />
wygospodarowanie autor nie mógł sobie pozwolić. Ponadto, jak słyszał, rząd<br />
nowozelandzki zabronił udawania się do rejonu w jakim mur ten się znajduje, szczególnie<br />
zaś podobno niechętnbie widzi tam naukowców spoza Nowej Zelandii, jako że mają oni<br />
tendencję zwracania uwagi opinii publicznej na różne ambarasujące Nowozelandczyków<br />
sprawy. Stąd o istnieniu i wyglądzie owych murów dotychczas wiedział on jedynie ze zdjęć i<br />
opisów publikowanych w w/w artykule [1J2], oraz z opowiadań i plotek krążących na ich<br />
temat w Nowej Zelandii. Jakiś czas temu jednak dokładnie oglądnął je jego przyjaciel, Dr J.<br />
(Bob) Valkenburg, który poprzednio osobiście dokonywał też badań podobnych murów w<br />
Ameryce Południowej. Oto jak w swoim liście do autora datowanym 28 maja 1997 roku,<br />
Bob opisuje mury z Kaimanawa, cytuję: "Wybraliśmy się tam z Krzysztofem, Gretą, i<br />
Filipem. Starożytna budowla nieco mniejsza od tych które oglądałem w Peru - uformowana<br />
na kształt niewielkiej, zakrzywionej ściany. Bloki kamienne nie były całkowicie prostokątne,<br />
jednak zawsze przystający do nich blok posiadał dokładnie odpowiadający im kąt, co<br />
czyniło je przylegającymi do siebie doskonale. Wschodni koniec posiadał dwie KOLUMNY,<br />
zaś obok wschodniego końca, na prawo od niego - widniała część POMOSTU wejściowego<br />
(nadproża), sprawiając wrażenie że skonfrontowani zostaliśmy z odkryciem<br />
STAROŻYTNEJ ŚWIĄTYNI! Cały obszar porośnięty jest gęstym, głęboko zakorzenionym<br />
lasem a jedynie (na szczęście) wolna pozostaje wąska leśna <strong>dr</strong>oga dojazdowa. Mamy więc
K-211<br />
tu do czynienia z jeszcze jednym, dla wielu ludzi wysoce ambarasującym problemem kolizji<br />
datowań. Barry Brailsford odwiedził to miejsce w dzień po nas, ponieważ w czasie naszej<br />
wizyty był zajęty. W swoim wywiadzie do telewizji i artykule do gazet stwierdzał, że ściana<br />
ta była nie mniej niż 2000 lat stara. Miał z tego powodu zaciętą sprzeczkę z jakimś<br />
archeologiem z USA który twierdził że ściana jest znacznie młodsza! Tydzień później<br />
mieliśmy spotkanie z Barrym w lasach Pureora. Dyskutowałem z nim ten wiek i<br />
powiedziałem do Barry'ego "jeśli chodzi o moją znajomość przedmiotu i odczucie, to<br />
mógłbyś łatwo dodać jedno zero do twojego wieku 2000 lat". Barry przyłożył rękę do ust<br />
przy swojej brodzie i powiedział szepczącym, czystym głosem, "to jest dokładnie co i ja<br />
myślałem, jednak nie powiedziałem im tego jak narazie". Jeśli znajdę na czas artykuł<br />
Barry'ego z gazety jeszcze przed wysyłką tego listu, wtedy go załączę, w przeciwnym<br />
wypadku przyślę go w oddzielnym liście." (W oryginale angielskojęzycznym: "We went<br />
there with Chris, Greta and Phillip. Megalith slightly smaller than I has seen them in Peru -<br />
forming a slight, curved Wall. The blocks were not Quite square, but than the adjoining<br />
block had the exact complement angle, which made a perfect fitting. The eastern end<br />
showed two PILLARS, and next to the eastern pillar, the right hand closing - part of a<br />
LINTEL, giving the impression, we have possibly to cope with the discovery of an AGES<br />
OLD TEMPLE! The whole area is overgrown with thick, heavy rooted bush and only (lucky)<br />
a narrow rough bush access road. We are dealing here with another, to many people,<br />
embarrassing time-problem! Barry Brailsford was there the day after we had been, he was<br />
otherwise engaged. In an article on TV and newspapers he had stated, this Wall was not<br />
less than 2000 years old. Big argument with some Archaeologist from the USA, who stated,<br />
the wall was much younger! We had a meeting a week later in Pureora Forest, with Barry. I<br />
discussed this with him and said to Barry "as far as I see and feel it, you could easily add<br />
another zero to your figure of 2000". Barry put his hand up in front of his beard, and said in<br />
a whispering, clear voice, "that is what I thought as well, but I have not told them that yet!".<br />
If I find Barry's newspaper article in time before the post, I will enclose it, otherwise I will<br />
send it by separate post.").<br />
8. Linia genetyczna u niektórych Maorysów. Jak wykazują dotychczasowe badania<br />
genetyczne różnych ludów południowego Pacyfiku opisane np. w artykule [3J2] Ann'y<br />
Gibbons, "Genes Point to a New Identity for Pacific Pioneers" (Science, vol. 263, 7 <strong>Jan</strong>uary<br />
1994, str. 32 i 33), u około 5% Maorysów z Nowej Zelandii struktura ich DNA wykazuje<br />
obecność linii genetycznej charakterystycznej dla Europejczyków lub Aborygenów z<br />
Australii. Fakt istnienia u niektórych z nich takiej linii udowadnia ich mieszanie się w<br />
przeszłości z innymi rasami a więc podpiera możliwość istnienia opisywanego tutaj<br />
pomostu lodowego pomiędzy Ameryką Południową, Nową Zelandią i Australią. Ciekawe że<br />
badania DNA pozyskanego archeologicznie (niestety ciągle jeszcze niekompletne i<br />
przypadkowe) sugerują iż w dawnych czasach - t.j. co najmniej około 1500 lat temu lub<br />
dawniej, obszar południowego Pacyfiku zamieszkiwany był wyłącznie przez ludzi<br />
posiadających linię swego DNA charakterystyczną dla Europejczyków lub Aborygenów.<br />
Ponieważ obie te rasy (t.j. ani Europejczycy, ani Aborygeni z Australii) nie dopracowały się<br />
wówczas umiejętności żeglowania po ogromnym oceanie, niemal że jedynym sposobem ich<br />
rozprzestrzenienia się w owym czasie w rejonie południowego Pacyfiku byłby omawiany<br />
tutaj pomost lodowy.<br />
9. Starożytny szczur. Miesiąc wcześniej niż nastąpiło ujawnienie istnienia murów z<br />
Kaimanawa, naukowiec Richard Holdaway z Christchurch w Nowej Zelandii obwieścił że<br />
odkrył 2000-letni szkielet polinezyjskiego szczura "kiore". Szczur ten nie jest rodzimy dla<br />
Nowej Zelandii i musiał tam przybyć z jakiegoś innego lądu. Oficjalnie uważa się, że<br />
przywieziony on został do Nowej Zelandii przez Maorysów, czyli nie dawniej niż jakieś 1000<br />
lat temu. Istnienie jego szkieletu starszego niż data przybycia Maorysów oznacza więc że<br />
ktoś przytransportował go do Nowej Zelandii znacznie wcześniej, lub że ląd ten miał suche<br />
połączenie z innymi lądami. Na temat owego starożytnego szkieletu "kiore" pisze również<br />
w/w artykuł [1J2]. Oczywiście bez względu na to jak wymowne nie byłyby dowody, jeśli tylko<br />
wybiegają one przeciwko temu w co powszechnie się wierzy, większość naukowców<br />
nowozelandzkich z góry będzie to ignorowała. Wszakże adoptowana przez nich filozofia<br />
"tumiwisizmu" sugeruje, aby "ignorować wszystko co tylko się da, jako że ignorowanie nie
K-212<br />
naraża ciepłej posadki, wygodnego życia, dobrych zarobków, i pretendowania że się jest<br />
autorytetem; natomiast dociekanie prawdy zawsze wymaga aby się wypinać, ryzykować,<br />
tracić popularność, i zaprzepaszczać szansę na życie w spokoju i wygodzie".<br />
10. Korowai (t.j. maoryski odpowiednik dla "korony") - a ściślej biały nieszczekający<br />
pies z którego skóry korowai było wykonywane. Maoryscy dostojnicy o godności zbliżonej<br />
do tej naszych królów i książąt przywdziewali rodzaj peleryny lub płaszcza stanowiącego<br />
znak ich pozycji i autorytetu, nazywanego w ich języku "korowai" (słowo to wymawia się<br />
stosunkowo podobnie jak nasze słowo "korona"). Oryginalnie korowai wykonywane było ze<br />
skóry białego nowozelandzkiego psa który nie potrafił szczekać (wszystkie inne psy z lądów<br />
i wysp otaczających Nową Zelandię szczekają, włączając w to australijskiego "dingo" który<br />
potrafi szczekać po udomowieniu). Dopiero później zaczęło ono też być wykonywane z piór<br />
żyjącego w Nowej Zelandii ptaka Kiwi. Przyczyną dla której korowai jest kolejnym dowodem<br />
na istnienie omawianych tutaj pomostów lodowych jest pies, skóra którego oryginalnie<br />
używana była do jego wyrobu. Pochodził on bowiem z Arktyki. Był on pobratymcem białego<br />
wilka arktycznego który przed 12000 laty, t.j. w czasach ostatniej epoki lodowej, żył na<br />
zlodowaciałych obszarach dzisiejszej Ameryki Północnej i Europy, włączając w to tereny<br />
dzisiejszej Polski. Potomkowie tego białego wilka ciągle żyją do dzisiaj w kilku szczególnie<br />
odludnych zakątkach Arktyki. W Europie wilk ten został udomowiony. To właśnie<br />
wywodzący się z niego biały, nieszczekający pies był przecież ulubionym tropicielem<br />
zwierzyny dla naszych Piastów. Jeśli wierzyć ciekawostkom przekazywanym klasie autora<br />
przez jego ulubioną nauczycielkę historii, Panią Hass z I Liceum Ogólnokształcącego w<br />
Miliczu, ów biały nieszczekający pies ciągle używany był podczas słynnych polowań<br />
poprzedzających bitwę pod Grunwaldem z 1410 roku. Potem został stopniowo wyparty z<br />
użycia przez szczekającego psa przybywającego do Polski z Południa. Powyższe ujawnia,<br />
że tego charakterystycznego białego psa ktoś musiał przeprowadzić z Północnej Europy<br />
(np. Polski) aż do Nowej Zelandii. Przeprowadzenia tego zapewne dokonali przedstawiciele<br />
ludu Waitaha, kiedy ponad 12 000 lat temu po istniejących wówczas pomostach lodowych<br />
stopniowo wę<strong>dr</strong>owali oni z terenów obecnej Polski aż do terenów Nowej Zelandii. Przy<br />
okazji omawiania "korowai" warto też odnotować związane z nim polskie akcenty. Pierwszy<br />
to podobieństwo jego nazwy do polskiego słowa "korona" (bez wdawania się w dysputy kto<br />
zapożyczył to słowo od kogo - jako że rzeczywistość w tym zakresie może być zupełnie<br />
odwrotna do wierzeń luminarzy nauki). Otóż w żadnym z języków ludów bezpośrednio<br />
otaczających Nową Zelandię symbol władzy i autorytetu jaki u nas tradycyjnie wyraża się<br />
słowem "korona" jest tam również wyrażany podobnie brzmiącym słowem. Przykładowo po<br />
japońsku wymawia go się "kanmudi", po koreańsku - "Whang-Guan", po chińsku (dialekt<br />
mandaryński) - "Huan Kwan", w języku malezyjskim - "mahkota", po arabsku obecnie - "iklil"<br />
poprzednio "taji", w kiswahili (Kenia) - "taji", w kisii (też Kenia) - "egutwa", itp. Wygląda to<br />
niemal tak, jakby ktoś wywodzący się z Północnej Europy (np. pra-przodek dzisiejszych<br />
Polaków) przyniósł tradycję tego słowa ze sobą, tyle że potem przeniósł je na dostępny<br />
lokalnie w Nowej Zelandii symbol władzy. Drugi polski akcent to że "korowai" faktycznie<br />
używane też było przez Polaków. W Polsce przyjmowało ono formę futra sobolowego jakie<br />
kiedyś na znak władzy i autorytetu przywdziewali polscy dostojnicy (autor nie pamięta<br />
staropolskiej nazwy dla owej sobolej peleryny). Jednym z ostatnich takich dostojników<br />
jakiego autor wyraźnie pamięta ubranego w tą pelerynę, to nasz marszałek i później król,<br />
<strong>Jan</strong> III Sobieski. Ciekawe że nasze "korowai" również było białe, jako że sobole mają białe<br />
futerko przyozdobione jedynie niewielkimi ciemnymi cętkami. Wygląda to niemal tak jakby<br />
nasza kultura wywodziła się z tych samych źródeł co maoryska.<br />
11. Najróżniejsze mity nowozelandzkie. Mity te wprost stwierdzają, że tam gdzie<br />
obecnie istnieje Nowa Zelandia, kiedyś istniało jedynie oblodzone morze oraz wystające w<br />
lodów wierzchołki gór. Dopiero w czasach kiedy żył mityczny Maui, Nowa Zelandia zaczęła<br />
wyłaniać się z owego morza - patrz opis legendy o Maui który złowił Wyspę Północną na<br />
haczyk z kości szczękowej - przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2. Istnieje jeszcze jedna<br />
legenda na temat Maui, jaka wskazuje że w czasach olbrzyma Maui miał miejsce wyraźny<br />
poślizg skorupy Ziemi jakiego konsekwencją było m.in. stopienie pomostu lodowego<br />
pomiędzy Nową Zelandią i Patagonią oraz wyłonienie się samej Nowej Zelandii z<br />
przygniatającego ją lodowca. Legenda ta opisana jest w encyklopedii [4J2] o danych:
K-213<br />
Gordon McLauchlan, editor, "Bateman New Zealand Encyclopedia", David Bateman,<br />
Auckland, 1995, ISBN 1-90861-021-1, 663 pages, HC. Na stronie 380 tej encyklopedii, pod<br />
hasłem "Maui" zawarta jest następująca legenda, cytuję jej fragment. "W czasach kiedy<br />
słońce zwykło przemykać się po niebie w króciutkich okresach światła dziennego, Maui,<br />
wspomożony przez swoich braci, podszedł je jednego ranka kiedy zbliżało się do<br />
horyzontu, i za pomocą swojej magicznej kości szczękowej, uderzył je tak mocno że<br />
obecnie może ono jedynie kuśtykać wolno po nieboskłonie." (W oryginale<br />
angielskojęzycznym: "In times when the sun used to scud across the sky in brief periods of<br />
daylight, Maui, helped by his brothers, snared it one morning as it came over the horizon<br />
and, with his magic jawbone, hit it so hard it can now only limp slowly across the sky.") Jeśli<br />
zinterpretować tą legendą za pomocą dzisiejszego języka, to stwierdza ona że kiedyś<br />
istniały czasy gdy Nowa Zelandia położona była tak blisko bieguna Ziemi że miało na niej<br />
miejsce zjawisko "nocy polarnej" - t.j. okresu czasu kiedy słońce przez pół roku nie<br />
pojawiało się wogóle nad tym lądem, potem zaś zaczynało się pojawiać na bardzo krótkie<br />
okresy czasu. W czasie trawania jednej z takich długich nocy polarnych, coś spowodowało,<br />
że nagle słońce nie tylko iż wychyliło się spoza horyzontu w sposób nietypowo wysoki, ale<br />
wręcz pozostało na nieboskłonie przez nietypowo długi okres czasu. Oczywiście, nie<br />
znający praw natury lokalni Moriori, sądzili że jakiś wszechwładny bohater słońce to zmusił<br />
do tak nietypowego zachowania. Faktycznie jednak owi Miriori zaobserwowali efekty<br />
nagłego poślizgu skorupy Ziemi, co spowodowało niespodziewane wyłonienie się Nowej<br />
Zelandii z panującej na niej wówczas nocy polarnej, oraz trwałe jej pozostanie w<br />
umiarkowanej strefie klimatycznej w której słońce świeci codziennie przez długie okresy<br />
czasu. Obserwacja ta, oraz utrwalająca ją legenda, jest więc bardzo podobna do opisanej w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D3 obserwacji z terenu Indii - patrz książka [16D3], gdzie poślizg skorupy<br />
Ziemi mający miejsce po eksplozji Tapanui odnotowano tam jako noc o długości znacznie<br />
dłuższej niż normalnie.<br />
Niezależnie od powyższego wykazu materiału wywodzącego się z samej Nowej<br />
Zelandii, którego pojawienie się było możliwe tylko jeśli jakieś 12 do 13.5 tysięcy lat temu<br />
faktycznie istniały pomosty lodowe pomiędzy Europą i Ameryką Północną, oraz pomiędzy<br />
Patagonią w Ameryce Południowej a Nową Zelandią (okresowo również Tasmanią i/lub<br />
Australią), autor zetknął się też z różnorodnym dodatkowym materiałem dowodowym<br />
wywodzącym się z innych regionów świata jaki bezapelacyjnie potwierdza tą samą prawdę.<br />
Przeglądnijmy teraz kilka jego przykładów.<br />
- Dmuchawka. Jednym z takich materiałów dowodowych jest dmuchawka (po<br />
angielsku "blow pipe") czyli długa rura <strong>dr</strong>ewniana jaka przez niektóre równikowe szczepy<br />
tubylcze używana jest do polowań w charakterze wiatrówki wyrzucającej zatrute strzały.<br />
Dmuchawka taka od niepamiętnych już czasów używana jest zarówno przez rodzimych<br />
Indian z Ameryki równikowej (t.j. Centralnej i Południowej), jak i przez tubylcze szczepy<br />
zamieszkujące w okolicy równika na północ od Australii (szczególnie Wyspę Borneo oraz<br />
południową część Malezji). Najdziwniejsze na temat tego narzędzia myśliwskiego jest, że<br />
zarówno oryginalna/dawna technologia jego wykonywania, jak i parametry techniczne,<br />
sposób użycia, a nawet charakterystyka trucizny w której maczane były strzały (w Malezji<br />
sporządzana z soku <strong>dr</strong>zewa lokalnie nazywanego "ipoh", natmiast w Ameryce z soku<br />
"kurara"), są niemal identyczne u obu jego użytkowników obecnie oddzielonych od siebie<br />
ogromnym oceanem. Tak wielopoziomowe podobieństwa narzędzia myśliwskiego byłyby<br />
niemożliwe gdyby nie zaistniało kiedyś fizyczne kontaktowanie się pomiędzy jego<br />
użytkownikami - to zaś podpiera tezę robocząą z po<strong>dr</strong>ozdziału K1 o istnieniu w<br />
zamierzchłych czasach omawianych tutaj pomostów lodowych jak również suchego<br />
przejścia lądowego pomiędzy Australią i Nową Gwineą, oraz zapewne Nową Gwineą i<br />
obecnymi wyspami Indonezji (m.in. Wyspą Borneo) a dalej także i stałym lądem kontynentu<br />
Azji.<br />
- Nagłe wymarcie w Północnej Ameryce około 33 gatunków dużych zwierząt. W<br />
naukowym czasopiśmie angielskojęzycznym New Scientist, numer 2077, wydanie z dnia 12<br />
kwietnia (April) 1997, na stronie 41 zawarty jest wymowny artykuł zatytuowany "Guilty as<br />
charged". W artykule tym zawarte są następujące zdania, cytuję "Pierwsi Północni<br />
Amerykanie - lub przynajmniej pierwsi którzy byli dobrzy w polowaniu na duże zwierzęta,
K-214<br />
dotarli tam z Azji około 12 000 lat temu. Przybyli oni poprzez Beringię, czyli pomost lądowy<br />
jaki rozciągał się pomiędzy Syberią i Alaską jako że poziom morza opadł podczas ostatniej<br />
epoki lodowej. Archeolodzy nazywają ich ludźmi Clovis z uwagi na miasteczko w Nowym<br />
Meksyku gdzie ich pierwsze szczątki znaleziono. ... Surowa statystyka w sposób oczywisty<br />
wykazuje że zdarzyło się coś gwałtownego. W Północnej Ameryce, nie mniej niż 33<br />
gatunków dużych ssaków zniknęło pomiędzy 12 000 i 10 000 lat temu, w przeciwstawieniu<br />
do jedynie 20 gatunków znikłych w poprzedzających 3 milionach lat. ... Ciągle inni<br />
argumentują że odpowiedzialna za to była zmiana klimatu. Jednak, stwierdza Ward,<br />
najwięcej winą obciąża ludzi Clovis." (W oryginale angielskojęzycznym: "The first North<br />
Americans - or at least the first who were any good at big game hunting, arrived from Asia<br />
around 12 000 years ago. They came via Beringia, the land bridge that sprang up between<br />
Siberia and Alaska as the sea level fell during the last ice age. Archaeologists call them the<br />
Clovis people after the New Mexican town where their remains first turned up. ... The raw<br />
statistics certainly show that something violent happened. In North America, no fewer than<br />
33 genera of large mammals disappeared between 12 000 and 10 000 years ago, as<br />
opposed to only 20 in the preceding 3 million years. ... Still others argue that climate change<br />
was responsible. Yet, Ward relates, most blame the Clovis people."). Powyższa notatka<br />
wskazuje na jeden z najlepszych dowodów na to że poślizg kontynentów, połączony z<br />
raptowną zmianą klimatu, faktycznie nastąpił jakieś 12 000 lat temu. Zmiana klimatu<br />
spodowała wszakże raptowne wymarcie w Północnej Ameryce aż 33 gatunków dużych<br />
ssaków. Oczywiście zamiast zaakceptować istnienie tego poślizgu, znacznie wygodniej po<br />
prostu obciążyć winą myśliwych Clovis że powybijali do wymarcia i pozjadali 33 gatunków<br />
zwierząt. Obciążanie starożytnych myśliwych winą za bezwład myślowy dzisiejszych<br />
naukowców jest wszakże wygodną alternatywą którą wypróbowano już w działaniu w<br />
odniesieniu do Maorysów obciążanych za zjedzenie ptaków Moa - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały C7 i<br />
C7.3.<br />
- Szczątki około 9.5 tysiącletniego Europejczyka. Kolejny materiał dowodowy<br />
podpierający tą samą prawdę wywodzi się z Ameryki Północnej. Ten północno-amerykański<br />
materiał jest na tyle bezdyskusyjny, iż faktycznie to reprezentuje on tzw. "rozstrzygający<br />
dowód" zgodny z metodologią zwaną "medoda rozstrzygającego dowodu" jaka wyjaśniona<br />
została w po<strong>dr</strong>ozdziale D3.1. Są nim około 9300 do 9400 lat stare szczątki mężczyzny<br />
pochodzenia Europejskiego. Szczątki te znalezione zostały około końca lipca 1996 roku w<br />
północno-zachodniej części USA, w ujściu rzeki Oregon przy miejscowości Kennewick, na<br />
graniach stanów Oregon i Washington. Niezwykła historia ich znalezienia oraz wyników i<br />
przebiegu ich dotychczasowych badań opisana została w artykule [5J2] pióra John'a Carlin<br />
zatytułowanym "Who are the true native Amerians?, opublikowanym najpierw w periodyku<br />
"Independent on Sunday" zaś prze<strong>dr</strong>ukowanym potem w dodatku niedzielnym "Sunday<br />
Plus" z malezyjskiego dziennika Star (Star Publications Bhd., No 13, Jalan 13/6, 46200<br />
Petaling Jaya, Selangor, Malaysia), wydanie z niedzieli, dnia 3 listopada 1996 roku, strony<br />
26 i 27. Jak to zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość (np. poprzez datowanie<br />
dokładną metodą węgla radioaktywnego oraz poprzez szczegółowe analizy<br />
antropologiczne), szczątki te definitywnie są pozostałością Europejczyka który w jakiś<br />
sposób dotarł do Ameryki już ponad 9300 lat temu. Wspomniany artykuł sugeruje iż badane<br />
one były przez następujących naukowców: Dr Chatters (local anthropologist from<br />
Kennewick), Dr Catherine MacMillan (professor emeritus of forensic anthropology at Central<br />
Washington University), Steve Hackenberg (the chair of anthropology at Central<br />
Washington University), Rob Bonnichsen (Centre for the Study of the First Americans at<br />
Oregon State University), oraz innych. Opinia owych naukowców co do sposobu przejścia<br />
Europejczyków do Ameryki jest zresztą zgodna z opisywanymi tutaj teoriami autora -<br />
uważają oni bowiem iż Europejczycy przechodzili tam po pomoście lodowym. Jedyne co<br />
naukowcy ci interpretują odmiennie od autora, to umiejscowienie tego pomostu - według<br />
nich miał on wówczas przebiegać w poprzek Cieśniny Beringa, oraz jego pochodzenie -<br />
według nich pomost ten wywołany był czynnikami naturalnymi nie zaś jak w przypadku<br />
teorii autora techniczną eksplozją wehikułów <strong>UFO</strong>. Wspomniany artykuł [5J2] jest również<br />
interesujący z powodu niechcącego wyjaśnienia co właściwie może się dziać z<br />
niewygodnym materiałem dowodowym który zaprzecza oficjalnie zaakceptowanym
K-215<br />
poglądom. Zgodnie bowiem z opisami tego artykułu, kiedy amerykańscy Indianie<br />
dowiedzieli się że istnieją szczątki ponad dziewięcio-tysięczno-letniego Europejczyka<br />
znalezionego w Ameryce, natychmiast wykorzystując przyznane im kiedyś prawo do<br />
ochrony ich starożytnych cmentarzysk, wydarli te szczątki naukowcom i w okresie pisania<br />
omawianego artykułu zamierzali je rytualnie pogrzebać. W ten sposób dowód rzeczowy iż<br />
faktycznie to Indianie wcale nie byli pierwszymi mieszkańcami Ameryki został już<br />
powstrzymany przed dalszym zbadaniem przez naukowców i wkrótce zapewne będzie<br />
dosłownie pochowany w ziemi. Na podstawie więc owego reprezentacyjnego losu<br />
starożytnego Europejczyka z USA autor zgaduje, że być może podobny los spotyka też<br />
niewygodny materiał dowodowy z Nowej Zelandii. Jeśli przykładowo zaprzecza on<br />
poglądom panującym w tamtym kraju wtedy zapewne w podobny sposób zostaje<br />
pogrzebany bez szansy zostania poddanym szczegółowym badaniom i bez możności<br />
dostania się do wglądu społeczeństwa.<br />
Jak niedawno autor zupełnie przypadkowo to odkrył, wcale nie jest on jedynym<br />
naukowcem który sugeruje, że poślizg skorupy Ziemi oraz zmiana położenia jej biegunów<br />
nastąpiły zaledwie około 12 000 lat temu (aczkolwiek najprawdopodobniej jest jedynym<br />
który sugeruje, że najnowszy taki poślizg miał też miejsce po eksplozji Tapanui z <strong>1178</strong><br />
roku). Czytając bowiem niedawno czasopismo Nexus (Nexus New Zealand Edition, 23 York<br />
St., Russell, Bay of Islands, New Zealand), Vol. 4, No 6, October-November 1997, na<br />
stonach 35 do 39 odkrył tam artykuł [6J2] pióra Richard'a W. Noone, noszący tytuł "Pole<br />
Shift 2000, The Final Climate Crisis?". W artykule tym poinformowano, że (Św.P.) Charles<br />
H. Hapgood, amerykański profesor archeologii, już około 1958 roku zaproponował swoją<br />
własną teorię rotacji skorupy Ziemi. Teoria ta dostarczała wyjaśnienie dla masowych<br />
grobów zwierząt i ludzi w Ameryce i na Syberii jakie profesor ten badał. Została ona nawet<br />
opublikowana w książce [7J2] o danych: Charles H. Hapgood, "Earth's Shifting Crust"<br />
(1958). Książka ta wyjaśnia stwierdzenia owej teorii, a także przytacza podpierające ją<br />
liczne dowody wykopaliskowe. Treść tej książki była żywo dyskutowana m.in. z Albertem<br />
Einsteinem, który zresztą należał podobno do gorących zwolenników teorii profesora<br />
Hapgood. Ciekawe więc dlaczego nie została ona zaakceptowana przez dzisiejszą naukę i<br />
praktycznie żaden z po<strong>dr</strong>ęczników czy publikacji jakie autor poprzednio czytał na ten temat<br />
nie zawiera nawet najmniejszej o niej wzmianki (czyżby wyciszanie tej teorii ujawniającej<br />
prawdę na temat naszej przeszłości też było wynikiem manipulacji okupujących Ziemię<br />
kosmitów, podobnie jak to ma miejsce z dziesiątkami innych kierunków badawczych<br />
wylistowanych w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii [1/4]).<br />
Jako przyczyny poślizgu skorupy Ziemi profesor Charles H. Hapgood wskazywał<br />
jednak wytrącenie Ziemi z balansu poprzez wirującą pokrywę lodową z Antarktydy, nie zaś<br />
przez eksplozję <strong>UFO</strong> na Atlantydzie. Niemniej w jego czasach istnienie <strong>UFO</strong> pozostawało<br />
niemal nieznane, nie mógł więc uzasadnić tego poślizgu wybuchem tego pozaziemskiego<br />
wehikułu. Swoje rozważania podparł on wielką liczbą materiału wykopaliskowego jaki<br />
niepodważalnie dowodzi zaistnienia tego poślizgu. Aby dać tutaj pojęcie o rodzaju tego<br />
materiału, a także aby wykazać że równie skutecznie materiał ten dokumentuje poprawność<br />
teorii zaprezentowanej w niniejszym rozdziale, poniżej autor zacytuje jego fragmenty<br />
zaczerpnięte z w/w artykułu [6J2]. Oto one: Str. 38 - cytat referujący do znalezisk z<br />
Nebraski, USA. "Dowody kataklizmu są oczywiste. Ogromne mamuty i bizony były<br />
podobnie porozdzierane, powykręcane i porozrzucane na ziemi jak kawałki słomy i sznurka,<br />
wyglądając jakby po powszechnej zagładzie z kosmicznej ręki. W jednym miejscu<br />
znaleziono przednią nogę i łopatkę mamuta, z kawałkami mięsa, paznokciami i włosami<br />
ciągle przywartymi do zczerniałych kości. W pobliżu znajduje się szyja i czaszka bizona,<br />
którego głowa została wyrwana, podczas gdy kości ciągle złączone są razem przez błony i<br />
ścięgna, zaś rogi ciągle pokryte nienaruszoną chitynową wykładziną. Tuż przy nim leży<br />
żałośnie zmiażdżona rączka małego dziecka. Nie ma też śladów użycia jakiegokolwiek<br />
noża czy narzędzia tnącego; kawałki są po prostu porozrywane." (W oryginale<br />
angielskojęzycznym: "The evidence of violence is obvious. Huge mammoths and bison<br />
alike were torn and twisted and scattered over landscape like so much straw and string, as<br />
though by a cosmic hand in universal rage. In one place we find the foreleg and shoulder of<br />
a mammoth, with portions of flesh and toenails and hair still clinging to blackened bones.
K-216<br />
Close by is the neck and skull of a bison, its head pulled off, with vertebrae clinging together<br />
with tendons and ligaments, and chitinous covering of the horns still intact. Beside it is the<br />
pitifully crushed hand of a little child. There is no mark of a knife or cutting instrument;<br />
fragments were simply torn apart.") Str. 39 - cytat referujący do znalezisk z Syberii.<br />
"Ponadto Na Wyspach Nowosyberyjskich dalej ku północy, eksplorer arktyczny Baron Toll<br />
znalazł szablozębnego tygrysa oraz <strong>dr</strong>zewo owocowe jakie wznosiłoby się na 90 stóp {t.j.<br />
około 30 metrów} gdyby stało. Drzewo to było dobrze zakonserwowane w wiecznej<br />
zamarzlinie i Toll raportował że zielone liście oraz dojrzałe owoce ciągle przywierały do jego<br />
gałęzi. Jednak w obecnych czasach, jedynym porostem <strong>dr</strong>zewnym w tym obszarze jest<br />
wierzba jaka wyrasta do wysokości jednego cala. Jest więc oczywistym, że około 10 000 lat<br />
temu wspaniały las rósł na owych niegościnnych wyspach." (W oryginale<br />
angielskojęzycznym: "And in the New Siberian Islands farther north, the Arctic explorer<br />
Baron Toll found remains of a sabre-toothed tiger and a fruit tree that had been 90 feet tall<br />
when it was standing. The tree was well-preserved in the permafrost, and Toll reported that<br />
green leaves and ripe fruit still clung to its branches. Yet, at the present time, the only tree<br />
vegetation in this area is a willow that grows one inch high. It is obvious that around 10,000<br />
years ago a luxuriant forest grew on these now-inhospitable islands.").<br />
Oczywiście, w uzupełnieniu do powyższego już zidentyfikowanego i dobrze<br />
opisanego empirycznego materiału dowodowego świadczącego o istnieniu jakieś 13.5<br />
tysięcy lat temu połączenia lodowego pomiędzy niemal wszystkimi kontynentami, który<br />
jednak zniknął w efekcie poślizgu kontynentów, teza robocza postawiona poprzednio w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale K1 dostarcza też teoretycznych przesłanek pozwalających na wydedukowanie<br />
obszaru poszukiwań dalszych takich dowodów. Najatrakcyjniejszym chyba z<br />
wskazywanych przez nią dowodów, jaki jednocześnie reprezentowałby jeszcze jeden tzw.<br />
"dowód rozstrzygający" byłaby śladowa obecność wody morskiej (lub kieszeni solanki) na<br />
dnie wklęsłości gruntu we wiecznej zamarzlinie na Syberii (szczególnie w obszarach<br />
znajdowania zamrożonych mamutów). Jeśli bowiem opisywany tutaj poślizg skorupy Ziemi<br />
faktycznie miał miejsce 12 tysięcy lat temu, wtedy fale tsunami morskich najpierw zalały<br />
Syberię (której północne wybrzeża wolne wówczas były od lodów), następnie zaś zostały<br />
tam zamrożone szybko oziębiającym się klimatem. (Warto tutaj podkreślić, że ewentualnej<br />
obecności wody morskiej we wiecznej zamarzlinie nie dałoby się dowodowo wytłumaczyć<br />
żadnym innym powodem czy mechanizmem działania poza opisanym tutaj poślizgiem<br />
skorupy Ziemi.) Kolejny taki dowód teoretyczny wywodzi się z "Waitaha nation" opisanej<br />
poprzednio. Jeśli bowiem lud ten spokrewniony był z jakimś plemieniem Europejczyków<br />
(np. z pradawnymi przodkami Polaków - jak to wyjaśniono poniżej), wtedy jego genetyczne<br />
ślady powinny być wykrywalne w szczątkach Maorysów żyjących w czasach<br />
poprzedzających przybycie do Nowej Zelandii obecnych białych osadników.<br />
K3. Niektóre implikacje istniejących jeszcze 13.5 tysiąca lat temu pomostów<br />
lodowych pomiędzy kontynentami<br />
Prawda tezy roboczej zaproponowanej w po<strong>dr</strong>ozdziale K1 na temat pomostów<br />
lodowych łączących Nową Zelandię z Australią i Patagonią, wprowadza ogromną liczbę<br />
najróżnorodniejszych implikacji naukowych, społecznych, kulturalnych, politycznych<br />
ekonomicznych, itp. Przeglądnijmy tutaj w skrócie najbardziej interesujące z nich.<br />
- Europejczycy prawdopodobnie przybyli do Nowej Zelandii na długo przed<br />
Maorysami (a poprzednio do Ameryk na długo przed Indianami). Pomosty lodowe<br />
formujące suche połączenie pomiędzy Europą i Nową Zelandią, w powiązaniu z istnieniem<br />
w Nowej Zelandii europejsko wyglądającego ludu Waitaha, sugerują że obecna fala białych<br />
osadników jest już <strong>dr</strong>ugą falą wywodzącą się z Europy. Pierwsza fala europejskich<br />
osadników przybyłaby bowiem do Nowej Zelandii znacznie wcześniej niż 12 tysięcy lat<br />
temu i żyła w owym kraju aż do przybycia tam Maorysów jakieś 1000 lat temu.<br />
- Maorysi być może są krewniakami Polaków. Stąd osoba właśnie zapoznająca się z<br />
tym opracowaniem wcale o tym nie wiedząc być może posiada wojowniczych krewniaków i<br />
egzotyczne krewniaczki żyjących w odludnej Nowej Zelandii, zaś ubolewający nad swoją
K-217<br />
niewielką liczebnością Maorysi posiadają w środkowej Europie ponad 36 milionów<br />
entuzjastycznych pobratymców. Czytelnicy zapewne zwrócili już uwagę na podobieństwo<br />
brzmienia nazwy ludu "Waitaha" do polskiego słowa "wataha", czy podobieństwo brzmienia<br />
słowa "korowai" do naszego słowa "korona". Nie jest to jednak jedyny przykład<br />
wielopoziomowej zbieżności i podobieństw dających się odnaleźć pomiędzy Maorysami i<br />
Polakami. Kiedy w 1982 roku autor przybył do Nowej Zelandii, zaszokowany wprost został<br />
jak wiele oryginalnych słów maoryskich wykazuje zdumiewającą zbieżność ze słowami<br />
staropolskimi. Podobieństwa kulturowe obu narodów rozciągają się też zresztą i na wiele<br />
innych obszarów. Przykładowo sporo obyczajów i wierzeń ludowych jakie autor poznał w<br />
Polsce w czasie swego dzieciństwa posiada dokładne odpowiedniki w oryginalnych<br />
wierzeniach i obyczajach maoryskich. Jako przykłady można tutaj wskazać ludowe<br />
wierzenie z Polski, że przyjacielskie dotykanie, poklepywanie, lub obejmowanie <strong>dr</strong>zew<br />
przenosi na obejmującego ich siłę i z<strong>dr</strong>owie; wierzenie że zanim zetnie się jakieś <strong>dr</strong>zewo<br />
lub zabierze i spożytkuje jakiś naturalnie leżący kamień należy przedtem przeprosić jego<br />
ducha, wytłumaczyć mu cel jakiemu ma służyć, oraz prosić o jego poparcie i kooperację;<br />
wierzenie że działania i moralność ludzi związanych z nami duchowo posiadają<br />
bezpośredni związek z naszym z<strong>dr</strong>owiem i losami fizycznymi; oraz wiele innych. Podczas<br />
wizyty w Nowej Zelandii zaskoczenie może też wzbudzić zgodność rysów wielu Maorysów<br />
do klasycznych rysów Polaków, co sugerowałoby znaczne podobieństwo systemu<br />
genetycznego u obu narodów. Ponieważ fizyczne oddalenie Polski i Nowej Zelandii<br />
uniemożliwia zwykłe kopiowanie czy nakładanie się owych aspektów, narzuca się wniosek<br />
że ich podobieństwo być może wynika z wywodzenia się ze wspólnego źródła. Tym<br />
źródłem mogłoby być ewentualne spokrewnienie ludu Waitaha ze starożytnymi przodkami<br />
Polaków. Niestety, naukowe zweryfikowanie takiej możliwości najprawdopodobniej byłoby<br />
bardzo trudne bowiem wymagałoby aby wszystkie niezbędne badania dokonane były<br />
(niemal w konspiracji) przez naszych językoznawców, etnografów, antropologów,<br />
genetyków i innych specjalistów, jako że według rozeznania autora atmosfera intelektualna<br />
w samej Nowej Zelandii raczej nie byłaby sympatyczna próbie "identyfikowania dowodów<br />
na pokrewieństwo Polaków i Maorysów". Niemniej ewentualny pozytywny wynik takiej<br />
weryfikacji wzbogaciłby wszystkie zainteresowane narody jako że wprowadzałby on<br />
niezwykle ważkie następstwa w obszarze naukowym (np. potwierdzenie istnienia<br />
omawianych tutaj pomostów lodowych), politycznym (np. otwarcie <strong>dr</strong>ogi do politycznej lub<br />
ekonomicznej unii Polski i Nowej Zelandii), społecznym (np. uświadomienie pokrewieństwa<br />
tak geograficznie odległych od siebie ludów jak Maorysi i Polacy), światopoglądowym<br />
(pogłębienie braterstwa i więzi między wszystkimi ludźmi - jeśli bowiem Polacy i Maorysi<br />
okażą się spokrewnieni, wtedy praktycznie każdy naród może być spokrewniony z każdym<br />
innym, czyli wszyscy ludzie są swoimi krewniakami - co zresztą logika i religie twierdzą już<br />
od początku czasów), itp.<br />
- Przeszłość nie dostarcza podstawy do jakichkolwiek roszczeń. Takie koncepty jak<br />
własność, prawo do, przynależność, naród, rasa, obywatelstwo, granice państwowe, itp., są<br />
relatywne i mogą być zdefiniowane jedynie w danym (bieżącym) momencie czasowym.<br />
Kiedy jednak do rozważań włączy się przeszłość, wtedy po wystarczająco skrupulatnych<br />
badaniach okazuje się że każdy jest spokrewniony z każdym, że niemal każdy jest<br />
współwłaścicielem niemal wszystkiego, że każdy posiada podstawy historyczne do<br />
ubiegania się o wszystko, że każdy jest uzasadniony w roszczeniach do obywatelstwa<br />
dowolnego kraju, itp. Wobec takiej relatywności faktów z naszej przeszłości, formułowanie<br />
decyzji legalnych i uzasadnień działania na podstawie przesłanek historycznych lub<br />
chronologicznych jest więc ogromnie subiektywne i zawsze dla kogoś okazuje się<br />
niesprawiedliwe - stąd powinno być zaniechane na rzecz "prawa wolnej woli" odniesionego<br />
do chwili obecnej oraz jego legalnych urzeczywistnień lub ograniczeń (np. przywileju<br />
wolności osobistej, praw człowieczych, lub też zobowiązań transakcyjnych, porozumienia,<br />
ubiegania się, stanu obecnego, przedawnienia, itp.).<br />
Na zakończenie tego rozdziału podsumowane zostaną już obecnie zidentyfikowane<br />
zbieżności owej eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed 12 do 13.5 tysięcy lat z eksplozją Tapanui: (1)<br />
spowodowała ona zmiany klimatyczne jakie układały się we wzór powielający w kierunku<br />
odwrotnym wzór zmian wywołanych przez eksplozję Tapanui, (2) spowodowała ona
K-218<br />
wystąpienie ogromnych fal tsunami jakie w naszej części świata zalewały wybrzeża<br />
skierowane ku południu, (3) wyprodukowała ona kamienie ceramiczne znajdowane obecnie<br />
na terenie Niemiec (kamienie z okolic Köln jeszcze kilkaset lat temu znane były ze swych<br />
zdolności do wywoływania zjawisk paranormalnych - patrz też punkt #E2 w rozdziale L), (4)<br />
wyprodukowała ona "złote runo" które zdeponowane zostało w dorzeczu rzeki Ren<br />
(depozyty złota owego runa przyjmowały charakter rozsianych na znacznym obszarze<br />
niewielkich kropelek niekiedy zawierających wtopione w nie kryształki minerałów kwarcopochodnych,<br />
stąd wykazują one ogromne podobieństwo do kropelek złota z<br />
nowozelandzkiego złotego runa - porównaj z opisami z po<strong>dr</strong>ozdziału C10), (5)<br />
spowodowała ona masowe wymarcie mamutów, (6) utrwalona ona została w licznych<br />
legendach. Istnienie aż tak wielu podobieństw pozwala na wnioskowanie że<br />
najprawdopodobniej przyczyny obu tych eksplozji były również takie same (patrz też<br />
rozdział L). Po serii dalszych badań być może więc kiedyś się okaże, że praktycznie<br />
wszystkie raptowne zmiany klimatyczne na Ziemi oraz towarzyszące im masowe wymarcia<br />
zwierząt (Dinozaury, Mamuty, Moa) zostały wywołane w sposób technologiczny w efekcie<br />
eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> innych cywilizacji nachodzących naszą planetę.<br />
Do powyższego należy dodać jeszcze kilka informacji, jakie są istotne dla<br />
zrozumienia rozważań z innych po<strong>dr</strong>ozdziałów niniejszej monografii, jakie są zgodne z<br />
postawioną w po<strong>dr</strong>ozdziale K1 tezą roboczą, jakie jednak nie byłyby poprawne gdyby<br />
omawiana tutaj eksplozja <strong>UFO</strong> i wywołany przez nią dynamiczny poślizg skorupy Ziemi<br />
nigdy nie miały miejsca. Oto one. (1) Ponad 12 tysięcy lat temu Nowa Zelandia znajdowała<br />
się tak blisko bieguna południowego Ziemi, że południowy biegun magnetyczny w swej<br />
cyrkulacji niekiedy przemieszczał się wówczas przez jej obszar (patrz też po<strong>dr</strong>ozdział<br />
C7.1). (2) Aczkolwiek przy dzisiejszym ustawieniu skorupy Ziemi Syberia i Północna Alaska<br />
pokryte są wieczną zamarzliną, przy ustawieniu tej skorupy sprzed omawianego tutaj<br />
poślizgu północne wybrzeża Wschodniej Syberii i Alaski były całkowicie wolne od lodu i<br />
reprezentowały brzegi relatywnie ciepłego morza. (3) Z uwagi na odmienne niż obecnie<br />
rozmieszczenie mas lądów i ich proporcji do powierzchni oceanów, inne proporcje odbijania<br />
światła słonecznego przez lody planety, oraz odmienne średnie ciśnienie atmosferyczne na<br />
poziomie morza, generalna charakterystyka klimatu na Ziemi ponad 12 tysięcy lat temu była<br />
odmienna niż dzisiaj. Przykładowo autor uważa że dni były wówczas bardziej bezchmurne,<br />
słoneczne i ciepłe niż obecnie, noce jednak bardziej zimne, że deszcz padał bardziej<br />
regularnie i powtarzalnie (np. o tej samej porze każdego wieczora), oraz że wiatry były<br />
łagodniejsze oraz wiały z większą systematycznością.
