Przejdź do artykułu

Czarnobyl jak bomba atomowa?

5 min czytania

25 lat temu w Czarnobylu doszło do największej katastrofy w historii energetyki jądrowej. Kilka dni potem polskie dzieci piły płyn Lugola, zakazano wypasu bydła na łąkach, zalecano picie mleka w proszku oraz ograniczenie jedzenia świeżych owoców i warzyw. Jak się okazuje - zupełnie niepotrzebnie.

Czarnobyl jak bomba atomowa? | Shutterstock

SPIS TREŚCI

26 kwietnia 1986 r. doszło do wybuchu jednego z reaktorów elektrowni w Czarnobylu. Wszyscy bali się choroby popromiennej zaobserwowanej w Hiroszimie po zrzuceniu bomby atomowej.

Katastrofa w Czarnobylu

Świat żył w obliczu zagrożenia jądrową trzecią wojną światową. Awaria w Czarnobylu wywołała więc prawdziwą panikę. Po wybuchu poziom radioaktywnego jodu wynosił 200 bekereli na m3 (bekerel jest jednostką aktywności promieniotwórczej), podczas gdy norma to milionowa część bekerela. Promieniotwórczy jod I-131 charakteryzuje się tym, że po ośmiu dniach połowa jego atomów rozpada się i przestaje być radioaktywna. Napromieniowanie jodem grozi nowotworem tarczycy. W wyniku wybuchu reaktora w Czarnobylu do atmosfery przedostał się też radioaktywny cez (Cs-137) i stront (Sr-90), które gromadzą się przede wszystkim w mięśniach (cez) i kościach (stront i cez). Czas rozpadu połowy jąder tych izotopów wynosi, odpowiednio, ok. 30 i 28 lat, co sprawia, że niektóre rośliny i mleko z okolic skażonych po katastrofie w Czarnobylu wciąż wykazują nieco podwyższoną zawartość tych pierwiastków promieniotwórczych. Radioaktywne substancje zwierają atomy, które rozpadają się w sposób spontaniczny. W wyniku tego rozpadu powstają tzw. cząstki subatomowe i fale elektromagnetyczne, które wnikają do ludzkiego organizmu i mogą wywoływać mutacje DNA w komórkach. Jeśli kilka takich mutacji utrwali się w określonej grupie genów, może dojść po wielu latach do rozwoju nowotworu.

Choroba popromienna

Po pochłonięciu w krótkim czasie przez ciało człowieka dawki promieniowania przekraczającej 0,5-1 greja (1 grej jest jednostką pochłoniętej energii = 1 dżul/kg) dochodzi do rozwoju ostrej choroby popromiennej, której pierwszymi objawami są nudności, wymioty i uczucie wyczerpania. W ciągu 24-48 godzin występuje spadek poziomu limfocytów we krwi, tym głębszy, im większa była pochłonięta dawka. Obniżają się też poziomy granulocytów i płytek krwi, co prowadzi do spadku odporności i zaburzeń krzepnięcia krwi. Przy wyższych dawkach (powyżej 6 grejów), pojawiają się zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego (krwiste biegunki, posocznica), będące wynikiem uszkodzenia nabłonka jelit. Jeśli nie zostanie wdrożone odpowiednie leczenie, zaburzenia te mogą doprowadzić do śmierci nawet 50% napromienionych. Dawki w granicach 20-30 grejów powodują w krótkim czasie do śmierci w wyniki nieodwracalnych zaburzeń w ośrodkowym układzie nerwowym i naczyniach krwionośnych. Tyle tylko, że w 1986 roku nie było mowy o takich dawkach promieniowania na terenie Polski.