Rozdział L.<br />
L-219<br />
JESZCZE INNE EKSPLOZJE <strong>UFO</strong><br />
(t.j. poza eksplozją Tapanui, tunguską, oraz znad Renu)<br />
Motto tego rozdziału: "Znając ogólny wzór zawsze możesz odnaleźć brakujący fragment."<br />
Wystąpienie eksplozji tunguskiej stworzyło precedens który nie był znany poprzednio<br />
na Ziemi. Kiedy autor odkrył ślady podobnej eksplozji także i w Tapanui, powtarzalny wzór<br />
zaczął się zarysowywać. Analiza owego wzoru prowadzi do ustaleń, które mogą wzbogacić<br />
kilka dziedzin naszej wiedzy. Poniżej podsumowane zostały niektóre z owych ustaleń.<br />
#1. Brzydki nawyk celowego eksplodowania <strong>UFO</strong> na Ziemi. Jak to podkreślono w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale O1, dysponenci wehikułów <strong>UFO</strong> wprawdzie są wysoko zaawansowani pod<br />
względem technicznym, jednak niestety zachowują się tak jakby byli ogromnie podupadli<br />
moralnie. Przykładowo analizy przytoczone w rozdziałach U do W monografii [1/4]<br />
wykazują, że moralność <strong>UFO</strong>nautów jest znacznie niższa niż moralność dzisiejszych ludzi<br />
(jak zaś nisko już upadła obecna moralność ludzka łatwo można odkryć czytając jedynie<br />
nagłówki dzisiejszych gazet). Właśnie zapewne z powodu tak niskiego poziomu swej<br />
moralności, <strong>UFO</strong>nauci eksplodują nad Ziemią swoje wehikuły kiedy tylko uznają że<br />
wskazane powstrzymanie nas nieco w rozwoju. Dobrze jest o tym fakcie wiedzieć, bowiem<br />
nigdy nie wiadomo kiedy następnym razem zdecydują się oni eksplodować swoje wehikuły<br />
nad naszymi głowami.<br />
Tak nawiasem mówiąc, to dwie już dobrze zbadane eksplozje wehikułów <strong>UFO</strong>, t.j.<br />
Tapanui i Tunguska, miały miejsce we wzajemnym odstępie 730 lat ziemskich lat. W<br />
zgrubnych oszacowaniach można więc założyć, iż również pozostałe eksplozje <strong>UFO</strong><br />
dokonywane bywały na Ziemi w co najmniej takim samym wzajemnym odstępem czasu. Od<br />
daty więc osadzenia ludzkości na naszej planecie jakieś 40 000 lat temu, na Ziemi mogło<br />
mieć miejsce nawet do około 54 celowych eksplozji <strong>UFO</strong>. To z kolei oznacza, że wiele<br />
dalszych miejsc zniszczenia, podobnych do Tapanui i tunguskiej, ciągle czeka na Ziemi na<br />
swego odkrywcę.<br />
#2. Okoliczności i sposób celowego eksplodowania <strong>UFO</strong>. Wygląda na to, iż oba<br />
wehikuły <strong>UFO</strong> jakie eksplodowane zostały na Ziemi w ostatnich czasach, t.j. zarówno ten z<br />
tajgi tunguskiej, jak i ten z Tapanui, eksplodowane zostały w bardzo podobny sposób i w<br />
bardzo podobnych okolicznościach. Dla ich eksplodowania wykorzystano bowiem ten sam<br />
niebezpieczny manewr, który w obu przypadkach (t.j. tunguskiej i Tapanui) zakończył się<br />
eksplozją. Manewr ten to oddzielanie się górnego wehikułu od cygaro-kształtnej konfiguracji<br />
tych statków poruszającej się w kierunku równoleżnikowym z trybem pracy napędu zwanym<br />
"trybem wiru magnetycznego". Analiza obu znanych obecnie eksplozji (tunguskiej i<br />
Tapanui) dokonana przez autora sugeruje, że jeśli <strong>UFO</strong>nauci dokonują celowej eksplozji<br />
jednego ze swoich wehikułów poprzez zwykłe zasabotażowanie oprogramowania<br />
(software) komputera sterującego wehikułami <strong>UFO</strong> trzeciej generacji typu K6, wówczas<br />
najprawdopodobniej czynią to poprzez wprowadzenie zawsze tej samej fatalnej dla niego<br />
zmiany. Zmiana ta powoduje, że przy określonym typie manewru oddzielania się górnego<br />
wehikułu od cygara uformowanego przez wehikuły typu K6, dochodzi do zderzania się<br />
dwóch <strong>UFO</strong>, i w efekcie końcowym do ich eksplozji. Ponieważ istnieje wysoka możliwość,<br />
że ten sam rodzaj sabotażu użyty zostanie i dla następnej eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong> nad<br />
Ziemią, a jednocześnie ponieważ spora liczba cygar sprzęgniętych z <strong>UFO</strong> typu K6 jest<br />
obserwowana w locie ponad naszą planetą (patrz rysunek P10 w monogafii [1/4]), w każdej<br />
chwili można spodziewać się następnej z takich eksplozji, która tym razem może zostać
L-220<br />
zrealizowana nawet ponad gęsto zaludnionym obszarem. Zresztą sami <strong>UFO</strong>nauci od<br />
dłuższego już czasu ostrzegają nas przed "kataklizmami" jakie wkrótce mają na nas<br />
"spaść" oraz jakie najbardziej mają zniszczyć właśnie gęsto zaludnione obszary Ameryki<br />
Północnej i Europy.<br />
Jest też wysoce prawdopodobnym, że i pozostałe, dotychczas jeszcze nieodkryte,<br />
miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> również spowodowane zostały tym samym rodzajem sabotażu w<br />
programie sterującym wehikułów typu K6 trzeciej generacji. To z kolei zawęża możliwe<br />
różnice w cechach charakterystycznych miejsc takich eksplozji, powodując że wszystkie te<br />
miejsca powinny cechować się zbiorem atrybutów opisanych w niniejszej monografii.<br />
#3. Zagrożenie bezpieczeństwa Ziemi celowymi eksplozjami <strong>UFO</strong>. Możliwość<br />
dokonania na Ziemi następnej celowej eksplozji <strong>UFO</strong>, w połączeniu z formalnym<br />
o<strong>dr</strong>zucaniem przez naukowców przyznania faktu istnienia tych wehikułów, wprowadza<br />
niezwykle poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszej planety. Gdyby bowiem<br />
następna taka eksplozja zdarzyła się ponad stolicą lub gęsto zaludnionym obszarem<br />
któregoś z dzisiejszych mocarstw nuklearnych, mogłaby ona przypadkowo zainicjować<br />
światową wojnę termoją<strong>dr</strong>ową. W rezultacie takiej niespodziewanej dla ludzi eksplozji <strong>UFO</strong>,<br />
nasza planeta wraz z nami wszystkimi mogłaby więc zostać spalona w ogniu nuklearnej<br />
wojny, zanim obie strony miałyby czas aby sobie nawzajem wytłumaczyć że powodem<br />
eksplozji wcale nie był atak ją<strong>dr</strong>owy strony przeciwnej. Wytłumaczenie zresztą takiej<br />
niespodziewanej eksplozji celowym zdetonowaniem <strong>UFO</strong> byłoby obecnie niemożliwe<br />
wobec faktu że dla ziemskiej nauki <strong>UFO</strong> ciągle nie istnieje. (To uświadamia jak niezwykle<br />
istotne dla bezpieczeństwa każdego z nas jest formalne uznanie istnienia <strong>UFO</strong> i formalne<br />
uznanie gorzkiego faktu że Ziemia okupowana jest przez <strong>UFO</strong> - patrz po<strong>dr</strong>ozdział O1.)<br />
Jeden z kilku możliwych mechanizmów, z użyciem którego takie ewentualne<br />
samozniszczenie naszej planety mogłoby zostać osiągnięte, ujawniony jest w niewielkim<br />
artykule opublikowanym w malezyjskim dzienniku Sun, wydanie z piątku, 19 kwietnia 1996<br />
roku, strona 23. Zgodnie z nim któreś z dzisiejszych mocarstw aktualnie buduje system<br />
uderzenia ją<strong>dr</strong>owego po angielsku zwany "Dead Hand" (co daje się tłumaczyć jako "pięść<br />
spoza grobu"). System ten ma zadziałać w przypadku gdyby rząd i/lub sztab generalny<br />
danego kraju zostali zniszczeni z jakichś tam powodów (np. w efekcie przypadkowej<br />
eksplozji <strong>UFO</strong>). W takim wypadku system ten ma dokonać odwetowego uderzenia<br />
nuklearnego skierowanego na stronę przeciwną. Oczywiście strona przeciwna zapewne też<br />
odpowiedziałaby odpaleniem swojego arsenału nuklearnego. W kilka więc minut po takim<br />
wybuchu <strong>UFO</strong>, z naszej Ziemi nic już zapewne nie pozostałoby do pozbierania.<br />
Paradoksem w/w systemu jest, że w chwili obecnej tzw. fachowcy nie znają sposobu aby<br />
o<strong>dr</strong>óżnić skutki przypadkowej eksplozji <strong>UFO</strong> od celowego zbombardowania bronią<br />
termoją<strong>dr</strong>ową. Aby uświadomić jak bardzo podobne są efekty obu tych eksplozji wystarczy<br />
przeczytać wyniki najnowszych badań tunguskiej przeprowadzonych przez ekspertów broni<br />
nuklearnej. Eksperci ci są całkowicie przekonani że nad tunguską eksplodował albo reaktor<br />
ją<strong>dr</strong>owy albo też zasoby paliwa nuklearnego. W przypadku więc gdy systemy typu opisanej<br />
powyżej "pięści spoza grobu" zostaną poinstalowane przez jakieś mocarstwa, przypadkowa<br />
zagłada całej naszej planety może już być tylko "wypadkiem który czeka aby się<br />
przydarzyć".<br />
Możliwość następnej celowej eksplozji <strong>UFO</strong> panad stolicą lub gęsto zaludnionym<br />
obszarem któregoś z mocarstw nuklearnych napomina, iż w żywotnym interesie naszego<br />
bezpieczeństwa leży aby każdy czytelnik popierał wszystkimi swymi siłami jak najszybsze<br />
formalne uznanie dowodu na istnienie <strong>UFO</strong> wspominanego w po<strong>dr</strong>ozdziale F1. Formalne<br />
uznanie tego dowodu byłoby bowiem równoznaczne z formalnym uznaniem wszelkich<br />
innych konsekwencji istnienia <strong>UFO</strong>, przykładowo faktu że aktualnie okupują one i<br />
eksploatują Ziemię, oraz że mogą eksplodować następny ze swoich wehikułów ponad<br />
którymś z krajów posiadających broń ją<strong>dr</strong>ową. W takim zaś przypadku ewentualny wybuch<br />
<strong>UFO</strong> nie groziłby już zainicjowaniem ją<strong>dr</strong>owego samozniszczenia naszej planety w tym
L-221<br />
samym stopniu jak grozi nim obecnie kiedy istnienie <strong>UFO</strong> formalnie nie zostało jeszcze<br />
uznane.<br />
#4. Atrybuty miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Eksplozje <strong>UFO</strong> w tunguskiej i Tapanui ujawniły<br />
powtarzalny wzór, w który układają się cechy rozpoznawcze byłych miejsc wybuchu tych<br />
statków. Wzór ten czyni odszukanie następnych miejsc takich eksplozji <strong>UFO</strong> zadaniem<br />
znacznie łatwiejszym. Poniżej zestawione zostały najistotniejsze ślady, których<br />
odnalezienie powinno zaprowadzić przyszłego odkrywcę do celu jego poszukiwań:<br />
a. Lokalne legendy roztaczające obraz pożarów i zniszczeń zainicjowanych<br />
przez "ognistego ptaka".<br />
b. Stare (oryginalne) nazwy kilku okolicznych miejscowości, noszące w sobie<br />
informacje o ogniu, pożarach, zniszczeniu i zagładzie zaistniałych tam bez widocznego<br />
udziału naturalnych przyczyn (np. pobliskiego wulkanu).<br />
c. Wystąpienie warstewki ziarenek złota rozsianych na powierzchni gleby i<br />
formujących rodzaj charakterystycznego "złotego runa" pokrywającego ziemię i trwałe<br />
przedmioty na niej leżące (np. kamienie). Przykładowo nasza "Złotoryja" nie<br />
kwalifikowałaby się jako indykator takiego wybuchu, ponieważ jej nazwa sugeruje<br />
podziemne pokłady złota, natomiast starożytna Kolchida i jej legendy o "złotym runie" są<br />
doskonałym wskaźnikiem takiej właśnie eksplozji.<br />
d. Rozrzut minerałów typowych dla eksplozji magnetycznej, t.j. trinitite<br />
(opadającego w bliskim sąsiedztwie miejsca eksplozji) oraz ceramicznych kamieni<br />
(rozbryzgniętych na znaczniejsze odległości od tego miejsca).<br />
e. Istnienie stepów w miejscach gdzie warunki klimatyczne sprzyjają<br />
porostowi lasów. Przy "młodszych" eksplozjach, stepy te mogą dodatkowo być zaścielone<br />
fragmentami powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych.<br />
f. Występowanie nietypowych dla danego obszaru zjawisk atmosferycznych,<br />
powiązane z istnieniem lokalnych anomalii magnetycznych.<br />
g. (Tylko w niektórych przypadkach:) Istnienie krateru zorientowanego<br />
południkowo, którego topografia sugeruje wystąpienie szeregu eksplozji (t.j. posiadającego<br />
kilka dalszych mniejszych kraterków, umieszczonych jeden wewnątrz <strong>dr</strong>ugiego).<br />
h. Pobliskie ujawnianie się zjawisk jakie zakwalifikować można do efektów<br />
falowania przestrzeni czasowej - patrz opisy tego falowania zawarte w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3.<br />
#5. Rejestr najpradopodobniejszych miejsc eksplozji <strong>UFO</strong>. Cechy zestawione w<br />
punkcie #4 powyżej wystarczają do sporządzenia listy kilku miejsc "podejrzanych" o<br />
wystąpienie na nich eksplozji omawianego tu typu. Na takiej liście zestawionej przez autora,<br />
niezależnie od, i w uzupełnieniu do, opisanych w tej monografii obszarach tunguskiej i<br />
Tapanui, znajdują się następujące miejsca (w porządku alfabetycznym):<br />
- Australia. Aborygeni (Aborigines) z Wilcannia na głębokim zachodzie<br />
australijskiego stanu New South Wales opowiadają legendy o eksplozji statku<br />
kosmicznego, podobne do maoryskich mitów z Tapanui (New Scientist, No 1789, 5/10/91,<br />
strona 19). W pobliżu miejsca tej eksplozji podobno do dzisiaj znaleźć można stopniałe<br />
kamienie zbliżone do ceramicznych kamieni z Tapanui.<br />
- Australia. Kolejna wysoce intrygująca eksplozja w historii Ziemi (prawdopodobnie<br />
też wehikułu <strong>UFO</strong>) opisana została w artykule "Aborigines may be earliest astronomers" (tj.<br />
"Aborygenowie być może są najwcześniejszymi astronomami"), ze strony A16 gazety The<br />
New Zealand Herald wydanie z czwartku (Thursday), December 31, 2009. Artykuł ten<br />
opisuje legendy australijskich Aborygenów na temat gwiazdy która spadła z nieba do<br />
lokalnego źródła pustynnej wody, poczym eksplodowała w ogromnym huku i błyskawicach.<br />
W legendzie owej zawarta jest informacja która silnie sugeruje że owa "gwiazda" faktycznie<br />
była wehikułem <strong>UFO</strong>. Mianowicie, owa "gwiazda" wylądowała do rodzaju zatopionego wodą<br />
tunelu <strong>UFO</strong> który w Australii nazywany jest "waterhole", a którego wygląd pokazują zdjęcia<br />
z "Rys. O6 (b) z [1/4]" pokazane na totaliztycznej stronie o nazwie ”magnocraft_pl.htm” i w<br />
tomie 12 monografii [1/4], zaś opisują po<strong>dr</strong>ozdziały F10.1.1 i O5.3 z tomów odpowiednio 3 i<br />
12 monografii [1/4] (a także praktycznie niemal cały polskojęzyczny traktat [4b]). Otóż z
L-222<br />
dzisiejszych badań <strong>UFO</strong> wynika, że wehikuły te typowo parkowane są właśnie w takich<br />
podziemnych tunelach - tak aby pozostawały tam ukryte przed wzrokiem ludzi. Australijski<br />
naukowiec który natknął się na tamtą legendę przeglądnął dokładnie zdjęcia powierzchni<br />
naszej planety dostępne w "Google Earth" i odkrył we wskazanym miejscu duży krater<br />
czaszowy. Krater ten zlokalizowany jest w australijskiej Palm Valley na zachód od Alice<br />
Springs. Co jednak w nim intryguje, to że badania na miejscu ujawniają iż krater ten<br />
powstał aż kilka milionów lat temu. Tymczasem najstarsze ślady istnienia Aborygenów w<br />
Australii sugerują, że nie zaludnili oni Australii wcześniej niż około 50,000 lat temu. Czyli<br />
sądząc po konwencjonalnym datowaniu obu tych klas materiału dowodowego, istniejący<br />
jedynie przez około 50 000 lat Aborygeni nie mogli widzieć momentu powstania krateru<br />
który zgodnie z tym samym datowaniem został uformowany kilka milionów lat temu.<br />
Pozostaje więc wysoce intrygującą tajemnicą na jakiej podstawie Aborygenowie opisali<br />
tamto powstanie krateru z Palm Valley w swoich legendach. Ciekawe, że ta niezgodność<br />
obu dat intrygująco potwierdzają tezę udokumentowaną na totaliztycznej stronie<br />
internetowej ”evolution_pl.htm”. Zgodnie bowiem z ową tezą, cały świat fizyczny został<br />
stworzony przez Boga jedynie około 6000 lat temu. Jednak aby pobudzić ludzkie<br />
poszukiwania prawdy, a także dla kilku innych powodów, ów przezorny Bóg celowo<br />
postwarzał i powprowadzał do tworzonego przez siebie świata cały szereg "dowodów" że<br />
jakoby wszechświat istnieje już od około 14 miliardów lat.<br />
- Ekwador. W centrum Ekwadoru znajduje się obszar stepowy ze wszystkich stron<br />
otoczony puszczą, którego wystąpienia w tym miejscu botanicy nie są w stanie wyjaśnić.<br />
Obszar ten pozaścielany jest resztkami powypalanych pni <strong>dr</strong>zewnych.<br />
- Izrael, obszar bibilijnych miast Sodoma i Gomora, położonych na równinach rzeki<br />
Jordan w starożytnej Palestynie. Na podstawie opisów sposobu i efektów zniszczenia tych<br />
bibilijnych miast można wnioskować, że ich zniszczenie najprawdopodobniej też nastąpiło<br />
poprzez eksplodowanie pędników z <strong>UFO</strong> trzeciej generacji. Aby podać przykłady efektów<br />
jakie zdają się być charakterystyczne dla tego typu eksplozji, jednym z nich jest opisana w<br />
Biblii zamiana żony Lot'a w słup soli (patrz Genesis XIX, 26). Jako że starożytnym<br />
doskonale znane było zjawisko spopielania się palonych przedmiotów, powyższe wskazuje<br />
iż w organiźmie tej osoby faktycznie zajść musiały jakieś przemiany jednych pierwiastków w<br />
inne, inaczej bowiem po prostu stwierdzonoby że osoba ta uległa spaleniu lub spopieleniu.<br />
To z kolei sugeruje, że w organiźmie żony Lota nastąpiły przemiany przypominające<br />
telekinetyczną zamianę jednych pierwiastków w inne. Interesującym jest też fakt istnienia<br />
niezwykłych czarnych "ceramicznych kamieni" zdeponowanych pomiędzy miastami Mekka i<br />
Medina, a więc w zasięgu lotu ze Sodomy i Gomory i w usytuowaniu względem tych<br />
bibilijnych miast symetrycznym (podobnym) do usytuowania "china stones" względem<br />
krateru Tapanui (porównaj mapę z rysunku C7 z mapą Półwyspu Arabskiego). Być może<br />
owe czarne kamienie zawierają klucz do naszego poznania i zrozumienia eksplozji zaszłej<br />
w czasach bibilijnych. Warto tu też wspomnieć, że wzmianka o podobnych kamieniach<br />
ceramicznych (być może dokładnie tych spomiędzy Mekka i Medina) zawarta jest też w<br />
świętej księdze muzułmanów zwanej Koran (patrz Sura CV (Słoń), werset 4).<br />
- Kolchida. Powszechnie znane są legendy o "złotym runie" z Kolchidy, czyli ziemi<br />
położonej na wybrzeżu Morza Czarnego (na terenie obecnej Gruzji). Runo to mogło zostać<br />
uformowane w wyniku eksplozji omawianego tu typu. Analizując dzieje ludów tamtego<br />
regionu daje się nawet ustalić, że owa eksplozja w Kolchidzie najprawdopodobniej nastąpiła<br />
przed rokiem 1050 BC (t.j. jakieś 3100 lat temu) bowiem właśnie w owym okresie zaistniał<br />
jakiś niezrozumiały upadek i załamanie się wszystkich okolicznych cywilizacji. O załamaniu<br />
tym wspomina m.in. cytowana już poprzednio książka [4D3] pióra A.C. Brown and H.W.<br />
Catling "Ancient Cyprus" (The Ashmolean Museum Oxford, Wielka Brytania, 1975 rok,<br />
ISBN 0-9000-9018-9). Oto odpowiedni cytat ze strony 37 tej książki: "Koniec Epoki Brązu,<br />
około roku 1050 BC, zbiegał się w czasie z zniknięciem prawie wszystkich od dawna<br />
zamieszkałych osiedli na Cyprze i z wynikającej z tego ogromnej redukcji ludności wyspy, a<br />
także w praktycznym zamarciu kontaktów zamorskich. ... Były to 'Czarne Czasy', zaś ich
L-223<br />
zniszczenia mogą być tylko porównane do podobnego zjawiska zaistniałego w owym<br />
okresie we większości sąsiednich regionów, w tym także Grecji." (w oryginale<br />
angielskojêzycznym: "The end of the Bronze Age, c. 1050 B.C. had coincided with the<br />
disappearance of nearly all the old-established settlements in Cyprus, and a consequent<br />
great reduction in the island's population, and in the virtual extinction of overseas contacts.<br />
... This is the 'Dark Age', and its obscurity may be compared with a similar phenomenon in<br />
most neighbouring regions at this period, not least in Greece.").<br />
Jest powszechnie znanym faktem, że około roku 1870 niemiecki archeolog-amator,<br />
Heinrich Schliemann, podążając jedynie za wskazówkami zawartymi w homerowskiej<br />
Iliadzie i Odysei odkrył położenie Troi. Istnieje więc całkiem realna szansa, że podążając za<br />
wskazówkami z legend o złotym runie, ptaku ognistym, i ogniach Kolchidy, miejsce<br />
eksplozji <strong>UFO</strong> w Kolchidzie też może zostać dokładnie umiejscowione.<br />
- Libia. W książce [1K] Robin'a Collyns'a, "Did Spacemen Colonise the Earth?"<br />
(Mayflower Books Ltd., St. Albans, England, 1975, str. 117) opisany jest starożytny krater<br />
położony na pustyni libijskiej w punkcie o współrzędnych: 22 18'N i 25 30'E. Zgodnie z<br />
informacjami zawartymi w owej książce, ten niezwykły krater nosi wszelkie cechy<br />
powstałego w wyniku sztucznej eksplozji. Wokół krateru znaleziono minerały lokalnie<br />
nazywane "tektites", zawierające około 75% krzemu z domieszką aluminium i żelaza (czyli<br />
o składzie bardzo podobnym do metalicznych fragmentów znalezionych w okolicach krateru<br />
Tapanui - patrz rysunek C14). Analiza tych minerałów wykazała ich identyczny skład<br />
chemiczny do składu piasku z okolicznej pustyni libijskiej. Ciekawe, że w roku 342 AD kraje<br />
położone wokół Libii doświadczyły silnych trzęsień ziemi po jakich nastąpił niezwykle długi<br />
okres zaburzeń pogodowych. Dla przykładu na Cyprze potężne trzęsienie ziemi z owego<br />
roku zniszczyło niemal wszystkie miasta (włączając Salamis opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale D3),<br />
zaś okres następujących po nim susz i nieurodzajów rozciągał się przez prawie 40<br />
następnych lat (patrz książka [4D3]). Być może więc, że eksplozja w Libii nastąpiła właśnie<br />
w 342 AD.<br />
Ciekawa legenda zdająca się podpierać możliwść tego typu eksplozji w okolicach<br />
Bliskiego Wschodu opisana jest na stronach 218 i 129 wspomnianej już poprzednio książki<br />
[1H2.1.2]. Podaje ona że król Izraelicki David spowodował niechcąco potop kiedy rozkazał<br />
usunąć głaz węgielny świata. Z kolei wielki wódz Jozue miał rzekomo unieruchomić słońce<br />
nad Gibeonem (porównaj te dwie informacje, t.j. potop i zatrzymanie się ruchu słońca, z<br />
opisami z po<strong>dr</strong>ozdziału D3).<br />
- Mityczna Atlantyda. Relacje ze zniszczenia Atlantydy jakieś 12 tysięcy lat temu<br />
przypominają przebieg wydarzeń następujących podczas eksplozji tunguskiej i Tapanui.<br />
Stąd też Atlantyda być może stanowi wyspę zniszczoną przez łańcuchową eksplozję całej<br />
flotylli statków <strong>UFO</strong>. Interesującym jest, że wiele faktów sugeruje iż czas zniszczenia<br />
Antlantydy pokrywa się z czasem eksplozji w okolicach rzeki Ren. Całkiem więc możliwe że<br />
obie te eksplozje w rzeczywistości stanowią historycznie jedno i to samo zdarzenie opisane<br />
dwoma różnymi rodzajami materiału dowodowego - porównaj też opisy z po<strong>dr</strong>ozdziału K2.<br />
- Okolice rzeki Ren. Dorzecze Renu w starożytności znane było z bogatych<br />
depozytów napowierzchniowego złota o charakterze "złotego runa" opisanego w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C10. Ponadto badacz amator z Niemiec Zachodnich, Ferdinand Heller<br />
(Steinmetzstr. 9, D-5000 Köln 91, Germany) od lat kolekcjonuje szkliste kamienie bardzo<br />
podobne do kamieni ceramicznych z okolic Tapanui krateru, tyle tylko że nieco ciemniejsze<br />
w kolorze (niektóre z nich są prawie czarne). Więcej danych o owych europejskich "china<br />
stones" (które mogą też być interpretowane jako pozostałości eksplozji w mitycznej<br />
Atlantydzie - patrz poprzednia lokacja), podanych zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale C11.4. Te dwie<br />
przesłanki, plus kilka innych danych zestawionych w końcowej części po<strong>dr</strong>ozdziałów K2,<br />
C7.1 i C7.2 sugerują, że około 12 tysięcy lat temu gdzieś w okolicach rzeki Ren nastąpiła<br />
potężna eksplozja która najprawdopodobniej spowodowała około od 20 do 40 obrót<br />
skorupy Ziemi. Zachodzi jednakże też i możliwość że owa eksplozja z dorzecza Renu jest<br />
tożsama z eksplozją w mitycznej Atlantydzie.
L-224<br />
- Ukraina. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że słynne stepy ukraińskie, w<br />
dawnych czasach otoczone puszczami prawie ze wszystkich stron, powstały w wyniku<br />
przedhistorycznej eksplozji dyskutowanego typu. Na możliwość taką wskazują też legendy<br />
okolicznych narodów dotyczące "ognistego ptaka" (np. starorosyjskie legendy o ptaku<br />
ognistym, legendy z tego regionu o feniksie, bałkański bóg ognia) i mitycznych ogni (np.<br />
greckie legendy o Prometeuszu).<br />
Po opublikowaniu pierwszego, polskojęzycznego wydania niniejszej monografii, jej<br />
autor otrzymał list od A. V. Arkhipov'a z Instytutu Radio-Astronomy w Kharkov'ie (Acad. of<br />
Scien. of the Ukr. SSR; 4, Krasnoznamennaya Str.; 310002, Kharkov, ZSSR). List ten<br />
informował, że na Ukrainie faktycznie istnieje krater, jakiego niektóre cechy odpowiadają<br />
cechom krateru z Tapanui. Ów krater na Ukrainie nazywany jest "Kon'ksko-Jalynski krater".<br />
Jest on zlokalizowany blisko centrum trójkąta opisanego przez miasteczka: Donieck,<br />
Zhdanow i Pologi, zaś jego współrzędne geograficzne wynoszą: 47 20'N, 37 00'E. Badania<br />
dokonane w tym kraterze ujawniły, że występują w nim minerały, jakie znaleziono także na<br />
obszarze eksplozji tunguskiej oraz w okolicach krateru Tapanui. Najważniejsze wyniki<br />
badań tych minerałów opublikowane zostały w artykule G. K. Eremenko, i inni, a<br />
zatytułowanym "Kocmogennye mineraly v poltavskih otlozenijah Kon'ksko-Jalynskoj<br />
vpadiny", Mineralogija ocadocnyh obrazovanij, Vol 1, Kijev, 1974, str. 66-76. Ciekawostką<br />
Kon'ksko-Jalynskiego krateru jest, że interpretacja dawnych nazw z jego pobliża także<br />
posiada zakodowane w sobie znaczenia mające związek z eksplozją, pożarem, ptakiem<br />
ognistym, itp. Dla przykładu nazwę najbliższej miejscowości "Staroignat'yevka" można<br />
interpretować jako "Miejsce-podpalone-w-przeszłości", pobliską nazwę "Krasnaja Polana"<br />
można interpretować jako "Ognista-polana", "Zhdanów" oznacza "Pogorzelisko", zaś nazwę<br />
miasteczka "Pologi" można interpretować jako "Miejsce-wypalone-doszczętnie". Warto tu<br />
podkreślić że podobnie wymowne nazwy są znamienne dla okolic krateru Tapanui - patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział C3.<br />
Oczywiście zweryfikowanie powyższej listy wymaga podjęcia bardzo pracochłonnych<br />
badań, których skompletowanie może zostać dokonane jedynie przez naukowców żyjących<br />
w danym kraju. Stąd też ewentualna kontynuacja poszukiwań dalszych miejsc eksplozji<br />
<strong>UFO</strong> sugeruje zainicjowanie międzynarodowego programu badawczego.<br />
#6. Eksplozyjne zafalowania przestrzeni czasowej. Przed zakończeniem<br />
niniejszego rozdziału rozważmy hipotetyczną sytuację że <strong>UFO</strong> trzeciej generacji (t.j.<br />
wehikuł czasu) zostało celowo eksplodowane w którejś z wymienionych powyżej lokacji.<br />
Zgodnie z klasyfikacją atrybutów miejsc eksplozji <strong>UFO</strong> podaną w po<strong>dr</strong>ozdziałe F1,<br />
eksplozja wehikułów czasu - oprócz wielu zilustrowanych już w tej monografii procesów i<br />
zjawisk, dodatkowo musiałaby spowodować wystąpienie potężnych zakłóceń w przestrzeni<br />
czasowej (patrz atrybut #E1). Z kolei działanie fali takich zakłóceń czasowych mogłoby<br />
przenieść (na stałe lub czasowo) przypadkowego obserwatora w zupełnie odmienna epokę.<br />
I takie właśnie zdarzenie opisane jest przez legendę otaczającą kamień ceramiczny<br />
znajdujący się jaskini zwanej "Eshabi keyf", koło Tarsus, w prowincji Mersin z południowej<br />
Turcji. Kamień ten, o wielkości i wyglądzie typowego kamienia ceramicznego z Nowej<br />
Zelandii, posiada płynne garby na powierzchni, jakie nadają mu kształty zbliżone do<br />
wielbłąda. Miejscowa legenda datowana około roku 342 AD, podaje iż jakaś rodzina z<br />
towarzyszącym im wielbłądem i psem próbowała uciec przed represjami ich króla. Na noc<br />
zatrzymali się właśnie w owej jaskini. Kiedy zbudzili się ze snu, ich pies zniknął, podczas<br />
gdy w miejscu gdzie pozostawili swego wielbląda znajdował się ów ogromny pogarbowany<br />
kamień. Ich zdumienie jeszcze bardziej wzrosło gdy opuścili ową jaskinię. Na zewnątrz<br />
wszystko wyglądało już zupełnie inaczej, ludzie z pobliskiego miasteczka byli dalekimi<br />
potomkami znanych im osób. Analiza monet posiadanych przez omawianą rodzinę<br />
wykazała iż jest 300 lat później niż rok w którym rozpoczęli oni swoją ucieczkę. Wnioskiem<br />
więc rodziny i okolicznej ludności było, iż przespali oni w jaskini aż całe 300 lat, zaś ich<br />
wielbłąd przemieniony został w kamień. Jaskinia wraz z znajdującym się w niej<br />
pogarbowanym ceramicznym kamieniem obecnie jest ciekawostką i główną atrakcją
L-225<br />
turystyczną omawianej miejscowości. Natomiast zaszłe w niej wydarzenia posiadały tak<br />
silny wpływ na okoliczne narody, iż nawiązanie do nich zawarte jest nawet w świętej<br />
księdze muzułmanów (patrz Koran, Sura 18 "The Cave" - t.j. "Jaskinia", wersety 18:12 i<br />
18:25).<br />
Zinterpretujmy teraz powyższą legendę w świetle ustaleń zaprezentowanych w<br />
niniejszej monografii. Gdzieś w pobliżu południowej Turcji (np. w Libii) nastąpiła potężna<br />
eksplozja wehikułu czasu. Bąble zaburzeń w przestrzeni czasowej porwane zostały wraz z<br />
masą kamieni ceramicznych uformowanych przez tą eksplozję i rozrzucone na otaczające<br />
obszary. Jeden z takich bąbli otaczał ogromny kamień ceramiczny którego trajektoria lotu<br />
prowadziła na miejsce gdzie właśnie leżał wielbłąd i pies omawianej rodziny. W chwili<br />
upadku bąbel ten spowodował zafalowanie się czasu. Najpierw więc czas cofnął się do tyłu<br />
(np. o kilka milionów lat) aż do okresu gdy jaskinia jeszcze nie istniała zaś jej podłoga była<br />
po prostu powierzchnią gruntu, potem zaś przyspieszył się on do przodu, osiągając chwilę o<br />
300 lat późniejszą niż data upadku kamienia. W efekcie końcowym wielbłąd i pies nagle<br />
przeniesione zostały do czasów prehistorycznych, gdzie zapewne po raptownym<br />
przebudzeniu i ucieczce z miejsca swego spoczynku szybko zginęły od ówczesnych<br />
<strong>dr</strong>apieżników, podczas gdy omawiana rodzina zbudziła się o 300 lat później niż data<br />
ułożenia do snu. Natomiast kamień ceramiczny który przyniósł ze sobą zaburzenia w<br />
przestrzeni czasowej wzięty został za skamieniałe resztki wielbłąda istniejącego wcześniej<br />
na tym samym miejscu.<br />
(Zauważ że na bardzo podobej do opisanej powyżej zasadzie zafalowań przestrzeni<br />
czasowej, w Nowej Zelandii jaszczur Tuatara mógł zostać przeniesiony z epoki formowania<br />
się węgla kamiennego do czasów po eksplozji Tapanui - patrz punkt #E1 w rozdziale H.<br />
Również ptak Moa okresowo przenoszony może być z przeszłości do czasów dzisiejszych,<br />
potem zaś z powrotem do przeszłości - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C7.3.)<br />
Warto w tym miejscu też dodać, że autor spotkał się z opisami kilku dalszych<br />
przypadków podobnego przemieszczenia się w czasie ludzi i zwierząt. Nie towarzyszyły im<br />
jednak trwałe dowody materialne na pobliską eksplozję <strong>UFO</strong> (takie jak np. kamień<br />
ceramiczny z tureckiej legendy omówionej powyżej). Kilka z nich przytoczone zostało w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3. Również i on sam niekiedy obserwuje w swoim otoczeniu najróżniejsze<br />
zjawiska jakie świadczą o wystąpieniu niewielkiego lokalnego zaburzenia przestrzeni<br />
czasowej. Takie zaobserwowane przez siebie samego zjawiska m.in. opisał on w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale VB4.1.2 monografii [1/4].<br />
#7. Eksplozje <strong>UFO</strong> z obecnych czasów. Najbardziej ostatnia eksplozja wehikułu<br />
<strong>UFO</strong> prawdopodobnie miała miejsce w Chinach w poniedziałek dnia 12 maja 2008 roku.<br />
Została ona opisana dokładniej w punkcie #E3 totaliztycznej strony internetowej<br />
”katrina_pl.htm” (tj. strony o huraganach formowanych technicznie przez <strong>UFO</strong>nautów).<br />
Natomiast poprzednia niedawna eksplozja wehikułu <strong>UFO</strong> niemal z całą pewnością miała<br />
miejsce w dniu 26-go grudnia 2004 roku koło wyspy Sumatra. Eksplozja ta zabiła około 300<br />
000 ludzi. Jej dokładny opis zawarty jest na oddzielnej totaliztycznej stronie o nazwie<br />
”day26_pl.htm”. Gorąco rekomenduję przeglądnięcie owej strony. Szczególnie że zawiera<br />
ona m.in. prognozy dat w których powinniśmy spodziewać się następnych morderczych<br />
eksplozji <strong>UFO</strong> (jednak po opublikowaniu owej strony ”day26_pl.htm”, eksplodowania <strong>UFO</strong> w<br />
owych datach dysponenci <strong>UFO</strong> najwyrażniej teraz już unikają).<br />
#8. Eksplozje <strong>UFO</strong> z naszej przyszłości. Niezależnie od byłych miejsc<br />
eksplodowania <strong>UFO</strong> trzeciej generacji, atrybut zafalowania przestrzeni czasowej (patrz #E1<br />
w po<strong>dr</strong>ozdziale F1) umożliwia też przewidywanie najprawdopodobniejszych miejsc gdzie<br />
tego typu wehikuły zostaną eksplodowane w przyszłości. W miejscach tych bowiem od<br />
czasu do czasu już obecnie ponawiać się będą przypadki zbiorowych wizji przyszłego życia<br />
na naszej planecie. Ponadto okresowo widywane tam będą zwierzęta i owady jakie nie były<br />
znane w przeszłości, stąd o jakich wnioskować można że pojawią się one dopiero w<br />
przyszłości. Autor wstępnie zidentyfikował już aż dwa takie miejsca (oba zlokalizowane w<br />
gęsto zaludnionych obszarach naszego globu). Aby jednak nie budzić niepotrzebnych
L-226<br />
kontrowersji, z ich opublikowaniem odczeka on aż do czasu zgromadzenia większej<br />
podbudowy faktologicznej na ich temat.<br />
Warto tutaj zwrócić uwagę, że na naszym dzisiejszym poziomie wiedzy potrafimy<br />
jedynie zaobserwować skutki zafalowania przestrzeni czasowej (takie np. jak pojawienie się<br />
zwierząt dawno już wymarłych, lub zbiorowe wizje życia miasta z naszej przyszłości). W<br />
miarę jednak jak nasza wiedza osiągnie poziom wehikułów czasu, zapewne zbudujemy też<br />
i instrumenty jakie staną się zdolne do wykrywania zafalowań tej przestrzeni. Oczywiście z<br />
natury swej rzeczy, zafalowania takie są nośnikiem informacji o zdarzeniach jakie je<br />
spowodowały, podobnie jak przykładowo czyjś krzyk informuje dokładnie kto, gdzie, i z<br />
jakiego powodu go wydał, oraz podobnie jak np. wibracje trzęsień ziemi przenoszą w sobie<br />
m.in. dokładne informacje o swoim pochodzeniu (niestety dzisiejsza nauka nie potrafi<br />
jeszcze tych informacji prawidłowo odczytywać). Stąd na podstawie analizy atrybutów<br />
wykrytych przez takie instrumenty zafalowań przestrzeni czasowej, kiedyś zapewne<br />
otworzy się możliwość dekodowania jakie to wydarzenia następujące w przyszłości<br />
spowodowały te zafalowania.
Rozdział M.<br />
M-227<br />
FILOZOFICZNE NASTĘPSTWA BADAŃ <strong>TAPANUI</strong><br />
Motto tego rozdziału: "Ignorowanie prawdy lub jej zaprzeczanie wcale nie eliminuje jej<br />
istnienia"<br />
Dokładnie o 7:17:11 rano dnia 30 czerwca 1908 roku, nieliczni mieszkańcy regionu<br />
tunguskiego w Centralnej Syberii zostali zaszokowani widokiem napowietrznej eksplozji<br />
silnie świecącego cylin<strong>dr</strong>ycznego obiektu latającego, który później został zidentyfikowany<br />
jako statek kosmiczny pozaziemskiej cywilizacji. Eksplozja ta zrównała z ziemią około 2150<br />
kilometrów kwa<strong>dr</strong>atowych tunguskiej tajgi, wstrząsając nie tylko naszą planetą, ale także i<br />
umysłami niektórych naukowców, którzy do dzisiaj nie mogą wybaczyć tej "rzeczy", iż<br />
eksplodowała ona w sposób przeczący poziomowi ich wiedzy i wykraczający poza ich<br />
horyzonty filozoficzne. Setki książek i artykułów poświęcono opisowi eksplozji tunguskiej.<br />
Była ona także tematem wielu filmów. Stąd też większość czytelników prawdopodobnie zna<br />
doskonale to wydarzenie. Ponieważ obiekt tunguski eksplodował około 5 kilometrów nad<br />
powierzchnią Ziemi, nie pozostawił on prawie żadnego śladu materialnego świadczącego o<br />
jego pochodzeniu. Jedyne pozostałości tej potężnej napowietrznej eksplozji to: pnie<br />
powalonych <strong>dr</strong>zew, maleńkie globuliny minerału zwanego "trinitite", tajemnicza choroba<br />
występująca wśród lokalnej populacji, i raporty szeregu naocznych świadków. Brak innych<br />
pozostałości materialnych utrudniał i powstrzymywał wyjaśnienie co właściwie się zdarzyło<br />
w tym odludnym miejscu.<br />
Do czasu odnalezienia krateru Tapanui eksplozja tunguska uważana była za jedyną<br />
tego rodzaju istniejącą na naszej planecie. Odkrycie z Tapanui wskazało jednak na<br />
zaistniałą już przedtem inną prawie identyczną eksplozję, tyle tylko że posiadającą ponad<br />
dwukrotnie większą siłę oraz następującą w znacznie mniejszej odległości od powierzchni<br />
ziemi i to w centrum zaludnionej wyspy, takiej jak Nowa Zelandia. Z kolei analiza<br />
powtarzalnego wzoru wynikającego z porównania podobieństw katastrof w tunguskiej i<br />
Tapanui ujawniła, że na Ziemi musiał mieć miejsce cały szereg tego typu eksplozji, być<br />
może nawet aż 54, część z których posiadała następstwa brzemienne w skutkach dla całej<br />
naszej planety.<br />
Eksplozja w Tapanui wykazała obecność wszystkich tych śladów materialnych jakie<br />
występowały także i w tunguskiej, t.j.: krater Tapanui jest również otoczony przez strefę<br />
powalonych <strong>dr</strong>zew, których pnie są wycelowane w kierunku do punktu zerowego, zaś<br />
korzenie znajdują się po stronie bliższej kraterowi; eksplozja koło Tapanui również<br />
wytworzyła globuliny "trinitite"; pośrednio eksplozja ta może być odpowiedzialna za lokalne<br />
przypadki tajemniczej choroby, znanej pod nazwą "Tapanui Flu" (której symptomy<br />
odpowiadają chorobie popromiennej); podobnie jak w tunguskiej sama eksplozja Tapanui<br />
była obserwowana przez tubylców (Maorysów) którzy zachowali jej opis w licznych<br />
legendach. Jednakże niezależnie od tych podobnych śladów, eksplozja w Tapanui<br />
wytworzyła różnorodne dodatkowe pozostałości materialne, niewykryte w regionie<br />
tunguskim. Niektóre z tych dodatkowych pozostałości to: (1) ogromny eliptyczny krater, (2)<br />
namagnesowanie otoczenia tego krateru, czy (3) metaliczne odłamki, które mogą być<br />
interpretowane jako szczątki statku kosmicznego.<br />
Podjęcie badań miejsca eksplozji Tapanui naprowadziło autora na wiele<br />
różnorodnych ustaleń, sporo z których posiada nie tylko badawcze, ale także i filozoficzne<br />
oraz światopoglądowe, implikacje. Dla naukowej ścisłości autor zdecydował się obiektywnie<br />
i bezstronnie raportować tutaj o nich wszystkich, jeśli tylko posiadają one związek z<br />
przedmiotem, tematem, i tezą tej monografii. Naukowe implikacje eksplozji Tapanui
M-228<br />
zaprezentowane były już w poprzednich rozdziałach. Czas więc teraz na zaprezentowanie<br />
niektórych implikacji filozoficznych i światopoglądowych. Jako że eksplozja Tapanui<br />
zdarzyła się na terenie Nowej Zelandii, większość z nich musi zostać omówiona na<br />
przykładzie tego kraju i jego mieszkańców. Niemniej autor wierzy, że posiadają one bardziej<br />
ogólny charakter i najprawdopodobniej mogą rónież zostać odniesione do dalszych krajów i<br />
narodów. Przy ich redagowaniu autor starał się uwypuklić sedno określonych idei nawet<br />
jeśli wymagało to napisania o sprawach bolesnych czy <strong>dr</strong>ażliwych. Otwarte ich nazwanie po<br />
imieniu i zaprezentowanie wcale jednak nie zmienia głębokiego respektu i poważania jaki<br />
autor żywi do tych którzy zainspirowali opisywane tutaj ustalenia, nie pomniejsza jego<br />
satysfakcji z osobistego przejścia przez doświadczenia które umożliwiły dokonanie<br />
zaprezentowanych tutaj obserwacji, oraz nie unieważnia niezliczonych dalszych<br />
pozytywnych doświadczeń które balansują dyskutowane tutaj przykłady.<br />
M1. Filozoficzne implikacje nieprzychylnego przyjęcia badań Tapanui<br />
Miejsce eksplozji Tapanui może być symbolem stosunku niektórych europejskich<br />
osiedleńców do lokalnego folkloru. Od wieków było ono znane dla tubylców (Maorysów),<br />
których tradycja mówiona podaje, iż krater Tapanui powstał w wyniku eksplozji statku <strong>UFO</strong><br />
jakiejś cywilizacji pozaziemskiej. Kiedy jednak w połowie XIX wieku biali osadnicy przybyli<br />
do Nowej Zelandii, potraktowali oni te legendy jako produkty wybujałej wyobraźni. Aby<br />
odciąć się od tych opowiadań i "zabobonów", oficjalne wyjaśnienie pochodzenia krateru<br />
zostało ogłoszone jako "osuwisko ziemi" (po angielsku "landslip"). Tak też został on<br />
oznaczony na nowozelandzkich mapach. Autor niniejszej monografii jest więc pierwszym<br />
naukowcem pochodzenia europejskiego, którego badania potwierdziły obecność ziarna<br />
prawdy w legendach Maorysów i którego wyjaśnienie dla pochodzenia krateru dokładnie<br />
odpowiada twierdzeniom tubylców.<br />
W krajach o anglosaskiej kulturze do których należy Nowa Zelandia, tradycja<br />
posiada niezwykle istotne znaczenie. Stąd ogłoszenie hipotezy autora o eksplozyjnym<br />
pochodzeniu krateru Tapanui stworzyło sytuację jaka sama w sobie mogłaby być<br />
przedmiotem interesujących badań. Z jednej bowiem strony istnieje oficjalne wyjaśnienie<br />
dla krateru Tapanui jako obsuwiska ziemi, które utrwalone już zostało ponad stuletnią<br />
intelektualną tradycją i na dodatek posiada prestiż oficjalnej nauki za sobą. Z <strong>dr</strong>ugiej zaś<br />
strony do świadomości ludzkiej próbuje się dostać całkowicie nowe wyjaśnienie dla tego<br />
samego krateru, które poza logiką dedukcji oraz zbiorem istniejących dowodów<br />
materialnych nie posiada żadnego prestiżowego czynnika za sobą.<br />
W rezultacie więc teorie autora, aczkolwiek akceptowane z entuzjazmem przez<br />
niektórych zwyczajnych Nowozelandczyków, przez wpływowych luminarzy tamtejszej nauki<br />
przyjęte zostały ze silną opozycją. Jego próby podejmowania konstruktywnej dyskusji na<br />
temat zgromadzonych dowodów ucinane były argumentami w rodzaju:<br />
1. Żadna eksplozja nie mogła się zdarzyć w Tapanui ponieważ w kraterze brak jest<br />
jakichkolwiek widocznych śladów zaszłej katastrofy, takich jak przykładowo części statku<br />
kosmicznego wystających z dna krateru czy rozkładających się ciał kosmonautów.<br />
(Ciekawe, że osoby używające powyższego argumentu nie dysputowały braku takich<br />
pozostałości w miejscach byłych wypadków samochodowych, niedoceniając lub<br />
pomniejszając w ten sposób zdolność natury do samozaleczania zaistniałych ran i do<br />
zacierania śladów.)<br />
2. Osoby obecnie mieszkające koło Tapanui spytane o tą eksplozję nigdy o niej nie<br />
słyszały. Skoro więc miejscowi nie są świadomi jej istnienia nie mogła ona się tam<br />
przytrafić.<br />
3. Nowa Zelandia jest małym prowincjonalnym kraikiem leżącym na poboczu świata i<br />
tak mało istotnym, że nic posiadającego znaczenie dla historii całego naszego globu nie<br />
mogło przecież tutaj mieć miejsca.
M-229<br />
4. Żaden pozaziemski statek nie mógł eksplodować tutaj, bowiem nasza doskonała<br />
nauka wspierana zaawansowaną techniką radiową od lat nasłuchuje w kosmosie<br />
wiadomości od istot inteligentnych i jak dotąd nie zdołała odebrać nawet jednej<br />
a<strong>dr</strong>esowanej do nas transmisji. Z kolei komunikowanie się cywilizacji kosmicznych poprzez<br />
inny nośnik niż fale elektromagnetryczne nie jest możliwy, bowiem napewno byłby on już od<br />
dawna znany niemal wszechwiedzącym naukowcom z przodujących krajów. Brak wyników<br />
w kosztownych nasłuchach radiowych wyraźnie więc wykazuje iż nie istnieje cywilizacja w<br />
kosmosie która byłaby w stanie wysłać statek na Ziemię.<br />
Oczywiście autor był przygotowany przyjąć, zrozumieć i akademicko skonfrontować<br />
kontruktywną i bazującą na faktach lub badaniach krytykę swoich teorii, czy też zwykły brak<br />
wiary w to co on głosi. Wszakże krytyka, sceptycyzm i brak wiary w stwierdzenia innych<br />
towarzyszą każdej nowej idei od zarania ludzkości. Żadna też z głoszonych przez autora<br />
teorii nie była przez nie oszczędzona. Jednak tłumienie badań bez podjęcia jakiejkolwiek<br />
dyskusji niestety nie daje się pojąć i zaakceptować.<br />
Autor nie będzie tutaj ukrywał że jest ogromnie dumny z wielu uczuciowych walorów<br />
mieszkańców kraju (Nowej Zelandii) który wybrał on za swoją <strong>dr</strong>ugą ojczyznę, oraz z<br />
wynikających z tych walorów osiągnięć w zakresie ochrony naturalnego środowiska,<br />
ruchów antynuklearnych, eliminowania okrucieństwa wobec zwierząt, harmonii współżycia,<br />
itp. Jednakże równocześnie zmuszony jest on ubolewać, że w zakresie intelektualnego<br />
otwarcia dla promowanych przez niego nowych idei Nowa Zelandia okazuje się tak<br />
hermetyczna, że siły konserwatyzmu są w niej tak dominujące, aktywne i bezkarne.<br />
Pomimo więc ogromnego potencjału inspiracyjnego tego niezwykłego lądu, którego<br />
zaledwie niewielka cząstka ujawniona została w treści niniejszej monografii, siły te niekiedy<br />
spychają Nowozelandczyków do roli pasywnych naśladowców innych krajów w dziedzinach<br />
w których mogliby wieść światowy prymat. Wielu intelektualistów w Nowej Zelandii w<br />
prywatnych rozmowach z autorem przyznawało zresztą otwarcie że w ich kraju działa - jak<br />
ją tam nazywają, "clubbing machine", która wbija w dół głowę każdego kto tylko spróbuje<br />
się wychylić od zaakceptowanej linii.<br />
W świetle powyższego nikogo zapewne nie zdziwi że teorie autora nie znalazły<br />
poparcia także i ze strony nowozelandzkich publikatorów. Mimo usilnych starań i wysyłania<br />
licznych publikacji do prawie każdego periodyka wydawanego w Nowej Zelandii (np.<br />
"Listener", "North & South", "NZ Women's Weekly", "NZ Geographic"), jak dotychczas<br />
autorowi nie udało się opublikować w tym kraju nawet jednego napisanego przez siebie<br />
artykułu o eksplozji Tapanui. Oczywiście autor jest świadom, iż powodem tego<br />
systematycznego o<strong>dr</strong>zucania jego publikacji jest zwykła przezorność redaktorów i ich chęć<br />
uniknięcia ewentualnych kłopotów. Wszakże publikacje te podpierają dowodami<br />
materialnymi tak atakowany temat jak eksplodowanie na Ziemi wehikułu (<strong>UFO</strong>) cywilizacji<br />
kosmicznej znacznie bardziej zaawansowanej od naszej. Jego niepopularność wprowadza<br />
więc ryzyko wystawienia każdego czasopisma które by się "wychyliło" na bezpośrednie<br />
ataki represyjnych konserwatystów opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3.<br />
Oczywiście wytłumianie badań i promocji Tapanui przez osoby praktykujące<br />
represyjny konserwatyzm, lub choćby nim tylko zastraszone, posiada cały szereg<br />
niepożądanych następstw. Wiele z nich musi się kiedyś niekorzystnie odbić i na samej<br />
Nowej Zelandii. Wszakże właśnie w rezultacie tego wytłumiania autor zmuszony był<br />
przerwać terenowe badania efektów eksplozji Tapanui oraz ich popularyzowanie w Nowej<br />
Zelandii. Wiele następnych znalezisk, ustaleń i odkryć, jakie najprawdopodobniej zostałyby<br />
dokonane w wyniku tych badań, jest już zapewne bezpowrotnie stracone. Wymieńmy więc<br />
teraz główne tematy, osiągnięcia i kierunki badań, w których niemal napewno nastąpiłby<br />
dalszy postęp oraz uzyskane bardziej szczegółowe wyniki, które jednak zostały<br />
zaprzepaszczone w rezultacie wytłumienia badań Tapanui.<br />
A. Terenowa identyfikacja następnych efektów eksplozji Tapanui. Cały szereg<br />
dalszych istotnych, inspirujących i nauczających efektów/aspektów tej eksplozji niewątpliwie<br />
nadal czeka na swego odkrywcę i być może nawet nigdy nie zostanie wydobyte na światło
M-230<br />
dzienne w celu wykorzystany dla dobra całej naszej nauki oraz ku wiedzy i pożytkowi<br />
samych Nowozelandczyków.<br />
B. Badania folkloru i legend nowozelandzkich Maorysów nastawione na naukowe<br />
interpretowanie i przekazywanie do wiadomości publicznej bezcennej wiedzy historycznej,<br />
fizykalnej, geograficznej i kosmologicznej w folklorze tym ukrytej, a także na ratowanie tej<br />
wiedzy przed wymarciem wraz z ostatnimi osobami ciągle pamiętającymi stare legendy<br />
(przykładami takiego folkloru jest opisany legendami przebieg eksplozji Tapanui ukazany w<br />
rozdziale A, wiedza o nowozelandzkich gigantach opisana w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, czy też<br />
informacja o istnieniu w Nowej Zelandii ciągle nieodkrytej przez Europejczyków kolosalnej<br />
rzeźby "Sleeping Giant" opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale V3 z tomu 16 monografii [1/4]). Bez<br />
czyjegoś żywotnego zainteresowania w ich przebadaniu, z czasem zapewne spotka je ten<br />
sam los co wspomniane w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2 szkielety gigantów podobno znalezione w<br />
jednej z jaskiń Nowej Zelandii. Z kolei ich "rutynowe" przebadanie, ale przez osoby ani nie<br />
posiadające wymaganej ekspertyzy technicznej, dociekliwości, oraz zdolności do kojarzenia<br />
faktów, ani też nie mające odwagi zarejestrować <strong>dr</strong>astyczne sformułowania czy postawić<br />
niepopularne hipotezy, da zapewne te same rezultaty co poprzedzające ujawnienie Tapanui<br />
około stuletnie badania samych Nowozelandczyków w tym zakresie.<br />
C. Publikowanie po angielsku i upowszechniania w Nowej Zelandii wyników badań<br />
Tapanui. Ta niezwykle brzemienna w skutki eksplozja wszakże ciągle pozostaje niemal<br />
całkowicie nieznana w kraju w którym się przydarzyła.<br />
D. Inspirowanie innych naukowców nowozelandzkich wynikami badań Tapanui.<br />
Inspirowanie to mogłoby zapoczątkować bardziej raptowne wyjaśnienie wielu zagadek tego<br />
kraju związanych z omawianą eksplozją (np. pojawienia się i wymarcia ptaka Moa - patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział C7.1, istnienia gigantów w ich kraju - patrz C7.2, itp.).<br />
E. Gromadzenie doświadczeń na temat podejścia i metodyki wielodyscyplinarnych<br />
badań prowadzonych przez pracownika nowozelandzkiego uniwersytetu. Jak wiadomo<br />
ogromna większość tematów badań prowadzonych dotychczas na uniwersytetach obejmuje<br />
sobą tylko jedną dyscyplinę lub pogranicze pomiędzy dwoma dyscyplinami. Takie bowiem<br />
jednospecjalizacyjne tematy są najłatwiejsze do zrealizowania, jako że nie nakładają na<br />
swych prowadzących obowiązku nieustannego pogłębiania wiedzy i poszukiwania<br />
rozwiązań których nie nauczono podczas studiów. Tymczasem poziom zaawansowania<br />
dzisiejszej nauki i techniki nakłada wymóg, że tematy badawcze wprowadzające liczący się<br />
postęp muszą rozciągać się na kilka różnych dyscyplin. Niestety, obecny system<br />
edukacyjny, posiadana przez naukowców jednokierunkowa ekspertyza, oraz<br />
dotychczasowe metody badań, uniemożliwiają podejmowanie takich wielodyscyplinarnych<br />
tematów na uczelniach. Ich realizacja coraz częściej monopolizowana jest więc przez różne<br />
przemysłowo-nastawione instytucje badań i rozwoju, przejmujące na siebie ciężar rozwoju<br />
nauki na Ziemi i stopniowo usuwające w cień naukowe znaczenie uczelni. Aby więc<br />
ratować znaczenie naukowe uczelni i powstrzymać zarysowywujący się coraz mocniej<br />
proces ich przekształcania w instytucje wyłącznie dydaktyczne (t.j. nie prowadzące żadnych<br />
badań), niektóre uniwersytety w USA wprowadzają w życie ideę wielodyscyplinarności, w<br />
której naukowcy i studenci z jednego kierunku starają się pokryć obszarem swej ekspertyzy<br />
wiele różnych dyscyplin równocześnie. Jak to zapewne stało się oczywiste z treści<br />
niniejszej monografii, badania Tapanui posiadają właśnie taki wielodyscyplinarny charakter.<br />
Faktycznie to obejmują one zasięgiem swej tematyki niemal wszystkie podstawowe<br />
dyscypliny naukowe. Ogromna rozpiętość najróżnorodniejszych dyscyplin i kierunków,<br />
ekspertyza z obrębu których konieczna jest do skompletowania badań Tapanui, przekracza<br />
niekiedy zakres specjalizacji badawczych reprezentowanych nawet przez niektóre całe<br />
uczelnie Nowej Zelandii. W przypadku więc realizowania tych badań na jednym z<br />
tamtejszych uniwersytetów zgromadzone zostałyby cenne doświadczenia i sprawdzone w<br />
działaniu metodologie, które w przyszłości umożliwiłyby też podejmowanie na tej uczelni<br />
innych wielodyscyplinarnych tematów badań.
M-231<br />
F. Ujawnienie, rozpracowanie i rozpoczęcie zapobiegania negatywnym efektom jakie<br />
eksplozja Tapanui może posiadać na zachowanie, z<strong>dr</strong>owie i życie mieszkańców Nowej<br />
Zelandii, a także na zachowanie, z<strong>dr</strong>owie i życie ludzi zjadających produkty rolne<br />
wytwarzane w tym kraju. Aby wskazać tutaj kilka przykładów takich możliwych efektów, to<br />
należą do nich: (1) uparcie krążące w Nowej Zelandii pogłoski o jakoby zwiększonej<br />
zachorowalności na tzw. "Tapanui flu" oraz na raka u osób mieszkających w pobliżu krateru<br />
Tapanui - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.2, (2) szansa że konserwatyzm niektórych<br />
Nowozelandczyków może być powodowany ich zamieszkiwaniem na obszarze objętym<br />
polem szczególnej kombinacji wibracji telepatycznych do których ich umysły i ciała się<br />
wstrajają - patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.3, (3) hipotetyczna możliwość że niektóra żywność<br />
wyrastająca w bliskości krateru Tapanui jest natelekinetyzowana (biologicznie aktywna),<br />
stąd np. może być w stanie powodować u spożywającej ją młodzieży przyspieszony rozwój<br />
fizyczny kosztem rozwoju ich potencjału intelektualnego - patrz opisy wad telekinetycznego<br />
rolnictwa przytoczone m.in. w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2 monografii [1/4] (ewentualna<br />
telekinetyczna aktywność owej żywności mogłaby kiedyś okazać się np. powodem dla<br />
którego młodzież z krajów importujących znaczne ilości mięsa i produktów mlecznych z<br />
Nowej Zelandii wyrasta do rozmiarów młodzieży nowozelandzkiej), (4) hipotetyczna szansa<br />
że żywność z resztkowym polem telekinetycznym może powodować odwracanie zachowań<br />
obu płci, t.j. kobiety zaczynałyby zachowywać się jak mężczyźni, zaś mężczyźni jak kobiety<br />
- patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB3 monografii [1/4], itp. Warto tu dodać, że zapobiegające badania<br />
żywności (np. patrz punkty (3) i (4) powyżej) są szczególnie istotne i ich prowadzenie na<br />
odpowiednio zaawansowanym poziomie może czasami uchronić od rodzaju kłopotów w<br />
jakich przykładowo znalazła się Anglia w <strong>dr</strong>ugim kwartale 1996 roku, kiedy to odkrycie w ich<br />
krowach choroby wirusowej zwanej "Bovine Spongiform Encephalopathy" (znanej też pod<br />
popularną nazwą "mad cow disease", t.j. szaleństwo krów - patrz po<strong>dr</strong>ozdział D4)<br />
spowodowało niemal całkowite załamanie się eksportu produktów rolnych z tego kraju.<br />
G. Umożliwienie społeczeństwu nowozelandzkiemu korzystanie z pożytecznych<br />
rezultatów i efektów jakie badania Tapanui mogą przynieść, oraz efektów jakie przyniosą<br />
badania problematyki zainspirowanej przez tą eksplozję. Przykładami takich efektów może<br />
być "telekinetyczne rolnictwo" opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2 z [1/4], które bezpośrednio<br />
wynika z badań Tapanui; czy rozpracowanie nośnej fali telepatycznej (patrz po<strong>dr</strong>ozdział<br />
H7.1 zs [1/4]), telepatycznych stacji nadawczych i TRI (patrz po<strong>dr</strong>ozdział N3 z [1/4]) które<br />
zainspirowane zostało badaniami Tapanui.<br />
H. Wydobycie na światło, rozpropagowanie i ekonomiczne wykorzystanie jednej z<br />
najbardziej interesujących atrakcji turystycznych Nowej Zelandii (t.j. krateru Tapanui oraz<br />
zachowanego do dzisiaj materiału faktologicznego obecnego w jego pobliżu). Wyłącznie dla<br />
oglądnięcia tej atrakcji ogromna liczba turystów zagranicznych zapewne zdecydowałaby się<br />
odwiedzić ten kraj.<br />
I. Podjęcie wysiłków nad zidentyfikowaniem, nazwaniem po imieniu,<br />
wyeksponowaniem, i przeciwdziałaniem niektórym z niekorzystnych skutków bezkarnego<br />
jak dotychczas panoszenia się na uczelniach nowozelandzkich zjawiska które w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3 nazywane jest represyjnym konserwatyzmem. W przypadku gdyby<br />
możliwym było kontynuowanie badań Tapanui, być może udałoby się zaradzić<br />
następującym objawom tej niezykle agresyjnej formy akademickiego wstecznictwa które<br />
dotychczas dotknęły autora: (a) naruszania praw naukowców do swobody wyboru tematyki<br />
swych badań, wolności wygłaszania własnych poglądów, oraz respektowania przez innych<br />
kierunku ich poszukiwań twórczych (naruszenie takie definitywnie miało miesce w<br />
przypadku podjętych przez autora badań Tapanui); (b) odmawiania uznania dorobku<br />
(autora) na temat Tapanui jako równorzędnego z dorobkiem innych naukowców tylko<br />
ponieważ dorobek ten dotyczy kierunku badań który w chwili obecnej nie posiada jeszcze<br />
oficjalnie uznawanej dyscypliny; (c) uzurpowania sobie przez kierownictwo administracyjne<br />
niektórych nowozelandzkich uczelni prawa do korygowania Boga poprzez decydowanie<br />
które manifestacje natury są dozwolone i stąd powinny być badane, których zaś naturze nie
M-232<br />
wolno przejawiać (jeśli zaś natura okazuje się niezdyscyplinowana, wtedy ich zdaniem musi<br />
zostać ukarana zakazem badania i wymogiem ignorowania tych manifestacji przez<br />
podległych owym administratorom naukowców); (d) karania naukowca za poszukiwanie<br />
prawdy czyli za czynienie dokładnie tego do czego jego zawód został ustanowiony i za co<br />
społeczeństwo obdarza go kredytem zaufania.<br />
Obserwując dotychczasową opozycję przed przyjęciem do wiadomości wyników<br />
raportowanych tutaj badań, autor jest świadom że doskonałym pretekstem do ich zbycia<br />
byłoby znalezienie kiedyś jakiejś niedoskonałości w jego logice i argumentacji. Opisy i cały<br />
materiał faktologiczny zaprezentowane w niniejszej monografii stanowią przecież dorobek<br />
pojedynczego naukowca i to ograniczanego koniecznością działania w konspiracji oraz<br />
finansowania swych badań z własnych funduszy. Jako że autor jest tylko człowiekiem,<br />
oczywiście jego wiedza posiada granice. Stąd też jest rzeczą naturalną że inni eksperci,<br />
jeśli tylko zdecydują się kiedyś dokładnie przeanalizować jego ustalenia, zapewne będą w<br />
stanie wykryć jakieś niedoskonałości, których istnienia autor nie jest obecnie świadom.<br />
Żadna teoria nie może być bowiem doskonała od samego początku i jest rzeczą naturalną<br />
znaleźć jakieś pomyłki w pracy każdego naukowca (np. patrz słynna pomyłka Albert'a<br />
Einstein'a w jego publicznym oświadczeniu z 1932 roku, iż energia atomowa nigdy nie<br />
będzie mogła zostać wyzwolona - cytowana w po<strong>dr</strong>ozdziale JB7.3 z [1/4]). Przeglądnięcie<br />
niefortunnych losów niektórych badaczy w przeszłości uzmysławia, iż jeśli w danym czasie<br />
jakaś teoria jest "niewygodna" dla istniejących instytucji, znalezienie w niej kilku nic nie<br />
znaczących pomyłek może stanowić wymówkę dla ogłoszenia całej teorii za błędną. Z kolei<br />
w obecnej sytuacji sekretnej okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> (w zrozumieniu tej okupacji<br />
wyjaśnionym w rozdziale B) oraz zaduszania przez samych <strong>UFO</strong>nautów wszelkich badań<br />
jakie mogą prowadzić do zdemaskowania tej okupacji, każde odkrycie postulujące<br />
ingerowanie przez cywilizacje <strong>UFO</strong> w sprawy Ziemi, za podszeptem <strong>UFO</strong>nautów jest<br />
krótkowzrocznie interpretowane jako atak na prestiż nauki. Stąd też, gdy jakieś<br />
marginesowe zastrzeżenia wysunięte zostaną przeciwko którejś z hipotez<br />
zaprezentowanych w niniejszej monografii warto pamiętać że: nawet i z kilkoma pomyłkami<br />
w prezentacji autora, przeważająca większość przedstawionych w tej monografii faktów i<br />
dociekań pozostaje poprawna. Ta poprawna część prezentacji wystarcza dla utrzymania<br />
ważności zaprezentowanych tu hipotez i teorii.<br />
Wiadomo że nikt nie przyjmie intelektualnego dobra dla posiadania jakiego dana<br />
osoba czy też naród nie wyrobiły sobie jeszcze motywacji i filozoficznej dojrzałości. Jeśli<br />
nawet dobro to da się za darmo, ktoś obdarowany wbrew swoim życzeniom pozbędzie się<br />
go przy najbliższej okazji. Dopóki więc Nowozelandczycy nie dojrzeją do posiadania swej<br />
eksplozji Tapanui, owo historycznie brzemienne wydarzenie nie będzie dla nich istnieć. Z<br />
kolei nie istniejąc dla Nowozelandczyków na których terenie się ono przydażyło, nie będzie<br />
również i dostępne dla innych narodów. Z historycznego przykładu eksplozji tunguskiej<br />
doskonale bowiem wiadomo, że dla zewnętrznego świata eksplozja ta zaczęła istnieć<br />
dopiero kiedy miejscowi naukowcy zaakceptowali jej istnienie i zajęli się jej szczegółowymi<br />
badaniami. Gdyby więc rosyjscy naukowcy nie rozpoczęli badań eksplozji tunguskiej, jej<br />
istnienie pozostawałoby nieznane również dla reszty świata w podobny sposób jak obecne<br />
ignorowanie eksplozji koło Tapanui przez Nowozelandczyków powoduje jej niedostępność<br />
dla wszystkich pozostałych narodów. (Zauważ że powyższa prawda ujawnia jedno z<br />
istotnych postulatów filozofii zwanej totalizm omówionej w rozdziale JA monografii [1/4].<br />
Skrótowo postulat ten możnaby wyrazić słowami "posiadanie zobowiązuje"; zaś w pełnym<br />
brzmieniu słowami: "w naszym traktowaniu dobra które jest nam dane moralnie<br />
odpowiadamy też i za tych którzy dobra tego zostali pozbawieni".) Z kolei gdyby badania<br />
eksplozji tunguskiej nie zostały zapoczątkowane we właściwym czasie, w chwili obecnej<br />
byłoby już za poźno na ich podjęcie ponieważ większość materiału dowodowego niemal<br />
całkowicie tam zniknęła. Jak zaś wykazuje ostatnia lustracja autora koło krateru Tapanui<br />
dokonana w sierpniu 1997 roku, również i tam materiał dowodowy znika z okresem<br />
połowicznego zaniku wynoszącym około 9 lat. Jeśli więc oficjalne badania tej eksplozji nie
M-233<br />
zostaną podjęte relatywnie szybko, wkrótce nie ocaleje niemal nic do naukowego<br />
przebadania.
Rozdział N.<br />
N-234<br />
DWANAŚCIE PRAWD O PRAWDZIE<br />
Jedną z fundamentalych zasad naszego wszechświata jest "Zasada<br />
Dwubiegunowości" opisana w po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.1 monografii [1/4]. Zgodnie z nią wszystko<br />
w naszym wszechświecie generowane jest zawsze w sposób dwubiegunowy, t.j.<br />
obejmujący zarówno jego pozytywny jak i negatywny component. Jednym z istotnych praw<br />
moralnych wynikających z owej zasady jest ”prawo obusieczności następstw”<br />
wspominane też w po<strong>dr</strong>ozdziale O3 tej monografii. Esencję tego prawa możnaby wyrazić<br />
stwierdzeniem, że "bilans pozytywnych i negatywnych następstw każdego rozwoju<br />
wypadków (zdarzenia) musi się zerować" - patrz po<strong>dr</strong>ozdział I4.1.1 monografii [1/4]. Innymi<br />
słowami: "pozytywane i negatywne następstwa każdego zdarzenia muszą nawzajem się<br />
neutralizować", lub jak wyraża to nasze przysłowie "nie ma takiego złego co by na dobre<br />
nie wyszło". Jeśli więc krótkoterminowe następstwa jakiegoś zdarzenia (np. dementowania i<br />
ignorowania istnienia eksplozji Tapanui) są negatywne, w długotrwałym okresie działania<br />
zdarzenie to musi uzyskać równą ilość pozytywnych efektów. Jednym z kilku pozytywnych<br />
następstw nieprzychylnego przyjęcia teorii autora i upartego o<strong>dr</strong>zucania jego ustaleń jest, iż<br />
zmusiło go to do podjęcia filozoficznych analiz nad przyczynami i konsekwencjami takiego<br />
stanu rzeczy. Analizy te doprowadziły m.in. do ujawnienia łańcucha "dwunastu prawd o<br />
prawdzie" - czyli reguł jakie zdają się rządzić mechanizmem prowadzącym w efekcie<br />
końcowym do powszechnego zakceptowania tzw. "nagiej prawdy" (t.j. jakie powodują iż<br />
"prawda zawsze w końcu zwycięża").<br />
Uświadomienie sobie istnienia owego mechanizmu powodującego że ”prawda<br />
zawsze w końcu zwycięża” naprowadziło później autora do wielu istotnych spostrzeżeń<br />
filozoficznych. Jednym z najważniejszych z nich było zapewne odkrycie faktu istnienia i<br />
działania tzw. "cykli filozoficznych" opisanych w po<strong>dr</strong>ozdziale JD1.2 monografii [1/4].<br />
Ponieważ owe reguły rządzące losami prawdy posiadają naturę filozoficzną i odnoszą się<br />
do większości istniejących sytuacji życiowych, włączając w to sytuację przedmiotu niniejszej<br />
monografii, autor zdecydował się podzielić nimi z czytelnikiem, streszczając je poniżej.<br />
Liczy on przy tym, że jego obserwacje pozwolą zakończyć tą monografię o<strong>dr</strong>obiną<br />
optymizmu, skłonią do refleksji, a także być może zainspirują własne przemyślenia na ten<br />
temat jakie kiedyś zaowocują dalszym udoskonaleniem lub poszerzeniem poniższego<br />
łańcucha "prawd o prawdzie". Streszczenie to przytacza jedynie końcowe ustalenia, bez<br />
podania przykładów z jakich one wynikają czy procesu logicznego jaki doprowadził do ich<br />
sformułowania (dla omówienia tych przykładów i logiki konieczne byłoby bowiem napisanie<br />
całej oddzielnej monografii). Warto podkreślić że przytoczone tu ustalenia, aczkolwiek z<br />
definicji posiadające subiektywną naturę, w wielu aspektach zdają się pokrywać z<br />
doświadczeniami innych ludzi. Jednym z dowodów na to jest iż wiele z poniższych<br />
sformułowań autora posiada swoje odzwierciedlenie w istniejących przysłowiach (poniżej<br />
przytoczono nawet przykłady kilku takich polskich i angielskich przysłów). Ów wynikowy<br />
zbiór "prawd o prawdzie" ujawniających mechanizm jaki powoduje iż "prawda w końcu<br />
zwycięża" jest jak następuje:<br />
#1. "Prawda nigdy nie jest oczywista". Jednym z ciekawszych praw czy regularności<br />
tego świata, z istnienia którego autor zdał sobie sprawę dopiero po wielu latach błądzenia i<br />
gorzkich doświadczeń, jest że ją<strong>dr</strong>o prawdy zawsze zdaje się być dobrze ukryte,<br />
zamaskowane pozorami i strzeżone sforą utartych poglądów. Z tego też powodu dotarcie<br />
do danej prawdy następuje zwykle na samym końcu, zaś przedtem wiele co-mniej
N-235<br />
dociekliwych umysłów zostaje zwiedzionych pozorami i ląduje w ślepej uliczce, zwodząc<br />
przy okazji innych ludzi swoimi błędnymi stwierdzeniami. Odkrycie to stoi w jawnej<br />
sprzeczności z popularną opinią jaką wyrabiają w nas po<strong>dr</strong>ęczniki szkolne, a jaka zdaje się<br />
sugerować że "prawda zawsze jest oczywista i sama rzuca się w oczy". Jest ono jednak<br />
zgodne z już ustalonymi zasadami postępowania Boga opisanymi w tomie 6 monografii<br />
[8p/2]. Oto przykład polskiego i angielskiego przysłowia które wyraża iż prawda zawsze jest<br />
starannie ukryta: "prawda na dnie studziennym się kryje", "truth lies at the bottom of a well"<br />
(przypisywane Heraklitowi z Efezu). Fakt starannego ukrywania się prawdy posiada kilka<br />
ważkich konsekwencji dla ludzkiego postępowania. Najistotniejszymi z nich jest<br />
uświadomienie sobie iż: (1) dotarcie do prawdy nigdy nie jest łatwe i zawsze kosztuje dużo<br />
wysiłku (albo też odwrotnie: wszystko to co daje się szybko dociec napewno nie jest prawdą<br />
i bez wątpienia kiedyś ukaże że ukrywało jakiś zwodniczy element), (2) tylko osoby o<br />
wielkich umysłach i nieprzeciętnych cechach charakteru (np. cierpliwości, sumienności,<br />
wnikliwości) są w stanie zgłębić nieznane wcześniej prawdy (albo: zdolność do zgłębienia<br />
nieznanych przedtem prawd jest miarą wielkości ludzkich umysłów), (3) prawda zawsze<br />
poznawana jest na samym końcu gdy wyczerpią się już wszystkie wersje nieprawdy którym<br />
ludzie skłonni byliby dawać posłuch (albo: ludzie zwykle akceptują radykalną prawdę tylko<br />
jeśli absolutnie nie posiadają oni już innego wyjścia), (4) prawda dość często jest<br />
dokładnym przeciwieństwem do tego w co się powszechnie wierzy (albo: osoby chcące<br />
poznać prawdę muszą zdystansować się od ugruntowanych stereotypów).<br />
#2. "Prawda zawsze jest niewygodna". Jaka bowiem by ona nie była zawsze znajdą<br />
się ludzie którym z tych czy innych względów będzie ona przeszkadzała, którzy więc będą<br />
ją aktywnie zwalczać. Doskonale wyrażają to przysłowia "prawda w oczy kole", "the greater<br />
the truth, the greater the libel". Dla przykładu odkrycie, iż krater Tapanui powstał w wyniku<br />
eksplozji <strong>UFO</strong>, natychmiast staje się niewygodne dla wszystkich osób i instytucji którzy nie<br />
chcą ujawnienia, iż Ziemia aktualnie znajduje się pod sekretną okupacją cywilizacji<br />
kosmicznej bardziej zaawansowanej od naszej (w zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym w<br />
rozdziale B), czy obawiają się wyjścia na jaw że wiedza naszych naukowców jest ciągle<br />
jeszcze niezwykle prymitywna i zupełnie niewystarczająca do zgodnego z prawdą<br />
wyjaśnienia znacznej większości otaczających nas zjawisk. Niewygoda prawdy posiada<br />
określone następstwa, takie jak przykładowo: (1) że "mówienie prawdy i tylko prawdy<br />
przychodzi każdemu tak trudno", (2) że tak "niewielu ludzi konsekwentnie upiera się przy<br />
mówieniu prawdy", czy (3) że "w życiu prywatnym najbardziej ceni się innych po tym jak<br />
konsekwentnie obstają oni przy prawdzie" (nie mylić tu cenienia w życiu prywatnym z<br />
nagradzaniem w życiu publicznym w którym ciągle "nagradza się tych którzy mówią rzeczy<br />
jakie pragniemy usłyszeć" aczkolwiek jednocześnie ludzi takich wcale się nie ceni). Fakt że<br />
"prawda jest zawsze niewygodna" stanowi wersję generalniejszego prawa naszego świata<br />
podającego że "budowanie jest zawsze trudniejsze od burzenia". Tak jak w przypadku<br />
budowy która im jest większa tym więcej trudności napotyka jej realizacja, podobnie z<br />
prawdą - im swym znaczeniem dotyczy ona więcej osób, tym większy opór musi ona<br />
powodować. Z kolei tym więcej osób zostaje dotknięte daną prawda im jest ona ważniejsza<br />
- patrz też #5 poniżej.<br />
#3. "Prawda jest tylko jedna, podczas gdy odcienie nieprawdy nie znają granic".<br />
Najlepiej wyraża to angielskie przysłowie "Craft must have clothes, but truth loves to go<br />
naked" - co powinno się interpretować, że "Kłamstwo można dowolnie przybrać jednak<br />
prawda ma zwyczaj ukazywać się nago". Przykładowo odnosząc to do tematu niniejszej<br />
monografii, istnieje tylko jedna prawdziwa przyczyna powstania krateru Tapanui, nie istnieją<br />
jednak granice dla mnożenia "wygodnych wyjaśnień" dla tego powstania. Istniejąc w tylko<br />
jednym wydaniu, z natury rzeczy prawda jest niepodatna na manipulowanie, natomiast<br />
nieprawdę można ukształtować w każdą formę jaką tylko ktoś zechce. Powyższe musi więc<br />
prowadzić do sytuacji iż zawsze daje się znaleźć takie sformułowanie nieprawdy jakie<br />
satysfakcjonowałoby prawie każdego, natomiast jednobrzmienie prawdy powoduje iż nigdy
N-236<br />
wszystkim ona nie dogodzi. To z kolei prowadzi do regularności numer #2 podanej<br />
poprzednio.<br />
#4. "Do zaakceptowania danej prawdy ludzie muszą dorosnąć" (prawdy nie można<br />
więc komuś dać w prezencie ani wmusić). Doskonale wyraża to angielskie przysłowie ”you<br />
can bring a horse to the water, but you cannot make it <strong>dr</strong>ink” (tj. “możesz przyprowadzić<br />
osła do wody, jednak nie będziesz w stanie zmusić go aby się napił”). Okazuje się że<br />
zaakceptowanie nowej i radykalnej prawdy jest złożonym procesem o charakterze bardziej<br />
emocjonalnym (uczuciowym) niż intelektualnym (racjonalnym, logicznym). W<br />
zaakceptowaniu tym naistotniejszym elementem jest dojrzałość filozoficzna danego<br />
akceptującego. Obrazowo możnaby je przyrównać do wspinania się po <strong>dr</strong>abinie - aby<br />
wspiąć się na określony szczebel, koniecznym jest już uprzednie osiągnięcie szczebla<br />
poprzedniego. Niestety, nasz obecny system edukacyjny nie zdaje się sprzyjać uzyskiwaniu<br />
wysokiej dojrzałości filozoficznej (patrz rozdział JB w monografii [1/4]). Z dotychczasowych<br />
obserwacji autora wynika bowiem iż im wyższe wykształcenie formalne ktoś zdobył, tym<br />
statystycznie mniejsze prawdopodobieństwo posiadania przez tą osobę zdolności do<br />
zaakceptowania radykalnej prawdy. W przypadku zaś braku tej dojrzałości, bez względu na<br />
to jak logiczne czy niepodważalne są przedstawiane argumenty czy dowody, dana prawda i<br />
tak zostanie o<strong>dr</strong>zucona. Wyrażając to w sposób uproszczony, osoby filozoficznie<br />
niedojrzałe nie zmieniają swoich poglądów. Z doświadczeń więc autora wynika, że nie<br />
warto nawet tracić czasu na przekonywanie do danej prawdy osób, jakie do jej<br />
zaakceptowania jeszcze nie dorosły. Znacznie lepiej spożytkować ten czas na utwierdzenie<br />
pewności i przekonania u tych osób które gotowe są już do jej przyjęcia. Ponieważ upływ<br />
czasu i wzrost doświadczenia życiowego są jedynymi czynnikami jakie mogą spowodować<br />
osiągnięcie owej wymaganej dojrzałości filozoficznej, niektóre bardziej radykalne prawdy<br />
muszą więc odczekiwać całe stulecia zanim ludzie dorosną do ich zaakceptowania.<br />
#5. "Opór przed zaakceptowaniem danej prawdy jest proporcjonalny do jej wielkości"<br />
lub innymi słowami "im istotniejsza jest dana prawda, tym większy opór w jej<br />
upowszechnianiu". Nie sprawdza się więc popularne wierzenie iż wystarczy tylko ujawnić<br />
czy dowieźć prawdę, aby każdy przyjął ją bez zastrzeżeń. Faktycznie jedynie nieprawda<br />
przyjmowana jest bez oporu, ponieważ z reguły jej sformułowanie zostaje tak dobrane aby<br />
usatysfakcjonowało ono większość ludzi. Natomiast dla upowszechnienia prawdy<br />
koniecznym jest staczanie wielu batalii, których żołnierzami są wszyscy ci którzy o daną<br />
prawdę aktywnie walczą. Praktycznie możliwe jest więc nawet ocenianie wielkości wpływu<br />
jaki na nasze społeczeństwa wywrze przyjęcie danej prawdy, poprzez zwykłą analizę oporu<br />
istniejącego przed jej upowszechnianiem. Dla przykładu, ogromny opór z którym obecnie<br />
przyjmowana jest prawda o sekretnej okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> (w zrozumieniu tej okupacji<br />
wyjaśnionym w rozdziale B), zapowiada iż jej końcowe zaakceptowanie będzie posiadało<br />
niewypowiedzianie znamienny wpływ na naszą cywilizację. Istnienie oporu przed<br />
upowszechnieniem prawdy oznacza, że upowszechnienie to nie może się odbyć jako<br />
proces "pokojowy" a musi polegać na przełamaniu oporu tych osób, instytucji czy państw<br />
którym dana prawda przeszkadza. Krzewiciele prawdy, czyli ci którzy aktywnie uczestniczą<br />
w przełamaniu tego oporu, w przypadku zwycięstwa prawdy zostają sowicie wynagrodzeni,<br />
bowiem:<br />
#6. "Prawda rodzi owoce tym którzy o nią aktywnie walczą". Aczkolwiek na pierwszy<br />
rzut oka wygląda na to że tylko obstawanie za nieprawdą daje określone korzyści, każda<br />
prawda rodzi więcej owoców niż odpowiadająca jej nieprawda. Niestety, nadchodzą one po<br />
bardzo długim czasie od chwili zasiania prawdy. Ponadto, owoce te z reguły nie ograniczają<br />
się jedynie do przedmiotu danej prawdy i rodzą się także w dziedzinach pozornie z prawdą<br />
tą wcale nie związanych. Przykładowo spora ich część dotyczy osiągania przez osoby<br />
walczące o daną prawdę stanu wewnętrznego szczęścia i zadowolenia, wzrostu<br />
filozoficznego, samourzeczywistnienia, poczucia sensu życia, siły moralnej, itp. Stąd owoce<br />
te stają się zauważalne i doceniane tylko przez zwolenników danej prawdy, zaś korzystanie<br />
z nich jest możliwe jedynie w przypadku gdy ktoś aktywnie walczy o jej upowszechnienie.
N-237<br />
Aby podać tu przykład owoców prawdy odnoszących się do tematyki niniejszej monografii,<br />
z rozdziału G wynika bardzo jednoznacznie iż instytucja lub państwo jakie uzna prawdę o<br />
<strong>UFO</strong> już wkrótce po tym będzie też w stanie zbudować magnokraft dający mu niezwykłą<br />
przewagę militarną, techniczną i ekonomiczną nad innymi instytucjami lub państwami.<br />
Potencjalne korzyści płynące z zbudowania magnokraftu mogą jednak być docenione<br />
jedynie przez tych którzy akceptują istnienie <strong>UFO</strong> lub fakt okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong><br />
opisywany w rozdziale B. Rezulatem więc zwycięstwa prawdy o <strong>UFO</strong> będzie, iż dana<br />
osoba, grupa społeczna, czy państwo wyprzedzi i podporządkuje sobie (militarnie,<br />
ekonomicznie, lub intelektualnie) tych którzy z jakiegoś powodu, np. z uwagi na istniejący u<br />
nich dobrobyt, nie zdobyli się na akceptowanie tej prawdy. Owoce jakie prawda jest w<br />
stanie urodzić dają jej ogromną siłę i powodują iż szeregi jej krzewicieli z czasem rosną.<br />
Dzięki temu wzrostowi liczby zwolenników, prawda zawsze zdaje się przetrwać niezależnie<br />
od ofiar ze strony swych wyznawców, t.j.:<br />
#7. "Prawda nigdy nie umiera", chociaż giną osoby które o nią walczyły. Podając to<br />
innymi słowami, "poprawna idea żyje nawet jeśli jej pierwsi wyznawcy wymrą". W ten<br />
sposób walka o prawdę gdy raz zostanie zaczęta będzie trwała aż do zwycięstwa - bez<br />
względu na to kiedy zwycięstwo to nadejdzie. Oczywiście prawda nie wygrywa tej walki tak<br />
długo, aż po jej stronie nie stanie wystarczająca ilość wyznawców. Niestety, w krajach o<br />
wysokim dobrobycie istnieje zasadnicza trudność z werbowaniem owych wyznawców,<br />
ponieważ:<br />
#8. "Im więcej ktoś ma do stracenia, tym większe są jego opory przed obstawaniem<br />
po stronie prawdy". To samo można wyrazić też innymi słowami "ludzie mający dużo do<br />
stracenia rzadko obstają przy prawdzie" (szczególnie ostro widoczne to u polityków).<br />
Zaprzecza to więc popularnej opinii iż "ludzie autorytetu mówią i promują prawdę"<br />
(faktycznie ludzie autorytetu mają wiecej do stracenia od innych osób, stąd w ich interesie<br />
bardziej leży promowanie łatwo akceptowalnej nieprawdy zamiast niepopularnej prawdy).<br />
Powyższe jest niejako logicznym następstwem regularności numer #2 stwierdzającej że<br />
"prawda jest zawsze niewygodna". Zdając sobie bowiem doskonale sprawę z<br />
niewygodności "nagiej prawdy" osoby znajdujące się w pozycji w której zależy im na<br />
nienarażaniu się na ataki innych osób będą raczej skłonne stawać po stronie innej niż<br />
prawda. W obecnym bowiem klimacie społecznym i moralnym "w życiu publicznym ludzie<br />
nagradzają innych nie za mówienie prawdy a za mówienie tego co chcieliby sami usłyszeć".<br />
Ponieważ w społeczeństwie osiągającym wyższy poziom dobrobytu istnieje statystycznie<br />
więcej osób jakie posiadają coś do stracenia poprzez stawanie po stronie nagiej prawdy,<br />
powyższe oznacza iż "im większy dobrobyt danego społeczeństwa, tym mniej w nim osób<br />
skłonnych stawać po stronie prawdy". To z kolei prowadzi do paradoksalnej sytuacji, że:<br />
#9. "Radykalna prawda ma szansę zwyciężenia (wyjścia na jaw) jedynie dzięki<br />
osobom, grupom społecznym, czy państwom o niskiej pozycji społecznej lub niskim stanie<br />
dobrobytu". (Niniejsze być może leży u podstaw znaczenia jakie prawie każda religia<br />
przykłada do ubóstwa i ludzi ubogich; zapewne to jest też powodem dla którego w<br />
dzisiejszych czasach prawda o <strong>UFO</strong> promowana jest niemal wyłącznie przez osoby inne niż<br />
dobrze płatni i wysoko myślący o sobie naukowcy.) Jak to już wykazano w punkcie #6,<br />
poznanie prawdy powiązane jest z kolei z poznaniem różnych dodatkowych tajników<br />
dających danej osobie, grupie społecznej, czy państwu przewagę nad innymi. Ponadto<br />
różne pozamaterialne następstwa obstawania za prawdą dają jej zwolennikom dodatkową<br />
przewagę moralną. Poprzez popieranie więc prawdy grupy, rodziny, lub osoby o niższym<br />
dobrobycie czy niższej pozycji stopniowo wyprzedzają materialnie i duchowo grupy,<br />
rodziny, czy osoby o większym dobrobycie. To z kolei prowadzi do sytuacji z punktu #11.<br />
Aby nie zostać zmuszonym do występowania przeciwko prawdzie, w wielu przypadkach:<br />
#10. "Osoby szczególnie dojrzałe filozoficznie niekiedy nawet rezygnują z kariery<br />
aby nie stawać przeciwko prawdzie". Jest to szczególnie zauważalne wśród wysoko<br />
uzdolnionych osób jakie na wcześniejszym etapie życia osiągnęły wysokie pozycje. Wielu z<br />
nich, pomimo iż dalsza kariera ciągle pozostaje dla nich otwarta, niekiedy nagle z niej
N-238<br />
rezygnuje aby poprowadzić ciche, aczkolwiek bardziej szczęśliwe, spełnione, oraz<br />
pozbawione stresów życie, aby całkowicie oddać się swoim osobistym zainteresowaniom,<br />
rodzinie, itp. W przypadku bliższego zbadania przyczyn dla których wycofali się ze swojej<br />
poprzedniej kariery, prawie zawsze okazuje się że ich zdaniem w dzisiejszych czasach<br />
osiąganie wysokich pozycji koliduje z obstawaniem przy prawdzie. Dlatego też zgodnie z<br />
ich standardami moralnymi lepiej było zaprzestać wspinania się do szczytu niż pozbawiać<br />
się wewnętrznego wzrostu i szczęścia. W filozofii życiowej wielu kultur, np. kulturze<br />
chińskiej, nieustanne poszukiwanie prawdy i obstawanie za prawdą, jest bowiem jednym z<br />
trzech fundamentalnych wymogów spełnienie których zezwala na osiągnięcie stanu<br />
wewnętrznego szczęścia i usatysfakcjonowania (innymi wymogami są: właściwy stosunek<br />
duchowy, oraz harminijne współżycie z innymi ludźmi). Ową zdolność do zrezygnowania z<br />
kariery w imię prawdy można też wyrazić innymi słowami, że "osoby wewnętrznie wielkie<br />
nie muszą wspinać się ku górze aby to udowodnić" (powyższe działa też i w kierunku<br />
odwrotnym, t.j. "niektórzy wspinają się wysoko aby zamaskować własną małostkowość").<br />
Niestety, niewielu odkrywa tą regularność, stąd szczęście i spełnienie życiowe zwykle<br />
utożsamiane jest ze wspinaniem się na szczyt do dobrobytu, chociaż:<br />
#11. "Poprzez ignorowanie prawdy dobrobyt zawiera w sobie zaczątki upadku".<br />
Osoby, rodziny, grupy, organizacje (np. partie polityczne), instytucje, czy państwa jakie z<br />
uwagi na osiągnięty przez siebie dobrobyt czy dotarcie do szczytowej pozycji przestały<br />
przykładać wagę do promowania prawdy, po pewnym czasie tak czy inaczej zostaną<br />
prześcignięte i w konsekwencji podporządkowane, przewyższone lub przeżyte przez tych<br />
którzy dociekli prawdy i przy okazji poznali związane z nią tajniki. Anglicy wyrażają to<br />
przysłowiem: "What went up, must come down", t.j. "Co się wspięło do góry, musi spaść na<br />
dół". W niektórych kulturach omawiana tu prawda iż "dobrobyt zawiera zaczątki upadku"<br />
jest powszechnie uznawana i uwzględniana nawet w działaniach wychowawczych.<br />
Przykładowo w tradycyjnej kulturze angielskiej dzieci z bogatych domów celowo oddawane<br />
bywały do tzw. "boarding schools" (t.j. szkół z internatami) aczkolwiek ich rodziców<br />
bezapelacyjnie stać było na zatrudnienie prywatnych nauczycieli dla wyedukowania swego<br />
potomstwa. W szkołach tych żelazna dyscyplina oraz celowo utrzymywane prymitywne i<br />
graniczące z ubóstwem warunki życiowe uczyły te dzieci poznawania i promowania prawdy.<br />
W kulturze wielu narodów utrwalone zostało też przekonanie, że dobrobyt pojedynczej<br />
rodziny - jeśli nie jest on utrwalany celowo poprzez podejmowanie nadzwyczajnych<br />
środków (takich jak np. edukowanie dzieci w owych surowych "boarding schools"),<br />
zazwyczaj może być utrzymany nie dłużej niż przez trzy generacje. Trzecia z nich tak<br />
bowiem bardzo oddala się od poczucia prawdy mającego swe korzenie w ubóstwie, że<br />
szybko marnotrawi cały majątek rodzinny. Przekonanie to wyrażają liczne przysłowia, np.<br />
angielskie "The father buys, the son builds, the grandson sells, and his son begs" co znaczy<br />
"Ojcie kupuje, syn buduje, wnuk sprzedaje, zaś jego syn żebrze", chińskie (a ściślej<br />
kantoniskie) "Ji saj czoł" co znaczy "Bogactwo pozostanie tylko przez trzy generacje", czy<br />
japońskie "If a man makes money his son will spend it and his grandson will be poor again"<br />
co znaczy "Jeśli ktoś zdobędzie fortunę, wtedy jego syn ją zmarnotrawi, zaś wnuk<br />
ponownie będzie klepał biedę" - po więcej przykładów oraz ich źródła pisane patrz<br />
monografia [9]. Ta sama idea przewija się też i w kulturze polskiej w postaci znanego<br />
powiedzenia o "synu marnotrawnym".<br />
Warto tutaj dodać, że w naszej (polskiej) kulturze pochodzenie z ubogiej rodziny<br />
błędnie uważa się za coś czego powinniśmy się wstydzić lub z powodu czego powinniśmy<br />
czuć się co najmniej zażenowani. Tymczasem w wielu innych kulturach, np. tradycyjnej<br />
kulturze chińskiej (przykładowo wśród Chińczyków mieszkających w Malezji), jest<br />
całkowicie odwrotnie - ludzie są dumni jeśli pochodzą z ubogiej rodziny i przy każdej okazji<br />
nie omieszkają tego podkreślić, natomiast z zażenowaniem ukrywają swój status i<br />
pochodzenie jeśli wywodzą się z bogatej rodziny. Istnieją bowiem różnorodne pożądane<br />
cechy charakteru, doświadczenia i doznania, wartości osobiste, poglądy filozoficzne, oraz<br />
atrybuty duchowe, jakich nabycie staje się możliwe jedynie jeśli ktoś pochodzi z ubogiej
N-239<br />
rodziny i jeśli życie nie szczędziło mu trudności i przeciwieństw losu, a stąd jakich osoby<br />
urodzone w bogatych rodzinach prawie zawsze są pozbawione. (To dlatego Bóg<br />
wychowuje ludzi za pomocą bólu i nieszczęść - tj. metodą opisaną w rozdziale B.) Jedną z<br />
nich jest właśnie upieranie się przy promowaniu prawdy. Czas więc aby i w naszej kulturze<br />
fakt pochodzenia z ubogiej rodziny stawał się powodem do osobistej dumy, a także abyśmy<br />
osądzali inne osoby nie po tym w jakiej rodzinie się urodziły, a po tym jaki postęp uczyniły<br />
one w stosunku do punktu startowego od którego zaczynały swoje życie.<br />
Powyższe dokładnie odnosi się też do kraju czyjegoś urodzenia. Urodzenie się i<br />
wychowanie w kraju (takim jak np. Polska) który jest wystarczająco biedny aby dostarczyć<br />
swym młodym obywatelom określonych doświadczeń i poglądów dostępnych jedynie w<br />
warunkach narodowego niedostatku, a jednocześnie wystarczająco zaawansowany<br />
technicznie, edukacyjnie, i kulturalnie, aby zabezpieczyć swej młodzieży nowoczesne i<br />
wszechstronne fundamenty edukacyjne, filozoficzne, i moralne, jest ogromnym<br />
błogosławieństwem które jego posiadacze zaczynają dopiero doceniać kiedy po wyjeździe<br />
za granicę uzyskują oni możność skonfrontowania swoich poglądów, wartości, i standartów<br />
z poglądami, wartościami, i standardami osób urodzonych i wychowanych w bogatych<br />
krajach.<br />
Upadanie osób, rodzin, instytucji i narodów które z powodu wzrostu swego<br />
dobrobytu oddaliły się od prawdy oznacza z kolei iż:<br />
#12. "Prawda zawsze w końcu zwycięża poprzez proste przeżycie tych którzy byli jej<br />
przeciwni". Aczkolwiek więc popieranie nieprawdy wiąże się z różnorodnymi<br />
natychmiastowymi (krótkoterminowymi) korzyściami, na długą metę owoce prawdy okazują<br />
się bardziej korzystne i dostarczają swym krzewicielom liczącej się przewagi nad<br />
zwolennikami nieprawdy. W końcowym więc efekcie zwolennicy nieprawdy albo<br />
podupadają i stają się zależni od zwolenników prawdy, albo też po prostu wymierają<br />
zostając zastąpieni rosnącą liczbą zwolenników prawdy. Po określonym więc czasie jedynie<br />
ostali przy życiu i aktywności są zwolennicy prawdy. Stąd niniejsze ustalenie ujawnia dosyć<br />
zadziwiający efekt końcowy mechanizmu jaki stoi za popularnym powiedzeniem "prawda<br />
zawsze zwycięża". Okazuje się bowiem, że prawda zwycięża "poprzez długowieczność".<br />
Jej zwycięstwo, aczkolwiek nieuchronnie, nie przychodzi więc w sposób łatwy, szybki, czy<br />
bezbolesny. Jest ono długotrwałym procesem pochłaniającym wiele ofiar po obu stronach,<br />
zaś w końcowym efekcie uzależnionym od wymarcia, upadku, podporządkowania, czy<br />
zniszczenia osób, instytucji, lub państw z których rekrutowali się przeciwnicy danej prawdy.<br />
Warto tu zaznaczyć że niezależnie od autora, do dokładnie tego samego wniosku o<br />
wymieraniu starych idei wraz z ich nosicielami dochodzą też inni badacze. Przykładowo<br />
patrz książka [1N] pióra Thomas'a Kuhn, "The structure of scientific revolutions", University<br />
of Chicago press, 1970. Główna teza tej książki również stwierdza, że nowe teorie wcale<br />
nie pokonują starych poprzez bezpośrednie przemówienie do logiki i wiedzy<br />
poszczególnych osób oraz następne przekonanie tych osób do swojej ważności, a raczej<br />
rosnąca liczba młodych osób wchodzących do świata naukowego wnosi ze sobą<br />
akceptację dla tych nowych teorii, podczas gdy wyznawcy starych poglądów po prostu<br />
muszą wymrzeć.<br />
Autor od dawna próbował dociec jaki mechanizm kryje się za faktem, że nowoodkryta<br />
prawda przemawia niemal wyłącznie do osób młodych, często dopiero<br />
wchodzących w życie, podczas gdy ludzie starsi wiekiem zwykle są całkowicie odporni na<br />
jej wymowę i raczej wolą wymierać niż zmieniać swoje poglądy. Mechanizm ten stał się dla<br />
niego zrozumiały dopiero po poznaniu funkcji ludzkiego "sumienia". Sumienie jest to bardzo<br />
kompleksowy organ intelektualny umiejscowiony w naszym przeciw-ciele (t.j. zawarty w<br />
przeciw-świecie), nieco podobny do mózgu z naszego świata. Faktycznie to organ ten<br />
reprezentuje w nas wiedzę i wolę wszechświatowego intelektu (Boga). Chociaż więc<br />
umiejscowiony jest on w naszym własnym przeciw-ciele, jednak faktycznie to pilnuje czy<br />
wola i prawa owego wszechświatowego intelektu są przez nas skrupulatnie wypełnianie.<br />
Jego zasadnicza funkcja m.in. sprowadza się do porównywania myśli swego nosiciela do
N-240<br />
zbioru uniwersalnych prawd i praw wszechświata, oraz następnym informowaniu tego<br />
nosiciela o moralnej wymowie jego lub jej myśli i zamierzeń (t.j. informowaniu czy myśli te<br />
lub zamierzenia są prawdą czy kłamstwem, czy są moralnie poprawne, czy łamią jakieś<br />
prawa moralne, itp.). Dokładniejszy opis sumienia zawarty jest w po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.2<br />
monografii [1/4]. Badania autora wykazały przy tym, że podszeptów sumienia słuchają, i je<br />
posłusznie wykonują, jedynie ludzie młodzi. Natomiast ludzie starzy uczą się sposobów ich<br />
ignorowania lub zagłuszania. Oczywiście sumienie działa bezblędnie nie tylko w odniesieniu<br />
do prawd jakie od dawna już znamy, ale również i w odniesieniu do prawd nowo-odkrytych,<br />
lub nawet wogóle jeszcze ludziom nieznanych (wszakże reprezentując wszechświatowy<br />
intelekt (Boga) w naszym własnym ciele, wiedza tego sumienia jest równa wiedzy<br />
wszechświatowego intelektu). Zawsze więc podpowiada ono swojemu nosicielowi które<br />
prawa lub działania są poprawne i zgodne z wolą wszechświatowego intelektu, i za czym<br />
nosiciel ten powinien w swoim życiu obstawać. Ludzie młodzi, którzy nie nauczyli się<br />
jeszcze jak ignorować wskazówek swego sumienia, postępują więc zgodnie z jego<br />
nakazami i akceptują nowe prawdy. Natomiast spora część ludzi starszych wiekiem<br />
(szczególnie tych żyjących według "filozofii pasożytnictwa - która zawsze podąża po linii<br />
najmniejszego oporu" - patrz rozdział JD monografii [1/4] traktujący właśnie o ”filozofii<br />
pasożytnictwa”) doskonale opanowała już sztukę zagłuszania swego sumienia, stąd<br />
również i w odniesieniu do nowo-odkrytych prawd ignorują oni jego wskazówki, obstając<br />
przy swych starych, aczkolwiek błędnych, poglądach.<br />
Poznanie opisanego w tym rozdziale mechanizmu stojącego za powiedzeniem że<br />
"prawda zawsze zwycięża" umożliwia opracowanie końcowego wniosku dla powyższej listy<br />
"dwunastu prawd o prawdzie". Wniosek ten wskazuje prostą recepture na ciągły wzrost z<br />
uniknięciem cyklicznego upadku. Jest on jak następuje:<br />
"Wzrost uzależniony jest od aktywnego popierania prawdy". Ujmując powyższe<br />
innymi słowami, jeśli osoba, rodzina, grupa, organizacja (np. partia polityczna), instytucja,<br />
czy państwo, pragnie nieustannie wzrastać, musi ona aktywnie popierać prawdę na<br />
wszelkie możliwe sposoby. Wyrażają to też przysłowia: "prawdą najdalej zajdziesz", "truth<br />
pays best". Popieranie nieprawdy, jakkolwiek by nam ona nie odpowiadała, w końcowym<br />
efekcie zawsze prowadzi bowiem do moralnego kurczenia się i w konsekwencji do upadku.<br />
Bez względu więc na początkowe następstwa, dana osoba, instytucja, czy państwo musi<br />
zarówno sama mówić czy podawać prawdę (i tylko prawdę), musi stawać po stronie i<br />
aktywnie popierać innych którzy mówią czy podają prawdę, a także musi przyczyniać się do<br />
stwarzania klimatu w którym jedynie prawda jest ceniona. Z kolei, "tam gdzie panuje<br />
prawda panuje również szczęśliwość" (t.j. ludzie którzy promują prawdę niezależnie od<br />
zajmowanej przez siebie pozycji czy osiągniętego dobrobytu są wyraźnie szczęśliwsi od<br />
tych którzy dopuszczają nieprawdę w imię kariery lub ułatwienia sobie życia, państwa gdzie<br />
panuje prawda mają szczęśliwszych obywateli, itp.). Powyższe wyjaśnia dlaczego autor,<br />
mimo tylu przeciwieństw i przeciwników z uporem obstaje przy popularyzacji zarówno<br />
prawd dociekniętych przez siebie (np. tych ujawnionych w niniejszej monografii) jak i<br />
niedocenianych prawd odkrytych przez innych ludzi z jakimi w swym życiu się on zetknął.<br />
Dla czytelników być może jest to dodatkowym utwierdzeniem poprawności wyboru ich<br />
własnej <strong>dr</strong>ogi do filozoficznego wzrostu i rozwoju.<br />
Autor zdaje sobie sprawę, że osoby które zdecydowały się na przeczytanie wyników<br />
jego dociekań już uprzednio musiały posiąść wysoką dojrzałość filozoficzną i intelektualną,<br />
jako że przeciętny czciciel telewizora nie splamiłby się nawet wzięciem do ręki opracowania<br />
o tak niepraktycznej tematyce. Stąd zaprezentowane tu rozważania będą zapewne jedynie<br />
przypomnieniem, podsumowaniem i ugruntowaniem wiadomości intuicyjnie lub świadomie<br />
znanych tym osobom już od dawna. Jeśli jednak w efekcie przeczytania tej monografii<br />
znajdzie się choćby jeden czytelnik któremu podane w niej fakty i dociekania dopomogły w<br />
uporządkowaniu własnych myśli i w utwierdzeniu poprawności wyboru własnej <strong>dr</strong>ogi do<br />
wzrostu, autor będzie uważał że jej napisanie przyniosło zamierzony efekt - nawet jeśli musi
N-241<br />
jeszcze upłynąć sporo czasu zanim zaprezentowane tu prawdy i poprawne idee przeżyją<br />
swoich przeciwników i doczekają się powszechnego uznania.