Skutki katastrofy w Czarnobylu

Czy słusznie wybuch w Czarnobylu wywołał aż taką panikę w Polsce? – Nie – odpowiadają radiobiolodzy, bo dawki promieniowania pochłonięte przez ludność Polski po katastrofie w Czarnobylu były o kilka rzędów wielkości za małe, aby wywołać chorobę popromienną. - Wybuch elektrowni atomowej w Czarnobylu był potworną katastrofą, jednak wbrew temu, co niektórzy twierdzą, nie miał negatywnego wpływu na zdrowie Polaków - mówi radiobiolog, prof. Marek K. Janiak, kierownik Zakładu Radiobiologii i Ochrony Radiologicznej Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Warszawie. - Nie wystąpiły też dotąd - choć minęło już 25 lat - u mieszkańców naszego kraju odległe skutki jednorazowego napromieniowania małymi dawkami (poniżej 0,1 greja) bądź następstwa długotrwałego narażenia na powtarzające się małe dawki, które mogą ujawnić się dopiero nawet po kilkunastu latach. Są to najczęściej: podwyższona zapadalność na choroby nowotworowe (szczególnie białaczki, chłoniaki, glejaki, nowotwory tarczycy, kości i inne), przyspieszone starzenie organizmu i skrócenie długości życia, zaburzenia hormonalne i niepłodność, a także wzrost przypadków wad wrodzonych u potomstwa - dodaje.

  1. Dowiedz się także: Osiem radioaktywnych rzeczy, z którymi stykamy się niemal codziennie

Greenpeace straszy

Greenpeace ostrzega jednak, że setki tysięcy Ukraińców wciąż spożywają żywność zawierającą podwyższony poziom radioaktywnych pierwiastków, które występują nie tylko wokół zniszczonej elektrowni, ale też w regionach oddalonych o setki kilometrów, co zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Tymczasem – jak pokazują wyniki badań epidemiologicznych - liczba nowotworów na tych terenach nie wzrosła. Odnotowano jedynie wzrost zachorowań na raka tarczycy na Białorusi i Ukrainie wśród ludności mieszkającej na terenach skażonych. Ponieważ jednak wcześniej w byłym ZSRR nie prowadzono dokładnych badań zapadalności na nowotwory, wzrost ten może być w dużej mierze wynikiem wykrywania tzw. niemych nowotworów tarczycy, tj. takich, które nie rozrastają się, nie dają przerzutów i żadnych objawów klinicznych. W Polsce nieme nowotwory tarczycy występują u ok. 12% mieszkańców, w Japonii – u ok. 28%, a w bliskiej nam Finlandii aż u 38%. Poza tym raki tarczycy są w większości przypadków całkowicie uleczalne.

Płyn Lugola

W wywiadzie udzielonym Onet.pl przy okazji 25. rocznicy katastrofy czarnobylskiej prof. Zbigniew Jaworowski, który w 1986 r. kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) i podjął decyzję o podawaniu dzieciom płynu Lugola (wodny roztworu stabilnego jodu), powiedział, że gdyby miał wówczas obecną wiedzę na temat skali skażeń i tego, co dokładnie wydarzyło się w czarnobylskiej elektrowni, nie rekomendowałby podawania ludności tego preparatu. Przeczytaj cały wywiad

Jaki był cel akcji podawania płynu? Tarczyca wchłania jod - niezależnie od tego, czy jest to izotop stabilny, czy radioaktywny tego pierwiastka - ponieważ jest on niezbędny do produkcji hormonów. Po podaniu płynu Lugola lub tabletki jodku potasu tarczyca wysyca się jodem stabilnym, dzięki czemu brakuje już miejsca na gromadzenie się jodu radioaktywnego. Terapia taka jest skuteczna tylko wtedy, gdy zostanie zastosowana w pierwszej, najpóźniej w drugiej dobie po skażeniu. W Polsce płyn Lugola był podany zbyt późno i - jak dziś się okazuje - niepotrzebnie. Jednak 28 kwietnia 1986 roku sprawy przedstawiały się znacznie bardziej dramatycznie.

Tekst: Halina Pilonis

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Treści z serwisu Medonet mają na celu polepszenie, a nie zastąpienie, kontaktu pomiędzy Użytkownikiem a jego lekarzem. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Przed zastosowaniem się do porad z zakresu wiedzy specjalistycznej, w szczególności medycznych, zawartych w Serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Rekomendowane dla Ciebie

Hej, zaczekaj - mamy coś dla ciebie! Sprawdź, jaki masz Indeks Zdrowia! Sprawdź →