Rozdział O.<br />
O-242<br />
ASPEKTY AKADEMICKIE TEJ MONOGRAFII<br />
Motto tego rozdziału: "Największą przeszkodą w postępie ludzkości jest mentalność<br />
niektórych naukowców."<br />
Wielu z nas przeszło prawdopodobnie przez przykre doświadczenie poważnego<br />
wypadku <strong>dr</strong>ogowego. Ci zaś którzy nigdy takiego wypadku nie oglądali łatwo mogą sobie go<br />
wyobrazić na podstawie programów telewizyjnych i filmów. Pomyślmy więc przez chwilkę o<br />
takim wypadku. Prosta jak strzelił <strong>dr</strong>oga, brak widoczych powodów dla zaszłej tragedii.<br />
Niemniej na środku tej <strong>dr</strong>ogi stoją dwa zmasakrowane wraki samochodowe straszące<br />
oczodołami ich wybitych szyb i nieistniejących reflektorów. Wyciekający olej, woda, i<br />
benzyna mieszają się z kałużami krwi zalewającej jezdnię. Pomiędzy odłamkami szkła,<br />
plastyku oraz kawałkami porozrywanych metali poniewierają się zakrwawione fragmenty<br />
garderoby, czyjeś odcięte palce i jakiś niezidentyfikowany kawałek ciała z ciągle<br />
sterczącymi włosami.<br />
Następnego dnia tą samą <strong>dr</strong>ogą idzie dwóch ludzi. Jeden uczuciowo zaangażowany<br />
w zaszłym tu wypadku bowiem utracił on w nim kogoś bliskiego, <strong>dr</strong>ugi zaś zupełnie<br />
przypadkowy przechodzień o tzw. sceptycznym usposobieniu. Osoba zaangażowana<br />
rozgląda się z zdumieniem dookoła bowiem nie ma już najmniejszego śladu z zaszłego<br />
wypadku. Wraki usunięte, jezdnia czysto wymyta i zamieciona ze szkła. Zdumiony mówi on<br />
do swego towarzysza, "wczoraj był tu poważny wypadek". "Gdzie tutaj?", odpowiada<br />
sceptyczny przechodzień, "niemożliwe - jezdnia jest zbyt prosta i nie ma żadnego śladu<br />
jakiejkolwiek tragedii". Zaangażowany przechodzień przez chwilę sam ma wątpliwości.<br />
Rozgląda się uważnie dookoła i nagle widzi maleńki kawałek szkła ciągle pozostały na<br />
jezdni, oraz lekko zryte pobocze. "Popatrz" powiada on do sceptycznego przechodnia,<br />
"tutaj jest jeszcze szkło z reflektora, zaś na poboczu istnieją ślady zrycia". "Bzdury",<br />
odpowiada sceptycznie nastawiony przechodzień, "jakieś szkło i ślady zrycia są także<br />
obecne na moim ogródku, a nie miałem tam nigdy żadnego wypadku samochodowego".<br />
Powyższa hipotetyczna sytuacja z wypadkiem <strong>dr</strong>ogowym jest rodzajem alegorii do<br />
sytuacji powstałej w Nowej Zelandii. Natura jak wiadomo bardzo szybko leczy wszelkie<br />
zadane jej rany, szczególnie zaś na wyspie o tak witalnej roślinności i obfitych opadach.<br />
Przykładowo w Nowej Zelandii w miejscu gdzie kiedyś istniał dom, już po kilku latach trudno<br />
dopatrzyć się jakiegokolwiek śladu. Nic więc dziwnego, że obecny wygląd krateru Tapanui<br />
nie bardzo przypomina miejsce dawnej katastrofy statku kosmicznego. Trawa i chaszcze<br />
dokładnie pozarastały obszary kiedyś zryte rozbryzgiem wybuchu i omiecione ogniem<br />
eksplozji. Ciała ofiar i resztki powywracanych lasów rozłożone zostały przez<br />
mikroorganizmy i zjedzone przez owady, lub posprzątane i wyrównane przez pierwszych<br />
osadników. Niezwykłe fragmenty metaliczne zostały pozbierane przez zaciekawionych<br />
miejscowych i obecnie bądź to zalegają zakurzone szafy okolicznych muzeów bądź też leżą<br />
zapomniane na dnie szuflad lokalnych zbieraczy niezwykłości. Wiatr, ulewne deszcze,<br />
zmiany temperatury i buldożery lokalnych farmerów zwolna rozmyły wymowne kształty i<br />
ostre nasypiska gruntu. Nic więc dziwnego, że osoby przybywające na miejsce dawnej<br />
eksplozji i spodziewające się zobaczyć ciągle dymiący grunt zaścielony ciałami ofiar i<br />
upstrzony porozrywanymi fragmentami statków kosmicznych, odchodzą zawiedzione.<br />
Podobnie zresztą zawiedzeni odeszliby oni z miejsca eksplozji tunguskiej gdzie młoda<br />
tun<strong>dr</strong>a do dnia dzisiejszego dokumentnie poukrywała ślady minionej katastrofy, nie
O-243<br />
pozostawiając już prawie nic rzucającego się w oczy chociaż minęło przecież "zaledwie"<br />
około 90 lat od owego kataklizmu.<br />
Dwóch dyskutantów z alegorycznej sytuacji opisanej powyżej reprezentuje dwa<br />
nowozelandzkie narody: uczuciowo zaangażowanych Maorysów którzy stracili wiele<br />
podczas eksplozji Tapanui stąd jej istnienie zapisało się żywo w ich pamięci i kulturze, oraz<br />
sceptycznych białych osadników którzy z przymrużeniem oka traktują opowiadania<br />
tubylców, oraz starają się "uracjonalnić" je poprzez ciągłe zaprzeczanie, że jakakolwiek<br />
eksplozja faktycznie miała tam miejsce.<br />
Przedstawiona tutaj sytuacja w przybliżeniu oddaje stan rzeczy jaki autor zastał w<br />
chwili zajęcia się badaniami krateru Tapanui. Najpierw musiał on dokonać iście<br />
detektywistycznych badań w celu wykrycia dokładnie zatartych przez czas śladów minionej<br />
eksplozji, a dopiero potem odtworzyć z wyników tej detektywistycznej pracy rzeczywiste<br />
rozmiary i zasięg owego kataklizmu. Kiedy zaś rozmiary te zostały już dokładnie<br />
oszacowane, zaś ujawniony materiał dowodowy dokładnie opisany i opublikowany, okazało<br />
się że nawet ci najbardziej zainteresowani, t.j. mieszkańcy samej Nowej Zelandii, nie chcą<br />
nic wiedzieć na temat owej katastrofy. Niniejszy rozdział stara się wyjaśnić jakie są<br />
prawdziwe powody tego upartego nieprzyjmowania faktów do wiadomości, jaka była<br />
dotychczasowa historia badań Tapanui i co z niej wyniknęło, oraz co daje się osiągnąć<br />
poprzez pedantyczne przebadanie śladów obecnych w tym niezwykłym miejscu eksplozji<br />
statku <strong>UFO</strong>.<br />
O1. Historia niniejszej monografii oraz jej wpływ na kształtowanie się poglądów<br />
autora<br />
Dotychczasowe badania autora, ujawniające kolejne sekrety eksplozji Tapanui,<br />
rozwijały się stopniowo będąc prowadzone systematycznie przez wiele kolejnych lat.<br />
Przykładowo opublikowanie niniejszej monografii nastąpiło w celu zaprezentowania<br />
wyników uzyskanych przez ponad 12 lat nieustannego kontynuowania badań samego<br />
krateru Tapanui, oraz po około ćwierć wieku badań wprowadzających jakie w końcowym<br />
efekcie prowadziły do odkrycia krateru Tapanui i do napisania niniejszej monografii.<br />
Monografia ta nie pojawiła się więc nagle z próżni, cała w jej gotowym sformułowaniu,<br />
zainspirowana jakąś nadprzyrodzoną interwencją czy dana nam przez kogoś w prezencie.<br />
Jej doprowadzenie do dzisiejszej postaci wymagało włożenia ogromnej ilości trudu i<br />
nakładów, nieustannych przemyśleń, badań terenowych, godzin nieustannego pisania, oraz<br />
zwalczania najróżniejszych przeciwności losu jakie autorowi bez przerwy stawały na<br />
<strong>dr</strong>odze. Dlatego też wszystko co autor dotychczas wypracował i opisał w tej monografii<br />
układa się w rodzaj logicznego łancucha, w którym jedne odkrycia prowadzą do innych, zaś<br />
kolejne teorie budowane są na fundamentach teorii poprzednich. Aby uświadomić<br />
czytelnikowi jak logiczny jest ów łańcuch wzajemnego wynikania, oraz jak określone<br />
okoliczności nieodwołalnie prowadzą do wypracowania wynikających z nich ustaleń, we<br />
wszystkich swoich publikacjach autor stara się teraz przytaczać historie ich powstania. W<br />
ten sposób przykładowo czytając po<strong>dr</strong>ozdział A4 monografii jaka na wykazie publikacji z<br />
rozdziału R nosi numer kolejny [1/4], czytelnik ma okazję poznać skąd się wzięło odkrycie<br />
że nasza planeta okupowana jest przez <strong>UFO</strong>. Z kolei analizując po<strong>dr</strong>ozdział C2 owej<br />
monografii [1/4] czytelnik poznaje jaka była historia rozwoju komory oscylacyjnej, zaś<br />
zapoznając się z rozdziałem HB tamtej monografii [1/4] ma on/ona okazję dowiedzieć się<br />
jaka była historia rozwoju Konceptu Dipolarnej Grawitacji i filozofii totalizmu (sama filozofia<br />
totalizmu omówiona jest w rozdziałach JA do JF z tomów 6 do 9 owej monografii [1/4]).<br />
Pisząc więc niniejszą monografię poświęconą najbardziej przełomowym dla światopoglądu<br />
autora badaniom eksplozji Tapanui, również postanowił on włączyć w nią niniejszy<br />
po<strong>dr</strong>ozdział jaki utrwala historię owych niezwykłych badań.
O-244<br />
W badaniach autora dotyczących eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui wyróżnić się daje cały<br />
szereg punktów zwrotnych, stadiów, albo tzw. "kamieni milowych". Kamienie te to działania,<br />
odkrycia, idee, ustalenia, przełomy w myśleniu, oraz wynalazki autora, które posiadały<br />
przełomowe znaczenie, t.j. które otwierały zupełnie nową linię myślenia, lub które inicjowały<br />
rozpoczęcie przez niego szczegółowych badań w jakimś zupełnie nowym kierunku.<br />
„Kamienie milowe” dotyczące wszystkich tematów badań auora zaprezentowane zostały w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale A4 monografii [1/4], w po<strong>dr</strong>ozdziale A4 monografii [1/5], oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
L4 monografii [8/2]. (Dane bibliograficzne owych monografii zestawione są w rozdziale R.<br />
Egzemplarze każdej z owych trzech monografii udostępniane są nieodpłatnie za<br />
pośrednictwem internetu.) W niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale zaprezentowane zostaną tylko te z<br />
owych „kamieni milowych”, które bezpośrednio dotyczą eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui (a więc<br />
również dotyczą kształtowania się treści niniejszej monografii). Oto najważniejsze z nich,<br />
zestawione w kolejności wzajemnego wynikania (t.j. niechronologicznie) ukazującej jak<br />
jedno z odkryć czy przełomów wiodło do <strong>dr</strong>ugiego. Warto przy tym zauważyć, że wszystkie<br />
wymienione poniżej idee, po raz pierwszy zrodziły się w głowie autora, stąd poniższy wykaz<br />
stanowi też zestawienie niektórego z jego najważniejszego dorobku twórczego.<br />
#1. Tablica Cykliczności (1972 rok). Jest ona prapoczątkiem wszystkiego, i<br />
wszelkie najważniejsze badania autora zaczęły się właśnie od niej. Stanowi ona jakby<br />
Tablicę Mendelejewa, tyle że zamiast dedukowania nieodkrytych jeszcze pierwiastków<br />
chemicznych pozwala ona na teoretyczne przewidywanie jakie rodzaje nowych napędów<br />
ciągle czekają swego wynalezienia na Ziemi. Jej przykład pokazano w tablicy B1 z<br />
monografii [1/4]. Opracowanie pierwszej takiej tablicy nastąpiło w 1972 roku, czyli ponad<br />
ćwierć wieku temu, w rezultacie zawodowych zainteresowań autora. Natomiast pierwsze jej<br />
opublikowanie miało miejsce w artykule [1O1] <strong>Pająk</strong> J., "Teoria rozwoju napędów", jaki<br />
ukazał się w polskim czasopiśmie Astronautyka, numer 5/1976, str. 16-21. Następstwem<br />
opracowania tablicy cykliczności było rozpoczęcie całego ciągu badań i dociekań które w<br />
efekcie końcowym zaowocowały wynalezieniem magnokraftu, zaś docelowo również i<br />
napisaniem niniejszej monografii.<br />
Ponieważ odkrycie regularności w rozwoju napędów ziemskich, jaka to regularność<br />
wyrażona jest właśnie za pośrednictwem "Tablicy Cykliczności", posiada inicjujące<br />
znaczenie dla wszystkich badań autora, odkrycie to zostanie tutaj krótko opisane. Wszystko<br />
zaczęło się od zwykłej grypy ponad ćwierć wieku temu. Autor zachorował na nią jednego z<br />
owych zaganianych tygodni 1972 roku i został unieruchomiony przez kilka dni w łóżku.<br />
Natychmiast jednak po powrocie ze zwolnienia lekarskiego miał wykład dla studentów<br />
Politechniki Wrocławskiej na temat "wybranych zagadnień systemów napędowych", którego<br />
treść zamierzał dopiero przygotować. Z braku w domu po<strong>dr</strong>ęczników akademickich z<br />
których mógłby opracować treść tego wykładu, zastanawiał się leżąc w łóżku co<br />
zaprezentować studentom aby było ciekawe, na temat, oraz dało się opracować z pamięci,<br />
w domu i to bez pomocy jakiegokolwiek po<strong>dr</strong>ęcznika. Postanowił więc, iż powinna to być<br />
klasyfikacja systemów napędowych. Najlepiej zaś aby spróbować ją uszeregować na<br />
kształt Tablicy Mendelejewa. W ten sposób grypa ta spowodowała narodzenie się "Tablicy<br />
Cykliczności". Dowiodła ona też po raz któryś tam z rzędu iż "nie ma takiego złego co by na<br />
dobre nie wyszło". Po zaprezentowaniu owego wykładu studentom (jego treść odpowiadała<br />
mniej więcej treści początkowej części rozdziału B monografii [1/4]), wzbudził on ich<br />
entuzjazm i głośne owacje. Po jego zakończeniu ktoś na sali wyraził głośno następującą<br />
opinię ku niewypowiedzianemu ubawieniu autora i pozostałych studentów: "gdyby każda<br />
Pańska grypa wynikła w opracowaniu teorii podobnych do tej jaką Pan nam właśnie<br />
zaprezentował, wtedy powinniśmy serdecznie życzyć Panu aby bez przerwy miał Pan<br />
grypę". Opinia ta faktycznie też sprawdziła się w życiu, bowiem podczas niamal każdej<br />
grypy jaką autor zmuszony jest spędzać w łóżku, rozpracowywany zostaje jakiś następny<br />
fragment którejś z co bardziej istotnych teorii autora.<br />
#2. Strumień startu. Daje się on zdefiniować następująco: "Strumieniem startu<br />
nazwana jest taka wartość progowa pola magnetycznego wytwarzanego przez niezwykle
O-245<br />
potężne jego źródło, jaka po odpychającym zorientowaniu tego źródła względem pola<br />
magnetycznego otoczenia byłaby w stanie wytworzyć siły magnetycznego odpychania<br />
zdolne wznieść to źródło w przestrzeń kosmiczną". Strumień startu jest więc<br />
magnetycznym odpowiednikiem dla pierwszej prędkości kosmicznej. Każdy bowiem<br />
'magnes' jaki wytworzy ten strumień, będzie w stanie wznieść się w powietrze jeśli tylko<br />
ktoś zorientuje go odpychająco względem ziemskiego pola magnetycznego. (Takie<br />
odpychające zorientowanie względem pola otoczenia polega na ustawieniu tego 'magnesu'<br />
w pozycji dokładnie odwrotnej do pozycji jaką on sam byłby skłonny przyjmować gdyby<br />
udzielić mu swobody obrotu podobnej do tej posiadanej przez igły kompasów<br />
magnetycznych.) Pierwsze precyzyjne wyliczenie wartości tego strumienia nastąpiło w<br />
ramach Teorii Magnokraftu, zaś jego pierwsze opublikowanie miało miejsce w<br />
wymienionym powyżej artykule [1O1]. Wyprowadzenie tego strumienia i jego wyliczenie<br />
zawarte jest też w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.1 monografii [1/4]. Jego wartość wyznaczona dla<br />
obszaru Polski wynosi Fs = 3.45 [Wb/kg].<br />
Znaczenie "strumienia startu" dla badań autora i dla niniejszej monografii jest<br />
przeogromne. Wszakże definiuje on progowe natężenie pola magnetycznego jakie pozwala<br />
na o<strong>dr</strong>óżnianie zwykłych magnesów (choćby najpotężniejszego rodzaju) od pędników<br />
magnetycznych zdolnych do napędzania wehikułów kosmicznych. Umożliwia on też<br />
oszacowanie mocy pola magnetycznego wytwarzanego przez wehikuły <strong>UFO</strong>. Ponadto<br />
wskazuje on cel naszych wysiłków twórczych zmierzających do zbudowania ziemskiego<br />
magnokraftu. Wyliczenie tego strumienia ujawniło, że aby zbudować pierwszy pędnik<br />
magnetyczny napędzający nasze magnokrafty opracowany musi zostać jakiś rodzaj<br />
sterowalnego magnesu (nazwany potem przez autora "komorą oscylacyjną"), który byłby<br />
zdolny do wytworzenia wydatku magnetycznego przewyższającego właśnie ową graniczną<br />
wartość "strumienia startu".<br />
#3. Magnokraft (1980 rok). Jednym z następstw pierwszej Tablicy Cykliczności było<br />
iż postulowała ona niedalekie zbudowanie na Ziemi nowego statku latającego o napędzie<br />
czysto magnetycznym. Począwszy więc od 1972 roku autor zaczął rozpracowywać ten<br />
statek. Po raz pierwszy jego budowa i działanie opublikowanie zostały w 1980 roku w<br />
artykule [2O1] <strong>Pająk</strong> J., "Budowa i działanie statków kosmicznych z napędem<br />
magnetycznym", jaki ukazał się w Przeglądzie Technicznym Innowacje (nr 16/1980, str.<br />
21-23). Wkrótce potem statek ten autor nazwał "magnokraftem". Historia niniejszej<br />
monografii w dużej części jest właśnie historią magnokraftu (ta zaś w większej liczbie<br />
szczegółów opisana została w po<strong>dr</strong>ozdziale A4 monografii [1/4]).<br />
Należy tutaj podkreślić, że autor był pierwszym naukowcem na Ziemi który wynalazł<br />
statek o zasadzie działania magnokraftu. Przed opublikowaniem jego wynalazku idea<br />
użycia napędu czysto magnetycznego była całkowicie o<strong>dr</strong>zucana z powodu popularnego<br />
wówczas (aczkolwiek błędnego) poglądu, iż napęd taki nie byłby w stanie zadziałać.<br />
Przykładowo kiedyś wierzono (a niektóre osoby wierzą nawet i do dzisiaj), że napęd czysto<br />
magnetyczny spowodowałby tzw. efekt dźwigu magnetycznego (t.j. że przelatujący statek z<br />
takim napędem jakoby miałby unosić w powietrze wszelkie przedmioty ferromagnetyczne),<br />
a także że ludzie nie potrafią zbudować pędnika magnetycznego zdolnego pokonać tzw.<br />
jednorodność ziemskiego pola magnetycznego. Dopiero autor wykazał teoretycznie, że<br />
efekt dźwigu magnetycznego niwelowany będzie składową pulsującą pola statku (patrz<br />
rysunek C12 w monografii [1/4]), natomiast bariera jednorodności pola ziemskiego<br />
pokonana będzie w rezultacie ogromnej długości efektywnej pola magnetycznego<br />
wytwarzanego przez komory oscylacyjne (po wyjaśnienia znaczenia owej długości<br />
efektywnej patrz po<strong>dr</strong>ozdział F5.3 monografii [1/4]). W rezultacie owych panujących<br />
uprzednio błędnych poglądów, przed opracowaniem magnokraftu, z dwóch możliwych do<br />
wydedukowania napędów polowych postulowany był jedynie napęd antygrawitacyjny (patrz<br />
jego opisy w rozdziale HB monografii [1/5]), zaś jeśli ktoś już postulował jakieś użycie pola<br />
magnetycznego do napędzania statków, zakładał on tylko jego pośrednie wykorzystywanie<br />
dla formowania jakiegoś <strong>dr</strong>ugorzędnego efektu napędowego lub dla generowania pola
O-246<br />
antygrawitacyjnego. W ten sposób przykładowo w latach 1970-tych niejaki J. Pierre Petit z<br />
Francji wyjaśniał napęd <strong>UFO</strong> zjawiskiem magneto-hy<strong>dr</strong>o-dynamicznym wzbudzanym przez<br />
pole magnetyczne tych wehikułów, zaś kilka innych osób (m.in. słynny Adamski)<br />
postulowało poprzednio iż napęd <strong>UFO</strong> zawiera jakieś urządzenia które zamieniają pole<br />
magnetyczne na zjawisko antygrawitacji. Stąd, zgodnie z tymi osobami, napęd <strong>UFO</strong><br />
faktycznie był napędem antygrawitacyjnym, zaś użycie pola magnetycznego sprowadzało<br />
się w nim tylko do roli pośredniego dostawcy energii. Dopiero teorie i badania autora<br />
ujawniły niezbicie, że napęd czysto magnetyczny będzie działał, zaś jego zbudowanie na<br />
Ziemi jest realne i już obecnie technicznie możliwe.<br />
#4. Formalny dowód że "<strong>UFO</strong> to już zbudowany przez kogoś magnokrafty"<br />
(1981 rok). Po opublikowaniu pierwszych opisów magnokraftu, wielu czytelników zwróciło<br />
uwagę autora iż wehikuł ten przypomina im obserwowany przez nich statek kosmiczny<br />
popularnie nazywany <strong>UFO</strong>. Podążając za wskazówkami tych czytelników autor zaczął<br />
sprawdzać zasadność owych twierdzeń. W rezultacie zgromadził obszerny materiał<br />
dokumentujący, że faktycznie "<strong>UFO</strong> to już zbudowane i użytkowane przez kogoś<br />
magnokrafty". Następnie materiał ten usystematyzował i zestawił w formalny dowód, jaki<br />
zgodnie z naukową metodologią "porównywania atrybutów" logicznie udowodnił że "<strong>UFO</strong> to<br />
magnokrafty", tyle że wynalezione i budowane przez jakąś bardziej od ziemskiej<br />
zaawansowaną cywilizację kosmiczną. Pierwsze opublikowanie tego formalnego dowodu<br />
miało miejsce w artykule [3O1] o danych: <strong>Pająk</strong> J., "Konstrukcja prosto z nieba", jaki ukazał<br />
się w polskim czasopiśmie "Przegląd Techniczny Innowacje" nr 13/1981, str. 21-23. Jego<br />
struktura logiczna i materiał dokumentujący były bardzo podobne do dowodu<br />
zaprezentowanego w po<strong>dr</strong>ozdziale P1 monografii [1/4]. Niestety, w owej pierwszej<br />
prezentacji omawianego dowodu, z powodów wyjaśnionych w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1<br />
monografii [1/4], redakcja Przeglądu Technicznego pominęła opublikowanie dołączonych<br />
do niego zdjęć i rysunków (bardzo podobnych do zdjęć i rysunków ilustrujących po<strong>dr</strong>ozdział<br />
P2 w monografii [1/4]). Stąd ów artykuł w Przeglądzie Technicznym Innowacje nie<br />
spowodował przełomu świadomościowego wśród swoich czytelników, aczkowliek w<br />
przypadku gdyby faktycznie został udokumentowany dołączonymi do niego zdjęciami (tak<br />
jak to autor zamierzał), z uwagi na poczytność tamtego czasopisma nosił on wyraźny<br />
potencjał do spowodowania takiego przełomu świadomościowego. Dzisiejsze<br />
sformułowanie pełnej wersji owego dowodu opublikowano w po<strong>dr</strong>ozdziale P2 monografii<br />
[1/4]. Formalne udowodnienie że "<strong>UFO</strong> to magnokrafty, tyle że już zbudowane przez jakieś<br />
technicznie bardziej od nas zaawansowane cywilizacje kosmiczne" z kolei doprowadziło do<br />
sformułowania tzw. "postulatu zamienności <strong>UFO</strong> i magnokraftów" - po szczegóły patrz<br />
po<strong>dr</strong>ozdział P2.15 monografii [1/4]. Generalnie rzecz biorąc postulat ten podaje iż<br />
"wszystkie stwierdzenia Teorii Magnokraftu odnoszą się też do <strong>UFO</strong>, natomiast wszystkie<br />
fakty zaobserwowane na <strong>UFO</strong> muszą odnosić się również do Teorii Magnokraftu". Stąd<br />
rozwijając naszą wiedzę o magnokrafcie, poznajemy również coraz dokładniej wehikuły<br />
<strong>UFO</strong>, natomiast badając wehikuły <strong>UFO</strong> zwiększamy naszą wiedzę na temat magnokraftu.<br />
#5. Emigracja do Nowej Zelandii, pierwsza monografia, oraz tzw. ”energia<br />
napełnienia”. W 1982 roku zmuszony zostałem do wyemigrowania z Polski. Wylądowałem<br />
w Nowej Zelandii. Jednym z pierwszych moich przedsięwzięć w nowym kraju było<br />
napisanie monografii o Magnokrafcie. W monografii tej zaś po raz pierwszy wyliczyłem tzw.<br />
”energię napełnienia” magnokraftu - po szczegóły patrz po<strong>dr</strong>ozdział F5.5 w monografii [1/4].<br />
Ową ”energię napełnienia” daje się zdefiniować następująco: "Energia napełnienia<br />
jest to taka porcja energii magnetycznej jaka zakumulowana musi zostać w polu<br />
magnetycznym otaczającym wehikuł typu magnokraft, jeśli wehikuł ten zacznie<br />
wytwarzać pole magnetyczne przekraczające wartość strumienia startu i stąd<br />
zaczyna być zdolny do uniesienia się w przestrzeń". Wyjaśniając to innymi słowami,<br />
energia napełnienia jest to najmniejsza ilość energii jaką zakumulować należy w polu<br />
magnetycznym wehikułu typu magnokraft tylko po to aby wehikuł ten nabył zdolności do
O-247<br />
samodzielnego wzlecenia w powietrze. Energia napełnienia jest więc magnetycznym<br />
odpowiednikiem dla energii koniecznej przykładowo aby wypełnić gazem nośnym powłokę<br />
jakiegoś balonu. Każdy bowiem magnokraft jaki zgromadzi w swym polu magnetycznym tą<br />
ilość energii będzie w stanie wznieść się w powietrze. Precyzyjne wyliczenie wartości<br />
energii napełnienia nastąpiło w 1982 roku, podczas jednorocznego pobytu autora na<br />
University Canterbury w Christchurch w Nowej Zelandii, zaś jej najwcześniejsze<br />
opublikowanie miało miejsce w pierwszej monografii naukowej autora [4O1] poświęconej<br />
opisowi magnokraftu, posiadającej następujące dane bibliograficzne: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Theory of<br />
the Magnocraft", Invercargill, New Zealand, styczeń 1984 roku, ISBN 0-9597698-0-3<br />
(monografia ta posiadała też polskojęzyczną wersję [5O1] (wyszczególnioną też jako<br />
monografia [1]) o następujących danych bibliograficznych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Teoria Magnokraftu",<br />
Invercargill, Nowa Zelandia, marzec 1986, ISBN 0-9597698-5-4; 136 stron, 58 rysunków).<br />
Wyprowadzenie wzoru na energię napełnienia, i wyliczenie wartości tej energii, zawarte jest<br />
też w po<strong>dr</strong>ozdziale F5.5 monografii [1/4]. Jej wartość wyznaczona dla najniższego<br />
możliwego strumienia startu równego Fs = 2.5 [Wb/kg] oraz dla najmniejszego ze<br />
wszystkich magnokraftów załogowych, t.j. dla magnokraftu typu K3, daje szacunkowy wynik<br />
E = 1.5 [Tera·Watt·hours]. Aby dać jakieś pojęcie jak wiele to jest, można stwierdzić, że<br />
reprezentuje to odpowiednik dla około dwóch miesięcy konsumpcji wszystkich rodzajów<br />
energii przez całe państwo wielkości Nowej Zelandii.<br />
Wyliczenie "energii napełnienia" miało przełomowe znaczenie dla badań autora i dla<br />
powstania niniejszej monografii. Wszakże uświadomiło ono że zgromadzenie takich<br />
ogromnych zasobów energii w pędnikach magnokraftu przekształca ten statek w latającą<br />
bombę o ogromnej mocy zniszczeniowej. Aby wyjaśnić jak ogromny jest potencjał<br />
zniszczeniowy w przypadku gdyby magnokraft niechcąco kiedyś eksplodował, wyznaczmy<br />
teraz siłę ładunku nuklearnego którego eksplozja dokonałaby takich samych zniszczeń jak<br />
eksplodowanie magnokraftu K3 załadowanego tylko ową najniższą możliwą "energią<br />
napełnienia". Wiadomo, że jedna tona chemicznego materiału wybuchowego zwanego TNT<br />
wyzwala E TNT = 4.18·109 [Joules] (lub ETNT = 1.61 [MWh]) energii - patrz książka [6O1]<br />
"McGraw-Hill Dictionary of Scientific and Technical Terms", Third Edition, 1984, ISBN<br />
0-07-045269-5, strona 1656 (hasło: "ton"). To zaś oznacza, że eksplozja najmniejszego z<br />
magnokraftów załogowych, oznaczanego w tej monografii jako typ K3, którego komory<br />
oscylacyjne zapełnione byłyby E = 1.5 [TWh] energii magnetycznej, byłaby odpowiednikiem<br />
dla wybuchu około jednej megatony TNT. Jak wiadomo odpowiadałoby to wybuchowi<br />
potężnej bomby termonuklearnej o sile jednej megatony, lub równoczesnemu<br />
eksplodowaniu prawie 80 bomb atomowych wielkości bomby zrzuconej na Hiroshimę.<br />
Także wszystkie podstawowe następstwa takiej detonacji magnokraftu byłyby podobne do<br />
efektów zrzucenia potężnej bomby wodorowej. Tyle tylko, że obszar zniszczony w ich<br />
rezultacie nie byłby zanieczyszczony przez izotopy radioaktywne, stąd mógłby zostać<br />
ponownie zaludniony niemal natychmiast po wybuchu. Oczywiście musimy pamiętać, że<br />
wskazana powyżej wartość energii napełnienia równa E = 1.5 [TWh], wyliczona została<br />
przy założeniu że posiadający ją magnokraft typu K3 wytwarza jedynie strumien startu<br />
Fs=2.59 [Wb/kg] jaki unosi go na biegunie północnym Ziemi (czyli że jest najsłabszy ze<br />
wszystkich możliwych strumieni startu pozwalających na uniesienie w górę najmniejszego<br />
ze wszystkich możliwych magnokraftów). Oczywiście rzeczywisty strumień magnetyczny<br />
wymagany dla pewnego lotu i manewrowania tego statku może być nawet o rząd 104 razy<br />
większy. Ponadto rzeczywisty magnokraft morze być rzędu nawet do 106 większy od<br />
magnokraftu typu K3. Stąd jest całkiem realne, że ilość energii magnetycznej zawartej w<br />
polu przypadkowo eksplodującego magnokraftu może być nawet o rząd 1010 razy większa<br />
od wartości wyliczonej powyżej.<br />
#6. ”Komora oscylacyjna” jako bomba wyładowana energią (1984 rok). Po<br />
rozpracowaniu magnokraftu, jednym z zarzutów często wysuwanych w dyskusjach<br />
przeciwko faktycznej możliwości zbudowania tego statku, było twierdzenie, że nie jest<br />
możliwe opracowanie urządzenia technicznego które byłoby w stanie wytworzyć pole
O-248<br />
magnetyczne o wartości przekraczającej ów strumień startu. Jednak w rezultacie<br />
wieloletnich upartych poszukiwań autor wynalazł takie urządzenie nad rankiem 3 stycznia<br />
1984 roku. Z uwagi na jego konstrukcję i działanie nazwał je "komorą oscylacyjną".<br />
Okoliczności i najważniejsze następstwa wynalezienia tej komory opisane są szczegółowo<br />
w po<strong>dr</strong>ozdziale C2 monografii [1/4]. Pierwsze opublikowanie pełnej budowy i działania<br />
komory oscylacyjnej miało miejsce w monografii autora [7O1] o następującym tytule i<br />
danych bibliograficznych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "The Oscillatory Chamber - a breakthrough in the<br />
principles of magnetic field production", pierwsze wydanie nowozelandzkie, Invercargill,<br />
New Zealand, grudzień 1984 roku, ISBN 0-9597698-2-X. Niemniej niewielka wzmianka o tej<br />
komorze (jeden krótki rozdział) publikowana już była w monografii [4O1] wspominanej<br />
powyżej. Dla niniejszej monografii wynalezienie komory oscylacyjnej ponownie posiadało<br />
przełomowe znaczenie, bowiem udowadniało że istnieje urządzenie techniczne jakie jest w<br />
stanie wytworzyć "strumień startu" i wznieść w przestrzeń dłączony do niego statek<br />
kosmiczny, a stąd jakie poprzez zgromadzenie w sobie "energii napełnienia" wraz z<br />
wykorzystującym je wehikułem przekształca się w rodzaj ogromnej latającej bomby tylko<br />
czekającej na przypadkowe zniszczenie aby spowodować nieopisany kataklizm.<br />
#7. Zasłyszenie legendy maoryskiej o Raki-ura jaka zainicjowała poszukiwania<br />
krateru Tapanui. Legenda ta powtórzona jest w rozdziale A. Jak to tam też wyjaśniono,<br />
zasłyszenie tej legendy miało miejsce w niedługi czas po tym jak w marcu 1983 roku autor<br />
zaczął swoją pracę na Politechnice w Invercargill. Autor zaproszony był wówczas na obiad,<br />
w którym to obiedzie brała również udział para maoryska z jaką gospodyni domu się<br />
przyjaźniła. Przy stole para ta po raz pierwszy opowiedziała autorowi ową romantyczną<br />
legendę o Raki-ura (t.j. o dzisiejszym "Stewart Island"). Zapewniła też autora z głębokim<br />
przekonaniem, że wszystko to zdarzyło się naprawdę, i że gdzieś w głąb lądu od<br />
Invercargill nawet do dzisiaj znajduje się krater powstały w wyniku owej legendarnej<br />
eksplozji - nie potrafiła jednak nawet w przybliżeniu wskazać w którym dokładnie jest on<br />
miejscu. Aczkolwiek autor ponownie nigdy już nie spotkał tej pary, ani też nie utrzymywał z<br />
nią dalszych kontaktów, niemniej opowiedzianą mu przez nią legendą bardzo się<br />
zainteresował. Wszakże jak ulał legenda ta pasowała do jego teorii o niszczycielskich<br />
możliwościach "energii napełnienia" zgromadzonej w pędnikach statku kosmicznego typu<br />
magnokraft (t.j. w pędnikach <strong>UFO</strong>). W krótkim po tym czasie sprawdził więc w źródłach<br />
literaturowych faktyczność istnienia owej legendy oraz faktyczność opisywanego przez nią<br />
zniszczenia Nowej Zelandii. Kiedy zaś się przekonał, że wiele źródeł pisanych rzeczywiście<br />
potwierdza istnienie tej maoryskiej legendy, oraz że dalsze podobne legendy o mitycznych<br />
"Ogniach Tamaatea", potwierdzają faktyczne zaistnienie w przeszłości totalnego<br />
zniszczenia Nowej Zelandii, w ramach naukowego hobby autor zaochotniczył do wszczęcia<br />
poszukiwań centrum owej legendarnej eksplozji. W taki oto sposób zainicjowane zostały<br />
poszukiwania jakie w końcowym efekcie doprowadziły do napisania niniejszej monografii.<br />
#8. Znalezienie miejsca eksplozji koło Tapanui w Nowej Zelandii (1987 rok).<br />
Aczkolwiek zasłyszana legenda o Raki-ura nie wskazywała gdzie dokładnie owa<br />
legendarna eksplozja statku kosmicznego miała miejsce, po niemal cztero-letnich<br />
wytężonych poszukiwaniach, w 1987 roku autor faktycznie zdołał odkryć ogromny krater<br />
położony koło małego miasteczka Tapanui na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. Od<br />
miejscowego farmera o nazwisku Mr Allan CHITTOCK (Waikoikoi, 5 R.D. Gore, New<br />
Zealand), adoptowanego w dzieciństwie przez Maorysów i wychowującego się w ich kręgu<br />
kulturowym, autor uzyskał też niezależne potwierdzenie, że krater ten faktycznie jest owym<br />
miejscem eksplozji statku kosmicznego referowanym w legendach o Raki-ura. Mr Chittock<br />
m.in. opowiedział mu też legendę z Mataura na temat powstania tego krateru, przytoczoną<br />
na początku rozdziału A. Po dokładniejszym zbadaniu okazało się, że wokół krateru<br />
Tapanui do dzisiaj znaleźć można zatrzęsienie materiału dowodowego, że faktycznie w<br />
kraterze tym miała miejsce jakaś potężna eksplozja o technologicznym pochodzeniu. Mr<br />
Chittock, którego posiadłość ziemska znajduje się niedaleko od owego krateru, twierdzi też<br />
że podczas prac ziemnych na swojej farmie znalazł znaczną liczbę dowodów materialnych,
O-249<br />
w rodzaju kamiennych narzędzi, resztek strzał i dzid do polowania, oraz pozostałości<br />
częstych polowań na Moa, aby wnioskować, że na wierzchołku wzgórza na którym obecnie<br />
znajduje się krater Tapanui, przed eksplozją z <strong>1178</strong> roku znajdowała się spora osada<br />
maoryska o jakiej wspominają legendy.<br />
#9. Badania krateru Tapanui i zgromadzenie dowodów na technologiczną<br />
eksplozję <strong>UFO</strong> z <strong>1178</strong> roku. Po odkryciu krateru, autor zabrał się z kopyta do jego badań<br />
terenowych. W przeciągu zaledwie kilku miesięcy zdołał odnaleźć i udokumentować<br />
ogromny materiał jaki dowodził potężnej eksplozji zaistniałej koło Tapanui. Materiał ten<br />
bazapelacyjnie dowodził, że krater Tapanui reprezentuje miejsce w którym w <strong>1178</strong> roku<br />
nastąpiła potężna eksplozja cygaro-kształtnego kompleksu około siedmiu wehikułów <strong>UFO</strong><br />
typu K6. Krater Tapanui, razem z miejscem eksplozji tunguskiej z 1908 roku, reprezentują<br />
więc jedyne dwa już zidentyfikowane i przebadane miejsca na Ziemi, gdzie wehikuły <strong>UFO</strong><br />
uległy eksplozji. Wieloletnie badania terenowe tego krateru, trwające niemal nieustannie od<br />
czasu jego odkrycia aż do chwili opuszczenia Nowej Zelandii w 1992 roku, stały się dla<br />
autora źródłem wielopoziomowej inspiracji, zaś szereg idei zaprezentowanych we<br />
wszystkich jego monografiach stanowi ich bezpośredni rezultat.<br />
#10. Opublikowanie pierwszych opracowań o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui<br />
(1988 rok). Już w krótki czas po odkryciu krateru Tapanui i po zgromadzeniu materiału<br />
dowodowego na temat zaistniałej w tym kraterze eksplozji, autor zainteresował<br />
kataklizmem z Tapanui dziennikarza jednej z nowozelandzkich gazet noszącej nazwę "N.Z.<br />
Truth". Już 14 czerwca 1988 roku dziennikarz ten opublikował następujący artykuł [8O1]:<br />
John Wilson, "Space Ship Crash - explosion caused the Tapanui Crater says university<br />
lecturer" N.Z. Truth (Weekly magazine by: News Media Ownership Ltd., P.O. Box 1074,<br />
Auckland, New Zealand), Tuesday, 14 June 1988, cover + page 3 (artykuł ten pokazywał<br />
m.in. mapę zniszczeń spowodowanych eksplozją Tapanui). Jednak najbardziej chyba<br />
przełomowym kamieniem milowym w badaniach eksplozji Tapanui było opublikowanie w<br />
1989 roku monografii naukowej prezentującej zgromadzony przez autora w trakcie<br />
wstępnych eksploracji krateru Tapanui materiał dowodowy jaki dokumentował, że krater ten<br />
powstał w wyniku technologicznej eksplozji cygarokształtnego wehikułu <strong>UFO</strong>. Monografia ta<br />
posiadała dwie wersje, t.j. angielskojęzyczną [9O1] (referowaną tutaj też jako monografia<br />
[5a]) o następujących danych bibliograficznych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Tapanui Cataclysm - an<br />
explanation for the mysterious explosion in Otago, New Zealand, <strong>1178</strong> A.D." (Dunedin, New<br />
Zealand, 1989, ISBN 0-9597698-7-0, a private edition by the author, 39 pages and 27<br />
illustrations); oraz polskojęzyczną [10O1] (referowaną tutaj też jako monografia [5]), o tytule<br />
i danych: <strong>Pająk</strong> J., "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik<br />
eksplozji tunguskiej" (Dunedin, Nowa Zelandia, październik 1989, ISBN 9597698-8-9, 44<br />
stron i 30 ilustracji).<br />
#11. Wrogie przyjęcie pierwszej monografii o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, oraz<br />
początek otwartych prześladowań autora. Autor od dawna doskonale zdaje sobie<br />
sprawę, że wszelkie nowe teorie naukowe spotykają się z krytycyzmem i opozycją innych<br />
naukowców. Był więc przygotowany na stawienie czoła akademickiej dyskusji i<br />
konstruktywnemu przeegzaminowaniu faktów jakie jego znaleziska na temat Tapanui<br />
powinny wywołać. Nie był jednak przygotowany że zamiast dyskusji doświadczy zamykania<br />
mu ust, oraz że zamiast intelektualngo poszukiwania prawdy jego teorie atakowane będą<br />
niemal wyłącznie na polu pozanaukowym, i to dla przyczyn nie mających nic wspólnego z<br />
pogłębianiem ludzkiej wiedzy.<br />
Ktoś bardzo mą<strong>dr</strong>y kiedyś powiedział, że "w wyniki dedukcji teoretycznych nikt nie<br />
wierzy - za wyjątkiem ich autora, natomiast w wyniki badań eksperymentalnych wierzy<br />
każdy - oprócz ich autora". Mimo więc bardzo nieprzychylnego przyjęcia z jakim w Nowej<br />
Zelandii spotkała się pierwsza monografia [9O1] prezentująca teorię o eksplozji wehikułu<br />
<strong>UFO</strong> koło Tapanui, autor niezachwianie wierzył w poprawność swoich dedukcji oraz<br />
wynikających z nich wniosków. Ponadto odczuwał on intuicyjnie, że w swoich badaniach
O-250<br />
jest odpowiedzialny wobec wszystkich ludzi z planety Ziemia i że ma obowiązek<br />
poszukiwać prawdy bez względu na to jak niepopularna by ona nie była, oraz bez względu<br />
na to jak przykre konsekwencje jej ujawnienie miałoby mu przynieść. Kontynuował więc<br />
swe badania Tapanui i popularyzowanie ich wyników, chociaż ich przyjmowanie przez<br />
naukowców nowozelandzkich stawało się coraz bardziej wrogie, i powodowało wszczynanie<br />
coraz bardziej jawnych prześladowań autora.<br />
#12. Programy telewizyjne o eksplozji Tapanui i histeria naukowców jaką one<br />
zaindukowały (1988 rok). Po opublikowaniu pierwszych informacji na temat eksplozji <strong>UFO</strong><br />
koło Tapanui, telewizja Nowej Zelandii zaczęła wyczuwać sensacyjność owego tematu i<br />
wykazała dosyć spore zainteresowanie ową eksplozją. Rezultatem tego zainteresowania<br />
było, że w Nowej Zelandii wyemitowane zostały trzy wywiady telewizyjne z autorem, jakie<br />
prezentowały wyniki badań nad eksplozją Tapanui. Wywiady te to:<br />
- "Mark Price reports on the Tapanui Crater", dziennik wieczorny TVNZ 1<br />
(evening news), 25 czerwca (June) 1988 roku, 6:30 pm (długość wywiadu: około 2 minut).<br />
Tamta migawka wiadomości dziennika telewizyjnego zdołała pokazać krater Tapanui,<br />
przeglądnęła najróżniejszy materiał dowodowy o technologicznej eksplozji mającej miejsce<br />
w tym kraterze np. powalone <strong>dr</strong>zewa, namagnesowane odłamki statku kosmicznego,<br />
fotografie tornada, lądowiska <strong>UFO</strong> koło tego krateru, itp.), oraz zacytowała opinię<br />
naukowców na temat hipotezy autora o "ekslozji statku kosmicznego" w owym miejscu.<br />
- "Jim Mora presents the Tapanui Crater", TVNZ 1 "Holmes" programme, 3<br />
maja 1989 roku, godzina 18:30 (długość około 7 minut). Był to już dłuższy reportaż stacji<br />
telewizyjnej w Dunedin jaki zaprezentował materiał dowodowy o eksplozji wehikułu <strong>UFO</strong><br />
koło Tapanui.<br />
- Program "DSIR explanation for china stones", TVNZ "southland tonight",<br />
1988 (około 2 minuty).<br />
Niemniej zainteresowanie eksplozją Tapanui jakie te programy wywołały okazało się<br />
bardzo krótkotrwałe, i opadło relatywnie szybko. Przykładowo w 10 lat później niemal nikt<br />
już w Nowej Zelandii nie pamiętał o istnieniu owej eksplozji. Pomimo jednak ich krótkości,<br />
owo sensacyjne zainteresowanie okazało się dosyć fatalne dla kariery naukowej autora.<br />
Zainicjowało ono rodzaj wybuchu histerii prześladowczej wśród ka<strong>dr</strong>y administracyjnej<br />
Uniwersytetu Otago w jakim autor wówczas pracował. Rezultatem tej histerii było, że<br />
prześladowania autora przekształciły się w otwarte już pogróżki, że zaczęły się pomruki o<br />
potrzebie jego wydalenia z uczelni, oraz że zainicjowane zostały najróżniejsze działania<br />
jakie miały na celu wypracowanie wymówek aby wydalenie to dokonane mogło zostać w<br />
sposób zupełnie legalny i pod pretekstem całkowicie innym niż za prowadzenie badań<br />
Tapanui.<br />
#13. Utrata pracy i uświadomienie sobie konieczności zejścia w badaniach do<br />
całkowitej konspiracji (1990 rok). Od samego początku zajęcia się problematyką objętą<br />
treścią niniejszej monografii autor odnotowywał negatywne i wysoce nieracjonalne reakcje<br />
na swe badania przejawiane przez niektórych kolegów uczelnianych, przez niemal<br />
wszystkich swoich przełożonych, oraz przez sporą część społeczeństwa. Pomimo tego,<br />
początkowo próbował pozostawać bardzo otwarty w sprawie tematu i wyników swoich<br />
dociekań, tyle tylko że nakładał na nie ograniczenia wynikające z owych negatywnych<br />
reakcji. Wierzył bowiem, że "cokolwiek naukowiec bada, wcale nie czyni tego prywatnie dla<br />
siebie samego, a dla dobra całego społeczeństwa i ludzkości", oraz że "fakty są jak ludzie -<br />
żaden z nich nie powinien podlegać dyskryminowaniu". Stąd pierwszy okres jego pracy<br />
badawczej nad zaprezentowaną tutaj tematyką możnaby nazwać okresem<br />
"semikonspiracji" lub "półjawności". Charakterystyczne atrybuty tego okresu obejmowały:<br />
(1) właściwe badania autor prowadził w "semikonspiracji" - t.j. w sposób prywatny, na<br />
własny koszt, i wyłącznie w czasie pozasłużbowym (próby dokonywania tych badań<br />
oficjalnie i w czasie biurowym zawsze kończyły się bowiem kłopotami z kolegami i<br />
przełożonymi), (2) autor nieustannie ponawiał kończące się zawsze fiaskiem próby<br />
publikowania wyników swoich badań w literaturze naukowej (na przekór ciągłych prób w
O-251<br />
przeciągu ćwierćwiecza w tzw. "referowanych" czasopismach naukowych nie zdołał się<br />
jednak ukazać na ten temat nawet jeden jego artykuł; pomimo powtarzalnych starań nie<br />
udało mu się też wygłosić nawet jednego referatu na jakiejkolwiek konferencji naukowej),<br />
(3) otwarcie mówił o badanej przez siebie tematyce i przyznawał się do jej podejmowania<br />
każdemu kto zapytał, (4) otwarcie dzielił się wynikami swoich badań i informował o tych<br />
wynikach każdego zainteresowanego włączając w to przełożonych i kolegów w miejscu<br />
pracy.<br />
Prawdziwy jednak szok przyszedł po potwierdzeniu i po opublikowaniu jego odkrycia,<br />
że krater Tapanui jest miejscem eksplozji <strong>UFO</strong>. "Nagrodą" bowiem jaką autor otrzymał za to<br />
odkrycie oraz za bezinteresowne wykonanie na własny koszt wszystkich badań<br />
zaprezentowanych w niniejszej monografii oraz w wszystkich innych monografiach z serii<br />
[5] było, że pod koniec 1990 roku jego uczelnia zmusiła go do złożenia rezygnacji z pozycji<br />
Senior Lecturer na Uniwersytecie Otago w Nowej Zelandii - co dokładniej opisano już w<br />
rozdziale A. Etykieta zaś badacza <strong>UFO</strong> jaką mu wówczas przyszyto, aż do 25 stycznia<br />
1999 roku uniemożliwiała mu znalezienie w tamtym kraju pracy odpowiedniej do jego<br />
zawodu i kwalifikacji, na przekór że w Nowej Zelandii oficjalnie narzeka się na brak wysokokwalifikowanych<br />
nauczycieli. Po dwóch więc kolejnych latach, t.j. 1991 i 1992, spędzonych<br />
na bezskutecznym poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy w Nowej Zelandii, zdesperowany autor<br />
zdecydował się opuścić Nową Zelandię aby szukać chleba w jakimś innym kraju. Gorzka<br />
nauczka jaką dostarczyło mu tamto "wylanie" z pracy tylko za dokonanie "zakazanego<br />
odkrycia" zmusiła go do zweryfikowania otwartości swoich zainteresowań i do przeniesienia<br />
dalszych badań w sferę całkowitej konspiracji. Począwszy więc od owej utraty pracy na<br />
Uniwersytecie Otago, jego działalność badawcza zaczęła nosić cechy "pełnej konspiracji"<br />
charakteryzowanej następującymi atrybutami: (1) wszystkie badania wykonywane są<br />
całkowicie w prywatnym czasie i na własny koszt, (2) publikowanie wyników badań z<br />
konieczności następuje z całkowitym pominięciem oficjalnego nurtu wydawnictw<br />
naukowych, (3) autor utajnia przed kolegami i przełożonymi w miejscu pracy tematykę<br />
której badaniem w czasie wolnym się zajmuje, nie dyskutując tej tematyki z nikim kto ma<br />
jakikolwiek związek z jego miejscem zatrudnienia, (4) autor utajnia cały dorobek jaki<br />
dotychczas wypracował w tej tematyce i nie ujawnia tego dorobku w żadnym z celów<br />
zatrudnieniowych. Oczywiście zmuszenie go do pracowania w pełnej konspiracji jest<br />
ogromnym marnotrawstwem jego potencjału twórczego, bowiem gdyby autor miał takie<br />
same możliwości otwartego prowadzenia badań jak inni naukowcy pracujący nad obecnie<br />
niedyskryminowanymi tematami, wtedy jego wydajność twórcza zapewne zwiększyłaby się<br />
aż kilkukrotnie - nie wspominając już o tym że mógłby on wtedy podjąć budowę i<br />
eksperymenty praktyczne nad niektórymi z urządzeń których idea skrystalizowała się już w<br />
jego umyśle.<br />
Przejście do badań w całkowitej konspiracji tylko z pozoru wygląda jako działanie<br />
wyłącznie zachowawcze mające na celu przeżycie i uchronienie się przed kłopotami.<br />
Faktycznie to było ono też rodzajem przełomowego odkrycia naukowego, ponieważ<br />
stanowiło punkt zwrotny w myśleniu autora. Autor wszakże zdawał sobie sprawę, że<br />
"wszędzie tam gdzie zachodzi konieczność konspiracji, istnieć też musi okupant". W<br />
momencie więc podjęcia świadomej decyzji przejścia do badań w pełnej konspiracji<br />
zapoczątkował on próby równoczesnego ustalenia, kto właściwie jest owym niewidzialnym<br />
okupantem prześladującym rzeczowych badaczy <strong>UFO</strong>. Przełomowym krokiem ku<br />
znalezieniu rozwiązania było podjęcie dociekań jakie mogą być przyczyny, że nasza<br />
cywilizacja prześladuje niektórych naukowców, chociaż racjonalnie rzecz biorąc powinna<br />
popierać ich działania, a także dlaczego tematyka kosmiczna oraz badanie innych istot<br />
inteligentnych od początku naszych dziejów były dyskryminowane i zawsze prowadziły do<br />
czyichś prześladowań. W trakcie tych dociekań autor odnotował też że naukowcy, którzy są<br />
przecież specjalnie trenowani w racjonalnym myśleniu i rzeczowym podejściu do badań<br />
rzeczywistości, w odniesieniu do tematyki kosmicznej oraz badań innych inteligencji<br />
wykazują rzucający się w oczy brak konsystencji, t.j. ich zachowania są nieliniowe,
O-252<br />
iracjonalne, pozbawione logiki, oraz posiadają wyraźny <strong>dr</strong>yft ze sfery intelektualnej w sferę<br />
uczuciową. Dążenie do konsystencji działań jest jedną z naturalnych cech intelektów. Jeśli<br />
więc naukowcy w odniesieniu do jednej tematyki zachowują się racjonalnie, zaś w<br />
odniesieniu do badań <strong>UFO</strong> i cywilizacji pozaziemskich wykazują oni reakcje graniczące z<br />
histerią, musi to oznaczać że zbiorowo poddawani są jakimś zewnętrznym naciskom i<br />
wymuszeniom które w sposób przez nich samych nieuświadamiany manipulują<br />
zajmowanym przez nich stanowiskiem. Rezultatem więc omawianych dociekań autora nad<br />
powodami niezbędności zejścia do badań w całkowitej konspiracji było dojście do<br />
wstrząsającego wniosku, że "poglądy mieszkańców Ziemi muszą być manipulowane przez<br />
samych <strong>UFO</strong>nautów z użyciem metod i urządzeń dotychczas jeszcze nie poznanych na<br />
Ziemi, zaś owym niewidzialnym okupantem zmuszającym badaczy <strong>UFO</strong> do działania w<br />
konspiracji muszą być sami <strong>UFO</strong>nauci" - patrz następne punkty. Osiągnięcie tego wniosku<br />
było więc owym najtrudniejszym do pokonania przełomem blokady w naszych poglądach i<br />
myśleniu jaką nałożyli nam <strong>UFO</strong>nauci. O trudności pokonania tej blokady świadczy fakt, że<br />
na przekór iż sekretna okupacja Ziemi przez szatańskich <strong>UFO</strong>nautów (w zrozumieniu tej<br />
okupacji wyjaśnionym w rozdziale B) trwa od zarania naszych dziejów, czyli od około 40<br />
000 lat, autor był dopiero pierwszym człowiekiem który na ów przełom świadomościowy<br />
potrafił się zdobyć. Po osiągnięciu tego rewolucyjnego wniosku jedyne więc co jeszcze<br />
autorowi pozostało do uczynienia, to zgromadzenie faktów jakie dokumentowałyby że<br />
wniosek ten jest poprawny.<br />
#14. Pierwsze dowody na fakt, że poglądy mieszkańców Ziemi faktycznie<br />
manipulowane są przez <strong>UFO</strong>. Najbardziej więc przełomowym odkryciem autora z całej<br />
serii szokujących ustaleń na temat okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> było owo uświadomienie<br />
sobie, że poglądy ludzi muszą być manipulowane przez samych <strong>UFO</strong>nautów, że<br />
manipulowanie to musi następować w kierunku powstrzymania na Ziemi badań w całym<br />
szeregu strategicznych dziedzin zagrażających dominacji technicznej <strong>UFO</strong>nautów nad<br />
ludźmi, oraz że jednym z najważniejszych jego przedmiotów jest właśnie wyciszanie<br />
wszelkich naukowych badań <strong>UFO</strong>. Rewolucyjność opisanego więc w poprzednim punkcie<br />
wniosku do jakiego autor doszedł polegała na tym, że ujawniał on iż to sami <strong>UFO</strong>nauci<br />
powodują aby większość ludzi na Ziemi była jednomyślna w prześladowaniu i<br />
dyskryminowaniu osób prowadzących badania <strong>UFO</strong>. Oczywiście zaraz po osiągnięciu tego<br />
wniosku autorowi brakowało dowodów empirycznych które podtwierdzałyby jego<br />
poprawność, a stąd które zezwalałyby na jego publiczne zaprezentowanie. Zgromadzenie<br />
tych dowodów stało się możliwe dopiero kiedy autor rozpracował swoją metodę niezwykle<br />
szybkiego i łatwego identyfikowania osób uprowadzanych systematycznie na pokłady <strong>UFO</strong>.<br />
Metoda ta opisana jest w po<strong>dr</strong>ozdziale U3.1 monografii [1/4]. Jej esencja sprowadza się do<br />
znajdowania niewielkiej blizny na nodze danego uprowadzanego, która to blizna powstaje<br />
kiedy <strong>UFO</strong>nauci trwale oznakowują miniaturowymi nadajnikami telepatycznymi<br />
uprowadzane przez siebie osoby. Metoda ta pozwoliła więc autorowi na zdanie sobie<br />
sprawy z kosmicznej wprost liczby ludzi uprowadzanych na pokłady <strong>UFO</strong> - wszakże<br />
uprowadzany do <strong>UFO</strong> jest co trzeci mieszkaniec Ziemi, oraz pozwoliła też na ustalenie że<br />
ludzkość stanowi rodzaj "dojnej krowy", czy "kolonii", eksploatowanej przez zaawansowane<br />
technicznie ale podupadłe moralnie cywilizacje kosmiczne - patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 i rozdział<br />
VB monografii [1/4], oraz następny punkt poniżej. Od tego był już tylko jeden mały krok do<br />
ustalenia, że aby zadbać o swoje interesy eksploatatora <strong>UFO</strong>nauci muszą manipulować<br />
świadomością ludzi w celu powstrzymywania badań na Ziemi we wszystkich strategicznych<br />
kierunkach jakie zagrażałyby ich dominacji technicznej, a stąd jakie potencjalnie<br />
prowadziłyby do zakończenia ich eksploatacji Ziemi (patrz wykaz tych blokowanych przez<br />
<strong>UFO</strong> strategicznych kierunków badań przytoczony w po<strong>dr</strong>ozdziale VB5.1.1 monografii<br />
[1/4]). Kolejnym ustaleniem autora jakie potwierdzało owo manipulowanie naszą<br />
świadomością, było wstrząsające odkrycie że niemal wszyscy zainteresowani ludzie są<br />
zgodni co do dobrych intencji <strong>UFO</strong>nautów, na przekór że w co bardziej istotnych<br />
przypadkach, dla powstrzymania naszych strategicznych badań, <strong>UFO</strong>nauci nie wahają się
O-253<br />
użyć nawet gwałtu, przemocy, nacisku, i zamachu na czyjeś życie, tyle że ich realizację<br />
przeprowadzają oni w szczególnie zmyślny sposób poprzez ich powierzenie do wykonania<br />
specjalnie zaprogramowanym w tym celu ludziom, przez autora nazywanym<br />
"sprzedawczykami" - opisy tych "sprzedawczyków" zawarte są w po<strong>dr</strong>ozdziałach W3 i U4.4<br />
monografii [1/4]. Aby więc na przekór zatrzęsienia faktów które stwierdzają inaczej<br />
utrzymać ową dobrą opinię o sobie, <strong>UFO</strong>nauci muszą w jakiś sposób manipulować<br />
poglądami ludzi. Największym jednak dowodem na masową wprost skalę manipulowania<br />
ludzkimi poglądami było odkrycie łatwości z jaką <strong>UFO</strong>nauci we wszystkich brudnych<br />
zadaniach wysługują się ziemskimi sprzedawczykami. Spowodowanie bowiem<br />
wykonywania tak niemoralnych zadań jakie <strong>UFO</strong>nauci powierzają niektórym<br />
sprzedawczykom, nie byłoby możliwe bez użycia bardzo skutecznych metod manpulowania<br />
ludzkimi poglądami.<br />
Aczkolwiek autor był pierwszym człowiekiem na Ziemi który odkrył że to sami<br />
<strong>UFO</strong>nauci manipulują naszą świadomością, wcale nie był on pierwszym człowiekiem który<br />
doszedł do wniosku, iż ktoś wyraźnie stara się przeszkodzić w dotarciu do świadomości<br />
naszego społeczeństwa faktu nieustannej, aczkolwiek starannie ukrywanej, obecności <strong>UFO</strong><br />
na Ziemi. Inni badacze również spostrzegli te zabiegi przeszkadzające, zaś na Zachodzie<br />
przyjęła się nawet nazwa "cosmic conspiracy" (t.j. "kosmiczny spisek") dla wyjaśnienia<br />
nieustannie powtarzających się przejawów zatajania, ukrywania, i niszczenia wszelkich<br />
dowodów jakie mogłyby ujawnić prawdę o <strong>UFO</strong>. Jest jednak różnica pomiędzy wnioskiem<br />
autora a wnioskami innych badaczy. Inni badacze wierzą bowiem w propagandowe<br />
zapewnienia <strong>UFO</strong>nautów, iż przybyli na Ziemię aby nam pomóc, aby przekazać nam<br />
wiedzę, podbudować moralnie, itp. Stąd odpowiedzialnością za "kosmiczny spisek"<br />
obciążają oni zmowę najróżniejszych grup ogromnie wpływowych Ziemian. Przykładowo na<br />
Zachodzie najczęściej wskazywana z tych grup zwykle nazywana jest "majestic twelve"<br />
("dwunastu najznakomitszych"). Często też tam się sugeruje, że odpowiedzialne mogą być<br />
przemysłowe kartele chcące utrzymać monopol na energię i na środki transportowe (np.<br />
producenci samochodów, samolotów, rakiet, itp.). Natomiast w Polsce odpowiedzialnością<br />
za konspirowanie w sprawach <strong>UFO</strong> i za systematyczne niszczenie dowodów obecności<br />
<strong>UFO</strong> na Ziemi zwykle obciąża się albo międzynarodowy spisek grupy uczonych, zwykle<br />
referowanych pod nazwą "twardołbowców" czy "pustaków", albo najróżniejsze sekretne<br />
towarzystwa (typu "Masoneria"), albo też reakcyjne organizacje religijne, lub kościelne.<br />
Tymczasem autor odkrył, że istnieje wyraźna rozbieżność pomiędzy deklaracjami<br />
<strong>UFO</strong>nautów a ich działaniami. Przykładowo kosmici słownie deklarują, że przybyli aby<br />
pomagać ludziom oraz że nie mają przed nami nic do ukrycia, jednak w działaniach<br />
eksploatują, gwałcą, nie pytają o zgodę i nigdy nie ujawniają ani swojej nieustannej<br />
obecności na Ziemi ani też ogromu swych sił zaangażowanych na naszej planecie.<br />
Stopniowo doszedł on więc do ustalenia że za "spiskiem kosmicznym" faktycznie kryje się<br />
aparat okupacyjny samych <strong>UFO</strong>nautów, tyle że całą "brudną robotę" niszczenia dowodów<br />
działalności <strong>UFO</strong> na Ziemi i zamykania ust świadkom, wykonuje on rękami Ziemian których<br />
poglądy i uczucia zostały odpowiednio zaprogramowane przez <strong>UFO</strong>nautów, a także że w<br />
sposób niezwykle wyrafinowany i cwany winę za swoje własne działania aparat ten<br />
umiejętnie zwala na owe ziemskie grupy i organizacje. Poza faktem więc, że niektóre osoby<br />
dają się <strong>UFO</strong>nautom umiejętnie manipulować, bez swej wiedzy wykonując dla <strong>UFO</strong>nautów<br />
zadania nieświadomych kolaborantów - jak to opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale U4.4 monografii<br />
[1/4], zgodnie z odkryciami autora w sposób świadomy żadne ludzkie grupy nie konspirują<br />
aby ukryć przed społeczeństwem faktu i rozmiarów zaagażowania <strong>UFO</strong> na Ziemi. Czynią to<br />
więc sami <strong>UFO</strong>nauci, tyle że ludzkimi rękami.<br />
#15. Udowodnienie, że Ziemia znajduje się pod niewidzialną okupacją<br />
pasożytniczych <strong>UFO</strong>nautów którzy znajdują się na wysokim poziomie<br />
zaawansowania technicznego jednak są podupadli pod względem moralnym. Było<br />
ono dokonywane stopniowo, po zajęciu się przez autora badaniami osób uprowadzanych<br />
na pokład <strong>UFO</strong>. Szczególnie istotne znaczenie dla udowodnienia niewidzialnej okupacji
O-254<br />
Ziemi przez <strong>UFO</strong> miało rozpracowanie w latach 1990 i 1991 wysoko-efektywnej metody<br />
identyfikowania osób uprowadzanych na pokład <strong>UFO</strong>, opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale U3.1<br />
monografii [1/4]. W swojej pełnej formie po raz pierwszy metoda ta była publikowana w<br />
1994 roku w angielskojęzycznej monografii [11O1] (wyszczególnionej też jako monografia<br />
[2a]): <strong>Pająk</strong> J., "The Oscillatory Chamber, arkway to the stars", Dunedin, New Zealand,<br />
1994, ISBN 0-9583380-0-0, 365 pages of text plus 104 illustrations and 7 tables. Zezwalała<br />
ona na wstępne rozpoznanie uprowadzanych osób po niewielkiej bliźnie jaką noszą oni na<br />
boku swej nogi (mężczyźni noszą ją na prawym boku swej prawej nogi, zaś kobiety na<br />
lewym boku swej lewej nogi - patrz opisy tej blizny z po<strong>dr</strong>ozdziału U3.1 w monografii [1/4]),<br />
około 27.5 cm od podłogi. W rezultacie użycia tej metody autor miał możność rozeznania<br />
kosmicznych wprost rozmiarów jakie uprowadzenia ludzi na pokłady <strong>UFO</strong> przyjmują, oraz<br />
upewnił się że uprowadzenia te głównie dokonywane są w celu eksploatacji zabieranych na<br />
<strong>UFO</strong> osób. Jak wówczas się okazało, kosmici traktują Ziemian jak "dojną krowę" i<br />
eksploatują ich na wiele najróżniejszych sposobów. Wyniki jego dociekań w tym zakresie<br />
zaprezentowane zostały aż kilku kolejnych monografiach autora, np. w monografii [1/4].<br />
Najlepsza i najaktualniejsza obecna ich prezentacja zawarta jest w po<strong>dr</strong>ozdziałach V3,<br />
U4.4, i T5 monografii [1/4]. W niniejszej monografii odkrycie to zostało jedynie<br />
podsumowane w raczej niewielkim poświęconym mu rozdziale G. Niemniej jednym z<br />
istotnych powodów dla jakich monografia ta została przeredagowana w stosunku do swojej<br />
poprzedniczki monografii [5/3], było naświetlenie wszystkich odnośnych jej opisów właśnie<br />
z punktu widzenia okupacji i eksploatacji Ziemi przez pasożytniczą konfederację moralnie<br />
podupadłych <strong>UFO</strong>nautów.<br />
Omawiane tutaj odkrycie faktu okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> wprowadziło<br />
ogromną liczbę praktycznych konsekwencji. Przykładowo: (a) zezwoliło ono na<br />
opracowanie "okupacyjnego modelu ludzkich kontaktów z <strong>UFO</strong>" jaki poprzez użycie<br />
analogii pomiędzy okupacją hitlerowską i okupacją Ziemi przez <strong>UFO</strong> wyjaśnia wiele<br />
dotychczas nierozumianych zjawisk i sytuacji wiążących się z pobytem <strong>UFO</strong> na Ziemi, (b)<br />
wyjaśniło dlaczego autor tak zacięcie jest prześladowany przez nieświadomych<br />
kolaborantów <strong>UFO</strong> i dlaczego wyrzucony nawet został z pracy za odkrycie eksplozji<br />
Tapanui, (c) uświadomiło dlaczego wyniki badań autora nie mogą znaleźć oficjalnego<br />
uznania czy zostać wydane w formie książkowej, itp. (Wszakże całkowitą odpowiedzią na<br />
wszystkie owe pytania "dlaczego" jest uświadomienie sobie, że w oczach okupujących<br />
Ziemię <strong>UFO</strong>nautów autor, podobnie jak inni rzetelni badacze <strong>UFO</strong>, jest niebezpiecznym<br />
przedstawicielem właśnie rodzącego się "ziemskiego ruchu oporu".) Praktyczne użycie tego<br />
modelu okupacyjnego pozwoliło też udowodnić formalnie, że Ziemia faktycznie znajduje się<br />
pod okupacją <strong>UFO</strong> - ów formalny dowód przytoczony został w po<strong>dr</strong>ozdziale P4 monografii<br />
[1/4]. Z kolei formalne udowodnienie tej okupacji ujawniło, że wcale o tym nie wiedząc<br />
rzetelni badacze <strong>UFO</strong> znajdują się w stanie "wojny partyzanckiej" z okupującymi Ziemię<br />
siłami kosmitów - nic dziwnego że jak dotychczas nieustannie ją przegrywali. Natomiast<br />
opracowania, jak niniejsze, które demaskują tą okupację stanowią "literaturę podziemną"<br />
jaką kosmiczni okupanci prześladują bezpardonowo wraz z jej autorami (nic dziwnego, że<br />
przez szereg lat dziwne "zbiegi okoliczności" systematycznie spychają autora w rosnąco<br />
odizolowane obszary na Ziemi gdzie coraz trudniej prowadzić jego badania naukowe i skąd<br />
coraz trudniej komunikować się z odbiorcami wyników tych badań).<br />
#16. Potwierdzenie "kosmicznej skali" okupacji Ziemi, przy której<br />
systematycznie uprowadzany do <strong>UFO</strong> jest co trzeci mieszkaniec naszej planety.<br />
Wykrycie faktu, że osoby systematycznie uprowadzane do <strong>UFO</strong> posiadają na swej nodze<br />
charakterystyczną bliznę umożliwiającą ich szybkie rozpoznanie, pozwoliło autorowi aby<br />
statystycznie oszacował on rozmiary problemu uprowadzeń do <strong>UFO</strong>. W tym celu w<br />
pierwszej części 1997 roku metodami konspiracyjnymi autor dokonał pierwszego<br />
wyznaczenia statystycznej gęstości w naszym społeczeństwie osób uprowadzanych do<br />
<strong>UFO</strong>. Otrzymana liczba była szokująca, bowiem wskazywała, że statystycznie co trzeci<br />
mieszkaniec naszej planety uprowadzany jest systematycznie do <strong>UFO</strong>. Aby więc się
O-255<br />
upewnić co do tej niepokojącej liczby, autor wystosował osobisty i imienny apel do znanych<br />
mu w Polsce osób które posiadały warunki sprzyjające dokonaniu tego typu sprawdzeń.<br />
Wyniki apelu okazały się równie <strong>dr</strong>uzgoczące. Dokonane przez te osoby sprawdzenia na<br />
sumarycznej próbce ponad około 1000 osób, jakie wówczas wróciły do autora, wykazały że<br />
36% Polek oraz 30% Polaków przynależy do kategorii osób systematycznie zabieranych na<br />
pokład <strong>UFO</strong> (czyli systematycznie do <strong>UFO</strong> zabierany jest faktycznie co trzeci mieszkaniec<br />
naszego kraju). To zaś wskazuje, że nasza planeta eksploatowana jest przez kosmitów<br />
ogromnie brutalnie i na całkowicie przemysłową skalę. Ponadto, aby technicznie<br />
dokonywać tak wielu uprowadzeń, kosmici muszą utrzymywać na Ziemi ogromny aparat<br />
okupacyjnego wyzysku i administracji - przykładowo z wyliczeń zaprezentowanych na<br />
początku rozdziału U monografii [1/4] wynika, że w każdym z 50 byłych województw w<br />
Polsce wszystkich kolejnych nocy uprowadzeń ludzi musi dokonywać nie mniej niż 60<br />
niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong> (t.j. co najmniej 3000 niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong><br />
operuje każdej nocy ponad całą Polską). Kolejną <strong>dr</strong>uzgoczącą wskazówką okazała się też<br />
wysoka regularność i systematyczność z jaką poszczególne osoby kwalifikowane są do<br />
kategorii uprowadzanych. Wskazuje to bowiem, że praktycznie każdy mieszkaniec Ziemi co<br />
najmniej raz w życiu zabierany zostaje do <strong>UFO</strong> gdzie poddawany jest badaniom czy nadaje<br />
się do dalszych uprowadzeń i eksploatacji, czy też stanowi tylko "o<strong>dr</strong>zut" którego jakość jest<br />
zbyt niska aby być przydatnym do pasożytowania przez kosmitów.<br />
Do powyższego powinno być dodane, że niezależnie od owych osobistych apeli<br />
autora o sprawdzenie statystycznej gęstości w naszym społeczenstwie osób<br />
uprowadzanych do <strong>UFO</strong>, jakie skierowane zostały imiennie do kilku wybranych badaczy, w<br />
jego monografiach zawarty jest też podobny apel ogólny skierowany do wszystkich<br />
czytelników. Publikowany jest on zresztą także i obecnie. Niestety na ów ogólny apel<br />
praktycznie nikt nie odpowiedział. Brak odpowiedzi na ów apel, przy jednoczesnej<br />
dostępności dosłownie dla każdego możliwości potwierdzenia owych ustaleń, jest jeszcze<br />
jednym dowodem jak silne i efektywne jest manipulowanie ludzkiej świadomości przez<br />
<strong>UFO</strong>. Wszakże owym manipulowaniem <strong>UFO</strong>nauci potrafili spowodować, że w nawet tak<br />
niezwykle istotnej i dotykającej każdego czytelnika sprawie, paraliż i bierność postępowania<br />
ludzkiego jest szokująca i dotychczas okazywała się nie do przełamania... Istnieje znane<br />
powiedzenie stwierdzające że "każdego spotyka to na co sobie zasługuje." Z dotychczas<br />
ustalonego obrazu barbarzyńskiej okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> i niemiłosiernego<br />
eksploatowania ludzi przez kosmicznych pasożytów, zaczyna wyłaniać się faktyczne<br />
potwierdzenie dla tego stwierdzenia: obraz ten ujawnia bowiem, że powodem dla którego<br />
ludzie są tak długo i tak brutalnie eksploatowani przez <strong>UFO</strong>nautów, jest że na owo<br />
eksploatowanie po prostu sobie zasługują!<br />
Odkrycie kosmicznej wprost skali okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong><br />
wprowadzało ogromny przełom w światopoglądzie autora. Wykazywało ono bowiem, że na<br />
Ziemi zaangażowane są ogromne siły okupacyjne, jakie stać na dokonywanie<br />
najróżniejszych niecnych akcji i zahamowań, włączając w to wyhamowywanie<br />
prowadzonych przez autora badań Tapanui, prześladowania niemal wszystkich<br />
postępowych badaczy <strong>UFO</strong> na Ziemi, wszczynanie kampanii prześladowych<br />
nakierowanych na zniszczenie zdolności autora do prowadzenia badań <strong>UFO</strong>, blokowanie<br />
wszystkich osób jakie usiłują zbudować któreś z urządzeń obronnych przed kosmicznym<br />
okupantem, itp. Więcej danych na temat ogromu owych sił okupacyjnych i niecnych metod<br />
ich działania, w sposob ogólny zaprezentowanych zostało w rozdziale V monografii [1/4],<br />
natomiast w odniesieniu do określonego rodzaju badań zaprezentowanych zostało w<br />
odnośnych traktatach (np. w odniesieniu do poszukiwań tunelu <strong>UFO</strong> pod Babią Górą<br />
opisano w traktacie [4B], w odniesieniu do manipulowania poglądami ludzi - w traktacie<br />
[3B], w odniesieniu do budowy urządzenia ujawniającego - w traktacie [7B]).<br />
#17. Odkrycie globalnego charakteru eksplozji koło Tapanui. Bardzo istotnym<br />
kamieniem milowym w badaniach eksplozji Tapanui było ustalenie na początku 1991 roku<br />
że następstwa tej eksplozji dają się poznać nie tylko w Nowej Zelandii, ale na całej naszej
O-256<br />
planecie. Badaczem którego wyniki bezpośrednio zwróciły uwagę autora na globalny wpływ<br />
tej eksplozji jest nowozelandzki botanik o nazwisku John T. Holloway. W swojej monografii<br />
"Forests and Climate in the South Island of New Zealand" (Technical Paper No. 3, Forest<br />
Research Institute, New Zealand Forest Service, September 1954) dokonał on dogłębnej<br />
analizy klimatycznej dochodząc do wniosku że przed 1200 rokiem nastąpiła raptowna,<br />
głęboka i trwała zmiana klimatu całej Nowej Zelandii. Nie będąc świadom istnienia eksplozji<br />
koło Tapanui (aczkolwiek w swojej monografii aż kilkakrotnie nawiązuje on do maoryskich<br />
legend o "Ogniach Tamaatea"), zmianę tą łączy on z podobnym oziębieniem<br />
zarejestrowanym także w owym czasie w Zachodniej Europie. Podążając za kierunkiem<br />
wskazanym przez Holloway'a, autor przeprowadził własne badania historyczne zmian<br />
klimatycznych na Ziemi w okresie następującym wkrótce po eksplozji koło Tapanui, zaś w<br />
ich efekcie dokonał on szokujących odkryć. Generalnie rzecz biorąc po odłożeniu na globus<br />
zmiany te układają się bowiem w dosyć wymowny wzór/obraz sugerujący, że jednym z<br />
następstw eksplozji Tapanui było trwałe przemieszczenie się skorupy Ziemi następujące<br />
wzdłuż południka magnetycznego przebiegającego przez krater Tapanui (co zresztą<br />
sugerowały od początku legendy maoryskie, np. patrz nazwa "Pukeruau", t.j. "wzgórze<br />
które wstrząsnęło/pochyliło Ziemię", przyporządkowana wzgórzu na którym eksplozja ta<br />
miała miejsce). Formalizując więc swe odkrycie, powyższy postulat z legend maoryskich<br />
autor wyraził w formie roboczej teorii naukowej stwierdzającej że eksplozja koło Tapanui<br />
wywołała poślizg (rotowanie) skorupy ziemskiej następujący wzdłuż południka<br />
przechodzącego przez Tapanui oraz przez oba bieguny magnetyczne Ziemi. Następujące<br />
po tym intensywne badania dostarczyły dowodów potwierdzających jej poprawność. (W<br />
niniejszej monografii wyniki owych badań klimatycznych autora przedstawione są w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale D2.) Zarówno sformułowanie owej teorii, jak i materiał dowodowy<br />
dokumentujący jej prawdziwość po raz pierwszy przedstawione zostały w <strong>dr</strong>ugim wydaniu<br />
monografii autora poświęconej eksplozji Tapanui, opisanym poniżej jako [12O1].<br />
#18. Druga monografia angielskojęzyczna o eksplozji Tapanui, oraz odkrycie<br />
całkowitej utraty zainteresowań tą eksplozją ze strony angielskojęzycznych czytelników.<br />
Pomimo niefortunnych dla swej kariery następstw opublikowania pierwszej monografii [9O1]<br />
o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, autor nie poddawał się przeciwnościom losu i kontynuował<br />
swe badania. Po odkryciu zaś opisanych powyżej globalnych następstw eksplozji Tapanui,<br />
oraz po sformułowaniu swojej roboczej teorii naukowej o poślizgu skorupy Ziemi<br />
spowodowanym następstwami tej eksplozji, zdecydował się opublikować <strong>dr</strong>ugie wydanie<br />
swojej monografii jakie popularyzowałoby owe przełomowe odkrycia. Wydanie to<br />
przygotował w 1992 roku, publikując je pod następującymi danymi bibliograficznymi [12O1]<br />
(referowanymi też przy monografii [5/2a]): <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong><br />
A.D. which tilted the Earth" (t.j. "Nowozelandzka eksplozja <strong>UFO</strong> Anno Domini <strong>1178</strong>, która<br />
pochyliła Ziemię"), Dunedin, New Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, 78 stron, (włączając<br />
w to 31 ilustracji). Owo <strong>dr</strong>ugie wydanie monografii o eksplozji Tapanui posiadało jedynie<br />
wersję angielskojęzyczną. Pomimo opublikowania w języku angielskim, monografia [12O1]<br />
spotkała się z niemal całkowitym brakiem zainteresowania zarówno w samej Nowej<br />
Zelandii, jak i w innych krajach angielskojęzycznych. Na przekór szerokiej reklamy tej<br />
<strong>dr</strong>ugiej monografii, w samej Nowej Zelandii autor zdołał upowszechnić zaledwie kilka jej<br />
egzemplarzy. Gro jej czytelników wywodziło się z Europy - głównie z Niemiec Zachodnich.<br />
Kilku z jej niemieckich czytelników odbyło nawet po<strong>dr</strong>óż do Nowej Zelandii wyłącznie w celu<br />
oglądnięcia i osobistego przeegzaminowania krateru Tapanui. Wkrótce po wydaniu [12O1]<br />
sfilmowane też zostało przez autora i upowszechnione wideo dokumentarne (w systemie<br />
VHS-PAL z komentarzem w języku angielskim) prezentujące główne informacje o kraterze<br />
Tapanui, oraz o dostępnym w jego pobliżu materiale dowodowym na temat eksplozji<br />
wehikułu <strong>UFO</strong>. Wideo to nosiło tytuł [13O1] "The Tapanui Crater formed by exploding<br />
<strong>UFO</strong>s" (t.j. "Krater Tapanui uformowany przez eksplodujące <strong>UFO</strong>"). Przygotowanie tego<br />
wideo nastąpiło z aktywną pomocą przyjaciela autora, hobbysty pasjonującego się<br />
wykonywaniem dokumentarnych filmów wideo, a nazwisku Anthony James Huddy (85 Hall
O-257<br />
Road, Sawyers Bay near Dunedin, New Zealand). Jego produkcja ukończona została dnia<br />
6 czerwca 1992 roku. Kilka jego kopii znajduje się w Polsce (patrz zestawienie z wykazu<br />
członków Honorowego Klubu Promotorów Magnokraftu).<br />
#19. Prefesura autora na Cyprze i znalezienie miasta Salamis zniszczonego<br />
eksplozją Tapanui. Kolejnym kamieniem milowym w badaniach Tapanui okazał się wyjazd<br />
autora na Cypr w sierpniu 1992 roku w celu podjęcia tam pierwszej w jego życiu profesury<br />
na Eastern Mediterranean University. Wyjazd ten był wymuszony. Wynikał bowiem z owej<br />
atmosfery napiętnowania i o<strong>dr</strong>zucenia jaką intelektualiści z Nowej Zeandii otoczyli autora za<br />
podjęcie przez niego badań eksplozji <strong>UFO</strong> w Tapanui, oraz z wynikającego z tej atmosfery<br />
faktu niemożności znalezienia pracy w Nowej Zelandii. Na Cyprze okno i balkon jego<br />
mieszkania wychodziło na ruiny starożytnego miasta nazywanego Salamis. Autor często<br />
błądził wśród tych ruin, przyglądając się starożytnym rzeźbom zapierającym dech swym<br />
pięknem, oraz dziwnie regularnemu ułożeniu ruin, w którym wszystkie wysokie obiekty<br />
leżały powalone i swymi wierzchołkami wskazujące w kierunku południowym. Jednym z<br />
pytań jakie wówczas sobie często zadawał to "co spowodowało że po okresie wspaniałości<br />
i piękna świata starożytnego nagle przyszedł na Ziemię okres średniowiecznego upadku i<br />
brzydoty". Jak potem się okazało zadanie sobie tego pytania i następne znalezienie na nie<br />
odpowiedzi stanowiło intelektualny pomost do odkrycia mechanizmu telepatii oraz<br />
następstw fal telepatycznych na z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie ludzi - patrz po<strong>dr</strong>ozdziały D4 i<br />
C8.3. (To zaś po raz któryś tam z rzędu potwierdza że kluczem do sukcesu naukowego jest<br />
umiejętność zadawania sobie właściwych pytań.) Pod koniec swego pobytu na Cyprze<br />
przez przypadek autor poznał miejscową legendę która zniszczenie Salamis<br />
przyporządkowuje serii ogromnych fal morskiego tsunami jakie nadchodziły z północy<br />
dokładnie w okresie spodziewanych poślizgów skorupy ziemskiej spowodowanych<br />
eksplozją Tapanui. Treść tej legendy przytoczono w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. Rozpoczęte<br />
natychmiast po jej usłyszeniu szczegółowe badania ruin oraz przeszukiwania literatury<br />
historycznej na temat Cypru zdawały się potwierdzać treść tej legendy, oraz sugerować że<br />
zniszczenie Salamis faktycznie było bezpośrednim następstwem eksplozji Tapanui.<br />
Najważniejsze wyniki tych badań także zestawiono w po<strong>dr</strong>ozdziale D3. Cypryjskie badania<br />
posiadały kilka istotnych następstw. Przykładowo wskazały one autorowi, że<br />
najwartościowszych informacji o eksplozji Tapanui należy szukać w mitologiach różnych<br />
narodów, że następstwa eksplozji Tapanui były znacznie większe niż tylko globalne zmiany<br />
klimatyczne i obejmowały np. nadejście na Ziemię okropności średniowiecza, itp. Jednym z<br />
dodatkowych kierunków badań zainspirowanych właśnie na Cyprze było też uświadomienie<br />
autorowi, iż w Tapanui najprawdopodobniej nie nastąpiła czysto magnetyczna eksplozja<br />
<strong>UFO</strong> pierwszej generacji, a eksplozja tzw. "wehikułu czasu". Inspiracji tej dostarczyły<br />
legendy opowiadane na Cyprze o kamieniu ceramicznym znajdującym się w jaskini zwanej<br />
"Eshabi keyf", koło Tarsus, w prowincji Mersin z południowej Turcji (patrz jego opis w<br />
punkcie #6 z rozdziału L), a także porównanie różnych zjawisk paranormalnych z tamtego<br />
regionu świata z podobnymi zjawiskami obserwowanymi w okolicach Tapanui. Wyniki<br />
swych badań cypryjskich autor opublikował w kolejnej - tym razem już tylko polskojęzycznej<br />
monografii [14O1] (wyszczególnionej też jako monografia [5/2]) o danych: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>,<br />
"Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która pochyliła Ziemię" (Monografia, Dunedin,<br />
Nowa Zelandia, 1993, ISBN 0-9597946-8-9, 148 stron - w tym 37 ilustracji). Monografia ta<br />
była więc <strong>dr</strong>ugim [5/2] polskojęzycznym wydaniem głównego opracowania autora z serii [5]<br />
o eksplozji Tapanui. W niniejszym opracowaniu gro tych wyników badań omówione zostało<br />
w po<strong>dr</strong>ozdziałach D3 i D4.<br />
#20. <strong>Prof</strong>esura w Malezji i oddźwięki Tapanui w mitologii Wschodu. Znalezienie<br />
następnego kamienia milowego badań Tapanui nastąpiło gdy na początku września 1993<br />
roku autor podjął swą <strong>dr</strong>ugą w życiu profesurę, tym razem w Malezji. Zgodnie z teorią<br />
autora, opisywany w tej monografii poślizg skorupy ziemskiej spowodowany eksplozją<br />
Tapanui nastąpił właśnie wzdłuż południka przechodzącego niedaleko tego kraju. Stąd<br />
wyspy sąsiadujące z Malezją ucierpiały najsilniej od następstw tej eksplozji. Wiedząc, dzięki
O-258<br />
swym poprzednim doświadczeniom z Cypru, o znaczeniu mitologii dla badań Tapanui,<br />
zaraz po przyjeździe do Malezji autor zapoznał się więc z mitologią narodów otaczających<br />
ten kraj. Ku swemu zdumieniu odkrył, że prawie wszystkie te narody posiadają legendy o<br />
wielkich potopach morskich (typu "tsunami") jakich datowanie wykazuje iż nastąpiły one<br />
wkrótce po eksplozji Tapanui. Wyrażone w terminologii mitologicznej przyczyny tych<br />
potopów w wielu legendach dają się nawet bezpośrednio interpretować jako uwolnienie<br />
energii z pędników wehikułu <strong>UFO</strong>. Autor starannie zebrał te mity (w niniejszej monografii<br />
przedstawione w <strong>dr</strong>ugiej połowie po<strong>dr</strong>ozdziału D3), zaś ich wyniki opublikował w<br />
następnym, trzecim już ([5/3]) wydaniu polskojęzycznym swojej monografii z serii [5]. Dane<br />
bibliograficzne owej monografii przytoczone są dalej pod numerem [15O1].<br />
#21. Odkrycie telepatii i zrozumienie wpływu hałasu telepatycznego na nadejście<br />
epoki średniowiecza. Kolejny kamień milowy dotyczący eksplozji Tapanui znaleziony został<br />
w piątek dnia 11 listopada 1994 roku. Podczas przerwy na lunch autor zdecydował się<br />
uciec wtedy przed piętrzącymi się problemami i stresem zaczynającego się wkrótce<br />
<strong>dr</strong>ugiego semestru poprzez zjedzenie miejscowego posiłku. Jednak nabyte w pobliskiej<br />
stołówce danie niestety tego dnia okazało się bardziej niejadalne niż zazwyczaj. Dla<br />
odwrócenia więc uwagi od utykającego w gardle posmaku zajął on swój umysł ulubionymi<br />
przez niego problemami mechanizmów działania wszechświata. Gdy więc tak<br />
bezentuzjastycznie starał się dobrnąć do końca posiłku, niespodziewanie w jego głowie<br />
poskładało się w jedną całość rozwiązanie dla zasad i mechanizmu telepatii. Los czasami<br />
wykazuje poczucie humoru i w tym przypadku znajomość telepatii zawdzięczać będziemy<br />
beznadziejnemu gotowaniu jakiejś anonimowej kucharki. Podobnie jak to kiedyś stało się w<br />
odniesieniu do magnokraftu i komory oscylacyjnej (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C2 w monografii [1/4]),<br />
tym razem dla telepatii autor również od dłuższego już czasu przemyśliwał nad jej<br />
mechanizmem i stąd posiadał już uprzednio zgromadzone w swej głowie wszystkie<br />
elementy wymaganej układanki (np. już w czasie swego pobytu na Cyprze ustalił on że<br />
sygnały telepatyczne muszą propagować się poprzez przeciw-materię, że ich wzbudzanie<br />
musi następować przez wibracje magnetyczne, że przenoszą one sygnał modulowany<br />
podobny do ludzkiej mowy, itp.). Znalezione wówczas rozwiązanie dla mechanizmu<br />
rozprzestrzeniania się fal telepatycznych opisano w po<strong>dr</strong>ozdziale H7.1 monografii [1/4]. Po<br />
jego rozpracowaniu autor uświadomił sobie, że zaprezentowany w po<strong>dr</strong>ozdziale D4 związek<br />
pomiędzy eksplozją Tapanui i zapanowaniem na Ziemi okresu średniowiecza jest<br />
następstwem "hałasu telepatycznego" wzbudzonego tą eksplozją. To z kolei dostarczyło<br />
ostatniej cegiełki brakującej nam do zrozumienia fizykalnych przyczyn nadejścia<br />
średniowiecza na naszą planetę. Począwszy więc od 11 listopada 1994 roku egzemplarze<br />
monografii autora z serii [5] o eksplozji Tapanui zawierały wyjaśnienie mechanizmu w jaki<br />
"hałas telepatyczny" wyzwalany jest przez eksplozje magnetyczne oraz opis szkodliwych<br />
oddziaływań jakie wywiera on na z<strong>dr</strong>owie i samopoczucie ludzi.<br />
#22. Falowanie przestrzeni czasowej i problem okresowych pojawień się w Nowej<br />
Zelandii ptaka Moa. Jeden z ciekawszych kamieni milowych badań eksplozji Tapanui<br />
ułożony został podczas prac badawczych autora nad problemem zafalowania przestrzeni<br />
czasowej i jego fizykalnych manifestacji. Prace te realizowane były w <strong>dr</strong>ugiej połowie 1995<br />
roku, w trakcie wykańczania monografii [3]. Monografia [3] kładzie bowiem znaczny nacisk<br />
na zdolność <strong>UFO</strong> trzeciej generacji do po<strong>dr</strong>óżowania w czasie, na zasady realizowania<br />
takiej po<strong>dr</strong>óży, na indukowane podczas niej zjawiska, oraz na obowiązujące dla niej<br />
ograniczenia. W trakcie ich prowadzenia autor uświadomił sobie wiele następstw<br />
zafalowania przestrzeni czasowej oraz ich fizykalnych manifestacji w naszym świecie. W<br />
niniejszej monografii następstwa te i wyjaśniające je teorie opisane zostały w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałach C7.3 i F1, oraz w punktach #6 i #7 rozdziału H, zaś ich wprowadzenie do<br />
treści aktualnie upowszechnianej monografii z serii [5] nastąpiło począwszy od około marca<br />
1996 roku.<br />
#23. Idea telekinetycznego rolnictwa, a pięciokrotne szybszy niż w Europie wzrost<br />
lasów w Nowej Zelandii. Dalszy kamień milowy w badaniach eksplozji Tapanui znaleziony
O-259<br />
został kiedy to autor rozpracował ideę telekinetycznego rolnictwa opisaną w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
NB2 monografii [1/4]. Właściwie to idea ta rodziła się w jego głowie stopniowo od długiego<br />
już czasu. Pierwsze uświadomienie możliwości tego rolnictwa sięga 1989 roku kiedy to<br />
autor tropił w Nowej Zelandii, pomiędzy miejscowością Ohoka i Weka Pass, ślady ogromnej<br />
flotylli <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej generacji (patrz [4]) jaka przeprowadzała tam systematyczną ewidencję<br />
środowiska. Na licznych lądowiskach tej flotylli rośliny wykazywały wzrost aż do około 12<br />
razy większy od swego wzrostu w otaczającej lądowiska glebie. Kolejnym krokiem w jego<br />
krystalizowaniu się było kiedy to Nowozelandczyk o nazwisku Robert Pool uświadomił<br />
autorowi, że z nieznanych nauce powodów sosny w Nowej Zelandii rosną około<br />
pięciokrotnie szybciej niż sosny w Europie - patrz opisy z punktu D1 rozdziału H. Jednak<br />
punktem przełomowym w rozwoju idei tego rolnictwa stało się oglądnięcie w 1995 roku<br />
amerykańskiego filmu dokumentarnego o imperium Tiwanaku zajmującego kiedyś<br />
wysokogórski płaskowyż leżący na terenie dzisiejszej Boliwii w Ameryce Południowej.<br />
Twórcy tamtego filmu zachodzili w głowę dlaczegoż to wszystkie kanały nawadniające tego<br />
imperium zaczynały się na piramidach przez które najpierw przepływała rozprowadzana<br />
później po polach woda. Aczkolwiek twórcy filmu, oraz występujący w nim naukowcy, nie<br />
znaleźli wyjaśnienia dla owej zagadki piramid amerykańskich, autor na bazie swoich<br />
uprzednich badań Tapanui i lądowisk <strong>UFO</strong> <strong>dr</strong>ugiej generacji od razu zrozumiał dlaczego:<br />
aby telekinetycznie stymulować wzrost i z<strong>dr</strong>owie sadzonych przez to imperium roślin.<br />
Jedyne czego w chwili oglądania filmu dokładnie jeszcze nie wiedział, to jaki jest<br />
mechanizm wywoływania owej stymulacji. Przykładowo nie był jeszcze pewien czy dla jej<br />
indukowania piramidy te nie kryły przypadkiem w sobie kiedyś komór oscylacyjnych <strong>dr</strong>ugiej<br />
generacji, podobnych do komór używanych w pędnikach <strong>UFO</strong> które stymulowały 12-krotnie<br />
szybszy i większy wzrost roślin w lądowiskach badanych przez autora. Tą ostatnią część<br />
teorii dla najprostszej wersji telekinetycznego rolnictwa wydedukował on dopiero w<br />
pierwszych miesiącach 1996 roku, kiedy to wypracował zasady koncentrowania się wibracji<br />
telepatycznych w piramidach, oraz kiedy ustalił związki pomiędzy wibracjami<br />
telepatycznymi a efektem telekinetycznym. W ten sposób została skrystalizowana pełna<br />
idea najprostszej realizacji telekinetycznego rolnictwa poprzez telekinetyzowanie w<br />
piramidach wody używanej do podlewania roślin - patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB2 z monografii [1/4].<br />
Po jej sformułowaniu i analizach teoretycznych autor wydedukował też jej niedoskonałości i<br />
wady. Chęć ich wyeliminowania prowadziła do równoległego zaproponowania jego bardziej<br />
doskonałych wersji, najprostsza z których bazuje już nie na wodzie i piramidach a na<br />
stymulowaniu całego środowiska za pośrednictwem stałego pola telekinetycznego (np.<br />
generowanego obecnie przez wirujące magnesy zaś w przyszłości przez komorę<br />
oscylacyjną). Do treści monografii autora z serii [5] o eksplozji Tapanui opisy<br />
telekinetycznego rolnictwa włączone zostały począwszy od kwietnia 1996 roku. Z uwagi na<br />
jego ogromne znaczenie poznawcze i gospodarcze autor zdecydował się je równolegle<br />
zaprezentować w po<strong>dr</strong>ozdziale C2.2.2 monografii [3] i [3/2], potem zaś w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
J2.2.2.2 monografii [1/2] i [1/3]. Obecnie są one upowszechniane w po<strong>dr</strong>ozdziale NB2<br />
monografii [1/4].<br />
#24. Telekinetyczne mutowanie jako wyjaśnienie dla mechanizmu pojawienia się<br />
ptaka Moa i innych olbrzymów Nowej Zelandii. Następny kamień milowy w badaniach<br />
eksplozji Tapanui znaleziony został wkrótce po rozpracowaniu idei "telekinetycznego<br />
rolnictwa". Analizując mechanizmy stymulacji wzrostu, autor uświadomił sobie wówczas, że<br />
czynnik wywołujący ową stymulację, t.j. pole telekinetyczne, wyjaśnia też ogromną liczbę<br />
tajemnic przeszłości Nowej Zelandii, przykładowo mechanizm pojawienia się tam ptaków<br />
Moa, pojawienie się tam olbrzymów takich jak słynny Maui opisany przy początku rozdziału<br />
A oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.2, przewę<strong>dr</strong>owanie tych olbrzymów do Patagonii, Ameryki<br />
Środkowej i Północnej, a następnie do Europy i Azji, oraz wiele innych. Najważniejsze<br />
rezultaty rozpracowania tego aspektu badań eksplozji Tapanui, począwszy od maja 1996<br />
roku włączone zostały do treści po<strong>dr</strong>ozdziału C7, oraz do specjalnie wyo<strong>dr</strong>ębionego
O-260<br />
nowego po<strong>dr</strong>ozdziału, w monografii [5/3] oznaczanego jako po<strong>dr</strong>ozdział C7.1, zaś w<br />
niniejszej monografii [5/4] oznaczanego jako C7.2.<br />
#25. Mechanizm telekinetyzowania i jego wykorzystywanie. Kolejny kamień milowy<br />
stanowiło rozpracowanie mechanizmu telekinetyzowania materii. Klucza który umożliwiłby<br />
jego zrozumienie i skrystalizowanie autor poszukiwał przez znaczny przedział czasu.<br />
Poszukiwania te głównie polegały na systematycznych analizach i porównywaniach efektów<br />
całego szeregu możliwych mechanizmów za pośrednictwem których zupełnie odmienne<br />
zjawiska takie jak przykładowo efekt telekinetyczny czy fale telepatyczne w końcowym<br />
wyniku prowadzą do tego samego rezultatu - nadania materii trwałego natelekinetyzowania.<br />
Znalezienie właściwego rozwiązania znowóż nastąpiło za pośrednictwem skojarzenia. Autor<br />
przypadkowo obserwował kiedyś jak robotnik rozbijał płyty betonowe wibrującym młotem.<br />
Gdy na chwilę oparł go na pochyłym kamieniu, młot ten sam zaczął wspinać się pod górę -<br />
w kierunku przeciwnym do linii najmniejszego oporu (czyli dokładnie tak jak to czynią atomy<br />
natelekinetyzowanych substancji). Natelekinetyzowane atomy materii muszą więc być jak<br />
ten wibrujący młot - błysnęło w głowie autora. Po uświadomieniu sobie tego faktu<br />
skrystalizowanie mechanizmu telekinetyzowania było już proste. Z kolei rozpracowanie tego<br />
mechanizmu otworzyło <strong>dr</strong>ogę do wydedukowania atrybutów i zasad formowania oraz<br />
wykorzystania owego zjawiska. Mechanizm ten i jego implikacje wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
NB1 monografii [1/4]. Do treści aktualnie upowszechnianych publikacji autora jego opis<br />
wprowadzony został na stałe począwszy od czerwca 1996 roku.<br />
#26. Opublikowanie trzeciej monografii o eksplozji Tapanui (w języku polskim).<br />
Treść mitów odnalezionych w Malezji dostarczyła podstawy do rozpoczęcia stopniowego<br />
przygotowania trzeciego wydania [5/3] głównej monografii autora z serii [5] opisującej<br />
wyniki badań Tapanui. Wydanie to zostało gruntownie poszerzone w stosunku do<br />
poprzedniego, <strong>dr</strong>ugiego wydania [5/2], obejmując sobą wszystkie omówione powyżej<br />
odkrycia autora. Jego treść została też przerobiona i uaktualizowana, tak aby w sposób<br />
bardziej systematyczny zaprezentować nowe spojrzenie na zjawiska wiążące się z<br />
eksplozją <strong>UFO</strong> koło Tapanui. Dane bibliograficzne [15O1] tej monografii, wyszczególnionej<br />
tutaj też jako monografia [5/3], były jak następuje: <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej<br />
Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która obróciła Ziemię" (Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1996,<br />
ISBN 0-9583380-8-6, około 300 stron - w tym 38 ilustracji). Monografia [5/3], opublikowana<br />
została wyłącznie w języku polskim. Ostatnie egzemplarze monografii [15O1] rozesłane<br />
zostały do czytelników w marcu 1997 roku.<br />
#27. Podjęcie prac nad opublikowaniem czwartego polskojęzycznego wydania<br />
monografii o eksplozji Tapanui. Około początka 1997 roku autor wszedł w posiadanie<br />
całego szeregu dosyć szczegółowych danych o jeszcze wcześniejszej niż Tapanui eksplozji<br />
<strong>UFO</strong>, jaka nastąpiła około 13.5 tysiąca lat temu (najróżniejsze fakty wiążące się z tamtą<br />
eksplozją, nasze źródła naukowe zwykle datują jako mające miejsce jakieś 12 000 lat<br />
temu), i jaka również spowodowała znaczny poślizg skorupy Ziemi. Dane te opisane zostały<br />
w rozdziale K niniejszej monografii. Na najróżniejsze ślady owej pradawnej eksplozji <strong>UFO</strong><br />
autor natykał się wielokrotnie, zaś część z nich nawet omawiał już wcześniej w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziałach C8 i C7 monografii [5/3]. Jednak materiał dowodowy jaki dostał się w jego<br />
posiadanie na początku 1997 roku wymagał zaprezentowania w oddzielnym rozdziale jaki<br />
poświęcony byłby wyłącznie jego omówieniu. Dlatego też autor zdecydował się na<br />
przeznaczenie rozdziału K na omówienie owego materiału, akceptując w ten sposób że<br />
monografia [5/3] musi zostać gruntownie zreorganizowana. W ten sposób narodziła się<br />
myśl przygotowania niniejszego, czwartego już wydania monografii z serii [5] o eksplozji<br />
<strong>UFO</strong> koło Tapanui. Autor postanowił, że wydanie to otrzyma następujący tytuł i dane<br />
bibliograficzne [16O1] (referowane tutaj też jako monografia [5/4]): <strong>Pająk</strong> <strong>Jan</strong>, "Eksplozja<br />
<strong>UFO</strong> w Tapanui <strong>1178</strong> A.D. która przemieściła kontynenty" (Monografia, Dunedin, Nowa<br />
Zelandia, 2000, ISBN 0-9583380-6-X, około 400 stron - w tym 38 ilustracji). Oprócz<br />
problematyki owej eksplozji sprzed 13.5 tysiąca lat (lub, według innych źródeł, sprzed 12<br />
tysięcy lat), monografia [5/4] poszerzona miała także zostać o cały szereg dodatkowych
O-261<br />
tematów jakich potrzeba zaa<strong>dr</strong>esowania wyłoniła się w międzyczasie, przykładowo o<br />
opisaną w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale historię badań eksplozji Tapanui, o opisaną w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale O5.3.1 z [1/4] jego osobistą eksplorację przez autora tunelu wytopionego w<br />
skale przez <strong>UFO</strong>, o rozproszone po całej tej monografii nowe naświetlenie eksplozji<br />
Tapanui z punktu widzenie okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong>, itp. Wobec niemal zupełnego braku<br />
zainteresowania badaniami eksplozji Tapanui w samej Nowej Zelandii, zarówno monografia<br />
[5/3] jak i najnowsza, niniejsza monografia [5/4], zaplanowane zostały do wydania tylko w<br />
polskojęzycznej wersji językowej. Pierwsze próbne egzemplarze (t.j. "proof copy")<br />
niniejszego, czwartego wydania monografii [5/4] o eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui<br />
upowszechniane zaczęły być począwszy od kwietnia 1997 roku. Oczywiście, równolegle z<br />
upowszechnianiem tych egzemplarzy, autor kontynuuje ich udoskonalanie, poszerzanie, i<br />
przeredagowywanie.<br />
#28. Próby zastraszania - np. odkrycie że ktoś symuluje sytuację jakby autor<br />
nieustannie był pilnowany przez jakiś specjalny oddział sabotażystów, jacy starają się<br />
przeszkodzić we wszystkim co on czyni. W 1998 roku autor przygotowywał wydanie traktatu<br />
na spisach jego publikacji oznaczanego jako [7B]. Traktat ten opisywał niezwykle istotne<br />
urządzenie ujawniające jakiego przeznaczeniem jest ukazywanie ludziom pobliskiej<br />
obecności niewidzialnych wehikułów <strong>UFO</strong> lub niewidzialnych <strong>UFO</strong>nautów, operujących w<br />
tzw. stanie "migotania telekinetycznego" (patrz opis tego stanu zaprezentowany w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale L2 monografii [1/4]). Niezwykłością owego urządzenia jest, że jego opisy<br />
podarowane zostały ludzkości przez sprzyjającą nam konfederację totalistycznie<br />
nastawionych kosmitów którzy przeciwstawiają się okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong><br />
(owi sprzyjający ludziom kosmici opisani są w po<strong>dr</strong>ozdziale W7 monografii [1/4]). Podczas<br />
pisania owego niezwykle ważnego traktatu [7B], bez przerwy prześladowały autora całe<br />
epidemie niezwykłych wydarzeń jakie ogromnie utrudniały pisanie. Wydarzenia te opisane<br />
są m.in. w owym traktacie [7B], oraz w po<strong>dr</strong>ozdziale VB3.2 monografii [1/4]. Ich niezwykłą<br />
cechą było, że aby je dokonywać znający przyszłość <strong>UFO</strong>nauci bez przerwy musieli w<br />
sposób ukryty obserwować autora. Możliwość takiej nieustannej obserwacji autora<br />
wyłaniała się zresztą już od dłuższego czasu, bowiem już wcześniej zdołał on zgromadzić<br />
sporo materiału obserwacyjnego jaki zdawał się ją sugerować. Autor postawił więc sobie<br />
tezę roboczą, iż bez przerwy jest obserwowany przez specjalną grupę sabotażową<br />
<strong>UFO</strong>nautów, i zaczął gromadzić materiał obserwacyjny jaki by zweryfikował jej prawdę. Ku<br />
swemu zdumieniu, w krótkim czasie zgromadził ogromną liczbę faktów obserwacyjnych<br />
jakie potwierdzały prawdę tej tezy. Część z tych faktów opisał w po<strong>dr</strong>ozdziale VB3.2<br />
monografii [1/4]. Począwszy więc od około połowy 1998 roku, autor miał już<br />
udokumentowaną materiałem faktologicznym pewność, że bez przerwy pilnowany jest<br />
przez specjalny oddział sabotażowy <strong>UFO</strong>autów.<br />
Definitywne potwierdzenie obszernym materiałem obserwacyjnym, że autor<br />
nieustannie obserwowany jest przez specjalną grupę sabotażową <strong>UFO</strong>nautów jacy starają<br />
się przeszkodzić we wszystkim co autor zamierza, posiada ogromne znaczenie dla<br />
niniejszej monorafii. Wyjaśnia ono bowiem powody wielu zdarzeń jakie poprzednio<br />
prześladowały autora, przykładowo: (1) powody jego usunięcia z Uniwersytetu Otago, (2)<br />
powody że praktycznie w każdym miejscu jego pracy pojawiają się nieracjonalnie<br />
postępujący sprzedawczycy jacy usilują spowodować usunęcie autora z pracy, (3) powody<br />
że w każdym z dotychczasowych miejsc zamieszkania autora zawsze pojawiają się ludzie<br />
jacy przechwytują, niszczą, i utrudniają korespondencję autora z resztą świata, czy (4)<br />
powody że pomimo nieustannie ponawianych wysiłków jak dotychczas autor nie zdołał<br />
wydać w Polsce nawet jednego wydania książkowego swoich opracowań. Ponadto<br />
wskazuje ono że to co niniejsza monografia ujawnia jest niezwykle istotne dla ludzi,<br />
ponieważ nasi okupanci uznali to za na tyle niebezpieczne dla swoich interesów że<br />
postawili aż cały oddział kosmicznych sabotażystów jaki stara się zapobiec aby to zostało<br />
napisane i dostępne było do wglądu innych ludzi.
O-262<br />
#29. Odkrycie że znajomość przyszłości jest podstawowym źródłem siły<br />
<strong>UFO</strong>nautów. Umożliwia im ona selektywne powstrzymywanie wybranych przedsięwzięć<br />
indywidualnych ludzi. Po definitywnym ustaleniu, że bez przerwy obserwowany jest i<br />
sabotażowany przez niewidzialny oddział <strong>UFO</strong>nautów, autor zwolna nauczył się też<br />
rozpoznawać bardzo subtelne objawy ich ingerencji w jego życie i sabotażowania jego<br />
poczynań. Z kolei po wypracowaniu sposobu rozpoznawania przypadków owego<br />
kosmicznego sabotażu, ku swemu zdumieniu zaczął ingerencję tą i sabotaż dostrzegać też<br />
i w działaniach wielu innych ludzi. Okazało się wówczas, że niemal wszystkie działania<br />
ludzi, jakie potencjalnie przyczyniają się do zmniejszenia przewagi technicznej,<br />
światpoglądowej, lub moralnej <strong>UFO</strong>nautów nad ludźmi, stają się przedmiotem sabotażu ze<br />
strony okupujących nas <strong>UFO</strong>nautów. Przykładowo rezultatem owego niewidzialnego<br />
sabotażu <strong>UFO</strong>nautów jest nie tylko ukrzyżowanie Jezusa, średniowieczna Inkwizycja,<br />
nieustanne "wypadki" jakie przytrafiają się członkom rodziny Kennedych, czy niedawny<br />
upadek komunizmu, ale także niezwykłe kłopoty jakie wielu z nas doświadcza we<br />
w<strong>dr</strong>ażaniu nowych idei i wynalazków, szerząca się wokół nas niemoralność, <strong>dr</strong>akońskie<br />
poczynania niektórych rządów, upadki walut, itp. Wszystko to przytrafia się tylko dlatego, że<br />
znający przyszłość <strong>UFO</strong>nauci za ich pośrednictwem zapobiegają temu co miało nastąpić w<br />
oryginalnym przebiegu czasu na Ziemi gdyby zdarzenia te nie miały jeszcze miejsca. Po<br />
owym szokującym uświadomieniu sobie, że <strong>UFO</strong>nauci, na wzór religijnych diabłów,<br />
faktycznie kryją się za wszystkim co złego dzieje się na Ziemi, autor zaczął się<br />
zastanawiać, w jaki sposób są oni w stanie uzyskać tak przytłaczające efekty nieustającego<br />
zaduszania naszej cywilizacji. Odpowiedź na to pytanie wyłoniła się z innego odkrycia jakie<br />
autor dokonał w międzyczasie, mianowicie z odkrycia że <strong>UFO</strong>nauci znają przyszłość,<br />
ponieważ bez przerwy przemieszczają się w czasie do przodu i do tyłu. Okazało się<br />
wówczas, że <strong>UFO</strong>nautów stać na powstrzymywanie indywidulanych ludzi i na zaduszanie<br />
indywidualnych idei, ponieważ z analizy przyszłości doskonale oni wiedzą jakie to idee i<br />
jacy to ludzie najbardziej zaszkodzą ich interesom. Aby więc uniemożliwić owo<br />
zaszkodzenie ich okupacyjnym interesom, cofają się oni w czasie do tyłu, i zwyczajnie<br />
uniemożliwiają te działania indywidualnych ludzi co do których ze znajomości przyszłości<br />
już wiedzą, że kiedyś im zaszkodzą. Zdolność do po<strong>dr</strong>óżowania w czasie okazała się więc<br />
głównym źródłem absolutnej przewagi <strong>UFO</strong>nautów nad ludźmi, oraz wiedzą jaka<br />
umożliwiała im wybiorcze powstrzymywanie poczynań indywidualnych ludzi. Ów bazujący<br />
na znajomości przyszłości mechanizm za pomocą którego <strong>UFO</strong>nauci powstrzymują<br />
szkodzące ich interesom działania na Ziemi, autor dokładnie poznał około połowy 1998<br />
roku. Starał się więc go opisać w przygotowywanej wówczas do opublikowania monografii<br />
[1/3], aczkolwiek początkowo nie wyraził go w sposób wystarczająco klarowny. Jego<br />
znacznie lepsze ujęcie zaprezentowane zostało dopiero w upowszechnianej począwszy od<br />
25 lipca 1999 roku zreorganizowanej wersji monografii [1/4], a ściślej w po<strong>dr</strong>ozdziale V2<br />
owej wersji. Wszystkie powołania z niniejszej monografii odnoszą się wyłącznie do owej<br />
zreorganizowanej wersji [1/3].<br />
Warto tutaj dodać, że monografia [1/4] zawiera nie tylko informację o owej bazującej<br />
na znajomości przyszłości metodzie działania <strong>UFO</strong>nautów, ale zawiera też zręby pierwszej<br />
metody naszego przeciwdziałania tym szkodliwym dla nas poczynaniom <strong>UFO</strong>nautów. Owa<br />
metoda naszej samoobrony nazywana jest tam "metodą ślepego samuraja", zaś jej opis<br />
zaprezentowano w po<strong>dr</strong>ozdziałach V2 i W4 monografii [1/3]. Jej esencja sprowadza się do<br />
doprowadzania za wszelką cenę do końca wszystkich tych naszych przedsięwzięć, co do<br />
których odnotujemy że <strong>UFO</strong>nauci starają się nam w nich usilnie przeszkadzać (jednym z<br />
takich usilnie przeszkadzanych przez <strong>UFO</strong>nautów poczynań jest opublikowanie niniejszej<br />
monografii).<br />
#30. Powrót z Malezji do Nowej Zelandii w styczniu 1999 roku i podjęcie prac<br />
nad opublikowaniem niniejszej monografii. Dnia 24 stycznia 1999 roku autor powrócił do<br />
Nowej Zelandii po siedmiu latach nieobecności i po odbyciu trzech kolejnych profesur, t.j.<br />
na Cyprze, w Malezji, i na Borneo. Osiadł w maleńkim miasteczku zwanym Timaru
O-263<br />
(oddalonym o około 500 kilometrów od Tapanui) i zabrał się za pisanie niniejszej wersji tej<br />
monografii. Pisanie to ma nadzieję zakończyć około połowy 2000 roku aby formalnie wydać<br />
ową długo oczekiwaną w Polsce monografię. Niestety, jego zakończenie okazało się<br />
niezwykle ciężkie i trudne, bowiem Nowa Zelandia w międzyczasie ogromnie się zmieniła, i<br />
z wolnego kraju o relatywnie dużym zasobie wolnej woli i swobodzie działania przekształciła<br />
się w opresyjny, ponury, dyktatorski kraj o zasobie wolnej woli opadłym do pogranicza<br />
bariery marazmu (patrz informacje z po<strong>dr</strong>ozdziału II3.1 monografii [1/3]). Ponadto owa<br />
nieustannie prześladująca autora specjalna jednostka <strong>UFO</strong>nautów w międzyczasie zdołała<br />
udoskonalić skuteczność swoich metod sabotażowania i powstrzymywania tego co autor<br />
dokonuje. W rezultacie zarówno prowadzone przez samych <strong>UFO</strong>nautów sabotaże<br />
powstrzymujące pisanie tej monografii, jak i przeszkadzające działania coraz liczniejszych<br />
sprzedawczyków hipnotycznie zaprogramowanych na niszczenie autora, czyniły zadanie<br />
pisania tej monografii coraz trudniejszym. Miejmy jednak nadzieję, że jak zawsze<br />
dotychczas, autor zdoła pokonać pietrzące się coraz wyżej przeszkody i doprowadzi do<br />
końca sprawę przygotowania i opublikowania tej niezwykłej monografii [5/4].<br />
#31. Utrata pracy w Wellington Institute of Technology oraz przejście na<br />
bezzasiłkowe bezrobocie. W 2005 roku w Nowej Zelandii pojawiło się szokujące zjawisko<br />
<strong>dr</strong>astycznego spadku liczby studentów. W Wellington Institute of Technology, w którym<br />
wówczas pracowałem, sale wykładowe niemal zupełnie opustoszały. Zaczęła się redukacja<br />
ka<strong>dr</strong>y wykładowej. Z grona wykładowców informatyki zwolnionych zostało 6 osób, w tej<br />
liczbie ja i nawet mój przełożony. Tak oto począwszy od 23 września 2005 roku stałem się<br />
bezrobotnym. Na dodatek się okazało, że zgodnie z nowozelandzkim prawem wcale nie<br />
należy mi się zasiłek dla bezrobotnych. Zmuszony więc zostałem aby żyć ze swoich<br />
oszczędności. Za wyjątkiem też krótkiej profesury w Korei w 2007 roku, bezrobotnym<br />
pozostawałam nadal w chwili ostatniego aktualizowania tej monografii w 2009 roku.<br />
Oczywiście, nadal wówczas nie otrzymywałem żadnego zasiłku dla bezrobotnych ani nie<br />
widziałem perspektyw aby znaleźć jakąś następną pracę. (Wszakże w wyniku światowego<br />
kryzysu z lat 2008 i 2009 emigrant nie ma najmniejszej szansy na znalezienie pracy w<br />
obcym kraju który na dodatek wyznaje antyemigranckie sentymenty.)<br />
#32. Jednoroczna pełna profesura w Korei (2007 rok). Po utracie pracy i staniu<br />
się bezrobotnym zacząłem intensywnie poszukiwać pracy. Po niemal dwóch latach<br />
poszukiwań pracy zostałem zaproszony przez Uniwersytet Ajou w Korei Południowej na<br />
pełna profesurę z Informatyki, w okresie od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku.<br />
(Uniwersytet Ajou należy do grupy 10 najlepszych uniwersytetów Korei Południowej.)<br />
<strong>Prof</strong>esura ta okazała się dosyć przełomowym okresem mojego życia. Pozwoliła mi ona<br />
bowiem nie tylko po<strong>dr</strong>eperować moje szybko upadające poczucie własnej wartości, ale<br />
także dała mi odmienne spojrzenie na swoje badania. Ponadto zaowocowała ona kilkoma<br />
istotnymi odkryciami, oraz kilkoma publikacjami naukowymi (w tym opublikowaniem<br />
pierwszego sformułowania monografii [1/5]).<br />
#33. Odkrycie że <strong>UFO</strong>nauci i wehikuły <strong>UFO</strong> są tymczasowymi symulacjami<br />
Boga. W Korei Południowej około połowy 2007 roku dokonałem ogromnie istotnego<br />
odkrycia które całkowicie przewartościowało moje poglądy i zaowocowało m.in. powstaniem<br />
monografii [1/5]. Było to odkrycie, że <strong>UFO</strong>nauci wcale NIE są istotami posiadającymi „wolną<br />
wolę” i istniejącymi ”trwale” - tak jak istnieją np. ludzie. Odnotowałem bowiem wówczas<br />
pierwsze dowody na fakt że <strong>UFO</strong>nauci są tymczasowymi ”symulacjami” Boga. Mianowicie,<br />
sa oni istotami które Bóg stwarza tylko na krótkie okresy czasu, oraz pod których umysły<br />
Bóg podpina swój własny umysł i swoją własną świadomość. Dlatego <strong>UFO</strong>nauci, na<br />
przekór że nam ludziom ukazują iście szatańską naturę, zachowanie i działania, faktycznie<br />
są ludzko-podobnymi reprezentacjami Boga. Tyle tylko, że Bóg symuluje charakter,<br />
zachowania i działania <strong>UFO</strong>nautów z tak ogromną precyzją, że dla nas ludzi wygladają oni<br />
tak jakby żeczywiście istnieli i rzeczywiście przylatywali na Ziemię z jakiejś szatańskiej<br />
planety. Z podobną dokładnością są też symulowane przez Boga wehikuły <strong>UFO</strong> - czyli<br />
gwiazdoloty w których <strong>UFO</strong>nauci jakoby przylatują na Ziemię. Wszystko we wehikułach
O-264<br />
<strong>UFO</strong> jest symulowane tak precyzyjnie, że gdybyśmy mieli dostęp do dokumentacji jak<br />
zbudować te wehikuły, wówczas po naszym ich zbudowania one też by zadziałały dla ludzi.<br />
#34. Przeformatowanie niniejszej monografii [5p/4] na format PDF. W maju 2009<br />
roku autor zdecydował się przeformatować niniejszą monografię na powszechnie używany<br />
format PDF, oraz włączyć do jej treści ilustracje które uprzednio były udostępniane<br />
o<strong>dr</strong>ębnie. W ten sposób powstała obecna forma niniejszej monografii.<br />
* * *<br />
W taki oto sposób autor doszedł do momentu kiedy niniejsza, poszerzona,<br />
przeredagowana, i uzupełniona o najnowsze wyniki badań monografia [5/4] nabrała swego<br />
obecnego kształtu.<br />
Do powyższego warto jeszcze dodać, że niniejsza monografia w zakresie swego<br />
sposobu napisania przypomina nieco cebulę - t.j. każdy powyższy kamień milowy badań<br />
autora powodował jakby dopisanie do poprzenio już istniejącego jej trzonu jeszcze jednej<br />
wartewki tematycznej. Zapewne też czytając tą monografię czytelnik odnotuje owe<br />
nachodzące kolejno na siebie warstewki tematyczne. Kiedy więc z nimi się spotka,<br />
świadomość powyższej, obecnie już ponad dekadę długiej historii ninieszej monografii,<br />
ujawni mu dlaczego sformułowana ona została właśnie w taki a nie inny sposób.<br />
O2. Przedmiot, cel, i tezy tej monografii<br />
Jak każde opracowanie naukowe, również niniejsza manografia stara się wypełnić<br />
kilka nakładanych na nią funkcji akademickich. Stąd proponuje ona tezę której prawdę<br />
ustalić będzie można na podstawie rozważań zawartych w jej treści, definiuje cel i zadanie<br />
jakich osiągnięcie podniesie poziom naszej wiedzy i techniki, a także wyjaśnia przedmiot<br />
analiz tu przytoczonych. Wszystko to reprezentuje więc naukowe aspekty niniejszej<br />
monografii. Dla uzyskania bardziej konsystentnej prezentacji, a także dla usprawnienia<br />
organizacji tej monografii, wszystkie te aspekty zgrupowane zostały razem, oddzielone od<br />
reszty opracowania i zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale O2.<br />
Niniejszy po<strong>dr</strong>ozdział prezentujący aspekty akademickie tej monografii nie jest wcale<br />
zamierzony jako po<strong>dr</strong>ozdział ujawniający jakieś nowe fakty. Wszystko do czego się on<br />
sprowadza to dostarczenie wskazówek jakie umożliwiłyby czytelnikowi dokładniejsze<br />
zrozumienie i lepsze zinterpretowanie faktów, rozważań, stylów, i toków postępowania<br />
zawartych w pozostałych jej rozdziałach. Z tego powodu, jeśli podczas pierwszego czytania<br />
tej monografii ktoś znajdzie rozważania zaprezentowane w niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziale za zbyt<br />
uciążliwe, lub trudne do zrozumienia na obecnym poziomie zaznajomienia się z jego<br />
przedmiotem, być może czytelnik ten powienien przeskoczyć przez ten po<strong>dr</strong>ozdział O2 i od<br />
razu przystąpić do czytania któregoś z dalszych rozdziałów tej monografii (np. rozdziału C).<br />
Dopiero zaś po ukończeniu jej pozostałych części powrócić ponownie do zapoznania się z<br />
niniejszym po<strong>dr</strong>ozdziałem O2 w celu przeanalizowania przedstawionych w nim naukowych<br />
aspektów tego opracowania.<br />
Jak zapewne czytelnik wywnioskował to już z poprzednich opisów, przedmiotem i<br />
tematem tej monografii jest miejsce legendarnej i niezwykle potężnej eksplozji która<br />
zaistniała w Nowej Zelandii rankiem dnia 19 czerwca <strong>1178</strong> roku. Miejsce to nazywane jest<br />
"kraterem Tapanui" zaś zaistniała w nim eksplozja nazywana jest "eksplozją Tapanui".<br />
Istnienie tego przedmiotu umożliwia zaproponowanie głównego celu naukowego<br />
niniejszej monografii. Cel ten bezpośrednio wynika ze zgromadzonych do dzisiaj informacji<br />
na temat owej eksplozji Tapanui, a także z różnych teorii opracowanych przez autora i<br />
zaprezentowanych w kolejnych rozdziałach tej monografii (np. z teorii nazywanej "Teorią<br />
Magnokraftu" - patrz rozdział F niniejszej monografii, czy ze zbioru konceptów związanych<br />
z magnokraftem, takich jak Koncept Dipolarnej Grawitacji, Efekt Telekinetyczny, Fale<br />
Telepatyczne, itp. - patrz tematyka rozdziału H monografii [1/4]). Ten główny cel niniejszej<br />
monografii możnaby sformułować jak następuje:
O-265<br />
"W możliwie najwierniejszy sposób przedstawić wszystkie aspekty badań miejsca<br />
eksplozji Tapanui, koncentrując się wszakże na prezentacji wyników tych badań oraz<br />
wniosków do wyciągnięcia których one prowadzą."<br />
Aby monografia ta wypełniła nałożony na nią cel, koniecznym jest aby<br />
zaprezentowane w niej kluczowy materiał dowodowy znalazł wyjaśnienie w faktycznie<br />
możliwym do wystąpienia zdarzeniu jakie miało miejsce w rzeczywistości. Stąd główna teza<br />
niniejszej monografii mogłaby zostać sformułowana jak następuje:<br />
"Miejsce eksplozji Tapanui zawiera materiał dowodowy jaki bezspornie dokumentuje<br />
że eksplozja ta posiadała pochodzenie technologiczne i spowodowana została<br />
zdetonowaniem wehikułu kosmicznego."<br />
Głównym problemem badań eksplozji koło Tapanui jest to, że zgodnie z tym co<br />
wyjaśniono w po<strong>dr</strong>ozdziale O1, zamanipulowani przez <strong>UFO</strong>nautów nowozelandzcy<br />
naukowcy, na przekór wszelkim istniejącym dowodom, uparcie zaprzeczają jej istnienie a<br />
także starają się zapobiegać prowadzeniu tych badań oraz jakiejkolwiek popularyzacji ich<br />
wyników. To uparte zaprzeczanie wytworzyło paradoksalną sytuację, tak jednak typową dla<br />
wewnętrznej sprzeczności i niekonsekwencji wpółczesnej nauki. Z jednej bowiem strony<br />
zidentyfikowany i opisany został ogromny materiał dowodowy wskazujący na istnienie owej<br />
eksplozji (jakiego jedynie odnaleziona przez autora i stąd zapewne tylko fragmentaryczna<br />
część wystarczyła na wypełnienie całego wolumu niniejszej monografii). Z <strong>dr</strong>ugiej zaś<br />
strony istnieje grupa wpływowych administratorów nauki którzy z uporem maniaków<br />
autorytatywnie zaprzeczają istnieniu tej eksplozji, w ten sposób efektywnie torpedując<br />
wszelkie ewentualne próby ujawnienia prawdy o tej legendarnej katastrofie. Aby więc<br />
ujawnić paradoksalność takiej sytuacji, autor sformułował także uboczny cel niniejszej<br />
monografii, który brzmi jak następuje:<br />
"Zidentyfikować i unaocznić paradoksy, niekonsekwencje, uprzedzenia oraz inne<br />
czynniki które powodują wytłumianie badań i popularyzacji brzemiennej w skutki eksplozji<br />
Tapanui, stwarzając w ten sposób warunki do uświadomienia zainteresowanym stronom<br />
faktu istnienia i konsekwencji tych zahamowań."<br />
Aby w jakiś sposób zneutralizować paradoksalność opisywanej tutaj sytuacji, a także<br />
aby umożliwić udowodnienie poprawności tezy głównej w kilku kolejnych stopniach, autor<br />
zdecydował się sformułować pierwszą tezę niniejszej monografii jak następuje:<br />
"Dostępny materiał dokumentacyjny oraz aparat logicznej dedukcji bezspornie<br />
wykazują, że w <strong>1178</strong> roku jakaś potężna eksplozja faktycznie miała miejsce koło Tapanui w<br />
Nowej Zelandii."<br />
Prawdziwość tej tezy dowiedziona zostanie już w następnym rozdziale niniejszej<br />
monografii. Tak się jednak składa, że na podstawie dokonanych przez siebie badań autor<br />
poznał nie tylko sam fakt zaistnienia eksplozji koło Tapanui, ale także odkrył jej przyczyny i<br />
mechanizm. Z potrzeby zaprezentowania tych odkryć wynika więc <strong>dr</strong>uga teza niniejszej<br />
monografii, brzmiąca jak następuje:<br />
"Eksplozja koło Tapanui spowodowana została przez łańcuchowe zdetonowanie od<br />
góry ku dołowi cygaro-kształtnego kompleksu latającego wehikułów magnokraftopodobnych<br />
(<strong>UFO</strong>) zawierającego około siedmiu statków."<br />
Dowiedzenie prawdziwości tej <strong>dr</strong>ugiej tezy dokonane zostanie stopniowo w dalszych<br />
rozdziałach niniejszej monografii, z podsumowaniem podanym w rozdziale P. Z kolei po<br />
dowiedzeniu jej poprawności, oraz po dowiedzeniu porawności tezy pierwszej, teza główna<br />
tej monografii też automatycznie staje się dowiedziona.<br />
W trakcie dowodzenia prawdziwości powyższej <strong>dr</strong>ugiej tezy, autor dokonał<br />
niespodziewanego odkrycia że eksplozja Tapanui posiadała światowe konsekwencje o<br />
daleko idących następstwach dla całej naszej cywilizacji. Z chęci zaprezentowania tego<br />
odkrycia i podpierającego go materiału dowodowego wynika więc trzecia teza niniejszej<br />
monografii której brzmienie wyrazić można jak następuje:
O-266<br />
"Eksplozja koło Tapanui spowodowała poślizg skorupy Ziemi względem osi obrotu jej<br />
ją<strong>dr</strong>a o około 7 , wywołując w konsekwencji trwałe zmiany klimatyczne obejmujące swym<br />
zasięgiem całą naszą planetę".<br />
Dowiedzenie poprawności tej trzeciej tezy nastąpiło w rozdziale D. Z kolei jej<br />
dowiedzenie podnosi rangę eksplozji Tapanui z wydarzenia o charakterze lokalnym, do<br />
kataklizmu o charakterze ogólnoświatowym. Z kolei jako źródło ogólnoświatowego<br />
kataklizmu, eksplozja ta staje się własnością wszystkich narodów naszej planety i powinna<br />
być starannie badana zamiast, jak do dzisiaj, wstydliwie ukrywana przed światem.<br />
Zamiar dowiedzenia prawdziwości powyższych tez oraz spełnienia celu niniejszej<br />
monografii jest bardzo ambitny, zważywszy wrogie stanowisko naukowców<br />
nowozelandzkich wobec badań krateru Tapanui, zważywszy konieczność dokonywania w<br />
konspiracji wszystkich działań związanych z ujawnianiem, opisem i popularyzacją materiału<br />
dowodowego dotyczącego eksplozji Tapanui, oraz zważywszy konieczność finansowania<br />
całości tych badań z prywatnych środków autora. Niemniej, jak czytelnicy będą mieli okazję<br />
to ocenić z dalszych części niniejszej monografii, zostały one osiągnięte z sukcesem.<br />
Oczywiście podejmując tak ambitny cel i stawiając tak awangardowe tezy, autor<br />
zmuszony był do przedstawienia w treści niniejszej monografii wielu nierozpatrywanych lub<br />
wygodnie przemilczanych dotychczas faktów, hipotez, teorii, przypuszczeń, dociekań, oraz<br />
naukowych spekulacji, które starają się wyjaśnić, podeprzeć, lub potwierdzić główne punkty<br />
jego rozważań. Jak to zaś zwykle bywa z nowymi faktami, hipotezami, teoriami,<br />
przypuszczeniami, dociekaniami, oraz naukowymi spekulacjami, niektóre z nich mogą<br />
szokować co bardziej nienawykłych do niekonwencjonalnego myślenia czytelników, inne<br />
zaś mogą urażać czyjeś uczucia (wszakże prawda zawsze dla kogoś okazuje się<br />
niewygodna - patrz rozdział N. Na pocieszenie więc tych zaszokowanych lub urażonych<br />
autor chciałby tutaj zaznaczyć, że wszystko co pisze czyni wyłącznie jako naukowiec<br />
poszukujący prawdy i wypracowywujący postęp naszej wiedzy, oraz że abyśmy mogli<br />
zweryfikować bolesną czy niewygodną prawdę i przeciwdziałać jej niekorzystnym<br />
następstwom, ktoś kiedyś musi mieć odwagę aby po raz pierwszy wypowiedzieć na głos<br />
swe przypuszczenie o jej istnieniu. Oczywiście, umieszczenie jakiegoś stwierdzenia w treści<br />
tej monografii, wcale nie oznacza iż autor jest absolutnie pewny jego prawdziwości, lecz<br />
raczej że pragnie on poddać pod rozwagę innym badaczom i społeczeństwu możliwość<br />
jego poprawności. Wszystko więc co monografia ta zawiera, podobnie jak wszystko co<br />
twierdzili, twierdzą i będą kiedyś twierdzić inni naukowcy, może się okazać obiektywną<br />
prawdą albo też nie; aby się autorytatywnie wypowiedzieć na ten temat konieczne są<br />
szczegółowe, długotrwałe, choćby o<strong>dr</strong>obinę finansowane, oraz odbywające się w właściwej<br />
atmosferze intelektualnej i wymaganych warunkach technicznych badania na których<br />
przeprowadzenie niestety autorowi nie dana była szansa.<br />
Jednym z następstw zaprezentowanych tutaj nowatorskich i przełamujących utarte<br />
poglądy teorii jest, iż niniejsza monografia przywraca romantyzm badaniom naukowym. Z<br />
romantyzmu tego odarła je wszakże przyjmowana przez dzisiejszych naukowców postawa<br />
że jakoby wszystko już poznaliśmy i wszystko daje się przewidzieć. Monografia ta ujawnia<br />
jednak, że wszechświat posiada nieograniczone możliwości i jest w stanie zamanifestować<br />
zjawiska jakich nie da się przewidzieć i jakie przerastają ludzką wyobraźnię, że ogromna<br />
liczba tajemnic natury ciągle pozostaje niezbadana, oraz że jeśli ktoś otworzy się do<br />
nieznanego, wtedy szokujące niespodzianki czekają dosłownie na każdym kroku. Ponownie<br />
więc się potwierdza stare wierzenie, że rzeczywistość potrafi przerosnąć nawet najśmielsze<br />
oczekiwania.<br />
Aby wypełnić nałożone na nią cele, treść niniejszej monografii zaprezentowana<br />
została w formie logicznego łańcucha nastawionego na udowodnienie prawdziwości<br />
podanych powyżej tez oraz na osiągnięcie głównego celu tej monografii. Łańcuch ten<br />
rozpoczęty zostanie w następnym rozdziale C zaprezentowaniem dowodów<br />
dokumentujących że eksplozja koło Tapanui faktycznie miała miejsce. Wykazanie jej<br />
istnienia umożliwi omówienie w rozdziale D globalnych konsekwencji tego kataklizmu.
O-267<br />
Kolejny rozdział E poświęcony zostanie przedstawieniu istniejących hipotez starających się<br />
wyjaśnić pochodzenie krateru Tapanui oraz omówieniu różnych nieścisłości i błędów<br />
zawartych w niektórych z nich. Natępnie rozdział K omawia jeszcze jedną podobną<br />
eksplozję, zaistniałą jakieś 13.5 do 12 tysięcy lat temu, jaka również spowodowała obrót<br />
skorupy Ziemi. Ponieważ zgodnie z hipotezą autora krater ten powstał poprzez<br />
eksplodowanie cygaro-kształtnego stosu statków magnokrafto-podobnych, kolejny rozdział<br />
F poświęcony zostanie omówieniu budowy i działania magnokraftu ze szczególnym<br />
zwróceniem uwagi na te atrybuty owego statku jakie posiadają znaczenie dla unikalności<br />
śladów pozostawianych w miejscach jego ewentualnych eksplozji. Dalszy rozdział G zajmie<br />
się formalnym udowodnieniem że "<strong>UFO</strong> to już działające magnokrafty" oraz wykazaniem,<br />
że Nowa Zelandia już od najdawniejszych czasów była szczególnie często nachodzona<br />
przez te pozaziemskie statki. To z kolei dostarczy przesłanek do wnioskowania w rozdziale<br />
H, że także w okresie średniowiecza wehikuły <strong>UFO</strong> przylatywały do Tapanui, zaś jeden z<br />
nich nawet tam eksplodował. Ponieważ istnieje ścisłe podobieństwo pomiędzy eksplozjami<br />
<strong>UFO</strong> koło Tapanui i eksplozją <strong>UFO</strong> w tunguskiej na Syberii, kolejny rozdział J zajmie się<br />
omówieniem tych podobieństw. Rozdział L wskaże jeszcze inne eksplozje <strong>UFO</strong> jakie<br />
najprawdopodobniej miały już miejsce na Ziemi. Rozdział M niniejszej monografii zajmujie<br />
się omówieniem różnorodnych implikacji filozoficznych zaistnienia i badań obu omówionych<br />
tutaj eksplozji <strong>UFO</strong>.<br />
Jedną z unikalnych cech niniejszej monografii, z której czytelnik zapewne zacznie<br />
zdawać sobie sprawę po jej przeczytaniu, to iż jakby posiada ona dwa różne wymiary (t.j.<br />
treść i zastosowanie) czy też jakby uformowana została z dwóch odmiennych składników<br />
(t.j. tworzywa i idei). Podczas gdy na jej tworzywo (treść) składa się eksplozja koło Tapanui,<br />
jej ideą (zastosowaniem) jest wehikuł zwany magnokraftem oraz pochodne od niego<br />
koncepty techniczne. Aczkolwiek więc monografia ta głównie koncentruje się na omówieniu<br />
już rozpracowanych szczegółów dotyczących eksplozji Tapanui, jeśli uważnie<br />
przestudiować jej znaczenie to równolegle prezentuje ona również najistotniejsze aspekty<br />
magnokraftu jakie bez użycia przykładu owej eksplozji nigdy nie mogłyby zostać ujawnione.<br />
Dzięki tej cesze aktualność niniejszej monografii przestaje być zależna od przedmiotu jej<br />
rozważań. Nawet więc w przypadku utrzymania się w mocy najbardziej niesprzyjających<br />
okoliczności, t.j. gdyby siła zgromadzonych tu dowodów oraz logika argumentacji nie<br />
zdołała przełamać istniejących uprzedzeń powodując iż eksplozja Tapanui nigdy nie<br />
doczekałaby się należnego jej uznania, wtedy monografia ta ciągle pozostawałaby aktualna<br />
choćby tylko jako ilustracja najistotniejszych atrybutów magnokraftu.<br />
Czytelnicy zapoznający się z tą monografią zapewne zwrócą uwagę na nieco<br />
odmienne od tradycyjnego oznaczanie jej elementów składowych. Poszczególne rozdziały<br />
tej monografii oznaczone bowiem zostały kolejnymi literami alfabetu. Tak więc pierwszy<br />
rozdział oznaczony jest jako "A", <strong>dr</strong>ugi (niniejszy) jako "B", następny jako "C", itp. aż do<br />
podsumowania w rozdziale "O" i literatury uzupełniającej w rozdziałach "P" i "R". Wszystko<br />
co dotyczy danego rozdziału, zaczyna się od litery tego rozdziału, po której następuje<br />
numer kolejny. I tak przykładowo trzeci wzór z rozdziału "D" nosi numer (D3), pierwszy<br />
rysunek z rozdziału "C" nosi numer "rysunek C1", zaś <strong>dr</strong>ugi po<strong>dr</strong>ozdział w rozdziale "C" jest<br />
oznaczany jako "po<strong>dr</strong>ozdział C2". Podobnie oznaczane są też powołania na literaturę<br />
źródłową przytaczane zawsze w miejscach gdzie z literatury tej się korzysta po raz<br />
pierwszy lub najbardziej istotny. Dla przykładu wszystkie takie powołania zawarte w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3 będą oznaczone symbolem [_C7.3]. Ponieważ jednak w po<strong>dr</strong>ozdziale<br />
tym występuje więcej niż jedno powołanie na literaturę źródłową, numer kolejny danego<br />
powołania w tym po<strong>dr</strong>ozdziale poprzedza numer po<strong>dr</strong>ozdziału. I tak symbol [1C7.3]<br />
oznacza pierwszą pozycję literaturową powołaną w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3, zaś symbol [2C7.3]<br />
oznacza <strong>dr</strong>ugą pozycję literaturową z tego po<strong>dr</strong>ozdziału. Opisany tu system oznaczeń<br />
użytych w niniejszej monografii posiada jedną istotną zaletę w stosunku do tradycyjnych<br />
systemów, jaka zadecydowała o jego wprowadzeniu przez autora. Umożliwia on<br />
mianowicie szybkie odnalezienie tego fragmentu takstu jaki odnosi się do danego elementu.
O-268<br />
Przykładowo jeśli zechcemy znaleźć opis rysunku C14, wystarczy abyśmy przeszli do<br />
rozdziału C i poszukiwali przy jego końcu.<br />
Uwagę zwróci też zapewne polszczyzna tego opracowania która<br />
najprawdopodobniej jest nieco inna niż ta do jakiej czytelnicy przywykli na codzień. Wynika<br />
ona z faktu iż w chwili przygotowywania niniejszej monografii autor przebywał już poza<br />
granicami kraju przez ponad 17 lat. Poza raczej sporadycznym korespondowaniem z<br />
rodakami nie miał on tam okazji do używania języka ojczystego. Jego sposób myślenia<br />
musiał więc zostać zmodyfikowany naleciałościami z używanego przez niego na codzień<br />
języka angielskiego, co bez wątpienia bezwiednie odzwierciedlane jest we wszystkich<br />
tekstach jakie on pisze. Ponadto na obczyźnie nie ma on dostępu do niemal wszystkiego co<br />
byłoby rzeczą zupełnie naturalną w kraju. Przykładowo nie ma dostępu do wymaganych<br />
pomocy jak słowniki i poradniki językowe, odcięty jest całkowicie od możliwości<br />
najzwyklejszych zapytań, porad, czy konsultacji z kimkolwiek znającym ten sam język,<br />
natomiast wysłane do skonsultowania teksty nie dotrą do Polski przed upływem około<br />
trzech miesięcy podczas gdy odpowiedź nie wróci wcześniej niż przed połową roku (po<br />
upływie zaś około roku opisy zawarte w danym opracowaniu autora stają się już<br />
nieaktualne z powodu szybkiego postępu jego badań i stąd wymagają ponownego<br />
przeredagowania). Zdaje on więc sobie sprawę z niedoskonałości swych opracowań,<br />
bardzo nad tą niedoskonałością ubolewa i prosi o wyrozumiałość. Jednakże w obecnej<br />
sytuacji dokonanie językowej edycji jego monografii przed ich opublikowaniem z wielu<br />
różnych powodów nie jest możliwe. Stąd mając jedynie do wyboru albo udostępnianie<br />
swych opracowań w ich niedoskonałym stanie albo też nie udostępnianie ich wcale, autor<br />
zdecydował się uczynić to pierwsze. Szczególnie, że czytanie językowo niedoskonałego<br />
opracowania napisanego przez profesora uniwersytetu, jak wszystko w świecie<br />
materialnym, oprócz niedogodności posiada też i sporo zalet. Przykładowo trenuje u<br />
czytającego umiejętność spostrzegania, wyrabia zmysł konstruktywnego krytycyzmu, uczy<br />
wyrozumiałości i dyplomacji, ilustruje czytelnikowi jak doskonała jest jego własna<br />
znajomość języka, poprawia jego samopoczucie i opinię o samym sobie, przypomina<br />
celowo czasami ignorowane prawdy odnoszące się do naszego życia takie jak prawda że<br />
"tylko bezczynni nie popełniają żadnych błędów" czy że "profesorowie wyższych uczelni,<br />
podobnie jak wszyscy inni ludzie, też otrzymali swój udział niedoskonałości, tyle że w<br />
normalnych warunkach skutecznie ukrywają go za barierą niedostępności i za<br />
umiejętnościami swoich pomocników", itp. Oczywiście z największą wdzięcznością autor<br />
przyjmie każde konstruktywne uwagi lub sugestie czytelników, zarówno te jakie mogłyby<br />
prowadzić do udoskonalenia strony językowej jego monografii (np. ortografii, gramatyki,<br />
terminologii, stylu, narracji) czy strony komunikatywnej (np. formy, rozplanowania, <strong>dr</strong>uku,<br />
ilustracji), jak i te które umożliwiłyby udoskonalenie jej strony merytorycznej (np. treści,<br />
tematyki, materiału dowodowego, aparatu logicznego, przejrzystości i kompletności<br />
wyjaśnień, itp.).<br />
Innym aspektem wymagającym zwrócenia uwagi, to sprawa intelektualnej własności<br />
nowatorskich idei zawartych w tym i pokrewnych opracowaniach, oraz wiążące się z tym<br />
dosyć żenujące przypadki łamania "praw autorskich". Już kilkakrotnie uwaga autora została<br />
zwrócona na fakt, że niektórzy rodacy entuzjastycznie aczkolwiek nieodpowiedzialnie<br />
kopiują jego idee, "zapominając" podać w swoich opracowaniach skąd je zaczerpnęli. Takie<br />
zachowanie jest plagiatorstwem, zaś osoba je uprawiająca powinna być świadoma, że<br />
powtarzanie idei stanowiących własność intelektualną innych osób bez oddania kredytu ich<br />
autorom jest nie tylko że sprzeczne z prawami moralnymi i kodem etycznym, ale także i<br />
nielegalne (t.j. stanowi ono łamanie praw copyright i w <strong>dr</strong>astycznych przypadkach może być<br />
powodem do podjęcia postępowania sądowego). Zgodnie bowiem z etycznym kodem<br />
publikowania oddanie kredytu autorowi danej idei wymaga co najmniej aby przy każdym jej<br />
omówieniu w publikacji/ach napisanej przez inną osobę przytoczone lub wskazane zostały<br />
dane bibliograficzne źródłowej publikacji z której idea ta została zaczerpnięta. (W<br />
przypadku nawiązywania do idei przedstawionej w niniejszej monografii, dane
O-269<br />
bibliograficzne opracowania źródłowego obejmują: autora i tytuł tej monografii, miejsce i rok<br />
jej wydania, ISBN numer, oraz tytuły lub numery po<strong>dr</strong>ozdziałów czy numery rysunków<br />
zawierających prezentację danej idei.) W przypadku więc gdy ktoś zechce przedyskutować<br />
którąś z idei zaprezentowanych w niniejszym opracowaniu, nawet jeśli uczyni to własnymi<br />
słowami ciągle jest zobowiązany do powołania się przy niej na w/w dane bibliograficzne<br />
publikacji z której ją zaczerpnął (t.j. na dane przytoczone pod [5/4], kończąc swoją<br />
wypowiedź np. w następujący sposób: powyższe wyjaśnienie zjawiska pojawiania się<br />
iluzyjnych zwierząt na Ziemi opisane zostało w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3 następującej monografii<br />
naukowej [5/4]: <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui <strong>1178</strong> A.D. która przemieściła<br />
kontynenty" (Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 2009, ISBN 0-9583380-6-X, około 400<br />
stron - w tym 38 ilustracji). Oczywiście jeśli nawiązywanie do zaprezentowanych w tej<br />
monografii idei odbywa się zgodnie z powyższymi regułami, i stąd jeśli każdemu ich<br />
omówieniu faktycznie towarzyszy oddanie kredytu autorowi połączone ze wskazaniem<br />
publikacji źródłowej w której nastąpiło jej oryginalne wyjaśnienie, wtedy popularyzowanie,<br />
upowszechnianie oraz dyskutowanie przez inne osoby zaprezentowanych tu poglądów i<br />
pomysłów jest jak najbardziej wskazane i rekomendowane. W końcu właśnie dla<br />
zapewnienia takiego upowszechniania autor nieustannie podejmuje się trudu pisania coraz<br />
to dalszych publikacji.<br />
Autor zdaje sobie doskonale sprawę, że nowe idee, zjawiska i zasady działania<br />
wskazywane przez jego teorie zostaną kiedyś zrealizowane w postaci urządzeń<br />
technicznych (np. patrz rozdział F) i wydajniejszych procesów produkcyjnych. Z kolei<br />
urządzenia te i procesy generować będą w przyszłości ogromne zyski dla osób i instytucji<br />
które podejmą się ich realizacji, produkcji lub sprzedaży. Niestety prawdopodobnie autor<br />
sam nie doczeka się czasu kiedy osobiście mógłby spożytkować część z tych dochodów na<br />
popieranie podobnych do zaprezentowanych w tej monografii badań wyprzedzających<br />
postęp oficjalnej nauki i dokonywanych wbrew życzeniom sporej liczby administratorów<br />
naukowych. Dlatego też niniejszym autor zdecydował się wysunąć następujące<br />
zastrzeżenie na temat strony finansowej przyszłej realizacji którejkolwiek z omawianych w<br />
tej monografii idei: "Autor rezerwuje i moralnie zobowiązuje wszystkie osoby, instytucje i<br />
państwa jakie w przyszłości ciągnęły będą jakiekolwiek zyski finansowe z urządzeń,<br />
przedsięwzięć, lub procesów bazujących na odkrytych lub wypracowanych przez autora<br />
nowych ideach technicznych, teoriach, zjawiskach, lub zasadach działania, aby<br />
przekazywały one dzisięć procent osiąganego przez siebie czystego zysku na rzecz tzw.<br />
'Funduszu <strong>Prof</strong>. <strong>Pająk</strong>a'". Powyższe moralne zobowiązane dokonywania wpłaty na rzecz<br />
tego funduszu pozostaje przy tym w mocy bez względu na formę w jakiej owe zyski będą<br />
ciągnione, np. bez względu czy to będzie ewentualna przyszła produkcja, sprzedaż,<br />
licencjonowanie, wypożyczanie, czy też jakakolwiek inna forma odnoszenia zysków z<br />
opisanych tutaj idei, a także bez względu na jakiekolwiek inne okoliczności towarzyszące<br />
wykorzystywaniu opisywanych w tej monografii idei. Wszakże przykładowo może się<br />
zdarzyć, iż ciągnący dane zyski wcale otwarcie nie zechce przyznać że bazuje na<br />
opisywanych tutaj ideach, a wręcz będzie twierdził lub uważał iż wypracował te idee<br />
samemu - wszakże nawet urzeczywistnianie idei kopiowanych od kogoś innego ciągle<br />
wymaga jakiegoś własnego wkładu intelektualnego, niemniej danie od siebie tego wkładu<br />
nie anuluje faktu wykorzystywania cudzej idei. (W takich spornych lub wątpliwych<br />
przypadkach, jako kryterium które decyduje o faktycznym wykorzystaniu opisywanych tutaj<br />
idei powinno się przyjmować istnienie co najmniej 50% zgodności omawianych w tej<br />
monografii głównych atrybutów danej nowej idei, z odpowiadającymi im atrybutami<br />
spornego konceptu przynoszącego zyski.) "Fundusz <strong>Prof</strong>. <strong>Pająk</strong>a" powinien następnie być<br />
wykorzystany dla finansowego wspomagania badań eksperymentalnych i teoretycznych<br />
jakie wykraczały będą poza zasięg uznawanej wówczas wiedzy. Podjęcie w przyszłości<br />
przez kogoś produkcji lub dystrybucji któregoś z opisywanych przez autora urządzeń, lub<br />
urządzeń, przedsięwzięć, czy procesów w całości bazujących na jego teoriach (np.<br />
Koncepcie Dipolarnej Grawitacji), zasadach działania (np. baterii telekinetycznej, komory
O-270<br />
oscylacyjnej, magnokraftu, napędu osobistego, wehikułu czteropędnikowego, TRI, itp.), lub<br />
odkrytych i opisanych przez niego zjawiskach (np. efekcie telekinetycznym, telepatii,<br />
DMLT), bez względu na to jaką nazwę użytkową urządzenia te czy procesy otrzymają w<br />
przyszłości, oraz bez względu na sposób i zasady na jakich ktoś wszedł w posiadanie<br />
konstrukcji tych urządzeń czy technologii tych procesów (t.j. własne badania rozwojowe,<br />
licencja, kopiowanie od innych wytwórców, itp.), jest jednoznaczne z zaakceptowaniem<br />
powyższego moralnego zobowiązania dokonywania wpłat na ów fundusz. Należy też<br />
wyraźnie tu podkreślić, że powyższe moralne zobowiązanie do wpłat na rzecz omawianego<br />
funduszu rozwojowego i badawczego rozciąga swą ważność nie tylko na pierwszych<br />
producentów i dystrybutorów urzeczywistniających idee z niniejszej monografii, ale także na<br />
wtórnych (np. licencjobiorców, kopiujących, itp.), trzeciorzędnych, itp. Wszyscy więc którzy<br />
podejmą jakąkolwiek działalność zyskotwórczą jaka bazować będzie na ideach z tej<br />
monografii ma moralny obowiązek wpłacania na ten fundusz. Stąd w przypadku<br />
przykładowo przekazywania licencji, nawiązywania kooperacji, odstępowania produktu,<br />
delegowania produkcji, czy choćby umożliwiania komuś skopiowania swego produktu,<br />
obowiązek ten należy wyraźnie zadeklarować jako fragment umowy.<br />
Formułując powyższe zobowiązanie autor jednocześnie napomina iż jego życzeniem<br />
jest aby przekazywanie w/w 10% czystego zysku na rzecz "Funduszu <strong>Prof</strong>. <strong>Pająk</strong>a"<br />
następowało wyłącznie na całkowicie ochotniczych i dobrowolnych zasadach moralnego<br />
zadośćuczyniania życzeniu autora, i stąd przypadkiem nie było przez nikogo wymuszne<br />
jakimikolwiek naciskami administracyjnymi, zleceniami prawnymi, nakazami, represjami,<br />
czy publicznym piętnowaniem. Dzięki owej dobrowolności autor ma nadzieję otoczyć ten<br />
fundusz pozytywną atmosferą życzliwości, dobrej woli, oraz bezinteresowanego poparcia<br />
dla spraw nakierowanych ku dobru wszystkich ludzi. W odniesieniu do tych osób i instytucji<br />
które czerpać będą kiedyś zyski z zaprezentowanych tutaj idei jednak zdecydują się uchylić<br />
od wypełnienia swego obowiązku względem innych ludzi poprzez dobrowolne przekazanie<br />
zastrzeżonej części ich zysku na w/w fundusz, wyrównanie rachunku ich życiowych zysków<br />
i strat autor pozostawia działaniu odkrytych przez siebie praw moralnych opisanych w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.1 monografii [1/4], szczególnie zaś Prawa Bumerangu.<br />
Na zakończenie powinno tu zostać podkreślone, że niniejsza monografia nie jest<br />
jeszcze jednym wyciągiem i ponownym zestawieniem lub przepisaniem informacji które<br />
były już publikowane w opracowaniach innych autorów. Jest ona pracą całkowicie nową,<br />
pierwszą swego rodzaju, jaka wyrosła na oryginalnych badaniach i teoriach jej autora.<br />
Poglądy w niej przedstawiane są nowymi, a także materiał dowodowy przytoczony na ich<br />
poparcie został odnaleziony, skojarzony ze sobą i zaprezentowany tutaj dopiero niedawno<br />
(t.j. jeśli podobne poglądy znajdą się kiedyś w opracowaniach innych autorów, oznaczało to<br />
będzie że to one zostały skopiowane). Jako taka monografia ta wprowadza więc zupełnie<br />
nowe spojrzenie na niektóre aspekty historii naszej planety oraz ich nieustającego wpływu<br />
na życie w dzisiejszych i przyszłych czasach.<br />
O3. Osiągnięcia akademickie wynikające z badań eksplozji Tapanui<br />
W treści niniejszej monografii zawarty został cały szereg istotnych odkryć i ustaleń<br />
jakie składają się na osiągnięcia naukowe wynikające z badań miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> koło<br />
Tapanui. Osiągnięcia te daje się podzielić na kilka o<strong>dr</strong>ębnych kategorii. Niniejszy<br />
po<strong>dr</strong>ozdział poświęcony zostanie wymienieniu i krótkiemu omówieniu najważniejszych z<br />
owych osiągnięć.<br />
1. Udoskonalenie szczegółów technicznych magnokraftu, komory oscylacyjnej, i<br />
innych urządzeń wynalezionych przez autora. Pierwszą kategorią osiągnięć jaka<br />
bezpośrednio wynika z badań Tapanui, są niewątpliwie osiągnięcia techniczne w jakich<br />
wypracowaniu sformułowanie niniejszej monografi posiadało znaczną moc inspirującą. Aby<br />
przytoczyć tutaj jakieś przykłady owych osiągnięć technicznych, to należą do nich:
O-271<br />
udoskonalenie dalszych szczegółów budowy i działania magnokraftu, doszlifowanie<br />
dalszych danych o komorze oscylacyjnej, oraz zainicjowanie lub dopracowanie całego<br />
szeregu innych wynalazków autora, opisanych zbiorem kamieni milowych<br />
wyszczególnionych w po<strong>dr</strong>ozdziale O1.<br />
2. Otwarcie całego szeregu nowych kierunków poszukiwań naukowych autora. Aby<br />
podać tutaj jakieś przykłady owych kierunków, to należy do nich m.in. odkrycie autora<br />
opisane w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3, że w Nowej Zelandii przestrzeń czasowa ciągle faluje nawet i<br />
dzisiaj, np. przenosząc okresowo do naszych czasów ptaki Moa jakie dawno już wyginęły.<br />
Podobnie koncepty telekinetyzowania i telekinetycznego rolnictwa wynikają z odkryć<br />
następstw badania efektów eksplozji Tapanui.<br />
3. Zainicjowanie niektórych kierunków filozoficznych i moralnych dociekań autora.<br />
Niezależnie od osiągnięć natury technicznej, badania eksplozji Tapanui zainspirowały<br />
również dokonanie szeregu ważnych odkryć z zakresu filozofii i moralności. Owe<br />
filozoficzne i moralne następstwa badań Tapanui zapoczątkowane zostały opisanym w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale O1 bolesnym potraktowaniem autora po opublikowaniu monografii [9O1]<br />
(referowanej tutaj także jako monografia [5a]). Przykrości i prześladowania jakim autor<br />
całkiem niespodziewanie został wówczas poddany tylko za to iż podjął ów zakazany temat<br />
wzbudziły w nim uczucie doznania krzywdy. Wiedziony wewnętrzną potrzebą zrozumienia<br />
trudnej sytuacji w jakiej wcale tego nie zamierzając nagle się znalazł, zaczął on zadawać<br />
sobie szereg pytań na które potem próbował poszukać odpowiedzi. Aby uświadomić rodzaj<br />
nasuwających się wówczas wątpliwości, to autor zachodził przykładowo w głowę: (1) jak to<br />
się dzieje że kraj, jako całość, wydaje sporą część swoich podatków na nagrody, stypendia,<br />
fundusze badawcze, itp., tylko po to aby zachęcić do podjęcia badań osoby które wcale nie<br />
chcą ich prowadzić, jednocześnie jednak jego indywidualni administratorzy nauki różnymi<br />
zakazami i represjami wytłumiają badania podjęte przez naukowca (autora) który prowadzi<br />
je ochotniczo, bezinteresownie i na własny koszt, (2) jak to możliwe że osoby, których<br />
dorobek naukowy niekiedy sprowadza się do przeredagowywania dobrze znanych<br />
stwierdzeń i przepisywania ich z po<strong>dr</strong>ęczników do swoich własnych "publikacji", czują się<br />
na tyle wszechwiedzące iż dyktują Bogu i innym naukowcom jakie to manifestacje nie mają<br />
prawa zaistnieć i stąd jakich nie wolno jest badać, (3) jak to się dzieje że władze instytucji<br />
specjalnie powołanej do prowadzenia badań uznają za działalność wysoce niepożądaną<br />
takie inicjatywy jak dokonywanie awangardowych badań, tropienie prawdy i coroczne<br />
publikowanie kilkuset-stronnicowych raportów naukowych, jednocześnie zaś te same<br />
władze nagradzają promocjami i podwyżkami tych "naukowców" którzy swoje działania<br />
ograniczają wyłącznie do administrowania uczelnianymi funduszami zaś większość czasu<br />
roboczego spędzają w klubie na piciu herbaty i pozanaukowych dyskusjach np. o golfie,<br />
rugby, plotkach, czy polityce, (4) dlaczego w czasach gdy nie można zbudować już nawet<br />
najniepozorniejszej maszyny wyłącznie w oparciu o wiedzę z tylko jednej dyscypliny zaś<br />
każde działanie ludzkie wymaga ekspertyzy z całego szeregu specjalności, administratorzy<br />
uczelni domagają się aby ich podwładni prowadzili badania tylko w jednej specjalności która<br />
na dodatek musi się pokrywać ze specjalizacją danej komórki administracyjnej, (5)<br />
dlaczego na uczelniach niemal nie dokonuje się badań wielodyscyplinarnych zaś ich<br />
podejmowanie uważa się za niepożądane, natomiast w przemyśle niemal wszystkie podjęte<br />
badania posiadają charakter wielodyscyplinarny lub co najmniej wielospecjalnościowy, (6)<br />
dlaczego określone tematy są dyskryminowane zaś inne tematy są faworyzowane, (7) kto<br />
lub co powoduje iż spora liczba ludzi zaczyna zachowywać się zupełnie nieracjonalnie gdy<br />
ktoś poruszy w ich obecności temat <strong>UFO</strong> (patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 monografii [1/4]), (8)<br />
dlaczego czyjś dorobek naukowy osądza się po poziomie aktualnej popularności (modzie)<br />
tematu którego on dotyczy, nie zaś po głębi dociekań, doskonałości warsztatu, oraz<br />
użyteczności wyników. Szukanie odpowiedzi na powyższe i inne im podobne pytania<br />
doprowadziło autora do zgromadzenia szeregu ciekawych obserwacji empirycznych które w<br />
początkowej fazie zaowocowały opracowaniem zbioru tzw. "dwunastu prawd o prawdzie"<br />
(po raz pierwszy opublikowanego w monografii [14O1], zaś w niniejszej pracy
O-272<br />
zaprezentowanego w rozdziale N). W dalszych etapach dociekań nad moralną i filozoficzną<br />
stroną badań Tapanui, owe poszukiwania odpowiedzi przyczyniły się: do skrystalizowania<br />
konceptu tzw. "represyjnego konserwatyzmu" (patrz po<strong>dr</strong>ozdział C8.3), do wysunięcia i<br />
późniejszego potwierdzenia hipotezy iż nasze społeczeństwo jest celowo manipulowane w<br />
kierunku o<strong>dr</strong>zucania i atakowania wiedzy o <strong>UFO</strong> (patrz po<strong>dr</strong>ozdział A3 monografii [1/4]),<br />
oraz do znalezienia kilku nieznanych wcześniej autorowi tzw. "praw moralnych" opisanych<br />
w po<strong>dr</strong>ozdziale I4.1.1 monografii [1/4]. W końcowym zaś efekcie szukanie odpowiedzi na<br />
pytania powyższego typu zaowocowało sformułowaniem zrębów filozofii zwanej "totalizm"<br />
oraz jej narzędzia obliczeniowego zwanego "mechaniką totalistyczną" (zaprezentowanych<br />
w rozdziale JE monografii [1/4]) jakie to filozofie starają się uchwycić i wyrazić zasady życie<br />
w świecie rządzonym prawami moralnymi.<br />
Przykładem praw moralnych jest "prawo obusieczności" wspominane też w rozdziale<br />
N niniejszej monografii. Prawo to stwierdza, że niestety, nasz świat fizyczny jest tak jakoś<br />
zorganizowany że wszystko co w określonych warunkach jest pożądane i stanowiące<br />
zaletę, jednocześnie w innych warunkach jest niekorzystne i stanowi wadę. Najlepszym<br />
uświadomieniem tego prawa jest starożytna legenda o królu Midasie który zamieniał w złoto<br />
wszystko czego tylko się dotknął, nawet żywność którą próbował sam spożywać. Zgodnie z<br />
tym prawem we wszechświecie nie istnieje nic co miałoby tylko pozytywne lub tylko<br />
negatywne działanie, zaś całokształt pozytywnych i negatywnych następstw każdego<br />
zdarzenia czy zjawiska nawzajem się zeruje.<br />
Jednym z bardziej szokujących stwierdzeń do jakich autor doszedł w wyniku swoich<br />
filozoficznych poszukiwań było odkrycie że "tempo postępu wiedzy na Ziemi wcale nie jest<br />
wyznaczane szybkością z jaką pojawiają się przełomowe odkrycia z badań naukowych, a<br />
szybkością z jaką nadąża za nimi filozoficzna dojrzałość ludzi do zaakceptowania wyników<br />
tych badań." W odniesieniu do Tapanui stwierdzenie to oznacza, że bez względu na to jak<br />
przekonywujące dowody tej eksplozji nie zostałyby przedstawione, jej uznanie nie nastąpi<br />
tak długo aż dojrzałość filozoficzna konfrontujących je osób nie podniesie się do<br />
wymaganego poziomu. Oczywiście podnoszenie tej dojrzałości nakłada wymóg aby<br />
zainteresowane osoby nieustannie stawiane były w obliczu dylematów tematycznie i<br />
naukowo związanych z badaniami Tapanui. Niemniej na obecnym etapie wysiłki<br />
wzbudzenia uznania dla tej eksplozji skazane są na porażkę z przyczyn filozoficznych a nie<br />
naukowych.<br />
4. Odkrycie że Ziemia okupowana jest przez <strong>UFO</strong>. Najbardziej jednak zdaniem<br />
autora istotnym osiągnięciem badań miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, jest przełom<br />
świadomościowy jaki eksplozja ta wniosła do poglądów autora, zaś potem za<br />
pośrednictwem publikacji autora jaki stopniowo został przeniesiony na coraz większą liczbę<br />
innych ludzi. Przełom ten to uświadomienie sobie faktu okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong>. Gdyby<br />
bowiem nie badania miejsca eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui, oraz gdyby nie wzniecone przez<br />
okupujących Ziemię <strong>UFO</strong>nautów prześladowania jakim autor poddany został za<br />
prowadzenie owych badań, nasza cywilizacja najprawdopodobniej przez następne 40 000<br />
lat nie zdołałaby się zorientować, że jest okupowana przez kosmicznych pasożytów<br />
popularnie nazywanych <strong>UFO</strong>nautami. Stąd najcenniejszym zdaniem autora osiągnięciem<br />
badań Tapanui było szokujące odkrycie, że aktualnie ludzkość jest okupowana i<br />
eksploatowana przez konfederację pasożytniczych cywilizacji <strong>UFO</strong> (w zrozumieniu tej<br />
okupacji wyjaśnionym w rozdziale B). Cywilizacje owe wprawdzie znajdują się na wysokim<br />
poziomie rozwoju technicznego, jednak są one całkowicie podupadłe pod względem<br />
moralnym. Omówieniu tego niezwykle istotnego odkrycia poświęconych zostało aż kilka<br />
o<strong>dr</strong>ębnych tomów monografii [1/4] (np. patrz tam tom VB). Z tego też powodu w niniejszej<br />
monografii omówieniu okupacji i eksploatacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> poświęcone jest raczej<br />
marginalne miejsce - np. patrz rozdziały B i G. Niemniej monografia ta została naświetlona<br />
pod kątem tego odkrycia, zaś jej przeredagowanie właśnie dla uwypuklenia faktu owej<br />
okupacji Ziemi przez <strong>UFO</strong> było jednym z najważniejszych powodów jej opublikowania jako
O-273<br />
o<strong>dr</strong>ębnego wydania które wyraźnie różni się od monografii [5/3] z której niniejsza [5/4]<br />
wyrosła.
Rozdział P:<br />
P-274<br />
PODSUMOWANIE<br />
Motto tego rozdziału: "Jeśli chcesz coś zmienić, musisz iść tam gdzie inni się nie odważyli i<br />
być gotowy na porażkę."<br />
Eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui opisywana w niniejszej monografii okazała się<br />
brzemienna w następstwa. Przykładowo, dla całego świata i dla Nowej Zelandii wniosła ona<br />
wszystkie te katastroficzne następstwa omawiane w rozdziale A z początka tej monografii.<br />
Z kolei dla autora, fakt odkrycia krateru Tapanui i eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui oraz trwające<br />
po nim wieloletnie badania następstw zaszłej tam eksplozji ”wehikułu czasu”, wniosły<br />
niewypowiedzianie znaczący wpływ na jego światopogłąd i na późniejszy dorobek, a także<br />
na przebieg jego dalszego życia. Wpływ ten nie tylko dotyczył sfery naukowej, ale także<br />
sfery <strong>inż</strong>ynierskiej, w<strong>dr</strong>ożeniowej, obronnościowej, filozoficznej, oraz moralnej.<br />
Następstwa eksplozji <strong>UFO</strong> koło Tapanui dla autora tej monografii były już<br />
prezentowane w poprzednich częściach tej monografii. W tym miejscu podsumujmy więc<br />
jedynie kilka najważniejszych przykładów tego wpływu. Oto one:<br />
A. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze naukowej:<br />
- Odkrycie poślizgu skorupy Ziemi zaszłego w wyniku eksplozji <strong>UFO</strong> z roku<br />
<strong>1178</strong>, wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale D3.<br />
- Odkrycie poślizgu skorupy Ziemi zaszłego w wyniku eksplozji <strong>UFO</strong> sprzed<br />
około 12 do 13.5 tysięcy lat temu, wyjaśnione w rozdziale K.<br />
- Odkrycie efektu telekinetyczngo opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale H6.1 z [1/4].<br />
- Znalezienie mechanizmu dla pojawiania się na Ziemi olbrzymich zwierząt i<br />
ludzi wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.1 i potwierdzone w rozdziale H.<br />
- Wyjaśnienie możliwego mechanizmu pojawiania się na Ziemi zwierząt<br />
dawno już wymarłych wyjaśnione w po<strong>dr</strong>ozdziale C7.3.<br />
B. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze w<strong>dr</strong>ożeniowej i<br />
<strong>inż</strong>ynierskiej:<br />
- Wynalezienie siłowni telekinetycznych, szczególnie zaś telekinetycznej<br />
baterii opisanej w po<strong>dr</strong>ozdziale K2.4 monografii [1/4].<br />
- Rozpracowanie „telekinetycznego rolnictwa” - patrz po<strong>dr</strong>ozdział NB2 w [1/4].<br />
- Rozpoczęcie dociekań które doprowadziły do odkrycia zjawiska wibracji<br />
telepatycznych oraz do wynalezienia telepatycznych stacji nadawczo-odbiorczych,<br />
telepatycznych telekopów, i telepatycznych rzutników - patrz opisy tych urządzeń podane w<br />
rozdziale N monografii [1/4].<br />
C. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w zakresie odkrycia faktu „okupacji<br />
Ziemi przez <strong>UFO</strong>” - w jej zrozumieniu zaprezentowanym w rozdziale B tej monografii,<br />
rozeznania tragizmu sytuacji w jakiej ludzkość się znajduje, oraz podjęcia naszej obrony<br />
przed okupującymi i eksploatującymi Ziemię moralnie podupadłymi <strong>UFO</strong>nautami:<br />
- Odkrycie "znaku identyfikacyjnego osób powtarzalnie uprowadzanych na<br />
pokład <strong>UFO</strong>", czyli niewielkiej blizny znajdującej się na boku ich podudzia około 27.5 cm od<br />
podłogi (u mężczyzn położonej na prawym boku prawej nogi, u kobiet na lewym boku lewej<br />
nogi), oraz potwierdzenie na próbce ponad 1000 Polaków i Polek, że znak taki faktycznie<br />
posiada co trzeci mieszkaniec Ziemi nie zdając sobie przy tym sprawy że jest<br />
eksploatowany przez <strong>UFO</strong> - patrz dokładny opis tego znaku i jego następstw zawarty w<br />
po<strong>dr</strong>ozdziale U3.1 monografii [1/4].<br />
- Odkrycie, że ludzie wywodzą się z planety co najmniej 4 razy większej od<br />
Ziemi (t.j. że ich wzrost, inteligencja, i długowieczność dowodzą na pochodzenie z takiej
P-275<br />
planety), oraz że na Ziemię zostali oni sztucznie osadzeni tylko po to aby tutaj poddani<br />
mogli zostać intensywnemu eksploatowaniu - patrz po<strong>dr</strong>ozdział JE9.3 monografii [1/4].<br />
- Odkrycie, że od momentu osadzenia na Ziemi jakieś 40 000 lat temu<br />
ludzkość znajduje się pod nieustanną okupacją niewidzinych <strong>UFO</strong>nautów (w zrozumieniu<br />
tej okupacji wyjaśnionym w rozdziale B). <strong>UFO</strong>nauci ci eksploatują ludzkość i Ziemię<br />
zarówno brutalnie jak i bezpardonowo - patrz rozdział VB monografii [1/4].<br />
- Wynalezienie urządzeń samoobrony przed kosmicznym najeźdźcom, np.<br />
urządzeń ujawniających, urządzeń zagłuszających łaczność kosmitów, itp. - patrz ich opisy<br />
w rozdziale W monografii [1/4].<br />
- Wypracowanie strategii samoobrony przed kosmicznym najeźdźcą - patrz<br />
rozdział W monografii [1/4].<br />
D. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze filozoficznej. Wynikają<br />
one głównie z opisanego w po<strong>dr</strong>ozdziale C8.3 utracenia pracy na Uniwersytecie w Otago,<br />
czyli szczególnego rodzaju "nagrody" za odkrycie eksplozji Tapanui. Owo utracenie pracy<br />
nie tylko zmusiło autora do przejścia do badań w konspiracji, ale także zapoczątkowało<br />
próby ustalenia jego powodów. To z kolei zinspirowało:<br />
- Podjęcie dociekania dlaczego ludzie tak zdecydowanie prześladują badaczy<br />
<strong>UFO</strong>, oraz w konsekwencji odkrycie że "poglądy ziemian są masowo manipulowane przez<br />
okupujących naszą planetę <strong>UFO</strong>". Stąd obecna treść monografii [1/3], [1/2], [3] i [3/2]<br />
stanowi następstwo tych zdarzeń.<br />
- Poszukiwanie, zgodne ze stwierdzeniem "gdziekolwiek istnieje konieczność<br />
uciekania się do konspiracji tam musi również istnieć jakiś okupant", kto jest właściwie<br />
owym okupantem zmuszającym ludzi do prowadzenia badań <strong>UFO</strong> w konspiracji. W efekcie<br />
autor dokonał odkrycia że "Ziemia aktualnie znajduje się pod niewidzialną okupacją <strong>UFO</strong>"<br />
(w zrozumieniu tej okupacji wyjaśnionym w rozdziale B). Szczegółowemu wyjaśnieniu<br />
powodów i konsekwencji tej okupacji poświęcone są jego monografie [1/2] i [3/2].<br />
E. Zainspirowane badaniami Tapanui osiągnięcia w sferze moralnej. Wynikają one<br />
głównie z opisanej w rozdziale JA monografii [1/4] postępowej filozofii nazywanej "totalizm",<br />
jakiej niektóre dosyć istotne znaleziska są następstwem odkrycia eksplozji Tapanui oraz<br />
końcowym wynikiem najróżniejszych prześladowań jakie autor doświadczył w Nowej<br />
Zelandii w "nagrodę" za owo odkrycie. Do takich wywodzących się z Tapanui osiągnięć<br />
moralnych należą m.in.:<br />
- Niektóre z wymienionych w rozdziale JD monografii [1/4] doktryn<br />
"pasozytnictwa" oraz posłań totalizmu,<br />
- Ustalenie istnienia filozofii obchodzenia praw moralnych naokoło, w<br />
rozdziale JD monografii [1/4] nazywanej "pasożytnictwem" (albo "parasitismem"),<br />
zdefiniowanie postawy "pseudomoralności" jaką przyjmują wyznawcy owej filozofii, odkrycie<br />
że wyznawcy "pseudomoralności" są mniej moralni i gotowi na popełnianie większych<br />
okropności niż ludzie "niemoralni", oraz odkrycie że okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci postępują<br />
właśnie według zasad "pseudomoralności".<br />
- Pośrednio również i idea tzw. "zasobu wolnej woli" (energii moralnej „zwow”)<br />
- patrz rozdział JA monografii [1/4].<br />
- W sposób pośredni z badań Tapanui wywodzi się także i odkrycie<br />
niezwykłego zjawiska "totalistycznej nirwany", opisanego w rozdziale JF monografii [1/4],<br />
oraz odkrycie praw jakie rządzą pojawianiem się i wypracowywaniem tej nirwany.<br />
Gdyby więc nie eksplozja Tapanui i nie jej badania, być może wiele z otaczających<br />
nas tajemnic nigdy nie wydostałoby się na światło dzienne.
Rozdział R:<br />
R-276<br />
NA ZAKOŃCZENIE MONOGRAFII ”FREELANCE NAUKOWCA”<br />
Motto tego rozdziału: "Bo niektórym to zawsze wychodzi pod górę, zaś wiatr nieustannie<br />
wieje im prosto w oczy."<br />
Nietypową cechą tej monografii naukowej jest, że zaprezentowane w niej badania<br />
skompletowane zostały przez ”freelance naukowca”. Znaczy, NIE przez ”polskiego<br />
naukowca”, ani też NIE przez ”nowozelandzkiego naukowca”, a właśnie przez ”freelance<br />
naukowca”. Tak modne w dzisiejszych czasach słowo ”freelance” wywodzi się z języka<br />
angielskiego i oznacza ”osoba pozbawiona mocodawcy która działa z własnej inicjatywny,<br />
na własną odpowiedzialność, na własny koszt, oraz często przeciwstawnie do intencji<br />
oficjalnych instytucji” (tj. jakby ”naukowy wolny strzelec”, albo też ”naukowy partyzant”).<br />
Istnieją istotne powody dla których z naciskiem podkreślam tutaj, że niniejsza<br />
monografia reprezentuje owoce pracy ”freelance naukowca”. (Takimi produktami ”freelance<br />
naukowca” są również praktycznie wszystkie inne opracowania z wynikami badań które ja<br />
propaguję.) Mianowicie, ów fakt wpływa na praktycznie każdy aspekt niniejszej monografii<br />
oraz innych opracowań które ja publikuję. Wszakże w normalnym przypadku naukowcy<br />
prowadzą badania na zamówienie społeczeństwa (podatników) które finansuje i opłaca ich<br />
działalność. Otrzymują więc poparcie owego społeczeństwa, dostęp do laboratoriów<br />
badawczych, wynagrodzenie za nakład pracy, zaszczyty, tytuły, itp. Tymczasem ”freelance<br />
naukowiec” nie otrzymuje niczego. Musi pracować samotnie, na własny koszt, na własne<br />
ryzyko i na własną odpowiedzialność, we własnym czasie przeznaczonym na odpoczynek -<br />
wszakże czas pracy musi spożytkowywać aby jakoś zarobić na chleb i na życie, nie ma<br />
dostępu do laboratoriów badawczych ani do prototypowni, nie otrzymuje pomocy ani<br />
pomocników, zaś wyniki jego badań z reguły są opluwane i wyśmiewane przez innych<br />
naukowców - a stąd także przez społeczeństwo urabiane opiniami owych naukowców. Nie<br />
można więc przyrównywać wyników badań takiego ”freelance naukowca” z wynikami badań<br />
opłacanych naukowców działających na zamówienie swoich krajów i na koszt podatników.<br />
W kulturze ludzkiej tak się jakoś utarło, że mówiąc o jakimś naukowcu zawsze<br />
podaje się kraj do którego naukowiec ten przynależy. Dlatego typowo pisze się ”znany<br />
naukowiec angielski Ernst Rutherford”, albo ”znana francuska odkrywczyni radu, Maria<br />
Skłodowska-Curie”. Niestety, moralność nakazuje że tej zasady NIE wolno poszerzyć na<br />
”freelance naukowców” - w tym wypadku na mnie (czyli na autora niniejszej monografii).<br />
Wszakże ”freelance naukowcem” zostaje się NIE z własnego wyboru, a ponieważ wszystkie<br />
kraje i wszystkie społeczeństwa które prosiło się o pomoc, oraz o zaakceptowanie i o<br />
wsparcie naszych badań, faktycznie nas się wyrzekły i o<strong>dr</strong>zuciły owoce naszej pracy. Jeśli<br />
więc jakiś naukowiec rozumie że coś ogromnie istotnego dla innych ludzi wymaga<br />
zbadania, jednak żaden z krajów NIE chce popierać badań tego tematu, wówczas nie ma<br />
on innego wyjścia i zmuszony jest badać to właśnie jako ”freelance naukowiec”. Dlatego<br />
zostanie takim ”freelance naukowcem” następuje NIE ponieważ tak się chce, a ponieważ<br />
odpowiada się na poczucie obowiązku wobec innych ludzi w sytuacji kiedy wszyscy inni<br />
odwracają się do nas tyłem, wyrzekają się nas, oraz o<strong>dr</strong>zucają wyniki naszych badań.<br />
W moim własnym przypadku badania które prowadzę zostały o<strong>dr</strong>zucone przez oba<br />
kraje z którymi jestem jakoś związany, tj. zarówno przez Polskę i Polaków, jak i przez Nową<br />
Zelandię i przez Nowozelandczyków. W Polsce, w której się urodziłem, kiedyś niemal do<br />
mnie strzelali. Musiałem więc z niej uciekać na <strong>dr</strong>ugi koniec świata. Potym zaś kiedy już<br />
znalazłem się w Nowej Zelandii a usiłowałem publikować w Polsce wyniki swoich badań,<br />
liczni Polacy publicznie opluwali zarówno mnie jak i mój dorobek naukowy. Niemal nie ma<br />
też przekleństwa którym jakiś Polak by mnie nie obrzucił, ani nie ma oskarżenia które jakiś
R-277<br />
Polak by nie wygłosił pod moim a<strong>dr</strong>esem - a wszystko tylko za to że ośmieliłem się twórczo<br />
badać i postulować to co nikt inny uprzednio nie badał ani nie postulował. Moralność i<br />
sprawiedliwość więc podszeptuje, że w żadnym przypadku NIE mogę być kwalifikowany<br />
jako ”polski naukowiec”. Wszakże Polacy się mnie wyrzekli. Z kolei po przybyciu do Nowej<br />
Zelandii stałem się tam ”emigrantem”. Jak zaś zapewne każdy jest świadom, emigrantów<br />
nie traktuje się tak samo jak swoich. Znaczy, emigrantów typowo zatrudnia się ostatnich -<br />
kiedy nie ma się już nikogo miejscowego gotowego wykonywać daną pracę, pozwala im się<br />
pracować tylko na najniższych i na najmniej płatnych pozycjach, zaś bezprdonowo zwalnia<br />
się ich potem pod każdym możliwym pozorem. Stąd w Nowej Zelandii znajdowałem<br />
zatrudnienie tylko wówczas kiedy nikt z miejscowych NIE chciał lub nie był w stanie<br />
wykonywać danej pracy. Pozbawiano zaś mnie tam pracy pod najmniejszym pozorem - np.<br />
natychmiast po tym jak albo mój pracodawca odkrywał jakie tematy badam i przypominał<br />
sobie co o owych tematach twierdzi oficjalna nauka. Albo natychmiast po tym jak chwilowe<br />
kłopoty ekonomiczne powodowały że moi pracodawcy zmuszeni byli redukować liczbę<br />
zatrudnionych. Albo też natychmiast po tym jak znalazł się jakiś miejscowy który chciał<br />
pracować na pozycji którą ja zajmowałem. Z kolei po utracie pracy zawsze też tam<br />
znajdowało się jakieś prawo zgodnie z którym NIE zasługiwałem nawet na zasiłek dla<br />
bezrobotnych. W rezultacie, po moim przybyciu do Nowej Zelandii NIE było tam dla mnie<br />
pracy (ani zarobku na chleb) przez niemal tyle samo czasu jak czas kiedy udawało mi się<br />
tam znaleźć jakąś pracę. Na dodatek, w czasach kiedy tam pracowałem, byłem tam<br />
nieustannie szykanowany za tematykę swoich badań. W rezultacie niemal wszystkie moje<br />
najważniejsze badania i odkrycia zmuszony byłem dokonywać poza granicami Nowej<br />
Zelandii. Te zaś nieliczne badania i publikacje które kompletowałem w samej Nowej<br />
Zelandii, zmuszony byłem prowadzić samotnie, na własny koszyt, w swoim wolnym czasie<br />
przeznaczonym na odpoczynek, oraz w absolutnej tajemnicy przed swoimi kolegami i<br />
przełożonymi. Nie wolno mi ich też było oficjalnie publikować w literaturze naukowej, ani<br />
oficjalnie dyskutować w miejscach pracy. Gdyby więc NIE internet który pozwolił mi na<br />
”partyzanckie” prezentowanie wyników swoich badań, wówczas o tym co badałem oraz do<br />
jakich wyników doszedłem praktycznie niemal nikt nigdy by się nie dowiedział. W tej<br />
sytuacji moralność i sprawiedliwość nakazują że nie wolno mnie też nazywać ”naukowcem<br />
nowozelandzkim”. Faktycznie więc jedyna nazwa która pasuje do mojej sytuacji, to<br />
”freelance naukowiec” bez własnego kraju. Zaiste, doskonale pasuje do mnie ów werset<br />
z bibilijnej ”Ewangelii św. <strong>Jan</strong>a” 1:6-14, cytuję: "Pojawił się człowiek posłany przez Boga -<br />
<strong>Jan</strong> mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by<br />
wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o<br />
światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat<br />
przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał.<br />
Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je<br />
przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani<br />
z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem<br />
...".<br />
Los moich badań prowadzonych na zasadzie ”freelance naukowca” podkreślam tutaj<br />
dla ważnego powodu. Chodzi bowiem o to, że badania ”freelance naukowca” napotykają na<br />
ogromną liczbę ograniczeń których nie doświadczają badania typowych naukowców - tj.<br />
tych opłacanych przez podatników. To zaś wpływa niszczycielsko na praktycznie każdy<br />
aspekt owych badań. Wymieńmy teraz chociaż kilka najbardziej negatywnych takich<br />
następstw dla badań które realizowane były przez ”freelance naukowca”:<br />
(1) Ograniczenia zakresu badań. Przykładowo, wielu przeciwników tego co ja<br />
badam obrzydza innym wyniki moich badań i doświadczeń poprzez marudzenie że coś tam<br />
NIE zostało laboratoryjnie przebadane, że coś tam innego nie było pomierzone, itp.<br />
Tymczasem, jeśli się dobrze zastanowić, to usiłują oni przymierzać do moich badań te<br />
same standardy i kryteria które nawykliśmy stosować do wyników badań naukowców<br />
opłacanych przez podatników. Zapominają przy tym, że zawodowi naukowcy mają ogromne
R-278<br />
fundusze na badania i wcale nie badają na własny koszt, że wcale NIE muszą oni badać<br />
wyłącznie w swoim czasie wolnym a są opłacani za dokonywanie badań w ramach pracy<br />
zarobkowej, że do publikowania i do dyskutowania swoich ustaleń są oni zachęcani i<br />
dodatkowo opłacani, oraz że nikt ich NIE usuwa z pracy kiedy przełożony się przypadkowo<br />
dowie jakie tematy badają. Jakże więc porównywać mnie, czyli ”freelance naukowca” bez<br />
własnego kraju i często bez pracy, z ich warunkami i standardami badań?<br />
(2) Trudności opublikowania wyników i prześladowania po ich opublikowaniu.<br />
Wyników badań prowadzonych przez ”freelance naukowca” nie daje się oficjalnie<br />
opublikować. Jeśli zaś taki naukowiec znajdzie sposób aby jakoś opublikować je prywatnie,<br />
wówczas jest poddawany najróżniejszym szykanom i prześladowaniom (np. usuwany z<br />
pracy) za odwagę i za ”czelność” publikowania tego co wypracował, a czego wszyscy inni<br />
się wyrzekają i na co plują jak tylko mogą.<br />
(3) Utrata energii moralnej. W tomie 1 monografii [8/2] ”Totalizm”, a także w tomie<br />
6 monografii [1/4], opisany został ogromnie istotny dla życia ludzi rodzaj energi zwanej<br />
”energią moralną”. Energia owa stanowi rodzaj ”tlenu dla duszy”. Nie daje się normalnie żyć<br />
jeśli jej ilość nie jest w nas utrzymywana na wymaganym poziomie. Problem z ową energią<br />
moralną polega jednak na tym, że - jak wyjaśnia to po<strong>dr</strong>ozdział E9 z [8/2] oraz po<strong>dr</strong>ozdział<br />
JF9 z [1/4], jej poziom szybko spada jeśli w swoim życiu czyni się cokolwiek co spotyka się<br />
z dezaprobatą otaczających nas ludzi. To dlatego np. nauczyciele wykazują chronicznie<br />
niski poziom tej energii - wszakże ich działania typowo spotykają się z dezaprobatą sporej<br />
proporcji ich uczni. Stąd prowadzenie badań w warunkach ”freelance naukowca” również<br />
typowo powoduje odbieranie owej energii. To zaś wystawia ”freelance naukowca” na różne<br />
niebezpieczeńśtwa, przykładowo indukuje spore trudności życiowe i z<strong>dr</strong>owotne,<br />
niebezpieczeństwo wpadnięcia w depresję, itp. Jest też ogromnie trudno i przykro być<br />
świadomym i wiedzieć że coś raptownie odbiera nam energię moralną, jednak nadal czynić<br />
to z poczucia obowiązku i w imię dobra innych ludzi (którzy jednak typowo na to plują).<br />
(4) Niemożność w<strong>dr</strong>ożenia wyników badań. Przykładowo, w moim osobistym<br />
wypadku większość wyników badań nadaje się albo do przemysłowego w<strong>dr</strong>ożenia (np.<br />
wszystkie urządzenia które wynalazłem i rozpracowałem), albo też do w<strong>dr</strong>ożenia w<br />
codziennym życiu (np. rozważ ”filozofię totalizmu”, tzw. ”telekinetyczne rolnictwo”, itp.).<br />
Niestety, ponieważ jestem ”freelance naukowcem” za którym nie stoi ani żaden kraj ani<br />
żadna istytucja, moich wyników nikt NIE pozwala mi w<strong>dr</strong>ożyć. Mnie osobiście najbardziej<br />
boli, że nigdy NIE dane mi było podjęcie praktycznej realizacji mojego najważniejszego<br />
wynalazku, tj. ”wehikułu czasu”. Jest to ogromna strata dla całej ludzkości, bowiem ”wehikuł<br />
czasu” umożliwiłby ludziom pokonanie śmierci i ”niekończące się życie” poprzez cofanie się<br />
w czasie do lat młodości po każdym dożyciu do wieku starczego. Wszakże jestem<br />
absolutnie pewien - co wyjaśniłem szczegółowo na swojej stronie internetowej o nazwie<br />
”immortality_pl.htm”, że gdybym otrzymał wymaganą pomoc już w 1985 roku - kiedy to<br />
odkryłem zasadę działania wehikułów czasu, wówczas mój wehikuł czasu z całą pewnością<br />
byłby już zbudowany jeszcze przed rokiem 2009 - w którym pisałem niniejszy rozdział (czyli<br />
po upływie mniej niż ćwierć wieku). Wiadomo wszakże iż urzeczywistnienie mojego ”wehikułu<br />
czasu” byłoby jakby miniaturową wersją kiedyś już podejmowanych programów budowy typu<br />
"Apollo" czy "Manhattan". Przykładowo, w czasach podejmowania tamtych programów "Apollo"<br />
czy "Manhattan", ich cele końcowe wydawały się być równie odległe i równie niemożliwe do<br />
osiągnięcia jak w chwili obecnej wydaje się być cel końcowy podjęcia budowy wehikułów czasu.<br />
Także poziom wiedzy szczegółowej na temat swoich celów u ludzi którzy realizowali tamte<br />
programy budowy był zbliżony do mojego poziomu wiedzy na temat działania czasu oraz na<br />
temat budowy wehikułów czasu - po szczegóły patrz tom 11 mojej monografii [1/5]. Jak jednak<br />
pamiętamy, tamte programy "Apollo" oraz "Manhattan" dały konkretne wyniki i pozwoliły osiągnąć<br />
ich cele już po 8 oraz 4 latach. Nawet więc gdyby na budowę wehikułów czasu przeznaczyć tylko<br />
małą cząstkę środków które zjadły tamte programy budowy, ciągle sukces byłby do osiągnięcia.<br />
Może nie po 4 czy po 8 latach, ale z całą pewnością szybciej niż po upływie ćwierć wieku jakie<br />
upłynęły do dzisiaj od 1985 roku kiedy to ja odkryłem działanie czasu i rozpocząłem teoretyczne
R-279<br />
rozpracowywanie budowy wehikułów czasu. Moją absolutną pewność zbudowania wehikułu<br />
czasu dodatkowo wzmacnia też potwierdzenie zawarte w Biblii, że zasada działania wehikułu<br />
czasu którą ja wypracowałem jest poprawna. (Owo bibilijne potwierdzenie mojej zasady działania<br />
wehikułów czasu zawarte jest w ”Drugiej Księdze Królewskiej” 20:1-11. Po wyjaśnienie i naukową<br />
interpretację tego potwierdzenia patrz punkty #D5 do #D5.3 na totaliztycznej stronie internetowej o<br />
nazwie ”immortality_pl.htm”.)<br />
Prowadzenie badań na zasadzie ”freelance naukowca” jest bardzo smutną i rozpaczliwą<br />
ostatecznością. W moim własnym przypadku żadne słowa nie potrafią wyrazić żalu, goryczy, ani<br />
rozczarowania jakimi mnie napawa konieczność zostania ”freelance naukowcem” aby móc<br />
dokonywać tak potrzebnych ludzkości badań jak te które ja prowadzę. Wszakże ciągle ma się<br />
wówczas pełną świadomość że to co się bada jest ogromnie istotne dla całej naszej cywilizacji.<br />
Jednocześnie jednak wie się że cała owa cywilizacja oficjalnie nas się wyrzekła, że odwraca się<br />
do nas tyłem, że nie chce mieć nic z nami do czynienia, oraz że o<strong>dr</strong>zuca ona, a wielu ludzi wręcz<br />
opluwa, wyniki naszych badań. Chociaż więc poczucie obowiązku i odpowiedzialności nakazuje<br />
nam aby kontynuować owe niechciane badania, w duchu się życzy aby kiedyś nastały na Ziemi<br />
czasy w których żaden następny naukowiec NIE będzie zmuszany do prowadzenia badań w<br />
charakterze ”freelance naukowca”. Zanim jednak owe lepsze czasy kiedykolwiek nastaną, ci co<br />
sobie życzą aby poznać wiedzę jakiej oficjalnie cała ludzkość się wyrzeka, będą musieli poznawać<br />
wyniki badań takich jak niniejsze, tj. o których moralność i sprawiedliwość NIE pozwala aby<br />
twierdzić o nich że wypracowane one zostały przez ”polskiego naukowca” czy przez<br />
”nowozelandzkiego naukowca”, a o których ma się obowiązek podkreślania prawdy - mianowicie<br />
że są one produktem samotnego wysiłku ”freelance naukowca” którego wyrzekli się niemal<br />
wszyscy rzekomo ”swoi”.
R-280<br />
(a) (b)<br />
Rys. R1: Zdjęcia gigantycznego lądowiska wehikułu <strong>UFO</strong> typu K8, magnetycznie<br />
wypalonego w twardych krzakach porastających zachodnie zbocze góry zwanej<br />
Coromandel Peak in Glendhu Bay, Wanaka, Nowa Zelandia. Lewe zdjęcie (a) wykonane<br />
zostało w dniu 30 maja 1987 roku, tj. około czasu kiedy ja właśnie odkryłem krater Tapanui.<br />
Począwszy od owej daty, przez następnych ponad pięć lat systematycznie obserwowałem i<br />
dokumentowałem to lądowisko <strong>UFO</strong> aby sprawdzić czy się ono zmienia z upływem czasu<br />
oraz jaki jest jego aktualny stan. Prawe zdjęcie (b) wykonane zostało pięć lat później, tj. w<br />
1992 roku. Przez owe pięć lat NIE odnotowane zostały żadne zmiany ani w wymiarach, ani<br />
też w stanie i wyglądzie tego lądowiska <strong>UFO</strong> typu K8.<br />
Właścicielem góry na której znajduje się owo lądowisko w był wtedy Mr Don McRae.<br />
Lądowisko to <strong>UFO</strong> składa się z wypaleń dwóch pierścieni, wewnętrznego i zewnętrznego,<br />
podobnych do pierścieni które dla <strong>UFO</strong> typu K3 pokazane są na rysunkach O1(a) w tomie<br />
12 dwóch monografii [1/4] i [1/5]. Zewnętrzna i wewnętrzna średnica obu tych wypalonych<br />
pierścieni wynosiła do=77.5 [m] i di=22 [m] (stąd, zgodnie z równaniem korekcyjnym (F36)<br />
z tomu 3 monografii [1/4], nominalna średnica "d" wehikułu <strong>UFO</strong> który wypalił powyższe<br />
lądowisko wynosiła około d=99.3 metrów). Zewnętrzna średnica wehikułu <strong>UFO</strong> który wypalił<br />
powyższe lądowisko wynosiła D=140.44 metrów (patrz Tabela F1 w monografiach [1/4] i<br />
[1/5]). Powysza fotografia uzupełnia ilustrację z rysunku A3(a) w monografii [5e/3] która<br />
wyjaśnia zasadę korekcyjnego wyznaczania średnic <strong>UFO</strong> z wymiarów lądowiska tych<br />
wehikułów. Poszczególni miejscowi farmerzy twierdzą, że powyższe wypalone lądowisko<br />
pojawiło się kiedyś pomiędzy rokiem 1900 (ten rok był podany przez Mr. A.S. Scaife, tj.<br />
wcześniejszego, emerytowanego właściciela tamtej góry) a 1955 (ten rok był podany przez<br />
obecnego właściciela góry). Stąd kiedy lądowisko to fotografowałem liczyło ono już co<br />
najmniej 30 lat. Zgodnie z moimi badaniami, powyższe lądowisko <strong>UFO</strong> typu K8 stanowi<br />
dotychczas największe lądowisko <strong>UFO</strong> jakie zostało udokumentowane, pomierzone i<br />
pofotografowane w Nowej Zelandii. (Wprawdzie ja widziałem na różnych przypadkowych<br />
fotografiach krajobrazowych jeszcze większe lądowiska <strong>UFO</strong> typu K9 i K10, jednak nikt ich<br />
nie pomierzył, nie przebadał, ani nie udokumentował ich dokładnego umiejscowienia.)<br />
(a) Pierwsze zdjęcie która ja (tj. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>) wykonałem sobie na tle tego<br />
lądowiska w dniu 30 maja 1987 roku, czyli zaraz po tym jak odkryłem tam jego istnienie.<br />
(b) Niemal moje ostatnie zdjęcie tego samego lądowiska wykonane w 1992 roku -<br />
tuż przed moim odlotem z Nowej Zelandii za chlebem (zdjęcie to publikuję jako ”Fot. #E2”<br />
na totaliztycznej stronie ”newzealand_pl.htm”). Maleńkie sylwetki samochodów widoczne na<br />
szosie u podnóża zbocza góry na którym lądowisko to zostało wypalone ujawnia jak<br />
gigantyczne są rozmiary wehikułu <strong>UFO</strong> typu K8.
Rozdział S:<br />
S-281<br />
LITERATURA UZUPEŁNIAJĄCA I POSZERZAJĄCA<br />
TREŚĆ NINIEJSZEJ MONOGRAFII<br />
Aby utrzymać objętość niniejszej monografii na przyzwoitym poziomie (wszakże jej<br />
kopie wysyłane były do Polski aż z <strong>dr</strong>ugiego końca świata) autor z konieczności zmuszony<br />
był do dokonywania nieustannego wyboru co włączyć do jej treści, co zaś z niej<br />
wyeliminować. Stąd przedstawiony tu materiał ogranicza się tylko do rozważań<br />
bezpośrednio podpierających jej cel i główną tezę. Tym więc z czytelników których<br />
zainteresowały wyniki badań autora rekomendowane jest dodatkowe zapoznanie się ze<br />
wskazanymi tutaj innymi moimi (polskojęzycznymi) publikacjami. Ilustrowane egzemplarze<br />
aż całego szeregu moich opracowań (przykładowo oznakowanych poniżej symbolami [1/4],<br />
[1/5], [3B], [4B], [4C], [5/3e], [5/4], [7/2], [8], [8/2]) są już udostępniane nieodpłatnie w<br />
internecie w bezpiecznym i poręcznym formacie PDF w stanie gotowym do wy<strong>dr</strong>ukowania<br />
lub do czytania.<br />
Oznaczenia przyjęte na poniższym wykazie: * = publikacje które w chwili kończenia<br />
niniejszej autobiografii ciągle były dopiero w trakcie opracowywania; e, w = monografie<br />
napisane w języku angielskim i włoskim; B, C = tematyczna odmiana B lub C danej<br />
publikacji, /2 = <strong>dr</strong>ugie wydanie, /3 = trzecie wydanie, /4 = czwarte wydanie, /5 = piąte<br />
wydanie. Dane bibliograficzne poszczególnych moich opracowań są następujące:<br />
[1] <strong>Pająk</strong> J.: "Teoria Magnokraftu - monografia o dyskoidalnym statku kosmicznym<br />
napędzanym pulsującym polem magnetycznym". Wydanie I, polskojęzyczne. Marzec 1986,<br />
Invercargill, Nowa Zelandia, ISBN 0-9597698-5-4; 136 stron, 58 rysunków. Była to pierwsza<br />
polskojęzyczna monografia opisująca magnokraft (obecnie już przestarzała). Prezentuje<br />
ona jedną z trzech części następującej monografii [1e]:<br />
[1e] <strong>Pająk</strong> J.: "Advanced magnetic propulsion systems" (Dunedin, New Zealand,<br />
1990, ISBN 0-9597698-9-7, objętość 460 stron, w tym 163 rysunków i 7 tabel). Jest to<br />
najważniejsza angielskojęzyczna monografia autora (angielskojęzyczny pierwowzór dla<br />
[1/2]).<br />
[1/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane napędy magnetyczne", Dunedin, New Zealand, 1998,<br />
ISBN 0-9583380-2-7, ok.1000 stron, w tym około 120 rysunków i 7 tablic; w 7 tomach.<br />
[1/3] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane urządzenia magnetyczne", Monografia, Dunedin,<br />
New Zealand, 1998, ISBN 0-9583727-5-6, około 1400 stron tekstu w tym około 120<br />
ilustracji i 7 tablic (w 8 tomach). Jest to poszerzona i uaktualizowana wersja monografii<br />
[1/2]; czyli obecnie najważniejsza i najaktualniejsza polskojęzyczna monografia autora<br />
zawierająca najpełniejszą prezentację wszystkich jego teorii, odkryć i wynalazków.<br />
[1/4] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane urządzenia magnetyczne", czwarte wydanie,<br />
Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 2004*, ISBN 0-9583727-5-6, około 1800 stron - w<br />
tym około 120 ilustracji i 7 tablic, w 18 tomach.<br />
[1/4e] Pajak J.: "Advanced Magnetic Devices", 4th edition, Monograph, Wellington<br />
New Zealand, 2003, ISBN 0-9583727-5-6, around 1800 pages, in this around 120<br />
illustrations and 7 tables, in 18 volumes. (Jest to angielskojęzyczna wersja monografii<br />
[1/4].)<br />
[1/5] <strong>Pająk</strong> J.: "Zaawansowane urządzenia magnetyczne", piate wydanie,<br />
Monografia, Wellington, Nowa Zelandia, 2007, ISBN 978-1-877458-01-9, około 2000 stron -<br />
w tym około 130 ilustracji i 7 tablic, w 18 tomach.<br />
[1/5e] Pajak J.: "Advanced Magnetic Devices", 5th edition, Monograph, Wellington<br />
New Zealand, 2007, ISBN 978-1-877458-81-1, around 2000 pages, in this around 130<br />
illustrations and 7 tables, in 18 volumes (the English language version of monograph [1/5]).
S-282<br />
[2] <strong>Pająk</strong> J.: "Komora oscylacyjna czyli magnes jaki wzniesie nas do gwiazd";<br />
Dunedin, Nowa Zelandia, styczeń 1994 roku, ISBN 0-9597946-2-X, 178 stron (w tym 4<br />
tabele i 38 rysunków).<br />
[2e] <strong>Pająk</strong> J.: "The Oscillatory Chamber, arkway to the stars". Monograph, Dunedin,<br />
New Zealand, September 1994, ISBN 0-9583380-0-0, (objętość 365 stron tekstu plus 104<br />
ilustracji i 7 tablic).<br />
[3] <strong>Pająk</strong> J.: "Badania osób z nieuświadamianymi przeżyciami (<strong>UFO</strong> abductees)".<br />
Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, styczeń 1996, ISBN 0-9583380-9-4, 410 stron (w tym<br />
56 rysunków i 5 tablic).<br />
[3/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Badania osób z nieuświadamianymi przeżyciami (<strong>UFO</strong> abductees)".<br />
Wydanie <strong>dr</strong>ugie - uaktualnione i poszerzone. Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1998,<br />
ISBN 0-9583380-1-9, około 600 stron (w tym 57 rys. i 5 tablic).<br />
[3B] Domała A., <strong>Pająk</strong> J.: "Kosmiczna układanka", Traktat, Dunedin, Nowa Zelandia,<br />
1998 rok, ISBN 0-9583727-6-4, około 100 stron; konsultacje w sprawie nabycia: An<strong>dr</strong>zej<br />
Domała, ul. Kolejowa 3 m. 29, 05-120 Legionowo.<br />
[4] <strong>Pająk</strong> J.: "Kręgi zbożowe i inne lądowiska <strong>UFO</strong> z Nowej Zelandii", Monografia,<br />
Dunedin, Nowa Zelandia, 2014*, około 160 stron i 50 ilustracji.<br />
[4B] <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong> i Kazimierz Pańszczyk: "Tunele NOL spod Babiej Góry", Traktat,<br />
Dunedin, Nowa Zelandia, 1998 rok, ISBN 0-9583380-7-8, około 150 stron i 12 ilustracji.<br />
[4C] Pajak J., Wrobel A.: "Interpretacje zdjec <strong>UFO</strong> w swietle Teorii Magnokraftu",<br />
Treatise, 2014*, around 150 pages and 200 photographs of <strong>UFO</strong>s (a prototype of this treatise<br />
is already presented in Internet)<br />
[5] <strong>Pająk</strong> J.: "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik<br />
eksplozji tunguskiej", Dunedin, Nowa Zelandia, 1989; 76 stron (w tym 30 rysunków). Było to<br />
pierwsze polskojęzyczne wydanie niniejszej monografii.<br />
[5e] <strong>Pająk</strong> J.: "Tapanui Cataclysm - an explanation for the mysterious explosion in<br />
Otago, New Zealand, <strong>1178</strong> A.D.", ISBN 0-9597698-7-0, 1989, 38 stron i 26 rysunków. Było<br />
to pierwsze angielskojęzyczne wydanie niniejszej monografii.<br />
[5/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która pochyliła Ziemię",<br />
Dunedin 1993, ISBN 0-9597946-8-9, 148 stron ( w tym 37 rysunków). Była ona <strong>dr</strong>ugim,<br />
uaktualnionym wydaniem polskojęzycznym angielskojęzycznej monografii [5/2e].<br />
[5/2e] <strong>Pająk</strong> J.: "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong> A.D. which tilted the Earth" (t.j.<br />
"Nowozelandzka eksplozja <strong>UFO</strong> Anno Domini <strong>1178</strong>, która pochyliła Ziemię"), Dunedin, New<br />
Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, 78 stron, (włączając w to 31 ilustracji).<br />
[5/3] <strong>Pająk</strong> J.: "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która obróciła Ziemię".<br />
Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 2 lipca 1996, ISBN 0-9583380-8-6, około 300 stron -<br />
w tym 38 ilustracji. (Udoskonalone, trzecie wydanie monografii [5/2].)<br />
[5/3e] Pajak J.: “The New Zealand explosion of <strong>1178</strong> AD which tilted the Earth”, third<br />
edition, Dunedin 1992, ISBN 0-9597946-7-0, 150 pages, (in this 32 illustrations).<br />
[5/4] <strong>Pająk</strong> J.: "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Tapanui <strong>1178</strong> A.D. która przemieściła kontynenty",<br />
wydanie 4, Dunedin, 1999*, ISBN 0-9583380-6-X (Poszerzone i przeredagowane czwarte<br />
wydanie monografii [5/3].)<br />
[6e] <strong>Pająk</strong> J.: "The magnetic extraction of energy from the environment" (ISBN 0-<br />
9597946-1-1, Dunedin, New Zealand 1990, 20 stron plus 2 tabele i 14 rysunków).<br />
[6/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Telekinetyczne pozyskiwanie energii otoczenia", Monografia,<br />
Dunedin, New Zealand, maj 1992, ISBN 0-9597946-3-8, 68 stron (włączając w to 2 tablice i<br />
22 rysunki).<br />
[7] Giordano D. i <strong>Pająk</strong> J.: "Losy jednej piramidy", Traktat, Dunedin, Nowa Zelandia,<br />
1995, ISBN 0-9583380-3-5, 52 strony - w tym 2 ilustracje.<br />
[7e] Giordano D. i <strong>Pająk</strong> J.: "Story of one pyramid". Treatise, Dunedin, New Zealand,<br />
1995, ISBN 0-9597946-5-4, 50 str.<br />
[7B] <strong>Pająk</strong> J., Szewczyk W.: "Urządzenie do ujawniania niewidzialnych obiektów<br />
ukrytych w stanie migotania telekinetycznego" (opublikowano tylko tom 1), Traktat,
S-283<br />
Dunedin, Nowa Zelandia, 1998 rok, ISBN 0-9583727-8-0, tom 1 około 70 stron (w tym 4<br />
ilustracje).<br />
[8] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", Monografia, Wellington, Nowa Zelandia, 2001, ISBN 0-<br />
9583727-3-X, w 8 tomach, około 1000 stron i 10 ilustracji.<br />
[8e] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", Monograph, Wellington, New Zealand, 2001, ISBN 0-<br />
9583727-2-1, w 8 tomach, około 1000 stron i 10 ilustracji.<br />
[8/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", <strong>dr</strong>ugie wydanie, Monografia, Wellington, Nowa Zelandia,<br />
2009, ISBN 978-1-877458-00-2, w 8 tomach, około 600 stron i 10 ilustracji. (Jest to <strong>dr</strong>ugie<br />
wydanie monografii [8].)<br />
[8e/2] <strong>Pająk</strong> J.: "Totalizm", second edition, Monograph, Wellington, New Zealand,<br />
2009, ISBN 978-1-877458-80-4, in 8 volumes, around 600 pages and 10 illustrations. (Jest<br />
to angielskojęzyczna wersja <strong>dr</strong>ugiego wydania monografii [8e].)<br />
[9] <strong>Pająk</strong> J.: "Autobiografia", Nowa Zelandia, 2046* rok, ISBN 978-1-877458-46-0,<br />
220 stron. (Jest to moja autobiografia przeznaczona do opublikowania po 2046 roku)<br />
[9B] <strong>Pająk</strong> Cz. i <strong>Pająk</strong> J.: "Przysłowia wschodu oraz z innych stron świata – proverbs<br />
of the orient and from other corners of the world", wydawnictwo poznańskie (ul. Fre<strong>dr</strong>y 8,<br />
61-701 Poznań, Polska), 2003 rok, ISBN 83-7177-273-4, 551 stron, zawiera ponad 2700<br />
przysłów.
Rozdział T:<br />
T-284<br />
WYKAZ PUBLIKACJI O KRATERZE <strong>TAPANUI</strong><br />
PARAFRAZUJĄCYCH NINIEJSZĄ MONOGRAFIĘ<br />
Do chwili ukończenia niniejszej monografii, eksplozja Tapanui została opisana w<br />
szeregu różnych opracowań, chronologiczną listę których przytoczono poniżej. Publikacje<br />
te były albo napisane osobiście przez autora, albo też opracowane z jego ko-operacją i<br />
bazujące na materiałach dostarczonych przez niego. Stąd prezentują one wersję idei,<br />
hipotez, oraz materiału dowodowego, które zostały także przedstawione w treści niniejszej<br />
monografii. Oczywiście jest możliwym, że dalsze artykuły zostały napisane przez inne<br />
osoby bez konsultacji z autorem. (Aby uniknąć niepotrzebnych powtórzeń, we wszystkich<br />
publikacjach napisanych osobiście przez prof. <strong>dr</strong>a <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong>a <strong>Pająk</strong>a ominięto podanie ich<br />
autora.)<br />
(e) W języku angielskim:<br />
[1Te] "Tapanui Cataclysm - an explanation for the mysterious explosion in Otago,<br />
New Zealand, <strong>1178</strong> A.D." (Treatise, Dunedin, New Zealand, 1989, ISBN 0-9597698-7-0, a<br />
private edition by the author, 66 pages - including 27 illustrations). Ta monografia była<br />
pierwszą publikacją autora prezentującą całą teorię o eksplozji <strong>UFO</strong> nad Tapanui.<br />
Zawierała ona prezentację początkowego materiału dowodowego omawianego później<br />
także w innych publikacjach.<br />
[2Te] John Wilson: "Space Ship Crash", N.Z. TRUTH (New Zealand weekly<br />
magazine), June 14, 1988, pages 1 and 3.<br />
[3Te] John Pinkney: "The Bemusing Triangle", People (Tygodnik ilustrowany, 54<br />
Park Street, Sydney, NSW 2001, Australia), 29 November 1988, strony 18-20.<br />
[4Te] "New Zealand's Tapanui Explosion", Ancient Skies (1921 St. Johns Ave.,<br />
Highland Park, Illinois 60035-3105, USA), Vol. 17, No. 4, September-October 1990, strony<br />
1-4.<br />
[5Te] "<strong>UFO</strong> explosion in New Zealand <strong>1178</strong> A.D. which tilted the Earth" (Treatise,<br />
Dunedin, New Zealand, 1992, ISBN 0-9597946-7-0, a private edition by the author, 78 stron<br />
- włączając w to 31 ilustracji). Jest to <strong>dr</strong>ugie (poszerzone) wydanie monografii [1Te].<br />
(g) W języku niemieckim:<br />
[1Tg] "Das Rätsel von Tapanui" (t.j. Zagadka Tapanui) Karmakurier (Postfach<br />
410242, W-1000 Berlin 41, Germany), Februar 1992, Nr 1/92, strony 1-7.<br />
[2Tg] "Flutwellen der Tapanui-Explosion" (t.j. Fale powodziowe z eksplozji Tapanui),<br />
SETI (Interessengemeinschaft, Prae-Astronautik Essen e.V, Wintgenstra e 26, D-45239<br />
Essen, Germany), Nr 1, styczeń-marzec 1994, strony 17-20.<br />
(i) W języku włoskim:<br />
[1Ti] "La Collina Che Colpi' La Terra" (t.j. Wzgórze które wstrząsnęło światem), <strong>UFO</strong><br />
Express (Via Antonio Veneziano, 120; I-90138 Palermo, Italy), Anno VI - Settembre 1990 -<br />
Mensile, N. 67, strony 7-8.<br />
[2Ti] "Il Magnocraft ed i Sistemi Avanzati di Propulsione" (t.j. Magnocraft i<br />
zaawansowane napędy magnetyczne), Monografia (aktualnie w trakcie tłumaczenia na<br />
włoski), Antonio Giannone Publishing House (Via S. Sonnino 13, I-90124 Palermo, Italy),<br />
około 300 stron i 120 rysunków.<br />
(p) W języku polskim:
T-285<br />
[1Tp] "Kataklizm koło Tapanui <strong>1178</strong> A.D. - nowozelandzki odpowiednik eksplozji<br />
tunguskiej", Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1989 rok, ISBN 0-9597698-8-9, 76 stron<br />
(włączając w to 30 ilustracji). Była to polskojęzyczna wersja monografii [1Te].<br />
[2Tp] Marek Donat: "Magnokrafty krążyły nad Ziemią", Kurier Szczeciński (pl. Hołdu<br />
Pruskiego 8, 70-550 Szczecin), nr 60/1989, 24-27 marzec 1989, strona 6.<br />
[3Tp] <strong>Jan</strong> Wawrzyniak: "Księżyc pulsował jak zraniony wąż, gdy magnokrafty<br />
eksplodowały nad Nową Zelandią", Wieczór Wrocławia (Podwale 62, 50-010 Wrocław), nr<br />
165, 25-27 sierpień 1989, strony 4 i 14.<br />
[4Tp] Marek Szymborski: "Wzgórze które wstrząsnęło światem", Morze i Ziemia (pl.<br />
Hołdu Pruskiego 8, 70-550 Szczecin), 11-17 kwiecień 1990, nr. 15 (384), strona 6.<br />
[5Tp] "Noc Strzelających Płomieni", Nieznany Świat (ul. Soczi 6, 02-760 Warszawa),<br />
nr 7:5/1991, strony 4-6.<br />
[6Tp] "Eksplozja <strong>UFO</strong> koło Tapanui w Nowej Zelandii, Anno Domini <strong>1178</strong> która<br />
pochyliła Ziemię", Nie z tej Ziemi - miesięcznik ilustrowany (ul. Wronia 23, 00-840<br />
Warszawa), nr 3, marzec 1992, strony 12-14 i 27-29.<br />
[7Tp] "Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która pochyliła Ziemię",<br />
Monografia, Dunedin, Nowa Zelandia, 1993 rok, ISBN 0-9597946-8-9, 148 stron tekstu (w<br />
tym 37 ilustracji). Monografia [7Tp] stanowi <strong>dr</strong>ugie wydanie monografii [1Tp] oraz<br />
uaktualizowaną wersję monografii [4Te]. Była ona polskojęzyczną poprzedniczką niniejszej<br />
pracy.<br />
[8Tp] Marek Rudnicki: "Tapanui, eksplozja która wstrząsnęła światem", Morze i<br />
Ziemia (pl. Hołdu Pruskiego 8, 70-550 Szczecin), nr 39 z 29 września 1993, str. 11, nr 40 z<br />
6 października 1993, str. 13, nr 41 z 13 października 1993, str. 11.<br />
(t) W języku tureckim:<br />
[1Tt] "Salamis'in y k m Yeni Zelanda'dan m ?", Kibris (Dr. Faz l Küçük Bulvar , Yeni<br />
Sanayi Bölgesi, Veteriner Dairesi Yan , Lefkoşa, North Cyprus, Mersin 10, Turkey), nr 1404<br />
z 29/06/1993, str. 18; oraz nr 1405 z 30/06/1993, str. 18.
O autorze:<br />
U-286<br />
<strong>Prof</strong>. <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong> urodził się 25 maja 1946 roku we<br />
Wszewilkach koło Milicza, Polska. Pierwszych 36 lat swego życia<br />
spędził on w Polsce gdzie zdobył wykształcenie i naukowe<br />
doświadczenie. Studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki<br />
Wrocławskiej, gdzie w 1970 roku otrzymał dyplom "Magistra<br />
Inżyniera Mechanika". Po ukończeniu studiów Politechnika<br />
zaoferowała mu stanowisko wykładowcy (zwyczaj wówczas<br />
stosowany w stosunku do najlepszych studentów). W 1974 roku<br />
obronił on swoją pracę doktorską na tej samej Politechnice,<br />
otrzymując tytuł "Doktora Nauk Technicznych". Równocześnie został on awansowany z<br />
pozycji Starszego Asystenta na pozycję Adiunkta. W 1982 roku opuścił on Polskę i przybył<br />
do Nowej Zelandii. Obywatelstwo nowozelandzkie otrzymał 28 sierpnia 1985 roku.<br />
W Nowej Zelandii początkowo znajdował się on na jednorocznym stypenium podoktorkim<br />
na Uniwersytecie Canterbury w Christchurch. Po zakończeniu tego stypendium w<br />
1983 roku, zatrudniony on został jako "tutor level T3" (t.j. odpowiednik starszego<br />
wykładowcy) w oprogramowaniu komputerów na Southland Polytechnic w Invercargill (w<br />
owym czasie nazywanym "Community College"). W 1988 roku zwolnił pozycję na tej<br />
Politechnice aby zająć pozycję Senior Lecturer w Studiach Informatycznych i<br />
Komputerowych (Quantitative and Computer Studies) na Uniwersytecie Otago w Dunedin.<br />
Do złożenia rezygnacji z pozycji w Otago zmuszony został 9 października 1990 roku, z jej<br />
wejściem w życie od 1 lutego 1992 roku. W latach 1992/93 zatrudniony był jako Associate<br />
<strong>Prof</strong>essor (t.j. odpowiednik profesora nadzwyczajnego w Polsce) w Studiach<br />
Komputerowych na Eastern Mediterranean University (Famagusta, North Cyprus, Mersin<br />
10, Turkey). Następnie podjął on swoją <strong>dr</strong>ugą w życiu profesurę pracując jako Associate<br />
<strong>Prof</strong>essor na Wydziale Mechanicznym Uniwersytetu Malezja (Universiti Malaya, 59100<br />
Kuala Lumpur, Selangor Darul Ehsan, Malaysia). W chwili przygotowywania niniejszego<br />
wydania tej monografii zajmował on trzecią w swym życiu profesurę będąc zatrudniony jako<br />
Associate <strong>Prof</strong>essor w Inżynierii Mechanicznej na Uniwersytecie Malezja Sarawak w<br />
Kuching, Borneo. W 2007 roku został on też zaproszony na stanowisko pełnego profesora<br />
przez University of Ajou, z Suwon, Korea Południowa, na okres 10 miesięcy począwszy od<br />
1 marca 2007 roku.<br />
Życiowym osiągnięciem prof. <strong>dr</strong>a <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong>a <strong>Pająk</strong>a jest wynalezienie i rozpracowanie<br />
talerzo-podobnego wehikułu kosmicznego napędzanego pulsującym polem magnetycznym<br />
jaki on nazywa "magnokraftem". Aczkolwiek badania nad magnokraftem zostały<br />
zainicjowane dzięki zawodowemu zaangażowaniu prof. <strong>Pająk</strong>a w wykłady nad systemami<br />
napędowymi i nie posiadają żadnego związku (ani inspiracji) z <strong>UFO</strong>; kształt, konstrukcja i<br />
niezwykłe atrybuty jego statku zachęciły go do przebadania podobieństw istniejących<br />
pomiędzy magnokraftem i <strong>UFO</strong>. Rezultatem tych badań było opracowanie formalnego<br />
dowodu że "<strong>UFO</strong> to już zbudowane przez jakąś zaawansowaną cywilizację i działające<br />
magnokrafty", którego pierwsze opublikowanie nastąpiło w 1981 roku. Dowód ten stworzył<br />
fundamenty naukowe do zidenyfikowania i opisania w niniejszej monografii miejsca<br />
eksplozji wehikułów <strong>UFO</strong> koło Tapanui w Nowej Zelandii.<br />
Naukowa wartość dowodów materialnych wskazanych przez badania prof. <strong>Pająk</strong>a<br />
znajduje coraz szersze uznanie zarówno w kraju jak i na arenie międzynarodowej.<br />
Przedmowa od wydawcy poprzedzająca artykuł prof. <strong>Pająk</strong>a na temat nowozelandzkiej<br />
eksplozji koło Tapanui, jaki opublikowany został w Polskim magazynie Nieznany Świat (nr<br />
7:5/1991, strony 4-6), podaje - cytuję: "Autor poniższego tekstu, <strong>dr</strong> <strong>inż</strong>. <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>, po<br />
śmierci Allena Hyneka uznawany jest przez fachowców za 'numer jeden' w branży<br />
'ufologicznej'". Jest to niezwykle dobitny wyraz uznania, zważywszy powściągliwą tradycję<br />
wyróżniania w Polsce.
Załącznik Z:<br />
Z-287<br />
Instrukcja dojazdu do krateru Tapanui<br />
gdzie w <strong>1178</strong> roku okupujący Ziemię <strong>UFO</strong>nauci celowo eksplodowali wehikuł czasu<br />
Dla tych z czytelników, którzy zechcą zweryfikować na miejscu materiał faktologiczny<br />
omówiony w monografiach autora poświęconych eksplozji Tapanui (do których to<br />
monografii, oprócz niniejszej publikacji, należy też m.in. najszerzej upowszechniona w<br />
Polsce monografia [5/3] zdefiniowana następującymi danymi bibliograficznymi: <strong>Jan</strong> <strong>Pająk</strong>,<br />
"Eksplozja <strong>UFO</strong> w Nowej Zelandii <strong>1178</strong> A.D. która obróciła Ziemię", trzecie wydanie,<br />
Dunedin, Nowa Zelandia, 2 lipca 1996, ISBN 0-9583380-8-6, około 300 stron - w tym 38<br />
ilustracji), poniżej wyszczególniona została dokładna instrukcja jak odnaleźć krater Tapanui.<br />
Instrukcja ta zakłada, że osoby wizytujące będą po<strong>dr</strong>óżowały samochodem lub autobusem,<br />
oraz że ich po<strong>dr</strong>óż rozpoczęta zostanie w centrum (Octagon) miasta Dunedin na Wyspie<br />
Południowej Nowej Zelandii (aczkolwiek najbliższe kraterowi międzynarodowe lotnisko<br />
znajduje się w mieście Christchurch które jest odległe o 360 kilometrów na północ od<br />
Dunedin).<br />
#0. Pamiętaj aby na swoją wyprawę zabrać ze sobą kompas, aparat fotograficzny,<br />
oraz egzemplarz tej monografii.<br />
#1. Skieruj się na <strong>dr</strong>ogę państwową (state highway) nr 1 z Dunedin do Invercargill.<br />
Podążaj z Dunedin w kierunku południowym ku Gore i Invercargill. Przejedź przez<br />
miasteczka Milton, Balclutha, Clinton, i Waipahi. Około 137 kilometrów od Octagon'u w<br />
Dunedin, lub 7 kilometrów za miasteczkiem Waipahi, wyglądaj po lewej stronie <strong>dr</strong>ogi<br />
dużego znaku "Russell France, Toy Maker", któremu towarzyszy niewielki (niebieski) znak<br />
<strong>dr</strong>ogowy "Landslip Road" (t.j. "Droga Obsuwiska Ziemi" - oficjalnie krater Tapanui to<br />
"Obsuwisko Ziemi"). Zwróć uwagę, iż znak ten wystąpi około 17 kilometrów przed<br />
miasteczkiem Gore.<br />
#2. Skręć w prawo do "Lanslip Road" i podążaj tą <strong>dr</strong>ogą (bez skręcania w boczne<br />
<strong>dr</strong>ogi) przez następne 6 kilometrów, aż dotrzesz do skrzyżowania w kształcie litery T<br />
(nadjeżdżając od dolnej linii tej litery). Nieco w lewo (t.j. na północ) od głównego kursu tej<br />
nieco krętej <strong>dr</strong>ogi powinien widoczny już być cel Twojej po<strong>dr</strong>óży, t.j. zalesione sosnami<br />
wzgórze Pukeruau (najwyższe w okolicy) z ogromną sosną o charakterystyczym kształcie<br />
rosnącą na jego szczycie. Podczas jazdy rozglądaj się dookoła, ponieważ znajdujesz się<br />
zaledwie kilka kilometrów od "punktu zerowego" niezwykle potężnej eksplozji magnetycznej<br />
jaka nastąpiła tu jedynie niecałe 820 lat temu. Efekty tej eksplozji są ciągle widoczne do<br />
dzisiaj (niektóre osoby przytłaczane są na tej <strong>dr</strong>odze odczuciem niewyjaśnionej "grozy"<br />
zastygniętej w otoczeniu). Zwróć uwagę, iż ktokolwiek podążałby tą <strong>dr</strong>ogą około 820 lat<br />
temu w chwili gdy eksplozja ta miała miejsce, błysk już pierwszego wybuchu spowodowałby<br />
spopielenie i wyparowanie takiego nieszczęśnika.<br />
#3. Skręć w lewo na skrzyżowaniu w kształcie litery T. Podążaj <strong>dr</strong>ogą z napisem "No<br />
Exit" przez następne 300 metrów, aż do minięcia po prawej stronie bramy do majątku<br />
ziemskiego "View Heights".<br />
#4. (Jeśli uznasz za stosowne) Skręć w prawo tuż za tą bramą do żużlowej <strong>dr</strong>ogi<br />
leśnej wiodącej do odległego zaledwie o jakieś 50 metrów "przetrąconego" podnóża<br />
Pukeruau, i podążaj nią dalsze 50 metrów, aż dotrzesz do niewielkiego żużlowego<br />
parkingu/polanki w punkcie nawrotnym tej <strong>dr</strong>ogi. Parking ten znajduje się tuż pod<br />
wschodnim zboczem szczytowej części wzgórza "Pukeruau" ("przetrąconej" wybuchem,<br />
zgodnie z opisem z punktu #6 w po<strong>dr</strong>ozdziale C2). Krater Tapanui znajduje się na<br />
przeciwległym (zachodnim) zboczu tego samego zalesionego szczytu wzgórza, jedynie<br />
około 250 metrów od parkingu.<br />
#5. Pozostaw swój samochód albo przy bramie "View Heights", albo na leśnym<br />
parkingu opisanym w #4 powyżej, i podążaj dalej pieszo ku zachodowi, t.j. w kierunku<br />
przeciwnym do kierunku swego przyjazdu. Przejdź około 120 metrów od parkingu,<br />
przekraczając zalesiony wierzchołek wzgórza Pukeruau i docierając do jego
Z-288<br />
przeciwstawnego, porosłego trawą zbocza. Pokonaj mały płotek odgradzający las od<br />
dużego pastwiska. Na szczycie Pukeruau, po Twojej prawej stronie, powinna stać ogromna<br />
pojedyncza sosna o charakterystycznych kształtach widoczna także na zdjęciach krateru.<br />
Sosna ta rośnie tylko około 50 metrów od krawędzi krateru, w kierunku na wschód od jego<br />
centrum.<br />
#6. Na pastwisku przed Tobą, około 60 metrów za płotem, znajduje się ogrodzona<br />
<strong>dr</strong>utem kolczastym i wyłożona sporymi kamieniami ceramicznymi krawędź krateru (jego<br />
wymiary sa zbyt duże aby go przeoczyć). Podczas obchodzenia tego krateru zwróć uwagę<br />
na materiał faktologiczny uwidoczniony na załączonej mapce (rysunek Z1) i opisany w<br />
niniejszej monografii. Nie <strong>dr</strong>ażnij ogromnych byków często wypasających się w tym<br />
kraterze - chyba że potrafisz biegać szybciej niż one!<br />
* * *<br />
Czytelnicy pragnący zorganizować wizytę lub ekspedycję do krateru Tapanui powinni<br />
wpierw uzyskać zgodę jego właściciela na wejście na teren jego posiadłości. Dla uzyskania<br />
tej zgody należy zadzwonić na jego domowy numer telefonu (z 2008 roku): +64 (3)<br />
205-3864, lub napisać na a<strong>dr</strong>es: Mr Rex L. Hellier, Pukerau, 1 R.D., Gore, New Zealand.<br />
Możliwe jest także próbowanie uzyskania tej zgody bezpośrednio przed wejściem do<br />
krateru, poprzez odwiedzenie Pana Hellier'a w jego farmie dostępnej od strony<br />
miejscowości Pukerau, zapytanie go o zgodę, i następne wejście do krateru poprzez polne<br />
<strong>dr</strong>ogi biegnące w obrębie jego farmy. Mr. Hellier podziela osobiście hipotezę autora iż<br />
pozaziemski wehikuł eksplodował nad kraterem Tapanui. Stąd, rozmawiając lub<br />
korespondując z nim warto wspomnieć, że dany kontakt następuje za rekomendacją <strong>Prof</strong>.<br />
<strong>Pająk</strong>a.
Z-289<br />
Rys. Z1. Najbardziej edukacyjny szlak poprzez krater Tapanui rekomendowany osobom<br />
zwiedzającym. Przebieg tego szlaku zaznaczony został przerywaną linią na zarysie krateru.<br />
Ponumerowane postoje oznaczają ważniejszy materiał dowodowy do prze-egzaminowania<br />
podczas zwiedzania krateru.<br />
1 - Parking w zagajniku (początek i koniec szlaku). Odłamki kamieni ceramicznych<br />
zawierających wtopioną materię organiczną poniewierają się dookoła.<br />
2 - Trójkątne czoło krateru. Cylin<strong>dr</strong>yczne wybrzuszenie gleby na tym czole zdaje się<br />
odzwierciedlać kształt i wymiary eksplodującego cygara. Warto podkreślić że pofalowane<br />
ramiona tego trójkąta skierowane są na główne linie opadu kamieni ceramicznych i trinitite -<br />
patrz linie C i T na rysunku C7.<br />
3 - Obszar najwyższej głębokości ścian krateru. Widok z tego punktu dostarcza<br />
dobrej widoczności topografii krateru i rozmieszczenia kraterów wewnętrznych.<br />
4 - Depozyty piasku krzemowego. Taki sam piasek zdeponowany jest też na dnie<br />
krateru.<br />
5 - Obszar najsilniejszych anomalii magnetycznych. Urządzenia techniczne (kamery<br />
wideo, silniki) sporadycznie odmawiają tu działania.<br />
6 - Depozyty kamieni ceramicznych zawierających materię organiczną (np.<br />
ociekające sokiem <strong>dr</strong>zewo) uwięzioną w swych wnętrzach oraz dym wtopiony w ich<br />
powierzchnię.<br />
7 - Największe depozyty zwęglonych fragmentów <strong>dr</strong>zew zaścielających dno krateru.<br />
8 - Centrum eksplozji (w najbardziej wewnętrznym kraterze).<br />
9 - Wydmy uformowane w punktach załamywania się fal uderzeniowych eksplozji.<br />
10 - Najbardziej zachodni punkt wyniesionej krawędzi krateru.<br />
11 - Ogromny kamień ceramiczny (wielkości małego domku) z osmoloną<br />
powierzchnią i odbiciami pni <strong>dr</strong>zewnych przeszywających jego masę - patrz jego zdjęcie<br />
pokazane na rysunku C13a.<br />
12 - Stary pień <strong>dr</strong>zewa "totara" powalony podczas eksplozji Tapanui.<br />
13 - Uważaj na agresywne byki (zwykle wypasające się w tym kraterze)!